2853
Szczegóły |
Tytuł |
2853 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
2853 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 2853 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
2853 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Marian Brandys
Kozietulski i inni
Tom drugi
Opracowanie graficzne
MIECZYS�AW-KOWALCZYK
wsi
TOM DRUGI
Wydanie pierwsze
PRINTBD IN POLAND
Pa�stwowe Wydawnictwo �Iskry" Warszawa 1967 r. Nak�ad
20.000+257 egz. Ark. wyd. 16,2. Ark. druk. 20,25. Papier druk.
m/g�. kl. III, 80x104 z f-ki w Kluczach. Oddano do sk�adu
w czerwcu 1966 r. Druk uko�czono w marcu 1967 r. Zak�ady
Graficzne �Dom S�owa Polskiego" w W-wie. �arn, nr 4570/a
T-88 Cena t. I/II z� 48.�
S�U�BA DWORSKA
bezpo�rednio po powrocie z urlopu, Kozietulski otrzyma�
obiecan� nagrod� za Somosierr� i Wagram: dekret cesarski
Z 15 marca 1810 r. nada� mu godno�� barona Cesarstwa Fran-
cuskiego.
Wynagradzanie zas�ug wojennych tytu�ami arystokratycz-
nymi by�o jedn� z charakterystycznych cech systemu napoleo�-
skiego. Po ka�dej zwyci�skiej kampanii wzrasta�a liczba nowej
arystokracji francuskiej. Wysoko�� tytu�u zale�a�a od stopnia
wojskowego nagradzanych. Marsza�kowie stawali si� ksi���-
tami, genera�owie � hrabiami, m�odsi oficerowie � baronami.
W wypadku zas�ug wyj�tkowych � tytu�y dublowano. Na
przyk�ad marsza�ek Aleksander Berthier, b�d�cy ju� ksi�ciem
Neufchatel, za przygotowanie operacji wagramskiej otrzyma�
drugi tytu� � ksi�cia Wagram.
Z tytu�ami wi�za�y si� nagrody materialne w postaci d�br
ziemskich b�d� rent wieczystych, wyp�acanych z dochod�w
miast, gmin wiejskich lub przedsi�biorstw pa�stwowych. Znacz-
na cz�� tych donacji obci��a�a kraje uzale�nione od Francji.
Po wyzwoleniu ziem polskich Napoleon obdzieli� swoich
marsza�k�w i genera��w polskimi dobrami ziemskimi o ��cznej
warto�ci dwudziestu milion�w frank�w. Propaganda francuska
t�umaczy�a mieszka�com Ksi�stwa, �e �fakt rozdania d�br
powinien uradowa� Polak�w, poniewa� Cesarz w ten spos�b
wyra�a najwy�sz� swoj� opiek� dla ich kraju, wi���c z jego
losem kilku z pierwszych genera��w swoich". Nie by� to pusty
frazes. Napoleon, wzorem rzymskich imperator�w, rzeczy-
wi�cie stara� si� wi�za� interesy materialne swoich dow�dc�w
ze wschodni� sfer� wp�yw�w Cesarstwa. Ale przy nagradzaniu
Polak�w, poza nielicznymi wyj�tkami, stosowano zasad�
odwrotn�: starano si� ich wi�za� przede wszystkim z metro-
poli� francusk� i z jej zdobyczami terytorialnymi na zachodzie
i na po�udniu. Szwole�erom gwardii za wyczyny hiszpa�skie
i austriackie przyznawano dotacje (z tytu�ami lub bez tytu��w)
we Francji, we W�oszech, w Holandii i w zachodnich Niemczech.
J�zef Za�uski pisze w swoich Wspomnieniach: �Ja sam dosta�em
dotacy� 500 frank�w wieczyst� na gminie Monte di Milano,
kt�ra mi skutkiem wypadk�w p�niejszych przepad�a; inni
podostawali takowe na kana�ach francuskich, kt�re po dzi�
dzie� istniej�"*.
Kozietulski nie nale�a� do szcz�liwc�w obdarzonych do-
j tacjami francuskimi. Przyznano mu rent� wieczyst� w Niem-
| czech p�nocno-zachodnich. Formalno�ci zwi�zane z t� da-
S rowizn� ci�gn�y si� tak d�ugo, �e nowy baron niewiele zd��y�
: z niej uszczkn��. Dekret cesarski, okre�laj�cy podstawy renty, .
^ ukaza� si� dopiero 3 maja 1812 roku, kiedy obdarowany wy-
rusza� ju� na kampani� rosyjsk�. Ale odpis dekretu dotacyjnego
wraz ze szczeg�ow� specyfikacj� �d�br" (les biens) zachowa�
si� w zbiorach kro�niewickich. Dzi�ki temu wiemy, z jakich
�r�de� mia�y p�yn�� pieni�dze dla Jana Leona Hipolita. Wszyst-
kie te �r�d�a skupia�y si� na obszarze okr�gu Sycke pod Hano-
werem (departament uj�cia Wezery), lecz charakter ich by�
do�� r�norodny. Obok czynsz�w z dzier�aw rolnych, na rent�
sk�ada�y si� op�aty z tytu�u rozmaitych praw feudalnych, jak
np.: prawa warzenia piwa, prawa pastwisk i prawa wyszynku.
G��wn� cz�� �wiadcze� na rzecz Kozietulskiego (192 talary
* Interesuj�cej informacji udzieli! mi p. adwokat W. Beyer, pe�ni�cy w latach 1945/6
funkcje attache handlowego ambasady polskiej w Pary�u. Bezpo�rednio po wojnie do am-
basady wp�yn�o podanie z kraju od rodziny Toedwen�w, z pro�b� o wyegzekwowanie od
rz�du francuskiego zaleg�ych wyp�at renty, przyznanej w roku 1809 Wincentemu Toedwe-
nowi za udzia� w szar�y somosierskiej. Renta ta by�a wyp�acana spadkobiercom do wrze�-
nia 1939 r. za po�rednictwem Banku Handlowego w Warszawie.
4 grosze i 3 fenigi) ponosi� mieli szynkarze okr�gu Sycke.
Ca�o�� renty okre�lona zosta�a na sum� 448 talar�w 26 groszy
i 6 fenig�w rocznie. W przeliczeniu na walut� francusk� stano-
wi�o to 2000 frank�w iii centym�w.
Lata 1810/11 to nowy okres w historii szwole�er�w: w odr�-
nieniu od lat wojennych mo�na by go nazwa� okresem s�u�by
dworskiej. W ca�ej Europie, poza ci�gle wrz�cym kot�em
hiszpa�skim, panuje spok�j. Polski pu�k gwardii gnu�nieje
w swoich koszarach w Chantiiiy. Monotoni� �ycia garnizono-
wego przerywaj� jedynie kr�tkie wyjazdy do Pary�a na uro-
czysto�ci wojskowe i dworskie b�d� d�u�sze podr�e w eskorcie
cesarza wizytuj�cego swoje imperium.
24 kwietnia 1810 roku pu�k lekkokonnych lansjer�w gwardii
otrzyma� rozkaz �przygotowania si� do eskorty Cesarza
i Cesarzowej, kt�rzy udaj� si� do Brukseli, a stamt�d do Flandrii
i Holandii". Wyznaczono na t� wypraw� 330 najlepszych koni,
podzielonych na trzy oddzia�y. Najliczniejszy z oddzia��w,
w sile 200 koni pod dow�dztwem szefa szwadronu Kozietul-
skiego, wyruszy� tego samego dnia wprost do Brukseli.
Podr� Napoleona i Marii Ludwiki do kraj�w przy��czonych
i wasalnych stanowi�a ostatni akt uroczysto�ci �lubnych i mia�a
charakter wybitnie ceremonialny. Parze cesarskiej towarzyszyli
prawie wszyscy napoleonidzi i ca�y t�um niemieckich kr�lik�w
i ksi���t. W li�cie Kozietulskiego opisuj�cym t� podr� bra-
kuje niestety pierwszej karty, trudno wi�c ustali� dok�adnie
jego dat� i miejsce nadania; najprawdopodobniej pisany by�
w ko�cu maja z terenu Holandii. Oto jego tre��:
�...Mieli�my rozkaz czeka� na Cesarza o jeden etap przed
Bruksel�, �eby odby� razem z nim wjazd do miasta... Naj-
ja�niejszy Pan... mia� jak zwykle pierwszy ekwipa� z genera�ami
i marsza�kami, w drugim by� sam ze swoj� ma��onk�. Ja tak
samo podr�owa�bym ze swoj�... Jego wierny mameluk na
ko�le. Oko�o pi�tnastu ekwipa�y stanowi�o orszak... w tych
innych ekwipa�ach jechali kr�lowie i kr�lowe. Stra� honorowa
czeka�a na Jego Cesarsk� Mo�� na mil� od miasta. Kazano
mi jecha� z przodu. Magistrat ustawi� si� przy bramach, Cesarz
zaledwie si� zatrzyma�, �eby przyj�� klucze miasta, m�wi�, �e
by�y one z masywnego z�ota, ale potem je oddal. Przejechali�my
bardzo szybko przez miasto, co mnie bardzo zmartwi�o, bo
domy, pokryte pi�knymi dywanami z Gobelin, kwiatami po-
mara�cz, wszystkie okna i balkony zape�nione pi�knie odzia-
nymi damami, sprawia�y wspania�e wra�enie... Nazajutrz
o pi�tej rano wyruszyli�my do Antwerpii, a trzeba by�o si�
�pieszy�, bo Cesarz mia� odby� t� podr� wod�, a my mieli�my
go oczekiwa� w Antwerpii w porcie, �eby go zn�w eskortowa�.
