288
Szczegóły |
Tytuł |
288 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
288 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 288 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
288 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tytu�: "M�czyzna, kobieta, �wieczka"
autor: Jan Pawe� Krasnod�bski
Asi Olszewskiej
z Salonu Wydawniczego w �arnowskiej k. �eby
Jan Pawe� Krasnod�bski 2000
Wydanie I
Rysunek wykona�a Aleksandra Krasnod�bska
ISBN 83-901184-8-3
Wydano staraniem Gabinetu Terapeutycznego Katowice, ul. Kijowska 51/7 Druk: Drukarnia Chorz�w, ul. Katowicka 115
I. CH�OPCY I DZIEWCZYNKI
Iwona Cud,
Trzydziestka.
* * *
C�reczka zamyka moje oczy.
To tylko bajka, papciu, m�wi.
I ma racj� - jak Prezydent, Ojciec
�wi�ty, sam B�g. To bajka. Dobranocka.
* * *
Jestem kobiet�.
Dotykam Ci� delikatnie
i czuj� jak ro�niesz.
Muskam Twoje j�dra
czuj� jak p�czniej�.
G�adz�c Ci� odkrywam to
o czym wiesz od dawna.
I ja wiem.
Widz� Twoj� twarz.
Jeste� szcz�liwy.
Jestem szcz�liwa.
Uros�e� ju� tak bardzo
�e ledwie mie�cisz si� w tym �wiecie
w tym pokoju.
Jeste� m�j.
Mo�emy poszerzy� �wiat
wszystkie pokoje.
Moje paznokcie zdrapuj�
Twoj� sk�r� ze wszystkich kobiet.
Jeste� m�j.
Krzyczysz.
Wtedy bior� Ci� w usta.
I zawsze.
* * *
Siedz� pod �cian� bia��.
W r�kach sznur.
Nie, to r�aniec.
Jednak sznur.
Albo kokardka.
* * *
Sen po proszkach to taki sen
w kt�rym oszukuje si� gwiazdy
i patrz�cego mimo Pana Boga
Stw�rca w ko�ciele to ceremonia
jarmarczna, ok�amuje si� oczy
swoje, nie my�l�c o bo�ych cieniach
* * *
Nie widz� ju� lustra
G�ow� umy�am,
w�osy wysuszy�am
Li�� kredk�, p�dzelek
palce maczam w cieniu
powieka mi upad�a
spiralk� dotykam sutek
tuszem znacz� uda
r�e Ci podaruj�
szmink� wpisz� Twoje imi�
i perfumami Ci� umyj�
* * *
^
�r�d�em by�a�, wodospadem jeste�
kt�ry swym pi�knem zmywa wszystko
sam nic nie daj�c, gdy� si�� natury
odbita od drzew, masz do tego prawo.
* * *
Zosta�y same suche drzewa
i gawrony.
Li�cie gnij�, przegnij�.
S�o�ce jest i zachodzi,
zachodzi.
Trudno czeka� teraz
na dotyk ga��zi.
* * *
Opowiada�a� o pielgrzymie, kt�ry lat
idzie pieszo do Jerozolimy powoli odnajduj�c
Boga. M�wi�a�, �e by� pi�kny i tak podobny
do mnie, tak bardzo podobny do mnie.
Przytulali�my si�.
Pies le�a� w naszych nogach.
Odpar�em, �e wszystko rozumiem.
�e id�, id�, id�.
Pies zawy�.
P�omie� �wiecy zadr�a� i dr�a�.
Lecz nie zgas�.
Pies zaszczeka� g�o�no, chrapliwie,
jakby toczy� wielk� walk�.
Poca�owa�em Twoje g�adkie czo�o
i przytuli�em go.
By� nieruchomy.
Potem zimny.
P�omie� �wiecy drga�, drga�, drga�.
Lecz nie zgas�.
Podni�s� si� wysoko, wysoko.
O�wietli� �wiat, o�wietli� nas.
By�o bardzo jasno.
I jeszcze ksi�yc.
I nasz p�acz.
Nasze osiemna�cie
lub sze��dziesi�t lat.
* * *
Kocham Ci� na torach.
Jestem tak g��boko w Tobie,
�e jeste� jeszcze g��biej we mnie.
Nie mo�emy si� poruszy�.
Jestem tak daleko w Twoich oczach,
�e tylko one s� gwiazdami.
I ksi�yc w nas.
Krzyczysz.
Krzycz�.
Zag�uszamy szmer polnego konika.
Zag�uszamy huk zbli�aj�cego si� poci�gu,
zdaje si�...
* * *
�miejesz si� tak, �e p�aka� si� chce
ze szcz�cia, kt�ry dawniej by� p�aczem
I �zy kapi�
Kapi� �zy
Talerz �ez pe�en
Pe�na zupa
Pi�kna dupa
�wiat za mg��
Oczy l�ni�.
* * *
Jestem okrutna i wiem
�e w moim smutku zaistnia� cie�
na powiece.
* * *
By�a� tak delikatna
i dotykaj�c Twoich warg nie s�dzi�em
�e pragn�a�, aby uderza� je d�oni�
mocniej
i mocniej.
To by� dzie�.
Wieczorem rozlu�niona
m�wi�a� o dominacji kobiet
i o feminizmie.
