14974
Szczegóły |
Tytuł |
14974 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
14974 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 14974 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
14974 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Jacek Piekara
�owcy Dusz
Mordimer Madderdin
Zbi�r 4
Niewielkie bowiem utrapienia naszego obecnego czasu gotuj� bezmiar chwa�y przysz�ego
wieku dla nas, kt�rzy si� wpatrujemy nie w to, co widzialne, lecz w to, co niewidzialne. To, bowiem,
co widzialne, przemija, to za�, co niewidzialne, trwa wiecznie.
�w. Pawe�, II list do Koryntian
Bo s� w narodzie moim przewrotni, co splataj� sie� jak �owca ptak�w, zastawiaj� sid�o, �owi�
ludzi.
Ksi�ga Jeremiasza
�owcy dusz
Obna�y� si�, wskoczy� na st�, kucn��, nasra� Najja�niejszemu Panu do patery z owocami
i �yczy� smacznego � powiedzia� Ritter takim tonem, jakby oznajmia�, �e wczoraj by�a �adna
pogoda.
Wpatrywa�em si� w niego w milczeniu.
� Jeste�cie pijani � zawyrokowa�em wreszcie.
� To fakt. � Ritter wsta� z �awy, z trudem uda�o mu si� zachowa� pion. � Szczerze przyznaj�,
�e jestem pijany! Ale we�cie pod rozwag�, i� ci�ko chlubi� si� trze�wo�ci�, kiedy si� chleje od
trzech dni!
� Wi�c zmy�lili�cie t� histori�?
� Pi�em � rzek� Ritter z dum� w g�osie. � Pij�. � Wskaza� na kubek. � I b�d� pi� nadal � obieca�
z jeszcze wi�ksz� dum�. � Lecz to, co m�wi�, to naj�wi�tsza prawda. Zobaczycie, jutro ca�e miasto
b�dzie hucza�o. Maj� go oskar�y� o obraz� zbrodni majestatu.
� Zbrodni� obrazy majestatu � sprostowa�em. � Bardzo dowcipnie, zwa�ywszy fakt, �e
zbrodnia ta ma miejsce wtedy, kiedy majestat uzna, i� zosta� obra�ony. To wi�cej ni� proste. Tylko
tym razem kara chyba s�usznie si� nale�y...
� Ja my�l�. � M�j towarzysz roze�mia� si� tak, �e jego kozia br�dka zatrz�s�a si� na wszystkie
strony. Wychyli� kubek do dna i prze�kn�� g�o�no trunek. Odbi�o mu si�. � U cesarza go�ci�o
w�a�nie poselstwo polskiego kr�la. Wyobra�acie sobie?
Sporo s�ysza�em wcze�niej o Polakach oraz o tym, �e w czasie oficjalnych spotka�
przywi�zywali niezwyk�� wr�cz wag� do w�a�ciwych procedur, etykiety i zachowania stosownej
hierarchii. A je�li uznali, �e kto� ich zlekcewa�y� lub zszarga� ich honor, potrafili by� naprawd�
nieprzyjemni. W ko�cu kt� inny, jak nie kr�l W�adys�aw, kaza� �ywcem po�wiartowa� pi��
tysi�cy gda�skich mieszczan, kt�rzy zbyt p�no doszli do wniosku, �e niewpuszczenie polskiej
armii przez bramy miasta mo�e zosta� uznane za zniewag�? Nie s�dz� wi�c, by wydarzenie,
w kt�rym uczestniczy�o polskie poselstwo, podnios�o w jego oczach presti� Najja�niejszego Pana.
� Albo go zwolni ze stanowiska i uwi�zi � stwierdzi�em � albo mo�emy zapomnie� o traktacie.
� Kanclerza? � Ritter otworzy� szeroko oczy. � Nie my�licie chyba...
� I tak �le, i tak niedobrze. � Pokr�ci�em g�ow�. � Je�li mu daruje, Polacy uznaj�, �e jest
s�abym cz�owiekiem bez honoru, i z raportem utrzymanym w takim w�a�nie duchu wr�c� do
swego kr�la. A wiecie przecie�, jak bardzo s� nam potrzebni.
� Kr�lestwo trzech m�rz... � b�kn�� Ritter.
� Czort z ich morzami. Wa�ne, �e maj� armi�, kt�ra, chc�c nie chc�c, strze�e naszych
wschodnich granic. Natomiast je�li cesarz ka�e ukara� kanclerza, narazi si� Tettelbachom,
Falkenhausenom, Neubacherom i komu tam jeszcze... Ba, nawet areszt domowy z przymusow�
opiek� lekarsk� mo�e by� dla nich za trudny do prze�kni�cia.
� Nie rozumiem go � pokr�ci� g�ow� Ritter. � I bardzo mnie to z�o�ci!
� Kanclerza czy Najja�niejszego Pana?
� Pewnie, �e kanclerza. � Wzruszy� ramionami, jakby dziwi�c si� mojej niedomy�lno�ci.
� A to czemu?
Wyla� do kubka reszt� wina z dzbana i sm�tnie zajrza� do pustego ju� naczynia. Westchn��.
Nagle kto� rozjazgota� si� za jego plecami, zobaczyli�my wielk� kobiet� o t�ustej, czerwonej
twarzy i sko�tunionych w�osach. Wyci�ga�a za ucho jegomo�cia przypominaj�cego przera�onego
szczurka. To w�a�nie ta kobieta tak potwornie wrzeszcza�a, prosz�c wszystkie piekielne i boskie
si�y, by zabra�y od niej pijack� zaka�� nazywan� �lubnym ma��onkiem.
� Z buta j�, z buta! � o�ywi� si� na chwil� Ritter, ale widz�c, �e m�czyzna ma oczy
wyba�uszone ze strachu, znowu tylko westchn��. Obr�ci� si� z powrotem do mnie.
� Jako poeta, dramaturg oraz pisarz powinienem zna� tajniki duszy ludzkiej i prawa rz�dz�ce
zachowaniem cz�owieka. Sami przecie� wiecie, �e by opisa� natur�, trzeba wpierw pozna�
kieruj�ce ni� mechanizmy. Natomiast w tym wypadku... � pokr�ci� g�ow� � jestem bezradny.
� Tak jak ka�dy, kto stanie w obliczu szale�stwa � pocieszy�em go.
� Bogu dzi�kowa�, �e przynajmniej potrafi� rozpozna� brzmienie d�wi�ku strun
poruszaj�cych kobiece serca � stwierdzi� nie na temat i jeszcze raz zerkn�� do dzbana w pr�nej
nadziei, �e naczynie cudownym sposobem zdo�a�o si� nape�ni�. � Postawicie jeszcze kolejk�,
panie Madderdin?
� Postawi� � westchn��em. � Bo c� mam zrobi�?
Roze�mia� si� serdecznie.
� Wiedzia�em, �e dobry z was cz�owiek � powiedzia�, przechylaj�c si� w moj� stron�. � Ale do
kobiet jako� szcz�cia nie macie... � doda�.
� Taki ju� m�j los � odpar�em spokojnie. � Ciesz� si� jednak, �e wy macie szcz�cie za nas
dw�ch.
� No, to akurat prawda � stwierdzi� bez zb�dnej skromno�ci i pomacha� wskazuj�cym palcem
prawej d�oni. � �eby�cie wiedzieli, jak dobrze by� artyst� opromienionym s�aw� oraz
szacunkiem...
� A to niby wy jeste�cie? � przerwa�em mu.
� Jakby�cie zgadli � roze�mia� si� ponownie, nie wyczuwaj�c ironii w moim g�osie. � M�j
blask przyci�ga kobiety niczym �my. � Zerkn�� jeszcze raz na dno dzbana. � Mieli�cie postawi�
kolejk� � rzek� oskar�ycielskim tonem.
Podnios�em si� z miejsca i skin��em na karczmarza.
� Jeszcze raz to samo � rozkaza�em, a on u�miechn�� si�, ukazuj�c spr�chnia�e z�by.
Wr�ci�em do Rittera, kt�ry nerwowo b�bni� palcami po blacie.
� Jak zaczn�, nie mog� przesta� � burkn�� niezadowolony i pokr�ci� g�ow�. � C� zrobi�,
skoro artystyczna inwencja potrzebuje wida�, by nap�dza� j� zbawiennymi likworami.
� A du�o ostatnio napisali�cie pod wp�ywem tego nap�dzania? � spyta�em z�o�liwie.
� Na razie poprzestaj� na tw�rczym my�leniu � odpar� wynio�le, patrz�c gdzie� nad moj�
g�ow�, jakby w zbutwia�ym, okopconym suficie karczmy chcia� odnale�� muz�. � Ale wierzcie, �e
rych�o zbior� bogaty plon z zasianych ziaren mego talentu... I zaufajcie, �e wtedy � znowu pokiwa�
palcem � nie zapomn� r�wnie� o was.
