15325

Szczegóły
Tytuł 15325
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

15325 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 15325 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

15325 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

konstanty ildefons ga�czy�ski kronika olszty�ska opracowa� i wst�p napisa� andrzej drawicz Lasy moje olszty�skie, jeziora mazurskie, sianokosy i �niegi, co je dzik zakrwawi�, dzi�kuj� wam za wszystko i pi�knie pozdrawiam. Od W�gorzowa po Wiartel, Od E�ku do Ostr�dy witam sikorki w brzasku, na sosnach dzi�cio�y i w lutym, cho� mr�z trzaska, kwitn�ce jemio�y. Pok�on wam bij�, chmurki, i wam, chy�e pag�rki, �e�cie mi u�o�y�y r�k� do pisania i strun� odnalaz�em, co srebrnie podzwania. �Poemat dla zdrajcy" KRONIKA OLSZTY�SKA / wieczne lato �wieci w moim pa�stwie... �Sen nocy letniej" Gdy trzema zaczyna p�owie�, a �o��d� wi�kszy w d�browie, znak, �e lata z�ote nogi ju� si� szykuj� do drogi. Lato, jak�e ci� ub�aga�? pro�b� jak�? �kaniem jakim? Tak ci pilno p�j�� i zabra� w walizce ziele� i ptaki? Ptak�w tyle. Zieleni tyle. Lato, zaczekaj chwil�. II Dobrze jest nad jeziorem nawet por� deszczow�. Le�niczy wieczorem lamp� zapala naftow�, po chwili we wszystkich pokojach naftowe lampy p�on�, a cienie od rog�w jelenich rozrastaj� si� w niesko�czono��. Psy szczekaj�. Tr�bki p�nocy bliskie. A chmury p�dz� po niebie jak wielkie psy my�liwskie. Zasypiamy przytuleni do siebie jak dzieci. Noc si� wypogodzi�a. Ksi�yc mruczy i �wieci. Pszczo�y �pi�. Tylko woda chlupie o brzeg bez przerwy. A nam si� �ni� polowania, paprocie, jelenie i strzelby. III Rano s�o�ce, rano pogoda, idziemy do k�pieli. Sama rado��! Sama uroda! Jak tu si� nie weseli�? Z sosny s�ycha� dzi�cio�a stuk. A tutaj ryby bryzg! spod n�g. Ech, bracia, wp�aw! I p�yn��, p�ywa�, a� tam, gdzie z drugiej strony wiatr, roze�miany wiatr przygrywa na sitowia strunach zielonych. IV A w tych borach olszty�skich dobrze z psami w�drowa�. A w tych jarach olszty�skich so�nina i d�browa. T�cza mosty rozstawia. Jak Wenus pachnie sza�wia. Ptak siada na ramieniu. Komar p�acze w promieniu. W dzie� niebo si� za�miewa, a noc� si� zagwie�d�a, gwiazdy w gniazda spadaj�. �al b�dzie st�d odje�d�a�. V Wszystkie szmery, Wszystkie traw ko�ysania, 20 wszystkie ptak�w i cieni�w ptasich przelatywania, wszystkie trzcin, wszystkie sitowia rozmowy, wszystkie dr�enia li�ci topolowych, wszystkie blaski na wodzie i ob�okach, wszystkie kwiaty, wszystek py� na drogach, wszystkie pszczo�y, wszystkie krople rosy to mi jeszcze, przyjacielu, nie dosy� � chcia�bym wi�cej ptak�w, drzew z ptakami, wi�cej blask�w, gwiazd, ob�ok�w, trzcin, kaczek na wodzie, i uchwyci� to wszystko r�kami, uca�owa� to wszystko ustami i tak zaj��, jak s�o�ce zachodzi. VI Ty� jest jezioro moje, ja jestem twoje s�o�ce, �wiat�ami ciebie stroj�, szcz�cie moje szumi�ce. Trzciny twoje poz�acam. Odchodz�. I zn�w wracam. Mi�kko moim k�dziorom w twych zielonych szuwarach. O, jezioro, jezioro pi�kniejsze ni� gitara! A noc� przez niebiosa zlatuj� sznurem d�ugim gwiazdy i na twych w�osach siadaj� jak papugi. VII Tuman nad ��k� dymi, ksi�yc sw�j lichtarz wzni�s�. Widzisz? To noc si� toczy jak w�z z muzykantami wiejskimi. Na �bach ko�skich przysiad�y sowy. Bicz si� chwieje. Wst��ki kolorowe. Uprz�� kurant wydzwania. Ech, uderz� siarczyste smyki! b�d� ta�czy� jelenie i dziki w le�nych salach do samego �witania. VIII Ze wszystkich kobiet �wiata najpi�kniejsza jest noc. IX Ona idzie, ona p�ynie, ona sunie pod niebios ogromn� bram�; a wszystko jest pi�kne u niej, a pachnie od niej wanilia i cynamon. Z g�r w doliny schodzi coraz g��biej, a oczy ma pi�kne jak jastrz�bie, a nogi ma proste jak sosny. Nadaremno si� dziwisz i pytasz, nie ma ko�ca gwia�dzisty korytarz, nie ma kresu dla nocy mi�osnej. 22 x Ona p�ynie szeroko, wielka i wielod�wi�czna, krowom rogi osrebrz�, dachom gont omiesi�cznia, w sadach jab�ka potr�ca, dzieciom jab�ka w sny wk�ada, ko�o wielkie zatacza, pl�som i �piewom rada, smykiem do okien stuka, na jezioro wyci�ga, �eby p�yn�� i �piewa�, �eby w struny zabrz�ka�. XI A na skraju lasu pogoda, a w tych szparach kurzawa szczeroz�ota, jakby Febus pogubi� ko�a. Bos� stop� brn� przez mokrad�a. ' Inna ziele� wci��. Inne �wiat�a. B��kit jak matka wo�a. XII Kiedym przez las sosnowy szed�, poj��em, �e w nim jest co� z m�skiej tragedii. A kiedym w las li�ciasty wszed�, to jakbym s�ysza� �miech i flet, jakbym wst�pi� do pokoju kobiety. XIII Jeszcze tyle by�oby do pisania, nie wystarcz� tu �adne s�owa: o wiewi�rkach, o bocianach, o ��kach sfa�dowanych jak suknia balowa, o bia�ych motylach jak listy lataj�ce, o zieleniach �miesznych pod �wierkami, o tych sztukach, kt�re robi s�o�ce, gdy si� zacznie bawi� kolorami; i gdy cz�owiek wejdzie w las, to nie wie, czy ma lat pi��dziesi�t, czy dziewi��, patrzy w las jak w �mieszny rysunek i przeciera o�lep�e oczy, dzwonek le�ny poznaje, �m� p�oszy i na serce k�adzie mech jak opatrunek. XIV Kiedy s�o�ce przechodzi przez swe zachodnie wrota, widz� twe cia�o w wodzie jak pos��ek ze z�ota. Jak dziewczyna Homera, pi�kna i nie�miertelna, Potem suniesz do brzegu krokiem l�ejszym od zmierzchu, dr��c jak trzcina i struna. A ksi�yc przypomina: � Taka by�a dziewczyna w grupie ngur w gc/anskiej studni JSfeptuna. XV Psy nad jeziorem szczekaj�, mo�e wydr� pochwyc�. Pisz� wiersze na piasku, pi�ro maczaj�c w ksi�ycu. XVI Ech, ha�asuje deszcz! trawa deszczowi rada. 26 Szcz�liwy, szcz�liwy deszcz, bo si� mo�e wypada�. Jab�ka jak twarze niemowl�t deszczowi si� bardzo dziwi�. Podaj mi ksi��k� dobr�. Rzu� w komin smolne �uczywo. XVII Grom daleki uderzy�, z tej strony od Karwicy. Deszcz jak kroki �o�nierzy po zielonej ulicy. Dzi�cio� skry� si�. Nie kuje. Listeczki nie szeleszcz�. �o��dzie z d�b�w sp�ukuje weso�a m��cka deszczu. XVIII Sp�ywaj� krople z ula. Woda z jab�oni kapie. Hej, deszcz po polach hula, bo nie ma �adnych zmartwie�. B�yska si�. Piorun broi. Lasowi moknie broda. O, przyjaciele