Nie my�la�em, �e pragniesz
abym gryz� Twoje piersi,
krwawi� sutki.
Noc� byli�my tak bardzo razem,
�e nie by�o nocy
i tylko �wit wskazywa� kolejn� rzek�.
Lecz zanim mogli�my w ni� wej��
musia�em chwyci� rzemie�
by� okaleczona najczulej
mog�a opa�� na dno.
I
* * *
Moje oczy
Moje Oczy
Moje oczy
Zamkn� si�
same.
* * *
Nie lubisz zimy, m�wisz, �e �mierdzi.
Czekasz na wiosn�, kt�ra pachnie.
Potem jest lato, kt�re bardzo pachnie.
A potem jesie�, kolorowa, m�wisz.
Twierdzisz, �e jeste� kotem.
By� mo�e. Lecz koty poluj�, a ty
tak d�ugo le�ysz w ��ku, a ja
parz� kaw�, parz� kaw�, parz� kaw�
i podaj� ci, podaj� ci, podaj�.
* * *
Rozpal� w piecu
Rozpal� tak, �e nigdy ju� nie zmarzniesz
Dom wyzi�biony i czekam cierpliwie
Ju� cieplej, ju� ciep�o, gor�co ju�
I blacha tak czerwona noc�
Przytul si� i �pij
Drapi� Twoje plecy
i g�ow� Twoj� drapi�
Chrapiesz delikatnie
Cicho jest i odpoczywasz
I jest paj�czyna pi�kna
i w ni� patrz�.
* * *
Myj� r�ce nad umywalk�
P�ucz� twarz
Patrz� w g�r�, lustra nie ma
I widz� oczy, czyste
I jeszcze Twoje oczy,
mrugaj�ce.
* * *
Przytulasz si� i dotykasz mnie
Spokojnie jest i ca�a dr��
Id� przynie�� Ci jab�ko lecz jeszcze jest �nieg.
By�am wi�ni�, kiedy� na ga��ziach siedz�c
Przytulasz mnie i dotykam Ci�
Ty Drzewo, ja z oddalonych
tylko pestka.
Trudno mi j� prze�kn��.
* * *
Gdy patrz� w t� przestrze�, zamkni�t�
lecz nieogarni�t�, czuj� prawd� swoj�,
prawd� zwierz�t, ludzi, stolarskich szop.
I wiem, �e niebieski kolor jest najczystszym
�wiat�em, czerwony kolor jest rozlanym
winem, czer� do czerni, biel do bieli.
Siedz� na schodach i patrz�, mo�e ju�
zimno, od Zaduszek do Zaduszek, nagi siedz�,
panie Bo�e, w ten horyzont siedz�.
* * *
Pobrudzi�em Ci wiersze.
Przeczyta�em. Dopisa�em. Zap�aka�em.
Nie ma kwiatu dla Ciebie. I jeste� kobieca
jak dama w czerni.
Jak biel.
* * *
Wiem, ja dobrze wiem, �e kiedy dotkn� Ci�
Znikn� zmarszczki z Twojego czo�a
Ja wiem, dobrze wiem, �e kiedy g�aszcz� Ci�
Twoje oczy zamkni�te
Twoje oczy otwarte
L�ni� i l�ni�.
I wiem, czuj� �e wiem, �e kiedy tak dotykamy si�
nie wiem, gdzie jeste� Ty, gdzie jestem ja
Czy ja to Ty, czy Ty to Ty
Czy Ty to ja.
* * *
Pod brzoz� siedz� otulony �niegiem.
Wiem, �e zamarzn�.
I �wierki, sosny, jod�y, te� dostojne buki
Z ironi� przyjm� moje po�egnanie
Lecz ta kobieta bia�a
zachowa mnie w sobie.
* * *
Chcia�am si� wyspowiada�.
Nie m�w do mnie c�rko.
�adne masz oczy, tak, �adne.
Wi�cej grzech�w nie pami�tam.
Nie, nie odzywaj si�, prosz� pana, prosz� ksi�dza.
Aha, by�o tak, �e przyszed� do mnie jeden w sutannie i przekonywa�, abym ja ubra�a ten mundur. M�wi� o swoich pragnieniach. I pragn��, bym go policzkowa�a.
I b�aga�, bym go wi�za�a tym sznurem.
Dopiero wtedy m�g� osi�gn�� to, no, szczytowanie, prosz� pana, prosz� ksi�dza. Prosz� mi nie przerywa�. Ostatni raz by�am u spowiedzi, by�am.
Jest te� taki facio w zamku �wi�tej Brygidy, Egidy, kt�ry wykrzykuje komiczne has�a z ambony i wymienia samochody, dziewczyny, wymienia, wymienia. To miasto grzeszy. Du�o ludzi grzeszy.
Kto� na to patrzy, prosz� pana, prosz� ksi�dza.
Kiedy� spada�a gwiazda, gdy pomy�la�am sobie o Bogu.
Ten dreszcz by� niesamowity.
Dzisiaj mam urodziny i chcia�abym przyj�� komuni� �wi�t�, rozpi�t�, hosti� naj�wi�tsz�.
Tak, rozgrzeszenie wpierw.
Mo�e ksi�dz rozgrzeszy� wszystkich o �adnych oczach.
Wi�cej grzech�w nie pami�tam.
