14180

Szczegóły
Tytuł 14180
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

14180 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 14180 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

14180 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Andrzej Pilipiuk CZYTAJ�C W ZIEMI Marek Etter, spokojnie dociskaj�c peda�y roweru, wjecha� na kolejn� wydm�. Zatrzyma� si�. Szerokie opony do jazdy po piasku dobrze spisywa�y si� na w�skiej �cie�ce. Zza kolejnego pasma wydm zimny wiatr ni�s� zapach morza. � Totenberg � mrukn��. Tak nazywa�o si� to wzg�rze na starej niemieckiej mapie, kt�r� kupi� kiedy� w antykwariacie. Na nowych sztab�wkach nie mia�o �adnej nazwy. W przedwojennym niemieckim leksykonie miejsc nawiedzonych odnotowano t� nazw� i kr�tk� informacj�, �e teren ten uwa�a si� powszechnie za przekl�ty. Od kilku miesi�cy przyje�d�a� tu w ka�dej wolnej chwili� U sk�onu wydmy rozci�ga�a si� spora r�wnina � mia�a mniej wi�cej cztery kilometry d�ugo�ci i co najmniej kilometr szeroko�ci. Po lewej stronie zielony pas, wyra�nie odcinaj�cy si� od burego, spalonego s�o�cem stepu, wyznacza� koryto Zgni�ej Rzeczki. Po prawej majaczy�y kryte pap� i eternitem dachy pegeerowskiej wsi, przez kt�r� przejecha� czterdzie�ci minut temu. Dalej na zach�d nie m�g� jecha�. Deszcze wy��obi�y w piasku dwumetrowej g��boko�ci kanion. Przybysz otworzy� torb� ze sprz�tem. Na piasku po�o�y� kawa�ek szarego p��tna. Pod sp�d w�o�y� wyci�gni�t� zza krzaka kratk� z miedzianych pr�t�w. Usiad�. W d�onie uj�� dwie jadeitowe kule. Pod j�zyk wsun�� znaczek nas�czony LSD. Zamkn�� oczy. Usi�owa� nawi�za� kontakt z duchami. Z�e miejsce. Musisz odej�� � w jego umy�le narodzi�o si� ostrze�enie. Nie by� pewien, czy pochodzi z jego g�owy czy z zewn�trz� Wiedzia�, �e lepiej nie ryzykowa�. Umarli rzadko kiedy si� mylili. O ile to oni przem�wili, a nie jego rozgor�czkowana, zatruta narkotykiem wyobra�nia. Po��dam informacji � rzuci� w my�lach. Wyobrazi� sobie dwie grupy duch�w. Nie by�y sobie wsp�czesne. Jedna pochodzi�a z zamierzch�ej przesz�o�ci, inne mog�y by� �redniowieczne. Tylko czy naprawd� tu by�y, czy to pracowa� rozgor�czkowany m�zg? Zagl�da, zagl�da � szepta�y duchy. � Zagl�da, zagl�da� Nagle kontakt si� urwa�, jakby widma umkn�y sp�oszone. Etter zerwa� si� na r�wne nogi i wypu�ci� z r�k kule. Piasek woko�o zadr�a�, ale metalowa siatka ochroni�a poszukiwacza przed uderzeniem mocy. Jedna z kul le��cych na ziemi rozp�k�a si� z cichym trzaskiem. Mo�e trafi� w kamie�, a mo�e moce ukryte w ziemi� Nie by�o czasu sprawdza�. Wskoczy� na rower, pozostawiaj�c mat� i siatk�, i pogna� w d�, w stron� wsi. Ka�d� kom�rk� cia�a czu�, �e rozpocz�to ju� za nim po�cig. By� jednocze�nie zachwycony, �e wreszcie sprowokowa� duchy do dzia�ania, i przera�ony osi�gni�tym efektem. Nieoczekiwanie odni�s� wra�enie, �e ju� go co� dopada. Ba� si� odwr�ci�. To co� siedzia�o na baga�niku roweru. Za chwil� Zahamowa� gwa�townie i skr�ci� w bok. Spod nawianego przez dziesi�tki lat piasku wystawa�y tu szczyty kamiennych nagrobk�w. Stary poniemiecki cmentarzyk. Ewangelicki, opuszczony, wielokrotnie sprofanowany, ale ci�gle zachowuj�cy moc sacrum. Porzuci� rower i skoczy� przez murek. Uderzy� si� bole�nie o stercz�c� z piachu p�yt� nagrobn�, ale poczu� natychmiastow� ulg�. By� bezpieczny. Skuli� si� dr��cy pomi�dzy grobami. Czu� wiry mocy, przed oczyma przetacza� mu si� ocean zielonych fal. Narkotyki pozwala�y mu widzie� to, co chcia� zobaczy�. Nie pozwala�y jednak oceni�, czy to, co widzi, jest realne czy nie� Ale i tak by� zadowolony. Wyczuwa� ich. Wcze�niej wiele razy pr�bowa� r�nych technik i nigdy mu si� nie udawa�o� * * * Do ka�dego instytutu archeologii od czasu do czasu przychodz� paczki. Zazwyczaj zaprzyja�nione plac�wki badawcze przysy�aj� swoje publikacje. Bywa jednak i tak, �e na biurku archeologa l�duje przesy�ka grubszego kalibru. Polacy, po latach u�wiadamiania, zrozumieli z grubsza potrzeb� istnienia archeologii i staraj� si� pomaga�, by nauka ta kwit�a. Tak wi�c kartonowe pude�ka kryj� w sobie stosy zardzewia�ego �elastwa, skorupy XIX�wiecznych doniczek, kamienie, kt�re znalazcy wyda�y si� podejrzane. Cz�� tych zabytk�w jest brudna, �wie�o wydobyta z ziemi, inne wr�cz przeciwnie, wyszorowane na wysoki po�ysk. Ludziska myl� nagminnie archeolog�w z paleontologami, wi�c na biurkach l�duj� �ko�ci dinozaur�w� � czyli najcz�ciej krowie, oraz kamienie z odciskami muszli. Od czasu do czasu trafiaj� si� znaleziska jeszcze ciekawsze � jeden z archeolog�w, otworzywszy przesy�k�, stwierdzi�, �e zawiera dwa pociski od mo�dzierza. Wezwani saperzy okre�lili ich stan na niemal idealny i zachodzili w g�ow�, jakim cudem nie wybuch�y, obijaj�c si� w trakcie transportu. Mniej wi�cej zawarto�� jednej paczki na dziesi�� ma faktycznie co� wsp�lnego z profesj� archeolog�w. Czasem jest to gar�� �redniowiecznych skorup, czasem ca�y garnek, niekiedy krzemienne narz�dzia� Tyle tylko, �e �redniowiecznych skorup mo�na nazbiera� na polach woko�o ka�dej wsi istniej�cej d�u�ej ni� 500�600 lat. Ludzie w dawnych czasach nie znali jeszcze gminnych wysypisk �mieci i wszelkie swoje odpadki wywozili wraz z obornikiem na pola. Czasem w jednej na kilkadziesi�t przesy�ek trafi si� co� naprawd� ciekawego. Tak by�o i tym razem. Ta paczka by�a niewielka. Profesor Maciej Kowalski zwa�y� j� w d�oniach. Ci�ka� Wyj�� z kieszeni no�yk introligatorski i zabra� si� za jej rozpruwanie. Pod grub� warstw� szarego papieru pakowego ukaza�o si� niedu�e, plastikowe pude�ko po jakiej� margarynie. � Zawsze podziwia�em idiot�w, kt�rzy jadaj� takie rakotw�rcze paskudztwo� � uczony mrukn�� sam do siebie. Pude�ko, oczywi�cie, nie by�o umyte, tote� ju� po chwili ca�e d�onie mia� pokryte warstw� t�uszczu. Wreszcie, po chwili szarpaniny, oderwa� wieczko pude�ka. S�dz�c z jasnych zaciek�w, nadawca przyklei� je spor� ilo�ci� super glue. Wewn�trz znajdowa� si� wilgotny nadmorski piasek. To akurat specjalnie profesora nie zdziwi�o. Nadawcy lubi� swoje skarby zabezpiecza� na czas podr�y. Otrzymywa� przedmioty zawini�te w siano, stare szmaty, sznur do