3660

Szczegóły
Tytuł 3660
Rozszerzenie: PDF

Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

3660 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 3660 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 3660 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

3660 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

GENE WOLFE MIECZ LIKTORA T�UMACZY�: ARKADIUSZ NAKONIECZNIK SCAN-DAL �Stosy ludzkich g��w nikn� w mglistej dali. Ja tak�e gasn�, wi�dn� jak kwiaty na ��ce. Lecz w ukochanych ksi��kach i zabawach dzieci, Powstan� znowu z martwych, by zakrzykn��: s�o�ce!� Osip Mandelsztam ROZDZIA� 1 MISTRZ W DOMU �A�CUCH�W - W�osy przesi�k�y mi tym zapachem, Severianie - poskar�y�a si� Dorcas. - Kilka razy wchodzi�am pod wodn� kaskad� w tym ciep�ym kamiennym pokoju - nie wiem, czy pomieszczenia przeznaczone dla m�czyzn s� urz�dzone w taki sam spos�b - i zawsze, kiedy spod niej wychodzi�am, s�ysza�am, �e rozmawiaj� o mnie. Ciebie nazywa�y czarnym rze�nikiem i obrzuca�y ci� wieloma innymi wyzwiskami, kt�rych nie chc� powtarza�. - Nie ma w tym nic dziwnego - odpar�em. - Prawdopodobnie jeste� pierwsz� now� osob�, kt�ra zjawi�a si� tam od wielu miesi�cy, w zwi�zku z czym jest ca�kiem naturalne, �e wzbudzi�a� zainteresowanie, a te nieliczne kobiety, kt�re wiedz�, kim jeste�, chcia�y zaimponowa� innym, opowiadaj�c wymy�lone napr�dce historie. Je�eli o mnie chodzi, to ju� do tego przywyk�em. W czasie naszej w�dr�wki ty tak�e z pewno�ci� spotyka�a� si� z takim zachowaniem. - Rzeczywi�cie - przyzna�a, po czym usiad�a na parapecie otworu strzelniczego. W rozci�gaj�cym si� pod nami mie�cie zap�on�y lampy zawieszone przed niezliczonymi sklepikami, wype�niaj�c dolin� Acis ��t� po�wiat� podobn� do tej, jak� roztaczaj� wok� siebie rozwini�te �onkile, ale Dorcas nie zwr�ci�a na to uwagi. - Teraz rozumiesz, dlaczego prawa konfraterni nie zezwalaj� mi bym wzi�� sobie �on�, chocia� ja jestem got�w je z�ama�, jak ju� wielokrotnie ci powtarza�em, za ka�dym razem, kiedy pragn�a� to ode mnie us�ysze�. - Chcesz powiedzie�, �e by�oby dla mnie lepiej, gdybym mieszka�a osobno i odwiedza�a ci� tylko raz albo dwa w tygodniu lub te� czeka�a, kiedy ty zechcesz to uczyni�? - Zazwyczaj tak w�a�nie si� robi. Kobiety, kt�re dzisiaj o nas rozmawia�y, pr�dzej czy p�niej zrozumiej�, �e one, lub te� ich synowie albo m�owie, pewnego dnia mog� trafi� w moje r�ce. - Nie rozumiesz, �e to nie ma �adnego znaczenia? Chodzi o to, �e... Dorcas umilk�a, a kiedy przez d�u�sz� chwil� �adne z nas nie odezwa�o si� ani s�owem, wsta�a i z�o�ywszy r�ce za plecami zacz�a przechadza� si� po pokoju. Wzbudzi�o to m�j niepok�j, gdy� nigdy do tej pory tak si� nie zachowywa�a. - W takim razie, o co chodzi? - zapyta�em. - O to, �e w�wczas jeszcze nie by�a to prawda, teraz za� ju� ni� jest. - Czyni�em u�ytek ze Sztuki wsz�dzie, gdzie tylko nadarza�a si� sposobno��. Wykonywa�em wyroki s�d�w w miasteczkach i wioskach. Wielokrotnie obserwowa�a� mnie z okna, cho� nigdy nie chcia�a� wmiesza� si� w t�um, czemu zreszt� wcale si� nie dziwi�. - Nie patrzy�am - odpar�a. - Ale ja ci� widzia�em. - By�e� tak bardzo poch�oni�ty tym, co robisz, �e nie mog�e� zobaczy�, jak odwracam g�ow� albo zas�aniam oczy. Zazwyczaj przygl�da�am ci si�, kiedy wskakiwa�e� na szafot i w�wczas macha�am do ciebie. Wspaniale wygl�da�e�, dumny i prosty jak tw�j miecz. By�e� te� uczciwy w tym, co robisz. Pami�tam, jak kiedy� na szafot wyszed� razem z tob� jaki� urz�dnik i stali�cie tam we czw�rk�: ty, on, skazaniec i mnich. Tylko ty mia�e� uczciw� twarz. - W�tpi�, czy mog�a� j� widzie�, gdy� z pewno�ci� by�a zakryta mask�. - Nie musia�am jej widzie�, Severianie. Przecie� dobrze wiem, jak wygl�dasz. - Czy teraz wygl�dam inaczej? - Nie - przyzna�a niech�tnie - ale ja by�am tam, na dole. Widzia�am ludzi przykutych �a�cuchami do �cian tuneli. Kiedy dzi� wieczorem po�o�ymy si� do naszego mi�kkiego �o�a, b�dziemy spali nad ich g�owami. Powiadasz, �e ilu ich tam jest? - Oko�o tysi�ca sze�ciuset. Naprawd� uwa�asz, �e odzyskaliby wolno��, gdybym ich nie pilnowa�? Nie zapominaj, �e byli ju� tam, kiedy przybyli�my do miasta. Dorcas odwr�ci�a si� ode mnie, a jej ramionami wstrz�sn�� dreszcz. - Te tunele przywodz� mi na my�l masowy gr�b... - I s�usznie - odpar�em. - Archont m�g�by ich uwolni�, ale kto wskrzesi�by tych, kt�rym odebrali �ycie? Ty chyba nigdy nikogo nie straci�a�, prawda? Nie odpowiedzia�a. - Zapytaj �ony, matki i siostry ludzi, kt�rych cia�a za spraw� tych wi�ni�w zgni�y gdzie� w g�rach, czy Abdiesus powinien wypu�ci� wi�ni�w na wolno��. - Wystarczy, �e zapyta�am o to sam� siebie - odpar�a Dorcas i zdmuchn�a �wiec�. *** Thrax przypomina zakrzywione ostrze wbite w serce g�r. Le�y w przew�eniu doliny Acis i pnie si� w g�r� rzeki a� do Zamku Acies. Harena, panteon oraz inne reprezentacyjne budowle zajmuj� p�aski teren mi�dzy zamkiem a murem (zwanym Capulusem), kt�ry przegradza w�sk� dolin� w jej ni�ej po�o�onej cz�ci. Prywatne budynki wspinaj� si� po stromych zboczach, wiele z nich zosta�o wykutych w ska�ach; st�d w�a�nie wzi�� si� jeden z licznych przydomk�w Thraxu - Miasto Bezokiennych Pokoi. Dobrobyt miasto zawdzi�cza swemu po�o�eniu na pocz�tku �eglownego odcinka rzeki. W�a�nie tutaj wszystkie towary wysy�ane w g�r� Acis (niekt�re z nich pokona�y ju� dziewi�� dziesi�tych biegu Gyoll, zanim dotar�y do mniejszej rzeki, by� mo�e stanowi�cej prawdziwe �r�d�o wielkiej Gyoll) prze�adowuje si� na grzbiety jucznych zwierz�t. *** I na odwr�t: wodzowie g�rskich plemion oraz wielcy posiadacze ziemscy, kt�rzy pragn� wyekspediowa� zbo�e i we�n� do miast po�o�onych daleko na po�udniu, zwo�� towary do miasta, by za�adowa� je na �odzie poni�ej katarakty rycz�cej pod �ukowym sklepieniem przelewu wybudowanego pod Zamkiem Acies. Jak zawsze, kiedy w�adza pr�buje podporz�dkowa� sobie niespokojny obszar, g��wn� trosk� jej przedstawiciela, czyli archonta, staje si� egzekwowanie decyzji wymiaru sprawiedliwo�ci. Po to w�a�nie, by narzuci� swoj� wol� tym spo�r�d �yj�cych poza murami miasta, kt�rzy ch�tnie by si� jej sprzeciwili, ma do dyspozycji siedem szwadron�w dimarch�w dowodzonych przez siedmiu oficer�w. S�d zbiera si� co