2043
Szczegóły |
Tytuł |
2043 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2043 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2043 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2043 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Listy z podr�y
Jeremi Przybora
Wydawnictwo Werset
"Listy z podr�y zacz��em pisa� dla radia na pocz�~tku lat
60-tych, a
przesta�em w dziesi�� mniej wi�cej lat p�niej. Zamierzone by�y zrazu
jako korespondencje z wypraw do r�nych, najodleglejszych nawet
dzielnic Warszawy, co jak na cz�owieka cierpi�cego na niedorozw�j
�y�ki podr�niczej by�o planem przerastaj�cym jego mo�liwo�ci. Wi�c
te� szybko skr�ci�em trasy moich podr�y do niezb�dnego minimum.
W�a�ciwie - naszych podr�y, bo teksty tych korespondencji pisane
by�y na dwug�os dwu podr�nik�w, przyjaciela i m�j, i odczytywali�my
je przed mikrofonem wraz z Jerzym Wasowskim. Zuboieniefaktograf
ii,
zwi�zane ze skr�ceniem podr�y, skompensowane mia�o by� pog�gbio-
n� analiz� opisywanych zak�tk�w, os�b i zdarze�. Czy to si� autorowi
uda�o, os4dzi� mo�e jedynie (jak to si� zwykle przy takich okazjach
kokieteryjnie stwierdza) Adresat korespondencji.
Zbiorki "List�wn wydane zosta�y sukcesywnie w trzech tomikach -
"pocztachn nak�adem "Czytelnika" w latach 1964-1975. Drukowane
z pocz�tku jako dwug�os, czyli dok�adnie tak jak w tek�cie radiowym,
w trzecim tomiku doczeka�y si� opracowania przez leniwego autora
jako felietony-opowiastki. M�g�bym wi�c teraz, przygotowuj4c
materia�
do drugiego pe�nego wydania (po dwudziestu paru latach!),
wszystkim
im przyda� form� felieton�w. Powstrzyma�o mnie przed tym jednak
ju� nie tylko lenistwo, kt�rego zreszt� up�yw czasu zupe�nie u mnie
nie
zmniejszy�. Musia�bym przecie� w tym celu wi�kszo�� moich nList�w
z podr�iyn raz jeszcze przeczyta� i chyba umrze� z nud�w, a inaczej
to sobie zaplanowa�em. �ycz� Pa�stwu mi�ej lektury!
Autor
O podr�ach marzyli�my z przyjacielem od wczesnego dzieci�stwa,
a nie podr�owali�my dotc~d z dw�ch przyczyn:
a) wskutek silnego przywic~zania do rodziny i -
b) wskutek braku pieni�dzy.
Bli�szej rodziny nie posiadamy i tym silniej przywic~zali�my si�
do dalszej, z�o�onej z mlecznego rodze�stwa, trzonowych krewnych
itp. Pieni�dzy natomiast nie posiadali�my ani dalszych, ani
bli�szych. Tymczasem za� do marze� o podr�ach do�4czy�a si� x
wiekiem ��dza nie�miertelno�ci, przej�cia do literatury itd. Jak
tym pragnieniom uczyni� zado��? Oczywi�cie podr�uj�c i pisxc~c
listy x podr�y. W tym celu postanowili�my:
a) pozby� si� rodziny i -
b) odziedziczy� po niej spadek.
Poniewa� wiedzieli�my, �e rodzina nasza posz�aby za nami w ogie�,
pozbycie si� jej nie nastr�czy�o nam wi�kszych trudno�ci. Zaprosili�-
my j�, na jesienny piknik xa miasto, rozpalili�my wielkie ognisko
(rzekomo by piec kartofle), a nast�pnie, zaopatrzywszy si� w
ubrania
azbestowe, przeszli�my przez p�omienie nie tkni�ci, czego nie mo�na
powiedzie� o rodzinie, kt�ra za nami w ogie� ten posz�a.
Niestety, uzyskany w ten spos�b spadek po niej okaza� si� bardzo
nik�y. Starczy� zaledwie na zakup magnetofonu, ta�my i kabla,
kt�rym postanowili�my nasze listy, nagrywane na magnetofon na
dwa g�osy, kablowa� do centrali radiowej, jak przysta�o na
ambitnych wsp�czesnych korespondent�w. Wysokie koszty tych
inwestycji zmusi�y nas, na razie przynajmniej, do rezygnacji z
podr�y odleglejszych. Zrezygnowali�my mi�dzy innymi, x �alem
- z Alaski, potudniowego Meksyku, Ziemi Ognistej, Popocatepetl,
a na tej p�kuli - z Przyl4dka Dobrej Nadziei i Ty~lisu. Ograni-
czyli�my si� na razie do podr�y na Bielany, �oliborz, a p�niej
niejednokrotnie przysz�o nam jeszcze bardziej skraca� nasze trasy,
by kosztem tego utrzyma� wysoki poziom literacki naszych
korespondencji.
Chcieliby�my jeszcze t� drog� wyrazi� szczeg�ln� wdzi�czno��
Komunikacji Miejskiej, Dyrekcji Wodoci�g�w i Kanalizacji,
Handlowi Miejskiemu (zw�aszcza Detalicznemu) oraz Zarz�dowi
Kwietnik�w i Skwer�w - za to wszystko, co w czasie naszych
podr�y dla nas i nie tylko dla nas uczynily.
8
LISI _
z podr�y
na N.
�oliborz
Ju� ~u drodze do celu naszej podr�,
tzn. na �oliborz, postanowili�my z przyjacielem przygotowa� si�
do opanowania terenu naszej eskapady, zazn~jami�j�c si� z histo-
rycznymi �r�d�ami, dotycz�cymi powstania i rozwoju �oliborza,
drog� pyta� i odpowiedzi.
Jednym s�owem, przyjaciel b�dzie stawia� pytania, a ja b�d�
odpowiada�.
- Kto i kiedy za�o�y� �oliborz?
- �oliborz za�o�y�, wbrew panuj�cemu przekonaniu, ju� we
wczesnej przesz�o�ci ksi��� �olibor III Rzymski.
- Dlaczego rzymski?
- Poniewa� byli ksi���ta tego� imienia numeracji arabskiej.
- Czy mia� on jaki� przydomek?
- Mia� on przydomek Zak�adacz.
- Dlaczego nie Za�oiyciel?
- Poniewa� zak�ada� �oliborz kilkakrotnie. Od pierwszego razu
mu sig nie uda�o. Nie jest �atwo od razu cokolwiek za�o�y�, je�li
si� nie ma wprawy i robi si� to po raz pierwszy
- Gdzie zrobi� on to po raz pierwszy?
- Zrobi� on to po raz pierwszy, czyli za�o�y� �oliborz, nie w tym
miejscu, gdzie jest on po�o�ony dzisiaj, a przeciwnie, na po�udniu,
tam mniej wi�cej, gdzie dzi� Mokot�w. Musia� jednak szybko
.,
zwin�� to, co za�o�y�, gdy� ta pierwsza sytuacja geopolityczna nie
by�a korzystna ze wzgl�du na s�siedztwo ksi�cia gr�jeckiego,
G�bosza.
- Ksi��� G�bosz by� wrogo usposobiony wzgl�dem ksi�cia �olibora
Zak�adacza?
- Nie, bardzo �yczliwie. Niestety, mia� bardzo przykry oddech.
Tak, �e kiedy wia� wiatr z po�udnia, �olibor cierpia� m�ki.
- I dok�d przeni�s� �olibor �oliborz?
- Na prawy brzeg Wis�y, gdzie jednak miejscowo�� nawiedzi�a
pow�d�, a nast�pnie spali� j� knia� Rudenko.
- Od razu?
- Nie, poczeka�, a� wyschnie.
- I co wtedy?
- I wtedy niestrudzony ksi��� �olibor III za�o�y� po raz trzeci
(nomen omen) Zoliborz ju� w tym miejscu, gdzie znajduje on si�
dzisiaj.
- Sytuacja, tzn. ta nowa sytuacja geopoliyczna odpowiada�a mu?
- Jak najbardziej. Ze wzgl�du zw�aszcza na s�siedztwo ksi�cia
biela�skiego, Ksiutos�awa.
- A ksi��� Ksiutos�aw jak by� usposobiony wzgl�dem ksi�cia
�olibora?
- Wrogo. Co przejawia�o si� mi�dzy innymi i tym, �e naje�d�a�,
mordowa� i gwa�ci�.
- Jak�e wi�c s�siedztwo z takim ksi�ciem mog�o odpowiada�
�oliborowi Zak�adaczowi?
- Odpowiada�o mu z tego wzgl�du, ie kobiety �oliborskie znane
by�y pod�wczas ze swej niedost�pno�ci. By�y one tak nieprzyst�pne,
�e grozi�o to w praktyce wyga�ni�ciem ludno�ci �oliborza. Dlatego
systematyczne najazdy dru�yny ksi�cia Ksiutos�awa, po��czone z
gwa�tami, by�y �oliborowi bardzo na r�k�.
