13519
Szczegóły |
Tytuł |
13519 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
13519 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 13519 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
13519 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Betty Mahmoody
przedstawia relacj� Zany Muhsen
SPRZEDANE!
Katowice 1993
Prze�o�y�a Maria Rostworowska-Ksi��ek
Tytu� orygina�u: Sold
(c) Zana Muhsen and Andrew Crofts, 1991 Copyright for the Polish edition by .Akapit", Katowice 1992 (c) Translation by Maria Rostworowska-Ksi��ek
ISBN 83-85715-10-?
Projekt ok�adki i strony tytu�owej Marek Mosi�ski
Redakcja Katarzyna Krzemuska
Redakcja techniczna Lech Dobrza�ski
Korekta Barbara Meisner
Wydanie pierwsze. Wydawca: "Akapit" Oficyna Wydawnicza sp. z o.o. Katowice 1992
Ark. druk. 16,75. Ark. wyd. 17,5
Cieszy�ska Drukarnia Wydawnicza
Zam. nr 1812/K-93
WST�P
Kiedy w roku 1984, razem z moj� czteroletni� c�rk�, opu�ci�am Stany Zjednoczone, aby towarzyszy� m�owi do Teheranu, czu�am strach. A przecie� w tamtym czasie nie s�ysza�am jeszcze o kobietach przetrzymywanych jako zak�adniczki przez m��w o odmiennej narodowo�ci ani o dzieciach odbieranych matkom. Nie wiedzia�am r�wnie�, �e przez sam fakt zawarcia ma��e�stwa automatycznie przyznano mi obywgjplstwo ira�skie, podobnie jak i c�rce, i �e nie b�dziemy mog�y opu�ci� Iranu bez zezwolenia mego m�a.
Osiemna�cie miesi�cy p�niej, kiedy wydosta�y�my si� z tego koszmaru, dla Amerykan�w stanowi�y�my przypadek odosobniony.
Gdy opisa�am moj� histori�, podr�uj�c w zwi�zku z promocj� ksi��ki, odkry�am w Stanach Zjednoczonych i w Europie istnienie wielu dramat�w por�wnywalnych z tym, jaki sama prze�y�am. W wi�kszo�ci osoby, kt�re przesz�y przez podobne do�wiadczenia, nie mia�y odwagi o tym m�wi�, wyobra�aj�c sobie, �e s� w b��dzie lub �e ich przypadek jest odosobniony. Postanowi�am zwalcza� �w fa�szywy pogl�d na t� spraw�.
Dzisiaj w krajach zachodnich spotyka si� coraz wi�cej par mieszanych i wiele dzieci otrzymuje podw�jne obywatelstwo. Nieraz muzu�manie, podobnie jak m�j m�� czy te� ojciec Zony, osiedliwszy si� w spo�eczno�ci zachodniej, pozostaj� w niezgodzie z kultur� kraju, w kt�rym przysz�o im zamieszka�. Niekt�rzy nie mog� znie�� my�li, �e ich dzieci, a przede wszystkim c�rki, maj�
5
by� wychowywane w spo�ecze�stwie niemuzu�ma�skim, kt�re uwa�aj� za nieczyste. Post�puj� zatem zgodnie ze swoim poczuciem obowi�zku: porywaj� w�asne dzieci i przetrzymuj� jako zak�adnik�w w swym kraju.
Od roku 1988, kiedy zapozna�am si� z histori� Zany oraz jej siostry Nadi, nieraz o nich my�la�am. Nasza walka o wolno�� by�a taka sama. Dowiedziawszy si�, �e Zanie uda�o si� opu�ci� Jemen, ucieszy�am si� ogromnie, a kiedy mi powiedziano, �e pisze ksi��k�, nie mia�am cierpliwo�ci czeka� na jej opublikowanie: poprosi�am angielskiego wydawc� o kopi� pierwszych odbitek. Jej opowie�� mn� wstrz�sn�a.
Zupe�nie zrozumia�e pragnienie poznania kraju w�asnego ojca pogr��y�o Zan� i Nadi� w sytuacji tragicznej. Te dwie ma�e Angielki, urodzone i wychowane w Birmingham, ca�kowicie wros�e w swoje �rodowisko, kt�rych �ycie by�o podobne do �ycia wszystkich nastolatek w ich wieku, zosta�y sprzedane przez ojca, wydane za m�� pod przymusem i by�y przetrzymywane w Jemenie wbrew swojej woli. Aby prze�y�, musia�y dostosowa� si� do tamtejszej zacofanej spo�eczno�ci i zosta� niewolnicami w kraju w�asnego ojca.
Tam, brutalnie odci�te od rodziny, bez mo�liwo�ci porozumiewania si� z otoczeniem, poniewa� nie m�wi�y po arabsku, zosta�y umieszczone oddzielnie - ka�da w innej wsi. Nic nie zdo�a oprze� si� samotno�ci, nawet najsilniejsza wola. Nie ma nic trudniejszego, jak zdoby� si� na odwag�, kiedy obok brak kogokolwiek, kto by nas podtrzyma� na duchu... a jednak Zana nigdy nie zaniecha�a walki.
Kiedy mnie przetrzymywano w Iranie, sama dziwi�am si� w�asnej sile i determinacji, kt�rych z�o�y�am dowody - by�am jednak kobiet� doros��. Zana natomiast - jedynie dzieckiem. Sk�d bra�a swoj� odwag�?
Zana i Nadia by�y wi�zione w Jemenie ju� od siedmiu lat, gdy ich sprawa dotar�a do wiadomo�ci publicznej. Media zaalarmowa�y opini� �wiatow� i rz�d jeme�ski, pragn�c uratowa� w�asn� twarz, musia� podj�� decyzj�. Zana nie przepu�ci�a tej okazji, by si� wy-
6
JH
mkn��; chc�c jednak powr�ci� do Anglii, aby stamt�d nadal walczy� o siostr�, musia�a pozostawi� swojego dwuletniego syna.
Dzi�, opowiadaj�c sw� histori�, Zana daje �wiadectwo sytuacji, jakiej wielu nie chce jeszcze przyj�� do wiadomo�ci. Przemawia tak�e w imieniu kobiet Trzeciego �wiata, kt�re nigdy do tej pory nie mia�y okazji m�wi� o swoim cierpieniu, poniewa� s� uciemi�one i podporz�dkowane.
Jej g�os nawo�uj�cy do walki z uciskiem jest echem g�os�w wcze�niejszych, a tak�e tych, kt�re podnios� si� w przysz�o�ci.
Betty Mahmoody
Rozdzia� I
Nazywa si� Mackenzie, m�wi� do niego Mackie. To zabawniej brzmi. Kocham go i my�l�, �e i on mnie kocha. Ale kiedy si� ma pi�tna�cie lat, nie m�wi si� o tym w taki spos�b.
M�wi si�:
� B�dzie ci mnie brakowa�o, Mackie?
� Jasne... Ale za to ty pojedziesz sobie na wakacje, to fantastyczne. Ja zostaj� w Birmingham przez ca�e lato. Istny koszmar.
A p�niej, po ta�cu, kiedy trzeba si� rozsta�, �eby tato i mama nie urz�dzali scen, jeszcze si� wo�a:
- No to cze��, Mackie...
A reszt� ju� dopowiada po�pieszny poca�unek.
- Cze��, Zana...
I przelotne spojrzenie, jeszcze bardziej wymowne.
...To by�o wczoraj, p�nym wieczorem. O �wicie, na londy�skim lotnisku, po ca�ych godzinach jazdy autobusem, fili�anka herbaty i p�czek stanowi� ca�e moje po�ywienie. Tato i mama nie spuszczaj� ze mnie wzroku i jestem okropnie .zdenerwowana.
� Mamo, a je�eli mi si� tam nie spodoba, b�d� mog�a natychmiast wr�ci�?
� Oczywi�cie, Zana, mo�esz wr�ci�, kiedy zechcesz... Co ci jest? My�la�am, �e cieszysz si� z tej podr�y.
9
� Nic... wszystko w porz�dku, tylko... gdyby mi si� tam nie spodoba�o...
� Tobie, co tak lubisz s�o�ce, nie przypuszczam... jak ju� tam b�dziesz, zapomnisz o Anglii.
Wystrzega�am si�, �eby nie stawia� �adnych pyta� w obecno�ci taty i jego dw�ch przyjaci�, �eby nie sprawi� im przykro�ci. Tato pozwoli� mi jecha� z nimi do Jemenu, swojego ojczystego kraju. Abdul Khada i jego syn Mohammed zapraszaj� mnie do swojej rodziny, b�d� ze mn� podr�owali, s� bardzo mili i wspania�omy�lni. Tego rodzaju pytanie z mojej strony zapewne by�oby dla nich obra�liwe.
