3624
Szczegóły |
Tytuł |
3624 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3624 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3624 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3624 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Hanka Podolska
JEDEN DZIE� W TOKIO
Tokio w lecie jest gor�ce i wilgotne wcale nie mniej ni� po�udniowe Illinois. O ile jednak
w Illinois w upalny, letni dzie� na dworze pozostaj� tylko ci, kt�rzy maj� baseny lub jeziorka, a
reszta ukrywa si� w lod�wkach pozwalaj�cych przechowa� ludzkie pow�oki do ch�odniejszych
czas�w, o tyle Tokio wydaje si� by� zamieszkane wy��cznie przez zmarzluch�w, kt�rzy wylegaj�
na ulice by w zbitej masie szybko poruszaj�cych si� cia�, utrzyma� mo�liwie najwy�sz�
temperatur�. Mo�e dlatego, �e mali � ma�e istoty s� zwykle cieplejsze i ruchliwsze.
Wachluj�c si� zakupionym w�a�nie magazynem i ocieraj�c co chwil� ciekn�cy po twarzy
pot przewieszonym w tym celu wok� szyji r�cznikiem, usi�owa�am do�y� do najbli�szej stacji
kolejki miejskiej. Jaki� Arab pr�bowa� sprzeda� mi nielegaln� kart� telefoniczn�. W Chicago
uciek�abym przestraszona, ale tu w Tokio nikt nie budzi podejrze� ani l�ku. Dla przeci�tnego
przechodnia nie ma miejsc niebezpiecznych. Wystarczy� m�j niech�tny gest r�k� i facet oddali�
si� przepraszaj�c. By�am poirytowana � to ten upa�. Jeszcze tylko kawa�ek przez Ueno Park i
b�d� na miejscu. W parku ch�odniej, zawsze mo�na przeskakiwa� z cienia w cie�.
Trawniki zasiedlali bezdomni. Obok ma�ych namiot�w zbudowanych ze szmat, tektury i
plastikowych pa�atek, rozwieszone na sznurkach miedzy drzewami suszyly si� uprane majtki,
skarpety, podkoszulki. Bezdomni przygotowywali sobie jedzenie, czytali, niekt�rzy grali na
instrumentach i �piewali. Jaka� starsza kobieta ta�czy�a. �yli swoim �yciem na tych parkowych
trawnikach i �awkach, po�r�d t�umu i zgie�ku, tu� obok ogrodu zoologicznego, tu� obok
Narodowego Muzeum Nauki, obok Muzeum Sztuki, tu� za budynkiem tokijskiej filharmonii i
teatru, ale ich przestrze� nie pokrywa�a si� z nasz�. Nawet ich spojrzenia przechodzi�y obok, albo
przez, ale nigdy nie zatrzymywa�y si� w naszym �wiecie. Japo�czycy nie zwracali na nich
najmniejszej uwagi. W soboty i niedziele, kiedy tokijskim kloszardom nie wolno by�o koczowa�
na trawnikach i kiedy zwykle siedzieli na �awkach z ca�ym dobytkiem spakowanym na stoj�cym
obok w�zku lub w kilku pud�ach, zacne japo�skie rodziny, matki, dziatki, babcie i ojcowie,
przysiadali obok nie zauwa�aj�c ich obecno�ci. Oficjalnie w Japonii nie ma bezdomnych. Ten
dalszy kawa�ek �awki jest oficjalnie pusty.
Zagapi�am si� na nie dostrzegaj�cego mnie, zag��bionego w ksi��k� faceta, kt�ry
oddzieli� si� od reszty �wiata kawa�kiem pud�a, na ziemi, w za�omie muru. Stosik o�miu, mo�e
dziesi�ciu ksi��ek, to wszystko co le�a�o obok.
� Nareszcie zaczynam rozumie�!� A� zapomnia�am z wra�enia, �e upa�, i �e do pracy. � My,
na Zachodzie, potrzebujemy przestrzeni fizycznej. To ona zapewnia nam komfort. Ich przestrze�
ma wymiar� Pozafizyczny!
Snuj�c dalsze rozwa�ania przy�pieszy�am kroku. Nie �ebym mia�a si� sp�ni�, na moj� kolejk�
nie mo�na si� sp�ni� � pojawia si� co trzy minuty, tak jakby je�dzi�a w k�ko z elektrowozem
po��czonym z ostatnim wagonem, ale za to bez kilku �rodkowych.
Kiedy zbiega�am po schodach na sw�j peron, zobaczy�am automatycznie zatrzaskuj�ce
si� drzwi ostatniego wagonu. Spacerem ruszy�am w kierunku peronowej budki przypominaj�cej
t� w dzieci�stwie ulubion�, w kt�rej sprzedawali bu�ki z szynk� i oran�ad� na wroc�awskim
G��wnym. P�niej, kiedy ju� nie by�o szynki do bu�ek, przerobili j� na siedzib� dowodz�cych
dworcem.
Ta japo�ska w Ueno przyci�ga�a moj� uwag� nie tylko dlatego, �e przywo�ywa�a nastr�j
wakacyjnych woja�y z dzieci�cych lat. Na jej frontowej �cianie wisia�a niedu�a, czarna tablica,
na kt�rej bia�� kred� wyrysowane by�y japo�skie znaki. Obserwowa�am j� ju� od kilku dni.