snopowi�za�ki, przesypane pierzem, trocinami, granulatem paszowym� Piasek nie by� tu niczym nadzwyczajnym. Profesor ostro�nie przesypa� zawarto�� paczki na plastikow� kuwet�. W jasnym pyle b�ysn�o co� matowoczarnego. Palce uczonego przery�y piach i wydoby�y niedu�y od�amek czarnej skorupy. � Aha � mrukn��. Obr�ci� j� w d�oniach. Czarna, grafitowana powierzchnia, do brzu�ca garncarz doklei� wa�eczek gliny. Przez niewielk� dziurk� przewleczone by�o za�niedzia�e k�eczko z br�zu. Co� jak kolczyk tkwi�cy w uchu. Bo te� i by�o to ucho. Ucho doklejone do amfory twarzowej kultury pomorskiej. Na papierze odszuka� adresu nadawcy. Potem wyszed� na korytarz i zapuka� do drzwi s�siedniego gabinetu. Na pokrywaj�cej je p�ycie pil�niowej l�ni�a nowo�ci� mosi�na tabliczka: mgr Pawe� Rawicz. Nie czekaj�c na zaproszenie, wszed� do �rodka. Gabinet wygl�da� dok�adnie tak, jak na filmach ukazuje si� pracownie szalonych XIX�wiecznych naukowc�w. Na biurku pi�trzy�y si� kuwety z piaskiem, tkwi�y w nim skorupy rozmaitych naczy�. Wilgotny piach utrzymywa� w odpowiedniej pozycji klejone fragmenty. Na sporym regale, na po��k�ych gazetach spoczywa�y ludzkie ko�ci, a obok nich le�a� podr�cznik medycyny s�dowej, pozak�adany tu i �wdzie wycofanymi z obiegu banknotami. Drugi rega� zastawiony by� ksi��kami, panowa� na nim kompletny chaos. Na stole kre�larskim spoczywa�y dziesi�tki plan�w wykop�w, jakie� teczki z dokumentacj� oraz druciany koszyczek wype�niony krzemiennymi narz�dziami. W�a�ciciel gabinetu pracowa� zapami�tale � wali� w natchnieniu w klawisze komputera. � Panie kolego � chrz�kn�� profesor. Pawe� odwr�ci� si�, zaskoczony. � Witam, czym mog� s�u�y�? � Jego twarz rozci�gn�a si� w u�miechu, ale oczy pozosta�y czujne. � To przysz�o dzi� poczt�. � Kowalski wr�czy� mu skorup�. Magister powoli obr�ci� j� w d�oniach. � Ucho urny twarzowej kultury pomorskiej albo bardzo zr�czna imitacja � mrukn��. Wyj�� z kieszeni spr�ynowiec i poskroba� ostro�nie kraw�d� zabytku. � Nie, to autentyk � odpowiedzia� sam sobie. � Pi�kny od�amek, ale gdzie jest reszta? � Przysz�o poczt�. Znalaz� to nauczyciel z wsi Zgni�a Woda, gdzie� w zachodniopomorskiem. � Cmentarzysko kultury pomorskiej z okresu najwi�kszego rozkwitu� � zamy�li� si� Rawicz. � Kto wie, mo�e nawet kilkadziesi�t grob�w? Ostatnie rozkopano� B�dzie ze dwadzie�cia lat temu. � A gdyby uda�o si� zlokalizowa� ich osad�? � kusi� profesor. � By�aby sensacja na grubsz� skal�. We�miesz doktora Olszakowskiego i pojedziecie na rekonesans. Znajdziecie nauczyciela, niech poka�e miejsce, rozpatrzycie si� w terenie� � Jasne, tylko gdzie jest ta ca�a Zgni�a Woda? � Pawe� si�gn�� d�oni� i bez chwili wahania wydoby� z rega�u opas�y atlas Polski. Kartkowa� przez chwil� indeks, a potem otworzy� na odpowiedniej stronie. � Jest � mrukn�� z zadowoleniem. � Gmina Lewkowo� Otworzy� atlas. � Kiepska skala � westchn��. � Trzeba b�dzie sztab�wk� Wybieg� z gabinetu, podzwaniaj�c kluczami od archiwum. Wr�ci� po kilku minutach. Zestawi� kuwety ze skorupami na pod�og� i rzuci� arkusz mapy na biurko. � Od zachodu szosa do wsi Lewkowo � to zdaje si� siedziba gminy� Dalej droga gruntowa do Zgni�ej Wody� Co za debilna nazwa� Jakie� cztery kilometry� Wioska to tylko kilka gospodarstw� Ale co to za dziwne, pod�u�ne budynki? � S�dz�, �e to baraki pegeeru � mrukn�� profesor. � Racja, jest zaznaczone PGR. Od po�udnia las i bagna, od p�nocy morze, od zachodu rzeka, wzd�u� niej bagna. Rany, miejsce prawie odci�te od �wiata� � Nie takie znowu odci�te, na pewno maj� lini� telefoniczn�. Zreszt� w dobie telefon�w kom�rkowych nie ma to a� takiego znaczenia. � Sprawdz� jeszcze arkusze archeologicznego zdj�cia Polski � mrukn�� magister. � Rzu� te� okiem, jak to wygl�da�o przed wojn�. Mamy chyba niemieckie sztab�wki? � Tak, ale nie dla ca�ego obszaru. Ponownie znikn��. Wr�ci� z po��k�ym nieco arkuszem. � Jest � powiedzia�, rozk�adaj�c go na stole. � Przed wojn� ta wie� nazywa�a si� Totenberg. � Martwa G�ra albo G�ra �mierci � westchn�� profesor. � Niedobrze. � Dlaczego? � My�l�, �e na wzg�rzach znajdowano ludzkie ko�ci. A to mo�e oznacza�, �e nasze cmentarzysko by�o rozgrzebywane przez tubylc�w. Z drugiej strony, kultura pomorska stosowa�a przewa�nie kremacj�. Mo�liwe zatem, �e nazwa wzi�a si� od jakiego� innego cmentarza � zauwa�y� �agodnie profesor. � Trzeba b�dzie zrobi� kwerend� archiwali�w, warto by prze�ledzi� dzieje okolicy i, co najwa�niejsze, sprawdzi�, czy Niemiaszki nie kopa�y tam przed wojn�. � Zaraz si� za to wezm�. Rekonesans chyba jutro dopiero.� Jaka to przyjemno�� widzie� pracownika naukowego, kt�remu jeszcze si� chce � pomy�la� profesor, opuszczaj�c gabinet. Pawe� grzeba� w dokumentacji przez �adnych kilka godzin. Nie natrafi� na �adne �lady. Nawet pobliskie Lewkowo, kt�rego prawa miejskie si�ga�y czternastego wieku, nigdy nie zainteresowa�o archeolog�w. Bia�a plama na mapach. Miejsce, gdzie mo�na znale�� dos�ownie wszystko.� Albo nic. * * * � Oto dobry dzie� na dokonanie odkrycia naukowego, kt�re wstrz��nie podwalinami archeologii � powiedzia� w zadumie magister Pawe� Rawicz, patrz�c, jak dziurawa szosa znika pod ko�ami samochodu. � Tak pan s�dzi, panie kolego? � Doktor Tomasz Olszakowski u�miechn�� si� leciutko. Od strony pobliskiego morza wia� ostry, lodowaty wiatr. Niebo zasnuwa�y ci�kie, o�owiane chmury. � Je�li to faktycznie jest cmentarzysko, b�dziemy potrzebowali kilku student�w do roboty � mrukn�� m�odszy z uczonych. � Owszem. Ale s�dz�, �e da si� za�atwi�. Drzewka po obu stronach drogi zg�stnia�y w rozleg�y zagajnik. Rawicz oderwa� wzrok od szosy i gwizdn�� cicho przez z�by. � Niech pan spojrzy, doktorze� Drzewa by�y niskie, powykr�cane niemi�osiernie. Niekt�re ga��zie ros�y pionowo w g�r�, inne stercza�y pod rozmaitymi k�tami. Zwyk�e, wydawa�yby si�, sosny przyjmowa�y kszta�ty jak z chorej wyobra�ni nowoczesnego artysty. Rawicz zahamowa� i otworzy� okno, by lepiej si� przyjrze�. Las by� cichy, nienaturalnie cichy. � Nie podoba mi si� tu � mrukn��. � Dlaczego? � zainteresowa� si� jego towarzysz. � Cicho� za cicho� Faktycznie, tylko wiatr �wista� pomi�dzy powykr�canymi drzewami. � S�dz�, �e mo�na to wyja�ni� � mrukn�� starszy z podr�nik�w. � Tu by�y kiedy� radzieckie poligony. Widocznie ta cz�� lasu stanowi�a cel dla artylerii. Pociski potrzaska�y m�ode drzewka, te prze�y�y, ale rosn� chore. Zwierz�ta uciek�y. Ptaki podobno pami�taj� przez ca�e pokolenia, �e gdzie� nie nale�y si� zapuszcza� � Mo�liwe � mrukn�� Pawe�. � S�ysza�em, �e na wybrze�u Chile jest takie miejsce, gdzie w XIX wieku by�a stacja �owc�w fok. Kilka kilometr�w dalej na pla�y wyleguj� si� ich setki, a tam, gdzie kiedy� na nie polowano, nie mo�na odnale�� ani jednej. Ale mimo wszystko tu jest dziwnie� Zamkn�� okno i zapali� silnik. Samoch�d ruszy� naprz�d. � Co� mi si� zdaje, �e i w drog� par� razy trafili � za�artowa� doktor, gdy mijali szczeg�lnie rozleg�� dziur� w asfalcie. � Ale trzeba zwr�ci� na to uwag�. Je�li tu by� poligon, mog� si� poniewiera� niewypa�y. A studenci, sam pan wie, panie kolego, jacy s�. Znajd�, to zaczn� rozkr�ca� I mo�e by� nieszcz�cie. Wyjechali z lasu, przed nimi rozci�ga�y si� wydmy poro�ni�te lich� trawk� i gdzieniegdzie krzewami. W powietrzu unosi� si� dziwny, trudny do okre�lenia smr�d. � Przeterminowane nawozy azotowe czy ki diabe�? � zastanawia� si� doktor. � Zwyk�e szambo tak nie �mierdzi� � Mo�e gnij�ce na brzegu morza wodorosty? � podsun�� Pawe�. � Wybrze�e niedaleko, zaraz za tymi wydmami. Na poboczach, w krzakach, biela�y plastikiem dzikie wysypiska �mieci. Pola dawnego pegeeru woko�o zarasta� ju� m�ody brzeziniak. Drzewka usi�owa�y czerpa� soki z ja�owej ziemi. Nadmorskie wiatry przygina�y je do ziemi. Rawicz doda� lekko gazu, pod�wiadomie chcia� wydosta� si� jak najszybciej z ponurej okolicy, jednak ju� po chwili znowu musia� zwolni�. Ta droga nie nadawa�a si� do szybkiej jazdy. Przed sam� wsi� nawierzchnia nieoczekiwanie si� poprawi�a. Dziury zasypano t�uczon� ceg�� i ubito na r�wno. Przyspieszy�. Na nieprawdopodobnie sta � rej, zielonej tablicy � ile� to ju� lat temu pozmieniano zielone tablice na bia�e? � widnia�a nazwa wsi. Korozja �r�ca metal ods�dzi�a lakier, ca�� powierzchni� pokrywa�y rdzawe purchle, ale ci�gle wida� by�o napis �Zgni�a Woda�. � Wygl�da na to, �e jeste�my � powiedzia� doktor Olszakowski. � Trzeba odnale�� tego nauczyciela. � Zbigniewa Minca� � przypomnia� magister. Wjecha� pomi�dzy op�otki. Dwa rz�dy barak�w wzniesiono tu u zarania dziej�w, zapewne jeszcze w okresie rozkwitu pomorskich pegeer�w. Betonowe �ciany pokryte rozbryzgami b�ota, pokrzywione, przepalone, ceglane kominy, stercz�ce z dach�w pokrytych dziuraw� pap�. Najwi�ksze otwory nakryto starymi workami po nawozach sztucznych, przygniecionymi w rogach kawa�kami cegie�. Nieprawdopodobnie brudne szyby i wyko�lawione, roz�a��ce si�, odrapane drzwi z p�yty pil�niowej strzeg�y �ycia ludzi zamieszkuj�cych te nory. Przed domami, s�dz�c po resztkach �cie�ek z p�yt chodnikowych, znajdowa�y si� w przesz�o�ci niewielkie ogr�dki. Obecnie ciemne b�ocko podchodzi�o a� do drzwi. Nigdzie nie by�o wida� tabliczek z numerami dom�w. � Co za chlew � mrukn�� Pawe�. � Rozumiem, �e n�dza, ale mogli te dziury w �cianach zaklajstrowa� cho�by glin�� � Nie chce im si�, to kt�re� ju� pokolenia niewolnik�w, jak nadzorca nie powie, sami si� nie wezm� do roboty � powiedzia� Olszakowski. � Szkoda tych ludzi, ale c� poradzimy? � Szkoda� Ponuro tu jako�� � Bo i dzie� taki ponury. Po�rodku wsi, na niedu�ym placyku stercza� mocno pochylony budynek. S�dz�c po grubych kratach zabezpieczaj�cych brudne okna, by� to sklep. Na betonowych schodkach siedzia�o kilku tubylc�w. We czterech rozpijali flaszk� taniego wina. Magister zatrzyma� samoch�d i wysiedli. Pomi�dzy barakami snu�a si� wo� fermentuj�cego szamba. Na jednym z dom�w wisia�a krzywo przytwierdzona zardzewia�a tablica: �Szko�a Podstawowa w Lewkowie, filia w Zgni�ej Wodzie�. � Cywilizacja � za�artowa� Pawe�, ale doktor nie podchwyci� �artu. Weszli po pop�kanych schodkach do sklepu. Szara od brudu lada obita cerat�, kilka p�ek, gdzieniegdzie torby z m�k� i makaronem, jakie� s�oiki z przetworami� G�rn� p�k� zajmowa�o kilkadziesi�t flaszek wina �Ogier�. Za lad� na krze�le siedzia�a rozlaz�a, zapasiona baba w nieokre�lonym wieku. � Wy czego? � zapyta�a. � Szukamy Minca � powiedzia� Olszakowski. � A, nauczyciela � burkn�a. Z�by mia�a popsute. � A to pewnie w szkole jest� � Panowie do mnie? � rozleg�o si� z ty�u. Odwr�cili si� jak na komend�. W drzwiach sta� jeden z autochton�w, kt�rzy przed chwil� na schodach zn�cali si� nad flaszk�. � Mi�o mi niezmiernie. Archeolodzy? Przedstawili si� i wymienili u�cisk d�oni. Nauczyciel mia� ci�k�, kostropat�, murarsk� �ap�. Wia�o od niego woni� taniego wina. � Zainteresowa� nas ten kawa�ek skorupy � wyja�ni� doktor. � Chcieli�my obejrze� miejsce znalezienia. � Cztery flaszki � nauczyciel spokojnie wymieni� cen�. Spojrzeli po sobie zaskoczeni. � Tyle to b�dzie kosztowa�o � wyja�ni� Minc. � Za wszystko w tym kraju trzeba p�aci�. � Cztery flaszki czego? � zapyta� ostro�nie Rawicz. � A, tego o �Ogiera� � wskaza� p�k�. � Pi�tna�cie z�otych � wyja�ni�a sprzedawczyni. � Pi�tna�cie z�otych za takie g�wno? � zdumia� si� Olszakowski. � Za cztery butelki z kaucj� � u�ci�li�a. � To co, podawa� czy nie podawa�, mi za gadanie nie p�ac�� Magister odliczy� ��dan� kwot�. Nauczyciel umie�ci� dwie flaszki w kieszeniach marynarki a dwie wzi�� w d�onie. � A szk�o nie potrzebne? � sprzedawczyni wskaza�a gestem plastikowe kubeczki. � E, jeszcze mamy � uspokoi� j�. Wyszed� przed sklep. Kumple na jego widok o�ywili si� wyra�nie. � Ch�opaki, za�atwi�em wam dwie butelki od naszych nowych sponsor�w � naukowc�w � powiedzia� nauczyciel. Ukucn��, opieraj�c si� o �cian�, i wyci�gn�� przed siebie trz�s�ce si� r�ce z flaszkami. Puk, puk � wypu�ci� obie jednocze�nie. Uderzy�y o betonowe schodki. Magister ze zdumieniem spostrzeg�, �e od precyzyjnego uderzenia odpad�y im denka. Nauczyciel z�apa� je za szyjki i jednym zr�cznym uchem odwr�ci� o sto osiemdziesi�t stopni. Denka zosta�y na stopniu, a on trzyma� dwa jakby kielichy pe�ne z�ocistego napoju. Rozla� przy tym zaledwie kilka