2043

Szczegóły
Tytuł 2043
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

2043 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 2043 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

2043 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Listy z podr�y Jeremi Przybora Wydawnictwo Werset "Listy z podr�y zacz��em pisa� dla radia na pocz�~tku lat 60-tych, a przesta�em w dziesi�� mniej wi�cej lat p�niej. Zamierzone by�y zrazu jako korespondencje z wypraw do r�nych, najodleglejszych nawet dzielnic Warszawy, co jak na cz�owieka cierpi�cego na niedorozw�j �y�ki podr�niczej by�o planem przerastaj�cym jego mo�liwo�ci. Wi�c te� szybko skr�ci�em trasy moich podr�y do niezb�dnego minimum. W�a�ciwie - naszych podr�y, bo teksty tych korespondencji pisane by�y na dwug�os dwu podr�nik�w, przyjaciela i m�j, i odczytywali�my je przed mikrofonem wraz z Jerzym Wasowskim. Zuboieniefaktograf ii, zwi�zane ze skr�ceniem podr�y, skompensowane mia�o by� pog�gbio- n� analiz� opisywanych zak�tk�w, os�b i zdarze�. Czy to si� autorowi uda�o, os4dzi� mo�e jedynie (jak to si� zwykle przy takich okazjach kokieteryjnie stwierdza) Adresat korespondencji. Zbiorki "List�wn wydane zosta�y sukcesywnie w trzech tomikach - "pocztachn nak�adem "Czytelnika" w latach 1964-1975. Drukowane z pocz�tku jako dwug�os, czyli dok�adnie tak jak w tek�cie radiowym, w trzecim tomiku doczeka�y si� opracowania przez leniwego autora jako felietony-opowiastki. M�g�bym wi�c teraz, przygotowuj4c materia� do drugiego pe�nego wydania (po dwudziestu paru latach!), wszystkim im przyda� form� felieton�w. Powstrzyma�o mnie przed tym jednak ju� nie tylko lenistwo, kt�rego zreszt� up�yw czasu zupe�nie u mnie nie zmniejszy�. Musia�bym przecie� w tym celu wi�kszo�� moich nList�w z podr�iyn raz jeszcze przeczyta� i chyba umrze� z nud�w, a inaczej to sobie zaplanowa�em. �ycz� Pa�stwu mi�ej lektury! Autor O podr�ach marzyli�my z przyjacielem od wczesnego dzieci�stwa, a nie podr�owali�my dotc~d z dw�ch przyczyn: a) wskutek silnego przywic~zania do rodziny i - b) wskutek braku pieni�dzy. Bli�szej rodziny nie posiadamy i tym silniej przywic~zali�my si� do dalszej, z�o�onej z mlecznego rodze�stwa, trzonowych krewnych itp. Pieni�dzy natomiast nie posiadali�my ani dalszych, ani bli�szych. Tymczasem za� do marze� o podr�ach do�4czy�a si� x wiekiem ��dza nie�miertelno�ci, przej�cia do literatury itd. Jak tym pragnieniom uczyni� zado��? Oczywi�cie podr�uj�c i pisxc~c listy x podr�y. W tym celu postanowili�my: a) pozby� si� rodziny i - b) odziedziczy� po niej spadek. Poniewa� wiedzieli�my, �e rodzina nasza posz�aby za nami w ogie�, pozbycie si� jej nie nastr�czy�o nam wi�kszych trudno�ci. Zaprosili�- my j�, na jesienny piknik xa miasto, rozpalili�my wielkie ognisko (rzekomo by piec kartofle), a nast�pnie, zaopatrzywszy si� w ubrania azbestowe, przeszli�my przez p�omienie nie tkni�ci, czego nie mo�na powiedzie� o rodzinie, kt�ra za nami w ogie� ten posz�a. Niestety, uzyskany w ten spos�b spadek po niej okaza� si� bardzo nik�y. Starczy� zaledwie na zakup magnetofonu, ta�my i kabla, kt�rym postanowili�my nasze listy, nagrywane na magnetofon na dwa g�osy, kablowa� do centrali radiowej, jak przysta�o na ambitnych wsp�czesnych korespondent�w. Wysokie koszty tych inwestycji zmusi�y nas, na razie przynajmniej, do rezygnacji z podr�y odleglejszych. Zrezygnowali�my mi�dzy innymi, x �alem - z Alaski, potudniowego Meksyku, Ziemi Ognistej, Popocatepetl, a na tej p�kuli - z Przyl4dka Dobrej Nadziei i Ty~lisu. Ograni- czyli�my si� na razie do podr�y na Bielany, �oliborz, a p�niej niejednokrotnie przysz�o nam jeszcze bardziej skraca� nasze trasy, by kosztem tego utrzyma� wysoki poziom literacki naszych korespondencji. Chcieliby�my jeszcze t� drog� wyrazi� szczeg�ln� wdzi�czno�� Komunikacji Miejskiej, Dyrekcji Wodoci�g�w i Kanalizacji, Handlowi Miejskiemu (zw�aszcza Detalicznemu) oraz Zarz�dowi Kwietnik�w i Skwer�w - za to wszystko, co w czasie naszych podr�y dla nas i nie tylko dla nas uczynily. 8 LISI _ z podr�y na N. �oliborz Ju� ~u drodze do celu naszej podr�, tzn. na �oliborz, postanowili�my z przyjacielem przygotowa� si� do opanowania terenu naszej eskapady, zazn~jami�j�c si� z histo- rycznymi �r�d�ami, dotycz�cymi powstania i rozwoju �oliborza, drog� pyta� i odpowiedzi. Jednym s�owem, przyjaciel b�dzie stawia� pytania, a ja b�d� odpowiada�. - Kto i kiedy za�o�y� �oliborz? - �oliborz za�o�y�, wbrew panuj�cemu przekonaniu, ju� we wczesnej przesz�o�ci ksi��� �olibor III Rzymski. - Dlaczego rzymski? - Poniewa� byli ksi���ta tego� imienia numeracji arabskiej. - Czy mia� on jaki� przydomek? - Mia� on przydomek Zak�adacz. - Dlaczego nie Za�oiyciel? - Poniewa� zak�ada� �oliborz kilkakrotnie. Od pierwszego razu mu sig nie uda�o. Nie jest �atwo od razu cokolwiek za�o�y�, je�li si� nie ma wprawy i robi si� to po raz pierwszy - Gdzie zrobi� on to po raz pierwszy? - Zrobi� on to po raz pierwszy, czyli za�o�y� �oliborz, nie w tym miejscu, gdzie jest on po�o�ony dzisiaj, a przeciwnie, na po�udniu, tam mniej wi�cej, gdzie dzi� Mokot�w. Musia� jednak szybko ., zwin�� to, co za�o�y�, gdy� ta pierwsza sytuacja geopolityczna nie by�a korzystna ze wzgl�du na s�siedztwo ksi�cia gr�jeckiego, G�bosza. - Ksi��� G�bosz by� wrogo usposobiony wzgl�dem ksi�cia �olibora Zak�adacza? - Nie, bardzo �yczliwie. Niestety, mia� bardzo przykry oddech. Tak, �e kiedy wia� wiatr z po�udnia, �olibor cierpia� m�ki. - I dok�d przeni�s� �olibor �oliborz? - Na prawy brzeg Wis�y, gdzie jednak miejscowo�� nawiedzi�a pow�d�, a nast�pnie spali� j� knia� Rudenko. - Od razu? - Nie, poczeka�, a� wyschnie. - I co wtedy? - I wtedy niestrudzony ksi��� �olibor III za�o�y� po raz trzeci (nomen omen) Zoliborz ju� w tym miejscu, gdzie znajduje on si� dzisiaj. - Sytuacja, tzn. ta nowa sytuacja geopoliyczna odpowiada�a mu? - Jak najbardziej. Ze wzgl�du zw�aszcza na s�siedztwo ksi�cia biela�skiego, Ksiutos�awa. - A ksi��� Ksiutos�aw jak by� usposobiony wzgl�dem ksi�cia �olibora? - Wrogo. Co przejawia�o si� mi�dzy innymi i tym, �e naje�d�a�, mordowa� i gwa�ci�. - Jak�e wi�c s�siedztwo z takim ksi�ciem mog�o odpowiada� �oliborowi Zak�adaczowi? - Odpowiada�o mu z tego wzgl�du, ie kobiety �oliborskie znane by�y pod�wczas ze swej niedost�pno�ci. By�y