moi, jutro znowu pogoda! XIX Jutro pop�yniemy daleko, jeszcze dalej ni� te ob�oki, pok�onimy si� nowym brzegom, odkryjemy nowe zatoki; nowe ryby znajdziemy w jeziorach, nowe gwiazdy z�owimy w niebie, pop�yniemy daleko, daleko, jak najdalej, jak najdalej przed siebie. Starym borom nowe damy imi�, nowe ptaki znajdziemy i wody, pos�uchamy, jak bije olbrzymie, zielone serce przyrody. XX Gdybym tkaczem by�, na imieniny tak� tobie utka�bym tkanin�: W samym �rodku rozleg�e jezioro, nad jeziorem gwiazd modrych kilkoro, a na brzegu pos�pna olszyna; 'na olszynie nieruchome ptaki, a w zatoce z�bate szczupaki, ksi�yc, noc i gwarliwa trzcina. XXI S�o�ce nad ziemi� nisko, ch�odnawy wiecz�r wcze�nie. Rozpalimy weso�e ognisko, za�piewamy weso�e pie�ni. Nasz p�omie� nie zaga�nie, drog� do gwiazd odszuka i nad gwiazdami b�y�nie. Pierwsza pie�� o przyja�ni. O obowi�zku druga. A trzecia � o ojczy�nie. Le�nicz�wka Pranie, 1950 28 PRZEZ �WIAT ID�CE WO�ANIE... (fragmenty poematu o pracy i pokoju) Ko�czy si� dzie�. Kobieta ustawia talerze. Ch�opak bochenek chleba wiezie na rowerze. Stolarz hebel od�o�y�. Wnet �wiat�o ogarnie latarenki przy bramach i du�e latarnie. Wsz�dzie �ampy rozb�ysn� r�nokolorowe: na torach i okr�tach �wiat�a sygna�owe, lampy w szko�ach i w sklepach, lampy w bibliotekach i na wie�ach stalowych, i na mi�kkich rzekach, na dworcach, gdzie zegary, w pulpitach, gdzie nuty, i te ma�e przy ��kach, zwane liliputy; w zak�adach produkcyjnych, w wytw�rniach i w kinie, i te, kt�re po balu gasn� w �Onieginie": kinkiety, bras-de-mury, paj�ki, �wieczniki, lichtarze, kandelabry, z�otoramienniki; i te we mgle, na drutach, kt�rymi wiatr kiwa, i tak si� trudno rozsta�. I te migotliwe w autach i w motocyklach, r�nych �wiate� du�o. I �wiecznik- meluzyna w hotelu �Pod R�", w Krakowie, gdzie na pi�trze pod numerem sz�stym szuka swoich pantofli Balzaka cie� t�usty. Gdy to wszystko zap�onie i oczy zadziwi, w jakiej� bocznej uliczce doro�karz s�dziwy r�wnie� swoje za�wieci latarnie z cyframi i do ch�ru je w��czy. A przy ka�dej bramie ju� si� �wieci � i latem, i podczas �nie�ycy � jak gwiazda numer domu i nazwa ulicy. 29 Teraz �wiec� zadmuchnij i podaj mi r�k� � p�jdziemy z tob� razem przez sznur latarenek t� ulic� do g�ry, a� tam, gdzie ten balkon, tam zostawi�em skrzypce. I chcia�bym je zabra�. Bela Bartok, ty� si� pomyli� w koncercie, to nie tak, to nie tak, to nie tak � ten najwy�szy, przera�liwy ton na kwincie, gdzie on jest? gdzie� go zgubi�, Bela Bartok? Ty nie my�l, �e to tak mo�na z oczu �zy jak sok z winnych gron � ty sp�jrz: jak kr�l Lear stoi klon i jesie� �piewa jak sopran. Ech, co za noc. N�w dr�y, nad klonem zaj�� swe miejsce. <. Gwiazdy podesz�y do szyb, jak dwaj muzykanci wiejscy, lepsi ni� ty, Bela Bartok. Ma�e rzeczy foremne! Zegar w rogu na �cianie � ma�e muzykowanie; flaszki z atramentami, nuty, z kory cz�enka i wy, kawy ziarenka, kwiat na oknie, s�k w desce, z�oty py� nad podw�rzem, wszystkie rzeczy niedu�e: gwiazdka �niegu, Usteczek, wst��ki, p�omyki �wieczek, wie�a w szachach, lis w bajce, wiatr, co w drutach brz�czy ma�e, weso�e rzeczy! Ja wiem: dla barbarzy�cy to s� te� drobnostki: elementarze dzieci i kielnie ojcowskie, sonety, Luwr, Ufficje, tw�j syn, moja c�rka i te drzewa, co szumi� w wierszach Erenburga; siewnik, pi�rnik, m�ot, smyczek i weso�y taniec, k�osy, ceg�y i domy, i gniazda bocianie, 30 Kochanowski i Tycjan, Piotr Breughel i Cranach, Mickiewicz, Puszkin, fugi Jana Sebastiana, Notre-Dame, Uspienski Sob�r i Wie�a Mariacka -I o to b�dzie walczy� �wiat a� do ostatka, i o to b�dzie walczy� �wiat przeciwko szujom, co si� na wojnie tucz� i wojn� handluj� � A� powie matka dziecku wieczorem spokojnym: � Widzisz, synku, kiedy� na �wiecie by�y wojny.. ... jeszcze i jeszcze raz: najja�niejsza ze wszystkich gwiazd i najprostsza ze wszystkich dr�g, i jedyna, �e nie ma dw�ch, najz�ocistsza ze wszystkich bram, naj�wietlistsza ze wszystkich lamp, najpi�kniejsza ze wszystkich rzek, co pop�ynie przez wiek i za wiek; najmocniejsza ze wszystkich r�k, najm�drzejsza ze wszystkich ksi�g, na j d�wi�cznie j sza ze wszystkich nut i tak l�ni, jakby� gwiazdy spl�t� � i plakaty, plakaty na �cianie, i przez �wiat id�ce wo�anie, g�osy matek i pi�ci doker�w, i motory, i pi�ra autor�w, wielkie oczy dzieci male�kich, artyku�y wst�pne i piosenki, i ta lampa, co mi teraz �wieci, i w eterze ten g�os: �Tu m�wi Szczecin!" i to, co masz w sercu najg��biej, i go��bie, go��bie, go��bie, i p�yn�ce jak �piew transparenty przez kontynenty, przez firmamenty � i najwy�sza ze wszystkich lir: Pok�j. Pok�j. DerFriede. Mir. Le�nicz�wka Pranie, 1950 MALI POMOCNICY Izb� sprz�tn��, r�kawic� we�nian� zacerowa� du�� ig�� do cerowania, drzewa 'przynie��, wody napompowa�, to s� nasze drobne zadania; czasem zak�adka od ksi��ki przepadnie � to my li�� podajemy lub k�os �yta, �eby wiedzia�, gdzie przerwa� czytanie ten, kt�ry czyta. Czasem kto� zachoruje w �rodku zimy, to my jemu lekarstwa przynosimy, opowiadamy, �e mr�z, �e wicher nad rzek�, lecz �e wiosna ju� niedaleko, i choremu rozpalamy w piecu, �eby, patrz�c na ogie�, samotno�ci nie czu�. A gdy s�siad z ci�kim tobo�kiem wchodzi do bramy, to my si� do niego u�miechamy i pomagamy. Raz dziecku zabawka wpad�a pod autobus, my�my j� wyci�gn�li spod k�, tego motyla na k�kach, �eby znowu berbe� dobrze si� czu�. A to by�o na wiosn�. U�miecha� si� milicjant, u�miecha�a si� ca�a ulica. I nas nie trzeba wo�a�. My�my z tych, co �piewaj�, co pracowitym majstrom narz�dzia podaj�, co koryguj� pisma i utwory s�ynne, co, dumnie, opuszczony wstawiaj� przecinek, co maluj� winiety, co czyszcz� szk�a latar�, co kurtyny podnosz�, podlewaj� kwiaty, szpilki do w�os�w robi�, zamiataj� poczt�, co wykonuj� rzeczy drobne, mniej widoczne � jak krawiec Kopernika zapomniany w wiekach: gdy Miko�aj pcha Ziemi�, on ig�� nawleka. A gdy koncert, my �wiece wnosimy do sali. A gdy Stwosz niebo rze�bi�, my�my ob�ok poz�acali, ten mniejszy, kt�ry tak wolno p�ynie. 32 Jeste�my jedni z wielu, jak ten nocny stangret, kt�ry do Beethovena z koz�a hukn�� nagle: � Sp�jrz pan, jaki ksi�yc w tym dzikim winie. Nasza sprawa � drobnostki: gryfy u skrzypiec w�oskich, polne koniki w trawie, ramki na fotografie, �wietlik, co latem �wieci, pajacyki dla dzieci, modre lampki na grobie, cie� jask�ki na klombie, kolczyki i grzebienie, pszcz� fruwanie, brz�czenie i �lad w s�onecznym blasku �e�skiej stopy na piasku, oczy g�si i kaczek, latawce, pies, co skacze, dym z komina, py� z kwiata, s�owa: mama i tata, wiatr weso�y na drodze, Wis�a, czerwcowe noce, dzwonki w sankach, �nieg nowy, ogie� z bierwion d�bowych, r�g jelenia, k�y dzika, organowa muzyka, i ten lec�cy �uraw, i ta �wiec�ca chmura... 