1866
Szczegóły |
Tytuł |
1866 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1866 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1866 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1866 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Obrona �arliwo�ci
Adam Zagajewski
Obrona �arliwo�ci
Wydawnictwo a5
Krak�w 2002
Copyright by Adam Zagajewski 2002
Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo a5 2002
W mojej doczesnej postaci, o stu ko�ciach i dziewi�ciu otworach, znajduje si� te� co�, co - z braku lepszego okre�lenia -nazwa� mo�na lotnym duszkiem, jako �e przypomina cienk� tkanin�, kt�ra marszczy i porywa najl�ejszy nawet podmuch wiatru. To w�a�nie owo co� zabra�o si� przed laty do pisania wierszy, najpierw wy��cznie dla zabawy, wkr�tce jednak zaj�cie to wype�ni�o ca�kowicie moje �ycie. Musz� przyzna�, �e zdarza�y si� okresy, gdy owo co� popada�o w taka melancholi�, i� gotowe by�o wszystkiego zaniecha�, albo - kiedy indziej tak by�o nad�te pych�, �e wy�ywa�o si� w iluzorycznych tryumfach nad innymi. Odk�d zaj�o si� poezja, nigdy nie zazna�o spokoju, wci�� dr�czy�y je r�nego rodzaju w�tpliwo�ci. Kiedy�, zapragn�wszy bezpiecze�stwa, postanowi�o wst�pi� na s�u�b� na dworze kr�lewskim, kiedy indziej znowu, chc�c zmierzy� g��bi� swojej ignorancji, pr�bowa�o zosta� uczonym, ale przed jednym i drugim uratowa�a je nienasycona mi�o�� poezji. Prawda jest bowiem, i� nie zna ono �adnej innej sztuki, ni� sztuka pisania wierszy i dlatego �lepo si� jej trzyma.
Basho
I
Obrona �arliwo�ci
Ze Lwowa do Gliwic; z Gliwic do Krakowa; z Krakowa do Berlina (na dwa lata); potem do Pary�a, na d�ugo, i stamt�d, co roku, na cztery miesi�ce, do Houston; powr�t do Krakowa. Pierwsza moja podr� zosta�a wymuszona przez mi�dzynarodowe traktaty, kt�re zamkn�y drug� wojn� �wiatow�, druga po prostu przez normalne �aknienie wykszta�cenia (m�odzi Polacy uwa�ali wtedy, i� dobre wykszta�cenie znale�� mo�na - je�li si� szuka - w starym Krakowie). Motywem trzeciej by�a ciekawo�� innego, zachodniego �wiata. Czwartej - to, co dyskretnie nazywamy "powodami natury osobistej". Pi�tej wreszcie (Houston) - tak�e ciekawo�� �wiata (Ameryki) plus to, co ostro�nie nazywamy konieczno�ci� ekonomiczn�.
Lw�w, przez ponad sto lat stolica Galicji, dzielnicy imperium Habsburg�w, ��czy� wp�ywy kultury zachodnioeuropejskiej z otwarciem na promieniowanie Wschodu (co prawda Wsch�d by� tu na pewno mniej obecny ni� w Wilnie czy w Warszawie nawet). Gliwice to prowincjonalne pruskie miasto garnizonowe, o historii si�gaj�cej �redniowiecza, po drugiej wojnie przyznane przez trzech starszych pan�w Polsce; w szkole uczy�em si� rosyjskiego i �aciny, prywatnie - angielskiego i niemieckiego. Fakt, i� moja rodzina przenios�a si� - przymusowo - ze Lwowa do Gliwic, by� symptomatyczny dla wielkiej przemiany. M�j kraj, paradoksalnie, przy��czony zosta� co prawda w roku 1945 do
wschodniego imperium ale jednocze�nie fizycznie przesun�� si� na zach�d co mia�o owocowa� du�o p�niej dopiero
M�j dziadek by� dwuj�zyczny polskiego nauczy� si� w drugiej dopiero kolejno�ci wychowa�a go bowiem niemiecka rodzina wcze�nie zmar�ej matki, ale w czasie okupacji hitlerowskiej do g�owy mu nie przysz�o by przyj�� status folksdojcza. W m�odo�ci by� autorem rozprawy doktorskiej po�wi�conej Albrechtowi von Hallerowi, wydanej w Strasburgu na pocz�tku wieku i napisanej po niemiecku.
W Krakowie czu�em promieniowanie tego, co najlepsze w polskie] tradycji - odleg�e wspomnienia Renesansu, zapisane w architekturze i w muzealnych eksponatach, liberalizm dziewi�tnastowiecznej inteligencji, energi� mi�dzywojennego dwudziestolecia, wp�yw rodz�cej si� opozycji demokratycznej
Berlin (Zachodni) pokaza� mi si� - w pocz�tku lat osiemdziesi�tych - jako przedziwna synteza dawnej pruskiej stolicy i frywolnego miasta, zafascynowanego Manhattanem i awangard� (czasem zdawa�o mi si�, ze mur traktowany by� przez niekt�rych miejscowych intelektualist�w i artyst�w tak, jakby to by� jeszcze jeden wynalazek Marcela Duchampa) W Pary�u nie spotka�em mo�e wielkich umys��w, wielkich francuskich s�dzi�w cywilizacji - przyjecha�em za p�no - zobaczy�em za to pi�kno europejskiej metropolii, kt�ra, jedna z niewielu, posiad�a sekret wiecznej m�odo�ci (nawet barbarzy�stwo barona Haussmanna nie przekre�li�o tu ci�g�o�ci miejskiego �ycia) Wreszcie, na ko�cu tej nied�ugiej listy, pozna�em po�o�one na r�wninie Houston, miasto bez historii, miasto wiecznie zielonych d�b�w, komputer�w, autostrad i ropy naftowej (ale i �wietnych bibliotek, doskona�ej filharmonii)
Po jakim� czasie zrozumia�em, i� z katastrofy wojennej -utraty rodzinnego miasta - i tak�e z p�niejszych podro�y mog� wynie�� pewne korzy�ci pod warunkiem, �e nie b�d� zbyt leniwy i poznam dobrze j�zyki, i literatury moich zmiennych adres�w. Oto jestem teraz jak pasa�er niewielkiej �odzi podwodnej, kt�ra ma nie jeden peryskop, tylko cztery. Jeden, g��wny, pokazuje mi moj� rodzinn� tradycj� Drugi otwiera si� na li-
teratur� niemieck� na jej poezj�, jej - niegdy� - pragnienie niesko�czono�ci. Trzeci na krajobraz kultury francuskiej z jej przenikliw� inteligencj� i jej jansenistycznym moralizmem. Czwarty na Szekspira, Keatsa i Roberta Lowella, literatur� konkretu pasji i konwersacji.
*
Kiedy�, w sierpniu, gdy Europa intensywnie odpoczywa sp�dzili�my dwa tygodnie w jednym z najpi�kniejszych europejskich krajobraz�w, w Chianti (kt�re jest cz�ci� Toskanii) Na dziedzi�cu pewne) bardzo pa�skiej siedziby (jedenastowieczny klasztor, w kt�rym ju� od kilkuset lat nie ma mnich�w, przebudowany na pa�ac i ozdobiony �licznym ogrodem) odbywa� si� koncert muzyki kameralne) Publiczno�� tego koncertu by�a bardzo szczeg�lna byli to z ma�ymi wyj�tkami (jednym z wyj�tk�w by� niew�tpliwie pisz�cy te s�owa) ludzie bardzo zamo�ni posiadacze innych pa�ac�w, dom�w i willi Towarzystwo mi�dzynarodowe - sporo Anglik�w (mi�dzy nimi kilka angielskich dam, kt�re nie wiadomo czemu, postanowi�y zachowywa� si� jak karykatury angielsko�ci), kilku Amerykan�w, i oczywi�cie W�osi Inaczej m�wi�c, byli to s�siedzi w�a�cicielki pi�knej posiad�o�ci. Niekt�rzy spo�r�d nich sp�dzali tylko lato w Toska mi, inni mieszkali tu przez ca�y rok Koncert rozpocz�� si� jednym z wczesnych kwartet�w Mozarta cztery m�ode kobiety gra�y doskonale - ale aplauz by� stosunkowo skromny By�em tym troch� zirytowany i to w�a�nie w tym momencie pomy�la�em, i� nale�a�oby bronie �arliwo�ci Dlaczego ta bogata publiczno�� nie umia�a doceni� doskona�ego wykonania Mozarta? Czy to mo�e zamo�no�� sprawia, ze jeste�my mniej sk�onni do entuzjazmu? Dlaczego �arliwe wykonanie Mozarta nie spotka�o si� z r�wnie �arliwym przyj�ciem publiczno�ci?