- Zgoda, je�eli chodzi o damsk� cz�� zaludnienia. Ale przecie�
n�je�d�ca mordowa� element m�ski?
- I na to znalaz� rad� m�dry �olibor, wykazuj�c niezwyk�y zmys�
polityczny.
W przeciwie�stwie bowiem do Konrada Mazowieckiego, wykorzy-
sta� on znakomicie Krzy�ak�w, umiej�tnie sprowadzaj�c ich na
�oliborz. Sprowadza� ich mianowicie ma�ymi grupkami bardzo
tanio i podstawia� naje�d�aj�cemu go ksi�ciu biela�skiemu.
Dopiero kiedy naje�d�ca wyci�� ich w pie�, zamiast �oliborzan,
�olibor zamawia� dalszych Krzy�ak�w. I w ten spos�b nie tylko
chroni� w�asnych woj�w, ale r�wnie� przyczyni� si� znacznie do
os�abienia Zakonu przed Grunwaldem.
- Tyle historii o powstaniu Zoliborza. Niestety, zatopieni w
historycznych wywodach, przegapili�my z przyjacielem par�
przystank�w i nie mo�emy kablowa� x �oliborza, poniewa� wysie-
dli�my na Bielanach. Stamt�d te� przekablujemy nasz nast�pny
list z podr�y.
10 11
List
z Bielan
N
P�w
,M G
�
A wi�c nast�pny nasz list kablu jemy u~am,
drodzy, z Bielan. Pi�kny to zak�tek te Bielany! No i to cudowne
powietrze biela�skie, tak w tlen bogate, �e np. kobiety tu przewa�-
nie jasne blondynki, bardzo przystojne.
- Niestety, pobyt nasz w tym uroczym zak�tku zak��ci� przykry
incydent z powodzianinem, Szlamikiem Ignacym, kt�ry utopi� si�
z powodu niskiego stanu wody
- Tu trzeba by zaznaczy�, �e Bielanom, po�o�onym na wysokim
brzegu Wia�y, nie zagra�aj� powodzie.
- Natomiast bardzo charakyerystyczne dla mieszka�c�w Bielan
instynkty charytatywne, zw�aszcza za� niewy�yt� ch�� niesienia
pomocy powodzianom, wykorzystywa� od kilku lat nieuczciwie
niejaki Szlamik Ignacy.
- Usuni�ty z Wodoci�g�w i Kanalizacji za alkoholizm.
- Ot� Szlamik pobudowa� si� prymitywnie i uko�nie na stromym
brzegu, tu� nad rzek�, tak �e najmniejszy przyb�r wody kreowa�
go na, cz�ciowego przynajmniej, powodzianina.
- I tak np. wystarczy�o 10 cm, �eby Szlamik mia� ju� nogi w
wodzie i wzywa� do zbi�rki na buty i skarpetki dla powodzianina.
- Wra�liwa ludno�� nios�a natychmiast pomoc swojemu jedynemu
powodzianianinowi w butach i skarpetkach, a w miar� jak woda
przybiera�a, w kalesonach, koszulach, garniturach itd.
- Zasypywany konfekcj� Szlamik m�g� ze sprzeda�y nadwy�ek
�y� spokojnie. Niestety przepija� wszystkie zbi�rki w latach
wilgotnych, by w latach suszy urz�dza� niem�dre manifestacje, a
nawet ruchawki.
- Co sko�czy�o si� nieszcz�liwie w czasie naszego pobytu na
Bielanach, kt�ry przypad� na okres suszy jesiennej. W czwartek
od rana Szlamik wyszed� na miasto, wypi� napotkany kiosk piwa,
po czym zalany powodzianin odda� si� inwektywom itp. oszczer-
stwom pod adresem rzekomych sprawc�w suszy
- Ludno�� przys�uchiwa�a si� z godno�ci�, ale i z rosn�c� niech�ci�
niesprawiedliwym wypowiedziom Szlamika.
- Tak, �e kiedy uci��liwy powodzianin w przyst�pie z�o�liwo�ci
nape�ni� sobie usta piwem, a drug� r�k� zatka� sobie nos i w ten
spos�b utopi� si�, wszyscy powitali to ze smutkiem, ale i z ulg�.
- Tym bardziej �e dorastaj�cy syn Szlamika Ignacego, Szlamik
Wincenty, ro�nie na nowego, trze�wego i uczciwego powodzianina,
kt�rym Bielany b�d� ch�tnie i troskliwie si� opiekowa�.
12 13
Ll$t
z bramy
A u~i�c mami ju� za sob�
�oliborz, Bielany i in. Nic wi�c dziwnego, �e po tak wyczerpuj�cych
podr�ach postanowili�my na czas kr�tki powr�ci� do domu, aby
tu zebra� si�y do dalszych woja�y.
- Bo, jak to m�wi, wsz�dzie dobrze...
- W domu zastali�my nieco korespondencji do za�atwienia, telefon
wy�~czony z powodu niezap�acenia rachunku, natomiast �wiat�o
w��czone z powodu roztargnienia przed wyjazdem, a poza tym
trzy bilety wizytowe z �yczeniami noworocznymi - od kominiarza,
dozorcy i listonosza.
- 1b nam sprawi�o sporo k�opotu, bo przecie� wizyty trzeba by
zrewizytowa�, a tu, je�eli chodzi o kominiarza i listonosza, brak
adres�w na biletach.
- Je�eli chodzi o kominiarza, to nawet brak komina.
- By� natomiast odcisk palca na bilecie kominiarza, ale gdzie tu
szuka� uczciwego cz�owieka na podstawie odcisku palca? Tym
skwapliwiej wi�c postanowili�my skorzysta� z mo�liwo�ci udziele-
nia satysfakcji towarzyskiej dozorcy Kupili�my kwiatki dla pani
dozorczyni i jeszcze tego wieczoru udali�my si� z rewizyt�.
- Niestety pani dozorczyni nie zastali�my ..
- Wyjecha�a do szwagra do Rado�ci.
...a dozorca nie ukrywa�, �e za kwiatami nie przepada.
- Rozmowa si� nie klei�a.
- Tym bardziej �e przyjaciel zacz�� co� troch� niefortunnie - o
go�oledzi, a dozorca nasz akurat nie wysypuje piaskiem i sporo
ofiar go�oledzi ma o to do niego pretensje.
- Wi�c przyjaciel z kolei zwekslowa� konwersacj� na bram� - �e
jaki to ci�ki obowi�zek to otwieranie bramy po 23-ej.
- I zamykanie. Dozorca jednak ma�o nas s�ucha�. Raczej patrzy�
w telewizor. Szed� akurat program "Jak to mi�o w wiecz�r bywa"
i je�eli mu by�o mi�o tego wieczoru, to nie dzi�ki nam.
- A �e zbli�a�a si� godzina 23, a i program si� nie ko�czy�,
zaproponowali�my panu dozorcy, �e zajmiemy si� bram�, dop�ki
to mu b�dzie potrzebne.
- Punktualnie o godzinie 23-ej zamkn�li�my bram�, odcinaj�c
si� w ten spos�b od weso�ego t�umu karnawa�owego, kt�ry przeci�-
ga� w�a�nie ulic�.
- Natychmiast te� kto� oderwa� si� od tego t�umu i zako�ata� do
bramy. Zapytali�my, do kogo - powiedzia�, �e do nas. Zapytali�my,
w jakiej sprawie - powiedzia�, �e chcia�by nam da� w mord�.
- Tu mo�e pozwol� sobie na ma�� dygresj�, �e od czasu do czasu
zdarza nam si� z przyjacielem, �e kto� z nie znanych przyczyn
chce nam w�a�nie da�.
- Tym razem to nie by�o z nie znanych przyczyn. Karnawa�owicz
by� troch� na ba�ce i bardzo zra�ony do ludzi w og�le. Nie chcia�
da� nam personalnie, tylko jako przedstawicielom ludzko�ci, kt�rej
by� niech�tny
- Tote� zwlekali�my z otworzeniem bramy. Po chwili przywi�za�
si� do nas tak dalece, �e ju� tylko nam chcia� da�.
- W mord�, ma si� rozumie�.
- A tu akurat jaka� pani z p�aczem opuszcza klatk� schodow�,
te� zraiona, ale tylko do m�czyzn, a w szczeg�lno�ci do in�yniera
elektryka Boles�awa Mazepy (II pi�tro, m. 5), o kt�rym �le si�
wyra�a. Zdecydowanie �le.
- Widocznie co� tam ten Mazepa nie tego... No i �eby�my otwierali
bram�.
- A za bram� karnawa�owicz tylko tego czeka.
14 15
- I wtedy my�my jednak nie otworzyli, tylko naprawili stosunki
mi�dzy t� pani� i in�ynierem Mazep�, tak �e ta pani wr�ci�a tam
i zmieni�a zdanie. Jak to zrobili�my - trudno nam sobie u�wiado-
mi�.
- Po prostu zdali�my si� jako� na instynkt samozachowawczy
i samo jako� posz�o.
