1304
Szczegóły |
Tytuł |
1304 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
1304 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 1304 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
1304 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Janusz Korwin-Mikke
NIE TYLKO O �YDACH
artyku�y o sprawach narodowych
z pos�owiem Antoniego Zambrowskiego
Oficyna Libera��w
Warszawa 1991
?'rojekt ok�adki: Jerzy Mas�owski
Zdj�cie na ok�adce: Micha� Mas�owski
Korekta: Ma�gorzata Szmit, Maciej Wnuk
�YDZI
Opracowanie techniczne, sk�ad:
Wydawnictwo
CSS "WarSawa",
Warszawa, ul. Ch�odna 35/37, tel 24-78-24
Copyright by Janusz Korwin-Mikke 1991
Jestem cz�owiekiem starszym - nie na tyle jednak, by
pami�ta� mi�dzywojnie. Znam je zatem jedynie z przekaz�w i
dokument�w. Mimo wyra�nych wysi�k�w - nie tyle cenzury,
co pam�tnikarzy - anty-semityzm jest na tym obrazie bardzo
wyra�nie widoczny.
S�dzi� nale�y, �e powsta� on przede wszystkim jako odprysk
nacjonalizmu - typowego dla narod�w uzyskuj�cych �wie�o
to�samo��. Nale�a�by do tej kategorii zjawisk, co anty-polo-
nizm Litwin�w. Nie t�umaczy to jednak ca�o�ci zjawiska.
Anty-semityzm mo�na z grubsza podzieli� na:
- instynktowny (widok lub zapach �yda jest mi wstr�tny)
- wszczepiony (niech�� do �yd�w jest na�ladownictwem
obserwowanego w dzieci�stwie odruchu starszych)
- ekonomiczny (racjonalny: zajmuj� najlepsze stanowiska i
wyzyskuj� nas)
- narodowy (dla utrzymania czysto�ci charakteru narodowe-
go trzeba si� od nich separowa�)
- kulturalny (jest to kultura ni�sza, oparta na wzajemnej
adoracji)
- barbarzy�ski (jest to kultura starsza, wy�sza, bardziej
wyrafinowana)
- intelektualny (umys�y raczej odtw�rcze, paso�ytuj�ce na
pomys�ach innych)
Dwa pierwsze motywy dzia�aj� na pod�wiadomo��. Pierw-
szy (odruch bezwarunkowy) de facto nie istnieje i s�u�y tylko
do racjonalizacji motywu drugiego. Istniej� bowiem ca�e
spo�eczno�ci nie przejawiaj�ce bezwarunkowego odruchu
niech�ci do �yd�w. Tyczy to zreszt� bardzo wielu form
rasizmu.
3
Drugi jest faktem. Obrazowo rzec mo�na, �e je�li pra-ojciec
Lech skrzywi� si� z niech�ci� na widok starozakonnego -jego
dzieci mog� na�ladowa� ten gest do dzi�. Dla jego utrzymania,
a nawet wzmocnienia w kolejnych pokoleniach wystarczaj�
drobne motywaje: zapach cebuli u �yda b�dzie pami�tany
lepiej ni� taki� zapach u Polaka. Konkurent �yd b�dzie
wyrazi�ciej wspominany (je�li wygryz� z posady lub zmusi� do
obni�enia cen w sklepiku) - bo istniejeju� sztanca! Przypu��-
my, �e w awansie wyprzedzi�o nas kolejno trzech zielo-
no-okich - nawet tego nie zauwa�ymy, cho� kolor oczu mo�e
by� wyrazistszy ni� kszta�t nosa.
Ten anty-semityzm mo�e istnie�, cho�by cz�owiek w og�le
w �yciu nie widzia� �yda! Ludzko�� bowiem potrafi my�le�
kategoriami abstrakcyjnymi. Do�� kuriozalnie egzystuje wi�c i
obecnie w Polsce, stanowi nawet cz�� naszego dziedzictwa
kulturowego. W pewnym sensie nawet si� pog��bia: dawniej
cz�owiek "nie lubi� �yd�w" - ale przyja�ni� si� z Moj�eszem
Zamo�ciskierem i sypia� z Sar� Rotbaum. Dzi� �yd jest katego-
ri� abstrakcyjn� i �atwiej na �yd�w zwali� win� za np.
niepowodzenie ekonomiczne.
Trzeci motyw jest bardziej z�o�ony. Sk�adaj� si� na� dwa
elementy. Jeden om�wi� przy kolejnych punktach; drugi za�
nie ma nic wsp�lnego z ras�.
U�ywaj� go ci sami nieudacznicy, kt�rzy pomstuj� na
badylarzy i twierdz�, �e ajenci zarabiaj� ich kosztem miliony;
gdy wszak�e zaproponowa�, by sami zostali ajentami-
zaczynaj� si� wykr�ca�, twierdzi�, �e s� za starzy, maj�
wa�niejsze sprawy (np. zaopatrywanie ludno�ci w ok�lniki
zamiast �wie�ej marchewki) itd. Innymi s�owy ludzie niezdolni,
maj�cy pretensje do ca�ego �wiata. Ataki na �yd�w s� dla nich
wygodnym samousprawiedliwieniem si�; z tego samego po-
wodu socjalizm w�a�nie w Polsce przyni�s� tak tragiczne
owoce.
Czwarty jest wysoce racjonalny - napisa�bym nawet "wy-
my�lny". W czystej formie nie jest on w�a�ciwie nawet
anty-semityzmem. Prowadzi co najwy�ej do apartheidu (ich
kultura jest by� mo�e znakomita, ale trzymajmy si� osobno).
4
Praktycznie jednak w�a�nie ta racjonalizacja pozwala z czys-
tym umys�em dawa� folg� pod�wiadomej irracjonalnej nie-
ch�ci - st�d ekscesy anty-�ydowskie przybiera�y tak ostre
formy na uniwersytetach, co tak dziwi zwolennik�w tezy o
prymitywi�mie intelektualnym anty-semit�w i zaniku an-
ty-semityzmu w miar� wzrostu wykszta�cenia spo�ecze�stwa.
Pi�ty jest bezwzgl�dnie uzasadniony w cz�ci dotycz�cej
"wzajemnej adoracji". Nie ma to jednak nic wsp�lnego z
semityzmem! Prosz� popatrze� na rubryk� "Polacy na �wie-
cie" - facet, kt�ry zosta� profesorem w Uniwersytecie na
Gwadelupie, jest wychwalany pod niebiosa! Ba, publicy�ci
narzekaj�cy na protekcjonizm u �yd�w publicznie wyrzekaj�,
gdy rodak rodakowi za granic� takiej� protekcji nie udzieli!
�ydzi od tysi�cy lat �yj� w diasporze - i trudne warunki
musia�y u nich wykszta�ci� to, co wykszta�ci�y: du�� bystor�� i
instynkt wzajemnej pomocy (b�d�cy zreszt�, o ile wiem, w
znacznej mierze mitem). Czy ich kultura jest ni�sza? Na miejscu
naczelnika tiurmy, kt�remu Kuzniecow (ten porywacz samolo-
tu w latach 70-tych) o�wiadczy� "Wy�cie jeszcze po drzewach
chodzili, gdy �yd le�a� na baranicy i my�la� o Bogu" nieco bym
si� wstrz�sn�� - ale dyskusja nad "ni�szo�ci�" tak starej
kultury jest doprawdy bezsensem - jej "staro��" jest dowo-
dem, �e znakomicie umo�liwia przetrwanie narodu.
Motyw ostatni te� jest po cz�ci uzasadniony. Bystro��
umys�u zazwyczaj okupowana jest g��bi� - niezale�nie od
rasy. Prymitywni anty-semici stalinowscy i hitlerowscy o wiele
m�drzej zrobiliby, wskazuj�c, �e teoria Einsteina w gruncie
rzeczy jest prostym wnioskem z filozofii Poincare'ego i trans-
formacji Lorentza - zamiast twierdzi�, �e jest ona niepraw-
dziwa! Przypomina to wprawdzie chwalenie autora teorii
gotowania oraz wynalazcy rury - natomiast zapomi�ania o
facecie, kt�rywpad� na pomys�, �e rur� mo�na zjednego ko�ca
zasklepi� i postawi� na ogniu; ale czego toju� nie robiono wtej
dziedzinie!
Nie dziwi� si� wi�c �ydom, �e wzajemnie wychwalaj�
mniejsze lub wi�ksze osi�gni�cia cz�onk�w swego narodu, i
nie pot�piam ich za to. Jest wszak�e faktem, �e bywa to dla
5
I
innych irytuj�ce - a dla zawodowc�w stanowi wr�cz nieucz-
ciw� konkurencj� ekonomiczn�. Gdy w Assamie wybuch�y
rozruchy przeciwko Bengalczykom, to przecie� z tego samego
powodu: imigranci, wzajemnie si� wspieraj�c, zaj�li najlepsze
stanowiska.