miesi�c, w okresie mi�dzy pierwsz� kwadr� ksi�yca a pe�ni�, jego obrady za� zaczynaj� si� codziennie wraz z drug� porann� wacht� i trwaj� tak d�ugo, a� zostan� rozpatrzone wszystkie sprawy przewidziane na ten dzie�. Jako g��wny wykonawca wyrok�w musia�em uczestniczy� w ka�dej sesji, tak by archont mia� pewno��, �e jego decyzje nie ulegn� zniekszta�ceniu, a tym samym skaza�cy nie otrzymaj� �agodniejszej b�d� te� bardziej surowej kary, ni� to by�o w jego zamiarze. Jego celem by�o r�wnie� sprawowanie �cis�ej kontroli nad funkcjonowaniem Vinculi, w kt�rej przebywali wi�niowie. Oznacza�o to, �e moim udzia�em sta�a si� odpowiedzialno�� zbli�ona do tej, jaka spoczywa�a w naszej Cytadeli na barkach mistrza Gurloesa - przy zachowaniu w�a�ciwych proporcji, ma si� rozumie� - i przez pierwszych kilka tygodni pobytu w Thraksie jej ci�ar dawa� mi si� mocno we znaki. Wed�ug jednej z maksym mistrza Gurloesa nie ma idealnie usytuowanych wi�zie�. Jak wi�kszo�� m�drych sentencji, kt�re z za�o�enia maj� s�u�y� kszta�ceniu m�odych ludzi, ta te� by�a prawdziwa i jednocze�nie zupe�nie bezu�yteczna. Wszystkie ucieczki dziel� si� na trzy kategorie: dokonuje si� ich za pomoc� podst�pu, przemocy lub dzi�ki zdradzie stra�nik�w. W odludnych miejscach trudno o jaki� fortel, dlatego te� za takim w�a�nie usytuowaniem wi�zie� opowiadaj� si� najcz�ciej ci, kt�rzy po�wi�cili temu zagadnieniu wiele uwagi. Tak si� jednak nieszcz�liwie sk�ada, �e pustynie, g�rskie szczyty i samotne wyspy oferuj� znakomite warunki do przeprowadzenia ucieczki przy u�yciu przemocy. Je�eli wi�zienie zostanie obl�one przez przyjaci� uwi�zionych, minie zbyt wiele czasu, zanim wojsko przyb�dzie z odsiecz�, podobnie jak w przypadku buntu wi�ni�w; wszystko rozstrzygnie si� na d�ugo przed tym, zanim na miejsce dotr� wezwane posi�ki. Trudno�ci tych mo�na unikn�� na terenie g�sto zaludnionym i dobrze ufortyfikowanym, ale w�wczas nale�y liczy� si� z pojawieniem nowych, powa�niejszych niebezpiecze�stw. W takim miejscu wi�zie� nie potrzebuje tysi�ca przyjaci�, tylko jednego albo dw�ch, w dodatku wcale nie musz� to by� wojownicy - w zupe�no�ci wystarcz� na przyk�ad sprz�taczka i uliczny sprzedawca, naturalnie pod warunkiem, �e dysponuj� inteligencj� oraz stanowczo�ci�. Co wi�cej, je�li wi�niowi uda si� wydosta� poza mury, mo�e bez trudu wtopi� si� w anonimowy t�um, w zwi�zku z czym rezultat poszukiwa� nie zale�y ju� od tropicieli i ps�w go�czych, tylko od agent�w i tajnych informator�w. W naszym przypadku wi�zienie w jakim� odosobnionym, odludnym miejscu w og�le nie wchodzi�o w gr�. Nawet gdyby opr�cz stra�nik�w obsadzono je odpowiednio du�� liczb� �o�nierzy, kt�rzy broniliby go przed atakami autochton�w, zoantrop�w oraz najr�niejszych bandyt�w, od jakich a� roi si� w g�rzystej okolicy (nie wspominaj�c ju� o zbrojnych oddzia�ach zubo�a�ych arystokrat�w, kt�rym nigdy nie mo�na by�o ufa�), to nale�a�oby �ci�gn�� dodatkowe jednostki tylko po to, �eby zapewni�y ochron� transportom �ywno�ci i wyposa�enia. Dlatego w�a�nie Vincula znalaz�a si� w granicach miasta, dok�adniej rzecz bior�c mniej wi�cej w po�owie wysoko�ci zbocza na zachodnim brzegu rzeki i jakie� p� mili od Capulusa. Jest to staro�ytna budowla, kt�ra - przynajmniej moim zdaniem - od pocz�tku mia�a pe�ni� funkcj� wi�zienia, mimo i� wed�ug starej legendy kiedy� by�a grobowcem. Kilkaset lat temu zosta�a znacznie powi�kszona i zaadaptowana do nowych potrzeb. Patrz�cemu na ni� z �atwiej dost�pnego wschodniego brzegu mo�e przypomina� wyrastaj�c� z litej ska�y, czworok�tn� wie�� trzypi�trowej wysoko�ci, kt�rej p�aski, okolony blankami dach niemal styka si� ze �cian� urwiska. Ta widoczna jej cz�� - wielu go�ci odwiedzaj�cych miasto uwa�a j� zapewne za ca�o�� budowli - w rzeczywisto�ci stanowi jej najmniejszy i najmniej istotny fragment. W czasie kiedy pe�ni�em funkcj� liktora, mie�ci�y si� tam biura, kwatery stra�nik�w oraz moje mieszkanie. Wi�ni�w trzymano w tunelu wydr��onym uko�nie w litej skale. Nie przebywali ani w jednoosobowych celach, takich jakie znajdowa�y si� w Wie�y Matachina, ani we wsp�lnej sali, w jakiej ja sam by�em przetrzymywany w Domu Absolutu, lecz zostali przykuci do �cian po obu stronach korytarza. �a�cuchy ��cz�ce �elazne ko�nierze z tkwi�cymi w skale hakami mia�y tak� d�ugo��, �eby po�rodku tunelu pozosta�o przej�cie na tyle szerokie, by stra�nicy mogli tamt�dy bezpiecznie przechodzi�, nie obawiaj�c si�, �e kt�ry� z uwi�zionych wyszarpnie im klucze zza pasa. Tunel mia� oko�o pi�ciuset krok�w d�ugo�ci i mie�ci� ponad tysi�c wi�ni�w. Zalegaj�ce na pod�odze nieczysto�ci sp�ukiwano wod� z ogromnej cysterny na szczycie urwiska; �cieki wpada�y do otworu odp�ywowego w najni�szej cz�ci korytarza i trafia�y do podziemnego kana�u, kt�ry odprowadza� je poza teren miasta, w d� rzeki, gdzie w pewnej odleg�o�ci od muru znajdowa�o si� jego uj�cie. Czworok�tna wie�a oraz pochy�y tunel pocz�tkowo stanowi�y ca�o�� budowli, potem jednak dobudowano mn�stwo bocznych odga��zie� i poziomych galerii. Wiele z nich powsta�o w trakcie pr�b dokopania si� do podziemnego korytarza, kt�re podejmowano z wn�trza prywatnych rezydencji rozlokowanych na zboczu. Pr�by te zako�czy�y si� niepowodzeniem, ale cz�ciowo wydr��one szyby zosta�y doko�czone i zaadaptowane do potrzeb Vinculi, pozwalaj�c na pomieszczenie wi�kszej liczby wi�ni�w. Istnienie tych nie planowanych, b�d� te� wadliwie zaplanowanych dodatk�w znacznie utrudnia�o mi zadanie. Jedna z pierwszych moich decyzji dotyczy�a zasypania najmniej u�ytecznych mieszanin� rzecznych kamieni, piasku, �wiru i palonego wapna oraz rozpocz�cia prac przy poszerzaniu i ��czeniu pozosta�ych, tak by utworzy�y jak�� sensown� struktur�. Dzia�ania te, chocia� bardzo potrzebne, posuwa�y si� naprz�d w niezmiernie wolnym tempie, poniewa� jednorazowo mo�na by�o skierowa� do nich co najwy�ej kilkuset wi�ni�w, a wi�kszo�� z nich znajdowa�a si� w op�akanej kondycji fizycznej. Przez kilka pierwszych tygodni po przybyciu do Thraxu nie mia�em czasu na nic innego poza wykonywaniem obowi�zk�w. Dorcas poznawa�a miasto za nas oboje, ja za� przykaza�em jej surowo, aby przede wszystkim pyta�a o Peleryny. Podczas d�ugiej w�dr�wki z Nessus �wiadomo��, �e nios� ze sob� Pazur �agodziciela, ci��y�a mi niczym kamie�, ale teraz, kiedy podr� dobieg�a ko�ca i nie tylko nie mog�em mie� nadziei, �e spotkam kap�anki w drodze do miejsca mego przeznaczenia, ani nawet �udzi� si�, �e szcz�liwy przypadek pozwoli mi natrafi� na ich �lad, ci�ar sta� si� wr�cz niezno�ny. �pi�c pod gwiazdami trzyma�em klejnot w bucie, a przy tych nielicznych okazjach, kiedy zdarza�o nam si� sp�dza� noc pod dachem, wpycha�em go tak g��boko, jak tylko si� da�o. Teraz przekona�em si�, �e w og�le nie mog� zasn��, je�li nie wyczuwam jego obecno�ci, i co chwila sprawdzam, czy nadal znajduj� si� w jego posiadaniu. Dorcas uszy�a niedu�y woreczek z doskonale wyprawionej ludzkiej sk�ry; schowa�em do niego klejnot, zawiesi�em woreczek na szyi i nie rozstawa�em si� z nim ani w dzie�, ani w nocy. Wielokrotnie �ni�o mi si�, �e Pazur p�onie, wisz�c nade mn� w powietrzu niczym jego katedra. Budzi�em si� w�wczas, by stwierdzi�, i� l�ni tak jasno, �e jego blask przes�cza si� przez delikatn� sk�r�. Dwa lub trzy razy ka�dej nocy budzi�em si� te� z innego powodu: le�a�em na wznak, z klejnotem na piersi, i wydawa�o mi si�, �e jest tak ci�ki - cho� bez trudu mog�em unie�� go jednym palcem - i� lada chwila zgniecie mnie na miazg�. Dorcas czyni�a wszystko co w jej mocy, �eby mnie uspokoi� i pom�c, ale widzia�em, �e zdaje sobie spraw� z nag�ej zmiany, jaka nast�pi�a w naszych wzajemnych stosunkach i jest ni� jeszcze bardziej zaniepokojona ode mnie. Takie zmiany zawsze s� bardzo nieprzyjemne, cho�by z tego powodu, �e dowodz� prawdopodobie�stwa wyst�pienia kolejnych. Podczas wsp�lnej podr�y (a w�drowali�my razem, w mniejszym lub wi�kszym towarzystwie, od chwili, kiedy w Ogrodzie Wiecznego Snu Dorcas pomog�a mi, na wp� utopionemu, wype�zn�� z wody na trawiast� �cie�k�), byli�my sobie zupe�nie r�wni - ka�de z nas maszerowa�o na w�asnych nogach albo jecha�o na w�asnym wierzchowcu. Nawet je�eli zapewnia�em jej ochron� przed niebezpiecze�stwami, to ona z kolei dawa�a mi co� w rodzaju moralnego schronienia. Dzi�ki mojej obecno�ci nikt nie �mia� okazywa� pogardy jej niewinnej urodzie, a z kolei widz�c j� ludzie nie mogli ucieka� si� do �atwego wybiegu, jakim by�o ukrywanie si� za tarcz� odrazy, kt�r� budzi�a moja profesja. S�u�y�a mi rad� w chwilach waha�, a towarzystwem na pustkowiu. Wszystko to dobieg�o ko�ca, kiedy wreszcie dotarli�my do Thraxu i wr�czy�em archontowi list od mistrza Palaemona. Odziany w fuliginowy p�aszcz nie musia�em ju� l�ka� si� t�umu - to raczej ja wywo�ywa�em l�k jako przedstawiciel gro�nej i bezlitosnej w�adzy. Dorcas - ju� nie r�wnoprawna towarzyszka podr�y, tylko zwyk�a dziewczyna, jak nazwa�a j� Cumaeana - otrzyma�a w Vinculi osobn� kwater�. Jej rady sta�y si� bezu�yteczne, gdy� mia�em teraz do czynienia z trudno�ciami natury prawnej i administracyjnej. Przez wiele lat uczono mnie zmaga� si� z nimi, ona natomiast nie mia�a o nich najmniejszego poj�cia, tak�e z tego powodu, i� nie znajdowa�em czasu ani ochoty, by wyja�ni� jej ich natur�, �eby�my mogli wsp�lnie zastanowi� si� nad sposobem ich rozwi�zania. Tak wi�c podczas gdy ja sp�dza�em wacht� za wacht� w sali posiedze� s�du, Dorcas w�drowa�a po ca�ym mie�cie. W ko�cu dosz�o do tego, �e my, kt�rzy przez znaczn� cz�� wiosny przebywali�my niemal bez przerwy razem, latem prawie zupe�nie przestali�my si� widywa�. P�nym wieczorem pospiesznie spo�ywali�my wieczerz�, potem za� k�adli�my si� do ��ka, gdzie prawie natychmiast zasypiali�my, przytuleni mocno do siebie. Wreszcie na niebie za�wieci� ksi�yc w pe�ni. Z jak�� rado�ci� wpatrywa�em si� w niego z dachu wie�y - wisia� nieruchomo, spowity w zielony p�aszcz las�w i okr�g�y niczym otw�r kubka. Nie by�em jeszcze zupe�nie wolny, poniewa� musia�em upora� si� z pracami, kt�re nagromadzi�y si� w minionym okresie, ale przynajmniej mog�em skoncentrowa� na nich ca�� uwag�, co wydawa�o mi si� niemal r�wnie wspania�e jak wolno��. Poprosi�em Dorcas, �eby towarzyszy�a mi nazajutrz w inspekcji podziemnej cz�ci Vinculi. Pope�ni�em b��d. W st�ch�ym powietrzu, w�r�d cierpi�cych wi�ni�w, z ka�d� chwil� czu�a si� coraz gorzej. Jak ju� wspomnia�em, wieczorem powiedzia�a mi, �e posz�a do publicznej �a�ni (by�o to niezwyk�e, zwa�ywszy na jej l�k przed wod�, kt�ry kaza� jej my� si� codziennie g�bk� umoczon� w wodzie zaledwie przykrywaj�cej dno miednicy), by sp�uka� ze sk�ry i w�os�w wo� podziemnych korytarzy. Wtedy w�a�nie zauwa�y�a, �e �aziebne wskazuj� j� innym kobietom korzystaj�cym z k�pieli. ROZDZIA� II NAD KATARAKT� Nazajutrz rano, przed wyj�ciem do miasta, Dorcas obci�a w�osy kr�tko jak ch�opiec, po czym wetkn�a bia�� piwoni� w pier�cie�, kt�rym je do tej pory upina�a. Kiedy po po�udniu sko�czy�em pracowa� nad dokumentami, po�yczy�em od sier�anta stra�nik�w d�alabij� i wyruszy�em na poszukiwania. Ksi��ka w br�zowej ok�adce, kt�r� stale nosz� przy sobie, twierdzi, �e nie ma bardziej niezwyk�ego do�wiadczenia od zwiedzania miasta ca�kowicie odmiennego od tych, jakie widywa�o si� do tej pory, gdy� wi��e si� to z odkrywaniem drugiego, zupe�nie odmiennego ja. Mnie jednak uda�o si� do�wiadczy� jeszcze dziwniejszego uczucia: ot� w�drowa�em po mie�cie, w kt�rym mieszka�em ju� od jakiego� czasu, a o kt�rym nic nie wiedzia�em. Nie mia�em poj�cia, gdzie znajduje si� �a�nia, chocia� s�ysza�em o niej nie tylko od Dorcas, lecz tak�e przy okazji przes�ucha� w s�dzie. Nie wiedzia�em tak�e, gdzie jest bazar, na kt�rym kupowa�a stroje i kosmetyki, ani nawet czy w mie�cie jest tylko jeden czy mo�e wi�cej. Kr�tko m�wi�c, nie wiedzia�em nic opr�cz tego, co mog�em dostrzec z dachu wie�y lub podczas kr�tkiego spaceru z Vinculi do pa�acu archonta. By� mo�e zbytnio zaufa�em swojemu zmys�owi orientacji, wierz�c, �e nie zgubi� si� w mie�cie tylekro� mniejszym od Nessus, chocia� w�druj�c kr�tymi uliczkami prowadz�cymi w d� zbocza, mi�dzy murami dom�w, kt�rych wi�ksza cz�� by�a wykuta g��boko w skale, na wszelki wypadek sprawdza�em od czasu do czasu, czy wci�� mam w zasi�gu wzroku znajomy kszta�t wie�y z wzmocnion� �elaznymi okuciami bram� i czarn� chor�gwi� szarpan� podmuchami wiatru. W Nessus bogaci mieszkaj� w p�nocnej cz�ci miasta, gdzie