- Tylko ucich�o po tej pani, karnawa�owicz spokojnie czeka sobie
w bramie, jak cz�owiek pod jab�onie na dojrzewaj�ce_ jab�ka, my z
przyjacielem dojrzewamy...
- A tu zn�w kogo� s�ycha� na klatce schodowej.
- I to jak s�ycha�. ~� zreszt� by� to cz�owiek nieco podchmielony
i wymy�laj�cy mocnymi s�owami, ale zn�w - sobie.
- M�j Bo�e! - podsumowa� ju� w bramie. - Gdyby tak jaki dobry
cz�owiek da� mi po mordzie!
- No i wtedy oczywi�cie otworzyli�my bram� i skontaktowali�my
obu karnawa�owicz�w.
- A dozorca tei zaraz zdj�� nas z dy�uru. Niestety podejrzewa�
nas, �e inkasujemy za bram� i nie ujawniamy
- A my�my przecie�, na szcz�cie, nie zainkasowali tym razem z
przyjacielem.
3.
L.ISt
Z...!
~~~pv(vIA
Ten list kabluj� p�g�osem
dla przyczyn, kt�re w toku kablowania wyja�ni�. Nie podaj� te� z
tych samych przyczyn nazwy dzielnicy, z kt�rej kabluj�, ani
plac�wki, o kt�rej kabluj�. Przedwczesne ujawnienie bowiem,
zdaniem moim, mog�oby przeszkodzi� plac�wce w okrzepni�ciu.
Dlaczego za� kabluj� p�g�osem i sam, bez przyjaciela - to r�wnie�
wyja�ni sig, gdy pora b�dzie po temu sposobn�. W tej w�a�nie
bowiem nie ujawnionej dzielnicy zrodzi� si� zal��ek wielkiego
ruchu. Ruchu herbacianego. ~ powsta�a jedyna w tym milionowym
mie�cie plac�wka, gdzie mo�na si� napi� dobrej, aromatycznej
herbaty. Jedyna wysepka na bezmiernym krajowym oceanie kawy,
pachn�ca r�ami Cejlonu. Wie o tej reducie jedynie garstka
wtajemniczonych herbaciarzy, do kt�rych i ja si� zaliczam. Pozna-
jemy si� w�r�d obcych po �y�eczce do herbaty umieszczonej
dyskretnie w klapie marynarki (panowie) lub gdziekolwiek indziej
(panie). Oczywi�cie herbaciarza od kawiarza odr�ni� �atwo i po
innych cechach, ale to ju� w wyniku nieco d�u�szego obcowania.
Herbaciarz jest inteligentniejszy, wra�liwszy, bardziej
refleksyjny
i kontempluj�cy Kawiarzowi natomiast nie brak energii, zatr�ca-
j�cej niestety cz�sto o tupet, i zach�anno�ci. Zb sprawia, �e
niewiele
mo�e liczniej wyst�puj�cy od herbaciarza kawiarz zanurzy� i sk�pa�
ca�y niemal ojczyzn� nasze w kawie, nie zawsze zreszt� najlepszej
jako�ci. Niczego nie nauczy�a go historia, a przede wszystkim
tego,
16 17
�e narody pij�ce kaw�, jak np. w pierszym rz�dzie Arabowie, Ll$t
chocia� i maj� co� nieco� w dorobku (niekt�re cyfry, gum� arabsk�,
arabeski, konie arabskie), dalekie s~ od osi�gni�� narod�w pij�cych
Z8 SZCZgSIIWIC
dobr� herbat�, jak np. Chi�czycy i Rosjanie, nie m�wi�c ju� o
Anglikach itp. Warto by te� dorzuci�, �e kawa nie uczy tolerancji.
Nie uznaje niczego poza �mietank�, podczas gdy pi�knej lekcji �
tolerancji udziela nam herbata, do kt�rej lejemy bez obaw a to
Rum Jamaica, a to Czysty Eksportowa a to Bordeaux, Scotch
Whisky, Lieb&aumilch, Armagnac, Sherry de la Froteira, Tarni�w-
k�, Cinzano, Cherry Cordial, Beaujolais, wino Krakus, Chianti,
Risling, Malag�, Badacsony, Egri Burgundi, Dry Mamini, Chateau
Neuf du Pape, Mader�, Pieprz�wk� (mo�na i bez herbaty), Cointreau
DZI� kablu em nasz ~lSf
i wiele, wiele innych, otwieraj�cych szerokie �wiatowe horyzonty
przed ka�dym mi�o�nikiem herbaty ze Szczg�liwic. Danymi, kt�re zebra�
o Szcz�liwicach, podzieli si�
- A wi�c, siostry teistki i bracia tei�ci (od tea, the -
herbata), z naszymi kochanymi adresatami przyjaciel m�j,
pobudzony do
przyczajmy si� (od czaj - herbata) doko�a naszej nowej plac�wki,
tego specjalnie przeze mnie dobranymi pytaniami. Nazwa Szcz�li-
kt�rej miejsca ani nazwy nie ujawniam z wiadomych wzgl�d�w wice -
od czeg� ona pochodzi?
Kawiarzy (inaczej kofeist�w) jest wi�cej od nas, ale nie
zapominaj- - Od s�owa "szcz�cie".
my, �e my mamy jeszcze do pomocy cytryn�, kiedy herbata jest -
Kto za�o�y� osad� tej nazwy?
pod�a, a oni nie maj� na pod�� kaw� �adnego �rodka. Cha! Cha! - Znany
z ciekawych pomys��w ksi��� Pomys�aw Okrutny.
Cha! Je�eli wytrwamy .: Ale ot� i m�j przyjaciel. Zapewne przynosi
- Kiedy?
nowe wiadomo�ci z frontu walki. - O, ju� w czasach zamierzch�ych.
- Wiadomo�ci, kt�re przynosz�, nie s� weso�e. Na rynku brak -
Dlaczego tak j� nazwa�?
spodk�w do herbaty Kofei�ci zn�w wyt�ukli. - Poniewa� postanowi�
osadzi� tam ludzi szcz�liwych.
- Och! - W jakim celu?
- �eby ich mie� w kupie, na oku.
- Aha. A w jaki spos�b czuwa� nad ich szcz�ciem?
'` - Przy pomocy zaufanych, kt�rzy, przebrani za szcz�liwych,
mieszali sig z nimi i baczyli, czy nie ma w�r�d nich
nieszcz�liwych,
kt�rzy tylko udaj�.
- I c� dzia�o si�, kiedy wykryli takiego udaj�cego?
- Donosili ksi�ciu i ksi��� �cina� hipokryt� publicznie.
- Co doprowadzi�o...?
- Do buntu szcz�liwych, kt�rzy rozpocz�li walk� o prawo do tego,
�eby m�c by� nieszcz�liwymi.
I8 I9
- I wywalczyli sobie to prawo?
- Wywalczyli - nie wywalczyli, w ka�dym razie otruli szcz�liwi
ksi�cia Pomys�awa kaw� z zatrutych io��dzi. Ksi��� by� kawiarz.
- Metod nie mia� najlepszych ksi���, ale sam pomys� ciekawy.
Czy w zwi~zku z nim nie przysz�o ci co� na my�l?
- Mnie przysz�o. Za�ojenie obecnie osiedla szcz�liwych pod nazw�
Nowe Szczg�liwice przy pomocy zupe�nie odmiennych metod.
- A to?
- A to w nast�puj�cy spos�b, kt�ry mo�na odda� pod rozwag�
czynnikom. Kandydat�w i kandydatki na osiedlenie wytypowa�bym
za pomoc� ankiety, kt�r� przeprowadza�yby moje specjalne wys�an-
niczki. Ankieta wskaza�aby szcz�liwych kawaler�w i szcz�liwe
panny, z kt�rych na terenie osiedla mog�yby kojarzy� si� szcz�liwie
ma��e�stwa. Z tych ma��e�stw, oczywi�cie na zasadzie dziedzicz-
no�ci, otrzymaliby�my szcz�liwy przyrost naturalny
- Gdzie by wys�anniczki twoje przeprowadza�y ankiet�?
- Najcz�ciej w�r�d mieszka�c�w dom�w zagro�onych, bo to by
u�atwia�o dodatkowo przekwaterowanie.
- A gdyby trudno by�o o stuprocentowych szcz�liwych?
-lbby moje wys�anniczki ewentualnie doszcz�liwia�y ankieter�w.
- A je�eliby to by�y ankieterki?
- Toby moi wys�annicy doszcz�liwiali.
- By�by to bowiem...?
- By�by to bowiem personel wysoko kwalifikowany
- Czy dofinansowywanie celem doszcz�liwiania wchodzi�oby w
~'�?
- Nie, poniewa� pieni~dze nie daj� szcz�cia.
List
o Japo�czykach
�
/_ rJ~"
W czasie naszych podr�y z przyjacielem
zetkn�li�my si� z przedstawicielami bardzo ciekawej narodowo�ci,
mianowicie z Japo�czykami.