Tu nie mog� pomin�� mego konika. Anty-semityzm ro�nie
wraz z etatyzmem. Gdy ka�dy ma to, co zarobi lub odziedziczy
- zawi�� jest ukryta: gdy jednostka uzyskuje mo�no�� skiero-
wania pa�stwowych pieni�dzy do jednej lub drugiej kieszeni
- zawi�� wyp�ywa swobodnie na wierzch.
Przypu��my, �e urz�dnik nazwiskiem Mo�ciskier mo�e-
dla zbudowania szko�y - wyw�aszczy� Kowalskiego albo
Go�dbauma. Jak wiadomo w PRL koszt placu budowlanego
by� pi�cio-dziesi�ciokrotnie wy�szy od ceny p�aconej oficjal-
nie. Je�li Mo�ciskier wyw�aszczy Goldbauma - narazi si� na
zarzut skrzywdzenia rodaka; je�li wyw�aszczy Kowalskiego-
pojawi si� antysemityzm.
Ba! Mo�ciskier mo�e zada� sobie wielki trud i obliczy�, �e w
wojew�dztwie jest 12"% �yd�w i przy wyw�aszczeniach skru-
pulatnie pilnowa�, by dotkn�y ich one w takim-� procencie.
Nic mu to nie pomo�e! Oskar�enia pozostan�, a jedynym
realnym efektem b�dzie nie-optymalna lokalizacja, gdy� kryte-
rium narodowo�ci w�a�ciciela gruntu przy rozmieszczaniu
��obk�w trudno uzna� za rozs�dne. W etaty�mie tworz� si�
wi�c idealne warunki do paso�ytowania - robi to p�in-
teligencja, w znacznej mierze �ydowska. Usun�� to pod�o�e
mo�e wy��cznie powr�t do liberalnego kapitalizmu. Gdy
kapitali�ci �ydowscy bogacili si� w XIX wieku buduj�c fabryki
- nie odczuwali anty-semityzmu; gdy przez stosunki uzys-
kiwali koncesje rz�dowe - i owszem!
***
W sk�ad polskiego anty-semityzmu wchodz� te - i inne,
niewymienione - motywacje. S� one ze sob� sprzeczne, co
daje czasem wynik zadziwiaj�cy: narodowcy zwalczaj�cy
�ydow w kraju ch�tnie zniszczyliby pa�stwo Izrael, zamiast
6
marzy� o wys�aniu wszystkich �yd�w do Palestyny (a przecie�
�.p. Roman Dmowski niew�tpliwie wys�a�by wojsko dla
wspomagania Izraela przeciwko Arabom!).
Z kolei �ydzi pope�nili w ostatnim p�wieczu ogromny b��d,
stawiaj�c na lewic� - w z�udzeniu, �e anty-semityzm zniknie
(tak by�o w programie!), a etatyzacja �ycia stworzy szanse dla
ludzi o zbli�onym typie umys�owo�ci. W rzeczywisto�ci nar�d
�ydowski drogo zap�aci� za to do�wiadczenie - zar�wno
klientela lewicy, jak i prawicy, okaza�a si� by� nastawiona
anty-semicko; jedynie wolno-konkurencyjny kapitalizm, gdzie
nikt przy zawieraniu interesu nie pyta o pochodzenie, a jedynie
o zysk -jest ustrojem zapewniaj�cym wsp�ycie. Etatyzm-
niezale�nie od ideologicznego podk�adu - prowadzi albo do
anty-semityzmu, albo apartheidu (jak w feudali�mie, gdzie
�ydzi mieli odr�bne prawa - w Polsce jak wida� tak korzystne,
�e �ci�gali z ca�ej Europy).
Obecnie, tj. po 1968 roku realny (nie: psychologiczny)
problem semicki w Polsce istnieje - ale w sensie ujemnym. To
znaczy - pozosta�a pr�nia po �ydach, kt�rzy zostali wymor-
dowani podczas wojny lub wyemigrowali. Kto pami�ta po-
ziom dowcip�w politycznych przed Marcem i por�wna go z
obecnymi witzami zrozumie, o co chodzi. Po prostu brakuje
nam inteligencji - a �ydzi stanowili dawniej (czy si� to komu
podoba, czy nie) znaczn� jej cz��. Mam tu na my�li praw-
dziw� inteligencj�, ludzi takich jak np. Antoni S�onimski.
Narodowcy twierdz� wprawdzie - i maj� racj� - �e w to
miejsce wyro�nie nasza, swojska - tylko strasznie d�ugie jest
to czekanie w obecnych warunkach spo�eczno-gospodar-
czych... A i same warunki wzrostu s� wysoce niezdrowe.
Prawdziwy jest te� zarzut narodowc�w, �e w�a�nie b�yskot-
liwo�� �yd�w pozwoli�a im udawa�, �e w doktrynach typu
Dia-Mat jest jaki� g��boki sens. Faktem jest, �e najg�upszy
s�uchacz obecnych wyk�adowc�w dialektyki jasno widzi, �e
jest to stek bzdur - dawna kadra umia�a stwarza� pozory...
Jednak�e ci sami ludzie, widz�c zmian� trendu �wiatowego, w
ci�gu jednej nocy umieliby zmieni� front i z ulg� szerzyliby
rozs�dne pogl�dy - natomiast w�a�nie w �rodowisku np.
7
narodowc�w wyra�nie wida�, �e zdrowym pogl�dom nie musi
niestety towarzyszy� wysoki poziom intelektualny.
P�inteligencja jest warstw� daj�c� si� kupi� - jest jednak
warstw� potrzebn�. Kto na przyk�ad (poza skrajnymi anarchis-
tami i libera�ami) nie potrzebuje bezideowych, a inteligentnych
urz�dnik�w! (Nasi w�adcy ju� zaczynaj� zg�asza� to zapot-
rzebowanie, jednak jest to b��dne ko�o: inteligentny urz�dnik
nie chce pracowa� w�r�d sprzecznych przepis�w - a nie ma
komu ich zmieni�, gdy� ludzie inteligentni nie docieraj�
w�a�nie wskutek tego na szczyt hierarchii). Ot� tej w�a�nie
inteligencji i p�-inteligencji nam brakuje. Byli to - po-
wtarzam - ze wzgl�d�w historycznych bardzo cz�sto �ydzi
(Ale w Katyniu i Sonder-akcjach wyniszczano planowo i
aryjsk� inteligencj�).
Brakuje nam r�wnie� warstwy kupieckiej - cho� to od-
rodzi� mo�na w ci�gu roku. Jednak z braku tradycji trudno
Kowalskiemu zamieni� wegetacj� urz�dnika na pozycj� ajenta.
�ydzi pr�dzej orzekliby, �e"pieniadzjestpieni�dz"i przestaliby
przysparza� rz�dowi k�opotu �yciem za pa�stwowe pieni�dze
- gdy tylko stwierdziliby, �e s� to pieni�dze marne.
Czy istnieje psychologiczny anty-semityzm? Jest to zjawis-
ko, kt�re trwa� b�dzie wiele jeszcze pokole� - gdy� nie
wyruguje si� go zakazami. W gruncie rzeczy b�dzie on jednak
coraz bardziej sprowadza� si� do opowiadania �ydowskich
kawa��w - o ile nie zostanie sztucznie podsycony. Natomiast
autentyczny, instynktowny antysemityzm znikn�� musi po
prostu z powodu zbyt wielkiej rzadko�ci �yd�w w populacji.
Jako przyk�ad przytocz� tu - cynicznie opublikowane-
wspomnienia wybor�w do przedwojennej Akademii Literatury
w 1933 r. Sama instytucja jest najoczywi�ciej bzdurna - ale
my zawsze wzorowali�my si� na etatystycznej Francji, za jej
wzorem postanowiono wi�c pisarzy usadzi� na sto�ki. Roz-
pisano ankiet� w�r�d czytelnik�w, jednak odpowiedzi wp�y-
n�o ma�o - a, co gorsze, nie by�y one zgodne z upodobaniami
tw�rc�w ankiety. W szczeg�lno�ci publika nie docenia�a
sympatycznego sk�din�d poety, Boles�awa Le�miana. Sfa�-
szowano wi�c wyniki ankiety! Czy fakt, �e prawdziwe nazwis-
8
ko bajkopisarza brzmi Lesman odegra� tu rol�? Zapewne nie-
ale cho� ca�a sprawa jest �mieszna, wiele os�b traktuje
rozmaite akademie powa�nie - i dezynwoltura, z jak� opisuje
ten incydent pami�tnikarka (te� pochodzenia �ydowskiego...)
jest znakomitym pretekstem do wzniecenia anty-semickich
nastroj�w w�r�d mistrz�w pi�ra.
