13052
Szczegóły |
Tytuł |
13052 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
13052 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 13052 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
13052 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Ksi�dz Jan Twardowski
dzieciom
STUKN�� W KAMIE� SERCA�
Nie pierwsze to spotkanie ks. Jana Twardowskiego z dzie�mi: zacz�o si� od s�ynnych kaza�
w ko�ciele ss. Wizytek w Warszawie, potem pojawi� si� nie mniej s�ynny tom gaw�d /Zeszyt w
kratk� Takie by�y pocz�tki. Niniejszy tomik jest ju� tylko dope�nieniem tego tw�rczego dzie�a:
bo przecie� tak naprawd� ks. Jan Twardowski zawsze pisa� dla dzieci � mo�e rzadziej dla tych
rzeczywistych, cz�ciej dla tych, kt�re ka�dy z nas nosi w sobie: dla dzieci� ukrytych w nas
samych. Od pierwszych swych utwor�w poeta odkrywa� wielk� przestrze� dzieci�stwa
zagubion� gdzie� po�r�d labirynt�w pami�ci i w niej w�a�nie znajdywa� ewangeliczn� pe�ni�
cz�owiecze�stwa.
Poezja ks. Jana Twardowskiego dotyka najprostszych, codziennych, zwyczajnych
do�wiadcze� cz�owieka, w nich pozwala odnale�� to, co tworzy sens i g��bok� perspektyw�
�ycia. Poeta nie podejmuje wielkich dylemat�w moralnych, nic roztrz�sa zagadek teologicznych,
nie pyta. sk�d �wiat i po co wielkie dzie�o stworzenia. Jego poezja jest zapisem drogi, jak�
przebywa cz�owiek w poszukiwaniu dzieci�stwa utraconego wraz z wchodzeniem w dojrza�o��.
Jest to dos�ownie pr�ba realizacji ewangelicznego wezwania, by �sta� si� jako dzieci�.
C� to jednak znaczy? Jaki jest sens wezwania cz�owieka, by powr�ci� do swych �r�de�?
Podstawowym wyznacznikiem dzieci�cej postawy cz�owieka jest ufno�� sprowadzona do
wymiar�w bezpo�redniej relacji wobec Boga, pozwalaj�cej na intensywny, bezpo�redni
modlitewny dialog. Wok� tej dzieci�cej ufno�ci zbudowany zosta� sam fundament wiary; wiara
bez ufno�ci staje si� martwa. Ufno�� wyra�a i uobecnia dzieci�co�� cz�owieka i ojcostwo Boga.
Wiersze ks. Jana Twardowskiego w spos�b naturalny znajduj� czytelnik�w tak�e w�r�d
dzieci. Mo�e zreszt� s� bli�sze dzieciom ni� doros�ym, bli�sze ma�ym ni� du�ym? Humor ks.
Twardowskiego � to humor typowo dzieci�cy, chwilami na�laduj�cy dzieci�c� beztrosk� w
postrzeganiu paradoks�w �ycia, chwilami znowu lak bardzo bezpo�redni, �e niemal
przekraczaj�cy granice ukszta�towane przez kultur� i tradycj� � na przyk�ad wtedy, gdy poeta
drwi z uczonych teolog�w, przeciwstawiaj�c ich �dogmatycznemu niebu� dzieci�c� jasn� i
u�miechni�t�, pe�n� rado�ci m�dro�� serca. Poeta jest przekonany.
�e do nieba prowadzi
bezradny szczebiot wiary
Ten poetycki humor, chyba najbardziej jednoznacznie decyduj�cy o blisko�ci �wiata poezji
�wiatu dzieci�stwa, wydobywa paradoks �ycia rozpi�tego mi�dzy sprzeczno�ciami: �yciem i
�mierci�, rado�ci� i cierpieniem, mi�o�ci�, i oddaleniem� Humor len pozwala poecie na dystans
wobec, �ycia, w�asnego poetyckiego powo�ania, ale te� na ciep��, delikatn� ironi� z uczonych, co
�w�chaj� teologi�, ze �wi�tych, co s�oja w kolejce do nieba, subtelne �artowanie z Matki
Boskiej, co �za�ama�a r�ce nad sucharkiem katechizmu�, nawet z Boga, co ..tak wszechmog�cy
�e nie stworzy� siebie�. W tym u�miechu znajduje wyraz rado��: �ycia, rado�� stworzenia:
u�miech ten ogarnia �wiat, czyni go bli�szym, serdeczniejszym, cieplejszym.