- Ale nie w Japonii zetkn�li�my si�, tylko tu, na miejscu, w
restauracji dosy� wysokiej kategorii. Siedzieli�my z przyjacielem
w ten spos�b, �e mieli�my pa�stwa Japo�czyk�w, jego i j�, przed
sob�, a oni mieli za swoimi plecami sal�, na kt�rej by�o tego dnia
jako� szczeg�lnie pogodnie.
- Bo to by� dzie� jakich� popularnych imieniu i sporo by�o na sali
solenizant�w i ich go�ci. Powracaj�c za�... Aha, i jeszcze t�umacz
siedzia� tak jako� bokiem, na ukos. Powracaj�c za� do samych
Japo�czyk�w, to wzrostu bywaj� raczej �redniego, cery ��tawej,
oczy maj� o wykroju sko�nym.
- Szczeg�lnie jeden stolik za plecami naszych go�ci weso�o
solenizowa�. Zb znaczy, rozumiemy przez to, �e wszyscy tam �ciskali
solenizanta, �piewali mu "St01$t" itd.
- A natomiast nasi wyspiarze, czy to �e nie obchodzili akurat
imienin, czy te� z innych przyczyn, bardzo umiarkowanie
korzystali
z alkoholu.
- Je�eli dalej szuka� przyczyn takiego zachowania, mo�e sig
nasun�� przypuszczenie, �e to w�a�nie fakt zamieszkiwania wysp
nakazuje Japo�czykom trze�wo��.
20 2I
m
-O c� bowiem �atwiej nietrze�wemu, ni� spa�� z wyspy do morza - Na
szcz�cie oboje oni nie zobaczyli przed �mierci naszych
i uton~�? kot�uj~cych si� rodak�w, w czym nasza niema�a zas�uga.
- W ka�dym razie, tak czy owak, nasi cudzoziemcy ogl�dali sig -
Ale tych Japo�czyk�w �al nam by�o nad wyraz.
nieco zdziwieni, ilekro� imieninowa serdeczno�� wybucha�a za ich -
dacz to formalnie p�aka�.
plecami bardziej �ywio�owo.
- A tymczasem w toku rozmowy z nimi okaza�o si�, �e jest to
nar�d bardzo utalentowany, dzielny, pracowity, a ��ty z zupe�nie
innych przyczyn.
- Zale�a�o nam te� oczywi�cie na tym, �eby i nasze spo�ecze�stwo
wypad�o w ich oczach jak na4jkorzystniej. A trzeba trafu, �e w
pewnej chwili przy stoliku za plecami naszych go�ci przyjaciel
solenizanta, ten mianowicie, kt�ry go dotychczas n�jczulej pie�ci�
i w og�le solenizowa�, nagle chwyci� obiekt swych zmiennych uczu�
za gard�o i bez �ladu niedawnego przywi$zania z niecenzuralnym
okrzykiem skoczy� mu na pier�, przewracaj~c wraz z krzes�em na
ziemi�. Jak to nieraz na imieninach.
- Natychmiast te� poprosili�my t�umacza, �eby nie t�umaczy�
okrzyku, a sami z przyjacielem zacz�li�my stawa� na g�owie, �eby
przyku� uwag� Japo�czyk�w i nie da� im si� ogl�da�.
- Ale ja osobi�cie nie staj� za dobrze na g�owie, tak jak
przyjaciel,
kt�remu podczas tego nawet nogawki si� nie obsuwaj�, co szczeg�l- .
nie imponowa�o Japo�czykowi, natomiast niezbyt zajmowa�o
Japonk�.
- I dlatego, podczas kiedy ja sta�em na g�owie, przyjaciel poczu� `'
uwodzi� c�r� Krainy Kwitn�cej Wi�ni, �eby odwr�ci� jej uwag� od
turl�j~cego si� za jej plecami po dywanie duetu imieninowego.
- Kiedy jednak za po�rednictwem t�umacza posun��em sig
niebacznie zbyt daleko i pi�kna Japonka zarzuci�a mi r�ce na szyj�,
wpiwszy w me usta swe usta, nie usz�o to uwagi jej, jak si�
okaza�o, ''
m�a i w dodatku samuraja, kt�ry te� natychmiast osun�� si� pod
st�, by tam pope�ni� harakiri no�ykiem do owoc�w, bardzo t�pym.
- Zleraz z kolei pi�kna Japonka oprzytomnia�a ze swej nieprzy-
tomnej nami�tno�ci do przyjaciela, z�jrza�a pod st� i natychmiast
otru�a sig trucizn�, noszon� w pier�cionku.
22 23
LISI
z wysoko�ciowca
Kablu jemy term razem ze szczytu
wysoko�ciowca, sk�d cudowna panorama miasta w dzie� pogodny
Odpocznij sobie. Przyjaciel zdyszany, bo winda nieczynna, ja
natomiast przyby�em tu s�u�bowym helikopterem jednego z
in�ynier�w konstruktor�w. Po drodze te� zdoby�em pewne informa-
cje, kt�rymi ch�tnie si� z przyjacielem i z pa�stwem podziel�.
- Dlaczego w dobie rakiet te windy tak zawodz� u nas?
- Nie ma w tym nic dziwnego, jak mi wyja�ni� in�ynier. Po prostu
rozw�j naszego budownictwa wyprzedzi� nasze windownictwo
wysoko�ciowe. I tak np. wo�enie do�wiadczalne naszymi windami
�winek morskich, myszy bia�ych i kr�lik�w angorskich (czerwone
oczy) na X-te i wy�sze nawet pi�tra dawa�o ju� doskona�e wyniki.
Zwierz�ta doje�d�a�y zdrowe, a nawet rozmna�a�y si� po drodze.
Niestety, przez znany brak koordynacji pierwsze wysoko�ciowce
(wspania�a panorama miasta z wy�szych pi�ter w dzie� pogodny)
oddano do u�ytku w momencie, kiedy w Instytucie D�wigania Os�b
trwa�y dopiero badania nad wo�eniem do�wiadczalnego szympan-
sa. W dodatku zwierz� by�o nies�ychanie z�o�liwe, nieustannie psu�o
wind�, stroj�c na domiar z�ego obrzydliwe miny do lustra we
wspomnianej. ~
- Czemu przypisa� nieprzyjemny zapach, panuj�cy w niekt�rych ~
naszych wysoko�ciowcach, r�wnie� i na wy�szych pi�trach, sk�d
cudowna panorama miasta w dzie� pogodny? k.
24
- �mieciom przypisa�. W normalnym domu nisko�ciowym obywa-
tel wynosi �mieci w kube�ku. I z domu usunie, i sam si� przewietrzy
W wysoko�ciowcu �mieci wyrzucane s� do nowoczesnych zsyp�w.
A trzeba wiedzie�, �e �mie� z kilkudziesi�ciu mieszka� le��cy w
zsypie kilkadziesi�t tygodni - on tam gnije, butwieje i zapach
jego staje si� z dnia na dzie� mniej przyjemny, atakuj�c przechod-
ni�w i sta�ych lokator�w, bez r�nicy zawod�w.
- A jak to si� dzieje, �e lokatorzy najwy�szych nawet pi�ter...
- Sk�d cudowna panorama miasta w dzie� pogodny?
- Sk�d cudowna w pogodny - cierpi� na reumatyzm?
- Zb jest tak oczywiste, �e in�ynier a� si� �mieje z takich pyta�.
Po prostu normalna rura wodoci�gowa, wyci�gni�ta do d�ugo�ci
kilkunastsu pi�ter - ona robi si� cienka, tzn. jej �cianki - o
takie,
o, si� robi�. I niech tylko mr�z czy woda za gor�ca - one trzaskaj�,
zalewaj� �ciany i reumatyzuj� lokator�w.
- To nawet rzeczywi�cie �mieszne, �eby one nie trzaska�y, jak
one o takie, o... Cha! Cha! Cha!... Sam nawet nap�r wody
wystarczy,
�eby one, zw�aszcza na wy�szych pi�trach, sk�d cudowna panorama
miasta w dzie� pogodny, p�ka�y.
- A oczywi�cie tego� zdania jest i sam in�ynier.
- A czy widzi on jak�� rad� na ten stan rzeczy?
- On widzi. W od dawna zreszt� dyskutowanych wysoko�ciowcach
poziomych, a nie pionowych, jak dotychczas. Tzn. taki wysoko�cio-
wiec by sobie le�a�, nie sta� jak jaki ko�ek.
- Ale wtedy nie m�g�by sig nazywa� wysoko�ciowiec?
- M�g�by za to nazywa� si� d�ugo�ciowiec.
- I co wtedy z cudown� panoram� miasta z wy�szych pi�ter w
dzie� pogodny?
- No wi�c in�ynier gwarantuje, �e wtedy nie b�dzie cudownej
panoramy I na podstawie przebiegu ca�ej rozmowy my�l�, �e moina
mu wierzy�.
25
L,ISt
z Ogrodu Saskiego
C� to jest Saski Ogr�d?
