ZIB

Szczegóły
Tytuł ZIB
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

ZIB PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie ZIB PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

ZIB - podejrzyj 20 pierwszych stron:

S�owo Wasila Bykaua do Zjazdu Inteligencji Bia�oruskiej Je�eli chce si� by� zwi�z�ym i konkretnym, to nale�y zada� sobie, jak zawsze, dwa przekl�te pytania: kto jest winien i co mamy robi�? Zreszt� odpowied� na pierwsze pytanie jak gdyby ju� zosta�a odnaleziona, i problem jest cz�ciowo rozwi�zany, pozosta�a wi�c tylko jego druga po�owa. Ale w�a�nie w tej cz�ci skupi�o si� tyle problem�w, �e zebrane razem s� od niej wi�ksze. Wydaje si�, �e wszystkie najbardziej przekl�te pytania zgromadzi�y si� w diabelskim �onie tej w�a�nie drugiej po�owy. Rzeczywi�cie, co mamy robi�? "Co" nie w sensie prowadzenia ja�owych dyskusji czy schizofrenicznej histerii gadulstwa. Nie w sensie mistrzowskiego na�ladowania uczynk�w zawodowych demokrat�w czy niezdolnych do akcji narodowc�w. Lecz w sensie pragmatyki, kt�ra by�aby zdolna doprowadzi� do pewnego racjonalnego wyniku. Przede wszystkim - do wyniku w dziedzinie wolno�ci i niezale�no�ci. I w�a�nie tu rodzi si� pytanie: czy daj� si� nawzajem pogodzi� te dwa postulaty: wolno�� i niezale�no��? Przyj�to uwa�a�, �e si� daj�. Tylko wolno��, w tym r�wnie� wolno�� dokonania wyboru, mo�e da� niezale�no��, a niezale�no�� zapewni� wolno��. Ale przekonali�my si� w praktyce, �e to nie jest ca�kiem tak, �e w tej formule wyra�nie brakuje racjonalnego sensu. Bo gdyby on by� w niej zawarty, to wtedy by�by skutek. A nasz wynik jest zerowy. C� wi�c mamy robi�? Zmienia� taktyk� walki? Ale taktyka ma swoje granice i prawdopodobnie zosta�a wyczerpana. Zmienia� kierownictwo? Ale kt�re na kt�re? Czy nie zdarzy si� tak, �e na miejsce z�ego przyjdzie nowe, gorsze od poprzedniego? Podda� rewizji nasz� star� ide� narodow�, ale w jakich formach? A mo�e zmienia� si� samemu (mam na my�li nasz� elit� narodow�), ale jak i w jakim kierunku? Usi�owa� zmieni� mentalno�� elektoratu? Ale czy jeste�my w stanie to zrobi�? Je�eli wiele lat niewolnictwa jej nie zmieni�o, to czy uda si� tego dokona� przez dziesi�� lat tyranii? M�wi si�, �e je�li nar�d nie ukszta�towa� si� przez sto lat, to ju� nigdy si� nie ukszta�tuje. A je�eli my sami nie jeste�my w tej kwestii zbyt udani, to jakie moralne prawo pozwala domaga� si� zmian od innych? Chocia�by od tej samej substancji, kt�r� my, maj�c do niej g��boki szacunek, nazywamy elektoratem? Dooko�a spotykamy si� z pytaniami i problemami. Hegel przekona� nas, �e najwi�kszy problem powstaje nie na skutek konfliktu pomi�dzy racj� a brakiem racji, a w�a�nie na skutek konfliktu pomi�dzy racj� a racj�. Zrozumia�e jest zatem, �e nasz szanowny elektorat nie potrafi rozwi�za� tych przekl�tych problem�w, powinna si� nimi zaj�� jego elita. Prawica i lewica. Narodowa i demokratyczna. Radykalna i liberalna. Z tego wynika pierwsza przes�anka - zjednoczy� si�. Jeste�my zbyt s�abi, by dzia�a� osobno, by d�ugo si� waha� - wybiera� i przegl�da�, przy ka�dej okazji kr�ci� nosem. Tym bardziej dusi� si� we w�asnym sosie, doprowadza� do zimnej wojny we w�asnym obozie. Nie mo�emy sobie na to pozwoli�, bo w przeciwnym razie wszyscy szybko znikniemy. I ci z prawa i ci z lewa. I pesymi�ci i optymi�ci. I prawi i winni. Oczywiste jest, �e �wiat idzie w zupe�nie innym kierunku, ni� go prowadz� nasi w�adcy. Chocia�by Sadam czy �ukaszenka. Czy nawet Putin. �wiat zwr�ci� si� w kierunku Busha. Ale i w tym kierunku nie ma dla nas miejsca, bo jeste�my inni - zanadto ulegli i tolerancyjni, z �atwo dostrzegalnym brakiem egoizmu narodowego. A tam - w�adza wielkiej i pot�nej si�y, kt�ra niestety nie zawsze idzie w parze z prawd� i sprawiedliwo�ci�. Chocia� w wielu przypadkach w�a�nie idzie. �wiat jest zmienny, a historia pe�na paradoks�w. Nawet B�g nie jest jej gwarantem. C� w tej sytuacji mo�e uczyni� nasza pozbawiona wiary, zastraszona elita i jej tradycyjny, zadr�czony "ciemny kret", teraz efektownie nazywany elektoratem. Najgorsze jest to, �e czas bezskutecznie mija, a nasze problemy nie znajduj� rozwi�zania. Wi�c c� mamy robi�? Spr�bujmy si� naradza�. Wasil Bykau, Praga (�???? ?i??�, 14. III. 2003, nr 10, str. 2) Przek�ad Andriej Moskwin --------------------------------------------------------------------------------