16213
Szczegóły |
Tytuł |
16213 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
16213 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 16213 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
16213 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
MICHAEL GERBER
OPOWIE�CI Z Blarni
LEWA LADACZNICA I STARA SZAFA
Ksi��ka dla dziecinnych
PRZEK�AD JACEK DREWNOWSKI
Wydawnictwo MAG Warszawa 2006
'L9 -
6-800-08K-C8 N9SI
:3iueurej i p^pjs 'AuTDijelSodA} rspipj^
�
eu
I;J BUUEOf
9OOZ �
9002: � J^Sii^ u] cfDitg Sutfij 3Cji .piuupjg/o S3ptuoxcfj
Pami�ci Giacomo Parodisty (1471-1517, 1518) -
pierwszego parodysty w dziejach i jedynego cz�owieka,
kt�rego spalono na stosie dwa razy!
Najlepszy spos�b na wygnanie diab�a, je�li ten nie ulegnie s�owom Pisma, to szyderstwo i lekcewa�enie, albowiem nie mo�e on znie�� pogardy.
Marcin Luter, cytowany przez C.S. Lewisa
�Diabe� umie, gdy mu to potrzebne, cytowa� Pismo".
Kupiec wenecki, akt I, scena
* prze�o�y� Stanis�aw Bara�czak, wyd. �W drodze", Pozna� 1992 (przy. t�um.).
Najlepszy spos�b na wygnanie diab�a, je�li ten nie ulegnie s�owom Pisma, to szyderstwo i lekcewa�enie, albowiem nie mo�e on znie�� pogardy.
Marcin Luter, cytowany przez C.S. Lewisa
�Diabe� umie, gdy mu to potrzebne, cytowa� Pismo".
Kupiec wenecki, akt I, scena 3*
* prze�o�y� Stanis�aw Bara�czak, wyd. �W drodze", Pozna� 1992 (przy. t�um.).
INFORMACJA DLA RODZIC�W I INNYCH ZAINTERESOWANYCH OS�B
W zalewie nieprzyzwoitych i wulgarnych tre�ci, masowo publikowanych przez typ�w, kt�rym zale�y tylko na szybkim zysku*, nie spos�b �ledzi� wszystkiego, z czym ma styczno�� dzisiejsza m�odzie�. W�a�nie dlatego niniejsz� ksi��k� wydrukowano przy u�yciu nowego, wymy�lonego przeze mnie systemu, zwanego Cenzorwizj�.
Dzi�ki Cenzorwizji nieodpowiednie tre�ci staj� si� CA�KOWICIE NIEWIDZIALNE dla niewinnych oczu. Je�li czytelnik nigdy jeszcze nie przeczyta�, nie us�ysza� ani nie pomy�la� o kt�rym� ze s��w znajduj�cych si� w tej ksi��ce, dane s�owo si� nie pojawi, a w jego miejscu pozostanie tylko nieszkodliwe, puste miejsce.
Oto przyk�ad. Nast�pne zdanie zawiera kilka nadzwyczaj paskudnych, jakkolwiek s�abo rozpowszechnionych
wulgaryzm�w. �By�a to _____, _____, _______ i _____
__ciemna, deszczowa noc". Dzi�ki Cenzorwizji powinno
* K�aniam si�!
to brzmie� jak wyj�tkowo md�e, ale i ca�kowicie niewinne zdanie. Je�li jest inaczej, uprasza si� o natychmiastowy zwrot egzemplarza ksi��ki, poniewa� Twoja Cenzorwizja jest uszkodzona i w ka�dej chwili grozi wybuchem. Istnieje jeszcze druga mo�liwo�� - jeste� nad wyraz zdeprawowanym osobnikiem, kt�ry wymaga opieki specjalisty. W takim wypadku witamy w klubie.
Dzi�kuj� za przeczytanie wst�pu i mam nadziej�, �e ksi��ka Ci si� spodoba. Jest zupe�nie_________i pe�na_____,
a tak�e_______i____. Pod sam koniec pojawia si� nawet
troch�_____. Ta ksi��ka totalnie Ci�_________! M�j___
komputer pad�, bo by�a tak
�wi�ska!
Istnieje jeszcze druga mo�liwo�� - jest to urocza, umoral-niaj�ca opowie�� o pi�ciorgu angielskich uczni�w.
ROZDZIA� 1
By�o sobie czworo dzieci � imionach Picia, Zuzka, Edi i Wyg�dka, a ta ksi��ka opowiada o tym, co im si� przydarzy�o, gdy rodzice sprzedali je do eksperyment�w medycznych. No, w zasadzie wypo�yczyli, b�d�my wobec nich w porz�dku.
Kt�rego� rankaPicia, Zuzka, Edi i Wyg�dka zostali wbrew swojej woli starannie zapakowani w szary papier i dor�czeni do domu starego profesora. Profesor, kt�ry referencje kupi� sobie przez Internet, mieszka� na zupe�nym zadupiu, dziesi�� d�ugich mil od najbli�szego komisariatu. Nie bez powodu. Pewne wydarzenia w jego domu mia�y do�� podejrzany charakter, ale tak to ju� bywa z post�pem nauki. Profesor nie mia� �ony, co po cz�ci go zdradza�o, i mieszka� w wielkiej, pilnie strze�onej rezydencji z gosposi�, kt�ra nazywa�a si� pani Makbet, oraz z kilkoma s�u��cymi. Byli oni zbytnimi prostakami, aby wyst�powa� w ksi��ce czy nawet mie� nazwiska z prawdziwego zdarzenia. Nie martwcie si�, wi�cej o nich nie wspomn�.
Profesor mia� siwe w�osy i wielkie, budz�ce groz� bokobrody, jakie dzieci widzia�y wcze�niej tylko raz, na przera�aj�cych zdj�ciach Isaaca Asimova. Nosi� bia�y kitel laboratoryjny i mia� stetoskop, kt�rym ci�gle wszystko os�uchiwa�, nawet takie przedmioty, jak sto�y i krzes�a. Kiedy podszed� do drzwi, by rozpakowa� i przeszuka� czworo dzieci z rodziny Perversie, te mia�y ochot� wzi�� nogi za pas, jakby ich cia�a wype�ni�y wiruj�ce b�belki. Ucieczka wydawa�a im si� jednak czym� nieuprzejmym, zw�aszcza �e sprz�taczki trzyma�y pod fartuchami uzi.
Dzieci sta�y wi�c w wielkim holu, a pani Makbet rozcina�a kr�puj�ce je sznurki i odkleja�a znaczki pocztowe (Ediemu wyskuba�a przy tym kawa�ek brwi). Kiedy byli ju� rozpakowani, profesor obejrza� im z�by i chrz�kn�� z zadowoleniem. Chocia� �adne z dzieci nie by�o nigdy w Szwecji, wszystkie natychmiast dozna�y syndromu sztokholmskiego, obdarzaj�c profesora bezgranicznym zaufaniem i sympati�. To znaczy wszystkie z wyj�tkiem najm�odszego Ediego.
Edi by� najm�drzejszy z rodze�stwa Perversie i przez to cierpia�. Jego bratu Pici dolega� chroniczny wstrz�s m�zgu, gdy� zbyt wiele pi�ek do krykieta trafia�o go prosto w czo�o. M�zg jego siostry Zuzki by� przeci�tny i stosunkowo ma�o uszkodzony. Dziewczyna jednak uwa�a�a niekonwencjonalne my�li za plamy na honorze, by�a zatem niewiarygodnie, powalaj�co wr�cz nudna.
Je�li chodzi o najs�absz� z miotu, biedn�, piszcz�c�, zagubion� Wyg�dk� - nikt dok�adnie nie wiedzia�, co jest z ni� nie tak. Nieustannie wpada�a w tarapaty. Pewien lekarz, ko�cz�c wizyt�, nazwa� j� �geniuszem autodestrukcji". Zuzka, jako �e tylko ona by�a cho� troch� odpowiedzialna,
10
mia�a pe�ne r�ce roboty, pr�buj�c uchroni� Wyg�dk� przed przypadkowym otruciem, uduszeniem, zgniece-niem, z�o�eniem w ofierze czy unicestwieniem si� w inny spos�b. Czasami bez w�tpienia wiedzia�a, co robi � na przyk�ad teraz. Chwil� po wej�ciu do domu profesora Wyg�dka wdrapa�a si� na st� i bezskutecznie usi�owa�a ssa� ko�c�wk� wy��czonego palnika gazowego z epoki wiktoria�skiej.
Edi patrzy� na ni� beznami�tnie.
- Uwaga do siebie - powiedzia� do swojego palca wskazuj�cego. � Temat: zachowanie Wyg�dki.