Poeta afirmuje wszystko, co towarzyszy dzieci�stwu: nie tylko humor i rado��, tak�e prostot�
w stosunku do �ycia, prostot� pozwalaj�c� dojrze� w otaczaj�cym �wiecie prawd�, wyrazi� j�
mo�e nieporadnie, ale przecie� autentycznie, z g��bi dzieci�cego serca.
Panno �wi�ta rysowana w zeszycie
dzieci�cymi r�czkami �
pi�kna jak jedna kreska
m�dl si� za nami
W dzieci�cym rysunku kryje si� prawda serca, bli�sza poecie ni� wszystkie ko�cielne ozdoby,
tandetne �wiecide�ka, kt�re oddalaj� od prostej, delikatnej i czystej materii kontaktu cz�owieka z
Bogiem. Ten autentyzm dzieci�cego prze�ywania obecno�ci Boga, jak�e subtelnie oddany w
uroczym wierszu niewidoma dziewczynka, pozwala dostrzec �wiat sacrum twarz� w twarz,
stan�� w obliczu prawdy, dobra i pi�kna, zakrytych przed ludzk� wiedz�, teologicznymi
dogmatami, tradycj� religijn�, kultur� duchow�. Ma�y Jezus widzi Maryj� nic jako Kr�low�, lecz
zwyk��, codzienn� Matk� w �szarej bluzce�:
� Nim Ci Mamusiu � my�la� Jezus
kupi� koron�
lepiej Ci w zwyk�ej szarej bluzce
w kropki zielone
Mo�na chyba potraktowa� te s�owa jako poetyckie wyznanie wiary. Je�li tak. to wida�
wyra�nie, jak bardzo cho�by w kategoriach estetycznych � poeta uto�samia si� z
postrzegaj�cym �wiat dzieckiem. Obcy s� mu filozofowie, prorocy, dogmatycy, uczeni �
zach�ca, by wr�ci� do postawy dzieci�cej ufno�ci i w tej postawie odnale�� pe�n� prostoty drog�
do Boga.
� dopiero wtedy mo�na naprawd� uwierzy�
kiedy si� to wszystko zawali
To w�a�nie dlatego rozdokazywane, rozbrykane i niesforne dzieci � Jezus bra� z powag� na
kolana�: za tym dokazywaniem, w rado�ci i �miechu kryje si� m�dro��, ufno�� i prostota.
Dzieci�co�� to droga do prawdy.
Dla doros�ych czytelnik�w lektura wierszy ks. Jana Twardowskiego jest szans� powrotu do
tych warto�ci, kt�re zagubi�y si� w biegu dni i gonitwie lat: dla dzieci jest to lektura odkrywcza,
bo otwiera metafizyczne perspektywy rado�ci �ycia, bogactwa� �wiata, zmienno�ci czasu. Gdy
razem z dzie�mi b�dziemy czytali te wiersze, stworzymy szans� zbudowania wsp�lnoty prze�y� i
dozna�, wsp�lnoty pokoleniowej, wi�zi m�drej i g��bokiej.
Kto raz naprawd� prze�y� spotkanie z poezj� ksi�dza Jana Twardowskiego, kto cho� raz
znalaz� w niej wyraz w�asnych prze�y� i do�wiadcze� egzystencjalnych, ten w�a�ciwie nigdy o
tych wierszach nie zapomni. B�d� towarzyszy�y mu przez lata. b�dzie do nich powraca�,
odnajduj�c wci�� nowe pok�ady refleksji poetyckiej. Dobrze jest spotka� si� z wielk� poezj� w
latach dzieci�cych � bo powroty do niej stan� si� powrotami w �wiat dzieci�stwa, dzieci�cej
wiary, ufno�ci i pi�knej prostoty.
A wi�c � mi�ej lektury ma�ym i du�ym!