one tak nieprzyst�pne, �e grozi�o to w praktyce wyga�ni�ciem ludno�ci �oliborza. Dlatego systematyczne najazdy dru�yny ksi�cia Ksiutos�awa, po��czone z gwa�tami, by�y �oliborowi bardzo na r�k�. - Zgoda, je�eli chodzi o damsk� cz�� zaludnienia. Ale przecie� n�je�d�ca mordowa� element m�ski? - I na to znalaz� rad� m�dry �olibor, wykazuj�c niezwyk�y zmys� polityczny. W przeciwie�stwie bowiem do Konrada Mazowieckiego, wykorzy- sta� on znakomicie Krzy�ak�w, umiej�tnie sprowadzaj�c ich na �oliborz. Sprowadza� ich mianowicie ma�ymi grupkami bardzo tanio i podstawia� naje�d�aj�cemu go ksi�ciu biela�skiemu. Dopiero kiedy naje�d�ca wyci�� ich w pie�, zamiast �oliborzan, �olibor zamawia� dalszych Krzy�ak�w. I w ten spos�b nie tylko chroni� w�asnych woj�w, ale r�wnie� przyczyni� si� znacznie do os�abienia Zakonu przed Grunwaldem. - Tyle historii o powstaniu Zoliborza. Niestety, zatopieni w historycznych wywodach, przegapili�my z przyjacielem par� przystank�w i nie mo�emy kablowa� x �oliborza, poniewa� wysie- dli�my na Bielanach. Stamt�d te� przekablujemy nasz nast�pny list z podr�y. 10 11 List z Bielan N P�w ,M G � A wi�c nast�pny nasz list kablu jemy u~am, drodzy, z Bielan. Pi�kny to zak�tek te Bielany! No i to cudowne powietrze biela�skie, tak w tlen bogate, �e np. kobiety tu przewa�- nie jasne blondynki, bardzo przystojne. - Niestety, pobyt nasz w tym uroczym zak�tku zak��ci� przykry incydent z powodzianinem, Szlamikiem Ignacym, kt�ry utopi� si� z powodu niskiego stanu wody - Tu trzeba by zaznaczy�, �e Bielanom, po�o�onym na wysokim brzegu Wia�y, nie zagra�aj� powodzie. - Natomiast bardzo charakyerystyczne dla mieszka�c�w Bielan instynkty charytatywne, zw�aszcza za� niewy�yt� ch�� niesienia pomocy powodzianom, wykorzystywa� od kilku lat nieuczciwie niejaki Szlamik Ignacy. - Usuni�ty z Wodoci�g�w i Kanalizacji za alkoholizm. - Ot� Szlamik pobudowa� si� prymitywnie i uko�nie na stromym brzegu, tu� nad rzek�, tak �e najmniejszy przyb�r wody kreowa� go na, cz�ciowego przynajmniej, powodzianina. - I tak np. wystarczy�o 10 cm, �eby Szlamik mia� ju� nogi w wodzie i wzywa� do zbi�rki na buty i skarpetki dla powodzianina. - Wra�liwa ludno�� nios�a natychmiast pomoc swojemu jedynemu powodzianianinowi w butach i skarpetkach, a w miar� jak woda przybiera�a, w kalesonach, koszulach, garniturach itd. - Zasypywany konfekcj� Szlamik m�g� ze sprzeda�y nadwy�ek �y� spokojnie. Niestety przepija� wszystkie zbi�rki w latach wilgotnych, by w latach suszy urz�dza� niem�dre manifestacje, a nawet ruchawki. - Co sko�czy�o si� nieszcz�liwie w czasie naszego pobytu na Bielanach, kt�ry przypad� na okres suszy jesiennej. W czwartek od rana Szlamik wyszed� na miasto, wypi� napotkany kiosk piwa, po czym zalany powodzianin odda� si� inwektywom itp. oszczer- stwom pod adresem rzekomych sprawc�w suszy - Ludno�� przys�uchiwa�a si� z godno�ci�, ale i z rosn�c� niech�ci� niesprawiedliwym wypowiedziom Szlamika. - Tak, �e kiedy uci��liwy powodzianin w przyst�pie z�o�liwo�ci nape�ni� sobie usta piwem, a drug� r�k� zatka� sobie nos i w ten spos�b utopi� si�, wszyscy powitali to ze smutkiem, ale i z ulg�. - Tym bardziej �e dorastaj�cy syn Szlamika Ignacego, Szlamik Wincenty, ro�nie na nowego, trze�wego i uczciwego powodzianina, kt�rym Bielany b�d� ch�tnie i troskliwie si� opiekowa�. 12 13 Ll$t z bramy A u~i�c mami ju� za sob� �oliborz, Bielany i in. Nic wi�c dziwnego, �e po tak wyczerpuj�cych podr�ach postanowili�my na czas kr�tki powr�ci� do domu, aby tu zebra� si�y do dalszych woja�y. - Bo, jak to m�wi, wsz�dzie dobrze... - W domu zastali�my nieco korespondencji do za�atwienia, telefon wy�~czony z powodu niezap�acenia rachunku, natomiast �wiat�o w��czone z powodu roztargnienia przed wyjazdem, a poza tym trzy bilety wizytowe z �yczeniami noworocznymi - od kominiarza, dozorcy i listonosza. - 1b nam sprawi�o sporo k�opotu, bo przecie� wizyty trzeba by zrewizytowa�, a tu, je�eli chodzi o kominiarza i listonosza, brak adres�w na biletach. - Je�eli chodzi o kominiarza, to nawet brak komina. - By� natomiast odcisk palca na bilecie kominiarza, ale gdzie tu szuka� uczciwego cz�owieka na podstawie odcisku palca? Tym skwapliwiej wi�c postanowili�my skorzysta� z mo�liwo�ci udziele- nia satysfakcji towarzyskiej dozorcy Kupili�my kwiatki dla pani dozorczyni i jeszcze tego wieczoru udali�my si� z rewizyt�. - Niestety pani dozorczyni nie zastali�my .. - Wyjecha�a do szwagra do Rado�ci. ...a dozorca nie ukrywa�, �e za kwiatami nie przepada. - Rozmowa si� nie klei�a. - Tym bardziej �e przyjaciel zacz�� co� troch� niefortunnie - o go�oledzi, a dozorca nasz akurat nie wysypuje piaskiem i sporo ofiar go�oledzi ma o to do niego pretensje. - Wi�c przyjaciel z kolei zwekslowa� konwersacj� na bram� - �e jaki to ci�ki obowi�zek to otwieranie bramy po 23-ej. - I zamykanie. Dozorca jednak ma�o nas s�ucha�. Raczej patrzy� w telewizor. Szed� akurat program "Jak to mi�o w wiecz�r bywa" i je�eli mu by�o mi�o tego wieczoru, to nie dzi�ki nam. - A �e zbli�a�a si� godzina 23, a i program si� nie ko�czy�, zaproponowali�my panu dozorcy, �e zajmiemy si� bram�, dop�ki to mu b�dzie potrzebne. - Punktualnie o godzinie 23-ej zamkn�li�my bram�, odcinaj�c si� w ten spos�b od weso�ego t�umu karnawa�owego, kt�ry przeci�- ga� w�a�nie ulic�. - Natychmiast te� kto� oderwa� si� od tego t�umu i zako�ata� do bramy. Zapytali�my, do kogo - powiedzia�, �e do nas. Zapytali�my, w jakiej sprawie - powiedzia�, �e chcia�by nam da� w mord�. - Tu mo�e pozwol� sobie na ma�� dygresj�, �e od czasu do czasu zdarza nam si� z przyjacielem, �e kto� z nie znanych przyczyn chce nam w�a�nie da�. - Tym razem to nie by�o z nie znanych przyczyn. Karnawa�owicz by� troch� na ba�ce i bardzo zra�ony do ludzi w og�le. Nie chcia� da� nam personalnie, tylko jako przedstawicielom ludzko�ci, kt�rej by� niech�tny - Tote� zwlekali�my z otworzeniem bramy. Po chwili przywi�za� si� do nas tak dalece, �e ju� tylko nam chcia� da�. - W mord�, ma si� rozumie�. - A tu akurat jaka� pani z p�aczem opuszcza klatk� schodow�, te� zraiona, ale tylko do m�czyzn, a w szczeg�lno�ci do in�yniera elektryka Boles�awa Mazepy (II pi�tro, m. 5), o kt�rym �le si� wyra�a. Zdecydowanie �le. - Widocznie co� tam ten Mazepa nie tego... No i �eby�my otwierali bram�. - A za bram� karnawa�owicz tylko tego czeka. 