Edi Perversie mia� mocne postanowienie, �e kiedy� stanie si� bogaty i wp�ywowy. Pierwszym krokiem do tego celu by�o jego zdaniem sprawienie sobie przeno�nego dyktafonu, by nie zapomina� wszystkich genialnych my�li i spostrze�e�, kt�re ka�dego dnia przychodzi�y mu do g�owy. Ediemu pomys� wydawa� si� najzupe�niej rozs�dny, kiedy jednak poprosi� rodzic�w o zakup takiego urz�dzenia, ci patrzyli na niego z os�upieniem. Zdaniem Ediego by� to kolejny dow�d, �e pa�stwo Perversie to idioci, skazani na �ycie w n�dzy. Edi nieraz zastanawia� si�, czy b�dzie ich utrzymywa�, gdy si� zestarzej�. Uzna�, �e prawdopodobnie jednak b�dzie, �eby mieli nauczk�.
Niezra�ony Edi postanowi� i tak piel�gnowa� sw�j zwyczaj, dlatego te� cz�sto mo�na go by�o zobaczy�, jak dyktuje godne zapami�tania plany i cenne uwagi na temat Niezwyk�ego Spektaklu �ycia do uniesionego palca wskazuj�cego
prawej d�oni.
� Czy zachowanie Wyg�dki to wo�anie o pomoc? Czy te� po prostu wo�anie o wciry?
11
Pomijaj�c ju� opinie Ediego, zapewne nawet sama Wyg�dka nie rozumia�a, jakie si�y pchaj� j� do tego, by - przywo�uj�c jeden z mniej barwnych przyk�ad�w � przez ca�e pi�kne, letnie popo�udnie pr�bowa� rozp�aszczy� si� na �mier� za pomoc� wa�ka mamy. Dzieci wcale nie maj� mniej tajemnic ni� doro�li, tyle tylko, �e to wszystko jest upakowane w mniejszej przestrzeni.
Picia zauwa�y�, �e brat nagrywa swoj� uwag�. Chocia� Edi ju� wiele razy t�umaczy� mu, na czym polega ta czynno��, spyta�:
� Co robisz? D�ubiesz w nosie?
Edi wykrzywi� usta w u�miechu. Eskimosi maj� wiele s��w na okre�lenie �niegu, a Edi dysponowa� ca�ym repertuarem min, kt�re mia�y wywo�a� negatywne emocje u rodze�stwa. Pewnie trudno Ci b�dzie w to uwierzy�, drogi Czytelniku, ale Edi mia� to nieszcz�cie, �e jego rodzina to by�y wielkie fujary*. Rzecz niemal nies�ychana, wiadomo bowiem, �e rodze�stwo to na og� najlepsi kumple na ca�ym �wiecie. Ty sam, na przyk�ad, z pewno�ci� tak przepadasz za swoimi bra�mi i siostrami, �e cz�sto a� nie mo�esz tego znie��. Za�o�� si�, �e czasami sam si� szczypiesz i walisz po uszach, tak dla czystej przyjemno�ci.
Ale biedny Edi nie mia� tyle szcz�cia. Opr�cz tego, �e robi� miny, to jeszcze dr�czy� tamtych, kiedy tylko m�g� i jak m�g�. Rodze�stwo nigdy nie by�o w stanie przenikn�� jego diabolicznej przebieg�o�ci. W wyniku tego pozosta�e dzieci z rodziny Perversie sta�y si� przes�dne i wierzy�y (na
* Tylko bez w�ochatych my�li, dobrze? Tego by�oby za wiele, bo moje s� ju� wystarczaj�co w�ochate.
12
przyk�ad), �e z�e chochliki zaczynaj� ka�dy dzie� od sikania im do p�atk�w �niadaniowych. Teraz tym �atwiej by�o uwierzy� w podobne niesamowito�ci, skoro znale�li si� w starym, budz�cym dreszcz domu na zapad�ej wsi, pe�nym dziwnych ludzi, z kt�rych niejeden mia� pewnie bogat� kartotek�. Po kilku godzinach papierkowej roboty, wyd�u�aj�cej si� z powodu sprzeczek (Zuzka nie mog�a uwierzy�, �e �kontraktowa niewola" oznacza w�a�nie to, co powiedzia� Edi, wydawa�o jej si� to bardzo nie fair), dzieci zosta�y wys�ane do ��ek. ^
- Dzi� nie b�dzie kolacji - oznajmi� profesor Berke - �eby�my jutro mogli od samego rana zacz�� testy.
Po chwili ch�opcy przekradli si� do pokoju dziewcz�t, by porozmawia�.
- Rewelacyjne miejsce! - krzykn�� Picia, wpadaj�c do �rodka. - Rodzice daleko! Mo�emy robi�, co chcemy!
Niestety, Picia chcia� robi� to, co zawsze, czyli przejawia� nadmiern� ruchliwo�� i zachowania destrukcyjne. Trzymaj�c poduszk� niczym pi�k� do rugby, pomkn�� przez pomieszczenie, wpadaj�c na r�ne rzeczy.
- Zatrucie testosteronem - mrukn�� Edi, uchylaj�c si� przed upadaj�cym wieszakiem na p�aszcze. - Kto jeszcze uwa�a, �e profesor znajduje si� na li�cie najbardziej poszukiwanych przez Amnesty International?
- O, wcale nie jest taki z�y - stwierdzi�a �agodnie jego starsza siostra Zuzka. - Moim zdaniem to mi�y staruszek.
- No, oczywi�cie - powiedzia� Edi. - Czekaj... Powiedzia�a� �mi�y"?
Zuzka zmarszczy�a brwi na te s�owa. Marszczy�a brwi przy ka�dej okazji. Takim ju� by�a dzieckiem, nadzwyczaj
13
powa�nym, cho� obywa�a si� przy tym bez typowych wym�wek doros�ych, takich jak niezap�acone podatki czy trudna menopauza. Wszyscy podskoczyli, gdy Picia uderzy� w komod� i straci� przytomno��. Ci�ko si� rozmawia�o, gdy Picia by� w pobli�u.
- Przest�pca czy nie, ten profesor jest cholernie sk�py � prychn�� Edi. � �eby�my sami musieli p�aci� za przesy�k�...
-To bardzo uprzejmie z jego strony, �e nas przyj�� -wtr�ci�a Wyg�dka - przy tych niemieckich bombardowaniach Londynu... - Obejrza�a jak�� ksi��k�, po czym niepewnie spr�bowa�a zamkn�� j� na swojej krtani. Bez powodzenia.
- Bombardowania, jasne - powiedzia� Edi. Wyg�dka wierzy�a we wszystko. Zwykle z rozkosz� traktowa� j� palnikiem gazowym, ale w tej chwili by� zbyt zirytowany. - S�uchaj, t�umaczy�em ci to w furgonetce pocztowej w drodze z Londynu. Nie ma �adnej wojny...
Picia si� ockn��.
- Kto� powiedzia� �wojna"? - spyta� z zapa�em.
- Druga wojna �wiatowa sko�czy�a si� kilkadziesi�t lat temu. Mama i tata k�ami�.
- Tere-fere - wtr�ci�a Zuzka. - Nie gadaj g�upstw. Gdyby nie by�o wojny, po co kazaliby nam nosi� he�my pod prysznicem?
- Z tego samego powodu, dla kt�rego tata udawa�, �e bomba urwa�a mu r�k�.
- Teraz to ju� naprawd� przesadzasz � powiedzia�a Wyg�dka. - Nie widzia�e�, jak to wygl�da�o wtedy przy �niadaniu? Zanim odros�a?
14
- R�ce nie odrastaj� - oznajmi� Edi. - On j� po prostu wetkn�� pod koszul�. O, tak. - Zademonstrowa�, po czym wysun�� r�k� z powrotem.
- Jeszcze jeden cud! Dwa razy w tej samej rodzinie! � wykrzykn�a Wyg�dka i pos�a�a bratu z�o�liwe spojrzenie. � A ty uwa�asz, �e chodzenie do ko�cio�a to g�upota.
Zuzka siedzia�a z d�o�mi na kolanach i �ci�gni�tymi brwiami. Edi zacz�� j� ju� przekonywa�. Przez swoje wrodzone ponuractwo �atwiej spodziewa�a si� po innych pod�ych zamiar�w*.
- Ale, Edi, dlaczego mieliby nas ok�amywa�? Chcesz powiedzie�, �e mama i tata, nasza krew, to Srebnianie?
- Chc� powiedzie�, �e to �wiry � odpar� beznami�tnie Edi. - Sprzedali naszego kota. A mo�e nadal wierzysz, �e uciek�, �eby �robi� karier� w Hollywood"?
- S�uchaj no, m�odszy Perversie! � odezwa� si� Picia, rzucaj�c poduszk� i zaciskaj�c pi�ci. - Nikomu nie pozwol� tak m�wi� o moich rodzicach! - Przykucn�� i zbli�y� si� do Ediego. - Dawaj! - rzuci�, wymachuj�c pi�ciami jak dawni bokserzy.
* Zw�aszcza je�li w spraw� zamieszani byli Srebnianie. Z jakiego� powodu Zuzka uwa�a�a, �e ten naj�agodniejszy z narod�w odpowiada za wi�kszo�� problem�w �wiata, a ka�de z�e zachowanie stanowi�o jej zdaniem niechybny dow�d na ukryte srebnia�skie korzenie. Przykro by�o patrze� na kogo� tak ogarni�tego uprzedzeniami. Edi wpisa� Zuzk� na list� odbiorc�w biuletyn�w r�nych srebnia�skich organizacji rz�dowych. Z jakiego� powodu najbardziej dra�ni�y j� materia�y o srebnia�skiej reprezentacji pi�karskiej. -To dlatego, �e udaj� niegro�nych... - wyja�ni�a Zuzka.