Abdul Khada jest przyjacielem mego ojca, ma czterdzie�ci pi�� lat, czarne kr�cone w�osy, ogromne w�sy, a jego elegancja jest nieco sztywnawa. W por�wnaniu z moim ojcem, zawsze troch� pochylonym, trzyma si� prosto, i mimo stosunkowo niewielkiego wzrostu sprawia wra�enie pewnego siebie i w�adczego. Jego najstarszy syn Mohammed, ni�szy, kr�py, wr�cz grubawy, wygl�da sympatycznie i, jak to nieraz grubasy, bardziej przyja�nie i ciep�o. W sumie ojciec ma twarz odpychaj�c�, raczej brzydk�, natomiast syn jest mi�y. Mohammed ma �on� i dwoje dzieci. Prawd� powiedziawszy, niewiele mi o nich wiadomo. S� przede wszystkim znajomymi taty.
� Boisz si� samolotu, Zana?
� Jako� prze�yj�, mamo...
Rzeczywi�cie boj� si�, ale nie lubi� o tym m�wi�. Taki mam charakter, czuj�, �e jestem twarda i silna. Jednak ten chrz�st powietrza, kt�re uniesie mnie tysi�ce kilometr�w od domu, wywo�uje jakie� wewn�trzne dr�enie, przeczucie, �e gdzie� czyha niebezpiecze�stwo. Czuj� si� dziwnie, �o��dek mam pusty, jak gdyby by� jak�� wydr��on� wewn�trz kul�. Nie wiem, jak okre�li� to wra�enie. Powiedzmy, �e owa pierwsza podr� samolotem, pierwsza w moim kr�tkim �yciu, jest dla mnie wstrz�sem, ale nie chc� si� do tego przyzna�.
� Wola�abym jecha� razem z Nadi�.
� Twoja siostra przyjedzie do ciebie ju� za dwa tygodnie, nawet nie poczujesz, jak czas mija.
Mama ma do mnie zaufanie. Wie, �e jestem rozs�dna. Kontroluje m�j wygl�d, wyg�adzaj�c troch� kwiecist� sp�dniczk�.
10
- B�dziesz tam mia�a mas� s�o�ca. Napisz do mnie po przyje�dzie, kiedy tylko zobaczysz brata i siostr�. Gdzie twoja walizka?
Walizk� trzymam mi�dzy stopami w lekkich sk�rzanych sanda�kach. Zabieram tylko letnie ubrania, sp�dnice na zmian� i trykotowe bluzeczki, par� przybor�w toaletowych, moje cenne ksi��ki i moj� muzyk�. To pierwsza walizka, jak� mi kupiono, nowiute�ka, br�zowa. Nadia ma niebiesk�. Specjalnie w zesz�ym tygodniu obesz�ysmy wielkie sklepy i wtedy bardziej si� cieszy�am na my�l o tej podr�y ani�eli dzi�.
Businessmani z zatrzaskowymi teczkami biegn�, by z�apa� naj
wcze�niejsze, ranne samoloty. Nagle lotnisko si� o�ywia, na tabli
cach �wietlnych ukazuj� si� z szelestem numery lot�w do wszystkich
kraj�w kuli ziemskiej. Te niezliczone �wiate�ka stanowi� fascynuj�cy
widok, budz� my�l o wielko�ci ca�ej naszej planety, i nagle, po
prostu, w tej poczekalni, uzmys�awiam sobie, jaki �wiat jest prze
ogromny. ^^
Ojciec z przyjaci�mi powracaj� na taras, sk�d wida� startuj�ce samoloty. Tato u�miecha si� pod nastroszonym w�sem, r�ce trzyma w kieszeniach, lekko pochylony wprz�d, z obwis�ymi ramionami, w swojej ulubionej postawie, dyskutuje po arabsku z przyjaci�mi. U�miech jest u niego rzadko�ci�. Zazwyczaj pos�pny wyraz twarzy nadaje mu wiecznie zatroskany wygl�d.
� Zana... B�dziesz uprzejma dla mojego przyjaciela Abdula Khada, zachowuj si� jak dziewczyna dobrze wychowana, kiedy b�dziesz przebywa� z jego rodzin�.
� Tak, tato.
� No, ju� czas, chod�my.
Abdul Khada idzie pierwszy, za nim pod��a jego syn Moham-med. Pokazuje paszporty, bilety, zajmuje si� formalno�ciami, a ja tymczasem ca�uj� mam� stoj�c przed bramk�, kt�ra nas rozdzieli. Moja nerwowo�� wzrasta. Tato, kt�ry nie jest czu�y z natury i ca�uje mnie tylko od wielkiego dzwonu, muska zaledwie m�j policzek po�piesznym poca�unkiem, udzielaj�c przy tym ostatniej rady:
?
� Powierzam ci� mojemu przyjacielowi Abdulowi Khadza, to cz�owiek bardzo powa�any u swoich, s�uchaj, co ci m�wi, b�d� pos�uszna. Jego zaproszenie jest bardzo wspania�omy�lne... S�yszysz mnie, Zana?
� Tak, tato.
S�ysz� go jakby przez mg��, ca�a masa g�upich my�li przelatuje mi przez g�ow�: A je�li samolot spadnie? A je�li si� utopi� w morzu? A je�li b�dzie mi niedobrze w samolocie? A gdybym teraz odm�wi�a wyjazdu i zaczeka�a na Nadi�? Niemo�liwe, tato wpad�by w okropn� z�o��. Przechodz� wi�c grzecznie przez c�o i stanowisko policji, pod��aj�c za moimi przewodnikami, patrz�, jak br�zowa walizka sunie po ruchomym dywanie, widz�, jak znika za ma�� plastikow� kurtyn�, kt�ra zasuwa si� z odg�osem suchym i ostatecznym. Sta�o si�. Wykr�cam szyj�, �eby jeszcze raz pozdrowi� mam�. Chcia�abym, �eby tak�e pojecha�a. Zupe�nie sama i w towarzystwie tych dw�ch w�satych m�czyzn czuj� si� bardzo krucha.
Przed nami ogromna przestrze�, samolot stoi na ko�cu pasa startowego, wiatr oblepia mi kolana kwiecist� sp�dniczk�. Troch� zdyszana odwracam si�, usi�uj�c jeszcze wypatrze� mam� hen, daleko, za szybami terminalu, ale nie potrafi� ju� rozr�ni� twarzy. Przy ka�dym podmuchu usta mam pe�ne w�os�w, czuj� lekki smak wczorajszego szamponu: mieszanina wanilii i miodu, zapach wakacji.
To b�dzie wspania�a, fantastyczna podr� - powtarza�y�my nieustannie z Nadi�, od samego pocz�tku. A teraz boj� si� wspi�� do wn�trza tego ogromnego, nieruchomego or�a, kt�ry z otwartym brzuchem czyha tylko, �eby mnie po�re�. Im bardziej si� przybli�am, tym bardziej on ro�nie. Nie przypuszcza�am, �e samolot mo�e by� tak wielki. Nigdy przedtem nie widzia�am ich z bliska, jedynie kiedy przelatywa�y po niebie nad Birmingham, niby b�yszcz�ce strza�y, z ogonem bia�ej pary.
Serce mi bije: jad� na wakacje - powtarzam sobie nieustannie t� magiczn� formu��. Jad� na sze�� tygodni s�o�ca, morza, wolno�ci,
12
odkry�, z nie znanymi lud�mi, do nie znanego kraju. Oto po raz pierwszy ruszam w �wiat.
Jeszcze poprzedniego dnia tato m�wi� widz�c, jak wychodzimy z siostr�:
- Nie wracajcie p�no! Uwa�ajcie na ch�opc�w! Nie rozmawiajcie z nieznajomymi na ulicy!
Zawsze jest surowy i dra�liwy, kiedy w gr� wchodzi wychowanie c�rek.
Jeszcze wczoraj by�am bezpieczna, w naszym domu, w naszej dzielnicy, mie�cie, z tat� i jego autorytetem, z mam� i jej smutnym, bladym u�miechem. Obie z Nadi� �wi�towa�y�my nasz wyjazd na wakacje w gronie przyjaci� i raz przynajmniej ojciec nie wymaga� od nas dok�adnych relacji i wyja�nie�. Mo�na powiedzie�, �e by� nawet mi�y. Na og� kiedy tylko chc� wyj��, na przyk�ad �eby si� spotka� z moj� przyjaci�k� Lynette albo po prostu �eby wydosta� si� troch� z domu, zawsze podejrzewa co� nienormalnego. Tote� postanowi�am jak najcz�ciej wymyka� si� bez wyja�nie�, licz�c na to, �e reszt� za�atwi mama.