Tak, pami�tam, jak m�j ojciec wisia� na klamce a ja my�la�am, �e wreszcie naprawia zamek. Prosz� si� pospieszy�. Teraz wszystkim si� spieszy.
Mnie te�.
Musz� przyj�� ten p�atek, op�atek i mam trzech m�czyzn w szybkiej kolejno�ci. Teraz kolej na ciebie. Wychod� lub wchod�. Szybko.
* * *
Je�li o kobietach mo�na pisa�
pi�rem zanurzonym w t�czy,
jak powiedzia� Diderot od
Fatalisty Kubusia, to ja, mi�a,
nie mam Ci nic do przekazania,
nie mam Ci nic do oddania,
gdy� mnie nie ma.
* * *
Kto
zamknie
moje
oczy?
* * *
Nikt nie podawa� mi d�ugich papieros�w
w tak wyrafinowany spos�b.
Nikt nie budzi� mnie zapalniczk�
spalaj�c przy tym brwi.
Nikt nie �mia� si� wtedy
tak jak Ty.
Brakuje �wiec w butelkach.
Brakuje kwiat�w ��tych.
Brakuje prze�cierade� mokrych.
Mrugaj� znicze, stopy krusz� szk�o.
Wszystkie p��tna wykrochmalone.
Rzucam si� w nie, by odnale�� cho� �odyg� kwiatu.
Coraz ciemniej przede mn�, czarny piach.
* * *
To by�o najpi�kniejsze Bo�e Narodzenie moje
By�a choinka za oknem
Cola i gin z tonikiem
Karpia jedli�my w ��ku
Cukru zabrak�o do kawy
�nieg zakrywa� po�ow� szyb
tego Domu.
Gwiazdek nie by�o
ale by�y oczy Twoje
i �miesznie mruga�y.
* * *
Ju� wyje�d�am, bo za kim� zat�skni�am.
Zgubi�am kluczyki, poradzisz sobie.
I szyba p�k�a i co� jeszcze, drobiazgi.
Nie mam pieni�dzy, rozumiesz.
To co dawa�e� to by�o ma�o,
d�in jest drogi, szmaty drogie, i mandarynki.
Obud� si�! Poszukaj moich wierszy
i notesu, bo si� pogubi�o.
Aha, �adnie mnie przytula�e� nocami.
Wstawaj szybko! Autobus odjedzie.
Mog�e� mu powiedzie�, �eby nie odje�d�a�,
�eby na mnie czeka�.
Tak, czeka�. Na moj� szmink�,
kt�r� kiedy� zamaluj� �wiat.
* * *
C�, dumna Hiszpanko
Sta�a� si� kostnic�
I moje odmro�one d�onie
s� cieplejsze od Ciebie.
* * *
Wiem, �e kiedy szron pojawia si� na drzewach
A ja jad� w�sk� wiejsk� drog�
Widz� opustosza�e bocianie gniazda
Skr�cam w pole, by wymin�� rz꿹cy traktor
I widz� bezkres przestrzeni, bezkres czasu, bezkres siebie Nie my�l�, czy samotny jestem, ale b�d�c samotny nie jestem sam.
* * *
I dopiero teraz mog� odczu�
ca�y Tw�j smak.
Patrz� z tego do�u
na wysmuk�� sylwetk�
w czerni i w bieli.
Twoje delikatne rysy.
Twoja g�adka szyja.
Niedocenione d�onie,
do kt�rych nie zd��y�em.
* * *
Krowo
Pi�kna krowo
umazana �ajnem
Zimno ju�
Masz dzwoneczek na szyi
A ja z�oty �a�cuszek
na porysowanym sercu.
I biegn� obok ciebie
i jestem za tob�.
* * *
Twoje drzwi od sypialni
zamykane
to trzask trumny.
Twoje �zy nad grobem
to jak deszcz od Boga.
Pan B�g ma kaprysy.
Pan B�g to mur.
* * *
Szcz�� Bo�e, niech tak b�dzie.
Chcia�em si� wyspowiada�.
Jestem grzesznikiem.
Drzewo bardziej jest dla mnie Bogiem
ni� te �wi�tki.
Prosz� ksi�dza, pan jest tym
z kim kto� chce porozmawia�.
Te kraty mog� zosta�, �eby pana
nie bola�o ucho.
Przede mn� kl�cza�a tutaj prze�liczna
dziewczyna, tak d�ugo kl�cza�a,
Moja spowied� b�dzie kr�tka.
tak smutnie kl�cza�a.
Jedna nuta. Nie zabi�em. Cudzo�o�y�em.
Przekracza�em dozwolon� pr�dko��.
Ta dziewczyna...
Czy m�g�by mi pan powiedzie�, jak mia�a na imi�.
I jak mia� na imi� ten cz�owiek w przebraniu,
kt�ry purpurowia�, purpurowia�,
nagle zblad�.
* * *
Li�esz mnie ca�ego
a tylko chleb pragn� je��
z Twoich czarodziejskich d�oni.
W chlebie tym Matka Moja.
Z Tob� nie spotyka mnie nic z�ego.
Ty, ca�a mokra, idziesz do innego.
* * *
Jeste� smutna lecz swego smutku
nie podzielisz z nikim.
�za jest Twoj� w�asno�ci�.
Jeste� dumna i bez skrupu��w
policzkujesz przechodni�w.