Grzegorz Leszczy�ski
BOCIAN
Bocian nas przynosi
szara g� zabierze
anio� jak grzeszn� �wink�
uca�uje szczerze
O MALUCHACH
Tylko maluchom nie nudzi�o si� w czasie kazania
stale mieli co� o roboty
oswajali stercz�ce z �awek zdech�e parasole z zawistnymi �apkami
kl�kali nad upuszczonym przez babci� futera�em jak szczypawk�
pokazywali r�owy j�zyk
grzesznik�w drapali po w�sach sznurowad�em
dziwili si� �e ksi�dz nosi spodnie
�e kto� zdj�� koronkow� r�kawiczk� i ubra� t�ust� r�k� w wod� �wi�con�
liczyli pobo�ne nogi pa�
urz�dzali konkurs kto podniesie szpilk� za �epek
niuchali co w mszale piszczy
pieni�dze na tac� odk�adali na lody
tupali na zegar z kt�rego rozchodz� si� osy minut
wspinali si� jak czy�yki na sosnach aby zobaczy�
co si� dzieje w g�rze pomi�dzy r�kawem
a ko�nierzem
wymawiali jak fonetyk otwarte zdziwione �O�
kiedy ksi�dz zacina� si� na ambonie
� ale Jezus bra� je z powag� na kolana
WESTCHNIENIE
Aniele Bo�y
nie bud� mnie
niech ja
najd�u�ej
�pi�
* * *
Dobry chleb ka�dy
�ytni razowy
rogal jak jamnik zawsze skrzywiony
dobra jest bu�ka
przylepka z makiem
sucharek co si� w chorobie chrupie ze smakiem
placek z powid�em
i na ostatek
baranek z ciasta
�wi�ty op�atek
� pomy�la� ch�opiec
co roztargniony
zgubi� swe ca�e drugie �niadanie
biegn�c jak zaj�c z domu do szko�y
OBIECANKI CACANKI
B�d� m�dry � obiecuje
lecz w zeszycie przyni�s� dw�je
nie chc� plotek � obiecuje
znowu wujka obgaduje
by� rozs�dnym obiecuje
�yka lody i choruje
cioci� kocha� obiecuje
zn�w jej j�zyk pokazuje
by� porz�dnym obiecuje
lecz skarpetek nie ceruje
je�� najpi�kniej obiecuje
krem z talerza wylizuje
by� na pi�tk� obiecuje
lecz z pi�tego pi�tra pluje
by� anio�em obiecuje
wszed� na sto�ek i wariuje
b�d� grzeczny obiecuje
lecz mamusi swej pyskuje
b�d� wdzi�czny obiecuje
lecz dziadkowi �ycie truje
kocha� ludzi obiecuje
kole�ance nie daruje
pi�kne drzewa deklamuje
lecz ga��zi� wymachuje
reperowa� obiecuje
czego dotknie to popsuje
by� dentyst� obiecuje
z�by lalkom wy�amuje
i�� do nieba obiecuje
Matk� Bosk� denerwuje
PIERWSZA KOMUNIA
Pierwsza Komunia z bia�� kokard�
jak w �niegu z ogonem ptak
ufaj jak ch�opiec z buzi� otwart�
Bogu si� m�wi � tak
Nie rycz jak osio� nie drzyj jak �aba
wytrwaj cho� nie wiesz jak
cho�by si� ca�y ko�ci� zawali�
Bogu si� m�wi � tak
Mi�o�� zerwan� nie� jak gor�czk�
z chusteczk� do nosa w �zach
�wi�te cierpienie poca�uj w r�czk�
Bogu si� m�wi � tak
MODLITWA SYNA MARNOTRAWNEGO PO POWROCIE DO OJCA
O Panie Bo�e jak to dobrze
uciec czasami od dziewczynek
i mie� radosn� wreszcie min�
jedz�c z tatusiem ciel�cin�
MAMUSIA
�wi�ty J�zef za�ama� r�ce,
denerwuj� si� w niebie �wi�ci,
teraz id� ju� nie Trzej M�drcy,
lecz uczeni, doktorzy, docenci
Teraz wszystko ca�kiem inaczej,
to, co stare, odesz�o, min�o,
zamiast z�ota nios� dolary,
zamiast kadzid�a � komputer,
zamiast mirry � video
� Ach te czasy � my�li Pan Jezus �
nawet gwiazda troch� zwariowa�a
ale nic si� ju� nie zawali,
bo wci�� mamusia ta sama.