15
Edi wyci�gn�� z kieszeni gaz pieprzowy i szczodrze opryska� nim brata. Gdy Picia z wyciem biega� po pokoju, Edi poda� Zuzce kawa�ek papieru.
- Znalaz�em to poufne og�oszenie w komodzie taty.
- Grzebiesz w komodzie taty? - zach�ysn�a si� Wyg�dka, jakby si� spodziewa�a, �e na Ediego spadnie z nieba grom z powodu nieprzyzwoito�ci tego czynu. - Co ja s�ysz�!
- Cicho b�d�, Wyg�dko. - Zuzka wzi�a wycinek i przeczyta�a na g�os: - �Wypo�yczcie swoje dzieci za MN�$TWO FOR$Y!".
Picia wrzeszcza� bez �adu i sk�adu, pocieraj�c d�o�mi oczy. Nale�a�o go spryskiwa� kilka razy dziennie, cho�by po to, by utrzyma� go w ryzach, wi�c nikt nie zwraca� szczeg�lnej uwagi na te ha�asy. Wpad� na rega� z ksi��kami i przewr�ci� go z �oskotem.
- Picia, opanuj si�, prosz�. Pr�buj� czyta�.
- Przepraszam - powiedzia� Picia, ciurkiem wylewaj�c �zy. Skry� g�ow� pod pach� i wrzasn�� w koszul�.
- �Zm�czeni potomstwem? Zdejm� wam je z bark�w na miesi�c, p� roku, ile chcecie!" - czyta�a Zuzka. - �Niepokorny chemik w oryginalnym, paramilitarnym o�rodku szuka materia�u ludzkiego do testowania terapii hormonalnych nowej generacji. Najwi�ksza niezale�na plac�wka naukowa w Wielkiej Brytanii. Obiekty badawcze musz� by� w wieku poprzedzaj�cym okres dojrzewania i/lub �atwe do okie�znania. Ponadprzeci�tna �atwowierno�� mile widziana. �adne dziecko nie jest za ma�e - ubijmy interes!".
Zuzka poczeka�a, a� s�owa dotr� do wszystkich, po czym poda�a wycinek m�odszej siostrze. Wyg�dka nie chcia�a go wzi��.
16
Edi wyci�gn�� z kieszeni gaz pieprzowy i szczodrze opryska� nim brata. Gdy Picia z wyciem biega� po pokoju, Edi poda� Zuzce kawa�ek papieru.
- Znalaz�em to poufne og�oszenie w komodzie taty.
- Grzebiesz w komodzie taty? - zach�ysn�a si� Wyg�dka, jakby si� spodziewa�a, �e na Ediego spadnie z nieba grom z powodu nieprzyzwoito�ci tego czynu. - Co ja s�ysz�!
- Cicho b�d�, Wyg�dko. - Zuzka wzi�a wycinek i przeczyta�a na g�os: - �Wypo�yczcie swoje dzieci za MN�$TWO FOR$Y!".
Picia wrzeszcza� bez �adu i sk�adu, pocieraj�c d�o�mi oczy. Nale�a�o go spryskiwa� kilka razy dziennie, cho�by po to, by utrzyma� go w ryzach, wi�c nikt nie zwraca� szczeg�lnej uwagi na te ha�asy. Wpad� na rega� z ksi��kami i przewr�ci� go z �oskotem.
- Picia, opanuj si�, prosz�. Pr�buj� czyta�.
- Przepraszam - powiedzia� Picia, ciurkiem wylewaj�c �zy. Skry� g�ow� pod pach� i wrzasn�� w koszul�.
- �Zm�czeni potomstwem? Zdejm� wam je z bark�w na miesi�c, p� roku, ile chcecie!" - czyta�a Zuzka. - �Niepokorny chemik w oryginalnym, paramilitarnym o�rodku szuka materia�u ludzkiego do testowania terapii hormonalnych nowej generacji. Najwi�ksza niezale�na plac�wka naukowa w Wielkiej Brytanii. Obiekty badawcze musz� by� w wieku poprzedzaj�cym okres dojrzewania i/lub �atwe do okie�znania. Ponadprzeci�tna �atwowierno�� mile widziana. �adne dziecko nie jest za ma�e - ubijmy interes!".
Zuzka poczeka�a, a� s�owa dotr� do wszystkich, po czym poda�a wycinek m�odszej siostrze. Wyg�dka nie chcia�a go wzi��.
16
- Nie! Nie obchodzi mnie, co m�wicie! - powiedzia�a, po czym zgniot�a og�oszenie i rzuci�a nim w Ediego. �Wojna naprawd� trwa, profesor to szanowany naukowiec i... i... tata by nam tego nie zrobi�! � wykrzykn�a z rozpacz�.
Picia, Zuzka i Edi popatrzyli na Wyg�dk�, wszyscy z t� sam� my�l�. Wyg�dka desperacko kocha�a ojca, wi�c nikt nie wspomina� o jej uderzaj�cym podobie�stwie do pakista�skiego w�a�ciciela sklepu tytoniowego na rogu.
- Spokojnie, Wyg�dko, spokojnie - powiedzia�a Zuzka matczynym tonem, uspokajaj�c m�odsz� siostr� chwytem zapa�niczym. Gdy Wyg�dka run�a na pod�og�, Zuzka powiedzia�a: - Przez jaki� czas b�dzie cicho. Picia, ty jeste� najstarszy. Jak my�lisz, co powinni�my zrobi�?
- Hej! - wtr�ci� Edi. - Przecie� to ja...
- Edi ma racj� - stwierdzi� Picia, kt�ry wci�� mia� zaczerwienione oczy, ale zachowywa� si� spokojnie. Picia nadzwyczaj szybko odzyskiwa� si�y, przez co Edi podejrzewa�, �e to mutant. - No, Edi, co mamy zrobi�?
- Uciec, to oczywiste. A jeszcze bardziej oczywiste, �e nie mo�emy do tego czasu nic je�� ani pi�. Pewnie b�d� w tym
jakie� prochy.
- Racja - przyzna� Picia zdecydowanym tonem. � Je�li mamy uciec, musimy znale�� konia z ��kami.
- Ooo, konia! � krzykn�a Wyg�dka, kt�ra uwielbia�a konie niemal w r�wnym stopniu, co lodowaty dotyk Za�wiat�w. - A kiedy ju� go znajdziemy, b�d� go mog�a zatrzyma�?
- Wyg�dko, nie jeste� nieprzytomna?
- Oj�, zapomnia�am - przyzna�a Wyg�dka przy pierwszym z wielu b��d�w logicznych w tej opowie�ci.
17
Edi pokr�ci� g�ow�. To mia�a by� jedna z tych ksi��ek. Tymczasem, wracaj�c do narracji, Zuzka wydawa�a si� zaniepokojona.
- Co si� sta�o, Zuzka? � spyta� Picia.
- Picia, wiem, �e jeste�... wysportowany - powiedzia�a Zuzka � ale naprawd� my�lisz, �e gimnastyka to w takiej chwili odpowiedni pomys�?
Picia wybuch� pogodnym �miechem.
- Nie, nie, Zuzka. Tak si� st�d wydostaniemy! Wyniesiemy konia z ��kami na trawnik, a potem na zmian� b�dziemy pod nim kucali i kopali tunel, wynosz�c ziemi� w spodniach. Widzia�em to w filmie.
Edi odwr�ci� si� do Pici.
- Nie wierz�, �e jeste�my spokrewnieni � oznajmi�.
- No a jaki ty masz pomys�?
- Nie wiem. Mo�e uciekniemy biegiem? Wiem, �e to strasznie pospolite, ale...
- Nie, nie, tego nie mo�emy zrobi� � stwierdzi�a Zuzka. - Nie napisa�am bileciku z podzi�kowaniami.
- Oj, na mi�o�� bosk�! � wykrzykn�� Edi. Zuzka. by�a nieprzejednana.
- Kiedy go�cisz u kogo� w domu...
- Wbrew w�asnej woli?
- ...przyj�o si� zostawia� podzi�kowania � doko�czy�a Zuzka. - Nie mam �adnej �adnej papeterii.
Edi milcza�, patrz�c przez okno na ksi�yc, kt�ry rzuca� drwi�cy odblask na fos� poni�ej. Pr�buj�c za�agodzi� sytuacj�, Picia spyta�:
- A co ty my�lisz, Edi?
18
- My�l�, czy gdybym wypchn�� Wyg�dk� przez to okno, to czy prze�y�aby i wszystko tym popsu�a?
- Edi! - krzykn�a p�g�osem Zuzka. - Zamknij si�! Podajesz pomys�y sam wiesz komu.
- Ju� na to wpad�am - wtr�ci�a Wyg�dka. - To fosa? My�la�am, �e to okr�g�a rzeka.