Gdyby wiedzia�, �e pal�, gdyby wiedzia�, �e mam ch�opaka... Co by si� dzia�o! Na pewno dosta�abym lanie i nakrzycza�by na mnie pomstuj�c na rozwi�z�e obyczaje angielskiej m�odzie�y. Czasami go nie cierpi�. Mam pi�tna�cie lat, tego lata ko�cz� szesna�cie, i chcia�abym mie� troch� wi�cej wolno�ci. Nadia tak�e. W Birmingham dziewcz�tom w naszym wieku rodzice daj� o wiele wi�cej swobody.
Wchodz�c na drabink� za Abdulem Khada i odwracaj�c si� raz jeszcze, aby zobaczy� terminal, teraz ju� tak odleg�y, i aby zapomnie� o samolocie, my�l� znowu o mojej siostrze.
Biedna Nadia, ta g�upia historia z rzekom� kradzie�� w sklepie nie pozwala jej wyjecha� ze mn�. Musi czeka� na zgod� opiekunki �rodowiskowej, poczciwej kobiety w okularach, kt�ra nad ni� czuwa i w zwi�zku z tym nie wyje�d�amy r�wnocze�nie. Dobra kobiecina przysz�a nawet do naszego domu, �eby si� poinformowa� o przyczynie tych zagranicznych wakacji. Mama wszystko jej wyt�umaczy�a - przyjaciele ojca, okazja do spotkania z rodze�stwem, s�o�ce, kt�re nam nie zaszkodzi... To prawda, �e w Birmingham s�o�ce nieraz o nas zapomina.
13
Pocz�tkowo mia�a pojecha� tylko Nadia. By�y�my o to troch� zazdrosne z Ashi�, nasz� m�odsz� siostr�. Je�li chodzi o Ashi�, nie mog�o by� o tym mowy, jest za ma�a. Ja natomiast si� upar�am. Przede wszystkim ze wzgl�du na Nadi�. Przykro mi by�o, �e ma pojecha� sama, nigdy i nigdzie nie podr�owa�a beze mnie. Poza tym Jemen. Tato przedstawi� nam ten kraj jako wspania�y, zachwyca� si� pi�kno�ci� krajobraz�w, jazd� przez pustyni� na grzbiecie wielb��da, kolorowymi domkami uczepionymi u nadmorskich ska�, b��kitnymi falami, z�ocistym piaskiem, palmami, s�o�cem, zamkami g�ruj�cymi nad pla�� pe�n� wydm.
Wyobra�a�y�my sobie Jemen niby cudown� dekoracj�, jak� widuje si� w reklamach musuj�cych napoj�w albo czekolady, niby krain� ze snu. A jeszcze do tego, powiadamiaj�c Nadi� o podr�y, tato powiedzia�:
- B�dziesz mog�a je�dzi� konno na oklep i galopowa� w s�o�cu na farmie moich przyjaci�.
Marzy�am o tym. Tak jak marzy�am o pierwszym spotkaniu z bratem i siostr�. Pojechali tam kiedy�, na d�ugo przed moimi narodzinami, w wieku trzech i czterech lat, i tato sobie za�yczy�, by pozostali u naszych dziadk�w. Pocz�tkowo mama nie chcia�a si� zgodzi�, wiem o tym, pr�bowa�a nawet �ci�gn�� ich z powrotem, lecz si� jej to nie uda�o z powodu ich podw�jnego obywatelstwa, angielskiego i jeme�skiego. Od paru lat ju� o tym nie wspomina i nikt w domu nie porusza tego tematu. Starsze rodze�stwo mieszka w Jemenie i ju�. W Birmingham jest nas pi�cioro: ja, Nadia, Ashia, Tina i nasz ma�y brat Mo, najm�odszy z rodziny.
Przypuszczam, �e mama podda�a si� woli taty, on jest przecie� m�czyzn�, samcem, g�ow� rodziny. Nigdy si� jednak nie pobrali przez te wszystkie lata mimo narodzin tylu dzieci. Ale wszyscy nosimy nazwisko naszego ojca - Muhsen.
Zatem ja, Zana Muhsen, nosz� nazwisko jeme�skie, ale wszystkimi porami sk�ry, ka�dym zak�tkiem mego m�zgu czuj� si� Angielk�. Nadia podobnie, jest taka sama jak ja, chocia� pozornie odmienna. To kwestia charakteru. Czuj�, �e jest ode mnie s�absza i bardziej naiwna.
14
II
Na przyk�ad ta zupe�nie idiotyczna historia z kradzie��; na |qj miejscu bi�abym si� ze wszystkich si� pazurami i z�bami. Spotk;i la j� niesprawiedliwo��. Wzi�a tylko do r�ki bransoletk�, wo�aj�c: - Mamo, czy mi j� kupisz? - sprzedawca za� utrzymywa�, �e zabra�a j� z p�ki, �eby ukra��. Skutek: oskar�enie, s�dzia, trybuna� i grzywna. Na dodatek jeszcze przydzielenie opiekunki �rodowiskowej, aby nad ni� czuwa�a. A tato bardzo �le zni�s� ca�� t� spraw�, nie poszed� z nami do s�du, tylko ci�gle si� skar�y� przed swoimi arabskimi przyjaci�mi. Wstydzi� si� widz�c swoje nazwisko ubabrane w b�ocie. Jego c�rka zosta�a "naznaczona", by�a parszyw� z�odziejk� i zamierza� nawr�ci� nas na w�a�ciw� drog�, nauczy�, jak powinny si� zachowywa� prawdziwe arabskie kobiety! Jego zdaniem nasza moralno�� by�a zagro�ona. Zakaz noszenia mini-sp�dniczek, zakaz spotykania si� z czarnymi i s�uchania "murzy�skiej" muzyki!.
My�l� sobie, �e ten sprzedawca by� mo�e rasist�, tak jak tato. Obie z Nadi� mamy �niad� cer�, podobnie jak mama, kt�ra jest Metysk�, urodzon� z ojca Pakista�czyka i matki Angielki. To nam dodaje "egzotyki".
Cz�sto zapytuj� mam�: �**
� Co w�a�ciwie tato ma przeciwko czarnym?
� Nie wiem, sama go zapytaj...
Nigdy nie o�mieli�am si� zada� mu tego pytania. Wywnioskowa�am po prostu, �e w Jemenie czarni s� niewolnikami i �e zawsze ich traktowano jak co� gorszego.
W restauracji-kawiarni nale��cej do taty, kiedy pomagamy podawa� ryb� z frytkami, wolno nam oczywi�cie rozmawia� z czarnymi klientami, to obowi�zek! Natomiast kiedy tylko znajdziemy si� na zewn�trz, ojciec zabrania nam zwr�ci� si� do nich cho�by s�owem... Gdyby wiedzia�, �e mam ch�opca z Antyli!
Abdul Khada daje mi znak, bym usiad�a na fotelu pomi�dzy nim i jak�� pani�. Mohammed siada troch� dalej.
Na razie ogryzam paznokcie i ch�tnie bym zapali�a papierosa, ale napisy tego zabraniaj�. Ponownie ogarnia mnie niepok�j przed startem. I strach przed nieznanym. Podobno b�dziemy lecieli dziesi�� godzin, a� do postoju w Syrii. P�niej innym samolotem polecimy
15
do Sanaa, stolicy Jemenu P�nocnego. Podobno jest to miasto legendarne, tajemnicze i cudowne. Stamt�d, nie wiem jakim sposobem, dotrzemy do wsi Abdula Khada.
Widz� ju� siebie, jak le�� w s�o�cu ze wzrokiem utkwionym w niebo i stopami zanurzonymi w Morzu Czerwonym. To b�dzie bajeczna k�piel w piasku, morzu i �wietle. Obie z Nadi� wr�cimy z�ote jak mi�d akacjowy i wygrzane na d�ugie, zimne miesi�ce. Po powrocie b�d� mie� szesna�cie lat i odb�d� praktyk� przedszkolanki. Ub�stwiam dzieci. Nadia zostanie jeszcze jaki� czas w college'u.
Silniki warcz�, krzy�uj� palce, �eby przeb�aga� z�y los i nawi�zuj� nerwow� rozmow� z moj� s�siadk�. M�wi� chyba bardzo pr�dko, bo zaczyna mnie uspokaja�:
- Prosz� si� niczego nie ba�, silniki b�d� jeszcze bardziej ha�asowa�, potem samolot potoczy si� po pasie startowym, wystartuje i obejrzymy ca�e miasto z g�ry, zobaczy pani, to jest wspania�e przy bezchmurnym niebie.
R�ce mam wilgotne, stawy palc�w zbiela�e od �ciskania por�czy, tak jakbym za moment mia�a si� zapa�� w d�.
W tej samej minucie ogarnia mnie przeczucie, ale tak niejasne, �e nie potrafi� go okre�li�. Zapewne strach przed startem, w ko�cu za pierwszym razem to chyba ca�kiem normalne.
