3149
Szczegóły |
Tytuł |
3149 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3149 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3149 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3149 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Tove Jansson
Lato Mumink�w
Zoceerowa�a: Ma�gorzata "zuzanka" Krzy�aniak
------------------------------------------------------------------
Rozdzia� pierwszy
O okr�cie z kory i g�rze ziej�cej ogniem
Mama Muminka siedzia�a na schodach w s�o�cu i przymocowywa�a
osprz�t[1] do okr�tu z kory.
"Je�li dobrze pami�tam, to galion[2] ma dwa du�e �agle z ty-
�u i kilka ma�ych tr�jk�tnych z przodu" - pomy�la�a.
Najtrudniejszy by� ster, ale chyba jeszcze trudniejsza -
�adownia. Mama Muminka zrobi�a z kory malutk� przykrywk� na
luk[3], a kiedy przy�o�y�a j� do otworu, pasowa�a w sam raz; jej
cienkie brzegi przywiera�y �ci�le do pok�adu.
- Na wypadek sztormu - powiedzia�a sama do siebie i
westchn�a uszcz�liwiona.
Obok niej na schodach siedzia�a Mimbla z kolanami pod�
ci�gni�tymi pod brod� i przygl�da�a si�. Patrzy�a, jak Mama Mu�
minka przytwierdza sztag[4] szpilkami o r�nokolorowych, szkla-
nych g��wkach. Na szczytach maszt�w umie�ci�a czerwone proporczy-
ki.
- Kto go dostanie? - zapyta�a Mimbla z namaszczeniem.
- Muminek - odpowiedzia�a Mama Muminka, zaj�ta szukaniem w
koszyku z przyborami do szycia czego� odpowiedniego na lin�
kotwiczn�.
- Zgnieciesz mnie! - pisn�o cieniutko z koszyka.
- Moja droga - powiedzia�a Mama Muminka. - Twoja ma�a
siostrzyczka zn�w jest w koszyku. Pok�uje si� ig�ami!
- Mi! - zawo�a�a gro�nie Mimbla, usi�uj�c wydoby� siostr� ze
spl�tanego motka w��czki. - Wychod� natychmiast!
Ale ma�a Mi wczo�ga�a si� jeszcze g��biej w motek i znik�a
bez �ladu.
- Te wszystkie k�opoty s� st�d, �e jest taka ma�a - �ali�a
si� Mimbla. - Nigdy nie wiem, co si� z ni� dzieje. Czy nie
mog�aby� i dla niej zrobi� ��dki z kory? P�ywa�aby sobie w beczce
z wod� i wiedzia�abym przynajmniej, gdzie jest.
Mama Muminka roze�mia�a si� i wyj�a z torby kawa�ek kory.
- Czy my�lisz, �e to utrzyma ma�� Mi? - zapyta�a.
- Na pewno - odpar�a Mimbla. - Ale zr�b tak�e jej z kory
ma�y pas ratunkowy.
- Czy mog� poci�� motek na kawa�ki? - krzykn�a ma�a Mi z
koszyka.
- Prosz� bardzo - odpowiedzia�a Mama Muminka. Siedzia�a
podziwiaj�c sw�j okr�t i zastanawiaj�c si�, czy jeszcze o czym�
nie zapomnia�a. Nagle przyfrun�� sk�d� wielki, czarny p�at sadzy
i opad� prosto na pok�ad.
- Fu! - powiedzia�a Mama Muminka i zdmuchn�a go. Ale zaraz
przyszybowa� drugi i osiad� jej na Pyszczku. Powietrze pe�ne by�o
sadzy.
Mama Muminka podnios�a si� z westchnieniem.
- To okropno�� z t� g�r� ziej�c� ogniem - powiedzia�a.
- G�r� ziej�c� ogniem? - spyta�a ma�a Mi i zaciekawiona
wytkn�a g�ow� z koszyka.
- Tak, jest tu w pobli�u g�ra, kt�ra zacz�a zia� ogniem -
wyja�ni�a Mama Muminka. - I sadz�. Od czasu gdy wysz�am za m��,
zachowywa�a si� spokojnie, a teraz, kiedy akurat rozwiesi�am ca��
bielizn� do suszenia, zn�w zaczyna zia� i wszystko b�dzie
czarne...
- Wszyscy si� spal�! - krzykn�a ma�a Mi rado�nie. - I
wszystkie domy, i ogrody, i zabawki, i rodze�stwo - wszystko si�
spali!
- G�upstwa! - powiedzia�a Mama Muminka, zgarniaj�c p�at
sadzy z pyszczka.
Po chwili wsta�a i posz�a poszuka� Muminka.
.oOo.
Pod stokiem, zaraz na prawo od drzewa, na kt�rym Tatu� Mu�
minka zwykle wiesza� sw�j hamak, by�o oko wodne5 pe�ne jasno�
br�zowej wody. Mimbla twierdzi�a zawsze, �e na �rodku nie ma ono
w og�le dna. Mo�e mia�a racj�. Wok� jego brzeg�w ros�y szerokie,
b�yszcz�ce li�cie, �eby wa�ki i paj�ki wodne mia�y gdzie
odpocz��, a pod powierzchni� wody kr�ci�y si� chy�o r�ne stwo�
rzonka z zaaferowanymi minami. G��biej l�ni�y z�ote oczy �aby,
niekiedy za� w przelocie mo�na by�o zobaczy�, jak �migaj� jej
tajemniczy krewni, kt�rzy mieszkali na dnie w�r�d mu�u.
Muminek le�a� na swoim zwyk�ym miejscu (czy te� na jednym ze
swoich zwyk�ych miejsc) zwini�ty w k��bek na zielono��tym mchu,
z ogonkiem starannie podwini�tym pod siebie.
Powa�ny i zadowolony patrzy� w wod� s�uchaj�c sennego
brz�czenia pszcz�.
"To na pewno dla mnie - pomy�la�. - Jestem pewny, �e dla
mnie. Mama ka�dego lata robi pierwszy okr�t dla tego, kogo naj-
bardziej lubi. A potem jako� tak wykr�ci, �eby nikomu nie by�o
przykro. Je�eli ten paj�k wodny pop�ynie na wsch�d, to jolki6 nie
b�dzie. Je�eli na zach�d, to jolka b�dzie, ale taka ma�a, �e
strach j� b�dzie wzi�� do �apki".
Paj�k wodny sun�� z wolna w kierunku wschodnim. Muminkowi
�zy stan�y w oczach.
W tej samej chwili trawa zaszele�ci�a i spomi�dzy �d�be�
wyjrza�a jego Mama.
- Hej ! - zawo�a�a. - Mam co� dla ciebie!
Ostro�nie spu�ci�a galion na wod�. Zako�ysa� si� pi�knie nad
swym odbiciem, po czym pop�yn�� tak naturalnie, jakby nigdy nic
innego nie robi�.
Muminek natychmiast zauwa�y�, �e Mama zapomnia�a o jolce.
Potar� pieszczotliwie pyszczkiem o jej pyszczek (by�o to
takie uczucie, jakby si� lekko dotkn�o twarz� bia�ego aksamitu)
i powiedzia�:
- To najpi�kniejszy okr�t, jaki kiedykolwiek zrobi�a�.
Usiedli obok siebie na mchu i patrzyli, jak galion p�ynie
prosto przez jeziorko i jak zatrzymuje si� po drugiej stronie
przy wielkim li�ciu.
Od strony domu s�ycha� by�o, jak Mimbla nawo�uje m�odsz�
siostr�.
- Mi! Mi! - krzycza�a. - Ty potworze! Miii! Chod� do domu,
to ci� wytargam za uszy!
- Zn�w gdzie� si� schowa�a - powiedzia� Muminek. - Pa�
mi�tasz, jak kiedy� znale�li�my j� w twojej torebce?
Mama Muminka kiwn�a g�ow� potakuj�co. Siedzia�a z
pyszczkiem pochylonym nad tafl� wody i patrzy�a na dno.
- Tam le�y co� b�yszcz�cego - powiedzia�a.
- To twoja z�ota bransoletka - odpar� Muminek. - I naszyjnik
Panny Migotki. Czy to nie jest dobry pomys�?
- Wspania�y - przyzna�a Mama. - Odt�d zawsze b�dziemy trzy�
ma� nasz� bi�uteri� tutaj, w br�zowej �r�dlanej wodzie. Tu
wygl�da o wiele �adniej.
.oOo.
Tymczasem Mimbla stoj�c na schodach domu Mumink�w tak
wo�a�a, �e a� zachryp�a. Wiedzia�a, �e ma�a Mi siedzi w kt�rej�
ze swoich rozlicznych kryj�wek i �mieje si�.