CZY WIECIE �E
�ubr j�czy
jele� beczy
lis skomli
wiewi�rka pryska
drozd lamentuje
sarna wrzeszczy
go��b b�bni i grucha
derkacz skrzypi
kawka blekoce
jask�ka piszczy
kurka gdacze jakby si� j�ka�a
pobo�na bo jak chodzi
stawia krzy�yki na ziemi
POWIEDZ
Kopciuszku tobie si� uda�o
oddzieli� mak od popio�u
przez jedn� noc
powiedz jak oddzieli�
kota od kotki
b�l od mi�o�ci
�z� od do�wiadcze�
smutek od czasu
m�dro�� od staro�ci
i nie mie� ju� s�onia lat
NAUCZ SI� DZIWI�
Naucz si� dziwi� w ko�ciele,
�e Hostia Naj�wi�tsza tak ma�a,
�e w d�onie by j� schowa�a
najni�sza dziewczynka w bieli,
a rzesza przed ni� upada,
rozp�acze si�, spowiada �
�e ch�opcy z j�zykami czarnymi od jag�d �
na z�o�� babciom wlatuj� p�nago �
w ko�cio�a drzwiach uchylonych
milkn� jak gawrony,
bo ich ko�ci� zadziwia powag�
I pomy�l � jakie to dziwne,
�e B�g mia� lata dziecinne,
matk�, osio�ka, Betlejem
Tyle tajemnic, dogmat�w,
Judasz�w, m�czennic, kwiat�w
i nowe wci�� nawr�cenia
�e mo�na nie m�wi�c pacierzy
po prostu w Niego uwierzy�
z tego wielkiego zdziwienia
KT�RY
Kt�ry stworzy�e�
pasikonika jak szmaragd z oczami na przednich nogach
czerwon� trajkotk� z w�sami na g�owie
bociana gimnastykuj�cego si� na ��ce
kruka nios�cego brod� z d�u�szych pi�r
barana znaj�cego tylko drug� liter� �aci�skiego alfabetu
kolibra lec�cego ty�em
s�onia wstydz�cego si� umiera� mo�e dlatego �e taki du�y
os�a tak mi�ego �e g�upiego
kowalika chodz�cego do g�ry ogonem
zreszt� wszystkich co nie wiedz� dlaczego ale wiedz� jak
kanciaste orzeszki buku co p�kaj� tylko na czworo
anio�a po nieobecnej stronie � bez w�asnego pogrzebu z braku cia�a
�ab� graj�c� jak nakr�cony budzik
nie�miertelniki wiod�ce � wi�c prawid�owe i nieprawdziwe
dyskretn� rozpacz jak pogodne krakanie
logiczn� formu�k� nad przepa�ci�
niezawinion� win�
psiaka z p�opadni�tym uchem
�z� jak skr�cony rachunek
chyba jeszcze nie powsta� na serio �wiat
jaszcze trwa Tw�j u�miech niedoko�czony
DRZEWA NIEWIERZ�CE
Drzewa po kolei wszystkie niewierz�ce
ptaki si� zupe�nie nie ucz� religii
pies bardzo rzadko chodzi do ko�cio�a
naprawd� nic nie wiedz�
a takie pos�uszne
nie znaj� ewangelii owady pod kor�
nawet bia�y kminek najcichszy przy miedzy
zwyk�e polne kamienie
krzywe �zy na twarzy
nie znaj� franciszkan�w
a takie ubogie
nie chc� s�ucha� mych kaza� gwiazdy sprawiedliwe
konwalie pierwsze z brzegu bliskie wi�c samotne
wszystkie g�ry spokojne jak wiara cierpliwe
mi�o�ci z wad� serca
a takie wci�� czyste
WSZYSTKIEGO
Indyczek kt�rym g�owy nagle czerwieniej�
leszczynowej �cie�ki
dzi�cio�a co nie �piewa tylko wo�a
koguciego ogona w kt�rym jest pi�� kolor�w
zielony granatowy czarny bia�y i ��ty
ba�anta kt�rego wiek poznasz po pazurach
motyla co porusza skrzyd�ami pi�� tysi�cy razy na minut�
pstrych ptak�w co przylatuj� najp�niej
demon�w duszy i cia�a
psa co rado�ci nie zna gdy nie ma ogona
tych co b�d�c dla siebie pozostaj� obok
i w og�le wszystkiego
nie mo�na zrozumie� do ko�ca
O M�DRCACH
Przybyli M�drcy
plackiem padli
z�o�yli dary
odjechali
w� mia� pretensje:
powinni zaraz wzi�� Jezusa
ukry�
ratowa� Go przed wrogiem
przed panem diab�em i Herodem
Kasprze Melchiorze Baltazarze
w� dyskutowa� tupa� szura�
puknij si� w g�ow� rzek� osio�ek
bo przecie� Matka Boska czuwa