wody Gyoll s� czystsze, biedacy za� w po�udniowej, gdzie rzeka jest cuchn�ca i brudna. Tutaj, w Thraksie, zwyczaj ten nie znalaz� zastosowania, cz�ciowo dlatego, �e Acis p�ynie tak szybko, i� brudy wytwarzane przez tych znad g�rnego biegu rzeki (stanowi� oni najwy�ej tysi�czn� cz�� tych, kt�rzy mieszkaj� na p�nocy Nessus), nie s� w stanie zanieczy�ci� trwale jej w�d, cz�ciowo za� dlatego, �e liczne akwedukty doprowadzaj� do fontann i dom�w bogaczy wod� pobieran� powy�ej katarakty, w zwi�zku z czym czysto�� rzeki w samym mie�cie nie odgrywa tak wa�nej roli. W Thraksie granice podzia�u przebiegaj� poziomicowo. Najbogatsi zamieszkuj� dolne rejony stromych zboczy, najbli�ej Acis, sk�d maj� niedaleko zar�wno do sklep�w i urz�d�w, jak i do przystani, gdzie czekaj� wios�owe �odzie - ich za�ogi stanowi� niewolnicy - kt�rymi mo�na podr�owa� od kra�ca do kra�ca miasta. Biedniejsi maj� domy troch� wy�ej, jeszcze wy�ej wznosz� si� domostwa klasy �redniej i tak dalej, a� do najubo�szych, kt�rych n�dzne siedziby s� usytuowane u podn�a fortyfikacji na szczycie urwiska; cz�sto s� to sklecone byle jak lepianki i sza�asy, do kt�rych trzeba wspina� si� po d�ugich drabinach. Ju� wkr�tce mia�em pozna� z bliska jedn� z tych �a�osnych chatynek, tymczasem jednak przebywa�em w dzielnicy handlowej w pobli�u traktu wodnego. Na w�skich uliczkach panowa� tak wielki t�ok, i� w pierwszej chwili pomy�la�em, �e mo�e trwaj� w�a�nie obchody jakiego� �wi�ta albo �e dzia�ania wojenne - w Nessus wydawa�y si� niezmiernie odleg�e, by w miar�, jak posuwali�my si� na p�noc, stawa� si� coraz bardziej realnymi - zbli�y�y si� tak bardzo, �e do miasta zacz�y nap�ywa� pierwsze fale uciekinier�w. Jak s�ysza�em, na jednego mieszka�ca Nessus przypada pi�� budynk�w. W Thraksie proporcje te z pewno�ci� uleg�y odwr�ceniu, tego dnia za� odnios�em wra�enie, i� ka�dy dom musi pomie�ci� co najmniej pi��dziesi�ciu ludzi. Nessus jest te� miastem kosmopolitycznym, w tym jednak sensie, �e o ile mo�na tam spotka� cudzoziemc�w, albo nawet kakogen�w, kt�rzy przybyli statkami z odleg�ych planet, to zawsze wiadomo, �e s� to obcy, kt�rzy z takich lub innych powod�w znale�li si� daleko od swoich dom�w. T�um wype�niaj�cy ulice Thraxu by� tak r�norodny, jak r�norodne s� plemiona i rasy, kt�re zamieszkuj� g�rskie okolice. Widz�c cz�owieka w nakryciu g�owy w kszta�cie ptaka, ze skrzyd�ami s�u��cymi za nauszniki, albo w obszarpanym p�aszczu ze sk�ry kaberu, albo z wytatuowan� twarz�, nale�a�o si� spodziewa�, �e lada chwila zza najbli�szego zakr�tu wy�oni si� stu takich samych jak on. Ludzie ci, zwani eklektykami, wywodzili si� od osadnik�w z po�udnia, kt�rzy wymieszali si� z kr�pymi, ciemnosk�rymi autochtonami i przej�li od nich wiele obyczaj�w, dodaj�c do nich elementy zapo�yczone od mieszkaj�cych na p�nocy amfitrion�w albo nawet od jeszcze mniej znanych lud�w, w�drownych handlarzy i mieszka�c�w odleg�ych osad. Wielu eklektyk�w nosi przy sobie zakrzywione no�e; d�u�sza cz�� ostrza, blisko r�koje�ci, jest wzgl�dnie prosta, tak jak kr�tsza, bli�ej jego ko�ca. Podobno kszta�t ten u�atwia zadanie ciosu w serce przeciwnika. Ostrze, wzmocnione biegn�cym przez jego �rodek zgrubieniem, jest utrzymywane w znakomitym stanie. N� nie ma os�ony, r�koje�� za� jest zazwyczaj wykonana z ko�ci. (Po�wi�cam tak wiele uwagi tej broni, poniewa� jest ona charakterystyczna w�a�nie dla tego obszaru i poniewa� od niej w�a�nie wzi�a si� kolejna nazwa Thraxu: Miasto Zakrzywionych No�y. Sam gr�d przypomina kszta�tem taki w�a�nie n� - zakr�t doliny odpowiada zgi�ciu ostrza, rzeka Acis biegn�cemu przez ca�� jego d�ugo�� zgrubieniu, Zamek Acies czubkowi, Capulus za� miejscu, w kt�rym ostrze wyrasta z r�koje�ci). Jeden z mieszka�c�w Nied�wiedziej Wie�y powiedzia� mi kiedy�, �e nie ma zwierz�cia bardziej niebezpiecznego i trudnego do okie�znania od miesza�ca b�d�cego potomkiem psa bojowego i wilczycy. Przywykli�my uwa�a� stworzenia zamieszkuj�ce lasy i g�ry za dzik� zwierzyn�, ludzi za�, kt�rzy tam �yj�, za dzikus�w. Prawda jednak przedstawia si� w ten spos�b, �e niekt�re zwierz�ta domowe (z czego na pewno zdawaliby�my sobie spraw�, gdyby przysz�o nam do g�owy nie przechodzi� nad tym zjawiskiem do porz�dku dziennego) s� znacznie bardziej niebezpieczne od swoich �yj�cych na wolno�ci krewniak�w, mimo �e wiele z nich rozumie ludzk� mow�, a niekt�re nawet potrafi� wypowiedzie� kilka s��w. Tak samo ludzie, kt�rych przodkowie od zarania dziej�w mieszkali w miastach, przejawiaj� bardziej krwio�ercze instynkty ni� ich pobratymcy z le�nych g�uszy. Vodalus, w kt�rego �y�ach ponad wszelk� w�tpliwo�� p�ynie krew tysi�cy pokole� arystokrat�w, by� zdolny do czyn�w, o jakich nawet nie �ni�o si� odzianym w sk�ry huanaco autochtonom, t�ocz�cym si� na ulicach Thraxu. Podobnie jak miesza�ce ps�w z wilkami - kt�rych nigdy nie spotka�em, poniewa� s� zbyt drapie�ne, aby by� u�yteczne - eklektycy ci przej�li od swoich przodk�w wszystko, co najgorsze i budz�ce najwi�ksz� odraz�: jako przyjaciele lub wsp�lnicy s� skryci, nielojalni i swarliwi, jako wrogowie za� m�ciwi, podst�pni i okrutni. W ka�dym razie tak w�a�nie twierdzili moi podw�adni z Vinculi, gdzie eklektycy stanowi� ponad po�ow� wi�ni�w. Zawsze kiedy spotyka�em m�czyzn pos�uguj�cych si� odmiennym j�zykiem, nosz�cych niezwyk�e stroje albo ho�duj�cych dziwnym obyczajom, zastanawia�em si�, jakie te� mog� by� ich kobiety. Mi�dzy wygl�dem m�czyzn i kobiet zawsze istnieje jaki� zwi�zek, gdy� zar�wno jedni jak i drudzy stanowi� produkt tej samej kultury - tak samo jak li�cie drzewa, kt�re mo�na zobaczy�, i jego owoce, kt�rych nie wida�, poniewa� kryj� si� za li��mi, s� wytworem tego samego �ywego organizmu. Obserwator, kt�ry odwa�y si� wyrokowa� na temat kszta�tu i smaku owoc�w jedynie na podstawie kszta�tu i barwy ogl�danych ze znacznego oddalenia li�ci, musi naprawd� du�o wiedzie� i o jednych, i o drugich, gdy� w przeciwnym razie �atwo m�g�by si� o�mieszy�. Zdarza si� nieraz, �e s�abowite kobiety rodz� syn�w, z kt�rych wyrastaj� bitni wojownicy, oraz c�rki dor�wnuj�ce p�niej si�� i zr�czno�ci� swoim braciom. Dlatego w�a�nie, kiedy w�drowa�em ulicami miasta w�r�d t�um�w sk�adaj�cych si� g��wnie