1707

Szczegóły
Tytuł 1707
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

1707 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 1707 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

1707 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JOSTEIN GAARDER �WIAT ZOFII Przek�ad IWONA ZIMNICKA WYDANIE IV JACEK SANTORSKI CO Tytu� orygina�u SOFIES YERDEN Redakcja ANNA TABACZY�SKA, MAGDALENA �L�SARSKA Redakcja merytoryczna ZESPӣ WYDAWNICTWA Redakcja techniczna PAWE� LUBO�SKI Korekta AGNIESZKA ZUZAK Projekt ok�adki SARAH PERKINS (Phoenix House, London) Sk�ad i �amanie OFICYNA WYDAWNICZA "REWASZ", PRUSZK�W Druk i oprawa INSTYTUT TECHNOLOGII EKSPLOATACJI, RADOM Copyright 1991 by the author and H. Aschehoug Co Rightsfor the Polish edition 1995 by Jacek Santorski Co Copyright for the cover 1995 by Sarah Perkins JACEK SANTORSKI CO WYDAWNICTWO Adres do korespondencji: 03-912 Warszawa 33, skrytka pocztowa 54 www.jsantorski.com.pl ISBN83-86821-59-0 Ksi��ka ta nie powsta�aby bez wsparcia i zach�ty Siri Danneyig. Dzi�kuj� tak�e Maiken Ims za cenne komentarze po przeczytaniu r�kopisu. Szczeg�lne podzi�kowania sk�adam Trendowi Bergowi Eriksenowi za trze�we uwagi i wieloletni� fachow� pomoc. SPIS TRE�CI OGR�D EDENU ...w ko�cu co� kiedy� musia�o powsta� z niczego...13 CYLINDER...zdziwienie jest t� przyczyn�, dla kt�rej ludzie zacz�li filozofowa�...22 MITY ...chwiejna r�wnowaga mi�dzy dobrymi a z�ymi mocami...34 FILOZOFOWIE PRZYRODY ...nic nie mo�e powsta� z tego, czego nie ma...42 DEMOKRYT...najgenialniejsza zabawka �wiata...56 PRZEZNACZENIE...wr�bita usi�uje odczyta� co�, czego w�a�ciwie odczyta� si� nie da...62 SOKRATES ...najm�drzejszy jest ten, kt�ry wie, czego nie wie...72 ATENY ...z ruin powsta�o wiele wysokich budowli...88 PLATON ...t�sknota duszy za powrotem do w�a�ciwej siedziby...94 CHATA MAJORA ...dziewczynka w lustrze mrugn�a obojgiem oczu...111 ARYSTOTELES ...porz�dni�, kt�ry chcia� zaprowadzi� �ad w�r�d poj��...121 HELLENIZM ...iskra z ogniska...139 POCZT�WKI ...nak�adam na siebie surow� cenzur�...158 DWA KR�GI KULTUROWE ..tylko w ten spos�b unikniesz zawieszenia w pr�ni...167 �REDNIOWIECZE...p�j�� drog� tylko kawa�ek to nie to samo, co wybra� z�� drog�...183 RENESANS ...o, boski rodzie w ludzkim przebraniu...207 BAROK ...istota nasza r�wna sn�w tworzywu...235 KARTEZJUSZ ...chcia� usun�� z placu budowy wszystkie stare materia�y...252 SPINOZA ...B�g nie jest lalkarzem...265 LOCKE...r�wnie pusta, jak nie zapisana tablica przed wej�ciem nauczyciela do klasy...275 HUME ...w ogie� j�!... 286 BERKELEY ...jak oszo�omiony glob wok� pal�cego s�o�ca...302 BJERKELY...stare zaczarowane lustro, kt�re prababka kupi�a od s�dziwej Cyganki...308 O�WIECENIE ...od sposobu, w jaki robi si� ig�y, do sposobu odlewania armat...325 KANT ...niebo gwia�dziste nade mn�, prawo moralne we mnie...345 ROMANTYZM ...tajemna droga wiedzie do wn�trza...367 HEGEL ...co jest rzeczywiste, to jest rozumne...387 KIERKEGAARD ...Europa na skraju bankructwa...400 MARKS ...widmo kr��y po Europie...415 DARWIN ...��d�, kt�ra�egluje przez �ycie z �adunkiem gen�w...435 FREUD ...brzydkie, egoistyczne pragnienie, kt�re si� w niej odezwa�o...462 NASZE CZASY ...cz�owiek skazany jest na to, by by� wolnym...482 PRZYJ�CIE W OGRODZIE ...bia�y kruk...509 KONTRAPUNKT ...dwie albo wi�cej melodii, kt�rych d�wi�ki brzmi� jednocze�nie...524 WIELKIE BUM ...i my jeste�my gwiezdnym py�em...544 �r�d�a cytat�w 555 Indeks 557 Komu trzy tysi�ce lat nie m�wi� nic, niech w ciemno�ci niewiedzy �yje z dnia na dzie�. Goethe . OGR�D EDENU ...w ko�cu co� kiedy� musia�o powsta� z niczego... Zofia Amundsen wraca�a ze szko�y do domu.Pierwszy odcinek drogi przesz�a razem z Jorunn. Rozmawia�y o elektronicznych robotach. Jorunn twierdzi�a, �e m�zg cz�owieka jest jak skomplikowany komputer, ale Zofia nie by�a pewna, czy si� z ni� zgadza. Cz�owiek musi by� chyba czym� wi�cej ni� tylko maszyn�? Rozsta�y si� przy du�ym sklepie spo�ywczym. Zofia mieszka�a na obrze�u rozleg�ej dzielnicy willowej, do szko�y mia�a prawie dwa razy dalej ni� Jorunn. Dom sta� jakby na kra�cu �wiata, bo za jej ogrodem nie by�o ju� innych zabudowa�. Tu zaczyna� si� g��boki las. Zofia skr�ci�a w ulic� Koniczynow�. Na ko�cu uliczka zatacza�a ostry �uk. Miejsce to cz�sto nazywano Zakr�tem Kapita�skim. Ludzie chodzili t�dy niemal wy��cznie w soboty i niedziele. By� pocz�tek maja. W ogrodach, pod drzewami owocowymi kwit�y g�ste k�py �onkili. Brzozy pokry�y si� delikatnym zielonym welonem listk�w. Czy to nie dziwne, �e o tej porze roku wszystko tak po prostu zaczyna rosn��? Co sprawia, �e kiedy tylko robi si� cieplej i znikaj� ostatnie resztki �niegu, z pozbawionej �ycia ziemi wy�aniaj� si� tony zielonych li�ci? Otwieraj�c furtk� do swojego ogrodu Zofia zajrza�a do skrzynki na listy. Na og� by�o w niej mn�stwo reklam i kilka wielkich kopert do matki. Zofia zwykle k�ad�a gruby plik poczty na kuchennym stole, potem sz�a na g�r� do swojego pokoju i zabiera�a si� do odrabiania lekcji. Do ojca przychodzi�y jedynie od czasu do czasu jakie� zawiadomienia z banku, ale te� i nie by� on wcale, ot takim sobie, zwyczajnym ojcem. Ojciec Zofii by� kapitanem wielkiego tankowca i wi�ksz� cz�� roku sp�dza� poza domem. Kiedy przyje�d�a� na kilka tygodni, przechadza� si� po pokojach wolnym krokiem i uprzyjemnia� �ycie Zofii i jej matce, ale gdy przebywa� na morzu, stawa� si� bardzo daleki. Dzi� w skrzynce le�a� tylko jeden niedu�y list i by� do Zofii. "Zofia Amundsen g�osi� napis na ma�ej kopercie - ul.Koniczynowa 3". To wszystko, nigdzie nie podano, kto go wys�a�. Nie by�o nawet znaczka. Zofia szybko zatrzasn�a furtk� i zaraz otworzy�a kopert�. W �rodku znalaz�a jedynie ma�y arkusik papieru, nie wi�kszy od samej koperty. Napisano na nim: Kim jeste�? I nic wi�cej. Ani pozdrowie�, ani podpisu, tylko te dwa odr�cznie napisane s�owa i du�y znak zapytania. Jeszcze raz obejrza�a kopert�. No tak, list by� do niej, ale kto wsun�� go do skrzynki? Zofia w po�piechu otwiera�a drzwi do czerwonego domu. Jak zwykle kot Shere Khan zd��y� chy�kiem przemkn�� w�r�d krzew�w, wskoczy� na schodki i prze�lizgn�� si� przez drzwi, zanim zamkn�a je za sob�. - Kici, kici, kici! Gdy matka Zofii