3440
Szczegóły |
Tytuł |
3440 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3440 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3440 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3440 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
B. W. Clough
Hound Dog
Pierwsze zam�wienie z Mt. Adelaide by�o na plakat Modesty Blaise.
Zawsze powtarzam Arnoldowi, �e nie sprzedaj� porno. Ten plakat jest b a r
d z o gustowny; nawet nie wida� jej twarzy, tylko sk�rzane bikini i
pistolet. Wi�kszo�� ludzi wie, �e nie nale�y obecnie wysy�a� got�wki w
li�cie, a na kopercie podaj� swoje nazwisko. Ale ja pomy�la�em: Hej,
dziewi�cioletni ch�opiec sfiksowany na punkcie mocnych kobiet i bez
rachunku bankowego". Wys�a�em plakat do "Mt. Adelaide, Zach. Wirg.",
zgodnie z �yczeniem, w tubie - nie z�o�ony - i �yczy�em mu szcz�cia w
ukrywaniu go przed matk�.
Je�li ma si� ksi�garni� wysy�aj�c� komiksy za zaliczeniem pocztowym,
rozprowadza si� katalogi tak jak inni wrzucaj� dych� do automatu - na los
szcz�cia. Zwin��em ciasno jeden i w�o�y�em do tuby z plakatem. Dziesi��
dni p�niej znalaz�em w skrytce w�r�d rachunk�w i reklam�wek sklep�w
spo�ywczych grub�, powa�nie wygl�daj�c� kopert�. Zaciekawiony, zaraz j�
otworzy�em. Wylecia�a z niej kupa pieni�dzy, dziesi�� dwudziestodolarowych
papierk�w! Moja skrytka jest na ma�ej podmiejskiej poczcie, bardzo
spokojnej w �rodku poranka, i jedyn� osob� w holu by�a starsza pani w
r�owym dresie do joggingu. Spojrza�a ponad okularami przeciws�onecznymi
na moje d�insy i nastroszone w�sy, i prawie us�ysza�em, jak pomy�la�a: Za
narkotyki".
Zgarn��em banknoty, kt�re by�y porz�dnie �ci�gni�te gumk�, i wepchn��em
je do kieszeni. R�ce mi si� trz�s�y, kiedy rozk�ada�em formularz
zam�wienia. Pochodzi� z mojego katalogu, plus kartka maszynopisu z
dodatkowymi zam�wieniami. W rubryce "Wys�a� do:" by�o tylko MT. ADELAIDE,
ZACH. WIRG. 24956.
- Gol! - wrzasn��em, na co facet w okienku podni�s� g�ow�. Pogna�em do
domu, przerzuci�em wywieszk� w oknie z przepraszamy, zamkni�te" na "Cze��,
otwarte" i przeczyta�em zam�wienie. Nigdy nie ma ruchu w sklepie a� do
popo�udnia, kiedy dzieciaki zaczynaj� wychodzi� ze szko�y. Moja siostra
nazywa takie zam�wienia eklektycznymi - �adnych komiks�w. By�y nalepki na
zderzaki X-Men" i wprasowanki Disneya. I by� ka�dziute�ki znaczek, jaki
mia�em na li�cie, od "Instruktorzy aerobiku robi� to w rytmie" przez
"Jestem tylko przejazdem na tej planecie" do "E = mc2".
Niekt�rych z nich nawet nie mia�em ju� na sk�adzie; wi�kszo�� maniak�w
znaczkowych zdobywa je na konwentach. A na dole drugiej strony wystukano
na maszynie nie podpisan� uwag�: "Prosz� zatrzyma� reszt�".
W�a�nie wtedy zdecydowa�em, �e Mt. Adelaide jest moim ulubionym
klientem. Ca�e zam�wienie by�o na mniej ni� sto pi��dziesi�t dolar�w, i to
po cenach katalogowych. Nawet po zapakowaniu i wys�aniu b�d� mia� niez�y
zysk. Reszt� poranka sp�dzi�em telefonuj�c po znaczki, kt�rych nie mia�em,
i pakuj�c wysy�k� w grube koperty. A do ostatniej w�o�y�em w�asn� notk�:
"Prosz� zapyta� o ofert� Zam�wie� Specjalnych".
No wi�c, jak m�wi Bogart, by� to pocz�tek pi�knej przyja�ni. Mt.