kropli. Poda� wino kumplom i wsta�. � No to w drog� � powiedzia� do zaskoczonych archeolog�w. � Niez�a sztuczka � mrukn�� Rawicz, gdy sadowili si� w samochodzie. � A� z nud�w cz�owiek tak do wprawy dochodzi � wyja�ni� Minc. � A ta skorupa, znaczy si�, ciekawa? � Tak nam si� wydaje, ale musimy zobaczy� miejsce. � Przyda�yby si� w okolicy wykopaliska � powiedzia� nauczyciel. � Bo, kurde, tu wszyscy na bezrobociu, kuroni�wka to ju� si� poko�czy�a� a do �opaty przyuczeni od ma�ego. Na razie prosto. Zaraz za wsi� rozci�ga�a si� piaszczysta r�wnina, poro�ni�ta lich� traw�. Szosa zamieni�a si� w �u�l�wk�, potem przesz�a niezauwa�alnie w piaszczyst� �cie�k�. Pawe� po namy�le zatrzyma� samoch�d. Minc, drzemi�cy na tylnym siedzeniu, otworzy� oczy. � Co si� sta�o? � zapyta�. � Nie pojad� po tym, zagrzebi� si� po osie w piasku. Wysiedli. Magister wyj�� z baga�nika torb� z saperk� i sk�adany �wider, doktor zabra� torb� z lekkim sprz�tem. Ruszyli na piechot� �cie�k� przez wydmy. � Co tak �mierdzi? � zapyta� nauczyciela. Ka�dy podmuch wiatru przynosi� kolejne fale dziwnej woni. � A, to szambo za wydm� wylewamy� Musi skis�o� Pogoda by�a kiepska, od morza wia� ostry, ch�odny wiatr, po niebie snu�y si� chmury. Gdzieniegdzie z piasku stercza�o po kilka, kilkana�cie k�os�w zbo�a. � To by�y pola waszego pegeeru? � zapyta� Pawe�, byle tylko przerwa� niezno�ne milczenie. Nauczyciel rozejrza� si� woko�o z frasunkiem. � Co� tak jakby � powiedzia�. � Kazali obsiewa�, ale i tak nie ros�o. A teraz ju�, cholera, nawet obsiewa� nie ka��. Kiedy� robota by�a i pieni�dze sz�y, a tak bezrobocie degraduje miejscowych � doda� naukowo. � Niby i tak wcze�niej dochod�w z tego nie by�o, bo tu nawet kombajnem nie by�o jak wjecha�, ale ludzie czuli, �e robi� co� po�ytecznego. Teraz o�. � machn�� r�k� � parszywe czasy� Wreszcie stan�li nad niewielkim kanionem przecinaj�cym r�wnin�. Woda deszczowa wy��obi�a go sobie, p�yn�c w stron� odleg�ego o p� kilometra morza. Kanion by� szeroki na mniej wi�cej cztery metry i g��boki na jakie� p�tora. � O tu, patykami zaznaczy�em. � Minc wskaza� le��cy na dnie tr�jk�t. Zeskoczyli na dno. Rawicz spojrza� uwa�nie na �ciany rowu. Mniej wi�cej dwadzie�cia centymetr�w nad dnem ci�gn�a si� cienka, ciemna warstewka, gruba na kilkana�cie centymetr�w. � Poziom humusu pierwotnego � mrukn��. � Co to? � zaciekawi� si� nauczyciel. � Kiedy� tu by� poziom ziemi, ros�a trawa i odk�ada�a si� pr�chnica � wyja�ni� cierpliwie doktor. � Potem, prawdopodobnie na skutek pot�nego sp�ywu z kt�rej� wydmy, ta powierzchnia zosta�a przykryta przesz�o metrow� warstw� piasku. Ruszy� dnem, a� dotar� do u�o�onego z patyk�w znaku. Skrobn�� pod�o�e saperk�. Piasek, piasek� Warstwa pierwotna by�a tu wy�ej. Poskroba� si� po g�owie. � My�la�em, �e w warstw� humusu by� wkopany gr�b � powiedzia� w zadumie. � Ale nie ma tu �adnych �lad�w. Wida� to ucho woda przynios�a z g�ry. � To mo�e chod�my poszuka�? � zaproponowa� magister. � Taki w�a�nie mia�em zamiar. Poszli w g�r� kanionu. Ca�y czas towarzyszy�a im cienka, ciemna warstewka nad samym dnem. � S�dzi pan, �e to by�a jednorazowa katastrofa, czy mo�e tak nanosi�o ten piasek latami? � zapyta� Minc doktora. � Nie wiem. Nie wyobra�am sobie jednorazowego obsuwu, kt�ry pokry�by piachem tak du�y obszar. To raczej by�y ca�e lata nawiewania. Mo�e trawy na wydmach uleg�y wypaleniu, warstwa ziemi zerodowa�a i piasek zacz�� swobodnie przemieszcza� si� z wiatrem� A mo�e to na skutek jakiej� katastrofalnej ulewy tak nanios�o� � Morze to za daleko � doda� nauczyciel. Wyci�gn�� z kieszeni jedn� flaszk� i zr�cznie wyrwa� korek z�bami. Upi� kilka �yk�w. Przeszli jeszcze dwadzie�cia metr�w. Teren wzni�s� si�, kanion mia� teraz oko�o dwu i p� metra g��boko�ci. Patrzyli z niepokojem na piaskowe �ciany, ale najwidoczniej trzyma�y si� mocno. Warstwa humusu powoli wspina�a si� w g�r�; by�a teraz p�tora metra nad dnem rowu. Nieoczekiwanie z boku pojawi�a si� nieregularna, ciemna plama. � Znale�li�my � mrukn�� Pawe�. � To? � W g�osie nauczyciela pobrzmiewa�o rozczarowanie. � Kto� wykopa� spor� dziur� w �wczesnej powierzchni ziemi � wyja�ni� Olszakowski, doczyszczaj�c plam� saperk�. � Wstawi� do �rodka urn� i zasypa� dziur� gleb� zgarnian� woko�o. Jest troch� innego koloru ni� ten piach. Wydoby� niewielki u�amek czarnej skorupy i pokaza� im na d�oni. Przeszed� jeszcze kilka krok�w, ogl�daj�c �ciany, i wypatrzy� kolejn� ciemn� plam� � tu brzusiec urny wystawa� ze �ciany. Wida� te� by�o kawa�ek kamiennej p�ytki. Najwidoczniej ten gr�b mia� kamienn� obstaw� po bokach. � Metr ziemi do zdj�cia od g�ry � mrukn��, patrz�c na profil. � Sporo tu tego. � Zidentyfikowa� jeszcze dwa wykopy widoczne w skarpie. Na dnie rowu pojawi�o si� jeszcze kilkana�cie kawa�k�w czarnych skorup. � Co to by�o? � zapyta� nauczyciel. � Cmentarz, znaczy, tych jaskiniowc�w? � Tak, ale to ju� nie byli jaskiniowcy. � Rawicz u�miechn�� si� z wy�szo�ci�. � Ludzie tacy jak my� Mieli gdzie� tu wiosk�, a tu na pag�rku za�o�yli cmentarz. Ciekawe znalezisko. � To jak b�dzie z nagrod�? � Oczy tubylca lekko zab�ys�y. � Wy�lemy wniosek do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Troch� to potrwa, ale s�dz�, �e przyjdzie jaki� niewielki przekaz. Mo�e nawet kilka tysi�cy. Wa�ne, �eby nikt tu nie grzeba� do czasu, jak wr�cimy ze sprz�tem. � A tylko spr�buj� � mrukn�� Minc. � Zreszt� nikt jeszcze nie wie, �e to znalaz�em. � I bardzo dobrze. Trzeba to b�dzie naukowo zbada�. Wracajmy. Cofn�li si� do znaku z patyk�w i wyle�li na powierzchni� ziemi. Niebo zasnu�y chmury i lada moment m�g� lun�� deszcz. Odwie�li nauczyciela do wsi, wysiad� przed sklepem. Pawe� doda� gazu. � Uf, paskudna okolica � powiedzia� do towarzysza. � I ludzie nieciekawi � doda� doktor. � Ale co robi� Czasem nawet na �mietniku mo�na znale�� per�y. Rawicz jeszcze doda� gazu. Byle dalej od tego pos�pnego miejsca. Uciekali. Wreszcie pojawi�y si� domy Lewkowa. Odrapane, wal�ce si� rudery, ale przecie� wygl�da�y o niebo lepiej ni� w Zgni�ej Wodzie. Poczta, przystanek pekaesu. Cywilizacja. Doktor sprawdzi� telefon kom�rkowy. Aparat