z�o�ci�a si� na to czy owo, zdarza�o si�, �e nazywa�a dom, w kt�rym mieszkali - mena�eri�. Mena�eria to zbiorowisko rozmaitych zwierz�t i prawd� powiedziawszy Zofia by�a bardzo zadowolona ze swego zwierzy�ca. Najpierw dosta�a waz� ze z�otymi rybkami: Z�otow�os�, Czerwonym Kapturkiem i Czarnym Piotrusiem. P�niej przyby�y papu�ki, Kruszyna i Okruszek, ��w Gowinda, a wreszcie ��tobr�zowy jak pr�gowany tygrys kot Shere Khan. Wszystkie zwierzaki mia�y stanowi� swoist� rekompensat� za to, �e matka p�no wraca�a z pracy, a ojciec tu�a� si� gdzie� po morzach i oceanach. Zofia zrzuci�a z ramion szkolny plecak i wystawi�a dla Shere Khana miseczk� z kocim jedzeniem. Wreszcie klapn�a na kuchenny sto�ek z tajemniczym listem w d�oni. Kimjeste�? Sk�d mog�a wiedzie�? Oczywi�cie by�a Zofi� Amundsen, ale kto to taki? Na razie jeszcze dok�adnie tego nie wiedzia�a. A gdyby nazywa�a si� zupe�nie inaczej? Na przyk�ad Anna Knutsen? Czy w�wczas by�aby kim� innym? Nagle przypomnia�o jej si�, �e tata z pocz�tku chcia�, by mia�a na imi� Synnove. Zofia spr�bowa�a wyobrazi� sobie, �e wyci�ga r�k� i przedstawia si� jako Synnove Amundsen, ale nie, to nie by�o to. Przez ca�y czas przedstawia�a si� zupe�nie inna dziewczynka. Zeskoczy�a na pod�og� i nie wypuszczaj�c z r�ki niezwyk�ego listu przesz�a do �azienki. Stan�a przed lustrem i g��boko zajrza�a sobie w oczy. -Jestem Zofi� Amundsen - powiedzia�a. Dziewczynka w lustrze nawet si� nie skrzywi�a. Bez wzgl�du na to, co robi�a Zofia, i ona robi�a to samo. Zofia stara�a si� uprzedzi� swe lustrzane odbicie wykonuj�c b�yskawiczny ruch, ale ta druga okaza�a si� r�wnie szybka. -Kim jeste�? - zapyta�a. I teraz tak�e nie otrzyma�a �adnej odpowiedzi, ale przez moment poczu�a, �e sama zap�dzi�a si� w kozi r�g, nie wiedzia�a bowiem, kto zada� pytanie, czy ona sama, czy te� jej lustrzane odbicie. Zofia przysun�a palec wskazuj�cy do nosa w lustrze i powiedzia�a: -Ty to ja. Kiedy jej o�wiadczenie pozosta�o bez odzewu, odwr�ci�a zdanie: -Ja to ty. Zofia Amundsen nie zawsze by�a zadowolona ze swojego wygl�du. Cz�sto s�ysza�a, �e ma pi�kne migda�owe oczy, ale z pewno�ci� powtarzano jej to tylko dlatego, �e mia�a za ma�y nos i za du�e usta. W dodatku uszy tkwi�y zbyt blisko oczu. A ju� najgorsze ze wszystkiego by�y proste, g�adkie w�osy, za nic nie daj�ce u�o�y� si� w �adn� fryzur�. Czasami ojciec g�adzi� j� po g�owie i m�wi�: "Moje ty dziewcz� o w�osach jak len", nawi�zuj�c do utworu muzycznego Claudea Debussyego. M�g� sobie tak m�wi�, nie by� skazany na to, by przez ca�e �ycie zwisa�y mu z g�owy proste czarne str�ki. Na w�osy Zofii nie dzia�a�y ani pianki, ani �ele. Czasami w�asny wygl�d zdawa� jej si� do tego stopnia dziwny, �e zastanawia�a si�, czy przypadkiem nie jest kalek�. W ka�dym razie matka wspomina�a o trudnym porodzie. Ale czy to naprawd� sam por�d decydowa� o wygl�dzie cz�owieka? Czy to nie dziwne, �e nie wiedzia�a, kim jest? I czy nie bezsensowne, �e sama nie mo�e decydowa� o swoim wygl�dzie? Zosta� jej podany na tacy. Owszem, mog�a wybiera� sobie przyjaci�, ale samej siebie nie wybra�a. Nie wybra�a nawet tego, �e jest cz�owiekiem. Co to jest cz�owiek? Zofia zn�w popatrzy�a na dziewczynk� w lustrze. - Chyba p�jd� odrabia� biologi� - oznajmi�a, jakby chcia�a si� usprawiedliwi�. W nast�pnej chwili by�a ju� na korytarzu. Nie, raczej wyjd� do ogrodu, pomy�la�a. - Kici, kici, kici! Zofia wypchn�a kota na schody i zamkn�a za sob� drzwi. Sta�a na wysypanej �wirem alejce, trzymaj�c w d�oni tajemniczy list, gdy nagle ogarn�o j� dziwne uczucie. Mia�a wra�enie, �e jest lalk�, kt�ra za dotkni�ciem czarodziejskiej r�d�ki sta�a si� nagle �yw� istot�. Czy to nie dziwne, �e znajdowa�a si� teraz na �wiecie, �e mog�a przebywa� w tak niezwyk�ej ba�ni? Shere Khan lekkimi susami przeskoczy� �wirowan� alejk� i w�lizgn�� si� mi�dzy g�ste krzewy porzeczek. Prawdziwy, �ywy kot; �ywy od bia�ych w�s�w a� po ruchliwy ogon ko�cz�cy g�adkie, smuk�e cia�o. I kot tak�e przebywa� w ogrodzie, ale na pewno nie zdawa� sobie z tego sprawy w taki sam spos�b jak Zofia. Kiedy Zofia coraz g��biej zastanawia�a si� nad tym, �e istnieje, przysz�o jej te� do g�owy, �e nie zawsze tak b�dzie. Jestem teraz na �wiecie, my�la�a. Ale pewnego dnia znikn�. Czy istnieje �ycie po �mierci? I tego pytania kot by� raczej nie�wiadomy. Nie tak dawno temu zmar�a babcia Zofii, matka ojca. Od ponad p� roku dziewczynka niemal codziennie rozmy�la�a o tym, jak jej brakuje. Czy to jest sprawiedliwe, �e w pewnym momencie �ycie po prostu si� ko�czy? Zofia sta�a na �wirowanej alejce, zatopiona w my�lach. Usi�owa�a skupi� si� na tym, �e istnieje, by zapomnie�, �e nie zawsze tak b�dzie. Okaza�o si� to jednak niemo�liwe. Kiedy tylko koncentrowa�a si� na swym istnieniu, natychmiast pojawia�a si� my�l o ko�cu �ycia. Podobnie by�o, gdy pr�bowa�a my�le� odwrotnie: dopiero gdy �wiadomo��, �e pewnego dnia przestanie istnie�, sta�a si� dostatecznie silna, naprawd� zda�a sobie spraw�, jak niesko�czenie cenne jest �ycie. To troch� tak, jak awers i rewers, dwie strony monety; monety, kt�r� stale obraca�a w d�oni. Im wi�ksza i wyra�niejsza by�a jedna strona, tym wi�ksza i wyra�niejsza stawa�a si� druga. �ycie i �mier� by�y jak dwie strony tej samej sprawy. Nie mo�na prze�ywa� tego, �e si� istnieje, bez �wiadomo�ci, �e kiedy� si� umrze, pomy�la�a. Tak jak niemo�liwe jest my�lenie o �mierci bez my�lenia o tym, jak wspania�e jest �ycie. Zofia przypomnia�a sobie, �e babcia powiedzia�a co� podobnego tego dnia, gdy dowiedzia�a si� od lekarza o swojej chorobie. "Dopiero teraz rozumiem, jak wspania�e jest �ycie". Czy to nie smutne, �e wi�kszo�� ludzi musi zachorowa�, by zda� sobie spraw� z cudowno�ci �ycia? A przynajmniej potrzeba im do tego tajemniczego listu w skrzynce! Mo�e powinna sprawdzi�, czy w skrzynce nie le�y co� jeszcze? Zofia pobieg�a do furtki i unios�a zielone wieczko. Drgn�a przestraszona ujrzawszy identyczn� kopert�. Czy wyci�gaj�c pierwszy list nie upewni�a si�, �e skrzynka jest pusta? Na tej kopercie tak�e napisano jej nazwisko. Rozerwa�a j� i wy�owi�a ze �rodka taki sam arkusik papieru jak poprzedni. Sk�d wzi�� si� �wiat?