z jego mieszka�c�w oraz eklektyk�w (obywatele Thraxu na pierwszy rzut oka prawie nie r�nili si� od ludzi z Nessus, co najwy�ej ubierali si� nieco skromniej i zachowywali bardziej obcesowo), wyobra�a�em sobie kobiety ciemnow�ose i ciemnosk�re, o l�ni�cych czarnych w�osach g�stych jak ogony wierzchowc�w ich braci, kobiety o silnych, cho� zarazem delikatnych twarzach, kobiety zdolne zar�wno broni� si� do ostatniego tchu, jak i podda� bez walki, kobiety, kt�re mo�na zdoby�, ale nie kupi� - naturalnie, o ile takie w og�le istniej� na �wiecie. Moja wyobra�nia zawiod�a mnie do miejsc, gdzie mo�na je znale�� - samotnych chat nad brzegami g�rskich strumieni i sk�rzanych jurt na rozleg�ych stepach. Nie musia�em d�ugo czeka�, aby zauroczy�a mnie wizja g�r, niemal r�wnie silna jak wizja morza, kt�ra opanowa�a bez reszty moj� wyobra�ni�, zanim mistrz Palaemon wyprowadzi� mnie z b��du i powiedzia�, gdzie naprawd� le�y Thrax. Jak�e dostojne s� te nieruchome idole Urth, wyrze�bione za pomoc� tajemniczych narz�dzi w niewyobra�alnie odleg�ych czasach, wci�� wznosz�ce ponad kraw�d� �wiata s�dziwe g�owy przykryte mitrami, tiarami i diademami skrz�cymi si� �niegiem, z oczami wielko�ci miast, o ramionach przykrytych p�aszczami las�w! Przebrany w nie rzucaj�c� si� w oczy d�alabij� torowa�em sobie powoli drog� przez zat�oczone ulice wype�nione smrodem nieczysto�ci i zapachem potraw, maj�c przed oczami wizje skalistych szczyt�w i krystalicznie czystych strumieni sp�ywaj�cych w d� jak drogocenne naszyjniki. Przypuszczam, �e dawno temu Thecla odwiedza�a tereny u podn�a g�r, bez w�tpienia po to, by znale�� och�od� podczas szczeg�lnie gor�cego lata, gdy� znaczna cz�� obraz�w, jakie nie wiadomo sk�d pojawia�y si� w mojej wyobra�ni, mia�a wyra�ny charakter dzieci�cych obserwacji. Po to, by tak ostro i wyra�nie dostrzec rosn�ce na ska�ach kwiaty, doros�y musia�by si� schyli� albo nawet ukl�kn��; bezdenne przepa�ci nie tylko budzi�y we mnie l�k, ale tak�e zdumienie, jakby swoim istnieniem przeczy�y prawom natury; szczyty wydawa�y si� si�ga� nieba, jakby ca�y �wiat run�� z jakiej� niewyobra�alnej wysoko�ci, ale jaka� przebywaj�ca tam istota pr�bowa�a powstrzyma� jego upadek, zacisn�wszy r�ce na wierzcho�kach g�r. Wreszcie, po w�dr�wce przez niemal ca�e miasto, dotar�em do Zamku Acies. Powiedzia�em stra�nikom, kim jestem, oni za� przepu�cili mnie, pozwalaj�c wspi�� si� na szczyt sto�bu. Tak samo wspina�em si� na szczyt Wie�y Matachina przed po�egnaniem z mistrzem Palaemonem. W�wczas, kiedy mia�em opu�ci� jedyne miejsce, jakie zna�em, dotar�em do jednego z najwy�ej po�o�onych pomieszcze� Cytadeli, kt�ra z kolei zajmowa�a szczyt najwy�szego wzniesienia w Nessus i jego okolicach. Miasto rozci�ga�o si� u moich st�p a� po horyzont, Gyoll przypomina�a zielonkawy �lad pozostawiony na mapie przez �limaka, a hen, daleko, mog�em nawet dostrzec fragmenty Muru. Nigdzie w zasi�gu wzroku nie by�o wzniesienia mog�cego r�wna� si� wysoko�ci� z budowl�, na kt�rej szczyt uda�o mi si� dotrze�. Tym razem dozna�em wra�e� zupe�nie odmiennej natury. Sta�em nad �rodkiem Acis, spadaj�cej ku mnie po skalistych stopniach, z kt�rych ka�dy by� dwa lub trzy razy wy�szy od dorodnego drzewa, by wreszcie, w postaci bia�ej piany l�ni�cej w promieniach s�o�ca, znikn�� pode mn� i pojawi� si� po drugiej stronie jako srebrzysta wst��ka wij�ca si� przez miasto r�wnie spokojne i sielskie jak miniaturowe wioski, kt�re otrzymywa�em jako upominki w elegancko zapakowanych pude�kach (tyle tylko, �e dostawa�em je nie ja, lecz Thecla). Wydawa�o mi si�, �e stoj� na dnie ogromnej misy. Doko�a mnie pi�y si� w g�r� kamienne �ciany, tak �e patrz�c na kt�r�� z nich �atwo mo�na by�o uwierzy� - przynajmniej na chwil� - �e za spraw� jakich� czarodziejskich sztuczek si�a ci��enia zacz�a nagle dzia�a� prostopadle do swego dotychczasowego kierunku i �e niemal pionowa stromizna stanowi w rzeczywisto�ci prawdziw� powierzchni� planety. Przez ca�� wacht� wpatrywa�em si� w te �ciany, �ledz�c bieg paj�czych nici wodospad�w p�dz�cych na o�lep ku odleg�ej rzece, oraz wpatruj�c si� w uwi�zione mi�dzy urwiskami ob�oki, kt�re wydawa�y si� lekko napiera� na niewzruszone ska�y, niczym zdezorientowane owce zagnane podst�pem do zagrody okolonej kamiennym murem. W ko�cu odczu�em znu�enie pot�g� g�r oraz moimi marzeniami... Chocia� by�o to chyba nie tyle znu�enie, co raczej narastaj�ce stopniowo oszo�omienie, a� w ko�cu zakr�ci�o mi si� w g�owie. Cho� zamkn��em oczy, nadal widzia�em przed sob� bezlitosne przepa�ci i zrozumia�em ponad wszelk� w�tpliwo��, �e zar�wno najbli�szej nocy, jak i podczas wielu nast�pnych, b�d� spada� w naje�one g�azami otch�anie lub wspina� si� po pionowych �cianach, wbijaj�c zakrwawione palce w nieczu�e ska�y. Odwr�ci�em si� pospiesznie ku miastu, by znale�� uspokojenie w widoku wie�y Vinculi. Z tej odleg�o�ci przypomina�a niewielki sze�cian przyklejony do fragmentu urwiska stanowi�cego zaledwie drobn� zmarszczk� na rozfalowanym, pionowym morzu kamiennych klif�w. �ledzi�em wzrokiem bieg g��wnych ulic, pr�buj�c odszuka� te, kt�rymi szed�em do zamku (mia�o to pom�c mi otrz�sn�� si� z uroku, jaki rzuci�y na mnie g�ry), oraz zidentyfikowa� z nowej perspektywy mijane po drodze budynki i place. Dopiero teraz przekona�em si�, �e w mie�cie s� dwa bazary, po jednym na ka�dym brzegu rzeki, a po d�u�szej chwili zdo�a�em odnale�� budowle, kt�rym cz�sto przygl�da�em si� z dachu Vinculi: haren�, panteon i pa�ac archonta. Jeszcze p�niej, kiedy nareszcie odzyska�em orientacj� i nabra�em przekonania, i� potrafi� bez trudu wskaza� najwa�niejsze punkty miasta, pocz��em wodzi� spojrzeniem po mniejszych ulicach oraz zapuszcza� wzrok w w�skie, kr�te zau�ki, czasem stanowi�ce zaledwie kreski g��bokiego cienia wci�ni�te mi�dzy domy st�oczone na pn�cych si� stromo w g�r� zboczach. Potem znowu skierowa�em wzrok ku rzece, przypatruj�c si� nadbrze�om, magazynom, a tak�e piramidom czekaj�cych na za�adunek beczek, skrzy� i bel. Woda p�yn�a spokojnie, z wyj�tkiem miejsc, gdzie rozbija�a si� o umocnienia; mia�a kolor indygo i podobnie jak indygowe cienie podczas �nie�nej zamieci wydawa�a si� sun�� z jak�� zmys�ow�, lodowat� gracj�. Jedynie