Ale ju� teraz odczuwam brak mamy. Ogromny brak. Nie wiem dlaczego przypomina mi si� tamten dzie�, kiedy biegn�c ulic� wpad�am pod samoch�d. Mia�am jakie� pi�� lat. Widz� siebie, jak lec� w powietrzu z takim uczuciem, jakbym przemierza�a wszystkie epoki �wiata. Samoch�d wyrzuci� mnie tak wysoko, �e upad�am na ziemi� g�ow� naprz�d, z podkurczonymi kolanami, w pozycji embriona. Le��c bez ruchu s�ysza�am nadje�d�aj�cy ambulans, by�am sama na �wirze z moim b�lem i strachem.
Jak dot�d jest to moje jedyne nieszcz�liwe wspomnienie. Lubi� nasze �ycie w Birmingham, moj� rodzin�, przesz�o��, przyjaci� i Mackiego. I tak�e muzyk�. Poniewa� siedz� daleko od okienka, umkn�� mi widok Londynu z lotu ptaka. Z zamkni�tymi oczami opuszczam m�j kraj i trwam tak dop�ty, dop�ki samolot nie wr�ci
16
� I^V^J
do pozycji horyzontalnej, a mnie powoli nie opu�ci nerwowe dr�enie.
Obok Abdul Khada zacz�� ju� chrapa�. B�dzie tak chrapa� przez dziesi�� godzin, a� do Syrii.
Rozdzia� II
Dusz�cy �ar chwyta mnie za gard�o, z uciskiem w piersiach schodz� po schodkach samolotu, zupe�nie nie wiedz�c, gdzie jeste�my.
Na par� minut przed l�dowaniem wydawa�o mi si�, �e s�ysz� g�os zapowiadaj�cy, i� dok�d� przybywamy, ale nie uda�o mi si� dok�adnie zrozumie� nazwy tego miejsca. Zreszt� zbyt by�am poch�oni�ta zaciskaniem z�b�w, by zadawa� jakiekolwiek pytania Abdulowi Khada.
- Dlaczego tak gor�co? Czy to silniki samolotu?
Wybucha �miechem.
- To pogoda, to normalna tutejsza temperatura, nie jeste� ju�
w starej, wilgotnej Anglii!
Moje pytanie bardzo go ubawi�o, patrzy na mnie z wy�szo�ci�.
� Gdzie jeste�my?
� W Syrii.
Co ja, Zana Muhsen, robi� w Syrii? Dlaczego nie zosta�am w Sparkbrook z mam� i Nadi�? Na pr�no patrz� wok� siebie, nie widz� nic niezwyk�ego, wszyscy id� spokojnie p�yt� lotniska w kierunku zabudowa�, nie wygl�da na to, �eby ktokolwiek widzia� w tym co� dziwnego. Poza faktem, �e oddychanie staje si� �wiczeniem trudnym. Nos wysycha, p�uca si� kurcz�, cz�owiek czuje si� wyczerpany �apaniem powietrza. W porz�dku, spokojnie, nic si� nie dzieje, jedziesz na wakacje, zatrzyma�a� si� w Syrii, jeste� w podr�y. To s� niespodzianki klimatu. A wkr�tce dojedzie Nadia. Nie ma sensu si� niepokoi�. Pod��am razem z innymi, pragn�c wymaza�. z my�li nag�� ch��, aby znale�� jakie� wyj�cie z tej sytuacji, spotka� kogo�, komu mog�abym powiedzie�: - Prosz� mnie zabra� do domu.
2 - Sprzedane
17
Wewn�trz jest r�wnie gor�co co na zewn�trz, spaceruj� tu t�umy ludzi ci�gn�cych za sob� walizki i paczki, poszukuj�cych podobnie jak i my nast�pnego samolotu. Abdul Khada zasi�ga informacji po arabsku, a potem t�umaczy mi:
- Trzeba czeka�, poczekalnia znajduje si� tam, samolot b�dzie
dopiero za jaki� czas.
Za jaki� czas... My�la�am, �e chodzi o par� minut, lecz minuty mijaj� zamieniaj�c si� w godziny. Inni czekaj� tak jak i my, przechadzaj� si�, pok�adaj� na drewnianych �awkach, wygl�da na to, �e uwa�aj� t� sytuacj� za co� normalnego, zwyk�ego, czuj�, �e s� przyzwyczajeni do niesko�czenie d�ugiego oczekiwania. Nie s� tak niecierpliwi jak ja i nie m�cz� si� z powodu tego upa�u. Pij� coca-col�, poc� si�, i znowu pij�. Ka�da wypita butelka zamienia si� w wod�, strumienie potu nieustannie p�yn� pod moj� koszulk�, stopy przylepiaj� si� do sk�rzanych sanda�k�w, odda�abym wszystko za ch�odny prysznic.
Po up�ywie godziny, a mo�e i p�niej, decyduj� si� p�j�� do toalety, �eby si� od�wie�y�. Abdul Khada wskazuje mi drzwi, kt�re tam prowadz�. Po ich otwarciu ogarnia mnie fala smrodu. Niemo�liwego smrodu. Jestem w ciasnym pomieszczeniu pe�nym oczekuj�cych ludzi, a toalety znajduj� si� na widoku publicznym, s� to po prostu dziury w posadzce. Wsz�dzie wok� walaj� si� nieczysto�ci. Wstrzymuj�c oddech natychmiast stamt�d wychodz� i rzucam si� w stron� Abdula Khada, �eby mu o tym opowiedzie�.
- Z pewno�ci� jest jakie� inne miejsce dla turyst�w? Zwyk�e,
czyste toalety?
Znowu ten �miech i b�ysk bia�ych z�b�w pod w�sem, tak jakbym
powiedzia�a co� g�upiego.
- Nie przesadzaj!
Zapewne uwa�a mnie za pretensjonaln� Angielk�, ale co zrobi�, �eby si� od�wie�y� w miejscu tak cuchn�cym? Wysz�am stamt�d tak pr�dko, �e nie zd��y�am nawet zauwa�y� kranu. Zreszt� na pewno go tam nie by�o. Wody... Mo�na by s�dzi�, �e
woda nie istnieje.
Bez s�owa siadam ponownie na drewnianej �awce. Raczej umrze� ani�eli tam wr�ci�. Teraz zapada zmierzch, powoli t�um si� przerze-
18
dza, w miar� jak o�wietlone samoloty przyci�gaj� grupki ludzi, podobne do roj�w ciem.
Lotnisko si� opr�ni�o i nieliczne rozmowy d�wi�cz� niby w ko�ciele. Abdul Khada i Mohammed m�wi� niewiele i czuj� si� coraz bardziej przybita. Siedzimy tutaj od siedmiu godzin, noc ju� zapad�a, na zewn�trz wida� tylko par� czerwonych i bia�ych �wiate�, jest mi niedobrze od coca-coli, czuj� si� brudna, zakurzona i boli mnie g�owa.
Nareszcie jaki� cz�owiek daje nam znak, by�my opu�cili poczekalni� i ma�a grupka podrywa si� z miejsc. Jestem zadowolona, �e nareszcie co� robi�, �e si� ruszam, id� po�r�d ciep�ej nocy, jednak to, co widz� przed nami, nie podnosi mnie na duchu. Male�ki samolot, zupe�nie niepodobny do jumbo j�ta, kt�ry nas tu przywi�z�. Wygl�da na taki ciasny i kruchy. Ma�y, delikatny ptaszek.
Tym razem zajmuj� miejsce przy okienku znajduj�cym si� nad skrzyd�em. Na moje nieszcz�cie, gdy� w momencie startu skrzyd�o zaczyna dygota� tak mocno, tak mocno, i� obawiam si�, �e si� od�amie.
Jeszcze raz czas staje w miejscu^ Niesko�czenie d�ugie godziny. Kiedy nareszcie z g�o�nika dobywa si� nosowy g�os, jest pi�ta rano i dolatujemy do Sanaa. W angielskich prospektach czyta�am, �e cza-lami nazywa si� to miasto "dachem Arabii".
Podskoki ma�ego samolotu ju� mnie nie przera�aj�, bo jeste�my n.i miejscu. Nareszcie dotarli�my do Jemenu, b�d� mog�a si� od�wie�y� i troch� od�yj�.
Powietrze, jakie nas ogarnia na pasie startowym, jest zupe�nie inne ni� w Damaszku. Tak lekkie i �wie�e, �e oszo�amia i zatyka. To wra�enie w po��czeniu ze zm�czeniem po wszystkich godzinach poi� r�y i oczekiwania, bez mo�liwo�ci snu i bez po�ywienia, sprawia, �e czuj� si� zupe�nie jak pijana.
- Tutaj jest ch�odniej...
Abdul Khada wdycha pe�n� piersi� powietrze swojego kraju i m�wi z u�miechem:
� Sanaa jest najch�odniejszym miastem w Jemenie, ale to jeszcze wczesna pora...
� Gdzie teraz jedziemy?