Jednocze�nie czyta�em wtedy - jako jedn� z ksi��ek zabranych na wakacje - eseje Tomasza Manna, mi�dzy innymi jego szkic pt. Freud i przysz�o�� tekst napisany (i wyg�oszony jako
10
odczyt w latach trzydziestych. Jaki mo�e by� zwi�zek pomi�dzy letnia reakcj� na koncert bogatego t�umu i esejem Manna? Mo�e tylko ten, �e tak�e u Manna - kt�ry w latach trzydziestych w okresie kiedy pracowa� nad J�zefem i jego bra�mi szuka� fundamentu dla swej nowej orientacji intelektualnej - znalaz�em postaw� raczej letni�, ironiczn�. Rzecz jasna, motywacja Tomasza Manna nie mia�a mc wsp�lnego ze zblazowanym t�umem popo�udniowego koncertu Mann odczytuje w tym eseju zasadnicz� intencj� Freuda, jako nastawienie przypominaj�ce nieco prac� sapera na polu minowym, mamy do czynienia z materia�ami wybuchowymi o wielkiej mocy. Stare mity kryj� w sobie ogromne niebezpiecze�stwo, s� to bomby, kt�re nale�y rozbroi�. Oczywi�cie, dzisiaj trzeba czyta� szkice Manna w perspektywie historycznej, pami�taj�c o ich kontek�cie. Autor Budenbrookow interpretowa� nazizm i faszyzm jako powr�t do energii �wiata mitycznego, do destrukcyjnej gwa�towno�ci archaicznego mitu i chcia� tej wielkiej fali terroru przeciwstawi� �agodz�c� substancj� humanistycznej ironii - ale ironii niezupe�nie bezbronnej, nie ca�kiem abstrakcyjnej, "gabinetowej", lecz r�wnie� zaszczepionej na micie, tyle ze inaczej, w spos�b pobudzaj�cy �ycie, bez uciekania si� do przemocy
Czy�by Tomasz Mann zwyci�y�? Bo przecie� nieco podobne tony s�yszy si� dzisiaj w kr�gach bardzo nowoczesnych, postnowoczesnych. Ironia co prawda zmieni�a tu sens, nie jest ju� broni� wymierzon� przeciwko barbarzy�stwu prymitywnego systemu, tryumfuj�cego w samym �rodku Europy, wyra�a raczej rozczarowanie upadkiem utopijnych oczekiwa�, kryzys ideowy wywo�any erozj� i kompromitacj� pogl�d�w, kt�re chcia�y zast�pi� tradycyjn� metafizyk� przekona� religijnych eschatologicznymi teoriami politycznymi Ironi� jako desperack� obron� przed barbarzy�stwem - tym razem by�o to barbarzy�stwo komunizmu jego bezdusznej biurokracji - stosowa� te� niejeden poeta i niejedna poetka Europy Wschodniej (dzisiaj i to si� sko�czy�o, czy� neokapitalizm nie jest zr�cznym ironist�?)
Ale nie, to nie Tomasz Mann zwyci�y� zwyci�y�a inna ironia , w ka�dym jednak razie znajdujemy si� w krajobrazie bar-
12
dzo ironicznym i sceptycznym wszystkie moje cztery peryskopy pokazuj� mi podobny obraz , mo�e tylko w mojej ojczy�nie broni� si� jeszcze ostatnie bastiony bardziej asertywnego nastawienia.
Niekt�rzy autorzy biczuj� przy pomocy ironii spo�ecze�stwo konsumpcyjne, inni wci�� walcz� z religia, mm jeszcze z bur�uazj� Niekiedy ironia wyra�a jeszcze co innego - zagubienie w pluralistycznym �wiecie Czasem pokrywa po prostu ub�stwo my�lowe Bo na pewno, je�li nie wiadomo co robi�, najlepiej by� ironicznym Potem si� zobaczy
Ironi� zachwala� niegdy� tak�e Leszek Ko�akowski w s�awnym w swoim czasie (1959) eseju Kap�an i b�azen naprawd� s�awnym, nie tylko w w�skim, akademickim kr�gu By� to tekst �apczywie studiowany w Warszawie i w Pradze, w Sofii i w Moskwie, prawdopodobnie i w Berlinie Wschodnim. B�yskotliwy i g��boki, przynosi� obietnic� innej perspektywy Przypomina� o wszechobecno�ci, cho�by w bardzo wsp�czesnym przebraniu, tradycji teologicznych Dogmatowi hieratycznego kap�ana przeciwstawia� - ka�dy inteligentniejszy czytelnik wiedzia�, i� ma do czynienia z nami�tn� krytyk� stalinizmu - postaw� b�azna, b�yskotliwego, zmiennego jak Proteusz, wy�miewaj�cego skamienia�a cywilizacj� zbudowan� na doktrynie Tekst ten, kt�ry czytany dzisiaj, zachowuje niebywa�� si�� argumentacji, zachowuje sw� �wie�o��, by� oryginalnym wk�adem do zasadniczej krytyki cywilizacji komunizmu, jednocze�nie wyrasta� z nastroj�w tamtych lat S�yszymy w mm echa owych niezliczonych, natchnionych, przekomicznych studenckich kabaret�w, kt�re w Gda�sku, i Warszawie, i Krakowie (i zapewne w innych miastach zdobytej przez Moskw� Europy) produkowa�y szampa�ski, antysowiecki humor Tak�e w poezji (np. u Wis�awy Szymborskiej, kt�rej wiersze z tamtego okresu warto czyta� ��cznie z programowym esejem Ko�akowskiego) znajdujemy tony, kt�re bliskie s� ontologu "b�azna"
Ko�akowski oddali� si� od swego manifestu - jego ewolucja wskazuje na rosn�c� fascynacj� problemami teologicznymi (kt�re zreszt� interesowa�y go zawsze), �wietny technik filozofii,
13
autor G��wnych nurt�w marksizmu nie przestaje zbli�a� si� asymptotycznie do wiary tak jakby chcia� nam powiedzie� (nigdy nie powie nam tego wprost, jako �e nie jest poet�), i� nie mo�na �y� permanentnie w sytuacji b�azna, gdy� jej znaczenie wyczerpuje si� w aspekcie polemicznym w jej nieustaj�cych zaczepkach pod adresem pot�nych przeciwnik�w.
W znacznie p�niejszym eseju, The Revenge of the Sacred in Secular Culture, Ko�akowski napisa� "Kultura, kt�ra traci sens �sacrum�, traci sens ca�kowicie".
Kap�an mo�e sobie poradzie bez b�azna, nikt jednak nie spotka b�azna na pustyni, ani w le�nej pustelni Lecz nasza epoka -ten puer aeternus historii - uwielbia przekor�. Nie bez powodu Bachtinowska koncepcja "karnawa�u", rewolty przeciwko hierarchii, tak si� spodoba�a profesorom literatury.
Ortega y Gasset wskazuje w swej Dehumanizacji sztuki -w rozdziale pod wymownym tytu�em Skazani na ironi� - na ironiczny charakter dwudziestowiecznej awangardowej kultury, na jej �ywio�owa niech�� do patosu, do wznios�o�ci "Nieunikniona doza ironii nasyca nowoczesn� sztuk� monotoni�, kt�ra mo�e doprowadzi� do rozpaczy najcierpliwszych".