Adelaide odpisa�, �e chce wi�cej znaczk�w. Zdobywa�em je na konwentach i w
sklepach z ciekawostkami. Znaczki nigdy si� nie ko�cz�; ci�gle robi si�
ich wi�cej, wszystkie r�ne. W ci�gu p� roku Mt. Adelaide mia� chyba
najlepsz� kolekcj� w Zachodniej Wirginii, a ja na dodatek liczy�em mu
tylko trzy razy wi�cej, ni� sam p�aci�em.
A potem wyrazi� zainteresowanie ufoludkami. Przys�a� mi stary artyku� z
jakiego� czasopisma. Cena bez znaczenia. Pami�tacie ufoludki, te
plastykowe opaski na g�ow� z b�yszcz�cymi kulkami na spr�ynkach jak
antenki: Teraz zupe�nie wysz�y z mody, przynajmniej w Herndon, ale c�,
Zachodnia Wirginia jest troch�, no; wsiowa. Pojecha�em do Waszyngtonu, a
kiedy okaza�o si�, �e tam s� tak samo niemodne, do Nowego Jorku. Wr�ci�em
z ufoludkami jak si� patrzy, z sercami, kulkami, p�ksi�ycami,
gwiazdkami, ga�kami ocznymi, co chcecie. Po ich wys�aniu przez ca�e
tygodnie mia�em pod paznokciami b�yszczyk we wszystkich kolorach. Ale
op�aci�o si�, kiedy dosta�em odwrotn� poczt� te koperty pe�ne banknot�w.
Do tego czasu wiedzia�em ju�, czym si� je Mt. Adelaide. Wymy��i�em, �e
jest jednym z tych milioner�w-samotnik�w jak Howard Hughes. To znaczy,
je�li w o g � 1 e wychodzi si� z domu, to mo�na kupi� alkohol, nie? Ci�gle
��da� pami�tek zwi�zanych z Elvisem i co jaki� czas kupowa�em mu
pami�tkow� butelk� alkoholu. Nie jestem pewien, czy mo�na wysy�a� alkohol
do innego stanu, ale wymy�li�em, �e to jest Sztuka. Nie by�o to tanie,
szczeg�lnie je�li zda� sobie spraw�, �e nikt nigdy nie odkr�ci g�owy Kr�la
i nie golnie sobie tej whisky, ale Mt. Adelaide zawsze p�aci� i prosi� o
jeszcze. Wi�c nie chodzi� do sklep�w z alkoholem i nie podr�owa� (bo
inaczej sam sobie m�g� kupi� ufoludki na ulicy jakie� cztery lata temu),
ani nawet nie kupowa� w centrach handlowych. Gdzie w Ameryce n i e m o � n
a znale�� wypchanego kota Garfielda?
Nauczy�em si�, co lubi Mt. Adelaide. Nie obchodzi�y go ksi��ki ani
czasopisma, ani p�yty; zdj�cia Beatles�w z balonowej gumy do �ucia by�y w
porz�dku, ale ich p�yty nie. �adnych Gwiezdnych Wojen, E. T. czy Star
Trek�w - co fatalne, bo w tej dzia�ce jest mn�stwo towaru: I nic naprawd�
warto�ciowego. Zaproponowa�em udzia� w licytacji pomalowanego w
psychedeliczne wzory Rolls-Royce'a Johna Lennona, ale dosta�em bardzo
uprzejm� odmow�. Jednym s�owem, lubi� �miecie.
Naprawd� wzi�te galerie sztuki nie zadowalaj� si� sam� sprzeda��, jak
s�dz�. Dla dobrych klient�w kupuj� upatrzone dzie�a bez porozumienia z
nimi, kszta�tuj�c ich gust. No wi�c ja przez jakie� trzy lata
kszta�towa�em gust Mt. Adelaide, tylko oczywi�cie w inny spos�b. Pokaza�em
mu nowe �wiaty: futrzane ko�ci do gry do wieszania na lusterku wstecznym,
trolle z idiotycznymi u�miechami i d�ugimi puszystymi w�osami z akrylu,
pami�tkowe modele co wa�niejszych pomnik�w narodowych. Nowe g � � b i e,
powiedzia�aby Josie.
Kiedy poszed�em do miasta kupi� mu plastykowy pomnik Waszyngtona,
zobaczy�em zaparkowany samoch�d ze zdj�ciem ksi�cia Karola przyklejonym na
tylnej szybie i obok na spr�ynie du�� r�k� ze styropianu, �eby m�g�
macha�. Lubi� takie w Anglii, ale tu nie widzi si� ich du�o. Zaczeka�em,
a� wr�ci kierowca, i targowa�em si� z nim p� godziny. Musia�em doj�� do
trzydziestu pi�ciu dolar�w, zanim sprzeda�. Kiedy wr�ci�em do Herndon,
wys�a�em to do Mt. Adelaide z rachunkiem na dwie�cie pi��dziesi�t dolar�w.
