14944

Szczegóły
Tytuł 14944
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

14944 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 14944 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

14944 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

POLSKA AKADEMIA NAUK KOMITET FILOZOFICZNY BIBLIOTEKA KLASYKÓW FILOZOFII BIBLIOTEKA KLASYKÓW FILOZOFII IMMANUEL KANT KRYTYKA CZYSTEGO ROZUMU Z oryginału niemieckiego przełożył razf&jidtfcćyi wstępem i przypisami ROMAN INGARDEN Tom II 19 5 7 PAŃSTWOWE WYDAWNICTWO NAUKOWE Tytuł oryginału: KRITIK DER REINEN YERNUNFT DRUKARNIA NARODOWA W KRAKOWIE SPIS TREŚCI TOMU II KRYTYKA CZYSTEGO ROZUMU /. Transcendentalna nauka o elementach (cd.) Dział II. Dialektyka transcendentalna 3 Wstęp 3 I. O pozorze transcendentalnym 3 II. O czystym rozumie jako siedlisku pozoru transcen dentalnego - 8 A. O rozumie w ogóle 8 B. O logicznym użyciu rozumu 13 C. O czystym stosowaniu rozumu 15 Księga I. O pojęciach czystego rozumu 20 Rozdział I. O ideach w ogóle 22 Rozdział II. O ideach transcendentalnych 30 Rozdział III. System idei transcendentalnych .... 42 Księga II. O dialektycznych wnioskach czystego rozumu 49 Poddział I. O paralogizmach czystego rozumu .... 51 Pierwszy paralogizm: substancjalności 58 Drugi paralogizm: niezłożoności 61 Trzeci paralogizm: osobowości 71 Czwarty paralogizm: idealności (zewnętrznego stosunku) 77 Rozpatrzenie całości wyników czystej nauki o duszy w świetle tych paralogizmów 90 VI Spis treści O paralogjzmach czystego rozumu wedle wydania B . . 117 Obalenie mendelssohnowskiego dowodu trwałości duszy 124 Zakończenie rozwiązania paralogizmu psychologicznego 137 Ogólna uwaga dotycząca przejścia od psychologii rozu mowej do kosmologii 138 Poddział II. Antynomia czystego rozumu 143 Rozdział I. System idei kosmologicznych 146 Rozdział II. Antytetyka czystego rozumu 159 Pierwszy konflikt (antynomia) między ideami trans cendentalnymi 164 Drugi konflikt (antynomia) między ideami transcen dentalnymi 174 Trzeci konflikt (antynomia) między ideami transcen dentalnymi 185 Czwarty konflikt (antynomia) między ideami transcen dentalnymi 195 Rozdział III. O zainteresowaniu rozumu w tym jego konflikcie 205 Rozdział IV. O transcendentalnych zadaniach czystego rozumu, o ile one bezwarunkowo muszą się dać roz wiązać 218 Rozdział V. Sceptyczne przedstawienie pytań kosmolo gicznych poprzez wszystkie cztery idee transcenden talne 228 Rozdział VI. Idealizm transcendentalny jako klucz do Rozwiąż ania dialektyki kosmologicznej 234 Rozdział VII. Krytyczne rozstrzygnięcie kosmologicznego sporu rozumu z samym sobą 240 Rozdział VIII. Regulatywna zasada czystego rozumu w odniesieniu do idei kosmologicznych 251 Rozdział IX. O empirycznym stosowaniu regulatywnej zasady rozumu do wszystkich idei kosmologicznych . 259 I. Rozwiązanie kosmologicznej idei zupełności składa nia się zjawisk na całość świata 261 Spis treści VII II. Rozwiązanie kosmologicznej idei wyczerpującego dzielenia całości danej w naoczności 267 Zakończenie rozwiązania idei matematyczno-trans- cendentalnych i wstęp do rozwiązania idei dyna- miczno-transcendentalnych 271 III. Rozwiązanie kosmologicznej idei całości wypro wadzenia zdarzeń w świecie z ich przyczyn . . . 275 Możliwość przyczynowości przez wolność w połą czeniu z ogólnym prawem konieczności przyrody 281 Objaśnienie kosmologicznej idei wolności w [jej] połączeniu z powszechną koniecznością w przy rodzie 285 IV. Rozwiązanie kosmologicznej idei całości zależności zjawisk w ich istnieniu w ogóle 302 Zakończenie całej antynomii czystego rozumu .... 308 Poddział III. Ideał czystego rozumu 310 Rozdział I. O ideale w ogóle 310 Rozdział II. O ideale transcendentalnym (prototypon transcendenlale) 313 Rozdział III. O argumentach spekulatywnego rozumu stosowanych w dowodzie istnienia najwyższej istoty 325 Możliwe są tylko trzy sposoby dowodzenia istnienia Boga za pomocą rozumu spekulatywnego .... 332 Rozdział IV. O niemożliwości ontologicznego dowodu istnienia Boga 333 Rozdział V. O niemożliwości kosmologicznego dowodu istnienia Boga 344 Odkrycie i wyjaśnienie pozoru dialektycznego we wszystkich transcendentalnych dowodach istnienia istoty koniecznej 356 Rozdział VI. O niemożliwości dowodu fizyko-teologicz- nego 361 Rozdział VII. Krytyka wszelkiej teologii wypływającej ze spekulatywnych zasad rozumu 371 VIII Spis treści Dodatek do dialektyki transcendentalnej 383 O regulatywnym stosowaniu idej czystego rozumu . . 383 O ostatecznym celu naturalnej dialektyki rozumu ludz kiego 411 //. Metodologia transcendentalna Metodologia transcendentalna. Wstęp 447 Dział I. Dyscyplina czystego rozumu 449 Rozdział I. Dyscyplina czystego rozumu w stosowaniu dogmatycznym 452 Rozdział II. Dyscyplina czystego rozumu ze względu na jego użycie polemiczne ... . 479 O niemożliwości zaspokojenia poróżnionego z sobą czystego rozumu za pomocą sceptycyzmu .... 498 Rozdział III. Dyscyplina czystego rozumu ze względu na hipotezy 511 Rozdział IV. Dyscyplina czystego rozumu ze wzgędu na jego dowody 525 Dział II. Kanon czystego rozumu 539 Rozdział I. O ostatecznym celu czystego użycia naszego rozumu 541 Rozdział II. O ideale najwyższego dobra jako podstawie określenia ostatecznego celu czystego rozumu . . . 547 Rozdział III. O mniemaniu, wiedzy i wierze .... 