NAJ�WI�TSZA RODZINA
�eby mamusia budzi�a co rano
�eby ustawia�a kubek mleka na stole
�eby tatu� nie wraca� zm�czony
�adna pani nie straszy�a w szkole
�eby w albumach niemodne ciotki o�y�y
modl� si� do Naj�wi�tszej Rodziny
ARKA
W Arce Noego by�a ma�pa
s�o� i �yrafa
smutny kruk i go��bek bia�y
kaczki kt�re kwaka�y
mamut czyli s�o� w futrze
ubra� si� ciep�o bo my�la� �e b�dzie zimno pojutrze
wrony czarne z ka�dej strony
gawron jak zwykle na gawrona obra�ony
patrzy wujek na ciotk�
jak na wr�belka w�asnego i obmy�la jak j� wpakowa�
cho� na rok do Arki Noego
B�G
Kto Boga stworzy�
ucze� zapyta�
ksi�dz da� si� przy�apa�
poczerwienia� nie wie
A B�g
chodzi jak po Tatrach w niebie
tak wszechmog�cy, �e nie stworzy� siebie
WIZYTACJA
Dzieci usiad�y w �awkach
ostrzono o��wki do religii
za oknami stuka� tr�jwymiarowy cho� og�adzony deszcz
jak piechota wy�wiczonych anio��w
ksi�dz czarny jak kos tylko bez ��tego dzioba
rozwi�zywa� spadochron m�zgu
podlizywa� si� swemu sumieniu
wszystko by�oby jak najlepiej
tylko nagle wesz�a Matka Boska
za�ama�a r�ce nad sucharkiem katechizmu
W KLASIE
Rycz� w klasie dokazuj�
najgrzeczniejszych kotem szczuj�
rycz� bij� si� po �apie
chc� po�o�y� si� na mapie
na przyrodzie lepsza draka
wypchanego szczypi� ptaka
nogi skacz� skrzypi� �awki
kogo� bior� za nogawki
piszcz� wyj� g�o�no chrapi�,
ksi��k� do religii drapi�
Nagle sfrun�� anio� bia�y
m�wi � lubi� te kawa�y.
ANIO� POWA�NY I NIEPOWA�NE PYTANIA
Czy zosta�e� anio�em dopiero po d�u�szym namy�le
czy zamiast palca serdecznego masz tylko wskazuj�cy
czy spowiadasz tylko z grzech�w ci�kich bo lekkie trudno ud�wign��
czy klaszczesz w d�onie patrz�c na konanie jak na sytuacj� przedbramkow�
czy nigdy nie p�aczesz, �eby si� nigdy nie u�miecha�
czy umiesz uwa�nie bez powodu s�ucha�
czy nie przytulasz si� �eby odej��
czy nie t�sknisz za cia�em
za ludzkim u�miechem
za d�o�mi z�o�onymi w kominek
za zi�b� co we wrze�niu opuszcza ogrody
za �rebakiem zamykaj�cym powieki
za chrz�szczem o nogach ��toczerwonych
za ka�d� sekund� zawsze ostatni�
za tym co nietrwa�e i dlatego cenne
ZMIENI�Y SI� CZASY
Nazywamy go brzydko str�em
ka�emy mu nas pilnowa�
u�ywamy jak ch�opca na posy�ki
kto z nas mu r�k� poda
po�a�uje �e ma skrzyd�a za du�e
sumienie tak czyste �e niewygodne
kolor bia�y raczej niepraktyczny
�ycie obce bo bez pomy�ek
mi�o�� nieca�a � bo bez umierania
kto z nas obejmie go za szyj�
s�uchaj � powie � zmieni�y si� czasy
teraz ja ci� przed �wiatem ukryj�
CHRZEST W JORDANIE
Ilu ludzi do rzeki przybieg�o,
ilu si� razem k�pa�o,
czy chcieli umy� tylko uszy,
r�ce, nogi, ca�e cia�o,
czy chcieli umy� tylko plecy,
potem szyj�, ramiona, z�by,
czy wszyscy ch�rem wo�ali:
�wi�ty Janie, umyj nam g�by,
podbr�dki, chudszym wystaj�ce �ebra
wod� b�yszcz�c� w s�o�cu,
jakby by�a ze srebra.
Tylu ludzi si� zbieg�o do rzeki,
tak jak g�si powchodzili do wody,
mo�e chcieli bez szamponu,
taniej, umy� na �wi�ta brody.
Tym, co teraz tu powiem,
wszystkich na pewno wzrusz�:
chcieli umy� nie tylko cia�o,
ale brudne serca i dusze.
Nagle Jezus w rzece przystan��
w�r�d brudas�w, czystszy ni� anio�.
Gdy przyjdzie nam si� k�pa� w rzece,
wannie, morzu, jeziorze,
Ty, co m�wisz wprost z nieba,
obmyj nam serca, Bo�e.