19
- Do Taez, na po�udnie, to niedaleko od mojej wsi. Zobaczysz
moj� rodzin�.
Sk�pane w tym lekkim powietrzu lotnisko, kt�re przemierzamy, zbudowano poza miastem, na pustyni. Doko�a nie ma nic! Jeszcze jedno dziwne odczucie, kiedy si� tak idzie po betonowym pasie, po�r�d tego niezwyk�ego krajobrazu.
Kiedy dochodzimy do budynk�w celnych, zauwa�am, �e podr�ni w kolejce ostentacyjnie mi si� przypatruj�. Nie tyle mojej twarzy, co ubraniu. Jestem w trykotowej koszulce i kwiecistej sp�dniczce przykrywaj�cej kolana, nie widz� w moim stroju nic szczeg�lnego, a przecie� spojrzenia s� natarczywe. Przede wszystkim spojrzenia m�czyzn, poniewa� kobiety s� nieliczne, nosz� zas�ony i d�ugie suknie. Ta ciekawo�� troch� mnie irytuje.
- Czemu tak na mnie patrz�?
Ci�gle u�miechni�ty Abdul Khada odpowiada mi niedbale:
- Nie przejmuj si�, niewiele kobiet ubiera si� tak jak ty. Nie s�
tu do tego przyzwyczajeni. Ale w miastach jest du�o nowoczesnych
kobiet, kt�re ubieraj� si� o wiele gorzej od ciebie.
O wiele gorzej ode mnie? A zatem ubieram si� �le, nieprzyzwoicie? Naprawd� marz�, �eby�my si� st�d zabrali. Zreszt� chcia�abym zobaczy� pustyni�.
Pustynia mnie jednak rozczarowuje. Nie ma w niej nic z tego krajobrazu romantycznego, falistego, z piaskowymi wydmami, jaki widuje si� na filmach i jakiego oczekiwa�am. Widz� tylko par� zniszczonych dom�w z kamienia, kt�re wygl�daj� na opuszczone, a przed nami - koleiny przypadkowych dr�g.
Dziesi�� minut p�niej zatrzymuje si� przy nas taks�wka - wielki, bia�y samoch�d, kt�ry ma nas zabra�. Wewn�trz jest sze�� miejsc. Abdul Khada, Mohammed i ja sadowimy si� z ty�u. Chyba panuje tu zwyczaj zabierania taks�wk� sze�ciu os�b naraz. Jestem g�odna, tak bardzo �pi�ca, tak rozczarowana tym pustynnym l�dowaniem i zapowiadaj�c� si� dalsz� podr�, �e nawet nie patrz� na krajobraz. Podobno mamy jecha� sze�� godzin, nim dotrzemy do Taez.
20
Dwaj m�czy�ni dyskutuj� po arabsku z kierowc�, a ja drzemi� uko�ysana wyboisto�ciami drogi, nie maj�c ochoty na stawianie pyta� ani nie pragn�c, by mi t�umaczono tre�� rozmowy. Nic mnie nie interesuje, chcia�abym odzyska� si�y, spa� i jeszcze raz spa�, jednak, je�li to mo�liwe, w dobrym ��ku, po wcze�niejszym prysznicu i odpowiednim posi�ku. Min�y ju� dwadzie�cia cztery godziny, odk�d nie mia�am okazji ani si� wymy�, ani zje��, ani si� przespa�...
Nareszcie Taez i znowu rozczarowanie. Wszystko wydaje mi si� male�kie, uliczki w�skie, domy brudne, sklepy przytulone jedne do drugich, zagmatwana pl�tanina, z kt�rej nie da si� wy�owi� nic okre�lonego lub wyr�niaj�cego si� w jaki� spos�b. Dzielnica, przez kt�r� przeje�d�amy, jest brudna, pe�na kurzu i na pewno bardzo uboga. Bia�e betonowe domy o dachach tworz�cych tarasy i ma�ych zakratowanych okienkach. I upa�, ten przekl�ty, dusz�cy upa�, jakby spot�gowany jeszcze przez zapachy zwierz�cych odchod�w, spalin samochodowych i korzennych przypraw.
Samoch�d co chwila musi przystawa� z powodu t�umu, kt�ry zdaje si� zwraca� na� nie wi�ksz� uwag� ni� na os�a. Niekt�rzy prowadz� os�y i wielb��dy, ostro�niej zreszt� ani�eli nasz kierowca sw�j pojazd.
S�ysz� jedynie zgie�k, oddycham kurzem, wsz�dzie doko�a widz� odpadki, zgni�e owoce, resztki jedzenia, porozrzucane tam i sam po ulicy, rozgniecione przez ko�a pojazd�w i stopy przechodni�w.
Na poczt�wkach mojego ojca tradycyjne, tysi�cletnie domy prezentowa�y si� wspaniale, ze swoimi kolorami i rze�bami jak bia�e koronki. Tutaj niczego podobnego nie ma, widz� tylko k��bowisko odpadk�w, zwierz�t i taks�wek. Kilka kobiet ubranych po europejsku, wszystkie pozosta�e nosz� si� zgodnie z tradycj� arabsk� i zas�aniaj� twarze. W dziedzinie nowoczesno�ci, wed�ug okre�lenia Abdula Khada, dobijam chyba do dna.
Przy kt�rym� skrzy�owaniu zauwa�am nareszcie domy w dziwnych kolorach - be�, szafran - kt�re �ci�gaj� �wiat�o, dalej tylko ruiny, kupy kamieni le��ce na ziemi.
Po przejechaniu przez centrum miasta Abdul Khada powiadamia mnie po angielsku, �e udajemy si� do jego przyjaciela.
21
� Zatrzymamy si� tam na noc, potrzebujesz snu, jutro wyruszamy na wie�.
� Dobrze.
Zgodzi�abym si� na byle co, kiedy w gr� wchodzi post�j i mo�liwo�� mycia.
Wielki samoch�d z trudem nawraca w uliczce tak male�kiej, �e dos�ownie ociera si� karoseri� o domy, toruj�c sobie drog� po�r�d przechodni�w. Zauwa�am drewniane drzwi, okna dziwnie przyozdobione bia�ymi dekoracjami, ceglane lub kamienne �ciany, nie mog� jednak dojrze� wy�szych pi�ter, poniewa� jedziemy zbyt blisko mur�w. Abdul Khada i kierowca dyskutuj� po arabsku, wydaje mi si�, �e szukaj� domu. Nareszcie zatrzymujemy si� przed wielk�, br�zow� bram�.
- Jeste�my na miejscu - m�wi Abdul Khada i w tej samej
chwili wielka brama zaczyna si� sama z siebie chwia�, podczas
kiedy my wysiadamy z taks�wki w kurzu i upale.
Przyjaciel Abdula Khada g�ow� ma owini�t� czerwonym turbanem, nosi koszul� i co� w rodzaju d�ugiej sp�dnicy z jednokolorowej bawe�ny; ta sp�dnica, kt�ra opada mu a� do kostek, nazywa si� "futa". Podejmuje nas nie zwracaj�c na mnie zbytniej uwagi. Nie m�wi ani s�owa po angielsku.
Wchodzimy w betonowy korytarz, kt�rego posadzk� przykrywa linoleum w kolorowy wz�r, potem do do�� obszernego salonu, gdzie st�pamy po dywanach, pi�knych dywanach o skomplikowanych, wielobarwnych deseniach. Maty i poduszki s�u�� za siedziska. Wydaje mi si�, �e Abdul Khada wspomina� o zamo�no�ci swojego przyjaciela. Na razie s� to jedyne oznaki bogactwa. A tak�e telewizor w k�cie i elektryczny wentylator na stole, od�wie�aj�cy nieco atmosfer�.
Jestem tak zm�czona, tyle na�yka�am si� kurzu i tak bardzo spoci�am, �e nerwy mam napi�te jak struny, gotowe p�kn�� w ka�dej chwili. M�czyzna rozmawia kr�tko z Abdulem Khada i wskazuje mu �azienk�.
- Mo�esz i�� si� wyk�pa� i przebra�, Zana.
22
Wchodz� do du�ego pomieszczenia w stylu zachodnim, cho� �wnie� z otworem w posadzce zamiast sedesu. Ale teraz nie ma to znaczenia, skoro mog� si� wymy� pod prawdziwym prysznicem. Przebrawszy si� w czyste ubranie czuj� si� nieco lepiej. W salonie m�czy�ni usiedli, aby porozmawia�, ale kiedy si� pojawiam, wszyscy r�wnocze�nie powstaj�. Abdul Khada m�wi mi, �e wychodz� na zakupy, �eby�my mogli co� zje��. �aden nie proponuje mi, bym posz�a razem z nimi, zostaj� wi�c sama w tym wielkim salonie.