***
S�dz�, �e o pewnych problemach trzeba pisa� i m�wi�
otwarcie - by nie pozostawi� ich na pastw� kanapowych
plotek. M�wi si� - a podsyca to umiej�tnie sterowana
propaganda - �e wielkie zg�szczenie os�b pochodzenia
�ydowskiego wyst�pi�o w okolicy KKS "KOR". Wysoko ceni�
sobie inteligencj� �ydowsk� - witam wi�c to z rado�ci� jako
symptom bliskiego upadku obecnego re�imu. Gdyby mia� on
przed sob� przysz�o��, osoby te stra�yby si� raczej o posady
rz�dowe. Rozumowanie to nie jest pos�dzeniem o koniunk-
turalizm - najwi�ksz� przysz�o�� ma strategicznie rzecz bior�c
doktryna maj�ca za sob� rozs�dek i uczciwo��.
Z drugiej strony w KORze razi mnie jego lewicowe od-
chylenie. Po prostu nie jestem w stanie zrozumie�, jakim
cudem skompromitowane dziewi�tnastowieczne idee socjali-
styczne mo�na serio propagowa� w naszym kraju? Jednym
wyt�umaczeniem jest niewyt�umaczalna sympatia �yd�w dla
tego kierunku. Pisz� "niewyt�umaczalna" (cho� par�dziesi�t
wierszy uprzednio podawa�em rozs�dn� motywacj�) dlatego,
�e niekt�rzy bankierzy �ydowscy finansowali nawet narodowy
socjalizm!
Natomiast �wietnie rozumiem narodowc�w. Ludzie ci po
prostu nie s� w stanie sobie wyobrazi�, �e znakomite umys�y-
a byli w�r�d nich i lauraci Nobla! - potrafi� proponowa� tak
szkodliwe rozwi�zania spo�eczne, w czym popiera ich niemal
jednog�o�nie "mediakracja"*. Jedynym wyt�umaczeniem jawi
im si� teoria spiskowa: tajemne si�y (np. m�drcy Syjonu) chc�
zniszczy� nasz� cywilizacj�. Je�li nie jest to �yd - to musi by�
mason. Przyzna� trzeba, �e taka teoria stanowi proste wyja�-
9
nienie, dlaczego np. wybitny uczony ca�kiem dobrowolnie
g�osuje za "urawni�owk�" - cho� dziecko zrozumia�oby, �e
skutki spo�eczne i gospodarcze b�d� tragiczne. Wyja�nienie
rzeczywiste jest o wiele trudniejsze i bardziej z�o�one - nie tu
jednak miejsce na rozwa�ania historyczne.
Ko�cz� t� gar�� uwag wyra�aj�c przekonanie, �e udawanie
i� antysemityzm jest ca�kiem irracjonalnym i nie ma ku niemu
�adnych podstaw, jest - jak ka�de chowanie g�owy w piasek
- najgorszym sposobem podej�cia do zaganienia.
art. nie drukowany, odrzucony przez "Bratniaka" w 1978 r.
* mediakracja - termin Philiona ("Mediacracy ', NY,1975)
CO NAS DZIELI?
(list libera�a do narodowc�w)
Zastan�wmy si� - bez etykietek i demagogii - nad
r�nicami ideologii narodowej (w stylu propagowanym przez
"Samoobron�") i liberalnej (w sensie XIX-wiecznym - a nie
zupe�nego pob�a�ania wyst�pkom jednostek, co Wy nazywa-
cie ideologi� masonerii).
Zacznijmy od tego, co nas ��czy. Odrzucamy socjalizm,
komunizm i kolektywizm. Odrzucamy etatyzm?
My - tak. Chcemy t� plag� wykorzeni�. Wy cytujecie
wprawdzie Konecznego, przypisuj�cego inklinacj� ku.inge-
rencji pa�stwa we wszystkie dziedziny �ycia spo�ecznego,
gospodarczego, rodzinnego etc...wp�ywom �ydowstwa - ale
czy wolni jeste�cie od ch�ci wykorzystania aparatu pa�stwa
dla realizacji Waszych cel�w? Np. PRL prowadzi�a aktywn�
10
polityk� ateizacji - czy (w przekonaniu, z kt�rymi gotowi
jeste�my si� zgodzi�, �e podzielanie idea��w chrze�cija�skich
korzystne jest dla wi�kszo�ci spo�ecze�stwa polskiego) po
ewentualnym zdobyciu w�adzy nie zechcecie - mo�e nie
przymusza�, ale: delikatnie nak�ania� bod�cami ekonomicz-
nymi ku wierze katolickiej?
Podejrzewam, �e tak. Zwracam przy tym uwag�, �e fenomen
renesansu katolicyzmu zaistnia� cz�ciowo w�a�nie wskutek
represji - natomiast przedwojenne aktywne popieranie Ko�-
cio�a wzbudzi�o ku Niemu niech��. Dzi� sam Ko�ci� nie �yczy
sobie owego poparcia...
Przyk�ad Ko�cio�a jest wa�ny, ale nie charakterystyczny. Czy
nie chcieliby�cie popiera� - powiedzmy - "polski przemys�"
w walce z "kapita�em obcym"? Np. drog� ustanawiania ce�
protekcyjnych? Ustalmy: nam te� zale�y na rozwoju polskiego
przemys�u, ale wierzymy, �e jedyn� drog� ku temu jest swobo-
dna konkurencja z przemys�em �wiatowym. Nie miejsce tu na
dyskusj� podstaw ekonomii, odwo�am si� do przyk�adu: dziec-
ko najlepiej ro�nie biegaj�c - a nie dzi�ki rozci�ganiu na si��!
A �e si� przy tym wywraca i nabija sobie guza - trudno, to s�
w�a�n ie koszty rozwoj u !
��czy nas sprzeciw wobec anty-natalistycznej polityki pa�-
stwa. Wy jednak chyba chcieliby�cie zast�pi� j� aktywnymi
dzia�aniami na rzecz prokreacji, my natomiast wierzymy, �e
nar�d sam te sprawy znakomicie - jak zdrowy organizm-
reguluje i wo�amy: "�apy precz od rodziny"!
��czy nas sprzeciw wobec morderstw pope�nianych, a
legalizowanych dzi�ki ustawie o przerywaniu ci��y. My
wszak�e sprzeciwiamy si� im, gdy� s�dzimy, �e jednostka ma
prawo do ochrony swego �ycia - w szczeg�lno�ci tyczy to
kobiet i dzieci od pocz�cia do dojrza�o�ci. Wam - pode-
jrzewam - chodzi raczej o si�� narodu: masow� rze� niewini�-
tek pot�piacie, ale czy nie byliby�cie sk�onni zaakceptowa�
ska�y Tajgetu? Nie jestem pewien! Gdyby Was przekonano, �e
dzi�ki temu Nar�d b�dzie zdrowszy, pr�niejszy...Wiem, jes-
te�cie katolikami - ale czy nie istniej� endecy-atei�ci?
��czy nas sprzeciw wobec eutanazji - ale my raczej nie
11
mamy nic przeciwko temu, by lekarz (jak w Szwajcarii) m�g�
choremu pragn�cemu umrze� zostawi� trucizn�. Nie tylko
choremu zreszt�. Je�li przyznaje si� dojrza�ej jednostce prawo
do �ycia i dysponowania nim - to konsekwentnie musi to by�
prawo do sko�czenia z nim. S�dz�, �e w tej akurat sprawie
g�osy w obu obozach by�yby rozbite - wskazuj� tylko na
generaln� tendencj�!
My wierzymy w wolny wyb�r jednostki, skr�powanej mini-
malnymi tylko ograniczeniami (np. "Nie zabijaj", "Nie krad-
nij"). Wierzymy te� - i owszem! - w rozw�j ludzko�ci.
Jednak z naszego przynajmniej punktu widzenia - nie ma tu
mi�dzy nami r�nicy, gdy� rozw�j ludzko�ci nast�powa� mo�e
tylko przez zdrowo rozwijaj�ce si� narody, a zdrowy nar�d
sk�ada si� z wolnych jednostek. Powtarzam: Wy mo�ecie
wymy�la� nam od mason�w, nie zmieni to faktu, �e my nie
widzimy tu �adnej sprzeczno�ci. W teorii. A w praktyce? Gdyby
np. S�owi�cy, Kaszubi czy �emkowie zacz�li domaga� si�-
na wz�r Bask�w - narodowej autonomii - zezwoliliby�cie
na ni�? My - w ramach federacji, z zabezpieczeniem strategi-
cznych interes�w pa�stwa - tak. A Wy? Czy nie pragn�liby�-
cie ich spolonizowa�? Tylko - kto tu jest wtedy wyznawc�
idei narodowej? Czy nie awansujecie w�wczas na pa�stwow-
c�w-szowinist�w? My jeste�my konsekwentnie antyetatys-
tami - ale w silne pa�stwo wierzymy. U�ywa� jego pot�gi
chcemy jednak raczej wobec wrog�w zewn�trznych oraz w
s�u�bie owego podstawowego prawa i porz�dku.
