297
Szczegóły |
Tytuł |
297 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
297 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 297 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
297 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tytu�: "Real Life"
autor: Lech Zaciura
no need to be afraid
no need to be afraid
it's real life...
John Lennon
* * *
REAL LIFE 1
Trwa�a wczesna jesie� drugiego roku wojny, kt�rej jednym z epizod�w by�o zagarni�cie wy�yny Ulamu przez kr�lestwo Tardentu. Ulam uznawano za surow� krain� jeszcze przed wojn�, teraz sta�a si� istotnie dzikim krajem i tako� k�opotliwym �upem. Wzd�u� i wszerz hula�y po niej bandy, z�o�one z najgorszych pomiot�w, siej�c groz�, spustoszenia i psuj�c nowemu suwerenowi opini�. Bowiem zajmuj�c Ulam, wyst�powa� w�adca Tardentu z pozycji mi�uj�cego pok�j imperatora, kt�ry wyzwala staro�ytny kraj spod jarzma Kaernu, a dok�adniej Dulhii, kt�ra o Ulam toczy�a z Tardentem ci�g�e spory. Co prawda cesarz Kastor sam w�a�nie na wszelkich frontach wytacza� morze krwi - wszelako w Ulamie musia� zachowa� pozory, a zarazem pokaza�, �e pod jego p�aszczem ochronnym panuje tam porz�dek. Musia� go zatem przywraca� Kastor niespektakularnie, nie legionami wojska, lecz za pomoc� ma�ych, sprawnych oddzia��w, z�o�onych z najemnik�w. Do ich kwalifikacji nale�a�o nie tylko eksterminowanie szumowin, ale te� ochranianie spokojnych ludzi. I baczenie, czy Kaern nie szykuje si� do odbicia tego skrawka ziemi.Komando Staggena sk�ada�o si� zaledwie z pi�ciu ludzi: wojownik�w - Hastela, Gordia i samego Staggena, Gabirelle, niezawodnej �uczniczki i Zoriana, kt�ry by� magiem. W�drowali wzd�u� p�yn�cej bystrym nurtem Mastanki; o zmierzchu odeszli o p� mili od koryta rzeki i pod lasem, w miejscu, gdzie teren opada�, tworz�c niewielk� kotlink�, zapadli w okalaj�cych j� krzakach. Wie�ci Gabirelle ze zwiadu potwierdza�y si� ju� od dobrych dw�ch kwadrans�w, gdy dosz�y ich pierwsze biesiadne odg�osy. Teraz, patrz�c z ukrycia, obserwowali kilkana�cie ha�a�liwych postaci siedz�cych przy ognisku. Ludzie i orkowie we wsp�lnej kompanii - zaiste �wiat stawa� na g�owie. Syci i napawaj�cy si� niedawn� grabie�� dokonan� w wiosce Sedian. Par�na�cie krok�w dalej, pod �cian� lasu, sta�y konie i w�z za�adowany �upami.W�r�d bandyt�w Staggen rozpozna� agenta Kaernu - ze szczeg��w ubioru s�dz�c, mieszka�ca Dulhii. Wiele to potwierdza�o.Dyskretnymi poleceniami Staggen rozdzieli� swoich ludzi - po tylu wsp�lnych walkach rozumieli si� w p� gestu. Tamci byli ju� w�a�ciwie zgubieni; jeszcze za�miewali si� z czyjego� grubego �artu. Staggen patrzy� na nich szacuj�cym spojrzeniem, wreszcie da� sygna�.Cichy furkot i jeden z ork�w wypr�y� si� charcz�c. Kompani spojrzeli na niego os�upiali, po czym w mgnieniu oka porwali si� na r�wne nogi. Jeden z m�czyzn run�� natychmiast, trafiony kolejn� strza�� w sam� grdyk�. Powietrze przeci�� przenikliwy gwizd i ognisko rozb�ys�o blaskiem ja�niejszym od s�o�ca w zenicie, aby w nast�pnym u�amku sekundy na powr�t przygasn��. Trzej wojownicy ruszyli na o�lepionych zbir�w. Nie by�o mowy o regularnej walce, dawaniu pola - tylko zabijanie bez mi�osierdzia. Metodycznie, niemal nie napotykaj�c oporu, wycinali zaskoczonych zb�jc�w, kt�rzy oszo�omieni bronili si� nieporadnie. Staggen pojedynczymi ciosami zabi� kolejno dw�ch, k�tem oka obserwuj�c cichociemnego z Kaernu, kt�ry w tym zamieszaniu najprzytomniej szuka� dla siebie ratunku. Dow�dca komanda niecierpliwi� si�; planowa� wzi�� go �ywcem i najszybciej jak si� da�o ruszy� w jego stron�. M�czyzna straci� jednak zimn� krew i zacz�� ucieka� piechot� na o�lep w stron� lasu. Tu� przed pierwszymi drzewami trafi� na postawion� przez Zoriana niewidzialn� zapor� energii - zn�w zaja�nia�o, przera�liwy wrzask zag�rowa� nad odg�osami rzezi i naraz zrobi�o si� cicho. Tylko rz�enie jednego z niedobitk�w - Hastel podszed� do niego i uciszy� pchni�ciem miecza.By�o po wszystkim. Staggen potoczy� wzrokiem po pobojowisku i swoich towarzyszach. Nawet si� nie zm�czyli. Gordio wyciera� zakrwawiony miecz o ubranie jednego z nieboszczyk�w, u�miecha� si� przy tym drapie�nie. Gabirelle wyjmowa�a strza�y z cia� swoich ofiar. Staggen patrzy� na ni�, jak pochyla�a si� nad martwymi wrogami i wyci�ga�a groty - ostro�nie, niemal z czu�o�ci�. By�a dok�adnym przeciwie�stwem Gordia. Oczywi�cie dba�a g��wnie o to, by nie uszkodzi� strza�, lecz wygl�da�o to raczej na odsy�anie ofiar w wieczny sen. Jakby mimo wszystko nawet im nale�a�a si� odrobina delikatno�ci.Bitewnej chwa�y tu nie zdobyli, jednakowo� mieszka�cy Sedian i okolicznych wiosek odetchn� z ulg� przynajmniej na jaki� czas. Pozosta�o jeszcze zabra� w�z z zagrabionymi dobrami.
* * *
Kiedy seans dobieg� ko�ca, Tomasz oswobodzi� si� z zabezpiecze�, kt�re utrzymywa�y go we w�a�ciwej pozycji w fotelu, od��czy� aparatur�, a wreszcie odblokowa� i otworzy� drzwi kabiny. Wszystko to, w razie k�opot�w, m�g� zrobi� w�a�ciciel lokalu, tradycyjnie od wiek�w zwanego gralni�. Istotnie w otwartych drzwiach objawi� si� Tomaszowi - na wszelki wypadek.- Jak wra�enia po przerwie? - spyta�. - Chyba nie szala�e� zanadto z ogniskow�?Tomasz zachwia� si� lekko. Grywal trafi� w sedno ze swoj� uwag�. Gracze, przenosz�c si� do wirtualnego �wiata Kyrandii i wcielaj�c tam w postacie pe�ne czynu, "poprawiali" sobie cechy, korzystaj�c z faktu, �e bod�ce dzia�aj�ce na komputerowo stworzon� posta� s� przenoszone wprost do o�rodk�w m�zgowych kieruj�cego ni� cz�owieka. Kr�tsza ogniskowa dawa�a szersze pole obrazu, a wi�kszy rozstaw oczu lepsz� g��bi� widzenia przestrzennego. Po kilku godzinach zabawy wraca�o si� do rzeczywisto�ci i parametr�w widzenia, jakie daje oko ludzkie. Efektem by� dysonans; o�rodek wzroku gimnastykowa� si�, aby przystosowa� si� do zmieniaj�cych si� bod�c�w. I Tomasz w�a�nie do�wiadcza� powrotu do normalnego widzenia, podobnie jak kosmonauci powracaj�cy na Ziemi� na nowo przyzwyczajaj� si� do si�y ci��enia.- Oho, syndrom ob��dnego rycerza.
- Spoko, zaraz b�dzie dobrze - uspokoi� Tomasz kumpla. Kiedy� cz�sto bywa� w gralni Mariusza, zwanego Grywalem, potem kupi� w�asny symulator i zabawia� si� w domu. Teraz - z konieczno�ci - zn�w powr�ci� do "Adrenalinium".- Staggen nie�le sobie radzi� sam podczas mojej nieobecno�ci w Kyrandii - zauwa�y� z podziwem. - Ta sztuczna inteligencja jest coraz doskonalsza. Wiesz, chwilami nie bardzo wiedzia�em, kt�re dzia�anie wynika z mojej decyzji, a kt�re jest inicjatyw� wojownika. Kurcz�, �wietny balans.- Nie zgin�� bez ciebie, co?
