16817

Szczegóły
Tytuł 16817
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

16817 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 16817 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

16817 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Richard Pipes Rosja, Komunizm i Świat 1 Eseje zamieszczone w tym zbiorze zostały opublikowane pierwotnie w następujących pismach i wydaniach: „Commentary" (Russia's Past, Russia's Future, June 1996; Soviet Global Strategy, April 1980; Yeltsin - and After, March 2000) „Foreign Affairs" (Misinterpreting the Cold War, January 1995; Can the Soviet Union Reform?, Fall 1984; The Soviet Union Adrift, January 1991) „The National Interest" (1917 and the Revisionists, March 1993) „Bulletin of the American Academy of Arts and Sciences" (Human Nature and the Fall of Communism, vol. XLIX, no. 4) „Encounter" (Russia's Mission, America's Destiny, October 1970) „Russia on Russia" (What Russians Should Do in the Twenty-First Century, no. 1) R. Pipes, Russm Under the Bolshevik Regime, Alfred A. Knopf, 1994: (Communism, Fascism and National-Socialism) „Arka" (To imperium się rozpadnie..., nr 3/1991) Richard Pipes ROSJA, KOMUNIZM I ŚWIAT esejów tłumaczenie Andrzej Nowak, Szymon Czarnik Copyright by Richard Pipes, Cambridge, Mass. 2002 Copyright for the Polish edition and translation by ARCANA 2002 Wybór i redakcja Andrzej Nowak Projekt graficzny serii i okładki Marek Pawlowski ISBN 83-89243-05-9 Wydanie pierwsze, Kraków 2002 Wydawnictwo ARCANA ul. Dunajewskiego 6 33-133 Kraków tel./fax (0 prefixl2) 422-84-48 (0 prefixl2) 429-56-29 - dział handlowy e-mail [email protected] www.arcana.pl Druk i oprawa Drukarnia GS, ul. Zabłocie 43, Kraków SPIS TREŚCI Wstęp 7 Przeszłość i przyszłość Rosji 9 Komunizm, faszyzm i narodowy socjalizm 26 1917 i rewizjoniści 82 Błędna interpretacja zimnej wojny 101 Misja Rosji, przeznaczenie Ameryki. założenia amerykańskiej i sowieckiej polityki zagranicznej 111 Sowiecka strategia globalna 127 Czy Związek Sowiecki jest reformowalny? , 147 Związek Sowiecki dryfuje 164 Natura ludzka i upadek komunizmu 183 Czas Jelcyna 196 „co powinni czynić, a czego wystrzegać się rosjanie w xxi weku?" 206 „to imperium się rozpadnie..." 212 I .v.v .v.v *:*: WSTĘP Możliwość udostępnienia zbioru moich szkiców politycznych i historycznych czytelnikowi polskiemu daje mi wielką satysfakcję. Wynika ona stąd, że urodziłem się i wychowałem w Polsce i że moje poglądy na Rosję i Związek Sowiecki noszą niezatarte ślady wpływu polskiej szkoły studiów nad Rosją. Jak wyjaśniłem to w przeprowadzanym przez Andrzeja Nowaka wywiadzie (włączonym do niniejszego tomu), wpływ ten musiał mieć charakter pośredni, ponieważ w okresie mojej wczesnej młodości nie interesowałem się jeszcze specjalnie tym przedmiotem. Wydaje się jednak, że jako człowiekowi urodzonemu w państwie sąsiadującym z Rosją zostały mi oszczędzone romantyczne złudzenia na temat owego wielkiego kraju, tak powszechne wśród ludzi, którzy mieszkają odeń o tysiące mil. Andrzej Nowak wybrał z moich pism przede wszystkim te, które odnoszą się do sposobu postępowania Związku Sowieckiego, jak rozwijał się on w okresie trzydziestu lat, podczas których przez pewien czas służyłem w rządzie Stanów Zjednoczonych i mogłem do pewnego stopnia wpływać zarówno na amerykańską politykę, jak i opinię publiczną. Wydaje mi się, że o wartości tych tekstów stanowi nie tylko brak owych iluzji, o których wspomniałem przed chwilą, ale także wyrażana w nich wiara, że przeszłość bardzo istotnie wpływa na teraźniejszość. Może się to wydawać oczywiste, niestety jednak współczesne nauki polityczne, podobnie jak ekonomiczne, wykazują skłonność do lekceważenia historii. Sądzę, że te szokujące błędy, jakie popełniła zachodnia „sowietologia" w ocenie Związku Sowieckiego w okresie Zimnej Wojny, mogą być w znacznym stopniu przypisane świadomej ignorancji na temat historycznego dziedzictwa tego kraju. W pewnych przypadkach oczywiście myliłem się w swoich analizach. Błędnie przewidywałem, że Gorbaczow połączy swe siły z czerwono-bru-natną koalicją i porzuci pieriestrojkę, aby ocalić sowieckie imperium. W 1996 roku przeceniłem siłę rosyjskich nacjonalistów. Kilka lat później nie doceniłem pragmatyzm Putina. Mimo tych pomyłek, mogę wskazać na moją trafną ocenę wewnętrznej słabości wbudowanej w poststalinowski reżim, który - jak to określiłem w artykule opublikowanym pierwotnie w 1984 roku - stał w obliczu „sytuacji rewolucyjnej". Z tej przesłanki wyprowadzałem wniosek - trafny, jak pokazał to czas - że zamiast starać się za wszelką cenę „dogadać" z ZSRR, jak dyktowała to doktryna detente, powinniśmy zrobić wszystko, ¦:«•;¦¦¦ ROSJA,KOMUNIZM I ŚWIAT i co w naszej mocy, żeby podważyć ten reżim. Przeciwnie do dominującego poglądu, twierdziłem, że im mniej pewnie będzie się czuło sowieckie kierownictwo, tym bardziej będzie ono skłonne do porozumienia. Wreszcie, okazało się, że miałem także racje przewidując, że Rosja postkomunistyczna będzie mniej agresywna i ekspansjonistyczna. Ten wynik pokazuje, że łatwiej jest przewidywać kierunek długoterminowych trendów niż kształt krótkoterminowych decyzji politycznych. Chcę wyrazić moją głęboką wdzięczność wobec pana Andrzeja No-waka za sam pomysł tego tomu, a także za tak doskonale wykonaną pracę w jego przetłumaczeniu i przygotowaniu do publikacji. Richard Pipes Lipiec 2002 roku *:•:•: PRZESZŁOŚĆ I PRZYSZŁOŚĆ ROSJI Przez ostatnie kilka lat Rosja sprawiła wiele zawodu tym spośród nas, którzy spodziewali się, że po upadku reżimu komunistycznego kraj wejdzie na drogę powolnego, być może nierównomiernego, tym niemniej nieodwracalnego upodobniania się do Zachodu. Mieliśmy na myśli szlak, jakim - na różne sposoby - podążały kraje bałtyckie, Republika Czeska, Polska i Węgry, które to państwa również niedawno wyzwoliły się