14 15 - I wtedy my�my jednak nie otworzyli, tylko naprawili stosunki mi�dzy t� pani� i in�ynierem Mazep�, tak �e ta pani wr�ci�a tam i zmieni�a zdanie. Jak to zrobili�my - trudno nam sobie u�wiado- mi�. - Po prostu zdali�my si� jako� na instynkt samozachowawczy i samo jako� posz�o. - Tylko ucich�o po tej pani, karnawa�owicz spokojnie czeka sobie w bramie, jak cz�owiek pod jab�onie na dojrzewaj�ce_ jab�ka, my z przyjacielem dojrzewamy... - A tu zn�w kogo� s�ycha� na klatce schodowej. - I to jak s�ycha�. ~� zreszt� by� to cz�owiek nieco podchmielony i wymy�laj�cy mocnymi s�owami, ale zn�w - sobie. - M�j Bo�e! - podsumowa� ju� w bramie. - Gdyby tak jaki dobry cz�owiek da� mi po mordzie! - No i wtedy oczywi�cie otworzyli�my bram� i skontaktowali�my obu karnawa�owicz�w. - A dozorca tei zaraz zdj�� nas z dy�uru. Niestety podejrzewa� nas, �e inkasujemy za bram� i nie ujawniamy - A my�my przecie�, na szcz�cie, nie zainkasowali tym razem z przyjacielem. 3. L.ISt Z...! ~~~pv(vIA Ten list kabluj� p�g�osem dla przyczyn, kt�re w toku kablowania wyja�ni�. Nie podaj� te� z tych samych przyczyn nazwy dzielnicy, z kt�rej kabluj�, ani plac�wki, o kt�rej kabluj�. Przedwczesne ujawnienie bowiem, zdaniem moim, mog�oby przeszkodzi� plac�wce w okrzepni�ciu. Dlaczego za� kabluj� p�g�osem i sam, bez przyjaciela - to r�wnie� wyja�ni sig, gdy pora b�dzie po temu sposobn�. W tej w�a�nie bowiem nie ujawnionej dzielnicy zrodzi� si� zal��ek wielkiego ruchu. Ruchu herbacianego. ~ powsta�a jedyna w tym milionowym mie�cie plac�wka, gdzie mo�na si� napi� dobrej, aromatycznej herbaty. Jedyna wysepka na bezmiernym krajowym oceanie kawy, pachn�ca r�ami Cejlonu. Wie o tej reducie jedynie garstka wtajemniczonych herbaciarzy, do kt�rych i ja si� zaliczam. Pozna- jemy si� w�r�d obcych po �y�eczce do herbaty umieszczonej dyskretnie w klapie marynarki (panowie) lub gdziekolwiek indziej (panie). Oczywi�cie herbaciarza od kawiarza odr�ni� �atwo i po innych cechach, ale to ju� w wyniku nieco d�u�szego obcowania. Herbaciarz jest inteligentniejszy, wra�liwszy, bardziej refleksyjny i kontempluj�cy Kawiarzowi natomiast nie brak energii, zatr�ca- j�cej niestety cz�sto o tupet, i zach�anno�ci. Zb sprawia, �e niewiele mo�e liczniej wyst�puj�cy od herbaciarza kawiarz zanurzy� i sk�pa� ca�y niemal ojczyzn� nasze w kawie, nie zawsze zreszt� najlepszej jako�ci. Niczego nie nauczy�a go historia, a przede wszystkim tego, 16 17 �e narody pij�ce kaw�, jak np. w pierszym rz�dzie Arabowie, Ll$t chocia� i maj� co� nieco� w dorobku (niekt�re cyfry, gum� arabsk�, arabeski, konie arabskie), dalekie s~ od osi�gni�� narod�w pij�cych Z8 SZCZgSIIWIC dobr� herbat�, jak np. Chi�czycy i Rosjanie, nie m�wi�c ju� o Anglikach itp. Warto by te� dorzuci�, �e kawa nie uczy tolerancji. Nie uznaje niczego poza �mietank�, podczas gdy pi�knej lekcji � tolerancji udziela nam herbata, do kt�rej lejemy bez obaw a to Rum Jamaica, a to Czysty Eksportowa a to Bordeaux, Scotch Whisky, Lieb&aumilch, Armagnac, Sherry de la Froteira, Tarni�w- k�, Cinzano, Cherry Cordial, Beaujolais, wino Krakus, Chianti, Risling, Malag�, Badacsony, Egri Burgundi, Dry Mamini, Chateau Neuf du Pape, Mader�, Pieprz�wk� (mo�na i bez herbaty), Cointreau DZI� kablu em nasz ~lSf i wiele, wiele innych, otwieraj�cych szerokie �wiatowe horyzonty przed ka�dym mi�o�nikiem herbaty ze Szczg�liwic. Danymi, kt�re zebra� o Szcz�liwicach, podzieli si� - A wi�c, siostry teistki i bracia tei�ci (od tea, the - herbata), z naszymi kochanymi adresatami przyjaciel m�j, pobudzony do przyczajmy si� (od czaj - herbata) doko�a naszej nowej plac�wki, tego specjalnie przeze mnie dobranymi pytaniami. Nazwa Szcz�li- kt�rej miejsca ani nazwy nie ujawniam z wiadomych wzgl�d�w wice - od czeg� ona pochodzi? Kawiarzy (inaczej kofeist�w) jest wi�cej od nas, ale nie zapominaj- - Od s�owa "szcz�cie". my, �e my mamy jeszcze do pomocy cytryn�, kiedy herbata jest - Kto za�o�y� osad� tej nazwy? pod�a, a oni nie maj� na pod�� kaw� �adnego �rodka. Cha! Cha! - Znany z ciekawych pomys��w ksi��� Pomys�aw Okrutny. Cha! Je�eli wytrwamy .: Ale ot� i m�j przyjaciel. Zapewne przynosi - Kiedy? nowe wiadomo�ci z frontu walki. - O, ju� w czasach zamierzch�ych. - Wiadomo�ci, kt�re przynosz�, nie s� weso�e. Na rynku brak - Dlaczego tak j� nazwa�? spodk�w do herbaty Kofei�ci zn�w wyt�ukli. - Poniewa� postanowi� osadzi� tam ludzi szcz�liwych. - Och! - W jakim celu? - �eby ich mie� w kupie, na oku. - Aha. A w jaki spos�b czuwa� nad ich szcz�ciem? '` - Przy pomocy zaufanych, kt�rzy, przebrani za szcz�liwych, mieszali sig z nimi i baczyli, czy nie ma w�r�d nich nieszcz�liwych, kt�rzy tylko udaj�. - I c� dzia�o si�, kiedy wykryli takiego udaj�cego? - Donosili ksi�ciu i ksi��� �cina� hipokryt� publicznie. - Co doprowadzi�o...? - Do buntu szcz�liwych, kt�rzy rozpocz�li walk� o prawo do tego, �eby m�c by� nieszcz�liwymi. I8 I9 - I wywalczyli sobie to prawo? - Wywalczyli - nie wywalczyli, w ka�dym razie otruli szcz�liwi ksi�cia Pomys�awa kaw� z zatrutych io��dzi. Ksi��� by� kawiarz. - Metod nie mia� najlepszych ksi���, ale sam pomys� ciekawy. Czy w zwi~zku z nim nie przysz�o ci co� na my�l? - Mnie przysz�o. Za�ojenie obecnie osiedla szcz�liwych pod nazw� Nowe Szczg�liwice przy pomocy zupe�nie odmiennych metod. - A to? - A to w nast�puj�cy spos�b, kt�ry mo�na odda� pod rozwag� czynnikom. Kandydat�w i kandydatki na osiedlenie wytypowa�bym za pomoc� ankiety, kt�r� przeprowadza�yby moje specjalne wys�an- niczki. Ankieta wskaza�aby szcz�liwych kawaler�w i szcz�liwe panny, z kt�rych na terenie osiedla mog�yby kojarzy� si� szcz�liwie ma��e�stwa. Z tych ma��e�stw, oczywi�cie na zasadzie dziedzicz- no�ci, otrzymaliby�my szcz�liwy przyrost naturalny - Gdzie by wys�anniczki twoje przeprowadza�y ankiet�? - Najcz�ciej w�r�d mieszka�c�w dom�w zagro�onych, bo to by u�atwia�o dodatkowo przekwaterowanie. - A gdyby trudno by�o o stuprocentowych szcz�liwych? -lbby moje wys�anniczki ewentualnie doszcz�liwia�y ankieter�w. - A je�eliby to by�y ankieterki? - Toby moi wys�annicy doszcz�liwiali. - By�by to bowiem...? - By�by to bowiem personel wysoko kwalifikowany - Czy dofinansowywanie celem doszcz�liwiania wchodzi�oby w ~'�? - Nie, poniewa� pieni~dze nie daj� szcz�cia. List