Zbyt d�ugie przebywanie w �wiecie ironii i w�tpliwo�ci budzi w nas pragnienie innego pokarmu, bardziej po�ywnego. Mo�e si� zdarzy�, �e b�dziemy chcieli odczyta� na nowo klasyczna mow� Diotymy w Uczcie Platona, mow� o wertykalnej w�dr�wce mi�o�ci. Ale mo�e si� tak�e zdarzy�, i� ameryka�ska studentka, kt�ra us�yszy ja po raz pierwszy na zaj�ciach, powie o Platonie he's such a sexist. Inny za� student zauwa�y, komentuj�c pierwsz� strof� elegii Holderlma Chleb i wino, i� w naszych dzisiejszych wielkich miastach nie zaznamy ju� prawdziwej ciemno�ci, prawdziwego zmierzchu, gdy� nigdy nie gasn� w nich lampy, komputery i energie - jakby nie chcia� zauwa�y� tego, co tu jest naprawd� wa�ne przej�cia od ruchliwo�ci dnia do medytacji, kt�r� proponuje nam noc, ta "cudzoziemka"
Odnosi si� wra�enie, i� nasza wsp�czesno�� faworyzuje jeden tylko etap pewnej wiecznej, nigdy nie ko�cz�cej si�, w�dr�wki. W�dr�wk� t� najlepiej opisuje zapo�yczone od Platona
pojecie metaxu: bycia 'pomi�dzy', pomi�dzy nasza ziemi�, naszym (jak sadzimy) dobrze znanym konkretnym, materialnym otoczeniem - a transcendencj�, tajemnic�. Metaxu definiuje sytuacj� cz�owieka jako istoty b�d�cej nieuleczalnie "w p� drogi". I Simone Weil i - w inny spos�b - Eric Voegelin (my�liciele, kt�rzy nienawidzili totalitaryzmu i od kt�rych ja dowiedzia�em si� o plato�skim metaxu) pos�ugiwali si� t� kategori�, Voegelin uczyni� z niej nawet jeden z centralnych punkt�w swej antropologii.
Nigdy bowiem nie potrafimy osiedli� si� na sta�e w transcendencji (nigdy te� nie poznamy jej sensu) Diotyma s�usznie zach�ca nas, by�my szli ku pi�knu, ku rzeczom wy�szym, lecz nikt nie osiedli si� na zawsze w najwy�szych Alpach, nie rozbije tam namiot�w na d�u�ej, nie zbuduje domu na wiecznym �niegu B�dziemy wracali w d� codziennie (cho�by po to, z�by zasn�� noc ma przecie� dwa oblicza jest "cudzoziemk�", kt�ra wzywa nas do niedytacji, lecz jest tak�e por� absolutnej oboj�tno�ci, por� snu, a sen domaga si� radykalnego wygaszenia ekstazy) B�dziemy wracali do zwyk�o�ci zawsze po prze�yciu epifanii, po napisaniu wiersza, wejdziemy do kuchni i b�dziemy si� zastanawiali nad tym, co zje�� na obiad, potem otworzymy kopert�, z kt�rej wypadnie rachunek za telefon B�dziemy ustawicznie kr��yli mi�dzy natchnionym Platonem i rzeczowym Arystotelesem I na szcz�cie, bo w przeciwnym razie u g�ry czyha na nas ob��d, u do�u za� - nuda
Jeste�my zawsze "pomi�dzy" i w pewnym sensie w naszym ci�g�ym ruchu zawsze zdradzamy druga stron� Zatopieni w codzienno�ci, w trywialnej rutynie praktycznego �ycia, zapominamy o transcendencji Id�c w stron� bosko�ci zaniedbujemy zwyk�o�� i konkret, odwracamy si� od kamyka, od tego kamyka, kt�remu Zbigniew Herbert po�wi�ci� pi�kny wiersz, b�d�cy hymnem do kamiennej, spokojnej, suwerennej obecno�ci
Lecz zwi�zki mi�dzy tym, co wysokie i co niskie s� bardzo skomplikowane Sp�jrzmy na kt�r�� z martwych natur Chardina (przyjrzyjmy si� cho�by jego pi�knej Martwej naturze ze �liwkami, kt�ra jest w�asno�ci� Frick Collettion w Nowym Jorku)
15
pozornie b�dziemy tu mieli do czynienia tylko ze szklank� z grubego szkl�, ze �wiec�c� si� emali�, z talerzem, z p�kat� butelk� Przecie� jednak nauczyli�my si� kocha� rzeczy jednostkowe i konkretne Za co? Za to, �e istniej�, ze s� oboj�tne, czyli niesprzedajne Nauczyli�my si� cenie rzeczowo��, wierno�� opisu, prawdziwo�� sprawozda� - w epoce, kt�ra, zw�aszcza w Europie �rodkowej, tak lubi�a pos�ugiwa� si� k�amstwem
Metaxu to co� wi�cej ni� stan zawieszenia pomi�dzy ziemi� i niebem, dla tych, co pr�buj� my�le� i pisa� kategoria ta zdaje si� zawiera� tak�e istotne ostrze�enie, dwustronne zreszt� Poniewa� nie wolno nam skamienie� ani na wysoko�ci, ani na ziemi, musimy patrze� czujnie na samych siebie i strzec si� - je�li nale�ymy do tych, co szukaj� wysokiego bytu - retoryki, od kt�rej nie s� wolne niekt�re postaci pobo�no�ci Wydaje si� wr�cz, ze religijno�� prowadzi niekiedy do niezno�nego zadufania w sobie, i w sensie czysto psychologicznym - i tak�e lingwistycznym - produkuje �w napuszony �argon kap�an�w, kt�ry s�yszymy w niekt�rych �wi�tyniach Chocia� nie powinni�my mo�e przesadza�, oto jak komentuje ten typ oskar�e� Kathleen Rame, poetka i filozofka wyobra�ni, w autobiograficznej ksi��ce The Land Unknown "Wsp�czesny obyczaj przyczyni� si� do coraz bardziej radykalnego odwr�cenia normy, dyktuj�cej, co powinno by� powiedziane, a co przemilczane Uwa�a si�, i� przyznanie si� do pod�ych, niskich my�li czy post�pk�w jest bardziej �szczere�, a wi�c i prawdziwsze, mz dotrzymanie wierno�ci tym spostrze�eniom, kt�re pojawiaj� si� tylko wtedy, kiedy wykraczamy poza nasze zwyk�e ja Powo�ywanie si� na wizje rzeczy wznios�ych czy pi�knych oceniane jest jako ob�udne samowywy�szanie si� "
Czy nie ma jednak racji tak�e i Benedetto Croce, gdy w swej wyg�oszone] w roku 1933 w Oksfordzie Obronie poezji m�wi o krytykach "obdarzeni s� dziwn� odporno�ci�, pozwalaj�c� im przez ca�e �ycie mie� do czynienia z tomami poezji, wydawa� je i opatrywa� przypisami, dyskutowa� r�ne interpretacje, bada� �r�d�a, znajdowa� biograficzne informacje, nie ryzykuj�c wcale we w�asnej osobie zara�enia si� poetyckim ogniem"
16
y o kap�anach " apel religii odczuwaj� i wielkie umys�y, i ludzie zupe�nie pro�ci, ale nie ci, co operuj� �wi�tymi naczyniami, nie ksi�a i zakrystianie, kt�rzy oboj�tnie i niekiedy bez krzty szacunku odprawiaj� swe rytua�y" (nie wszyscy przecie�!)
Z drugiej strony, mo�na te� �atwo "skamienie�" w ironii i w wulgarnie przezywanej codzienno�ci - i w�a�nie to, jak sadz�, jest prawdziwym niebezpiecze�stwem naszego momentu historycznego, a nie pycha kap�an�w (chyba, ze b�dziemy pami�tali o fundamentalistach religijnych) W dodatku - by� mo�e nie jestem tu neutralnym obserwatorem - �arliwo�� i ironia nie s� symetrycznie por�wnywalne, to tylko �arliwo�� jest pierwotnym budulcem naszych konstrukcji w literaturze Ironia, owszem, jest niezb�dna, ale przychodzi p�niej, jest "korektork� wieczn�", jak j� nazywa� Norwid, i przypomina raczej okna i drzwi, bez kt�rych nasze budowle zamieni�yby si� w solidne pomniki, a nie w mieszkalne przestrzenie Ironia wybija w murach bardzo po�yteczne otwory, gdyby jednak nie by�o muru, musia�aby dziurawi� nico��.
Nauczyli�my si� cenie rzeczy za to, ze istniej� W erze szalonych ideologu, utopijnego nonsensu, rzeczy trwa�y w swej ma�ej ale upartej godno�ci Nie tylko to nauczyli�my si� ceni� rzeczy tak�e i dlatego, ze wszystko to, co ich dotyczy, jest wyra�ne, dobrze zdefiniowane, ostre Nie ma tu �adnej mglisto�ci, �adnej retoryki, �adnej przesady A przecie� by� mo�e nawet Diotyma z Uczty Platona za chwil�, w uniesieniu, po�egluje w stron� patosu i - kto wie - b�dziemy si� wstydzi� za ni�. Nasi teologowie - czy� nie porzucaj� ch�tnie trze�wych brzeg�w, terytori�w, gdzie jeszcze mo�emy im towarzyszy�? Nasi romantyczni poeci, czy nie szli za daleko?