nadal nie �apa� zasi�gu. Dopiero dwa kilometry dalej nieoczekiwanie odnalaz� sie�. � Trzeba si� zastanowi�, gdzie si� pomie�cimy � powiedzia� Olszakowski, gdy wyjechali wreszcie na dobr� drog�. � Ten pegeer wydaje si� potwornie syfiasty� � �atwo sobie wyobrazi� wn�trze tych barak�w � mrukn�� magister. � �ciany wyko�czone p�yt� gipsowo�kartonow�, prze�arte wieloletnim, ba, wielopokoleniowym brudem, zacieki od dziurawego sufitu, grzyby �cienne. � Zapewne nawet tych rakotw�rczych odmian � uzupe�ni� doktor. � W dodatku nie s�dz�, �eby mieli jakie� wolne pomieszczenia. Tych barak�w jest tylko kilka a, jak widzia�e�, kr�ci�a si� tam ca�a masa ludzi. S�dz�, �e trzeba b�dzie podej�� do sprawy tradycyjnie. Widzia�em tak� trawiast� ��czk� kawa�ek na zach�d od, nazwijmy to, kanionu. My�l�, �e ziemia jest tam na tyle spoista, �eby utrzyma�a �ledzie. A na strychu powinny by� stare wojskowe namioty. � Tak chyba trzeba b�dzie zrobi� � westchn�� doktor. � Ekspedycja jak w dziewi�tnastym wieku� � Pr�du nie b�dzie � mrukn�� Pawe�. � Mo�na by poci�gn�� ze wsi kabel, ale nie mamy dwukilometrowego drutu. A kupi�, po te 70 groszy za metr, razy dwa tysi�ce� � Sporo � powiedzia� Olszakowski. � Zreszt� nie wiem, czy we wsi jest pr�d. � Jak to? � W sklepie nie by�o lod�wki, nie by�o te� o�wietlenia, cho� dzie� do�� ponury. � Przecie� ko�choz, przepraszam, pegeer musia� mie� elektryczno��. Elektryfikacja plus w�adza rad i reszta tych slogan�w. � Cztery kilometry do Lewkowa, niby niedaleko� ale mog�o by� inaczej. Mogli mie� w pegeerze w�asny agregat pr�dotw�rczy, na przyk�ad na rop�, a teraz, wraz z kryzysem i plajt� nie ma po prostu paliwa. W��czaj� go mo�e na kilka godzin dziennie. Zreszt� nie widzia�em ani s�up�w trakcyjnych, ani anten na dachach. � Szko�a musi mie� pr�d. I w sklepie sta� w k�cie telewizor. � Mo�e i racja, zim� by�oby zbyt ciemno. W instytucie mamy jaki� agregat. Stary jak �wiat, ale trzeba sprawdzi�, czy jeszcze dzia�a. * * * Poranek we wsi. Wal�ce si� domy, b�oto, tubylcy na schodkach przed sklepikiem s�cz� pierwsz� tego dnia flaszk� najta�szego wina. W powietrzu wisi mg�a. Wszystko woko�o jest szare, ponure i beznadziejne. Jedynym akcentem kolorystycznym, nie pasuj�cym do otoczenia, jest czerwona p�ci�ar�wka instytutu. Rawicz wszed� do sklepu. � Gdzie mieszka nauczyciel? � zapyta� sprzedawczyni�. Spojrza�a niego spode �ba. � A w szkole go znajdziecie � powiedzia�a. � Lekcje teraz ma� Podjechali pod barak ozdobiony czerwon� tabliczk�. � Jed� ju� na miejsce � zwr�ci� si� do Olszakowskiego. � My do��czymy p�niej, sprawd� tylko t� ��czk�, co jest pod spodem� � Wiem � doktor u�miechn�� si� lekko. Magister przypomnia� sobie, kto jest kierownikiem ekspedycji, i zaczerwieni� si�. Aby ukry� zmieszanie, ruszy� po schodkach do szko�y. Pchn�� drzwi z dykty. By�y lepkie od brudu. Cuchn�cy moczem i st�chlizn� ciemny korytarz. Ze �rodka dobiega� monotonny, usypiaj�cy g�os nauczyciela. Zapuka� do drzwi opatrzonych tabliczk� z napisem klasa I�IV. � Wej�� � rozleg�o si� warkni�cie. Otworzy� drzwi i wszed� do sali. W �awkach siedzia�o dziesi�cioro dzieci w r�nym wieku. Spojrza�y na niego bezmy�lnie. W powietrzu unosi� si� smr�d niemytych cia�, niepranych skarpetek i upiornej st�chlizny. A� mu si� zakr�ci�o w g�owie. Nauczyciel spojrza� na wchodz�cego. � Ach, to pan. � U�miechn�� si� do archeologa. � To jak, b�dzie ekspedycja? � W�a�nie przywie�li�my sprz�t. Do kogo nale�y to pole za rowem? � A, pegeerowskie, mo�ecie sobie kopa� do woli. Syndyk sprzeda�, co si� da�o, i ju� z pi�� lat si� nie pokazuje. A so�tysem wsi jestem ja i macie ode mnie pozwolenie. � U�miechn�� si� ponownie. � B�dziecie potrzebowali ludzi do roboty? � Tak, ludzi z �opatami i z pi�� par taczek. � Da si� za�atwi�. Koniec lekcji � hukn�� na dzieciaki. � Zmiatajcie do dom�w i powiedzcie starym, �e za godzin� przed biurem b�dzie zebranie w sprawie pracy. Dzieciarnia pozbiera�a zeszyty i nieliczne wystrz�pione podr�czniki i t�umnie rzuci�a si� do drzwi. � Co� te dzieciaki mizerne � zauwa�y� Rawicz, gdy Minc zamyka� drzwi klasy. � Bo to po pijanemu pocz�te� Zwr�ci� pan uwag� na t� tr�jk� sko�nookich? � Tak� Zesp� Downa? � Gdzie tam, poligon radziecki. Baby ze wsi dupami na kiecki zarabia�y. No i zosta�a pami�tka. Przeszli przez wie�. Za barakami wznosi� si� budynek, w czasach �wietno�ci osady mieszcz�cy zapewne biuro pegeeru. Obecnie konstrukcja przechyli�a si� na jedn� stron� a okna zaros�y paj�czynami. Nauczyciel wy�owi� z kieszeni klucz i, pokonuj�c zardzewia�y zamek, pu�ci� magistra do �rodka. Powietrze sta�o od wielu miesi�cy. By�o duszno i cuchn�o myszami. � S� i narz�dzia � mrukn�� Minc, otwieraj�c kopniakiem drzwi. Faktycznie, na pod�odze poniewiera�y si� �opaty i szpadle. Rzucono je byle jak, na stos. Stalowe elementy pokry�a delikatna kaszka rdzy. � Taczki te� s�. Na ko�cu korytarza pod �cian� sta�o kilka zardzewia�ych egzemplarzy. � Ludziska zaraz b�d�. Wyszli przed barak. Sta�o tu ju� ze dwudziestu ch�opa. Gapili si� bezmy�lnie na archeologa i so�tysa. Niekt�rzy drapali si� po zmierzwionych kud�ach lub nieogolonych mordach. � Ilu potrzeba? � zapyta� rzeczowo Minc. � Nie wi�cej ni� dziesi�ciu � W szeregu zbi�rka � hukn��. Ustawili si� niech�tnie. Minc wyj�� z kieszeni elektroniczny alkomat. � Pijani dwa kroki w ty� � poleci�. � Wstawieni te�. Szereg cofn�� si� pos�usznie o dwa kroki. � Trzeba by�o przyjecha� przed otwarciem sklepu � wyja�ni� nauczyciel magistrowi. � O tej porze ju� p�no.