Uwa�a�em, �e nale�a�o mi si� za wykazanie inicjatywy. Ksi��� bardzo mu si�
podoba� i odpisa� mi, �ebym mia� oko na wi�cej kr�lewskich pami�tek.
Do tego czasu Mt. Adelaide sta� si� moj� kart� obiadow�. Wysy�ka
komiks�w nigdy nie dawa�a du�ej forsy. Teraz sta� mnie by�o na
zatrudnienie pomocnika, kt�ry by to poprowadzi�, ja za� pojecha�em do
Memphis. Mt. Adelaide wiedzia�, �e g��wna �y�a pami�tek z Elvisem jest w
Graceland, i b�aga�, �ebym tam pojecha�. Kiedy przys�a� mi kilka karton�w
po alkoholu pe�nych dwudziestek, przyzna�em, �e jest to argument.
Stukni�ci milionerzy zawsze pos�uguj� si� got�wk�; prawdopodobnie nie
ufaj� bankom. W kwietniu wynaj��em ci�ar�wk� i zajecha�em na miejsce w
trzy dni. Poczt�wki, statuetki, malowid�a na czarnym aksamicie i pluszowe
psy z mi�kkimi opadaj�cymi uszami, kt�re po nakr�ceniu wygrywa�y cichutko
"You Ain't Nothin' but a Hound Dog", by�y w porz�dku. Ale najbardziej
dumny by�em z gwarantowanego biletu na ostatni koncert Elvisa i
dorzuconego do niego kawa�ka jednego z jego bia�ych jedwabnych szalik�w.
Kiedy si� ju� przejedzie Tennessee, leci si� I-81 prosto jak strza�a.
Chcia�em znale�� jaki� motel pod Roanoke. Kiedy� rozbi�bym namiot. Teraz
zosta�o mi mn�stwo dwudziestek, a wi�cej mia�em ich tam, sk�d pochodzi�y.
Ale w Wytheville zobaczy�em drogowskaz na I-77 prowadz�c� na p�noc. By�o
na nim napisane "Zachodnia Wirginia".
Tak si� przej��em, �e zajecha�em drog� jakiemu� Audi i przy najbli�szej
okazji zjecha�em z autostrady. Po co wraca� do Herndon, �eby wys�a� to
wszystko do Zachodniej Wirginii, kiedy mog�em si� pozby� tego teraz? Mt.
Adelaide m�g� by� tak zadowolony z dostawy, �e zaprosi�by mnie do swojej
odosobnionej rezydencji, kt�r� wyobra�a�em sobie tak du�� jak rezydencja
Williama Randolpha Hearsta. Zawsze chcia�em pozna� milionera-samotnika. _
Wi�c w motelu pod Wytheville kupi�em map� Zachodniej Wirginii.
Roz�o�y�em j� na spisie miast i zacz��em szuka� Mt. Adelaide. Nic!
Musia�em przez chwil� powa�nie si� nad tym zastanowi�. Zna�em tylko miasto
i kod pocztowy mojego klienta. Potem zda�em sobie spraw�, �e mog�a to
nawet nie by� nazwa miasta. Je�li to du�a posiad�o�� maj�ca nazw�, m�g�
by� potrzebny tylko kod. Mog� si� za�o�y�, �e William Randolph Hearst
dostaje poczt�, nawet je�li adres brzmi tylko "San Simeon".
Nast�pnego dnia rano zatrzyma�em si� przy poczcie w Wytheville, �eby
sprawdzi� w ich spisie kod�w. Poczt� na numer 24956 dor�cza urz�d w Seneca
w Zachodniej Wirginii. Moja mapa stwierdza�a, �e Seneca to miasteczko
blisko granicy stanu Wirginia, zaledwie oko�o stu pi��dziesi�ciu
kilometr�w na p�noc przyjemna poranna przeja�d�ka.
Nie wzi��em jednak pod uwag�, �e do pe�na za�adowana ci�ar�wka z
wypo�yczalni Rydera nie b�dzie dobra na g�ry. Drogi ca�y czas by�y
drugorz�dne i silnik wy� przy ka�dym podje�dzie i zje�dzie. Dwa razy
zab��dzi�em, drugim razem tak fatalnie, �e musia�em zatrzyma� si� przy
stacji benzynowej i zapyta�, gdzie jestem, a w naszej rodzinie nie
zwykli�my tego robi�.