�ujesz gum�, by Twoje usta
by�y niedost�pne.
�pi�c otaczasz d�o�mi twarz
jakby� chowa�a si� przed �wiatem
mog�cym skrzywdzi� Twoje r�ce.
T�sknisz za matk�, kt�ra szlocha
nic o tym nie wiedz�c.
Kochasz ojca, kt�ry s�dzi
�e jeste� opuszczona.
Jeste� pi�kna lecz nie musisz
ka�demu si� podoba�.
Jeste� mi�o�ci� lecz tylko Jeden
G�az mo�e tak� Ci� ogarn��.
Wi�c jeste�. Mo�na Ci� przytula�.
I milcze�.
* * *
Nie my�l�.
Patrz�.
Nic.
Zbli�am si�.
* * *
To nie musz� by� g�ry
i to nie musi by� g�rskie s�o�ce
To nie musi by� morze
i odbijane od morza s�o�ce
To mog� by� kominy kopalniane
d�wigi i te� jest s�o�ce
Rysuje si� te� jeszcze
w wielu oczach dziewcz�t.
Jest.
Moja Czarodziejska G�ra
przypatruje si�.
* * *
Przez tyle lat mia�em okno na zach�d
Obserwowa�em s�o�ce kiedy chowa si�
daj�ce te niezbadane odnogi, chmury,
postacie, postacie, chmury, kolory.
I noc.
Ofiarowano mi okno na wsch�d
S�o�ce unosi si� coraz wy�ej
Niech tak b�dzie.
Dop�ki wstaje.
* * *
Tak brudno wok� nas
Tak pi�knie woko�o nas
Dojechali�my ma�� ci�ar�wk�
przez zaspy.
I maj�c pracowa�,
jakie� zbiera�, zapatrzyli�my si�
w oczy jakie�, nasze.
* * *
Pok�o� si�!
Gdzie jeste�?
Jeste� wolny!
W sobie.
* * *
Marmury, marmury,
marmurowy krzy�.
Chryzantemy, znicze.
Mogi�y, mogi�y,
mogi�y, mog�.
* * *
By�em alkoholikiem.
Jestem alkoholikiem
i ju� mnie nie ma.
Wybacz mi! Ty, i wybacz mi
�wierku, brzozo, grobowa desko.
* * *
Kobieta, m�czyzna
Kiedy� �wieczka
Teraz deska.
Ostatnia
Moja ucieczka.
* * *
Napal� Ci w piecu
Mam gazetki, drewno i w�gielek jest
Popio�u nie chce mi si� zebra�
B�dzie ciep�o i wypoczniesz
Wy�pisz si� wreszcie
I usta wysmaruj� Ci kremem
Gor�ce usta, wargi spierzchni�te, Twoje
Herbat� zrobi�, cytryn� ukroj�
Tylko wyjd� na chwil�, bo zadzwoni� musz�
Zaraz wr�c�, chyba �e si� przewr�c�
Polopiryn� Ci rozpuszcz� i radyjko puszcz�
Poczekaj moment, za godzin� b�d�
albo jutro b�d�, przyb�d�.
* * *
�nieg pada noc� na place sk�adowe
Kominy i tory i na nasze oczy.
Ci�ar�wka stoi naprzeciwko i stoi naprzeciwko.
Nigdy nie widzia�em takiego �niegu
odbitego w ostrych lampach.
Nigdy nie widzia�em takiego smutku
Twojego w �niegu.
Mia�a by� wiosna i kiedy� co� krzycza�o,
b�aga�o i wy�o: Jestem gotowa!
* * *
Ironio, Ironio, jak�e wdzi�czna Pani
Gdy Ci� spotka�em na weselnej hucpie
Kiedy Twe oczy rozb�ys�y, a�
zgasi�y moje.
I pozosta�em zw�glony, by kocha�
z oddali i walczy� o swoje.
* * *
Widz� go w lustrze
Podoba mi si�
Smutny jak morze
Lecz jakby mo�na by�o si� zanurzy�
Fajk� zapala.
Bankier, urz�dnik lub makulatur� zbiera
A mo�e pisarz, jakie� ksi��ki le��
Te� bym tak pole�a�a s�cz�c soczek z lodem
P�jd� zapyta� czy zegarka nie ma
Dzisiaj sobota a jutro niedziela.
* * *
Dziecko odchowa�am
M�a pochowa�am
Gordon z tonikiem
Paznokcie maluj�
Pilniczkiem kszta�tuj�
Gordon z tonikiem
Do Ciebie dzwoni�
i mam czas
Ballantines
Jeste� blady i smuk�y
Puszcz� Ci Ravela
Ballantines
Mamy czas
D�o�mi Ci� naznacz�
by� nie mia� odznacze�
* * *
Ksi��ki, obrazy, biurko.
Moja pracownia, gabinet, psia buda.
Sprz�tam, nigdy nie robi�em tego
tak dok�adnie.
Cho� ten porz�dek pragn� zostawi�
zanim zbij� szyb�.
* * *
Je�li spotkam Cud
Je�li spotka�em Cud
Je�li z Cudem Cud
Mam Cud
Fatamorgana Cud.
A ja jestem dwa Cudy
Albo tuzin cud�w jestem
Mam domek drewniany
Jest p�ot
I jest Cud.