"Powinna mnie zwabi� miodem - my�la�a Mi. - A potem, kiedy
przyjd�, da� mi w sk�r�".
- S�uchaj, Mimbla - odezwa� si� Tatu� Muminka ze swego
fotela na biegunach. -
Je�li b�dziesz tak krzycze�, to ona nigdy nie przyjdzie.
- Krzycz� tylko dlatego, �eby mie� czyste sumienie - wy�
ja�ni�a Mimbla. - Kiedy mama wyje�d�a�a, powiedzia�a: "Zostawiam
m�odsz� siostrzyczk� pod twoj� opiek�. Je�eli ty nie potrafisz
jej wychowa�, to nikt nie potrafi. Ja w ka�dym razie zaniecha�am
tego ju� na samym pocz�tku".
- Teraz ci� rozumiem - powiedzia� Tatu� Muminka. - Krzycz
sobie, je�eli to ci� uspokaja - doda�, po czym wzi�� kawa�ek
placka z nakrytego do �niadania sto�u, rozejrza� si� ostro�nie i
umoczy� go w dzbanuszku ze �mietank�.
St� nakryty by� na pi�� os�b, sz�sty talerz sta� pod sto�em
na werandzie, poniewa� Mimbla twierdzi�a, �e tam w�a�nie czuje
si� bardziej niezale�na.
Talerz Mi by�, ma si� rozumie�, bardzo ma�y; stal w cieniu
wazonu z kwiatami po�rodku sto�u.
Wtem ogrodow� �cie�k� przybieg�a Mama Muminka.
- Nie spiesz si� tak, moja droga - powiedzia� Tatu� Muminka.
- Przegry�li�my ju� co� nieco� w spi�arce.
Mama Muminka sapi�c wesz�a na werand� i stan�a patrz�c na
st� nakryty do �niadania. Ca�y obrus by� w sadzy.
- Uff! - j�kn�a. - Co za upa�! I ta sadza! Okropno�� z t�
g�r� ziej�c� ogniem.
- Gdyby by�a cho� troch� bli�ej, mo�na by przynajmniej mie�
przycisk na biurko z prawdziwej lawy - powiedzia� Tatu� Muminka z
�alem.
Upa� rzeczywi�cie by� niezno�ny.
Muminek le�a� wci�� jeszcze nad jeziorkiem i spogl�da� w
niebo, kt�re by�o zupe�nie bia�e i wygl�da�o jak srebrna tarcza.
S�ysza�, jak mewy nawo�uj� si� nad morzem.
"Czuje si� burz� w powietrzu" - pomy�la� Muminek sennie i
podni�s� si� z mchu. I jak zawsze, gdy sz�o na zmian� pogody lub
o zmierzchu, albo kiedy po�wiata na niebie by�a jaka� dziwna,
zat�skni� za W��czykijem.
W��czykij by� jego najlepszym przyjacielem. Oczywi�cie Pann�
Migotk� lubi� tak�e, ale dziewczyna to ju� nie to samo.
W��czykij by� pogodny, wiedzia� mn�stwo r�nych rzeczy, ale
nie m�wi� o nich bez potrzeby. Czasem tylko opowiada� o swoich
podr�ach i wtedy odczuwa�o si� rodzaj dumy, jakby si� by�o do�
puszczonym do udzia�u w jakim� tajnym sprzysi�eniu. Kiedy poja�
wia� si� pierwszy �nieg, Muminek razem z innymi zapada� w
sen zimowy. W��czykij natomiast w�drowa� w�wczas na po�udnie i
dopiero z nadej�ciem wiosny wraca� do Doliny Mumink�w.
Tej wiosny nie wr�ci�.
Muminek czeka� na niego od chwili, gdy zbudzi� si� ze snu
zimowego, cho� nikomu o tym nie m�wi�. Kiedy stada ptak�w przele�
cia�y nad dolin�, a �nieg na p�nocnych stokach znik�, Muminek
zacz�� si� niecierpliwi�. Tak d�ugo nie czeka� nigdy.
Przysz�o lato, miejsce nad rzek�, gdzie W��czykij rozbija�
sw�j namiot, zaros�o traw� i zazieleni�o si�, jakby nikt nigdy
tam nie mieszka�.
Muminek wci�� jeszcze czeka�, cho� ju� nie tak bardzo; zm�-
czy� si� i by� troch� roz�alony.
Kt�rego� dnia Panna Migotka zacz�a m�wi� o tym przy
obiedzie.
- Jak ten W��czykij sp�nia si� w tym roku - powiedzia�a.
- Kto wie, mo�e wcale nie wr�ci - odrzek�a Mimbla.
- Na pewno Buka7 go zjad�a! - pisn�a Mi. - Albo wpad� do
jakiego� do�u i rozbi� si� na kawa�ki!
- Cicho b�d�! - przerwa�a Mama Muminka. - W��czykij zawsze
da sobie rad�.
"Mo�e jednak naprawd� co� si� sta�o... - my�la� Muminek id�c
wolno wzd�u� rzeki. - S� przecie� Buki i policjanci. I przepa�ci,
w kt�re mo�na wpa��. I mo�na zamarzn�� na �mier�, i wylecie� w
powietrze, i uton�� w morzu, i po�kn�� o��, i tak dalej... Wielki
�wiat jest niebezpieczny. Nikt tam nikogo nie zna, nikt nie wie,
co kto� inny lubi, czego si� boi. A w�a�nie gdzie� tam w�druje
W��czykij w swoim starym, zielonym kapeluszu... I gdzie� tam jest
Dozorca Parku, jego najwi�kszy wr�g. Niebezpieczny, niebezpieczny
wr�g"...
Muminek stan�� na mo�cie i patrzy� ponuro w d� na wod�. Na�
gle jaka� �apka dotkn�a lekko jego ramienia. Muminek podskoczy�
i zakr�ci� m�ynka.
- Ach, to ty - powiedzia�.
- Tak mi smutno - rzek�a Panna Migotka i spojrza�a na niego
prosz�co spod grzywki. Na uszach mia�a wianek z fio�k�w i okrop�
nie nudzi�a si� od samego rana.
Muminek mrukn�� przyja�nie.
- Pobawmy si� - powiedzia�a Panna Migotka. - Pobawmy si�, �e
ja jestem wyj�tkowo pi�kna i �e ty mnie porywasz!
- Nie wiem, czy jestem w odpowiednim nastroju - odpar� Mu�
minek.
Panna Migotka opu�ci�a uszy. Wtedy Muminek szybko potar�
pyszczkiem o jej pyszczek i powiedzia�:
- W to, �e jeste� wyj�tkowo pi�kna, nie potrzebujemy si�
bawi�, bo jeste� pi�kna. Ale wola�bym ci� porwa� raczej jutro.
Dzie� czerwcowy min�� i zapad� zmierzch.
Ale upa� wci�� nie ustawa�.
W suchym, gor�cym powietrzu unosi�o si� moc sadzy. Rodzina
Mumink�w straci�a humor, sta�a si� milcz�ca i nietowarzyska. W
ko�cu Mamie Muminka przysz�o na my�l, �eby wszyscy spali w
ogrodzie. Wyszuka�a kilka przyjemnych miejsc i przy ka�dym
pos�aniu postawi�a ma�� lampk�, �eby nikt nie czu� si� samotny i
opuszczony.
Muminek i Panna Migotka zwin�li si� w k��bek pod krzakami
ja�minu. Ale nie mogli zasn��.
To nie by�a zwyk�a noc - wok� panowa�a jaka� niesamowita
cisza.
- Tak gor�co - �ali�a si� Panna Migotka. - Wierc� si� i
wierc�, i prze�cierad�o jest jakie� nieprzyjemne, i jeszcze
troch�, a zaczn� my�le� o smutnych rzeczach!
- Ze mn� jest zupe�nie tak samo - odpowiedzia� Muminek.
Usiad� i patrzy� na ogr�d. Zdawa�o si�, �e wszyscy �pi�.
Lampy pali�y si� spokojnie przy ka�dym pos�aniu.
Wtem krzaki ja�minu zadr�a�y gwa�townie.
- Widzia�e�? - zapyta�a Panna Migotka
- Tak. Ale teraz zn�w jest spok�j - odpar� Muminek.
Zaledwie to powiedzia�, gdy nagle lampa przewr�ci�a si� na
traw�. Kwiaty na grz�dce zadr�a�y, a w ziemi powoli zrobi�a si�
szczelina i zacz�a sun�� naprz�d. Sun�a i sun�a, a� w ko�cu
znik�a pod materacem. Potem rozszerzy�a si�.
Ziemia i piasek posypa�y si� w g��b rozpadliny, a w pewnej
chwili znik�a w niej szczoteczka do z�b�w Muminka.