szybkie poruszenia manewruj�cych kaik�w i feluk pozwala�y domy�la� si� turbulencji ukrytych pod zwodniczo g�adk� powierzchni�. Wi�ksze jednostki zdawa�y si� fechtowa� na bukszpryty z niewidzialnym przeciwnikiem, wszystkie za� by�y zmuszone cz�sto cofa� si�, kiedy ich wios�a natrafia�y na wyj�tkowo silne wiry. Wreszcie opar�em si� o parapet i skoncentrowa�em uwag� na nadbrze�u oddalonym najwy�ej o sto krok�w od poterny. W�r�d robotnik�w portowych przenosz�cych na brzeg towary z zacumowanych �odzi dostrzeg�em nieruchom� posta� o jasnych w�osach. W pierwszej chwili pomy�la�em, �e to dziecko, poniewa� przy barczystych, p�nagich m�czyznach wydawa�a si� niezwykle drobna, zaraz potem jednak rozpozna�em w niej Dorcas, siedz�c� nad wod� z twarz� ukryt� w d�oniach. ROZDZIA� III LEPIANKA Kiedy dotar�em do dziewczyny, nie mog�em wydoby� z niej ani s�owa. Wbrew temu, co pocz�tkowo s�dzi�em, wcale si� na mnie nie pogniewa�a. Milczenie spad�o na ni� jak choroba, kt�ra co prawda nie porazi�a ust ani j�zyka, ale pozbawi�a j� w�adzy nad nimi, a chyba tak�e ch�ci, by z nich korzysta�, tak samo jak niekt�re schorzenia pozbawiaj� nas umiej�tno�ci do�wiadczania rozkoszy, czasem za� nawet zrozumienia dla tych, kt�rzy nadal wiedz�, czym jest przyjemno��. Gdybym nie zwr�ci� jej g�owy w moj� stron�, z pewno�ci� d�ugo jeszcze wpatrywa�aby si� w ziemi� nie widz�cym spojrzeniem albo te� trwa�aby bez ruchu z twarz� ukryt� w d�oniach, tak jak to czyni�a, kiedy dostrzeg�em j� ze szczytu sto�bu. Pragn��em porozmawia� z ni�, wierz�c, �e potrafi� powiedzie� co� - chocia� nie mia�em poj�cia, co mog�oby to by� - co pozwoli jej otrz�sn�� si� z uroku. Nie mog�em jednak zrobi� tego na nadbrze�u, pod obstrza�em ciekawskich spojrze� robotnik�w. Przez pewien czas nie przychodzi�o mi te� do g�owy �adne miejsce, do kt�rego m�g�bym j� zaprowadzi�. Wreszcie w pobliskiej uliczce wypatrzy�em szyld gospody i cho� w g��wnej sali posila�o si� sporo os�b, za kilka aes zaprowadzono nas do ma�ego pokoiku na pi�trze. Jedyne umeblowanie tego pomieszczenia stanowi�o ��ko, sufit za� znajdowa� si� tak nisko, �e nie mog�em stan�� zupe�nie wyprostowany, gdy� uderza�em w niego g�ow�. Gospodyni zapewne przypuszcza�a, i� pok�j jest nam potrzebny jako miejsce schadzki, zarazem jednak dosz�a do wniosku - na widok Dorcas ka�demu musia�oby za�wita� takie podejrzenie - �e albo wykorzystuj� w�adz�, jak� mam nad dziewczyn�, albo w�a�nie kupi�em j� od str�czyciela, gdy� popatrzy�a na Dorcas ze wsp�czuciem, mnie za� pos�a�a spojrzenie pe�ne pot�pienia. Zaryglowa�em drzwi, pomog�em Dorcas po�o�y� si� na ��ku, sam natomiast usiad�em na jego skraju i pr�bowa�em nak�oni� j� do rozmowy, pytaj�c, co si� sta�o i co m�g�bym uczyni�, aby naprawi� z�o. Przekonawszy si�, �e moje starania nie odnosz� skutku, zacz��em opowiada� o sobie, s�dz�c, i� powodem jej nag�ego zamkni�cia si� w sobie s� okropno�ci, kt�re minionego dnia ujrza�a w tunelach Vinculi. - Wszyscy nami pogardzaj�, a wi�c nie widz� powodu, dla kt�rego i ty nie mia�aby� mn� gardzi� - powiedzia�em. - Dziwi mnie tylko, �e potrzebowa�a� tyle czasu, by poczu� do mnie odraz�. Poniewa� jednak kocham ci�, spr�buj� wzi�� w obron� moj� konfraterni�, a wi�c i siebie samego, w nadziei, i� przestaniesz tak bardzo gry�� si� �wiadomo�ci�, �e kiedy� kocha�a� kata, mimo i� ju� przesta�a� mnie kocha�. Nie jeste�my okrutni. Nie czerpiemy rozkoszy z tego, co robimy, chyba �e w�wczas, kiedy robimy to dobrze, czyli szybko i dok�adnie w taki spos�b, jaki narzuca nam prawo. Wype�niamy polecenia s�dzi�w, kt�rzy sprawuj� sw�j urz�d za zgod� ludu. S� tacy, co twierdz�, �e powinni�my zaprzesta� wykonywania obowi�zk�w i �e w og�le nikt nie powinien ich wykonywa�. Wed�ug nich kara wymierzona z zimn� krwi� stanowi zbrodni� znacznie wi�ksz� od tych, jakie pope�ni� nawet najokrutniejszy z naszych klient�w. Mo�e i maj� troch� racji, lecz jest to racja, kt�ra mo�e zniszczy� Wsp�lnot�. Nikt nie czu�by si� bezpieczny i nikt nie by�by bezpieczny, w ko�cu za� ludzie wyst�piliby zbrojnie - najpierw przeciwko z�odziejom i mordercom, potem przeciwko tym, kt�rzy naruszyliby zwyczajowe prawo w�asno�ci, wreszcie przeciwko wszystkim obcym i wyrzutkom. Niebawem odrodzi�yby si� straszliwe zwyczaje kamienowania i palenia na stosie, te orgie okrucie�stwa, podczas kt�rych ka�dy stara si� okaza� wi�cej zapa�u od s�siada, a to z obawy, �e nazajutrz kto� oskar�y go o sprzyjanie gin�cemu w�a�nie nieszcz�nikowi. S� te� tacy, co powiadaj�, �e niekt�rzy klienci zas�uguj� na surowe traktowanie, inni za� nie, i �e powinni�my odm�wi� stosowania tortur wobec tej drugiej kategorii. Nie ulega najmniejszej w�tpliwo�ci, i� nie wszyscy s� jednakowo winni, a niekiedy zdarza si� tak�e, �e w nasze r�ce trafiaj� ludzie, kt�rzy nie pope�nili �adnego z zarzucanych im czyn�w ani nie maj� na sumieniu w og�le �adnego przest�pstwa. Jednak ci, co tak twierdz�, stawiaj� si� wy�ej od s�dzi�w wyznaczonych przez Autarch�, mimo i� nie posiadaj� odpowiedniej wiedzy i nie maj� prawa powo�ywania �wiadk�w. Domagaj� si�, by�my okazywali pos�usze�stwo im, nie za� prawdziwym s�dziom, chocia� nie s� w stanie udowodni�, �e takie pos�usze�stwo istotnie im si� nale�y. Jeszcze inni utrzymuj�, i� nasi klienci nie powinni by� poddawani torturom ani likwidowani, tylko zmuszani do pracy na rzecz Wsp�lnoty, czy to przy kopaniu kana��w, czy przy wznoszeniu warownych baszt. Jednak za �rodki, jakie trzeba by przeznaczy� na ich pilnowanie i utrzymanie, mo�na by zatrudni� robotnik�w, pragn�cych pracowa� po to, �eby zarobi� na kawa�ek chleba. Dlaczego uczciwi ludzie maj� umiera� z g�odu, a zbrodniarze cieszy� si� �yciem? Co wi�cej, mordercy i z�odzieje, nielojalni wobec prawa i pozbawieni nadziei na wynagrodzenie, pracowaliby jedynie pod przymusem, a czym�e jest przymus, je�eli nie tortur� ukrywaj�c� si� pod inn� nazw�? S� wreszcie tacy, co ��daj�, aby skaza�cy przebywali w wygodnych miejscach odosobnienia przez wiele lat, cz�sto nawet a� do �mierci. Wiadomo jednak, i� ludzie, kt�rzy sp�dzaj� dni w wygodzie i bez cierpie�, �yj� czasem bardzo d�ugo, a ka�dy orichalk wydany na zapewnienie im takich warunk�w by�by orichalkiem straconym, gdy� nie