1950 3 � Kronika olszty�ska o o SPOTKANIE Z MATK� Ona mi pierwsza pokaza�a ksi�yc i pierwszy �nieg na �wierkach, i pierwszy deszcz. By�em wtedy ma�y jak muszelka, a czarna suknia matki szumia�a jak Morze Czarne. Noc. Dopala si� nafta w lampce. Lamentuje nad uchem komar. Mo�e to ty, matko, na niebie jeste� tymi gwiazdami kilkoma? Albo na jeziorze �aglem bia�ym? Albo fal� w brzegi pochy�e? Mo�e twoje d�onie posypa�y m�j manuskrypt gwia�dzistym py�em? A mo�e� jest po�udniowa godzina, mazur pszcz� w z�otych sierpnia pokojach? Wczoraj szpilk� znalaz�em w trzcinach � od w�os�w. Czy to nie twoja? Ciemne olchy stoj� na moczarze, rozsypuje si� w mokrad�ach pr�chno. Ej, roz�wista� si� wiatr na fujarze, ma�e gwiazdki nad olchami zdmuchn��. Ma�a myszka przez �cie�k� przebieg�a. Drog� Mleczn� nietoperz wymierzy�. I wiatr ucich� nagle. I zza W�g�a z fajk� srebrn� w z�bach wyszed� ksi�yc. Roz�wieci�y si� �wieceniem wielkim chmury, dziuple, �o��dzie i s�ki � jakby ca�y �wiat by� srebrnym �wierkiem, srebrnym b�kiem graj�cym piosenki. 34 Listki dr*e� zaczynaj�, ptaki w ton uderzaj�, s�o�ce wschodzi nad kniej�, serce jak �nieg topnieje. Listkom rosn��, opada�, ptakom te� wiecznie nie �y�, s�o�cu wschodzi�, zachodzi�, sercu gwiazdy i skrzypce. Jak pude�ko �wieczek choinkowych, nagle, w r�ku, gdzie� od dna kredensu, my�li nagle tak wchodz� do g�owy, serce tr�c� i sercem zatrz�s�. �wieczki takie kupowa�a mama. One drzemi�. W nich �pi pi�kny zamiar. Tylko rozwi� je i tylko zapal, a zobaczysz, co z tego wyniknie: w �wieczkach b�y�nie drogiej twarzy owal. Matka palec wzniesie. Wiatr ucichnie. Matk� w r�ce uca�uj i w�osy, potem �niegu po uliczkach rozsyp, �eby b�yska� si� i �eby chrz�ci�. Potem wszystkie �wiat�a, co migoc�, do walizki zamknij. Otw�rz noc�, je�li w drodze spotka ci� nieszcz�cie. Lato w lesie. Ciemno�� zielona w �wierkach. Sza�wia. Zaj�czy szczaw. Niebo ob�oki zdejmuje. Ptak zerka. Trzmiele brz�cz� w�r�d traw. Motyle ��te i bia�e jak lataj�ce listy. Cisza i �wiat�o. A tam dalej i dalej, za tym pag�rkiem piaszczystym, te� jest lato. Niebo to jest ma�e miasteczko w niedziel�, gwiazdy gapi� si� na ziemi� z okien, a wiadomo, �e gwiazd jest wiele i �e wszystkie s� niebieskookie. A tam w rogu, w mieszkaniu z balkonem, w jednym oknie, gdzie kwiat czerwony, a to drugie okno z drugim kwiatem... tam ty mieszkasz. I pogrzebaczem fajerki przesuwasz. I p�aczesz. Bo tak d�ugo czekasz mnie z obiadem. Id� do ciebie. W twoj� ziele�. I w twoje �niegi. I w tw�j wiatr. W tw�j niezmierzony id� �wiat, gdzie pory roku na twej d�oni trojaka jak �l�zaczki ta�cz� i kurz si� wzbija, skrzypi w�z, odyniec biegnie przez mokrad�a i jele� ro�nie po�r�d �wiat�a, co, dzwoni�c, b�bni�c, tarabani�c, zaspane gwiazdy strz�sa z brz�z. Jesie� to skrzypce pot�uczone, bezradna my�l nad �wierci� smyczka, zima to plecy twoje bia�e, lato � jak z�ota r�kawiczka, kt�r� porzuci� w sadzie Jan, ten Kochanowski, co mu �y�k� wystarczy stukn��, a ju� wszystko ta�cuje, niebo si� otwiera, niebo niebieskich pe�ne pi�r, truchleje wilk, basuje b�r g�osem Szekspira i Homera. 36 Ze srebrnych, ksi�ycowych jezior delfin wysuwa ucho, jesiotr s�uchaniem skraca sobie pobyt. A z lasu truchcik sarnich kopyt. Z rybackich ognisk bucha dym, skwierczy na sadle p�otka ��ta � to w wierszach Jana tak. I w nim zakotwiczona moja nuta; i wszystkie, wszystkie, wszystkie muzy, bemole wszystkie, rytm i rym, i ksi�yc, m�j ubogi kuzyn, co na telegraficznych drutach noc� nabija sobie guzy. But zgubi�. Cho� jest ca�y �wiat�em, we �bie rozumu ani szczypty. I niesko�czonym sznurowad�em wpl�ta� si� w moje manuskrypty. Le�nicz�wka Pranie, 1950 ROZMOWA LIRYCZNA � Powiedz mi, jak mnie kochasz. � Powiem. � Wi�c? � Kocham ci� w s�o�cu. I przy blasku �wiec. Kocham ci� w kapeluszu i w berecie. W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie. W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach. I gdy �pisz. I gdy pracujesz skupiona. I gdy jajko rozt�ukujesz �adnie � nawet wtedy, gdy ci �y�ka spadnie. W taks�wce. I w samochodzie. Bez wyj�tku. I na ko�cu ulicy. I na pocz�tku. I gdy w�osy grzebieniem rozdzielisz. W niebezpiecze�stwie. I na karuzeli. W morzu. W g�rach. W kaloszach. I boso. Dzisiaj. Wczoraj. I jutro. Dniem i noc�. I wiosn�, kiedy jask�ka przyla�a. � A latem jak mnie kochasz? � Jak tre�� lata. � A jesieni�, gdy chmurki i humorki? � Nawet wtedy, gdy gubisz parasolki. � A gdy zima posrebrzy ramy okien? � Zim� kocham ci� jak weso�y ogie�. Blisko przy twoim sercu. Ko�o niego. A za oknami �nieg. Wrony na �niegu. Le�nicz�wka Pranie, 1950 38 NIOBE DEDYKACJA l EUTYFRON UWERTURA BIZANCJUM MA�A FUGA U CHACONA KUSTOSZ OSTINATO MA�Y KONCERT SKRZYPCOWY NENIA NIOBE III NIEBOR�W DU�Y KONCERT SKRZYPCOWY SPOTKANIE Z CHOPINEM KONCERTU SKRZYPCOWEGO CI�G DALSZY * * * IV �O, RADO�CI, ISKRO BOG�W!" DEDYKACJA W po�udnie wieku XX Ten koncert ciemny jak wiatr w g�azach, Czeladnik u Kochanowskiego, Z�o�y�em go w olszty�skich lasach. Tobie te d�wi�ki nios� w darze, Niechaj otocz� twoje imi�. Ty dla mnie wod� w lata skwarze I r�kawic� jeste� w zimie. We�, Siedmiostrunna, rym ubogi, Niech si� we w�osy ciemne wplata. Ty � pie�� weselna mojej drogi, Ty � blask i btysk nad �wiat�em �wiata. Przesianie Mi�a, gdy kartki te po��kn�, Gdy wiatr si� w g�azach uspokoi, Wnuk ujrzy w s�o�cu chmury brze�ek, To b�dzie �wiat�o oczu twoich. 