-Jest to po�a�, rozci�gaj�ca si� w centrum stolicy mi�dzy wa�nymi
arteriami.
- Pokryta jest ta po�a�...?
- Pokryta. Drzewami li�ciastymi i takimi� pos�gami, je�eli
we�miemy pod uwag� listki figowe. O tyle jednak, o ile li�cie z
drzew opadaj� tam na jesieni, listki figowe z pos�g�w-niezale�nie
od pory roku.
- I dlaczeg� to tak?
- Poniewa� m�odzie�, zaludniaj�ca ten park i zajmuj�ca si� m.in.
obt�ukiwaniem listk�w wraz z ich zawarto�ci�, nie przestrzega
praw natury.
- Czy tylko pos�gi t�ucze m�odzie�?
- Nie, nie tylko. Ona t�ucze, bodaj �e ch�tniej nawet, przechodni�w,
spacerowicz�w itd.
- Jaka to jest m�odziei?
- Przewa�nie m�ska, zdrowa. Tote� i zdrowo t�ucze.
- Tylko m�ska?
- Tak, bo jak jest mieszana, to zajmuje si� innymi sprawami.
- W jakich godzinach ona t�ucze?
- To zale�y od zawodu. Wolne zawody to raczej w godzinach
urz�dowych ($-16), a urz�dnik�w oczywi�cie w p�niejszych
godzinach.
- Dlaczego?
- Bo urz�dnicy zdj�ci s� w urz�dowych godzinach.
- A ciebie (tzn. przyjaciela) kiedy zacz�a t�uc m�odzie� w Saskim?
- Mnie to zacz�a w godzinach urz�dowych i zahaczy�a mn� o
dalsze, bo ja to w�a�ciwie troch� jakby na etacie, a troch� wolny
zaw�d, wi�c tak...
- Nie wzywa�e� pomocy?
- Nie, bo nie mia�em akurat stacji kr�tkofalowej. Nadawczej
oczywi�cie.
- Tak, bo odbiorcza tu na~nic.
- A jakbym mia� nadawcz�, tobym nadawa� co p� minuty sygna�
SOS, na kr�tkich falach oczywi�cie.
- Te kr�tkie fale to swoj� drog� jest osi�gni�cie.
- Zw�aszcza w takich wypadkach. Radiow�z milicyjny odbierze
takie sygna�y ..
- I przyjedzie?
- No, nie zawsze. Wtedy na przyk�ad toby nie przyjecha�, bo na
ulicach akurat �nieg kopny, a miejscami gips nawiany Cz�ciowo
zn�w jezdnia tzw. zbagniona, czyli �e motor mo�e zala� albo
s�uchawki milicjantom zachlapa� i wtedy tego efektu po��danego
nadawanie sygna��w nie daje.
- A czym ci� bi�a m�odzie�?
- R�k�.
- Po prostu go�� r�k�?
- Po prostu go�� r�k� z pomnika kr�la Jana Sobieskiego.
- A sk�d mieli? Urwali kr�lowi?
- Urwali i przynie�li. W tym celu.
- Aha. A mo�e to by�a r�ka tego lirka, co pod kr�lem.
- By� mo�e. W dotyku to jest minimalna, niewyczuwalna r�nica.
- Musz� stwierdzi�, �e jednak, jak na ciebie, to nie�le po tym
wygl�dasz.
- Bo to nie trwa�o d�ugo. Akurat sz�a od hotelu Europejskiego
wycieczka zagraniczna i ch�opaki poszli patrze�, jak b�dzie sk�ada�
wieniec na grobie Nieznaneg� �o�nierza.
- A gr�b Nieznanego Przechodnia te� tam ma sta�?
26 ,~.,: 27
- Tak, w tym mniej wi�cej miejscu, gdzie mnie lali.
- A powiedz, �adnie teraz w Saskim Ogrodzie?
- Wiesz, niebrzydko... Ale, jak ju� zobaczy� i umrze�, to lepiej -
Neapol.
L~St
o kablu
N
r_ ,~'"
Zmuszony jestem przeprosi� pa�stwa
w imieniu przyjaciela, czasowo nieobecnego, oraz moim w�asnym
za d�u�sz� przerw� w kablowaniu naszych list�w z podr�y, ale
znale�li�my si� pod�wczas w trudnym po�o�eniu. Zabrak�o nam
mianowicie kabla. A tu akurat na rynku nie by�o o kabel
naj�atwiej.
1b znaczy by� kabel z importu, za dewizy, mianowicie w cenie
�wier�
funta agnielskiego za arszyn, ale ani tego przeliczy� na nasze
jednostki, bo akurat fachowiec od przelicze� na bezp�atnym
urlopie,
ani wykorzysta�, bo kabel angielski, przekr�j 0,061673, tak �e same
litery si� przekabluje, ale ju� znak�w dodatkowych - kropek,
kresek, ogonk�w itp. - ju� nie, bo Anglicy tego nie u�ywaj�.
Praktycznie bior�c, zdanie "znale�li�my si� w trudnym po�o�eniu"
przekablowane tym kablem brzmia�oby: "znalezlismy sie w trud-
nym polozeniu", co oczywi�cie zrozumie� mo�na, ale zadowolenia
taki kablogram nie d�je, a nawet mo�e zniech�ci� do odbioru. No
i zreszt� - sk�d te dewizy? �wier� funta za arszyn, to ile� pud�w
angielskich by trzeba, zwa�ywszy, �e na list wychodzi nam
przeci�tnie do 12 s��ni kabla, licz�c nawet po 93 s�owa na stop�,
kt�ra ma 30 centymetr�w, to znaczy - moja, bo przyjaciel ma
mniejsz�, tylko tak si� wyd�je, gdy� lubi wygodne obuwie. Lokcie
mamy za to jednakowe.
I w�a�nie w tej trudnej nad wyraz sytuacji ludzi poszukuj~cych za
wszelki cen� kabla korespondencyjnego dowiadujemy si�, �e jest
28 29
pewien facet, kt�ry posiada na zbyciu kabel krajowy, eksportowy,
ale �e trzeba strasznie uwa�a�, bo to potworny kanciarz. Rzeczywi-
�cie - brunet �ysawy, oczy przezroczyste, przyzwoicie ubrany,
przywita� nas, przedstawi� si� i od razu zacz�� nas z przyjacielem
kantowa�. Nie wiem, czy my mamy co� takiego w oczach, czy gdzie,
ale ch�tnie nas kantuj�, a ten to ju� doprawdy po p� godzinie
zrobi� z nas istne graniastos�upy, chociai przez ca�y czas, zgodnie
z przestrog�, strasznie uwa�ali�my. Sprzeda� nam za grube
pieni�dze oko�o 50 km makaronu krajowego typu spaghetti w
charakterze kabla eksportowego. Oczywi�cie, zw�aszcza przy
obecnej pogodzie, makaronem nie spos�b przekablowa� nawet
jednego zdania, a co dopiero ca�y list. Zmuszeni byli�my wi�c
odprzeda� nasze spaghetti pieszej wycieczce bezdewizowej, kt�ra
uda�a sig do W�och z w�asnym makaronem. Niestety, �w nieuczciwy
kanciarz sprzeda� nam ten makaron, nape�niony powietrzem
zupe�nie pozbawionym tlenu, tak �e wycieczka, obecnie w Mantui,
dusi si� podczas jedzenia, rozpuazcz~j�c po ca�ym p�wyspie, przy
pomocy t�umacza, pog�oski, jakoby�my to my z przyjacielem byli
kanciarzami. Przyjaciel za�ama� si� i zaprzesta� na czas jaki�
podr�y, a ja bym prosi� osoby udajtlce si� do s�onecznej Italii o
zwalczanie w j�zyku w�oskim tych, krzywdz~cych nasze dobre imi�,
inwektyw. Dzi�kuj� pa�stwu.
30
LISI
z piekarni
"Mastodont"
Spotka~i�m~ si� na rogu
Krakowskiego Przedmie�cia i ulicy Karowej, ko�o hotelu Bristol, z
zarzutem, �e w naszych listach z podr�y nie po�wi�camy ani
odrobiny miejsca zak�adom przemys�owym. Prawd� m�wi�c, to
nawet sami postawili�my sobie z przyjacielem taki zarzut przecho-
dz�c ko�o hotelu Bristol, dok�d nieraz udajemy si� pod pozorem
zahulania w tamtejszej restauracji, a w gruncie rzeczy, �eby
zaopatrzy� si� w pyszne, miniaturowe bu�eczki, sporz�dzane dla
cudzoziemc�w w specjalnym laboratorium przyhotelowym. Od
bu�eczki do bu�y, od laboratoium do kombinatu piekarniczego i tak
- w wyniku pogaw�dki - postanowili�my wype�ni� t� nasze luk�
przemys�ow� piekarni� "Mastodont", tego gigantycznego kombi-
natu produkuj�cego pieczywo. M�ki pszennej, a tak�e �ytniej
zu�ywa rocznie piekarnia tyle wagon�w, �e poci~g towarowy,
z�o�ony z takiej ilo�ci wagon�w, przejecha�by odcinek (dzieci,
notujcie) d�ugo�ci 300 km w ci�gu 10 godzin, poruszaj�c si� z
szybko�ci� 30 km/godz. Bu�ek kajzerek, paryskich, razowca
czterokrotnego, obarzank�w sandomierskich, rogalik�w rypi�skich,
chleba pszennego karkonoskiego, bieszczadzkiego, sitka
wschodnio-
i zachodnio-beskidzkiego - produkuje "Mastodont" dziesi�cio-
krotnie wi�cej nii odpowiednio mniejsze najwi�ksze inne zak�ady
tego typu. Sala kina "Wis�a" wraz z dop�ywami, tzn. kinami
"DullajeC", "San", "WleprZ" - panoramiczny, "Brda", "Pilica"
ltd.