- Powiedzia�bym nawet, �e si� rozwin��.
- Jasne. Co dzia�a�e�?
- Wyr�n�li�my w pi�� os�b jak�� band�, do nogi. Wyobra� sobie, Grywalku, �e Staggen sam zamkn�� oczy, gdy mag da� sygna�, �e rzuca czar o�lepiaj�cy. To trwa�o mgnienie, sam nie zd��y�bym nawet zareagowa�. W kluczowym momencie zosta�bym tam �lepy jak kret. - Tomasz u�miechn�� si�. - Wiem, �e mojemu �o�nierzykowi podoba si� Gabirelle. Ta �adna �uczniczka.- No, prosz�, nareszcie jaki� wirtualny romansik!
- Nie �artuj. Ale zn�w wci�ga mnie to, wiesz? Jest w tym jedna dziwna rzecz. Bo Gabi to pi�kna istota, z kt�r� ch�tnie bym... ten-tego. Tymczasem Staggen si� w niej mocno podkochuje. A tu sprz�enie, jak z ogniskow� na przyk�ad. Paniatna? Co� czuj� teraz, co� innego podczas zabawy - i nie umiem tych odczu� rozdzieli�. Kt�re z nich s� w jakim momencie moje i czemu mi si� w g�owie przez to merda?- Trzeba d�u�ej posiedzie�, wtedy si� uk�ada - powiedzia� Grywal. - Chcia�by� si� zn�w pobawi� na domowym symulatorze? Po ostatnich k�opotach zwi�kszono przepustowo��, ��czy i granie wraca pod strzechy. Zn�w coraz mniej klient�w, kulawo b�dzie.Grywal roz�o�y� r�ce, ale w tym wyrazie bezradno�ci by�o co� luzackiego. M�wi si� trudno.- Pewnie, �e mam ochot� - odpowiedzia� Tomasz. - Wygenerowa�em Staggena ponad dwa lata temu, tu� przed wojn�, i wykszta�ci�em do tej pory na wojownika �smego stopnia - przyjemnie jest kim� takim poby�. Interesuje mnie jeszcze inna sprawa: w�a�nie te k�opoty z serwerami i transmisj�. Pisz� du�y artyku� o Kyrandii, historii projektu, uczestnikach i tak dalej. Bez pleple. A o rzetelne info o tym, co ostatnio si� dzia�o, cholernie trudno.- Co si� dziwisz. K�opoty z przetwarzaniem danych, akcje Kyrandii id� w d�. Nie wiadomo, sk�d te k�opoty - akcje id� jeszcze ni�ej. M�wi si�, �e dokupienie nowych procesor�w i wymiana ��czy to tylko za�atanie dziury, nie usuni�cie problemu.- No w�a�nie. Wiesz wi�cej i jeste� blisko z lud�mi, kt�rzy wiedz� wszystko. I mo�esz sprawi�, �e kto� zechce ze mn� porozmawia�, bo wie, �e dziennikarz polecony przez ciebie to nie szukaj�cy sensacji pismak.- Mo�e m�g�bym to za�atwi�. Tylko co z tego b�d� mia�?- Moj� dozgonn� wdzi�czno�� i greetsa w artykule.
Grywal spojrza� Tomaszowi prosto w oczy.
- Spieprzaj st�d, Tomciu - wycedzi� przez z�by.
Naraz roze�mia� si� szeroko i si�gn�� do kieszeni po notes.- Dobra, dobra, dam ci te namiary i zarekomenduj�. Te� stale ci zawracam g�ow�.
* * *
Po rozniesieniu bandy, kt�ra napad�a na Sedian, komando powr�ci�o do wioski. �a�oba i przygn�bienie mieszka�c�w przeplata�y si� z energi� wsp�lnych wysi�k�w, �eby usun�� skutki napa�ci. Zarazem wyczuwalna by�a ulga, �e zb�je zostali wybici do ostatniego. Wcze�niej odby� si� pogrzeb wymordowanych rodzin. Staggen, Hastel, Gabirelle, Gordio i Zorian w towarzystwie kap�ana udali si� na cmentarz. Dwadzie�cia jeden �wie�ych mogi� obsypanych kwieciem, przy ka�dej du�y kamie�. Przy grobach drewniane tabliczki z naskrobanymi kred� napisami oznajmiaj�cymi, kogo przykrywa ziemia.Ma�e mogi�ki po�r�d wi�kszych... Niemal po�owa ich. Stoj�cy tu� przy Gabirelle Staggen zapragn�� nagle wzi�� j� za r�k�, lecz nie uczyni� tego. Tak�e po �uczniczce, cho� nawyk�ej do okoliczno�ci wymagaj�cych przytomnej g�owy i kamiennego serca, zna� by�o poruszenie. Ale i ona zapanowa�a nad emocjami.Zwr�cili si� do Zoriana, a czarnoksi�nik skin�� g�ow� i przybli�y� si� do grob�w - do kamieni znacz�cych wezg�owia. Zatrzymywa� si� przy ka�dym grobie, czyta� na g�os tabliczk�, a nast�pnie gestem sprawia�, �e nad kamieniami nagrobnymi kolejno pojawia�y si� napisy z tabliczek. Nietrwa�e, jednak utrzymaj� si� do�� d�ugo - do momentu, gdy kamieniarz b�dzie mia� do�� czasu, by wyku� je w g�azach. Zap�at� b�dzie cz�� �upu odebranego mordercom - pieni�dze ich ofiar. Bandyci upatrzyli sobie domostwa zamo�nych jak na tutejsze warunki ludzi.Kap�an zaintonowa� pie�� za zmar�ych i wszyscy pok�onili si�. �piewane przez m�czyzn� w �rednim wieku, silnym g�osem s�owa nios�y si� daleko po�r�d pag�rk�w i dolinek wy�ynnej krainy Ulam.
* * *
Nozdrza rozszerzy�y si� lekko. Porozumiewawczy b�ysk w spojrzeniu.- Pola Elizejskie? - pr�bowa� zgadywa� Tomasz.
- Sk�d�e. Najczystszy hel - odrzek�a Marina i oboje roze�miali si�.Siedzieli w kawiarence, kt�ra mie�ci�a si� w budynku Kyrandii. Przedsi�wzi�cie, kt�rego sukces medialny, socjologiczny, techniczny i finansowy �ledzono z �ywym zainteresowaniem w coraz wi�kszej cz�ci �wiata, zamyka�o si� w �cianach sze�ciopi�trowego budynku. Marina Szeret pe�ni�a funkcj� designera i by�a osob� do kontakt�w z mediami. Projektowa�a te� scenariusze gry u zarania projektu Kyrandia i nadal tym si� zajmowa�a, cho� jej rola przesz�a gruntown� ewolucj�,- Kiedy� po prostu wymy�la�o si� zdarzenia: punkt A do punktu B, a uczestnicy wybierali drog� do pokonania etapu; za nim by� nast�pny i tak dalej - wyja�ni�a na wst�pie. - Teraz nie spos�b robi� �adnych za�o�e� czy schemat�w. Wprowadzamy czasem pewne zmienne w akcj� i obserwujemy rozw�j zdarze�. Na dobr� spraw� i tego nie musimy robi� - wystarczy doprowadza� zasilanie.- I pilnowa�, �eby wszystko dzia�a�o jak nale�y - wtr�ci� Tomasz.Stara� si� nie by� zbyt czupurnym rozm�wc�, nie m�g� jednak powstrzyma� si� od tej uwagi.- Co oczywi�cie �atwe nie jest, naj�agodniej ujmuj�c. Nikt ju� nie podwa�a opinii, �e Kyrandia jest najbardziej z�o�on� funkcjonuj�c� struktur�, jak� stworzy� cz�owiek w historii. Trzy dolne pi�tra w ca�o�ci zajmuj� komputery - wol� s�owo maszyneria. Wszystko, co dzia�a i przetwarza dane, z kt�rych zbudowany jest wirtualny �wiat - wprawia go w ruch. Sprz�one s� tam ze sob� najmocniejsze komputery, a coraz trudniej budowa� szybsze, nawet wizualny kszta�t obecnych dyktowany jest elementarnymi prawami fizyki, kt�rych tymczasem nie potrafimy omija�. W ka�dym razie wszystko to dot�d dzia�a�o i dzia�a nadal. Dwadzie�cia milion�w ludzi uczestniczy w tej... grze? zabawie? Ucieczce w alternatywne �ycie? Kyrandi� zamieszkuje ponad sto milion�w postaci, a ka�da ma indywidualne cechy i korzysta z zaawansowanych algorytm�w sztucznej inteligencji.- Wiem co� o tym. Na do�� d�ugo zostawi�em samopas swojego Staggena... o, jestem takim tam... wojownikiem - Tomasz nagle za�enowa� si�, jakby odkry� przed rozm�wczyni� swoje barbarzy�skie upodobania. - Radzi� sobie przez kilka tygodni kierowany tylko sztuczn� inteligencj� i, ku w�asnemu wstydowi, stwierdzi�em, �e pod moj� nieobecno�� wr�cz si� rozwin��.- W�a�nie. Sam masz dobry przyk�ad. Istniej� silne przes�anki, �e �wiat Kyrandii ma zdolno�� samoorganizacji.- Co si� wi�c sta�o? - spyta� wprost. - Naraz osiemdziesi�t procent uczestnik�w traci dost�p do krainy przez domowe ��cza. Zamro�enie ca�ego programu, ponowne uruchomienie go z dost�pem przez gralnie. Gracze w�ciekli, notowania Kyrandii lec� na �eb, Drimlandia wstrzymuje uruchomienie konkurencyjnej krainy, media dociekaj�...Spojrza� pytaj�co na Marin� Szeret.