42 EUTYFRON UWERTURA Nieforemna, nieweso�a, dzie� i noc nad brzegiem morza stoi w ska�� przemieniona � biedna c�ra Tantalowa, biedna �ona Amfionowa, Niobe, nieszcz�sna rodzica � 3 siedmiu syn�w, siedem c�rek Diana z Apollonem z �uku rozstrzelali jej o �wicie. Wok� pustka bezro�linna, �adnych �wiate� elektrycznych, na kamieniu stoi kamie�. 5 Niebo zimno patrzy w Niobe, ciemna chmura b�yska spodem, woda kamie� ochlapuje. 6 Idzie �agiel horyzontem, ale w inn� stron� idzie, a tu mro�na nocka idzie, nieweso�a, nieforemna. Tam daleko b�bni burza, a tu z przodu wicher �piewa. Stoi Niobe z wielk� g�ow�, �nieg nad g�ow� zako�owa�, g�ow� �ony muzykanta, g�ow� �ony Amf tonowej, g�ow� c�ry Tantalowej, tyle �niegu na powiekach. 10 Nie padaj� �zy kamienne, nie roz�wieca si� poranek, tylko mewy wrzeszcz�. BIZANCJUM ALME CAESAR VATIS TUI MISERERE DOMINE Tak� antyfon� napisa� poeta Taliarch, syn bednarza, w smutku si� pogr��ywszy, i rozpisa� j� na pi�� najs�awniejszych dzwon�w miasta Bizancjum. A imi� pierwszego dzwonu: Eutyfron; drugiego � Archangelus; trzeciego � Miko�aj; czwartego � Gerion; pi�tego � Acroceraunia. Takie s� imiona dzwon�w. I kiedy dzwony wydzwania�y antyfon� Taliarcha, m�wi�, �e od muzyki ich pada� z�oty cie� na tysi�c dwie�cie kopu�, wronom wyrasta�y z�ote skrzyd�a, a chmury zazielenia�y si�, za� stoj�ca na placyku Micha�a Archistratega figura Niobe wyra�nie wesela�a. Pierwszy odezwa� si� Eutyfron i wo�a� ALME, ALME, po nim Archangelus ze swoim CAESAR, Miko�aj m�wi� VATIS, Gerion TUI, za� dzwon Acroceraunia, ten, co potem uciek� do Rzymu, becza� MISERERE i wszystkie te �piewy miesza�, i braci zag�usza�, ale tak chytrze, �e w jego dzwonieniu s�ycha� by�o poszczeg�lne dzwonienia: i Eutyfrona, i Archangelusa, i Miko�aja, i Geriona. Gerion dzwon ze wszystkich pi�ciu braci dzwon�w by� najweselszy: pos�g Niobe bole�ciwej nieledwie r�k� wyci�ga�, jakby prosi� o grzebie�, s�uchaj�c go. A kiedy wype�ni�y si� dni i Mahomet II wkroczy� ze swoim wojskiem do miasta, figura Niobe obali�a si� i g�owa od�upa�a si�. Wtedy poeta Taliarch, syn bednarza, wyskoczy� z lochu, porwa� g�ow� i uciek� z ni� do Florencji. Dante ju� prawie p�tora wieku jak nie �y�. Takie s� wst�pne dzieje marmurowej g�owy Niobe, zwanej nieborowsk�. 45 MA�A FUGA Jaki wiatr, jaki los ci� porywa� Europy drogami na przestrza�? Kto ci� w r�ku mia�, kto ci� podziwia�, najpi�kniejsza z g��w, s�owia�sko-grecka? 2 Kto ci� wozi� w karecie przez zaspy? Kto morzami ci�ga� na dnie kufra? Jaki biskup urwa� �Pater noster", by zapatrze� si� w ciebie jak w obraz? 3 �wiadkiem by�a�, g�owo, jakim zbrodniom? W jakich krajach, pa�stwach, w kt�rej stronie? Jaki �otr w nos ci b�yska� pochodni�, w nos tw�j pi�kny jak s�oneczny promie�? Gdzie ty by�a�? Gdzie? Jak� ulic� ni�s� ci� z�odziej i ma�o nie skruszy�? Bia�a g�owo, czarna tajemnico rotterdamskich antykwariuszy. 5 Mo�e mia� ci� w r�ku swym Don Juan, Durer, Holbein, Tycjan, Lucas Cranach, mo�e skrzypek Filip- Emmanuel, syn wielkiego Jana Sebastiana? 6 - Mo�e w�a�nie Tycjan w noc weneck�, patrz�c w ciebie, oszala� z zachwytu i od sto�u wsta�, i na szyderstwo w�osy twoje przybra� w wianek z mirtu? 46 Wielka g�owo wielkiego pos�gu, jak� wiosn� mia�a�? Jak� jesie�? W jakich kr�gach musia�a� si� b��ka� w Europie jak w dantejskim lesie? Jaki kurz na ciebie spada�? Jakie wiatry? Jaka burza? Majowa? �niegowa? by, przez Morza Czarnego szmaragdy p�yn�c, gwiazd� spa�� na brzeg Azowa? 9 Tam spocz�a�. I tam ci� znale�li pod trzcinami, g��boko, przy Donie. Ale powiedz wszystko. Jak m�� jestem, kt�ry wszystko wiedzie� chce o �onie � 10 W 1950 roku, zapatrzony, noc�, pytam ciebie: � Czyje oko by�o przy twym oku, mo�e w Awinionie? Mo�e w Bremie? II CHACONA KUSTOSZ Kustosz muzeum w Nieborowie m�wi: Odnaleziona nad brzegami Morza Azowskiego przez ekspedycj� uczonych Katarzyny II, w drodze zamiany z caryc� dosta�a si� w XVIII wieku w r�ce magnackiej rodziny Radziwi���w. Dzisiaj urod� swoj� s�u�y pracy � 48 OSTINATO Niobe, marmurze z mirr�! O, Niobe, Niobe, kt�r� jeszcze �piewa� Ajschylos � ta�cz�cy wiersz czy tren dla chwa�y twojej, trochej czy jamb � powiedz, Niobe, co ci przystoi? Jak nad kart� pi�ro pochyl�? w strofie safickiej? alcejskiej? Niobe, rodzaj�w pie�niarskich tyle, co wysp na Morzu Egejskim. Niobe, gdybym by� dzieckiem twym, strun bym nie szuka�: z wiosn� dwa s�owa, a jaki hymn: � Niobe! Jask�ka! I tylko tyle: Jask�ka! Niobe! I kwiat pod stop�. Lepiej by Kochanowski. Lepiej Prokofiew. Lepiej Chopin. To nic, Niobe. Tw�j g�os goni mnie i przykazuje. To nic, �e w r�ce trudn� muzyk�. A ja spr�buj�; chmur dodam, �eby rym si� �ciemni�, z�oci� si� ciemniej, i sercem chlup! w Acheron � coraz ni�ej, coraz g��biej, tu? nie? Niobe! Piszczy w sitowiu wiatr. Marzn� r�ce. Czy to ta, czy to ta twoja twarz? 4 � Kronika olszty�ska Powiedz pr�dzej! Niobe! Czy ty masz mo�e tyle si�str, a ka�da ma twoj� g�ow�? Oj, jaki wiatr, oj, jaki mr�z, Niobe! Niobe! Przez piach, przez mech, przez mrok, przez torf pod niebem wykrzywionym jak dziwol�g � i zn�w przez noc, przez krakanie wron, Niobe, noj^i mnie bol�! Ju� nie p�jd�, spoczn� nieco. Heinrich, bujda , .Lyrisches Intermezzo": �za w wiolinie, tani spleen. Acheron, p�yniesz? To p�y�. 