- Tak, to jest fosa, Wyg�dko, a ty w niej nie zginiesz -oznajmi�a Zuzka, z trzaskiem zamykaj�c okno.
Wykrzywi�a twarz do Ediego. Oboje wyci�gn�li no�e i zacz�li kr��y� wok� siebie. Zuzka nauczy�a si� walki na no�e w harcerkach, a Edi w skautach (zanim wywalili go za niesubordynacj�).
Picia, urodzony przyw�dca, wkroczy� do akcji.
- Edi, Zuzko, musimy trzyma� si� razem, zw�aszcza je�li sytuacja jest tak z�a, jak si� wydaje Ediemu.
Edi podni�s� wzrok znad swojego ostrza.
- Co to znaczy �si� wydaje"? Mo�e ty nie mo�esz si� doczeka� wiwisekcji...
- Panie Pesymisto - powiedzia�a Zuzka, cofaj�c n�. -A mo�e tylko wkropl� nam kosmetyki do oczu?
- Super! Na pewno napisz� bilecik z podzi�kowaniami.
- S�uchaj, Edi, wiem, �e si� wkurzasz, bo nie przyj�li�my twojego planu ucieczki - odezwa� si� Picia - ale wydaje mi si�, �e jest troch�... ryzykowny. Im szybciej znajdziemy konia z ��kami...
- I jak�� papeteri� - wyrwa�a si� Zuzka.
- ... tak, i jak�� papeteri�, tym pr�dzej b�dziemy w domu.
- Z naszymi rodzicami, gro�nymi psychotykami - uzupe�ni� Edi.
19
Picia zje�y� si� na t� zniewag�, lecz potem przypomnia� sobie o gazie pieprzowym.
� Puszcz� to mimo uszu, bo jeste�my spokrewnieni - powiedzia�. � Je�li jutro b�dzie �adnie, wystawimy konia z ��kami i zaczniemy kopa�.
Nast�pny dzie� by� typowy dla angielskiego lata - ponury i wilgotny. Nad ziemi� zawis�a mokra, dziwnie lepka mg�a, tak g�sta, �e przez okno nie by�o wida� g�r ani lasu, ani nawet ogrodu, w kt�rym g�odzono owczarki niemieckie, wywo�uj�c tym coraz wi�ksz� ich zaciek�o��.
Edi wyjrza� przez okno � doskonale! Zwykle lubi� budzi� si� wcze�nie i s�ucha� tego, co jego brat mruczy przez sen, w nadziei �e b�dzie to co� nieprzyzwoitego i wstydliwego. Dzisiaj jednak nie mia� na to czasu.
� Picia, obud� si� � powiedzia� Edi, potrz�saj�c bratem.
- Rewelacja... przewodnicz�cy... paskudztwo... - mrukn�� Picia.
Edi potrz�sn�� nim mocniej.
- Obud� si�, m�otku! Musimy i��! Picia usiad� i star� senno�� z oczu.
� Po�piesz si� i ubierz! - powiedzia� Edi, rzucaj�c bratu mundurek szkolny*. - Jest mg�a. Je�li dostaniemy si� do lasu...
* Po��czenie g�upoty i k�opot�w finansowych sprawi�o, �e Picia by� wyrzucany z ka�dej prywatnej szko�y w kraju. W ko�cu trafi� do szko�y dla ps�w, z kt�rej go jednak wydalono, gdy
20
- Nie, Edi � przerwa� mu stanowczym tonem Picia. � Obieca�em Zuzce, �e b�dzie mog�a napisa� podzi�kowanie. - Picia dotrzymywa� s�owa, niewa�ne, jak idiotyczne si� to s�owo okazywa�o.
Edi upad�, obr�ci� si� i wrzasn�� w poduszk�, wierzgaj�c nogami w bezsilnej w�ciek�o�ci.
- Nie martw si� - powiedzia� Picia, poklepuj�c go po plecach. - P�jdzie jak po ma�le. Na pewno gdzie� tu znajdzie si� ko� z ��kami. A wiesz, jak to m�wi�: �Gdzie ko� z ��kami, tam i papier listowy".
- Tak m�wi�? A m�wi� te�: �Przygotuj si� na zgnojenie przez szalonego naukowca, bo rodzice wynaj�li ci� jak wolny pok�j?".
Picia zamy�li� si�.
- Nie - powiedzia�. - Nie wydaje mi si�, �eby tak m�wili.
- Sam zaczniesz tak m�wi�.
Nm dzieci zieci zd��y�y poszuka� ekwipunku przydatnego w ucieczce, musia�y zje�� �niadanie ze swoim �dobroczy�c�" w mrocznej jadalni na dole. Nie by�o to zbyt mi�e, jako �e m�odzi Perversie mocno postanowili nic nie je�� ani pi�, a profesor r�wnie mocno postanowi� rozpocz�� swoje eksperymenty. Twarz naukowca coraz bardziej pochmurnia�a, a dzieci wci�� wypluwa�y i wyrzuca�y potrawy i napoje,
pojawi� si� na rozpocz�ciu roku w kapeluszu s�omkowym, z kuferkiem i rakiet� tenisow�. Od tamtej pory Picia �y� w �wiecie fantazji. Obawiaj�c si� nieuchronnych skutk�w spo�ecznych ewentualnej serii zab�jstw w wykonaniu brata, po jego powrocie Zuzka uszy�a mu �mundurek szkolny", na kt�rym widnia� nawet herb w postaci skrzy�owanych piszczeli nad hydrantem.
21
kt�re pani Makbet skrz�tnie zast�powa�a nowymi. Gdy siedzieli ju� po kostki w od�amkach naczy� i kawa�kach jedzenia, profesor uzna� swoj� pora�k�.
� A zatem zastosujemy ostrzejsze metody � powiedzia�, po czym rzuci� serwetk� i wymaszerowa� z pomieszczenia.
� Mam nadziej�, �e post�pili�my w�a�ciwie - powiedzia�a Zuzka. - Profesor wydawa� si� do�� zdenerwowany.
� My�l�, �e tak � stwierdzi� Picia. Wskaza� ro�lin� doniczkow�, kt�ra wcze�niej wygl�da�a normalnie. - Wyla�em na ni� swoje mleko.
Ro�lina ros�a teraz na boki.
� Ju� mnie tu nie ma � oznajmi� Edi. Wsta� i zacz�� napina� �ci�gna, szykuj�c si� do sprintu.
� Edi, poczekaj � powiedzia�a Zuzka. - Co mamy zrobi�, kiedy znajdziemy konia z ��kami?
� A, wy ci�gle o tym - mrukn�� Edi. - Mia�em nadziej�, �e przez noc w waszych �bach pojawi�a si� odrobina rozs�dku. Teraz widz�, �e m�j optymizm by� �a�osny.
� My�l�, �e b�dzie nam potrzebny jaki� sygna� - powiedzia� Picia.
� Co powiecie na okrzyk: �Ej, gnojki, znalaz�em, kurde, tego pieprzonego...".
� Edi! � Zuzka skrzywi�a si�, zas�aniaj�c uszy Wyg�dki.
� Za p�no - za�piewa�a rado�nie Wyg�dka. - I tak ju� wcze�niej to wszystko s�ysza�am. Nie macie poj�cia, jak to jest na placu zabaw. � W jej g�osie pobrzmiewa�a nutka zm�czenia �yciem.
� Mo�e g�os ptaka? - podsun�� Picia. � Ja b�d� na�ladowa� or�a. Zuzka, ty mo�esz by� go��biem, Edi, ty sow�, a Wyg�dka... Wyg�dko, znasz jakie� g�osy ptak�w?
22
- Mo�e kura? - zaproponowa� Edi. Wiedzia�, �e jest z�o�liwy, ale skoro alternatyw� by�o poduszenie ich wszystkich w ��kach, rozpiera�a go energia.
- To musi wystarczy� - stwierdzi� Picia. � Je�li kto� was zatrzyma, powiedzcie, �e szukacie �azienki. Edi, s�uchasz?
-Nie.
- Dobra - powiedzia� Picia, kt�ry te� nie s�ucha�. - Zaczynajmy.
Dzieci rozdzieli�y si�, chc�c pokona� wi�kszy dystans i doda� akcji dramatyzmu. Cho� z powodu wieku budynku ca�e skrzyd�a co rusz wali�y si� w gruzy, dom wci�� by� ogromny. Gdy koszty utrzymania rezydencji sta�y si� zbyt wysokie, profesor pr�bowa� przekaza� j� w�adzom, te jednak odm�wi�y. Przeklinaj�c wyg�rowan� cen� dynamitu, profesor zacz�� wpuszcza� turyst�w. Przez p� roku nabra� takiego niesmaku do bli�nich, �e przekszta�cenie domu przodk�w w pilnie strze�ony o�rodek pseudomedycznych tortur wydawa�o si� logiczne. Podobnie jak Edi, profesor by� cz�owiekiem pe�nym pasji - o ile przez �pasj�" rozumiemy �atwo�� wpadania w gniew.