-przeczyta�a. Nie mam poj�cia, pomy�la�a Zofia. Tego chyba nie wie nikt? A mimo wszystko Zofia uzna�a, �e pytanie jest w pe�ni uzasadnione. Pierwszy raz w �yciu dosz�a do wniosku, �e w�a�ciwie nie da si� �y� na �wiecie, przynajmniej nie pytaj�c, sk�d si� ten �wiat wzi��. Tajemnicze listy tak zamiesza�y Zofii w g�owie, �e postanowi�a usi��� w Zau�ku. Zau�ek by� supertajn� kryj�wk� Zofii. Przychodzi�a tu tylko i wtedy, gdy by�a bardzo z�a, bardzo smutna albo bardzo szcz�liwa. Tego dnia mia�a po prostu m�tlik w g�owie. Czerwony dom sta� w wielkim ogrodzie. By�o tu wiele rabat z kwia tami, krzew�w i rozmaitych drzew owocowych, rozleg�y trawnik z ogrodow� hu�tawk� i nawet niedu�a altana; dziadek, ojciec ojca, zbudowa� j� dla babci, kiedy straci�a pierwsze dziecko, kt�re zmar�o zaledwie w kilka tygodni po urodzeniu. Biedactwo mia�o na imi� Maria. Na jej nagrobku wyryto napis: "Ma�a Maria do nas przyby�a, przy wita�a si� i zawr�ci�a". W jednym z rog�w ogrodu, z ty�u, za malinami ros�y g�ste zaro�la, kt�re nigdy nie wydawa�y ani kwiat�w, ani owoc�w. W�a�ciwie by� to stary �ywop�ot odgradzaj�cy ogr�d od wielkiego lasu, ale poniewa� przez ostatnie dwadzie�cia lat nikt go nie piel�gnowa�, zmie ni� si� w nieprzebyty g�szcz. Babcia opowiada�a, �e w czasie wojny �ywop�ot utrudnia� przej�cie lisom, przychodz�cym tu na polowanie, kiedy kury chodzi�y wolno po ogrodzie. Dla wszystkich, poza Zofi�, stary �ywop�ot by� r�wnie niepotrzebny co klatki dla kr�lik�w w innym miejscu ogrodu, ale nikt nie zna� tajemnicy Zofii. Odk�d mog�a si�gn�� pami�ci�, Zofia zna�a w�skie przej�cie w �ywop�ocie. Czo�gaj�c si� przez nie dociera�o si� do wolnego miejsca otoczonego krzakami. By�o tutaj jak w ma�ej chatce. Mog�a mie� pewno��, �e nikt jej tu nie znajdzie. �ciskaj�c w r�ku dwie koperty Zofia pobieg�a przez ogr�d do �ywop�otu i na czworakach przecisn�a si� przez g�stwin�. Zau�ek by� do�� du�y, mog�a w nim stan�� prawie wyprostowana, ale teraz wola�a przysi��� na grubych korzeniach. St�d mog�a wygl�da� przez ma�e prze�wity mi�dzy ga��ziami i li��mi. Cho� �aden z nich nie by� wi�kszy od pi�ciokoron�wki, mia�a widok na ca�y ogr�d. Kiedy by�a ma�a, lubi�a st�d przygl�da� si�, jak matka czy ojciec szukaj� jej mi�dzy drzewami. Zofia zawsze uwa�a�a, �e ogr�d tworzy odr�bny �wiat. Za ka�dym razem, gdy s�ysza�a o ogrodzie Edenu w historii o stworzeniu �wiata, mia�a wra�enie, �e siedzi w Zau�ku i wygl�da na sw�j ma�y raj. "Sk�d wzi�� si� �wiat?" Nie, Zofia nie potrafi�a odpowiedzie� na to pytanie. Wiedzia�a, �e Ziemia jest tylko male�k� planet� zawieszon� w ogromnej przestrzeni kosmosu. Ale sk�d wzi�a si� przestrze� kosmiczna? Mo�na by�o, rzecz jasna, za�o�y�, �e kosmos istnia� od zawsze, i w�wczas nie trzeba by�o szuka� odpowiedzi, sk�d si� wzi��. Ale czy cokolwiek mog�o istnie� od zawsze? W g��bi jej duszy co� gwa�townie protestowa�o przeciwko takiemu twierdzeniu. Wszystko, co istnieje, musia�o chyba mie� jaki� pocz�tek? A wi�c i przestrze� kosmiczna musia�a kiedy� powsta� z czego� innego. Ale je�li kosmos powsta� nagle z czego� innego, to i to co� innego musia�o kiedy� powsta� z czego� jeszcze innego. Zofia zrozumia�a, �e zepchn�a tylko ca�y problem na dalszy plan. W ko�cu co� kiedy� musia�o powsta� z niczego. Ale czy to mo�liwe? Czy nie jest to r�wnie nieprawdopodobne, jak wyobra�enie sobie, �e �wiat istnieje od zawsze? W szkole uczono j�, �e �wiat zosta� stworzony przez Boga, i Zofia usi�owa�a teraz uspokoi� si� my�l�, �e ta odpowied� jest najlepsza. Zaraz jednak zn�w zacz�a si� zastanawia�. Ch�tnie zgodzi si� z twierdzeniem, �e to B�g stworzy� przestrze� kosmiczn�, ale co z samym Bogiem? Czy on stworzy� si� sam, z niczego? Zn�w co� w niej ostro zaprotestowa�o. Nawet je�li B�g potrafi� stworzy� to czy tamto, z pewno�ci� nie zdo�a�by stworzy� samego siebie, zanim mia� jakie go� "siebie", przy pomocy kt�rego m�g� tworzy�. Pozostawa�a wi�c tylko jedna mo�liwo��: B�g istnieje od zawsze. Ale przecie� t� mo�liwo�� odrzuci�a ju� na pocz�tku! Wszystko, co istnieje, musi mie� jaki� pocz�tek. -Cholera! Jeszcze raz otworzy�a obie koperty. Kim jeste�? Sk�d wzi�� si� �wiat? Podst�pne pytania! I od kogo przysz�y te listy? Pozostawa�o to r�wnie wielk� tajemnic�. Kto wyrwa� Zofi� z codzienno�ci i zmusi� do szukania rozwi�zania wielkich zagadek wszech�wiata? Zofia po raz trzeci posz�a do skrzynki. Dopiero teraz listonosz przyni�s� codzienn� porcj� poczty. Zofia wy�owi�a p�katy plik reklam, gazety i par� list�w do matki. Zauwa�y�a te� widok�wk� z egzotyczn� pla��. Odwr�ci�a kartk�, zobaczy�a, �e przyklejono na niej norweskie znaczki. Na stemplu widnia� napis: "Batalion ONZ". Czy to kartka od tatusia? Ale przecie� on mia� znajdowa� si� w zupe�nie innym miejscu, a w dodatku to wcale nie jego pismo! Zofia poczu�a, �e puls uderza jej szybciej, kiedy czyta�a, do kogo zaadresowana jest kartka: "Hilda Meller Knag, c/o Zofia Amundsen, ul.Koniczynowa 3..." Dalej adres si� zgadza�. Przeczyta�a kartk�: Kochana Hildo! Najserdeczniejsze �yczenia z okazji pi�tnastych urodzin! Jak pewnie rozumiesz, chcia�bym Ci ofiarowa� prezent, kt�ry pomo�e Ci dorasta�. Wybacz, �e wysy�am kartk� do Zofii. Tak by�o naj�atwiej. Uca�owania, Tatu� Zofia p�dem wr�ci�a do domu i wpad�a do kuchni. Czu�a, �e wzbiera w niej burza. Kim by�a ta Hilda, kt�ra ko�czy�a pi�tna�cie lat troch� ponad miesi�c przed jej pi�tnastymi urodzinami? Zofia przynios�a z korytarza ksi��k� telefoniczn�. Sprawdzi�a. Wiele os�b nosi�o nazwisko Meller, by�o te� sporo Knag�w. Ale nikt w ca�ym grubym tomie nie nazywa� si� M�ller Knag. Jeszcze raz zbada�a tajemnicz� poczt�wk�. Tak, by�a prawdziwa, z prawdziwym znaczkiem i stemplem. Dlaczego jaki� ojciec wys�a� kartk� z �yczeniami urodzinowymi pod adresem Zofii, je�li jasne by�o, �e przeznaczone s� dla kogo� zupe�nie innego? Jaki ojciec chcia�by pozbawi� w�asn� c�rk� przy jemno�ci z otrzymania urodzinowej kartki, wysy�aj�c j�, ot tak sobie, gdzie� w �wiat? Dlaczego tak mia�oby by� "naj�atwiej"? I przede wszystkim: w jaki spos�b zdo�a odnale�� Hild�? Zofii trafi� si� wi�c jeszcze jeden twardy orzech do zgryzienia. Spr�bowa�a uporz�dkowa� my�li. W ci�gu kilku zaledwie popo�udniowych godzin pojawi�y si� przed ni� trzy zagatki. Pierwsza: kto wsun�� dwie bia�e koperty do skrzynki na listy. Druga to owe trudne