- By�a zupe�nie nowa! - krzykn�� Muminek. - Widzisz j�?
Pochyli� pyszczek nad szczelin� i zajrza�. W tej samej
chwili szczelina zamkn�a si�.
- Zupe�nie nowa! - powt�rzy� Muminek os�upia�y. - Niebieska!
- Pomy�l raczej, co by si� sta�o, gdyby tw�j ogonek tam si�
dosta�! - pociesza�a go Panna Migotka. - Musia�by� tu siedzie�
przez ca�e �ycie!
- Chod�! - zawo�a� Muminek zrywaj�c si� gwa�townie. -
P�jdziemy spa� na werand�.
Przed domem sta� Tatu� Muminka i w�szy� w powietrzu.
W ogrodzie szele�ci�o co� niespokojnie, stada ptak�w wzbi�
ja�y si� w powietrze, a r�ne drobne n�ki gor�czkowo przemierza-
�y traw�...
Ze s�onecznika rosn�cego przy schodach wytkn�a g�ow� ma�a
Mi.
- Teraz si� zacznie! - zawo�a�a podniecona.
Nagle pod ich stopami rozleg� si� cichy pomruk i jednocze�-
nie us�yszeli, jak w kuchni z wielkim ha�asem pospada�y z p�ek
rondle.
- Czy to ju� �niadanie? - spyta�a Mama Muminka zrywaj�c si�
z pos�ania. - Co si� dzieje?
- Nic, moja droga - odpowiedzia� Tatu�. - To tylko g�ra
ziej�ca ogniem troch� si� rusza... Pomy�l, ile przycisk�w z
lawy...
Teraz obudzi�a si� i Mimbla. Wszyscy stan�li przy
balustradzie werandy i patrzyli.
- Gdzie jest ta g�ra? - zapyta� Muminek.
- Na ma�ej wyspie - odpowiedzia� Tatu�. - Na takiej ma�ej,
czarnej wyspie, na kt�rej nic nie ro�nie.
- Nie my�lisz, �e jest to troch�, no troszeczk� niebez�
pieczne? - szepn�� Muminek i wsun�� �apk� do �apki Tatusia.
- No, tak - odpowiedzia� Tatu� Muminka uprzejmie. - Mo�e to
i jest troch� niebezpieczne.
Muminek kiwn�� g�ow� zachwycony.
W tej samej chwili us�yszeli pot�ny �oskot.
Szed� gdzie� od morza i pocz�tkowo przypomina� pomruk, a
potem coraz to silniejszy grzmot.
W�r�d jasnej nocy zobaczyli, jak ponad lasem, ponad wierz�
cho�kami drzew, wzbija si� w g�r� co� ogromnego. To co� wci��
ros�o i ros�o, a na szczycie mia�o bia�y, pienisty grzebie�.
- My�l�, �e teraz chyba wejdziemy do salonu - powiedzia�a
Mama Muminka.
Ledwie ich ogonki znalaz�y si� za progiem, gdy ogromna fala
wdar�a si� do Doliny Mumink�w, zatapiaj�c wszystko w zupe�nych
ciemno�ciach. Dom zako�ysa� si� lekko, lecz nie przewr�ci� si�,
gdy� by� to bardzo solidny dom. Po chwili meble w salonie zacz�y
p�ywa�.
Wszyscy wbiegli na pi�tro i usiedli, by przeczeka�, a�
sztorm minie.
- Takiej pogody nie by�o od czasu mojej m�odo�ci -
powiedzia� z o�ywieniem Tatu� Muminka i zapali� �wiec�.
Noc pe�na by�a niepokoju, za �cianami rozlega� si� huk,
�omot i trzaski, a ci�kie fale bi�y w okiennice.
Mama Muminka usiad�a w fotelu na biegunach i w zamy�leniu
zacz�a ko�ysa� si� tam i z powrotem.
- Czy to jest koniec �wiata? - zapyta�a ma�a Mi ciekawie.
- Wygl�da na to - odpowiedzia�a Mimbla. - Postaraj si� by�
grzeczna, je�li jeszcze zd��ysz, bo teraz ju� pewnie nied�ugo
p�jdziemy wszyscy do nieba.
- Do nieba? - powt�rzy�a Mi. - Musimy i�� do nieba? A jak
si� mo�na stamt�d wydosta�?
Co� ci�kiego uderzy�o w dom, �wiat�o zamigota�o.
- Mamo - szepn�� Muminek.
- Tak, kochanie? - odpowiedzia�a Mama.
- Zapomnia�em o ��dce z kory, zosta�a na jeziorku.
- Znajdziesz j� tam jutro - odrzek�a Mama. Nagle przesta�a
si� buja� i krzykn�a: - Jak mog�am!
- Co takiego? - zapyta�a podskakuj�c Panna Migotka.
- Jolka - odpowiedzia�a Mama Muminka. - Zapomnia�am zrobi�
jolk�. Przez ca�y czas mia�am uczucie, �e zapomnia�am o czym�
wa�nym.
- Dosz�a ju� do szybra - oznajmi� Tatu� Muminka, kt�ry wci��
zbiega� do salonu, by mierzy� poziom wody. Patrzyli na schody
wiod�ce w d� do salonu i ka�dy my�la� o tych wszystkich przed�
miotach, kt�re nie powinny zamokn��.
- Czy hamak zabrany? - zapyta� nagle Tatu� Muminka.
Nikt nie pami�ta� o zabraniu hamaka.
- To dobrze - ucieszy� si� Tatu�. - Mia� obrzydliwy kolor.
Szum wody wok� �cian domu sprawi�, �e ogarn�a ich senno��.
Tote� po kolei zwijali si� w k��bek na pod�odze i zasypiali.
Tylko Tatu� Muminka, nim zgasi� lamp�, nastawi� budzik na si�dm�.
Bo bardzo by� ciekaw, co dzia�o si� na dworze.
Rozdzia� drugi
O tym, jak si� nurkuje po �niadanie
Wreszcie nadszed� ranek. Zap�on�� w�skim pasmem �wiat�a,
kt�re d�ugo bada�o horyzont, nim odwa�y�o si� wej�� wy�ej.
Dzie� by� pogodny.
Lecz wzburzone fale sp�ukiwa�y swoje nowe brzegi, kt�re
nigdy dot�d nie spotka�y si� z morzem.
G�ra ziej�ca ogniem - pow�d tego wszystkiego - uspokoi�a
si�. Wzdycha�a zm�czona i tylko od czasu do czasu wydmuchiwa�a w
niebo nieco popio�u.
O si�dmej zadzwoni� budzik.
Rodzina Mumink�w obudzi�a si� natychmiast i rzuci�a si� do
okna. Ma�� Mi posadzono na parapecie, a Mimbla trzyma�a j� za
sukienk�, by nie wypad�a.
Ca�y �wiat by� odmieniony, Nie by�o ani ja�min�w, ani bz�w,
ani mostu, ani rzeki.
Nad wod� stercza�a tylko cz�� dachu drewutni. Siedzia�o na
nim trzymaj�c si� szczytu dachu trz�s�ce si� towarzystwo - praw�
dopodobnie mieszka�cy lasu.
Wszystkie drzewa wyrasta�y prosto z wody, a �a�cuch g�rski
wok� Doliny Mumink�w podzielony by� na mn�stwo skalistych wysp.
- Wola�am tak, jak by�o dawniej - powiedzia�a Mama Muminka.
Mru��c oczy patrzy�a w s�o�ce, kt�re podnosi�o si� nad t� ca��
bied� wielkie i czerwone jak ksi�yc p�nym latem.
- I nie b�dzie kawy na �niadanie - powiedzia� Tatu� Muminka,
Mama Muminka spojrza�a na schody, kt�re gin�y w wodzie.
Pomy�la�a o swojej kuchni, o p�eczce, na kt�rej sta�a puszka z
kaw�, i zastanawia�a si�, jak by si� do niej dosta�.
- Mo�e da� nurka i co� wy�owi�? - zapyta� Muminek, kt�ry
my�la� o tym samym.
- Nie potrafisz tak d�ugo nie oddycha�, moje dziecko -
powiedzia�a Mama.
Tatu� popatrzy� na nich.
- Cz�sto sobie my�la�em - powiedzia� - �e ka�dy powinien
czasami spojrze� na swoje mieszkanie z sufitu, a nie tylko z
pod�ogi.
- Masz zamiar... - zacz�� Muminek z zachwytem.
Tatu� kiwn�� g�ow� potakuj�co, poszed� do swego pokoju i
wr�ci� po chwili z pi�� i �widrem.
Wszyscy otoczyli go doko�a i ciekawie przygl�dali si� temu,
co robi�.
