13052

Szczegóły
Tytuł 13052
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

13052 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 13052 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

13052 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Ksi�dz Jan Twardowski dzieciom STUKN�� W KAMIE� SERCA� Nie pierwsze to spotkanie ks. Jana Twardowskiego z dzie�mi: zacz�o si� od s�ynnych kaza� w ko�ciele ss. Wizytek w Warszawie, potem pojawi� si� nie mniej s�ynny tom gaw�d /Zeszyt w kratk� Takie by�y pocz�tki. Niniejszy tomik jest ju� tylko dope�nieniem tego tw�rczego dzie�a: bo przecie� tak naprawd� ks. Jan Twardowski zawsze pisa� dla dzieci � mo�e rzadziej dla tych rzeczywistych, cz�ciej dla tych, kt�re ka�dy z nas nosi w sobie: dla dzieci� ukrytych w nas samych. Od pierwszych swych utwor�w poeta odkrywa� wielk� przestrze� dzieci�stwa zagubion� gdzie� po�r�d labirynt�w pami�ci i w niej w�a�nie znajdywa� ewangeliczn� pe�ni� cz�owiecze�stwa. Poezja ks. Jana Twardowskiego dotyka najprostszych, codziennych, zwyczajnych do�wiadcze� cz�owieka, w nich pozwala odnale�� to, co tworzy sens i g��bok� perspektyw� �ycia. Poeta nie podejmuje wielkich dylemat�w moralnych, nic roztrz�sa zagadek teologicznych, nie pyta. sk�d �wiat i po co wielkie dzie�o stworzenia. Jego poezja jest zapisem drogi, jak� przebywa cz�owiek w poszukiwaniu dzieci�stwa utraconego wraz z wchodzeniem w dojrza�o��. Jest to dos�ownie pr�ba realizacji ewangelicznego wezwania, by �sta� si� jako dzieci�. C� to jednak znaczy? Jaki jest sens wezwania cz�owieka, by powr�ci� do swych �r�de�? Podstawowym wyznacznikiem dzieci�cej postawy cz�owieka jest ufno�� sprowadzona do wymiar�w bezpo�redniej relacji wobec Boga, pozwalaj�cej na intensywny, bezpo�redni modlitewny dialog. Wok� tej dzieci�cej ufno�ci zbudowany zosta� sam fundament wiary; wiara bez ufno�ci staje si� martwa. Ufno�� wyra�a i uobecnia dzieci�co�� cz�owieka i ojcostwo Boga. Wiersze ks. Jana Twardowskiego w spos�b naturalny znajduj� czytelnik�w tak�e w�r�d dzieci. Mo�e zreszt� s� bli�sze dzieciom ni� doros�ym, bli�sze ma�ym ni� du�ym? Humor ks. Twardowskiego � to humor typowo dzieci�cy, chwilami na�laduj�cy dzieci�c� beztrosk� w postrzeganiu paradoks�w �ycia, chwilami znowu lak bardzo bezpo�redni, �e niemal przekraczaj�cy granice ukszta�towane przez kultur� i tradycj� � na przyk�ad wtedy, gdy poeta drwi z uczonych teolog�w, przeciwstawiaj�c ich �dogmatycznemu niebu� dzieci�c� jasn� i u�miechni�t�, pe�n� rado�ci m�dro�� serca. Poeta jest przekonany. �e do nieba prowadzi bezradny szczebiot wiary Ten poetycki humor, chyba najbardziej jednoznacznie decyduj�cy o blisko�ci �wiata poezji �wiatu dzieci�stwa, wydobywa paradoks �ycia rozpi�tego mi�dzy sprzeczno�ciami: �yciem i �mierci�, rado�ci� i cierpieniem, mi�o�ci�, i oddaleniem� Humor len pozwala poecie na dystans wobec, �ycia, w�asnego poetyckiego powo�ania, ale te� na ciep��, delikatn� ironi� z uczonych, co �w�chaj� teologi�, ze �wi�tych, co s�oja w kolejce do nieba, subtelne �artowanie z