pytania zadane w listach. Trzecia zagadka brzmia�a: kim jest Hilda Moller i dlaczego Zofia otrzyma�a kartk� urodzinow� przeznaczon� dla obcej dziewczynki. By�a przekonana,�e wszystkie trzy zagatki musz� w jaki� spos�b wi�za� si� z sob�,bo do tego dnia wiod�a ca�kiem zwyczajne �ycie. CYLINDER ...zdziwienie jest t� przyczyn�, dla kt�rej ludzie zacz�li filozofowa�... Zofia, przyj�a za pewnik, �e osoba, kt�ra napisa�a do niej trzy anonimowe listy, ponownie si� z ni� skontaktuje. Postanowi�a na razie nikomu o nich nie wspomina�. W szkole trudniej jej by�o skoncentrowa� si� na lekcjach. Uzna�a nagle, �e nauczyciel rozprawia tylko o rzeczach nieistotnych. Dla czego nie m�wi� raczej o tym, czym jest cz�owiek albo czym jest �wiat i jak powsta�? Ogarn�o j� uczucie, kt�rego nigdy dot�d nie dozna�a: i w szkole,i wsz�dzie dooko�a ludzie zajmowali si� sprawami mniej lub bardziej przypadkowymi. A przecie� istnia�y powa�ne, trudne problemy, kt�rych rozwik�anie by�o wa�niejsze ni� zwyk�e przedmioty szkolne. Czy kto� w og�le zna� odpowied� na takie pytania? Zofia w ka�dym razie uwa�a�a, �e zastanawianie si� nad nimi jest wa�niejsze ni� wkuwanie odmiany czasownik�w. Kiedy zabrz�cza� dzwonek na koniec ostatniej lekcji, tak pr�dko opu�ci�a dziedziniec szko�y, �e Jorunn musia�a biec, by j� dogoni�. Po chwili Jorunn zapyta�a: -Zagramy wieczorem w karty? Zofia wzruszy�a ramionami. -Chyba ju� mnie nie interesuje gra w karty. Jorunn wygl�da�a, jakby w�a�nie spad�a z ksi�yca. -Nie? No to mo�e zagramy w badmintona? Zofia wbi�a wzrok w asfalt, ale zaraz podnios�a oczy na przyjaci�k�. -Badminton te� ju� mnie chyba nie interesuje. -Ach tak! Zofia us�ysza�a w g�osie Jorunn ton goryczy. - A mo�e mog�aby� mi powiedzie�, co tak nagle sta�o si� dla ciebie takie wa�ne? Zofia ledwie widocznie potrz�sn�a g�ow�. -To...to tajemnica. -phi! Na pewno si� zakocha�a�! Dziewcz�ta przez d�u�sz� chwil� nie odzywa�y si� do siebie ani s�owem. Kiedy dosz�y do boiska, Jorunn o�wiadczy�a: -Id� przez boisko. "Przez boisko" - to by�a najkr�tsza droga dla Jorunn, ale chodzi�a t�dy tylko wtedy, gdy musia�a spieszy� si� do domu, �eby zd��y� na jakie� spotkanie albo wizyt� u dentysty. Zofia czu�a, �e robi jej si� przykro, poniewa� urazi�a przyjaci�k�. Ale co mog�a odpowiedzie�? �e nagle problem, kim jest i sk�d wzi�� si� �wiat, poch�on�� j� do tego stopnia, �e nie mia�a czasu zagra� w badmintona? Czy Jorunn by to zrozumia�a? Dlaczego tak trudno zajmowa� si� pytaniami najwa�niejszymi, cho� w pewien spos�b najzwyklejszymi ze wszystkich? Czu�a, �e serce mocniej uderza jej w piersi, kiedy otwiera�a skrzynk�, ale niestety znalaz�a tylko list z banku i kilka du�ych ��tych kopert dla matki. A tak� mia�a nadziej� na kolejn� przesy�k� od nieznanego nadawcy. Dopiero zamykaj�c furtk� odkry�a swoje imi� na jednej z du�ych kopert. Na odwrocie, w miejscu, w kt�rym mia�a zamiar j� rozerwa�, umieszczono napis: Kurs filozofii. Obchodzi� si� ostro�nie. Zofia pobieg�a �wirowan� alejk� i zostawi�a plecak na schodach. Pozosta�e listy wsun�a pod wycieraczk� i pomkn�a do ogrodu za dom. Postanowi�a ukry� si� w Zau�ku. Ten list nale�a�o otworzy� w�a�nie tam. Shere Khan d�ugimi susami pomkn�� za ni�, ale Zofia uzna�a, �e to nie szkodzi. By�a pewna, �e kot nic nikomu nie pi�nie. W kopercie znalaz�a trzy kartki maszynopisu spi�te spinaczem. Zacz�a czyta�. Co to jest filozofia? Droga Zosiu! Ludzie maj� r�ne hobby. S� tacy, co zbieraj� stare monety, znaczki, niekt�rzy lubi� rob�tki r�czne, inni po�wi�caj� wolny] czas na uprawianie jakiej� dyscypliny sportu. Wiele os�b lubi tak�e czyta�, jednak�e dob�r ich lektur bardzo si� r�ni. Jedni czytaj� tylko gazety albo komiksy, inni wol� powie�ci, a Jeszcze inni ksi��ki z r�nych dziedzin nauki, na przyk�ad astronomii, �ycia zwierz�t czy wynalazk�w technicznych. Je�li interesuj� mnie konie albo kamienie szlachetne, nie mog� ��da�, aby wszyscy inni r�wnie� si� tym interesowali. Je�eli z napi�ciem �ledz� relacje sportowe w telewizji, musz� te� tolerowa� zdanie tych, kt�rzy uwa�aj�, �e sport jest nudny. Czy mimo wszystko jednak jest co�, co powinno interesowa� ka�dego bez wyj�tku? Czy istnieje co�, co dotyczy wszystkich ludzi, bez wzgl�du na to, kim s� i w jakim miejscu na �wiecie mieszkaj�? Tak, droga Zosiu. Istniej� pytania, kt�re powinny zajmowa� wszystkich ludzi. Takich w�a�nie pyta� dotyczy� b�dzie ten kurs. Co jest najwa�niejsze w �yciu? Je�li zapytamy kogo�, kto g�oduje, odpowied� b�dzie brzmia�a: jedzenie. Gdy takie samo pytanie zadamy komu�, kto marznie, odpowie: ciep�o. A kiedy spytamy cz�owieka, kt�ry czuje si� samotny, stwierdzi z pewno�ci�, �e najwa�niejsza jest wi� z innymi lud�mi. Ale gdy wszystkie takie potrzeby zostan� zaspokojone, czy nadal jest co� niezb�dnego wszystkim ludziom? Filozofowie uwa�aj�, �e tak. S�dz�, �e nie samym chlebem cz�owiek �yje. Na turalnie wszyscy ludzie potrzebuj� po�ywienia. Wszyscy r�wnie� potrzebuj� mi�o�ci i troski. Jest jednak co� jeszcze, co� niezb�dnego ka�demu cz�owiekowi. Mamy potrzeb� znalezienia odpowiedzi na pytanie, kim jeste�my i dlaczego �yjemy. Zainteresowanie sensem i przyczyn� istnienia nie jest r�wnie "przypadkowe" jak zainteresowanie zbieraniem znaczk�w. CYLINDER Ten,kto szuka odpowiedzi na pytania dotycz�ce istoty �ycia, zajmuie si� tym, nad czym ludzie zastanawiali si�, odk�d �yjemy na Ziemi. W jaki spos�b powsta�a przestrze� kosmiczna, kula ziemska i �ycie na niej to pytania powa�niejsze i istotniejsze, ni� kto zdoby� z�oty medal na zesz�orocznej olimpiadzie. Najlepszym sposobem zbli�enia si� do filozofii jest postawienie sobie kilku filozoficznych pyta�. Jak powsta� �wiat? Czy za tym, co si� dzieje, kryje si� czyja� wola, jaki� sens? Czy istnieje �ycie po �mierci? W jaki w og�le spos�b znale�� odpowied� na podobne pytania? I przede wszyst kim: Jak powinni�my �y�? Pytania takie jak te zadawali sobie ludzie od niepami�tnych czas�w. Nie znamy kultury, kt�ra nie docieka�aby, kim s� ludzie czy sk�d wzi�� si� �wiat. W zasadzie pyta� filozoficznych nie jest tak wiele. Najwa�niejsze ju� sobie zadali�my. Na ka�de z nich w przesz�o�ci udzielono wielu r�nych odpowiedzi. �atwiej jest zadawa� filozoficzne pytania, ni� na nie odpowiada�. Dzisiaj tak�e