- Media s�ysz�, �e zwi�kszy�a si� ilo�� danych, kt�re musz� by� przetwarzane i przekazywane mi�dzy serwerami a symulatorami. Trzeba da� nowe ��cza i zwi�kszy� moc maszynerii, kt�ra ma przetwarza� dodatkowe dane. S�ysz� prawd�.- A wr�ble �wierkaj�, �e nikt nie ma poj�cia, sk�d te dane si� nagle wzi�y. Jakie� �mieci, kt�re spowalniaj� system, a mo�e wr�cz system si� sypie. �adnych dalszych konkretnych wie�ci.- Chcia�by�, �ebym poda�a ci teraz te tajemne konkrety? Wiesz, Tomku, kiedy kto� jak ja rozmawia w takim miejscu z redaktorem znanego tygodnika, to zabawa w konspiracj� i przecieki nie istnieje. Zdziwi�e� si�, �e zaproponowa�am nasze spotkanie w�a�nie tutaj. Mo�e to nietypowe, ale do dzi� zachowa� si� duch solidarno�ci mi�dzy lud�mi, kt�rzy stworzyli Kyrandi� - taki relikt jeszcze z pionierskich czas�w. Wsp�lnie doszli�my do wniosku, �e pora ods�oni� troch� tajemnic�. Od razu ci powiem, �e jest to tajemnica tak�e dla nas. Mariusz zadzwoni� do mnie akurat w czasie, kiedy podj�li�my decyzj�. Dowiesz si� wi�c pierwszy.Wsta�a.
- Chod�, poka�� ci co�. Serducho przed tob� otworz�. - Coraz lepiej mi w Kyrandii.
- Pewnie. Ka�demu tu dobrze.
Marina wsta�a i poprowadzi�a Tomasza korytarzem, t�umacz�c po drodze.- �mieci rzeczywi�cie pojawiaj� si�. Nic nowego, zawsze s� jakie� �mieci, trzeba je usuwa� z serwer�w i ju�. Informatyczne fusy, mu�, osad - wida� to jak na d�oni. Zabieraj� do czterech procent zasob�w, uwolniony od nich system oddycha z ulg�. I tak to dot�d sz�o. Monitorowanie, usuwanie...- Ale teraz jest inaczej? - popisa� si� domy�lno�ci� Tomasz.- Tak, i to w dwojaki spos�b. �mieci zacz�y w pewnym momencie. narasta� lawinowo. Nie cztery, ale ponad dwadzie�cia procent w nieca�y miesi�c. Po prostu kula �nie�na, rozumiesz?- I nie nad��acie ich usuwa�.
- To nie tak. Pos�uchaj. Naprawd� zagadkow� cech� tych �mieci jest to, �e zachowuj� si� jak programy. S� dzia�aj�cymi kodami, no�nikami informacji i potrafi� si� komunikowa� mi�dzy sob�, a nawet ��czy�. S� do tego stopnia rozwini�te, �e nie nazywamy ich ju� �mieciami, ale obiektami, a dok�adniej widmami. S� dla nas obiektami tej samej klasy, jak inni mieszka�cy Kyrandii: ludzie, monstra... Zreszt� istnieje wi� mi�dzy widmami a reszt� obiekt�w. Piekielnie trudno to �ledzi�. A o kasowaniu na razie musimy zapomnie�.Wprowadzi�a go do niewielkiej hali, wype�nionej kilkoma rz�dami masywnych rega��w z metalu i szk�a. Wewn�trz panowa� ch��d, co� cicho szumia�o. W g��bi, nad konsol�, pochyla� si� m�czyzna w bia�ym uniformie. Zobaczy� Marin� i Tomasza, skin�� im g�ow�.- Eniac... - szepn�� Tomasz, niemal nabo�nie wymawiaj�c potoczn� nazw� komputera.- Cz�� ledwie - odrzek�a. Trzydzie�ci dwie maszyny nowej generacji, zatopione w ciek�ym helu i zasuwaj�ce pe�n� moc�. Tu si� dzieje Kyrandia.- Co� pi�knego - powiedzia�, autentycznie oczarowany. Po chwili milczenia spyta�: - Sk�d w og�le wzi�y si� te nowe obiekty i czemu nie mo�ecie ich kasowa�?Marina podesz�a do jednego z pot�nych cylindr�w, skin�a na Tomasza, �eby tak�e si� zbli�y�.- Po�� na nim d�onie. Nie b�j si�, nie przymarzn�. Dla mnie to jak dotyk innego �wiata, t�tni�cego �yciem, cho� niedost�pnego. Stworzywszy ten �wiat, sami stali�my si� w nim intruzami. Wkradamy si� do Kyrandii przez symulator, �eby na�yka� si� troch� wra�e�, gdy tymczasem nas tam ju� dawno nie ma. Nie jeste�my tam nikomu potrzebni; nie mamy niezb�dnej wra�liwo�ci, czy te� urz�dze� do przekazywania wra�e�, by odbiera� pe�ni� tego, co si� tam dzieje.Poklepa�a szumi�cy cylinder z czu�o�ci�.
- Nie mo�na kasowa� tych obiekt�w - powr�ci�a do pytania Tomasza, jakby si� nagle ockn�a - poniewa�, paradoksalnie, tym razem okaza�o si�, �e to ich brak, brak �mieci, zaburza r�wnowag� wirtualnej rzeczywisto�ci. Jasne, �e kasowali�my. Stworzyli�my ca�y monitoring, kt�ry wy�ledza� widma i je usuwa� z serwer�w. Ale to ich nieobecno��, a nie pojawianie si�, powodowa�y niestabilno�ci. W jaki� nieznany nam spos�b s� integraln� cz�ci� Kyrandii. A poniewa� istniej�ce ��cza by�y zbyt powolne, �eby zapewni� p�ynn� transmisj� wi�kszej ilo�ci danych do domowych symulator�w, wi�c zawiesili�my dost�p dla u�ytkownik�w do czasu wymiany ��czy. Musieli�my zwi�kszy� liczb� procesor�w. To nie by�y �atwe ani popularne decyzje. No i... ukrywali�my nasz� niewiedz�.- Tak�e przed konkurentami. Nie wiedz�, czy to blef, czy prawda. Zawiesili sw�j projekt na wszelki wypadek.Marina zamilcza�a uwag� Tomasza.
- I nie wiecie nawet, w jaki spos�b �mieci sta�y si� widmami?- Nie za bardzo - przyzna�a. - Jest taka kategoria danych, kt�re nazywamy parasoftem. S� to w zasadzie �mieci, wykazuj�ce jednak cechy bardzo prymitywnych program�w. Z nich rozwin�y si� widma. Po prostu w pewnym momencie zaniedbali�my usuwania tych pseudoprogram�w, a� naraz okaza�o si�, �e s� one cz�ci� rozwoju Kyrandii. Jak dokona�o si� przekszta�cenie - nie wie nikt.- Ba�agan jako naturalna cz�� porz�dku sztucznie stworzonego �rodowiska? - Tomasz pokr�ci� g�ow� z niedowierzaniem. - Chcesz powiedzie�, �e to droga do wy�szego stopnia zorganizowania?- Widocznie tak - Marina odpowiedzia�a u�miechem. - Bo teraz widma nie potrzebuj� ju� parasoftu, �eby powstawa�. Pojawiaj� si� od razu w pe�ni rozwini�te. A wiesz, co najprawdopodobniej je wywo�uje?- Powiedz.