Tatu� Muminka uwa�a� naturalnie, �e rozpi�owywanie w�asnego
sufitu to zaj�cie troch� niesamowite, lecz jednocze�nie sprawia-
j�ce du�� przyjemno��.
.oOo.
W chwil� p�niej Mama Muminka po raz pierwszy mog�a popa�
trze� na swoj� kuchni� z g�ry. By�a oczarowana. Kuchnia wygl�da�a
jak s�abo o�wietlone, jasnozielone akwarium. Na jego dnie
rozr�ni�a piec i kube�ek na �mieci. Ale wszystkie krzes�a i
sto�y p�ywa�y w wodzie tu� pod sufitem.
- Jakie to okropnie �mieszne - powiedzia�a i zacz�a si�
�mia�.
�mia�a si� tak bardzo, �e musia�a usi��� w fotelu na biegu�
nach, kuchnia bowiem widziana w ten spos�b dzia�a�a na ni� ogrom�
nie rozweselaj�co.
- Dobrze, �e wypr�ni�am kube�ek na �mieci! - powiedzia�a
ocieraj�c oczy. - I �e zapomnia�am przynie�� drzewa!
- Nurkuj�, mamusiu - powiedzia� Muminek.
- Nie pozw�lcie mu, nie pozw�lcie, prosz�! - zawo�a�a Panna
Migotka wystraszona.
- Nie, dlaczego? - odpowiedzia�a Mama. - Je�eli on uwa�a, �e
to jest emocjonuj�ce?
Muminek sta� przez chwil� bez ruchu i oddycha� tak spokoj�
nie, jak tylko potrafi�. Nast�pnie da� nura do kuchni.
Podp�yn�� do spi�arki i otworzy� drzwi. Woda w spi�arce by�a
bia�a od mleka, a tu i �wdzie unosi�y si� w niej drobinki d�emu
bor�wkowego. Obok niego przep�yn�o kilka bochenk�w chleba, a za
nimi zw�j makaronu. Muminek chwyci� maselniczk�, z�owi� w prze�
locie bochenek chleba i zatoczy� �uk nad p�yt� kuchenn�, aby
wzi�� mamin� puszk� z kaw�. Potem wyp�yn�� pod sufit i g��boko
wci�gn�� powietrze.
- Sp�jrzcie tylko, jednak nie zapomnia�am zakr�ci� puszki! -
zawo�a�a rado�nie Mama. - Czuj� si� jak na wycieczce! Czy m�g�by�
r�wnie� wy�owi� imbryk do kawy i fili�anki?
Nigdy jeszcze �niadanie nie by�o tak interesuj�ce.
Wybrali krzes�o, kt�rego nikt nigdy nie lubi�, por�bali i
ugotowali na nim kaw�. Cukier rozpu�ci� si�, niestety, ale na
szcz�cie Muminek znalaz� puszk� syropu. Tatu� jad� marmolad�
prosto ze s�oika, a ma�a Mi przewierci�a �widrem ca�y bochenek,
na co jednak nikt nie zwr�ci� uwagi.
Muminek jeszcze kilkakrotnie dawa� nurka, aby co� uratowa� z
kuchni, i w�wczas woda bryzga�a na ca�y wype�niony dymem pok�j.
- Nie b�d� dzi� zmywa�a - powiedzia�a uradowana Mama Mumin�
ka. - Kto wie, mo�e nigdy ju� nie b�d� zmywa�a? Ale, moi kochani,
czy nie mogliby�my wy�owi� troch� mebli z salonu, zanim si�
zupe�nie rozpuszcz�?
.oOo.
Na dworze s�o�ce zacz�o przygrzewa�, a fale bi�y spokoj�
niej.
Towarzystwo siedz�ce na dachu drewutni nabiera�o powoli wi�
goru i zacz�o si� z�o�ci� na ten ca�y ba�agan w naturze.
- Za czas�w mojej matki co� takiego nigdy nie mog�oby si�
zdarzy� - powiedzia�a jedna z myszy, nerwowo rozczesuj�c ogonek.
- Nigdy by na to nie pozwolono! No, ale czasy si� zmieniaj�, a
dzisiejsza m�odzie� jest samowolna.
W tym momencie jakie� ma�e, powa�ne stworzonko energicznie
przysun�o si� do pozosta�ych.
- Nie s�dz�, �eby to m�odzie� zrobi�a t� wielk� fal� -
powiedzia�o. - Wszyscy w tej dolinie s� za mali, �eby zrobi�
wi�ksz� fal� ni� na przyk�ad w wiadrze albo w garnku, albo w
miednicy. Albo na przyk�ad w szklance wody.
- Czy ono sobie ze mnie �artuje? - zapyta�a mysz podnosz�c
brwi.
- Nie, sk�d�e znowu - odpowiedzia�o powa�ne stworzonko. -
Ale my�la�em i my�la�em przez ca�� noc, w jaki spos�b mo�e pow�
sta� taka wielka fala bez wiatru. Mnie to interesuje, rozumiecie,
i my�l�, �e na przyk�ad...
- A jak si� nazywa, je�li wolno zapyta�? - przerwa�a mu
mysz.
- Homek - odpowiedzia�o ma�e stworzonko wcale nie rozg�
niewane. - Gdyby�my potrafili z r o z u m i e �, jak si� to
dzieje, to wielka fala wydawa�aby si� nam czym� zupe�nie natural�
nym.
- Naturalnym! - pisn�a ma�a, gruba Bufka. - Homek nic nie
rozumie! Wszystko jest na opak, wszystko! Przedwczoraj kto� mi
w�o�y� szyszk� do buta, �eby podkre�li�, jakie mam du�e stopy,
wczoraj jaki� Paszczak przechodz�c ko�o mego okna za�mia� si�
dwuznacznie, a dzi� znowu to!
- Czy ca�a ta wielka fala jest po to, �eby zirytowa� Bufk�?
- spyta�o jakie� ma�e stworzonko, na kt�rym podobna mo�liwo��
zrobi�a ogromne wra�enie.
- Tego nie powiedzia�am - wykrztusi�a Bufka przez �zy. - Czy
jest kto�, kto by pomy�la� o mnie albo zrobi� cokolwiek dla mnie?
Nie m�wi�c ju� o du�ej fali!
- Mo�e po prostu ta szyszka spad�a z sosny - podsun��
us�u�nie Homek. - Je�eli, oczywi�cie, by�a to szyszka sosnowa.
Je�li za� nie by�a sosnowa, to musia�a by� jod�owa. A czy tw�j
but jest wystarczaj�co du�y, �eby pomie�ci� szyszk� jod�ow�?
- Wiem, �e mam du�e stopy - mrukn�a Bufka z gorycz�.
- Ja tylko pr�buj� to jako� wyt�umaczy� - odpar� Homek.
- To kwestia odczucia - odpowiedzia�a Bufka. - Tego si�
n i e d a wyt�umaczy�!
- Mo�e - powiedzia� Homek zgn�biony.
Mysz sko�czy�a czesa� ogonek i zainteresowa�a si� domem Mu�
mink�w.
- Zaj�ci s� ratowaniem swoich mebli - powiedzia�a wyci�gaj�c
szyj�. - (Narzuta na tapczan jest rozdarta, jak widz�). I zjedli
ju� �niadanie! Podziwiam, jak to niekt�rzy potrafi� dba� o siebie
i swoje sprawy. Panna Migotka siedzi i czesze si�. (Podczas kiedy
my toniemy). Tak, podziwiam. Teraz taszcz� kanap� na dach, �eby
wysch�a! Teraz wci�gaj� flag� na maszt! Na m�j ogon, s� tacy,
kt�rym si� zdaje, �e kim� s�!
Mama Muminka wychyli�a si� przez por�cz balkonu i zawo�a�a:
- Dzie� dobry!
- Dzie� dobry! - odpowiedzia� Homek z zapa�em. - Czy mo�emy
z�o�y� wizyt�? A mo�e za wcze�nie? To mo�e raczej po po�udniu?
- Przychod�cie zaraz! - odkrzykn�a Mama Muminka. - Lubi�
poranne wizyty.
Homek odczeka� chwil�, a� nadp�yn�o odpowiednie drzewo,
takie, kt�rego korzenie stercza�y w powietrzu. Zaczepi� si� o nie
ogonkiem i spyta� reszt� towarzystwa:
- Pop�yniecie z�o�y� wizyt�?
- Nie, dzi�kuj� - odpowiedzia�a mysz. - To nie dla nas!
Ba�aga�skie gospodarstwo!
- Nie jestem zaproszona - odpowiedzia�a Bufka pochmurnie.