Matki Boskiej, co �za�ama�a r�ce nad sucharkiem katechizmu�, nawet z Boga, co ..tak wszechmog�cy �e nie stworzy� siebie�. W tym u�miechu znajduje wyraz rado��: �ycia, rado�� stworzenia: u�miech ten ogarnia �wiat, czyni go bli�szym, serdeczniejszym, cieplejszym. Poeta afirmuje wszystko, co towarzyszy dzieci�stwu: nie tylko humor i rado��, tak�e prostot� w stosunku do �ycia, prostot� pozwalaj�c� dojrze� w otaczaj�cym �wiecie prawd�, wyrazi� j� mo�e nieporadnie, ale przecie� autentycznie, z g��bi dzieci�cego serca. Panno �wi�ta rysowana w zeszycie dzieci�cymi r�czkami � pi�kna jak jedna kreska m�dl si� za nami W dzieci�cym rysunku kryje si� prawda serca, bli�sza poecie ni� wszystkie ko�cielne ozdoby, tandetne �wiecide�ka, kt�re oddalaj� od prostej, delikatnej i czystej materii kontaktu cz�owieka z Bogiem. Ten autentyzm dzieci�cego prze�ywania obecno�ci Boga, jak�e subtelnie oddany w uroczym wierszu niewidoma dziewczynka, pozwala dostrzec �wiat sacrum twarz� w twarz, stan�� w obliczu prawdy, dobra i pi�kna, zakrytych przed ludzk� wiedz�, teologicznymi dogmatami, tradycj� religijn�, kultur� duchow�. Ma�y Jezus widzi Maryj� nic jako Kr�low�, lecz zwyk��, codzienn� Matk� w �szarej bluzce�: � Nim Ci Mamusiu � my�la� Jezus kupi� koron� lepiej Ci w zwyk�ej szarej bluzce w kropki zielone Mo�na chyba potraktowa� te s�owa jako poetyckie wyznanie wiary. Je�li tak. to wida� wyra�nie, jak bardzo cho�by w kategoriach estetycznych � poeta uto�samia si� z postrzegaj�cym �wiat dzieckiem. Obcy s� mu filozofowie, prorocy, dogmatycy, uczeni � zach�ca, by wr�ci� do postawy dzieci�cej ufno�ci i w tej postawie odnale�� pe�n� prostoty drog� do Boga. � dopiero wtedy mo�na naprawd� uwierzy� kiedy si� to wszystko zawali To w�a�nie dlatego rozdokazywane, rozbrykane i niesforne dzieci � Jezus bra� z powag� na kolana�: za tym dokazywaniem, w rado�ci i �miechu kryje si� m�dro��, ufno�� i prostota. Dzieci�co�� to droga do prawdy. Dla doros�ych czytelnik�w lektura wierszy ks. Jana Twardowskiego jest szans� powrotu do tych warto�ci, kt�re zagubi�y si� w biegu dni i gonitwie lat: dla dzieci jest to lektura odkrywcza, bo otwiera metafizyczne perspektywy rado�ci �ycia, bogactwa� �wiata, zmienno�ci czasu. Gdy razem z dzie�mi b�dziemy czytali te wiersze, stworzymy szans� zbudowania wsp�lnoty prze�y� i dozna�, wsp�lnoty pokoleniowej, wi�zi m�drej i g��bokiej. Kto raz naprawd� prze�y� spotkanie z poezj� ksi�dza Jana Twardowskiego, kto cho� raz znalaz� w niej wyraz w�asnych prze�y� i do�wiadcze� egzystencjalnych, ten w�a�ciwie nigdy o tych wierszach nie zapomni. B�d� towarzyszy�y mu przez lata. b�dzie do nich powraca�, odnajduj�c wci�� nowe pok�ady refleksji poetyckiej. Dobrze jest spotka� si� z wielk� poezj� w latach dzieci�cych � bo powroty do niej stan� si� powrotami w �wiat dzieci�stwa, dzieci�cej wiary, ufno�ci i pi�knej prostoty. A wi�c � mi�ej lektury ma�ym i du�ym! Grzegorz Leszczy�ski BOCIAN Bocian nas przynosi szara g� zabierze anio� jak grzeszn� �wink� uca�uje szczerze O MALUCHACH Tylko maluchom