Trout Spring, powiedzia� mechanik. Kiedy zapyta�em o Mt. Adelaide,
tylko popatrzy� na mnie t�po.
Dotar�em do Seneca p�nym popo�udniem, akurat na czas, �eby z�apa�
naczelnika poczty. Jego wskaz�wki skierowa�y mnie za Clover Lick na w�sk�
�wir�wk� wij�c� si� w d� zbocza jakiej� g�ry. Ani troch� nie podoba�o mi
si�, �e ��ta maska ci�ar�wki wysuwa�a si� na zakr�tach w pust�
przestrze�. U do�u wzg�rza droga si� urywa�a. Wolna przestrze� nie by�a
nawet �wirowa, tylko gliniana, a miejsca ledwo starczy�o na zawr�cenie. W
g��bokim zielonym cieniu pod wysokimi sosnami tkwi�a na �ci�tym pniu du�a
stalowa skrzynka pocztowa. Napis na niej g�osi�: "Mt. Adelaide".
Trzeba mi by�o wtedy te� si� stamt�d urwa�. Ale powiedzia�em sobie:
"Hej, chcia�em odludka". Myszkuj�c mi�dzy sosnami znalaz�em w�ski kr�ty
szlak prowadz�cy g��biej we wzg�rza. Id�c nim powiedzia�em sobie, �e nie
by�oby bezpiecznie roz�adowa� towar i po prostu go zostawi�. A co b�dzie,
je�li napatoczy si� nied�wied� i st�ucze te p�kate wazoniki z motywami
"Blue Hawaii"?
Zbli�a� si� ju� wiecz�r; pod drzewami by�o dobrze ciemno. Prawie nie
zauwa�y�em chaty przyczajonej w w�skiej bocznej dolinie. �cie�ka tak ostro
skr�ca�a w jej kierunku, �e zagalopowa�em si� i trafi�em w jakie� k�uj�ce
zaro�la. Chata by�a zbudowana z bali sposobem gospodarczym, prawdopodobnie
z jedn� izb� w �rodku - San Simeon, akurat! Z pojedynczego okna nie pada�o
�adne �wiat�o. "Mam tak nasrane w g�owie, �e wylewa mi si� oczami",
skl��em si�, ale zajrza�em do �rodka.
Oczywi�cie by�o za ciemno, �eby co� zobaczy�. W�a�nie odwraca�em si�,
kiedy wystrzeli� snop �wiat�a. By� to skierowany w g�r� ostry b��kitny
blask, jaki bije z fotokopiarki, je�li zapomni si� opu�ci� klap� przed
wrzuceniem monety. Od razu pozna�em zabawk� stoj�c� na szkle - figurk�
Rambo z ruchomymi ko�czynami do ustawiania w r�nych pozach, kt�r�
wys�a�em w ostatnim zam�wieniu. W miar� jak �wiat�o si�ga�o coraz wy�ej,
laleczka robi�a si� coraz ni�sza. Nogi Stallone'a zacz�y zatapia� si� w
szk�o, potem nadmiernie umi�niony tors i ramiona "w��cznie z pistoletem
maszynowym", a w ko�cu zanurzy�a si� przewi�zana opask� g�owa. Laleczka
znik�a, a b��kitne �wiat�o zgas�o.
Sta�em tam ze szcz�k� opad�� do kolan, po prostu sobie sta�em, a
wszystkie te rozs�dne my�li chodzi�y mi po g�owie pr�buj�c dosta� si� do
�rodka - my�li, �e to nie m�j interes, co klient robi ze swoim towarem, i
�e to jest maszyna do hologram�w, czymkolwiek s� te hologramy, i �e Rambo
to tylko przelotna moda, wi�c nie b�d� wi�cej inwestowa� w takie bzdury.
Zanim jakakolwiek z nich zdo�a�a dosta� si� do �rodka, �wiat�o znowu
buchn�o w g�r�, b��kitne i ostre. Na szkle le�a�o plastykowe opakowanie z
kartonikiem, kt�re Rambo by� zapakowany, kiedy kupowa�em go w sklepie z
zabawkami. A znad tego wszystkiego cofa�a si� r�ka, kt�ra to tam po�o�y�a.
No wi�c widzia�em wszystkie cz�ci Gwiezdnych Wojen i E. T., i mam ca�y
sklep komiks�w o Bizarro, Obcym Legionie i M�odych ��wiach-Mutantach
Ninja - i na dodatek czytam je. Wi�c dlaczego tak os�upia�em na widok
d�oni wygl�daj�cej jak tr�jramienna rozgwiazda? Ca�a jakby pokryta
skorup�, ale zupe�nie gi�tka, pozbawiona ko�ci. Nie dostrzeg�em koloru; w
b��kitnym �wietle wszystko by�o b��kitne. Nic dziwnego, �e nie kupowa�
rzeczy zwi�zanych z Gwiezdnymi Wojnami!