W chwili przyjazdu Cesarza, kiedy tylko zauwa�ono jego bark�,
zacz�to go pozdrawia� z fortu wystrza�ami z dzia�. W�wczas
za�ogi wszystkich okr�t�w, od kapitana a� do ostatniego ch�op-
ca okr�towego, stan�y na swoich miejscach jak w chwili walki,
kiedy zbli�y� si� na pewn� odleg�o��, wszystkie okr�ty w rozmai-
ty spos�b rozmieszczone wystrzeli�y z dzia�... Nie widzia�em
nigdy czego� r�wnie imponuj�cego. Wystrza�y dzia� 24- i 36-
funtowych wstrz�sa�y miastem, wszyscy majtkowie rozmiesz-
czeni na masztach i olinowaniach, wszystko by�o w pogotowiu
jak w bitwie morskiej. Ten widok, cho� tak imponuj�cy, sprawi�,
�e smak do s�u�by w marynarce ca�kiem mi przeszed�. Wreszcie
Cesarz przyby�. W�adze go powita�y, odprowadzili�my go do pa-
�acu Prefektury, udzieli� audiencji kilku osobom, ustawili�my
pikiety i wr�cili�my. Nazajutrz Cesarzowa posz�a ze swym
ma��onkiem zwiedzi� statki, stoczni�, basen, na koniec port.
Trzeciego dnia spuszczono okr�t ca�kiem nowy; tam mog�em
j� najlepiej obejrze�, gdy� by�em bardzo blisko. By�a razem
�� kr�low� Westfalii, obie �adne, ale my�l�, �e pr�dko nabierze
tuszy. Czwartego dnia by� bal, kt�ry wyda�o miasto; tam te�
mog�em widzie� bardzo dobrze Cesarzow�, bo by�em tu� przy
niej. Pi�tego dnia wyjechali do Bredy, Bois le Du�, Flesing
(Ylissingen � miasto i port w Holandii � M.B.), dok�d wy-
s�a�em pikiety razem ze strzelcami. Mia�em rozkaz wr�ci�
z reszt� strzelc�w... do Brukseli, gdzie czekamy na Cesarza...
Powiedz mi, prosz�, czy Pani Hrabina Sewerynowa jest w War-
10
szawie, co robi Panna E..., co o mnie m�wi�, czy jestem nie-
wdzi�cznikiem, potworem? Je�eli j� zobaczysz, powiedz jej,
�e jej pami�� b�dzie dla mnie zawsze droga, wsz�dzie gdzie bym
si� znajdowa�. Pisa�em z Antwerpii do Mamy i sam nada�em
ten list na poczcie. Ca�uj� Jej stopy milion razy, podobnie jak
i Twoj� ma�� rodzink�. �egnaj, moja droga siostro. Ten list
pewnie Ci� znudzi, wybacz to bratu, kt�ry nie potrafi�by ci dosta-
tecznie wyrazi� przyja�ni i wdzi�czno�ci... Przypomnij mnie
pami�ci p. Jakubowskiej, jak r�wnie� innych... Trzci�ski ma
si� dobrze. Jest w Hiszpanii. Pos�a�em mu list. (�) Kozietulski.
Dopisek pierwszy: Szale nadesz�y zdrowe i ca�e do Pary�a,
ale nie s� jeszcze sprzedane.
Dopisek drugi: Cesarz b�dzie zwiedza� wybrze�a, a ponie-
wa� Tomasz �ubie�ski jest chory, tw�j s�uga ma go zast�powa�
i jedzie w �lad za oddzia�em, kt�ry wyjecha� do Brukseli, by
pe�ni� s�u�b� przy Cesarzu".
W li�cie zwraca uwag� wzmianka o Emmie Potockiej. Wida� !
Z niej, �e pi�kna hrabianka musia�a jeszcze �ywo obchodzi�
naszego szwole�era. Echa warszawskiego romansu pobrzmie-
waj� tak�e w innych listach z tego okresu. Wkr�tce po powrocie
do Chantiiiy z wyprawy belgijsko-holenderskiej, Kozietulski
otrzymuje z Pary�a �kajet" z wierszami, przepisanymi na jego
zam�wienie przez niejakiego Pietruskiego. Szczeg� wr�cz
sensacyjny, gdy� zdobywca Somosierry � w przeciwie�stwie
do swego kolegi Tomasza �ubie�skiego � nie zdradza� nigdy
�adnych zami�owa� literackich. A charakter wierszy jest jedno-
znaczny, wystarczy zacytowa� fragment:
Et mon Coeur est plus vite a toi
Que n est lejour a mapaupiere
Absentje ne te quitte pas.
Tous tes discours je les devine
Je suis de tes loin et t'es paru
Ce que tu fais je 1'imagine... *
�A moje serce przysta�o do Ciebie
Szybciej ni� �wiat�o wchodzi pod powieki
Cho� nieobecny, ciebie nie opuszczam,
11
e Trudno przypu�ci�, �eby Jan Leon Hipolit wydawa� sw�j
j oficerski �o�d na kopiowanie takich wierszy wy��cznie dla
! w�asnej przyjemno�ci. Cel zam�wienia poetyckiego by� oczy-
wi�cie inny. O dalszych losach kajetu z wierszami informuje
kr�tki list z Warszawy, zachowany w jednej z zielonych teczek
kro�niewickich. Nadawca listu, najprawdopodobniej jaki�
domownik staro�ciny b�dzi�skiej, donosi Kozietulskiemu co
nast�puje:
�Panie Pu�kowniku! Otrzyma�em przesy�k�, kt�r� mnie Pan
zaszczyci�, i dzi�kuj� za ni�... Pewnego dnia osi�gnie Pan
szcz�cie, prosz� przyj�� t� wr�b� � mia�em przyjemno��
widzie� ow� m�od� dam� tylko raz jeden, jej pytanie dotycz�ce
Pana i zainteresowanie, jakiego nie ukrywa, wzruszy�yby Pana,
gdyby by� Pan przy tym obecny. Ale prosz� sobie wyobrazi�,
�e Jej Mama o�wiadczy�a, i� nie powinienem bywa� u niej,
jestem pozbawiony tej wielkiej przyjemno�ci, nie mog�em te�
przekaza� jej owego kajetu, lecz ona wie, �e go mam, i prosi�a,
abym go zachowa�. Ko�cz�, Matka Pana zakleja ju� sw�j list.
Pozostaj� z najwy�szym powa�aniem. Pa�ski oddany (�)
Podpis nieczytelny".
Wszystko zdaje si� przemawia� za tym, �e wiersze by�y prze-
znaczone dla Emmy Potockiej. Jest to tym prawdopodobniejsze,
�e Emka r�wnie� nie zapomina�a o swoim adoratorze; w ar-
chiwum rodzinnym Ma�ej Wsi odnalaz�em jej list do Klementy-
ny Walickiej, w kt�rym prosi o przes�anie Kozietulskiemu do
Chantiiiy ksi��ki Fowana pt. Duch historii. Wida� z tego, �e
trzecia faza flirtu mi�dzy Janem Leonem Hipolitem a �Pi�kn�"
z Warszawy mia�a charakter zdecydowanie intelektualny.
Tyle na temat mi�o�ci i poezji. A teraz s��wko o rzeczach
bardziej prozaicznych; reprezentuj� je owe �szale", o kt�rych
Jan Leon Hipolit wspomina w pierwszym dopisku do swego
I wszystkie s�owa Twoje odgaduj�,
Jestem daleko, ty si� ukaza�a�:
Wszystko, co robisz, widz� najwyra�niej.
(t�um. Ewa Fiszer)
listu z Holandii i o kt�rych pisa� b�dzie jeszcze parokrotnie
w p�niejszej korespondencji. Byty to zapewne jakie� pami�tki
lepszej przesz�o�ci, kt�re zaradna staro�cina b�dzi�ska powie-
rzy�a synowi do sprzedania w nadziei, �e w bogatej stolicy �wiata
osi�gnie si� za nie cen� znacznie wy�sz� ni� w zbiednia�ej War-
szawie. Jest to pierwsza transakcja handlowa mi�dzy dworami
w Kompinie i Ma�ej Wsi a Pary�em; w miar� zadomowiania
si� Kozietulskiego we Francji, b�dzie takich transakcji coraz
wi�cej.