ka�dy cz�owiek musi znale�� swoj� w�asn� odpowied� na te pytania. Nie da si� niestety zajrze� do encyklopedii, by dowiedzie� si�, czy istnieje B�g lub czy jest jakie� �ycie po �mierci. Encyklopedia nie udzieli nam tak�e odpowiedzi na pytanie, jak powinni�my �y�. Jednak�e studiowanie tego, co wymy�lili inni ludzie, mo�e okaza� si� pomocne w formowaniu naszego w�asnego pogl�du na �ycie. Pogo� filozof�w za prawd� mo�na chyba por�wna� do opowie�ci detektywistycznej. Niekt�rzy uwa�aj�, �e morderc� jest Jakobsen, inni podejrzewaj� Nielsena albo Jepsena. Gdy mamy do czynienia z prawdziw� zagadk� kryminaln�, zdarzy� si� mo�e, �e policji nagle uda si� j� rozwi�za�. Mo�liwe jest tak�e, �e nigdy nie zdo�a si� jej rozwik�a�. Ale przecie� tajemnica mimo to ma jakie� rozwi�zanie. Cho�by na jakie� pytanie trudno by�o odpowiedzie�, nale�y jednak przyj��, �e istnieje na nie tylko jedna jedyna odpowied� Albo jest jaki� rodzaj egzystencji po �mierci, albo go nie ma. Wiele dawnych zagadek z czasem rozwi�za�a nauka. Kiedy� wielk� tajemnic� by� wygl�d drugiej strony Ksi�yca. Do odpowiedzi na to pytanie nie da�o si� doj�� przez dyskusj�, pozostawa�o wi�c pole do popisu dla fantazji. Dzi� jednak wiemy dobrze, jak Ksi�yc wygl�da z drugiej strony. Nikt ju� nie wierzy, �e mieszka tam jaki� cz�owieczek lub �e Ksi�yc to wielki ser. Jeden z dawnych filozof�w greckich, kt�ry �y� ponad dwa tysi�ce lat temu, uwa�a�, �e filozofia narodzi�a si� z ludzkiego zdziwienia. Cz�owieka tak dziwi�o w�asne istnienie, �e pytania filozoficzne same mu si� nasun�y. To troch� tak jak wtedy, gdy obserwujemy czarodziejsk� sztuczk�: nie mo�emy poj��, jak mog�o doj�� do tego, co widzimy. Pytamy wi�c w�a�nie o to: w jaki spos�b czarodziej zdo�a� przemieni� kilka jedwabnych bia�ych chustek w �ywego kr�lika? Wielu ludzi ma poczucie, �e �wiat jest r�wnie niepoj�ty jak sztuka czarodzieja, nagle wyci�gaj�cego kr�lika z pustego przed chwil� cylindra. Je�li chodzi o kr�lika, rozumiemy, �e czarodziej musia� nas oszuka�, i pragniemy odkry�, w jaki spos�b tego dokona�. Ze �wiatem sprawa przedstawia si� nieco inaczej. Wiemy, �e �wiat to nie �adne szachrajstwo i bujda, bo przecie� chodzimy po Ziemi, sami jeste�my cz�ci� �wiata. W�a�ciwie to my sami jeste�my bia�ym kr�likiem wyci�gni�tym z cylindra. R�nimy si� od bia�ego kr�lika tylko tym, �e on nie zdaje sobie sprawy, i� bierze udzia� w sztuczce. Z nami jest inaczej. My uwa�amy, �e uczestniczymy w czym� zagadkowym i chcieliby�my dowiedzie� si�, jak w�a�ciwie sprawy si� maj�. PS Je�li chodzi o bia�ego kr�lika, to lepiej chyba b�dzie przyr�wna� go do ca�ego wszech�wiata. My, kt�rzy tu mieszkamy, jeste�my malutkimi stworzonkami, �yj�cymi g��boko w futrze kr�lika. Ale filozofowie pr�buj� si� wspina� po jednym z cienkich w�osk�w, aby zajrze� wielkiemu czarodziejowi prosto w oczy. Czy to dla Ciebie nie za nudne, Zosiu? Ci�g dalszy nast�pi. Zofia by�a kompletnie oszo�omiona. Czy to nie jest nudne? Czyta�a z zapartym tchem, nawet na moment nie mog�a si� oderwa�. Kto przyni�s� ten list? Kto? Kto? Niemo�liwe, by by�a to ta sama osoba, kt�ra wys�a�a poczt�wk� z �yczeniami urodzinowymi do Hildy Moller Knag, na kartce by� przecie� znaczek i stempel. ��t� kopert� w�o�ono bezpo�rednio do do�ynki na listy, tak samo jak poprzednio dwie bia�e koperty. Zofia zerkn�a na zegarek. By�a dopiero za kwadrans trzecia, a wi�c jeszcze prawie dwie godziny do powrotu matki z pracy. Zofia wyczo�ga�a si� do ogrodu i zn�w pobieg�a do skrzynki na listy. Czy mo�liwe, by le�a�o tam co� jeszcze? Znalaz�a kolejn� ��t� kopert� ze swoim nazwiskiem. Tym razem rozejrza�a si� doko�a, ale nikogo nie zobaczy�a. Wybieg�a za furtk�, a� na skraj lasu, zbada�a �cie�k�. I tam tak�e ani �ywej duszy. Nagle wyda�o jej si�, �e z g��bi lasu doszed� j� trzask �amanych ga��zek. Nie by�a tego jednak ca�kiem pewna, zreszt� i tak na nic by si� zda�o ruszanie w pogo� za kim�, kto ucieka�. Zofia otworzy�a kluczem drzwi i wesz�a do domu, od�o�y�a szkolny plecak i poczt� dla matki. Wbieg�a na g�r� do swego pokoju, wyci�gn�a wielk� puszk� po ciastkach, pe�n� �licznych kamieni, wysypa�a kamienie na pod�og� i w�o�y�a do puszki obie du�e koperty. Zn�w wybieg�a do ogrodu z puszk� pod pach�. Zanim wysz�a, wystawi�a jeszcze jedzenie dla Shere Khana. -Kici! Kici! Kici! Gdy zn�w znalaz�a si� w Zau�ku, otworzy�a kopert� i wyci�gn�a kilka zapisanych na maszynie kartek. Zacz�a czyta�: Niezwyk�a istota A wi�c zn�w si� spotykamy. Jak ju� pewnie zrozumia�a�, nasz ma�y kurs filozofii dostawa� b�dziesz w odpowiednio strawnych porcjach. Oto kilka kolejnych uwag wst�pnych. Czy m�wi�em ju�, �e Jedyne, czego nam potrzeba, aby�my stali si� dobrymi filozofami, to zdolno�� do dziwienia si� �wiatem? Je�li nie, oznajmiam to teraz: JEDYNE, CZEGO NAM PO TRZEBA, ABY�MY STALI SI� DOBRYMI FILOZOFAMI,TO ZDOLNO�� DO DZIWIENIA SI� �WIATEM. Zdolno�� t� posiadaj� wszystkie ma�e dzieci. Po kilku zaledwie miesi�cach w�lizguj� si� w ol�niewaj�co now� rzeczywisto��. Wydaje si� jednak, �e kiedy rosn�, zdolno�� dziwienia si� zaczyna zanika�. Dlaczego tak jest? Czy Zofia Amundsen zna na to odpowied�? Gdyby niemowl� umia�o m�wi�, z pewno�ci� wspomnia�oby o tym, jak zadziwiaj�cy jest �wiat, na kt�rym si� pojawi�o. Bo cho� dziecko nie umie m�wi�, widzimy, z jakim zainteresowaniem wskazuje na wszystko doko�a i z jak� ciekawo�ci� chwyta przedmioty znajduj�ce si� w pokoju. Kiedy dziecko zaczyna wymawia� pierwsze s�owa, zatrzymuje si� i wo�a "hau-hau" za ka�dym razem, gdy zobaczy psa. Cz�sto widzimy, jak malec rado�nie podskakuje w w�zku i wymachuj�c r�czkami krzyczy: "Hau, hau! Hau, hau!" Nas, kt�rzy mamy ju� troch� lat na karku, dra�ni by� mo�e taki zapa�. "Tak, tak, to hau-hau - m�wimy tonem ludzi znaj�cych - �ycie ale sied� spokojnie, bo inaczej wypadniesz z w�zka". Nie podzielamy zachwyt�w dziecka. Widzieli�my ju� sporo ps�w. By� mo�e taki szalony, radosny popis odb�dzie si� kilkaset razy, zanim dziecko zdo�a przej�� obok psa nie trac�c g�owy z rado�ci. Albo obok s�onia czy hipopotama. Jednak na d�ugo przed tem, nim dziecko nauczy si� poprawnie m�wi� i na d�ugo za nim nauczy si� my�le� filozoficznie - �wiat staje si� czym� zwyczajnym. Szkoda - powiesz pewnie! Moj� spraw� jest, aby� nie