Patrzy�a, jak Homek odbija i jak drzewo zaczyna z wolna
odp�ywa�. W nag�ym porywie osamotnienia Bufka da�a rozpaczliwego
susa i uczepi�a si� ga��zi. Homek pom�g� jej wej�� na drzewo nic
nie m�wi�c.
Powoli podp�yn�li pod dach werandy, po czym wsun�li si� do
domu przez okno.
- Witamy! - przywita� ich Tatu� Muminka. - Pozw�lcie, �e wam
przedstawi�: moja �ona, m�j syn, Panna Migotka, Mimbla, ma�a Mi.
- Bufka - powiedzia�a Bufka.
- Homek - powiedzia� Homek.
- Jeste�cie g�upi! - pisn�a ma�a Mi.
- To prezentacja - obja�ni�a j� Mimbla. - A teraz b�d� ci�
cho, bo to prawdziwa wizyta.
- Prosz� wybaczy�, �e u nas troch� dzi� nie posprz�tane
-powiedzia�a Mama Muminka. - A salon niestety stoi pod wod�.
- Ale� to nic nie szkodzi - odpar�a Bufka. - Jaki pi�kny
st�d widok. I pogod� mamy prze�liczn�.
- Naprawd�? - spyta� Homek zdziwiony.
Bufka si� zaczerwieni�a.
- Nie chcia�am k�ama� - powiedzia�a. - Ale s�dzi�am, �e to
brzmi wytwornie.
Przez chwil� by�o cicho.
- Troch� tu ciasno - powiedzia�a Mama Muminka skromnie. -
Ale w ka�dym razie ciesz� si� z urozmaicenia. Ogl�dam moj� kuch�
ni� w zupe�nie nowy spos�b... szczeg�lnie kiedy meble stoj� do
g�ry nogami! I woda teraz taka ciep�a. Nasza rodzina bardzo lubi
p�ywa�.
- Ach tak, doprawdy? - powiedzia�a Bufka uprzejmie.
Zn�w przez chwil� by�o cicho.
Nagle us�yszeli lekki szmer, jakby kto� podlewa� kwiaty.
- Mi! - zawo�a�a Mimbla surowo.
- To nie j a! - odpar�a Mi. - To morze wchodzi przez okno!
Mia�a zupe�n� racj�. Woda zn�w zacz�a przybiera�. Przez
parapet okienny chlusn�a fala. Potem druga. I naraz ca�y wo�
dospad wtoczy� si� na dywan.
Mimbla szybko w�o�y�a m�odsz� siostr� do kieszeni.
- Co za szcz�cie, �e wszyscy lubimy p�ywa�! - powiedzia�a.
Rozdzia� trzeci
O tym, jak zaznajamiano si� z domem, w kt�rym straszy
Mama Muminka siedzia�a na dachu, trzymaj�c w obj�ciach tore�
bk�, koszyk do rob�t, imbryk do kawy i album rodzinny. Od czasu
do czasu wdrapywa�a si� troch� wy�ej, odsuwaj�c si� od przybiera�
j�cej wody, albowiem niezbyt lubi�a, gdy wl�k� si� za ni� mokry
ogonek. Szczeg�lnie teraz, kiedy mieli go�ci.
- Nie zdo�amy uratowa� ca�ego umeblowania salonu -
powiedzia� Tatu� Muminka.
- M�j kochany - odpowiedzia�a Mama. - Na co komu st� bez
krzese� albo krzes�a bez sto�u? I czy mo�na si� cieszy� z ��ek
nie maj�c bieli�niarki?
- Masz racj� - przyzna� Tatu�.
- A dobrze jest mie� szaf� z lustrem - m�wi�a Mama �agodnie.
- Wiesz przecie�, jak to przyjemnie rano przejrze� si� w lustrze.
I mi�o jest - doda�a po chwili - pole�e� sobie po po�udniu na
kozetce i poduma�...
- Nie, kozetka nie - odpowiedzia� Tatu� stanowczo.
- Jak chcesz, kochanie - odpar�a.
Przep�ywa�y ko�o nich panie drzew, krzewy, taczki, dzie�e,
w�zki dziecinne, �odzie, pomosty i p�oty - puste lub pe�ne
rozbitk�w. Ale �adna z tych rzeczy nie nadawa�a si� na urz�dzenie
salonu.
Nagle Tatu� Muminka zsun�� kapelusz na kark i spojrza�
przenikliwie w stron� wylotu doliny. P�yn�o stamt�d co�
niezwyk�ego. S�o�ce �wieci�o mu w oczy, nie m�g� wi�c dostrzec,
czy to co� by�o niebezpieczne, w ka�dym razie by�o du�e, wystar�
czaj�co du�e na urz�dzenie dziesi�ciu salon�w jeszcze
liczniejszej rodziny.
Pocz�tkowo wygl�da�o jak olbrzymia ton�ca puszka. Potem
podobne by�o do muszli zwr�conej otworem w d�.
Przyjrzawszy si� temu Tatu� Muminka powiedzia�:
- Zdaje si�, �e damy sobie rad�.
- Naturalnie, �e damy sobie rad� - odpowiedzia�a Mama Mumin�
ka. - Musimy jeszcze troch� posiedzie� i poczeka� na nasz nowy
dom. Tylko �obuzom si� nie wiedzie.
- Tego bym nie powiedzia� - rzek� Homek. - Znam �obuz�w,
kt�rym nigdy nie przydarzy�o si� nic niebezpiecznego.
- Jak ci biedacy musz� si� nudzi� - powiedzia�a Mama Muminka
ze wsp�czuciem.
Teraz �w dziwny przedmiot podp�yn�� bli�ej. By� to swego
rodzaju dom. Na dachu podobnym do konchy muszli namalowane by�y
dwie z�ote twarze: jedna p�aka�a, a druga si� �mia�a. Pod tymi
twarzami znajdowa� si� p�kolisty pok�j, mroczny i pe�en
paj�czyn. Widocznie wielka fala zmiot�a ca�� przedni� �cian� bu�
dynku. Po obu stronach pustego otworu zwisa�y czerwone aksamitne
draperie, kt�re �a�o�nie wlok�y si� po wodzie.
Tatu� Muminka wpatrywa� si� w mrok ogromnego pokoju.
- Czy jest kto� w domu? - zawo�a� ostro�nie.
Nikt nie odpowiedzia�. Dom ko�ysa� si� na falach, trzaska�y
pootwierane drzwi, a k��bki kurzu toczy�y si� tam i z powrotem po
nagiej pod�odze.
- Mam nadziej�, �e uda�o im si� uj�� z �yciem - powiedzia�a
Mama Muminka z trosk� w g�osie. - Biedna rodzina! Ciekawa jestem,
jak oni wygl�dali. W�a�ciwie to straszne odbiera� im dom w ten
spos�b...
- Kochanie - powiedzia� Tatu�. - Woda przybiera.
- Tak, tak - powiedzia�a Mama. - Trzeba si� wprowadzi�.
Wdrapa�a si� do nowego domu i rozejrza�a doko�a. �e byli
troch� nieporz�dni, zauwa�y�a od razu. Ale komu si� to nie
zdarza. I �e zbierali przer�ne stare rupiecie. I szkoda, �e ta
�ciana wypad�a, chocia� teraz w lecie nie mia�o to tak wielkiego
znaczenia...
- Gdzie postawimy st� z salonu? - zapyta� Muminek.
- Tu, po�rodku - odpowiedzia�a Mama.
Gdy zn�w otoczy�y j� pi�kne meble z salonu obite ciemnoczer�
wonym pluszem z pomponikami, zaraz poczu�a si� spokojniej. �w
dziwny pok�j natychmiast zrobi� si� przytulny, a uradowana Mama
usiad�a w fotelu na biegunach i zacz�a rozmy�la� o firankach i
b��kitnych tapetach.
- Z naszego domu wida� ju� tylko maszt z flag� - powiedzia�
Tatu� Muminka ponuro.
Mama Muminka pog�aska�a go po �apce.
- To by� pi�kny dom - powiedzia�a. O wiele lepszy od tego.
Ale zobaczysz, za jaki� czas przyzwyczaimy si� tak�e do tego i
wszystko b�dzie jak dawniej.
(Kochany czytelniku - Mama Muminka zupe�nie nie mia�a racji.
Ju� nic nie mia�o by� jak dawniej, gdy� dom, do kt�rego si�
wprowadzili, nie by� zwyk�ym domem, a rodzina kt�ra w nim miesz�
ka�a, absolutnie nie by�a zwyk�� rodzin�. Wi�cej nie powiem).
- Czy mam ratowa� flag�? - zapyta� Homek.
- Nie, niech zostanie - odrzek� Tatu� Muminka. - Wygl�da tak
dumnie.