W saniej rzeczy - student czy studentka, kt�rzy b�d� pr�bowali pomniejszy� sens i mowy Diotymy, i strofy otwieraj�cej Chleb i wina, broni� si� przed patosem, tak jakby bali si� niszcz�cej si�y prze�y� ekstatycznych, popycha ich do tego g�os ironicznego suflera, g�os naszej sceptycznej ciotki-epoki Ale przecie� w ten spos�b owo wspania�e, jednocze�nie archaiczne i zawsze aktualne va et vient pomi�dzy sko�czono�ci� i nieskonczo-
17
no�cia, mi�dzy trze�w� empiryczno�ci� i oszo�omieniem tym, co niewidzialne, mi�dzy konkretem naszego �ycia i bosko�ci� zostaje zatrzymane w swej niskiej fazie, nie tylko przez student�w, przez wi�kszo�� tych, co wypowiadaj� si� w druku i w internecie, przez naszych duchowych (mo�e lepiej mentalnych) prawodawc�w, przez naszych kulturalnych przyw�dc�w, przez naszych obecnych bien pensants.
Niepewno�� nie jest przeciwie�stwem �arliwo�ci, je�li utrzyma� w mocy napi�cie metaxu, w jakim �yjemy, niepewno�� (kt�ra nie jest w�tpliwo�ci�!) nie b�dzie tu nigdy cia�em obcym, poniewa� nasza obecno�� tutaj i nasza wiara nie mog� nigdy uzyska� absolutnej i permanentnej sankcji, cho�by�my pragn�li jej z ca�� si�� Natomiast ironia jest przekre�leniem niepewno�ci, ironia, je�eli zajmuje centralne miejsce w czyim� sposobie my�lenia, jest dosy� perwersyjn� odmian� pewno�ci Oczywi�cie, mo�na znale�� dziesi�tki rozmaitych zastosowa� ironii, na przyk�ad w dobrze mi znanej poezji Zbigniewa Herberta ironia najcz�ciej odnosi si� do osoby, wypowiadaj�cej s�dy, poszukuj�cej prawdy czy prawa (greckiego NOMOS) i cz�sto przybiera posta� autoironii - poszukiwacz prawdy spogl�da na siebie sceptycznie ("strze� si� jednak dumy niepotrzebnej / ogl�daj w lustrze sw� b�aze�sk� twarz") - nie za� do samej tej prawdy czy prawa, jak to si� cz�sto dzieje u nowoczesnych autor�w, kt�rzy rzadko tylko w�tpi� w samych siebie, natomiast ch�tnie we wszystko inne
Trzeba jednak pami�ta�, ze w trudnych czasach ruch w stron� "pi�kna" wyrasta niekiedy z nieczystego sumienia, z moralnie podejrzanej sytuacji Das brennende Paris, ein herlicher Anblick! ("P�on�cy Pary�, c� za widowisko") - wy�miewa W G Sebald zachwyty kapitana Ernsta Jungera nad po�arami Pary�a Na innym miejscu w tym samym, surowym bardzo eseju - Der Schriffsteleler Alfred Andersch - pisze Sebald "W Kirchen dej Freicheit (autobiografii Andersena) mowa o �wi�tecznych, niedzielnych ucieczkach w estetyk�, kt�re pozwala�y autorowi celebrowa� w s�odyczy lazur�w Tiepola ponowne odkrycie w�asnej, utraconej duszy".18
Ucieczka w estetyk�! Nie znam dobrze ksi��ek Alheda Andersha, pisarza kt�ry |jako m�ody cz�owiek zawar� kompromis z Trzeci� Rzesza ale my�l�, ze Sebald mo�e tu mie� racj� (za pewne tak�e cze�� - ale nie ca�o��! - pisarstwa Jungera podlega temu os�dowi) Sebald nawiasem m�wi�c, nie przytacza inne go symptomatycznego zdania Anderscha "Moja odpowiedzi� na totalne pa�stwo by�a totalna introwersja".
Ka�dy, kto rozmy�la nad stanem literatury dzisiaj, powinien zdawa� sobie spraw�, ze jedna ze �cie�ek, prowadz�cych na plato�ska gor�, jest �cie�k� hipokryzji. Jednocze�nie jednak nie wolno nam nie widzie� tego, i� inne drogi s�, czy te� mog� by� od niej wolne i �e ob�uda, o kt�ra Sebald oskar�a Anderscha, jest przypad�o�ci� wyst�puj�ca prawdopodobnie tylko w systemach totalitarnych, a wi�c jednak fenomenem bardzo specjalnym, o kt�rym nic nie wiedza Australijczycy i Eskimosi - ani te� cytowana wcze�niej brytyjska poetka, Kathleen Rame. By� mo�e nic nie b�dzie o nim wiedzia�o dzisiejsze m�ode pokolenie. Pi�kno w totalitaryzmie - to osobne zagadnienie, to zarazem Mandelsztam w Worone�u, t�skni�cy za Schubertem i Ariostem, i Jaros�aw Iwaszkiewicz w Podkowie Le�nej, autor �wietnych wierszy i skrajny oportunista polityczny. To tak�e strofa Dantego w obozie w O�wi�cimiu - o czym pisa� Primo Levi. I Wat, s�uchaj�cy Bacha na dachu �ubianki. Wydaje si�, ze mo�na tu sformu�owa� przynajmniej jedn� istotn� poprawk� wyprawy "w gor�" powinny by� podejmowane w stanie wewn�trznej uczciwo�ci
A poczucie humoru? Czy mo�e wsp�istnie� z �arliwo�ci�? E. M.Cioran zapisa� w swoim po�miertnie dopiero og�oszonym dzienniku "Simone Weil brakuje poczucia humoru Gdyby jednak nie by�a go pozbawiona, nie poczyni�aby tak wielkich post�p�w w �YCIU duchowym Poniewa� poczucie humoru odrywa nas od do�wiadczenia absolutu Mistyka i humor nie toleruj� si� nawzajem Zaraz jednak nast�pna notatka w tomie Cahiers u�ci�la te obserwacj�, Cioran musia� spostrzec, �e powiedzia� co� co jest p�prawd� tylko i postanowi� sprecyzowa� sw� my�l. Powiedzmy, i� �wi�to�� mo�e wsp�y� z mo-
19
mentami humoru i nawet ironii. Jesli jednak ma przetrwa�, nie mo�e tolerowa� ironii systematycznej
Bo rzeczywi�cie, mo�na sobie doskonale wyobrazi� Mistrza Eckharta �miej�cego si�, p�kaj�cego ze �miechu My�l�, ze nie ma �adnej zasadniczej sprzeczno�ci miedzy humorem a przygod� mistyczn�, jedno i drugie odrywa nas od bezpo�rednio danej rzeczywisto�ci. Przecie� i w ataku �miechu, i w nag�ym przyp�ywie pobo�no�ci zadzieramy g�ow� w gor�!
S�awne i pi�kne zdanie Paula Claudela, pochodz�ce z eseju o poezji Artura Rimbauda, opublikowanego w roku 1912 w "Nouvelle Reyue Francaise" "Artur Rimbaud by� mistykiem w stanie dzikim ", mog�oby si� odnosi� do wszystkich tych poet�w, kt�rzy z najwi�ksz� pasj� poszukuj� ukrytej prawdy Ba, zdanie to r�wnie dobrze mo�na zastosowa� do mistyk�w Czy mo�na bowiem wyobrazi� sobie mistyka oswojonego, mistyka uspokojonego, mistyka na etacie? Poet� zadowolonego ze swoich �ow�w? Niestety, wiemy z do�wiadczenia, ze �atwo mo�na spotka� zadowolonych z siebie liryk�w i teolog�w A przecie� tylko w "stanie dzikim" mo�na poszukiwa� Sam Paul Claudel jest na to przyk�adem Jego �m� Grandes Odes zawieraj� wspania�e, "dzikie" fragmenty, wiele jednak p�niejszych wierszy religijnych cechuje si� daleko posuni�tym "oswojeniem"
"Naprawd� musieli�my pope�ni� zbrodnie, kt�re �ci�gn�y na nas przekle�stwa, bo stracili�my ca�� poezj� wszech�wiata" -m�wi Simone Weil Kto� powie w tym miejscu by� mo�e, ale zyskali�my za to co innego, zyskali�my wra�liwo�� na nieszcz�cia, jakie spotykaj� i naszych bli�nich, i nas samych, uwolnili�my si� od oboj�tno�ci, kt�ra nieraz towarzyszy�a wyznawcom poezji Nie tylko to, stali�my si� uwa�nymi i krytycznymi obserwatorami rzeczywisto�ci spo�ecznej Nie b�d� tego negowa�, postawa krytyczna (je�li tylko odci�� j� od dogmatyzmu metafizyki Marksa) jest czym� niezwykle wa�nym, i je�li g�osz� tu potrzeb� innego poszukiwania, nie chcia�bym by� zrozumiany jako kto�, kto d��y do wyparcia krytycyzmu spo�ecznego przez niepok�j religijny W ko�cu byli dysydenci Europy Wschodniej
nic zapomn� chyba nigdy - nawet, je�eli ich zainteresowania uleg�y ewolucji - jak� wag� ma uczciwa, odwa�na krytyka �wiata spo�ecznego Musieliby by� g�upcami, z�by o tym zapomnie�
Ale czym jest poezja?