znalaz�a si� w�r�d tych, kt�rzy przyjmuj� �wiat za oczywisto��, droga Zosiu. Dla pewno�ci, za nim na dobre rozpoczniemy kurs filozofii, przeprowadzimy par� eksperyment�w. Wyobra� sobie, �e pewnego dnia wybierasz si� na wycieczk� do lasu. Nagle przed sob�, na �cie�ce, dostrzegasz niedu�y statek kosmiczny. Ze statku wychodzi ma�y Marsjanin, staje jak wryty i wgapia si� w ciebie... Co by� w�wczas pomy�la�a? Ach, to zreszt� nie jest takie wa�ne, ale czy nie przysz�o Ci do g�owy, �e ty sama jeste� tak� Marsjank�? Nie jest rzecz� szczeg�lnie prawdopodobn�, by� kiedykolwiek potkn�a si� o stwora z innej planety. Nie wiemy nawet, czy na innych planetach istnieje �ycie. Ale mo�na sobie wyobrazi�, �e potkniesz si� o sam� siebie. Mo�e si� zdarzy�, �e pewnego dnia zatrzymasz si� i spojrzysz na siebie w zupe�nie inny spos�b. Mo�e zdarzy si� to w�a�nie podczas wycieczki do lasu. Jestem niezwyk�� istot�, pomy�lisz. Jestem tajemniczym stworem... To tak, jakby� nagle obudzi�a si� ze stuletniego snu �pi�cej Kr�lewny. Kim jestem? - zapytasz. Wiesz, �e chodzisz po jakim� globie, zawieszonym we wszech�wiecie. Ale czym jest wszech�wiat? Je�li w taki spos�b odkryjesz sam� siebie, odkryjesz co� r�wnie tajemniczego jak �w Marsjanin na le�nej �cie�ce. Nie tylko zobaczy�a� istot� z przestrzeni kosmicznej. W g��bi duszy czujesz, �e sama jeste� tak� zadziwiaj�c� istot�. Nie straci�a� w�tku, Zosiu? Przeprowadzimy jeszcze jeden eksperyment my�lowy. Pewnego dnia mama, tatu� i ma�y, dwu - albo trzyletni Thomas siedz� w kuchni i jedz� �niadanie. Wkr�tce mama wstaje od sto�u i odwraca si� do kuchennego blatu, a tatu�, tak, tatu� nagle na oczach ma�ego Thomasa unosi si� w powietrze i wzlatuje pod sufit. Jak my�lisz, co w�wczas m�wi Thomas? Mo�e wyci�gnie r�k�, wska�e na ojca i og�osi: Tata lata! Ma�y Thomas troch� si� zdziwi, ale nie bardziej ni� zwykle. Tatu� i tak robi tyle niezwyk�ych rzeczy, �e ot, taki sobie ma�y przelot nad sto�em po �niadaniu niewiele zmieni w oczach ch�opca. Ojciec przecie� co dzie� goli si� zabawn� maszynk�, czasami wchodzi na dach i kr�ci anten� telewizyjn� albo wsadza g�ow� do silnika samochodowego, a potem jest czarny jak murzyn. Teraz kolej na mam�. Us�ysza�a, co m�wi Thomas, i zaraz si� odwraca. Jak s�dzisz, w jaki spos�b zareaguje na widok m�a unosz�cego si� lekko nad kuchennym sto�em? Wypu�ci z r�k s�oik z d�emem i uderzy w krzyk z przera�enia. By� mo�e potrzebna jej b�dzie pomoc lekarska, gdy tatu� wreszcie znajdzie si� z powrotem na krze�le. (Ju� dawno powinien na uczy� si� �adnie siedzie� przy stole!) Jak s�dzisz, dlaczego Thomas i mama reaguj� tak r�nie? Ma to zwi�zek z przyzwyczajeniem. (Zapami�taj to sobie!) Mama nauczy�a si�, �e ludzie nie mog� fruwa�, Thomas nato miast jeszcze o tym nie wie. Nadal nie jest pewien, co na tym �wiecie jest mo�liwe, a co nie. A jak jest z samym �wiatem, Zosiu? Czy �wiat jest mo�liwy? Przecie� on tak�e swobodnie unosi si� w przestrzeni. Najsmutniejsze jest to, �e dorastaj�c przyzwyczajamy si� nie tylko do prawa ci��enia. Przyzwyczajamy si� jednocze�nie tak�e do �wiata jako takiego. Wygl�da na to, �e w czasie dorastania tracimy zdolno�� do dziwienia si� �wiatem. Tracimy w�wczas co� bardzo istotnego, co filozofowie powt�rnie usi�uj� pobudzi� do �ycia, bo gdzie� w g��bi nas samych tkwi co�, co podpowiada nam, �e �ycie jest wielk� zagadk�. Wiedzieli�my to na d�ugo przedtem, zanim na uczyli�my si� o tym my�le�. Sprecyzuj�: Chocia� pytania filozoficzne dotycz� wszystkich ludzi, nie wszyscy zostan� filozofami. Z rozmaitych powod�w wi�kszo�� ludzi tak bardzo poch�oni�ta jest codziennymi problemami, �e zdumienie samym �yciem zostaje odepchni�te w najg��bsze zakamarki my�li. (Ci ludzie kryj� si� g��boko w fu trze kr�lika, wygodnie si� uk�adaj� i pozostaj� tam a� do ko�ca �ycia.) Dla dzieci �wiat i wszystko, co si� w nim znajduje, jest czym� nowym, czym�, co budzi zdziwienie. Nie ka�dy doros�y my�li podobnie. Wi�kszo�� z nich postrzega �wiat jako co� zupe�nie zwyczajnego. I tu w�a�nie filozofowie s� szczytnym wyj�tkiem. Filozof nigdy nie zdo�a tak naprawd� przyzwyczai� si� do �wiata. Dla niego (lub dla niej) �wiat nadal pozostaje czym� nieprawdopodobnym, tak, zagadkowym i tajemniczym. Filozofowie i ma�e dzieci maj� wi�c pewn� cech� wsp�ln�. Mo�na powiedzie�, �e filozof przez ca�e �ycie pozostaje r�wnie wra�liwy, zachowuje cienk� sk�r�, jak� ma dziecko. Mo�esz wi�c teraz wybiera�, droga Zosiu. Czy jeste� dzieckiem, kt�re jeszcze nie zd��y�o "przyzwyczai� si� do �wiata", czy raczej filozofem, kt�ry mo�e przysi�c, �e to nigdy nie nast�pi? Je�li tylko potrz��niesz g�ow� i nie rozpoznasz w sobie ani dziecka, ani filozofa, to dlatego, �e tak ju� si� zadomowi�a� na �wiecie, a� przesta� Ci� zdumiewa�. W takim razie zagra�a ci niebezpiecze�stwo. I dlatego w�a�nie dostajesz ten kurs filozofii, na wszelki wypadek. Nie chc�, by� Ty w�a�nie by�a jedn� z tych ospa�ych i oboj�tnych. Chc�, aby� �y�a �wiadomie. Kurs jest bezp�atny, dlatego te� nie licz na zwrot pieni�dzy, je�li go nie uko�czysz. Ale je�li chcia�aby� go przerwa�, masz na to pe�n� szans�. Musisz mi tylko zostawi� wiadomo�� w skrzynce na listy. Odpowiednia b�dzie na przyk�ad �ywa �aba; w ka�dym razie powinno to by� co� zielonego, inaczej listonosz m�g�by si� nie na �arty wystraszy�. Kr�tkie podsumowanie: Z pustego cylindra wyci�gni�ty zostaje bia�y kr�lik. Poniewa� kr�lik jest olbrzymi, sztuczka ta trwa wiele miliard�w lat. Na samych koniuszkach cieniute�kich w�osk�w kr�liczego futerka rodz� si� ludzkie dzieci. Z tego miejsca potrafi� si� dziwi� nieprawdopodobn� czarodziejsk� sztuczk�. Ale z czasem s� coraz starsze, w�lizguj� si� coraz dalej w g��b kr�liczego futra. Tam ju� zostaj�. Czuj� si� tam tak przyjemnie, �e nigdy nie o�miel� si� ponownie wdrapa� na szczyt cienkich w�osk�w. Jedynie filozofowie wyprawiaj� si� w niebezpieczn� podr� ku ostatecznym granicom istnienia. Niekt�rzy z nich spadaj�, ale inni mocno wczepiaj� si� we w�osy i z g�ry wo�aj� do ludzi, wtulonych g��boko w kr�licze futro i opychaj�cych si� smako�ykami. - Panie i panowie! Unosimy si� w pr�ni! Ale nikt z ludzi zamieszkuj�cych zaciszne po�acie kr�liczego futra nie przejmuje si� wo�aniem filozof�w. Ach, c� za awanturnicy! stwierdzaj�. I kontynuuj� rozmow�: Czy mo�esz poda� mi mas�o? Jak stoj� dzisiaj akcje banku? Ile kosztuj� pomidory? Czy s�ysza�e�, �e Lady Di zn�w spodziewa si� dziecka? Kiedy matka Zofii po po�udniu wr�ci�a do domu, Zofia by�a w stanie szoku. Puszka z listami od tajemniczego filozofa le�a�a dobrze ukryta w Zau�ku. Zofia pr�bowa�a zabra� si� do lekcji, ale siedzia�a tylko, zastanawiaj�c si� nad tym, co przeczyta�a. O tak wielu rzeczach przedtem nie my�la�a! Nie by�a ju� dzieckiem, ale nie by�a te� jeszcze ca�kiem doros�a. Zrozumia�a, �e zacz�a ju� powoli opuszcza� si� w g��b futerka kr�lika wyci�gni�tego z czarnego cylindra wszech�wiata. Filozof jednak zatrzyma� j� w p� drogi. On - a mo�e ona?