Jan Leon Hipolit powr�ci� ze swoim oddzia�em z wyprawy j
belgijsko-holenderskiej l czerwca 1810 roku. Nast�pne miesi�ce j
up�yn�y mu na s�u�bie garnizonowej w Chantiiiy. 2 sierpnia !
pisa� do siostry:
�...Pozostajemy ci�gle w Chantiiiy zaj�ci Teori� i �wicze-
niami. Od czasu do czasu udajemy si� do Pary�a na parady
i r�ne s�u�by. (Dalej w j�zyku polskim): I �mia�o ju� teraz
mo�emy powiedzie�, �e ze wszystkich Reymont�w Gwardyi
nasz jeneralnie naypi�kniejszy znaydui� � unosz� si� nad
pi�kno�ci� ludzi, eleganckim uniformem, nad �ywym i ocho-
czym poruszeniem, zgo�a �e iak tylko si� gdzie poka�emy, tak
nas obst�pui�, �e do znudzenia, a czego nam insi mocno za-
zdroszcz�. (Dalej po francusku): Oddzia� z Warszawy oczeki-
wany jest tu w tych dniach, podobnie jak Pu�kownik, kt�ry
pewno b�dzie si� �pieszy�, �eby przyjecha� przed imieninami
Jego Cesarskiej Mo�ci, kt�re b�d�, jak m�wi�, czaruj�ce
i wspania�e. Zdaje si�, �e kolumna Gwardii, kt�ra jest w Hisz-
panii, nie porzuci tak pr�dko tego kraju, bo listy, kt�re do nas
nadchodz� od oficer�w tam b�d�cych, m�wi�, �e pewnie sp�dz�
w Hiszpanii nie tylko zim�, ale nawet zostan� tam d�u�ej;
dlatego te� Trzci�ski jest niepocieszony, zw�aszcza �e nie do-
staje regularnie wiadomo�ci z Polski, a zdaje si�, �e nawet te
listy, kt�re ja przywioz�em i wys�a�em w kopercie Pfeinera,
naszego kapitana mundurowego, wcale do niego nie dosz�y.
(Odt�d W j�zyku polskim): A to z tey przyczyny, �e dw�ch
lub trzech kuryer�w naszych po ten czas zabito mi�dzy Bayonn�
13
a Burgos. W tych dniach przyszed� rozkaz od Ministra Woyny,
�eby podawa� tych, kt�rzy sobie �ycz� mie� urlopy. Co za
przyjemno�� dla tuteyszych naszych Oficer�w, bo �o�nierzy
niewielu zapewne b�dzie mog�o iecha� z przyczyny pieni�dzy,
lecz kilku oficer�w poiedzie. (Dalej po francusku): Jacy oni
szcz�liwi i jak im zazdroszcz�, zamieni�bym si� ch�tnie i cho�
troch� skorzysta�bym z pobytu w Ma�ej Wsi. Ach, nie m�wmy
ju� o tym, ka�dy w swojej kolei. Ale je�eli b�d� tacy, kt�rzy by
jechali do Warszawy, po�l� Ci przez jednego z nich Bouloir *,
o kt�ry chodzi i lamp� z wyboru JW Pani Aleksandrowej * *,
ma�e pier�cionki, bo zegarek Ci ju� pos�a�em, oraz szal z ko-
ronki brukselskiej dla Mamy, ale nie wiem, czy to wszystko
do Was dosz�o, bo nic o tym nie m�wicie..."
Ten kr�tki list � a w korespondencji kro�niewickiej jest to
jedyny list z drugiej po�owy roku 1810 � nie przekazuje nam
oczywi�cie wszystkich charakterystycznych moment�w owego
czasu. Kozietulski nie wspomina o r�nych wa�nych sprawach,
kt�re rozgrywa�y si� tu� pod jego bokiem i o kt�rych nie m�g�
nie wiedzie�.
Niekt�re z tych spraw odnajdujemy w dzienniku pu�kowym,
prowadzonym skrupulatnie przez gros-majora Piotra Dautan-
court. W okresie od czerwca do grudnia 1810 roku polski pu�k
gwardii leczy si� z ran odniesionych w Hiszpanii i Austrii.
Specjalne komisje kontroluj� stan zdrowia �o�nierzy. Chorych
i niezdolnych do s�u�by odsy�a si� do kraju, z Warszawy �ci�ga
si� nowe uzupe�nienia. Z suchych notatek Dautancourta wida�,
jak ci�kie straty � poza zabitymi i rannymi � poni�s� pu�k
w wyniku ostatnich dzia�a� wojennych. Oto kilka notatek
z dziennika pu�kowego:
�20 czerwca 1810. 5-ciu brygadier�w i 27 szwole�er�w zwol-
niono jako niezdolnych do pe�nienia s�u�by wojskowej. Otrzy-
mali kart� podr�n� na powr�t do Polski. Ka�demu z nich
* graca do wapna.
** g�o�na Anetka z Tyszkiewicz�w Potoeka � stryjeczna wnuczka Stanis�awa Augusta.
ukochana siostrzenica Ks. J�zefa, przebywa�a w�wczas w Pary�u.
14
po przybyciu do Moguncji, przed przekroczeniem Renu, p�a-
cono 150 frank�w jako gratyfikacj� za ich podr� przez
Niemcy...
...l sierpnia. 5-ciu szwole�er�w uznanych za niezdolnych do
s�u�by...
...31 pa�dziernika. 10-ciu szwole�er�w uznanych za niezdol-
nych do s�u�by...
...9 grudnia. Brygadier, 8 szwole�er�w i jeden podkuwacz
koni (marechal-jerranf) uznani za niezdolnych do s�u�by. Pod-
oficer Horaczko odprowadzi� ich do Luwru, gdzie odebrali
gratyfikacj�. Po wyj�ciu z Luwru sze�ciu z nich przydzielono
pow�z, gdy� by�o im niezmiernie trudno maszerowa�..."
Na miejsce zwolnionych �o�nierzy pu�ku przybywaj� nowi
z kraju � ju� nie ochotnicy, lecz rekruci z poboru.
�20 sierpnia 1810. Przybywa do Chantiiiy z Warszawy od-
dzia� z�o�ony z 99 rekrut�w i 115 koni. Komend� nad tym od-
dzia�em kpt. Roztworowski (komendant warszawskiego
�depot" pu�ku � M.B.) zleci� kapitanowi Franciszkowi �u-
bie�skiemu, przebywaj�cemu na urlopie u rodziny".
Takimi sprawami zajmowano si� w�wczas w Chantiiiy.
Odprawiaj�c co dwa miesi�ce do kraju transporty dwudzie-
stoparoletnich inwalid�w-weteran�w, Jan Leon Hipolit nieraz
zapewne wspomina� �tkliw�" demonstracj� warszawsk� z roku
1807, kt�r� ogl�da� by� z matk� w przeddzie� swego wyjazdu
na wojn�. Ale niezale�nie od drobnych wydarze� �ycia garni-
zonowego, gwardzista Napoleona musia� wiedzie� tak�e o in-
nych wydarzeniach owego czasu, znacznie donio�lejszych
i o wiele bardziej sensacyjnych.
Na prze�omie czerwca i lipca 1810 roku ujawni�y si� nieocze-
kiwane skutki cesarskiej wizyty w Holandii. Wizyta ta, wbrew
pozorom, nie by�a jedynie epizodem podr�y po�lubnej mo-
narchy. Napoleon za�atwia� wtedy w Holandii sprawy wa�ne
i bardzo dla niego dra�liwe, bo dotycz�ce zar�wno interes�w
Cesarstwa, jak i jego w�asnej rodziny.
Holandia ju� od dawna usi�owa�a wy�ama� si� z blokady
15
kontynentalnej. By�a to walka o �ycie. Nadmorski kraj opiera�
sw� egzystencj� w g��wnej mierze na handlu z Angli�. Odci�cie
od najwa�niejszego kontrahenta zagra�a�o Holendrom komplet-
n� katastrof� gospodarcz�: pozbawia�o pracy ich marynarzy
i armator�w, rujnowa�o ich handel i rolnictwo. Dlatego te�
wzd�u� ca�ego wybrze�a holenderskiego rozwija� si� na coraz
wi�ksz� skal� przemyt zakazanych towar�w. Sprzyjaj�cy inte-
resom swoich poddanych, kr�l Holandii patrza� przez palce
na nielegalne odst�pstwa od blokady, a kr�lem tym by� ro-
dzony brat Napoleona, Ludwik Bonaparte.