Wyrwa�em stamt�d tak szybko, a� si� dziwi�c, �e Obcy nie wyszed�
zobaczy�, co to za ha�as. Wpad�em do ci�ar�wki. Pi�owa�em pod g�r� na
dw�jce, silnik rycza� o lito��, a ca�y ten Elvisowy kram z ty�u przewala�
si� w prz�d i w ty�, kiedy szarpa�em kierownic� na zakr�tach. �eby wr�ci�
na I-81, musia�em przejecha� przez Minnehaha Springs, Mountain Grove i
Staunton, ca�y czas kr�tymi drogami drugorz�dnymi, ale przynajmniej by�y
utwardzone. To cud, �e si� nie zabi�em co najmniej z dziesi�� razy.
Spoci�em si� jak ruda mysz, nim wjecha�em na mi�dzystanow� robi�c spokojne
sto kilometr�w na godzin� i kieruj�c si� na p�noc. Nast�pnie wytar�em
czo�o i spr�bowa�em si� odpr�y� wiedz�c, �e droga do domu zajmie mi ca��
noc. W��czy�em radio, kt�re zakrztusi�o si� i zacz�o zawodzi�: "G�ry Blue
Ridge w Zachodniej Wirginii to istny raj..."
Tak mocno przekr�ci�em ga�k� si�y g�osu, �e zosta�a mi w r�ku.
Ledwo �y�em, kiedy zatrzyma�em si� przed sklepem. S�dz�c po odg�osach
ci�ar�wka te� si� nie mia�a dobrze - kiedy zgasi�em silnik, wyda�a g�uche
st�kni�cie jak zaje�d�ony ko�. By�a dziesi�ta rano, ale podjazd blokowa�a
bia�a furgonetka. Siedzia�em zgarbiony za kierownic�, zbyt wypompowany,
aby nawet zatr�bi�. Frontowe drzwi otworzy�y si� i ze sklepu wypad�y
bli�niaki.
- Hej, to wujek Tully!
- Czyta�e�, wujku, co si� sta�o z Batmanem, czy to nie fajne z tym o
dw�ch twarzach...
- Czy przywioz�e� wi�cej komiks�w, wujku?
Za nimi wysz�a Josie, krzycz�c: - Cicho! - a potem powiedzia�a bardziej
cywilizowanym g�osem: - Na kuchence jest kawa, Tully. Jak ci leci?
- Kawa, Bogu dzi�ki!
Jestem starszy od Josie o rok, ale moja siostra zawsze by�a
rozs�dniejsza, normalniejsza, bardziej pomocna i d o j r z a 1 s z a.
Dawniej czu�em o to uraz�, ale teraz "dojrzalsza" i "normalniejsza"
brzmia�o cudownie. Weszli�my przez sklep, gdzie Arnold zd��y� ju� zas�oni�
r�cznikiem plakat Frazetty nad kas�, i poszli�my po schodach na g�r� do
kuchni.
- Co tu robisz, Josie? Wyj�a z kredensu kubek.
- M�wi�am ci, �e b�dziemy tu ko�o ferii wiosennych, Tully. Masz -
uwa�aj, gor�ca. Tw�j pomocnik nas wpu�ci�. Pr�bowa�am przytrzyma�
bli�niak�w, by nie zrobi�y ba�aganu w sklepie.
- Nic nie szkodzi. Jeste�my prawdziwymi przyjaci�mi, Becca, Mikey i
ja. Umys�y sze�ciolatk�w s� naturalnie m�ode, wi�c mamy wiele wsp�lnego.
Poza tym oni lubi� komiksy. Kawa by�a jak �yk zdrowego rozs�dku.
- Jak d�ugo zostaniecie?
- Tydzie�.
Zmarszczy�a brwi, nadstawiaj�c ucha na ha�as, jaki robi� Mikey
�ci�gaj�c Becc� w d� po schodach.
- Kochanie, Tully wr�ci�!
Arnold wyszed� z �azienki, �wie�o ogolony, z zar�owion� twarz�.
Uroczy�cie potrz�sn�� moj� r�k�.
- To �adnie, �e pozwoli�e� nam rozbi� u ciebie ob�z, Tull. Gdzie by�e�?
Jad�e� �niadanie?
W �aden spos�b nie mog�em im powiedzie�, �e zbiera�em kultur� dla
jakiego� Marsjanina.