- mocno chwyci� j� za kark i poci�gn�� w g�r�. na czubek w�oska, gdzie kiedy� bawi�a si� jako dziecko. I stamt�d w�a�nie, z samego czubka w�oska, przyjrza�a si� �wiatu, jak gdyby ujrza�a go po raz pierwszy. Filozof j� ocali�. Nie mia�a co do tego �adnych w�tpliwo�ci. Nie znany nadawca uratowa� j� od oboj�tno�ci codziennego �ycia. Kiedy matka wr�ci�a do domu oko�o pi�tej, Zofia zaci�gn�a j� do salonu i posadzi�a w fotelu. - Mamo, czy nie uwa�asz, �e to niezwyk�e: �y�? - zacz�a. Matka by�a tak zaskoczona, �e nie wiedzia�a, co odpowiedzie�. Na og� kiedy wraca�a do domu, zastawa�a Zofi� siedz�c� nad lekcjami. -Hmmm mrukn�a. - Czasami, owszem. -Czasami? A czy nie uwa�asz, �e to dziwne, �e w og�le istnieje jaki� �wiat? -Och, Zosiu, nie m�w takich rzeczy! -Dlaczego nie? Mo�e wydaje ci si�, �e �wiat jest ca�kiem normalny? -No, bo tak przecie� jest. W ka�dym razie na og�. Zofia zrozumia�a, �e filozof mia� racj�. Doro�li traktowali �wiat jako rzecz ca�kiem naturaln�. Raz na zawsze, jak �pi�ca Kr�lewna, uko�ysali si� do stuletniego snu codzienno�ci. -Phi! To tylko ty na dobre zadomowi�a� si� na �wiecie i przesta� ju� ci� dziwi� - powiedzia�a. -Co ty pleciesz? -�e za bardzo si� przyzwyczai�a� do �wiata. Innymi s�owy, ca�kiem zg�upia�a�. -Nie wolno ci si� tak do mnie odzywa�, Zofio. -Dobrze, wyja�ni� ci to inaczej.U�o�y�a� si� g��boko w futrze bia�ego kr�lika, kt�ry w�a�nie w tym momencie wyci�gany jest z czarnego cylindra wszech�wiata. Zaraz p�jdziesz nastawi� ziemniaki, potem przeczytasz gazet�, a po p�godzinnej poobiedniej drzemce obejrzysz dziennik. Na twarzy matki pojawi� si� wyraz zatroskania. Rzeczywi�cie po sz�a do kuchni nastawi� ziemniaki. Nieco p�niej wr�ci�a do salonu i teraz ona usadzi�a Zofi� w fotelu. -Musz� z tob� porozmawia� - zacz�a. Zofia z tonu wywnioskowa�a, �e chodzi o co� powa�nego. - Nie zapl�ta�a� si� przypadkiem w jakie� narkotyki, kochanie? Zofia wybuchn�a �miechem, ale dobrze rozumia�a, dlaczego to pytanie pad�o akurat teraz. -Sk�d! - powiedzia�a.- Od tego cz�owiek oboj�tnieje jeszcze bardziej. Tego dnia nie m�wi�y ju� wi�cej ani o narkotykach, ani o bia�ych kr�likach. MITY ...chwiejna r�wnowaga mi�dzy dobrymi a z�ymi mocami... Nast�pnego ranka nie by�o �adnego listu do Zofii. Dziewczynka nudzi�a si� przez d�ugi dzie� w szkole. Na przerwach stara�a si� by� wyj�tkowo mi�a dla Jorunn, a w drodze do domu zacz�y planowa� wsp�ln� wycieczk� z namiotem, kiedy tylko w lesie troch� przeschnie. Wreszcie Zofia zn�w stan�a przed skrzynk�. Najpierw otworzy�a li�cik ze stemplem z Meksyku. To kartka od taty. T�skni� za domem i pierwszy raz uda�o mu si� pokona� w szachach pierwszego oficera. Poza tym upora� si� ju� prawie z dwudziestoma kilogramami ksi��ek, kt�re zabra� ze sob�, kiedy wyrusza� w rejs po zimowych wakacjach. Ale w skrzynce le�a�a tak�e zaadresowana do niej ��ta koperta! Zofia zostawi�a w domu plecak oraz reszt� poczty i pobieg�a do Zau�ka. Wyci�gn�a kolejne zapisane na maszynie kartki i zacz�a czyta�. Mityczny obraz �wiata Witaj, Zosiu! Mamy sporo do zrobienia, przyst�pmy wi�c od razu do rzeczy. Przez filozofi� rozumiemy nowy spos�b my�lenia, kt�ry narodzi� si� w Grecji, oko�o 600 lat przed Chrystusem. Wcze�niej odpowied� na wszystkie pytania dawa�y ludziom rozmaite religie. Takie religijne wyja�nienia przekazywane by�y z pokolenia na pokolenie w postaci mit�w. Mity to opowie�ci o bogach, wyja�niaj�ce, dlaczego �ycie jest takie, jakie jest. Przez tysi�ce lat na ca�ym �wiecie wyr�s� prawdziwie dziki i bujny g�szcz mitycznych wyja�nie� problem�w filozoficznych. Filozofowie greccy starali si� wykaza�, �e ludzie nie powinni wierzy� mitom. Aby poj�� spos�b my�lenia pierwszych filozof�w, musimy zrozumie�, co to jest mityczny obraz �wiata. Jako przyk�ad po s�u�� nam mity pochodz�ce ze Skandynawii. By zaczerpn�� wody, nie trzeba przechodzi� na drug� stron� strumienia. Z pewno�ci� znany ci jest b�g THOR z m�otem. Zanim chrze�cija�stwo dotar�o do Norwegii, tu, na P�nocy, ludzie wierzyli, �e Thor podr�uje po niebie wozem ci�gni�tym przez dwa koz�y. Kiedy obraca� swym m�otem, powstawa�y grzmoty i b�yskawice. Norweskie s�owo torden (grzmot) pochodzi od Tor-donn (huk Thora). Po szwedzku grzmot nazywa si� aska, a w�a�ciwie as-aka, co znaczy "podr� boga" przez niebo. Kiedy b�yska i grzmi, na og� towarzyszy temu deszcz. Dla ch�op�w w epoce wiking�w opady mia�y ogromne znaczenie. Dlatego w�a�nie Thora czczono jako boga p�odno�ci. A zatem na pytanie, dlaczego pada deszcz, mityczna odpowied� brzmia�a nast�puj�co: bo Thor wywija m�otem. A po deszczu wszystko kie�kowa�o, obsiane pola rodzi�y. W jaki spos�b ro�liny rosn� i wydaj� owoce, samo w sobie pozostawa�o niepoj�te. Ch�opi wiedzieli jednak, �e ma to co� wsp�lnego z deszczem. Powszechnie wierzono r�wnie�, �e deszcz jest wynikiem dzia�ania Thora. Przez to sta� si� on jednym z najwa�niejszych bog�w w Skandynawii. Wielkie znaczenie Thora mia�o jeszcze inne przyczyny, zwi�zane z porz�dkiem �wiata. Wikingowie wyobra�ali sobie, �e ca�y zamieszkany przez ludzi �wiat jest wysp�, kt�rej stale gro�� niebezpiecze�stwa z zewn�trz. T� cz�� �wiata nazywali MIDGARD, czyli kraina po�o�ona w �rodku. W Midgardzie znajdowa� si� tak�e ASGARD, czyli siedziba bog�w. Wok� Midgardu rozci�ga� si� UTGARD, czyli kraj po�o�ony na zewn�trz. Tu mieszkali gro�ni jotunowie olbrzymi, kt�rzy wymy�lnymi sztuczkami bezustannie usi�owali zniszczy� �wiat. Takie z�o�liwe potwory cz�sto okre�lamy jako "moce chaosu". Zar�wno w