Codziennie co� si� tam zmienia�o. Stara�am si� zapami�ta� co by�o napisane, a raczej
narysowane, by nast�pnego dnia zgadn�� co si� zmieni�o i czy si� zmieni�o. Na pr�b�
skopiowania � �eby por�wna� � by�am nie tylko za leniwa, ale te� i kolejka przyje�dza�a tak
szybko, �e cz�sto nie zd��a�am nawet policzy� czy dzi� tyle samo zapisanych linijek co wczoraj.
Zupe�nie nie zna�am japo�skiego pisma, ale zauwa�y�am, �e nigdy nie by�o tych znaczk�w
wi�cej niz cztery grupy w jednej linijce. Jako� tak automatycznie za�o�y�am, �e ka�da grupa to
jeden wyraz.
Dzisiaj zapisana by�a tylko jedna linijka - dwa s�owa je�li moje przypuszczenia by�y
s�uszne. Ale czy by� to fragment tego co wczoraj? Nim jednak zd��y�am zauwa�y� co� wi�cej,
ju� musia�am wsiada� do tylko na moment zatrzymuj�cego si� poci�gu. Na szcz�cie nie by�o
t�oczno, uda�o mi si� usi��� i to stosunkowo blisko nawiewu zimnego powietrza.
Wysiad�am na niedu�ej stacji, blisko Instytutu, w kt�rym pracowa�am od kilku dni.
By�o mniej wi�cej godzin� po porannym szczycie, wi�c zar�wno stacja jak i s�siaduj�ce z ni�
uliczki nie by�y specjalnie zat�oczone. Id�c musia�am uwa�a� �eby nie wdepn� w wyschni�te ju�
"pawie" � pozosta�o�ci z pi�tkowej nocy. By� poniedzia�ek, a od pi�tku nie pada�o.
Tradycyjnie ju� w ka�dy pi�tek po pracy, Japo�czycy � g��wnie m�czy�ni �
spotykaj� si� w barach i pij�. Znikaj� w�wczas r�nice w hierarchii, statusie spo�ecznym,
zamo�no�ci. Podw�adny mo�e spokojnie klepa� szefa po plecach, a nawet prosto z mostu
wywali� mu wszystkie �ale i pretensje nie obawiaj�c si� negatywnych tego nast�pstw.
* * *
Patrz�c teraz na pozostawione na podinstytutowym chodniku �lady po japo�skich
s�abych g�owach i wra�liwych �o��dkach, przypomina�am sobie fragmenty pi�tkowego wieczoru.
� Zapraszamy pani� dzi�, zaraz po pracy, do baru � powiedzia� Profesor. � Musi pani pozna�
bardzo wa�ny japo�ski zwyczaj.
Bar malutki, przytulny, z w�a�cicielk� ubran� w kolorowe kimono obs�uguj�c� go�ci
osobi�cie, bardzo mi si� spodoba�. Profesor przedyskutowa� zam�wienie z Doktorem. Ja nie
wiedz�c za bardzo o czym m�wi�, na wszelki wypadek wtr�ci�am si� zamawiaj�c dla siebie
zimn� sake.
� Ale� gor�ca sake jest znacznie smaczniejsza � oburzy� si� Profesor. � Prosz� spojrze�,
wszyscy pij� gor�c�.
� Gor�ca upija zbyt szybko � odrzek�am.
� Sk�d�e, to tylko wy, Amerykanie tak my�licie � zapewnia� Doktor � prosz� pos�ucha�
Profesora.
Dla Japo�czyk�w ka�dy bia�y to Amerykanin.
� Nie jestem Amerykank�. Poza tym, obaj znakomicie wiecie, �e ciep�y alkohol natychmiast si�
wch�ania...
Profesor pi� gor�c� sake i przysuwa� si� do mnie coraz bardziej i coraz cz�ciej
wspomina� co� na temat g�adko�ci mojej sk�ry i koloru moich oczu. Powoli s�czy�am sake,
bardzo, bardzo lodowat�.
� Co pisz� na tej czarnej tablicy na stacji w Ueno? Wydaje mi si� zreszt�, �e na niekt�rych
innych stacjach te� takie tablice widywa�am � powiedzia�am i spojrza�am pytaj�co na Doktora.
� Nie wiem o czym m�wisz � odpar� zdziwiony.
� No wiesz, na peronie jest budka dla zawiadowcy stacji, a na budce jest tablica, a na tej tablicy
co� ci�gle pisze kred�. - Chyba nie by�am zbyt trze�wa � pi�am ju� drug� miseczk�.
� Naprawd� nie wiem � odrzek�.
Przenios�am wzrok na zagapionego w sw�j talerz Profesora.
� Ale ty wiesz, panie Profesorze, o czym m�wi�?
By�am pewna, �e wiedzia�. Spojrza� na Doktora i zacz�� co� szybko m�wi� po japo�sku, na co
Doktor r�wnie� po japo�sku odpowiedzia�. Obaj patrz�c mi w oczy roz�o�yli r�ce.