- Och, odbiera�em towar - sk�ama�em s�abo. - Ten pomys� z jedzeniem
brzmi wspaniale.
Arnold wbi� na patelni� kilka jajek i zacz�� zmywa� naczynia. Jest
gospodarzem domowym, tak chyba mo�na to nazwa�. Na mi�so zarabia Josie
pracuj�c w o�rodku komputerowym marynarki wojennej. Zawsze m�wi� mu, �e
Jerry Falwell nie pochwala�by tego.
- Jedziemy dzisiaj do miasta zwiedzi� Bia�y Dom - m�wi�a Josie. -
Pojedziesz z nami?
Chcia�em tylko spa�. Po �niadaniu moi go�cie zabrali si�, a ja si�
waln��em. Ale zaraz gdy moje cia�o odpocz�o, zbudzi�em si�. Widzia�em E.
T. - to znaczy film - i Bliskie spotkania te�. Wiedzia�em, �e musz� co�
zrobi�. A je�li Elvis Presley jest w jaki� spos�b przycz�kiem do inwazji
na Ziemi�? Ale nie potrafi�em nic wymy�li� - wezwa� gliny, FBI?
Pomy�la�em, �e mo�e sprzedawanie towaru Obcym jest przest�pstwem. Nawet
je�li to tylko Gumby i Rambo, mog� si� za�o�y�, �e znale�liby na mnie
wszystkie mo�liwe paragrafy. A co mia�em zrobi� z �adunkiem?
By�em tak roztrz�siony, �e zszed�em na d� i przerzuci�em par� numer�w
Action Comics, �eby zobaczy�, jak da�by sobie z tym rad� Superman. A kiedy
znalaz�em si� w sklepie, od razu poczu�em si� lepiej. Bli�niaki
rzeczywi�cie zrobi�y ba�agan na p�kach. Podczas gdy m�j pomocnik dzwoni�
do klient�w, ja na nowo uporz�dkowa�em wszystkie numery Spidermana. Mo�e
b�d� musia� znowu �y� tylko z zysk�w sklepu. Zdj��em te� r�cznik z
Frazetty. Arnold naprawd� ma szerok� definicj� porno.
Nazajutrz wszyscy pojechali�my do miasta do Muzeum Lotnictwa i
Astronautyki. Czere�nie kwit�y, a Mall by� zapchany. Josie i bli�niaki
wysiedli przy Muzeum, a my z Arnoldem kr�cili�my si� szukaj�c miejsca do
zaparkowania. W ko�cu znale�li�my po drugiej stronie Constitution Avenue.
Kiedy Arnold zamkn�� wszystkie drzwi i dwa razy sprawdzi�, czy ma w
kieszeni kluczyki, powiedzia�em:
- Chod�my przez Galeri� Narodow�. W przej�ciu podziemnym mi�dzy
budynkami jest ruchomy chodnik.
Arnold westchn��. Postarza� si� przy bli�niakach.
- Kiedy wreszcie doro�niesz, Tully? Znajdziesz sobie mi�� dziewczyn�,
ustatkujesz si�?
- Czekam na w�a�ciw� dziewczyn�, Arnie - powiedzia�em powa�nie. -
Wiesz, �e B�g ma dla ka�dego z nas idealn� partnerk�. By�oby okropnie,
gdybym wystartowa� za wcze�nie i nie spotka� jej.
To by�o z ksi��ki Pat Robertson odpowiada na dwie�cie najbardziej
dociekliwych pyta�, kt�r� Arnold da� mi na ostatni� Gwiazdk�. Przeczyta�em
j� uwa�nie, �eby m�c j� cytowa�, kiedy b�dzie gdera�. Oczywi�cie Arnold
te� to czyta�, wi�c tylko co� wymamrota� o chodzeniu do ko�cio�a, czego ja
prawie w og�le nie robi�.
Poszli�my do skrzyd�a wschodniego i zagapili�my si� na wysoko
zawieszony mobil Caldera.
- Tylko w Ameryce - powiedzia� Arnold. Tak naprawd� to sztuka
abstrakcyjna mu si� nie podoba. A potem, kiedy zeszli�my na d� i
pojechali�my chodnikiem, musia�em zaczeka�, a on kupowa� plakat Matisse'a.
To. by� ten wycinany, z kolorowymi ta�cz�cymi postaciami i kwiatami.
- A to jest pi�kne - powiedzia� mi, kiedy czekali�my do kasy, a ja
przytakn��em. By�o pi�kne, jak pi�kny jest kwiecie�, kwiaty czere�ni i
szcz�liwe umorusane buzie bli�niak�w.