- �mier� - rzek�a. - Widma by�y ju� w Kyrandii wcze�niej, ale nie zauwa�ali�my ich. Masowo pojawi�y si� w chwili wybuchu wielkiej wojny na po�udniu Kyrandii. To by� pierwszy �lad, kt�ry potwierdza si�, im bardziej si� w to wg��biamy.- Jaka �mier�? Dane to dane, bajty to bajty. M�j Staggen to wprawdzie skomplikowana, ale po prostu wygenerowana cyfrowo posta� wojownika. To jest tylko komputer, w kt�rym dzia�a program; jedne dane s� przetwarzane w inne dane.- �mier� to �mier�. Te� tego nie rozumiem i pocieszam si�, nie ja jedna. Tak to dzia�a i ju�. Mamy mocne dowody na to, �e w momencie �mierci - jakkolwiek j� definiowa� - ka�da posta� w Kyrandii pozostawia po sobie widmo, kt�re istnieje nadal. Jak aura tej osoby, jak... Sama nie wiem.
* * *
Z odleg�ej od Sedian o cztery mile wioski Derysenty przyp�dzi�, omal nie zaje�d�aj�c konia na �mier�, syn tamtejszego kowala. Staggen wyszed� w�a�nie z �wi�tyni, kiedy ch�opak podjecha� na spienionym wierzchowcu, zeskoczy� i pad� do n�g wojownika, b�agaj�c o darowanie �ycia; wszak on jest pos�a�cem tylko. A pos�a� go pan Tilli z Medore, kt�ry dotar�szy wczorajszego dnia ze swymi lud�mi do Derysent, dowiedzia� si� tam o pobiciu nad Mastank� dru�yny (u�y� w�a�nie tego s�owa), do kt�rej nale�a� jego przyrodni brat. Wobec czego on, Tilli, chc�c pom�ci� honorowo brata, wyzywa na pojedynek dow�dc� komanda, kt�re tego dokona�o.Staggenowi nie by�o obce zar�wno imi� Tillego, jak i jego widok. Przed wojn� na jednym z turniej�w rycerskich mia� okazj� obserwowa� go, jak radzi sobie w walkach zawodowych. Radzi� sobie bardzo dobrze, cho� najwy�szych laur�w nie zdobywa�. Studiowa� strategi� na kaerne�skim kr�lewskim uniwersytecie. Staggen dziwi� si�, �e Tillego pos�ano z ma�ym oddzia�em do Ulamu. Mo�e jako Dulhijczyk poszed� na ochotnika? Wojownik zdawa� sobie spraw�, �e to nie najlepszy pomys� wdawa� si� w awantur� z bratem agenta Dulhii, te� szpiegiem przecie� i zawodowym fechmistrzem. Tym bardziej, �e - jak g�osi�y wie�ci - regularne wojska Dulhii, dowodzone przez pu�kownika Vandersteldta, sz�y na Ulam i rol� Staggena by�o wyniszcza� dzikie hordy, i jak najdyskretniej zbiera� informacje o ruchach przeciwnika.Mimo to Staggen podj�� wyzwanie. Wystraszonego m�odziana odes�a� na nowym koniu z wie�ci� do Tillego, �e stanie przeciw niemu nast�pnego ranka w miejscu, kt�re Tilli wyznaczy. Na decyzj� Staggena wp�yn�a pewno��, �e odrzucenie wyzwania spowodowa�oby wojenk� podjazdow�, w kt�rej Tilli okaza�by niew�tpliwie lepszy, maj�c zreszt� wi�kszy oddzia� i w�asne do�wiadczenie wojskowe. Poza tym Tilli by� rycerzem - to zawa�y�o, �e mimo, i� pe�ni� nieciekaw� z punktu widzenia rycerskiego honoru misj�, nie zdecydowa� si� na podchody, lecz wyst�pi� z otwart� propozycj� pojedynku. A Staggenowi bardzo pachnia�o starcie z rycerzem.Kompani Staggena byli przeciwni, szczeg�lnie Hastel, kt�ry wietrzy� zasadzk�. Uwa�a�, �e ca�a ta impreza ma na celu pojmanie �ywcem wojownika, �eby oprawi� go, jak na to w mniemaniu Tillego zas�u�y�. Jednak nikt otwarcie si� nie buntowa�. Wreszcie Zorian powiedzia�, �e zebra� ju� do�� energii, �eby na odleg�o�� da� po �apach tym, kt�rzy nie dotrzymuj� um�w. Pojedzie za Staggenem, by w razie czego zapewni� bezpieczny odwr�t. Zatem zgoda. Ponownie przyby� syn kowala z Derysent ze szczeg�owymi warunkami proponowanymi przez pana Tillego, za czym odes�ano nieboraka wypocz�tym koniem, �eby potwierdzi� zgod� wojownika. O �wicie nast�pnego dnia dojdzie do walki na �mier� i �ycie mi�dzy wojownikiem Staggenem a rycerzem Tillim z Medore. Spotkaj� si� na mo�cie przez Mastank�, w po�owie drogi mi�dzy Sedian i Derysentami.Gabirelle podczas tych negocjacji wyra�a�a sw�j sprzeciw nie s�owem, a milczeniem. Gdy czworo m�czyzn dyskutowa�o przy stole w karczmie, �uczniczka sta�a opodal nachmurzona. Zagadni�ta na boku przez Staggena, odrzek�a, �e ka�dy m�czyzna by�by g�upi, gdyby nie domy�la� si�, sk�d takie jej zachowanie i wojownik przyzna�, �e a� tak g�upi nie jest. Jednak trzeba podj�� ryzyko - wyja�nia� - bo jakkolwiek si� zarz�dz� i tak b�d� mieli spraw� z Tillim, a z niego znacznie lepszy dow�dca i strateg ni� fechmistrz. Lepiej wi�c skorzysta� z okazji i pokona� go w pojedynku, wtedy jego ludzie, mimo liczebnej przewagi, przestan� by� gro�ni. A z band� kierowan� przez Tillego, nie maj� �adnych szans, skoro uprze si� ich osaczy�. Po tej rozmowie chmurno�� Gabirelle na reszt� dnia ust�pi�a miejsca smutkowi.O zmierzchu wesz�a cicho do kwatery Staggena, kt�ry w samotno�ci sprawdza� rynsztunek przed czekaj�cym go starciem. Ujrza� j� w resztkach dziennego �wiat�a i w blasku kaganka, kt�ry zapala� ogniki w jej oczach. Podszed� do Gabirelle i obj�li si�. Tuli� j� d�ugo, jak jeszcze nigdy w �yciu nie tuli� �adnej kobiety. Przyjmowa� i ofiarowa� najpe�niejsz� blisko��, i cho� po��da� jej jak m�czyzna po��da kobiet�, nie czu� �ladu niespe�nienia w najprostszym przytuleniu. Bez s��w rozumia� smutek Gabirelle, trosk� i l�k o niego, i nie m�wi�c s�owa obiecywa�, �e wszystko b�dzie dobrze. Nape�nia� j� ufno�ci�, �e wr�ci jutro znad Mastanki. Nie tylko dlatego, �e jest doskona�ym wojownikiem, zna�a go przecie�. Lecz dlatego, �e pragnie wr�ci� �ywy w�a�nie dla niej.