Cesarz Zachodu, obsadzaj�c trony Europy krewnymi i po-
winowatymi, nie przewidzia�, �e niekt�rzy z �gubernator�w
w koronach" zechc� traktowa� swoje kr�lowanie powa�nie.
Tak jednak si� sta�o. Ludwik Bonaparte naprawd� chcia� by�
dobrym kr�lem dla Holandii i w obronie interes�w swej nowej
ojczyzny o�mieli� si� wyst�powa� przeciwko polityce cesarza.
Napoleon kocha� swego dobrodusznego i melancholijnego
�brata-zi�cia" (o�eni� go ze swoj� pasierbic�, Hortensj� de
Beauharnais), ale idea blokady kontynentalnej bardziej si�
liczy�a od sentyment�w rodzinnych. Rozmowy, jakie prowa-
dzili z sob� bracia podczas majowej wizytacji Holandii, musia�y
by� bardzo dramatyczne. O ostatecznym rezultacie tych rozm�w
poinformowany zosta� Napoleon w miesi�c p�niej, 28 czerwca
1810 roku, podczas obiadu w Saint-Cloud. Znajoma Kozietul-
skiego, pani Anna Potocka (ta sama �pani Aleksandrowa",
kt�ra pomaga�a mu wybiera� prezenty dla siostry), bior�ca
udzia� w rzeczonym obiedzie cesarskim, tak opisuje owo zda-
rzenie :
�...Mieli�my w�a�nie wstawa� od sto�u, kiedy szambelan
przyszed� uprzedzi� cesarza, �e wicekr�l w�oski (ksi��� Eu-
geniusz de Beauharnais, pasierb Napoleona � M.B.) czeka�
na niego w ogrodzie. Napoleon podni�s� si� pospiesznie, nie
pozwalaj�c Maryi-Ludwice doko�czy� lod�w, co j� dotkn�o
tak dalece, i� nie mog�a wstrzyma� si� od poskar�enia si�
swemu wujowi. Wszed�szy do salonu, dok�d nas wyprzedzi�y
16
dwie damy honorowe, znale�li�my tam pootwierane wszystkie
okna, wychodz�ce na g��wn� alej� parku. Ksi��� Eugeniusz
przechadza� si� tam w niezwyk�em wzburzeniu; kiedy Napoleon
go spostrzeg�, podszed� naprzeciwko niego. S�dz�c po �ywo�ci
ich rozmowy, przedmiot jej musia� nale�e� do najwa�niejszych.
Cesarz gestykulowa� jak prawdziwy Korsykanin; ksi���, jak
si� zdawa�o, stara� si� go uspokoi�, �atwo mo�na by�o zauwa�y�,
�e Napoleon nie by� zadowolony. Wybuchy g�osu dochodzi�y
a� do nas, ale wiatr unosi� wyrazy. W salonie milczenie przery-
wa�y tylko banalne frazesy, z kt�remi pan Montalivet (minister
spraw wewn�trznych � M.B.) uwa�a� si� w obowi�zku do nas
zwraca�, a�eby nie wygl�da�o na to, �e si� s�ucha rozmowy
prowadzonej w parku. Cesarzowa nie przem�wi�a ani s�owa.
Siedz�c obok swego wuja, arcyksi�cia, daj�cego jej przyk�ad
doskona�ej niemoty, bezmy�lnie wygl�da�a przez okno, bynaj-
mniej nie troszcz�c si� o to, co si� dzia�o w parku, gdzie roz-
mowa coraz bardziej o�ywiona jeszcze si� ci�gn�a. Poniewa�
wszystko wreszcie staje si� znanem, zw�aszcza za� na dworze,
gdzie jest otwartych tyle oczu i tyle uszu, aby wszystko widzie�
i wszystko s�ysze�, dowiedzieli�my si� wkr�tce, co by�o przy-
czyn� tej burzy. Yice-kr�l, podj�wszy si� na pro�by swego
szwagra, kr�la holenderskiego, oznajmienia cesarzowi o jego
zrzeczeniu si� tronu, przyjecha� wype�ni� t� trudn� misy�
i prawdopodobnie usi�owa� wyt�umaczy� swego szwagra".
Napoleon nie uzna� pocz�tkowo samowolnej abdykacji
brata. Ale Ludwik Bonaparte by� tak zdeterminowany, jak
potrafi� by� tylko flegmatyczni melancholicy. W pierwszych
dniach lipca zelektryzowa�a Pary� nies�ychana nowina: kr�l
holenderski uciek� ze swojej stolicy i ukry� si� przed cesarzem.
I oto agenci tajnej policji przebiegaj� ca�� Europ�, szukaj�c
kr�lewskiego uciekiniera. Znajduj� go wreszcie w austriackim
mie�cie Graz. Ale Ludwik nie chce ju� s�ysze� o kr�lowaniu,
zas�ania si� chorob�, marzy o po�wi�ceniu si� pracy literackiej.
Napoleon odnosi si� do zbuntowanego brata wielkodusznie.
Poleca podda� go badaniom lekarskim, po czym donosi starej
2 � Kozietulski t. n
17
matce (jest to jedyna instancja, z kt�r� dyktator jeszcze si�
liczy), i� �zachowanie jego (Ludwika) jest tego rodzaju, �e
wyt�umaczy� je mo�na tylko chorobliwym stanem". Pozosta-
wiony w spokoju, by�y kr�l osiada na sta�e w Grazu i zabiera
si� do pisania trzytomowej powie�ci o swej m�odzie�czej mi-
�o�ci, kt�rej despotyczny brat kaza� mu si� wyrzec dla Hortensji
de Beauharnais.
Ale wspania�omy�lno�� Napoleona ogranicza si� tylko do
Ludwika � Holandii ju� nie obejmuje. 9 lipca 1810 roku
Kr�lestwo Holenderskie ulega likwidacji. Kraj, buntuj�cy si�
przeciwko blokadzie kontynentalnej, zostaje wcielony do
Cesarstwa.
Zatkanie holenderskiej dziury w blokadzie nie za�atwia
jednak sprawy ostatecznie, gdy� potajemny handel z Angli�
uprawia tak�e ca�e wybrze�e p�nocnoniemieckie. Wkr�tce po
zaborze Holandii nast�puj� wi�c dalsze bezkrwawe aneksje.
W ci�gu grudnia 1810 roku Napoleon przy��cza do swego
imperium trzy wielkie miasta hanzeatyckie: Hamburg, Brem�
i Lubek� oraz ca�e wybrze�e Niemiec, a� po Dani�. Baron
Jan Leon Hipolit Kozietulski, dowiaduj�c si� o tych aneksjach
z prasy, ani przypuszcza, �e jest w nich zainteresowany oso-
bi�cie; nie wie przecie�, �e w�r�d ziem przy��czonych znajduje
si� tak�e hanowerska gmina Syck, z kt�rej w przysz�o�ci czerpa�
b�dzie sw� baronowsk� rent�.
Ale poza ma�o kogo obchodz�c� gmin� Syck-e, aneksji
napoleo�skiej podlega r�wnie� Ksi�stwo Oldenburskie, rz�dzo-
ne przez krewnych cara Aleksandra, a to ju� wywo�uje kon-
sekwencje natury mi�dzynarodowej. Oburzony car wykorzystuje
to jako pretekst do wypowiedzenia blokady kontynentalnej.
Og�oszony w grudniu dekret carski otwiera porty rosyjskie dla
towar�w kolonialnych (tj. angielskich) pod flag� neutraln�.
Jednocze�nie nowe taryfy nies�ychanie wysokich ce� prohibi-
cyjnych zamykaj� granice rosyjskie dla towar�w francuskich.
Ukaz stanowi, �e w wypadku znalezienia gdziekolwiek zabro-
nionych towar�w maj� by� one niezw�ocznie spalone.
18
W ca�ej Europie p�on� stosy: we Francji pali si� towary
angielskie, w Rosji � francuskie. Te stosy to pierwsze wici
Zbli�aj�cego si� po�aru wojny. Prefektowa warszawska Anna
tNakwaska notuje 14 grudnia 1810 roku: �...Pisk na bied�
i z�e czasy nie ustaje, m�wi� te� o wojnie..."
Na razie jednak do pog�osek wojennych nie przywi�zuje si�
w Warszawie wagi, w li�cie Nakwaskiej znacznie wi�cej miejsca
zajmuj� sensacje towarzyskie:
�M�wi� jako o rzeczy pewnej, �e w tych dniach odb�dzie
si� �lub Emmy. Czekaj� tylko na pozwolenie ojca. Matka po-
dobno wcale nierada takowemu ma��e�stwu, ale panna chce
gwa�tem m�a. Powiada, �e nie prze�yje wstydu, gdyby siostra
jej wysz�a przed ni� za m��, �e zreszt� doktorzy uznali, i� jej
potrzeba m�a dla zdrowia. Tak wi�c Strzy�ewskiego uwa�a
tylko za przepisane dla siebie lekarstwo..."