Czuj� si� troch� zagubiona siedz�c tak na poduszce w k�cie pokoju, ale prawie natychmiast drzwi si� otwieraj� i kobieta w towarzystwie dw�ch m�odych dziewcz�t zasiada obok mnie. Nie widziani ich, odk�d tu przyjecha�am, przypuszczam, �e to �ona i dwie rki naszego gospodarza. Tutaj, jak si� p�niej dowiem, kobiety igdy nie wchodz� do pomieszczenia, w kt�rym znajduj� si� �czy�ni. Niewidoczne oczekuj� na rozporz�dzenia dotycz�ce po-nia posi�ku, przygotowania napoj�w czy te� zaprezentowania �odszych dzieci rodzaju m�skiego. Odnosz� wra�enie, �e wesz�y tylko po to, by mi si� przypatry-Nie m�wi� ani s�owa po angielsku. Ch�tnie bym z nimi porozmawia�a, zapyta�a o miasto, wie�, do kt�rej mam jecha�, ? odleg�o��, ale jestem skazana na milczenie i na wymian� u�mie-i n�w od czasu do czasu.
Moje zm�czenie jest tak wielkie, samotno�� i niemo�no�� nawi�-/;mi;i kontaktu tak dziwne, �e nagle czuj� ucisk w gardle. Wyg�od-n i:11:i, daleko od domu, os�ab�a do tego stopnia, �e nie potrafi� �zyma� si� prosto, wybucham p�aczem, jak gdyby mnie tu porzucono na wieczno��. Wtedy kobieta podchodzi do mnie i ca�uje w poli-kzck, dziewcz�ta przybli�aj� si� usi�uj�c pocieszy� mnie gestem, mimik�, u�miechaj� si� oczyma, wsp�czuj� i naprawd� jest mi g�u-�e si� tak za�ama�am. R�wnie� za pomoc� gest�w daj� im do /io/umienia, �e prosz� o o��wek i kawa�ek papieru. Jedna z dziewcz�t wychodzi i przynosi to, o co prosi�am; dzi�kuj� jej u�miechem i ponownie zalewam si� �zami. Nie mog� ich powstrzyma�. W ca�kowitym milczeniu prze�ywam prawdziwy kryzys, usi�uj�c r�wnoczesna naszkicowa� na papierze pewne przedmioty i pisa� obok nich Iskie s�owa.
23
Nie wiem, dlaczego to robi�. Po co rysowa� tym trzem arabskim kobietom butelk� albo dom czy samolot, na kawa�ku pakowego papieru, w jakim� domu w Sanaa, na "dachu Arabii"? Ale jedna z dziewcz�t wszystko to przerysowuje, kszta�ty przedmiot�w i s�owa, niezr�cznie, pe�na jednak dobrej woli. Im bardziej p�acz�, tym smutniejsza robi si� ich matka, a� w ko�cu zaczyna p�aka� wraz ze mn�. Do tego stopnia, �e kiedy powracaj� m�czy�ni, obie przypominamy fontanny �ez. Abdul Khada wygl�da na zdziwionego i zaniepokojonego.
� Co si� dzieje? Dlaczego tak p�aczesz?
� Nie wiem, zapytaj raczej t� kobiet�, dlaczego ona p�acze! Pyta wi�c matk� dziewcz�t po arabsku i t�umaczy mi:
- P�acze, bo �al jej ciebie, chcia�aby z tob� pom�wi�, ale nie
potrafi.
Spojrzenie tej kobiety jest przejmuj�ce i pe�ne wsp�czucia. Rzeczywi�cie wygl�da na to, �e naprawd� mnie �a�uje, tak jak gdyby mi si� przydarzy�o co� powa�nego. W pierwszej chwili nie zrozumia�am jej zachowania, ale ona wiedzia�a. Chcia�a mnie uprzedzi� o niebezpiecze�stwie. Jestem jej za to wdzi�czna, ale by�o ju� wtedy za p�no. Sid�a zosta�y zastawione i nic ju� nie zdo�a�oby mnie uratowa� tego lipcowego dnia 1980 roku, kiedy jeszcze my�la�am, �e jestem na wakacjach. �adnej mo�liwo�ci ratunku. Zosta�am schwytana. I nie wiedzia�am o tym. My�la�a, �e p�acz� nad moim losem, a p�aka�am jedynie ze zm�czenia i g�odu, nie wiedz�c o moim prawdziwym nieszcz�ciu.
Wszyscy wok� rozmawiali po arabsku, jedz�c palcami nie znane mi potrawy, wydawa�o mi si�, �e rozpoznaj� gotowanego kurczaka, ciep�e chlebowe placuszki, owoce; pili co� bia�ego, w rodzaju zsiad�ego mleka.
Rozmy�la�am mgli�cie o mamie, Nadii, Anglii, o restauracji, gdzie pewnie podawano w�a�nie frytki, ryb� i piwo w kuflach, o muzyce, o moich przyjacio�ach... Wszystko to wydawa�o si� ju� bardzo dalekie, by�am naprawd� zagubiona, samiute�ka, na "dachu" arabskiego �wiata.
Niewiele zjad�am, �o��dek mia�am pusty, ale czu�am si� zbyt zm�czona, by si� naprawd� nasyci�. Marzy�am tylko o spaniu. Ko-
24
bieta przynios�a mi prze�cierad�o, wyci�gn�am si� na macie i zapad�am w sen ci�ki i g��boki, z oczami piek�cymi od wyschni�tych �ez, zm�czona jak dziecko.
Rozdzia� III
Jeden dzie� goni drugi. Rano budzi mnie smakowity zapach jajek i sma�onej cebuli, wstaj�, myj� si� i jem z apetytem. Jestem w o wiele lepszej formie. My�l� wy��cznie o wakacjach. Zegnamy rodzin� gospodarzy i pytam Abdula Khada, czy mo�emy przej�� si� po mie�cie.
� Chcia�abym kupi� pami�tki dla domownik�w.
� B�dziesz mia�a mn�stwo czasu, �eby to zrobi�. Dzi� jedziemy na wzg�rza Ma�bana.
� Gdzie to jest?
� Na po�udniu.
� Co tam b�dziemy robili? *"
� Spotkamy si� z reszt� rodziny i zainstalujemy si� w moim domu.
� Czy to daleko?
� Trasa jest d�uga i trudna. Droga pokryta jest asfaltem jedynie ? pocz�tku.
Wszystkie te nazwy - Ma�bana, Taez - nic mi nie m�wi�. Nigdy nie widzia�am mapy Jemenu, nie mieli�my jej w Birmingham. Do�wiadczenia wczorajszego dnia ka�� mi si� zabezpieczy�. Bior� / sob� owoce i cukierki z nadzieniem pomara�czowym, �eby nie i icrpie� g�odu ani pragnienia.
Opuszczamy ch�odny i spokojny dom. Natychmiast po przekrocze-niu bramy ulica, upa�, ha�as i kurz osaczaj� nas zewsz�d. G��wnie upa�, kt�ry jest jak dusz�ca masa, co wysusza gard�o i �ciska �o��dek.
- Powinna� wys�a� jakie� kartki do domu i napisa�, �e wszy
stko w porz�dku i �e szcz�liwie dojecha�a�. Nadam je z miasta,
s/ybciej dotr� do Anglii.
25
Abdul Khada ma racj� i natychmiast wywi�zuj� si� z tego obowi�zku. Dla mamy wybieram kartk� przedstawiaj�c� Bab al Yaman, kt�rego nie widzia�am i nie wiem, gdzie si� znajduje, ale jest �adny i kolorowy. Inn� kartk� kupuj� dla Lynette, z domami z czerwonej ceg�y o bia�ych oknach. Abdul Khada prosi, �eby si� pospieszy�, zauwa�am w biegu sklepy z ubraniami, z glinianymi naczyniami, jarzynami, stragany z qat, li��mi, kt�re �uj� Jeme�czycy. Nie ma czasu na spacerowanie, Abdul Khada chowa do kieszeni kartki, na kt�rych napisa�am dwa po�pieszne zdania, stoj�c na ulicy.
� Jak pojedziemy do wsi? Taks�wk�, tak jak wczoraj?
� Landroverem, to jedyny samoch�d, kt�ry mo�e jecha� drog� w�r�d wzg�rz.
� Nie ma autobusu?
� Tam nie kursuje.
Tam... pag�rki M��bana - to wszystko, co mam prawo wiedzie�. Abdul Khada udziela niewielu informacji turystycznych. S�o�ce stoi w zenicie, kiedy nareszcie wsiadamy do landroveru. Szofer,
0 ile dobrze zrozumia�am, jest m�em siostrzenicy Abdula Khada. Ten cz�owiek wydaje si� by� spokrewniony ze wszystkimi lud�mi, kt�rych spotykamy. Nie jeste�my jedynymi podr�nymi, pasa�er�w jest dwana�cioro, ��cznie z Abdulem Khada, Mohammedem i mn�.