50 MA�Y KONCERT SKRZYPCOWY Te okna o�wietlone... Kto tam teraz mieszka? Te okna, pelargonie, mostek, ma�a rzeczka, stara studnia z Neptunem, jab�o�, ziele�, �cie�ka � a gdzie to jest? Firanki wiatr ko�ysa�, konwali� pachn�cy. W lichtarzu sta�a �wieca. S�owik gra� na skrzypcach. Dzwoni�o ci�ko srebro gwiazd w warkoczach nocy -a gdzie to jest? 3 Niebieskim cyferblatem �wieci� z wie�y zegar, po niebie zap�niony wolno ob�ok p�yn�� �� a potem ksi�yc wschodzi� i okna otwiera� � a gdzie to jest? 4 W talerze cyrulika d�� wiatr po�udniowy, uliczk� pies przechodzi�, ni�s� w z�bach latarni�, bukiety, iskry, szepty spada�y do wody � a gdzie to jest? 5 Zar�czyny w altanie. Per�a. Szmaragd. Rubin. �Ballady i romanse". Imiona. Wiatr w polu. A ksi�yc, on do ucha m�wi�, m�wi�, m�wi� � a gdzie to jest? NENIA NIOBE Co za no-o-c, droga myli si�, co za no-o-c, szosa bieli si�; gdzie�cie wy-y, dziateczki, gdzie�cie s�? z jakiej pijecie rzeczki wod� md��? W Pary�u-m was szuka�a � nie znalaz�a. I z lamp� po kana�ach. Lampa zgas�a. Jaki mro-o-k jaki �nie-e-g! Boli! 0-och! O, Melpomen�! Gdzie�cie wy-y, dziateczki, gdzie�cie s�? Moje jasne g��weczki, kto was wzi��? Mo�e tutaj jeste�cie, tu, gdzie sz�am, mo�e tu, w tej szpareczce, mo�e tam? Dok�d i-i-��? komu �ali� si�? Nocy, nocy, w ska�� przemie� mnie, ale �ys� i niemraw�, �eby �aden kwiat ani trawa, tylko wia-a-tr, ciemno�ci, stada wron, i zwal w rzek� bole�ci, w Acheron. 52 III NIEBOR�W DU�Y KONCERT SKRZYPCOWY Jest lampa na �a�cuchach, co dotkni�ta skrzypi: kobieta z par� rog�w i ogonem rybim, zowi� j� meluzyn�, czasem bergamask�, pod stropem, nad cieniami jakby p�ynie p�asko i �wiat�ami przemawia jak s�owami cz�owiek. W�a�niem pod tak� lamp� siedzia� w Nieborowie w twarz Niobe zapatrzony, Niobe z Nieborowa. Iskry od me�uzyny bieg�y wzd�u� belkowa� i listopad nadchodzi� w zab�oconych butach z li�ciem klonu we w�osach, z resztk� s�o�ca w sercu. Ju� nad bram� wjazdow� b�ys�y dwie latarnie. W mroku skrzypn�y graby. Wiatr, piej�c ch�ralnie, 7 � ostatnie siedem li�ci zerwa� i zakr�ci�, frontem pa�acu tr�ci� i dalej pop�dzi�, b�ben p�askorze�biony st�uk�szy w tympanonie, a� j�k poszed� w tympanon, w herby i w chor�gwie. 9 A jesie� tego roku jak �r�dziemne Morze p�yn�a. S�o�ce gra�o na liniach p�askorze�b, 10 w muszkietach, w arkabuzach nieci�o iskierki i w li�ciach, kt�re p�dzi� wiatr jak fajerwerki 11 dalej, dalej i dalej, wiatr jak b�l przewlek�y. A noce by�y zimne. I ptaki uciek�y. 12 Tylko tam, k�dy teraz tyle oczu sowich, a gdzie w czerwcu w ja�minie gra� na skrzypcach s�owik, 13 zosta� blask, nawet noc�, jakby z�otym py�em przykurzony wiersz w z�ocie: Ja, s�owik, tu by�em. 14 A w sypialni, co z klucza trudno si� odmyka, nad miejscem, k�dy sta�a szklana harmonika, 15 by� arras, na nim wyspa w barwach mokrej mi�ty, na wyspie wiatr, co wida� by�o z drzew przegi�tych, 54 16 a je�li do arrasu zbli�y�a si� �wieca, widzia�e� w ciemnej g��bi, jak dzik goni� strzelca, i 17 jakoby w ilustracji do po��k�ych stronic pie�ni pana Szekspira �Yenus i Adonis". 18 Zacz��em w Nieborowie po pokojach brodzi� i od Niobe odchodzi�, i zn�w do niej schodzi�, 19 c powraca� i ucieka� przez korytarz przykry. Meluzyna w twarz Niobe upuszcza�a iskry, 20 z choinki Beethovena cacka spadaj�ce, kt�re Chopin pozbiera� i przemieni� w s�o�ce. 21 W arrasie wiatr d�� ci�gle. To cich�, to si� zbli�a�, to bieg� przez ca�y rejestr, do basu si� zni�a�, 22 lasy dalej odsuwa�, szed� przodem w sopranie (arras zdawa� si� ta�czy� jak pajac na �cianie), 23 a wiatr w tryl strzelca pl�ta�, dzikowi gra� w nozdrza, rdzaw� jesie� prowadzi� jak Bacchus sw�j orszak: 24 � satyr�w i Szopen�w na triumf indyjski � jak w ministra Goethego �Elegijach rzymskich", 25 gdzie jest waz greckich opis, jakby gra�y smyczki nisko, wy�ej Acheron, �wieczki i duszyczki. SPOTKANIE 2 CHOPINEM Dobry wiecz�r, monsieur Chopin. Jak pan tutaj dosta� si�? Ja przelotem z gwiazdki tej. By� na ziemi to mi l�ej: Stary szpinet, stary dw�r, ja mam tutaj co� w c-dur (tak� drobnostk�, prosz� pana), w starych nutach stary �piew, jesie�, lec� li�cie z drzew. Pan odchodzi? Hm. To �al. Matko Boska, w tak� dal! R�kawiczki. Merci bien. Bon soir, monsieur Chopin. y KONCERTU SKRZYPCOWEGO CI�G DALSZY 26 Ksi�yc w globusy patrza� w bibliotecznej salce i po Morzu �r�dziemnym wodzi� srebrnym palcem, 27 w Sycyli� si� wpatrywa�, w�drowa� nad Francj�, a potem wielkim �ukiem zn�w bieg� do Bizancjum 28 i monogramy swoje rysowa� na dzwonach, w sercach Archangelusa i Eutyfrona, 29 kt�rym �piewa� kaza�a muza Taliarcha. Nast�pnie po zegarach, lustrach, zakamarkach, 30 chmur� z siebie strz�sn�wszy przy pomocy wiatru, okr��aj�c fortepian i br�z kandelabr�w, 31 krzywym strumieniem sp�ywa�, gdzie sala czerwona, gdzie na innej tkaninie by� �lub Posejdona 32 z�otem i srebrem tkany tak jak rym do rymu, a Merkury prezenty przynosi� z Olimpu. 33 Wtedy gwiazdy podesz�y i brz�kn�y w szyby: Panna, Wodnik, Lew. �ucznik, Bli�ni�ta i Ryby, 58 ^ 34 gwiazdy, gwiazdy najdro�sze, gwiazdy rozmaite, te jeszcze nie odkryte i dawno odkryte: 35 W�z Dawida i Lira, Pies, Venus i Waga. I nagle zgas�y wszystkie. I ksi�yc te� zagas�. 36 I meluzyna zgas�a. Mrok drgn�� niewyra�nie. A wtedy Niobe twarz pocz�a ja�nie�, 37 najprz�d bia�o, a potem srebrnie i niebiesko. I wtedym twarz jej pozna�. I krzykn�� jak dziecko, 38 kiedy matk� lub wod� zobaczy przez klony... jakoby piach wi�lany i brzeg wyt�skniony: 39 Niobe! Niobe! Latarko przez pag�rki ciemne! Niobe! Donie! I Wis�o! I Morze �r�dziemne! 40 Jak �eglarz, w archipelag gdy wp�ynie zawi�y i wiatr �wiat�o mu zgasi, i ju� nie ma si�y, 41 a tu burza si� sro�y i ska� r�nych tyle, z jednej strony Syreny, z drugiej strony Scylle 42 i ostatni blask zamrze na archipelagu, i ostatnia piosenka po ostatnim ptaku, � 43 ciemne wa�y o burt� nie przestaj� wali� i �wiat�a nawet sercem nie mo�na zapali�, 44 noc d�u�y si�, strach ro�nie i cel z oczu znika, wok� ciemno�ci kr�te i ratunku znik�d, 45 a nagle gwiazda wzejdzie na niebios r�wninie i �eglarz krzyknie: ,,Gwiazdo!", i w gwiazd� pop�ynie 46 znowu wes� i pe�en weso�ej odwagi, bo gwiazda ��d� prowadzi przez archipelagi.� 47 tak �wieci�a twarz Niobe. Jak ziemia ogromna. Brzask ju� �ama� si�. Nuci�. Promie� strzela� w okna. 48 Kustosz rano mnie znalaz� jak nad matki grobem z twarz� w d�oniach nad tym marmurem Niobe. Niobe! 