o Japo�czykach � /_ rJ~" W czasie naszych podr�y z przyjacielem zetkn�li�my si� z przedstawicielami bardzo ciekawej narodowo�ci, mianowicie z Japo�czykami. - Ale nie w Japonii zetkn�li�my si�, tylko tu, na miejscu, w restauracji dosy� wysokiej kategorii. Siedzieli�my z przyjacielem w ten spos�b, �e mieli�my pa�stwa Japo�czyk�w, jego i j�, przed sob�, a oni mieli za swoimi plecami sal�, na kt�rej by�o tego dnia jako� szczeg�lnie pogodnie. - Bo to by� dzie� jakich� popularnych imieniu i sporo by�o na sali solenizant�w i ich go�ci. Powracaj�c za�... Aha, i jeszcze t�umacz siedzia� tak jako� bokiem, na ukos. Powracaj�c za� do samych Japo�czyk�w, to wzrostu bywaj� raczej �redniego, cery ��tawej, oczy maj� o wykroju sko�nym. - Szczeg�lnie jeden stolik za plecami naszych go�ci weso�o solenizowa�. Zb znaczy, rozumiemy przez to, �e wszyscy tam �ciskali solenizanta, �piewali mu "St01$t" itd. - A natomiast nasi wyspiarze, czy to �e nie obchodzili akurat imienin, czy te� z innych przyczyn, bardzo umiarkowanie korzystali z alkoholu. - Je�eli dalej szuka� przyczyn takiego zachowania, mo�e sig nasun�� przypuszczenie, �e to w�a�nie fakt zamieszkiwania wysp nakazuje Japo�czykom trze�wo��. 20 2I m -O c� bowiem �atwiej nietrze�wemu, ni� spa�� z wyspy do morza - Na szcz�cie oboje oni nie zobaczyli przed �mierci naszych i uton~�? kot�uj~cych si� rodak�w, w czym nasza niema�a zas�uga. - W ka�dym razie, tak czy owak, nasi cudzoziemcy ogl�dali sig - Ale tych Japo�czyk�w �al nam by�o nad wyraz. nieco zdziwieni, ilekro� imieninowa serdeczno�� wybucha�a za ich - dacz to formalnie p�aka�. plecami bardziej �ywio�owo. - A tymczasem w toku rozmowy z nimi okaza�o si�, �e jest to nar�d bardzo utalentowany, dzielny, pracowity, a ��ty z zupe�nie innych przyczyn. - Zale�a�o nam te� oczywi�cie na tym, �eby i nasze spo�ecze�stwo wypad�o w ich oczach jak na4jkorzystniej. A trzeba trafu, �e w pewnej chwili przy stoliku za plecami naszych go�ci przyjaciel solenizanta, ten mianowicie, kt�ry go dotychczas n�jczulej pie�ci� i w og�le solenizowa�, nagle chwyci� obiekt swych zmiennych uczu� za gard�o i bez �ladu niedawnego przywi$zania z niecenzuralnym okrzykiem skoczy� mu na pier�, przewracaj~c wraz z krzes�em na ziemi�. Jak to nieraz na imieninach. - Natychmiast te� poprosili�my t�umacza, �eby nie t�umaczy� okrzyku, a sami z przyjacielem zacz�li�my stawa� na g�owie, �eby przyku� uwag� Japo�czyk�w i nie da� im si� ogl�da�. - Ale ja osobi�cie nie staj� za dobrze na g�owie, tak jak przyjaciel, kt�remu podczas tego nawet nogawki si� nie obsuwaj�, co szczeg�l- . nie imponowa�o Japo�czykowi, natomiast niezbyt zajmowa�o Japonk�. - I dlatego, podczas kiedy ja sta�em na g�owie, przyjaciel poczu� `' uwodzi� c�r� Krainy Kwitn�cej Wi�ni, �eby odwr�ci� jej uwag� od turl�j~cego si� za jej plecami po dywanie duetu imieninowego. - Kiedy jednak za po�rednictwem t�umacza posun��em sig niebacznie zbyt daleko i pi�kna Japonka zarzuci�a mi r�ce na szyj�, wpiwszy w me usta swe usta, nie usz�o to uwagi jej, jak si� okaza�o, '' m�a i w dodatku samuraja, kt�ry te� natychmiast osun�� si� pod st�, by tam pope�ni� harakiri no�ykiem do owoc�w, bardzo t�pym. - Zleraz z kolei pi�kna Japonka oprzytomnia�a ze swej nieprzy- tomnej nami�tno�ci do przyjaciela, z�jrza�a pod st� i natychmiast otru�a sig trucizn�, noszon� w pier�cionku. 22 23 LISI z wysoko�ciowca Kablu jemy term razem ze szczytu wysoko�ciowca, sk�d cudowna panorama miasta w dzie� pogodny Odpocznij sobie. Przyjaciel zdyszany, bo winda nieczynna, ja natomiast przyby�em tu s�u�bowym helikopterem jednego z in�ynier�w konstruktor�w. Po drodze te� zdoby�em pewne informa- cje, kt�rymi ch�tnie si� z przyjacielem i z pa�stwem podziel�. - Dlaczego w dobie rakiet te windy tak zawodz� u nas? - Nie ma w tym nic dziwnego, jak mi wyja�ni� in�ynier. Po prostu rozw�j naszego budownictwa wyprzedzi� nasze windownictwo wysoko�ciowe. I tak np. wo�enie do�wiadczalne naszymi windami �winek morskich, myszy bia�ych i kr�lik�w angorskich (czerwone oczy) na X-te i wy�sze nawet pi�tra dawa�o ju� doskona�e wyniki. Zwierz�ta doje�d�a�y zdrowe, a nawet rozmna�a�y si� po drodze. Niestety, przez znany brak koordynacji pierwsze wysoko�ciowce (wspania�a panorama miasta z wy�szych pi�ter w dzie� pogodny) oddano do u�ytku w momencie, kiedy w Instytucie D�wigania Os�b trwa�y dopiero badania nad wo�eniem do�wiadczalnego szympan- sa. W dodatku zwierz� by�o nies�ychanie z�o�liwe, nieustannie psu�o wind�, stroj�c na domiar z�ego obrzydliwe miny do lustra we wspomnianej. ~ - Czemu przypisa� nieprzyjemny zapach, panuj�cy w niekt�rych ~ naszych wysoko�ciowcach, r�wnie� i na wy�szych pi�trach, sk�d cudowna panorama miasta w dzie� pogodny? k. 24 - �mieciom przypisa�. W normalnym domu nisko�ciowym obywa- tel wynosi �mieci w kube�ku. I z domu usunie, i sam si� przewietrzy W wysoko�ciowcu �mieci wyrzucane s� do nowoczesnych zsyp�w. A trzeba wiedzie�, �e �mie� z kilkudziesi�ciu mieszka� le��cy w zsypie kilkadziesi�t tygodni - on tam gnije, butwieje i zapach jego staje si� z dnia na dzie� mniej przyjemny, atakuj�c przechod- ni�w i sta�ych lokator�w, bez r�nicy zawod�w. - A jak to si� dzieje, �e lokatorzy najwy�szych nawet pi�ter... - Sk�d cudowna panorama miasta w dzie� pogodny? - Sk�d cudowna w pogodny - cierpi� na reumatyzm? - Zb jest tak oczywiste, �e in�ynier a� si� �mieje z takich pyta�. Po prostu normalna rura wodoci�gowa, wyci�gni�ta do d�ugo�ci kilkunastsu pi�ter - ona robi si� cienka, tzn. jej �cianki - o takie, o, si� robi�. I niech tylko mr�z czy woda za gor�ca - one trzaskaj�, zalewaj� �ciany i reumatyzuj� lokator�w. - To nawet rzeczywi�cie �mieszne, �eby one nie trzaska�y, jak one o takie, o... Cha! Cha! Cha!... Sam nawet nap�r wody wystarczy, �eby one, zw�aszcza na wy�szych pi�trach, sk�d cudowna panorama miasta w dzie� pogodny, p�ka�y. - A oczywi�cie tego� zdania jest i sam in�ynier. - A czy widzi on jak�� rad� na ten stan rzeczy? - On widzi. W od dawna zreszt� dyskutowanych wysoko�ciowcach poziomych, a nie pionowych, jak dotychczas. Tzn. taki wysoko�cio- wiec by sobie le�a�, nie sta� jak jaki ko�ek. - Ale wtedy nie m�g�by sig nazywa� wysoko�ciowiec? - M�g�by za to nazywa� si� d�ugo�ciowiec. - I co wtedy z cudown� panoram� miasta z wy�szych pi�ter w dzie� pogodny? - No wi�c in�ynier gwarantuje, �e wtedy nie b�dzie cudownej panoramy I na podstawie przebiegu ca�ej rozmowy my�l�, �e moina mu wierzy�. 