563 Dział III. Architektonika czystego rozumu 577 Dział IV. Dzieje czystego rozumu 596 SKOROWIDZ NAZWISK 603 SKOROWIDZ POJĘĆ 605 KRYTYKA CZYSTEGO ROZUMU I Transcendentalna nauka o elementach ciąg dalszy LOGIKI TRANSCENDENTALNEJ dział drugi DIALEKTYKA TRANSCENDENTALNA Wstęp I O pozorze transcendentalnym Nazwałem wyżej dialektykę w ogóle logiką pozoru. Nie znaczy to, że jest ona nauką o prawdopodobieństwie. Ta bowiem jest prawdą, lecz [prawdą] poznaną za pomocą niewystarczających racji. Jej poznanie jest więc obarczone pewnymi brakami, ale z tego powodu nie jest jeszcze zwodnicze, nie musi więc być oddzielone od analitycznej części logiki. Tym bardziej nie wolno uważać zjawiska i pozoru za jedno i to sa- B350 mo1. Albowiem prawda albo pozór nie występuje w przedmiocie, o ile go się ogląda, lecz w sądzie o nim, 1 Po niemiecku: „Erscheinung" i „Schein". Tej gry słów nie można oddać po polsku. Słowo „Schein" związane jest z czasownikiem „scheinen", które znaczy tyle, co „świecić", „wydawać się". Stąd w dalszym znaczeniu „Schein" to tyle, co pozór. Chmie-lowski tłumaczy „Schein" przez „złuda" (co po niemiecku brzmiałoby „Tauschung"). Ale „złuda" jest po pierwsze z góry oceniona negatywnie jako fałsz pewnego rodzaju, po wtóre jest ograniczona do dziedziny spostrzeżenia zmysłowego. Słowo „pozór" 1* 4 "Nauka o elementach cz. II dz. II Dialektyka transcendentalna o ile o nim się myśli. Można więc wprawdzie trafnie powiedzieć, że zmysły nie błądzą, ale nie dlatego, że zawsze sądzą trafnie, lecz dlatego, że wcale nie sądzą. Dlatego zarówno prawda, jak błąd, a więc i pozór jako zwodzenie do błędu, dadzą się znaleźć tylko w sądzie, tzn. tylko w stosunku przedmiotu do naszego intelektu. W poznaniu, które całkowicie zgadza się z prawami intelektu, nie występuje błąd. Nie ma tak-A294 że błędu w przedstawieniu zmysłowym (ponieważ nie zawiera ono żadnego sądu). Żadna siła przyrody nie może jednak sama z siebie odchylić się od swych własnych praw. Przeto ani intelekt sam dla siebie (bez wpływu jakiejś innej przyczyny), ani też zmysły same dla siebie nie błądziłyby; pierwszy nie, albowiem, jeżeli tylko postępuje wedle swych praw, wynik (sąd) musi się koniecznie zgadzać z tymi prawami. W zgodności zaś z prawami intelektu pozostaje to, co formalne we wszelkiej prawdzie. W zmysłach nie ma żadnego sądu, ani prawdziwego, ani fałszywego. Że zaś prócz tych dwu źródeł poznania nie mamy innych, więc wynika stąd, że błąd powstaje tylko przez niezauwa- natomiast ma zakres znacznie szerszy, bo mogą być pozory zachodzenia czegoś, co wcale nie jest zmysłowo spostrzegane (np. „pozór zdrowia", „pozór bogactwa", „pozory prawdy"), a nadto „pozór", choć jest czymś, co się tylko wydaje i przez to przeciwstawia się rzeczywistości, to jednak może być zarówno „złudnym pozorem", jak pozorem, który ostatecznie okazuje się trafnym. Z tych obu względów wydawało mi się trafniejsze oddać po polsku „Logik des Scheins" wyrażeniem „logika pozoru" niż „logika złudy". W niektórych przypadkach jednak jest wskazane — z uwagi na kontekst — oddać „Schein" przez „złudny pozór". Wstąp 5 żony wpływ zmysłowości na intelekt, dzięki czemu subiektywne motywy sądu zlewają się z racjami obiekty- BSSI wnymi i odwodzą je od ich przeznaczenia, * podobnie jak ciało poruszające się zachowywałoby wprawdzie samo przez się stały kierunek po prostej, gdy jednak inna siła na nie działa równocześnie w innym kierunku, ruch jego zmienia się w ruch po krzywej. Aby odróżnić swoiste postępowanie intelektu od siły, która A 295 miesza się w nie swoje sprawy, trzeba więc będzie uważać sąd za wypadkową dwu sił, które określają sąd pod dwoma różnymi kierunkami, tworzącymi niejako pewien kąt, i zamienić owo złożone działanie na proste [działania] intelektu i zmysłowości. Zamiana ta w wypadku sądów czystych a priori musi się dokonać przez zastanowienie transcendentalne. Jak już pokazano, wyznacza ono każdemu przedstawieniu jego miejsce w odpowiedniej dla niego zdolności poznawczej, a przez to określa jej wpływ na przedstawienia. Nie zamierzamy tu traktować o złudzeniu empirycz- B352 nym (np. wzrokowym), które zdarza się przy empirycznym stosowaniu trafnych skądinąd prawideł intelektu, a dzięki któremu władza rozpoznawania zostaje pod wpływem wyobraźni sprowadzona na manowce. Zajmujemy się tu natomiast jedynie pozorem transcendentalnym wpływającym na zasady, które nie są nawet zakrojone na stosowanie w doświadczeniu. W tym przy- * Zmysłowość, stanowiącą podłoże dla intelektu, jako przed- B 551 miot, na który zwraca on swą funkcję, jest źródłem poznań realnych. Ale ona to właśnie staje się podstawą błędu, o ile wpływa na samo postępowanie intelektu i nakłania go do sądzenia. 6 Nauka o elementach cz. II dz. II Dialektyka transcendentalna padku mielibyśmy przynajmniej probierz ich słuszności. Wbrew wszelkim ostrzeżeniom krytyki natomiast pozór transcendentalny wyprowadza nas całkowicie poza empiryczne stosowanie kategorii i zwodzi nas ma-midłem rozszerzenia [pola działania] czystego intelektu. A296 Zasady, których stosowanie trzyma się całkowicie w szrankach możliwego doświadczenia, chcemy nazywać [zasadami] immanentnymi, te natomiast, które mają przekroczyć jego granice, transcendentnymi. Nie rozumiem jednakże przez nie transcendentalnego używania lub nadużywania kategoryj, które stanowi prosty błąd władzy rozpoznawania nie trzymanej przez krytykę należycie na wodzy, gdy nie baczy dostatecznie na granice dziedziny, w której obrębie jedynie wolno czystemu intelektowi swobodnie się poruszać. Rozumiem natomiast przez nie rzeczywiste zasady, upoważniające nas do obalenia wszelkich owych słupów granicznych i do opanowania zupełnie nowej dziedziny, która nie zna z żadnej strony ograniczenia. Dlatego to „transcendentny" i „transcendentalny"' to nie jedno i to samo. Zasady czystego intelektu, wyłożone powyżej, mają mieć zastosowanie tylko empiryczne, a nie B 353 transcendentalne, wychodzące poza granice doświadczenia. Zasada zaś, która usuwa te szranki, co więcej, która każe je przekraczać, nazywa się transcendentną. Jeżeli krytyka nasza zdoła to osiągnąć, by wykryć po-zorność tych zasad pełnych uroszczeń, to — w przeciwieństwie do nich — zasady jedynie empirycznego ich stosowania będzie można nazwać immanentnymi zasadami czystego intelektu. Pozór logiczny, który polega