* * *
- To nie wyczai�e�, Grywalku, niczego szczeg�lnego w rozmowie z Marin�? - upewni� si� raz jeszcze i po kr�tkiej, zas�uchanej ciszy powiedzia�: - No nic, dzi�kuj� ci i nie truj� wi�cej. Pomog�e� mi wspaniale. Jeszcze raz dzi�ki i dobranoc. - roz��czy� si�.Plan artyku�u o Kyrandii Tomasz mia� ju� niemal gotowy. K�opotem pozostawa�y wnioski z wczorajszej wizyty w "jaskini lwa" i mi�e sk�din�d rozmowy z Marin�. Mia� poczucie, �e jest tyle� wyr�niony ujawnieniem tajemnic, co wmanipulowywany w rozgrywki firmy. Nie podoba� mu si� splot wydarze�: zbiegni�cie si� ich potrzeby ujawnienia �wiatu tajemnic z jego potrzeb� ich zdobycia. Wygl�da�o jakby szukali okazji do kontaktu z kim� takim, jak on - rzeteln� osob� z bran�y medi�w. Dowiedzia� si� o innej jeszcze bol�czce Kyrandii, kt�r� w�a�nie rozwi�zywano. Nale�a�o j� zdecentralizowa�. Od pocz�tku projekt wirtualnej rzeczywisto�ci rozwija� si� fizycznie w jednym miejscu - w pokoju po prostu, i po latach nadal zajmowa� jedn� lokalizacj�, za to du��. Gdyby zdarzy�o si� co� niedobrego, brano pod uwag� nawet zamach terrorystyczny, by�aby to katastrofa. Rozdzielano wi�c Kyrandi� na dzia�aj�ce w sieci modu�y, rozmieszczone w r�nych miejscach, nie zaburzaj�c przy tym struktury i dzia�ania wirtualnego �wiata.Wszystko to dzia�o si� w sytuacji, gdy sz�y zaawansowane prace nad konkurencyjnym wirtualnym �wiatem: tworzon� przez Drimland krain� Mi�o�� i Wojna. Mimo nieco innego charakteru, konstrukcyjnie powstawa� na planie Kyrandii, a poniewa� Kyrandia mia�a w�a�nie k�opoty, zatem konkurenci mieli dylemat: robi� swoje i wej�� na rynek w chwili, gdy Kyrandia prze�ywa kryzys, czy te� zaczeka� na wyja�nienie si� przyczyny k�opot�w. Ze wzgl�du na podobie�stwo obu projekt�w, mog�y one te� dotyczy� Mi�o�ci i Wojny. W efekcie autorzy z Drimland op�nili prace nad swoj� krain�, czekaj�c, co wyniknie z obecnego zamieszania.Tomasz podejrzewa�, �e jakie� typowe perturbacje z Kyrandi� sta�y si� dla jej tw�rc�w okazj� do zmodernizowania systemu, gdy rywale wstrzymuj� projekty i oddech, w obawie, czy nie �aduj� si� w przedsi�wzi�cie, kt�re za jaki� czas runie. Dla Kyrandii cen� tego manewru by�a czasowa utrata warto�ci rynkowej i graczy - ci drudzy i tak wracali po uruchomieniu systemu. Natomiast wiarygodno�� u akcjonariuszy mog�o odbudowa� ujawnienie, �e obecne problemy wynikaj� niezwyk�ego rozwoju sztucznej inteligencji. Ergo nie by�o �adnego uszkodzenia. A Tomasz, artyku�em ujawniaj�cym tajemnicze rewelacje, rozpoczyna� kampani� odbudowy zaufania do Kyrandii i jednocze�nie wzbudza� now� fal� zainteresowania krain�. Sprytne. Tym bardziej, �e Tomasz musia�by zdoby� si� na spor� odwag�, �eby przedstawi� swoje spekulacje. Siedzia� przed monitorem nieco zas�piony i mocno z�y.Poniewa� irytacja Tomasza mia�a dodatkow� przyczyn�.W�a�nie ponownie zarejestrowa� sw�j domowy symulator i powraca� do Kyrandii na dobre. Tymczasem na pocz�tek przegapi� niebywa�� atrakcj�: jego wojownik pojedynkowa� si� na miecze z dow�dc� wrogiego oddzia�u, penetruj�cego Ulam. Od miesi�cy marzy� o takiej gratce, a gdy si� nadarzy�a, w��czy� si� w akcj� o kilka minut za p�no. Wszystko by�o ju� rozstrzygni�te. Po d�ugim i ci�kim boju Staggen zabi� Tillego - by�a to najtrudniejsza walka, jak� w �yciu stoczy�. W Sedian powitano Staggena jak bohatera, Gabirelle nie wytrzyma�a i rzuci�a mu si� na szyj�. Opatrywa�a mu potem rany, wk�adaj�c w to ca�� sw� troskliwo�� i umiej�tno�ci. Pochyla�a si� nad nim w ka�dym znaczeniu tego s�owa. G�adzi� jej czo�o, skronie, policzki, a ona spojrza�a mu w twarz sokolim wzrokiem. Wojna wkr�tce si� sko�czy - powiedzieli sobie, �e wkr�tce przyjdzie czas dla nich dwojga razem.Nazywaj�c sprawy po imieniu, Tomasz mia� ochot� przelecie� Gabirelle. Z zasady nie si�ga� po wirtualny seks, tym razem jednak (nadal nie owijaj�c w bawe�n�) napali� si� na dziewczyn� do tego stopnia, �e got�w by� od swojej zasady odst�pi�. Ale nawet zdrada samego siebie nie wychodzi�a mu. Podobnie jak bie��ce poczynania wojownika (i ka�dej innej zale�nej postaci w Kyrandii) by�y kompromisow� wypadkow� decyzji gracza i autonomii programu, tak samo uczucia i emocje , jakich do�wiadcza� uczestnik, splata�y si� z tym, co czu�a posta�, w kt�r� si� wciela�. "Poczujesz to, co on..." - z dum� g�osi� reklamowy slogan Kyrandii. I o ile Tomasz nie mia� wi�kszych problem�w z kierowaniem poczynaniami wojownika, to gdy w gr� wchodzi�a sfera intymnych uczu�, Staggen by� g�r�. Kochali si� z Gabirelle, lecz starali si� okazywa� to mo�liwie najdyskretniej. Ich blisko��, cho� pe�na po��dania, nie domaga�a si� natychmiastowego spe�nienia. Tak nie post�puj� �o�nierze podczas wojny! - piekli� si� Tomasz, gdy po wyj�ciu z symulatora zauroczenie pi�kn� �uczniczk� ulatywa�o, zast�powane ch�ci� zaci�gni�cia jej do �o�a pod nied�wiedzi� sk�r�. Jednak wr�ciwszy do Kyrandii by� bezradny, odczuwaj�c tam w wi�kszym stopniu to, co Staggen. A by� nadal sob� przecie�, wiedzia�, czego chce - ale to nim nie kierowa�o. Wiedza tutaj nic nie znaczy�a wobec uczucia tam. Nie chodzi�o o to, �e Staggen by� celowo krn�brny, nie. Ale jego uczucia tam by�y tak realistyczne, �e warunkowa�y zachowania kieruj�cego nim Tomasza. Kocha� Gabirelle w Kyrandii, w realnym �wiecie po��da� jej tylko. Ten dysonans nie do prze�amania wp�dza� Tomasza w g��bok� frustracj�.Jednakowo� m�g� przynajmniej spe�ni� swoj� pasj� dokonywania walecznych czyn�w. Dawno ju� nie do�wiadczy� smaku prawdziwej bitwy, uczestnictwa w boju. C�, przynajmniej mieczem troch� porobi; okazja si� nadarza�a. Nadesz�y bowiem wie�ci o wkroczeniu wojsk Vandersteldta do Ulamu. Hufce Tardentu, dzia�aj�ce w krainie zbiera�y si�, aby wyj�� mu naprzeciw. Starcie po��czonych dru�yn z regularnym wojskiem b�dzie bardzo ryzykowne, lecz Tomasz postanowi�, �e nie przepu�ci okazji i we�mie w tym udzia�. P�aci za symulator - wymaga. Zreszt�, po tym, co dzia�o si� w ostatnich dniach nad Mastank�, mia� pewno��, �e jego wojownik poradzi sobie w ka�dej sytuacji bez trudu.
* * *
Wie�ci dociera�y szybko, bo komanda dzia�a�y sprawnie, ale te� dlatego, �e Ulam krain� by� niewielk�. Pu�kownik Vandersteldt wkroczy� do� z si�ami wzgl�dnie ma�ymi, lecz zaprawionymi w bojach, tote� Staggen bardzo krytycznie ocenia� decyzj� Erysta Sunna. Eryst by� zwierzchnikiem wojsk Tardentu na terenie Ulamu i mia� prawo podejmowa� decyzje co do taktyki wsp�lnych dzia�a�. I w�a�nie tak� decyzj� podj��: wezwa� oddzia�y do stawienia si� w punkcie koncentracji, sk�d mieli wyruszy� naprzeciwko wojskom Kaernu.To nie by�a dobra decyzja. Po pierwsze, efektywniejsz� strategi� by�oby n�kanie pu�kownika partyzanckimi atakami; po wt�re si�a armii z�o�onej nawet ze wszystkich dru�yn nie b�dzie sum� sprawno�ci ka�dej z nich. Nie b�dzie w og�le armii ze wzgl�du na liczebno��, brak jedno�ci. Zamiast tego zbieranina bitnych wata�k�w z ich podkomendnymi. Wielu z nich zreszt� nie stawi si� na wezwanie, uznaj�c, �e rozkaz Erysta Sunna nie jest dla nich wi���cy, gdy� �ama� skuteczn� metod� zbrojnego panowania nad krain� i pachnia� prywat� a� zapiera�o dech. Zosta� wydany bez konsultacji z rad� wojenn� Tardentu. Dlatego ka�dy dow�dca oddzia�u, bez wi�kszego ryzyka, �e po�o�y za to g�ow�, m�g� powiedzie�: mam takie polecenie gdzie�. I Staggen zamierza� zrobi� tak samo.Jednakowo�, wbrew temu postanowieniu i racjom rozs�dku, z czasem Staggen czu� coraz silniejsz� wewn�trzn� konieczno�� przy��czenia si� do tych, kt�rzy wyrusz� na rozkaz Erysta. Nakaz �w by� tyle� nieracjonalny, co nieodparty; wojownik t�umaczy� go sobie swoj� profesj� - zawsze walczy� i by� pos�uszny suwerenowi, kt�remu s�u�y�. Mo�e nie b�dzie �le, uzna�, gdy wiedzia� ju�, �e decyzja w nim zapad�a. Poinformowa� o niej kompan�w - ka�demu zostawi� wolny wyb�r. Jak si� obawia�, w najbardziej stanowczy spos�b zosta�a przy nim Gabirelle. Gordio za�wieci� oczami i rzek�, �e nareszcie nadarza mu si� porz�dna okazja do bezkarnego wyrzynania tego, co �ywe, a Zorian uzna�, �e jako mag i tak jest bezpieczniejszy, bo Vandersteldt na pewno mag�w w swoich szeregach nie ma, a do tego magowie stoj� daleko od bitwy. Tylko Hastel odm�wi�, twierdz�c, �e nie jest samob�jc�.Ruszyli wi�c we czw�rk�. Staggena gna� pozbawiony rozs�dku imperatyw, pozosta�a tr�jka - z r�nych powod�w - by�a przy nim.