z komunizmu. Nie oczekiwaliśmy natomiast tego, co wielu Rosjan wyobrażało sobie w porywie euforii po upadku dawnego systemu - mianowicie, że ogłaszając Rosję państwem demokratycznym i zorientowanym rynkowo, w ciągu roku czy dwóch zamieni się ją w drugie Stany Zjednoczone. Jak wiadomo, żaden z tych dwu scenariuszy się nie spełnił. Po obiecującym początku w Rosji zapanował nieokreślony reżim, nie będący w stanie zapewnić społeczeństwu ani dostatku i wolności demokracji kapitalistycznych, ani podstawowych zabezpieczeń społecznych, jakie dawał dojrzały komunizm. Taki obrót spraw stał się przyczyną powszechnego rozczarowania. W ostatnich wyborach parlamentarnych największą liczbę mandatów zdobyli komuniści. Blisko połowa elektoratu oddała swe głosy na kandydatów odrzucających demokratyzację i gospodarkę rynkową, widzących w Zachodzie wroga chcącego ujarzmić Rosję i domagających się rządów „silnej ręki". Przyszłość zaś rysuje się tak, że w czerwcowych wyborach prezydenckich zwycięstwo odniesie albo komunista, albo nacjonalista, między którymi nie ma większych różnic, bowiem obydwaj pragną odbudować utracone imperium i zlikwidować młode instytucje demokratyczne. Taki rozwój sytuacji, niepokojący życzliwie zainteresowanych obserwatorów, pokazuje też, jak bardzo mylili się neo-słowianofile pokroju Aleksandra Sołżenicyna, dla których wszystkie problemy kraju miały swe źródło w marksizmie, postrzeganym jako wirus sprowadzony do Rosji, gdzie wcześniej był on nieznany, ze świata Zachodu. Teoria marksistowska rzeczywiście zaimportowana została z Zachodu, tym niemniej marksizm w praktyce, jako pewien system rządów, nabrał w Rosji wyjątkowo despotycznego charakteru. W krajach zachodnich marksizm, dochodząc do głosu za sprawą socjaldemokracji, ewoluował w kierunku demokratycznego welfare state; w Rosji, podobnie jak w większości krajów Trzeciego Świata, które go przyjęły, doprowadził do stworzenia systemu totalitarnego. Te jakże odmienne koleje losu jednej ideologii pokazują dobitnie, że 10 ROSJA, KOMUNIZM I ŚWIAT kultura polityczna Rosji nie sprzyja politycznym, tudzież gospodarczym instytucjom Zachodu, a idee zachodnie skłonna jest przekształcać w duchu wrogim zasadom społeczeństwa obywatelskiego. Dopóki Rosjanie nie uświadomią sobie tego, co wymaga zmiany w ich własnej kulturze, mają niewielkie szansę, by stać się - zgodnie ze swymi aspiracjami - „normalnym" społeczeństwem. Cóż takiego znajduje się w historycznym dziedzictwie Rosji, co nie pozwala Rosjanom upodobnić się do Zachodu i czyni ich podatnymi na antyzachodnią demagogię? Wyjaśnienie, które w pierwszej chwili przychodzi na myśl, to charakter narodowy: Rosjanie to naród zupełnie odrębny, ulepiony z innej gliny niż Anglicy, Francuzi czy Szwedzi. Tę odpowiedź trzeba jednak z gruntu odrzucić. W wiekach średnich Rosja składała się z dwu państw. Jedno skupione było wokół Moskwy, drugie wokół Nowogrodu, dobrze prosperującego handlowego miasta-państwa, które za pośrednictwem Ligi Hanze-atyckiej prowadziło ożywiony handel z Europą Północną. Jego kultura handlowa sprzyjała pojawieniu się demokratycznych instytucji, odpowiadających ówczesnym instytucjom zachodnim, a pod pewnymi względami nawet je przewyższających. Nowogród był republiką, której książęta obierani byli w wyborach, a przed objęciem urzędu musieli składać przysięgę, że będą przestrzegać praw ściśle ograniczających ich władzę. Wybory wyłaniały także innych wysokich urzędników. Własność obywateli chroniona była przed bezprawną konfiskatą. Prawa uchwalane były przez wiec (odpowiednik anglosaksońskiego folkmoot) - zgromadzenie powszechne, w którym uczestniczyć mógł każdy wolny obywatel. Rosyjskie miasto-państwo uderzająco przypominało samorządne wspólnoty miejskie średniowiecznej Europy, które tak bardzo przyczyniły się do rozwoju wolności i rządów prawa na Zachodzie. Na nieszczęście dla Rosji, pod koniec wieku XV Nowogród został podbity przez autokratyczne państwo moskiewskie, które zniosło wiec, skonfiskowało wszystkie posiadłości ziemskie na rzecz cara, a przedstawicieli elity deportowało tysiącami w głąb Rosji. Mimo to, choć Nowogród nie przetrwał do czasów współczesnych, samo jego istnienie dowodzi, że Rosjanie nie są organicznie wrodzy kulturze zachodniej. Potwierdza to również współczesna kultura rosyjska. Wielka literatura ostatnich dwu wieków, a także muzyka i sztuka rosyjska, z jednej strony wiele przejęły z Zachodu, z drugiej zaś łatwo znajdywały tam odbiór. Puszkin, Turgieniew, Tołstoj i Czechów, Czajkowski i Strawiński, Kandinsky i Chagall z powodzeniem mogliby zostać uznani za twórców zachodnich. PRZESZŁOŚĆ I PRZYSZŁOŚĆ ROSJI 11 Stajemy oto przed zagadką: kraj, który graniczy z Europą, zamieszkany jest przez ludzi fizycznie podobnych do Europejczyków, który przez ubiegłe trzysta lat domagał się, by traktować go jako część Europy, i który udowodnił, że potrafi być europejski zarówno w sferze polityki, jak i kultury, praktycznie nie jest w stanie stworzyć systemu społeczno-politycz-nego, opartego na modelu europejskim. Jak to możliwe? Tu na miejscu będzie pewna dygresja. W dalszej części artykułu przyjmuję założenie, iż zachodnie instytucje i praktyka działania wyznaczają pewien standard, wedle którego oceniać trzeba Rosję (a także, uogólniając, pozostałe kraje nie-zachodnie). Takie założenie jest w dzisiejszych czasach dość niepopularne, przywodzi bowiem na myśl egoistyczne argumenty, przytaczane przez Zachód w szczytowym okresie jego ekspansji imperialnej dla usprawiedliwienia własnych działań na rzecz podporządkowania sobie, a nawet zniewolenia innych ras. Pojęcie rasowej wyższości Europejczyków, w szczególności Nordyków („Aryjczyków"), które znalazło swój tragiczny wyraz w dobie Holokaustu, zostało całkowicie i słusznie skompromitowane. W rezultacie popadliśmy jednak w drugą skrajność. Obecnie