tylko na naśladowaniu Wstęp 7 formy rozumu (pozorność błędnych rozumowań), powstaje jedynie z braku [dostatecznego] zwracania uwagi na reguły logiczne. Skoro tylko uwaga zaostrza się na zachodzący właśnie przypadek, pozór złudny zni- A 297 ka całkowicie. Natomiast pozór transcendentalny nie znika, pomimo że już go wykryliśmy, a jego nicość wyraźnie zrozumieliśmy w Krytyce transcendentalnej. (Np. pozór złudny w zdaniu: świat musi mieć początek w czasie). Przyczyną tego jest, że w naszym rozumie (rozważanym subiektywnie jako ludzka zdolność poznawcza) leżą podstawowe prawidła i maksymy jego używania, które zewnętrznie mają całkowicie wygląd zasad obiektywnych i które sprawiają, że subiektywną konieczność pewnego powiązania naszych pojęć, korzystną dla intelektu (zugunsten des ZJerstandes), uważa się za obiektywną konieczność określenia samych rzeczy w sobie. Jest to iluzja, której nie da się wcale uniknąć, podobnie jak nie możemy tego zmienić, że BS54 morze wydaje się nam na środku wyżej położone niż przy brzegu, gdyż tamtą [część morza] widzimy dzięki wyższym promieniom światła niż [jego część] przy brzegu, lub — by wziąć jeszcze lepszy przykład — podobnie jak astronom nie może przeszkodzić, by mu się księżyc wschodzący wydawał większy, jakkolwiek nie da się tym wyglądem oszukać. Dialektyka transcendentalna zadowoli się więc tym, by wykryć ułudny pozór sądów transcendentalnych, a zarazem zapobiec, by nas on nie oszukał. Żeby natomiast pozór ten także znikł (tak samo jak pozór logiczny) i żeby przestał być ułudnym pozorem, tego nie może nigdy sprawić. Mamy bowiem do czynienia A 298 8 Nauka o elementach cz. II dz. II Dialektyka transcendentalna z iluzją naturalną i nieuniknioną, która sama opiera się na zasadach subiektywnych, a podaje je za obiektywne, zamiast żeby dialektyka logiczna miała przy wykrywaniu wadliwych wniosków (Trugschliisse) do czynienia z błędem w przestrzeganiu zasad lub też ze sztucznym pozorem ich naśladowania. Istnieje więc naturalna i nieunikniona dialektyka czystego rozumu, nie zaś dialektyka, w którą by się np. jakiś partacz sam zaplątał wskutek braku wiadomości, lub też którą sztucznie wymyśliłby jakiś sofista, by wywołać zamieszanie u ludzi rozumnych, lecz dialektyka przywiązana do ludzkiego rozumu w sposób, któremu nie podobna zapobiec, i która sama, nawet gdy już wykryliśmy jej pozorność, mimo to nie zaprzestanie rozumu mamić B355 i wtrącać go nieustannie w chwilowe błędy, które trzeba za każdym razem usuwać. II O czystym rozumie jako siedlisku pozoru transcendentalnego A O rozumie w ogóle Wszelkie nasze poznanie zaczyna się od zmysłów, przechodzi do intelektu i kończy się w rozumie, ponad który nie znajduje się w nas nic wyższego dla opracowania materiału danego w oglądaniu i podporządko-A 299 wania go najwyższej jedności myślenia. W chwili, gdy mam dać wyjaśnienie tej najwyższej władzy poznawczej, wyczuwam pewne zakłopotanie. Istnieje tak samo jej, jak intelektu, czysto formalne, tzn. logiczne stosowanie, w którym rozum abstrahuje od wszelkiej treści Wstąp 9 poznania. Istnieje jednak także jej stosowanie realne tam, gdzie sam rozum stanowi źródło pewnych pojęć i zasad, których nie czerpie ani ze zmysłów, ani z intelektu. Pierwsza z tych zdolności została już wprawdzie dawno określona przez logików jako zdolność do wnioskowania pośredniego (w odróżnieniu od wnioskowania bezpośredniego, conseguentia immedia-ta); druga jednakże, która sama wytwarza pojęcia, nie została jeszcze przez to wyjaśniona. Otóż, ponieważ dochodzi tu do podziału rozumu na zdolność logiczną i transcendentalną, więc trzeba szukać jakiegoś nad-rzędnego pojęcia tego źródła poznania, które obejmuje sobą oba pojęcia; posługując się analogią do pojęć intelektualnych, możemy się spodziewać, że pojęcie logiczne dostarczy nam zarazem klucza do [pojęcia] transcendentalnego, a tablica funkcyj pierwszych [pojęć logicznych] 1 dostarczy nam równocześnie drzewa genealogicznego pojęć rozumowych. W pierwszej części naszej Logiki transcendentalnej określiliśmy intelekt przez zdolność [tworzenia] prawideł; tutaj odróżniamy od niego rozum przez to, że 1 Zdanie w oryginale niejasne. Brzmi ono: „...dass der lo-gische Begriff zugleich den Schliissel zum transzendentalen, und die Tafel der Funktionen der ersteren zugleich die Stammleiter der Vernunftbegriffe an die Hand geben werde". Nie wiadomo przy tym, do czego się odnosi owo „der ersteren". Tłumacze na ogół omijają tę trudność zadowalając się tłumaczeniem dosłownym. Jedynie Tremesaygues podstawia na miejsce „der ersteren" — „des concepts łogiques". Jest to tłumaczenie rzeczowo prawdopodobne, ale nie posiadające całkiem pewnej podstawy w brzmieniu oryginału. 10 Nauka o elementach ex. II dz. II Dialektyka transcendentalna pragniemy nazwać rozum zdolnością [tworzenia] zasad naczelnych (Prinzipien). B 357 Wyraz „zasada" (Prinzip) jest dwuznaczny i oznacza A 300 pospolicie tylko poznanie, które może być używane jako zasada, choć samo w sobie i z uwagi na swe pochodzenie nie jest zasadą naczelną (principium). Każde twierdzenie ogólne, nawet wyprowadzone (przez indukcję) z doświadczenia, może służyć za górną przesłankę we wniosku rozumowym: ale ono samo nie jest jeszcze dlatego principium. Matematyczne aksjomaty (np. między dwoma punktami może istnieć tylko jedna prosta) są nawet ogólnymi poznaniami a priori i dlatego słusznie nazywa się je — w stosunku do wypadków, które mogą im być podporządkowane — zasadami naczelnymi. Ale nie mogę z tego powodu przecież powiedzieć, że tę własność linii prostych w ogóle i samą dla siebie poznaję na podstawie zasad, lecz tylko, że [wykrywam ją] w czystym oglądaniu. Poznaniem [wywiedzionym] z zasad nazwałbym przeto poznanie, w którym poznaję przez pojęcia to, co szczegółowe, na podstawie tego, co ogólne. Tak np. każdy