* * *
To b�dzie niez�y artyku�, stwierdzi� Tomasz. W pewnym sensie sam sobie dodawa� pewno�ci, �e tak jest w istocie. Albowiem zarzuci� pocz�tkow� koncepcj� "podr�y sentymentalnej" po Kyrandii, w og�le zmieniaj�c ton opisania jej. Nie da si� omami� - przedstawi� firm� i jej histori� bez nostalgicznych upi�ksze�, lecz jako przedsi�wzi�cie niemal od pocz�tku nastawione wy��cznie na zysk, odarte z romantyzmu, w kt�ry by�o strojone i stroi�o si� samo. Tajemniczo��, przygoda, nieokre�lono�� - wszystko to jest towarem. Pionierstwo i wizjonerstwo za�o�ycieli? - owszem, istnia�o, lecz teraz nawi�zywanie do tradycji jest niczym wi�cej, jak strategi� marketingow�. Za� kreowanie ostatnich problem�w na wielk� tajemnic�, to najwyra�niej mydlenie oczu i, niestety skuteczna, pr�ba sko�owania rywali na rynku wirtualnej rozrywki, �eby op�nili premier� otwarcia konkurencyjnej wobec Kyrandii krainy. Taka by�a, z grubsza bior�c, wymowa tekstu napisanego przez Tomasza. Na razie podekscytowany spieszy� si� do skorzystania z produktu skrytykowanej przez siebie firmy. Bowiem w interesuj�cej go cz�ci Kyrandii zaczyna�o si� robi� gor�co, a on przegapi� tego nie mia� zamiaru. Artyku� wyg�adzi p�niej. Pora do symulatora. Na nieuchronn� bitw� pod Tator�...
* * *
Rzut oka na rozleg�� nieck�, okolon� wzg�rzami, w kt�re wtuli�a si� miejscowo�� Tatora, wystarczy� Staggenowi, by oceni� sytuacj� w spos�b nie pozostawiaj�cy cienia w�tpliwo�ci co do wyniku starcia. Naprzeciwko sta�o przesz�o pi�ciuset jazdy i oko�o tysi�c doborowej piechoty, dowodzonej przez Allaina - sami Dulhijczycy. Zaci�ci, b�d� bi� si� o swoje; wszak Ulam odebrano bezpo�rednio Dulhii. Gdy kt�ry� z�amie �elazo, z�bami si�gnie wrogowi do gard�a. W obozie Erysta wci�� trwa�y spory; nie zrobiono w�a�ciwego rozpoznania. Pierwszy zwiad m�wi� o ponad dw�ch tysi�cach �o�nierzy wroga - gdzie podzia� si� �w brakuj�cy tysi�c? Za to, �e pozostali �o�nierze Kaernu kryli si� za wzniesieniami po bokach, czekaj�c na rozkaz ataku, Staggen da�by sobie r�k� uci��. Zreszt� wkr�tce da sobie obci�� znacznie wi�cej i nie tylko za to. Wycofa� si� nie by�o dok�d, z ty�u tylko w�ski przesmyk, kt�rym wyszli na pole, gdzie Vandersteldt wyszed� na nich zza wzg�rza. Na ledwie tysi�c zebranych w kup� partyzant�w Tardentu. Zostan� tu wyr�ni�ci do ostatniego, w peryferyjnej bitewce, kt�r� przysz�e anna�y potraktuj� ledwie wzmiank�, akapitem na cztery linijki. Wojownik z sarkastycznym podziwem zastanawia� si�, jak przy swoim do�wiadczeniu i instynkcie samozachowawczym da� si� w to wci�gn��. Refleksja w sam raz na ostatni dzie� �ycia.Obok na koniu siedzia�a Gabirelle, Zorian trzyma� si� gdzie� z ty�u, a Gordio przepad� - z pewno�ci� by� w�r�d tych, kt�rzy zetr� si� pierwsi i pierwsi polegn� ze zd�awionym okrzykiem "morduj!".Spojrzeli na siebie. Staggen spojrza� z poczuciem winy, lecz Gabirelle odpowiedzia�a mu wyrozumia�ym u�miechem. Nie martw si�, mo�e tam, po drugiej stronie, u�o�y nam si� lepiej - powiedzia�a. L�k przed �mierci� obcy by� im obojgu; pozostawa�a niepewno��, czy po tej drugiej stronie cokolwiek ich czeka. Wierzy�, �e tak, Gabirelle r�wnie�. Wierzyli, �e po �mierci czeka ich nowe �ycie. A je�li nie? Nie dowiedz� si� tego, p�ki nie zaznaj�.W oddzia�ach zacz�� si� ruch, nieudolne formowanie szyku. Pora ju�. Poczu� na ramieniu d�o� ukochanej kobiety; w my�lach zaintonowa� s�owa modlitwy za dusze zmar�ych. Nied�ugo w ustach innych b�d� m�wi�y o nas. A teraz... Jeszcze zd��ymy troch� wyszczerbi� or� na wrogach...
* * *
- Tak, mog� stonowa� te trzy zdania. Zostawi� wniosek w domy�le i na jedno wyjdzie. Uhumm... Jaki� kwadrans, nie wi�cej, i pode�l� ci now� wersj�. �r�dtytu��w nie zmieniajcie; jak widzisz, one si� uk�adaj� w sekwencj�. ..... Zobaczymy, co powiedz�. ..... Aha..... Oj, z tym to my�la�em, �e si� za�ami�. I wiesz, to nie tylko ponad dwa lata rozwijania postaci, ale ja si� do Staggena autentycznie przywi�za�em.... Zachcia�o mi si� wojaczki, tak bez g�owy zupe�nie. No i zaciukali mnie przy taborach. ...... P�bogiem? Co� ty, nie my�la�em o nim tak. By� dobry i tyle. Chocia�... powiem ci co�. Nawet w tej zupe�nie beznadziejnej sytuacji potrafi� znale�� cie� szansy na uratowanie si�. Cie� cienia w�a�ciwie - ale on jeden potrafi�by to wykorzysta�. Widzia�em to i pcha�em go do tego ca�� swoj� wol�, a on wiesz co zrobi�? Nie pos�ucha� i zosta� przy Gabirelle do samego ko�ca. ....... Tak, to na pewno �le ustawione parametry. Tylko, �e ja ci�gle czuj� �lad tego, co Staggen wtedy czu�. To blednie z czasem i wietrzeje z �epetyny, ale, cholerka, �eby� wiedzia�, �e do tej pory przechodzi mnie dreszcz. ..... Pewnie, �e wr�c� do Kyrandii, albo spr�buj� w tej nowej krainie, jak j� wreszcie otworz�. ...... Nie, nie wiem jeszcze, kogo teraz wygeneruj�, ale pewnie te� wojownika. Mo�e uda mi si� tym razem lepiej dobra� cechy. Wiesz, rozwin�� go szybciej, pewniej si� w nim czu�. Zobaczymy. Wiem tylko, �e autonomii musz� mu da� mniej, bo z tego same k�opoty.