Kto�, kto przegl�da katalogi du�ych bibliotek, znajdzie w nich sporo tytu��w odnosz�cych si� do "obrony poezji" Jest to nieomal osobny gatunek literacki, maj�cy swa czcigodn� tradycj� (i Philip Sydney, i Shelley, i cytowany przed chwila Benedetto Croce znajduj� si� po�r�d jego klasyk�w), jest to jednocze�nie gatunek desperacki, zawieraj�cy w sobie cos nieomal beznadziejnego Ju� w tytu�ach, kt�re przekonuj� nas o "konieczno�ci poezji", o jej witalno�ci, niezb�dno�ci, jest co�, co brzmi prawie jak kapitulacja Je�li trzeba a� tak namawia� Jeszcze naj�atwiej mog� nas przekona� autorzy tacy jak Josif Brodski, broni�cy poezji z pasj� tak wielka - i nie bez zachwycaj�cej arogancji! -�e z powodzeniem spychaj�cy przeciwnika do rozpaczliwej defensywy (niestety, na og� przeciwnik nawet nie wie, i� znalaz� si� na deskach, obrony poezji czytane s� przecie� tylko przez jej przyjaci�')
Czym jest poezja, nie wiemy na szcz�cie zbyt dok�adnie, i wcale nie musimy wiedzie� na spos�b analityczny, �adna definicja (a jest ich tyle) nie umie sformalizowa� tego �ywio�u I ja te� nie mam ambicji definicyjnych Jest jednak co� kusz�cego w tym, by zobaczy� poezj� w owym ruchu "pomi�dzy" - jako jeden z kilku najwa�niejszych wehiku��w, porywaj�cych nas w gor�, i z�by zrozumie�, ze �arliwo�� poprzedza ironi� �arliwo��, p�omienny �piew �wiata, na kt�ry odpowiadamy naszym w�asnym, niedoskona�ym �piewem
Potrzebujemy poezji, tak samo jak potrzebujemy pi�kna (cho� podobno s� w Europie kraje, w kt�rych to ostatnie s�owo jest surowo zakazane) Pi�kno nie jest dla estet�w, pi�kno jest dla ka�dego, kto szuka powa�nej drogi, jest apelem, obietnic� mo�e nie szcz�cia, jak chcia� Stendhal, ale wielkiej, nie ko�cz�cej si� w�dr�wki.
21
Naprawd� musieli�my pope�ni� zbrodnie kt�re �ci�gn�y na nas przekle�stwa, bo stracili�my ca�a poezj� wszech�wiata -nie tylko jednak stracili�my poezj� wszech�wiata (i codziennie tracimy j� jeszcze bardziej, co zreszt� zgodnie z logik� rozs�dku dowodzi, i� jeszcze nie stracili�my jej ca�kowicie ze �yjemy ju� od pewnego czasu niejako permanentnie w tym traceniu, tak jak niekt�re prosperuj�ce zreszt� pa�stwa powi�kszaj�ce wci�� swoje zad�u�enie w handlu zagranicznym), ale tak�e doznali�my owego przedziwnego rozdwojenia wra�liwo�ci, kt�re tak precyzyjnie przedstawi� w swej Czarodziejskiej g�rze Tomasz Mann. Poezja wszech�wiata podzieli�a si� - zupe�nie jak kom�rka badana przez nowoczesnego naukowca, specjalist� od biologu molekularnej - na demoniczny szept Naphty i humanitarny dyskurs Settembnniego
Tomasz Mann nie stworzy� tego podzia�u by� raczej jego pe�nym uwagi diagnostykiem.
Nieszcz�cie naszych czas�w polega na tym, �e - ci co si� nie myl�, myl� si�, natomiast ci, co si� myl�, maj� racj� Ernst Junger, w niekt�rych swoich obserwacjach dotycz�cych ,substancji", T S Eliot we fragmentach Notes Towar di, the Definition of Culture, i tylu innych konserwatywnych autor�w - nie myl� si� mo�e "ontycznie', gdy analizuj� sytuacj� cz�owieka w nowoczesnosci, ale s� kompletnie zagubieni w �ywiole historii XX wieku, nie potrafi� dostrzec fenomenalnych (i tak kruchych) korzy�ci, jakie daje nam liberalna demokracja, ci natomiast, co nadzwyczaj czujnie analizuj� nasze k�opoty polityczne i reaguj� na niesprawiedliwo�� s� cz�sto kompletnie bezradni duchowo By� mo�e ma to zwi�zek z obserwacj�, kt�r� b�yskotliwie sformu�owa� Charles Taylor w Sources of the Self w naszej epoce warto�ci O�wiecenia tryumfuj� w publicznych instytucjach -przynajmniej w �wiecie zachodnim w �yciu prywatnym natomiast daje nam si� we znaki romantyczne nienasycenie Zgadzamy si� na racjonalno�� wsz�dzie tam, gdzie w gr� wchodz� publiczne spo�eczne decyzje, zbiorowe interesy ale w domu,
22
w samotno�ci nie przestajemy szuka� absolutu i nie potrafimy si� zadowoli� rozstrzygni�ciami kt�re akceptujemy w sferze publicznej
Antymetafizyczna lecz politycznie rzetelna liberalna lewica (czy te� mo�e raczej centrum ) i potencjalnie gro�na, ale znaj�ca wag� �ycia duchowego prawica tak mo�na by stre�ci� nasze przedziwne rozdwojenie.
Czy� nie jest bowiem tak, ze wci�� jeszcze mamy do czynienia z bohaterami Czarodziejskiej g�ry, z arcysympatycznym Settembrinim, kt�ry wyst�puje teraz go�cinnie w dzienniku telewizyjnym, albo pisze sta�y komentarz w jednym z wielkich dziennik�w, broni�cym warto�ci humanistycznych i demokracji? S�uchamy go z zainteresowaniem, czytamy jego artyku�y, ale nie kiedy podejrzewamy o pewn� powierzchowno�� A demoniczny Naphta, kt�rego nie bardzo lubimy, czy nie zaskakuje nas niekiedy nadzwyczajnymi intuicjami, dotycz�cymi �wiata kultury? Napht� trudno zobaczy� w telewizji, publikuje swoje rozprawy w jednym z tych niskonak�adowych kwartalnik�w, o kt�rych istnieniu nic nie wie szcz�liwa wi�kszo�� zwyk�ych �miertelnik�w
Gdy zbli�a si� dzie� wybor�w parlamentarnych, instynktownie lgniemy do Settembriniego, bo czujemy, ze przy ca�ym jego rozwichrzeniu b�dzie umia� wskaza� nam odpowiednie stronnictwo, kt�re mo�e nas nie zbawi (jednak w dniu wybor�w nie o zbawienie idzie!), ale tak�e nas nie zawiedzie, nie poprowadzi nas w stron� przepa�ci, w stron� ponurego, skrajnego rozwi�zania politycznego
Potem jednak, gdy przeminie ju� gor�czka wyborcza, gdy ustali si� na nowo przyzwoity pejza� nowoczesnej cywilizacji, czy nas Settembrini nie znu�y nieco, nie znudzi, czy nie zaczniemy t�sknic za interesuj�cym panem Naphta? Czy nie zechcemy porozmawia� z Naphta - kt�ry na tym si� zna! - o naszym niepokoju metafizycznym? Czy nie b�dzie nas wtedy fascynowa� swymi refleksjami na temat fundamentalnej jedno�ci �wiata? Wybaczymy mu jego w�tpliwe poczucie humoru, jego niezgrabno�� byle tylko zechcia� raz jeszcze wywo�a� w nas ten
23
dziwny, przejmuj�cy dreszcz filozoficzny, kt�rego czasem potrzebujemy, a kt�rego nasz sympatyczny, poczciwy Settembrini nie potrafi nam ofiarowa�.