na amerykańskich uczelniach dominuje politycznie poprawna „wielokulturowość" - mętny neologizm, każący traktować wszystkie kultury tak, jakby miały one jednakową wartość, a jeśli już wyróżniać kulturę zachodnią, to tylko w tym sensie, że jest ona czymś gorszym z racji wyjątkowych krzywd, jakie rzekomo wyrządziła ludzkości i środowisku naturalnemu. Odpokutowując rasistowskie uprzedzenia przeszłości, ta modna dziś doktryna ma jednak swe własne słabości, z których nie najmniejszą jest hipokryzja. Porzuciliśmy przekonanie, że nie-Europejczycy to dzikusy, czy też ludzie w jakikolwiek sposób od nas gorsi, ale wciąż uparcie osądzamy inne społeczeństwa wedle naszych własnych standardów. Kiedy przywódca Iranu nakazał prawowiernym muzułmanom zabicie pewnego pisarza za domniemaną obrazę Mahometa, nasi czołowi „postępowi" autorzy byli oburzeni, mimo że rozkaz ten mógł być w zupełności zgodny z prawem islamskim. Potępiamy praktyki skazujące kobiety w Trzecim Świecie na pełnienie podrzędnych ról, a w niektórych społeczeństwach afrykańskich wręcz na fizyczne okaleczenia, pomimo iż praktyki takie odpowiadają lokalnym tradycjom kulturowym. Te i wiele innych przykładów pokazują, w jak d-użym stopniu to, co uchodzi za „wielokulturowość", z towarzyszącym jej szkalo aniem Zachodu, jest zwykłą pozą, wypływającą po części z poczucia winy, a po części z nienawiści do samego siebie. Stawianie zachodniej kultury za przykład do naśladowania dla współczesnego świata nie oznacza w rzeczywistości przekonania o rasowej wyższości mieszkańców Zachodu. 12 ROSJA, KOMUNIZM I ŚWIAT Z wielu powodów Europa była pierwszym kontynentem, na którym rozwinęły się instytuq'e będące podstawą nowoczesnego życia - system prawny i praktyki administracyjne, nauka i technologia, środki przekazu i transportu, przepływ ludzi, kapitału i towarów, które w połączeniu ze sobą nieustannie scalają świat w jedną wielką wspólnotę. Nowoczesność i za-chodniość to, praktycznie rzecz biorąc, jedno i to samo. Poczet krajów cieszących się dziś najwyższym dochodem per capita, to w gruncie rzeczy grono krajów, które przyjęły najwięcej zachodnich rozwiązań. I na odwrót, najbiedniejsze są te kraje, które z tego czy innego względu nie podążyły tą ścieżką. Rosja nie jest wyjątkiem od tej reguły. Jej głęboko zakorzeniona niechęć do Zachodu świadczy o niemożności dostosowania się do współczesnego świata, co oznacza biedę i zacofanie. Teoria sformułowana w XIX wieku przez słowianofilów - głosząca, iż Rosja musi podążać swą własną, „odrębną" drogą -niezaprzeczalnie okazała się być receptą na katastrofę. Nie przeszkadza to Giennadijowi Ziuganowowi, szefowi rosyjskiej partii komunistycznej i jednemu z głównych kandydatów w tegorocznych wyborach prezydenckich, domagać się, by świat uznał „nasze równe prawo do podążania naszą własną drogą, w zgodzie z naszymi tradycjami i uwarunkowaniami". Nie jest przy tym jasne, na czym konkretnie polega ta „własna droga" -to znaczy, jakie właściwie „tradycje" powinna Rosja zachować i do jakich „uwarunkowań" się dostosować - a już w żadnym wypadku nikt takiego „prawa" Rosji nie odmawia. Natomiast zważywszy na doświadczenia ostatnich 78 lat, wypada zapytać o to, dokąd ta droga prawdopodobnie zaprowadzi. Dlaczego Rosji tak trudno jest przyjąć zachodni model, podczas gdy z powodzeniem uczyniło to kilka krajów azjatyckich, pod każdym względem bardziej odległych od Europy? Wytłumaczenie leży zarówno w czynnikach natury subiektywnej, jak i obiektywnej: w psychicznym uprzedzeniu, wzmocnionym dziedzictwem historii. Uporczywą anty-zachodniość Rosji przypisać można przede wszystkim jej dziedzictwu religijnemu. Głębia uczuć religijnych ludu rosyjskiego była i jest przedmiotem sporów, ponieważ religijność rosyjska jest w wyjątkowym stopniu przesiąknięta przesądami i magią. Ale nie podlega dyskusji, że przez setki lat ogromna większość społeczeństwa - w szczególności chłopstwa, stanowiącego 80 proc. populacji - oddawała nabożny szacunek ikonom, skrupulatnie przestrzegała kościelnych świąt i postów, a także - w przypadku osób piśmiennych - czytała książki religijne. Aż do czasu, gdy w latach 30. nabrała rozpędu komunistyczna kampania anty-religijna, większość Rosjan pod wieloma względami żyła wciąż w wie- PRZESZŁOŚĆI PRZYSZŁOŚĆ ROSJI 13 kach średnich, nie dotknięta śladem świeckiej kultury zachodniej, dominującej wśród wykształconej elity. Jakkolwiek może to nie wydawać się oczywiste, pomiędzy wyznawaną przez Rosjan religią a ich stosunkiem do Zachodu istnieje ścisły związek przyczynowy. Z punktu widzenia prawosławia zarówno katolicyzm, jak i protestantyzm zawsze były religiami wynaturzonymi, skażonymi pogańskim klasycyzmem i racjonalizmem filozoficznym. O sile tego przekonania świadczy fakt, iż po podbiciu przez Turków Konstantynopola w 1453 roku i zlikwidowaniu przez nich imperium bizantyjskiego -centrum prawosławnego chrześcijaństwa - kler rosyjski tłumaczył tę klęskę karą boską za wcześniejszą o wiek próbę wejścia przez Bizancjum w unię z Rzymem. Po upadku Bizancjum i zajęciu przez Osmanów Półwyspu Bałkańskiego, carat moskiewski pozostał jedynym prawosławnym państwem na świecie. Wskutek tego od połowy XV wieku prawosławie zaczęło być utożsamiane z rosyjskością, zamieniając się w religię narodową. To wyjątkowe powiązanie religii i narodowości - obce katolicyzmowi i protestantyzmowi, które po dziś dzień pozostają wyznaniami ponadnarodowymi - miało dalekosiężne konsekwencje. Z upływem czasu wrogość Kościoła prawosławnego do zachodnich gałęzi chrześcijaństwa uległa zeświecczeniu. Tak jak wyznawcy prawosławia uważali, że jest ono nie do pogodzenia z chrześcijaństwem zachodnim, tak naród rosyjski nabrał przekonania o swej zasadniczej odrębności od społeczeństw Zachodu. Nie odczuwając przy tym żadnej więzi ze swymi sąsiadami wyznającymi religie wschodnie - islam, buddyzm, czy konfucjanizm - Rosjanie zaczęli uważać się za naród zupełnie wyjątkowy. Historycy od dawna zwracali uwagę na to, w jaki sposób bolszewicy, mimo całego swego wojującego ateizmu, nieświadomie grali na tych uczuciach, organizując Trzecią Międzynarodówkę i ogłaszając Moskwę stolicą światowego komunizmu. Postępując tak, szli w ślady XVI-wiecznych kapłanów rosyjskich, którzy po upadku Konstantynopola ogłosili stolicę swego kraju Trzecim i ostatecznym „Rzymem". W epoce, gdy nauka i ideologia zastąpiły religię w roli intelektualnego i moralnego drogowskazu, doszukiwanie się religijnych źródeł postaw politycznych może wydawać się zbyt daleko idące. Jednak zeświecczenie to zjawisko dość świeżej daty, a wiele spośród naszych przekonań, nawet ujętych w terminy naukowe czy ideologiczne, po dokładniejszej analizie, okazuje się mieć swe korzenie w wierze religijnej. Miliony Rosjan, oklaskujących demagogów, którzy potępiają „zepsuty" i „siejący zepsucie" Zachód, nieświadomie powiela poglądy, jakie wieki temu pojawiły się wśród prawosławnej hierarchii i za jej sprawą rozprzestrzeniły na cały naród. 14 ROSJA, KOMUNIZM I ŚWIAT Oprócz wspomnianych postaw, które uniemożliwiają Rosjanom czerpanie korzyści z zachodniego doświadczenia i modernizacji, istnieją także instytucjonalne przeszkody utrudniające zmiany - w gruncie rzeczy cale mnóstwo takich przeszkód. Na pierwszym miejscu wymieniłbym spóźnione i krótkotrwałe obcowaniez własnością prywatną. My na Zachodzie skłonni jesteśmy traktować pojęcie własności prywatnej jako prawo natury, gwarantujące nam zachowanie i wyłączne korzystanie z dóbr i uprawnień, będących w naszym posiadaniu. Chronimy te nasze dobra i prawa nie tylko przed innymi współobywatelami, ale również przed państwem: mamy święte przekonanie, że rząd nie może nas opodatkować bez zgody naszych przedstawicieli, ani położyć ręki na naszym mieniu bez odpowiedniej rekompensaty. W rzeczywistości jednak kosztowało to wiele czasu i zaciekłych konfliktów, zanim te „naturalne" i same przez się oczywiste zasady znalazły trwale miejsce w naszej kulturze. Konstytucyjna historia Anglii, kraju, który dał światu demokrację parlamentarną, pełna jest sporów poddanych z koroną o naruszanie przez nią ich własności, głównie w wyniku arbitralnie nałożonego podatku.* Zmagania te zakończyły się, nie tylko w Anglii zresztą, triumfem suwerenności ludu. Przekonanie, iż własność obejmuje zarówno mienie materialne, jak również życie i wolność, spopularyzowane przez Johna Locke'a i przeniesione z Anglii do Stanów Zjednoczonych, wywarło znaczny wpływ także na Starym Kontynencie. W całej Europie, nawet w krajach, gdzie panował reżim absolutystyczny, uznawano za truizm, że królowie rządzą, ale nie są właścicielami: popularna sentencja, zaczerpnięta od rzymskiego filozofa Seneki, głosiła, iż „do królów należy władza nad wszystkimi rzeczami, a do poszczególnych mężów - własność". Pogwałcenie tej zasady odbierane było jako znamię tyranii. Ten sposób myślenia był w Rosji nie znany. Moskiewski władca cale królestwo traktował jako swą własność, a wszystkich świeckich posiadaczy ziemskich miał za swych głównych dzierżawców, którzy zarządzali swymi posiadłościami z jego łaski i tylko pod warunkiem wiernej służby. Suwerenność obejmowała własność ziemi wraz z ludźmi. Ten typ ustroju, określany przez niemieckiego socjologa Maxa Webera mianem „patrymo-nialnego", przetrwał w Rosji nienaruszony do końca XVIII wieku, a pod PRZESZŁOŚĆ I PRZYSZŁOŚĆ ROSJI 15 * Treść niniejszego akapitu nie pozostaje w sprzeczności z uwagami Autora, zawartymi w rozdziale zatytułowanym Natura ludzka a upadek komunizmu. Tam jest mowa o naturalnym instynkcie posiadania, będącym źródłem naturalnego pojęcia własności, podczas gdy tutaj chodzi o własność jako koncepcję prawną [przyp. tłum.]. pewnymi względami aż do początków wieku XX. Bezwarunkowa prywatna własność ziemi, będącej główną postacią majątku wytwórczego, pojawiła się dopiero w 1785 roku, wraz z wydanym przez Katarzynę Wielką „Przywilejem szlacheckim", choć nawet wówczas ograniczała się wyłącznie do szlachty; chłopi wciąż uprawiali rolę należącą albo do państwa, albo do ziemian. Teoretycznie własność ziemi stała się osiągalna dla chłopstwa dopiero w 1861 roku, zaś praktycznie dopiero w 1906 roku, czyli niemalże w zasięgu ludzkiej pamięci. I po zaledwie kilku dekadach prywatna własność ziemi została zniesiona w wyniku przeprowadzonej przez Stalina kolektywizacji. Brak prywatnej własności ziemskiej pod każdym względem wywarł dogłębny wpływ na rosyjską historię. W Anglii królowie zwoływali parlamenty, ponieważ zwyczaj zabraniał nakładania bezpośrednich podatków bez zgody poddanych; im więcej pieniędzy potrzebowała korona, z reguły na pokrycie kosztów niekończących się wojen, tym więcej władzy musiała przyznawać Izbie Gmin. Wielki kryzys konstytucyjny XVII wieku, którego wynikiem było trwałe przesunięcie władzy ustawodawczej z króla na Gminy, został rozstrzygnięty w ten sposób dlatego, że te ostatnie sprawowały kontrolę nad kasą. W Rosji, dla odmiany, carowie nie mieli żadnej potrzeby zwoływać jakichkolwiek ciał przedstawicielskich, ponieważ sami byli właścicielami wszystkiego. Tak zwane Sobory Ziemskie, które niektórzy historycy lubią przyrównywać do zachodnich parlamentów, nie były niczym w tym rodzaju - nie miały żadnych uprawnień w kwestii podatków, a ich rola ograniczała się do żyrowania decyzji podjętych na Kremlu. Carski absolutyzm dzierżył tedy pełnię władzy, przybierając formy o wiele uciążliwsze niż którykolwiek z absolutyzmów zachodnich, skutecznie powściąganych przez istnienie otoczonej szacunkiem własności prywatnej. Carat mógł utrzymać się do początków XX wieku w dużej mierze dzięki swej fiskalnej niezależności. Własność odgrywa historyczną rolę nie tylko jako hamulec dla sprawujących