Powoli p�yn�li przez dolin�. Ale jeszcze z prze��czy
wiod�cej do Samotnych G�r widzieli flag�, kt�ra powiewa�a ku nim,
podobna do male�kiej plamki nad wod�.
Wieczorem Mama Muminka nakry�a do herbaty w swoim nowym do�
mu. St� wygl�da� troch� zagubiony w du�ym, obcym salonie. Wok�
niego sta�y na stra�y krzes�a, szafa z lustrem i bieli�niarka,
ale dalej pok�j nikn�� w ciemno�ciach, ciszy i kurzu. Sufit za� -
z kt�rego powinien zwisa� jak ongi� w salonie aba�ur z czerwonymi
pomponikami, roztaczaj�cy �agodne �wiat�o - sufit by� najdzi�
wniejszy ze wszystkiego. Gin�� w tajemniczym mroku, a gdy dom
ko�ysa� si� na wodzie, wysoko w g�rze co� wielkiego i
nieokre�lonego porusza�o si� i powiewa�o tam i z powrotem.
- Tyle jest rzeczy, kt�rych si� nie rozumie - szepn�a do
siebie Mama Muminka. - Ale w�a�ciwie dlaczego zawsze mia�oby si�
dzia� tak, jake�my do tego przywykli?
Przeliczy�a fili�anki i spostrzeg�a, �e zapomnieli zabra�
d�emu.
- Szkoda - powiedzia�a. - Wiem, �e Muminek lubi d�em do
herbaty. Jak mog�am o nim zapomnie�!
- A mo�e ci, co tu mieszkali przedtem, te� zapomnieli zabra�
d�emu - pociesza� Homek. - Mo�e trudno im by�o go zapakowa�? Albo
na przyk�ad niewiele zosta�o w s�oiku i nie warto by�o ratowa�?
- Ale czy nam si� uda znale�� ich d�em? - odpowiedzia�a Mama
z pow�tpiewaniem.
- Spr�bujmy - zaofiarowa� si� Homek. - Przecie� musieli mie�
spi�arni�.
Powiedziawszy to ruszy� w nieprzeniknione ciemno�ci.
Po�rodku pod�ogi sta�y samotne drzwi. Homek dla porz�dku
wszed� przez nie i stwierdzi� ze zdumieniem, i� s� zrobione z pa�
pieru, a nast�pnie, �e na drugiej ich stronie namalowany jest
kaflowy piec. Potem wszed� schody, kt�re ni st�d, ni zow�d
ko�czy�y si� w powietrzu.
"Kto� mi tu robi kawa�y - pomy�la� Homek. - Ale nie uwa�am,
�eby by� dowcipny. Drzwiami powinno si� gdzie� wchodzi�, a
schodami gdzie� doj��. Jakie by�oby �ycie, gdyby Bufki nagle za�
cz�y zachowywa� si� jak Mimble, a Homki jak Paszczaki?"
Pe�no tu by�o przer�nych rupieci. Dziwnych przedmiot�w z
gipsu, z drewna i p��tna, cz�sto zniszczonych i po�amanych,
kt�rych nikomu nie chcia�o si� wynie�� na strych. A cz�� ich
by�a tylko zacz�ta i nigdy nie wyko�czona.
- Czego szukasz? - zapyta�a Mimbla, wychodz�c z szafy, kt�ra
nie mia�a ani p�ek, ani tylnej �ciany.
- D�emu - odpar� Homek.
- Tu jest wszystko - powiedzia�a Mimbla - wi�c b�dzie i
d�em. To musia�a by� okropnie zabawna rodzina.
- Widzia�y�my ju� jedn� z tych os�b - pisn�a ma�a Mi z
przej�ciem. - Nale�y do takich, co nie chc� by� widziani!
- Gdzie? - zapyta� Homek.
Mimbla wskaza�a na ciemny k�t, w kt�rym sta�a oparta o
�cian� papierowa palma, szeleszcz�ca melancholijnie papierowymi
li��mi.
- Bandyta! - krzykn�a Mi - Tylko czeka, �eby nas wszystkich
pozabija�!
- Grunt to spok�j - powiedzia� Homek i g�os mu uwi�z� w gar�
dle.
Podszed� do ma�ych uchylonych drzwiczek i w�szy� ostro�nie.
Potem zajrza� do w�skiego korytarza, kt�ry zakr�ca� tajemniczo i
nikn�� w ciemno�ciach.
- Gdzie� tu musi by� spi�arnia - szepn��.
Weszli w korytarz. Spostrzegli, �e jest w nim szereg ma�ych
drzwiczek.
Mimbla zadar�a g�ow� i mozolnie zacz�a odczytywa� napis na
tabliczce.
- "Re-kwi-zy-tor-nia" - wysylabizowa�a. - Prawdziwe zb�jec�
kie nazwisko!
Homek skupi� si�, zebra� odwag� i zapuka�. Odczekali chwil�,
ale pana Rekwizytorni najwidoczniej nie by�o w domu.
Wtedy Mimbla jednym pchni�ciem otworzy�a drzwi.
Nigdy jeszcze nie widzieli tylu rzeczy naraz. Od sufitu do
pod�ogi i od pod�ogi do sufitu by�y p�ki, a na nich wszystko, co
w og�le sta� mo�e na p�lkach, i to w niebywa�ym, kolorowym
nie�adzie. Ogromne misy z owocami obok zabawek, lamp i porcelany,
�elazne zbroje obok kwiat�w, narz�dzi, wypchanych ptak�w,
ksi��ek, aparat�w telefonicznych i wachlarzy, wiadra obok
globus�w, strzelb, pude� do kapeluszy, zegar�w, wag i...
Ma�a Mi skoczy�a z ramienia siostry na jedn� z p�ek. Spoj�
rza�a w stoj�ce tam lustro i krzykn�a:
- Patrzcie, zrobi�am si� jeszcze mniejsza! Ju� mnie w og�le
nie wida�! Ju� mnie w og�le nie ma!
- To nieprawdziwe lustro - obja�ni�a jej siostra. - Gwaran�
tuj� ci, �e jeszcze jeste�.
Homek szuka� d�emu.
- Mo�e tu s� konfitury - powiedzia� usi�uj�c zdj�� pokrywk�
z jakiego� s�oika.
- Malowany gips - odrzek�a Mimbla.
Si�gn�a w�a�nie po jab�ko i ugryz�a. - Drewno -
stwierdzi�a.
Ma�a Mi pok�ada�a si� ze �miechu.
Ale Homek by� strapiony. Wszystko wok� niego udawa�o co�
innego, ni� by�o w rzeczywisto�ci, oszukiwa�o pi�knymi barwami.
Gdy wyci�ga� �apk� i dotyka�, okazywa�o si�, �e jest zrobione z
papieru, drewna lub gipsu. Z�ote korony by�y lekkie, kwiaty by�y
kwiatami papierowymi, skrzypce nie mia�y strun, pude�ka - dna, a
ksi��ki nie dawa�y si� otworzy�.
Dotkni�ty tym do g��bi, Homek rozmy�la� nad sensem tego
wszystkiego, lecz nie m�g� go dociec. "Gdybym by� troch� m�drzej�
szy - my�la� sobie - albo cho� o par� tygodni starszy!"
- Podoba mi si� to - powiedzia�a Mimbla. - Jest tak, jak
gdyby wszystko by�o niczym.
- A czy jest czym�? - spyta�a ma�a Mi.
- Nie - odpowiedzia�a jej siostra weso�o. - Nie zadawaj
g�upich pyta�.
W tej samej chwili gdzie� w pobli�u kto� fukn��. G�o�no i
pogardliwie.
Spojrzeli po sobie przestraszeni.
- Id� st�d - wymamrota� Homek. - Te wszystkie rzeczy
przyprawiaj� mnie o melancholi�.
Naraz w salonie rozleg� si� huk, a nad p�kami wzbi�a si�
chmura kurzu. Homek porwa� szabl� z p�ki i wypad� na korytarz.
Us�yszeli krzyk Bufki.
W salonie by�o zupe�nie ciemno. Co� du�ego i mi�kkiego
musn�o Homka po twarzy. Zacisn�� oczy i pchn�� drewnian� szabl�
prosto w niewidzialnego wroga. Co� rozpru�o si�, a kiedy odwa�y�
si� otworzy� oczy, zobaczy� dziur�, przez kt�r� prze�witywa�o
�wiat�o dzienne.
- Co� ty zrobi�? - zapyta�a Mimbla.
- Zabi�em Rekwizytorni� - odpowiedzia� Homek dr��cym g�osem.
Mimbla roze�mia�a si� i wesz�a przez dziur� do salonu.
- Co wy tu wyprawiacie? - spyta�a.
- Mama poci�gn�a za jaki� sznur! - wyja�ni� Muminek.