By� mo�e niekt�re z tych supozycji s� krzywdz�cymi Was
insynuacjami. Z g�ry przepraszam - ale podstawow� zasad�
polityki jest szczere ukazanie cel�w. Bardzo dobrze wi�c
by�oby, gdyby opinia publiczna mog�a zapozna� si� z auto-
rytatywnym wyja�nieniem Waszego stanowiska w w/w kwes-
tiach. Dla nas jest to tym wa�niejsze, �e poza nimi r�nice
naszych program�w s� raczej niewielkie...
(Zeszyty "Prawica-Liberalizm-Konserwatyzm" 1979 r.)
PRAWICA, CENTRUM
P. JACEK KURO�
"List Otwarty" p. Kuronia pozostawia czytelnika w nie-
�wiadomo�ci: materii pomieszanie z konieczno�ci rzutowa�o i
na odpowiedzi zespo�u redakcji "Bratniaka" - kilka spraw
zasadniczych prosi si� wi�c o wyja�nienie.
Poj�cia "lewicy" i "prawicy", skorumpowane nowo-mow�,
trac� w powszechnej �wiadomo�ci spo�eczny sens. Funkc-
jonuje jedynie syndrom cech przypisywanych lewicowemu
ethosowi. Skutki upowszechnienia tego ethosu s� spo�ecznie
donios�e - warto wi�c, by Autor wyja�ni�, na ile zgodne z nim
s� Jego pogl�dy. Dedukcja z Jego "Zasad Ideowych" mo�e
bowiem okaza� si� zawodn�; r�wnie� one cierpi� na brak
sp�jno�ci wynikaj�cy- mym zdaniem -z ewolucji pogl�d�w
Autora.
Z przykro�ci� stwierdzam, �e poziom �cis�o�ci dyskusji
spo�ecznych jest - niezale�nie od �rodowiska - bardzo niski.
Efektowana demagogia i uproszczenia zabijaj�ce problem... W
tym stanie rzeczy trudno dziwi� si� konkluzjom Autora, i� racja
mo�e by� po obu stronach. Jest to nic innego, jak przyznanie
si� do logicznej bezradno�ci.
Przyk�ad: mo�na wiele miesi�cy dyskutowa�, czy "dobro
Narodu winno by� wa�niejsze od dobra Jednostki". Jednak
chwila refleksji, i� zdrowa jednostka dzi� to zdrowy nar�d jutro
i odwrotnie: silny nar�d dzi� to usatysfakcjonowanie jednostki
jutro - pozwala ujrze� zagadnienie nie jako sp�r mi�dzy
Narodowcem a Masonem, lecz o wiele g��biej.
Powiedzmy inaczej: prasa codzienna bardzo lubi psioczy�
na motorniczych zamykaj�cych pasa�erowi drzwi przed nosem
i ruszaj�cych z przystanku. "Czy komunikacja jest dla pasa�era,
czy pasa�er dla komunikacji?" - grzmi nieodmiennie retorycz-
ne pytanie.
Zagadnienie jest absurdalne w swym demagogi�mie: w
dobrze dzia�aj�cej komunikacji motorniczy ma rusza� w do-
12 13
k�adnie okre�lonej sekundzie nie dla "dobra Komunikacji" lecz
w interesie innych jednostek kwadransami wyczekuj�cych na
op�nione pojazdy. Jest to dok�adnie ten sam problem: dobro
tej oto staruszki, kt�r� akurat widzimy podbiegaj�c� do przy-
stanku vs. dobro dziesi�tk�w tysi�cy, kt�rych na razie nie
wida�.
Wr��my do poprzedniego problemu, kt�ry narodowcom
mo�na teraz przedstawi� jako wyb�r mi�dzy "dobrem Narodu
dzi� a dobrem Narodu jutro" - za� Masonowi zamieniaj�c
odpowienio "Nar�d" na "Jednostk�". Oba uj�cia s� formalnie
poprawne i w ramach obu mo�na doj�� do poprawnych
rozwi�za� - sp�r "ideologiczny" jest tu nieistotny.
K�opot w tym, �e terminologia "narodowa" jest po prostu
�atwiejsza w u�yciu, bardziej adekwatna do problemu. Lewi-
cowcy za� - zazwyczaj ethos lewicowy w�a�ciwy jest kobie-
tom, dzieciom, humanistom itp., my�l�cym raczej sercem ni�
rozumem, istotom - maj� k�opot w ustawieniu proporcji;
jednostka b�d�ca aktualnie w polu widzenia przes�ania im ca�y
�wiat. Jest to stanowisko dobre w �yciu jednostkowym, ale nie
w kierowaniu pa�stwem - i dlatego w wyniku ewolucji
prze�y�y spo�ecze�stwa powierzaj�ce rz�dy dojrza�ym m�-
czyznom.
Przyk�ad: lewicowiec b�dzie wyst�powa� przeciwko budo-
wie elektrowni atomowej, gdyi "gro�� wypadkiem". To, �e
statystycznie licz�c, w elektrowniach klasycznych i przy wydo-
bywaniu dla nich w�gla ginie pi�� razy tyle os�b - zupe�nie
umyka jego uwadze i trudno go o tym przekona�: w ostatecz-
no�ci o�wiadczy, �e "ca�a statystyka, to jedno wielkie oszust-
wo, ie je�li mnie �ona nie zdradza - a s�siada dwa razy na
tydzie� - to..." itd. - �e, jednym s�owem, wszystko mo�na
udowodni�. Na takie dictum mo�na wzrusza� ramionami i
wyrazi� �al, i� demokracja zmusza do wyja�nie� na poziomie
si�dmej klasy szko�y podstawowej.
Pan Kuro� - zalecaj�c kompromisy - proponuje realizacj�
program�w "wszystkich stronnictw politycznych". Rozumia�-
bym, gdyby z propozycj� tak� wyst�pi�a gospodyni przyj�cia,
na kt�rym powa�nieni adwersarze braliby si� za �by- ch�ralny
14
�miech roz�adowa�by niew�tpliwie atmosfer�. Ale w powa�nej
dyskusji?
Czy kompromisy s� niemo�liwe? To zale�y. Ni� spos�b
wyobrazi� sobie kompromisu mi�dzy zwolennikami lewo-i
prawostronnego ruchu drogowego (a mo�e w dni parzyste
je�dzi� lew�, a w parzyste praw� stron�?). Czasem s� koniecz-
ne: nie mo�na stopy inwestycji ustawi� tak, by obywatele dzi�
zmarli z g�odu, ani tak, by prze�erali ca�y doch�d narodowy. Tu
nie jest potrzebna doktryna - lecz zdrowy rozs�dek i wyczucie
sytuacji. W takim sensie lewicowiec, z regu�y wyczuciem
aktualnych potrzeb obdarzony, jest w rz�dzie cennym part-
nerem. Ale - w moim przekonaniu - nie powinien by�
niczym wi�cej.
Oto inny przyk�ad nieporozumie� (z om�wienia ksi��ki
Wasiuty�skiego): "interes ludzko�ci wa�niejszy jest od in-
teresu pa�stwa". Ta teza ma pono� charakteryzowa� ethos
maso�ski. Nie miejsce tu na d�u�szy wyk�ad i proponuj�
Czytelnikom samodzielne przemy�lenie tezy "W interesie ludz-
ko�ci le�y istnienie zdrowych odr�bych narod�w". Jako punkt
wyj�cia zalecam biologiczne wyradzanie si� jednolitych popu-
lacji.
Je�li ta teza jest prawdziwa, to �w punkt charakterystyki po
prostu traci sens. Podobnie i polemiczne zdanie Kuronia
"Program zwr�cony przeciwko innej narodowo�ci jest antylu-
dzki, a wi�c g��boko niemoralny i to wystarczy aby go
zdyskwalifikowa� bez wzgl�du na jego polityczne zalety",
mimo a� dw�ch (!) klasycznych b��d�w non sequitur, nie
mo�e by� uznane za fa�szywe, gdy� jest po prostu bez realnego
sensu - niezale�nie od tego, czy "antyludzki" rozumie� jako
"zwr�cony przeciwko cz�owiekowi" czy "...ludzko�ci"! Oto
jak nieprecyzyjne stwierdzenie wywo�uje nieprecyzyjn� re-
plik�!