� Serdecznie wam dzi�kuj� � mrukn��em.
� Tak, tak, nikt nie powie, �e mistrz Heinz Ritter zapomina o przyjacio�ach. Wyobra�acie
sobie, jakie b�d� mia� wp�ywy, kiedy zostan� cesarskim dramaturgiem? A ile kobiet... � Zamy�li�
si� i u�miechn�� do siebie.
� S�dzi�em, �e nie brakuje wam szcz�cia w mi�o�ci.
� Kobiet nigdy do��, panie Madderdin � rzek� sentencjonalnie. � Taka ju� nasza m�ska natura,
kt�ra ka�e nam rzuca� nasienie na p�odne �ona. Bo oto obdarzacie swymi �askami jasnow�os�
m��dk� o zgrabnym ty�eczku i niewielkich piersi�tkach, a ju�, niemal w tym samym momencie,
marzycie, by sp�dzi� s�odk� chwil� z dojrza�� czarnul� o nogach niczym greckie kolumny
i piersiach przypominaj�cych sztormowe fale.
� Czyli z rozbryzgami piany na szczytach? � zapyta�em niewinnym tonem.
� Nie znacie si� na sztuce. � Zmarszczy� brwi, zrozumiawszy, �e z niego kpi�. � Przeno�nia
oraz por�wnanie s� �rodkami artystycznego wyrazu, a autor w tym wypadku pu�ci� wodze fantazji,
by s�uchaczowi lub czytelnikowi tym wyra�niej zarysowa� przed oczami obraz, kt�ry powsta�
w jego bogatej imaginacji.
Mog�em sobie kpi� z Rittera, niemniej mia� zapewne racj�. Najpi�kniejszy jest przecie� ten l�d,
kt�ry dopiero jawi si� na horyzoncie, natomiast najwonniejsze kwiaty rosn� w ogrodzie s�siada.
Westchn��em nad niedostatkami ludzkiego charakteru i pomy�la�em: jakie� to szcz�cie, �e to, co
si� tyczy zwyk�ych ludzi, nie odnosi si� do wiernych s�u�ebnik�w Pa�skich.
Karczmarz wychyn�� zza zas�ony i postawi� przed nami dzban z winem.
� Mo�e poleweczki? � zaproponowa� przymilnie. � Dopiero co zrobiona z kruchutkiego
mi�seczka, podlana wybornym sosikiem. A do tego podam �wie�unio upieczony chlebu�... �ycz�
sobie panowie?
Spojrza�em bez s�owa, u�miech powoli gas� na jego pucu�owatej twarzy.
� No to ju� nie przeszkadzam � wyszepta� i znikn�� za kotar�.
� W sumie bym co� zjad�... � wymrucza� Ritter, wlewaj�c wino do kielich�w. R�ka mu troch�
dr�a�a, lecz nie uroni� ani kropli.
� Jedzcie a pijcie, bo jutro pomrzemy � powiedzia�em ironicznym tonem.
� Nie troszczcie si� tedy o jutro, albowiem jutrzejszy dzie� sam o siebie troska� si� b�dzie �
poeta by� na tyle przytomny, by odpowiedzie� r�wnie� cytatem z pisma, i z rado�ci, �e uda�a mu
si� zr�czna riposta, klasn�� d�o�mi w uda.
Przechyli�em kubek do ust i posmakowa�em trunku. Wino by�o ca�kiem niez�e jak na swoj�
cen� i szybko sz�o do g�owy.
Przynajmniej sz�o Ritterowi, gdy� ja potrzebowa�em nieco wi�cej, by ugasi� ponure my�li,
kt�re ostatnio rzadko kiedy raczy�y mnie odst�powa�.
� Mo�e po�piewamy? � zaproponowa� Ritter, cho� g�os mu si� ju� troch� pl�ta�. � Znam
pewn� prowansalsk� piosnk�...
� Nie � rzek�em stanowczo. � Jestem zbyt trze�wy na prowansalskie piosnki.
Ritter zakr�ci� si� niespokojnie na krze�le, a krzes�o niebezpiecznie zaskrzypia�o.
� Jakby�my si� tak przeszli po mie�cie? � Machinalnie pog�adzi� kozi� br�dk�.
� Heinz, czy ty wiesz, ile w Akwizgranie kosztuj� dobre kurwy? � zapyta�em, poniewa�
wiedzia�em, co ma na my�li. � Cena za ich us�ugi jest odwrotnie proporcjonalna do stanu mojej
sakiewki � doda�em.
Przez chwil� rozwa�a� dopiero co us�yszane s�owa i wpatrywa� si� we mnie, przygryzaj�c usta.
� Nie musimy od razu i�� na dobre. � Wzruszy� ramionami. � Aaa, no chyba �e to znaczy, i�
nie macie w og�le pieni�dzy?
� Geniusz � potwierdzi�em ze sztuczn� emfaz�. � Czysty geniusz! Jak na to wpadli�cie?
� Zdecydowanie za du�o wydajecie � stwierdzi�, celuj�c we mnie wskazuj�cym palcem. �
Z ca�ym szacunkiem, panie Madderdin, ale pieni�dze co� si� was nie trzymaj�... Powinni�cie mnie
powierzy� piecz� nad wsp�ln� kas�.
� Wsp�ln�? Ha, nie omieszkam skorzysta� w przysz�o�ci z tej znakomitej rady �
powiedzia�em kwa�no gdy� Ritter zaczyna� mi dzia�a� na nerwy.
Taka ta kasa by�a wsp�lna, �e ja do niej wk�ada�em, a on wyjmowa�. I podobny stan rzeczy
tolerowa�em w zasadzie tylko z jednego wzgl�du. Wiedzia�em, �e gdyby Heinz mia� pieni�dze, to
nie chowa�by ich po kieszeniach, lecz zaprosi� waszego uni�onego s�ug� na solidn� popijaw�
po��czon� z innymi atrakcjami. Tak� ju� mia� szczodr� natur�, cho� szkoda, �e nie sz�a za ni�
zamo�no��.
Dramaturg znowu rozla� wino do kubk�w. C�, nie da si� ukry�, �e pili�my w szybkim tempie.
Ja coraz bardziej w�ciek�y, i� trunek w og�le na mnie nie dzia�a.
� Za�piewa�bym wam pie�� o ksi�niczce Indze, kt�ra dawa�a wszystkim okolicznym
pastuchom... Chcecie?
� A co im dawa�a? � spyta�em bez zainteresowania.
� Co mia�a najlepszego � za�mia� si� Ritter, zakrztusi� winem i d�ugo kas�a�. Nie poklepa�em
go po plecach. � �le posz�o � wycharcza� wreszcie i otar� l�ni�ce od �liny usta. � No i? � zagadn��
po chwili weso�ym ju� tonem, cho� nadal �dziebko chrypia�. � O Indze? Szybko nauczycie si�
refrenu...
� Na gwo�dzie i ciernie! Sk�d ja bior� tyle cierpliwo�ci?! � warkn��em.
� Jak tam sz�o? � Ritter wydawa� si� nie zwraca� na mnie uwagi. � A p�e� mia�a jak �nieg bia��,
dr�a�a, gdy j� cz�stowali pa�� � zanuci� zacinaj�cym si� g�osem.
� Je�li to jest prowansalska piosnka, to ja jestem polskim wojewod� � powiedzia�em.
� No, ta akurat moja � mrukn�� i zacz�� wybija� rytm palcami po blacie sto�u, mamrocz�c
jednocze�nie co� pod nosem.
� Akurat � prychn��em. � Zosta�cie lepiej przy dramatach. � Machn��em r�k�. � I tak nie
dor�wnacie Piedrowi...
� Piedro Usta ze Z�ota? � spyta�, podnosz�c oczy. � Znacie go?
� Znam � odpar�em, gdy� s�ynny bard mia� kiedy� wobec mnie d�ug wdzi�czno�ci, kt�ry uda�o
mu si� sp�aci� z nawi�zk�.
� Jest tu � rzek� Ritter i zabrzmia�o to jak �jesssu�. By� chyba bardziej pijany, ni� my�la�em. �
Robi karier�... � �achn�� si�. � Wierszokleta... � doda� szyderczo.
� Zazdro�� przez was przemawia...
� Eeee tam. � Zamacha� r�k� tak szybko, �e ledwo co zdo�a�em unie�� kielich, o kt�ry w innym
wypadku niechybnie zawadzi�by r�kawem. � Wiecie, �e straci� oko?
� Co� takiego! � zdumia�em si�. � Bandyci? Pojedynek?
� Eee tam � powt�rzy�. � Konkurencja, nie bandyci.
� Konkurencja?
� Rita. Z�otow�osa. M�wi wam to co�?