1 tylko dwie kobiety w czerni siedz�ce z przodu, ca�kowicie zawo-alowane. S� uprzywilejowane, poniewa� my wszyscy gnieciemy si� z ty�u, potr�caj�c si� bez przerwy jak sardynki w puszce.
Przez jak�� godzin� droga jest stosunkowo p�aska i g�adka. M�wi� mi, �e to Niemcy j� zbudowali. Krajobraz wok� jest nieciekawy: krzaki, ja�owa ziemia, a ponad tym s�o�ce. Jedyn� rozrywk� stanowi� zapory na drodze i sprawdzanie dokument�w. Prawie co trzydzie�ci kilometr�w uzbrojeni �o�nierze i policjanci zatrzymuj� landrover.
- Dlaczego robi� to tak cz�sto?
Abdul Khada wzrusza z roztargnieniem ramionami.
� �eby sprawdzi� zezwolenie na podr�owanie.
� Nie mo�na podr�owa� bez zezwolenia?
� Nie. Ka�de plemi� ma swoje granice. Dawniej by�o du�o wojen mi�dzy plemionami, ludzie zabijali si� nawzajem: Armia czuwa, teraz panuje pok�j.
26
Pok�j, ale wszyscy oni uzbrojeni s� w strzelby i ka�dy z nich
nieustannie dotyka palcem spustu, jakby by� got�w do strza�u. Wi�k-
s/o�� m�czyzn �uje qat, miejscowy narkotyk. Czarne oczy, w�sy,
/clby kojarz� si� z wszystkim opr�cz spokoju. Ale tych zap�r jest
lik du�o, �e w ko�cu si� do nich przyzwyczajam; zreszt� �o�nierze
? nic wygl�daj� zbytnio zainteresowani t� czy inn� osob� spo�r�d nas.
I Ogl�daj� dokumenty i daj� znak, �eby jecha�.
Po jakiej� godzinie zje�d�amy z g��wnej drogi, posuwamy si� teraz drog� boczn�, wiod�c� na wzg�rza. Krajobraz nadal jest r�wnie m�cz�cy i monotonny. Mijane wsie s� do siebie podobne. Czaban wida� jakie� ruiny, rumowiska kamieni na ziemi sp�kanej od bor�ca. Otoczenie jest niego�cinne, gdzieniegdzie zauwa�am umyka-h�cc ludzkie sylwetki. Od czasu do czasu, po�r�d kamienistej pusty-Ki, jakie� chude dzieckq i para baran�w albo krowa. Zastanawiam sn;, co te zwierz�ta znajduj� tutaj do jedzenia opr�cz paru wy-�ch�ych krzak�w. Kurczaki dziobi�ce po�r�d szcz�tk�w starego, zwa-I loncgo budynku rozbiegaj� si� z piskiem przed przeje�d�aj�cym � landroverem. Gromady wychudzonych ps�w, po�erane przez pch�y I i drapi�ce si� jak oszala�e, grzebi� w �mietnikach przed domami.
Czasami, kiedy landrover przeje�d�a*przez ma�e wioski, wymija-I my zawoalowane kobiety z glinianymi dzbanami lub manierkami na iwach. Widok tych wsi jest mniej ponury. M�czy�ni siedz� przed domami rozmawiaj�c, a kiedy tylko nasz samoch�d zwolni, przestaj� m�wi� i przygl�daj� si� pasa�erom. Chyba jako� szczeg�lnie przyci�gam ich uwag�, bo uporczywie si� we mnie wpatruj�. Zanim paru I podr�nych wysi�dzie z auta, ich oczy nie odrywaj� si� ode mnie ani na sekund�, zafascynowane i pe�ne pot�pienia.
Niekt�rzy m�czy�ni zaczepiaj� Abdula Khada, nie przerywaj�c �ucia qat i strzykaj�c �lin� dooko�a. Przypuszczam, �e witaj� go po powrocie do kraju, poniewa� nie by�o go cztery lata. Domy�lam si� te�, �e rozmawiaj� o mnie. Nie rozumiem, u�miecham si� wi�c tylko i uprzejmie pozdrawiam ich skinieniem g�owy, natychmiast kieruj�c wzrok w inn� stron�. "B�d� grzeczna i uprzejma" - poleci� mi ojciec. Staram si� wi�c jak potrafi�.
Wszystkie domy s� do siebie podobne, te same p�askie dachy, te same �ciany dziwnego koloru, brudnobr�zowe, i to dlaczego! U�y-
27
wary budulec ^,c - t�umaczy mi Abdul Khada - to przede wszystkim wyschni�te krovwowie �ajno, k�adzione na kamie�. Mo�na by my�le�, �e maji setki lat, at, z tymi swoimi male�kimi okienkami, kt�re zas�aniaj� chrcni�ce przedrzed s�o�cem okiennice. �adnej zieleni ani ogr�dka, tylk) uliczki spc spowite w tuman kurzu.
Czas up�ywaywa, naprawd� czas nie istnieje na tej kamienno-ziemnej drodze. Wydaje aje mi si�, �e jedziemy na koniec �wiata.
nareszcie p� p�nym popo�udniem docieramy do miejsca, kt�re wydaje mi si� pra'prawdziw� oaz�. Przez pewien czas jechali�my wzd�u� otoczonej zielenienia rzeki, ukaza�y si� uprawne pola, drzewa owocowe. Miejscowo�� wy wygl�da na bogat�.
r- Gdzie jes jeste�my?
- Ta wie� ie� nazywa si� Risean. Zatrzymamy si� tutaj, �eby co�
wyp�. *
Wszystko jes jest tu inne i przyjemne. Pola ziemniak�w, marchew, cebuli, sa�ata, kapkapusta, plantacje przypraw korzennych, pachn�cych, nie znaiych. Widz�dz� nawet par� szczep�w winnych, ale przede wszystkim mas? drzew owcowocowych. Prawdziwy sad. Migda�y, orzechy, brzoskwi-nie,morele, grusgruszki, cytryny i inne, takie, kt�rych nigdy nie widzia�am. Doviaduj� si�, ��, �e te dziwne owoce to granaty. Miejsce mi si� podoba, to mafc�ki raj. MaMam nadziej�, �e wie� Abdula Khada b�dzie podobna.
Chcia�abym ym sp�dzi� wakacje w miejscu tak samo zachwycaj�cym i czystym.
N innych wfl wsiach rzadko zdarza�o si� nam zobaczy� ludzi. Tutaj ws^scy s� na tia dworze, w s�o�cu, wszyscy pracuj�. Ch�opi s� czarni i mieszkaj� w w ma�ych s�omianych domkach, cha�upinkach, kt�rych ub�stwo uderza rza po�r�d tej zieleni, tych p�l tak starannie uprawianych. Chda�abym zadzada� wiele pyta�, ale Abdul Khada udziela mi tylko jednej nformacji: rji: nazywaj� si� Akhdamowie i s� niewolnikami.
'ijemy sok, ok, czerwony i przepyszny, po czym Abdul Khada daje zna:, �eby wsiLvsiada� do landroveru. Wygl�da na bardzo zadowolonego m�wi do rro mnie z u�miechem:
� Moja wi< wie� ci si� spodoba...
� Tak, na jia pewno.
Spieszno mi mi spotka� innych ludzi, zawrze� znajomo�ci, prze�y� walacyjn� przyrzygod�.
28
�
� Mamy pi�kne jab�onie, a tak�e drzewa pomara�czowe.
� To cudownie.
Smutek wczorajszego dnia gdzie� si� rozwia�. Zag��bi�am si� w kontemplacj� krajobrazu, czekaj�c kiedy przyb�dziemy do wsi Abdula Khada. Wyobra�am sobie, �e b�dzie podobna do tej, kt�r� w�a�nie opu�cili�my. Ale oto dekoracja znowu ulega zmianie. Znajdujemy si� na ja�owej pustyni, wypalonej s�o�cem, identycznej jak poprzednia, pos�pnej i bez �ycia. Z niecierpliwo�ci� wypatruj� nast�pnej oazy.
Jednak ju� jej nie b�dzie. Jedziemy pag�rkami, droga, a w�a�ciwie �cie�ka, staje si� stroma i kierowca landroveru wrzuca pierwszy )icg, �eby m�c pi�� si� wzd�u� prawie pionowej �ciany, przy ka�-lym obrocie k� potr�caj�c kamienie i u�amki skalne. Podobnie jak �cs/.t� pasa�er�w trz�sie mn� i miota na wszystkie strony. Nagle (amoch�d staje na pustkowiu. Abdul Khada m�wi po prostu:
- Tutaj wysiadamy.
Mohammed wysiada, wysiadam i ja, pozdrawiam podr�nych, hndrover nawraca w tumanie py�u i zostajemy na brzegu drogi z na-izymi walizkami.