przeznaczono by go na znacznie istotniejsze potrzeby. Niewiele wiem o wojnie, ale domy�lam si�, jak du�o kosztuje wyszkolenie i wyekwipowanie �o�nierza. Obecnie walki tocz� si� w g�rach na p�nocy, gdzie ka�dy grzbiet g�rski i ka�da gra� mog� pe�ni� funkcj� muru obronnego, ale co b�dzie, je�li przenios� si� na pampasy? Czy na otwartej przestrzeni tak�e uda si� powstrzyma� nap�r Ascian? I kto wy�ywi mieszka�c�w Nessus, je�eli w r�ce przeciwnika dostan� si� ogromne stada byd�a? C� wi�c pozostaje, skoro skaza�cy ani nie mog� odbywa� wyroku w spokoju i dostatku, ani nie mog� by� poddawani torturom? Gdyby�my wszystkich zabijali, w�wczas postawiliby�my znak r�wno�ci mi�dzy ubog� kobiet� przy�apan� na kradzie�y a matk�, kt�ra otru�a w�asne dziecko, jak to uczyni�a Morwenna z wioski Saltus. Czy na tym ci zale�y? W czasie pokoju mo�na by skazywa� niekt�rych na banicj�, ale teraz oznacza�oby to dostarczanie Ascianom zast�p�w potencjalnych szpieg�w, kt�rzy, wyszkoleni i zaopatrzeni w fundusze, szybko by do nas wr�cili. Wkr�tce okaza�oby si�, �e nikt nie jest godny zaufania, nawet ten, kto bez zarzutu w�ada nasz� mow�. Czy tego w�a�nie by� chcia�a? Dorcas le�a�a na ��ku tak nieruchomo, i� przez chwil� wydawa�o mi si�, �e zapad�a w sen. Jednak jej oczy - te wielkie, doskonale b��kitne oczy - by�y otwarte, a kiedy pochyli�em si� nad ni�, poruszy�y si� lekko i przez chwil� odnios�em wra�enie, �e obserwuj� mnie, tak jak obserwowa�yby kr�gi rozchodz�ce si� po spokojnej powierzchni stawu. - W porz�dku, jeste�my diab�ami, je�li si� przy tym upierasz - powiedzia�em. - Ale jeste�my tak�e potrzebni. Nawet Niebo wykorzystuje czasem diab�y do swoich cel�w. Oczy zasz�y jej �zami, ale nie wiedzia�em, czy Dorcas zacz�a p�aka� dlatego, �e sprawi�a mi b�l, czy te� dlatego, �e dopiero teraz u�wiadomi�a sobie, i� nadal przy niej jestem. W nadziei, �e w ten spos�b zdo�am na nowo obudzi� w niej przychylniejsze uczucia, jakie kiedy� do mnie �ywi�a, zacz��em wspomina� wydarzenia, w kt�rych uczestniczyli�my podczas w�dr�wki do Thraxu. Przypomnia�em jej o naszym spotkaniu na polanie po ucieczce z Domu Absolutu, o rozmowie w ogrodzie przed spektaklem doktora Talosa, kiedy siedzieli�my na kamiennej �awce przy zniszczonej fontannie, oraz o wszystkim, co w�wczas sobie powiedzieli�my. Odnios�em wra�enie, i� jej b�l stopniowo si� zmniejsza. Niestety, kiedy wspomnia�em o zburzonej fontannie, z kt�rej wycieka�a woda tworz�c ma�y strumie� wij�cy si� mi�dzy owocowymi drzewami i dostarczaj�cy im wilgoci, twarz Dorcas nagle zachmurzy�a si�, zupe�nie jakby usiad�a tam jedna z tych przedziwnych rzeczy, kt�re �ciga�y mnie i Jonasa przed cedrowy las. Odwr�ci�a ode mnie spojrzenie, a wkr�tce potem naprawd� zasn�a. Wsta�em najciszej, jak potrafi�em, otworzy�em drzwi i zszed�em na d� po kr�tych schodach. Gospodyni nadal krz�ta�a si� w sali jadalnej, teraz zupe�nie pustej. Wyja�ni�em kobiecie, �e dziewczyna, z kt�r� przyszed�em, zachorowa�a, zap�aci�em za pok�j za kilka dni z g�ry, obieca�em, �e jeszcze tu wr�c�, by pokry� wszelkie dodatkowe wydatki i poprosi�em, �eby gospodyni zagl�da�a do niej od czasu do czasu i dawa�a Dorcas je��, gdyby ta mia�a ochot� na posi�ek. - To dla nas wielkie szcz�cie, �e kto� wreszcie wynaj�� ten pok�j - powiedzia�a kobieta. - Czy jednak na pewno uwa�asz, �e twoja chora przyjaci�ka powinna zosta� u nas, w �Kaczym Gnie�dzie"? Nie mo�esz zabra� jej do domu? - Obawiam si�, i� w�a�nie m�j dom sta� si� przyczyn� jej choroby. Boj� si�, �e po powrocie poczu�aby si� jeszcze gorzej. Gospodyni potrz�sn�a g�ow�. - Biedactwo! Taka �adna, a w dodatku to jeszcze prawie dziecko. Ile ma lat? Odpar�em, �e nie wiem. - C�, za jaki� czas sprawdz�, jak si� miewa, i zanios� jej troch� zupy, je�eli b�dzie g�odna. - Popatrzy�a na mnie w taki spos�b, jakby chcia�a da� mi do zrozumienia, �e jej zdaniem Dorcas poczuje si� lepiej, jak tylko sobie p�jd�. - Ale nie my�l, �e b�d� j� tutaj dla ciebie wi�zi�a. Odejdzie, je�eli taka b�dzie jej wola. *** Po wyj�ciu z gospody mia�em zamiar uda� si� najkr�tsz� drog� do Vinculi, ale pope�ni�em b��d, gdy� uzna�em, �e skoro w�ska uliczka, przy kt�rej sta�o �Kacze Gniazdo", biegnie prosto na po�udnie, to powinienem raczej p�j�� w�a�nie t�dy i przedosta� si� na drugi brzeg Acis w jej dolnym biegu, ni� wr�ci� do podn�a mur�w Zamku Acies. Decyzja okaza�a si� jednak b��dna, a ja z pewno�ci� bym jej nie podj��, gdybym wcze�niej zd��y� lepiej pozna� miasto. Ot� wszystkie w�skie alejki Thraxu biegn� jedynie z g�ry na d� i z do�u do g�ry, po to wi�c, aby dosta� si� z jednego przyczepionego do ska�y domu do drugiego - chyba �e stoj� naprawd� bardzo blisko siebie albo jeden nad drugim - trzeba zej�� a� do szerokiej ulicy biegn�cej wzd�u� rzeki, odszuka� w�a�ciwy zau�ek i rozpocz�� uci��liw� wspinaczk�. Dlatego w�a�nie po nied�ugim czasie znalaz�em si� blisko kraw�dzi wschodniego urwiska, podczas gdy Vincula wznosi�a si� na zachodnim, bardziej odleg�a ni� w�wczas, kiedy wyszed�em z gospody. Szczerze m�wi�c, wcale nie by�em tym zmartwiony; w wie�y czeka�a na mnie praca, ja za� nie bardzo mia�em ochot� zabra� si� do niej, poniewa� moje my�li wci�� uparcie wraca�y do Dorcas. Pomys�, aby zwalczy� frustracj� za pomoc� fizycznego zm�czenia, wyda� mi si� ca�kiem sensowny. Niewiele my�l�c postanowi�em wspi�� si� a� na szczyt urwiska, obejrze� roztaczaj�cy si� stamt�d widok, nast�pnie za� okaza� wartownikom dokument potwierdzaj�cy moj� to�samo�� i fakt sprawowania przeze mnie wysokiego urz�du, po czym wr�ci� wzd�u� fortyfikacji a� do Capulusa i przej�� po nim na drug� stron� rzeki. Jednak nieca�� wacht� p�niej przekona�em si�, �e nie zdo�am zrealizowa� tego planu. Uliczka ko�czy�a si� g��bok� na trzy lub cztery �a�cuchy szczelin�, cho� w rzeczywisto�ci nie by�a ju� wcale ulic�, tylko ledwo widoczn� na skalistym gruncie �cie�k� prowadz�c� do n�dznej, skleconej z ga��zi i b�ota lepianki. Upewniwszy si�, �e nie ma sposobu na obej�cie szczeliny, a tym samym na dotarcie do niezbyt odleg�ego szczytu urwiska, mia�em ju� ruszy� w drog� powrotn�, kiedy nagle z lepianki wy�oni�o si� dziecko, podesz�o do mnie w spos�b �wiadcz�cy o zuchwa�o�ci wymieszanej z