60 5fr :;- ;;- Co si� �z� o�wieci�o, to s�o�cem wschodzi. Co si� w ziemi� wrzuci�o, to si� urodzi; co si� w wiatr rozmota�o, to si� zmota. Za pag�rkiem cicha woda. IV �O, RADO�CI, ISKRO BOG�W!' Piszcza�kami, kadzid�em, mirtem i rozmarynem zdobi� trwo�ny Horatius przep�ywaj�c� godzin�, Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � My dla ciebie inaczej: tobie, Niobe, z wieczora dr�nik lampy zapala na kolejowych torach, Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � Tobie dzieci �piewaj�. Tobie motor w ob�oku. Tobie, Niobe, bo ty� jest krwi� okupiony pok�j, Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � a Dla ciebie dytyramb wykuwam, pod stropem pochylony z�otnik, maszyno tkacka, chor�gwie, chorale port�w i lotnisk. Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � Gdybym by� Taliarchem, panem na pi�ciu dzwonach, dzie� i noc bym ci dzwoni� w: Eutyfrona, Archangelusa, Miko�aja, Geriona, Acrocerauni�, Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � 62 O, d�wi�k�w jeszcze za ma�o, nam d�wi�k�w trzeba wiele, my jeszcze odkryjemy mow� kamieni i belek, Niobe, c�ro Tania�a, Niobc, �ono Amfiona � Nowe zwierz�ta znajdziemy na mi�dzyplanetarnych �owach Na �wiat�o rozbijemy atom czasu i s�owa, Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � Roztworzystym cierpieniem m�dra, daj m�dro�� tym, co krzycz�: �Matko, czemu� nas, matko, nie urodzi�a na ksi�ycu?" Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � Niech przem�wi� kamienie, drzewo, blacha i krowa, gwo�dzie, deski i beton, pustkowia i sitowia, Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � Niech dno rzeki przem�wi, beczka kszta�tem, wiatr szumem, m�otek w klarnet niech zmieni si�, z instrumentu w instrument, Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � To my, kielnie i m�otki, o �wiat ten mamy trosk�, to nasze s�o�ce o�wieca zachodnie cmentarze morskie, Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � Tam, gdzie si� �wiat�a gubi�, po�r�d kopu� najwy�szych palec tw�j, wielki promie�, promieniem promie� pisze, Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � 63 Tu kszta�ty zamieraj�. Echo liczb s�ycha� s�abo. P�ynie sen Scypiona przez wyzwolony kontrapunkt, Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � Sylaba Niobe sylaba nie Niobe dwie sylaby dwie sylaby cztery sylaby o sylaby sylaby sylaby sylaby Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � Nie ma �nieg ba �nieg �nieg sylaby o�nie�y mama �nieg baba �nieg sylaba ba, Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � Kto m�wi? m�wi sylaba mama sylaba wys�owi s�o�cu mama s�o�ce baba w abecadle s�owik, Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � Sylaba jest to g�oska lub kilka, kt�re wymawiamy od jednego tchu: N10 � sylaba, BE � sylaba, chmurka przez C, H i zwyk�e U. Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � A ty� jest i ta ma�a, co j� Stwosz rze�bi�, chmurka. I ty organy kolo�skie rozros�e w tysi�ce figur, ludzi, kwiat�w, dziwokszta�t�w, wielb��d�w, nie m�wi�c o ma�ych wiewi�rkach, Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � 64 L'art, 1'art tu es Niobe, Fart qui rit et pleure, plus vaste que vos canons, plus doux que le bonheur, Niobe, daughter of Tantalus, Niobe, Amphion's wife � W tobie Orlando di Lasso. W tobie waga i wiek. Mensch � ja, das klingt stolz. W iskusstwie czie�owiek, Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � Od bieguna do bieguna jedna sprawa, jedna struna, wiek w po�udniu, blask w cz�owieku, �piewa Niobe pie�� o wieku. �piewaj, Niobe, struny swymi, m� piszcza�k�, tak�e we� j�. Kto ci mo�e co uczyni�, kiedy jeste� wieku pie�ni�! Ziemia blisko. Pie�ni blisko. Pie�� si� �mieje z bomb i ku�. �O, rado�ci, bog�w iskro, gwiazdo elizejskich p�l!" Ty� jest wiatr i symetria, z�oty deszcz i harmonia. Europ� jak skrzypce trzymasz w swych niezmordowanych d�oniach, Niobe, c�ro Tantala, Niobe, �ono Amfiona � Le�nicz�wka Pranie, 1950 5 � Kronika olszty�ska 65 WIT STWOSZ I. NOCNA PORA II. POLSKIE TERCYNY III. ROBOTA IV. SUPLIKACJE V. MISTRZ KOCHA� ULICE VI. MODLITWA MISTRZA VII. KOMENTARZ PROZA Vin. PIOSENKA O WICIE STWOSZU IX. FINA� X. PRZYPISY 66 I. NOCNA PORA Jeszcze kur nie zapia� pierwszy. Knot w glinianej lampie skwierczy. Cie� nad g�ow� mistrza Wita skaln� paproci� zakwita. Po ulicy wiatr szybuje, ledwo wykusza nie urwie. Od Wawelu wieje �niegiem. Trwoga potrz�sa cz�owiekiem. Ksi�yc jak wisielec wisi. Wnet w dzwony uderz� mnisi, sznur u�api� paluszyska: chwal�e Pana, ziemia wszystka, dzwonem, wszelkim instrumentem Deum Omnipotentem. Przez Grodzk� leci szalony, wydaje krakanie wrony, wronim g�osem gwarzy z gwiazdk�, zaraz miejska schwyci stra� go. Bokiem od Mariackiej Wie�y na powietrzu diabe� bie�y, gramoli si� do-ksi�y ca. Za w�g�em stoi z�oczy�ca. Przed gospod� w ��tych butach le�y beznosy hultaj, ci�ko dyszy, mo�e kona, przy nim latarka st�uczona. �nieg po Krakowie hula, leci, leci a leci. Ciemno u biskupa i kr�la. Ciemno na ca�ym �wiecie. / Ci�ka jest chwila przed brzaskiem. Ci�ko rodzi si� �wit. W okno bite wichru wrzaskiem patrzy Wit. Co za noc! Jaki �al p�ynie na grzbiecie nocy jak na fali, przez te chmury w kszta�cie gotyckich fial, ostro�uk�w, kwiaton�w, pinakli! Noc ksi�ycem jak pochodni� wywija. W oczach ciemno mi. Jezus Maria! Lampa moja skwierczy i dogasa. O, nieszcz�sna snycerzowa praca! Kto mi cho� jedn� �wieczk� zatli na grobie za wszystkie blaski moich Zwiastowa� i Wniebowst�pie�? i gdzie m�j gr�b? gdzie? w kt�ry jak d�b noc� zwal� si� i tylko sowy osieroc�? Tyle zgie�ku. Tyle miast i bram. Farby moje czas jak li�cie przemieni. O�tarz m�j � samotny jak ja sam � o, jesieni moja, jesieni! Pieni�dze? jak �my si� rozlec�. S�awa? nieraz p�aka�, kto ci� mia�. Przyja��? szukaj jej ze �wiec� noc�, na wietrze, w�r�d ska�. Wiatr tylko p�omyk o�wista i zgasi, i czmychnie sobie. A mo�e w�a�nie tutaj, w tym Krakowie, nareszcie moja przysta�? Mo�e tu si� nad robot� pochyl� i wszystko z siebie dam � i krew, i trzewia � 68 i rozz�oc�, roz�piewam moj� bibli�, moj� bibli� z lipowego drzewa � i zaszczepi� burzliwe serce w wielkich figur spojrzeniach i ruchach. O, moje �ycie snycerskie, ��deczko krucha � II. POLSKIE TERCYNY Wszystkie instrumenty nie wyra�� tego, co w sercu zamkni�te: i flet jest kalek�, i organ, i arfa �piewaj� niet�go; nikt jeszcze nie narwa� wszystkich r�, co p�on� w �odyg kandelabrach: i sam Dawid pono nie umia� niekiedy sprosta� trudnym tonom, a Wirgil �Enejdy" chcia� spali� rulony i cisn�� do Lety; ni skrzypce, ni dzwony nie d�wign� pi�kno�ci pag�rk�w zielonych. Czasem rudy go�dzik wi�cej w swej koronce ma doskona�o�ci ni�li tr�by grzmi�ce, ni� wszystkie kapele kr�l�w witaj�ce. Niechaj w moim dziele gustuj� stolarze, mor-przyjaciele. Dla nich rze�bi� twarze i oczy wzniesione wy�ej ni� cesarze. 