nie nudzi�o si� w czasie kazania stale mieli co� o roboty oswajali stercz�ce z �awek zdech�e parasole z zawistnymi �apkami kl�kali nad upuszczonym przez babci� futera�em jak szczypawk� pokazywali r�owy j�zyk grzesznik�w drapali po w�sach sznurowad�em dziwili si� �e ksi�dz nosi spodnie �e kto� zdj�� koronkow� r�kawiczk� i ubra� t�ust� r�k� w wod� �wi�con� liczyli pobo�ne nogi pa� urz�dzali konkurs kto podniesie szpilk� za �epek niuchali co w mszale piszczy pieni�dze na tac� odk�adali na lody tupali na zegar z kt�rego rozchodz� si� osy minut wspinali si� jak czy�yki na sosnach aby zobaczy� co si� dzieje w g�rze pomi�dzy r�kawem a ko�nierzem wymawiali jak fonetyk otwarte zdziwione �O� kiedy ksi�dz zacina� si� na ambonie � ale Jezus bra� je z powag� na kolana WESTCHNIENIE Aniele Bo�y nie bud� mnie niech ja najd�u�ej �pi� * * * Dobry chleb ka�dy �ytni razowy rogal jak jamnik zawsze skrzywiony dobra jest bu�ka przylepka z makiem sucharek co si� w chorobie chrupie ze smakiem placek z powid�em i na ostatek baranek z ciasta �wi�ty op�atek � pomy�la� ch�opiec co roztargniony zgubi� swe ca�e drugie �niadanie biegn�c jak zaj�c z domu do szko�y OBIECANKI CACANKI B�d� m�dry � obiecuje lecz w zeszycie przyni�s� dw�je nie chc� plotek � obiecuje znowu wujka obgaduje by� rozs�dnym obiecuje �yka lody i choruje cioci� kocha� obiecuje zn�w jej j�zyk pokazuje by� porz�dnym obiecuje lecz skarpetek nie ceruje je�� najpi�kniej obiecuje krem z talerza wylizuje by� na pi�tk� obiecuje lecz z pi�tego pi�tra pluje by� anio�em obiecuje wszed� na sto�ek i wariuje b�d� grzeczny obiecuje lecz mamusi swej pyskuje b�d� wdzi�czny obiecuje lecz dziadkowi �ycie truje kocha� ludzi obiecuje kole�ance nie daruje pi�kne drzewa deklamuje lecz ga��zi� wymachuje reperowa� obiecuje czego dotknie to popsuje by� dentyst� obiecuje z�by lalkom wy�amuje i�� do nieba obiecuje Matk� Bosk� denerwuje PIERWSZA KOMUNIA Pierwsza Komunia z bia�� kokard� jak w �niegu z ogonem ptak ufaj jak ch�opiec z buzi� otwart� Bogu si� m�wi � tak Nie rycz jak osio� nie drzyj jak �aba wytrwaj cho� nie wiesz jak cho�by si� ca�y ko�ci� zawali� Bogu si� m�wi � tak Mi�o�� zerwan� nie� jak gor�czk� z chusteczk� do nosa w �zach �wi�te cierpienie poca�uj w r�czk� Bogu si� m�wi � tak MODLITWA SYNA MARNOTRAWNEGO PO POWROCIE DO OJCA O Panie Bo�e jak to dobrze uciec czasami od dziewczynek i mie� radosn� wreszcie min� jedz�c z tatusiem ciel�cin� MAMUSIA �wi�ty J�zef za�ama� r�ce, denerwuj� si� w niebie �wi�ci, teraz id� ju� nie Trzej M�drcy, lecz uczeni, doktorzy, docenci Teraz wszystko ca�kiem inaczej, to, co stare, odesz�o, min�o, zamiast z�ota nios� dolary, zamiast kadzid�a � komputer, zamiast mirry � video � Ach te czasy � my�li Pan Jezus � nawet gwiazda troch� zwariowa�a ale nic si� ju� nie zawali, bo wci�� mamusia ta sama. CZY WIECIE �E �ubr j�czy jele� beczy lis skomli wiewi�rka pryska drozd lamentuje sarna wrzeszczy go��b b�bni i grucha derkacz skrzypi kawka blekoce jask�ka piszczy kurka gdacze jakby si� j�ka�a pobo�na bo jak chodzi stawia