12383

Szczegóły
Tytuł 12383
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

12383 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 12383 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

12383 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Mark Twain Dzieje niegrzecznego ch�opczyka By� sobie na �wiecie niedobry ch�opiec, kt�rego nazywano Jim - mimo i�, je�li pa�stwo zechcecie wejrze� w te sprawy, przekonacie si�, �e �li ch�opcy w ksi��kach przeznaczonych dla szk�ek niedzielnych prawie zawsze nosz� imi� James. Dziwne, �e ten w�a�nie nazywa� si� Jim, ale nie ma na to rady. Jim nie mia� chorej matki - pobo�nej matki - kt�ra by�a chora na suchoty i ch�tnie zesz�aby do grobu, by odpocz�� wreszcie, gdyby nie kocha�a tak bardzo swego syna i nie l�ka�a si�, �e ludzie b�d� dla� zbyt surowi i zimni, skoro jej zabraknie. Wi�kszo�� z�ych ch�opc�w w ksi��kach szkolnych zwie si� Jamesami i posiada chore matki, kt�re ucz� ich modlitwy wieczornej, nuc� im �a�osnym a czu�ym g�osem ko�ysank� do snu, a potem ca�uj� ich na dobranoc, kl�cz� ko�o ich ��ka i p�acz�. Z tym jednak ch�opcem sprawa mia�a si� zupe�nie inaczej. Nazywa� si� Jim, a matka jego by�a jak najzdrowsza, nie mia�a ani suchot, ani w og�le niczego w tym rodzaju. By�a zdrowa jak ryba, nie odznacza�a si� pobo�no�ci�, a przy tym wcale nie niepokoi�a si� o Jima. Zwyk�a ona mawia�, �e je�eli nawet Jim skr�ci kark, to b�dzie to ma�a strata. Usypia�a go zawsze klapsami i nigdy nie ca�owa�a na po�egnanie: przeciwnie, wychodz�c z pokoju targa�a go za uszy. Razu pewnego �w z�y ch�opak ukrad� klucz od spi�arki, wlaz� tam, najad� si� konfitur, a do s�oika dola� smo�y, aby matka nie zauwa�y�a braku. I podczas tej operacji nie ogarn�� go wcale nag�y l�k ani g�os tajemniczy nie szepn�� mu wcale: "Czy to dobrze nie s�ucha� mamy? Czy to nie grzech tak post�powa�? Dok�d id� niegrzeczni ch�opcy zjadaj�cy konfitury swych dobrych, mi�ych matek?" Z�y Jim nie ukl�k� bynajmniej i nie przyrzek� solennie, �e nigdy wi�cej nie b�dzie niegrzeczny, i nie wsta� z lekkim sercem, i nie poszed� powiedzie� tego swojej mamusi prosz�c j� o przebaczenie, a ona nie pob�ogos�awi�a go ze �zami dumy i wdzi�czno�ci w oczach. Nie. Tak dzieje si� z wszystkimi niegrzecznymi ch�opcami w ksi��kach szkolnych, lecz - chocia� jest to bardzo dziwne - z Jimem wszystko dzia�o si� inaczej. Jim po�ar� konfitury, rzek� "klawo!" (wed�ug swojej wulgarnej maniery) - po czym zala� s�oik smo�� i znowu rzek� "klawo!", wreszcie za�mia� si� dodaj�c, �e "stara w�cieknie si� chyba, gdy to zobaczy". Gdy za� ujrza�a, Jim pocz�� zaklina� si�, �e o niczym nie wie, po czym matka zbi�a go r�zg� i p�aka� on, nie za� ona. Wszystko w tym ch�opcu by�o niezwykle - wszystko dzia�o si� z nim inaczej, ni� dzieje si� z niegrzecznymi Jamesami w ksi��kach szkolnych. Razu pewnego Jim wlaz� na jab�o� farmera Acrone'a po to, by kra�� jab�ka; ga��� za�ama�a si�, to prawda, ale Jim nie spad� i nie z�ama� sobie r�ki, przy czym nie pogryz� go z�y brytan farmera i Jim nie przele�a� kilku tygodni w ��ku; nie wpad� w skruch� i nie sta� si� grzecznym ch�opczykiem. O, nie! Nakrad� jab�ek ile wlaz�o, po czym najspokojniej w �wiecie zlaz� z drzewa; z psem, kt�ry nadbieg�, aby go rozszarpa�, da� sobie doskonale rad� cisn�wszy we� z ca�ej si�y ceg��. Jest to rzeczywi�cie dziwne, gdy� nic podobnego nigdy nie zdarzy�o si� w tych mi�ych ksi��eczkach w kolorowych ok�adkach, przedstawiaj�cych m�czyzn w przedziwnych frakowych marynarkach, grzybiastych kapeluszach i przykr�tkich spodniach, kobiety za� w sukniach, jakich nie spotyka si� w �yciu. Nie - nic podobnego nie trafia si� w �adnej ksi��ce przeznaczonej dla naszych szk�ek niedzielnych. Innym razem Jim skrad� scyzoryk swemu nauczycielowi, a l�kaj�c si�, �e zostanie zdemaskowany i obity, wsun�� scyzoryk w czapk� George'a Wilsona, syna biednej wdowy pani Wilson, ch�opca moralnego, najbardziej przyk�adnego ch�opca ze wsi, kt�ry