- I wtedy co� okropnie, strasznie du�ego zjecha�o z sufitu!
- krzykn�a Bufka.
- I nagle w samym �rodku salonu pojawi� si� krajobraz - do�
da�a Panna Migotka. - Z pocz�tku my�leli�my, �e jest prawdziwy.
Dop�ki nie wesz�a� przez dziur� w trawniku.
Mimbla odwr�ci�a si� i spojrza�a. Zobaczy�a bardzo zielone
brzozy, kt�re przegl�da�y si� w bardzo niebieskim jeziorze.
Z trawnika wyjrza�a spokojna ju� twarz Homka.
- Co� takiego! - powiedzia�a Mama Muminka. - My�la�am, �e to
sznur od firanki.
I naraz to wszystko zjecha�o na mnie. Ca�e szcz�cie, �e
nikogo nie przygniot�o. Znalaz�e� ten d�em?
- Nie - odpowiedzia� Homek.
- Tak czy owak napijemy si� herbaty - powiedzia�a Mama. - I
b�dziemy mogli patrze� sobie na ten obraz. Jest niezwykle pi�kny.
Mam nadziej�, �e pozostanie na tym miejscu - doda�a, po czym za�
cz�a nalewa� herbat� do fili�anek.
W tej samej chwili rozleg� si� �miech.
By� to starczy, szyderczy �miech, kt�ry dobywa� si� z ciem�
nego k�ta, zza papierowej palmy.
- Z czego si� �miejesz? - zapyta� Tatu� Muminka po d�ugiej
ciszy.
Teraz nast�pi�a jeszcze d�u�sza cisza.
- Mo�e napijemy si� razem herbaty? - zaproponowa�a Mama Mu�
minka niepewnie. Ale z k�ta nikt si� nie odezwa�.
- To musi by� kto� z tych, co tu mieszkali przed nami -
powiedzia�a. - Czemu jednak nie wyjdzie i nie przedstawi si�?
Czekali d�ugo, lecz nic si� nie zdarzy�o.
- Herbata wystygnie, dzieciaki - powiedzia�a w ko�cu Mama i
zabra�a si� do smarowania kanapek.
W�a�nie gdy kroi�a ser na jednakowej wielko�ci kawa�ki,
gwa�towny deszcz zacz�� b�bni� po dachu. Zerwa� si� wiatr i zawy�
�a�o�nie za �cian�.
Wyjrzeli na dw�r i zobaczyli, �e s�o�ce zachodzi �agodnie
nad po�yskuj�c� powierzchni� jeziora.
- Co� tu jest na opak - powiedzia� Homek wzburzony.
Nagle rozp�ta� si� sztorm. S�ycha� by�o, jak spi�trzone fale
bij� gdzie� daleko o brzeg, jak siecze deszcz - cho� na dworze
panowa�a niezmiennie pi�kna pogoda. Burza zbli�a�a si� coraz
bardziej. Dalekie, przyt�umione pocz�tkowo pomruki ci�gle przy�
biera�y na sile i niebawem bia�e b�yskawice zacz�y przeszywa�
salon, i tu� nad g�owami Mumink�w raz po raz rozlega� si� �oskot
gromu.
A s�o�ce zachodzi�o sobie w zupe�nym spokoju.
Nagle zacz�a si� obraca� pod�oga. Z pocz�tku powoli, potem
za� coraz pr�dzej i pr�dzej, a� herbata chlusta�a z fili�anek.
Ca�y salon wirowa� jak karuzela, a st�, krzes�a, rodzina Mu�
mink�w, szafa z lustrem i bieli�niarka wirowa�y razem z nim.
I po chwili wszystko sko�czy�o si� r�wnie nieoczekiwanie,
jak si� zacz�o. Burza, b�yskawice, deszcz i wiatr r�wnie� us�
ta�y.
- Jaki ten �wiat jest dziwny! - powiedzia�a Mama Muminka.
- To wszystko nie by�o naprawd�! - krzykn�� Homek. - Prze�
cie� nie by�o chmur. A piorun trzy razy uderzy� w bieli�niark� i
nic jej nie zrobi�! I tak samo z tym deszczem, i z wiatrem.
- Kto� si� ze mnie �mia� przez ca�y czas! - przerwa�a mu
Bufka.
- Na szcz�cie wszystko ju� min�o! - powiedzia� Muminek.
- Musimy by� bardzo, bardzo ostro�ni - stwierdzi� Tatu�. -
To jest niebezpieczny dom, w kt�rym straszy, i r�ne rzeczy mog�
si� tu wydarzy�.
- Dzi�kuj� za herbat� - powiedzia� Homek i wsta� od sto�u.
Podszed� na sam brzeg pod�ogi salonu i patrzy� w mrok na dworze.
"Oni s� zupe�nie inni ni� ja - my�la�. - Potrafi� czu�,
widz� kolory i s�ysz� d�wi�ki, ale c o czuj�, widz� i s�ysz� i
d l a c z e g o, to ich nic a nic nie obchodzi. Na przyk�ad
zupe�nie ich nie interesuje, dlaczego wiruje pod�oga".
Ostatni r�bek tarczy s�onecznej znik� w wodzie. W tej samej
chwili ca�y salon zal�ni� od �wiate�.
Rodzina Mumink�w w zdumieniu podnios�a g�owy znad fili�anek.
Nad nimi l�ni� �uk lamp na zmian� czerwonych i niebieskich, obej�
muj�c wieczorny widok morza niby wie�cem gwiazd. By�o to bardzo
pi�kne. R�wnie� na dole, wzd�u� skraju pod�ogi, pali� si� szereg
�wiate�.
- To po to, �eby nikt nie wpad� do wody - wyrazi�a przy�
puszczenie Mama Muminka. - Jak wszystko w �yciu jest dobrze
pomy�lane! Ale tyle ju� si� dzi� zdarzy�o niezwyk�ych rzeczy, �e
jestem troch� zm�czona. Chyba p�jd� i po�o�� si�.
Lecz nim naci�gn�a ko�dr� na uszy, zawo�a�a:
- Obud�cie mnie jednak, gdyby zdarzy�o si� co� nowego!
.oOo.
P�nym wieczorem Bufka przechadza�a si� nad wod�. Patrzy�a,
jak ksi�yc wschodzi rozpoczynaj�c sw� samotn� w�dr�wk� przez
noc.
"On jest taki jak ja - pomy�la�a ze smutkiem. - Samotny i
okr�g�y".
Poczu�a tak� �a�o�� i osamotnienie, �e musia�a sobie troch�
pop�aka�.
- Czemu p�aczesz? - zapyta� Homek.
- Nie wiem, ale jako� mi z tym dobrze - odpowiedzia�a.
- Przecie� p�acze si� wtedy, kiedy dzieje si� co� smutnego -
obruszy� si� Homek.
- No tak... ten ksi�yc... - odpowiedzia�a niejasno Bufka i
wytar�a nos. - Ksi�yc, noc i ten dziwny nastr�j tutaj...
- Tak - powiedzia� Homek.
Rozdzia� czwarty
O pr�no�ci i niebezpiecze�stwie sypiania na drzewach
Min�o kilka dni.
Rodzina Mumink�w zacz�a przyzwyczaja� si� do swojego osob�
liwego domu. Co wiecz�r, dok�adnie o zachodzie s�o�ca, zapala�y
si� pi�kne lampy. Tatu� Muminka odkry�, �e czerwone, aksamitne
story mo�na by�o zaci�ga�, je�li pada� deszcz, i �e pod pod�og�
jest ma�a spi�arka. Mia�a kr�g�e sklepienie i po�o�ona by�a tu�
nad wod�, aby �ywno�� znajdowa�a si� w ch�odzie. Ale najprzyjem�
niejsze by�o odkrycie, �e sufit pe�en by� obraz�w jeszcze
pi�kniejszych ni� ten z brzozami. Mo�na je by�o opuszcza� i pod�
ci�ga� w g�r� - jak kto chcia�. Najbardziej podoba� si� im obraz
z drewnian� werand� o por�czy rze�bionej w li�cie, przypomina�a
bowiem Dolin� Mumink�w. W�a�ciwie czuliby si� tu zupe�nie
szcz�liwi, gdyby nie l�k, jaki ogarnia� ich za ka�dym razem,
kiedy �w dziwny �miech przerywa� im rozmow�. Czasem by�o to tylko
fukanie. Kto� fuka� na nich, ale nigdy si� nie pokazywa�. Mama
Muminka co dzie� w porze obiadu stawia�a w ciemnym k�cie za pa�
pierow� palm� miseczk� z jedzeniem, kt�re kto� bardzo dok�adnie
wyjada�.