wniosek rozumowy jest formą wyprowadzenia poznania z pewnej zasady (Prinzip). Przesłanka większa dostarcza bowiem zawsze pojęcia, które sprawia, że wszystko, co zostaje podporządkowane * pod warun- 1 Prosi się tu, by było zaznaczone, czemu owo „wszystko" zostaje podporządkowane, ale w tekście oryginalnym tego nie ma. Czy owemu pojęciu, którego dostarcza przesłanka większa, czy jej samej? Te dwie możliwości dopuszcza tekst oryginału, ale nie podaje wskazówki, którą z nich Kant ma na myśli, ani nie wyklucza, że może być jeszcze trzecia. Wstęp 11 kiem przez nie podanym, zostaje poznane na jego podstawie wedle pewnej naczelnej zasady. Ponieważ zaś każde ogólne poznanie może służyć za przesłankę większą we wniosku rozumowym, a intelekt dostarcza tego rodzaju ogólnych twierdzeń a priori, to i te twierdzenia można nazwać zasadami (Prinzipien) ze względu na ich możliwe zastosowanie. Jeżeli jednak te zasady czystego intelektu rozważa- A301 my co do ich pochodzenia same w sobie, to [okazuje się], że nie są one wcale poznaniami [wypływającymi] z pojęć. Albowiem nie byłyby one nawet a priori możliwe, gdybyśmy nie przywołali do pomocy czystej naocz-ności (w matematyce) lub też warunków możliwego doświadczenia w ogóle. To, że wszystko, co się dzieje, ma przyczynę, nie da się wywnioskować z pojęcia tego, co w ogóle się dzieje. Przeciwnie, zasada pokazuje, w jaki sposób z tego, co się dzieje, można dopiero uzyskać określone pojęcie doświadczalne. Intelekt nie może więc dostarczyć syntetycznych po-znań [wypływających] z pojęć, a poznania te są wła- B35S ściwie tym, co nazywam w sensie bezwzględnym zasadami naczelnymi (Prinzipien), natomiast wszystkie ogólne twierdzenia w ogóle można nazywać zasadami w sensie porównawczym. Dawne to życzenie, które raz może wreszcie — kto wie jednak, kiedy — zostanie spełnione, żeby przecież kiedyś na miejsce nieskończonej mnogości praw cywilnych wynaleziono ich zasady; tylko w tym bowiem może leżeć tajemnica [trudności] uproszczenia prawodawstwa. Lecz prawa stanowią tu też tylko ograniczenia naszej wolności warunkami, pod którymi ona bez wy- 12 Nauka o elementach cz. II dz. II Dialektyka transcendentalna jątku zgadza się ze sobą. Odnoszą się one przeto do czegoś, co jest całkowicie naszym własnym dziełem i czego przyczyną za pomocą owych pojęć możemy być A 302 my sami. W jaki sposób jednak przedmioty same w sobie, w jaki sposób natura rzeczy może podlegać zasadom i ma być określona zgodnie z samymi tylko pojęciami, to jest coś, co jest, jeżeli nie niemożliwe, to przecież przynajmniej bardzo niedorzeczne w samym swym żądaniu. Ale jakkolwiek rzecz by się miała (bo zajmiemy się tym dopiero w przyszłości), to na podstawie tego, co powiedzieliśmy, jasne jest przynajmniej to, że poznanie wysnute z naczelnych zasad jest (samo w sobie) czymś innym niż proste poznanie intelektualne, które wprawdzie także może wyprzedzać inne poznania pod postacią naczelnej zasady, ale (o ile jest syntetyczne) nie polega samo w sobie na samym tylko myśleniu ani też nie zawiera w sobie czegoś ogólnego a z [samych] pojęć wysnutego (nach Begriffen). B 359 "Zgódźmy się, że intelekt jest zdolnością [wprowadzania] jedności w zjawiska za pośrednictwem prawideł; wtedy rozum jest zdolnością [zapewnienia] prawidłom intelektualnym jedności przez podporządkowanie ich naczelnym zasadom.1 Nie zwraca się on więc nigdy najpierw do doświadczenia lub też do jakiegoś przedmiotu, lecz do intelektu, aby za pomocą pojęć nadać 1 W oryginale: „so ist die Vernunft das Vermógen der Ein-heit der Verstandesregeln unter Prinzipien". Zdunie to jest tak zwięźle sformułowane, że nie wiadomo dobrze, o co chodzi. Toteż tłumacze starają się tekst oryginalny w rozmaity sposób uzupełnić. Ale, czy trafnie, to trudno rozstrzygnąć. Toteż i mój sposób uzupełnienia jest tylko propozycją. Wstęp 13 a priori jedność jego licznym poznaniom. Można ją nazwać jednością rozumową; jest ona całkiem innego rodzaju niż jedność, jaką może wytworzyć intelekt. To jest ogólne pojęcie władzy rozumu, o ile można je było wyjaśnić przy zupełnym braku przykładów (które zamierzam przytoczyć dopiero później). B O logicznym użyciu rozumu A 303 Czyni się pewną różnicę między tym, co się poznaje bezpośrednio, a tym, co się tylko wywnioskuje. To, że w figurze ograniczonej trzema prostymi istnieją trzy kąty, poznaje się bezpośrednio; że zaś te trzy kąty razem wzięte równe są dwom prostym, to jest tylko wywnioskowane. Ponieważ stale potrzeba nam wnioskowania i dzięki temu w końcu zupełnie się do niego przyzwyczajamy, więc nie zauważamy ostatecznie tej różnicy i często uważamy — jak w wypadku tak zwanego oszukiwania [nas] przez zmysły — za bezpośrednio poznane coś, co przecież tylko wywnioskowaliśmy. W każdym wniosku istnieje jedno zdanie, które służy B S6o za rację, i inne, mianowicie następstwo, które z tamtego wysnuwamy, a w końcu wynikanie, dzięki któremu prawdziwość zdania drugiego jest nieuchronnie związana z prawdziwością zdania pierwszego. Jeżeli sąd wywnioskowany zawiera się już tak w zdaniu pierwszym, że można go z niego wywieść bez pomocy trzeciego przedstawienia, to wniosek nazywa się bezpośrednim (consequentMi_ immediata). Nazwałbym go raczej wnioskienj^^^^^inym. Jeżeli natomiast prócz 14 Nauka o elementach cz. 11 dz. 11 Dialektyka transcendentalna poznania przyjętego za podstawę potrzebny jest jeszcze inny sąd, aby spowodować następstwo, to wniosek nazywa się wnioskiem rozumowym. W zdaniu „wszyscy ludzie są śmiertelni", są już zawarte zdania „niektórzy ludzie są śmiertelni" „niektórzy śmiertelni są ludźmi", A 304 „nic, co jest nieśmiertelne, nie jest człowiekiem". A zdania te są bezpośrednimi następstwami zdania pierwszego. Natomiast zdanie „wszyscy uczeni są śmiertelni" nie jest zawarte w sądzie przyjętym za podstawę (albowiem pojęcie