Nie rozumiem te� odpowiedzi p. Halla: "W dzisiejszym
�wiecie uniwersalizm wci�� j e s z c z e (podkr.J R") budowa-
ny jest przede wszystkim w narodach i przez narody". Dlacze-
go "jeszcze"??? Czy Autor nie widzi, jak zagro�enie uniwer-
salizmem wywo�uje reakcj� narod�w - nawet tak wydawa�o-
15
I
by sig pogrzebanych jak Jurajczycy lub Walijczycy? Kto jak
kto, ale p. Kuro� po przej�ciu przez Dia-Mat-His powinien
dostrzega� to zjawisko.
W�a�nie "nar�d" - a nie "pa�stwo" -jest najwy�s�� form�
organizacji spo�ecznej. P. Hall nie pomyli� si� i p. Kuro�
niepotrzebnie go poprawia. By� mo�e myli mu si� organizacja
formalna z nieformaln�. Jednak w najbardziej formalnej or-
ganizacji wi�cej - daleko wi�cej - zachowa� generowanych
jest niepisanym zwyczajem ni� formalnym regulaminem, wi�-
cej informacji przechodzi kana�ami nieformalnymi ni� na
urz�dowych druczkach. Je�li Pan nawi�zuje znajomo�� z
kobiet�, czy wi�cej wagi przywi�zuje Pan do s��w, czy do
wyrazu oczy, k�ta u�o�enia g�owy, tonu g�osu, pozycji cia�a?
No w�a�nie - a ta postawa generowana jest zwyczajami
narodowymi i �rodowiskowymi.
R�wnie� ryarodowym chyba urazem generowana jest reak-
cja p. Halla na "wymienienie jednym tchem nazwiska J�zefa
K�py i Leszka Moczulskiego" (cytat lu�ny). U licha, nawet
Jezus Chrystus i Adolf Hitler mieli na pewne sprawy wsp�lne
pogl�dy (np. jaroszostwo) i nie ma w tym nic ubli�aj�cego!
Na zako�czenie sprawa centralna. Poj�cia "narodowca" i
"prawicowca" s� ca�kiem odr�bne i ��czy je jedno: oba
u�ywane s� z ca�kowitym brakiem jednoznaczno�ci. W Polsce
zawini�a ewolucja pogl�d�w Romana Dmowskiego, kt�ry pod
koniec �ycia nie widz�c mo�liwo�ci przekonania wi�kszo�ci
do zdrowych pogl�d�w z rozpaczy chyba postawi� na dok�ad-
nie przeciwn� kart�: zamiast populizmu, elitarny faszyzm
korporacyjny. By� mo�e, gdyby wiedzia�, �e w 1978 roku
Kalifornia w d e m o k r a t y c z n y m g�osowanu odrzuci su-
per-socjalne idee, wytrwa�by w swych liberalnych przekona-
niach. W�wczas jednak wiedza spo�eczna by�a w�asno�ci�
elity naukowc�w.
To samo nieporozumienie tyczy polityki zagranicznej. Ze
szkolarskiego punktu widzenia jedynie federacyjna koncepcja
Pi�sudskiego zas�uguje na miano "narodowej"; aneksjonizm,
neguj�cy prawa innych narod�w, jest zupe�nie czym innym. Z
powod�w mog�cych interesowa� ju� tylko badacza kr�tych
16
szlak�w my�li ludzkiej akurat t� koncepcj� przyj�li wodzowie
grupy zw�cej si� Narodow� Demokracj�; nie ma powodu, by
obowi�zywa�o to dzi� cz�owieka, pragn�cego zwa� si� "naro-
dowcem"! Hitler by� nacjonalist� ��daj�c Sudet�w, G�rnej
Adygi i Gda�ska - gdy zrezygnowa� z Adygi, a zaj�� Czechy i
Morawy, by� ju� tylko zaborc�.
Podobnie z "prawic�". Na jej ethos sk�adaj� si�: poszano-
wanie Prawa i d��no�� do skupienia dyspozycji w elicie.
Lewicowiec domaga si� r�wnego g�osu dla kucharki i profeso-
ra uniwersytetu oraz uwzgl�dnienia "dobra spo�ecznego"
przed liter� prawa. S�dz�, �e w walce paragraf dopuszczaj�cy
odej�cie od przepis�w na rzecz owego mniemanego "dobra"
p. Kuro� by�by po tej samej stronie barykady, co re�imowi
prawnicy. Tam�e zapewne znalaz�aby si� cz�� duchowie�st-
wa...
Czy w tej sprawie mo�liwy jest kompromis? To zale�y. W
prawie karnym - tak (niczym innym nie jest instytucja �aski,
amnestii i nadzwyczajnego z�agodzenia kary). Do pewnego,
rzecz jasna, stopnia i nie na niekorzy�� przest�pcy. W prawie
cywilnym - absolutnie nie - z tych samych powod�w, dla
jakich nie wolno zmienia� regu� gry w szachy w trakcie partii,
cho�, by� mo�e, s�uszniejsze by�oby, by hetman m�g� skaka�
jak konik!
Mo�liwy jest te� kompromis w sprawie pierwszej: kucharka
mo�e mie� 0,9 (0,5 lub 0,1) g�osu profesora uniwersytetu.
Takie systemy (np. kurialny w Galicji) istnia�y i sprawowa�y si�
wcale nie�le.
Na szcz�cie do swego "Listu Otwartego" p. Kuro� zd��y�
dopisa� zdania �wiadcz�ce, �e mimo wszystko odr�nia Prawi-
c� typu Ligi Narodowej od Prawicy typu Obozu Narodo-
wo-Radykalnego (cho� "liberalizm" starej endecji umieszcza w
cudzys�owie...). Postawmy jednak kropk� nad i: mi�dzy tymi
ideologiami zionie przepa�� o wiele wi�ksza ni� mi�dzy socjaliz-
mem a chadecj� lub mi�dzy naszym feudalizmem pa�stwowym
(od chwili, gdy przedsi�biorstwa zamiast sprzeda�y wymieniaj�
swoje towary i us�ugi, nasz ustr�j przesta� by� kapitalizmem
pa�stwowym), a nazi-klerykalizmem Hlinki lub Piaseckiego.
17
I
, I; �
Ten typ Prawicy dzieli od Lewicy spos�b, w jaki chc�
u�ytkowa� pot�g� pa�stwa wzgl�dem obywateli. Jest to
jednak r�nica drobna wobec stanowiska reprezentowanego
w r�nych wersjach przez libera��w (ale nie tych, co za prze-
st�pstwa g�aszcz� po g�owie, lecz klasycznych: ��daj�cych
ograniczenia praw i �cis�ego ich przestrzegania), anarchist�w i
radyka��w - tych, jednym s�owem, kt�rzy wierz�, �e Kowalski
lepiej od urz�dnika wie, co mu do szcz�cia potrzebne i sam
powinien decydowa�, na co winny i�� jego pieni�dze. Szcz�t-
kowa administracja, silna armia i - by� mo�e -cz�� koszt�w
infrasturuktury - i to ju� winien by� koniec podatk�w.
To stanowisko nie mie�ci si� w schemacie: Lewica-Prawi-
ca-Centrum. Jednak spos�b my�lenia szko�y z Chicago, u-
wie�czony Noblem dla p. prof. Friedmana, upowszechnia si�
w �wiecie: Korea, Hong-Kong, Singapur, Cejlon, Chile, USA,
Indie, Wlk. Brytania - oto pocz�tki tryumfalnego pochodu
tych idei przez �wiat. Indywidualny przedsi�biorca, rzemie�l-
nik, robotnik, a nie monopol, wszystko jedno jaki: pa�stwowy,
prywatny czy zwi�zkowy: oto przysz�o�� �wiata na najbli�sze
dziesi�ciolecia. Ko�o historii obr�ci�o si� po raz kt�ry� ju� z
rz�du i problem polega obecnie na tym, czy zdo�amy u-
�wiadomi� o tym ludzi tak, by przyj�cie tej formy gospodarki
odby�o si� z takim entuzjazmem jak w XIX-wiecznej Ameryce
czy te� jak w Chile, gdzie w odpowiedzi na skompromitowan�
lewicowo�� Allende p. gen. Pinochet wprowadza liberalizm-
si��! Nie �ud�my si� - nasza "zjednoczona i robotnicza" te� z
ch�cia chwyci�aby wiatr w �agle - o ile jednak zdolna jest do
przerzucania si� cynicznie od lewicy do prawicy i na odwr�t, to
ta forma ustroju jest poza jej zasi�giem, gdy� wymaga rozmon-
towania ca�ego aparatu partyjnego i prawie ca�ej administracji.
Nawet najbardziej dalekowzroczni ideolodzy padn� w walce z
w�asnymi aparatczykami (je�li w og�le s� tacy w PZPRze).
Oni jednak stawiaj� op�r nie z pozycji. ideowych, lecz dla
interesu. Stanowi� typowe centrum, "bagno", balansuj�c
mi�dzy lewic� i prawic�, staraj�c si� (podobnie jak sanacja)
unika� skrajno�ci. Natomiast p. Kuro� reprezentuje ideologi� i
got�wjest nadal zaludnia� Polsk� urz�dnikami przydzielaj�cy-
18
mi ulgowe wczasy, ulgowe ��obki i tym podobne dobrodziejst-
wa (za pieni�dze ukradzione uprzednio po cichu robotnikowi).