25 L,ISt z Ogrodu Saskiego C� to jest Saski Ogr�d? -Jest to po�a�, rozci�gaj�ca si� w centrum stolicy mi�dzy wa�nymi arteriami. - Pokryta jest ta po�a�...? - Pokryta. Drzewami li�ciastymi i takimi� pos�gami, je�eli we�miemy pod uwag� listki figowe. O tyle jednak, o ile li�cie z drzew opadaj� tam na jesieni, listki figowe z pos�g�w-niezale�nie od pory roku. - I dlaczeg� to tak? - Poniewa� m�odzie�, zaludniaj�ca ten park i zajmuj�ca si� m.in. obt�ukiwaniem listk�w wraz z ich zawarto�ci�, nie przestrzega praw natury. - Czy tylko pos�gi t�ucze m�odzie�? - Nie, nie tylko. Ona t�ucze, bodaj �e ch�tniej nawet, przechodni�w, spacerowicz�w itd. - Jaka to jest m�odziei? - Przewa�nie m�ska, zdrowa. Tote� i zdrowo t�ucze. - Tylko m�ska? - Tak, bo jak jest mieszana, to zajmuje si� innymi sprawami. - W jakich godzinach ona t�ucze? - To zale�y od zawodu. Wolne zawody to raczej w godzinach urz�dowych ($-16), a urz�dnik�w oczywi�cie w p�niejszych godzinach. - Dlaczego? - Bo urz�dnicy zdj�ci s� w urz�dowych godzinach. - A ciebie (tzn. przyjaciela) kiedy zacz�a t�uc m�odzie� w Saskim? - Mnie to zacz�a w godzinach urz�dowych i zahaczy�a mn� o dalsze, bo ja to w�a�ciwie troch� jakby na etacie, a troch� wolny zaw�d, wi�c tak... - Nie wzywa�e� pomocy? - Nie, bo nie mia�em akurat stacji kr�tkofalowej. Nadawczej oczywi�cie. - Tak, bo odbiorcza tu na~nic. - A jakbym mia� nadawcz�, tobym nadawa� co p� minuty sygna� SOS, na kr�tkich falach oczywi�cie. - Te kr�tkie fale to swoj� drog� jest osi�gni�cie. - Zw�aszcza w takich wypadkach. Radiow�z milicyjny odbierze takie sygna�y .. - I przyjedzie? - No, nie zawsze. Wtedy na przyk�ad toby nie przyjecha�, bo na ulicach akurat �nieg kopny, a miejscami gips nawiany Cz�ciowo zn�w jezdnia tzw. zbagniona, czyli �e motor mo�e zala� albo s�uchawki milicjantom zachlapa� i wtedy tego efektu po��danego nadawanie sygna��w nie daje. - A czym ci� bi�a m�odzie�? - R�k�. - Po prostu go�� r�k�? - Po prostu go�� r�k� z pomnika kr�la Jana Sobieskiego. - A sk�d mieli? Urwali kr�lowi? - Urwali i przynie�li. W tym celu. - Aha. A mo�e to by�a r�ka tego lirka, co pod kr�lem. - By� mo�e. W dotyku to jest minimalna, niewyczuwalna r�nica. - Musz� stwierdzi�, �e jednak, jak na ciebie, to nie�le po tym wygl�dasz. - Bo to nie trwa�o d�ugo. Akurat sz�a od hotelu Europejskiego wycieczka zagraniczna i ch�opaki poszli patrze�, jak b�dzie sk�ada� wieniec na grobie Nieznaneg� �o�nierza. - A gr�b Nieznanego Przechodnia te� tam ma sta�? 26 ,~.,: 27 - Tak, w tym mniej wi�cej miejscu, gdzie mnie lali. - A powiedz, �adnie teraz w Saskim Ogrodzie? - Wiesz, niebrzydko... Ale, jak ju� zobaczy� i umrze�, to lepiej - Neapol. L~St o kablu N r_ ,~'" Zmuszony jestem przeprosi� pa�stwa w imieniu przyjaciela, czasowo nieobecnego, oraz moim w�asnym za d�u�sz� przerw� w kablowaniu naszych list�w z podr�y, ale znale�li�my si� pod�wczas w trudnym po�o�eniu. Zabrak�o nam mianowicie kabla. A tu akurat na rynku nie by�o o kabel naj�atwiej. 1b znaczy by� kabel z importu, za dewizy, mianowicie w cenie �wier� funta agnielskiego za arszyn, ale ani tego przeliczy� na nasze jednostki, bo akurat fachowiec od przelicze� na bezp�atnym urlopie, ani wykorzysta�, bo kabel angielski, przekr�j 0,061673, tak �e same litery si� przekabluje, ale ju� znak�w dodatkowych - kropek, kresek, ogonk�w itp. - ju� nie, bo Anglicy tego nie u�ywaj�. Praktycznie bior�c, zdanie "znale�li�my si� w trudnym po�o�eniu" przekablowane tym kablem brzmia�oby: "znalezlismy sie w trud- nym polozeniu", co oczywi�cie zrozumie� mo�na, ale zadowolenia taki kablogram nie d�je, a nawet mo�e zniech�ci� do odbioru. No i zreszt� - sk�d te dewizy? �wier� funta za arszyn, to ile� pud�w angielskich by trzeba, zwa�ywszy, �e na list wychodzi nam przeci�tnie do 12 s��ni kabla, licz�c nawet po 93 s�owa na stop�, kt�ra ma 30 centymetr�w, to znaczy - moja, bo przyjaciel ma mniejsz�, tylko tak si� wyd�je, gdy� lubi wygodne obuwie. Lokcie mamy za to jednakowe. I w�a�nie w tej trudnej nad wyraz sytuacji ludzi poszukuj~cych za wszelki cen� kabla korespondencyjnego dowiadujemy si�, �e jest 28 29 pewien facet, kt�ry posiada na zbyciu kabel krajowy, eksportowy, ale �e trzeba strasznie uwa�a�, bo to potworny kanciarz. Rzeczywi- �cie - brunet �ysawy, oczy przezroczyste, przyzwoicie ubrany, przywita� nas, przedstawi� si� i od razu zacz�� nas z przyjacielem kantowa�. Nie wiem, czy my mamy co� takiego w oczach, czy gdzie, ale ch�tnie nas kantuj�, a ten to ju� doprawdy po p� godzinie zrobi� z nas istne graniastos�upy, chociai przez ca�y czas, zgodnie z przestrog�, strasznie uwa�ali�my. Sprzeda� nam za grube pieni�dze oko�o 50 km makaronu krajowego typu spaghetti w charakterze kabla eksportowego. Oczywi�cie, zw�aszcza przy obecnej pogodzie, makaronem nie spos�b przekablowa� nawet jednego zdania, a co dopiero ca�y list. Zmuszeni byli�my wi�c odprzeda� nasze spaghetti pieszej wycieczce bezdewizowej, kt�ra uda�a sig do W�och z w�asnym makaronem. Niestety, �w nieuczciwy kanciarz sprzeda� nam ten makaron, nape�niony powietrzem zupe�nie pozbawionym tlenu, tak �e wycieczka, obecnie w Mantui, dusi si� podczas jedzenia, rozpuazcz~j�c po ca�ym p�wyspie, przy pomocy t�umacza, pog�oski, jakoby�my to my z przyjacielem byli kanciarzami. Przyjaciel za�ama� si� i zaprzesta� na czas jaki� podr�y, a ja bym prosi� osoby udajtlce si� do s�onecznej Italii o zwalczanie w j�zyku w�oskim tych, krzywdz~cych nasze dobre imi�, inwektyw. Dzi�kuj� pa�stwu. 30 LISI z piekarni "Mastodont" Spotka~i�m~ si� na rogu Krakowskiego Przedmie�cia i ulicy Karowej, ko�o hotelu Bristol, z zarzutem, �e w naszych listach z podr�y nie po�wi�camy ani odrobiny miejsca zak�adom przemys�owym. Prawd� m�wi�c, to nawet sami postawili�my sobie z przyjacielem taki zarzut przecho- dz�c ko�o hotelu Bristol, dok�d nieraz udajemy si� pod pozorem zahulania w tamtejszej restauracji, a w gruncie rzeczy, �eby zaopatrzy� si� w pyszne, miniaturowe bu�eczki, sporz�dzane dla cudzoziemc�w w specjalnym laboratorium przyhotelowym. Od bu�eczki do bu�y, od laboratoium do kombinatu piekarniczego i tak - w wyniku pogaw�dki - postanowili�my