uczonego w ogóle w nim nie występuje) i można je wyprowadzić z tego sądu tylko za pomocą sądu pośredniego. W każdym wniosku rozumowym wypowiadam i najpierw za pomocą intelektu pewne prawidło (maior). Po wtóre, podporządkowuję za pomocą władzy rozpoznawania pewne poznanie warunkowi prawidła (minor). Wreszcie za pomocą rozumu, a więc a priori, określam B 36i moje poznanie przez orzeczenie prawidła (conclusio). Stosunek więc, który przesłanka górna jako prawidło ustala między poznaniem a jego warunkiem, tworzy różne rodzaje wniosków rozumowych. Są one więc trojakiego rodzaju, tak samo jak wszelkie sądy, różniąc się co do sposobu, w jaki wyrażają w intelekcie stosunek poznania, 2 mianowicie wnioski rozumowe kategoryczne, hipotetyczne lub rozłączne. Jeżeli, jak się to dzieje najczęściej, konkluzję, jako 1 W oryginale: „ich denke" (= myślę), ale po polsku nie da się ze względów składniowych tak powiedzieć. U Chmielowskiego: „mam w myśli". 2 W oryginale: „wie sie das Verhaltnis des Erkenntnisses im Verstande ausdrucken". Wstęp 15 pewien sąd, zaproponowano dla zobaczenia, czy nie wypływa on z już podanych sądów, przez które jest pomyślany pewien całkowicie inny przedmiot, to szukam w intelekcie uznania tego następstwa, czy się w nim nie znajduje pod pewnymi warunkami, zgodnie z pewnym ogólnym prawidłem. Jeżeli zaś znajduję taki warunek A305 i jeżeli można przedmiot następstwa podporządkować danemu warunkowi, to wynika ono z prawidła, które jest ważne także dla innych przedmiotów poznania. Widzimy stąd, że rozum stara się we wnioskowaniu sprowadzić wielką różnorodność poznańl intelektualnych do jak najmniejszej liczby zasad naczelnych (ogólnych warunków) i wytworzyć przez to najwyższą ich jedność. C B 362 O czystym stosowaniu rozumu Czy można rozum odosobnić i czy on wtedy jeszcze jest odrębnym źródłem pojęć i sądów, które jedynie od niego pochodzą i przez które odnosi się on do przedmiotów, czy też jest on tylko pewną podrzędną zdolnością nadawania danym poznaniom pewnej formy, zwanej logiczną, dzięki której poznania intelektu są sobie tylko podporządkowane, a niższe prawidła innym, wyższym (których warunek obejmuje swym zasięgiem warunek tamtych) tylko o tyle, o ile to da się uzyskać przez ich porównanie? Oto pytanie, którym się zajmiemy teraz jedynie przygotowawczo. Istotnie, wielość prawideł i jedność zasad naczelnych stanowi 1 W oryginale: „der Erkenntnis". Czytam zgodnie z propozycją Vorlandera „der Erkenntnisse". 16 Nauka o elementach cz. II dz. II Dialektyka transcendentalna wymaganie rozumu, by doprowadzić intelekt do powszechnej zgodności z sobą,ł tak jak intelekt podporządkowuje pojęciom to, co w naoczności różnorodne, A306 i wiąże je2 przez to z sobą. Taka zasada jednak nie przepisuje przedmiotom żadnego prawa i nie zawiera podstawy możliwości poznania i określenia ich jako takich w ogóle, lecz jest jedynie podmiotowym prawem gospodarowania zapasami naszego intelektu [zmierzającym do tego, by] przez porównywanie jego pojęć sprowadzić ich powszechne stosowanie do jak najmniejszej ich liczby, nie będąc z tego powodu jeszcze uprawnionym do tego, żeby domagać się od samych B 36? przedmiotów takiej zgodności, jaka służy wygodzie i rozprzestrzenianiu się naszego intelektu, ani też, by zarazem owej maksymie nadać ważność przedmiotową. Jednym słowem: zachodzi pytanie, czy rozum sam dla siebie, tj. rozum czysty a priori, zawiera w sobie syntetyczne zasady (Grundsdtze) i prawidła, i na czym mogą polegać te zasady (Prinzipien). 3 Formalne i logiczne postępowanie rozumu we wnioskowaniach rozumowych poucza nas już o tym w sposób dostateczny, na jakiej podstawie będzie się opierać na- 1 W oryginale: „in durchgangigen Zusammenhang zu brin- gen". Można by także tłumaczyć: „doprowadzić do zupełnej we wnętrznej zwartości". 2 W oryginale: „jene"; czytani zgodnie z propozycją Erdmanna „jenes", tzn. to, co różnorodne. 8 W oryginale: „ob Vernunft an sich, d. i. die reine Vernunft a priori synthetische Grundsatze uncT Regeln enthalte...". Nie jest pewne, do czego owo „a priori" należy, czy do „zawiera", czy do „Vernunft". To ostatnie ma na oku Erdmann proponując, żeby po słowie „a priori" postawić przecinek. Wstęp 17 czelna transcendentalna zasada tych wniosków w syntetycznym poznawaniu przez czysty rozum. Po pierwsze wniosek rozumowy nie odnosi się do danych naocznych, żeby je podciągnąć pod prawidła (jak to czyni intelekt za pomocą swych kategoryj), lecz do pojęć i sądów. Jeżeli więc czysty rozum odnosi się także do przedmiotów, to nie posiada bezpośredniego odniesienia do nich i do ich naoczności, lecz tylko do A 307 intelektu i do jego sądów, które zwracają się przede wszystkim do zmysłów i ich naoczności, aby im określić ich przedmiot. Jedność rozumowa nie jest więc jednością doświadczenia, lecz różni się w sposób istotny od niej jako jedności intelektualnej. To, że wszystko, co się dzieje, posiada przyczynę, nie jest zasadą poznaną przez rozum lub przezeń przepisaną. Umożliwia ona jedność doświadczenia i nie czerpie niczego z rozumu, B364 który bez tego odnoszenia się do możliwego doświadczenia nie mógłby był na podstawie samych tylko pojęć narzucić mu takiej jedności syntetycznej. Po wtóre rozum poszukuje w swym zastosowaniu logicznym ogólnego warunku swego sądu (wniosku), a wniosek rozumowy nie jest sam niczym innym, jak tylko sądem uzyskanym za pośrednictwem podciągnięcia jego warunku pod ogólne prawidło (przesłankę większą). Ponieważ zaś rozum poddaje to prawidło z kolei takiemu samemu zabiegowi i musi dlatego, dopóki się da, poszukiwać warunku (za pomocą prosylo-gizmu), to widzimy chyba dobrze, że szczególną zasadą rozumu w ogóle (w logicznym użyciu) jest, by dla uwarunkowanego poznania intelektualnego znaleźć to, co nieuwarunkowane, a czym dopełni się jegojfidność. Krytyka