M�wi�o, i to sporo. Ale na razie nie zamierza�em informowa� o tym Rittera.
� I? � spyta�em.
� Wydrapa�a mu oczy, oko znaczy si�. Jedno. Bo napisa� o niej ballad�, gdzie nazwa� j� Rit�
Pad�ocyck�. I od tej pory wszyscy tylko tak o niej m�wili, a jak przyje�d�a�a na wyst�py, �miali jej
si� prosto w g�b�. Ach, panie Madderdin, kobiety s� wielce czu�e na punkcie swych wdzi�k�w...
Ucieszy�em si�, i� moja dawna intryga da�a tak znacz�ce rezultaty, niemniej troch� mi by�o �al
Pietra usta ze Z�ota, kt�ry straci� oko na skutek po�a�owania godnej zapalczywo�ci Rity. No c�,
nikt go do niczego nie zmusza�, a za artystyczn� swobod� czasami nale�a�o jak wida�, p�aci�
wysok� cen�.
� Za Piedra. � Unios�em kielich. � �eby mu to ostatnie oko dobrze s�u�y�o!
� Za Piedra � podchwyci� Ritter, stukaj�c swoim kielichem w m�j. Dobrze, i� troch�
odsun��em d�o�, bo ani chybi w innym wypadku rozla�by obie porcje trunku.
* * *
Zaproszenie do pa�acu zajmowanego przez polskie poselstwo szczerze mnie zdumia�o.
O moim pobycie w stolicy nie mia� poj�cia nawet lokalny oddzia� �wi�tego Officjum, chocia�
grzeczno�� nakazywa�a, bym nawet nie przebywaj�c w sprawach s�u�bowych, zameldowa� si�
starszemu Inkwizytorium, kt�rym aktualnie i od lat by� Lukas Eichendorff. Na razie jednak nie
dope�ni�em tej formalno�ci, wi�c zastanawia�em si�, sk�d polski pose� � wojewoda Andrzej
Zaremba � dowiedzia� si� o pobycie waszego uni�onego s�ugi w Akwizgranie. No i ciekawe,
czeg� ode mnie chcia�...
Siedziba zajmowana przez Polak�w znajdowa�a si� tu� za katedr� Jezusa Triumfatora,
po�rodku pi�knego, rozleg�ego ogrodu. By� to dwupi�trowy pa�ac z wie�� w kszta�cie kopu�y, do
wej�cia prowadzi�y bia�e kolumny i szerokie marmurowe schody. Stra�nikom przy bramie
pokaza�em list z piecz�ci� i wtedy s�u��cy bez zw�oki zaprowadzili mnie do komnaty, w kt�rej
urz�dowa� pose�. Wojewoda by� wielkim, brzuchatym m�czyzn� o d�ugich, siwych w�siskach
i czaszce okolonej wianuszkiem r�wnie siwych w�os�w. Mia� roze�miane niebieskie oczy
i mi�siste usta, znamionuj�ce ob�artucha oraz smakosza. Z wygl�du przypomina� bogatego,
swawolnego kupca lub poczciwego w�a�ciciela ziemskiego. Z tego, co wiedzia�em, nie by� jednak
ani swawolny, ani poczciwy. Za to nieprawdopodobnie bogaty. Polskie poselstwo na ulice naszej
stolicy wjecha�o, prowadz�c czterdzie�ci rumak�w szlachetnej krwi, z kt�rych ka�dy mia� kopyta
podkute z�otymi podkowami. I Polacy nie przejmowali si�, kiedy konie je gubi�y. Oczywi�cie ku
ogromnej uciesze gawiedzi. Podobno nawet pad�o kilka trup�w w za�artej walce, jak� nasi
mieszczanie stoczyli o z�ote podkowy.
� Wasza dostojno��. � Pochyli�em si� na tyle g��boko, by uk�on mo�na by�o uzna� za
wystarczaj�cy dow�d szacunku, lecz nie na tyle, by odebrano go jako oznak� s�u�alczo�ci.
� Siadajcie no, siadajcie, mistrzu inkwizytorze � zaprosi� Zaremba po �acinie. � Go�� w dom,
B�g w dom, jak powiadaj�. � Gestem rozkaza� s�u��cemu, by na�o�y� mi jedzenia i nala� wina.
Podzi�kowa�em, siadaj�c w fotelu obitym purpurowym jedwabnym adamaszkiem.
� S�yszeli�cie o wypadkach, jakie zasz�y w czasie audiencji, kt�rej raczy� nam udzieli�
Najja�niejszy Cesarz? � spyta� prosto z mostu.
� Kto nie s�ysza�, ja�nie panie. Ca�e miasto...
Pokiwa� g�ow�, na widelec o dw�ch ostrzach nasadzi� ogromny kawa� mi�siwa, prze�u� i popi�
winem. S�u��cy bez s�owa nape�ni� jego kielich.
� Pijcie, inkwizytorze, bo nie lubi� sam zalewa� pa�y.
Pos�usznie wzi��em kielich i nim wypi�em, przyjrza�em si� temu kosztownemu naczyniu. Na
podstawie sta�a figura brodatego Atlasa, kt�ry mocarnymi ramionami podtrzymywa� czar� kielicha
niczym sklepienia niebieskie. Oczywi�cie wszystko by�o rze�bione w z�ocie, za� na boku czary
pyszni� si� wizerunek wspi�tego na dwie �apy lwa, g�ruj�cego nad he�mem w koronie. Herb
Zaremb�w. Wypi�em. Mlasn��em, gdy� wino by�o naprawd� przedniej pr�by. S�uga natychmiast
dola� mi do pe�na.
� Dziwne to wydarzenie, nie s�dzicie?
� Zgadzam si�, wasza dostojno��. Lecz ju� staro�ytni lekarze pisali, �e szale�stwo objawia si�
u niekt�rych ludzi jak piorun z jasnego nieba. Bywa skutkiem przem�czenia, ob�arstwa, opilstwa,
�yciowych tragedii... Czai si� niby w��, bezg�o�ne, niewidoczne, by nagle zaatakowa� i uk�si�
z ca�ej mocy.
� By� mo�e. � Wypi� znowu, przechylaj�c g�ow� mocno do ty�u. Policzki pokry�y mu si�
lekkim rumie�cem. � Pijcie, pijcie � ponagli� mnie.
Wojewoda, jak wida�, by� cz�owiekiem niestroni�cym od trunkowych uciech, a poniewa�
wino z jego zapas�w by�o najwy�szej jako�ci, wi�c mog�em si� tylko cieszy�, �e nie ma nawyku,
by sk�pi� go go�ciom.
� S�ysza�em o was � rzek� pozornie nie na temat. � Doniesiono mi, �e�cie s� przyjacielem
przyjaci�. � Poczu�em na sobie badawczy wzrok niebieskich oczu.
� Staram si� pomaga� bli�nim, kiedy s� w potrzebie � odpar�em.
� I s�usznie. � Polak skin�� g�ow�. � Wi�c teraz pomo�ecie mnie.
Nie powiem, i� nie spodziewa�em si� podobnego obrotu spraw, ale nie powiem te�, �e nie
zaniepokoi� mnie fakt tak szybkiego spe�nienia przewidywa�.
� Jestem lojalnym s�ug� Najja�niejszego Cesarza � rzek�em ogl�dnie.
� I s�usznie � powt�rzy� wojewoda. � Tej lojalno�ci nikt nie zamierza wystawia� na pr�b�.
Ka�dy poddany powinien dochowa� wiary swemu suzerenowi, gdy� w�a�nie tak, nie inaczej
u�o�ono �wiat. Zdrowie cesarza! � Wzni�s� kielich.
� Pos�uchajcie, inkwizytorze � ci�gn�� dalej, kiedy ju� spe�nili�my toast. � Wiem, �e�cie
cz�owiek bieg�y w odkrywaniu wszelakiego plugastwa, kt�re Szatan w swej z�o�ci zsy�a na lud
Bo�y. I do tego w�a�nie was potrzebuj�.
Zrozumia�em, rzecz jasna, �e chodzi mu o odkrywanie tajemnic, nie zsy�anie plugastwa,
niemniej u�miechn��em si� w my�lach. Tylko w my�lach, poniewa� wojewoda nie sprawia�
wra�enia cz�owieka, kt�rego bawi�oby, i� wytyka mu b��dy kto� ni�szego stanu.
� Je�li macie jakiekolwiek podejrzenia co do zbrodni czarostwa b�d� herezji, dostojny panie,
by� mo�e nale�a�oby oficjalnie powiadomi� Inkwizytorium...
Hukn�� pi�ci� w st�, a� zadr�a�y talerze i kielichy a ja urwa�em w p� zdania.