� Likier �liwkowy dla Amerykanki � zawo�a� Profesor do przechodz�cej kelnerki, po jakich�
dodatkowych szeptach z Doktorem. � Nagacka nie mo�e pi�, ma s�ab� g�ow� � rzuci�
t�umacz�c dlaczego nie zam�wi� r�wnie� dla siedz�cej naprzeciw mnie Akiko, dziewczyny, kt�ra
formalnie opiekowa�a si� mn� w Instytucie.
Podano mi zielony, g�sty trunek z r�wnie zielon� renklod� w �rodku. Co� mnie tkn�o.
� Nie powinnam..? � Spyta�am Akiko spojrzeniem.
Dyskretnie pokr�ci�a g�ow� i rzuci�a,
� Zjedz �liwk�.
Panowie byli niepocieszeni widz�c, �e nawet nie pr�buj� pi�, a tylko obgryzam wielk�,
nas�czon� alkoholem renklod�.
� Trudno, stary � szepn�� Doktor w profesorskie ucho � b�dziesz spa� dzisiaj sam � i
poklepa� go wsp�czuj�co po ramieniu. Od razu te� zacz�� mnie zabawia�. Dopiero po chwili
dotar�o do mnie, �e u�y� angielskiego�
Pili�my i zagryzali�my dziesi�tkami egzotycznych smako�yk�w przynoszonych w
okre�lonej kolejno�ci na male�kich miseczkach. A to plasterek marynowanego korzenia �opianu,
a to kr��ek sma�onej m�twy, p�atki wybarwionego na r�owo imbiru, kawa�eczek sashimi
(surowy tu�czyk lub makrela). Nabra�am na widelec chrzanu.
� Stop! Nie jedz! � wykrzykn�a na raz ca�a tr�jka.
� Dlaczego? Przecie� to chrzan � zdziwi�am si�.
� Nie jedz, to wasabi (czyt. �asabi)! � Nie potrafili wyt�umaczy� w zdenewowaniu o co im
chodzi, a ja ju� unosi�am widelec do ust.
� Nie wytrzymasz, za ostre! � wyartyku�owa� wreszcie Doktor.
� My to jemy w Polsce � wsun�am widelec do buzi.
Zamarli patrz�c na mnie wytrzeszczonymi oczami. Oczekiwali, �e padn� i ju� nie wstan�.
Prze�kn�am i powiedzia�am �
� My to jemy w Polsce.
Patrzyli zdumieni. Dla nich ci�gle by�am Amerykank�.
Dopi�am swoj� zimn� sake, a Profesor swoj� gor�c�. Odprowadzili mnie na dworzec i
dos�ownie wepchn�li w pijany t�um w kolejce do stacji Ueno, po czym pomaszerowali do
nast�pnego baru. Spojrza�am za nimi przez niedomkni�te drzwi poci�gu i zobaczy�am grup� ludzi
powoli odsuwaj�cych si� od przyzwoicie wygl�daj�cego faceta, kt�ry najspokojniej w �wiecie
zacz�� uwalnia� na peron ca�odzienny posi�ek � plasterki �opianu i marynowany imbir, kr��ki
m�twy, macki o�miornicy, glona morskiego w occie i nawet co� co wygl�da�o jak zwyk�e,
w�oskie spagetti. W Japonii jedzenie jest czynno�ci� do�� intymn�, ale uwalnianie jego nadmiaru,
szczeg�lnie sk�panego w alkoholu, nie wydaje si� by� ani wstydliwe, ani �le widziane, nawet w
bardzo publicznych miejscach. Stan�am ty�em do drzwi i odetchn�am przesyconym alkoholem
powietrzem. Za dwadzie�cia minut b�d� u siebie w Ueno. Za miesi�c wr�c� do Illinois. Kiedy�
mo�e do Wroc�awia.
* * *
Nasz lab w Instytucie by� ju� otwarty. Obowi�zekiem Akiko by�o przyjecha� codziennie
przed dziewi�t� i wszystko przygotowa�. Nawet nie wiem co, poza czajnikiem i miseczkami na
zielon� herbat�. W Japonii nie da si� �y� bez zielonej herbaty, bez sake i bez meishi czyli
wizyt�wki, kt�r� zawsze i wsz�dzie nale�y mie� przy sobie.
Chc�c wykaza� si� grzeczno�ci� zaproponowa�am Akiko, �e zrobi� herbaty. I tak by�o to
niemo�liwe, bo sk�d ja mog� umie�, ja Amerykanka. To tak jakby ona chcia�a ugotowa� mi
bigosu. Akiko przygotowa�a herbat� i przysiad�y�my z nadziej�, �e Profesor nagle si� tu nie
pojawi.
� Dzi�kuj� za ostrze�enie przed �liwkowym likierem � powiedzia�am.
� To damski likier � odrzek�a.
Nie zrozumia�am czy kobiety lubi� go pi�, czy te� me�czy�ni lubi� by kobiety go pi�y. Japo�skie
wyja�nienia cz�sto by�y dla mnie zbyt enigmatyczne.
� Wiesz co Akiko, zn�w zwr�ci�am uwag� na t� czarn� tablic� na budce zawiadowcy na stacji
Ueno. Wiesz, o kt�rej m�wi�?
� Nieee � pokr�ci�a g�ow�. � Rzadko bywam w Ueno.