krzy�yki na ziemi POWIEDZ Kopciuszku tobie si� uda�o oddzieli� mak od popio�u przez jedn� noc powiedz jak oddzieli� kota od kotki b�l od mi�o�ci �z� od do�wiadcze� smutek od czasu m�dro�� od staro�ci i nie mie� ju� s�onia lat NAUCZ SI� DZIWI� Naucz si� dziwi� w ko�ciele, �e Hostia Naj�wi�tsza tak ma�a, �e w d�onie by j� schowa�a najni�sza dziewczynka w bieli, a rzesza przed ni� upada, rozp�acze si�, spowiada � �e ch�opcy z j�zykami czarnymi od jag�d � na z�o�� babciom wlatuj� p�nago � w ko�cio�a drzwiach uchylonych milkn� jak gawrony, bo ich ko�ci� zadziwia powag� I pomy�l � jakie to dziwne, �e B�g mia� lata dziecinne, matk�, osio�ka, Betlejem Tyle tajemnic, dogmat�w, Judasz�w, m�czennic, kwiat�w i nowe wci�� nawr�cenia �e mo�na nie m�wi�c pacierzy po prostu w Niego uwierzy� z tego wielkiego zdziwienia KT�RY Kt�ry stworzy�e� pasikonika jak szmaragd z oczami na przednich nogach czerwon� trajkotk� z w�sami na g�owie bociana gimnastykuj�cego si� na ��ce kruka nios�cego brod� z d�u�szych pi�r barana znaj�cego tylko drug� liter� �aci�skiego alfabetu kolibra lec�cego ty�em s�onia wstydz�cego si� umiera� mo�e dlatego �e taki du�y os�a tak mi�ego �e g�upiego kowalika chodz�cego do g�ry ogonem zreszt� wszystkich co nie wiedz� dlaczego ale wiedz� jak kanciaste orzeszki buku co p�kaj� tylko na czworo anio�a po nieobecnej stronie � bez w�asnego pogrzebu z braku cia�a �ab� graj�c� jak nakr�cony budzik nie�miertelniki wiod�ce � wi�c prawid�owe i nieprawdziwe dyskretn� rozpacz jak pogodne krakanie logiczn� formu�k� nad przepa�ci� niezawinion� win� psiaka z p�opadni�tym uchem �z� jak skr�cony rachunek chyba jeszcze nie powsta� na serio �wiat jaszcze trwa Tw�j u�miech niedoko�czony DRZEWA NIEWIERZ�CE Drzewa po kolei wszystkie niewierz�ce ptaki si� zupe�nie nie ucz� religii pies bardzo rzadko chodzi do ko�cio�a naprawd� nic nie wiedz� a takie pos�uszne nie znaj� ewangelii owady pod kor� nawet bia�y kminek najcichszy przy miedzy zwyk�e polne kamienie krzywe �zy na twarzy nie znaj� franciszkan�w a takie ubogie nie chc� s�ucha� mych kaza� gwiazdy sprawiedliwe konwalie pierwsze z brzegu bliskie wi�c samotne wszystkie g�ry spokojne jak wiara cierpliwe mi�o�ci z wad� serca a takie wci�� czyste WSZYSTKIEGO Indyczek kt�rym g�owy nagle czerwieniej� leszczynowej �cie�ki dzi�cio�a co nie �piewa tylko wo�a koguciego ogona w kt�rym jest pi�� kolor�w zielony granatowy czarny bia�y i ��ty ba�anta kt�rego wiek poznasz po pazurach motyla co porusza skrzyd�ami pi�� tysi�cy razy na minut� pstrych ptak�w co przylatuj� najp�niej demon�w duszy i cia�a psa co rado�ci nie zna gdy nie ma ogona tych co b�d�c dla siebie pozostaj� obok i w og�le wszystkiego nie mo�na zrozumie� do ko�ca O M�DRCACH Przybyli M�drcy plackiem padli z�o�yli dary odjechali w� mia� pretensje: powinni zaraz wzi�� Jezusa ukry� ratowa� Go przed wrogiem przed panem diab�em i Herodem Kasprze Melchiorze Baltazarze w� dyskutowa� tupa� szura� puknij si� w g�ow� rzek� osio�ek bo przecie� Matka Boska czuwa NAJ�WI�TSZA RODZINA �eby mamusia