Rezydencja stanowi�a labirynt wy�o�onych drewnem korytarzy, ozdobionych jedynie pociemnia�ymi portretami wspania�ych przodk�w. (Ka�dy z antenat�w profesora mia� imponuj�ce bokobrody, nawet kobiety). Tu i �wdzie, ku wielkiej uciesze Pici, sta�y zbroje. Wszystkie by�y bole�nie podziurawione i wyszczerbione, co wskazywa�o, �e przodkowie profesora albo byli marnymi wojownikami, albo bezwstydnie okradali zw�oki.
Budynek by� pe�en zabawnych, kr�tkich korytarzy i schod�w, kt�re prowadzi�y donik�d, a co trzecie drzwi otwiera�y
23
- Mo�e kura? � zaproponowa� Edi. Wiedzia�, �e jest z�o�liwy, ale skoro alternatyw� by�o poduszenie ich wszystkich w ��kach, rozpiera�a go energia.
- To musi wystarczy� - stwierdzi� Picia. - Je�li kto� was zatrzyma, powiedzcie, �e szukacie �azienki. Edi, s�uchasz?
-Nie.
- Dobra - powiedzia� Picia, kt�ry te� nie s�ucha�. � Zaczynajmy.
Dzieci rozdzieli�y si�, chc�c pokona� wi�kszy dystans i doda� akcji dramatyzmu. Cho� z powodu wieku budynku ca�e skrzyd�a co rusz wali�y si� w gruzy, dom wci�� by� ogromny. Gdy koszty utrzymania rezydencji sta�y si� zbyt wysokie, profesor pr�bowa� przekaza� j� w�adzom, te jednak odm�wi�y. Przeklinaj�c wyg�rowan� cen� dynamitu, profesor zacz�� wpuszcza� turyst�w. Przez p� roku nabra� takiego niesmaku do bli�nich, �e przekszta�cenie domu przodk�w w pilnie strze�ony o�rodek pseudomedycznych tortur wydawa�o si� logiczne. Podobnie jak Edi, profesor by� cz�owiekiem pe�nym pasji - o ile przez �pasj�" rozumiemy �atwo�� wpadania w gniew.
Rezydencja stanowi�a labirynt wy�o�onych drewnem korytarzy, ozdobionych jedynie pociemnia�ymi portretami wspania�ych przodk�w. (Ka�dy z antenat�w profesora mia� imponuj�ce bokobrody, nawet kobiety). Tu i �wdzie, ku wielkiej uciesze Pici, sta�y zbroje. Wszystkie by�y bole�nie podziurawione i wyszczerbione, co wskazywa�o, �e przodkowie profesora albo byli marnymi wojownikami, albo bezwstydnie okradali zw�oki.
Budynek by� pe�en zabawnych, kr�tkich korytarzy i schod�w, kt�re prowadzi�y donik�d, a co trzecie drzwi otwiera�y
23
si� na ceglan� �cian� z napisem �Buuu!". By� to bez w�tpienia najdziwniejszy dom, jaki dzieci kiedykolwiek widzia�y, a przy tym najbardziej zakurzony. Gosposia profesora Ber-ke, pani Makbet, nie mia�a czasu, zaj�ta zmywaniem z r�k plam niewidzialnej krwi.
Nikt nie zaprz�ta� sobie g�owy wyt�umaczeniem Wyg�dce, co to jest ko� z ��kami, a zatem, �a��c z pokoju do pokoju, mia�a w g�owie obraz cierpi�cego na biegunk� kuca szetlandzkiego, na jakim je�dzi�a zesz�ego lata. Niesamowite, jak bardzo stary mebel przykryty prze�cierad�em m�g� przypomina� konia, przynajmniej dla os�abionej g�odem o�miolatki. Po zwiedzeniu pi�ciu pomieszcze� i znalezieniu w nich tylko ple�ni i rozczarowania Wyg�dka mia�a k�opoty z koncentracj� z powodu burczenia w brzuchu.
Nast�pny pok�j, do kt�rego zajrza�a, wydawa� si� pusty, je�li nie liczy� wielkiej szafy. By� to zwyk�y pok�j, nier�-ni�cy si� od pi�ciu poprzednich... a jednak Wyg�dka zosta�a w nim d�u�ej. Gdy jej oczy przywyk�y do ciemno�ci, zobaczy�a tak�e kr�licz� nork�, lustro, peron 9 i 3/4, a tak�e le��cy w k�cie, niewielki teserakt. Wyg�dka uzna�a, �e szafa jest wystarczaj�co du�a dla stoj�cego na tylnych nogach kuca... Drzwi otworzy�y si� z �atwo�ci�, zupe�nie jakby dziewczynka mia�a wej�� do �rodka.
Wesz�a, pami�taj�c, by drzwi zosta�y lekko uchylone. Wyg�dka wiedzia�a, �e zatrza�ni�cie si� w szafie to g�upota, ale, jak lubi� m�wi� Edi, �g�upoty by�y specjalno�ci� Wyg�dki". Tylko w ostatnim roku wesz�a do porzuconej lod�wki, opu�ci�a si� do studni, a nawet znalaz�a si� bez biletu w komorze podwozia samolotu, lec�cego do holenderskich Indii Wschodnich. Zatrzaskiwanie si� w cuchn�cych,
24
przeno�nych toaletach stanowi�o jej ulubione zaj�cie, co zainspirowa�o Ediego do nadania jej przezwiska �Wyg�dka". Wewn�trz szafy Wyg�dka rozejrza�a si�. Snop �wiat�a ukaza� nie konia, tylko najdziwniejsz� garderob�, jak� dziewczynka w �yciu widzia�a. By�y to hipisowskie insygnia najlepszego sortu: satynowe marynarki w stylu sier�anta Peppera, koszulki z koralikami, peleryny z czarnego aksamitu i psychodeliczne, we�niane ubrania w kolorowe pr��ki. Zbada�a jedn� z satynowych marynarek, przeszuka�a kieszenie i znalaz�a kostk� cukru.
- Doskonale! - powiedzia�a cicho Wyg�dka.
Tam, gdzie by�y kostki cukru, cz�sto by�y tak�e kuce. Wyg�dka rozsun�a ubrania i wesz�a g��biej. On musi tu gdzie� by�, pomy�la�a, wyci�gaj�c r�ce, by na niego nie wpa��.
- Kucyku, kucyku, kucyku... � wo�a�a p�g�osem. - Je�li nie wyjdziesz, zjem tw�j cukier... - zagrozi�a.
Poczeka�a dwie sekundy, nas�uchuj�c r�enia albo odg�os�w �wiadcz�cych o problemach gastrycznych. Nie us�yszawszy ani jednego, ani drugiego, wsun�a kostk� cukru do ust. By�a zadowolona, �e tak zrobi�a. Dzi�ki tej odrobinie jedzenia poczu�a si� lepiej.
Jaka ogromna szafa, pomy�la�a, gdy �ciany zacz�y chwia� si� i wygina�. Jej stopa natrafi�a na co� twardego i Wyg�dka si�gn�a w d�, by sprawdzi�, co to takiego. By�a to du�a butelka z br�zowego szk�a z po��k�� etykiet�, na kt�rej z trudem mo�na by�o odczyta� �1000x ekstrakt ze sk�rki bananowej, Hotel Eel Pie Island, ok. 1966". A pod spodem dopisane dr��c� r�k�: �Uwaga! Strasznie mocne, go�ciu". Gdy patrzy�a na etykiet�, butelka zmieni�a si� w je�a w meloniku. Wyg�dka od�o�y�a go delikatnie.
25
� Zuzka zawsze m�wi, �e powinni�my by� mili dla zwierz�t � powiedzia�a Wyg�dka, gdy je� zmyka�, mamrocz�c co� po francusku.
Z poczuciem winy pomy�la�a o biednym koniku polnym, kt�remu w zesz�ym tygodniu Picia wyrwa� nogi. Zobaczy�a go wyra�nie w swoim umy�le, okaleczonego, w pyle, machaj�cego kikutami, wydaj�cego krzyk nies�yszalny dla ludzkich uszu. Zastanawia�a si�, czy powinna by�a zatrzyma� tego je�a. Mo�e by si� jeszcze przyda�. Nie mog�a sobie przypomnie�, czy je�e s� jadowite, czy nie.
� Co ja robi�am? A, tak, szuka�am konia. � Wyg�dka ruszy�a dalej. - Kucyku, kucyku, kucyku... - wo�a�a, dostrzegaj�c przy tym, �e ciemno�� w szafie sta�a si� nagle bardzo b-mollowa.
Nagle Wyg�dka zauwa�y�a, �e tym, co szoruje po jej d�oniach i twarzy, nie s� naturalne tkaniny i wiktoria�skie stroje swinguj�cego Londynu, lecz kolczasta ro�linno��.
� Oo uuuuu - powiedzia�a Wyg�dka, zataczaj�c si�.
Z przodu zobaczy�a �wiat�o, kt�re dla poszatkowanego umys�u Wyg�dki by�o bez cienia w�tpliwo�ci Bogiem. Odwr�ci�a si�, by rzuci� si� do ucieczki. Je�li B�g by� cho� po cz�ci taki, jak m�wili mama i tata, nie chcia�a go spotka�. Potem jednak potkn�a si� i to da�o jej chwil� do namys�u. On i tak jest wsz�dzie i pewnie ju� wie o koniku polnym, pomy�la�a, wi�c r�wnie dobrze mog� podej�� i si� przywita�.