� Ale na innych stacjach te� j� widywa�am. Niemo�liwe �eby� nigdy...
� Naprawd� nie� przerwa�a mi.
�Udaje � pomy�la�am i zdecydowa�am, �e wracaj�c dzi� do domu zapytam jednego z facet�w
siedz�cych w budce i w ko�cu si� dowiem i to z pierwszej r�ki! Podzi�kowa�am za herbat� i
odetchn�wszy z ulg�, �e nie zosta�y�my z�apane na pogaduchach w czasie pracy, posz�am do
swojego pokoju.
Robota nudna i monotonna, bezmy�lnie mierzy�am szkielet za szkieletem. W taki upa� i
przy tej wilgotno�ci nic nie by�o w stanie mnie zaciekawi�, nawet licz�ce sobie 10 tysi�cy lat
szcz�tki domniemanych przodk�w Japo�czyk�w, Jomon�w. Chyba wola�abym ogl�da� robion�
przez nich ceramik�, pi�kne, niemal nowoczesne w formie naczynia i przedziwne � od
male�kich po metrowe � figurki ludzkie, wygl�daj�ce raczej jak kosmici ni� ludzie. Kupi�am
sobie tak� miniaturk� w sklepiku z antykami w Akicie. Niestety, nigdy nie upewni�am si� czy to
orygina� czy falsyfikat. Cena wydaje si� �wiadczy� o podr�bce � zap�aci�am tylko 10 dolar�w. Z
drugiej jednak strony, w Japonii nie szanuje si� starych czy u�ywanych rzeczy. Raczej wyrzuca
si� je ni� sprzedaje, bo kto by kupi� co� czym kto inny wzgardzi�. Dotyczy to nawet samochod�w,
nawet antyk�w. To dlatego niekt�re polskie muzea zapchane wr�cz s� wspania�o�ciami sztuki
japo�skiej � w pocz�tkach wieku kiedy japo�szczyzna by�a bardzo modna, kupowano tam
antyki i dzie�a sztuki za bezcen. Tak wi�c m�j ma�y Jomon czy te� podobizna kogo� kto
odwiedzil wyspy Japo�skie kilka tysi�cy lat temu, mo�e by� autentykiem, kto wie...
Dwunasta. Wreszcie pora lunchu i mo�na od�o�y� te staro�ytne ko�ci na bok i wyci�gn��
kupion� w male�kim sklepiku po drodze do Instytutu, kanapk�. Zbieg�am na d� do labu gdzie
spotykali�my si� wszyscy w po�udnie. Akiko zd��y�a ju� przygotowa� zielon� herbat� i rozstawi�
na stole miseczki. Nikt nie jad�. Wszyscy czekali na Profesora. Wkroczy� po chwili i postawi� na
stole swoje o-bento, tradycyjne japo�skie pude�eczko z drugim �niadaniem. Zawini�te by�o w
czerwon� szmatk�, mo�e chusteczk� do nosa, tak, �e wygl�da�o jak male�ki tobo�ek
przygotowany do zawieszenia na kijku przed wymarszem w daleki �wiat. Ile razy patrzy�am jak
Profesor rozpoczyna� rytua� rozpakowywania go, tyle razy przypomina�am sobie przygody
Kozio�ka Mato�ka.
Pocz�tkowo my�la�am, �e Profesor samotny, to i nie umie �niadania zapakowa� � nigdy
nie wspomina� rodziny. P�niej dowiedzia�am si�, �e Japo�czyk z zasady nie m�wi o rodzinie.
Pracowa�am z Profesorem przez miesi�c, nigdy ani od niego ani od jego wsp�pracownik�w nie
dowiedzia�am si� czy by� �onaty. Natomiast to, �e Akiko by�a samotna nie stanowi�o tajemnicy.
O niej mo�na by�o m�wi� � by�a kobiet�, mia�a gorszy status w pracy, no i by�a samotna... Nic
gorszego w Japonii ni� niezam�na i bezdzietna kobieta. No, mo�e tylko bezdomny w Ueno Park.
Wyj�am swoj� kanapk� z kawa�ka plastikowej folii. Doktor spojrza� z rozbawieniem i
poda� mi pa�eczki. Spr�bowa�am ich u�y� � bezskutecznie, i w ko�cu tak jak to w przypadku
kanapki odpowiednie, wzi�am j� w r�k�.
� Czy wy tam w Ameryce zawsze jecie r�kami, czy to polski obyczaj? � Spyta� Profesor.
� Hej, to jednak pami�tasz, �e jestem z Polski? W ca�ym �wiecie zachodnim kanapki je si�
r�kami!
Wszyscy zacz�li si� �mia�. Okaza�o si�, �e m�j lunch by� czym� w rodzaju sk�adanki z ry�u i
glon�w morskich � jedzenie palcami niedopuszczalne.
Nawet nie pr�bowa�am t�umaczy� si�. Zmieni�am temat pytaj�c czy kto� m�g�by mi
powiedzie� jak dosta� si� do Shinjuku - um�wi�am si� tam z Masako, Japonk�, kt�r� pozna�am w
kolejce z Narity, tokijskiego mi�dzynarodowego lotniska. Pomog�a mi dosta� si� stamt�d do
Instytutu kiedy przyjecha�am do Tokio i musia�am od razu wprost z samolotu biec do pracy.