� Sto z�otych dublon�w � oznajmi� � za tw�j czas, fatyg� oraz zdolno�ci. Kolejne trzy setki,
je�li znajdziesz co�, za co warto zap�aci�.
Spojrza� na m�j wype�niony (znowu!) po brzegi kielich.
� A wy co? �lubowali�cie wstrzemi�liwo��?
� Z ca�� pewno�ci� nie, ja�nie o�wiecony panie � odpar�em. � I pokornie prosz�, by wolno mi
by�o wznie� toast za zdrowie znamienitego kr�la W�adys�awa.
� Zezwalam. � Wojewoda opr�ni� kielich pomi�dzy sylabami �zez� i �walam�, ale tak szybko,
i� przerwy niemal nie da�o si� us�ysze�.
� To kr�lewskie honorarium � wr�ci�em do rozmowy, a poniewa� faktycznie by�em zdumiony
wysoko�ci� oferowanej kwoty, musia�o to zabrzmie� bardziej ni� szczerze. Wojewoda si�
u�miechn��. � Lecz nadal nie wiem, za jakie us�ugi mia�bym je otrzyma�.
� Dziwne przypadki zdarzaj� si� ostatnio w otoczeniu twego w�adcy, inkwizytorze.
Morderstwo �ony, kradzie� klejnot�w, napa�� na samego cesarza, a teraz to...
� Zaraz...
� Nie dziw si�, �e o tym nie s�ysza�e�. � Wzruszy� ramionami. � Niemniej wierz mi, i� kanclerz
jest ju� czwart� osob� z dworu, kt�rej przydarza si� zdumiewaj�cy... � zawiesi� g�os � przypadek.
Poprzedni trzej zostali odes�ani do rodowych w�o�ci i oddani pod opiek� medyk�w, gdy� stan ich
umys��w budzi�, i z tego, co wiem, nadal budzi, obawy... Lubi� gra� w ko�ci, inkwizytorze � doda�
po chwili. � Ale je�li komu� cztery razy pod rz�d wypada sz�stka, czuj� si� w obowi�zku
sprawdzi�, czy aby ich nie sfa�szowano.
� Wasza dostojno�� pozwoli... Kim s� poprzednie trzy osoby, kt�rych zachowanie by�o tak
niezwyk�e? I co ma z tym wsp�lnego �mier� cesarzowej?
Nie by�o nic dziwnego, i� wiedzia� wi�cej ode mnie. Tylko idiota m�g� si� �udzi�, �e Polacy
nie utrzymywali szpieg�w na cesarskim dworze. A Zaremba by� jednym z najbardziej zaufanych
doradc�w polskiego kr�la. Zapewne w�a�nie do niego trafia�y raporty agent�w.
� S�yszeli�cie, �e zmar�a w czasie po�ogu, tak? � spyta� i roze�mia� si�. � No pijcie, pijcie,
ci�gle mi si� oci�gacie... � doda�. � Z przykro�ci� stwierdzam, �e pr�no w was szuka�
dionizyjskiego ducha!
Odwo�ania do poga�skich wierze� nie by�y u nas mile widziane, lecz nie by�o sensu, by
informowa� o tym Zaremb�. S�ysza�em, �e w czasie poprzedniej wizyty na cesarskim dworze
pijany w siwy dym wojewoda zaczepi� szambelana i zapyta�: �Powiedzcie no, dobry cz�owieku,
gdzie tu si� mog� wysra�?�. �Pan, wojewodo? Wsz�dzie� � odpowiedzia� szambelan uprzejmie
i zgodnie z prawd�. Bo te� Zarembie wolno by�o sto razy wi�cej ni� zwyk�emu zjadaczowi chleba.
Dlatego gdyby mi kaza� przed ka�dym toastem skrapia� ziemi� na cze�� Bachusa, r�wnie� bym nie
protestowa�.
� Pokornie upraszam o wybaczenie, wielmo�ny wojewodo � powiedzia�em, chwytaj�c kielich.
Zn�w wychylili�my do dna i zn�w s�u��cy dola� do pe�na.
� Czy on...? � Pokaza�em oczami s�ug�.
� Nie obawiajcie si�. Jest niemy i g�uchy, lecz nie z fizycznego defektu, a z w�asnej woli.
� Nie rozumiem...
� Nigdy nie wyjawi nawet s�owa, kt�re tu wypowiedziano, gdy� ��czy nas przelana krew �
wyja�ni� Zaremba. � Odda�by za mnie �ycie, jak i ja za niego.
� Ale�, panie, r�nica stan�w... � o�mieli�em si� powiedzie�.
� R�nica stan�w � parskn�� pogardliwie i spojrza� na m�j pe�ny kielich. Uni�s� sw�j. � Po raz
kolejny chcecie mnie obrazi� abstynencj�?
� Nigdy bym nie �mia�! � Wypili�my.
� Dla nas licz� si� krew i honor � wyja�ni� wojewoda. � Na polu bitwy wszyscy �e�my r�wni,
bo i krew s�czy si� taka sama z naszych �y�, i boli nas jednako.
Wojewoda Zaremba najwyra�niej by� romantycznym idealist�. A poniewa� ten w�a�nie
romantyczny idealizm ��czy� nasze natury, wi�c przepi�em do niego prawdziwie szczerze.
� Tylko co ja mog�, ja�nie panie wojewodo? Powiem szczerze: nie znam Akwizgranu
i przyjecha�em jedynie, korzystaj�c z kr�tkiego urlopu, jakiego raczy� mi udzieli� Jego
Ekscelencja biskup Hez-hezronu. Co gorsza, nie mam tu informator�w, wr�cz mo�na powiedzie�,
�e nikogo nie znam. W Hezie m�g�bym stara� si� wam us�u�y�, lecz tutaj� � roz�o�y�em d�onie �
wybaczcie.
Przygl�da� mi si� chwil� spod zmarszczonych brwi, potem si� u�miechn��.
� Jeste�cie uczciwym cz�owiekiem � stwierdzi�. � Z rado�ci� wi�c zauwa�am, �e nie mylono
si� co do was.
Zastanawia�em si�, kt� udzieli� Polakowi informacji na m�j temat, ale ani nie zamierza�em
pyta�, ani nie s�dzi�em, by odpowiedzia�.
� Taaak. � Potar� palcami bulwiasty nos. � Ja przecie� to wszystko wiem, inkwizytorze, i nie
zaprosi�em was, by�cie grzecznie odmawiali. S�ysza�em o pewnym cz�owieku, kt�ry mo�e by�
nam pomocny. A wy go znacie jeszcze z czas�w studi�w w Akademii.
� Z Akademii Inkwizytorium? Kt� taki, je�li wolno wiedzie�?
� Franz Luthoff � wyja�ni�.
Zastanowi�em si�. Niestety, nie mia�em genialnej pami�ci mego przyjaciela Kostucha
i odnajdywanie nazwisk z dawnych lat nie przychodzi�o mi z �atwo�ci�. Zw�aszcza �e, jak wida�,
Franz Luthoff nie zaznaczy� si� ani dobrze, ani �le w moim �yciu, skoro nie by�em w stanie go
sobie przypomnie�.
� Nie pomn� � mrukn��em, lecz ju� za moment klepn��em si� w kolano, gdy� co� mi zacz�o
�wita�. � Chocia� zaraz, czy to przypadkiem nie taki rudy, z piegami?
� O! � Wojewoda wzni�s� palec. � Ciep�o, ciep�o. No, napijmy si�, bo wino nam wyparuje.
Ka�dy pow�d by� dobry, wi�c znowu przechylili�my do dna.
� Luthoff niespe�na rok temu prowadzi� pewne przes�uchania, z kt�rych protoko�y zniszczono.
A ja, inkwizytorze, chc� wiedzie�, c� takiego zapisano w tych protoko�ach.
Niszczenie dokument�w by�o zbrodni�. Tego si� w Inkwizytorium nie praktykowa�o i nie
s�ysza�em o podobnym wypadku. Owszem, niekt�re �ledztwa utajniano, a podejrzani trafiali do
wy�szych instancji wraz ze wszystkimi dotycz�cymi ich papierami. Powiedzia�em o tym
Zarembie.
� Wiem. � Skin�� g�ow�. � Mam jednak pow�d wierzy�, �e w tym wypadku post�piono inaczej,
�ami�c prawa, kt�re was obowi�zuj�.
� O�miel� si� spyta�, ja�nie wielmo�ny wojewodo, dlaczego nie przepytacie samego Luthoffa?
� Luthoff od wielu miesi�cy le�y w lazarecie akwizgra�skiego Inkwizytorium. I podobno
nied�ugo poci�gnie. Wy si� mo�ecie do niego dosta�, kiedy poprosicie o go�cin� tutejszych
inkwizytor�w.