A serce najpierw wiedzie� musi,
by nigdy nie dokucza� mamusi.
KOGO ZOBACZY� TEN, KT�RY NIE WIDZIA�?
Kogo i co zobaczy� ten, kt�ry nie widzia� od urodzenia,
a kt�remu wzrok przywr�ci� Jezus?
Nie widzia� ani mamusi,
ani tatusia,
ani nawet jednej stryjenki.
Nie widzia� tego, �e pomara�cze s� pomara�czowe,
a cytryny � ��te,
nie widzia�, czy dzie�, czy noc,
czy chrapa�, czy si� obudzi�,
czy je��, czy marudzi�.
Kiedy Fan Jezus po�o�y� mu na oczach swoje r�ce,
zacz�� widzie�.
Najpierw zobaczy� u�miechni�tego Jezusa,
potem u�miechni�tych Jego uczni�w,
ka�dy u�miecha� si� inaczej:
Piotr od ucha do ucha,
Jan od nosa do brody,
Filip od policzka lewego do prawego,
Tomasz � od czasu do czasu,
Bart�omiej od zaraz do wieczora,
Jakub od siebie samego do Jakuba innego
� bo by�o ich dw�ch.
POWITANIE
Matka Boska si� dziwi. Tak�e J�zef nie wie
Tereska uczy francuskiego w niebie
� �eby �u� dobrze m�wi� � wszystkim pokazuje
� �ci�gnij usta w dzi�bek tak jak si� ca�uje
Florian ju� si� nie spieszy, bo Pan B�g ustali� �
nic polewaj, nie dmuchaj gdy si� mi�o�� pali
Anio� przestaje fruwa�, bo nagle z wzruszenia
pragnie uczci� roztropno�� minut� siedzenia
Tomasz pozna�, �e z prawd� jest tak i inaczej
jak z skowronkiem co chodzi i wr�blem co skacze
Wszyscy kr�c� g�owami
Wszed� M. Kolbe � Gwarz� �
� Jak mo�na wej�� do raju z tak� smutn� twarz�
W KOLEJCE DO NIEBA
Powoli nie tak pr�dko
prosz� si� nie pcha�
najpierw trzeba wygl�da� na �wi�tego ale nim nie by�
potem ani �wi�tym nie by� ani na �wi�tego nie wygl�da�
potem by� �wi�tym tak �eby tego wcale nie by�o wida�
i dopiero na samym ko�cu
�wi�ty staje si� podobny do �wi�tego
NA R�KACH
Kiedy� owc� wzi�� Jezus na r�ce,
wi�c dzi� ka�da ze wzruszenia beczy
i z rado�ci daje we�n� na sweter,
r�kawiczki, ko�uch, ciep�e rzeczy.
Strzyc si� daje, bo wci�� my�li sobie:
z mojej we�ny skarpetki zrobi
Matka Boska le��cemu w ��obie.
POMY�L
Pomy�l czy przysz�o ci kiedy do g�owy
�e b��kit jest czasem siny czasem granatowy
bywa jak lazur lub jak kraska modry
ciesz� si� �wi�ci w niebie
na dole pies z pieskiem
�e nawet niebo nie bywa niebieskie
DO �WI�TEGO FRANCISZKA
�wi�ty Franciszku patronie zoolog�w i ornitolog�w
dlaczego
�ubr j�czy
jele� beczy
lis skomli
wiewi�rka pryska
kos gwi�d�e
orze� szczeka
przepi�rka pili
drozd wykrzykuje
s�onka chrapi
sikorka dzwoni
go��b b�bni i grucha
kwiczo� piska
derkacz skrzypi
kawka plegoce
jask�ka piskocze
�uraw struka
drop ksyka
cz�owiek m�wi �piewa i wyje
tylko motyle maj� wielkie oczy
i wci�� tyle przera�liwego milczenia
kt�re nie odpowiada na pytania
O �WI�TYM TOMASZU
Jak wygl�da� Tomasz, kiedy nie wierzy�,
�e Pan Jezus wsta� z grobu?
Siedzia� smutny
z wychudzonym brzuchem,
z nerwowym paluchem,
z nosem spuszczonym,
zrozpaczony.
Wszystko pozapomina�:
�e Jezus przemieni� kiedy� wod� w wino,
�e z tr�dowatego zrobi� czystego,
z g�uchego � muzykalnego,
z kulawego � sportowca na ca�ego.
Marudzi�, m�drzy� si�, w�cieka�,
na jedenastu narzeka�.