Akiko powiedzia�a co� po japo�sku do Profesora, kt�ry odpowiedziawszy jej r�wnie� po
japo�sku, zwr�ci� si� do mnie po angielsku.
� Nagacka ci� zawiezie, jest to najbardziej t�oczna i najwi�ksza stacja w Tokio, mog�aby� mie�
problemy ze znalezieniem w�a�ciwego wyj�cia.
Ucieszy�am si�, podziemne Tokio wci�� jeszcze troch� mnie przera�a�o.
� Bardzo dzi�kuj�, Akiko, naprawd� jestem ci wdzi�czna za pomoc.
I zn�w powiedzia�a co� po japo�sku do Profesora.
� Nagacka m�wi, �e naprawd� nie musisz dzi�kowa�, jedzie i tak w tamt� stron� i ch�tnie
poka�e ci stacj� w Shinjuku.
Akiko u�miechn�a si� do mnie potwierdzaj�co. Przyzwyczai�am si� ju� do tego, �e w obecno�ci
Profesora, prawie nigdy nie odzywa�a si� bez zezwolenia i nigdy po angielsku. Wychowywa�a si�
w Niemczech Zachodnich i tam chodzi�a do ameryka�skiej szko�y, wi�c jej angielski by� bez
zarzutu, jednak przy Profesorze m�wi�a do mnie po japo�sku, a on usi�owa� t�umaczy� to na
angielski.
Kto� rzuci� co� na temat pracowito�ci Japo�czyk�w przeciwstawiaj�c ich Amerykanom.
W odpowiedzi na to spyta�am o przyczyny samob�jstw i atak�w serca w�r�d m�czyzn w
�rednim wieku, w Japonii. Atmosfera zrobi�a si� zawiesista. Nie �ebym chcia�a komu� dokuczy�,
ale uwa�a�am, �e Amerykanie pracuj� znacznie ci�ej od Japo�czyk�w � czego na pewno nie
mog�am powiedzie� g�o�no, a definitywnie musia�am powiedzie� co�, po czym nie czuli by si�
tacy wspaniali.
* * *
Wysz�y�my z pracy ko�o pi�tej, w godzinie szczytu. T�ok na w�skich chodnikach, jezdnie
pe�ne szybko jad�cych samochod�w. �aden kierowca nawet nie zamierza zatrzyma� si� na
czerwonym �wietle. Przychodzi moment kiedy wreszcie chodnik na skrzy�owaniu nie mie�ci ju�
setek czekaj�cych na przej�cie przez jezdni� ludzi. Wielka, zbita, prawie jednorodna masa
blokuje drog�. Samochody zmuszone s� �eby si� zatrzyma�. Szcz�liwie wyrzuci�o nas na skraj
t�umu � mog�y�my i�� o w�asnych si�ach. Tu� ko�o nas powoli pr�bowa� zej�� na jezdni�
staruszeczek � malutki, chudziutki, pomarszczony jak bibu�ka. M�g� mie� z dziewi��dziesi�t lat,
a mo�e i wi�cej. W momencie kiedy ju� zrobi� pierwszy niepewny krok na jezdni, stoj�cy obok
samoch�d ruszy�, mimo wci�� zielonego dla pieszych �wiat�a i potr�ci� dziadunia, kt�ry upad�
upuszczaj�c laseczk� i zakupy. Kierowca otworzy� drzwi i... zacz�� wygra�a� staruszkowi pi�ci�
i wykrzykiwa� z wykrzywion� jak u w�ciek�ego buhaja twarz�. Wyskoczy�am przed dziadka,
kt�remu bli�ej stoj�ca Akiko pomaga�a si� podnie��.
� Ty chamie, jeszcze �miesz krzycze� na staruszka, kt�rego omal nie przejecha�e�?! Jest nasze
zielone �wiat�o, gdzie si� pakujesz ty ... synu! Zaraz wezw� policj�! � Wrzeszcza�am po
angielsku. Nie wiem czy facet cokolwiek rozumia�, ale po s�owie "policja" zatrzasn�� drzwi i
uciek�. A� si� we mnie gotowa�o. Nie wyobra�am sobie �eby co� takiego zdarzy�o si� w
Ameryce.
Rozejrza�am si� wok�. Pr�cz Akiko i k�aniaj�cego si� i skonfundowanego staruszka nie
by�o nikogo.
� Jezusku! W Polsce sta�by rozdyskutowany t�um, kierowca musia�by wys�ucha� uwag,
poucze� i obelg, a staruszek m�g�by nawet nie prze�y� tych wszystkich pr�b natychmiastowej
pomocy od wychowank�w kultury, w kt�rej starszych nale�y szanowa� � pomy�la�am zn�w
zaskoczona zachowaniem Japo�czyk�w.
Nie powiedzia�am do Akiko ani s�owa na temat incydentu, ona do mnie te� nic. Wyra�nie
wstydzi�a si� za m�j brak opanowania. Sz�y�my obok siebie przygotowuj�c si� w milczeniu na
gorsze, kt�re mia�o za chwil� nast�pi�.