Oczywi�cie mog�em tak zrobi�. Przynajmniej mia�bym zapewniony darmowy nocleg oraz
wikt, co w mojej sytuacji finansowej nie by�oby wcale takie g�upie. Mog�em r�wnie� zachorowa�
i trafi� do lazaretu, tam i szczerze porozmawia� sobie z Luthoffem, jak jeden do�wiadczony
chorob� cz�owiek z drugim do�wiadczonym chorob� cz�owiekiem.
� Czy by�by pan �askaw, ja�nie o�wiecony wojewodo, wyjawi� mi, czego w przybli�onym
zakresie dotyczy�o �ledztwo? A przynajmniej kogo przes�uchiwano?
� Zjedzcie co�, inkwizytorze, bo mi si� tu zaraz zalejecie. � Zaremba prze�o�y� na m�j talerz
solidny kawa� pieczeni, a gest ten mia� zapewne �wiadczy� o jego �yczliwo�ci.
Talerze by�y ze srebra. Na ich �rodku wygrawerowano herb Zaremb�w, a boki pokryte by�y
scenami z Drogi Krzy�owej.
� Uni�enie dzi�kuj� waszej dostojno�ci.
Spr�bowa�em i rozmarzy�em si�. Piecze� by�a znakomita. Krucha, wonna, �wietnie
przyprawiona. A sos? Nad opisaniem smaku tego sosu musia�by pochyli� si� poeta!
� Pana kucharz, wielmo�ny wojewodo, jest... � urwa�em. � S��w nie znajduj� na oddanie jego
talentu.
Chyba uwierzy�, �e nie pragn� mu schlebia�, gdy� sam we w�asnym g�osie s�ysza�em szczery
zachwyt. R�wnie� spr�bowa�.
� Niez�e, niez�e. � Zamlaska�. � Tacy ju� po prostu jeste�my � doda� bez zb�dnej skromno�ci. �
W �adnym innym kraju nie ma tak walecznego rycerstwa, tak g�adkich niewiast i tak
wy�mienitych kucharzy. Ale do rzeczy... Przes�uchiwano pewnego czarownika � wyja�ni�,
wracaj�c do mego pytania � znanego mi�dzy innymi pod imieniem doktora Magnusa z Padovy.
� Nigdy nie s�ysza�em � odpar�em, kiedy tylko zd��y�em prze�kn��. � W�r�d tego ta�atajstwa
co drugi ka�e zwa� si� Magnusem.
Pokiwa� g�ow�, przyznaj�c mi racj�.
� Przez d�ugie lata by� mnichem, potem uciek� z klasztoru i w��czy� si� po ca�ej Europie.
Wiem, �e wydano za nim nawet listy go�cze, poniewa� podejrzewano go o sprawki niezgodne
z nasz� �wi�t� wiar�. Jednak uda�o mu si� unikn�� zar�wno stryczka, jak i waszej opieki � mrugn��
do mnie � i znikn�� na kilka lat. No ale wreszcie pojawi� si� w Akwizgranie, gdzie wasz bystry
kolega ca�kiem przypadkowo go z�apa� i aresztowa�.
� Co sta�o si� dalej? � pozwoli�em sobie zapyta�, gdy� Zaremba przerwa� i wyra�nie czeka�
w�a�nie na pytanie.
� Przes�uchiwano go i torturowano. Umar�.
Sykn��em. �mier� podejrzanego w czasie �ledztwa, �wiadczy�a o ra��cym braku
profesjonalizmu. Owszem kiedy� i mnie taka rzecz si� zdarzy�a, lecz o�miela�em si� twierdzi�, �e
nie nast�pi�o to z mojej winy, bo nie zd��y�em nawet dotkn�� przes�uchiwanego, gdy wytrzeszczy�
oczy, poczerwienia� i zmar�. A ja wyja�nia�em mu tylko zasady dzia�ania pi�y do ci�cia ko�ci,
poniewa� prezentacja narz�dzi by�a przecie� zwyczajowym pocz�tkiem ka�dego kwalifikowanego
przes�uchania.
� Dokumenty zniszczono � doda�, jednak to ju� przecie� s�ysza�em.
� Z ca�ym szacunkiem, ja�nie wielmo�ny panie wojewodo, musz� odm�wi� � powiedzia�em
z prawdziwym �alem, gdy� sto z�otych dublon�w bardzo by mi si� przyda�o.
Zaremba spojrza� na mnie nawet nie rozz�oszczony, lecz zdziwiony. Chyba rzadko zdarza�o
mu si� s�ysze� odmowy.
� Znowu macie pe�ny kielich � stwierdzi� oskar�ycielskim tonem. � Boicie si�, �e dosypa�em
wam trucizny? A mo�e wino wam nie smakuje?
� Jest wy�mienite, ja�nie panie, o ile mo�e to oceni� podniebienie cz�owieka tak ubogiego jak
ja � powiedzia�em i wypili�my po raz kolejny do dna. S�u��cy niemal natychmiast dola� trunku.
� Dlaczego chcecie mi odm�wi� przys�ugi? � Zaremba spojrza� na mnie ci�kim wzrokiem.
� Tre�� przes�ucha� prowadzonych przez �wi�te Oficjum mo�e zosta� ujawniona publicznie
tylko za specjaln� zgod� prze�o�onego lokalnego oddzia�u Inkwizytorium. W niekt�rych sprawach
wymaga si� nawet zgody kancelarii Jego Ekscelencji. Nie wolno mi z�ama� prawa, kt�rego
�lubowa�em przestrzega� � wyja�ni�em.
Przygl�da� mi si� uwa�nie i stuka� pier�cieniami w blat sto�u.
� Zawrzyjmy wi�c umow� � rzek� w ko�cu. � Rozpoznacie spraw� i sami zdecydujecie, czy
chcecie si� ze mn� podzieli� pozyskanymi informacjami. Sto dublon�w, tak czy inaczej, jest
wasze.
Zaremba by� nie tylko hojnym cz�owiekiem. By� cz�owiekiem wzbudzaj�cym sympati� oraz
szacunek. Najbardziej podoba�o mi si� to, �e nie pr�bowa� kupi� moich wyrzut�w sumienia
i �ap�wk� nak�oni�, bym z�ama� przepisy Officjum. Ale jego decyzja oznacza�a te� jedno:
wojewodzie bardziej od poznania tajnik�w sprawy zale�a�o na tym, by zosta�a ona rozwi�zana.
Oczywi�cie, je�li w og�le istnia�a jakakolwiek �sprawa�. Nie mia�em w�tpliwo�ci, �e by�em tylko
jednym z narz�dzi, kt�rych zamierza� u�y�. Zapewne w ten czy inny spos�b uruchomi� swych
agent�w na cesarskim dworze, cho� najpewniej do tej pory nic nie osi�gn�li.
� To wi�cej ni� szczodrobliwa oferta � przyzna�em. � Zrobi�, co w mojej mocy, dostojny
panie.
Wojewoda skin�� g�ow�, jakby niczego innego si� po mnie nie spodziewa�.
� Czy wolno mi jednak zada� kilka pyta�?
� Pytajcie.
� Sk�d wasza dostojno�� wie o zniszczeniu protoko��w? Kto o�mieli� si� wyda� taki rozkaz?
Czego dotyczy�o przes�uchanie? I wreszcie najwa�niejsze: kto towarzyszy� Luthoffowi w czasie
badania? Bo musieli przecie� by� co najmniej pisarz oraz kat.
� Obaj nie �yj�. Pisarza potr�ci� rozp�dzony pow�z, kat zgin�� w b�jce pod miastem. Pech,
prawda inkwizytorze?
� A Luthoff umiera w lazarecie... Rzeczywi�cie wielki pech, wasza mi�o��.
� Nie wiem, kto wyda� rozkaz zniszczenia dokument�w. Waszym zdaniem, kto by� to w�adny
uczyni�?
� Nikt, ja�nie o�wiecony wojewodo! Nawet kancelaria biskupa nie ma takiego prawa. Kto�
musia� z�ama� przepisy. Ale to jest surowo karane.
� Kto m�g� za��da� od inkwizytor�w oddania dokument�w?
� Biskup i papie�. Nikt inny.
� Obaj wiemy, �e jest jeszcze kto� inny � zaakcentowa� mocno dwa ostatnie s�owa. � Jednak
o tym m�wi� nie b�dziemy, bo, o ile wiem, sprawa nie dotyczy ani klasztoru Amszilas, ani
Wewn�trznego Kr�gu.
� Jakiego kr�gu? � Otworzy�em szeroko oczy, maj�c nadziej�, �e moje zdziwienie jest
autentyczne oraz szczere, bo nie zamierza�em przecie� z pos�em obcego pa�stwa porusza�
temat�w tak dra�liwych.