T. II 2 18 Nauka o elementach cz. II dz. II Dialektyka transcendentalna Ta logiczna maksyma może się tylko w ten sposób stać naczelną zasadą czystego rozumu, że się przyjmie, iż jeżeli dane jest to, co uwarunkowane, to dany jest A30S też cały szereg sobie podporządkowanych warunków, który przeto sam jest nieuwarunkowany (tzn. zawarty w przedmiocie i w tym, co z nim związane). Taka zasada czystego rozumu jest jednak oczywiście syntetyczna; to bowiem, co uwarunkowane, odnosi się wprawdzie w sposób analityczny do jakiegoś warunku, ale nie do tego, co nieuwarunkowane. Z zasady tej muszą też wypływać różne twierdzenia syntetyczne, o któ- B 365 rych czysty intelekt nic nie wie, jako że ma do czynienia tylko z przedmiotami możliwego doświadczenia, których poznanie i synteza jest zawsze uwarunkowana. To zaś, co nieuwarunkowane, o ile rzeczywiście istnieje, może * być osobno rozważane co do wszelkich własności odróżniających je od tego wszystkiego, co uwarunkowane, i musi przeto dostarczyć materiału do niejednego twierdzenia syntetycznego a priori. Wynikające zaś z tej najwyższej zasady czystego rozumu założenia będą jednak transcendentne w stosunku do wszystkich zjawisk, tzn. nie można będzie zrobić z niej nigdy dokładnie jej odpowiadającego użytku empirycznego. Zasada ta będzie się całkowicie różniła od wszystkich zasad intelektu (których użytek jest immanentny, albowiem dotyczą one tylko możliwości doświadczenia). Czy zaś owa zasada, że szereg warunków (w syntezie zjawisk lub także w syntezie myślenia rzeczy w ogóle) rozciąga się aż na to, co nieuwarun- 1 W oryginale: „kann". W 4. wydaniu Krytyki zamiast tego słowa czytamy „wird" ( = będzie). Wstąp 19 kowane, jest obiektywnie słuszna, czy też nie; jakie następstwa wypływają z niej dla empirycznego stosowania intelektu lub też, czy przeciwnie, nie ma żadnego A 309 takiego przedmiotowo ważnego twierdzenia rozumowego, a istnieje tylko przepis czysto logiczny, by we wznoszeniu się do coraz wyższych warunków zbliżać się do ich zupełnego wyczerpania 1 i przez to wnieść w nasze poznanie najwyższą dla nas możliwą jedność rozumową; czy — mówię — tę potrzebę rozumu uważa się przez nieporozumienie za transcendentalną zasadę czy- B 366 stego rozumu, która nieopatrznie domaga się takiej nieograniczonej zupełności od szeregu warunków w samych przedmiotach — cokolwiek by z nieporozumień i zaślepień w tym wypadku mogło się zakraść do wniosków rozumowych, w których przesłanka górna jest wzięta z czystego rozumu (i która jest, być może, raczej petitio niż postulatem), a które cofając się od doświadczenia wznoszą się do jego warunków: [wszystko] to będzie stanowiło przedmiot naszej pracy w Dialekiyce transcendentalnej, którą pragniemy teraz wyprowadzić z jej źródeł głęboko tkwiących w rozumie ludzkim. Podzielimy je na dwie części główne, z których pierwsza ma traktować o transcendentnych pojęciach czystego rozumu, druga zaś o transcendentnych i dialektycznych wnioskach rozumowych. 1 W oryginale: „sich... der Vollstandigkeit derselben zu nahern". Gdyby jednak przetłumaczyć dosłownie, jak to czyni Chmielowski, i powiedzieć: „zbliżać się do ich zupełności", to wydawałoby się, że chodzi tu o zupełność poszczególnych warunków; tymczasem — jak z dalszego rozważania wynika — chodzi o zupełność całego szeregu warunków. A3io DIALEKTYKI TRANSCENDENTALNEJ księga pierwsza O POJĘCIACH CZYSTEGO ROZUMU Jakkolwiek by się rzecz miała z możliwością pojęć pochodzących z czystego rozumu, to jednak są one pojęciami nie tylko refleksyjnymi, lecz także wywnioskowanymi. Pojęcia intelektu są pomyślane równiesz w aprioli przed doświadczeniem i w jego celach, ale nie zawierają niczego więcej prócz jedności refleksji nad zjawiskami, o ile mają koniecznie należeć do możliwej świadomości empirycznej. Jedynie przez nie staje się możliwe poznanie i określenie przedmiotu. One pierwsze więc dostarczają materiału do wnioskowania, a nie wyprzedzają ich żadne aprioryczne pojęcia przedmiotów, z których mogłyby być wywnioskowane. Natomiast ich realność przedmiotowa opiera się przecież jedynie na tym, że — ponieważ stanowią intelektualną formę wszelkiego doświadczenia — ich zastosowanie musi być zawsze możliwe do pokazania w doświadczeniu. Lecz sama nazwa pojęcia rozumowego wskazuje tymczasowo, że nie pozwala się ono zamknąć w szrankach doświadczenia, ponieważ dotyczy poznania, którego O pojęciach czystego intelekttylko częścią jest każde poznanie empiryczne (być może całości możliwego doświadczenia lub jego empirycznej syntezy). Wprawdzie żadne rzeczywiste doświadczenie nigdy w pełni jej nie dosięga, ale mimo to zawsze do niej należy. Pojęcia rozumowe służą do pojmowania, tak jak poznania intelektualne do rozumienia (spostrzeżeń). Jeżeli zawierają to. co nieuwarunkowane, to dotyczą czegoś, czemu podlega wszelkie doświadczenie, co jednak samo nigdy nie jest przedmiotem doświadczenia: coś, do czego rozum prowadzi w swych wnioskach z doświadczenia i według czego ocenia i odmierza stopień ich empirycznego stosowania, co jednak samo nigdy nie stanowi członu1 Bses syntezy empirycznej. Jeżeli takie pojęcia mają mimo to ważność przedmiotową, to mogą się nazywać con-ceptus ratiocinati (poprawnie wywnioskowane pojęcia), jeżeli zaś nie, to są przynajmniej podstępnie wyłudzone pozorami wnioskowania i można by je nazwać conceptus ratiocinantes ( pojęcia mędrkujące) Ponieważ jednak można to pokazać dopiero w części traktującej o dialektycznych wnioskowaniach czystego rozumu, więc nie możemy tego tu jeszcze uwzględnić, lecz tak, jak czyste pojęcia intelektu nazwalibyśmy kategoriami, tak i pojęciom czystego rozumu nadamy na razie nowe imię i nazwiemy je ideami transcendentalnymi, a teraz wyjaśnimy i usprawiedliwimy to nazwanie. 