* * *
REAL LIFE 2
Wysoko na czystym niebie po�udniowej Vantei kr��y�a transportowa awionetka. Znajduj�cemu si� na ziemi obserwatorowi trudno by�oby j� dostrzec, dociera�oby jednak do niego uporczywe buczenie, jakie m�g�by wydawa� zdezorientowany trzmiel. Tam, na g�rze, we wn�trzu samolotu, troje ludzi szykowa�o si� do zrobienia czego�, co przyprawia�o ich o nerwowo��. U ka�dego ujawnia�a si� ona w inny spos�b.- Dobrze jest, nagranie b�dzie czyste i wyra�ne - powiedzia� m�czyzna pochylony nad ustawion� na sk�adanej p�ce otwart� walizeczk�, w kt�rej znajdowa�a si� przeno�na aparatura. Swoje zapewnienia podkre�la� seri� kr�tkich, nazbyt energicznych potakni��. - Pan Winston b�dzie zadowolony.- S�yszysz, Barney, b�dzie dobrze - powiedzia� drugi, obficie poc�cy si� m�czyzna, do trzeciego, kt�ry przygarbiony sta� obok. Garbi� si� nie tylko z powodu niskiego sufitu w samolocie. Ubrany by� w str�j wybieraj�cego si� w niepogod� turysty, tylko zamiast turystycznego plecaka mia� za�o�ony spadochron. Z jego postawy emanowa� strach zmieszany z determinacj� i k�apouszym pogodzeniem si� z losem. By� jak ci uczestnicy teleturniej�w, kt�rzy m�wi� prowadz�cemu: wiem, �e to z�a odpowied�, ale prosz� zaznaczy� C. Pr�bowa� wszak�e zachowa� resztki w�asnego zdania.- Liam powiedzia�, �e dobrze si� nagra, a nie, �e dobrze wyl�duj�. Nie wciskaj mi Zanetti, �e to jedno i to samo.- Spokojnie, nie denerwuj si�, Barney. Przecie� widzisz, �e ka�da rzecz jest podporz�dkowana temu, �eby impreza uda�a si� nam i by�o bezpiecznie.Wyg�osiwszy uspokajaj�ce s�owa, Zanetti otar� zroszone czo�o i policzki.- Wszystko jest sprawdzone. Pami�tasz, co masz robi�, gdyby by�y jakiekolwiek k�opoty z g��wnym spadochronem? - si�gn�� do sprz�czek, chc�c raz jeszcze zademonstrowa�.- Pami�tam - burkn�� Barney, odtr�caj�c d�o� Zanettiego. - Po choler� zgodzi�em si� na to wariactwo...? - Poniewczasowo�� pytania by�a a� nadto s�yszalna. - W dodatku za tak n�dzne pieni�dze. Pierwszy w �yciu skok ze spadochronem.- Przecie� o to w�a�nie chodzi. Twoje prze�ycia s� �wie�e, pe�ne adrenaliny. I wcale nie dostaniesz za to n�dznych pieni�dzy, tylko chcesz je w�adowa� w ratowanie upadaj�cego kina. Ka�da suma jest na to niewystarczaj�ca. To nie te czasy, Barney - ludzie chc� innych wra�e�, innej rozrywki. Mamy od Pana Winstona zam�wienie na zapis prze�y� pierwszej klasy i dostarczymy mu je. Poza tym, sam si� zg�osi�e�.- Zaczynajmy ju� - odezwa� si� g�ucho Liam, zatopiony nad rejestratorem. - Elektrody s� dobrze umocowane, zapis dzia�a, a my kr��ymy na autopilocie, jak ur�ni�ci komandosi i wypalamy benzyn�. Miejmy to ju� za sob�.- Racja - przytakn�� Zanetti gor�czkowo. - No, Barney, got�w jeste�? Po prostu prze�am si� i skocz. Policz do pi�tnastu i poci�gnij za r�czk� od spadochronu. Pami�tasz...- Jezu, pami�tam, przesta� ju�.
Zanetti otworzy� w�az i przezornie uskoczy� w przeciwny k�t samolotu. Do wn�trza z hukiem wdar�o si� powietrze.- Po wyl�dowaniu zostaw spadochron na miejscu. Elektrody i nadajnik zdejmij i schowaj do kieszeni kurtki. Teren jest mi�kki, ale nawet gdyby� skr�ci� nog�, bez trudu dotrzesz do kt�rej� z wiosek. Potem b�dzie ju� �atwo. Do zobaczenia w Caverdee!- Liam?
Nie unosz�c g�owy, Liam pomacha� d�oni�.
- Na razie.
Barney stan�� w otwartych drzwiach samolotu i w tym momencie u�wiadomi� sobie, �e nie skoczy. Popatrzy� w d�. Nie skoczy. Jak przez �cian� z waty s�ysza� pokrzykiwania Zanettiego o prze�amaniu si�, wyobra�eniu o pi�knym skoku do ciep�ego basenu, i jak� pozycj� ma przyj�� w czasie lotu, o premii od Pana Winstona i �e b�dzie dobrze, a wreszcie warkni�cie Liama, �eby Zanetti stuli� mord�, bo mu j� skuje. Zamkn�� oczy i post�pi� krok do przodu.
Uderzenie lodowatego powietrza zapar�o Barneyowi dech i momentalnie go otrze�wi�o. Zrobi� to, nie by�o odwrotu. Wszelkie s�owne i filmowe instrukta�e o panowaniu nad u�o�eniem cia�a w powietrzu by�y diab�a warte - spada� jak worek kartofli.Po chwili przypomnia� sobie, �e ma odlicza�; uzna�, �e do dziesi�ciu ju� dosz�o, szybko doliczy� do pi�ciu i poci�gn�� za uchwyt zwalniaj�cy spadochron. Rozleg� si� �opot materia�u, ale oczekiwane szarpni�cie towarzysz�ce otwarciu czaszy i wyhamowanie lotu nie nast�pi�o. Kiedy Barney spojrza� w g�r�, z przera�eniem ujrza�, �e linki spadochronu s� dokumentnie spl�tane. "Skurwysyny". To by�o celowe: realizujemy nagranie pe�ne adrenaliny, a co mo�e dostarczy� wi�cej adrenaliny, ni� spadochroniarz-nowicjusz wychodz�cy ca�o z wielkiej opresji? Dlatego Zanetti tyle razy przypomina� mu, co nale�y robi�, gdy zawiedzie g��wny spadochron.By� mo�e sprawi�a to w�ciek�o��, ale - ku swemu zdumieniu - Barney nie straci� zimnej krwi. Po kr�tkiej szamotaninie odczepi� bezu�yteczny spadochron, kt�ry z furkotem odlecia� w g�r�. Odnalaz� uchwyt spadochronu zapasowego i poci�gn�� go z determinacj�. Wiedzia�, �e zachowuje si� nieporadnie, ale by� pewien, �e zd��y�. Dobrze to sobie, dranie, wyliczyli.Spadochron wyskoczy� rado�nie z torby.
Obije Zanettiego i Liama, jak ju� b�dzie po wszystkim a mo�e i do samego Winstona dotrze...I wtedy ujrza� co�, co �ci�o mu krew w �y�ach: czasza zapasowego spadochronu nie otwiera�a si� i nie mia�a szans si� otworzy� - rozwini�ty materia�, �opocz�c, ci�gn�� si� jak flak za pl�tanin� linek.Nieprawda - pomy�la� Barney
Przed oczyma przebieg� mu kalejdoskop ca�ego �ycia, w trzy sekundy p�niej roztrzaska� si� o trawiaste r�wniny Vantei.
* * *
M�czyzna wygl�da� na starca i czu� si� jak starzec. W rzeczywisto�ci ledwie dobiega� pi��dziesi�tki. Siedzia� w fotelu na tarasie szpitala i w�a�nie odchyli� si� lekko od oparcia w atroficznym ge�cie powstania, aby powita� go�cia, niejakiego Iana Hagena. Przemkn�o mu przez my�l, �e w tym prawniku wszystko jest cz�ci� profesjonalizmu: ubi�r, postawa, u�cisk d�oni (pewny, lecz niezbyt mocny), starannie wywa�ony wyraz zatroskania wobec chorego z jednoczesnym dyskretnym dystansem w stosunku do klienta.Po kr�tkim wst�pie przeszli do konkret�w.
- Z ca�ym szacunkiem dla pa�skiego stanu zdrowia, tego, co pana spotka�o, pa�skiego poczucia krzywdy i wyj�tkowo�ci, musz� jednak powiedzie�, �e sprawa jest do�� trudna.- Domy�lam si�. Napali�em si� na ekscytuj�c� zabaw�, a wpad�em w g�wno. Chc� dorwa� tego drania, kt�ry mnie tak urz�dzi�.- K�opot polega na tym, panie Garriott, �e w �wietle prawa pan tak�e jest przest�pc�, w dodatku pa�ski post�pek, prosz� wybaczy�, nie wzbudza wsp�czucia. Naby� pan nagranie na czarnym rynku, gdzie kr��� zapisy prze�y� z wyj�tkowo odra�aj�cych wyczyn�w. W potocznej opinii ma pan to, na co zas�u�y�. Co oczywi�cie nie zmienia faktu, �e na podstawie pa�skiego doniesienia winowajcy b�d� �cigani.Sven Garriott oderwa� d�onie od por�czy fotela. Palce mia� zbiela�e i dr��ce.- C�, mog� tylko przysi�c, �e nie zamierza�em zgwa�ci� ma�ej dziewczynki, lecz jedynie skoczy� na dziko ze spadochronem.- Zatem skoczy� pan...