� Dokument�w za��dali wys�annicy papiescy. Orygina��w oraz odpis�w. � Zaremba
u�miechn�� si� spod w�s�w, ignoruj�c moje pytanie.
� Czy wasza wielmo�no�� wie, kto by� tym wys�annikiem?
� Brat ja�mu�nik Maurizio Sforza.
� Co takiego?!
� Znacie tego cz�owieka?
Owszem, zna�em. I mi�o te� by�o si� dowiedzie�, �e s� elementy mojego �ycia, o kt�rych
polski arystokrata nic nie wie.
� Tak. � Skin��em g�ow�. � O�miel� si� powiedzie�, �e to wyj�tkowa kanalia, nie ura�aj�c
pa�skich uszu, ja�nie o�wiecony wojewodo.
� S�ysza�em gorsze s�owa. � Zaremba zn�w si� u�miechn��.
� Ci�gle jest sparali�owany?
� A jak�e. Dw�ch ludzi nosi go w specjalnie przystosowanym fotelu. Wiecie mo�e, co
oznaczaj� litery GL wyr�ni�te na jego policzkach?
� Pochodz� od imienia i nazwiska Gaspara Louvaina, zwanego Weso�ym Katem z Tiannon.
Weso�y Kat przyozdobi� go tak pewnej nocy, po czym zagin�� � wyja�ni�em.
� Du�o wiecie na ten temat...
� By�em wtedy w Stolpen i wraz ze Sforz� prowadzi�em pewne �ledztwo. Chcia� mnie odda�
pod s�d papieski.
Zaremba gwizdn�� przeci�gle.
� To nie kochacie si� z bratem ja�mu�nikiem, co? A wiecie, �e tu jest? W Akwizgranie?
Nie wiedzia�em, lecz ta informacja nie mog�a poprawi� mi humoru.
� Wa�na persona z niego � doda� wojewoda, co mnie jeszcze bardziej przygn�bi�o.
A pomy�le�, �e pewnej nocy mog�em bezkarnie zabi� Sforz�! Teraz �a�owa�em swej �agodno�ci. �
Wracajmy jednak do rzeczy, tylko przedtem si� napijmy, bo j�zyk mi wysycha. � Zaremba tym
razem sam rozla� wino do kielich�w, gdy� jego s�u��cy przed chwil� znikn�� za drzwiami. � Tak,
co ja tam... � zacz��, kiedy ju� prze�kn�� trunek.
� Czego dotyczy�o przes�uchanie? � przypomnia�em mu.
� Czarnej magii. Tyle wiem.
Z ca�� pewno�ci� wiedzia� du�o wi�cej, ani�eli chcia� wyjawi�. Nie by�o jednak sensu naciska�,
gdy� Zaremba nie sprawia� wra�enia cz�owieka, kt�rego mo�na nam�wi�, by powiedzia� wi�cej,
ni� chce.
� I jeszcze jedno, ja�nie wielmo�ny panie: poprzedni trzej ludzie z otoczenia cesarza, kt�rzy
zdaniem waszej dostojno�ci zachowywali si� w tak niezwyk�y spos�b?
� Nic wam to nie da. � Wzruszy� ramionami. � Odes�ano ich do rodowych w�o�ci i z tego, co
wiem, �yj� w zamkni�ciu przed �wiatem. Joachim Kluze, podczaszy cesarski, Siegfried
Hildebrandt, medyk, oraz Gedeon Tachtenberg, koniuszy.
Nic mi te nazwiska nie m�wi�y, niemniej zanotowa�em je w pami�ci. Trzeba przyzna�, �e do
tej pory szale�stwo ogarnia�o ludzi niedzier��cych znamienitych stanowisk, cho� oczywi�cie s��w
�podczaszy� lub �koniuszy" nie nale�a�o rozumie� dos�ownie, gdy� aby obj�� tak� funkcj�, trzeba
by�o legitymowa� si� i dobrym urodzeniem, i znacznymi koneksjami.
� Medyk � powiedzia�em. � Czy wedle s��w waszej wielmo�no�ci to w�a�nie on spowodowa�
tragiczn� �mier� Najja�niejszej Pani?
� Nie znam szczeg��w � odpar� Zaremba. � Poza tym, �e wykopa� p��d z jej �ona, zanim
ktokolwiek zdo�a� go powstrzyma�.
Patrzy�em na niego takim wzrokiem, jakby przyzna� w�a�nie, �e jest urocz� niewiast�
o wielkich potrzebach. W �wiecie takim jak nasz, �wiecie niespodziewanych zdarze�
i karko�omnych obrot�w fortuny, rzadko zdarza si� zadziwi� czym� inkwizytora Jego Ekscelencji.
Ale tym razem s�owo �zadziwienie� nie oddawa�o nawet w cz�ci moich odczu�.
� Wasza dostojno�� zapewne...
� Nie, nie �artuj� ani nie kpi� � ubieg� moje w�tpliwo�ci. � Nie s�dz�, by �mier� by�a dobrym
powodem do kpin. � Prze�egna� si�. � Panie, racz da� wieczne odpoczywanie tej nieszcz�snej
kobiecie i jej nienarodzonemu dziecku.
Prze�egna�em si� r�wnie�.
� Nie skazano go, nie s�dzono...
� Szale�ca? Be�kocz�cego niezrozumiale i pluj�cego pian� niczym w�ciek�y pies?
A wi�c Zaremba zna� szczeg�y tej zajmuj�cej historii.
� Zamietli wszystko pod dywan. I s�usznie. Sam bym tak zrobi�.
Nagle zrozumia�em, jak wielk� w�adz� mia� ten cz�owiek. Polska by�a ogromnym krajem, fakt,
�e w du�ej cz�ci poro�ni�tym nieprzebytymi kniejami, lecz jednak ogromnym. A ten cz�owiek
mo�e nie rz�dzi� Polsk�, ale w rz�dzeniu ni� mia� wielki udzia�. I oto teraz mia�em sposobno��
siedzie� z nim przy jednym stole. Z feuda�em, kt�ry jednym ruchem d�oni m�g� decydowa� o losie
miast, ludzi i ca�ych kraj�w. Wierzy�em, �e zatuszowa�by podobny skandal i nie zawaha�by si�
usun�� �wiadk�w tego� skandalu. Musia�em te� przyzna�, �e nie do ko�ca by�em zadowolony
z faktu, i� sta�em si� jednym z powiernik�w takiej tajemnicy. Zaremba nie musia� mnie ostrzega�,
bym nikomu nie wspomina� o tej sprawie. Gdyby to zrobi�, okaza�oby si�, �e najwyra�niej uwa�a
mnie za wyj�tkowego durnia.
� A pr�ba zab�jstwa Najja�niejszego Pana, wielmo�ny wojewodo?
� Tachtenberg. Wid�ami. W stajni. Wyobra�acie sobie?
Wyobra�a�em sobie, cho� z trudem. Rozum gdyby szlachcic pragn�� zamordowa� cesarza za
pomoc� sztyletu, miecza, w najgorszym razie trucizny. Ale wid�ami? Niczym zwyczajny parobek?
� Trudno uwierzy�... � powiedzia�em tylko.
� Ano trudno. Sami jednak powiedzieli�cie, �e szale�stwo objawia si� u niekt�rych ludzi jak
piorun z jasnego nieba.
� Ale wid�ami?!
� Bogu dzi�kowa�, nie trafi� � rzek� Zaremba.
� Czy byli �wiadkowie tych zaj��, ja�nie o�wiecony panie?
� Byli. To dobre s�owo. Byli. Nie, nie. � Zauwa�y� m�j wzrok i machn�� d�oni�. � Nie
zamordowano ich, je�li o tym my�licie. Drugiego lekarza wys�ano z wypraw� do Abisynii,
a stajennego uwi�ziono.
� Z wypraw� Markusa Kiesslinga? � spyta�em. � No to ju� lepiej by�o okaza� mu �ask� i po
prostu zabi�.
Wojewoda roze�mia� si�.
� Z waszych s��w wnioskuj�, �e nie s�dzicie, by Kiessling kiedykolwiek powr�ci�?
Mia� racj�. Markus Kiessling wyruszy�, by poprzez Egipt dosta� si� do Abisynii i sprawdzi�,
czy godne wiary s� pog�oski o pot�nym chrze�cija�skim kr�lu w�adaj�cym tymi ziemiami. Moim
zdaniem szanse powrotu mia� mniej wi�cej takie same jak mucha wys�ana na zbadanie paj�czej
sieci.
� A ekspedycja, kt�r� wys�ali�my do Chin, powr�ci�a � rzek� Zaremba. � Chocia� zabra�o im
to trzy lata. Z tego, co wiem, w Krakowie drukuj� w�a�nie opis wyprawy. Zaiste ciekawa lektura,
inkwizytorze. Ka�� wam wys�a� egzemplarz.