Nie zauwa�y�am kiedy t�um wepchn�� nas do poci�gu, na szcz�cie jak si� p�niej okaza�o
w�a�ciwego � Akiko w przeciwie�stwie do mnie mia�a wszystko pod kontrol�. Stan�wszy blisko
wentylatora, stara�am si� nie przesun�� ani o milimetr. Za nic w �wiecie nie chcia�am straci�
mo�liwo�ci wci�gania w p�uca czystego, ch�odnego powietrza. Popychali, szarpali, kopali � i to
niezgodnie z moimi wyobra�eniami i oczekiwaniami � bez przeprosin, bez cienia za�enowanego
u�miechu, bez cho�by tego przepraszaj�cego uniesienia ramion � a ja zaparta w pod�og�
powtarza�am w bezkierunku, do nie wiem kogo � "sumimasen, sumimasen" (przepraszam,
przepraszam).
Na jednej ze stacji jaka� kobieta w �rednim wieku wpad�a do wagonu jako pierwsza,
roztr�ci�a wszystkich i opad�a na w�a�nie zwalniaj�ce si� miejsce, omal nie uniemo�liwiaj�c
poprzedniemu u�ytkownikowi opuszczenie go.
� Strasznie musi by� zm�czona � pomy�la�am.
� Panie Yamaguchi, tutaj, tutaj! � Zacz�a nagle wo�a� w kierunku grubawego m�czyzny ko�o
czterdziestki. Przepchn�� si� i usiad�, a ona wyra�nie szcz�liwa stan�a obok niego.
Jecha�am ju� oko�o dwudziestu minut, prze�y�am kilka przystank�w, a sumimasen nie
us�ysza�am ani razu. I nagle na jednej ze stacji kto� g�o�no i wyra�nie powiedzia� excuse me z
polskim, a mo�e z rosyjskim akcentem. Odwr�ci�am si� i zobaczy�am przepychaj�cego si� do
wyj�cia m�czyzn� � taka zar�owiona, swojska twarz. By�o to jedyne "przepraszam", jakie w
ciagu miesi�cznego pobytu w Tokio us�ysza�am w kolejce miejskiej.
* * *
Masako czeka�a na mnie w um�wionym miejscu. By�a z wujkiem, u kt�rego zatrzyma�a
si� na czas konferencji, na kt�r� przyjecha�a z Nagasaki. Wujek bardzo mi�y, nauczyciel
angielskiego, zabra� nas na obiad do koszmarnie drogiej, hotelowej restauracji w podziemiach
Shinjuku. Na wst�pie ju� wyja�ni�, �e jego siostrzenica ma dopiero 26 lat, jest m�atk� i nie
powinna bez m�a spotyka� si� z nieznajomymi.
� Wujku, przecie� m�wi�am ci, wierz� �e ona przyniesie mi szcz�cie, poczu�am to w momencie
kiedy j� spotka�am � szepn�a do niego, ale na tyle g�o�no, �e zrozumia�am.
Nie mia�am poj�cia o co chodzi. P�niej w trakcie rozmowy okaza�o si�, �e od dawna
bezskutecznie pr�buje zaj�� w ci���. Zdaje si�, �e mia�am robi� za bogini� p�odno�ci.
Wujek zabawia� nas opowie�ciami o swoich podr�ach, o Japonii, wypytywa� o Ameryk�
i Polsk�. Niestety nie dopu�ci� do jakiejkolwiek nawet pr�by rozmowy mi�dzy mn� i siostrzenic�.
- Masako, nie mo�naby tego wujka gdzie�, no wiesz, �eby�my wreszcie mog�y pogada�? To
przecie� my�my si� zaprzyja�ni�y - spyta�am cichutko gdy bra�y�my dok�adk� przy bufecie.
� Nie � powiedzia�a � on jest starszy, jest m�czyzn� i jest moim, tu w Tokio, opiekunem.
Wi�cej ju� si� z ni� nie widzia�am. Wujek nie mia� czasu. Ale�
Okaza�o si�, �e jednak co� tam siedzi we mnie nadprzyrodzonego � spe�ni�am
pok�adane we mnie nadzieje. Rok po naszym spotkaniu, kiedy ju� prawie zapomnia�am o jej
istnieniu, Masako przys�a�a mi zdj�cie w�a�nie urodzonej c�reczki.
* * *
W pewnym sensie z ulg� przyj�am koniec tego obiadu. Wujek zap�aci�.
� Jest bardzo bogaty � skomentowa�a siostrzenica kiedy odprowadzali mnie na dworzec.
Wypr�y� pier� i pokiwa� g�ow� potwierdzaj�co.
Pierwszy raz by�am na tej stacji. Rozejrza�am si�. Tu� przede mn� sta�a... budka. A na
budce tablica! Kilku umundurowanych m�czyzn siedzia�o w �rodku. Zapuka�am. Widz�c przez
okienko bia�� kobiet�, wszyscy zerwali si� z krzese� i podbiegli do drzwi.
� Konnichiwa � pozdrowi�am ich � czy mog�abym si� dowiedzie� co to jest ta tablica �
wskaza�am r�k� w jej kierunku � to znaczy po co ona tu jest? I co jest na niej napisane? �
Pyta�am po angielsku.