� Trudno, bierzemy co jest. Dziesi�ciu do roboty przy �opatach wyst�p � poleci�. � Cztery z�ote za godzin�, dwana�cie godzin dziennie, bez opierdalania si�. Prawie po�owa odwr�ci�a si� na pi�cie i odesz�a. Zosta�o jedenastu. � I �adnego chlania w miejscu pracy � u�ci�li� nauczyciel. Trzej kolejni zrezygnowali. Zosta�o o�miu. � Oto pa�ska ekipa � nauczyciel skin�� g�ow� Rawiczowi. � Taczki w d�o�, �opaty na taczki i na Trupi� G�r� � Hukn��. � Eee, na Trupi� G�r�? � mrukn�� kt�ry�. � Co� ci si�, Malinowski, nie podoba? � No, to jakby powiedzie�, z�e miejsce. Zreszt� sam wiesz� � Z�e, nie z�e, robota jest do wykonania. A jak kt�ry nie ma ochoty macha� �opat�, to niech spierdala w podskokach. Wszyscy wida� chcieli zarobi�, bo nikt si� nie ruszy�. * * * Zazwyczaj laikom wydaje si�, �e praca archeologa jest �atwa i przyjemna. Siedzi si� z p�dzelkiem i odkurza tkwi�ce w ziemi skorupki. Owszem, archeolodzy zajmuj� si� tak�e odkurzaniem znalezisk, jest to jednak mniej wi�cej 5 procent og�lnego czasu pracy. W dziedzinie archeologii niewiele zmieni�o si� od XIX wieku. Nadal podstawowym narz�dziem badawczym jest �opata. Zazwyczaj warstwy interesuj�ce uczonych znajduj� si� pod powierzchni� ziemi. Czasem metr, czasem mniej. Nadmiar gleby nale�y usun��. Mo�na to zrobi� na przyk�ad spychaczem, ka�dorazowo usuwaj�c oko�o 30 centymetr�w nadk�adu. Jednak gdy zbli�a si� do warstw kulturowych, cennych dla nauki, spychacz odsy�a si� do bazy. Teraz g��wnym argumentem badawczym staj� si� �opata i taczka do wywo�enia ziemi. To najgorszy mo�liwy moment. Nale�y zerwa� warstwy geologiczne, uwa�aj�c przy tym, by nie naruszy� specjalnie warstw kulturowych. Nadmiar ziemi nale�y wywie�� na ha�d�. Ka�da taczka, je�li si� j� solidnie na�aduje, to czterdzie�ci do pi��dziesi�ciu kilogram�w. Bywaj� dni, �e wywozi si� ich nawet pi��dziesi�t. Metr sze�cienny ziemi wa�y p�tora tony. Z regu�y pierwsze praktyki wykopaliskowe studenci odbywaj� po drugim roku studi�w. Chodzi o to, by nie zniech�ca� ich przedwcze�nie. Po ca�ym dniu wype�nionym na przemian machaniem �opat� i wywo�eniem ziemi zdarzaj� si� chwile za�amania. Ka�de letnie praktyki owocuj� pewnym odsetkiem student�w, kt�rzy przekonali si�, �e archeologia nie jest nauk� dla nich. Po zerwaniu nadk�adu i szcz�liwym wywiezieniu go poza obszar wykopu zaczyna si� kolejny etap zabawy. Powierzchni� nale�y wyr�wna� grac�, sfotografowa�, zdj�� siatk� punkt�w niwelacji, narysowa� plan wykopu na papierze milimetrowym. Potem mo�na kopa� dalej. Prowadz�c �opat� na p�ask, zdejmuje si� warstw� ziemi grub� na pi�� do dziesi�ciu centymetr�w. I znowu, doczyszczenie, niwelacja, fotografia, plan. W trakcie kopania, oczywi�cie, nale�y uwa�a� na ka�de, najdrobniejsze nawet g�wienko. Kawa�ki ko�ci, paciorki, skorupki � to wszystko trafia do plastikowych torebek. Zdejmowane warstwy nale�y opisywa� na specjalnych formularzach, na torebkach ze znaleziskami nanosi si� numery warstw, w sumie okazuje si�, �e ka�dy ruch �opat� rodzi mas� biurokratycznej roboty. Na koniec ziemi� z eksplorowanego obszaru nale�y przesia� przez sito o drobnych oczkach, celem pozyskania wszystkich tych drobnych artefakt�w, kt�re przeoczono przy kopaniu. Zbadanie wykopu o powierzchni trzydziestu metr�w kwadratowych, na g��boko�� jednego metra mo�e zaj�c miesi�c. Je�li natrafi si� na fundamenty, groby, wysypiska �mieci etc., czas pracy wyd�u�a si� nawet trzykrotnie. Doktor Olszakowski sta� na szczycie wzg�rza. Poni�ej grupa by�ych pegeerowc�w pracowa�a ci�ko, usuwaj�c nadk�ad. Oczyszczali kawa�ek o wymiarach dwadzie�cia na dwadzie�cia metr�w. Cztery ary powierzchni. Ziemi� wozili taczkami po k�adce z desek i zsypywali j� do �kanionu�. � Wydajno�� pracy minimalna � powiedzia� stoj�cy opodal Pawe�. � Mam nadziej�, �e studenci pojawia si� dzi� wieczorem i od jutra b�dzie mo�na ich zmieni�. � No c�, odwykli od pracy � westchn�� doktor. � Kiepsko si� od�ywiaj�, bardzo du�o pij�, s� efekty� Przypomina mi to takie opowiadanie o ufoludkach, kt�rzy przylecieli na�apa� na ziemi niewolnik�w do pracy w kopalniach, z�apali pijaczka i zrobili pr�by wytrzyma�o�ciowe, po czym odlecieli, s�dz�c, �e Ziemianie do niczego si� nie nadaj�. Pawe� parskn�� �miechem. Przeszed� kilka krok�w i kopn�� wystaj�cy z ziemi kawa�ek drutu. Po chwili wyci�gn�� z piasku miedzian� krat� licz�c� sobie mniej wi�cej 70 na 70 centymetr�w. � A c� to jest takiego? � zdumia� si�. � Tak czy siak, wsp�czesny �mie� � Przypuszczam, �e to taka kratka, jakiej u�ywaj� radiesteci � powiedzia� w zadumie Tomasz. � Wsuwaj� j� pod ��ka, �eby oddzieli� si� od �y� wodnych. � Czego to ludzie nie wymy�l� � mrukn�� jego towarzysz, odrzucaj�c siatk�. � Ano nic, trza zobaczy�, co te� tam ukopali. Zszed� ni�ej. Na sporej cz�ci powierzchni robotnicy ods�onili ciemniejsz� warstewk� pierwotnego humusu. Przeszed� si�. � Dobrze kopiemy, nie? � zagadn�� go Minc. � Ja tu ich pilnuj� � Bardzo dobrze � pochwali� go archeolog. W kilku miejscach warstwa pierwotna tworzy�a niedu�e pag�rki o �rednicy oko�o p�tora metra. Czy mog�y to by� nasypy grobowe, co� na kszta�t niewielkich kurhanik�w, kt�re zapad�y si� i zosta�y rozmyte przez deszcze, jeszcze zanim lotne piaski poch�on�y staro�ytne cmentarzysko? Co kry�y wewn�trz? W kilku miejscach spod ciemnej ziemi wystawa�y kamienie. Przypadek, czy mo�e kamienne obudowy grob�w? Trzeba b�dzie sprawdzi�. Je�li oka�e si�, �e ka�dy taki pag�rek kryje gr�b z urn� twarzowa, b�dzie to jedno z najbogatszych cmentarzysk tej kultury, jakie kiedykolwiek odkryto. � My�limy o tym samym? � zagadn�� Olszakowski. � Ponad dwadzie�cia grob�w na ju� ods�oni�tym obszarze. A to oznacza� mo�e dwie rzeczy. � O�rodek kultu, i to wa�ny � mrukn�� Rawicz. � �wi�tynia i miejsce grzebalne. Albo osada. Du�a osada, ludna, zamieszkana przez co najmniej kilkana�cie, mo�e kilkadziesi�t rodzin. Osada, jakiej nie rozkopano od stu, mo�e stu pi��dziesi�ciu lat. S�awa, granty badawcze, robota na kilka lat� � Wzbogacenie wiedzy o tym ludzie � doda� Olszakowski powa�nie. � Do tej pory nie znamy ich miejsc kultu. Tu by�o wzg�rze. Zazwyczaj cmentarze zak�adali na po�udniowych stokach, ale ten jest od strony p�nocnej. � Od po�udnia niedaleko jest bagno. A to oznacza, �e wie� by�a tu, mi�dzy Trupi� G�r� a tamtymi wydmami. � Machn�� r�k�. � Mo�e bli�ej rzeki? Tak czy inaczej, to tylko cztery, mo�e pi�� kilometr�w kwadratowych do przebadania. Studenci przywioz� �widry. Znajdziemy t� wioch�. Zrobimy odwierty w siatce co dziesi�� metr�w� � Czyli sto na hektar, dziesi�� tysi�cy na kilometr kwadratowy � ostudzi� go starszy kolega. � My�l�, �e raczej trzeba �ci�gn�� radar geologiczny i poszuka� anomalii. A dopiero potem wierci�. Gdzie� tu powinna by� niemiecka