Tym Wyg�dka udowodni�a, �e jest rozs�dn� dziewczynk� (je�li nie liczy� pal�cej ��dzy, by odwali� kit�). W ko�cu, jak cz�sto mo�na spotka� Wszechmog�cego? On wiele podr�uje i nawet w najbardziej sprzyjaj�cych okoliczno�ciach trudno si� do Niego dosta�.
26
� Zuzka zawsze m�wi, �e powinni�my by� mili dla zwierz�t � powiedzia�a Wyg�dka, gdy je� zmyka�, mamrocz�c co� po francusku.
Z poczuciem winy pomy�la�a o biednym koniku polnym, kt�remu w zesz�ym tygodniu Picia wyrwa� nogi. Zobaczy�a go wyra�nie w swoim umy�le, okaleczonego, w pyle, machaj�cego kikutami, wydaj�cego krzyk nies�yszalny dla ludzkich uszu. Zastanawia�a si�, czy powinna by�a zatrzyma� tego je�a. Mo�e by si� jeszcze przyda�. Nie mog�a sobie przypomnie�, czy je�e s� jadowite, czy nie.
� Co ja robi�am? A, tak, szuka�am konia. � Wyg�dka ruszy�a dalej. � Kucyku, kucyku, kucyku... � wo�a�a, dostrzegaj�c przy tym, �e ciemno�� w szafie sta�a si� nagle bardzo b-mollowa.
Nagle Wyg�dka zauwa�y�a, �e tym, co szoruje po jej d�oniach i twarzy, nie s� naturalne tkaniny i wiktoria�skie stroje swinguj�cego Londynu, lecz kolczasta ro�linno��.
� Oo uuuuu � powiedzia�a Wyg�dka, zataczaj�c si�.
Z przodu zobaczy�a �wiat�o, kt�re dla poszatkowanego umys�u Wyg�dki by�o bez cienia w�tpliwo�ci Bogiem. Odwr�ci�a si�, by rzuci� si� do ucieczki. Je�li B�g by� cho� po cz�ci taki, jak m�wili mama i tata, nie chcia�a go spotka�. Potem jednak potkn�a si� i to da�o jej chwil� do namys�u. On i tak jest wsz�dzie i pewnie ju� wie o koniku polnym, pomy�la�a, wi�c r�wnie dobrze mog� podej�� i si� przywita�.
Tym Wyg�dka udowodni�a, �e jest rozs�dn� dziewczynk� (je�li nie liczy� pal�cej ��dzy, by odwali� kit�). W ko�cu, jak cz�sto mo�na spotka� Wszechmog�cego? On wiele podr�uje i nawet w najbardziej sprzyjaj�cych okoliczno�ciach trudno si� do Niego dosta�.
26
Wyg�dka wesz�a w �nieg - �nieg?! - i po dziesi�ciu krokach znalaz�a si� w lesie. Znowu na chwil� opu�ci�a j� odwaga. Potem jednak obejrza�a si� i zobaczy�a daleko w tyle smu�k� �wiat�a p�yn�c� z otwartych drzwi szafy. W nietypowym przyp�ywie rozs�dku, kt�ry spokojnie mo�emy przypisa� dzia�aniu narkotyk�w, zostawi�a drzwi lekko uchylone. (Wszystkie dzieci powinny wiedzie�, �e g�upot� jest zamykanie si� w szafie, a ich rodzice powinni wiedzie�, �e kupuj�c ksi��ki to opisuj�ce, automatycznie zyskali prawo pozwania do s�du autora, kt�ry tak czy owak ma nadzwyczaj dobrych prawnik�w).
Wyg�dka, podniesiona na duchu, sz�a dalej. Po dziesi�ciu minutach zda�a sobie spraw�, �e �wiat�o, kt�re widzia�a, nie by�o Bogiem, tylko najzwyklejszym sygnalizatorem ulicznym, b�yskaj�cym w za�nie�onym lesie na czerwono, pomara�czowo i zielono. Usma�ona �wiadomo�� dziewczynki uzna�a ten fakt za co� najbardziej naturalnego pod s�o�cem. Wyg�dka wyci�gn�a r�k� i dotkn�a zimnego metalu. Gdy ju� mia�a go poliza�, us�ysza�a zbli�aj�ce si� kroki. Na pierwszy rzut oka wyda�o si� jej, �e to kucyk id�cy na tylnych nogach. Ale gdy si� zbli�y�, stwierdzi�a, �e to znacznie silniejsze stworzenie - wygl�da�o jak kozio�, kt�ry zachowuje si� jak cz�owiek.
Czy mama i tata nie m�wili jej, �e koz�y to symbol Szatana? A mo�e chodzi�o o tr�jbarwne koty? Zmarszczy�a nos. Czymkolwiek by�o stworzenie, bez w�tpienia pochodzi�o z Francji. To wyja�nia�o szpiczast� br�dk�, ale co z tymi r�kami? Szatan - na pewno Szatan! � ni�s� kilka paczek, zapewne by�y to przekl�te dusze skazane na Piek�o. Wyg�dka stwierdzi�a, �e jej w�dr�wka zamienia si� w koszmar, ale
27
za wszelk� cen� postanowi�a nie ulega� przera�eniu. Schowam si� za tym sygnalizatorem, pomy�la�a, i przyjrz� mu si� dok�adniej.
Stw�r, skupiony na swoich obowi�zkach i g�sto padaj�cym �niegu, przeszed� tu� obok niej. Gdy j � min��, Wyg�dka zobaczy�a co�, czego mia�a ju� nigdy nie zapomnie�. Cho� z przodu wygl�da� jak kozio� i by� poro�ni�ty we�nist� sier�ci�, z ty�u okaza� si� sflacza�ym, siwym m�czyzn� w �rednim wieku. Dziewczynka, patrz�c z przera�eniem na trz�s�ce si� po�ladki, us�ysza�a, jak stw�r mruczy co� do siebie.
- Masz ci los! � Spojrza� na sw�j kieszonkowy zegarek. -Sp�ni� si�!
Wyg�dka nie mog�a si� powstrzyma�. Oburzona, wysz�a zza sygnalizatora i krzykn�a:
- Ej! To jest z innej ksi��ki!
Faun by� tak zaskoczony widokiem Wyg�dki, �e na �nieg trysn�� strumyczek z�otego moczu.
- Jezu Chryste! � wykrzykn�� faun, rozrzucaj�c paczki.
ROZDZIA� 2
- Naruszenie praw autorskich to nie �art - powiedzia�a Wyg�dka z takim naciskiem, na jaki tylko by�o sta� dziewczynk� jej postury. - Poza tym powinien pan bardziej uwa�a� na paczki. Nigdy nie wiadomo, czy to nie dzieci.
Faun popatrzy� na ni� ze zdziwieniem.
- Wys�ane na wie�. - Jeszcze wi�ksze zdumienie. - Z powodu wojny! Bombardowania. Na pewno nie widzia� pan bombardowa�?
Faun wzruszy� ramionami.
-Widocznie rozmawia� pan z moim bratem Edim -warkn�a Wyg�dka. - Nienawidz� go.
- Nie mam poj�cia, o czym gadasz - powiedzia� faun, kopi�c �nieg, by ukry� �lad po swoim ma�ym wypadku. -Tak czy owak, mlecze nie b�d� mi rozkazywa�.
Tym razem to Wyg�dka okaza�a zdumienie.
- To oczywiste: jeste� mleczem - stwierdzi� faun. Poklepa� si� po g�owie. - ��ty na g�rze.
29
Wyg�dka z niedowierzaniem otworzy�a i zamkn�a usta, po czym prychn�a:
- Nie jestem kwiatem, tylko dziewczynk�!
Faun wci�gn�� w nozdrza mro�ne, zimowe powietrze.
- A za choler�! We wszystkich moich ksi��kach pisz�, �e dziewczynki to sama s�odycz. A ty pachniesz jak karton mleka otwarty rok temu.
Wyg�dka, kt�ra nie przepada�a za prysznicami i do�� cz�sto zapomina�a zmieni� bielizn�, mocno si� zaczerwieni�a.
- Nie jestem produktem mleczarskim! - mrukn�a. � Jestem dzieckiem! Nazywam si� Wyg�dka!
- Jeste� mo�e telefonem kom�rkowym? Technika dzia�a cuda.
Wyg�dka, nieprzywyk�a do sytuacji, w kt�rej to ona jest m�drzejsza, zacz�a tupa� nogami o �nieg.
- Nie! Nie! Nie! Jestem dziewczynk�, dzieckiem, istot� ludzk�!
Oczy fauna zrobi�y si� okr�g�e.
- C�rka Steve'a? Naprawd�? - Do�� niespodziewanie zacz�� nuci� Wer� in the Money.
- C�rka kogo? - spyta�a Wyg�dka.