Chyba nie bardzo zrozumieli moje pytania. Spr�bowa�am raz jeszcze. Co� tam dyskutowali
mi�dzy sob�. W ko�cu wszyscy trzej roz�o�yli r�ce � nie rozumieli angielskiego. Odesz�am
rozczarowana.
By�am w centrum miasta, godzina wczesna jeszcze, zdecydowa�am si� wi�c zadzwoni�
do Doroty. Przyjecha�a tu sze�� lat temu po sko�czeniu japonistyki w Warszawie. Wysz�a za m��
za Japo�czyka i zosta�a w Tokio. Nie znosi�a Japonii, ale m�� nie chcia� do Polski. Pracowa�a w
du�ym domu towarowym jako kulturalno-o�wiatowa. Czasem organizowa�a wyj�cie do teatru, do
kina, a czasem po prostu rozcina�a wielkie plansze z biletami, czy umiej�tnie kry�a si� z faktem,
�e nie ma nic do roboty. Propagowa�a polsk� kultur�, kt�ra w Tokio przyjmowana by�a
entuzjastycznie. Istnia� nawet kurs polskich ta�c�w ludowych prowadzony przez Amerykank� z
Nowego Jorku.
Szczeg�lnie popularna jest tam muzyka polska � i to nie tylko Chopin. Kiedy
pierwszego dnia po przyjedzie do Akity posz�am na spacer na tereny sportowe, "przenios�o" mnie
nagle z powrotem do domu, na polskie imieniny. "Sz�a dzieweczka do laseczka" rozbrzmiewa�o z
g�o�nik�w pomagaj�c japo�skiej m�odzie�y kopa� pi�k�.
Dorota siedzia�a w pracy, um�wi�y�my si� wi�c, �e zaraz do niej przyjad�. Tylko dwa
przystanki zupe�nie lu�nym ju� o tej porze metrem. Nie znosi�am metra, by�o ciemne i ponure,
zawsze dostawa�am w nim ataku paniki.
Czeka�a na mnie na dole przy wej�ciu, �ebym si� sama w tym molochu nie zgubi�a.
Pracowa�a na jakim� okropnie wysokim pi�trze, wi�c wsiad�y�my do windy.
� Mam nadziej�, �e mnie nie z�api� � za�mia�a si� jakby jazda wind� stanowi�a jak��
prowokacj�, b�d� �amanie prawa.
Na pierwszym pi�trze wsiad� facet � garnitur, krawat, wszystko troch� przyciasne i przykr�tkie,
bardzo typowy osobnik m�ski na stanowisku. Zobaczywszy Dorot� zacz�� na ni� krzycze�.
Odp�aci�a tym samym.
� Co si� sta�o? � spyta�am chwil� po wyga�ni�ciu k��tni.
� Nic specjalnego � odpar�a. � Pracownikom domu towarowego nie wolno u�ywa� wind
poniewa� s� one przeznaczone dla klient�w. Raz ju� by�a o to awantura.
� To co on w niej robi�?
� On jest facet i w dodatku m�j prze�o�ony. W�a�nie mnie poinformowa�, �e jak mnie jeszcze
raz z�apie, to przeniesie mnie do sprzeda�y but�w lub do sprz�tania.
� Co? Jakim cudem, przecie� jeste� KO?
� A takim, �e w wi�kszo�ci instytucji w Japonii nie masz kontraktu na stanowisko, po prostu
pracujesz dla firmy i tw�j szef decyduje o tym co b�dziesz robi�. Dzi� mo�esz by� dyrektorem a
jutro dozorc�.
� A co ludzie na to? Godz� si�?
� O nie, wielu si� nie godzi. Przewa�nie tego samego dnia wracaj�c z pracy skacz� pod poci�g.
Czasem dostaj� ataku serca. W�a�nie wczoraj jeden z moich koleg�w dowiedzia� si�, �e b�dzie
portierem. Dzisiaj nie przyszed�, i nigdy ju� nie przyjdzie� Tu si� nie wyrzuca ludzi z pracy, tu
nie ma bezrobotnych � kontynuowa�a. � Firma zawsze mo�e zapewni� "inne" stanowisko. Nie
ma ludzi niepotrzebnych. Rozumiesz?
Ju� chcia�am skomentowa�, kiedy nagle dotar�o do mnie, �e ludzie w �rednim wieku, pracuj�cy,
maj�cy rodziny, plany na przysz�o�� i z grubsza zbalansowani hormonalnie, nie pope�niaj�
samob�jstw ot tak sobie. Nie odezwa�am si� wi�c.
� Wielu obcokrajowc�w �yj�cych tu � ci�gn�a Dorota � uwa�a, �e nie nam ocenia�, �e nie
rozumiemy tej kultury � Japo�czycy s� przyzwyczajeni do samob�jstw i atak�w serca, a Japonki
lubi� by� traktowane jak niedorozwini�te dzieci. Jednym s�owem wycofuj� si� w swoich opiniach
w bezpieczn� sfer� r�nic mi�dzykulturowych - to co dla nas w Polsce, USA czy Francji jest
oburzajce, w Japonii jest po prostu egzotyczne � rozpala�a si� coraz bardziej.
Nagle zamilk�a i �zy pociek�y jej po policzkach. � A co ja tyle pieprz�, lepiej chod�my gdzie� na
kaw�, i tak im �ycia nie wr�c�.