* * *
Boj� si�
Boj� si�
Boj� si�
o Ciebie
ma�y kolczyku
* * *
�mier�, je�li przyjdzie
Oka�e si� kobiet�
w wykwintnej sukni
lub d�insowych spodniach
Gdy� tylko ona, tak znaj�ca ciemno��
Gdy� tylko ona, tak czuj�ca oczy
zm�czone nocami, mo�e
szcz�liwa, zosta� �wi�tym epizodem.
II. KOBIETA
Krysia El, Ksi�y Las.
* * *
Nasta� czas zemsty.
Musz� ci� skrzywdzi�
za te obce lata
za olbrzymi garb.
Wiem jak to zrobi�.
B�d� okrutna. Lincz.
Nie odezw� si� do ciebie.
Pozostaniesz sam.
* * *
Koniec pa�dziernika, a nasze w�oskie drzewo
go�e. I tyle orzech�w. Chodz� po nich
i chodz�, i zbieram je, do koszyka zbieram.
Nigdy nie by�o ich tak du�o.
Zawsze Ty o nie dba�e�.
Nie mog� zrozumie� sk�d si� wzi�y
tak wielkie orzechy na wsp�lnie
posadzonym drzewie. Nie pojmuj�
jak mog�o tak ur��
przez ten kwadrans lub dwadzie�cia lat.
Nie rozumiem suchych ga��zi, gnij�cych li�ci.
�wi�to Zmar�ych pojutrze albo po
M�j Drogi - przynios� Ci te zbiory
na jeszcze �wie�y gr�b, rozsypi� wok� zniczy.
A jeden w donic� z chryzantem� wsadz�.
I niech dodaj� Ci si�, rozja�niaj� umys�.
* * *
Raz jeszcze przyjecha�am, dziesi�� lat
min�o, w ten horyzont patrz�.
Nie pytaj jakie mam karty w r�kawie.
Jesiennie ju�, jeden orzech spad�.
Nie pytaj dlaczego pisz�.
Ten kraj jest jak ka�dy inny kraj,
domy i dymy nad nimi, w domach ciep�o.
I chmury. Kocha�am ci�. Przebieg�a sarna.
Kocham ci�. Chcia�abym si� jeszcze opali�,
tak, George, opali�, a potem spali�.
O tym guzie dowiedzia�am si� przypadkiem,
pods�ucha�am, zawsze s�ysz�.
M�wi� mi, �e oczy mam takie przenikliwe.
A w telewizji d�ugo jeszcze b�d� miodowe lata.
Pozdr�w nasz� c�rk�, mi�y,
a je�li ma dzieci, rozumiesz.
Wszystko przemy�la�am. Cze��.
Przemy�la�am i rozpisa�am si�, stara i g�upia.
�wiat pisze si� sam.
Dlatego jest tak pi�kny.
Teraz pada deszcz.
* * *
Musia�am zabi� swoj� matk�
bo nie uszanowa�a naj�wi�tszej woli
ojca, kt�ry by� najczulszym kochankiem
i pragn��, by pochowano go nago.
Tak by�o um�wione w li�cie na biurku
i o to prosi� podczas kradzionych nocy.
Jego �ona, moja matka, zacz�a go ubiera�.
Wi�c musia�am. Komedia wielka
potem nast�pi�a.
Teraz, gdy z siwym ordynatorem
biegam po cmentarzu - wiem, �e le�� razem
matka moja wytworna i upudrowana
i on, dawny znajomy w koszuli sztywnej
na ostatni guzik i krawat bordo.
M�wi� mu, �e ptaki �piewaj�
na pocieszenie i na pogodzenie.
* * *
Wesz�am i wybieg�am.
Bieg�am i zawr�ci�am.
Oczy Twoje, noce moje
do ukrycia w czyich� brwiach.
* * *
Milcza�e� przez dwadzie�cia lat
ma��e�stwa. Znikn��e� o wiele za p�no.
Teraz widz� ci� w domu schadzek.
M�wisz, �e tylko ja i �e dodatkowe
godziny. Posiwia�e� sobie.
W porz�dku, kliencie, pacjencie, m�u,
impotencie. Wylecz� ci� ze wszelkich
uraz�w. Tym pejczem. Ostrogami, obcasami.
A� wyj�c, wrzeszcz�c, j�cz�c i dr��c
wyspowiadasz si� z ka�dego dzie� dobry,
do widzenia, dzi�kuj� i prosz�
z tych dwudziestu lat.
* * *
Pokr�ci�o mi si� w g�owie.
Ojciec miesza� porann� kaw�
w z�ym kierunku. Nigdy zreszt�
nie zd��y� jej wypi�.
Matka nie potrafi�a policzy� drobniak�w
i zacz�y jej si� myli� z banknotami.
M�j ch�opak chcia� by� kaleczony
i kupi�am specjaln� szczoteczk� do w�os�w.
Wyszczotkowa�am go na zawsze.
M�j m�� chodzi� w pantoflach i nie wiem
jak to si� sta�o, �e zrobi� mi dziecko.
Przytula�am to male�stwo lecz nie mia�am
pokarmu, wi�c musia�am kr�ci�, miesza�,
i musia�am rozmienia� pieni�dze, pieni�dze,
i musia�am czesa�, czesa�, czesa�,
zadusi�am dziecko.