religii staroskandynawskiej, jak i w wi�kszo�ci innych kultur, ludzie wierzyli w chwiejn� r�wnowag� si� mi�dzy dobrymi i z�ymi mocami. Jednym ze sposob�w, jakimi olbrzymi mogli zniszczy� Midgard, by�o porwanie bogini p�odno�ci FREYJI. Gdyby tego dokonali, ziemia przesta�aby wydawa� plony, a kobiety nie rodzi�yby dzieci. Dlatego tak istotne by�o, by bogowie zdo�ali utrzyma� olbrzym�w w szachu. I tu tak�e wa�n� rol� odgrywa� Thor. Jego m�ot nie tylko sprowadza� deszcz, by� tak�e niezawodn� broni� w walce z niebezpiecznymi si�ami chaosu. M�ot zapewnia� mu prawie nieograniczon� si��. M�g� rzuca� nim za olbrzymami i w ten spos�b je u�mierca�. Nie musia� si� te� ba�, �e go straci, gdy� m�ot dzia�a� jak bumerang i zawsze wraca� do w�a�ciciela. Takie by�o mityczne wyja�nienie istnienia natury i przyczyn bezustannie tocz�cej si� walki dobra ze z�em. Jednak�e filozofowie takich w�a�nie wyja�nie� nie chcieli uzna�. Nie chodzi�o jednak tylko o wyja�nienia. Ludzie nie mogli siedzie� z za�o�onymi r�kami i czeka�, a� spadn� na nich nieszcz�cia - na przyk�ad susza lub zaka�ne choroby. Sami ludzie tak�e musieli bra� udzia� w walce ze z�em. Dokonywa�o si� to poprzez rozmaite obrz�dy religijne, czyli rytua�y. W epoce staroskandynawskiej najwa�niejszym religijnym obrz�dem by�a ofiara. Dzi�ki ofierze sk�adanej bogu jego si�a wzrasta�a. Ludzie musieli sk�ada� ofiary bogom, by doda� im mocy w walce z si�ami chaosu. W ofierze sk�adano zwierz�ta. Thorowi prawdopodobnie ofiarowywano koz�y. ODYNOWI sk�adano czasem nawet ofiary z ludzi. Najpopularniejszy w Norwegii mit znamy z poematu Thrymskvida, czyli Pie�ni o Thrymie. Opowiada on, jak to Thor pogr� �ony by� we �nie, a kiedy si� obudzi�, zobaczy�, �e jego m�ot znikn��. Thor wpad� w taki gniew, �e a� dr�a�y mu r�ce i trz�s�a si� broda. Wraz ze swym towarzyszem LOKIM uda� si� do Freyji i poprosi� j� o po�yczenie szaty z pi�r, aby Loki m�g� pofrun�� do Jotunheim, siedziby olbrzym�w, i sprawdzi�, czy to nie oni skradli m�ot. Tu w�a�nie Loki spotyka kr�la olbrzym�w, THRYMA, kt�ry rzeczywi�cie che�pi si�, �e ukry� m�ot osiem mil pod ziemi�. Dodaje tak�e: Asowie (bogowie) nie odzyskaj� go, dop�ki Freyja nie zostanie jego �on�. S�uchasz uwa�nie, Zosiu? Dobrzy bogowie staj� nagle w obliczu straszliwego szanta�u z zak�adnikiem. Olbrzymi przejmuj� teraz w�adz� nad najpot�niejsz� broni� bog�w, sytuacja staje si� wi�c niezwykle napi�ta. Dop�ki olbrzymi maj� m�ot Thora, dzier�� w�adz� nad �wiatem bog�w i ludzi. W zamian za m�ot ��daj� Freyji. Taka transakcja jest jednak niemo�liwa. Je�li bogowie b�d� zmuszeni odda� bogini� p�odno�ci, kt�ra strze�e wszelkiego �ycia, w�wczas zwi�dnie trawa na ��kach, a bog�w i ludzi niechybnie czeka �mier�. Jest to wi�c sytuacja bez wyj�cia. Je�li wyobrazisz sobie grup� terrorystyczn� gro��c� zrzuceniem bomby atomowej na Londyn albo Pary�, gdy nie zostan� spe�nione ich �miertelnie niebezpieczne ��dania, z pewno�ci� zrozumiesz, o co mi chodzi. Mit opowiada dalej, �e Loki wr�ci� do domu, do Asgardu. Prosi Freyj�, by przywdzia�a �lubny str�j, bo niestety musi zosta� po�lubiona olbrzymowi. Freyja gniewa si� i m�wi, �e ludzie pos�dz� j� o ca�kowite szale�stwo na punkcie m�czyzn, je�li zgodzi si� po�lubi� jednego z olbrzym�w. Na �wietny pomys� wpada jednak b�g HEIMDALL. Proponuje, aby zamiast Freyji, przebra� za oblubienic� Thora. �eby przypomina� kobiet�, mog� odpowiednio u�o�y� mu w�osy, a na piersi zawiesi� kamienie. Thor naturalnie nie jest zachwycony propozycj�, ale w ko�cu pojmuje, �e jedynym sposobem na od zyskanie m�ota jest us�uchanie rady Heimdalla. Thor przebiera si� za pann� m�od�, Loki ma mu towarzyszy� jako druhna. "Tak wi�c my, dwie niewiasty, wyruszamy do Jo tunheim" m�wi - Loki. Pos�uguj�c si� bardziej nowoczesnym j�zykiem mo�emy stwierdzi�, �e Thor i Loki to "brygada antyterrorystyczna" bog�w. Przebrani za kobiety maj� wedrze� si� do twierdzy olbrzym�w i odzyska� m�ot Thora. Ledwie przybywaj� do Jotunheimu, a ju� olbrzymi zaczynaj� szykowa� uczt� �lubn�. Ale podczas biesiady panna m�oda czyli Thor w przebraniu zjada ca�ego wo�u i osiem �ososi i do tego wypija trzy beczki piwa. Budzi to podejrzenia Thryma i nie wiele brakuje, by "komandosi" zostali zdemaskowani. Loki po trafi jednak w por� za�egna� niebezpiecze�stwo. Wyja�nia, �e Freyja nic nie jad�a od o�miu dni, tak ogromnie cieszy�a si� na przybycie do Jotunheimu. Nast�pnie Thrym unosi welon �lubny, chc�c uca�owa� pann� m�od�, ale spojrzawszy w ziej�ce nienawi�ci� oczy Thora odskakuje przera�ony. I tym razem Loki ratuje sytuacj�. Wyja�nia, �e narzeczona nie spa�a przez osiem nocy, tak bardzo radowa�a si� zam��p�j�ciem. Thrym, zadowolony z odpowiedzi, nakazuje przynie�� m�ot i po�o�y� go na kolanach panny m�odej na czas za�lubin. Podobno gdy Thor poczu� sw�j m�ot na kolanach, wybuchn�� radosnym gromkim �miechem. Najpierw uderzeniem m�ota pozbawi� �ycia Thryma,a p�niej reszt� olbrzym�w. W ten spos�b straszna historia terrorystyczna zako�czy�a si� szcz�liwie. Jeszcze raz Thor - Batman czy James Bond bog�w - zwyci�y� z�e moce. Tyle opowiada nam sam mit, Zosiu. Ale co w�a�ciwie chce nam przekaza�? Z pewno�ci� nie wymy�lono go jedynie dla zabawy. Ma on co� wyja�ni�. Mo�na na przyk�ad rozumie� go nast�puj�co: Kiedy w kraju nasta�a susza, ludziom potrzebne by�o wyja�nienie, dlaczego nie nadchodzi deszcz. Mo�e dlatego, �e olbrzymi skradli m�ot Thora? Mo�na r�wnie� przypuszcza�, �e mit usi�uje wyt�umaczy� zmieniaj�ce si� pory roku: zim� natura zamiera, poniewa� m�ot Thora znajduje si� w jotunheimie, ale wiosn� udaje si� go Thorowi odzyska�. W taki spos�b mit wyja�nia ludziom co�, czego nie rozumiej�. Rola mitu nie ko�czy�a si� jednak na wyja�nianiu. Cz�sto ludzie odprawiali obrz�dy zwi�zane z mitem. Mo�emy wyobrazi� sobie, �e sposobem ludzi na susz� czy nieurodzaj by�o odegranie dramatu, o kt�rym m�wi mityczna opowie��. By� mo�e kt�rego� z m�czyzn z wioski przebierano za oblubienic�, przy wi�zuj�c mu zamiast piersi kamienie, by wykrad� m�ot olbrzymom. W taki spos�b ludzie mogli podj�� dzia�ania, by przywo�a� deszcz i by ziarno na polu zakie�kowa�o. Wiadomo, �e istnieje wiele pochodz�cych z innych cz�ci �wiata przyk�ad�w na to, �e ludzie odgrywali "mit o