władzę polityczną. W nie mniejszym stopniu to właśnie jej zawdzięczamy zastąpienie prymitywnych rządów ludzkich rządami prawa. Własność i prawo zawsze szły ze sobą w parze: jedną z definicyjnych cech własności jest wyłączne prawo właściciela do czynienia użytku ze swego mienia. Używając słów C.B. Macphersona, „Własność od jedynie chwilowego posiadania odróżnia się tym, że jest ona roszczeniem, które będzie egzekwowane przez społeczeństwo i państwo, przez zwyczaje, konwencje i prawa". Tak więc własność zakłada istnienie prawa - zwyczajowego lub pisanego - i wszystkiego, co się z tym wiąże. „Własność i prawo ra- 16 ROSJA, KOMUNIZM I ŚWIAT zem się narodziły i razem muszą umrzeć", pisał Jeremy Bentham blisko dwa wieki temu. „Przed prawem nie było własności; znieście prawa, a wszystka własność ustanie". Ścisła więź łącząca te dwie instytucje tłumaczy, dlaczego w politycznej ewolucji Anglii i innych krajów anglojęzycznych, w których najpełniej rozwinęła się własność, tak doniosłą rolę odegrali przedstawiciele profesji prawniczej. Począwszy od sir Johna Fortescue, działającego w XV wieku, angielscy juryści byli najwyższymi arbitrami niepisanej konstytucji swego kraju. To właśnie oni ustanowili kluczową dla współczesnej demokracji zasadę, że prawo ma pierwszeństwo zarówno przed wolą suwerena, jak i wolą poddanych. Ewolucja taka nie miała miejsca w Rosji. Brak prywatnej własności powstrzymał wyłonienie się instytucji prawnych: spory dotyczące nieruchomości, które w XVII-wiecznej Anglii stanowiły gros spraw rozstrzyganych przez sądy, w Rosji rozstrzygane były poprzez rozporządzenia administracyjne. Wystarczy wspomnieć, iż niezależne sądy i kadra prawnicza do ich obsługi zadebiutowały w Rosji dopiero w 1864 roku, w epoce kolei i telegrafu. Nigdy w historii tego kraju nie proszono prawników o opinię na temat konstytucyjności działań władz. Procesy między obywatelami a państwem były zupełnie nie do pomyślenia. Nawet we współczesnej, postkomunistycznej Rosji próby wytoczenia państwu procesu pod zarzutem łamania konstytucji okazują się być osobliwie nieskuteczne. Rozważając szkodliwą spuściznę ustroju patrymonialnego, nie sposób nie wspomnieć także o poddaństwie i przypisaniu do ziemi. Było ono oczywiście znane również w Europie Zachodniej, ale tam było to znamię feudalizmu, które zanikło u schyłku wieków średnich. Rosja nie znała feu-dalizmu, lecz absolutyzm, a przypisanie do ziemi pojawiło się dopiero z nastaniem wczesnej ery nowożytnej, w wiekach XVI i XVII; zniesione zaś zostało w roku 1861. Ponieważ carat żądał, by wszyscy posiadacze ziemscy oddawali mu się na osobistą służbę, zwłaszcza w siłach zbrojnych, nie dysponował zaś odpowiednimi funduszami, by zapewnić im odpowiednie pensje, musiał pomyśleć o innej formie wynagrodzenia. W kraju bogatym w ziemię, lecz ubogim w ręce do jej uprawy, ziemian zjednano, zapewniając im siłę roboczą, rekrutującą się z przywiązanego do ziemi chłopstwa. Poddaństwo chłopstwa było więc konsekwencją przymusowej służby państwowej pełnionej przez szlachtę. Choć poddaństwo różniło się od niewoli, podzielało kilka najgorszych jej cech: chłopi także nie posiadali żadnych legalnych praw, w tym prawa do własności. Podobnie, jak miało to miejsce w przypadku niewolnictwa, poddaństwo zaszczepiło chłopom pogardę dla prawa i własności oraz ducha posępnego oporu względem PRZESZŁOŚĆ I PRZYSZŁOŚĆ ROSJI 17 wszelkiej władzy. Cóż mogło oznaczać dla nich państwo, żądające od nich jedynie podatków i rekrutów, i nie dające przy tym nic w zamian? Poddaństwo uniemożliwiło także rozwinięcie się wśród chłopstwa poczucia patriotyzmu, jak bowiem mogli chłopi poczuwać się do jakiejkolwiek wspólnoty z urzędnikami lub posiadaczami ziemskimi, którzy traktowali ich po prostu jak część majątku ruchomego? Tak przedstawia się najszkodliwsza spuścizna rosyjskiej przeszłości. Ludność Rosji nie miała sposobności, by rozwinąć w sobie szacunek dla prawa i własności, czy choćby poczucie przynależności do wspólnoty narodowej. Nauczono ją posłuszeństwa w sytuacji, gdy nie ma innego wyboru, oraz buntu, gdy taki wybór się pojawia; jedno, czego jej nie wpojono, to obowiązków i korzyści związanych ze statusem obywatela. Utrzymując absolutyzm w jego najskrajniejszej postaci aż do początków XX wieku, państwo rosyjskie nie opierało się na mandacie społecznym, lecz na sile. Z powodu wielce nierównomiernego rozdziału praw obywatelskich wśród poddanych, carat nie mógł nawet odwołać się do uczuć narodowych. Robiący wrażenie opór Rosji wobec obcych najeźdźców nie może być mylony z patriotyzmem, bowiem motywem leżącym u podstaw tego oporu była raczej nienawiść do obcych niż poczucie wspólnoty z własnymi rodakami, a i te uczucia rozpływały się szybko, gdy wzywano Rosjan do walki poza granicami kraju. Rząd, który opiera się na przemocy, siłą rzeczy musi stale dawać społeczeństwu dowody swej potęgi. Jednym ze sposobów na to jest ekspansja terytorialna. Także inne kraje tworzyły imperia, lecz żadne z nich nie rozprzestrzeniało się w sposób tak bezwzględny i nie trzymało się swych podbojów tak uparcie jak Rosja. Według moich wyliczeń, w ciągu 150 lat między środkiem XVI a końcem XVII wieku, państwo moskiewskie każdego roku zdobywało terytorium odpowiadające powierzchnią współczesnej Holandii. Co prawda większość tych terenów stanowiły jałowe pustkowia, ale mimo to ich wcielenie wywarło potężny wpływ na psychikę Rosjan, mogących dzięki temu chwalić się, że nawet jeśli nie są najbogatszym czy najbardziej cywilizowanym krajem na świecie, to są krajem bezdyskusyjnie największym. Poeta Michał Lermontow, tworzący w czasie, gdy armie rosyjskie podbijały Kaukaz, przedstawił w jednym ze swych utworów Rosjanina, który przekonuje muzułmańskiego mieszkańca gór, że kiedy ten znajdzie się już pod władzą cara, będzie mógł z dumą przyznać: „Tak, jestem