3I
-nie statazy�aby, �ery pomie�a� w~szystkicv pracownik�w "Mastodontu"
wraz z rodzinami, znajomymi i lud�mi obcymi, kt�rzy te� by LISI
przyszli, gdyby film by� atrakcyjny W tej liczbie pi�ciu
specjalist�w ~~~ ~~ ~~~~
od rozr�niania smaku poszczeg�lnych gatunk�w pieczywa, r�w- Z
1111Cy i1i a111AriA
nie� sitka zachodnio- od wschodnio-beskidzkiego. Widok samego ,
kombinatu piekarniczego jest tak imponuj�cy, �e patrz~cy na� 1
DZlWdleWlCZd '
trzydziestoletni m�iczyzna wagi 72, wzrostu 176, numer kapelusza
8 i p�, czuje si� na~j~edzony do syta, w zale�no�ci od gustu, bu�kam
i
kajzerkami, paryskimi, razowcem czterokrotnym, obarzankami
sandomierskimi, rogalikami rypi�skimi, pszennym karkonoskim,
bieszczadzkim itd., itd. Pierwszy pieczmistrz, Walerian Zupe�ny,
zaznajomi� nas z ca�ym cyklem produkcyjnym - od spychaczy
�ytnich, samokrocz~cych, poprzez miesid�a cyklotermiczne, kmin-
Kabluj� pa�stui~i l~ZISI�J,
kowe, dro�d�owniki rozrzutowe, piece krateroszczelne kwa�ne -
cyklem naprawd� imponuj~cym. Z dum� starego, g��boko przywr- ~" wci��
jeszcze sam, bez przyjaciela, z ulicy Kraniaka i Dziwalewicza.
zanego do swego zawodu pracownika piekarnictwa demonstrowa� ~~ ~
d�siaj r�ni si� bardzo od owej sielskiej uliczki Kurzej z
nam pieczmistrz Wale�an, do czego ten cud techniczny doprowadza
ko�ca ubieg�ego wieku, na kt�rej rozegra�o si� dzieci�stwo,
gar�� zwyk�ej m�ki zbo�owej. Oto bu�eczka, kt�r� podarowa� nam ' m�od
o��,
wiek m�ski, a tak�e staro�� obu przyjaci�. A jednak dzi�
na pami�tk� ob. Zupe�ny, odbija si� zar�wno od pod�ogi, jak i �ciany
;� jeszcze duch tej przyja�ni unosi si� nad nowoczesnymi blokami
uli a w blasku s�o�ca j pog p
w spos�b zaskakuj�cy. brudno o bardziej elastyczne pieczywo. ;
c3'~ , kt�re e w dni odne o rumienia est
Niestety, nie zawsze cykl produkcyjny daje tak �wietne wyniki co�
z u�miechu Kraniaka i Dziwalewicza. Dzieci�stwo obu tych
i list ten zako�czy� musz� smutnym akcentem. wybitnych ludzi
przebiega�o tu niegdy� r�wnolegle, ale nie zaz�bia-
Starszy dro�d�owy Kiniak Stanis�aw wychodzi� tego dnia do pracy t
j�c si� o siebie wzajem, chocia�, jak ustali�y najnowsze �r�d�a,
w "Mastodoncie", nuc�c weso�o. Nie wiedzia�, przechodz�c ko�o
ucz�szczali do tego samego dentysty, dr Zuppenhofera. Kraniak
domu nr 42, �e przez okno wyleci, rzucona r�k� karygodnie
dzieci�stwo mia� trudne, b�d�c synem fryzjera m�sl�ego, u kt�rego
lekkomy�lnego konsumenta, bu�eczka parka, kt�ra, trafiaj~c w ,
ujawn~o si� po latach, �e w rzeczywisto�ci jest fryzjerem damskim,
g�ow� starszego dro�d�owego, b�dzie t�, przez niego samego F`
niestety zbyt ju� p�no, �eby zd��y� zdoby� sobie nowi klientel�.
wyprodukowana park�, kt�ra przetnie ni� jego �ywota. Dzieci�swo
Dziwalewicza nale�y uzna� za znacznie l�ejsze. Aczkol-
Obywatele, nie rzucajcie pieczywem! ~~wiek ojciec jego grywa� na
wy�cigach, to jednak na klarnecie
(repertuar przewa�nie patriotyczny), i w zwi~zku z tym nie
przegrywa�, chocia� i nie zarabia� zbyt du�o. Pierwsze spotkanie
''` Kraniaka z Dziwalewiczem nast�pi�o w miejscu, gdzie niegdy�
znajdowa�a si� kawiarenka "�akotka� ma��e�stwa Piernik�w, a
- '' dzi� wznosi si� Salon Podrobowy. Do pe�nej o tej porze
kawiarenki
~, wszed� Dziwalewicz i podszed� do stolika, Przy kt�rym Kraniak
`'v' dopija� w�a�nie kaw� z rogalikiem.
32
33
x
- Czy to miejsce wolne? - spyta� Dziwalewicz. Kraniak podni�s� Tak.
Dziwalewicz natomiast ju� tam siedzia�. Zb on od ar�: Wolne".
~
na niego spojrzenie swych inteligentnych, nieco blisko nosa I
on, Dziwalewicz, pisa� po latach do Izabeli, kt�ra by�a z Krania-
osadzonych oczu k�w, a nie z Dziwalewicz�w Natomiast Kraniak pisa�
do Feliksa
t
. Dunin-Buzdygana. A na poci~g do Kutna �pieszy� si�... zaraz,
- Wolne - odpar� i Dziwalewicz, jak to mia� w zwyczaju, ci�ko ~
nieco przysiad� si� by�. I tak zacz�o si� mi�dzy nimi to, co po ~e
- ~
~epotrzebnie chcia�em sprostowa�, bo �pieszy� si�... tak,
,i , .
latach doprowadzi�o do niebieskiej tabliczki z bia�ym napisem s
~z3'~'iscie... Kto si� �pieszy�. Chwileczk�... Prosz� pa�stwa, ja to
ULICA KRANIAKA I DZIWALEWICZA. Ju� w roku nast�pnym w'3'Ja�m� w
oParcm o �r�d�a, kt�rymi w tej chwili nie rozporz�dzam,
rozpocz�li wsp�lne dzie�o, przy kt�rym mieli wytrwa� do ko�ca. i prz
y
okazji powiadomi�. Przepraszam.
Kiedy Kraniak z si� opada�, Dziwalewicz podtrzymywa� go na
duchu. Kiedy Dziwalewicz by� bliski za�amani, Kraniak d�wiga�
go moralnie.
"Nigdy bym tego nie dokona� - pisa� Kraniak po latach do Izabeli
z Dziwalewicz�w Tytoniowej - gdyby nie Dziwalewicz. Pozdr�w ;,
Guci�. Henryk H.". A Dziwalewicz tak ko�czy� sw�j ostatni list do
s�dziwego ju� Feliksa Dunin-Buzdygana:
"Wszystko zawdzi�czam Kraniakowi. tw�j A. Dziw. Warszawa
12 kwietnia 1908". W �yciu prywatnym byli pogodni, dowcipni.
Kraniak, �piesz�c si� kiedy� na poci�g do Kutasa, nie zwolni� kroku,
mimo i� stwierdzi�, �e min�a godzina odjazdu poci�gu. Napotka-
nemu znajomkowi, kt�ry nagabn�� go o przyczyn� pospiechu,
odpowiedzia�:
- �piesz� na poci�g do Kutasa.
- Ha, to si� sp�nisz, do kata, bo ju� odszed� - zawo�a� zn�jomek. `
- Wiem, ale chc� mie� ma�e op�nienie - odpar� Kraniak �'
~
i pop�dzi� dalej w�r�d homeryckiego �miechu przechodni�w,
kt�rzy przys�uchiwali si� tej wymianie zda�.
Dziwalewicz nie ust�powa� Kraniakowi pod wzgl�dem poczucia
humoru. Na przyj�ciu u barona �., znanego aroganta, na zapytanie
gospodarza, czy posiada jaki� obcy j�zyk, Dziwalewicz odpowiedzia�
z miejsca:
- Owszem, panie baronie. Wieprzowy - i na�o�y� sobie na talerz
porcj� ozora w galarecie...