� Pokornie dzi�kuj� waszej dostojno�ci. B�d� zaszczycony � powiedzia�em szczerze
i z pe�nym przekonaniem, gdy� mia�a to by� pierwsza relacja naocznych �wiadk�w i by�em
naprawd� ciekaw, co znale�li w Chinach.
� Mo�e wi�c i Kiessling wr�ci. Wypijmy za niego. � Wznie�li�my kielichy, a Zaremba
otrz�sn�� si� potem jak mokry pies i u�miechn��. � Czuj� ju� ten jak�e mi�y szmerek w g�owie �
obwie�ci� z satysfakcj� w g�osie. � No ale do rzeczy, do rzeczy. Chcecie jeszcze co� wiedzie�?
Wino wojewody by�o mocne i ci�kie. Sz�o do g�owy i ja, szczerze to przyznam, czu�em ju�
nieco wi�cej ni� tylko niewinny szmerek. B�g mnie co prawda pob�ogos�awi� szczeg�ln�
odporno�ci� na skutki dzia�ania trunk�w, jednak mia�em nadziej�, �e Zaremb� czekaj� wa�ne
sprawy natury pa�stwowej i nie zamierza kontynuowa� naszego spotkania do chwili, kiedy jego
lub mnie trzeba b�dzie wynosi� z komnaty.
� To co us�ysza�em, na razie mi wystarczy, ja�nie o�wiecony panie. Niezw�ocznie zabior� si�
do pracy.
� Dobrze. � Pokiwa� g�ow�. � Podoba mi si� wasz zapa�. No, id�cie ju��
Wsta�em, staraj�c si� ukry� ulg�.
� Jeszcze jedno � rzuci�, kiedy k�ania�em si�, stoj�c ju� przy drzwiach. � B�d� wyprawia� uczt�.
W sobot� za tydzie�. B�dziecie mi�ym go�ciem.
�linka pociek�a mi na my�l o specja�ach, kt�re w gotuje polski kucharz. Jednak wiedzia�em, �e
nie powinienem pojawia� si� w pa�acu Zaremby.
� Wybaczcie, ja�nie o�wiecony panie, lecz nie s�dz� by towarzystwo inkwizytora...
� Polski wojewoda mo�e zaprasza�, kogo zechce. I nikomu nic do tego � przerwa� mi z�ym
g�osem � A jak komu� nie podobaj� si� moi go�cie, to fora ze dwora!
Nie pozostawa�o mi nic innego, jak pok�oni� si� raz jeszcze i szczerze podzi�kowa� za �ask�,
z kt�rej skorzysta� i tak nie mia�em zamiaru.
* * *
Siedziba Inkwizytorium w Akwizgranie by�a prawdziw� fortec�. Bynajmniej nie dlatego, i�by
inkwizytorzy spodziewali si� nag�ego ataku. Ona po prostu mia�a �wiadczy� o pot�dze �wi�tego
Officjum. Gdy� to przecie� w�a�nie w Akwizgranie koronowano cesarzy, tu znajdowa� si� jeden
z pa�ac�w Najja�niejszego Pana, tu cz�sto zje�d�ali elektorzy oraz szlachta z ca�ego cesarstwa, tu
cz�sto go�ci�y zagraniczne poselstwa, to wreszcie miasto s�yn�o z uzdrawiaj�cych gor�cych
�r�de�. Poza tym Akwizgran by� miastem katedr, ko�cio��w oraz klasztor�w i z tego powodu
r�wnie� �wi�te Officjum zadba�o, by jego siedziba w Akwizgranie budzi�a podziw. Zbudowana
z czerwonych cegie� forteca otoczona by�a wysokimi na pi�tna�cie st�p, pot�nymi murami,
naje�onymi wie�ami stra�niczymi. G��wne budynki, u�o�one w kszta�cie prostok�ta, otacza�y
rozleg�y dziedziniec. Wiedzia�em jednak, �e ta imponuj�ca budowla �wieci pustkami. Nie by�o
sensu utrzymywa� dziesi�tk�w �o�nierzy potrzebnych do obsadzenia mur�w ani setek ludzi s�u�by,
skoro w akwizgra�skim oddziale Inkwizytorium s�u�y�o raptem trzydziestu inkwizytor�w.
A licz�c go�ci Officjum, stra�nik�w i s�u�b�, z ca�� pewno�ci� nie przebywa�o tam wi�cej ni� sto
os�b. Tymczasem, przygl�daj�c si� tej fortecy, by�em pewien, �e w razie potrzeby mog�a da�
schronienie i tysi�cowi zbrojnych. Lecz na jej terenie nie by�o tak charakterystycznych dla innych
zamk�w warsztat�w. Tu znajdowa�y si� jedynie stajnie oraz piekarnia s�u��ca tylko potrzebom
mieszka�c�w.
Bram� pozostawiono otwart� na o�cie�, przy murze sta�o dw�ch stra�nik�w z glewiami
w d�oniach. Obaj byli odziani w kolczugi, a na ramionach mieli czarne p�aszcze ze srebrnym
symbolem z�amanego krzy�a. Obaj te� byli wysocy, rozro�ni�ci w barach, brodaci i ponurzy. Ich
wygl�d nie zach�ca�, by poprosi� o przywilej znalezienia si� na terenie Inkwizytorium.
Podszed�em bli�ej, zauwa�aj�c, �e zaczynaj� mi si� przygl�da�.
� Nazywam si� Mordimer Madderdin i jestem licencjonowanym inkwizytorem Jego
Ekscelencji biskupa Hez-hezronu. Chcia�em prosi� o prawo wej�cia.
� Witajcie mistrzu � odezwa� si� basem jeden ze stra�nik�w. � To wielki szczyt dla nas.
Zgodnie z wydanym mi rozkazem musz� jednak poprosi� was o dokumenty.
No c�, podszywanie si� pod inkwizytora by�o karane i ca�� stanowczo�ci� oraz surowo�ci�,
ale wiedzia�em, �e zdarzaj� si� czasami szale�cy, kt�rzy z g�upoty, ch�ci zysku czy popisania si�
przed bli�nimi rzeczywi�cie pr�bowali udawa� funkcjonariuszy �wi�tego Officjum. Jednak�e
udawa� inkwizytora tu � pod murami akwizgra�skiej siedziby Inkwizytorium � by�oby
szale�stwem wr�cz niemieszcz�cym si� w g�owie. Ale rozumia�em, �e przepisy s� przepisami,
wi�c wyj��em z zanadrza biskupi glejt g�osz�cy, �e wszystkie oddzia�y Inkwizytorium s�
zobowi�zane do niesienia wszelkiej mo�liwej pomocy Mordimerowi Madderdinowi,
licencjonowanemu inkwizytorowi z Hez-hezronu. Stra�nik spojrza� dokumenty, uwa�nie
przypatrzy� si� piecz�ciom, po czym odst�pi� na bok.
� Raczcie wej��, mistrzu. Witamy ca�ym sercem. B�d�cie �askawi poczeka� chwil�, a wezw�
kogo�, kto was poprowadzi. � Zmierzy� wzrokiem zamkowe budowle. � Tu nawet nasi stali go�cie
cz�sto si� gubi�.
W to akurat nie w�tpi�em.
* * *
Lukas Eichendorff wygl�da� jak brat bli�niak stra�nik�w czuwaj�cych przy bramie.
Poprawi�em si� w my�lach: to oni wygl�dali jak jego bracia bli�niacy, gdy� najwidoczniej
upodabnianie si� do prze�o�onego by�o tu w modzie. Tak wi�c starszy akwizgra�skiego
Inkwizytorium by� wysoki, barczysty i czarnobrody. Z postawy, wejrzenia oraz ubioru bardziej
przypomina� do�wiadczonego �o�nierza ni� inkwizytora. Nie widzia�em go nigdy przedtem, ale
oczywi�cie wiele o nim s�ysza�em, poniewa� utrzymywa� si� na stanowisku od blisko dziesi�ciu lat.
Z tego, co wiedzia�em, sko�czy� szkolenie w Akademii tu� przedtem, zanim ja si� w niej
pojawi�em, a osza�amiaj�c� karier� zawdzi�cza� silnemu charakterowi, bezwzgl�dnej lojalno�ci
oraz umiej�tno�ci zyskiwania oddanych stronnik�w. Rzadko te trzy cechy mo�na by�o przypisa�
jednemu cz�owiekowi.
Eichendorff de facto by� drug� osob� w Inkwizytorium, zaraz po Jego Ekscelencji biskupie
Hez-hezronu. Ale stanowiska te dzieli�a r�wnie� przepa��, gdy� Lukas m�g� zosta� odwo�any
przez Gersarda za pomoc� jednego listu. Wiedzia�em jednak, �e biskup jest za m�dry, by
pozbywa� si� tak cennego stronnika, zw�aszcza �e w razie ataku wrzod�w, podagry, hemoroid�w
lub uczulenia sk�ry zawsze m�g� wy�y� si� na swych dworzanach lub inkwizytorach
z Hez-hezronu i nie musia� szuka� ofiary a� w Akwizgranie.