budzi�a co rano �eby ustawia�a kubek mleka na stole �eby tatu� nie wraca� zm�czony �adna pani nie straszy�a w szkole �eby w albumach niemodne ciotki o�y�y modl� si� do Naj�wi�tszej Rodziny ARKA W Arce Noego by�a ma�pa s�o� i �yrafa smutny kruk i go��bek bia�y kaczki kt�re kwaka�y mamut czyli s�o� w futrze ubra� si� ciep�o bo my�la� �e b�dzie zimno pojutrze wrony czarne z ka�dej strony gawron jak zwykle na gawrona obra�ony patrzy wujek na ciotk� jak na wr�belka w�asnego i obmy�la jak j� wpakowa� cho� na rok do Arki Noego B�G Kto Boga stworzy� ucze� zapyta� ksi�dz da� si� przy�apa� poczerwienia� nie wie A B�g chodzi jak po Tatrach w niebie tak wszechmog�cy, �e nie stworzy� siebie WIZYTACJA Dzieci usiad�y w �awkach ostrzono o��wki do religii za oknami stuka� tr�jwymiarowy cho� og�adzony deszcz jak piechota wy�wiczonych anio��w ksi�dz czarny jak kos tylko bez ��tego dzioba rozwi�zywa� spadochron m�zgu podlizywa� si� swemu sumieniu wszystko by�oby jak najlepiej tylko nagle wesz�a Matka Boska za�ama�a r�ce nad sucharkiem katechizmu W KLASIE Rycz� w klasie dokazuj� najgrzeczniejszych kotem szczuj� rycz� bij� si� po �apie chc� po�o�y� si� na mapie na przyrodzie lepsza draka wypchanego szczypi� ptaka nogi skacz� skrzypi� �awki kogo� bior� za nogawki piszcz� wyj� g�o�no chrapi�, ksi��k� do religii drapi� Nagle sfrun�� anio� bia�y m�wi � lubi� te kawa�y. ANIO� POWA�NY I NIEPOWA�NE PYTANIA Czy zosta�e� anio�em dopiero po d�u�szym namy�le czy zamiast palca serdecznego masz tylko wskazuj�cy czy spowiadasz tylko z grzech�w ci�kich bo lekkie trudno ud�wign�� czy klaszczesz w d�onie patrz�c na konanie jak na sytuacj� przedbramkow� czy nigdy nie p�aczesz, �eby si� nigdy nie u�miecha� czy umiesz uwa�nie bez powodu s�ucha� czy nie przytulasz si� �eby odej�� czy nie t�sknisz za cia�em za ludzkim u�miechem za d�o�mi z�o�onymi w kominek za zi�b� co we wrze�niu opuszcza ogrody za �rebakiem zamykaj�cym powieki za chrz�szczem o nogach ��toczerwonych za ka�d� sekund� zawsze ostatni� za tym co nietrwa�e i dlatego cenne ZMIENI�Y SI� CZASY Nazywamy go brzydko str�em ka�emy mu nas pilnowa� u�ywamy jak ch�opca na posy�ki kto z nas mu r�k� poda po�a�uje �e ma skrzyd�a za du�e sumienie tak czyste �e niewygodne kolor bia�y raczej niepraktyczny �ycie obce bo bez pomy�ek mi�o�� nieca�a � bo bez umierania kto z nas obejmie go za szyj� s�uchaj � powie � zmieni�y si� czasy teraz ja ci� przed �wiatem ukryj� CHRZEST W JORDANIE Ilu ludzi do rzeki przybieg�o, ilu si� razem k�pa�o, czy chcieli umy� tylko uszy, r�ce, nogi, ca�e cia�o, czy chcieli umy� tylko plecy, potem szyj�, ramiona, z�by, czy wszyscy ch�rem wo�ali: �wi�ty Janie, umyj nam g�by, podbr�dki, chudszym wystaj�ce �ebra wod� b�yszcz�c� w s�o�cu, jakby by�a ze srebra. Tylu ludzi si� zbieg�o do rzeki, tak jak g�si powchodzili do wody, mo�e chcieli bez szamponu, taniej, umy� na �wi�ta brody. Tym, co teraz tu powiem, wszystkich na pewno wzrusz�: chcieli umy� nie tylko cia�o, ale brudne serca i dusze. Nagle Jezus w rzece przystan�� w�r�d brudas�w, czystszy