wioska. A nie wida� po niej nawet �ladu. Warstwa piachu nawianego z wydm musi by� wi�c do�� gruba. � Wioska by�a tu? � zdziwi� si� Rawicz. � S�dzi�em, �e tam, gdzie pegeer� � Nie, sprawdzi�em na przedwojennej mapie i domierzy�em. Prawdopodobnie by�a pod tamtym zagajnikiem. � Wskaza� brzeziniak. � Bo je�li tu by�y pola pegeeru, to wyorywaliby kawa�ki ceg�y. No, ale to nie nasza sprawa. Szukamy czego innego. O, publiczno�� Na wydmie, kilkaset metr�w od nich siedzia� jaki� ciemno ubrany cz�owiek. * * * Literatura i filmy ukszta�towa�y XIX�wieczny obraz ekspedycji archeologicznych. Ja�owa pustynia, na niej stoj� namioty archeolog�w, w kocio�ku na ognisku warzy si� strawa, zakurzone �opaty le�� na stosach przy wej�ciu do namiot�w. Rzeczywisto�� z regu�y jest inna. Archeolodzy wynajmuj� sobie kwatery w pobliskich wsiach, na teren wykopalisk dochodz� piechot�. W krajach bardziej egzotycznych niekiedy u�ywa si� jeszcze namiot�w, cz�ciej jednak ekspedycja posiada baz� w pobliskim miasteczku lub wznosi si�ami miejscowych baraczki opodal terenu wykopalisk. Je�li badania prowadzone s� w miastach, archeolodzy oraz studenci odbywaj�cy praktyki gnie�d�� si� w akademikach, pensjonatach lub najta�szych hotelach. Wykopaliska w Zgni�ej Wodzie mia�y wygl�da� jak te klasyczne, z pionierskich lat archeologii. Na niedu�ej ��czce, oddalonej o nie wi�cej ni� sto metr�w od terenu wykopalisk, wyros�y dwa du�e, brezentowe, wojskowe namioty. W pierwszym stan�y sk�adane sto�y, krzes�a i stalowe skrzynki z rozmaitym wyposa�eniem. W drugim, mniejszym, dwa sk�adane ��ka dla kierownictwa. Obok pod daszkiem stan�� stary jak �wiat agregat pr�dotw�rczy i dwa kanistry ropy. Olszakowski odprowadzi� ci�ar�wk� do miasta, ale po sze�ciu godzinach przyjecha� swoim fiatem, holuj�c malutk�, tysi�clitrow� cystern� z wod�. Z kilku kamieni u�o�ono prowizoryczne palenisko. Spory kawa�ek ��ki pozosta� na namioty, w kt�rych zamieszkaj� studenci odbywaj�cy praktyki. * * * Studenci nadci�gn�li p�nym popo�udniem. Magister widzia� ze swojego stanowiska na szczycie wydmy, jak pojawiaj� si� na skraju wsi i maszeruj�, a raczej wlok� �cie�k�. Wreszcie dotarli do obozu. Doktor Olszakowski najwyra�niej udzieli� im wst�pnych instrukcji, bowiem sprawnie rozstawili swoje namioty, zamykaj�c czworobok obozu. � Fachowc�w sobie �ci�gacie? � zagadn�� nauczyciel. � W�a�nie � mrukn�� Pawe�. � A co, mu ju� nie wystarczymy? � spyta� kt�ry� z by�ych pegeerowc�w. � S� zadania, do kt�rych niezb�dne jest kilkuletnie wyszkolenie � wyja�ni� spokojnie kierownik. � Wy macie problemy nawet z tym, �eby odr�ni� piasek od ciemniejszej gleby. Spojrza� na zegarek. Siedemnasta. � Fajrant � powiedzia�. Zwalili �opaty na jeden stos i ustawili si� w kolejk�. Wyp�aca� po 35 z�otych. Na szcz�cie mia� drobne. Robotnicy zwin�li si� szybko i sprawnie, po chwili ostatni znikn�li po drugiej stronie jaru. Pawe� ruszy� do obozowiska. Olszakowski swoim zwyczajem tresowa� student�w. � Baczno��, obiboki � hukn��, widz�c wchodz�cego do obozowiska przyjaciela. � W szeregu zbi�rka! Zebrali si� niech�tnie. Troje, dwie dziewczyny i jeden ch�opak. � Nazywam si� Tomasz Olszakowski � powiedzia� spokojnie. � Na wst�pie powiem, �e bardzo nie lubi� student�w i w�a�nie dlatego jestem kierownikiem tych wykopalisk. Rozkopujemy tu stanowisko wr�cz bezcenne z naukowego punktu widzenia, wi�c wymaga� b�d� ogromnej dok�adno�ci i �lepego pos�usze�stwa w wykonywaniu moich polece�. Usi�d�cie. Usiedli na sk�adanych krzese�kach. On te� zaj�� miejsce. � A zatem po kolei � powiedzia�. � Na tym wzg�rzu, kt�re, nawiasem m�wi�c, nazywa si� Trupia G�ra, znajduje si� cmentarzysko kultury pomorskiej. Ich twarze nie wyra�a�y nic poza uprzejmym zaciekawieniem. � Chyba s�yszeli�cie o kulturze pomorskiej? Profesor Hensel nazywa j� wejherowsko� krotoszy�sk�� Nadal brak reakcji, ale zauwa�y�, �e s� przestraszeni. � Do licha, musieli�cie s�ysze� na pierwszym roku! � hukn��. � Ale my� � j�kn�a jedna z dziewcz�t i zaraz umilk�a, speszona. � Jeste�cie przecie� studentami� � Tak, ale z egiptologii w Poznaniu � wyja�ni�a druga. � O �esz� � Przy studentach Pawe� powstrzyma� cisn�ce si� na usta przekle�stwo. Zerwa� si� z krzes�a i przeszed� kilka krok�w po piachu. � Byli�cie kiedy� na wykopaliskach? � rzuci� pytanie przez rami�. Trzy g�owy pokr�ci�y przecz�co. � To jest sabota� � powiedzia� w przestrze�. � Dok�adnie to samo sobie pomy�la�em � doda� Olszakowski. � Zamawiamy dwudziestu student�w, dostajemy tylko tr�jk�, w tym jednego z antropologii. � To ja. � Jasnow�osy ch�opak kiwn�� dumnie g�ow�. � Kto� nam pozazdro�ci� odkrycia � wydedukowa� Rawicz. � I co tu dalej robi�? Chyba jedynym wyj�ciem jest zasypanie wszystkiego, zabetonowanie, �eby miejscowi nie d�ubali i powr�t tu za rok z wi�ksz� ekip�. � Poradz� sobie � mrukn�� doktor. � W�tpi� � Czy to a� takie trudne? � zagadn�a ta z warkoczem. � My si� szybko uczymy. Rawicz podj�� decyzj�. � Dobrze � powiedzia� z ci�kim westchnieniem. � Anga�ujemy was. A od jutra do roboty. Zobaczymy, jak sobie poradzicie. � Czy m�g�by pan tak kr�ciutko opowiedzie� o tej kulturze, kt�r� b�dziemy bada�? � zapyta�a nie�mia�o jedna ze studentek. � Dobrze. Jak masz na imi�? Iwona? Faktycznie, przyda si� wam troch� informacji. A wi�c wyobra�cie sobie, �e jeste�my na tych terenach w si�dmym wieku przed nasz� er�. Dopiero co przetoczy�y si� t�dy watahy Scyt�w, kt�re zniszczy�y kultur� �u�yck� znan� wam zapewne doskonale z grodziska w Biskupinie. Zgliszcza grod�w dopalaj� si�, a tu na Pomorzu pojawia si� nowa grupa, zwana kultur� pomorsk�. Jej przedstawiciele pozostawili po sobie bardzo niewiele. Bada si� g��wnie cmentarzyska. Wiemy, �e palili swoich zmar�ych podobnie jak ��u�yczanie�, by� to zreszt� powszechny w�wczas spos�b poch�wk�w. Popio�y zbierali do urn kszta�tem zbli�onych do butelki po koniaku, tylko oczywi�cie znacznie wi�kszych i z zaokr�glonym dnem. Studenci roze�mieli si�. � Urny by�y grafitowane tak, �e ich powierzchnia jest idealnie czarna. � Wyj�� z kieszeni kawa�ek i zaprezentowa�. � W g�rnej ich cz�ci ryli kreski uk�adaj�ce si� w rysy twarzy, st�d te� nazwa � urny twarzowe. Niewiele wiemy o ich �yciu. Znaleziono �lady tylko kilku osad. Dlatego te� liczymy bardzo, �e gdzie� w tej dolinie, mi�dzy Trupi� G�r� a wydmami, odnajdziemy kolejn�. Okres istnienia ich cywilizacji musia� by� w miar� spokojny � znalezione dot�d osiedla nie by�y obwarowane. Brak te� �lad�w po�ar�w znanych cho�by z �u�yckiego Biskupina. Czcili jakich� bog�w, na �ciankach urn wyryto i napuszczono bia�� farb� tak zwane ryty narracyjne � co� w rodzaju komiks�w przedstawiaj�cych sceny z ich �ycia, a mo�e wierzenia.