Nast�pny list Jana Leona Hipolita, wys�any z Chanti��y do
siostry, nosi dat� 30 stycznia 1811 roku:
�...Oto ju� wiek ca�y, droga Siostro, odk�d nie mia�em od
Was �adnej wiadomo�ci, i by�bym w rozpaczy po ostatnim
powrocie z parady w Pary�u, gdybym nie znalaz� w Chanti��y
listu od mojego starego i dzielnego przyjaciela �ubie�skieg�.*,
datowanego z 6-go tego miesi�ca, gdzie mi m�wi�, �e Marysia
ma si� znacznie lepiej po ci�kiej chorobie i �e mia�a� du�o
niepokoju z Mam�, �e ca�a choroba ju� przesz�a dzi�ki Wysokiej
Opatrzno�ci. Musz� ci wypowiedzie� wojn�, droga siostro, za
to, �e do mnie nie pisa�a� i nie podzieli�a� si� swymi cierpie-
niami i niepokojem z Twoim najszczerszym przyjacielem.
Czy s�dzisz, �e nieszcz�cie mo�e mnie przestraszy� i �e jest
mi obce? Wr��my my�lami do naszej przesz�o�ci, a znajdziemy
bardzo ma�o chwil, kt�re nie by�yby przepojone najwi�ksz�
gorycz�.
27-go mieli�my parad� w Tuileries, kt�ra trwa�a jak zwykle
5 godzin z rz�du i zostali�my �adnie urz�dzeni przez deszcz;
�Franciszek �ubie�ski wkr�tce po przyje�dzie do Chanti��y jesieni� 1810 roku zosta�
uznany za niezdolnego do s�u�by wojskowej i wyjecha� na stale do kraju.
19
zdawa�o si�, �e Cesarz robi� sobie przyjemno�� z tego, �e wi-
dzia�, jak mokniemy, i �e sam m�k�; �mia�bym si� tak�e razem
z nim, gdyby nam zechcia� zwr�ci� strat� naszych mundur�w.
Tym razem jednak zostali�my dobrze wynagrodzeni przez
Polskie Krzy�e, kt�re raczy� nam przes�a�; co prawda nadcho-
dzi�y one ��wim krokiem (patent Kozietulskiego na krzy�
kawalerski Virtuti Militari podpisany by� przez ksi�cia J�zefa
26 listopada 1810 � M.B.), ale wreszcie mamy je. Obaj majo-
rowie, szef szwadronu �ubie�ski i ja dostali�my Krzy�e Ka-
walerskie z czarn� emali�. Kapitan Jerzmanowski ma taki sam,
podobnie jak kapitan Krasi�ski (Piotr � M.B.), obaj przed-
stawieni do awansu na szef�w szwadronu. Kapitan Trzci�ski
otrzyma� krzy� ze z�ota, wyobra�am sobie jego szcz�cie, bo
by�o to to, do czego najbardziej wzdycha�. B�dziemy mie�
tak�e w naszym pu�ku ma�ego Ch�apowskiego jako szefa
szwadronu. Cesarz w�a�nie go mianowa�, inni oficerowie ordy-
nansowi zostali rozmieszczeni w r�nych formacjach gwardii
i w liniowych, bo Jego Cesarska Mo�� nie chce ju� ich mie�.
�ubie�ski (Tomasz) nie dosta� jeszcze swojej dymisji, bo
Minister Wojny jest chory, a musi ona przej�� przez jego r�ce.
M�wi�, �e zaczniemy pe�ni� s�u�b� przy Cesarzu jak strzelcy,
i dlatego powtarzam moj� pro�b�, droga siostro, o konia,
kt�rego obieca�a� mi kupi� przez kapitana Radzymi�skiego;
b�dzie on mi potrzebny bardziej ni� kiedykolwiek, bo jazdy
z Cesarzem niezmiernie m�cz� konie, a trzeba mie� zawsze
dobrego wierzchowca. Nie wys�a�em Ci przez oficera Yandernot
grzebienia, o kt�rym mowa, bo ba�em si�, �e nie b�dzie w twoim
gu�cie, ale skoro wiele os�b uzna�o go za bardzo dobry i przede
wszystkim bardzo tani, a Pani Anastazowa i Pani Witt chc�
go mie� i chc� mi zwr�ci� pieni�dze, zdecydowa�em si� przes�a�
ci go; jest tak�e garnitur z rubin�w, bardzo �adny i ma�y na-
szyjnik dla Marysi. Po�l� Ci te� rozliczenie za ka�dy przedmiot,
�eby� mog�a odzyska� sw�j wydatek, odst�puj�c je komu�.
Franciszek �ubie�ski m�wi mi jeszcze o uczuciach JW. Pan-
ny E... podczas gdy m�wi�, �e jej uczucia dla Majora s� tak
20
silne, �e trzeba b�dzie ich wkr�tce po�eni�. Zechciej mi napisa�,
czy to prawda, �e Franciszek �ubie�ski jest mianowany Dy-
rektorem Poczt w Polsce. Sp�dzili�my teraz kilka dni w Pary�u,
znalaz�em si� na kilku wieczorkach, gdzie�my du�o ta�czyli;
robiono mi zarzuty, �e przyje�d�am zawsze na tak kr�tko,
moja s�u�ba i moje obowi�zki s� zawsze moim g��wnym t�u-
maczeniem, ale prawdziwy pow�d to wielki sekret, �e Pary�
za du�o kosztuje, zw�aszcza dla kogo�, kto nie jest ustabilizo-
wany i wydaje na jeden raz ca�� pi�tnastodni�wk�, a je�eli
u Was brak pieni�dzy, u nas bardzo trudno by� rozs�dnym
i trzeba dobrze liczy�, �eby nie robi� d�ug�w..."
Sytuacja w Ma�ej Wsi nie wygl�da�a, niestety, tak dobrze,
jak j� przedstawia� Kozietulskiemu Franciszek �ubie�ski.
W chwili gdy Jan Leon Hipolit pisa� do siostry, dwojga jego
siostrze�c�w � Maryni i Antosia � nie by�o ju� mi�dzy �y-
wymi. Zwrot na gorsze nast�pi� zapewni� po wys�aniu listu
�ubie�skiego. Dzieci umar�y w styczniu � najprawdopodobniej
dziesi�tego tego miesi�ca, gdy� w jednym z dalszych list�w m�-
wi si� o �strasznym �wi�tym Janie". Przyczyn� nieszcz�cia by�a
niew�tpliwie jedna z owych gwa�townych epidemii, jakie szerz�
si� zawsze w okresach wielkich wojen i g�odu. Jan Leon Hipolit
dowiedzia� si� o �mierci siostrze�c�w dopiero w kilka tygodni
p�niej.
Wyja�nienia wymaga r�wnie� wzmianka o dymisji Tomasza
�ubie�skiego. Sk��cony z Krasi�skim, szef pierwszego szwadro-
nu postanowi� wyst�pi� z pu�ku bezpo�rednio po zako�czeniu
kampanii austriackiej. Ale jego starania o przeniesienie napotka-
�y powa�ne opory. Napoleon by� podobno ura�ony tym, �e
m�ody arystokrata polski, znany mu osobi�cie, syn ministra
Ksi�stwa i jeden z najlepszych oficer�w pu�ku, decyduje si�
na porzucenie gwardii. Na koniec jednak, uparty pan Tomasz
postawi� na swoim; 6 kwietnia 1811 roku otrzyma� nominacj� na
dow�dc� stacjonuj�cego w Sedanie 2 pu�ku u�an�w nadwi�la�-
skich, kt�ry przekszta�cono w�a�nie w 8 pu�k szwole�er�w Armii
(p�niej w��czono ten pu�k do tzw. �m�odej gwardii"),
21
W li�cie Kozietulskiego wspomniana jest tak�e Anastazowa
Walewska. Faworyta cesarska przebywa�a wtedy w Pary�u
Z male�kim synkiem Aleksandrem, kt�ry urodzi� si� w Walewi-
cach 4 maja 1810 roku. Napoleon suto zabezpieczy� byt ma-
terialny syna i matki. Marii przyzna� wysok� rent� (10.000
miesi�cznie) i urz�dzi� jej pa�acyk w stolicy, ma�ego Aleksandra
w dwa lata p�niej obdarowa� rozleg�ym majoratem w Kr�lest-
wie Neapolita�skim. Nie zgadza� si� natomiast na kontakty
osobiste z kochank�, pomimo jej wielokrotnych pr�b o spotka-
nie. Zachowanie cesarza by�o o tyle zrozumia�e i usprawiedli-
wione, �e wszystkie jego uczucia nale�a�y w owym czasie do
Marii-Ludwiki, kt�ra ju� wkr�tce mia�a wyda� na �wiat przy-
sz�ego w�adc� imperium francuskiego,
Opuszczona faworyta os�adza�a sobie czas roz��ki z kochan-
kiem przyjemno�ciami �ycia towarzyskiego, wydawaniem
pieni�dzy na stroje i klejnoty, a tak�e... prac� literack�. Praw-
dopodobnie wtedy w Pary�u zacz�a pisa� przeznaczone dla
syn�w pami�tniki, idealizuj�ce jej romans z Napoleonem
i wyolbrzymiaj�ce przesadnie jej rol� polityczn� w sprawach
polskich. Z korespondencji Kozietulskiego wynika, �e w czasie
swych kr�tkich pobyt�w w stolicy utrzymywa� on �ywe stosunki
towarzyskie zar�wno z pani� Walewska, jak i z jej szwagierk�,
ksi�n� Stanis�awow� Jab�onowsk�.