- To potworne, co oni zrobili: postawili tego nieboraka w obliczu �mierci, po czym dali mu pewno�� ratunku, aby natychmiast odebra� mu j�. Sam moment �mierci jest tu doprawdy niczym.Przez chwil� Garriott milcza�.
- Widzi pan - podj�� - zawsze by�em cz�owiekiem bardzo sprawnym fizycznie i cieszy�em si� t� sprawno�ci�, i szuka�em w �yciu mocnych, ciekawych wra�e�. Realnych, w�asnych wra�e�, sob� samym prze�ytych - a wyko�czy�y mnie cudze. Ot, ironia. Lekarze m�wi�, �e z tak masywnego zawa�u ma�o kto wychodzi z �yciem. �yj� wszak�e, ale nawet je�li doczekam si� przeszczepu, czeka mnie ju� tylko wegetacja w por�wnaniu z tym, jak �y�em dot�d.- Przykro mi.
- Nie zapud�uj� mnie w takim stanie, co?
- Zgadza si�. Prawie na pewno nie p�jdzie pan do wi�zienia, cho� zapewne dostanie pan wyrok.- A ja pami�tam du�o. Gdyby kto� odwa�y� si� odtworzy� sobie zapis skoku Barneya, dowiedzia�by si� bardzo wiele o autorach tego wyczynu, wystarczaj�co wiele, �eby ich odnale�� i zaaresztowa�, a w �ledztwie szuka� dalszych ogniw. Mog� i chc� przekaza� to, co wiem o m�czyznach z awionetki, a tak�e o Winstonie.Na wspomnienie nazwiska Winston Ian Hagen o�ywi� si�.- Winston? Nazywaj� go Panem Winstonem. Nikt nie jest pewien, czy pierwszy cz�on to forma grzeczno�ciowa, czy integralna cz�� jego... imienia? Przydomka? �ciga go prawo na ca�ym �wiecie. Du�o pan o nim wie, Garriott?- Wcze�niej niewiele. Teraz wi�cej. I tyle jeszcze, �e chcia�bym mu pu�ci� dziesi�� razy pod rz�d nagranie Barneya.- Pan Winston - kontynuowa� prawnik - to tajemnicza i bardzo gro�na posta� na rynku nielegalnych nagra�; wymy�la i produkuje spektakularne prze�ycia. Nie on jeden robi ekstremalne rejestracje, ale nagrania Winstona maj� w sobie co� dodatkowego, co odr�nia je od sieczki. Jak pan si� przekona�, si�ganie po nie to rodzaj rosyjskiej ruletki: prze�ycia mog� okaza� si� r�wnie dobrze ekstaz�, jak traum�. Co jest naprawd� na dysku od Pana Winstona, u�ytkownik dowiaduje si� odtwarzaj�c go. �adnych licencji, gwarancji... A mimo to s� coraz cz�ciej kupowane.- By�em przekonany, �e kupuj� dobry towar - powiedzia� Sven Garriott. - To nies�ychane, �e takiemu typowi nikt si� jeszcze nie dobra� do dupy.- Nikt nie lekcewa�y Pana Winstona, wprost przeciwnie - odrzek� Hagen. - Niemniej bardzo szybko powi�ksza on swoje wp�ywy. Na dobr� spraw� nie wiadomo nawet, czy to pojedyncza osoba, czy mo�e ca�a organizacja. G��wna cz�� wiedzy o nim zawarta jest w samych nagraniach - to wiedza, kt�r� o Winstonie maj� sami nagrywani. Analizatory zapis�w s� wci�� niedoskona�e...- Czyli, aby pozna� wroga, trzeba wzi�� udzia� w ruletce - zachichota� Garriott, zanosz�c si� przy tym kaszlem.- Ot� to - prawnik pozwoli� sobie na lekki u�miech.- W takim razie b�d� zeznawa� - postanowi� Sven Garriott.- Bardzo pomo�e pan wymiarowi sprawiedliwo�ci, a ja obiecuj� reprezentowa� pana jak najlepiej - zadeklarowa� Ian Hagen.Po�egnali si� i prawnik ruszy� w g��b hallu. Odwr�cony plecami Garriott s�ysza� jak po drodze wpada na piel�gniark�, niewyra�n� wymian� zda�, a wreszcie grzeczne przeprosiny Hagena. Mi�a panna Martand na dy�urze. Chory m�czyzna u�miechn�� si�. Dochodzi�a godzina szesnasta - pora na leki. Frances Martand pochyli�a si� nad nim; pi�knie pachnia�a.- �yczy pan sobie wi�cej wody do popicia?
- Tak, poprosz�.
Podni�s� szklank� do ust, k�tem oka ujrza� jak piel�gniarka odsuwa serwetk� zakrywaj�c� cz�� tacki z lekami. Pod spodem le�a�a ma�a strzykawka.- Mam panu przekaza� pozdrowienia od Pana Winstona - powiedzia�a Frances mi�kko.Wprawnym ruchem uj�a strzykawk� i przez materia� spodni wbi�a ig�� w udo Garriotta.M�czyzna patrzy� jak zahipnotyzowany. Pr�bowa� krzykn��, lecz g�os uwi�z� mu w gardle. G�ow� wype�ni� mu szum, obraz rozmaza� si�. Us�ysza� czyj� charkot, z daleka dobieg�o go zwielokrotnione echo t�uk�cego si� szk�a, po czym zamkn�a si� nad nim cisza i ciemno��.
* * *
Najwi�kszy problem... G��wny problem... Skup si�, skup, do cholery. W��cz szare kom�rki! Tymczasem szare kom�rki wci�� pozostawa�y w stanie g��bokiego nokautu, a� wreszcie Ed van Roost uzna�, �e szklaneczka szkockiej b�dzie najlepszym rozwi�zaniem. W niczym nie pogorszy ju� tego stanu rzeczy. Skoro si� wcale nie my�li, to trudno jeszcze bardziej nie my�le� - dalej si� nie stopniuje. Cierpki papieros, piek�ce oczy, smu�ki s�onecznego �wiat�a prze�wiecaj�cego przez rolety i dwudniowy zarost na twarzy. Chandlerowszczyzna. Pi���knie... Rozwali� si� na fotelu i westchn�� g�o�no.W istocie Ed van Roost znajdowa� si� w stanie silnego wstrz�su, nieca�e p� godziny wcze�niej od��czy� si� od aparatury i konieczno�� jak najszybszego zanalizowania jak najwi�kszej liczby fakt�w - p�ki je pami�ta� wyrazi�cie - walczy�a skutecznie z totalnym stuporem. I tak nie by�o �le; m�g� przecie� sko�czy� jak Sven Garriott po odtworzeniu prze�y� Barneya, a Ed wszak w jednej sesji do�wiadczy� �mierci ich obu - jedn� po drugiej. A raczej jedn� w drugiej... �mier� skoczka by�a cz�ci� wspomnie� Svena, kt�re w�a�nie sobie odtworzy�.Gdy w godzin� p�niej och�on�� nieco, wnioski, jakie mu si� nasuwa�y, okazywa�y si� zagadkowe. Dzia�alno�� van Roosta, kt�ry pozowa� na prywatnego detektywa, polega�a na zbieraniu dla Interpolu danych o czarnym rynku nagra� empatycznych. W du�ej cz�ci polega�o to na odtwarzaniu "brudnych" nagra�. Mia� siln� psychik�, wytrzymywa� (przynajmniej na razie) doznania, kt�rych nie wytrzymywali inni. By� po�yteczny, gdy� tradycyjne metody walki nie dawa�y efektu wobec najpowa�niejszych przest�pc�w, szczeg�lnie za� niejakiego Pana Winstona, kt�ry w ostatnim czasie niemal ca�kowicie opanowa� czarny rynek. W nagraniach uczestnik�w prze�y� kry�a si� wiedza o organizatorach tych nagra� - tak�e i o nowym potentacie.Bez w�tpienia Hagen pracowa� dla Winstona. Kiedy przekona� si�, �e Sven Garriott b�dzie zeznawa�, da� sygna� do wykonania wyroku. Tylko czemu wcze�niej mu tyle o Winstonie powiedzia�? I wr�cz sugerowa�, �e zg�oszenie przest�pstwa jest najlepszym wyj�ciem. Nie zdawa� sobie sprawy, �e Garriott jest rejestrowany? W jeszcze wcze�niejszych nagraniach by�o o Panu Winstonie, ale przede wszystkim Barney sporo o nim wiedzia�. Jeszcze nim zawar� kontrakt i wsiad� do samolotu uzyska� sporo wiadomo�ci i zapami�ta� je, a potem cz�� tej wiedzy zdoby� Garriott. Teraz by�a ona w g�owie van Roosta, kt�ry m�g� w ka�dej chwili skontaktowa� si� z policj� jako jej wi