l�kiem, po czym obserwuj�c mnie jedynie prawym okiem, w b�agalnym ge�cie wyci�gn�o ma��, umorusan� r�k�. Gdybym znajdowa� si� w lepszym nastroju, prawdopodobnie roze�mia�bym si�, ubawiony widokiem tej �a�osnej istoty, natr�tnej a zarazem nie�mia�ej; poniewa� jednak czu�em to, co czu�em, wcisn��em w brudn� d�o� kilka aes. Dziecko, zach�cone moim gestem, nabra�o odwagi. - Moja siostra jest chora, sieur. Bardzo chora. Po brzmieniu g�osu domy�li�em si�, �e mam do czynienia z ch�opcem, a poniewa� dopiero teraz zwr�ci� ku mnie ca�� twarz, zobaczy�em, �e lewe oko ma zaczerwienione i tak bardzo opuchni�te, i� pozosta�a jedynie w�ska szparka. S�czy�a si� stamt�d stru�ka ropy. - Bardzo, bardzo chora. - Rozumiem - odpar�em. - Och, nie, sieur. Nie widzia�e� jej. Je�eli chcesz, mo�esz na ni� popatrze�. Nie b�dziesz przeszkadza�. W�a�nie wtedy t� sam� drog�, kt�r� i ja przeby�em, nadszed� m�czyzna w sk�rzanym murarskim fartuchu. - O co chodzi, J�der? Czego chce ten cz�owiek? Jak �atwo si� domy�li�, ch�opiec przestraszy� si� i zamilk�. - Pyta�em, w jaki spos�b mo�na najpr�dzej dosta� si� do dolnego miasta - wyr�czy�em go. Murarz nic nie odpowiedzia�, tylko zatrzyma� si� jakie� cztery kroki ode mnie i skrzy�owa� na piersi ramiona o mi�niach sprawiaj�cych wra�enie twardszych ni� kamienie, z kt�rych budowa� domy. Wydawa� si� poirytowany i nieufny, cho� nie mia�em poj�cia, co mog�o sta� si� tego przyczyn�. By� mo�e sprawi� to m�j po�udniowy akcent, a mo�e str�j, kt�ry - cho� z pewno�ci� ani bogaty, ani wymy�lny - �wiadczy� jednoznacznie o tym, �e nale�� do wy�szej kategorii spo�ecznej. - Czy naruszy�em tw�j teren? - zapyta�em. - To twoje domostwo? M�czyzna nadal milcza�. Nie wiem, co o mnie my�la�, ale nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e jego zdaniem nie ma mowy o porozumieniu mi�dzy nami dwoma. Z mojej strony wygl�da�o to tak, jakbym przemawia� do zwierz�cia, i to bynajmniej nie nadmiernie inteligentnego, on za� bez w�tpienia odbiera� moje s�owa w�a�nie jako d�wi�ki wydawane przez t�pe zwierz�ta - - odg�osy pozbawione jakiegokolwiek znaczenia. Zauwa�y�em, �e w ksi��kach niezmiernie rzadko mo�na znale�� opisy takich w�a�nie, patowych sytuacji. Autorom zdaje si� tak bardzo zale�e� na pchaniu akcji naprz�d (nawet je�eli przypomina ona skrzypi�cy przera�liwie w�zek, kt�ry dociera jedynie do pogr��onych w letargu osad, gdzie nie spos�b zazna� rozkoszy wiejskiego �ycia, a jednocze�nie nie ma mowy o odnalezieniu najmniejszego �ladu przyjemno�ci, jakie oferuj� miasta), �e unikaj� jak ognia opis�w spotka�, z kt�rych nic nie wynika, i rozm�w, w kt�rych pragnie uczestniczy� tylko jedna strona. Ksi��kowy zab�jca, przyk�adaj�c n� do gard�a ofiary, podobnie jak ona ch�tnie wdaje si� w d�ugie, za�arte dysputy; tak samo zreszt� post�puj� spleceni w mi�osnym u�cisku kochankowie. �ycie wygl�da zupe�nie inaczej. Wpatrywa�em si� w murarza, on za� gapi� si� na mnie. Wydawa�o mi si�, �e w razie potrzeby m�g�bym go zabi�, ale nie by�em tego pewien, cz�ciowo ze wzgl�du na jego budz�ce respekt mi�nie, cz�ciowo za� dlatego, �e nie wiedzia�em, czy nie ma jakiej� broni albo czy w pobliskich, n�dznych lepiankach nie kryj� si� jego kamraci. Odnios�em wra�enie, �e chce splun�� mi pod nogi; gdyby to uczyni�, zarzuci�bym mu d�alabij� na g�ow� i obali� na ziemi�. On jednak nie wykona� �adnego ruchu, a kiedy min�o jeszcze kilka oddech�w, ch�opiec - kt�ry prawdopodobnie nie mia� poj�cia, co si� dzieje - przem�wi� ponownie. - Je�li chcesz, mo�esz zajrze� do �rodka, sieur. Nie b�dziesz jej przeszkadza�. Odwa�y� si� nawet poci�gn�� mnie lekko za r�kaw, jakby w ten spos�b chcia� uwiarygodni� swoje s�owa, nie�wiadom, i� sam jego wygl�d �wiadczy ponad wszelk� w�tpliwo�� o ich prawdziwo�ci. - Wierz� ci - odpar�em, ale natychmiast zrozumia�em, �e m�wi�c tak obra�am go, gdy� okazuj�, �e nie mam odwagi wystawi� na pr�b� jego prawdom�wno�ci. Schyli�em si� wi�c i zajrza�em do wn�trza lepianki; w pierwszej chwili niewiele zobaczy�em, gdy� moje oczy nie zd��y�y dostosowa� si� do panuj�cego tam p�mroku. Na karku czu�em ciep�o s�onecznych promieni i ci�ar spojrzenia murarza. Teraz, kiedy by�em odwr�cony do niego plecami, m�g� zaatakowa� mnie zupe�nie bezkarnie. Chocia� ma�e, pomieszczenie z ca�� pewno�ci� nie by�o zagracone. Dziewczyna le�a�a na s�omie rozrzuconej na pod�odze pod �cian�. Trawi�ca j� choroba osi�gn�a ju� to stadium, w kt�rym nie czujemy dla chorego wsp�czucia, poniewa� sta� si� on postaci� z koszmarnego snu. Jej g�owa przypomina�a zmumifikowan� czaszk� obci�gni�t� cienk� jak pergamin, p�prze�roczyst� sk�r�, wargi nie os�ania�y ju� z�b�w, z w�os�w za� zosta�y jedynie rzadkie kosmyki. Opar�em r�ce na drewniano-glinianej �cianie lepianki, cofn��em g�ow� i wyprostowa�em si�. - Sam widzisz, sieur, jaka jest chora - powiedzia� ch�opiec, po czym znowu wyci�gn�� r�k�. - To moja siostra. Widzia�em jego r�k� - widz� j� przed sob� nawet teraz - ale nie zareagowa�em. My�la�em tylko o Pazurze spoczywaj�cym na mojej piersi niczym ma�a, zaci�ni�ta pi��, o �o�nierzu, kt�ry wydawa� si� martwy, dop�ki nie przy�o�y�em klejnotu do jego ust, o ma�poludzie i jego cudownie zaleczonym kikucie, wreszcie o szybko bledn�cych oparzeniach Jonasa. Nie u�ywa�em Pazura od chwili, kiedy nie uda�o mu si� uratowa� Jolenty. Tak d�ugo utrzymywa�em w tajemnicy istnienie klejnotu, �e teraz po prostu nie mia�em odwagi z niego skorzysta�. Przypuszczam jednak, i� mimo wszystko dotkn��bym nim ust umieraj�cej dziewczyny, gdyby nie to, �e obserwowa� mnie jej brat, i spr�bowa�bym wyleczy� opuchni�te oko ch�opca, gdyby nie to, �e krzepki murarz ani na chwil� nie spuszcza� ze mnie nieufnego spojrzenia. Westchn��em wi�c tylko g��boko, pr�buj�c zrzuci� z piersi niezno�ny ci�ar, po czym odwr�ci�em si� i zacz��em schodzi� po stromi�nie, nie troszcz�c si�, dok�d ani kt�r�dy id�. Us�ysza�em za plecami ciche kla�ni�cie, ale dopiero w�wczas, kiedy by�em ju� prawie przy Vinculi i cz�ciowo odzyska�em r�wnowag�, zrozumia�em, �e odg�os ten wyda�a �lina murarza, rozbryzguj�c si� na kamienistej �cie�ce za moimi plecami. ROZDZIA� IV VINCULA - Masz go�cia, li

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!