niewolnikiem, ale moim panem jest car wszechświata". Podsycający to poczucie ekspansjonizm i militaryzm rosyjski, miały oczywiście swe odpowiedniki na Zachodzie, jednakowoż w Rosji pojęcie 18 ROSJA, KOMUNIZM I ŚWIAT „bycia wielkim mocarstwem" nabrało zupełnie szczególnego znaczenia. Zarówno carat, jak i jego komunistyczni następcy legitymizowali swą władzę, kreując swój wizerunek jako niezwyciężonej potęgi. Cóż mogło służyć do wpojenia własnemu społeczeństwu poczucia daremności wszelkiego oporu lepiej niż wykazanie, że^ały świat boi się Rosji? W ten oto sposób wytworzyła się ścisła więź pomiędzy mocarstwową pozycją Rosji a jej wewnętrzną stabilnością. Jedną z głównych przyczyn upadku caratu w 1917 roku, rzadko dostrzeganą przez badaczy patrzących na historię przez pryzmat teorii walki klas, jest stopniowe słabnięcie aspiracji caratu do miana wielkiego mocarstwa w wyniku przegrania wojny krymskiej w latach 1854-56, dyplomatycznych niepowodzeń będących następstwem wojny bałkańskiej 1877-78, przegranej w konflikcie z Japonią 1904-05, i wreszcie powtarzających się klęsk ponoszonych z rąk Niemiec w czasie I wojny światowej. W rezultacie tych upokorzeń, monarchia utraciła w oczach swych poddanych „mandat niebios", zwłaszcza że także na gruncie krajowym okazała się niezdolna do poradzenia sobie z plagą terroryzmu. To historyczne dziedzictwo tłumaczy, dlaczego spośród wszystkich imperiów, jakie rozpadły się od czasu II wojny światowej, żadnemu nie było równie trudno pogodzić się z dekolonizacją, co Rosji. Wielka Brytania, której imperium rozpościerało się niegdyś na cały glob, szybko przeszła do porządku dziennego nad swą stratą - podobnie, jak uczyniły to Francja, Portugalia i inne europejskie mocarstwa. Dla nich posiadłości kolonialne, będące co prawda źródłem dumy i potencjalnych zysków, nie stanowiły czynnika samoidentyfikacji. W Anglii, by dać jeden tylko przykład, silne poczucie przynależności narodowej rozwinęło się już w XVI wieku, zanim Anglia zdobyła znaczące terytoria zamorskie. Tymczasem w Rosji, gdzie poczucie tożsamości etnicznej od zawsze nierozerwalnie związane było z imperium, jego upadek był bolesny i oszałamiający. W gruncie rzeczy nic tak nie troska wielu współczesnych Rosjan, nawet pogorszenie ich warunków bytowych i powszechna przestępczość, i nic tak nie obniża w ich oczach prestiżu rządu, jak nagła utrata statusu wielkiego mocarstwa. Ich kraj, za komunizmu będąc super-potę-gą równą Stanom Zjednoczonym, w ich odczuciu traktowany jest dziś jak państwo Trzeciego Świata, pokorny odbiorca zachodniej dobroczynności. Atrakcyjność czerwono-brunatnej (czyli komunistyczno-faszystowskiej) koalicji w znacznej mierze zasadza się na tym, iż obiecuje ona przywrócić Rosji status szanowanego - czyli budzącego postrach - mocarstwa. Tyle o rosyjskiej przeszłości. A co z przyszłością Rosji? Poczucie izolacji i wyjątkowości, odziedziczone po prawosławiu, PRZESZŁOŚĆ I PRZYSZŁOŚĆ ROSJI 19 nadal jest niestety żywotne. Współcześni Rosjanie wciąż czują się wyobcowani, postrzegają się jako naród sui generis, nie należący ani do Europy, ani do Azji. Znamiona paranoi nosi ich stosunek do cudzoziemców, którzy -jakkolwiek nie rywalizowaliby ze sobą nawzajem - tworzą w opinii Rosjan jednolity wrogi blok, który w ten czy inny sposób chce „dobrać się" do Rosji. Dla przykładu, według ostatnich sondaży 60 proc. Rosjan jest przekonanych, iż zachodnie mocarstwa oferują im doradztwo ekonomiczne (i, jak można domniemywać, również pomoc) po to, by osłabić ich kraj. Aby zilustrować tę szeroko rozpowszechnioną postawę, niech wolno mi będzie przytoczyć pewne osobiste doświadczenie. Kilka lat temu zdarzyło mi się być w Szwajcarii na konferencji, w której brał udział również rosyjski urzędnik rangi rządowej. Podczas lunchu, otoczony dwoma rosyjskimi ambasadorami, poskarżył się, że obce mocarstwa spiskują ze sobą, by zablokować Rosji dostęp na rynki światowe. Na potwierdzenie swej tezy przytoczył fakt, że w poprzednim roku Rosja sprowadziła 600 tysięcy aut z Japonii, podczas gdy Japonia zaimportowała raptem 20 tysięcy samochodów z Rosji. Najwyraźniej umknęła mu różnica w jakości między samochodami rosyjskimi i japońskimi, drapieżna konkurencja między japońskimi i amerykańskimi firmami motoryzacyjnymi, jak również narzekania Amerykanów na zamknięty rynek japoński. Jego pole widzenia ograniczało się do tego, że to „oni" zawzięli się na „nas". Jakkolwiek nie byłyby irracjonalne tego typu podejrzenia, poczucie osaczenia przez nieprzyjazny Zachód jest bardzo realne. Rosyjska paranoja żywi się sama sobą, szukając i znajdując potwierdzenie w każdym wydarzeniu - w szczególności zaś w niedawnej decyzji o rozszerzeniu NATO aż do samych granic byłego Związku Radzieckiego. Posunięcie to wzbudziło w Rosjanach najgłębszy niepokój, utwierdzając ich w przekonaniu, że nawet po wprowadzeniu demokracji i gospodarki rynkowej, wciąż uznawani są za pariasów, niegodnych pełnego członkostwa we wspólnocie narodów. Nie znam żadnego Rosjanina, bez względu na orientację polityczną, który by to pociągnięcie popierał. Wręcz przeciwnie, planowana ekspansja NATO dostarcza atutów nacjonalistom, żerującym na strachu przed Zachodem i utrzymującym, iż Rosja musi odbudować imperium i potęgę militarną, by móc upomnieć się o swoje w nieprzyjaznym świecie. Tego rodzaju uwarunkowania kładą się cieniem na stosunkach międzynarodowych, jednakowoż nie mniej wyjątkowe trudności stoją przed Rosją na arenie krajowej, gdzie dokonać trzeba przejścia od totalitaryzmu do demokracji i od gospodarki nakazowej do gospodarki opartej na rynku. Jakby nie było, demokracja i gospodarka rynkowa, charakterystyczne 20 ROSJA, KOMUNIZM I ŚWIAT znamiona współczesności, opierają się na własności prywatnej oraz wynikłych z niej rządach prawa; jak wiemy, nic z tych rzeczy nie zapuściło w rosyjskiej