- C�rka Steve'a, wiesz, Atom i Steve*. Dziwne, �e nie bra�y w tym udzia�u �adne kobiety, ale w ko�cu to tw�j mit o stworzeniu, a nie m�j � powiedzia� faun. � W�a�ciwie to Steve nie jest taki z�y. Gdyby� pochodzi�a z pewnych
* Przeciwnicy ma��e�stw homoseksualnych w krajach anglosaskich mawiaj�: �God mad� Adam and Eve, not Atom and Ste-ye", czyli �B�g stworzy� Adama i Ew�, a nie Atoma i Steve'a" (przyp. t�um.).
30
plemion afryka�skich, nazwa�bym ci� �C�rk� Orzecha Kokosowego".
- Wygl�dam na Afrykank�? - spyta�a Wyg�dka.
- Nie ma si� co oburza� - odpar� faun. - Zaj��em si� po prostu religioznawstwem por�wnawczym. Ta dziedzina na pewno nie ka�demu odpowiada, ale jest nieszkodliwa. Wskaza�em na podobie�stwa pomi�dzy lud�mi, na w�a�ciw� ka�dej grupie potrzeb� stworzenia mitu. Oczywi�cie osobom spoza grupy mit wydaje si� absurdalny, we�my na przyk�ad �ebro!
O czymkolwiek m�wi� ten facet, Wyg�dka przypuszcza�a, �e rodzicom by si� to nie spodoba�o.
- Przynajmniej nie chodz� z go�ym ty�kiem - wypali�a.
- O, zaczyna si� - powiedzia� faun - wy�miewanie faktu, �e jestem faunem pionowym, a nie poziomym. My�lisz, �e chcia�em si� taki urodzi�?
Zawstydzona Wyg�dka nie wiedzia�a co powiedzie�.
- Zdaje si�, �e mama mnie wo�a - wykrztusi�a w ko�cu i odwr�ci�a si�, by odej��.
- Nie, nie, C�rko Steve'a, nie id�! - poprosi� faun. -Dzidzia potrzebuje nowych but�w! Jestem przyjacielem! -Zahaczy� jej r�k� r�czk� swojego parasola. Obudowa zsun�a si�, ukazuj�c miecz. - Ha, ha, ha! To m�j szpikulec! Na �mieci! - Gor�czkowo nabi� na� kilka spad�ych li�ci. - Nie chc� zrobi� ci krzywdy. Na�� to z powrotem. Dzi�kuj�.
Wyg�dka nie by�a ca�kowicie przekonana.
- Ci, kt�rzy s� przyja�nie nastawieni, nie komentuj� zapach�w innych ludzi - powiedzia�a. � Sam nie pachniesz zbyt �adnie.
31
- Przepraszam. Wybacz mi, prosz�, Wyg�dko, C�rko Steve'a - powiedzia� faun, pr�buj�c j� oczarowa�. - Mam ponadprzeci�tn� inteligencj�, ale moje umiej�tno�ci spo�eczne pozostawiaj� wiele do �yczenia. S�ysza�a� o zespole Aspergera?
- Nie - przyzna�a Wyg�dka. Rozmowa z faunem przypomina�a marsz przez g��bokie b�oto, kt�re wsysa kalosze. -Prosz� si� nie obra�a�, ale zastanawiam si�, czy angielski to pa�ski pierwszy j�zyk.
- Naprawd�? Niewiele czytasz, prawda? - powiedzia� faun. � Jej te� si� nie podoba, �e jestem inteligentny. Ona chce, �ebym pozosta� na swoim miejscu. Dlatego nazywaj� mnie panem Tumanem.
- To niezbyt mi�e - stwierdzi�a Wyg�dka. - M�j brat Edi nazywa mnie �Wyg�dk�". Nigdy mi nie wyt�umaczy�, dlaczego.
- Ach, dr�czenie przez innych - powiedzia� faun, wysuwaj�c kopyto. - Najlepsze spoiwo rodz�cej si� przyja�ni. Pan Tuman, do us�ug.
Wyg�dka spojrza�a na jego kopyto.
- Mi�o pana pozna�, panie Tumanie.
- Jak trafi�a� do Blarnii? - spyta� pan Tuman.
- Do Blarnii? To tak nazywa si� tylny ogr�d profesora?
- Ca�a ta kraina to Blarnia - wyja�ni� faun. - Od �wiate� ulicznych w zachodnim lesie do wielkiego zamku Kar Mel na wschodzie. Na po�udniu graniczy z Oz, na zachodzie ze �r�dziemiem, a na p�nocy z Bujdostanem.
- Prze... przesz�am przez szaf� *- powiedzia�a Wyg�dka. Pan Tuman popatrzy� na ni� z niedowierzaniem.
- Wlaz�a� tu przez szaf�? - spyta�. - Co ty, na haju jeste�?
32
Wyg�dka zn�w nie wiedzia�a co na to odpowiedzie�. Nast�pi�a chwila milczenia. Pan Tuman sta�, leniwie kre�l�c na �niegu rozdwojonym kopytem symbol funta.
- Chyba lepiej ju� p�jd�... - powiedzia�a Wyg�dka. -Musz� znale�� konia z ��kami...
� Czekaj! � przerwa� jej pan Tuman. � A mo�e p�jdziemy do mnie? Na herbat�! I ciasto! Tylko tyle. Nie chodzi o kidnaping ani nic takiego. Bua, ha, ha, ha!
W z�owieszczym rechocie pana Tumana by�o co�, co doda�o dziewczynce otuchy.
- Co to jest �kidnaping"? - spyta�a.
� Wyt�umacz� po drodze - odpar� pan Tuman, rzucaj�c paczki w zasp� i �api�c Wyg�dk� za r�k�. - Powiedz, czy naprawd� jeste� taka s�odka?
Gdy tak szli przez las, pan Tuman robi� co w jego mocy, by zneutralizowa� nieomylny instynkt Wyg�dki do samozag�ady. Podczas kr�tkiej drogi do jego domu dziewczynka niemal zlecia�a z urwiska, bez powodzenia pr�bowa�a obudzi� nied�wiedzia z hibernacj i i o ma�y w�os nie wpad�a do opuszczonej kopalni srebra. W ko�cu, na dnie niewielkiego zag��bienia, pan Tuman skr�ci� nagle w bok, j akby zamierza� wej �� prosto w du�y g�az. I to w�a�nie zrobi�. Otumaniony, prze-pe�z� bez celu jakie� trzy metry, a� natrafi� na ukryte wej�cie, w sam raz dla niewielkiego stworzenia (albo dziewczynki).
- Nigdy nie mog� go znale��, o ile nie jestem lekko oszo�omiony - przyzna�.
Wn�trze by�o suche i przytulne, a wystr�j przywodzi� na my�l jednocze�nie profesora z Oksfordu i biblijnego pustelnika. W grocie niewiele by�o luksus�w, je�li nie liczy� dziesi�tek rega��w z ksi��kami i niewielkiego, nap�dzanego
33
par� odtwarzacza DVD. Na pod�odze le�a� dywan i sta�y dwa ma�e krzes�a.
� Jedno dla mnie - powiedzia� pan Tuman - a drugie dla mojej zdobyczy... ee, przyjaci�ki! Chcia�em powiedzie�: przyjaci�ki.
� Dzi�kuj� - powiedzia�a Wyg�dka, siadaj�c.
Ju� si� rozgrza�a i w jej nozdrza wdar�a si� duszna wo� jaskini, zapach kogo�, kto w po�owie jest poro�ni�ty sier�ci� i nie za�ywa k�pieli. Nagle poczu�a, jak bardzo jest g�odna, i zacz�a si� zastanawia�, czy nieuprzejme by�oby poproszenie, by ogoli� sobie kopyto i upitrasi� troch� �elatyny.
Gdy pan Tuman parzy� herbat�, oczom Wyg�dki raz po raz ukazywa� si� niemi�y widok jego nagiego ty�ka. Zawstydzona, odwr�ci�a si�, by popatrze� na ksi��ki na p�kach. Wyci�gn�a t� pod tytu�em Nie tylko cukierki: jak zwabi� wsp�czesne, przem�drza�e nieletnie, ale nie by�o w niej �adnych obrazk�w. Potem otworzy�a Kidnaping, czyli porywanie dzieci, ale ta ksi��ka okaza�a si� jeszcze nudniejsza. Wyg�dka od�o�y�a j� na p�k� i rozejrza�a si�. Zauwa�y�a obraz olejny przedstawiaj�cy grupk� faun�w przy partii pokera.
� Wiem, �e to kicz - przyzna� pan Tuman. - Ale jest na nim m�j ojciec, trzeci od lewej.
� To mi�o � powiedzia�a Wyg�dka beznami�tnym tonem. Potem jej wzrok pad� na powieszon� na �cianie tabliczk� z napisem WSPӣPRACOWNIK MIESI�CA.
Pan Tuman zrobi� przera�on� min�, ale potem wzi�� si� w gar��.
� To tylko �art! Ta nagroda nie jest prawdziwa! Jak mog�aby by�? To idiotyzm. Ma�y, �a�osny, stuprocentowy �art, kt�ry przygotowali moi koledzy z pracy. Jako �art.