Spogl�dam dooko�a: nic, �adnego^ domu, �ywego ducha. Jak tkicm si�gn�� nagie pag�rki, troch� rzadko rosn�cych krzak�w - niby k�pki chorych w�os�w.
- Gdzie pan mieszka, Abdul?
Pokazuje palcem w kierunku pag�rka za naszymi plecami:
- Tam, na g�rze.
Abdul Khada u�miecha si� od ucha do ucha, bierze moj� walizk� /;iczynamy powoli wspina� si� strom� skalist� �cie�k�.
W jakim kierunku idziemy? Ku czemu? Znowu zaczynam wyob-/a� sobie jakie� koszmary. Gdyby wymaza� z �ycia t� podr�, wyjazd i wsiadanie do tych pi/ckl�tych samolot�w. Sanda�y �lizgaj� si� i zsuwaj� z moich st�p II.i ka�dym kamieniu; jest mi gor�co, chce mi si� pi� i znowu czuj� brudna. Kiedy nareszcie osi�gamy szczyt, przed nami rozci�ga wie� i wzdycham z ulg�. Nie jest r�wnie pi�kna co poprzednia,
29
wany budulec - t�umaczy mi Abdul Khada - to przede wszystkim wyschni�te krowie �ajno, k�adzione na kamie�. Mo�na by my�le�, �e maj� setki lat, z tymi swoimi male�kimi okienkami, kt�re zas�aniaj� chroni�ce przed s�o�cem okiennice. �adnej zieleni ani ogr�dka, tylko uliczki spowite w tuman kurzu.
Czas up�ywa, naprawd� czas nie istnieje na tej kamienno-ziemnej drodze. Wydaje mi si�, �e jedziemy na koniec �wiata.
Nareszcie p�nym popo�udniem docieramy do miejsca, kt�re wydaje mi si� prawdziw� oaz�. Przez pewien czas jechali�my wzd�u� otoczonej zieleni� rzeki, ukaza�y si� uprawne pola, drzewa owocowe. Miejscowo�� wygl�da na bogat�.
� Gdzie jeste�my?
� Ta wie� nazywa si� Risean. Zatrzymamy si� tutaj, �eby co� wypi�.
Wszystko jest tu inne i przyjemne. Pola ziemniak�w, marchew, cebula, sa�ata, kapusta, plantacje przypraw korzennych, pachn�cych, nie znanych. Widz� nawet par� szczep�w winnych, ale przede wszystkim mas� drzew owocowych. Prawdziwy sad. Migda�y, orzechy, brzoskwinie, morele, gruszki, cytryny i inne, takie, kt�rych nigdy nie widzia�am. Dowiaduj� si�, �e te dziwne owoce to granaty. Miejsce mi si� podoba, to male�ki raj. Mam nadziej�, �e wie� Abdula Khada b�dzie podobna.
Chcia�abym sp�dzi� wakacje w miejscu tak samo zachwycaj�cym i czystym.
W innych wsiach rzadko zdarza�o si� nam zobaczy� ludzi. Tutaj wszyscy s� na dworze, w s�o�cu, wszyscy pracuj�. Ch�opi s� czarni i mieszkaj� w ma�ych s�omianych domkach, cha�upinkach, kt�rych ub�stwo uderza po�r�d tej zieleni, tych p�l tak starannie uprawianych. Chcia�abym zada� wiele pyta�, ale Abdul Khada udziela mi tylko jednej informacji: nazywaj� si� Akhdamowie i s� niewolnikami.
Pijemy sok, czerwony i przepyszny, po czym Abdul Khada daje znak, �eby wsiada� do landroveru. Wygl�da na bardzo zadowolonego i m�wi do mnie z u�miechem:
� Moja wie� ci si� spodoba...
� Tak, na pewno.
Spieszno mi spotka� innych ludzi, zawrze� znajomo�ci, prze�y� wakacyjn� przygod�.
28
� Mamy pi�kne jab�onie, a tak�e drzewa pomara�czowe.
� To cudownie.
Smutek wczorajszego dnia gdzie� si� rozwia�. Zag��bi�am si� w kontemplacj� krajobrazu, czekaj�c kiedy przyb�dziemy do wsi Ahdula Khada. Wyobra�am sobie, �e b�dzie podobna do tej, kt�r� Wa�nie opu�cili�my. Ale oto dekoracja znowu ulega zmianie. Znajdujemy si� na ja�owej pustyni, wypalonej s�o�cem, identycznej jak poprzednia, pos�pnej i bez �ycia. Z niecierpliwo�ci� wypatruj� nast�pnej oazy.
Jednak ju� jej nie b�dzie. Jedziemy pag�rkami, droga, a w�a�ciwie �cie�ka, staje si� stroma i kierowca landroveru wrzuca pierwszy bieg, �eby m�c pi�� si� wzd�u� prawie pionowej �ciany, przy ka�-�ym obrocie k� potr�caj�c kamienie i u�amki skalne. Podobnie jak reszt� pasa�er�w trz�sie mn� i miota na wszystkie strony. Nagle �amoch�d staje na pustkowiu. Abdul Khada m�wi po prostu:
- Tutaj wysiadamy.
Mohammed wysiada, wysiadam i ja, pozdrawiam podr�nych, l;mdrover nawraca w tumanie py�u i zostajemy na brzegu drogi z na-�/.ymi walizkami.
Spogl�dam dooko�a: nic, �adnegTT domu, �ywego ducha. Jak okiem si�gn�� nagie pag�rki, troch� rzadko rosn�cych krzak�w - niby k�pki chorych w�os�w.
- Gdzie pan mieszka, Abdul?
Pokazuje palcem w kierunku pag�rka za naszymi plecami:
- Tam, na g�rze.
ale b�d� mog�a si� umy�. Od dw�ch dni to istna obsesja. Kurz, upa�, brud, ci�gle tylko marz� o prysznicu.
Wie� wygl�da ciekawie. Domy s� do siebie podobne, przyczepione do pag�rka, dooko�a nast�pne pag�rki z domami, znowu wsz�dzie krzaki, par� drzew. Wszystko to jakby zawieszone pomi�dzy niebem a ziemi�, z do�u za� na pierwszy rzut oka wida� tylko g�r� bia�ego py�u i domy-widma.
Spodziewaj�c si�, �e Abdul Khada zaprowadzi mnie do najbli�szego budynku, pytam uprzejmie:
� Kt�ry dom do pana nale�y?
� Tamten, wysoko!
Wyci�gni�tym ramieniem wskazuje samotny dom, stoj�cy za wsi�, na najwy�szym pag�rku.
Drapie�ne ptaki kr��� wsz�dzie dooko�a - istny matecznik. �eby tam dotrze�, trzeba, je�li mam wierzy� w�asnym oczom, wspi�� si� na zbocze stromej przepa�ci stopniami wykutymi w skale.
Przez chwil� stoj� �api�c oddech i przypatruj�c si� temu domowi, zadziwiona jego odosobnieniem. G�ruje nad ca�� wsi� spogl�daj�c z wysoka na ten �wiat suchy, pusty i dziki. Widziany z do�u wygl�da na obszerny, ale ani troch� go�cinny lub bodaj wygodny. Jak mo�na mieszka� tam, wysoko, przez ca�y rok albo i �ycie?
Posuwamy si� naprz�d w kierunku pierwszego budynku, kt�ry, jak mi t�umaczy Abdul Khada, nale�y do jego brata, Abdula Noor. Jest ma�y, parterowy, z jednymi drzwiami i dwoma oknami, umiejscowiony dok�adnie poni�ej domu Abdula Khada w taki spos�b, �e kto� stoj�cy na jego dachu mo�e doskonale rozmawia� z kim� znajduj�cym si� na g�rze. Oczywi�cie pod warunkiem, �e b�d� do siebie krzyczeli. Ale domek jest male�ki i trudno mi sobie wyobrazi�, kto mo�e �y� w jego wn�trzu i w og�le jak mo�na tu �y�.
Mijamy go i Abdul Khada prowadzi mnie do prawie pionowej �ciany.
� Nigdy si� t�dy nie wdrapi�!
� Ale� dlaczego? Mo�esz... popatrz na �cie�k�.
30
To ma by� �cie�ka? W�a�ciwie jej nie ma, nie widz� nawet, lok�d prowadzi. Po paru karko�omnych krokach ukazuje si� w�ziutki �lad, wydeptany przez kozice, kt�ry biegnie wzd�u� �ciany, i od-�fa�nie zaczynam wspinaczk�, staraj�c si� nie patrze� na rumowisko kimiieni w dole. Jeste�my dopiero w po�owie drogi, kawa�ki ska�y pusz� si� pod moimi stopami, sanda�y ze�lizguj� si� i upadam bole�nie na kolana po�r�d lawiny kamieni. Krzycz� przy tym tak J�o�no, �e Abdul Khada chwyta mnie za r�k� i zupe�nie bezw�adn� %vi