Tu� obok domu towarowego, po przeciwnej stronie ulicy mo�na by�o dosta� kaw� i
ciastka. Po ohydnej, najgorszej chyba na �wiecie lurze ameryka�skiej, kawa japo�ska wydawa�a
mi si� wspania�a. A ciastka jak z najlepszej polskiej cukierni, �eby jeszcze by�y cho� troch�
ta�sze.
Przy stoliku niedaleko nas siedzia� starszy pan z dziewczynk� w mundurku szkolnym,
bia�ych skarpetkach, z kokardkami na zwi�zanych w kitki w�osach.
� Nie gap si� tak � mrukn�a Dorota. � To nie jest tatu� z c�rk�. Panienka dorabia na
kosmetyki i kino, bo rodzice daj� jej za niskie kieszonkowe, a facet, jak wi�kszo�� Japo�czyk�w
gustuje w uczennicach. To te� taka japo�ska egzotyka � rzuci�a sarkastycznie.
* * *
Musia�am wraca� metrem. I zn�w podziemie, i te zupe�nie obce, nieruchome twarze
wok�. Bia�emu trudno tu automatycznie oceni� co kto my�li, kim kto jest, jakie ma zamiary,
lubi, nie lubi. Nic nie wyczytasz z ich twarzy � brak mimiki i gruba sk�ra nie pozwalaj�
dostrzec tych subtelnych zmian w ukrwieniu i napi�ciu mi�ni, kt�re u bia�ej rasy tak �atwo
zdradzaj� co dzieje si� w naszych p�kulach.
Nagle us�ysza�am znajomy odg�os � co� w rodzaju czkania. Spojrza�am - to facet ko�o
mnie. W tym samym momencie, tu� za nim, k�tem oka zarejestrowa�am jaki� nag�y ruch.
� Wiewi�rka? � przemkn�o mi przez g�ow�. Us�ysza�am krzyk
� Stop!!! Don't!!! Sir, don't do it! Noooo!!!
Trzech kolejarzy bieg�o krzycz�c wzd�u� peronu, sygnalizuj�c jednocze�nie do p�dem
wje�d�aj�cego poci�gu by si� zatrzyma�.
Pr�bowa�. Zatrzyma� si� par� metr�w za miejscem gdzie sta�am. Nikt si� nawet nie
poruszy�. Tylko kolejarze biegali mi�dzy budk� a poci�giem, zagl�dali pod wagony, krzyczeli,
telefonowali. Zbiera�o si� ich wi�cej i wi�cej. Poci�g drgn�� jakby mia� zamiar si� cofa� i jednak
pozosta� w miejscu. Wewn�trz, pasa�erowie przyklejali nosy do szyb nie rozumiej�c czemu
zostali uwi�zieni. Dopiero kilkana�cie minut p�niej wypuszczono ich na wolno��.
Teraz nasza kolej. Nie wiedzia�am co robi�. Za nic w �wiecie nie chcia�am wej�� do
wagonu, kt�ry za chwil� ruszy. Pozosta�? Przerazi�am si�. Nie mog�am zosta�! Nie mog�am by�
przy "tym", a innego po��czenia nie mia�am. Wsiad�am. Poci�g ruszy�, a ja pr�bowa�am
wyobrazi� sobie, �e frun�...
W domu siad�am przed telewizorem t�po patrz�c w ekran. Wci�� pr�bowa�am przekona�
siebie sam�, �e nie jecha�am tym poci�giem, �e moje stopy� �e ich tam nie by�o. Na �cianie za
telewizorem pojawi�y si� dwa ogromne karaluchy. Nigdy takich du�ych nie widzia�am. Rzuci�am
w nie kapciem, ale by�y szybsze. Po chwili pokaza�y si� znowu.
� Musz� zdj�� kape� nie patrz�c na nie, trzyma� go w r�ku i rzuci� znienacka � planowa�am.
Kiedy podnios�am oczy ju� ich nie by�o. Ale oczywi�cie po dw�ch czy trzech minutach pojawi�y
si� znowu.
� Rzucam � pomy�la�am.
Znikn�y. Powt�rzy�o si� to kilka razy. Poczu�am si� idiotycznie. Wygrywa�y.
* * *
Rano rozpocz�o si� od upa�u i wilgoci. Ci�gn�am si� na stacj� jak zawsze przygl�daj�c
si� bezdomnym.
�To ci silniejsi, ci kt�rzy przetrwali � my�la�am. � To ci poza kultur� i egzotyk��
Zatrzyma�am si� na moment, �eby przetrze� twarz. Jaki� facet z teczk� szed� wprost na mnie.
Potr�ci� mnie mimo, �e aleja by�a szeroka � jako kobieta powinnam by�a ust�pi� mu z drogi.
� Ty kutasie! � Wrzasn�am w�ciek�a na japo�skie obyczaje. Odwr�ci� si� i prychn�� ze
z�o�ci�, mamrocz�c co� tam po swojemu.
Wesz�am na peron a poniewa� nie by�o jeszcze poci�gu, jak zawsze podesz�am do mojej budki.
Na tablicy japo�skie znaki zajmowa�y dwie linijki. W trzeciej napisane by�o: John Smith.
KONIEC KSI��KI