34
par� odtwarzacza DVD. Na pod�odze le�a� dywan i sta�y dwa ma�e krzes�a.
� Jedno dla mnie � powiedzia� pan Tuman � a drugie dla mojej zdobyczy... ee, przyjaci�ki! Chcia�em powiedzie�: przyjaci�ki.
� Dzi�kuj� - powiedzia�a Wyg�dka, siadaj�c.
Ju� si� rozgrza�a i w jej nozdrza wdar�a si� duszna wo� jaskini, zapach kogo�, kto w po�owie jest poro�ni�ty sier�ci� i nie za�ywa k�pieli. Nagle poczu�a, jak bardzo jest g�odna, i zacz�a si� zastanawia�, czy nieuprzejme by�oby poproszenie, by ogoli� sobie kopyto i upitrasi� troch� �elatyny.
Gdy pan Tuman parzy� herbat�, oczom Wyg�dki raz po raz ukazywa� si� niemi�y widok jego nagiego ty�ka. Zawstydzona, odwr�ci�a si�, by popatrze� na ksi��ki na p�kach. Wyci�gn�a t� pod tytu�em Nie tylko cukierki: jak zwabi� wsp�czesne, przem�drzale nieletnie, ale nie by�o w niej �adnych obrazk�w. Potem otworzy�a Kidnaping, czyli porywanie dzieci, ale ta ksi��ka okaza�a si� jeszcze nudniejsza. Wyg�dka od�o�y�a j� na p�k� i rozejrza�a si�. Zauwa�y�a obraz olejny przedstawiaj�cy grupk� faun�w przy partii pokera.
� Wiem, �e to kicz � przyzna� pan Tuman. - Ale jest na nim m�j ojciec, trzeci od lewej.
-To mi�o - powiedzia�a Wyg�dka beznami�tnym tonem. Potem jej wzrok pad� na powieszon� na �cianie tabliczk� z napisem WSPӣPRACOWNIK MIESI�CA.
Pan Tuman zrobi� przera�on� min�, ale potem wzi�� si� w gar��.
� To tylko �art! Ta nagroda nie jest prawdziwa! Jak mog�aby by�? To idiotyzm. Ma�y, �a�osny, stuprocentowy �art, kt�ry przygotowali moi koledzy z pracy. Jako �art.
34
- O. A gdzie pan pracuje? - spyta�a.
- Eee... Nazwa mi umkn�a... - wyj�ka� pan Tuman. -W Departamencie... czego� tam... Czego sobie �yczysz do herbaty? Cukru? Cytryny? Kropel odurzaj�cych?
Cokolwiek by�o w herbacie, spe�ni�o swoje zadanie. G�odna Wyg�dka nie zwr�ci�a uwagi na lekko chemiczny posmak ani na fakt, �e z ciastek wystaj� ma�e, czarne kapsu�ki. Pan Tuman nie jad�, siedzia� tylko rozparty na krze�le, trzymaj�c rozdwojone kopyta razem, i cicho chichota� do siebie. Dziewczynka na to nie zwa�a�a. Uzna�a, �e wi�cej zostanie dla niej.
Gdy ona si� objada�a, pan Tuman opowiada� cudowne historie o �yciu w Blarnii. M�wi� o nocnych zabawach, podczas kt�rych driady, druidzi i droidy wychodzili, by zagra� w badmintona odbezpieczonym granatem r�cznym. M�wi� o Bia�ym Rogaczu, spe�niaj�cym �yczenia, je�li si� go z�apa�o. Opowiada�, �e Rogacz jest ju� stary i niespecjalnie stara si� uciec. �e z�apali go ju� wszyscy w Blarnii, w��cznie z pewnym paralitykiem, a Rogacz nigdy nie sprecyzowa�, �e nie mo�na wykorzysta� jedynego �yczenia po to, by �La�jcTy� sobie wi�cej �ycze�. A zatem ka�dy mieszkaniec Blarnii mia� niesko�czon� liczb� �ycze� i za ka�dym razem, gdy wykorzystywa� jedno z nich, kto� znajomy z czystej z�o�liwo�ci u�ywa� swojego, by odwr�ci� dzia�anie tamtego �yczenia. Wszystko by�o r�wnie ponure i paskudne, jak przed pojawieniem si� Rogacza, tyle �e teraz obwiniano si� o to nawzajem, wi�c wszelkie urazy by�y na porz�dku dziennym.
- To jakby �y� w cholernym opowiadaniu O. Henry'ego.� Pan Tuman westchn��. - C�rko Steve'a, jak ciastka?
35
- Mmmfff-mmffff- odpar�a Wyg�dka, wpychaj�c sobie do ust dwie kolejne sztuki.
- Zawsze zdaj� egzamin. Wzi��em przepis z ksi��ki kucharskiej Marylin Monroe.
Pan Tuman zacz�� jej opowiada� o ostatnim pobycie Bachusa w Blarnii, kiedy to wszyscy zalali si� w tr�b� i nosili na g�owach pacho�ki drogowe, nagle jednak przerwa�, jakby przypominaj�c sobie cel wizyty dziewczynki.
� Jak si� czujesz? � spyta�. � Odurzona?
� Nie � zaprzeczy�a Wyg�dka, wycieraj�c kawa�kiem ciastka ostatni� odrobin� d�emu malinowego. W�o�y�a k�s do ust, po czym g�o�no bekn�a.
Pan Tuman potar� policzek i zmarszczy� czo�o, lecz potem jego rysy znowu si� rozlu�ni�y.
- Teraz przyda nam si� chyba - powiedzia� - troch� muzyki. - Podszed� do odtwarzacza DVD. - Odtwarza te� p�yty CD � oznajmi�, gmeraj�c przy urz�dzeniu. - Trzeba chwilk� poczeka�, a� kocio� zacznie dzia�a�.
Trzydzie�ci minut p�niej po przytulnej jaskini ponios�a si� zdumiewaj�ca muzyka. Nie przypomina�a niczego, co Wyg�dka do tej pory s�ysza�a.
� Po twojej minie widz�, �e nie znasz Jethro Tuli - stwierdzi� pan Tuman. - Wi�kszo�� muzyki rockowej wydaje mi si� taka... ja�owa, intelektualnie rzecz ujmuj�c. Ale to... pos�uchaj tego fletu! � Potem za�piewa� wraz z wokalist�: -Siedzi na �awce w parku, patrzy na dziewczynki i ma z�e zamiary! Hej, Aqualung!
Wyg�dka nie wiedzia�a, co na to powiedzie�, wi�c po prostu siedzia�a z u�miechem i pr�bowa�a nie zwraca� uwagi na nag�e dudnienie w swoim brzuchu. Pan Tuman
36
- Mmmfff-mmffff- odpar�a Wyg�dka, wpychaj�c sobie do ust dwie kolejne sztuki.
- Zawsze zdaj� egzamin. Wzi��em przepis z ksi��ki kucharskiej Marylin Monroe.
Pan Tuman zacz�� jej opowiada� o ostatnim pobycie Bachusa w Blarnii, kiedy to wszyscy zalali si� w tr�b� i nosili na g�owach pacho�ki drogowe, nagle jednak przerwa�, jakby przypominaj�c sobie cel wizyty dziewczynki.
- Jak si� czujesz? - spyta�. � Odurzona?
- Nie - zaprzeczy�a Wyg�dka, wycieraj�c kawa�kiem ciastka ostatni� odrobin� d�emu malinowego. W�o�y�a k�s do ust, po czym g�o�no bekn�a.
Pan Tuman potar� policzek i zmarszczy� czo�o, lecz potem jego rysy znowu si� rozlu�ni�y.
- Teraz przyda nam si� chyba - powiedzia� - troch� muzyki. � Podszed� do odtwarzacza DVD. - Odtwarza te� p�yty CD - oznajmi�, gmeraj�c przy urz�dzeniu. - Trzeba chwilk� poczeka�, a� kocio� zacznie dzia�a�.
Trzydzie�ci minut p�niej po przytulnej jaskini ponios�a si� zdumiewaj�ca muzyka. Nie przypomina�a niczego, co Wyg�dka do tej pory s�ysza�a.
- Po twojej minie widz�, �e nie znasz Jethro Tuli - stwierdzi� pan Tuman. - Wi�kszo�� muzyki rockowej wydaje mi si� taka... ja�owa, intelektualnie rzecz ujmuj�c. Ale to... pos�uchaj tego fletu! - Potem za�piewa� wraz z wokalist�: -Siedzi na �awce w parku, patrzy na dziewczynki i ma z�e zamiary! Hej, Aqualung!
Wyg�dka nie wiedzia�a, co na to powiedzie�, wi�c po prostu siedzia�a z u�miechem i pr�bowa�a nie zwraca� uwagi na nag�e dudnienie w swoim brzuchu. Pan Tuman
36
najwyra�niej czeka�, a� dziewczynka co� zrobi, ona jednak nie mia�a poj�cia, co by to mia�o by�.
- Niesamowite... zdaje si�, �e szkliste oczy to