Inny przyk�ad w antologii niemieckiego eseju, zredagowanej przez Ludwiga Rohnera, a wydanej ju� wiele lat temu, natkn��em si� na szkic Ludwiga Curtiusa (nie mylmy go z E R Curtiusem, �wietnym krytykiem i historykiem literatury) p t Spotkanie przy Apollo Belwederskim (Begegnung beim Apollo von Belvedere) z roku 1947 W eseju tym Ludwig Curtius opowiada o spotkaniu (prawdziwym czy te� wyobra�onym tylko) z pewnym m�odym architektem, Niemcem, m�odym weteranem wojennym, kt�ry cudem - jako �o�nierz, wcielony do Wehrmachtu i rzucony na r�ne fronty - ocala� z rzezi ostatniej wojny Ten zm�czony groz� niedawnych wydarze� architekt sp�dza z autorem eseju trzy wieczory i wyg�asza trzy nadzwyczajne wyk�ady Punktem wyj�cia jest Apollo Belwederski, niegdy� podziwiany przez Wmckelmanna i Goethego, potem - gdy odkryto, ze jak w przypadku tylu innych rze�b i ta jest tylko rzymska kopi� - zdegradowany w opinii wielu profesjonalnych historyk�w sztuki M�ody architekt jednak dochowuje wierno�ci Apollonowi z Belwederu i znajduje w nim rzadk� cech�, nazywa j� "godno�ci�" i m�wi, �e owej godno�ci brakuje bardzo wielu nowszym dzie�om sztuki. Nast�pnego dnia m�wi o znaczeniu "proporcji" w ocenie, ale bardziej jeszcze w prze�yciu, doznawaniu dzie� architektury. I na koniec, trzeciego dnia, m�wi z pasj� o "tajemnicy", obecnej w wielkich dzie�ach, ukrytej w nich jak pestka w jab�ku.
Wyk�ady, kt�re s�yszymy w skr�cie ofiarowanym nam przez Ludwiga Curtiusa, s� bardzo pi�kne.
Czwartego dnia �w b�yskotliwy i powa�ny architekt odje�d�a - odp�ywa do Argentyny. Na zawsze .To w�a�nie sprawia, i� czytelnik nie jest pewien, czy nie ma przypadkiem do czynienia z postaci� bardziej alegoryczn� ni� konkretn� Bo mo�na przecie� odczyta� ten szkic jako po�egnanie pierwiastka metafizycznego w kulturze niemieckiej. Autor eseju, du�o starszy i bardziej do�wiadczony, ol�niony inteligencj� swego m�odszego
24
rozm�wcy, �egna w jego osobie symboliczn� przysz�o�� niemieckiej inteligencji
Miejmy przy tym nadziej�, ze - je�eli jednak osoba m�odego architekta nie jest zrobiona z materia�u alegorycznego - nie jest to kto� kto ma istotne powody, z�by ukry� si� w Argentynie przed powojennymi trybuna�ami sojuszniczymi (wszystko to, pami�tamy, dzieje si� w Rzymie, kt�ry jak wiemy, nie cieszy� si� najlepsz� s�awa w latach tu� powojennych).
Ta ostatnia w�tpliwo�� jest symptomatyczna - ale i automatyczna prawie �arliwo��, metafizyczna powaga, ryzykowne wypowiadanie silnych s�d�w, s� dzisiaj podejrzane, trafiaj� na �aw� pods�dnych natychmiast, nie trzeba nawet d�ugiego, skrupulatnego �ledztwa Musz� si� jednak przyzna�, ze w tym wypadku podejrzenie wobec przesz�o�ci wojennej m�odego architekta nasun�o si� tak�e i mnie.
Pytanie bardziej generalne brzmi jednak inaczej czy to rozdwojenie ducha, to przesuni�cie znak�w, wci�� nam towarzysz�ce rozszczepienie na Settembriniego, kt�ry kocha O�wiecenie i Napht�, kt�ry woli �redniowiecze (lub Romantyzm), rozdwojenie sprawiaj�ce, i� ka�dy kto doznaje silnego religijnego pragnienia jest nieomal automatycznie podejrzany o "prawicowo��", jest czym� danym raz na zawsze, czy ta choroba nowoczesno�ci jest uleczalna?
Przecie� nie wszyscy wsp�cze�ni pisarze zdaj� si� stosowa� do regu�y tego rozdwojenia Simone Weil na pewno nie musia�aby si� obawia� egzaminu z binarnych kategorii Czarodziejskiej g�ry. Przyjrzyjmy si� te� bogatej poetycko i my�lowo tw�rczo�ci Czes�awa Mi�osza, jednym z wyr�nik�w tego dzie�a jest w�a�nie lekcewa�enie dla arytmetyki �atwych klasyfikacji ideologicznych Mi�osz, autor mi�dzy innymi Ziemi Ulro, eseju o tytule zaczerpni�tym z prywatnej mitologu Wilhama Blake'a, ksi��ki oskar�aj�cej nasza epok� o ca�kowit� oboj�tno�� wobec problematyki metafizycznej, konstatuj�cej ze smutkiem powolne obumieranie wyobra�ni religijnej, na pewno nie da si� okre�li� jako pisarz "reakcyjny", jako zwolennik Naphty Jest przecie� tak�e autorem Zniewolonego umys�u, kt�ry do tej pory czytany jest
25
z pasj� we wszystkich tych krajach, gdzie inteligencja mo�e tylko marzy� o pa�stwie prawa (ostatnio, jak s�ysz�, studiuj� go intelektuali�ci na Kubie). Mi�osz napisa� i Zniewolony umys�, i Ziemi� Ulro; uwa�ni czytelnicy tych dwu tak bardzo r�nych ksi��ek zapewne nigdy nie umieliby znale�� wsp�lnego j�zyka, nale�� do dwu nie rozmawiaj�cych ze sob� stronnictw intelektualnych. Mi�osz jednak potrafi pogodzi� aktywne zainteresowanie dla liberalnej cywilizacji (wyra�aj�ce si� nieraz w publicystycznych interwencjach) z silna metafizyczn� t�sknot�. Pos�uchajmy zreszt�:
Oczy mam jeszcze zamkni�te. Nie go� mnie
Ogniu, pot�go, si�o, bo za wcze�nie.
Prze�y�em wiele lat i jak w tym �nie
Czu�em �e si�gam ruchomej granicy
Za kt�r� spe�nia si� barwa i d�wi�k
I po��czone s� rzeczy tej ziemi.
Ust mi przemocy jeszcze nie otwieraj,
Pozw�l mi ufa�, wierzy�, �e dosi�gn�,
Daj mi przystan�� w Mittelbergheim.
Ja wiem, �e powinienem. Przy mnie s�
Jesie� i ko�a drewniane i li�cie
Tytoniu pod okapem. Tu i wsz�dzie
Jest moja ziemia, gdziekolwiek si� zwr�c�
I w jakimkolwiek us�ysz� j�zyku
Piosenk� dziecka, rozmow� kochank�w.
Bardziej od innych szcz�liwy, mam wzi��
Spojrzenie, u�miech, gwiazd�, jedwab zgi�ty
Na linii kolan. Pogodny, patrz�cy
Mam i�� g�rami, w mi�kkim blasku dnia
Nad wody, miasta, drogi, obyczaje.
Ogniu, pot�go, si�o, ty co mnie
Trzymasz we wn�trzu d�oni kt�rej bruzdy
S� jak w�wozy olbrzymie, czesane
Wiatrem po�udnia. Ty co dajesz pewno��
26
W godzinie l�ku,. tygodniu zw�tpienia,
Za wcze�nie jeszcze, niech wino dojrzewa,
Niechaj podr�ni �pi� w Mittelbergheim
To fragment wiersza Mittelbergheim, napisanego przez Mi�osza w roku 1951, w momencie, gdy - wiemy o tym z autorskiego komentarza - udr�czony by� przez problemy ideologiczne i polityczne po�owy XX wieku, gdy polemiki emigracyjne, bezlito�nie atakuj�ce poet�, kt�ry w�a�nie, po kilku latach pracy w komunistycznej s�u�bie dyplomatycznej "wybra� wolno��", doprowadzi�y go do skrajnej rozpaczy, do zw�tpienia w poezj�. Alzackie Mittelbergheim, wie� czy miasteczko, do kt�rego zaprosili go przyjaciele (nazwa miejscowo�ci - c� to za szcz�liwy onomastyczny przypadek! - zawiera w sobie "g�r�", odwo�uje si� te� do "�rodka" i do "domu") ofiarowa�o mu mo�liwo�� odrodzenia wewn�trznego, da�o mu prze�ycie kosmiczne, prze�ycie "czego� innego", czego�, co trudno by�o dostrzec w Pary�u, w ogromnym mie�cie, nasyconym, zw�aszcza w latach czterdziestych i pi��dziesi�tych, ideologi� jak g�bka wod� i mydlinami: do�wiadczenie natury, �wiata, ognia.