kulturze zbyt głębokich korzeni. Ostatnie pięć lat to okres szaleńczego przejmowania zasobów zmonopolizowanych uprzednio przez partię komunistyczną, a wraz z jej rozpadem wydanych na pastwę silniejszego. Na przejęciach tych, równoznacznych w rzeczywistości z rozkradaniem mienia publicznego, najwięcej skorzystał sam aparat komunistyczny; jak na razie jednak nie wzrósł dzięki temu ani o jotę szacunek dla własności prywatnej. Raz, że zasoby te zostały zdobyte środkami pozaprawnymi, a dwa, że nowi właściciele nieruchomości i zakładów przemysłowych mają skłonność do pozbywania się ich za dolar, które deponują w zagrnicznych bankach. „Prywatyzacja" w tym stylu przynosi niewiele korzyści rosyjskiej gospodarce i wzmaga tylko przeświadczenie, że kapitalizm to nic więcej, jak spekulacja i ciemne interesy. Można oczywiście wskazać także pewne pozytywne strony tego procesu. Przekazanie krajowego majątku z rąk państwa w ręce prywatne postępuje dość szybko: prawdopodobnie nie mniej jak trzy czwarte dzisiejszego Produktu Krajowego Brutto Rosji pochodzi z sektora prywatnego. Oznacza to, że państwo nie kontroluje już gospodarki i nie może wykorzystywać jej w charakterze narzędzia społecznego nadzoru. Co więcej, w ścisłym interesie każdego posiadacza własności są rządy prawa - w stopniu, w jakim służą one jego osobistym korzyściom; bowiem nawet, jeśli zdobył swój majątek w sposób bezprawny, to by zabezpieczyć go dla siebie, musi on odwołać się do prawa. W gruncie rzeczy Borys Jelcyn i inni reformatorzy, którymi otaczał się do czasu swej niedawnej wolty w stronę rządów autorytarnych, mogli świadomie popierać prywatyzację po to, by wyeliminować zupełnie możliwość odrodzenia się komunizmu. Na razie jednak nowy porządek graniczy z anarchią. Tradycją rosyjskich rządów było to, że odmawiały społeczeństwu jakiegokolwiek prawa do mieszania się w sprawy państwa. Polityka była równoznaczna z administrowaniem, a prawo było raczej narzędziem administracyjnym niż nadrzędną regułą, wiążącą zarówno suwerena, jak i poddanych. W rezultacie zawsze wtedy, gdy państwu rosyjskiemu brakowało fizycznej siły, by wyegzekwować swe zarządzenia, skazane było na niemal zupełną niemoc. Taka właśnie sytuacja zapanowała po roku 1991. Legislature nie ma żadnego wpływu na decyzje podejmowane na Kremlu; jej głosowania są co najwyżej wskaźnikami nastrojów społecznych. Duma, będąca niższą izbą parlamentu, jest areną działania szczególnie nieodpowiedzialnych polityków, którzy zajmują się przede wszystkim znajdywaniem ujścia dla PRZESZŁOŚĆ I PRZYSZŁOŚĆ ROSJI 21 osobistych i społecznych frustracji. Nie tak dawno temu znacząca większość deputowanych głosowała, przy całkowitym pogwałceniu norm konstytucyjnych, nad unieważnieniem podpisanego pod koniec 1991 roku przez prezydenta Rosji porozumienia, rozwiązującego Związek Radziecki i przyznającego niepodległość republikom wchodzącym w jego skład. To mniej więcej tak, jakby brytyjska Izba Gmin ogłosiła, że Kanada i Indie są terytoriami zależnymi od Anglii i podlegającymi jej prawom. Współczesna Rosja jest nie tyle jednym zintegrowanym państwem, co raczej zlepkiem 89 quasi-suwerennych regionów, formalnie związanych z Moskwą, lecz w rzeczywistości zajętych głównie realizacją własnych wąskich interesów. Gubernatorzy, w większości mianowani przez prezydenta, w niektórych zaś przypadkach będący zwycięzcami lokalnych wyborów, działają jak satrapowie, posłuszni rozkazom z centrum tylko w tym zakresie, w jakim jest im to na rękę. Znane są fakty, gdy gubernatorzy cieszący się dużą popularnością na swoim terenie lekceważyli przychodzące z Moskwy wezwania do rezygnacji. Czasami odnosi się wrażenie, że Moskwa sprawuje efektywną władzę już bodaj wyłącznie w sferze finansów: przyznawania subsydiów prowincjom (co jest jednym z nielicznych źródeł kontroli, jakimi dysponuje jeszcze centrum), zaciągania pożyczek zagranicznych oraz druku banknotów. Kreml kontroluje także większość programów telewizyjnych, wykorzystując je w interesie urzędującego prezydenta. Poza tym, można by rzec, rząd rosyjski nie istnieje. Dekrety rządowe są nagminnie lekceważone przez masy, które jeśli w ogóle uznają jakąkolwiek wyższą władzę, to raczej posłuszne są władzom prowincji. Wymowna jest w tej mierze niezdolność prezydenta Jelcyna do sprawowania kontroli nawet nad własnymi siłami zbrojnymi: jego solenne zapewnienia, osobiście wygłoszone na antenie telewizji pod koniec marca, że oddziały rosyjskie natychmiast zaprzestaną operacji wojennych w Czeczenii, trafiły zdaje się w głuchą próżnię. Ogólnie rzecz biorąc, sytuacja polityczna w Rosji bardzo przypomina okres pomiędzy abdykacją cara w lutym 1917 roku a bolszewickim przewrotem, który miał miejsce w październiku - z tą ważną różnicą, że Rosja nie znajduje się obecnie w stanie wojny, a utopijne idee nie porywają już ani inteligencji, ani mas. Jednak i w tej sferze, podobnie jak w sferze gospodarki, można dopatrzyć się jaśniejszych punktów. Obecny rząd, jako pierwszy w całej historii Rosji, dysponuje mandatem społecznym: urzędujący prezydent został wyłoniony w wyborach powszechnych, a konstytucja została zaakceptowana w ogólnokrajowym referendum. Taka legitymizacja nie ma swego precedensu w kraju, gdzie władzę tradycyjnie przejmowało się albo drogą dziedziczenia, albo poprzez zamach stanu. W 22 ROSJA, KOMUNIZM I ŚWIAT końcu także Rosjanie zyskali sposobność stworzenia efektywnego systemu demokratycznego. Dopiero czas pokaże, czy będą potrafili z tej sposobności skorzystać. Wielu Rosjan jest przekonanych, że niezależnie od tego, kto wygra wybory prezydenckie, Jelcyn pozostanie na urzędzie. Sondaże opinii publicznej, przeprowadzone w pierwszych trzech miesiącach tego roku, ujawniają zastanawiającą sprzeczność: każdego miesiąca coraz więcej wyborców deklaruje, że odda głos na przywódcę komunistów, Ziuganowa, a