A jak wygl�da�, gdy zobaczy� Jezusa:
oczy otworzy� szeroko, odetchn�� z ulg� g��boko
i wo�a� na wszystkie strony:
Niech b�dzie pochwalony!
Przedtem z�y i zawzi�ty,
teraz radosny i �wi�ty.
Przedtem stale si� je�y�,
teraz � we wszystko uwierzy�.
O �WI�TYM WOJCIECHU
�wi�ty Wojciech Polski pilnuje
nawet bocian bia�o�czerwony
w dniu imienin Jemu salutuje
Wiatr od morza
kroniki stare
wiedz� jak zgin��e� za wiar�
O �ASCE BO�EJ W BRZYDKIM KO�CIELE
Ko�ci�ek by� tak brzydki, ze nie powiem kt�ry,
brzydota wprost si� la�a z ka�dej wi�kszej dziury
Dobry �wi�ty Antoni mia� twarz wykrzywion�,
inny �wi�ty by� lepszy, lecz przed wojn� sp�on��
Zosta�a po nim broda na pace przy murze,
wota i dwie donice na fikusy du�e
Barankowi z chor�gwi popru�y si� zebra,
a za oknem dr�a� deszczyk z jask�ek i srebra,
o ca�y cmentarz dalej, gdzie ju� las wysoki
kolory czarnych jag�d sk�ada� na ob�oki
W samym rogu �wi�tyni baldachim jak szczud�o
�owi� mole na fr�dzle, tu� � ambony pud�o
I nagle cud si� zdarzy�,
�e w to straszne wn�trze �
sz�y na mnie jakie� d�onie od winnic gor�tsze �
i unios�y m� dusz� nad rude anio�ki
pod Matki Bo�ej oczu szafirowe p�ki
Wtedy sercem ukl�k�em. I p�aka�em wiele
W OKULARACH
Narysowa�em Ci� Matko Naj�wi�tsza w okularach
w grubych i ci�kich
taka jeste� w nich ludzka
jak urz�dniczka na poczcie zm�czona naszymi listami
jak babcia nad pasjansem kt�ry nie wychodzi
jak przyszywana ciocia tak bliska �e samotna
jak nauczycielka nad klas�wk� z zielonym kleksem
jak pewna niewierz�ca kt�ra du�o czyta i mniej widzi
czasem bezdomna jak popielata kuku�ka bez rodzic�w
teraz wymazuj� oczy gum� i kawa�kiem bia�ego chleba
�eby nie by�o �ladu
tylko tych �ez to ja nie rysowa�em
jak to si� sta�o
O PEWNYM CH�OPCU, KT�RY CZYTA�
W CZASIE MSZY �WI�TEJ LEKCJ�
M�wiono, �e czyta
nie za g�o�no, nie za cicho,
nie za wolno, nic szybko;
nawet, kiedy si� zazi�bi�,
czyta� jeszcze pi�kniej z chrypk�.
DWA OSIO�KI
Dominice Smaszcz na dziewi�te urodziny
Przyszed� osio�ek z Niedzieli Palmowej
tr�ci� mnie nosem
pyta� oczami
� Osio�ku � m�wi� � podaj mi �ap�
by�my z rado�ci razem p�akali
T�umaczy�: � Jezus t�um dooko�a
pod kopytkami przy palmie palma
� Osio�ku � m�wi� � nie wiem co dalej
bo mi �za twoja do gard�a spad�a
Ksi�dz i osio�ek kl�kaj� razem
palmy jak rybki w s�o�cu si� z�oc�
potem umilkn�
uszy swe stul�
jak dwa osio�ki przed Wielkanoc�
O UKRYTYM
Nawet niebo z nocami czarnymi
u�pi dzieci z buldogami gro�nymi
nawet burza nas oczy�ci umyje
matka poda garnuszek obszyje
tylko cz�sto Jezusa biednego
na o�tarzu zostawiamy samego
W KROPKI ZIELONE
nie malujcie Matki Bo�ej w stajence betlejemskiej
stale tylko na niebiesko i r�owo
z niebieskimi oczami
ni to ni owo
Tyle by�o wtedy w Betlejem z�otego nieba
anio��w bia�ych w oknie
pstrokatych pastuszk�w za progiem
Za�o�� si�, �e kto� �wiece zapali�
przed br�zowym ���bkiem
jak czerwon� lampk� przed Bogiem
Osio�ek podskakiwa� na czarnych kopytkach
w� sepleni� w fioletowym cieniu
�wi�ty J�zef rudych prorok�w
k�pa� w srebrnym strumieniu
� Nim Ci Mamusiu � my�la� Jezus �
kupi� koron�
lepiej Ci w zwyk�ej szarej bluzce
w kropki zielone
MODLITWA
�wi�ta Dziewczynko z zapa�kami
chro� nas przed staruchami
co p�acz�, �e wsz�dzie z�o
martwi� si�, �e nas ok�amuj�
nie m�wi�c nam o tym
a nas cieszy pole r�owe
kiedy wschodzi zbo�e
nagietek kt�ry przekwita w pa�dzierniku
pszczo�y dok�adnie z�ote
leszczyna co wydaje jednocze�nie kwiaty i orzechy
spotykamy si� z Matk� Bosk� w ogrodzie
�yjemy z kundlem na co dzie�
czujemy niewidzialne r�ce
widzimy dalej i wi�cej
PORZUCILI WSZYSTKO I POSZLI ZA NIM
Ile trzeba rzeczy porzuci�,
od ilu zaj�� si� oderwa�,
od�o�y� czytan� ksi��k�,
zostawi� w domu wierne psisko,
przerwa� rozmow� z kole�ank� -
gdy zegarek na Msz� wo�a,
trzeba porzuci� dla niej wszystko.