My�l�, �e �wiat mnie zrozumia�.
* * *
Moje buty zmia�d�y�y
nasz ulubiony kieliszek.
Po�czochy obwi�za�y czu�e
od Ciebie listy.
Majteczki powiesi�am
na wsp�lnym portrecie.
Biustonosz wyrzuci�am
nigdy go nie lubi�am.
Chusta w groszek pachn�cy
kochana przez Ciebie
na zawsze zatka�a
m�skie usta.
Pal� sobie.
Pij� sobie.
Moje oczy
kolorowe.
Twoje oczy
Marmurowe
zgas�e.
* * *
Ja potrzebuj� snu.
Ty potrzebujesz snu.
On potrzebuje snu.
Ona.
My potrzebujemy snu.
Wy potrzebujecie snu
wiecznego. Amen.
* * *
M�j nieznajomy mi�y, drobiazg
taki problem, co� ze mn� robi�e�
i zrobi�e� mi dziecko,
skurwysynie.
Po w�dr�wkach od profesora
lekarza i biskupa ksi�dza
le�� na sali szarej i s�ysz�
krzyki kobiet i sw�j krzyk te� s�ysz�.
I ju� mam prze�, aby ze mnie wysz�o.
Urodz�, lecz przysi�gam: je�li b�dzie
��te, czarne, niebieskie czy fiolet
- podam mu pier� i wykarmi�, lecz je�li
ujrz� czerwono-bia�e i z pup� jak orze�
- zawin� w gazet� "�ycie" i b�dzie to
samo �ycie, Buzek na w�zek
i nie ma wolno�ci bez solidarno�ci
i po�egnam si� z sam� sob�
i z tob� tak�e si� po�egnam,
mi�y nieznajomy.
* * *
Moje usta nigdy nie potrafi�y
wypowiedzie� tego, co czuj�
a nawet zwyk�ego
dzie� dobry
Moje piersi
nie by�y w stanie wykarmi�
ciebie, m�j synu
ciebie, m�j m�u
i ciebie, m�j ojcze
A m�j brzuch, moja wieczna pochwa
nie mog�a pomie�ci�
dwudziestoletniego Jarka
pami�ci �wi�tej Jerzego
oraz jurnego Tomasza
Teraz, czterdziestoletnia, wybra�am
zachodni pok�j i patrz�
jak ga�nie s�o�ce
a pogorzelisku przygl�da si�
siwa wiewi�rka
* * *
Tak niewinna, sta�am si� okrutna.
Zabijam psy. Kotom obcinam �apy.
Kiedy� chcia�am mie� pami�tk�
z oczu sarny lecz kopn�a mnie
uciekaj�c. Od lat mam g�ow�
w gipsie i pe�en banda�y brzuch.
�ni� mi si� go��b - anio� nieuchwytny.
Powiedzia�, abym wszystko opowiedzia�a
sobie. Czekam na koniec tej rozmowy.
Na pocz�tek.
* * *
Bior� Ci� na dwa druty
i spuszczam oczka.
Skarpety dla mojego m�a.
Bierzesz mnie w szybkim poci�gu
i na wibruj�cej pralce.
Spuszczam oczka.
Ciep�e skarpety dla kochanka.
O, mi�y! R�ce bol�.
Jeszcze Ci� wezm� raz i drugi
i druty wbij� w Twoje nozdrza.
* * *
To by�o smutne, gdy przy porannej kawie
wypytywany o apati�, odparte� �e nie
potrafisz by� inny, bo my�lisz o �mierci
ci�gle. I wstajesz ze zdziwieniem,
�e �yjesz.
Dzisiaj nie wsta�e�. Zamkn�am Ci oczy
czym� przera�one. I ciesz� si�, �e poranna
kawa nie jest smutna. Nekrologi zam�wi�am.
R�a�ca nie odm�wi�am.
* * *
Zero zero niespodzianka ,
Pochowa�am ju� kochanka
Jeden jeden kole�anka ,
Smuk�ych d�oni wyliczanka
Dwa i dwa kolega
Z�oty zegar omega
Trzy i trzy dobre sny ,
Ja zabijam a on dr�y !
Cztery cztery ch�opak szczery
Poszed� sobie do chimery
Pi�� i pi�� dobry zi��
Gdy na staro�� najdzie ch��
Sze�� i sze�� dobrze zje��
Potem rzygam mam to gdzie�
Siedem siedem dobry trunek
Polskiej w�dki z�y gatunek
Osiem osiem poca�unek
Jadowity przegryz� cyjanek
Dziewi�� dziewi�� to jest pech
Ja pod piachem a to grzech
Dziesi�� dziesi�� zdech�
Na mym grobie wierny pies
Jedena�cie.
* * *
Kiedy wreszcie zrzuci�am sukni�
Schowa�e� si�.
Musia�am wej�� w garsonk�
wcisn�� buty i zmusi� r�ce
do wszystkich bransolet
abym uchwyci�a Tw�j zapach.
Potem poszed�e� na polowanie
lecz zapomnia�e� o nabojach.
Nie mia�e� szans w kr�tkim starciu.
�ni�y mi si� wielkie ptaki
kr���ce nad Tob�,
coraz ni�ej.
By�am naga.