70 Dla nich, dla prostaczk�w, nie trza po omacku chodzi� ciemn� miedz�; oni s�ysz� nut�, com nie odda� d�utem, sercem dopowiedz�. O, b�d� pochwalone, s�o�ce niezmo�one, s�o�ce, kt�re wracasz � w tobie nuta moja, gmerk m�j i nadzieja: triumfalna praca. III. ROBOTA Pracowali �piewaj�cy stolarze w ogrodzie, nad brzegiem rzeki, a gdy w zmierzch ko�czyli stolarze, zaczyna�y �piewa� s�owiki. A by�a to ju� pora ja�minu, pora ptak�w i pora blasku � i odbity w Wi�le Krak�w p�yn�� jak dziecinne, poz�acane cacko. Czas upalny by� i zielony i niejeden papie�a si� nie ba�, i dzwoni�y, dzwoni�y dzwony, zapraszaj�c biednych do nieba. Gdy ko�czy�a si� noc ksi�ycowa, do tej szopy nadrzecznej i du�ej zn�w przychodzi� mistrz i snycowa� w�osy, nosy, r�ce i uszy, betlejemskie dziwa i dary, i kubraki, i szuby na plecach, pi�knie wargi podbarwia� Marii, a �ajdak�w sromotnie oszpeca�; k�ad� jab�uszka na z�otych talerzach, wy�ej gwiazdki, by �wieci�y noc�; sam si� dziwi�, �e tyli �wiat mieszka w ordynarnym lipowym klocu. A tych kwiatk�w ile nasia� wko�o, tych konwalii mdlej�cych z t�sknoty! a jak oczy podni�s� aposto�om, by patrza�y jak na samoloty! Potem z�otem wszystko poroz�wieca� (cho� mu skradli niejedn� uncj�), w z�oto zad��, a� strach oblecia� zamki, diab�y i d�by burgundzkie; 72 i siepacz�w n�kanych ki�� tak�e w drzewie skrzypcowym wykona�, z ksi�ycowym okiem, �e a� mi�o, jakby� patrza� na kamrat�w Wilona � jakby obst�pi�y ci� poczwary, bazyliszki, trzcina styksowa, jakby� zasn�� w dzie� i ciemny Pary� ujrza� w oknie zamiast Krakowa. A tu po�piech. Jeszcze drzewo Jessego musi by�, i Anna, i Joachim, jeszcze taniec kr�la murzy�skiego i ta ksi�ga, i ten baldachim. Co do kr�la, to naprawd� nie wiem, bom nigdy nie ogl�da� Maura � i te figury z ty�u. � o, robak w drzewie i tych anio�k�w co niemiara. I �eby to wszystko wiatr obraca� jak borem ciemnym przed burz� � a co do anio�k�w, to jeden rajca powiedzia�, �e o jednego za du�o. I gadka ju� chodzi miastem, �e z wykusza od mistrza Wita wylatuj� anio�ki pierzaste z organkami, z lutniami, gdy �wita; i �e �eb mu skwierczy jak pochodnia od owego snycerskiego wysi�ku, i �e nawet pewnego przechodnia mistrz uwieczni� w�r�d swoich figur. Tylko jednej figury dla siebie mistrz nie umia� wy rze�bi� jaskrawej: kurtyzany z puzonem przy g�bie, swojej doczesnej s�awy. IV. SUPLIKACJE Piotrze Breughel! Giotto! Dante! Serce Van Eycka! czworolistna gwiazdo roz�wiecona, a przyjmij�e do swego grona mistrza Wita, biednego cz�owieka. Oto jego ca�e bogactwo: ta drewniana klacz, pies, co nie gryzie, to jask�cze ziele, a jest i ptactwo: sowa, s�jka, a i ma�pka na fryzie. Niech mu tedy or�duje ta sowa, ptak Pallady z okiem jak zarzewie, on j� tak�e pi�knie wysnycowa� w �piewodrzewie, w skrzypcowym drzewie; i ta s�jka niech prosi za nim, by�cie wzi�li go do swej kompanii, i te drzewiny w Otch�ani, i ten dzbanuszek w Zwiastowaniu. Wszystkie gwiazdki najczystsze, te� przem�wcie za mistrzem: niech go wezm� w ramiona z ochot� Breughel Piotr, Dante, Van Eyck i Giotto. SOWA M�WI: Ja, ptaszysko m�dre i prorocze, co oczami �wiec� w ciemne noce, z ga��zki schodz� i prosz�, by�cie mistrza przyj�li w sw�j poczet. 74 V. MISTRZ KOCHA� ULICE I na mnie popatrza�, kiedym �ebra� w bramie; i na nas, na cacka roz�o�one w kramie; i do mnie zagada�, kamiennego pawia, tu sta�, gdzie ta krata, i ze mn� rozmawia�; potem w prawo skr�ci�, o, tam, gdzie to okno; a mnie, ten bukiecik, swoj� r�k� dotkn��. Potem poszed� dalej �ladem tych warkoczy i zgubi� konwali�, z�otog��w i storczyk; ja, ko� rozp�dzony, ma�om go nie rozgni�t�. A tam, z tamtej strony, niebo stoi w ogniu; po�ar to sto pociech, a dzisiaj ju� sz�sty: p�dz� urwipo�cie oraz drapichrusty, kuternogi, igrce, dziady kalwaryjskie; leci przez ulic� bardzo du�o iskier. Zgas�o. Ciemno wsz�dzie. Nagle zima przysz�a. A ulica p�dzi, ulica, ulica; ta szeroka w g�r�, a ta kr�ci pi�knie; przemijaj� kr�le, a ulica biegnie; by�o s�o�ce z rana, a tu n�w ksi�yca; p�dzi op�tana ulica, ulica: przez rynki i place, pr�dzej, pr�dzej, pr�dzej! pokrzywione twarze, podniesione r�ce. Na wiosn� �mier� stuka. Rybka na Popielec. A osie� na k�kach w Palmow� Niedziel�. A tu taka ma�a uliczka spadzista. Lutnia si� ozwa�a. Zza chmur s�o�ce b�yska. Jesie�. Leci li�cie. Pobrz�kuje struna. Popatrzcie: Stwosz idzie i zbli�a si� ku nam. 76 VI. MODLITWA MISTRZA �Ja nie po to tutaj przyszed�em, by z gamratkami gzi� si� i popi�, ale na ci�ki trud. D�wigam go ledwo. A ten o�tarzyk to m�j podpis. Co panowie rada uchwalili, tom wykona�, jak trzeba., Niebo? Nie m�wcie mi o tym, moi mili. Wi�cej we mnie ziemi ni� nieba. To dla wielkich pan�w bankiet w niebie, a ja nie by�em nier�b." (Gdyby Stwosz dzisiaj �y�, to by rze�bi� monter�w i szofer�w). �Wszystkom w dzie�o tchn��. Nic tu nie dodasz. FINIS CORONAT OPUS. Warsztat zamilk�. A to nie jest mistyczny o�tarz; to s� ludzie, co chodz� ulicami. A ja do Norymberg!. Mo�e na m�k�. But dziurawy. I wszy mnie gryz�. Ale id�. Id� a� pod ten wyd�ty jak o�li p�cherz horyzont." VII. KOMENTARZ PROZ� 25 lipca, na Jakuba, o�tarz obchodzi� swoje si�dme urodziny. By� rok 1496, dziewi�tnasta szcz�liwa, ale ostatnia d�d�ysta jesie� Stwosza w Krakowie. Ju� za bram� miejsk�, dop�dzi� go stolarz (Laszlo W�adys�aw), ofiarowa� mu na drog� woreczek �ytniej m�ki i poca�owa� go w r�k�. Na drodze by�o b�otno i ciemno. 