równocześnie rosnąca liczba osób wyraża przekonanie, że głową państwa pozostanie Jelcyn. Pozostające wątpliwości co do dalszego biegu wydarzeń w Rosji, mają swe źródło przede wszystkim w braku doświadczenia politycznego rosyjskiego społeczeństwa. W czasach komunizmu „wybory" były tylko pokazówkami, wymagającymi by 99 proc. głosujących potwierdziło swe ukontentowanie ze status quo. W czasach przedkomunistycznych Rosja po raz ostatni miała rzeczywiste wielopartyjne wybory w październiku 1917 roku, kiedy to 44 miliony mężczyzn i kobiet powyżej 20 roku życia oddało swe głosy na kandydatów do Zgromadzenia Konstytucyjnego. Oznacza to, że w 1991 roku, kiedy miały miejsce następne wolne wybory, tylko obywatele w wieku lat 94 lub więcej mieli jakiekolwiek doświadczenie ze swobodnym wybieraniem kandydatów, partii i programów. Niedoświadczony elektorat jest z reguły bardzo zmienny. Współcześni Rosjanie oczekują od głowy państwa zdolności magicznych; gotowi są powierzyć jej nieograniczoną władzę, jeśli tylko będzie w stanie wykorzystać ją, by szybko i bezboleśnie rozwiązać wszystkie ich problemy. Ponieważ jednak w życiu nie ma cudów, nieuchronnie pojawić się musi rozczarowanie. Tak właśnie stało się w późnych latach osiemdziesiątych za rządów Michała Gorbaczowa, którego popularność gwałtownie spadła, gdy pierestrojka nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań; to samo przytrafiło się Jelcynowi; i bez wątpienia tak samo byłoby, gdyby wybrany został Ziuganow. Prędzej czy później - osobiście obawiam się, że raczej później niż prędzej - Rosjanie uświadomią sobie, że nie ma żadnych błyskawicznych recept na ich trudności, i że mają przed sobą żmudne zadanie stworzenia od podstaw nowoczesnego państwa i nowoczesnej gospodarki. Do tego czasu będziemy mieli do czynienia z elektoratem tak niedojrzałym i naiwnym, że -jeśli wierzyć sondażom -jeden na dziesięciu wyborców chce powierzyć prezydenturę błaznowi i awanturnikowi pokroju Władimira Żyry-nowskiego, autora politycznej rozprawy zatytułowanej Pluć na Zachód. Wziąwszy to wszystko pod uwagę, jak duża jest groźba restauracji PRZESZŁOŚĆ I PRZYSZŁOŚĆ ROSJI 23 komunizmu i jego imperium? Czy gdyby komuniści wygrali wybory prezydenckie, mogliby cofnąć wstecz zegar historii? Oficjalny program partii komunistycznej, wzorowany zresztą na programach zachodnich socjaldemokratów, jest dość niewinny. W szczególności odżegnuje się on od jakiejkolwiek chęci wcielenia w życie zasadniczego postulatu komunizmu, tj. obalenia własności prywatnej. Są jednak oznaki, że oficjalny program stanowi jedynie kamuflaż dla prawdziwych zamiarów komunistów. W rosyjskim żargonie politycznym przedstawia on „pogram minimum", zestaw celów przeznaczonych do natychmiastowej realizacji, za którym chowa się cel ostateczny, czyli „program maksimum". Ustawa o reformie gospodarczej, przygotowana w ostatnim czasie przez komunistyczną frakcję w Dumie, rzuca nieco światła na to, jakie są założenia programu maksymalnego w sferze gospodarczej. Ustawa przyznawałaby państwu stanowczo poszerzoną rolę w zarządzaniu gospodarką, nakładając poważne ograniczenia na przedsiębiorczość prywatną. Wyjęto by spod prawa własność ziemską, ceny poddane zostałyby regulacji, a inwestycje zagraniczne rygorystycznej kontroli. Całość gospodarki na nowo poddana zostałaby wymogom planu. Co do politycznych zamiarów partii komunistycznej - nie zostały one jeszcze otwarcie wyłożone, choć można bezpiecznie przyjąć, że w tym wypadku także przejęto wzory z przeszłości. Bez wątpienia zwycięstwo komunistów spowodowałoby poważne zaburzenia w rosyjskiej gospodarce: galopującą inflację, masowe wycofywanie towarów z rynku, spadek a może nawet całkowite zawieszenie inwestycji zagranicznych. Jednak powrót do komunizmu wydaje mi się wysoce nieprawdopodobny. Komunizm nie był jedynie ideologią. Było to złożone zjawisko, na które składało się szereg sprzęgniętych ze sobą instytucji, włączając w to rządy jednopartyjne, terror policyjny, państwowy monopol środków produkcji, całkowitą kontrolę prasy i szkolnictwa, represjonowanie organizacji religijnych, itp.; komunizm zatomizował społeczeństwo, pozbawiając ludzi prawa do tworzenia niezależnych stowarzyszeń - choćby w najbardziej niewinnych celach. Wprowadzenie tego reżimu w Rosji zabrało komunistom dwie dekady, od roku 1917 do 1937: dwadzieścia lat rewolucji, wojny domowej, kolektywizacji i masakr, eufemistycznie określanych mianem „czystek". Jest nie do pomyślenia, by jakikolwiek rosyjski rząd jeszcze raz zyskał możliwość podporządkowania sobie społeczeństwa w taki sposób. I nawet jeśli starsze pokolenia, nawykłe do uległości względem władzy, można by zagonić do totalitarnej zagrody, młodsi Rosjanie, poniżej trzydziestego piątego roku życia, którzy wedle wszelkich danych są skrajnie sceptyczni 24 ROSJA, KOMUNIZM I ŚWIAT względem jakichkolwiek ideologii, nie daliby się łatwo wprzęgnąć w służbę państwu. Można wyobrazić sobie opór, z jakim spotkałaby się taka próba ze strony klasy nowych właścicieli, w znacznej mierze składającej się zresztą z byłych funkcjonariuszy komunistycznych, którzy z pewnością nie oddaliby swych świeżych zysków, czy to legalnie czy nielegalnie osiągniętych, bez walki. Nierealna jest także łagodniejsza forma komunizmu. Reżim komunistyczny musi stanowić zwartą całość: nie może tolerować choćby ograniczonej własności prywatnej czy wolności słowa: W późnych latach osiemdziesiątych byliśmy świadkami gwałtownego upadku komunizmu sowieckiego w wyniku daremnych wysiłków Gorbaczowa, by ożywić dogorywającą gospodarkę poprzez wprowadzenie do systemu pewnej dozy wolności. Nie ma powodu, by przypuszczać, że kolejna próba połączenia komunizmu z elementami kapitalizmu będzie bardziej udana. Jest zatem bardzo prawdopodobne, że bez względu na to, kto wygra zbliżające się wybory, Rosja prze