Alzackie miasteczko otworzy�o przed poet� wymiar wykraczaj�cy poza ideowe spory typowe dla po�owy XX stulecia; alzacka miejscowo�� albo po prostu �wiat, archaiczny i nowoczesny zarazem �wiat g�r, winnic i starych, grubych mur�w wiejskich domostw.
W ca�ej prawie tw�rczo�ci Mi�osza, nie tylko w cytowanym przeze mnie wierszu, znajdziemy nieustaj�ce podr�owanie mi�dzy ideami i transcendencj�, mi�dzy potrzeb� uczciwo�ci i klarowno�ci w �yciu zbiorowym, potrzeb� dobra i - z drugiej strony - nie daj�c� si� wygasi� t�sknot� za czym� wi�kszym, za epifani�, za ekstaz�, w kt�rej ods�ania si� wy�szy sens (nigdy do ko�ca, nigdy w spos�b ca�kiem jasny). Nadzwyczajna zdolno�� Mi�osza znoszenia wielkich ci�nie�, zdolno�� przenoszenia si� z terytorium spo�ecznego na obszar metafizyczny, da�a mu ogromn� energi� poetyck�, rzadko dzi� spotykan�, bior�c� si�
27
z tego, �e kondycj� metaxu potrafi� on przekszta�ci� w �yciodajne pielgrzymowanie, w zaj�cie dla pisarza-d�ugodystansowca
Ch�tnie pami�tany przez uczni�w Nietzschego chtoniczny mit o Anteuszu, kt�ry odzyskuje si�y tylko wtedy gdy dotyka ziemi, m�g�by pos�u�y� tu jako punkt wyj�cia dla nowej formu�y; w swojej poezji Mi�osz zrewidowa� mit Anteusza, zaproponowa� posta� Anteusza odzyskuj�cego si�� w kontakcie z ziemia, ale i w kontakcie z niebem tak�e.
Ta szcz�liwie dwustronna natura talentu poetyckiego (i eseistycznego) Mi�osza, jego sumienne badanie prawdy �ycia zbiorowego i wy�szej prawdy zachwytu, pozwoli�y mu stworzy� dzie�o, przy kt�rym i Naphta, i Settembrini musz� si� zatrzyma� - nie tylko z najwi�kszym szacunkiem, ale i z najg��bszym zainteresowaniem. Mo�e wi�c prawdziwa �arliwo�� nie dzieli, lecz ��czy. I nie prowadzi ani do fanatyzmu, ani do fundamentalizmu. Mo�e kt�rego� dnia �arliwo�� wr�ci do naszych ksi�gar�, do naszych umys��w.
28
Uwagi o wysokim stylu
Il n'est pas de poesie sans hauteur...
Philippe Jaccottet
Gdy m�wimy o rzeczach bardziej generalnych ni� na przyk�ad widok z naszego okna (ga��zka wi�ni, a za ni� pochmurne niebo p�nego popo�udnia), nara�amy si� natychmiast na zarzut go�os�owia. Mo�na i tak powiedzie�, ale - b�dzie z nas szydzi� krytyk - dlaczego nie powiedzie� inaczej? W dziedzinie s�d�w og�lnych panuje rozgardiasz podobny do chaosu koszar, opuszczonych godzin� temu przez pu�k, kt�ry wymaszerowa� na jesienne manewry.
Na zarzut go�os�owia jestem bardzo czu�y; kto�, kto pisze wiersze niczego bardziej si� nie boi ni� tego w�a�nie oskar�enia. W poezji chodzi bowiem o precyzj� i konkretno��, s�owa s� tu po�wiadczone nie, jak tego chcia� Rudolf Carnap, przez empiryczne, kwantyfikowalne spostrze�enia, tylko przez egzystencjaln� gotowo��, przez do�wiadczenie, przez nasze �ycie, przez refleksj�, przez chwil� ol�nienia; lecz s� po�wiadczone, nie pojawiaj� si� w spos�b arbitralny; tylko prowincjonalni nauczyciele fizyki, pij�cy wieczorami nieco za du�o piwa, mog� my�le�, ze wiersz jest domen� absolutnej dowolno�ci.
Gdy jednak kto�, kto pracuje w samotno�ci i w dziedzinie bardzo konkretnej, w donienie wiersza, ryzykuje wej�cie na teren s�d�w og�lnych - jak stolarz, kt�rego poproszono by o wy-
29
k�ad na temat problem�w gospodarki le�nej Europy powinien przys�onie czo�o, zaczerpn�� powietrza w p�uca i szybkim, m�skim krokiem przej�� przez niebezpieczny teren Ot� wydaje mi si�, ze nasza obecna produkcja duchowa cierpi na pewnego rodzaju szaro��, anemiczno��, ma�o�� W naszej obecnej produkcji - tak jak mog� to obserwowa�, najlepiej na przyk�adzie poezji - zaznacza si� dysproporcja mi�dzy s�owem wysokim i s�owem niskim, miedzy silnym wyrazem duchowo�ci i nie ko�cz�cym si� gadulstwem zadowolonych z siebie rzemie�lnik�w, odnosz� wra�enie, i� mamy tu do czynienia z czym� w rodzaju tch�rzliwego appeasement, z polityk� unik�w i ust�pstw wobec powo�ania literatury. I wydaje mi si� tak�e, ze jednym z naczelnych symptom�w tej s�abo�ci jest zanik stylu wysokiego, ogromna dominacja stylu niskiego, konwersacyjnego, letniego, ironicznego.
Z g�ry zaznaczam, i� nie b�d� tu przemawia� jako konserwatysta, namawiaj�cy do powrotu do chrze�cija�skiego �redniowiecza, czy do renesansu, czy cho�by tylko do epoki europejskiego romantyzmu, nie b�d� te� ubolewa� nad zanikiem talent�w, poniewa�, jak mi si� wydaje, talent�w nie brakuje, raczej b�d� pr�bowa� przedstawi� sytuacj�, tak jak ja widz� - ryzykuj�c w ka�dej chwili, �e pope�ni� gaf�, �e obra�� socjalist�w lub sportowc�w, filatelist�w czy mi�o�nik�w o�wiecenia i higienicznych osiedli mieszkaniowych. Nie chodzi mi o diagnoz�, diagnozy stawia si�, gdy si� jest bardzo m�odym i ambitnym, potem przychodzi czas ju� tylko na medytacj� i - co najwy�ej - niepok�j, kt�remu czasem towarzyszy cos w rodzaju chichotu Jak to si� zacz�o? Czy wiemy?
Czasem niespodziewanie mo�emy zobaczy�, jak to by�o, jak dochodzi�o do mutacji europejskiej literatury Na przyk�ad w �wietnej autobiografii Roberta Gravesa, Goodbye to All That, znajdujemy nast�puj�cy opis spotkania z Siegfriedem Sassoonem, innym, bardzo znanym poet�:
"Siegfried Sassoon by� wtedy autorem kilku wydanych w�asnym sumptem idyllicznych poemat�w, wywodz�cych si� z estetyki lat dziewi��dziesi�tych Poszli�my do cukierni na kre-
30
m�wki. W tym czasie przygotowywa�em do druku m�j pierwszy tom wierszy, Ooci the Brazici Mia�em w notatniku jeden czy dwa wiersze i pokaza�em je Siegfriedowi Skrzywi� si� i powiedzia�, �e o wojnie nie powinno si� pisa� w spos�b tak realistyczny. W zamian pokaza� mi kilka w�asnych utwor�w Jeden z nich zaczyna� si� tak
Powr��cie do mnie, rado�ci mej kolory,
Lecz nie w �a�obnej purpurze poleg�ych....