Mo�e to by� pon�tne dla �wier�-inteligenta marz�cego o
karierze czynownika - dla mnie p. Kuro�, niezale�nie od
osobistej sympatii, zgodno�ci pogl�d�w co do potrzeby plura-
lizmu etc., pozostaje ideowym przeciwnikiem. Je�li za� ten
program przypomina mu (nies�usznie!) co�, co go niepokoi, to
proponuj� by zastanowi� si� jeszcze: czy przypadkiem nie myli
etykiety z zawarto�ci�. Je�li i ta refleksja nie pomo�e - nic na
to nie poradz�.
' "JR" - u�ywa�em pseudonimu "Janusz Ryszard",.Bratniak" 1979
NAR�D I PA�STWO
W szkicu: "Teoria Narodowo�ci" Jan Emeryk Edward von
Dalberg, katolicki my�liciel lepiej znany jako lord Acton of
Aldenham, napisa�: "To, by narodowo�� stanowi�a pa�stwo,
jest przeciwne naturze nowoczesnej cywilizacji" (Wiara i
Wolno��", Warszawa 1985, s. 30).
Teza ta szokuje dzisiejszego czytelnika, kt�ry przywyk� by�
do frazes�w z epoki Woodrow Wilsona o "wkraczaniu w
epok� pa�stw narodowych". Nale�� te frazesy do z�udze� i
mit�w tak bezlito�nie demaskowanych przez Romana Dmow-
skiego w Jego "My�lach Nowoczesnego Polaka". "Najlepiej
nam smakuj� s�dy, kt�rym rzeczywisto�� zadaje k�am na
ka�dym kroku".
Je�li bowiem rozejrze� si� po �wiecie, to �atwo si� przeko-
na�, �e pa�stw narodowych prawie nie ma; mo�na je policzy�
na palcach!
Przede wszystkim nie jest narodowym �adne z nowo po-
wstaj�cych pa�stw Afryki, gdzie sztuczne granice przecinaj�
si� z naturalnymi etnicznymi i - UWAGA! - istnieje wyra�ny
19
zakaz uznawania racji narodowych, przyj�ty przez wszystkie Argentynie czuje si� swobodniej, ni� Wielkopolanin na Pod-
pa�stwa - podobnie jak w dyplomacji Austro-W�gier istnia� lasiu.
zakaz podejmowania dyskusji na tematy narodowe. Nie s� Ka�dy nar�d - podobnie jak gatunek - ma swoje centrum,
narodowymi pa�stwa Ameryki P�nocnej: przy najlepszych sw�j rdze�. Opr�cz tego ma on swoje obrze�a, gdzie jego
ch�ciach trudno uzna� za cz�onk�w jednego narodu Murzyna w�a�ciwy charakter jest s�abszy, gdzie miesza si� z innymi
z Missouri i Kanto�czyka z Chinatown lub Eskimosa z Alaski. Z narodami gdzie podlega zmianom... Te w�a�nie obrze�a s�
kolei Latynosi podzielili si� na pa�stwa do�� sztucznie - i cz�sto kulturowo najbardziej p�odne, ale gdyby zgin�o owo
narody dopiero zaczynaj� si� tam wytwarza�; wyj�tkiem j�dro zgin��by i nar�d; i jedno i drugie jest niezb�dnie
by�aby Brazylia, gdyby nie to, �e sami Brazylijczycy z dum� potrzebne: j�dro, do stabilizacji, kresy do wprowadzania zmian
podkre�laj�, �e stanowi� pa�stwo nie tylko wielonarodowe, i eksperymentowania nie szkodz�cego centrum, kt�re mo�e te
lecz i wielorasowe. W Azji za pa�stwa narodowe mo�na od modyfikacje przyj�� lub zignorowa�.
biedy uzna� Japoni�, Syjam, Kambod�� Izrael (gdy� mniej- S�owo "pa�stwo" nale�y zdecydowanie odr�nia� od an-
szo�� arabska nie ma pe�ni praw politycznych) oraz Turcj�. gielskiego "the state". "State" - to aparat pa�stwa: legis-
Wreszcie w Europie mamy W�gry, Portugali�, W�ochy, po latura, judykatura i administracja. Brytyjczyk �yje w "kraju",
cz�ci Francj�, Holandi� - i, niestety, Polsk�. Zapewne da si� a nie w "pa�stwie"! Do "pa�stwa" nale�y budynek ministerst-
tu doliczy� takie nacje, jak Luxemburczycy, Bhuta�czycy lub wa i koszary - ale ju� ulica w mie�cie jest komunalna!
Samoa�czycy - ale nie by�bym tego pewien. W zwi�zku z tym Anglosasi na og� przez "nationality"
Takie wyliczenie wr�cz wymaga wyja�nienia: "Co nale�y rozumiej� przynale�no�� - w naszym sensie - pa�stwow�:
uwa�a� za nar�d?"
s� mieszka�cami kraju, a obywatelami bywaj� tylko przy
Dok�adnej definicji - jak zawsze, poza matematyk� - wyborach (Brytyjczykjestzreszt�poddanym Kr�lowej-"Bri-
poda� si� nie da. Przede wszystkim trzeba powiedzie�, �e - tish subject" - a nie "citizen", obywatelem!).
przynajmniej w j�zyku polskim - "narodowo��" i obywatel- Po polsku przez "pa�stwo" rozumie si� raczej aparat wraz
stwo pa�stwa' to dwie r�ne rzeczy. Takie rozr�nienie z obs�ugiwanym przeze� terytorium i jego mieszka�cami,
figuruje na szcz�cie nawet w oficjalnych kwestionariuszach maj�cymi pewne prawa i obowi�zki polityczne. Ta r�nica
- a gdyby nie istnia�o, to ca�y ten artyku� nie mia�by, rzecz poj�� nie prowadzi zazwyczaj do nieporozumie� - i w tek�cie
jasna, sensu. Nar�d stanowi pewn� wsp�lnot� kulturow�, a jako "pa�stwo" b�d� czasem "po angielsku" okre�la� sam
zatem powi�zan� przede wszystkim j�zykiem. aparat, by uwyra�ni� tytu�owy temat.
Z ca�� stanowczo�ci� podkre�lam, �e - tak jak mi�dzy Wypadki, gdy narody tworz� pa�stwa, zdarzaj� si� gdy�
populacjami biologicznymi - granice mi�dzy narodami nie s� pa�stwem jedno-narodowym �atwiej jest administrowa�. Cz�-
ostre. Narody p�czkuj�, mutuj�, przechodz� specjacj�. Podob- sto te� na bazie pa�stw wytwarzaj� si� narody - jak wspo-
nie istniej� np. dwa odr�bne gatunki zi�b, fizycznie identyczne mnia�em b�dziemy ten proces obserwowa� przez par�set lat
- ale nie krzy�uj�ce si�, gdy�... maj� odmienn� pie�� mi�osn�! w Ameryce �aci�skiej. Dlaczego jednak pa�stwa narodowe s�
Z czasem zapewne w obydwu gatunkach rozwin� si� inne tak� rzadko�ci�?
r�nice. Gdy zatem Australijczykowi b�dzie r�wnie trudno Przyczyna jest zasadnicza: pa�stwo i nar�d to dwa osobne
poderwa� Angielk� jak Niemcowi, to powiem, �e specjacja bYty, pe�ni�ce odr�bn� funkcj�, maj�ce zupe�nie inne potrzeby
Australijczyk�w w odr�bny nar�d zosta�a zako�czona. Chwi- i inny charakter.
lowo trwa. Natomiast Kolumbijczyk - cho�by i patriota - w Nar�d jest jednostk� naturaln�, a wi�c nieostr�; np. mo�na
20
czu� si� w 1/4 Francuzem. Nar�d, jak ka�dy byt d��y do
ekspansji. Jednak ekspansja ta nie ma nic wsp�lnego z wojn�!
Od �wier� wieku obserwujemy np. inwazj� na Polsk� turec-
kich synogarlic, kt�re w niekt�rych miastach wypieraj� swojs-
kie go��bie. Mimo to nikt chyba nie widzia� synogarlicy
t�uk�cej go��bia. Podobnie by�o np. z granic� mi�dzy Kr�lest-
wem Polskim a Cesarstwem Niemieckim, kt�ra po ustabilizo-
waniu si� by�a jedn� z najspokojniejszych granic przez 500 lat!