Nagle pomy�la�em o mojej Modesty Blaise i zawstydzi�em si�. Tutaj ten.
Obcy chcia� pr�bek kultury ludzkiej dla muzeum na Alfa Centauri, a ja
wykorzystywa�em jego niewiedz� sprzedaj�c mu kicz. Przypomnia�em sobie,
jak czyta�em o tej sondzie kosmicznej, do kt�rej w�o�yli nagrania Bacha i
pie�ni wieloryb�w. Ziemi� powinny reprezentowa� w�a�nie takie rzeczy.
- Zaczekaj chwilk�, Arnie - powiedzia�em i chwyci�em na chybi� trafi�
grub� b�yszcz�c� ksi��k� o sztuce. - Kup to te�, zap�ac� ci na zewn�trz.
Spojrza� na mnie dziwnie - kosztowa�a sze��dziesi�t dolar�w - ale nic
nie powiedzia�.
Przeszli�my przez budynek zachodni i znale�li�my si� na zewn�trz, w
s�onecznym blasku. Arnold trzyma� sw�j plakat, a ja ksi��k� w papierowej
torbie. Chodniki roi�y si� od turyst�w, jogger�w w dresach, spacerowicz�w
i ludzi stoj�cych po lody. Jaka� nastolatka z d�ugimi czarnymi w�osami
stan�a przed nami i odezwa�a si�:
- Cze��, jeste�cie zbawieni?
Arnold. odpowiedzia� powa�nie, z dum�: - Ja tak, ale ten m�j brat nie.
Pr�bowa�em przypomnie� sobie jak�� ripost� z Pala Robertsona, ale uda�o
mi si� tylko wydusi�:
- Ale�, no, Arnie!
Dziewczyna wepchn�a mi do r�ki kieszonkowy Nowy Testament, trajkocz�c
jak s�jka. Wzi��em go i szybko odszed�em, po czym Arnold musia� mnie
dogania�.
Zwykle uwielbiam Muzeum Lotnictwa i Astronautyki, ale tym razem nic
mnie tu nie cieszy�o. Uderzy�a mnie jeszcze bardziej przygn�biaj�ca my�l.
Czy nie powinienem n a w r � c i � tego Obcego? Widzicie, potraktowano
mnie wystarczaj�c� ilo�ci� Pisma �wi�tego, bym wiedzia�, jaka jest jedyna
droga do zbawienia. Mo�ecie spokojnie przyj��, �e ka�demu na tej planecie
kto� kiedy� wepchn�� Bibli�. Ale nie panu Mt. Adelaide. I zda�em sobie
spraw�, �e je�li ja tego nie zrobi�, to nie zrobi tego nikt inny. B�dzie
pot�piony. A z nim mo�e ca�a jego planeta, ca�a jego galaktyka. Mo�e B�g
na mnie liczy - obserwuje, czy podejm� w�a�ciw� decyzj�.
I wtedy, jakby ta wizja niebieskiego podgl�dacza da�a mi bod�ca,
zobaczy�em, �e jest ca�a kupa r e 1 i g i j n e g o towaru, kt�ry mog�em
wysy�a�. Plastykowe Jezusy z magnetycznymi podstawkami do stawiania na
desce rozdzielczej, bia�e gipsowe figurki Matki Boskiej, naklejki na szyb�
z t�czami, go��bkami i starannie wykaligrafowanymi tekstami z Pisma �w -
mog�em uszcz�liwi� Mt. Adelaide na ca�e lata. A� w g�owie mi si�
zakr�ci�o od tego my�lenia o Bogu tam w g�rze, jak patrzy na moje my�li.
W drodze do domu dzieciaki by�y zm�czone i marudzi�y. Siedzia�em z ty�u
mi�dzy nimi i pomaga�em Mikeyowi kartkowa� -Wszystko o kometach. A potem,
zagl�daj�c do mojej torby, Becca zaj�cza�a:
- Teraz moja kolej, wujku, przeczytaj mi to.
Kiedy wyj��em swoj� ksi��k�, okaza�o si�, �e kupi�em Spojrzenie na
Moneta. Troch� popatrzyli�my na zdj�cia obraz�w migotliwych lilii wodnych.
Potem, znudzona, Becca zacz�a znowu marudzi� i kopa� siedzenie.
- Chce mi si� pi�. Chc� wyj��. Chc� komiksa! , Mikey przy��czy� si� do
zawodzenia:
- Chc� komiksa!
Najgorzej, jak bli�niaki zaczn� si� wspomaga�.