27 marca 1811 Jan Leon Hipolit pisa� t Chantiiiy do Kle-
mentyny Walickiej:
�...Ot� doszli�my, Droga Siostro, do pi�knej chwili, kt�ra
tyle obiecuje dla dobrobytu Francji. Cesarzowa urodzi�a syna.
Obwie�ci�o to stolicy sto wystrza��w armatnich, kt�re powt�-
rzono jeszcze wieczorem, tak �e ma�o brakowa�o, aby pomy�la-
no, �e syn�w jest dw�ch. Cesarzowa i dziecko maj� si� doskonale,
codziennie dostajemy biuletyny o ich zdrowiu, ka�dy pu�k
gwardii je dostaje... Co powiesz, Droga Siostro, na to, �e po
powrocie z Pary�a znajduj� list od JWPani Sewerynowej,
kt�ra pisze mi najpi�kniejsze rzeczy. Wszyscy m�wi� mi, �e
panna E... po�lubia Majora, Radzimi�ski te� mi o tym pisa�,
22
a ja znajduj� zupe�nie co innego w li�cie jej matki. My�la�em,
�e zupe�nie ju� o mnie zapomniano, a oto prosz�: jeszcze jestem
na tapecie (sur le tapis)\ By�em tym zdumiony i odpowiem
jej w ten sam spos�b, bardzo grzecznie. Ze wzgl�du na osobli-
wo�� tego listu przesy�am Ci jego kopi�... W gwardii by�o
du�o awans�w, podobnie i w naszym pu�ku. �ubie�ski zosta�
mianowany pu�kownikiem (colonel-major), obiecuj� mi, �e
niebawem zostan� nim i ja, cho� �eby Ci powiedzie� prawd�,
nie bardzo tego pragn�, je�eli ma to by� po to, aby zosta�
w tym kraju i by� wys�anym do Hiszpanii. Ale w ko�cu poddaj�
si� przeznaczeniu mego losu, wcze�niej czy p�niej moja ��d�,
zm�czona p�ywaniem na falach, wyl�duje gdzie� i nie ��dam
niczego wi�cej, byle po��czy�a nas razem. Nasz pu�kownik
chce mnie zachowa� w pu�ku, jestem pierwszym szefem szwa-
dronu, a to warte prawie tyle, co jeden stopie� wi�cej, zw�aszcza
w Pu�ku, w kt�rym jest porz�dek i kt�ry bardzo si� podoba
w Pary�u. Jego Cesarska Mo�� uzna� za s�uszne naprawi�
b��d co do mojej pensji i przyzna� mi dwa tysi�ce frank�w
dodatkowo (wspomniana ju� dotacja baronowska � M.B.),
ale z tego wszystkiego dosta�em dopiero 600 frank�w, a poza
tym jest tyle wydatk�w na dyplomy baronowskie, �e zostaje
bardzo ma�o w pierwszym roku. Chcia�bym adoptowa� ma�ego
Olesia, �eby dosta� t� baroni�, na wypadek gdybym zosta�
gdzie� zabity, ale powiedziano mi, �e to jest niemo�liwe..."
Zachowa�a si� tak�e w zbiorach kro�niewickich owa kopia
listu hrabiny Sewerynowej Potockiej:
�l marca w Pu�awach. *'
Drogi Panie Kozietulski, by�am do g��bi wstrz��ni�ta nie-
szcz�ciem Pa�skiej Siostry, ze wzgl�du na ni� i ze wzgl�du
na Pana; chocia�, prawd� m�wi�c, Pan na to nie zas�uguje,
moja przyja�� i �yczliwo�� dla Pana nie zmniejszy�y si� ani
troch�. Musi Pan tu przyjecha� ale pr�dko (rozstrzelonym
drukiem oznaczam s�owa, pisane w li�cie po polsku � M.B.).
Pocieszy Pan siostr�, a poza tym mo�liwe, �e spotka tu
Pana co� dobrego. Wysy�am ten list przez Pa�skiego przyjaciela
23
Roztworowskiego. Emma od przesz�o czterech miesi�cy choruje
na ��taczk�. Niekt�rzy z jej przyjaci� zupe�nie o niej zapo-
mnieli, co bardzo j� martwi. Inni nadskakuj� jej bez przerwy.
Ja nieobecnych wol� od obecnych. Prosz� to wzi�� pod uwag�,
je�li Pan mo�e i chce. Xi�stwo z Pu�aw Ci si� k�aniaj�.
Emma nie wie, �e pisz� do Pana, bo ona jest naprawd� na Pana
obra�ona i uwa�am, �e ma racj�. Paulina mia�a nieudany
por�d i jest w Guzowie (maj�tek �ubie�skich�M.B.)z Wand�.
Sewerynka bardzo k�ania, Ja przesy�am Panu tysi�c
serdeczno�ci i chcia�abym, �eby Pan przyjecha� jak najpr�dzej.
Prosz� o odpowied�. Anna Potocka".
Na kopii dopisek Kozietulskiego do siostry: �Zaklinam Ci�,
Droga Siostro, aby� nie pokazywa�a nikomu tej kopii, i prosz�
tak�e Mam�, �eby nikomu o niej nie wspomina�a, bo m�g�bym
mie� z tego przykro�ci".
Istotnie, list pani Sewerynowej jest dokumentem do�� osobli-
wym. Prawdopodobnie do jego napisania przyczyni� si� fakt,
�e matka Emki dowiedzia�a si� o �kompromituj�cym" pocho-
dzeniu majora Strzy�ewskiego; z �dwojga z�ego" wybra�a wi�c
Kozietulskiego, tym bardziej �e musia�a ju� s�ysze� o jego
�awansie" na barona.
Rzecz zastanawiaj�ca, �e Jan Leon Hipolit nie wspomina
ani s�owem o �mierci siostrze�c�w. Musia� pisa� o tym w listach
wcze�niejszych, kt�rych nie ma w zbiorach kro�niewickich.
Pierwsze nawi�zanie do dramatu rodzinnego odnajdujemy
dopiero w li�cie kwietniowym.
�Chantiiiy, 9 kwietnia 1811
Trzeba by� anio�em dobroci. Droga Siostro, aby my�le� o mnie
w momencie r�wnie strasznym dla Ciebie. Ale to pozwala mi
l�ej oddycha�, bo widz� �e jeste� spokojniejsza. Nie wiem, jak
Ci dzi�kowa� za to, �e� mi kupi�a konia, o kt�rym wspomina�
mi p. Radzimi�ski. Sto dukat�w z czubem, kt�re� wy�o�y�a
za mnie, zwr�c� Ci, jak tylko podejm� moj� dotacj�. Szal
Mamy trzeba sprzeda�, pani Walewska chce da� 20 ludwik�w,
co czyni 40 dukat�w w z�ocie. Nosarzewski (dawny kolega
24
Kozietulskiego z �cyrku je�dzieckiego" Przyjaci� Ojczyzny,
od roku 1807 sekretarz ministra stanu Mareta, mieszka� stale
w Pary�u � M.B.), kt�ry jest bardzo �yczliwy Tobie i Mamie,
pokazywa� szal w wielu miejscach, lecz nie chciano go kupi�,
bo nie by� nowy. Zdecydowa�em si� go sprzeda� za 20 ludwik�w,
to dobra cena. Je�eli mama chce mie� inny szal, podejmuj� si�
kupi� za te pieni�dze znacznie pi�kniejszy. Je�eli nie, to przy�l�
Warn pieni�dze przez pewn� okazj�. Mo�liwe te�, i� przywioz�
je sam, bo czuj�, �e tego lata b�d� mia� szcz�cie znale�� si�
u Waszych st�p. Nie jest to nic pewnego, ale tak przypuszczam.