Tym niemniej przez ni� szed� nie planowany ani nie kierowany
przez nikogo (na szcz�cie Cesarstwo by�o ca�kowicie zdecen-
tralizowane) Drang nach Osten, przynosz�cy na te tereny
zachodni� kultur� - a potem z kolei zacz�� si� Ostflucht:
ca�kiem mo�liwe, �e bez wysiedle� po II wojnie �wiatowej za
200 lat liczba Niemc�w na ich kresach wschodnich by�aby
minimalna. Nikt przy tym takich przemieszcze� nie rozpatruje
w kategoriach agresji: czy przybycie do Krakowa Wita Stwosza
(Stuosa? Stossa?) to by�a agresja na Polsk� - czy ob-
rabowanie Niemiec z utalentowanego rze�biarza?
Prosz� zauwa�y�, �e gdy dzi� Polacy emigruj� do R FN to nie
przychodzi nam do g�owy, �e jest to "polska agresja na
Niemcy"; traktujemy to raczej jako os�abienie Polski (co raz
jeszcze wskazuje, �e my�lenie "pa�stwowe" dominuje u nas
obe�nie nad "narodowym").
Kultury narodowe mog� najspokojniej w �wiecie �y� przez
stulecia obok siebie, we wzajemnym przemieszaniu lub w pe-
wnym wyodr�bnieniu. Mog� sie te� na obrze�ach miesza�
i zap�adnia�. Konkurencja r�nych zasad etycznych przynosi
takie same skutki jak "walka" synogarlic z go��biami: zwyci�a
lepszy. Z tym, �e ludzie, jako obdarzeni �wiadomo�ci�, potrafi�
dostrzega� zalety innych kultur - i adaptowa� je, przy-
wracaj�c r�wnowag�. Nie zawsze tak si� dzieje: niekt�re
narody pomalutku wymieraj� (przed 10 laty umar� np. ostatni
Dalmaty�czyk - a nikt nie upar� si� ich wybija�) - inne za�
powoli si� tworz�; tak, jak to w �yciu... Nie widzimy tego, gdy�
proces ten trwa powoli: przez wiele pokole�.
Zupe�nie inaczej wygl�da konkurencja pa�stw. Pa�stwo
ostro wyodr�bnia zar�wno swoje terytorium, jak kompetencje
22
i obywateli. W pa�stwie nie rozwa�a si� kwestii etycznych
- lecz liter� prawa. Konsekwencj� tej ostro�ci jest r�wnie� to,
i� ewentualny konflikt jest zazwyczaj zbrojny i krwawy.
Zaznaczam w tym miejscu, �e tradycyjnie wojn� tak� wiod�y
ze sob� wy��cznie aparaty pa�stwowe, tj. w�adcy i ich najemni
�o�nierze. Poddanych to w og�le nie obchodzi�o - chyba �e
nieprzyjaciel wdar� si� na terytorium, kt�rego nie zamierza�
zaw�aszczy�: w�wczas pozwalano �o�nierzom gwa�ci�, mor-
dowa� i rabowa�. Po sko�czonej wojnie pa�stwa uk�ada�y si�
mi�dzy sob�- i poddani ewentualnie zwalniani byli z przysi�-
gi jednemu w�adcy, a sk�adali j� drugiemu.
* * *
Pora na ukazanie wzajemnego stosunku pa�stw i narod�w.
Kt�ry� z marksist�w zdefiniowa� pa�stwo jako "aparat
ucisku". Mo�e nieco lepiej by�oby u�y� tu s�owa: "paso�yt".
Pa�stwo czerpie wszelkie soki �ywotne ze spo�eczno�ci,
kt�rymi w�ada - a samo w sobie jest ca�kowicie ja�owe
i nietw�rcze.
B��dem by�oby jednak s�dzi�, �e istnienie pa�stwa musi by�
dla spo�eczno�ci szkodliwe. Na przyk�ad szkielet cz�owieka te�
jest nietw�rczy i wymaga zasilania przez aktywne kom�rki
- jednak jest bardzo potrzebny. R�wnie� rozmaite gatunki
wsp�yj� ze sob� paso�ytniczo - np. rybka pilot z wielo-
rybem - i jest to dla wieloryba bardzo korzystny uk�ad!
Nieszcz�cie powstaje w�wczas, gdy interes pa�stwa za-
czyna si� - jak mawiaj� marksi�ci - "alienowa�". Gdyby m�j
szkielet zacz�� domaga� si� coraz wi�cej ko�ci, a potem tarczek
kostnych ("dla ochrony mego cia�a przed wrogiem") - to
w ko�cu nie m�g�bym go unie��. Co� podobnego obser-
wujemy we wsp�czesnej ewolucji pa�stw: wysysaj� one
w swoim egoistycznym interesie wi�kszo�� sok�w ze spo�e-
cze�stwa.
Z kolei sprawne, nie nadmiernie rozbudowane, pa�stwo
zapewnia swemu spo�ecze�stwu - w wi�c i narodowi,
narodom, lub fragmentom narod�w - lepsze warunki �ycia,
narzucaj�c sprawn� jego organizacj� i ochron� zewn�trzn�.
23
Ochron�-to prawda - nie przed innymi narodami, lecz przed
pa�stwami. Na tej podstawie anarchi�ci i kosmopolici pr�bo-
wali przeczy� roli pa�stw, postuluj�c zast�pienie ich jednym,
�wiatowym - lub te� �adnym. By�by to powa�ny b��d.
Wybitny teoretyk z Kalifornii, zbli�ony zreszt� do anarchiz-
mu, p. prof. Robert Nozick, w Swej pracy "Anarchia, Pa�stwo
i Utopia" przekonuj�co wywodzi, �e powstawanie pa�stw
terytorialnych jest procesem naturalnym i nieuniknionym.
0 ich u�yteczno�ci dla rozwoju decyduje - moim zdaniem
- argument, �e tylko wielo�� pa�stw o r�nych systemach
gwarantuje konkurencj�; pa�stwo musi walczy� r�wnie� o do-
bro swych podopiecznych, gdy� boi si� ich utraci� - a poza
tym �aden rozs�dny paso�yt nie dopuszcza do nadmiernego
os�abienia swego �ywiciela.
Przed przej�ciem do analizy niebezpiecze�stw wynikaj�-
cych z pomieszania idei pa�stwowej z narodow� raz jeszcze
zilustruj� ich r�nic�.
Na dyskusji zorganizowanej przez ks. J�zefa Maja z war-
szawskiej parafii �w. Katarzyny nt. dziej�w Litwy p. prof.
Henryk Samsonowicz bardzo energicznie odrzuci� przedsta-
wion� tu terminologi� - i w Swym zaperzeniu got�w by�
zaakceptowa� wszelkie nonsensy terminologii "pa�stwowej".
Twierdzi� np., �e w wieku XIV przez "nar�d polski" rozumie�
nale�y wy��cznie w�sk� grup� dworzan, maj�cych "�wiado-
mo�� narodow�"!!! Je�li pomin�� ju� zdumiewaj�cy u his-
toryka anachronizm (w�wczas raczej nie funkcjonowa�o poj�-
cie "obywatelstwa pa�stwa"; by�o si� "poddanym Korony"
- i jej �lubowa�o si� pos�usze�stwo) to jasnym jest, �e p.
Profesorowi chodzi�o o �wiadomo�� pa�stwow�. P. prof.
Samsonowicz konsekwentnie m�wi� o "narodzie belgijskim"
- c�, kiedy akurat nazajutrz gazety donios�y o powa�nych
tarciach na tle narodowym w Brukseli... Sp�r, oczywi�cie,
dotyczy s��w, a nie fakt�w - i k�opot tylko w tym, �e po
przyj�ciu terminologii p. Samsonowicza owych tar� w Kr�lest-
wie B e I g � w (sic!) nie ma jak nazwa�? B�jki plemienne?
Jeszczejedna ilustracja. Pa�stwo Krzy�ak�w przyw�drowa-
�o na Pomorze w postaci parudziesi�ciu rycerzy-zakonnik�w.
(W dobie najwi�kszego rozkwitu owo pa�stwo nie liczy�o ich
wi�cej ni� 1000!). Pa�stwo to by�o ide� organizacji �ycia,
systemu praw i hierarchii, kt�ra okaza�a si� bardzo �ywotna
(do chwili wyczerpania si� jej racji bytu, tj. pogan-s�siad�w).
Narodowo natomiast ponad 60% owych rycerzy by�o Nie-
mcami (byli w�r�d nich i Polacy - ale nikomu nie przy-
chodzi�o do g�owy oskar�a� ich o "zdrad� sprawy narodowej"
je�li walczyli przeciwko Jagiellonom pod Grunwaldem!) i nie
tylko j�zyk, ale i obyczaj Zakonu by� "niemiecki". Co w niczym
nie znienia�o faktu, �e Cesarstwo Niemieckie by�o w sporze
Zakonu z Polsk� ca�kowicie neutralne.