wype�ni� t� nasze luk� przemys�ow� piekarni� "Mastodont", tego gigantycznego kombi- natu produkuj�cego pieczywo. M�ki pszennej, a tak�e �ytniej zu�ywa rocznie piekarnia tyle wagon�w, �e poci~g towarowy, z�o�ony z takiej ilo�ci wagon�w, przejecha�by odcinek (dzieci, notujcie) d�ugo�ci 300 km w ci�gu 10 godzin, poruszaj�c si� z szybko�ci� 30 km/godz. Bu�ek kajzerek, paryskich, razowca czterokrotnego, obarzank�w sandomierskich, rogalik�w rypi�skich, chleba pszennego karkonoskiego, bieszczadzkiego, sitka wschodnio- i zachodnio-beskidzkiego - produkuje "Mastodont" dziesi�cio- krotnie wi�cej nii odpowiednio mniejsze najwi�ksze inne zak�ady tego typu. Sala kina "Wis�a" wraz z dop�ywami, tzn. kinami "DullajeC", "San", "WleprZ" - panoramiczny, "Brda", "Pilica" ltd. 3I -nie statazy�aby, �ery pomie�a� w~szystkicv pracownik�w "Mastodontu" wraz z rodzinami, znajomymi i lud�mi obcymi, kt�rzy te� by LISI przyszli, gdyby film by� atrakcyjny W tej liczbie pi�ciu specjalist�w ~~~ ~~ ~~~~ od rozr�niania smaku poszczeg�lnych gatunk�w pieczywa, r�w- Z 1111Cy i1i a111AriA nie� sitka zachodnio- od wschodnio-beskidzkiego. Widok samego , kombinatu piekarniczego jest tak imponuj�cy, �e patrz~cy na� 1 DZlWdleWlCZd ' trzydziestoletni m�iczyzna wagi 72, wzrostu 176, numer kapelusza 8 i p�, czuje si� na~j~edzony do syta, w zale�no�ci od gustu, bu�kam i kajzerkami, paryskimi, razowcem czterokrotnym, obarzankami sandomierskimi, rogalikami rypi�skimi, pszennym karkonoskim, bieszczadzkim itd., itd. Pierwszy pieczmistrz, Walerian Zupe�ny, zaznajomi� nas z ca�ym cyklem produkcyjnym - od spychaczy �ytnich, samokrocz~cych, poprzez miesid�a cyklotermiczne, kmin- Kabluj� pa�stui~i l~ZISI�J, kowe, dro�d�owniki rozrzutowe, piece krateroszczelne kwa�ne - cyklem naprawd� imponuj~cym. Z dum� starego, g��boko przywr- ~" wci�� jeszcze sam, bez przyjaciela, z ulicy Kraniaka i Dziwalewicza. zanego do swego zawodu pracownika piekarnictwa demonstrowa� ~~ ~ d�siaj r�ni si� bardzo od owej sielskiej uliczki Kurzej z nam pieczmistrz Wale�an, do czego ten cud techniczny doprowadza ko�ca ubieg�ego wieku, na kt�rej rozegra�o si� dzieci�stwo, gar�� zwyk�ej m�ki zbo�owej. Oto bu�eczka, kt�r� podarowa� nam ' m�od o��, wiek m�ski, a tak�e staro�� obu przyjaci�. A jednak dzi� na pami�tk� ob. Zupe�ny, odbija si� zar�wno od pod�ogi, jak i �ciany ;� jeszcze duch tej przyja�ni unosi si� nad nowoczesnymi blokami uli a w blasku s�o�ca j pog p w spos�b zaskakuj�cy. brudno o bardziej elastyczne pieczywo. ; c3'~ , kt�re e w dni odne o rumienia est Niestety, nie zawsze cykl produkcyjny daje tak �wietne wyniki co� z u�miechu Kraniaka i Dziwalewicza. Dzieci�stwo obu tych i list ten zako�czy� musz� smutnym akcentem. wybitnych ludzi przebiega�o tu niegdy� r�wnolegle, ale nie zaz�bia- Starszy dro�d�owy Kiniak Stanis�aw wychodzi� tego dnia do pracy t j�c si� o siebie wzajem, chocia�, jak ustali�y najnowsze �r�d�a, w "Mastodoncie", nuc�c weso�o. Nie wiedzia�, przechodz�c ko�o ucz�szczali do tego samego dentysty, dr Zuppenhofera. Kraniak domu nr 42, �e przez okno wyleci, rzucona r�k� karygodnie dzieci�stwo mia� trudne, b�d�c synem fryzjera m�sl�ego, u kt�rego lekkomy�lnego konsumenta, bu�eczka parka, kt�ra, trafiaj~c w , ujawn~o si� po latach, �e w rzeczywisto�ci jest fryzjerem damskim, g�ow� starszego dro�d�owego, b�dzie t�, przez niego samego F` niestety zbyt ju� p�no, �eby zd��y� zdoby� sobie nowi klientel�. wyprodukowana park�, kt�ra przetnie ni� jego �ywota. Dzieci�swo Dziwalewicza nale�y uzna� za znacznie l�ejsze. Aczkol- Obywatele, nie rzucajcie pieczywem! ~~wiek ojciec jego grywa� na wy�cigach, to jednak na klarnecie (repertuar przewa�nie patriotyczny), i w zwi~zku z tym nie przegrywa�, chocia� i nie zarabia� zbyt du�o. Pierwsze spotkanie ''` Kraniaka z Dziwalewiczem nast�pi�o w miejscu, gdzie niegdy� znajdowa�a si� kawiarenka "�akotka� ma��e�stwa Piernik�w, a - '' dzi� wznosi si� Salon Podrobowy. Do pe�nej o tej porze kawiarenki ~, wszed� Dziwalewicz i podszed� do stolika, Przy kt�rym Kraniak `'v' dopija� w�a�nie kaw� z rogalikiem. 32 33 x - Czy to miejsce wolne? - spyta� Dziwalewicz. Kraniak podni�s� Tak. Dziwalewicz natomiast ju� tam siedzia�. Zb on od ar�: Wolne". ~ na niego spojrzenie swych inteligentnych, nieco blisko nosa I on, Dziwalewicz, pisa� po latach do Izabeli, kt�ra by�a z Krania- osadzonych oczu k�w, a nie z Dziwalewicz�w Natomiast Kraniak pisa� do Feliksa t . Dunin-Buzdygana. A na poci~g do Kutna �pieszy� si�... zaraz, - Wolne - odpar� i Dziwalewicz, jak to mia� w zwyczaju, ci�ko ~ nieco przysiad� si� by�. I tak zacz�o si� mi�dzy nimi to, co po ~e - ~ ~epotrzebnie chcia�em sprostowa�, bo �pieszy� si�... tak, ,i , . latach doprowadzi�o do niebieskiej tabliczki z bia�ym napisem s ~z3'~'iscie... Kto si� �pieszy�. Chwileczk�... Prosz� pa�stwa, ja to ULICA KRANIAKA I DZIWALEWICZA. Ju� w roku nast�pnym w'3'Ja�m� w oParcm o �r�d�a, kt�rymi w tej chwili nie rozporz�dzam, rozpocz�li wsp�lne dzie�o, przy kt�rym mieli wytrwa� do ko�ca. i prz y okazji powiadomi�. Przepraszam. Kiedy Kraniak z si� opada�, Dziwalewicz podtrzymywa� go na duchu. Kiedy Dziwalewicz by� bliski za�amani, Kraniak d�wiga� go moralnie. "Nigdy bym tego nie dokona� - pisa� Kraniak po latach do Izabeli z Dziwalewicz�w Tytoniowej - gdyby nie Dziwalewicz. Pozdr�w ;, Guci�. Henryk H.". A Dziwalewicz tak ko�czy� sw�j ostatni list do s�dziwego ju� Feliksa Dunin-Buzdygana: "Wszystko zawdzi�czam Kraniakowi. tw�j A. Dziw. Warszawa 12 kwietnia 1908". W �yciu prywatnym byli pogodni, dowcipni. Kraniak, �piesz�c si� kiedy� na poci�g do Kutasa, nie zwolni� kroku, mimo i� stwierdzi�, �e min�a godzina odjazdu poci�gu. Napotka- nemu znajomkowi, kt�ry nagabn�� go o przyczyn� pospiechu, odpowiedzia�: - �piesz� na poci�g do Kutasa. - Ha, to si� sp�nisz, do kata, bo ju� odszed� - zawo�a� zn�jomek. ` - Wiem, ale chc� mie� ma�e op�nienie - odpar� Kraniak �' ~ i pop�dzi� dalej w�r�d homeryckiego �miechu przechodni�w, kt�rzy przys�uchiwali si� tej wymianie zda�. Dziwalewicz nie ust�powa� Kraniakowi pod wzgl�dem poczucia humoru. Na przyj�ciu u barona �., znanego aroganta, na zapytanie gospodarza, czy posiada jaki� obcy j�zyk, Dziwalewicz odpowiedzia� z miejsca: - Owszem, panie baronie. Wieprzowy - i na�o�y� sobie na talerz porcj� ozora w galarecie... Zaraz... chwileczk�... N�jmocniej pa�stwa przepraszam, ale do mojego listu wkrad�y si� pewne nie�cis�o�ci... ~b nie Dziwalewicz Y wszed� pami�tnego dnia do kawiarenki "�akotka", tylko Kraniak... 