Za dwa centy sam bym wysiad� z samochodu. Ale Josie, cudowna Josie,
pogmera�a pod przednim siedzeniem i wyci�gn�a Pot�nego Thora - nie
jeden, ale dwa egzemplarze!
- Przepraszam, �e ci ukrad�am komiksy, Tully - powiedzia�a w nag�ej
ciszy. - To mia�a by� ostatnia deska ratunku. Zap�ac� ci za nie, obiecuj�.
- Nie, nie trzeba. - Spok�j by� tego wart. Teraz widz�, jak rozpuszcza
si� dzieci.
Arnold prowadzi� i �ledzi� ca�� t� wymian� w lusterku wstecznym.
- Od Moneta do Thora - parskn��.
Josie tr�ci�a go �okciem, jakby chcia�a powiedzie�: "b�d� teraz
grzeczny".
- Mn�stwo ludzi czyta komiksy, kochanie - rzek�a. - Kto mo�e
powiedzie�, �e nie s� tak samo w�a�ciwym �rodkiem ekspresji, jak
malarstwo?
Wyprostowa�em si�.
- Wiesz, nigdy o tym nie pomy�la�em.
Arnold spojrza� na mnie w lusterku tym swoim dziwnym wzrokiem i
powiedzia� ostrzegawczo:
- Czyta�e� rozdzia� u Pata Robertsona o alkoholu i narkotykach, Tully?
Nie odpowiedzia�em. Zrozumia�em, �e ET wystarczaj�co sprytny na to,
�eby chowa� si� w g�rach i kupowa� przez poczt�, b�dzie r�wnie sprytny,
�eby odr�ni� Caldera od pary futrzanych ko�ci. Rozmy�lnie, systematycznie
b a d a � ten aspekt ludzi czynnik ufoludka, to co sprawia, �e wytwarzamy
ch�am. Niecz�owiek wi�cej dowie si� z tego ni� badaj�c, powiedzmy, nasze
centrum obrony NORAD. Mog� si� za�o�y�, �e wi�kszo�� ludzi nie pozna�aby
pocisku "Cruise", gdyby nawet spad� na nich, cho� Josie tak. Ale ufoludki
wywo�uj� g � � b o k � reakcj�.
I nie by�o to te� "tylko w Ameryce"; Ca�a rasa ludzka jest troch�
stukni�ta na tym punkcie. Sp�jrzcie na te machaj�ce ozd�bki z ksi�ciem
Karolem. I wymy�li�em, �e ci, kt�rzy znaj� nas, kt�rzy c h c � pozna� nas
tak dog��bnie, s� w porz�dku.
Gdy furgonetka zatrzyma�a si� na podje�dzie, od razu wyskoczy�em i
pobieg�em do telefonu. Ludzie od Rydera obiecali wyregulowa� silnik jutro
rano, je�li jako� doprowadz� ci�ar�wk� do ich warsztatu. M�j pomocnik
odebra� poczt�. Na g�rze kupki by�a koperta z Zachodniej Wirginii. W
�rodku by�a napisana na maszynie kartka bez podpisu: "Zainteresowany
nast�pnymi pami�tkami z rodzin� kr�lewsk�, szczeg�lnie kompletem fili�anek
w kszta�cie g��w ksi�cia Karola i ksi�nej Diany. Czy m�g�by Pan pojecha�
do Wielkiej Brytanii?"
- Co to jest, wujku? - zapyta� Mikey obejmuj�c moj� nog�. Josie sta�a
tu� za nim, wi�c odpar�em:
- Potwierdzenie.
Wyszed�em i rzuci�em list na przednie siedzenie ci�ar�wki, �eby
odpowiedzie� osobi�cie. Przynios�em te� Bibli� i Moneta. Przecie� nigdy
nie wiadomo. A potem otworzy�em ty�. Je�li mam jeszcze raz pojecha� tymi
drogami, to �adunek powinien by� u�o�ony lepiej.
Bli�niaki, kt�re przysz�y za mn�, natychmiast zacz�y bi� si� o
wypchanego psa.
- Hej! Nie zniszczcie go - tak trzeba si� nim bawi�. Nakr�ci�em zabawk�
i postawi�em j� na tylnej klapie. Dzieciaki patrzy�y z oczami jak spodki,
a ja �piewa�em razem z pozytywk�. Zanim doszli�my do drugiej zwrotki, te�
potrafi�y nuci�:
- "M�wili, �e masz klas�; c�, to po prostu k�amstwo..."
przek�ad : Agnieszka Sylwanowicz