Zaraz... chwileczk�... N�jmocniej pa�stwa przepraszam, ale do
mojego listu wkrad�y si� pewne nie�cis�o�ci... ~b nie Dziwalewicz Y
wszed� pami�tnego dnia do kawiarenki "�akotka", tylko Kraniak...
34 ~ 35
L.1$t
o za�amaniu si�
Dzi� b�d� kablou~a� po d�u�szej przerwie,
I ale z kolei zn�w ja sam - o za�amaniu si� mojego przyjaciela.
Ot� przyjaciel, czy dlatego �e ostatnio kablowa� sam, przez czas
pewien, czy te� z innych przyczyn, wzi�� i za�ama� mi si�, o czym
�wiadczy cho�by ten oto list, kt�ry otrzyma�em od niego w sprawie
naszych list�w z podr�y
- Drogi przyjacielu! - pisze przyjaciel. - Nie czuj� si� na si�ach
kablowa� dalej naszych list�w. Zniech�ci�em ja si� i za�ama�em
bowiem. W ka�dej pracy potrzebna jest odrobina zach�ty, dowod�w
uznania czy bodziec materialny Tymczasem, jak wiesz, nic nas
takiego nie spotka�o ani ubod�o. A kto, je�eli nie my z tob�,
kablujemy niestrudzenie, nieraz to i w ci�kich warunkach
I I atmosferycznych, bo to lato takie fatalne, niejednokrotnie
posi�ku-
j�c si� makaronem eksportowym zamiast kabla, czasem nara�aj�c
si� osobi�cie, a zawsze nios�c ciekawe wiadomo�ci historyczne
i zbli�aj~c do adresata takie postacie, jak Ignacy Szlamik,
powodzianin, jak pieczmistrz Walerian Zupe�ny, jak Kraniak
i Dziwalewicz, serdeczni przyjaciele, i wielu innych. W takim
stanie rzeczy kabluj ty sam, drogi przyjacielu, je�eli masz
ochot�.
Ja rozpij� si� raczej i stocz� na dno. ~v�j, do granic mo�liwo�ci
oddany Ci - Przyjaciel. - I istotnie, ju� kiedy czyta�em ostatnie
s�owa listu, przyjaciel m�j, kt�ry list mi dor�czy� osobi�cie, zacz~�
si� na moich oczach rozpija�, w dodatku moj� osobist� pe�nop�atn�
36
Soplic� eksportow�, i stacza� na dno, uzyskuj�c po��czenie telefo-
niczne z niejaki Mo�enk� Noc�wn�. Kiedy jednak jedn� r�ki
trzymaj�c kieliszek napoju, drug� "wybiera�" na tarczy �~dany
numer, odezwa�em si� do niego w te s�owa:
- Dr�nik Miazga Rajmund, widz~c dwa p�dz~ce na siebie po
jednym torze poci�gi, nie za�ama� si� ani nie rozpi�, tylko po�o�y�
si� w poprzek toru, co widz~c maszyni�ci, w obawie przejechania
odpoczywa4j~cego cz�owieka pracy, zahamowali w por�, chocia�
przezorny Miazga i tak le�a� na torze s�siednim.
Przyk�ad by� trafnie wymierzony. Przyjaciel zachwia� si�, odstawi�
nie tkni�ty kieliszek, a z drugiej r�ki wypad�a mu s�uchawka po
nakr�ceniu numeru. Na napr�onym przewodzie zawis�o zmys�owe
"Halfo... Halfo" M. Noc�wny, kiedy �ciska� mi d�o�, zalany �zami
wdzi�czno�ci. By� uratowany. Rado�� nas obu z tego powodu by�a
(i nie dziwota) tak wielka, �e postanowili�my podzieli� si� ni� z
kimkolwiek. Wybrali�my w tym celu panie Noc�wn� z przyjci�k�,
zapraszaj�c obie na ow� ocala�� flaszk� trunku, kt�rym doprawdy
szczyci� si� mo�e nasz eksport, tak ze wzgl�du na smak, jak
i stwarzanie uroczego, bezpretensjonalnego nastroju u kon-
sumenta.
f
z w�asnej ulicy
Nie macie, pa�stwo, poj�cia,
jak to przyjemnie mie� w�asny ulic�.
- I to jest jeszcze o tyle przyjemniejsze, �e dostarcza samych
rozkoszy posiadania, bez �adnych obowi�zk�w czy k�opot�w
zwi�zanych z tym stanem. Ot, chodzicie sobie od rogu do rngu,
czytacie z satysfakcj� tabliczki, �e to w�a�nie ulica imieniem
naszego nazwiska, i cieszycie si� , �e taka �adna czy ruchliwa, czy
dobrze zaopatrzona, czy te� �e ogonki na niej doborowe...
- Czy �e wypadki ciekawe. Macie w�asn� ulic�, a jednocze�nie
nie musicie jej zamiata�, polewa�, poprawia� waszych chodnik�w,
�ata� dziur w waszej jezdni...
- Albo np. strzyc drzewa, je�eli s� na waszej ulicy, te� mo�ecie -
nie?
- Ten brak obowi�zk�w, zwi�zanych z posiadaniem ulicy, p�ynie
mo�e stad, ie jak ju� posiadacie w�asny ulic�, to ju� przewa�nie
jeste�cie nieboszczykiem i gdzie� wam wtedy w g�owie zamiatanie
itp. Jednym s�owem dobrze jest i arcyprzyjemnie mie� w�asn� ulic�
i nic dziwnego, �e my z przyjacielem, stykaj�c si� w naszych
podr�ach z licznymi, nieraz bardzo atrakcyjnymi ulicami, zapra-
gn�li�my gor�co ulic� w�asn� posi���.
- Jednocze�nie postanowili�my o tyle p�j�� na r�k� w�adzom
miejskim w-przydzieleniu nam ulicy, �e zdecydowali�my si� z
38
przyjacielem na jedn� wsp�ln� ulic�, a nie na dwie - dla ka�dego
osobn�. Troch� nam chodzi� nawet po g�owie plac, ale szybko
zrezygnowali�my z placu.
- Do plac�w miasto nasze nie ma zbyt wielkiego szcz�cia. Albo
wychodzi nam one cokolwiek za du�e, albo za ma�e, jak np. plac
Ksi�cia J�zefa w �Jazienkach, na kt�rym z trudem mie�ci si� ogier
zatopionego bohatera.
- Co prawda ten ciekawy szczeg� biograficzny, �e ksi��� je�dzi�
na ogierze, tu rzuca si� w oczy, a zupe�nie uchodzi�by uwagi na
przestronniejszym miejscu, wi�c mo�e to dlatego.
- Szalon� ochot� mieli�my z przyjacielem na ulic� Agrykola. Jest
bardzo malownicza, a noc� zw�aszcza przypomina Neapol. Mo�na
j� zobaczy� i - umrze�.
- Ale c� z tego, �e zawieszono by na niej tabliczki z naszymi
"`. nazwiskami - wszyscy nazywaliby j� po dawnemu, jak si� dzieje
ze zmianami nazw ulic, do kt�rych ludzie s� przywi�zani.
- Wyszukali�my wi�c w spisie ulic nazw�, do kt�rej nikt si� chyba
specjalnie nie przywi�zywa�. By�a to ulica Na Bateryjce. Ale tu
'" znowu opad�y nas w~tpliwo�ci. Po przemianowaniu czas jaki� ulica
�;~: b�dzie si� nazywa�a ulica Nas z Przyjacielem, dawniej Na
Bateryj-
ce. Zb b�dzie tak brzmia�o, jak gdyby�my to my byli dawniej na
p bateryjce, a teraz pod��czeni do sieci czy co� podobnie upokarza-
a,
j�cego. ,
- Zreszt� do czego� tam w �yciu si� dosz�o, wypada�oby mie� co�
w centrum, a nie na peryferiach. Ju� lepiej nam pasowa�a ulica
,`Ksi�cia Sanguszki, kt�ry posiada w ludowej stolicyilic� z wytw�r-
ni~ papier�w warto�cio ch, co u� eat nasz
wy j j ym zdaniem lekk�
przesad�. Ale mamy te� tak� zasad�, �eby nikogo nie wy�lizgiwa�
z istniej�cego stanu posiadania, wi�c te� - zrezygnowali�my
Nikomu z przyjacielem �wi� nie podpuszczamy
- Tym bardziej �e akurat trafi�a nam si� bardzo odpowiednia
kandydatura w centrum i pod ka�dym wzgl�dem naprawd�
atrakcyjna, z kt�r� to kandydatur� wyst�pili�my do W�adz
Miejskich o przyznanie nam w�asnej ulicy.
ki.
39
f.:
h
nL.
- W�adze ustosunkowa�y sig bardzo pozytywnie i nawet serdecznie
do naszego podania, tym bardziej �e nie poci�ga to za sob�
konieczno�ci zmiany nazwy tej ulicy �.;
- No i mamy nie tylko ulicg, ale nawet alejg. Mo�e niezbyt d�ug�,
.~i
ale efektown�, w awietnym punkcie. I nosi nasze imi�. Jest to
Aleja Przyjaci�.