Tak wi�c legendarny Eneasz m�g� za�o�y� Rzym, a Pizarro,
gdybyzdradzi� by� Kr�la Hiszpanii, m�g�by na miejscu pa�stwa
Ink�w za�o�y� inne. Takie nowe pa�stwo mog�oby prospero-
wa� przy identycznym sk�adzie ludno�ciowym i narodowym
jak pa�stwo Ink�w (sam Pizarro i towarzysze mogliby w rok po
jego ustanowieniu umrze� na osp�) - ale by�oby to inne
pa�stwo. Zupe�nie s�usznie Karol de Gaulle wprowadzaj�c
now� konstytucj� og�osi� we Francji obalenie IV Republiki
i powo�anie V-tej!! Hymn, sztandar, terytorium, ludno�� i god-
�o pozosta�y bez zmian - ale pa�stwo by�o inne. Bo pa�stwo
- to spos�b organizacji.
Z powy�szego wynika, �e obalenie pa�stwa i zast�pienie go
innym mo�e by� dla spo�ecze�stwa korzystne lub niekorzyst-
ne. Dlatego jestem zdecydowanym przeciwnikiem utrzymy-
wania kary �mierci za zdrad� pa�stwa (nazywan� tradycyjnie
"zdrad� stanu"). Natomiast poj�cie "zdrady interesu narodo-
wego" uwa�am za trudne do zdefiniowania - np. wyjazd do
Niemiec, wm�wienie dzieciom, �e nigdy nie by�y Polakami,
a Polacy to obrzydliwy nar�d? - i kwalifikuj�ce si� najwy�ej
do odmowy podawania r�ki i przyjmowania w polskim towa-
rzystw i e.
Po tych roztrz�saniach pora na konkluzje. Uwa�ny Czytelnik
bowiem spostrzeg� na pewno, �e z wyodr�bnienia istot pa�st-
wa i narodu nie wynika, �e nie mog� si� one pokrywa�. Na
przyk�ad czym innym jest "dom" jako budynek, a czym innym
"dom" jako siedlisko rodziny - a mimo to w�a�nie w Anglii,
24 25
gdzie istniej� na to odr�bne s�owa, ogromna wi�kszo��
dom�w rodzinnych znajduje si� w domkach jedno- lub
dwurodzinnych. By�oby ca�kiem naturalne, gdyby podobnie
pa�stwa tworzy�y si� na podstawach narodowych, jak tego
domaga� si� Adolf Hitler, ziej�cy nienawi�ci� do swojego
pa�stwa - tj. Austro-W�gier - za zdecydowane negowanie
tej plemiennej zasady.
Ot� nie - gdy� istot� pa�stwa jest konkurencja z innymi.
Czynnikami w tej konkurencji jest ludno��, narodowo��
- i geopolityka. Aby konkurencja by�a efektywna, pa�stwa
niezdolne do �ycia powinny by� poch�aniane przez inne lub te�
p�czkowa� w inne (tak, jak pa�stwo Aleksandra Wielkiego
rozpad�o si� na liczne monarchie).
Wzrost lub kurczenie si� pa�stwa zale�y od wielu czynnik�w
i by�oby niedopuszczalnym ograniczanie tej konkurencji; a tak
by by�o gdyby sprawy narodowe by�y barier� nieprzekraczal-
n�!
C� st�d, �e istnieje sobie gdzie� nar�d, ca�kiem zwarty,
spoisty i w pe�ni dojrza�y - gdy warunki zewn�trzne nie
pozwalaj� skonstruowa� stabilnego uk�adu sojusz�w zapew-
niaj�cego r�wnowag�? Takie pa�stwo by�oby nieustannym
zagro�eniem, w�a�nie przez swoj� s�abo�� (co niekoniecznie
oznacza bied� lub ma�� liczb� obywateli: Polska przed roz-
biorami by�a ludna i bogata!) i ewokowa�oby obaw� s�siad�w,
�e inny s�siad mo�e to terytorium i ludno�� zagarn��, a po
wprowadzeniu tam w�asnych instytucji pa�stwowych zagrozi
i im. R�wnie� zbyt silne pa�stwo mo�e by� takim zagro�eniem.
Ca�a polityka zagraniczna to sztuka szukania takich uk�ad�w,
kt�re w aktualnym uk�adzie pa�stw zapewnia�yby r�wno-
wag�. Czasem nie udaje jej si� osi�gn��. Czasem si� udaje:
r�wnowaga w Europie �rodkowej XVIII wieku zosta�a na
ponad 100 lat zapewniona - ale na trupie Polski.
Lord Acton (op. cit., s.40) pisa� przed stu laty, �e "szlak
nacjonalizmu b�dzie napi�tnowany zar�wno materialn�, jak
moraln� ruin�, nieuniknion�, by nowy wymYs� m�g� zatryum-
fowa� nad dzie�ami Boga i interesem ludzko�ci". Teoria
nacjonalizmu: "Zapobiega nie tylko podzia�owi, ale i wzros-
towi pa�stwa - i nie pozwala na zako�czenie wojny pod-
bojem ani na uzyskanie gwarancji pokoju". Jest to bardzo
trze�wa obserwacja. Przypu��my, �e pr�ne pa�stwo narodo-
we ma obok s�siada, kt�rego ludno�� darzyje nawet przychyl-
no�ci�, ale samo pa�stwo jest wrogie. Wybucha wojna - i co
dalej? Zwyci�zca, gdyby chcia� zachowa� ide� narodow�
,
mo�e tylko albo wyr�n�� doszcz�tnie ludno�� przeciwnika
u ryzykujac za rok now� agresj�!
albo... zostawi� go w spokoj,
Warto zauwa�y�, �e najbardzej typowy przedstawieciel idei
"pa�stwa narodowego" stan�� przed tym dylematem w 193g
roku. Bez wahania zdemaskowa� si�, jako wr�g nacjonalizmu
- gdy� przy��czenie Czech i Moraw by�o zaprzeczeniem
g�oszonej przeze� idei! Prawdziwy nacjonalista powinien
wskazywa�, �e Hitler by� nacjonalist� fa�szywym, wysiad�
z nacjonalizmu na przystanku "Pa�stwo". Nar�d niemiecki
znakomicie rozwija� si� przez ponad 1000 lat podzielony na
liczne szczepy, pa�stwa, konfederacje, a nawet cesarstwa
- natomiast dwie kolejne tragedie prze�ywa� w�a�nie po
zjednoczeniu si� w pa�stwo. Poddaj� to pod rozwag� zwolen-
nikom "pa�stwa narodowego".
Hitler chcia� mie� sprawny aparat pa�stwowy - a idea
narodowa by�a tylko chwytliw� propagand� (w kt�r� sam
wierzy� - i to przeszkodzi�o mu w�a�ciwie widzie� sprawy).
Przy okazji doprowadzi� do katastrofy pa�stwo, podejmuj�c
dzia�ania absurdalne z punktu widzenia polityki pa�stwa (np.
odmowa zawierania sojusz�w z pa�stwami narodowo wrogi-
mi).
Trzeba doda�, �e pa�stwo Hitlera mia�o by� jedno�ci� nie
tylko narodow�, ale i ideologiczn�. By� to nacjo-socjo-eta-
tyzm. Brakowa�o jeszcze jedno�ci religijnej - ale i o tym
zamy�la�: chcia� wprowadzi� neopoganizm germa�ski. To
jeszcze pog��bi�oby izolacj� Niemiec.
Natomiast dla rozwoju narodu - a i pa�stwa - korzystna
jest raczej r�norodno��, ni� jedno��. Jednolito�� - to
zab�jcza nuda. Jednym z najbardziej udanych pa�stw jest
Szwajcaria: cztery narody (jak kto� chce m�wi� o "narodzie
szwajcarskim", to niech by powiedzia� Hitlerowi w oczy
26
o istnieniu "narodu austro-w�gierskiego"!), cztery j�zyki, trzy
religie, r�ne systemy szkolnictwa, r�ne nawet prawa wybor-
cze... a jako� to dzia�a.
Obecn� religijn� i narodow� jednolito�� PRL uwa�am wi�c
za wielkie zagro�enie i obi���nie. W podobnej sytuacji znaj-
duje si� Izrael. Na jego szcz�cie niemal idealnie r�wny podzia�
polityczny na socjalist�w i antysocjalist�w zapobiega prze-
kszta�ceniu si� tamtejszej demokracji w faszyzm, kt�ra to
perspektywa w czasach p. Goldy Meir by�a ca�kiem realna.
R�wnie� Niemcy s� obecnie podzieleni mi�dzy kilka pa�stw
- i stanowczo odrzucam stwierdzenie, �e Niemcy s� z tego
powodu pokrzywdzeni. Utrudnienia w swobodnym porusza-
niu si� - a tak: to jest krzywda. Dla ludzi zreszt�, a nie narod