Siegfned nie zazna� jeszcze �ycia w okopach Powiedzia�em mu, ja, do�wiadczony ju� �o�nierz, ze wkr�tce zacznie pisa� inaczej. "
Okopy I wojny przyczyni�y si� do zmiany stylu, zapewne koniecznej w danym momencie, popchn�y pisz�cych w stron� gniewnego realizmu, czy spowodowa�y tak�e powolna ewolucj� cz�owiecze�stwa? Pokolenie Roberta Gravesa mia�o sporo porachunk�w z pi�knoustymi oratorami ery wiktoria�skiej, z gwa�townymi m�wcami, nadu�ywaj�cymi wielkich s��w, jak d'Annunzio we W�oszech Wspania�y Eugenio Montale zbudowa� swoj� poetyk� na sprzeciwie wobec grandilokwencji poet�w takich jak d'Annunzio Ale przede wszystkim poeci z pokolenia Gravesa nienawidzili histerycznego stylu gazet i genera��w Graves pisze, i� w pierwszych miesi�cach po powrocie z frontu do Anglii nie m�g� znie�� nadto patriotycznej sk�adni publicyst�w, przytacza te� list, napisany przez "mateczk�" (little mother), przekonuj�ca inne brytyjskie matki, i� powinny si� radowa� waleczn� �mierci� swych syn�w! On, kt�ry zazna� horroru wojny, �ycia ze szczurami w okopach, wypraw do no many land, gdzie gni�y nie pochowane trupy Niemc�w i Anglik�w, musia� teraz studiowa� dokumenty brytyjskiego szowinizmu Podczas wojny to genera�owie - i ich �ony - pos�uguj� si� stylem wysokim, styl ten s�u�y w�wczas propagandzie
W okopach I wojny �wiatowej i w obozach II wojny cz�owiek zobaczy� rzeczy, kt�rych nie powinien by� widzie�, rzeczy, kt�re w czasach spokojniejszych staj� si� udzia�em nielicznych tylko nieszcz�nik�w - tych, co staj� oko w oko z morderca Nie da
31
si� prawdopodobnie tworzy� sztuki, kt�ra by w spos�b konsekwentny i sta�y odpowiada�a terrorowi tych skrajnych do�wiadcze�, kt�ra by "stal� na wysoko�ci" najni�szych moment�w nowszej historii. Te radykalne do�wiadczenia musz� zreszt� prowadzi� tak�e do odrzucania sonat Mozarta i wierszy Keatsa, zawsze znajdzie si� kto�, kto powie, �e poezja jest tylko literatur�, a muzyka tylko muzyk? i ten kto�, obola�y jak Hiob (lub tylko przem�drza�y, jak student elitarnego uniwersytetu) b�dzie mia� racj�. To tylko poezja, to tylko muzyka. Nic lepszego nie mamy. W poezji polskiej podobnego nieco zwrotu - od sk�adni z�o�onej, od aksamitnych por�wna�, od barokowego spi�trzenia figur retorycznych do nadzwyczajnej, radykalnej prostoty wyrazu - dokona� m�ody Tadeusz R�ewicz, poeta, kt�ry wyszed� nie z okop�w, lecz z las�w, lito�ciwie ukrywaj�cych oddzia�y partyzant�w podczas II wojny
Oczywi�cie, uproszczenie stylu - cz�sto bardzo udane, otwieraj�ce nowe perspektywy estetyczne - dokona�o si� pod wp�ywem wielu czynnik�w, nap�r nowoczesno�ci da� o sobie zna� we wszystkich dziedzinach sztuki, nie tylko w poezji Wielka inwazja krytyki spo�ecznej, wyrastaj�cej z O�wiecenia i towarzysz�cej, jak go nazwa� Ortega y Gasset, "buntowi mas", plus rozczarowanie romantycznego poety, kt�remu nie uda�o si� przekona� mas do swej wizji (rozczarowanie tak �wietnie analizowane przez Paula Benichou, francuskiego historyka literatury) zaszczepi�y swoje sardoniczne humory tak�e i poezji Louis MacNeice powiedzia� gdzie�, �e Auden potrafi� put the soul across in telegrams; Audenowi to si� uda�o, i niekt�rym innym, nie brak te� jednak poet�w kt�rych porazi�y prawie �miertelnie oszcz�dne �rodki wyrazu ich dusze zamieni�y si� w blankiet telegramu.
K�opot z wielk� prostot� - o kt�rej przecie� marz� wszyscy ci, kt�rzy szukaj� prawdy, a nie tylko pi�kna - polega na tym, i� jej uzdrawiaj�ce dzia�anie bierze si� z kontrastu z formami z�o�onymi, barokowymi i wskutek tego nie mo�e trwa� d�ugo -decyduj�cy jest tu moment zmiany, kontrast Podobne jest to do operacji chirurgicznej, kt�ra, jak wiadomo, nie powinna trwa�
32
zbyt d�ugo - je�li nie zapomina si� o pacjencie Tadeusz R�ewicz pozosta� bardzo wybitnym poet�, lecz dzisiaj rzadziej mu si� udaje osi�gn�� ow� nieomal upiorn� prostot� wczesnych wierszy
Paradoksalnie, oczyszczenie i uproszczenie estetyki pod wp�ywem horroru prowadzi w dalszej perspektywie do form estetycznych, kt�re nie s� zdolne do wyra�enia horroru (notabene ani Mi�osz, kt�ry zazna� hitlerowskiej okupacji, ani Mandelsztam, kt�rego �ycie dozna�o, jak wszyscy wiemy, strasznych cios�w, nigdy nie ulegli pokusie fa�szywej prostoty)
Spr�buj� to pokaza� na innym przyk�adzie M�j przyjaciel, z kt�rym cz�sto si� zgadzam i niekiedy spieram, Tzvetan Todorov, og�osi� kilka lat temu esej pt Eloge du quoidien, b�d�cy komentarzem do wybranych przeze� obraz�w z�otego okresu holenderskiego malarstwa Todorov s�usznie podziwia holenderskich mistrz�w, o kt�rych mo�emy powiedzie� (za Nerud�, kt�rego cytuje Heaney), i� dzi�ki nim "realno�� �wiata nie pozostanie niedoceniona" Realno�� �wiata, poezja ciemnych wn�trz, martwe natury, ods�aniaj�ce delikatne �ycie przedmiot�w, obrazy, na kt�rych cebuli i porom przyznaje si� godno�� kr�lewskiego jedwabiu, portrety m�czyzn i kobiet, kt�rzy nie byli ani kr�lami ani ksi���tami, a jednak zas�ugiwali na pe�ne mi�o�ci przedstawienie, jak�e dobrze rozumiemy wra�liwo�� tych malarzy, my, kt�rzy boimy si�, ze rzeczywisto�� rozp�ynie si� pod naszymi palcami, my, dla kt�rych nawet kino, w przeciwie�stwie do rozedrganych elektron�w telewizji, ma ju� co� przyjemnie staro�wieckiego, gdy� zdolne jest - niekiedy - pokaza� nam i ludzi, i przedmioty w ich absolutnej, nieprzejrzystej obecno�ci
Ale ambicje eleganckiego szkicu Todorova wychodz� poza filozoficznie uprawian� histori� sztuki, ma on warto�� normatywn�, programow�. Chodzi w rum o ustalenie sfery �yciowej -i odpowiadaj�cej jej strefy estetycznej - z kt�rej wy��czone by by�y pewne sk�adniki �wiata "Pochwa�a codzienno�ci" to ca�y program �ycia i sztuki - program antymetafizyczny Chodzi o przyznanie codzienno�ci wyj�tkowego statusu ontologicznego
33
Chodzi te� o to z�by si� zakocha� w codzienno�ci, nie ignorowa� jej, z�by umie� ja docenia�, a nie ucieka� w marzenia, utopie, czy wspomnienia Chodzi o to, by �y� tera�niejszym momentem, by umiejscowi� si� w realno�ci Za jak� cen� jednak? Lecz pos�uchajmy lepiej Todorova.
"Malarstwo rodzajowe nie tylko rezygnuje z przedstawiania wydarze� historycznych, zak�ada te� selekcj�, i to bardzo surow�, element�w tworz�cych substancj� ludzkiego �ycia Rezygnuje z przedstawiania tego wszystkiego, co wykracza poza zwyczajno�� i pozostaje niedost�pne wi�kszo�ci zjadaczy chleba, nie ma w mm miejsca ani dla bohater�w, ani dla �wi�tych Malarze holenderscy, jak przypuszcza� Karol �apek, odwiedzaj�cy ich kraj, malowali na siedz�co "
To w�a�nie przeciwko te