~,
r
�7~
s
~i,,
,.,
~a~a,
_ ~r
~~�~
ya
40
pst
o kominkach
�
To dziwne.
Jesie� sta�a si� w�a�ciwie dominuj�c� por� w naszym klimacie.
Z kr�ciutkimi przerwami reminiscencyjnymi typu wiosennego,
letniego czy zimowego...
- I tu jak�e nie przyklasn�� inicjatywie pewnej Dzielnicowej Rady
Narodowej...
- Czekaj. Przerywasz mi wp� zdania. Z kr�ciutkimi mo�e nawet
nie tyle przerwami, co przerywnikami wspomnianych typ�w panuje
ona wszechw�adnie jak rok d�ugi i szeroki, wion�c wichrami, m��c
d�d�ami, zacinaj~c deszczami i przejmuj�c ch�odem. A jednak na
duszy robi nam si� jesiermie wtedy, kiedy nadchodzi jej dawna,
pradawna pora, kiedy wp�ywamy w jej, klimatycznie ju� dawno
nieaktualne, obszary, jak w opuszczone dawno �o�ysko szeroko
rozlanej rzeki.
- I tu jak�e nie przyklasn�� inicjatywie Dzielnicowej...
- Czekaj. ~, na tych dawnych obszarach jesieni, opanowuje nas
dopiero �w dodatkowy jesienny smuteczek w/g wzoru: wszystkie
nasze dzienne smutki plus ten dodatkowy = jesie�. Stajemy si�
wtedy jeszcze bardziej spragnieni zrozumienia ze strony innych ,
bo jeszcze mniej zrozumiali dla samych siebie. Spragnieni ciep�a,
ciszy, muzyki...
- I tu jak�e nie przyklasn~� inicjatywie...
- Czekaj�e... - Albo - przykla�nij ju�.
41
- I tu jak�e nie przyklasn�� inicjatywie jednej z Dzielnicowych
Rad Narodowych, kt�ra wysz�a na spotkanie tej w�a�nie wewn�t- -
Organizatorzy to my nie jeste�my, wi�c za to serca jesieni� nie
rznej jesieni, osiad�ej w sercach obywateli. C� bowiem
uczynili szcz�dzimy.
radni miejscy owej dzielnicy? Ot, po prostu ustawili na
skrzy�owa- - A po tych s�owach brali adaptery i p�yty z Pie�ni�
Jesienn�
niach niekt�rych ulic - kominki i polecili rozpali� na
nich Czajkowskiego i szli gra� obywatelom przy kominkach, gdy
wieczorami weso�e trzaskaj�ce ognie. Przy kominkach, pod
dasz- zmierzch zapadnie.
karni, ustawiono kanapki i fotele, na kt�rych zacz�� si� te�
natychmiast gromadzi� t�um jesiennych przechodni�w. Ludziska
przysiadali si� , grzali d�onie i serca, a z�ote refleksy ognia,
pe�ga4j~ce po ich twarzach, p�dzi�y precz smutek i wszelkie
zgryzoty
Ju� po chwili przestawali ponuro wyrzeka� na to czy owo, a
zaczynali psioczy� pogodnie, z umiarem.
- Czemu przys�uchiwali si� pilnie przebrani za zwyk�ych obywateli
i w t�um wmieszani radni miejscy Nieraz to i si�gnie kt�ry do ,
kieszeni po notes i o��wek i skrz�tnie co� zapisze. A na drugi dzie�
rano rozlega si� przy ulicy np. Subskrybent�w ra�nie "Heej, r�b! xy
Heej, r�b!".1b grupa radnych przenosi w�asnymi si�ami niespra-
wiedliwie ustawiony przystanek autobusowy Niesporo im to idzie,
nie nawykli, przecie� przenios�!
- A kt� to z nara�eniem �ycia wspina si� na latarni� przy y,
pl. O�wiaty, �eby zainstalowa� now� �ar�wk� w miejsce dawno
je�li nie radny N., kt�ry dowiedzia� si�
przepalonej? Kt� by
,
wczoraj przy kominku o tym mankamencie, mo�e i r�bnie go pr~d
odrobink�, �ar�wk� wkr�ci wszak�e.
- A c�i to za �piewy i ta�ce nieporadne jakie�, ale szczere i z
serca p�yn�ce? Zb grupa radnych o�ywia w parku im. Ekspedient�w ''`
rozrywkow� martwot� dzielnicy.
- A kt� to w wiecz�r jesienny odwiedza smutnego obywatela, F ~i,:
kt�rego przez niedopatrzenie nie pod��czono do ciep�owni? l~zech
radnych. - Pod��czy� pana nie pod�~czymy, kochany, bo nie znamy � r
si� na tym - m�wi� ciep�o, rozs~dnie - ale w bryd�a z panem '
zagramy przy kominku. f,~
Itd., itd. - przytaczamy tylko drobni cz�� takich przyk�ad�w.
- A kiedy pytano radnych o ten niezwyk�y stosunek do obywatela,
odpowiadali:
42
43
,,
s,i.
LISI
z muzeum
~.w~
skr�powa� sobie arterie, co skr�ci�o mu znacznie krwiobieg w czasie
zwiedzania muzeum. Krew lata�a po magistrze jak oszala�a,
przem�czs~j�c serce, kt�re te� przed jednym z ciekawszych ekspona-
t�w odm�wi�o pos�usze�stwa magistrowi...
- Przyznam si�, �e troch� nas zdeprymowa� wo�ny tymi opowiada-
niami, ale te� i ze specjalni staranno�ci� zacz�li�my dobiera� kape�
za kapciem, w czym zreszt� pomaga� nam, jak m�g�, snuj�c nadal
wspomnienia zdarze�, kt�rych by� �wiadkiem.
- Nie daj Bo�e - wspomina� mi�dzy innymi - sznurki si�
rozwi��� w czasie zwiedzania. Pewnemu kr�tkowzrocznemu
motorniczemu rozwi�za�y si� sznurki od bamboszy i przez nieuwa-
g�, zawi�zuj�c niby w�asne, przywi�zywa� sobie do swoich n�g
sznurki od bamboszy dziewcz�t z Liceum Og�lnokszta�c�cego nr...,
nie pami�tam ju� kt�ry, z Pabianic, zwiedzaj�cych grupowo. Jego
rozpaczliwe p�niejsze szamotanie si� z przywi~zanymi do niego
dziewcz�tami, przewracanie ich, wleczenie po schodach z g�owami
g�ucho t�uk�cymi po stopniach odwr�ci�o uwag� wszystkich zwie-
dzaj�cych od bezcennych dzie� sztuki w zupe�nie niew�a�ciwym
kierunku. Przecinaj�c potem w panice kozikiem wi�zy, ��cz�ce go
z ofiarami, przeci�� w ten spos�b r�wnie� ich wi�zy ze sztuk�, bo
dziewcz�ta ju� nigdy wi�cej nie �mia�y pokaza� si� w muzeum,
tym bardziej �e owego fatalnego dnia konfekcyjnie nie by�y
przygotowane na t� przygod�.
- Zbli�a�a si� godzina zamykania muzeum. Za sob� mieli�my stos
przymierzonych bamboszy, ale ani jedna para nie by�a dla nas -
zdaniem naszego przyjaciela - odpowiednia. - Nie, kochani -
podsumowa� - nie dam wam si� nara�a� na skutki zwiedzania
galerii w bamboszach �mierci lub kalectwa. Id�cie do domu, tym
bardziej �e zamykamy.
- Wi�c poszli�my. Z jednej strony zadowoleni z unikn�cia du�ych
niebezpiecze�stw, z drugiej - przygn�bieni tym, ie jednak nie
uda�o nam si� zobaczy� g�o�nych p��cien genialnego tw�rcy.
- Przygn�bienie nasze nie trwa�o atoli d�ugo. W�a�nie dopijali�my
wieczorn� herbat�, kiedy rozleg� sie dzwonek w przedpokoju i ju�
po chwili �ciskali�my d�o� rozpromienionego wo�nego, kt�ry w
Nasz list z podr�y do muzeum
chcieliby�my po�wi�ci� g�o�nemu malarzowi holenderskiemu, a
to ze wzgl�du na wystaw� jego dzie�, a tymczasem bohaterem
naszego listu b�dzie skromny wo�ny tego muzeum.
- Zaopatruje on zwiedz~j~cych w bambosze. Zb znaczy, obecnie
ju� nie zaopatruje z przyczyn, kt�re podamy dalej, ale - nie
w�tpimy w to - nie zaopatruje przej�ciowo.
- Niem�ody ju� ten pracownik kultury i sztuki od razu odni�s�
si� do nas z niezwyk�� przychylno�ci�. Kiedy w�o�yli�my bambosze,
uwa�nie zacz�� przygl~da� si� naszym stopom: - Ano, niech
panowie przejd~ si� troc