34 ~ 35 L.1$t o za�amaniu si� Dzi� b�d� kablou~a� po d�u�szej przerwie, I ale z kolei zn�w ja sam - o za�amaniu si� mojego przyjaciela. Ot� przyjaciel, czy dlatego �e ostatnio kablowa� sam, przez czas pewien, czy te� z innych przyczyn, wzi�� i za�ama� mi si�, o czym �wiadczy cho�by ten oto list, kt�ry otrzyma�em od niego w sprawie naszych list�w z podr�y - Drogi przyjacielu! - pisze przyjaciel. - Nie czuj� si� na si�ach kablowa� dalej naszych list�w. Zniech�ci�em ja si� i za�ama�em bowiem. W ka�dej pracy potrzebna jest odrobina zach�ty, dowod�w uznania czy bodziec materialny Tymczasem, jak wiesz, nic nas takiego nie spotka�o ani ubod�o. A kto, je�eli nie my z tob�, kablujemy niestrudzenie, nieraz to i w ci�kich warunkach I I atmosferycznych, bo to lato takie fatalne, niejednokrotnie posi�ku- j�c si� makaronem eksportowym zamiast kabla, czasem nara�aj�c si� osobi�cie, a zawsze nios�c ciekawe wiadomo�ci historyczne i zbli�aj~c do adresata takie postacie, jak Ignacy Szlamik, powodzianin, jak pieczmistrz Walerian Zupe�ny, jak Kraniak i Dziwalewicz, serdeczni przyjaciele, i wielu innych. W takim stanie rzeczy kabluj ty sam, drogi przyjacielu, je�eli masz ochot�. Ja rozpij� si� raczej i stocz� na dno. ~v�j, do granic mo�liwo�ci oddany Ci - Przyjaciel. - I istotnie, ju� kiedy czyta�em ostatnie s�owa listu, przyjaciel m�j, kt�ry list mi dor�czy� osobi�cie, zacz~� si� na moich oczach rozpija�, w dodatku moj� osobist� pe�nop�atn� 36 Soplic� eksportow�, i stacza� na dno, uzyskuj�c po��czenie telefo- niczne z niejaki Mo�enk� Noc�wn�. Kiedy jednak jedn� r�ki trzymaj�c kieliszek napoju, drug� "wybiera�" na tarczy �~dany numer, odezwa�em si� do niego w te s�owa: - Dr�nik Miazga Rajmund, widz~c dwa p�dz~ce na siebie po jednym torze poci�gi, nie za�ama� si� ani nie rozpi�, tylko po�o�y� si� w poprzek toru, co widz~c maszyni�ci, w obawie przejechania odpoczywa4j~cego cz�owieka pracy, zahamowali w por�, chocia� przezorny Miazga i tak le�a� na torze s�siednim. Przyk�ad by� trafnie wymierzony. Przyjaciel zachwia� si�, odstawi� nie tkni�ty kieliszek, a z drugiej r�ki wypad�a mu s�uchawka po nakr�ceniu numeru. Na napr�onym przewodzie zawis�o zmys�owe "Halfo... Halfo" M. Noc�wny, kiedy �ciska� mi d�o�, zalany �zami wdzi�czno�ci. By� uratowany. Rado�� nas obu z tego powodu by�a (i nie dziwota) tak wielka, �e postanowili�my podzieli� si� ni� z kimkolwiek. Wybrali�my w tym celu panie Noc�wn� z przyjci�k�, zapraszaj�c obie na ow� ocala�� flaszk� trunku, kt�rym doprawdy szczyci� si� mo�e nasz eksport, tak ze wzgl�du na smak, jak i stwarzanie uroczego, bezpretensjonalnego nastroju u kon- sumenta. f z w�asnej ulicy Nie macie, pa�stwo, poj�cia, jak to przyjemnie mie� w�asny ulic�. - I to jest jeszcze o tyle przyjemniejsze, �e dostarcza samych rozkoszy posiadania, bez �adnych obowi�zk�w czy k�opot�w zwi�zanych z tym stanem. Ot, chodzicie sobie od rogu do rngu, czytacie z satysfakcj� tabliczki, �e to w�a�nie ulica imieniem naszego nazwiska, i cieszycie si� , �e taka �adna czy ruchliwa, czy dobrze zaopatrzona, czy te� �e ogonki na niej doborowe... - Czy �e wypadki ciekawe. Macie w�asn� ulic�, a jednocze�nie nie musicie jej zamiata�, polewa�, poprawia� waszych chodnik�w, �ata� dziur w waszej jezdni... - Albo np. strzyc drzewa, je�eli s� na waszej ulicy, te� mo�ecie - nie? - Ten brak obowi�zk�w, zwi�zanych z posiadaniem ulicy, p�ynie mo�e stad, ie jak ju� posiadacie w�asny ulic�, to ju� przewa�nie jeste�cie nieboszczykiem i gdzie� wam wtedy w g�owie zamiatanie itp. Jednym s�owem dobrze jest i arcyprzyjemnie mie� w�asn� ulic� i nic dziwnego, �e my z przyjacielem, stykaj�c si� w naszych podr�ach z licznymi, nieraz bardzo atrakcyjnymi ulicami, zapra- gn�li�my gor�co ulic� w�asn� posi���. - Jednocze�nie postanowili�my o tyle p�j�� na r�k� w�adzom miejskim w-przydzieleniu nam ulicy, �e zdecydowali�my si� z 38 przyjacielem na jedn� wsp�ln� ulic�, a nie na dwie - dla ka�dego osobn�. Troch� nam chodzi� nawet po g�owie plac, ale szybko zrezygnowali�my z placu. - Do plac�w miasto nasze nie ma zbyt wielkiego szcz�cia. Albo wychodzi nam one cokolwiek za du�e, albo za ma�e, jak np. plac Ksi�cia J�zefa w �Jazienkach, na kt�rym z trudem mie�ci si� ogier zatopionego bohatera. - Co prawda ten ciekawy szczeg� biograficzny, �e ksi��� je�dzi� na ogierze, tu rzuca si� w oczy, a zupe�nie uchodzi�by uwagi na przestronniejszym miejscu, wi�c mo�e to dlatego. - Szalon� ochot� mieli�my z przyjacielem na ulic� Agrykola. Jest bardzo malownicza, a noc� zw�aszcza przypomina Neapol. Mo�na j� zobaczy� i - umrze�. - Ale c� z tego, �e zawieszono by na niej tabliczki z naszymi "`. nazwiskami - wszyscy nazywaliby j� po dawnemu, jak si� dzieje ze zmianami nazw ulic, do kt�rych ludzie s� przywi�zani. - Wyszukali�my wi�c w spisie ulic nazw�, do kt�rej nikt si� chyba specjalnie nie przywi�zywa�. By�a to ulica Na Bateryjce. Ale tu '" znowu opad�y nas w~tpliwo�ci. Po przemianowaniu czas jaki� ulica �;~: b�dzie si� nazywa�a ulica Nas z Przyjacielem, dawniej Na Bateryj- ce. Zb b�dzie tak brzmia�o, jak gdyby�my to my byli dawniej na p bateryjce, a teraz pod��czeni do sieci czy co� podobnie upokarza- a, j�cego. , - Zreszt� do czego� tam w �yciu si� dosz�o, wypada�oby mie� co� w centrum, a nie na peryferiach. Ju� lepiej nam pasowa�a ulica ,`Ksi�cia Sanguszki, kt�ry posiada w ludowej stolicyilic� z wytw�r- ni~ papier�w warto�cio ch, co u� eat nasz wy j j ym zdaniem lekk� przesad�. Ale mamy te� tak� zasad�, �eby nikogo nie wy�lizgiwa� z istniej�cego stanu posiadania, wi�c te� - zrezygnowali�my Nikomu z przyjacielem �wi� nie podpuszczamy - Tym bardziej �e akurat trafi�a nam si� bardzo odpowiednia kandydatura w centrum i pod ka�dym wzgl�dem naprawd� atrakcyjna, z kt�r� to kandydatur� wyst�pili�my do W�adz Miejskich o przyznanie nam w�asnej ulicy. ki. 39 f.: h nL. - W�adze ustosunkowa�y sig bardzo pozytywnie i nawet serdecznie do naszego podania, tym bardziej �e nie poci�ga to za sob� konieczno�ci zmiany nazwy tej ulicy �.; - No i mamy nie tylko ulicg, ale nawet alejg. Mo�e niezbyt d�ug�, .