� Kochany mistrzu Madderdin � Lukas rozwar� ramiona � serdecznie witamy w stolicy!
To ciep�e przyj�cie zdumia�o mnie, ale r�wnie� uj�o. Nawet je�li Eichendorff tylko gra�, to
docenia�em, �e zechcia�o mu si� zagra� dla mnie.
� S�ysza�em o twoich dokonaniach, Mordimerze � wyja�ni�, wskazuj�c, bym usiad�. � Mi�dzy
innymi o tym, co zrobi�e� dla nas wszystkich w Wittingen. Nie my�la�e� nigdy, by przenie�� si� do
Akwizgranu? Zar�czam, �e nie mam takich humor�w jak Jego Ekscelencja. � Roze�mia� si�.
� Bo�e, miej go w swej opiece � doko�czy�em zadowolony, �e Eichendorffowi nie jest obce
moje nazwisko ani dokonania. C�, ka�dy z nas, chc�c nie chc�c, ma w sobie odrobin� grzesznej
pr�no�ci, nawet wasz uni�ony s�uga, kt�ry uwa�a si� za cz�owieka skromnego oraz pokornego.
� S�usznie. P�ki Gersard zdrowy, to i my zdrowi. Ale zastan�w si� nad moj� propozycj�.
� Czuj� si� zaszczycony, Lukasie � odpar�em. � I jestem ci g��boko wdzi�czny. Obawiam si�
jednak, �e najprostszy spos�b, by sk�oni� Jego Ekscelencj� do wydania mi zakazu opuszczania
Hez-hezronu, to poprosi� o przeniesienie do innej plac�wki.
� Jak wy tam wytrzymujecie? � Machn�� r�k�. � Ostatni raz widzia�em starego trzy lata temu
i po godzinie mia�em go ju� dosy�. Stetrycza�y zrz�da. A z�o�liwy jak kozio�...
C�, �mia�e to by�y s�owa jak na podw�adnego biskupa, lecz skoro Eichendorff tak w�a�nie
m�wi�, wida� m�g� sobie na to pozwoli�. S�dzi�em zreszt�, �e wiedzia� mnie wystarczaj�co wiele,
by ufa�, �e nie powt�rz� Gersardowi tre�ci rozmowy. Nawiasem m�wi�c, gdybym nawet pr�bowa�
tak uczyni�, zaszkodzi�bym jedynie samemu sobie, gdy� wprawi�bym Jego Ekscelencj�
w zak�opotanie. A zak�opotany biskup z ca�� pewno�ci� postara�by si� uatrakcyjni� �ycie biednego
Mordimera s�udze w stopniu trudnym do opisania...
� Co ci� sprowadza, Mordimerze? W czym mog� ci us�u�y�?
� Chcia�bym, o ile b�dziesz tak �askaw, skorzysta� z go�ciny akwizgra�skiego Inkwizytorium.
� Tylko tyle? Jedz, pij, mieszkaj, ile chcesz... � Znowu machn�� r�k�. � Jeste� tu s�u�bowo?
� Bo�e uchowaj � odpar�em szczerze, gdy� przecie� przyjecha�em do Akwizgranu z namowy
Rittera i jeszcze do dzisiaj nie wiedzia�em, i� b�d� si� zajmowa� jakimkolwiek zleceniem, a to,
kt�re otrzyma�em od polskiego wojewody, by�o tylko po�rednio zwi�zane ze sprawami
Inkwizytorium.
� Ka�� ci przyszykowa� izb� � powiedzia�. � Modlitwa jest o jutrzni, �niadamy zaraz potem.
To w�a�nie by�y niedogodno�ci zwi�zane z go�cin� w oddzia�ach Inkwizytorium. Modlitwa
o jutrzni. Bo�e m�j, o jutrzni to powinno si� zasypia�, a nie kl�ka� na zimnych kamieniach!
A �niadanie najlepiej smakowa�o wczesnym popo�udniem. Trudno, musia�em si� dostosowa� do
przyzwyczaje� i trybu �ycia gospodarzy, je�li nie chcia�em szybko sta� si� niemile widzianym
go�ciem. Oczywi�cie nikt by mnie nie wyprosi� oficjalnie, lecz dano by mi do zrozumienia, �e nie
spe�niam oczekiwa� gospodarzy.
� Pokornie dzi�kuj�, Lukasie.
� Sam przyby�e� do Akwizgranu?
� Nie. Wraz ze mn� podr�owa� dramaturg Heinz Ritter, je�li to nazwisko obi�o ci si� o uszy.
� Obi�o, obi�o. � Roze�mia� si�, jak na wspomnienie mi�ego zdarzenia. � Wystawiali tu
�Weso�e kumoszki z Hezu�. Wielce zabawne... Mo�esz zaprosi� i jego, je�li chcesz. Zamieszka
w skrzydle przeznaczonym dla go�ci Officjum.
� Pokornie dzi�kuj� � powt�rzy�em. � Cho� nie wiem, czy cz�owiek tak �wiatowy jak on nie
pogardzi naszym skromnym �yciem.
� Ach, ci pisarze � parskn��. � Tylko dziwki i wino im w g�owach.
� Nie ka�dy tak jak my mo�e odnale�� szcz�cie w modlitewnej kontemplacji � przyzna�em.
� Chod�, zjesz z nami obiad � zaprosi�. � Podebrali�my ostatnio kucharza z dworu kanclerza.
I wierz mi, �e to, co on robi, to jest w�a�nie prawdziwa poezja, Mordimerze.
� Kanclerza � powt�rzy�em znacz�cym tonem.
Spojrza� na mnie bystrym wzrokiem.
� Wiesz, prawda? � spyta�. � Oczywi�cie, �e wiesz. Wszyscy wiedza Szkoda, �e mnie tam nie
by�o. � Rozbawiony uderzy� d�oni� w kolano. � Niemniej to ponura wie�� dla Cesarstwa.
� M�dry on nigdy nie by� � wzruszy� ramionami Eichendorff. � Nie spodziewa�em si� jednak,
�e szalony. M�g�by sobie teraz r�ce poda� z tym ja�mu�nikiem...
� Maurizio Sforza � powiedzia�em spokojnie i wy�nie, gdy� domy�li�em si�, o kogo chodzi.
� Ach, c� to za przekl�ta kanalia! � w g�osie Eichendorffa wyczu�em szczer� niech��. �
Przyjecha� tu jako prze�o�ony papieskich ja�mu�nik�w.
� Zalaz� wam za sk�r�? � spyta�em wsp�czuj�co. � Wiem co� o tym...
� Sprawa w Stolpen. � U�miechn�� si�. � Znam, znam. Temu Weso�emu Katu, co go tak
obrz�dzi�, sam ch�tnie u�cisn��bym d�o�. S�ysza�em, �e Sforza chcia� ci� wys�a� do Rzymu? To
prawda?
� Prawda. � Skin��em g�ow�. � Pewnie do dzisiaj siedzia�bym w celi na Zamku Anio��w. Lecz
o�miel� si� spyta�: dlaczego s�dzisz, �e jest szalony?
� Hmmm... � Spl�t� d�onie. � �le si� wyrazi�em. Sforza nie jest szalony, ale op�tany ide�, kt�r�
uwa�a za sw� misj�, co w tym wypadku zreszt� bliskie jest szale�stwu. Lecz przy tym wszystkim
uwa�amy go za wielce niebezpiecznego cz�owieka. Nie wejd� mu w drog�, Mordimerze, gdy�
tutaj, w Akwizgranie, ma siln� pozycj� oraz wielu stronnik�w. Zdumiewaj�ce, jak zdo�a� to
osi�gn�� mimo swej n�dznej fizycznej kondycji.
Przykro by�o mi to s�ysze� i znowu �a�owa�em, �e zdecydowa�em si� jedynie na sp�atanie
niewielkiego figla, a nie na zabicie brata ja�mu�nika. Bowiem zar�wno parali�, kt�ry unieruchomi�
go od pasa w d�, jak i wyr�ni�te na policzkach litery zawdzi�cza� nie komu innemu, jak waszemu
uni�onemu s�udze. Oczywi�cie sam o tym nie wiedzia�, podejrzewaj�c Weso�ego Kata z Tiannon,
pod kt�rego umiej�tnie si� podszy�em. By�a to moja s�odka tajemnica i nie zamierza�em si� ni�
z nikim dzieli�, zw�aszcza, �e Sforza najwyra�niej sta� si� cz�owiekiem jeszcze bardziej
niebezpie