1 W oryginale: „niemals aber ein Glied..." Tłumaczę zgodnie z propozycją Vorlandera, żeby czytać to miejsce w sposób na stępujący: „welches selbst aber niemals ein Glied..." W oryginale „vernunftelnde Begriffe". 22 Nauka o elementach cz. II dz. II ks. I A 312 KSIĘGI PIERWSZEJ DIALEKTYKI TRANSCENDENTALNEJ rozdział pierwszy O IDEACH W ogóle Przy całym bogactwie naszych języków myśliciel znajduje się często w kłopocie poszukując słowa, które mógłby dokładnie dostosować do swego pojęcia i w braku którego nie może być dostatecznie zrozumiały ani dla innych, ani nawet dla samego siebie. Kucie nowych słów to uroszczenie do nadawania praw językom, które rzadko tylko się udaje. Zanim się uciekniemy do tego rozpaczliwego środka, jest wskazane rozejrzeć się w języku martwym a uczonym, czy nie znajduje się w nim owo pojęcie wraz z odpowiednim wyrazem. A jeżeliby dawne jego użycie wskutek nieostrożności jego twórców stało się nieco chwiejne, to jest przecież lepiej związać z nim silniej znaczenie, które było mu doskonale właściwe (nawet, gdyby było wątpliwe, czy wówczas miano dokładnie to samo na myśli), niż swą sprawę przez to popsuć, że się zrobi siebie niezrozumiałym. Dlatego to, gdyby np. dla pewnego pojęcia istniało tylko jedno jedyne słowo, w już wprowadzonym znaczeniu dokładnie dostosowane do pojęcia, którego odróżnienie od innych pokrewnych pojęć jest wielce doniosłe, jest wskazane nie posługiwać się nim w sposób rozrzutny lub nie używać go, jedynie dla pewnej rozmaitości wyrażania się, synonimicznie zamiast innych słów, lecz zachować dla niego starannie jego szczególne Rozdz. I O ideach w ogóle 23 znaczenie. Inaczej bowiem łatwo się zdarza, że o ile dany wyraz nie przykuwa do siebie specjalnie uwagi, lecz ginie w powodzi innych słów o trochę odmiennym znaczeniu, to przepada i myśl, którą jedynie on mógłby był przechować. Platon posługiwał się wyrazem idea w ten sposób, że widzi się łatwo, iż rozumiał przezeń coś, czego nie tylko nigdy nie czerpie się ze zmysłów, lecz co nawet bardzo przewyższa pojęcia intelektualne, którymi zajmował się Arystoteles. Nigdy bowiem w doświadczeniu nie znajdujemy czegoś takiego, co by do tego [co idea oznacza] dokładnie przystawało. Idee są u niego pierwowzorami samych rzeczy, a nie tylko kluczami do możliwego doświadczenia, jak kategorie. Wedle jego mniemania wypływały one z najwyższego rozumu, skąd dopiero stały się udziałem rozumu ludzkiego, który jednakże teraz nie znajduje się już w swym stanie pierwotnym, lecz dzięki przypomnieniu (które się nazywa filozofią) musi z trudem przywoływać stare, teraz bardzo przyciemnione idee. Nie chcę się tutaj zapuszczać w żadne badania literackie, by wynaleźć sens, który ów wzniosły filozof wiązał ze swym wyrazem. Zaznaczam tylko, że nie jest niczym niezwykłym, zarówno w prostej rozmowie, jak i w pismach, dzięki porównywaniu myśli, które pewien autor wypowiada o swym przedmiocie, rozumieć go nawet lepiej, niż on sam siebie rozumiał, nie określiwszy dostatecznie swego pojęcia i wskutek tego czasami mówiąc, a także myśląc coś wbrew własnej intencji. Platon z pewnością trafnie zauważył, że nasza władza poznawcza odczuwa znacznie wyższe po- 24 Nauka o elementach cz. II dz. II ks. I trzeby niż samo sylabizowanie zjawisk wedle jedności syntetycznej, by je móc odczytać jako doświadczenie, i że nasz rozum w sposób naturalny wznosi się do poznań, które sięgają o wiele za daleko na to, żeby jakikolwiek przedmiot, o którym może nas pouczyć doświadczenie, mógł się kiedykolwiek z nimi dokładnie zgadzać. Ale mimo to mają one swą realność i nie są wcale urojeniami. Platon znajdował swe idee głównie w tym wszystkim, co praktyczne *, tj. co opiera się na wolności, która A 315 ze swej strony podlega poznaniom będącym szczególnym wytworem rozumu. Kto by chciał pojęcia cnoty czerpać z doświadczenia, kto chciałby to, co może być najwyżej jedynie przykładem służącym do niedoskonałego wyjaśnienia, zrobić wzorem dla źródła poznania (jak to istotnie wielu uczyniło), ten zrobiłby z cnoty jakieś monstrum wieloznaczne, zmieniające się wraz z czasem i z okolicznościami i nie nadające się do [utworzenia] żadnego prawidła. Natomiast każdy sobie uświadamia, że gdy mu się kogoś przedstawia jako wzór cnoty, to on przecież zawsze jedynie w swej własnej głowie posiada prawdziwy oryginał, z którym porównuje ów rze- * Rozciągną! on, co prawda, swe pojęcie także na poznania spekulatywne, o ile tylko były dane w sposób czysty i * całkowicie a priori, a nawet na matematykę, choć przedmioty jej nie są dane nigdzie indziej, jak tylko w możliwym doświadczeniu. W tym nie mogę pójść za nim, tak samo jak w mistycznej dedukcji tych idei lub w przesadzie, z jaką on je jakby hipostazował, choć szumne słowa, jakimi się na tym polu posługiwał, można zfagodzić i bardziej dostosować do natury rzeczy. Rozdz. I O ideach w ogóle 25 komy wzór i wedle którego jedynie go ocenia. Jest zaś nim idea cnoty, w stosunku do której wszelkie możliwe przedmioty doświadczenia służą wprawdzie za przykłady (za dowody wykonalności w pewnej mierze tego, czego żąda pojęcie rozumu), lecz nigdy za pierwowzory. To, że człowiek nigdy nie dorówna czynem temu, co się zawiera w idei cnoty, nie dowodzi wcale, że jest coś chimerycznego w tej myśli. Mimo to bowiem wszelki sąd o moralnej wartości lub złu (Unwert) jest możliwy tylko dzięki tej idei. Tkwi ona przeto u podstaw wszelkiego przybliżenia do doskonałości moralnej, bez względu na to, w jakiej mierze mogą nas od niej oddalić przeszkody [tkwiące] w naturze ludzkiej, których stopnia nie podobna określić. Republika platońska jako rzekomo uderzający przykład wyśnionej doskonałości, która może tkwić tylkomózgu próżnującego filozofa, stała się czymś przysłowiowym, a Brucker za śmieszne uważa twierdzenie Platona, iż żaden książę nie będzie dobrze rządził, jeżeli nie będzie miał udziału w ideach. Lepiej by się