~i ale efektown�, w awietnym punkcie. I nosi nasze imi�. Jest to Aleja Przyjaci�. ~, r �7~ s ~i,, ,., ~a~a, _ ~r ~~�~ ya 40 pst o kominkach � To dziwne. Jesie� sta�a si� w�a�ciwie dominuj�c� por� w naszym klimacie. Z kr�ciutkimi przerwami reminiscencyjnymi typu wiosennego, letniego czy zimowego... - I tu jak�e nie przyklasn�� inicjatywie pewnej Dzielnicowej Rady Narodowej... - Czekaj. Przerywasz mi wp� zdania. Z kr�ciutkimi mo�e nawet nie tyle przerwami, co przerywnikami wspomnianych typ�w panuje ona wszechw�adnie jak rok d�ugi i szeroki, wion�c wichrami, m��c d�d�ami, zacinaj~c deszczami i przejmuj�c ch�odem. A jednak na duszy robi nam si� jesiermie wtedy, kiedy nadchodzi jej dawna, pradawna pora, kiedy wp�ywamy w jej, klimatycznie ju� dawno nieaktualne, obszary, jak w opuszczone dawno �o�ysko szeroko rozlanej rzeki. - I tu jak�e nie przyklasn�� inicjatywie Dzielnicowej... - Czekaj. ~, na tych dawnych obszarach jesieni, opanowuje nas dopiero �w dodatkowy jesienny smuteczek w/g wzoru: wszystkie nasze dzienne smutki plus ten dodatkowy = jesie�. Stajemy si� wtedy jeszcze bardziej spragnieni zrozumienia ze strony innych , bo jeszcze mniej zrozumiali dla samych siebie. Spragnieni ciep�a, ciszy, muzyki... - I tu jak�e nie przyklasn~� inicjatywie... - Czekaj�e... - Albo - przykla�nij ju�. 41 - I tu jak�e nie przyklasn�� inicjatywie jednej z Dzielnicowych Rad Narodowych, kt�ra wysz�a na spotkanie tej w�a�nie wewn�t- - Organizatorzy to my nie jeste�my, wi�c za to serca jesieni� nie rznej jesieni, osiad�ej w sercach obywateli. C� bowiem uczynili szcz�dzimy. radni miejscy owej dzielnicy? Ot, po prostu ustawili na skrzy�owa- - A po tych s�owach brali adaptery i p�yty z Pie�ni� Jesienn� niach niekt�rych ulic - kominki i polecili rozpali� na nich Czajkowskiego i szli gra� obywatelom przy kominkach, gdy wieczorami weso�e trzaskaj�ce ognie. Przy kominkach, pod dasz- zmierzch zapadnie. karni, ustawiono kanapki i fotele, na kt�rych zacz�� si� te� natychmiast gromadzi� t�um jesiennych przechodni�w. Ludziska przysiadali si� , grzali d�onie i serca, a z�ote refleksy ognia, pe�ga4j~ce po ich twarzach, p�dzi�y precz smutek i wszelkie zgryzoty Ju� po chwili przestawali ponuro wyrzeka� na to czy owo, a zaczynali psioczy� pogodnie, z umiarem. - Czemu przys�uchiwali si� pilnie przebrani za zwyk�ych obywateli i w t�um wmieszani radni miejscy Nieraz to i si�gnie kt�ry do , kieszeni po notes i o��wek i skrz�tnie co� zapisze. A na drugi dzie� rano rozlega si� przy ulicy np. Subskrybent�w ra�nie "Heej, r�b! xy Heej, r�b!".1b grupa radnych przenosi w�asnymi si�ami niespra- wiedliwie ustawiony przystanek autobusowy Niesporo im to idzie, nie nawykli, przecie� przenios�! - A kt� to z nara�eniem �ycia wspina si� na latarni� przy y, pl. O�wiaty, �eby zainstalowa� now� �ar�wk� w miejsce dawno je�li nie radny N., kt�ry dowiedzia� si� przepalonej? Kt� by , wczoraj przy kominku o tym mankamencie, mo�e i r�bnie go pr~d odrobink�, �ar�wk� wkr�ci wszak�e. - A c�i to za �piewy i ta�ce nieporadne jakie�, ale szczere i z serca p�yn�ce? Zb grupa radnych o�ywia w parku im. Ekspedient�w ''` rozrywkow� martwot� dzielnicy. - A kt� to w wiecz�r jesienny odwiedza smutnego obywatela, F ~i,: kt�rego przez niedopatrzenie nie pod��czono do ciep�owni? l~zech radnych. - Pod��czy� pana nie pod�~czymy, kochany, bo nie znamy � r si� na tym - m�wi� ciep�o, rozs~dnie - ale w bryd�a z panem ' zagramy przy kominku. f,~ Itd., itd. - przytaczamy tylko drobni cz�� takich przyk�ad�w. - A kiedy pytano radnych o ten niezwyk�y stosunek do obywatela, odpowiadali: 42 43 ,, s,i. LISI z muzeum ~.w~ skr�powa� sobie arterie, co skr�ci�o mu znacznie krwiobieg w czasie zwiedzania muzeum. Krew lata�a po magistrze jak oszala�a, przem�czs~j�c serce, kt�re te� przed jednym z ciekawszych ekspona- t�w odm�wi�o pos�usze�stwa magistrowi... - Przyznam si�, �e troch� nas zdeprymowa� wo�ny tymi opowiada- niami, ale te� i ze specjalni staranno�ci� zacz�li�my dobiera� kape� za kapciem, w czym zreszt� pomaga� nam, jak m�g�, snuj�c nadal wspomnienia zdarze�, kt�rych by� �wiadkiem. - Nie daj Bo�e - wspomina� mi�dzy innymi - sznurki si� rozwi��� w czasie zwiedzania. Pewnemu kr�tkowzrocznemu motorniczemu rozwi�za�y si� sznurki od bamboszy i przez nieuwa- g�, zawi�zuj�c niby w�asne, przywi�zywa� sobie do swoich n�g sznurki od bamboszy dziewcz�t z Liceum Og�lnokszta�c�cego nr..., nie pami�tam ju� kt�ry, z Pabianic, zwiedzaj�cych grupowo. Jego rozpaczliwe p�niejsze szamotanie si� z przywi~zanymi do niego dziewcz�tami, przewracanie ich, wleczenie po schodach z g�owami g�ucho t�uk�cymi po stopniach odwr�ci�o uwag� wszystkich zwie- dzaj�cych od bezcennych dzie� sztuki w zupe�nie niew�a�ciwym kierunku. Przecinaj�c potem w panice kozikiem wi�zy, ��cz�ce go z ofiarami, przeci�� w ten spos�b r�wnie� ich wi�zy ze sztuk�, bo dziewcz�ta ju� nigdy wi�cej nie �mia�y pokaza� si� w muzeum, tym bardziej �e owego fatalnego dnia konfekcyjnie nie by�y przygotowane na t� przygod�. - Zbli�a�a si� godzina zamykania muzeum. Za sob� mieli�my stos przymierzonych bamboszy, ale ani jedna para nie by�a dla nas - zdaniem naszego przyjaciela - odpowiednia. - Nie, kochani - podsumowa� - nie dam wam si� nara�a� na skutki zwiedzania galerii w bamboszach �mierci lub kalectwa. Id�cie do domu, tym bardziej �e zamykamy. - Wi�c poszli�my. Z jednej strony zadowoleni z unikn�cia du�ych niebezpiecze�stw, z drugiej - przygn�bieni tym, ie jednak nie uda�o nam si� zobaczy� g�o�nych p��cien genialnego tw�rcy. - Przygn�bienie nasze nie trwa�o atoli d�ugo. W�a�nie dopijali�my wieczorn� herbat�, kiedy rozleg� sie dzwonek w przedpokoju i ju� po chwili �ciskali�my d�o� rozpromienionego wo�nego, kt�ry w Nasz list z podr�y do muzeum chcieliby�my po�wi�ci� g�o�nemu malarzowi holenderskiemu, a to ze wzgl�du na wystaw� jego dzie�, a tymczasem bohaterem naszego listu b�dzie skromny wo�ny tego muzeum. - Zaopatruje on zwiedz~j~cych w bambosze. Zb znaczy, obecnie ju� nie zaopatruje z przyczyn, kt�re podamy dalej, ale - nie w�tpimy w to - nie zaopatruje przej�ciowo. - Niem�ody ju� ten pracownik kultury i sztuki od razu odni�s� si� do nas z niezwyk�� przychylno�ci�. Kiedy w�o�yli�my bambosze, uwa�nie zacz�� przygl~da� si� naszym stopom: - Ano, niech panowie przejd~ si� troc