ni� anio�. Gdy przyjdzie nam si� k�pa� w rzece, wannie, morzu, jeziorze, Ty, co m�wisz wprost z nieba, obmyj nam serca, Bo�e. A serce najpierw wiedzie� musi, by nigdy nie dokucza� mamusi. KOGO ZOBACZY� TEN, KT�RY NIE WIDZIA�? Kogo i co zobaczy� ten, kt�ry nie widzia� od urodzenia, a kt�remu wzrok przywr�ci� Jezus? Nie widzia� ani mamusi, ani tatusia, ani nawet jednej stryjenki. Nie widzia� tego, �e pomara�cze s� pomara�czowe, a cytryny � ��te, nie widzia�, czy dzie�, czy noc, czy chrapa�, czy si� obudzi�, czy je��, czy marudzi�. Kiedy Fan Jezus po�o�y� mu na oczach swoje r�ce, zacz�� widzie�. Najpierw zobaczy� u�miechni�tego Jezusa, potem u�miechni�tych Jego uczni�w, ka�dy u�miecha� si� inaczej: Piotr od ucha do ucha, Jan od nosa do brody, Filip od policzka lewego do prawego, Tomasz � od czasu do czasu, Bart�omiej od zaraz do wieczora, Jakub od siebie samego do Jakuba innego � bo by�o ich dw�ch. POWITANIE Matka Boska si� dziwi. Tak�e J�zef nie wie Tereska uczy francuskiego w niebie � �eby �u� dobrze m�wi� � wszystkim pokazuje � �ci�gnij usta w dzi�bek tak jak si� ca�uje Florian ju� si� nie spieszy, bo Pan B�g ustali� � nic polewaj, nie dmuchaj gdy si� mi�o�� pali Anio� przestaje fruwa�, bo nagle z wzruszenia pragnie uczci� roztropno�� minut� siedzenia Tomasz pozna�, �e z prawd� jest tak i inaczej jak z skowronkiem co chodzi i wr�blem co skacze Wszyscy kr�c� g�owami Wszed� M. Kolbe � Gwarz� � � Jak mo�na wej�� do raju z tak� smutn� twarz� W KOLEJCE DO NIEBA Powoli nie tak pr�dko prosz� si� nie pcha� najpierw trzeba wygl�da� na �wi�tego ale nim nie by� potem ani �wi�tym nie by� ani na �wi�tego nie wygl�da� potem by� �wi�tym tak �eby tego wcale nie by�o wida� i dopiero na samym ko�cu �wi�ty staje si� podobny do �wi�tego NA R�KACH Kiedy� owc� wzi�� Jezus na r�ce, wi�c dzi� ka�da ze wzruszenia beczy i z rado�ci daje we�n� na sweter, r�kawiczki, ko�uch, ciep�e rzeczy. Strzyc si� daje, bo wci�� my�li sobie: z mojej we�ny skarpetki zrobi Matka Boska le��cemu w ��obie. POMY�L Pomy�l czy przysz�o ci kiedy do g�owy �e b��kit jest czasem siny czasem granatowy bywa jak lazur lub jak kraska modry ciesz� si� �wi�ci w niebie na dole pies z pieskiem �e nawet niebo nie bywa niebieskie DO �WI�TEGO FRANCISZKA �wi�ty Franciszku patronie zoolog�w i ornitolog�w dlaczego �ubr j�czy jele� beczy lis skomli wiewi�rka pryska kos gwi�d�e orze� szczeka przepi�rka pili drozd wykrzykuje s�onka chrapi sikorka dzwoni go��b b�bni i grucha kwiczo� piska derkacz skrzypi kawka plegoce jask�ka piskocze �uraw struka drop ksyka cz�owiek m�wi �piewa i wyje tylko motyle maj� wielkie oczy i wci�� tyle przera�liwego milczenia kt�re nie odpowiada na pytania O �WI�TYM TOMASZU Jak wygl�da� Tomasz, kiedy nie wierzy�, �e Pan Jezus wsta� z grobu? Siedzia� smutny z wychudzonym brzuchem, z nerwowym paluchem, z nosem spuszczonym, zrozpaczony. Wszystko pozapomina�: �e Jezus przemieni� kiedy� wod� w wino, �e z tr�dowatego zrobi� czystego, z g�uchego � muzykalnego, z kulawego � sportowca na