jednak zrobiło, gdyby się tę myśl dalej prześledziło i starało się ją tam rozświetlić, gdzie znakomity filozof nie udziela nam pomocy, zamiast odrzucać ją jako nie-pożyteczną pod bardzo nędznym i szkodliwym pozorem B 373 jej niewykonalności. Ustrój utrzymujący największą wolność człowieka w zgodzie z prawami, które sprawiają, iż wolność każdego człowieka może współistnieć z wolnością innych (nie zaś ustrój dający najwyższą szczęśliwość, gdyż ta już sama z siebie [wtedy] nastąpi), jest przecież co najmniej konieczną ideą, którą trzeba 26 Nauka o elementach cz. II dz. II ks. I przyjąć za podstawę nie tylko w pierwszym zarysie ustroju państwowego, lecz i przy wszelkich prawach. A trzeba przy tym początkowo abstrahować od obecnych przeszkód, które być może nie tyle nieuchronnie wypływają z ludzkiej natury, ile raczej z niedostatecznego uwzględnienia prawdziwych (echten) idei przy ustanawianiu praw. Nie może być bowiem nic bardziej szkodliwego i mniej godnego filozofa niż wulgarne powoływanie się na doświadczenie rzekomo niezgodne [z ową ideą]; nie byłoby przecież do niego wcale doszło, gdyby w odpo-wiednim czasie poczyniono zgodnie z ideami właściwe kroki i gdyby wszelkich dobrych zamiarów nie były udaremniły, zamiast idei, surowe, bo właśnie z doświadczenia wzięte, pojęcia. Im zgodniej z tą ideą byłyby urządzone prawodawstwo i rząd, tym rzadsze byłyby kary. I wówczas jest też całkiem rozumne, że — jak twierdzi Platon — przy ich doskonałym układzie kary nie byłyby wcale potrzebne. Choć przypadek taki może się nigdy nie B374 zdarzyć, to przecież całkiem słuszna jest idea podająca owo maximum za pierwowzór, żeby wedle niego zbliżać coraz bardziej ustrój prawny ludzi do jak największej doskonałości. Jaki bowiem może być najwyższy stopień, na którym ludzkość musi się zatrzymać, i jak wielka jest przepaść, która z konieczności leżeć będzie między ideą a jej wykonaniem, tego nie może i nie powinien nikt określać, właśnie dlatego, że wolność jest tym, co może przekroczyć każdą podaną granicę. Ale nie tylko w dziedzinie, w której rozum ludzki okazuje prawdziwą przyczynowość i w której idee Rozdz. I O ideach w ogóle 27 stają się działającymi przyczynami (czynów i ich przedmiotów), mianowicie w dziedzinie moralności, lecz także w odniesieniu do samej przyrody widzi Platon słusznie wyraźne dowody jej pochodzenia z idej. Roślina, zwierzę, prawidłowe uporządkowanie budowy świata (prawdopodobnie także cały porządek przyrody) pokazują wyraźnie, że wszystko to jest możliwAtylko na wzór idei (nach Ideen), że wprawdzie żadne poszczególne stworzenie wśród specjalnych warunków swego istnienia nie zgadza się dokładnie z ideą tego, co w jego rodzaju jest najdoskonalsze (tak samo jak żaden człowiek nie dorównuje idei człowieczeństwa, którą nawet samą nosi w swej duszy jako pierwowzór swych czynów), że jednakże idee owe są w najwyższym zrozumieniu jedyne, niezmienne, pod każdym względem określone i że są pierwotnymi przyczynami rzeczy, i że wreszcie jedynie i wyłącznie całość powiązania rzeczy we wszechświecie dorównuje w zupełności owej idei. Jeżeli usunie się przesadę w wyrażaniu się, to rozmach duchowy filozofa we wzniesieniu się od badania tego, co fizyczne w uporządkowaniu świata, do jego architektonicznego powiązania wedle celów, tj. wedle idej, stanowi wysiłek zasługujący na poszanowanie i naśladowanie. W odniesieniu zaś do 1 W oryginale: „copeiliche Betrachtung", czego zdaje się nikt dobrze nie rozumie. Valentiner poprawia na „copieliche" od „Copie" (= kopia), co Górland komentuje jako „d. h. bloss refe-rierenden" (= tzn. czysto sprawozdawczego), ale nie wiadomo, czy propozycje te są trafne. Moje tłumaczenie jest także tylko domysłem. 28 Nauka o elementach cz. II dz. II ks. I tego, co dotyczy naczelnych zasad moralności i religii, gdzie dopiero idee umożliwiają doświadczenia (dobra), choć nie mogą w nim nigdy uzyskać pełni wyrazu, jest to całkiem szczególna zasługa Platona, której dlatego tylko się nie uznaje, że ocenia się ją wedle tych właśnie empirycznych prawideł, których ważność, jako zasad naczelnych, miała być właśnie przez nie [idee?] usunięta. W odniesieniu do przyrody bowiem doświadczenie daje nam prawidła i jest źródłem prawdy, co do praw moralnych natomiast doświadczenie jest (nie-stety!) matką złudnego pozoru. Jest też w najwyższym stopniu godne potępienia, by wyprowadzać prawa O tym, co powinienem robić, z tego, co się czyni, lub też by je przez to chcieć ograniczać. Zamiast tych wszystkich rozważań, których należyte przeprowadzenie nadaje filozofii istotnie szczególną godność, zajmiemy się teraz pracą nie tak wspaniałą, lecz mimo to nie pozbawioną zasług, mianowicie równaniem i umocnieniem gruntu pod owe majestatyczne budowle moralności; w gruncie tym znajdują się rozmaite krecie korytarze, które rozum szukający skarbów przekopuje nadaremnie, ale z dobrą wiarą, a które ową budowlę czynią tak bardzo niepewną. Transcendentalny użytek rozumu, jego naczelne zasady 1 idee są więc tym, co teraz mamy za zadanie dokładnie poznać, żeby móc należycie określić i ocenić wpływ czystego rozumu i jego wartość. Zanim jednak zakończę ten tymczasowy wstęp, proszę tych, którym filozofia leży na sercu (przez co chcę powiedzieć więcej, niż to Rozdz. I O ideach w ogóle 29 się zwykle dzieje), żeby, jeżeli przez te i przez późniejsze wywody mieliby się dać przekonać, wzięli w obronę słowo „idea" w jego pierwotnym znaczeniu, by wyraz ten nie zawieruszył się w przyszłości między pozostałe wyrażenia, za pomocą których zwykle oznacza się w beztroskim nieładzie wszelkiego rodzaju przedstawienia, i by nauka przez to nie ucierpiała. Nie brak nam wszak nazw należycie dostosowanych do wszelkich rodzajów przedstawień, nie mamy więc potrzeby naruszać własności innych. Oto drabina tych nazw: Przedstawienie w ogól