M�wi si� du�o o Wojnie i wcze�niej czy p�niej musi do niej
doj��, a teraz moment jest odpowiedni. M�wi si� tak�e, i� kr�l
Neapolu (Murat � M.B.) b�dzie kr�lem Polski. Polacy sk�a-
daj� mu ho�dy, on je przyjmuje bardzo �askawie. Tymczasem
nie podaj� Ci tego jako rzeczy pewnej, na wszelki wypadek
jednak poczy� odpowiednie kroki, aby� w potrzebie mog�a
wraz z Mam� i Twoj� ma�� gromadk� wyjecha� do Drezna
lub do Wiednia, obawiam si� bowiem mocno, �e to nasz kraj
stanie si� teatrem wojny. Na razie zatrzymaj te wiadomo�ci
przy sobie, bo nie chcia�bym, aby wiedziano, �e pochodz�
ode mnie. W najbli�szych dniach wybieram si� do Pary�a, aby
kupi� ma�y zegarek dla pani hrabiny Ostrowskiej, kt�rej
zechciej przekaza� moje uszanowanie; je�li major (szef szwadro-
nu) Kami�ski jeszcze nie wyjecha�, ode�l� Ci zegarek przez
niego razem z suszonymi konfiturami dla pani hrabiny Po�a-
nieckiej. Dopiero co otrzyma�em wiadomo��, �e ksi��� J�zef
ma przyjecha� do Pary�a. Adieu, moja Droga Siostro, pami�taj,
�e s� ludzie o wiele nieszcz�liwsi od Ciebie, kt�rzy egzystuj�
i w spokoju znosz� sw�j b�l. �ciel� si� do st�p Mamie, Twoim
dzieci�tkom i Tobie, Droga Siostro. J.L. Kozictulski. Wiele
serdeczno�ci dla... (imi� i nazwisko skrz�tnie zamazane �
M.B.)... i on tak�e powinien poczyni� przygotowania".
Przepowiednie wojenne Kozietulskiego wynika�y zapewne
z wie�ci, kt�re par� tygodni wcze�niej dotar�y do Pary�a i wy-
wo�a�y tam wielkie poruszenie. W momencie szczytowych
25
powodze� cesarstwa francuskiego, kiedy Napoleon ju� z dnia
na dzie� oczekiwa�, �e wym�czona blokad� Anglia zwr�ci si�
z pro�b� o pok�j, nagle da�y o sobie zna� skutki grudniowego
ukazu cara Aleksandra. W po�owie lutego 1811 roku 1200
statk�w handlowych angielskich, eskortowanych przez okr�ty
pod flagami: portugalsk�, hiszpa�sk� i ameryka�sk�, wy�ado-
wa�o w portach rosyjskich towary angielskie i kolonialne, kt�re
pocz�y przenika� z Rosji na ca�e Niemcy. Siedemset woz�w,
wype�nionych towarami, przyby�o na Targi Lipskie, inny
znaczny transport rozszed� si� przez Brody na wszystkie kraje
austriackie.
Tego olbrzymiego wy�omu w blokadzie kontynentalnej
Napoleon nie m�g� ju� odrobi� w drodze aneksji ma�ych
pa�stewek przybrze�nych. W ko�ach dworskich i wojskowych
Pary�a coraz cz�ciej pocz�y si� rozlega� g�osy, �e Anglii nie
da si� ostatecznie pokona� bez wojny z Aleksandrem.
Kozietulski niepotrzebnie zastrzega� sobie dyskrecj� u siostry.
Poczta �pantoflowa" dzia�a�a i bez jego udzia�u. W Warszawie
ju� od dawna spodziewano si� jakich� wa�nych wydarze�
politycznych. Sprawy wojny i blokady by�y przedmiotem
ci�g�ych plotek i spekulacji. Wida� to z �wczesnych list�w
prefektowej Nakwaskiej.
15 lutego 1811 roku pani Anna pisa�a:
�Ciekawa jestem, jak d�ugo to potrwa, ale to pewna, �e nasze
istnienie polityczne! towarzyskie jest jak�� sztuk� czarodziejsk�,
byleby tylko nie sko�czy�o si� katastrof�. M�wi� znowu o woj-
nie, lecz we wszystkich takowych pog�oskach nie ma nic pew-
nego. Obiegaj� one miasto, a nikt nie wie, z jakiego �r�d�a
pochodz�..."
' Jan Leon Hipolit � pomimo swoich zmartwie� rodzinnych
s i niepokoj�w co do przysz�o�ci � nie poddawa� si� pesymis-
j tycznym nastrojom. Wiosn� 1811 roku cz�ciej ni� przedtem
j wyje�d�a� �na przepustki" do Pary�a i zabawia� si� tam weso�o
v w towarzystwie koleg�w: Tomasza �ubie�skiego, Dezyderego
Ch�apowskiego, Seweryna Fredry i Ambro�ego Skar�y�skiego.
26
Upalne przedpo�udnia paryskie m�odzi oficerowie sp�dzali
w Szkole P�ywania na Sekwanie (mi�dzy Mostem Kr�lewskim
a Mostem Zgody), potem szli na obiad do Yerrego, s�ynnego
restauratora w Tuileriach, a p�nym popo�udniem odbywali
rozkoszne przeja�d�ki po Lasku Bulo�skim, aby �by� �wiad-
kami wielu intryg" i podziwia� s�awn� aktork� pann� Mars,
�kt�ra jest zawsze w rozpaczy". Wieczorem powracali znowu
do zat�oczonego ogrodu w Tuileriach, �gdzie spotyka si�
ca�y wielki �wiat stolicy". Nie zaniedbywali te� znajomych
dom�w polskich; 16 maja 1811 r. Tomasz �ubie�ski donosi�
�onie: �...Ksi�na Jab�onowska, Pani Bierzy�ska (druga
siostra szambelana Walewskiego � M.B.) i Pani Walewska
naj�y sobie mieszkanie w okolicach Pary�a, w Mons sur Orge,
je�dzili�my tam, aby je odwiedzi�..."
Du�e poruszenie w�r�d oficer�w polskich wywo�a� przyjazd
do Pary�a Poniatowskiego. Ksi���-minister przyjecha� 23
kwietnia z liczn� �wit� os�b wojskowych i cywilnych. Wizyta
mia�a charakter wyra�nie reprezentacyjny, oficjalnym jej celem
by�o z�o�enie cesarzowi powinszowa� od narodu polskiego
z okazji narodzin nast�pcy tronu, mianowanego ju� w pierw-
szych dniach �ycia ,, kr�lem rzymskim". Naprawd� jednak
chodzi�o o sprawy znacznie wa�niejsze.
W pocz�tkach lutego 1811 roku Poniatowskiego usi�owano
ponownie odci�gn�� od Napoleona. Jako specjalny wys�annik
cara Aleksandra w tej poufnej misji, zjecha� do Warszawy
�pod pozorem interes�w" kuzyn ksi�cia, autor Planu Pu�aw-
skiego z roku 1805, Adam Jerzy Czartoryski. W�asnor�czna
�instrukcya" cara zaleca�a Czartoryskiemu pozyska� Ponia-
towskiego przez wystawienie mu �trudno�ci odnowienia Polski
przez Francy�, srogo�ci nieuniknionej st�d wojny, zniszczenia
ca�ego kraju i surowych �rodk�w, jakich musia�aby si� chwyci�
Rosya dla swojej obrony". Z drugiej strony mia� Czartoryski
zapewni� ksi�cia, �e �je�li Polacy oddadz� si� Rosyi, to istnienie
ich by�oby niew�tpliwem... Polsk� odbuduje si� przez po��cze-
nie jej z ziemiami rosyjskimi, Austry� wynagrodzi si� (za
27
Galicy�) Wo�oszczyzn�, cz�ci� Mo�dawii oraz jej starymi
posiad�o�ciami: Dalmacy�, Wenecy�, cz�ci� W�och i Tyro-
lem"... �Je�li te i podobne wywody wstrz�sn� przekonaniem
Poniatowskiego i b�d� przez niego przyj�te � poucza� car
swego pos�a � w takim razie nale�y przygotowa� w tej mierze
papiery i um�wi� si� z nim o dzia�aniach".
Przekazuj�c kuzynowi argumenty zawarte w instrukcji,
Czartoryski nie zapomnia� tak�e o argumencie najbardziej
wa�kim: poinformowa� dok�adnie Poniatowskiego o pot�dze
wojsk Aleksandra, zgromadzonych przy granicach Ksi�stwa
i gotowych w ka�dej chwili do uderzenia na Napoleona.
Ksi��� J�zef odrzuci� propozycje carskie z ca�� stanowczo�ci�.