* * *
Mia�am osiem lat, powiedzia�am
�eby nikt mi nie przeszkadza�
bo medytuj� jak tatu�
i zamkn�am si� na balkonie
zapali�am papierosa
to by�y ulubione papierosy tatusia
potem zapali�am drugiego
dym unosi� si� jak skrzyd�a kaczuszki
my�la�am o ognisku
czu�am si� jak w dobrym piekle
potem rzyga�am
rzyga�am rzyga�am
mia�am b�le w brzuchu
i gor�czk�
ale dobrze by�o
wszyscy zatroskani
i nawet popi� z papierosa tatusia
upad� obok mnie
dzwoniono do lekarzy
nie musia�am chodzi� do szko�y
i uczy� si� matmy.
Potem by�a komunia �wi�ta
i podczas tajemniczej spowiedzi
nie powiedzia�am o tym papierosie
bo to wcale nie by� m�j grzech
a zreszt� o grzechach nie nale�y m�wi�
ani dobrze ani �le.
Nie wiedzia�am jeszcze co z tymi
ogniskami i dymkami jak kaczuszki
zrobi�.
Mia�am dwadzie�cia lat, gdy ko�czy�am szko��
i kolejny ch�opak, trzeci m�j wybrany
potkn�� si� na licealnych schodach
i znowu to by� uraz czaszki taki nieprzyjemny
�miertelny, zdaje si�, szybko wyjecha�am
nad morze stopem, by moczy� stopy
i odpoczywa� z r�nymi m�czyznami.
Kto� by� te� ze mn� zar�czony
i ten pier�cionek musia�am odda�
do jubilera, �eby kupi� lody, a do lod�w
taki bia�y proszek, po kt�rym by�o lekko
lekko, dobre piek�o.
Kiedy sko�czy�am trzydziestk� coraz cz�ciej
odwiedza�am gr�b m�a in�yniera, kt�rego
przerost serca nie nad��y� za przerostem
zawodowych ambicji. Obok le�a� m�j ojciec
i tak przenosi�am jedn� �wieczk� st�d dot�d
nie wyjmuj�c papierosa z ust i �a�uj�c
�e r�k nie mog� trzyma� w kieszeniach.
Po czterdziestce pozna�am cz�owieka, kt�ry by�
raczej niewidomy, nosi� bia�� czapk� albo
bia�� lask�, nie zwraca�am na takie szczeg�y
uwagi, by�am zaj�ta sprz�taniem w ogrodzie
kiedy znienacka powiedzia� zosta� i opowiada�
�e jestem pi�kna i co� o ciep�ym fajnym �yciu
i o jakiej� swojej chorobie, taki cymba�
ale to by� jego ogr�d, bardzo wspania�y
i orzechy w�oskie cudownie spada�y.
Dobijam pi��dziesi�tki, wiem, �e to trudny okres
dla kobiety, podobno. Id� na balkon pop�kanej
kawalerki. Tak to by�o. Dom z ogrodem przegra�am
w ruletk� w jedn� noc. Dziewi�te pi�tro. Tak to jest.
Ulubione papierosy mojego ojca. Tak to bywa, ma�e
grudki w piersi i teraz wreszcie mog� wyrzuci�
protez�. Nie oszukiwa� siebie. Nie kaleczy� cia�a.
Dobra jest ta zima, taka ciep�a. Pluszowe misie
i skrzyd�a kaczuszki. Tak, gdzie� jeszcze matka
moja i przyjaci�ka mi�osna Natalia z klubu
Amazonek, mog�abym zadzwoni�.
W dobrym piekle. Czu�a zima.
Czasu nie ma. Nieba nie ma.
Por�cz g�adka, por�cz �liska.
W dole l�d.
I m�czyzna z lask�, bia��.
Ma otwarte dla mnie ramiona.
* * *
Zarumieni�y mi si� bransoletki,
kolczyki i pier�cionki.
Tak wypocz�ta i wymasowana
wpatrzona w drzewa zrzucaj�ce jab�ka
nagle co po diable przypominam zdj�cie
nasz� �lubn� fotk�. I cho� od wiek�w
Ciebie we mnie nie ma, dr�� ca�a.
Podczas ceremonii wk�ada�e� r�k�,
g��biej i g��biej. Twoja d�o�, pal�ca
d�o�, i kiedy mia�am powiedzie�,
�e chc� Ci� na m�a dozgonnego
rykn�am spazmem w twarz bladego ksi�dza
wielkim orgazmem, zemdla�am.
Jab�ka przesta�y spada�.
Wszystko woko�o si� rumieni,
potem posiwieje.
* * *
Sp�ni�e� si�, kochany.
Teraz mam m�a, a z innym dziecko.
Sp�nili�my si� wszyscy. Zimno wsz�dzie.
Ani s�owa. Twoje usta tak s�czy�y mnie.
Wys�czy�y i da�y si�y.
Milcz, prosz�.
D�onie wskaza�y kierunek, wygodn� drog�.
A po��czeni byli�my telegrafem.
Samoch�d s�ysz�, wraca m�j wybranek.
Biegnij do szopy, mo�esz r�ba� drzewo.
Wchodzi ju�, wi�c wychod� ju�.
Bierz siekier� i zr�b co�. Szybko.
Zabij mnie, by zmierzy� si� z rywalem.