DZIECI�STWO WIARY
Moja �wi�ta wiaro z klasy 3b
z coraz dalej i bli�ej
kiedy w ko�ciele by�o tak cicho �e ciemno
a w domu wci�� to samo wi�c inaczej
kiedy �wi�ty Antoni ostrzy�ony i zawsze z grzywk�
odnajdywa� zagubione klucze
a Matka Boska by�a lepsza bo przedwojenna
kiedy nie mia�a pretensji do nikogo nawet zmok�a kawka
a mi�o�� by�a tak czysta �e karmi�a Boga
wielka i dlatego mo�liwa
kiedy martwi�em si� �eby Pan Jezus nie zachorowa� boby si� komunia nie uda�a
kiedy rysowa�em diab�a bez rog�w - bo samiczka
prosz� ciebie moja wiaro malutka
powiedz swojej starszej siostrze - wierze doros�ej
�eby nie t�umaczy�a
- dopiero wtedy mo�na naprawd� uwierzy�
kiedy si� to wszystko zawali
LIST DO MATKI BOSKIEJ
W pierwszych s�owach donosz� nic si� nie zmieni�o
��ta pliszka si� cieszy swoim czarnym dziobem
�oso� wraca do rzeki w kt�rej si� urodzi�
mr�wki si� oblizuj� jak na nie przysta�o
sarna leczy si� �lazem wi�c mniej pokas�uje
las tak rzeczywisty �e zdaje si� zjaw�
pszczo�a nie zna Szopena ale jest muzyk�
�mier� jak zwykle niziutko uk�ada na ziemi
�wi�tym mo�na tu zosta� nawet na podw�rku
rzucaj�c kurom ziarno staro�wieck� mod�
zn�w najpi�kniejszy w Polsce jest lipiec nad wod�
a pi�kno jest najbli�ej gdy czas si� oddala
�adna ryba nie traci nawet jednej �uski
sroka z w�skim ogonem powtarza dowcipy
rzeczy maj� w�asn� po umar�ych pami��
wi�c pami�ta m� matk� czajniczek rozbity
dla s�owika w czerwcu ka�da noc za ma�a
poniewa� wierzy w mi�o�� nie boi si� cia�a
�piewa �e serce ca�e a ju� nie�miertelne
bocian dalej podnosi tylko lew� nog�
pisz� list bo Ci� przecie� zobaczy� nie mog�
my�l� jednak �e chyba czasem Ciebie s�ysz�
bo sk�d si� nagle bierze ten szept kiedy zasn�
PODZI�KOWANIE
Dzi�kuj� ci �e nie jest wszystko tylko bia�e albo czarne
za to �e s� krowy �aciate
blado��ta psia trawka
kijanki od spodu oliwkowozielone
dzi�cio�y pstre z czerwon� plam� pod ogonem
pstr�gi szaroniebieskie
brunatnofioletowa wilcza jagoda
z�oto co si� godzi z ka�dym kolorem i nie przyjmuje cienia
policzki piegowate
dzioby nie tylko kr�tkie albo d�ugie
przecie� gile maj� grube a dudki krzywe
za to
�e niesta�o�� spe�nia swe zadanie
i ci co tak kochaj� �e broni� b��d�w
tylko my chcemy by� wci�� albo - albo
i jeste�my na z�o�� stale w kratk