ca�ego. Marudzi�, m�drzy� si�, w�cieka�, na jedenastu narzeka�. A jak wygl�da�, gdy zobaczy� Jezusa: oczy otworzy� szeroko, odetchn�� z ulg� g��boko i wo�a� na wszystkie strony: Niech b�dzie pochwalony! Przedtem z�y i zawzi�ty, teraz radosny i �wi�ty. Przedtem stale si� je�y�, teraz � we wszystko uwierzy�. O �WI�TYM WOJCIECHU �wi�ty Wojciech Polski pilnuje nawet bocian bia�o�czerwony w dniu imienin Jemu salutuje Wiatr od morza kroniki stare wiedz� jak zgin��e� za wiar� O �ASCE BO�EJ W BRZYDKIM KO�CIELE Ko�ci�ek by� tak brzydki, ze nie powiem kt�ry, brzydota wprost si� la�a z ka�dej wi�kszej dziury Dobry �wi�ty Antoni mia� twarz wykrzywion�, inny �wi�ty by� lepszy, lecz przed wojn� sp�on�� Zosta�a po nim broda na pace przy murze, wota i dwie donice na fikusy du�e Barankowi z chor�gwi popru�y si� zebra, a za oknem dr�a� deszczyk z jask�ek i srebra, o ca�y cmentarz dalej, gdzie ju� las wysoki kolory czarnych jag�d sk�ada� na ob�oki W samym rogu �wi�tyni baldachim jak szczud�o �owi� mole na fr�dzle, tu� � ambony pud�o I nagle cud si� zdarzy�, �e w to straszne wn�trze � sz�y na mnie jakie� d�onie od winnic gor�tsze � i unios�y m� dusz� nad rude anio�ki pod Matki Bo�ej oczu szafirowe p�ki Wtedy sercem ukl�k�em. I p�aka�em wiele W OKULARACH Narysowa�em Ci� Matko Naj�wi�tsza w okularach w grubych i ci�kich taka jeste� w nich ludzka jak urz�dniczka na poczcie zm�czona naszymi listami jak babcia nad pasjansem kt�ry nie wychodzi jak przyszywana ciocia tak bliska �e samotna jak nauczycielka nad klas�wk� z zielonym kleksem jak pewna niewierz�ca kt�ra du�o czyta i mniej widzi czasem bezdomna jak popielata kuku�ka bez rodzic�w teraz wymazuj� oczy gum� i kawa�kiem bia�ego chleba �eby nie by�o �ladu tylko tych �ez to ja nie rysowa�em jak to si� sta�o O PEWNYM CH�OPCU, KT�RY CZYTA� W CZASIE MSZY �WI�TEJ LEKCJ� M�wiono, �e czyta nie za g�o�no, nie za cicho, nie za wolno, nic szybko; nawet, kiedy si� zazi�bi�, czyta� jeszcze pi�kniej z chrypk�. DWA OSIO�KI Dominice Smaszcz na dziewi�te urodziny Przyszed� osio�ek z Niedzieli Palmowej tr�ci� mnie nosem pyta� oczami � Osio�ku � m�wi� � podaj mi �ap� by�my z rado�ci razem p�akali T�umaczy�: � Jezus t�um dooko�a pod kopytkami przy palmie palma � Osio�ku � m�wi� � nie wiem co dalej bo mi �za twoja do gard�a spad�a Ksi�dz i osio�ek kl�kaj� razem palmy jak rybki w s�o�cu si� z�oc� potem umilkn� uszy swe stul� jak dwa osio�ki przed Wielkanoc� O UKRYTYM Nawet niebo z nocami czarnymi u�pi dzieci z buldogami gro�nymi nawet burza nas oczy�ci umyje matka poda garnuszek obszyje tylko cz�sto Jezusa biednego na o�tarzu zostawiamy samego W KROPKI ZIELONE nie malujcie Matki Bo�ej w stajence betlejemskiej stale tylko na niebiesko i r�owo z niebieskimi oczami ni to ni owo Tyle by�o wtedy w Betlejem z�otego nieba anio��w bia�ych w oknie pstrokatych pastuszk�w za progiem Za�o�� si�, �e kto� �wiece zapali� przed br�zowym ���bkiem jak czerwon� lampk� przed Bogiem Osio�ek podskakiwa� na czarnych kopytkach w� sepleni� w fioletowym cieniu �wi�ty J�zef rudych prorok�w k�pa� w