- Ten kto� jest w ka�dym razie nie�mia�y - m�wi�a.
- Ten kto� czeka - powiedzia�a Mimbla.
Pewnego ranka Bufka, Mimbla i Panna Migotka czesa�y si�.
- Bufka powinna zmieni� uczesanie - powiedzia�a Mimbla. -
Nie do twarzy jej z przedzia�kiem po�rodku.
- Grzywki te� nie mo�e mie� - uzna�a Panna Migotka i
wzburzy�a swoje mi�kkie w�osy pomi�dzy uszami. Przyg�adzi�a
chwa�cik na ko�cu ogona i odwr�ci�a si�, �eby sprawdzi�, czy
puszek na grzbiecie uk�ada si� jak nale�y.
- Czy to przyjemnie by� w�ochat� na ca�ym ciele? - spyta�a
Mimbla.
- Bardzo - odpowiedzia�a Panna Migotka z zadowoleniem. -
Bufka, czy ty jeste� w�ochata?
Bufka nie odpowiedzia�a.
- Bufka powinna by� w�ochata - powiedzia�a Mimbla roz�
puszczaj�c kok. - Albo ca�a w ma�ych loczkach - doda�a Panna Mi�
gotka.
Nagle Bufka zacz�a tupa� nogami.
- Wy, z waszym g�upim gadaniem o w�osach! - krzykn�a z
p�aczem. - Wy, co wszystko wiecie! Panna Migotka nie ma nawet
sukienki! Nigdy, przenigdy nie chodzi�abym bez sukienki,
wola�abym raczej u m r z e � ni� tak chodzi�!
I Bufka ca�a we �zach wybieg�a z salonu na korytarz.
Szlochaj�c i potykaj�c si� sz�a przed siebie w ciemno�ci, a� na�
gle stan�a przera�ona. Przypomnia�a sobie �w dziwny �miech.
Przesta�a p�aka� i trwo�nie, po omacku zacz�a si� cofa�.
Szuka�a i szuka�a drzwi do salonu, a im d�u�ej szuka�a, tym
wi�kszy strach j� ogarnia�. W ko�cu znalaz�a jakie� drzwi i ot�
worzy�a je gwa�townie.
Ale pok�j, do kt�rego wpad�a, nie by� salonem. By� to
zupe�nie inny pok�j - s�abo o�wietlony, z d�ugim szeregiem g��w.
Uci�tych g��w na strasznie d�ugich, cienkich szyjach i z nieby�
wa�� ilo�ci� w�os�w. Wszystkie zwr�cone by�y twarz� do �ciany.
"Gdyby tak patrzy�y na mnie - pomy�la�a Bufka dr��c. - Gdyby
tak patrzy�y na mnie..."
By�a tak przera�ona, �e nie �mia�a si� ruszy�, tylko pa�
trzy�a na z�ociste loki, czarne loki, rude loki...
Tymczasem Panna Migotka siedzia�a nachmurzona w salonie.
- Co si� przejmujesz Bufk�! - powiedzia�a Mimbla. - Ona za�
wsze z wszystkiego robi wielkie rzeczy.
- Ale mia�a racj� - mrukn�a Panna Migotka i spojrza�a na
sw�j brzuszek. - Powinnam mie� sukienk�.
- Ech - odrzek�a Mimbla. - Nie dziwacz.
- Ale ty sama masz sukienk� - powiedzia�a Panna Migotka.
- Ja to co innego - odrzek�a Mimbla oboj�tnie. - Ej, Homek,
czy Panna Migotka powinna chodzi� w sukience?
- No, je�eli jej zimno - powiedzia� Homek.
- Nie o to chodzi. Pytam tak w og�le - wyja�ni�a Panna Migo�
tka.
- Albo na przyk�ad kiedy pada deszcz - doda� Homek. - Ale w
takim wypadku by�oby m�drzej, gdyby sobie sprawi�a p�aszcz prze�
ciwdeszczowy.
Panna Migotka zaprzeczy�a ruchem g�owy. Przez chwil� sta�a
niezdecydowana.
- P�jd� i za�atwi� to z Bufk� - powiedzia�a w ko�cu.
Wzi�a latark� kieszonkow� i wesz�a w korytarz. Nie by�o tam
nikogo.
- Bufka! - zawo�a�a. - Podoba mi si� tw�j przedzia�ek
po�rodku, ale...
Bufka nie opowiedzia�a. Panna Migotka zobaczy�a smug�
�wiat�a padaj�c� przez jakie� uchylone drzwi, podesz�a wi�c, aby
zajrze�.
W pokoju za drzwiami siedzia�a Bufka w zupe�nie nowych w�o�
sach.
D�ugie, ��te loki okala�y jej zatroskan� twarz.
Bufka spojrza�a w lustro i westchn�a. Si�gn�a po inne
w�osy - rude i dzikie - i wcisn�a je sobie a� na oczy.
I w tych niezbyt jej by�o do twarzy. W ko�cu dr��cymi �apka�
mi wzi�a te, kt�re zachowa�a na koniec i kt�re najbardziej si�
jej podoba�y. By�y bardzo czarne, przybrane b�yszcz�cymi
kruszynkami z�ota. Z zapartym tchem wsadzi�a je na g�ow�. Przez
chwil� przygl�da�a si� sobie w lustrze. P�niej powoli zdj�a lo�
ki i zapatrzy�a si� w pod�og�.
Panna Migotka cicho wycofa�a si� na korytarz. Rozumia�a, �e
Bufka chce by� sama.
Ale Panna Migotka nie wr�ci�a do przyjaci�. Ruszy�a dalej
korytarzem, poczu�a bowiem kusz�cy zapach pudru. Kr��ek �wiat�a
kieszonkowej latarki w�drowa� po �cianach od g�ry do do�u, a� w
ko�cu zatrzyma� si� na magicznym s�owie: "Garderoba".
- Suknie... - powiedzia�a szeptem. - Sukienki!
Nacisn�a klamk� i wesz�a do �rodka.
- Jak tu pi�knie! - krzykn�a. - Cudownie!
Suknie, suknie, suknie. Wisia�y w niezliczonych rz�dach,
setki sukien, jedna przy drugiej, gdzie tylko rzuci� okiem:
l�ni�ce brokaty, lekkie ob�oczki tiulu i �ab�dziego puchu,
kwieciste jedwabie i ciemne aksamity, a wsz�dzie, niczym ma�e
latarnie morskie, b�yska�y kr�tkim, szybkim �wiate�kiem
r�nokolorowe pajetki8.
Panna Migotka podesz�a bli�ej, ol�niona. Dotyka�a sukien.
Potem wzi�a ich ca�� nar�cz i przycisn�a do pyszczka. Suknie
szele�ci�y, pachnia�y kurzem i perfumami. Panna Migotka zaton�a
w ich mi�kkiej mnogo�ci. Nagle pu�ci�a je wszystkie i stan�a na
g�owie.
"To dlatego, �eby troch� si� uspokoi� - szepn�a sama do
siebie. - Musz� si� uspokoi�, inaczej rozsadzi mnie ze szcz�cia.
Za du�o tego jest..."
.oOo.
Przed obiadem Bufka siedzia�a w k�cie salonu i martwi�a si�.
- Hej - powiedzia�a Panna Migotka i przysiad�a si� do niej.
Bufka skrzywi�a si� i nie odpowiedzia�a.
- Szuka�am sobie sukienki - zwierzy�a si� Panna Migotka. - I
znalaz�am kilkaset, i teraz ciesz� si� niesamowicie.
Bufka mrukn�a co� niewyra�nie.
- Mo�e tysi�c! - m�wi�a dalej Panna Migotka. - Przygl�da�am
si� im i przygl�da�am, i mierzy�am, i mierzy�am, i robi�o mi si�
coraz smutniej.
- Coraz smutniej? - zdziwi�a si� Bufka.
- Tak, czy to nie dziwne? By�o ich, rozumiesz, za du�o.
Nigdy nie zd��y�abym w�o�y� wszystkich i nigdy nie umia�abym si�
zdecydowa�, kt�ra jest naj�adniejsza. I w ko�cu prawie zacz�am
si� ich ba�. Gdyby by�y tylko dwie, tobym wybra�a �adniejsz�.
- Tak, to by�oby �atwiejsze - przyzna�a Bufka nieco roz�
pogodzona.
- I ostatecznie uciek�am - zako�czy�a Panna Migotka.
Siedzia�y przez chwil� w milczeniu patrz�c na Mam� Muminka,
kt�ra nakrywa�a do obiadu.
- Pomy�l! - odezwa�a si� zn�w Panna Migotka - tylko pomy�l,
co to za rodzina mieszka�a tu przed nami! �eby mie� tysi�c
sukienek!