78 VIII. PIOSENKA O WICIE STWOSZU Gdy go matka rodzi�a zimowego wieczora, nie wiedzia�a, �e synek b�dzie z drzewem si� pora�. Synku, niebo si� chmurzy. Zas�oni� ci� od burzy. Nie wiedzia�a, �e z domu p�jdzie w dalekie �wiaty i �e drzewo przemieni w ludzi, ptaki i kwiaty. Synku, niebo si� chmurzy. Zas�oni� ci� od burzy. I poszed� syn uda�y noc�, w stron� tej gwiazdy. W drodze tylko miga�y rzeki i miejskie baszty. Synku, niebo si� chmurzy. Zas�oni� ci� od burzy. Nieraz westchn��: � Oj, ci�ko, ale tak ju� na �wiecie. By�em tylko mia� drzewo, a do drzewa narz�dzie! Synku, niebo si� chmurzy. Zas�oni� ci� od burzy. D�utkiem w s�oje lipowe i w mig: z kawa�ka dr�ga professorowi sow�, mi�uj�cym � go��bka Synku, niebo si� chmurzy. Zas�oni� ci� od burzy. Taki wiatr, m�j syneczku, zb�jcy chodz� po drogach. Oj, nie przechod� t� rzeczk�, woda taka g��boka. Matko, r�k� mi podasz. Ja teraz rze�bi� o�tarz. Lamp� tak p�no �wiecisz. A mo�e jeste� w biedzie? Oj, ulic� ko� p�dzi, jeszcze mi ci� przejedzie. Matko, matko, m�j skarbie, koniam wy rze�bi� tak�e; strzemi� i Zwiastowanie, wszystko w z�ocie si� pali � i zamki blankowane, i owieczki na hali. Synku, niebo si� chmurzy. Zas�oni� ci� od burzy. A tu widzisz? tu Maria i Jan, i gwiazdki ma�e, a te szaty wiatr targa, bo wiatr te� wystruga�em. Synku, w niebie wiatr wielki, Nie chod� do Norymberg!. Ale poszed�. Przez deszcze. Z pie�ni� gniewn�. Jak Dawid. Polsk� �y�. Co najlepsze, wszystko Polsce zostawi�. A Krakowowi serce jak jab�ko na jab�oni; a skona� w Norymberdze; a nikt nie p�aka� po nim. Synku � 80 IX. FINA� To trud zrodzi� urod�: wod�, trzcin� i gwiazd�, sonet i dum� kopu�, mosty i �uk tympanon�w, to trudem d�uta obudzi� w marmurze z Pentelikonu Fidiasz konie, na fryzie, w procesji panatenajskiej. Manifest Komunistyczny wiedz�, walk�, odwag� z tre�ci trudu wydoby�, wypali� jak z�ot� rud�. I tak si� czasy zacz�y. I naszym kieruje trudem odkrywca rzeki trudu, ten, kt�ry spocz�� w Highgate. �piewam dni naszych czas�w: hale �wietlic fabrycznych, gdzie poezja wybucha przy d�wi�kach akordeon�w blaskiem na kontynenty, w horyzont od horyzontu; �piewam ja�min i mi�o�� w miastach socjalistycznych. �piewam lotnisko warszawskie, �piewam lotnisko krakowskie, �piewam lotnisko wroc�awskie, �piewam przestrze� i s�o�ce, skrzyd�a odlatuj�ce, skrzyd�a przylatuj�ce z Pragi i Bukaresztu, Tirany, Pekinu i Moskwy; i bystre oczy lotnik�w, i kszta�ty wszystkich ob�ok�w, i wiatr, co si� nagle zrywa, i znikaj�ce drzewa �piewam, wznosz�c si� w g�r�, w chmury, lec� i �piewam ojczyzn� moj� ludow�, m�odzie�, przyja�� i pok�j; to w tobie, Go��bioskrzyd�y, trudowi s�u�� lotniska, tobie wiersze i w�giel, kantaty i samoloty, w tobie dzie�o Stwoszowskie w ob�okach grzmi�cej poz�oty schodzi w nasze ulice i dzie� nasz zdobi, i b�yska. �piewam dzie�o snycerza. Niechaj przem�wi do was czu�� logik� sztuki, a wiersz niech idzie za wami jak jesie� czerwonolistna potrz�saj�ca chmurami, jesie� morska i g�rska, basowa i sopranowa. Oto jest czas podniesiony, oto jest czas urodzaju na porty i na kominy, i pie�ni nasze plebejskie; patrz: od wioski do wioski kino w�druje wiejskie. Traktor budulec wiezie. �o��dzie z d�b�w spadaj�. 6 � Kronika olszty�ska Q 1 Wiek w popo�udnie wst�pi�. Od wzg�rza blask si� rozszerza: to �wieci miasto pokoju harmoni� ludzi i maszyn. Dni dniom pochodni� podaj�. I kszta�tujemy dni nasze jak krajobrazy techniczne, jak drzewo r�k� snycerza. Oto znowu po nocy dzie� si� przebudzi� weso�y, s�o�ce na st� m�j wchodzi, dzikie wino na okno; otw�rz okno szeroko, otw�rz ramiona szeroko, popatrz: jab�ko dojrzewa. Dziecko idzie do szko�y. 82 X. PRZYPISY Dom na wzg�rzu. Z oknami dziesi�cioma. W ka�dym oknie pelargonia nieruchoma. Dom ceglany w s�o�cu si� rumieni jakby wielkie jab�ko na jesieni. Pelargonie stoj� w r�wnym rz�dzie. Dzikie wino zwiesza si� wsz�dzie. Pow�j pachnie. Pszczo�y mi�d bior�. W g�rze las. A w dole jezioro. Wiecz�r. �wiate� na podw�rzu sk�po. Wielki W�z przesuwa si� nad pomp�, za nim gwiazdy, ka�da ze sw� latarni� � i podw�rze jest jak planetarium. A ten obszar nape�niony mrokiem, kt�ry wida� ze wszystkich okien, to co d�wi�czy po wszystkich stronach, jakby struna za wysoko nastrojona: szmery li�ci, kszta�t chmur i fale, i horyzont lec�cy coraz dalej � to jest noc czerwcowa w trylach, w trelach, co obchodzi okna jak kapela. (Tak wygl�da� dom, w kt�rym niniejszy poemat zosta� napisany) Le�nicz�wka Pranie, 1951 DW�CH PLOTKARZY Dw�ch plotkarzy (g�by ponure, od g�b ponurych stro�cie) zobaczy�o niewielk� chmur� rano na horyzoncie. �Deszczowa!" � powiada pierwszy. �Gradowa!" � ten drugi plecie. �A w ka�dym razie koszmar." (To zdanie rzekli w duecie.) �A z chmury (szept) ... pan ju� wie...' �Wiem, wszak nie jestem idiot�." �Chmura obrywa si�." �No i co dalej?" �Potop: Woda, panie, po kuper, po chwili pod sam dach ju� i potop, kubek w kubek jak przepowiedzia� Malachiusz; we �rod� staj� koleje, we czwartek kometa w nocy, a woda si� leje i leje, i znik�d, panie, pomocy; koza znika i krowa, nawet mr�weczki nie spotkasz. To chmura potopowa" � powiedzia� pierwszy plotkarz. A drugi na to: �Ee tam, dwadzie�cia z�otych^ k�ad�, �e gradowa. Mur-beton, �e nas wy t�ucze gradem; chmur badaj�c fatalno��, niejeden strawi�em rok ja, to moja, panie, specjalno�� hydro- i meteorologia; 86 ta chmura to to samo to jest ta sama chmura, o kt�rej Nostradamus rzek� w ksi�dze �De natura�, �e �z chmury grad wype�znie wielko�ci jajec strusich i wszystko na ziemi scze�nie (tak stoi w Nostradamusie), i zniknie opa� i nabia�, gdy zgroza przybierze rozmiar�." A nagle wietrzyk zawia� i chmur� owia� i rozwia�. Szkoda tylko zak�adu, bo ni deszczu, ni gradu. Zmartwili si� nieboracy, �e prys�y t�sknoty tajne � bo plotkarze nie lubi� zwyczajnej pracy, plotkarze lubi� tylko rzeczy nadzwyczajne: jak deszcz, to potop na kraj, jak grad, to wielko�ci jaj, a grunt, �eby �ga�, a� mdli, jak Madryt i Bi-Bi-Si. A gdyby kto� rzek� mi tu: �Ezop bez zwierz�t? To blado!" Odpowiem: Plotkarzy i dwu starczy za ca�e stado. 1951 BAJKA O SIEDMIU KWIATKACH G�UPICH By�a ��ka... Ale co� nadzwyczajnego, gdy to w