* * *
Z kom�rki szybkiej do Ciebie dzwoni�
Na ekraniku widz� imi� Twoje
Zaraz us�ysz� od lat st�skniony g�os.
Zaprosz� na kolacj�, poprosz� i zaprosz�.
Przeprosz� wpierw. Ucieszysz si�. Jeste�.
S�ysz�: abonent zmar�. Prosz� zostawi�
wiadomo��.
* * *
Zmarz�am. Nast�pny wiek ju� przyszed�
albo przyjdzie za pi�� dni lub pi�� lat.
Przy kominku siedz�. Ju� cieplej.
Moje papierosy, Golden Americany.
Tak. Jedyne z�oto, kt�re mi pozosta�o
z tych z�otych lat, samochod�w, dom�w,
futer. Bardzo gor�co. Po co to by�o,
czy mi si� �ni�o, syjamskie koty i kaukaskie psy.
Udr�ki, oszukane ma��e�stwa. Po co to by�o.
Zosta�am sama. Golden Americany.
Ostatni papieros. I pude�ko. Ju� p�onie.
Ju� firanki p�on�, obrazy i meble
z tamtego stulecia. Moja garsonka p�onie,
zasuszone r�e.
* * *
Bawi� si� �wiatem, tak jak �wiat
bawi si� mn�. Wczoraj przebi�am parasolk�
d�entelmena z baru Porto Rico,
prawdziwego Rico Porto oczach jak ogie�.
Nie zd��y�am zmy� �lad�w krwi, gdy
nag�y huragan porwa� m�j kapelusz,
m�j parasol, potem mnie.
Fruwa�am nad miastem i nad ca�ym globem.
Nie spotka�am anio�a do szybkiego romansu,
diab�a, kt�ry by mnie ogrza�,
ani Stw�rcy, kt�ry...
W tym momencie przyszed� telegram
o m�u �miertelnie ra�onym pr�dem
w Dejaneiro Rio. Zd��y�am zniszczy�
jego portret, bieg�am do zdj�cia
�lubnego i nie zd��y�am.
KOBIETA, MʯCZYZNA, �WIECZKA:
I. CH�OPCY I DZIEWCZYNKI
... C�reczka zamyka moje oczy ............................... estem kobiet�.......................................,.............. Siedz� pod �cian� bia��........................................ Sen po proszkach ................................................. Nie widz� ju� lustra ............................................. �r�d�em by�a� ................................................... I... Zosta�y same suche drzewa.................................. Opowiada�a� o pielgrzymie .............................. I... Kocham Ci� na torach ......................................... �miejesz si� tak ....................................,.............. Jestem okrutna .................................................. I... By�a� tak delikatna............................................... Moje oczy ............................................................ Nie lubisz zimy ................................................. I... Rozpal� w piecu................................................... Myl� r�ce nad umywalk�..................................... Przytulasz si� ....................................................... Gdy patrz� w t� przestrze� .................................. Pobrudzi�em Ci wiersze ....................................... Wiem, ja dobrze wiem ......................................... Pod brzoz� siedz� ............................................. ... Chcia�am si� wyspowiada� ............................... ... Je�li o kobietach ...,........................................... ... Kto .................................................................... ... Nikt nie podawa� mi .......................................... ... To by�o najpi�kniejsze ...................................... ... Ju� wyje�d�am ..................................................... C�, dumna Hiszpanko ........................................ Wiem, �e kiedy szron........................................... I dopiero teraz...................................................... Krowo .................................................................. Twoje drzwi od sypialni....................................... Szcz�� Bo�e ........,.............................................. Li�esz mnie ca�ego .............................................. Jeste� smutna ....................................................... Nie my�l� ............................................................. To nie musz� by� g�ry ......................................... Przez tyle lat ........................................................ Tak brudno wok� nas .......................................... Pok�o� si�! .........................................................,. Marmury .............................................................. By�em alkoholikiem ............................................. Kobieta, m�czyzna ............................................. Napal� Ci w piecu..........................................,..... �nieg pada noc� ................................................... Ironio, Ironio........................................................ Widz� go w lustrze .............................................. Dziecko odchowa�am........................................... Ksi��ki, obrazy .................................................... Je�li spotkam Cud ................................................ Boj� si� ................................................................ �mier�, je�li przyjdzie ...................................... II. KOBIETA... Nasta� czas zemsty ............................................... Koniec pa�dziernika ............................,............... Raz jeszcze przyjecha�am .................................... Musia�am zabi� swoj� matk� .............................., Wesz�am i wybieg�am .......................................... Milcza�e� przez dwadzie�cia lat .......................... Pokr�ci�o mi si� w g�owie .................................... Moje buty zmia�d�y�y ......................................... Ja potrzebuj� snu ................................................. M�j nieznajomy mi�y ........................................... Moje usta nigdy nie potrafi�y............................... Tak niewinna ........................................................ Bior� Ci� na dwa druty ........................................ To by�o smutne .................................................... Zero zero niespodzianka ...................................... Kiedy wreszcie zrzuci�am sukni�......................... Mia�am osiem lat ................................................. Zarumieni�y mi si� bransoletki ............................ Sp�ni�e� si�, kochany ..........................,............. Z kom�rki szybkiej do Ciebie dzwoni� ...........,.. Zmarz�am ............................................................ Bawi� si� �wiatem ............................................