Trzyletnia praca w rz�dzie warszawskim oraz zwyci�ska
kampania galicyjska zwi�za�y go mocno z Napoleonem, Alek-
sandrowi mia� prawo nie ufa�, gdy� dobrze jeszcze pami�ta�
sromotne bankructwo Planu Pu�awskiego. Ale decyduj�c si�
na odmow�, musia� jednocze�nie zdawa� sobie spraw� z tego,
jak bole�nie by�y podzielone �wczesne racje polskie. Nie w�tpi�
o patriotyzmie i o najlepszych intencjach Czartoryskiego.
Wiedzia�, �e w wyniszczonym gospodarczo Ksi�stwie z dnia
na dzie� pot�guj� si� nastroje antynapoleo�skie. S�ysza� tak�e
z pewno�ci� o planach spiskowych lewicy i wybitnych przedsta-
wicieli armii. Jego rozterka znalaz�a wyraz w p�niejszej roz-
mowie z pos�em francuskim w Warszawie � Bignonem; po-
wiedzia� mu wtedy: �Po�o�enie Polak�w jest bezprzyk�adne
w dziejach, ich kl�sk� jest mianowicie, i� s� skazani niejako
mie�ci� w swem sercu dwa sumienia". Poszed� za g�osem tego
sumienia, kt�re kaza�o mu trwa� nadal przy Napoleonie.
O ofensywnych zamys�ach cara postanowi� zawiadomi� swego
francuskiego sprzymierze�ca. Pocz�tkowo stara� si� to uczyni�
w spos�b og�lnikowy, bez naruszania dyskrecji, przyrzeczonej
Czartoryskiemu. Kiedy jednak w Pary�u jego og�lnikowe
ostrze�enia przes�ane na pi�mie potraktowano lekcewa��co
jako wynik �przywidze� b�d� prowokacji", zdecydowa�
si� rozm�wi� z Napoleonem osobi�cie. Do spotkania z cesa-
28
rzem nagli�a go ponadto trudna sytuacja w wojsku. Kraj by�
przepe�niony rannymi i chorymi �o�nierzami, przysy�anymi
ci�gle z Hiszpanii. Ubogi rz�d nie mia� �rodk�w na zabezpie-
czenie bytu dla tylu inwalid�w i weteran�w. Brakowa�o r�wnie�
pieni�dzy na wyp�aty �o�du dla armii, co odbija�o si� fatalnie
na jej stanie moralnym. �Znaczna dezercya wewn�trz kraju �
pisa� ksi��� w raporcie dla Rady Stanu � i niestawienie si� na
powr�t Wojskowych urlopowanych uszczupla znacznie liczb�
wojska... przez co nigdy do postanowionego kompletu dopro-
wadzonem by� nie mo�e, tylko przez zbyt cz�ste pobieranie
popisowych, co zawsze spokojno�� publiczn� nadwer�aj�c
szkodliwem staje si� dla kraju".
Pobyt Poniatowskiego w Pary�u opisuje jego znakomity
biograf Szymon Askenazy: �W Pary�u stan�� pod koniec
kwietnia 1811 roku. Przyby� wieczorem, a nazajutrz mia� przez
pos�a saskiego Einsiedla zosta� prezentowany ministrom,
cesarzowi za� przedstawi� si� dopiero na drugi dzie� przezna-
czony na og�ln� audyency� gratulacyjn� z powodu narodzin
nast�pcy tronu. Tymczasem tego� jeszcze wieczora odebra�
rozkaz stawienia si� u Napoleona nazajutrz w pa�acu Saint-
Cloud o 7 z rana; na tem przes�uchaniu trzymany by� przez
niego przesz�o dwie godziny: oczywi�cie cesarzowi pilno by�o
o�wieci� si� jak najdok�adniej o rzeczywistem po�o�eniu rzeczy
na swoich dalekich forpocztach warszawskich. Odt�d ksi���
ca�kiem wyj�tkowym sposobem stale by� wyr�niony na dworze
cesarskim. Murat i Talleyrand, �ci�le zaprzyja�niony z obecn�
w Pary�u siostr� ksi�cia pani� Tyszkiewiczow�, skwapliwie
czynili honory wielkiego �wiata paryskiego swemu niegdy�
go�cinnemu gospodarzowi z Pod Blachy. Ostentacyjnie odzna-
cza� go sam cesarz, wzywa� cz�sto na pos�uchania prywatne,
polowa� z nim w Fontainebleau, zaszczyt, kt�ry cudzoziemcowi
niecz�sto si� dostawa�, a opublikowany zaraz w ma�om�wnym
Monitorze zwr�ci� a� podejrzliw� uwag� cesarza Aleksandra.
Jako przedstawiciel kr�la saskiego i Ksi�stwa, asystowa� Po-
niatowski w czerwcu w katedrze Notre Dam� przy odbytym
29
z najwi�ksz� wspania�o�ci� akcie chrztu kr�la rzymskiego;
uczestniczy� w �wietnych uroczysto�ciach, jakiemi z tego po-
wodu rozbrzmiewa� Pary�. Sta�ym bywa� go�ciem w domach
rodziny napoleo�skiej i najwy�szych dostojnik�w wojskowych
i cywilnych cesarstwa... Wsz�dzie zreszt�, gdzie si� ukazywa�,
rycersk� postaw�, ujmuj�cym obej�ciem, bij�c� w oczy szla-
chetno�ci� zdobywa� sobie serca; zbli�y� si� te� podczas tego
pobytu w Pary�u do Pauliny Borghese, pi�knej siostry Napo-
leona. �r�d wiru zabaw �wiatowych nie zaniedbywa� przecie
interes�w swego kraju i wydzia�u. By� on wtedy w stolicy Francyi
bardzo potrzebny, tyle� jako n�jpowo�a�szy reprezentant spra-
wy Polski i Ksi�stwa, ile jako kompetentny rzeczoznawca
w zagadnieniach technicznych przysz�ej wielkiej wojny, maj�cej
si� rozegra� w przewa�nej cz�ci na terenie by�ej Rzpitej..."
Harmoni� tego opisu zak��ca przykrym dysonansem wzmian-
ka o Poniatowskim Tomasza �ubie�skiego w jego li�cie do
�ony z 3 sierpnia 1811 r.:
�...poszed�em do ksi�cia J�zefa, gdzie wszyscy Polacy tu-
tejsi byli zgromadzeni. Niczegom si� nie dowiedzia�, spos�b
traktowania interes�w tak lekki i powierzchowny, �e nie wiem,
jak on je mo�e za�atwia�. Dosta� tabakierk� �adn� z brylantami
od Cesarza, wartuj�c� 2.000. Wyje�d�a nied�ugo..."
W zgry�liwych s�owach pana Tomasza s�ycha� wyra�nie
echa dawnych niech�ci mi�dzy Przyjaci�mi Ojczyzny a Blach�.
Na temat owej tabakierki wysadzanej brylantami kr��y�o
w�wczas wiele plotek w ko�ach paryskiej Polonu. M�wiono
tak�e o ogromnych sumach pieni�nych, jakimi Napoleon
rzekomo mia� obdarowa� ksi�cia. W rzeczywisto�ci sprawa
przedstawia�a si� nieco inaczej. Cesarz udzieli� Poniatowskiemu
jedynie d�ugoterminowej po�yczki na sp�at� d�ug�w jego
siostry Teresy Tyszkiewiczowej. Sumy to istotnie musia�y by�
niebagatelne, gdy� � jak �wiadcz� wsp�cze�ni � siostra
ksi�cia by�a tak ��ci�le zaprzyja�niona" z Talleyrandem, �e
ka�dego ranka wr�cza�a mu spory woreczek z�otych monet
na gr� w lombra. Poniatowski nie mia� z czego pokry� tych
d�ug�w, jako �e sam si� zad�u�y� u bankier�w warszawskich
na koszty wyprawy do Pary�a. Przera�ony gro�b� publicznej
kompromitacji rodziny, zwr�ci� si� o pomoc do Napoleona
i natychmiast j� otrzyma�. Po�yczki uzyskanej w�wczas ze
skarbu cesarskiego ksi��� nie zd��y� ju� zwr�ci�: sp�acanie
jej mia�o si� rozpocz�� w lipcu 1813 roku, na trzy miesi�ce
przed bitw� pod Lipskiem.
Sprawa Tyszkiewiczowej nie by�a jedyn� przykro�ci�, jaka
zatru�a Poniatowskiemu jego tryumfalny pobyt w Pary�u;
niema�o irytacji przysporzy� mu tak�e genera� Micha� Sokol-
nicki, odpalony konkurent Emmy Potockiej.
Sokolnicki � jeden z najwybitniejszych i najbardziej uta-
lentowanych oficer�w polskich, awansowany za swe zwyci�stwa
w kampanii galicyjskiej do stopnia genera�a dywizji � nie
uzna� tej nagrody za wystarczaj�c�. Staremu ambitnikowi
marzy�o si� zosta� naczelnym wodzem armii Ksi�st