zawsze s�ucha� matki i nigdy nie m�wi� nieprawdy, kocha� swe lekcje i ub�stwia� szk�k� niedzieln�. I kiedy scyzoryk wypad� mu z czapki i biedny George zwiesi� g�ow� i poczerwienia� jak gdyby w poczuciu winy, a zasmucony nauczyciel musia� zarzuci� mu kradzie� i ju�, ju� zamierza� opu�ci� r�zg� na jego dr��ce plecy - siwow�osy, nieprawdopodobny s�dzia z s�du pokoju nie ukaza� si� nagle mi�dzy nimi, nie wyci�gn�� uroczy�cie r�ki i nie o�wiadczy�: "Wara od tego szlachetnego ch�opca, tam oto stoi przest�pca! Przechodzi�em w�a�nie podczas pauzy ko�o szko�y i - niezauwa�ony przez nikogo - widzia�em, jak dokonane zosta�o przest�pstwo!" I po tym wszystkim Jima nie obito r�zgami, a czcigodny s�dzia, z pe�nymi �ez oczyma, nie wyg�osi� kazania i nie wzi�� George'a Wilsona za r�k� i nie o�wiadczy�, �e taki ch�opiec godzien jest lepszego losu, i nie kaza� mu przyj�� p�niej do siebie, by mieszka� z nim pod jednym dachem, zamiata� mu biuro, pali� w piecu, biega� na posy�ki, r�ba� drzewo, studiowa� prawo, by� pomocnym �onie s�dziego w gospodarstwie, za� z ca�ego pozosta�ego czasu korzysta� dla swej zabawy, a za to wszystko otrzymywa� po czterdzie�ci cent�w na miesi�c i rozkoszowa� si� swym szcz�ciem. Nie. Tak by�oby si� dzia�o w ksi��kach, ale tak nie sta�o si� z George'em. �aden stary kr�tacz s�dowy nie wmiesza� si� do tej sprawy, tote� przyk�adny ch�opiec George Wilson dosta� lanie, Jim za� cieszy� si� z tego, dlatego �e Jim, prosz� pa�stwa, nienawidzi� przyk�adnych ch�opc�w. Jim m�wi�, �e "wstr�tne mu s� te zmok�e kury". Oto jak si� wyra�a� ten z�y, niegrzeczny ch�opiec. Ale najdziwniejsze ze wszystkiego, co dzia�o si� z Jimem, by�o to, �e pojecha� on ��dk� na przeja�d�k� w niedziel� i nie uton��; innym za� razem spotka�a go burza, gdy �apa� ryby w niedziel�, i bynajmniej nie zgin�� od pioruna! Mo�ecie pa�stwo przegl�da� wszystkie ksi��ki szk�ek niedzielnych od dnia dzisiejszego a� po najbli�sze �wi�ta Bo�ego Narodzenia i nie spotkacie nigdzie podobnych fenomen�w. Przeciwnie, przeczytacie tam, �e wszyscy niegrzeczni ch�opcy, kt�rzy je�dzili w niedziel� ��dk�, musieli niechybnie uton�� i �e wszystkich niegrzecznych ch�opc�w, kt�rych spotka�a burza podczas �owienia ryb w niedziel�, musia� koniecznie zabi� piorun. ��dki z niegrzecznymi ch�opcami zawsze wywracaj� si� i zawsze bywa burza, gdy niegrzeczni ch�opcy �api� ryby w niedziel�. W jaki wi�c spos�b ocala� Jim - pozostaje naprawd� tajemnic�. Jim, jak si� wydaje, by� jaki� zaczarowany, tak, na pewno tak by� musia�o. Wszystko mu uchodzi�o p�azem. Jim podsun�� nawet s�oniowi w mena�erii paczk� tytoniu i s�o� nie zmia�d�y� mu czaszki tr�b�. Innym razem zakrad� si� do kredensu po wod� mi�tow� i wcale nie napi� si� przez omy�k� witriolu. Ukrad� tak�e ojcu fuzj�, z kt�rej strzela� co niedziel�, i mimo to ani razu nie ustrzeli� sobie trzech czy czterech palc�w. Raz w gniewie waln�� sw� najm�odsz� siostrzyczk� w czo�o, ale ona nie wi�a si� w b�lach w ci�gu d�ugich dni letnich i nie umar�a ze s�owami przebaczenia na wargach, s�owami, kt�re zdwoi�y cierpienia jego udr�czonego serca. Nie, ona to prze�y�a. A wreszcie Jim uciek� z domu i wst�pi� do marynarki, ale wr�ciwszy do ojczyzny nie poczu� si� osamotniony na �wiecie, dowiedziawszy si�, �e jego bliscy �pi� na cichym cmentarzysku, za� poro�ni�ty winem dom jego dzieci�stwa ju� niemal zapad� si� ze staro�ci. O, nie! Jim wr�ci� do domu pijany jak szewc i na samym progu ojczyzny - dosta� si� do komisariatu. Wreszcie wyr�s� i o�eni� si�, sp�odzi� chmar� dzieci i raz w nocy zmia�d�y� im wszystkim g�owy siekier�; nast�pnie wzbogaci� si� na swoich �ajdactwach i oszustwach; dzi� jest najohydniejszym �otrem w swojej wsi rodzinnej, cieszy si� og�lnym powa�aniem i zosta� wybrany do Kongresu. Sami wi�c pa�stwo widzicie, �e �adnemu niegrzecznemu Jamesowi z ksi��eczek dla szk�ek niedzielnych nie wiod�o si� nigdy tak dobrze jak grzesznemu i najwidoczniej zaczarowanemu Jimowi.