srebrnym strumieniu � Nim Ci Mamusiu � my�la� Jezus � kupi� koron� lepiej Ci w zwyk�ej szarej bluzce w kropki zielone MODLITWA �wi�ta Dziewczynko z zapa�kami chro� nas przed staruchami co p�acz�, �e wsz�dzie z�o martwi� si�, �e nas ok�amuj� nie m�wi�c nam o tym a nas cieszy pole r�owe kiedy wschodzi zbo�e nagietek kt�ry przekwita w pa�dzierniku pszczo�y dok�adnie z�ote leszczyna co wydaje jednocze�nie kwiaty i orzechy spotykamy si� z Matk� Bosk� w ogrodzie �yjemy z kundlem na co dzie� czujemy niewidzialne r�ce widzimy dalej i wi�cej PORZUCILI WSZYSTKO I POSZLI ZA NIM Ile trzeba rzeczy porzuci�, od ilu zaj�� si� oderwa�, od�o�y� czytan� ksi��k�, zostawi� w domu wierne psisko, przerwa� rozmow� z kole�ank� - gdy zegarek na Msz� wo�a, trzeba porzuci� dla niej wszystko. DZIECI�STWO WIARY Moja �wi�ta wiaro z klasy 3b z coraz dalej i bli�ej kiedy w ko�ciele by�o tak cicho �e ciemno a w domu wci�� to samo wi�c inaczej kiedy �wi�ty Antoni ostrzy�ony i zawsze z grzywk� odnajdywa� zagubione klucze a Matka Boska by�a lepsza bo przedwojenna kiedy nie mia�a pretensji do nikogo nawet zmok�a kawka a mi�o�� by�a tak czysta �e karmi�a Boga wielka i dlatego mo�liwa kiedy martwi�em si� �eby Pan Jezus nie zachorowa� boby si� komunia nie uda�a kiedy rysowa�em diab�a bez rog�w - bo samiczka prosz� ciebie moja wiaro malutka powiedz swojej starszej siostrze - wierze doros�ej �eby nie t�umaczy�a - dopiero wtedy mo�na naprawd� uwierzy� kiedy si� to wszystko zawali LIST DO MATKI BOSKIEJ W pierwszych s�owach donosz� nic si� nie zmieni�o ��ta pliszka si� cieszy swoim czarnym dziobem �oso� wraca do rzeki w kt�rej si� urodzi� mr�wki si� oblizuj� jak na nie przysta�o sarna leczy si� �lazem wi�c mniej pokas�uje las tak rzeczywisty �e zdaje si� zjaw� pszczo�a nie zna Szopena ale jest muzyk� �mier� jak zwykle niziutko uk�ada na ziemi �wi�tym mo�na tu zosta� nawet na podw�rku rzucaj�c kurom ziarno staro�wieck� mod� zn�w najpi�kniejszy w Polsce jest lipiec nad wod� a pi�kno jest najbli�ej gdy czas si� oddala �adna ryba nie traci nawet jednej �uski sroka z w�skim ogonem powtarza dowcipy rzeczy maj� w�asn� po umar�ych pami�� wi�c pami�ta m� matk� czajniczek rozbity dla s�owika w czerwcu ka�da noc za ma�a poniewa� wierzy w mi�o�� nie boi si� cia�a �piewa �e serce ca�e a ju� nie�miertelne bocian dalej podnosi tylko lew� nog� pisz� list bo Ci� przecie� zobaczy� nie mog� my�l� jednak �e chyba czasem Ciebie s�ysz� bo sk�d si� nagle bierze ten szept kiedy zasn� PODZI�KOWANIE Dzi�kuj� ci �e nie jest wszystko tylko bia�e albo czarne za to �e s� krowy �aciate blado��ta psia trawka kijanki od spodu oliwkowozielone dzi�cio�y pstre z czerwon� plam� pod ogonem pstr�gi szaroniebieskie brunatnofioletowa wilcza jagoda z�oto co si� godzi z ka�dym kolorem i nie przyjmuje cienia policzki piegowate dzioby nie tylko kr�tkie albo d�ugie przecie� gile maj� grube a dudki krzywe za to �e niesta�o�� spe�nia swe zadanie i ci co tak kochaj� �e broni� b��d�w tylko my chcemy by� wci�� albo - albo i jeste�my na z�o�� stale w kratk