� Najcz�ciej s� to obrazki przedstawiaj�ce dachy dom�w lub drzewa, wozy, na kt�rych jad� wynios�e postaci, mo�e wodzowie, a mo�e pos�gi bog�w� Woko�o galopuj� konno na oklep inni ludzie. Mo�e odrodzeni zmarli, a mo�e uczestnicy wypraw wojennych� � Bardzo ostro�ne interpretacje � mrukn�� jasnow�osy student, Oleg. � Owszem, ale gdyby� �y�, powiedzmy, za tysi�c lat, co by�by� w stanie wydedukowa� z zamazanego zdj�cia warszawskiej ulicy, nie maj�c w dodatku �adnych �r�de� pisanych do historii naszego okresu? � Warto wspomnie� o jeszcze jednej teorii � powiedzia� Rawicz. � m�wi si� o tym, �e kultura pomorska mog�a mie� zwi�zki z Etruskami. Profesor Hensel, zdaje si�, jest tego prawie pewien. Widzicie, Etruskowie u�ywali tak�e urn twarzowych i, z grubsza, w podobnym okresie. � Zapu�cili si� tu bursztynowym szlakiem? � zapyta�a druga z dziewcz�t, Magda. � A potem jaka� grupa si� tu osiedli�a, aby skupowa� bursztyn? � Teoretycznie mo�na by co� takiego przypuszcza�. Tyle tylko, �e w tym czasie szlak przez nasze ziemie nie by� jeszcze przetarty. Etruskowie znali bursztyn, przywozili go jednak z teren�w dzisiejszych Niemiec. Poza tym ich urny twarzowe s� innego kszta�tu. I u�ywa�o ich tylko jedno etruskie plemi�. Tak wi�c nie wiemy, czy kultura pomorska to �lad obcej penetracji, czy te� nie� � Jak mo�na by to sprawdzi�? � zaciekawi�a si� Iwona. � Tylko w jeden spos�b � powiedzia� powa�nie Olszakowski. � Je�li podczas bada� ich cmentarzysk lub osad odnajdziemy jakie� towary, kt�re Etruskowie przywie�li tu na wymian�. Sami widzicie, jak wielka szansa stoi przed nami� * * * Od rana Olszakowski pogna� gromadk� na szczyt wzg�rza. Poinstruowa� ich, jak nale�y doczyszcza� powierzchni�, wyja�ni�, jak si� rysuje plany wykop�w. A potem zostawi� ich przy pracy, a sam, ze �widrem na ramieniu, ruszy� szuka� osady. Pawe� Rawicz dla odmiany siedzia� w obozowisku i ogl�da� zdj�cia lotnicze okolicy. � Panie magistrze? � U wej�cia do namiotu sta�a Magda. � Tak? � Pawe� oderwa� si� od kserokopii. � Mamy problem. Gr�b numer 4. Ruszy� za ni�. Obie dziewczyny, zgodnie z zaleceniem, przeci�y wkop grobowy na p� i wybra�y ziemi�, by odrysowa� profil. Zrobi�y to bardzo �adnie, jama by�a p�kolista, profil idealnie r�wny. Jego d�ugo�� wynosi�a nieco ponad metr, g��boko�� jamy sze��dziesi�t centymetr�w. G��bsza nie by�a potrzebna. Pochyli� si� nad dziur� i spojrza� z boku. Zasypisko grobu by�o jednolicie szare. � Brakuje poch�wku � powiedzia�a Iwona. � Nie ma urny. � Przesia�y�cie ziemi�? � W zasadzie niepotrzebnie zapyta�. Pracowa�y tak dok�adnie, �e z pewno�ci� o tym nie zapomnia�y. Magda wskaza�a sito le��ce na taczkach. By�o puste. Na siatce o �rednicy oczek trzech milimetr�w pozosta�y tylko niewielkie kamyczki. Rozgarn�� je palcami. � Ani �ladu przepalonych ko�ci � stwierdzi�. � Ale w takim piasku mog�y si� roz�o�y� prawie bez �ladu. Pod�uba� w profilu szpachelk�, nigdzie nie wida� by�o jasnej smugi mog�cej by� sk�adem wapnia. � Pewnie poch�wek symboliczny � zawyrokowa�. � Bo gdyby wsypali tu resztki stosu pogrzebowego, powinny by� konerkcje w�gli drzewnych. � U mnie to samo � zameldowa� Oleg znad s�siedniego wykopu. � No trudno. Odrysujcie profile i przesiejcie ziemi� � poleci�. � Nie zapomnijcie o fotografiach. Wdrapa� si� na szczyt wzg�rza. Z wzniesienia m�g� ogarn�� wzrokiem ca�e cmentarzysko. Tabliczki z numerami oznaczaj�ce poszczeg�lne groby uk�ada�y si� wyra�nie w dwa kr�gi. Mniejszy � w�a�nie rozkopywany, i wi�kszy, zachodz�cy na� cz�ciowo. Jego skrajnie wschodni� cz�� poch�on�� kanion wyp�ukany w piasku przez deszcz�wk�. Cz�� zachodnia kry�a si� jeszcze pod warstw� nawianego piasku. Wida� by�o tylko cz�� obwodu. � Trzeba b�dzie dok�adnie sprawdzi� �rodek mniejszego kr�gu � odezwa� si� doktor Olszakowski. Pawe� nawet nie zauwa�y�, kiedy kierownik stan�� za jego plecami. � I ods�oni� w ca�o�ci ten wi�kszy � powiedzia� powa�nie. � Je�li zachowali kszta�t z grubsza kolisty, to najdalej na po�udnie wysuni�te poch�wki mamy gdzie� pod nogami. � A �rodek nadal przykryty jest piaskiem. Zastanawia mnie co innego. Prosz� zwr�ci� uwag�, �e poch�wki koncentruj� si� przy obrze�ach tego, ale sporo jest te� wewn�trz, tymczasem, je�li si� spojrzy uwa�niej, wida� pas ziemi nietkni�tej przez naszych przodk�w. Co� jakby droga przecinaj�ca mniejszy kr�g i zahaczaj�ca o wi�kszy. Droga prowadz�ca ze wzg�rza w dolin�. � W stron� wioski? � W�a�nie. Gdzie� tam jest ta cholerna wie�. Musimy j� odnale��. � Je�li wyznaczyli drog� idealnie prosto, to mamy jakie� szans�. Ale co, je�li u st�p wzg�rza zakr�ca�a? Nie by�a w �aden spos�b utwardzona, nie znajdziemy jej nigdy. � Warto kontynuowa� wiercenia i zobaczymy, czy gdzie� nie znajdziemy cienkiej warstewki sadzy? Skoro tu, na cmentarzysku, nie natrafili�my dot�d na �adne �lady stos�w pogrzebowych, mo�e palili zmar�ych w pobli�u wsi? � Albo w po�owie drogi � u�miechn�� si� Rawicz. � Troch� za daleko id�ca hipoteza. Ale wiercenia trzeba b�dzie zrobi�. Mo�e u�miechnie si� do nas szcz�cie. � Wie� potrzebowa�a wody � zastanawia� si� nadal doktor. � Rzeczka jest w tej chwili do�� daleko, ale mo�e pierwotnie jej koryto przebiega�o bli�ej. Kurcz�. Gdzie tu, na tych pi�ciu kilometrach kwadratowych piachu. A studentom nie�le idzie. Poszed� w dolin� i znowu zacz�� bawi� si� �widrem. Pawe� pomaga� studentom. Czas mija� powoli. Trzynasta, szesnasta, siedemnasta, przerwa na podwieczorek, osiemnasta� Sko�czyli o dwudziestej. Czterna�cie godzin pracy� Dwana�cie przebadanych grob�w, dwana�cie rysunk�w, sze�� ro