11938

Szczegóły
Tytuł 11938
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

11938 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 11938 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

11938 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Kir Bu�yczow Milion Przyg�d (Prze�o�y�a: El�bieta Zychowicz) Za sto lat bulwar Gogola w Moskwie b�dzie kilkakrotnie poszerzony i przekszta�cony w park botaniczny. B�d� tam sosnowe bory, d�browy i brze�niaki, zaro�la bambusowe, aleja palm kokosowych, sztucznie wzniesiona g�ra z modrymi �wierkami i szarotkami na szczycie, jezioro zaro�ni�te olbrzymimi liliami wodnymi i papirusem, oran�eria, w kt�rej znajd� si� ro�liny przywiezione z innych planet, a nawet niewielka sawanna z baobabem po�rodku. W pobli�u placu Arbackiego, za pomnikiem Gogola ton�cym w cieniu cyprys�w i eukaliptus�w, stanie do�� niezwyk�a stacja biologiczna. Niezwyk�a � poniewa� jej pracownikami b�d� dzieci najwy�ej dwunastoletnie. Nie s�d�my jednak, i� m�odym biologom tylko zabawa i g�upstwa w g�owie. Pragn� oni zosta� w przysz�o�ci prawdziwymi naukowcami i prac� sw� traktuj� ogromnie serio. Pawe� Geraskin jest in�ynierem-genetykiem, Arkasza Sapo�kow uprawia pole do�wiadczalne, Masza Bie�aja wraz ze sw� siostr� Natasz� badaj� �ycie delfin�w i ryb w basenie z wod� morsk�, Alicja Sielezniewa i D�awad Rachimow maj� za� pod sw� opiek� niewielki ogr�d zoologiczny. Podczas wakacji biologowie wyruszaj� na ekspedycje. W roku, o kt�rym b�dzie mowa, odwiedzili Morze �r�dziemne, wysp� Jaw� i kilka dalekich planet, znale�li pitekantropa, flot� tyrana Diostura, zwyci�yli w uczciwej walce Czarnego Rycerza, poznali tygroszczura i wystrychn�li na dudka pirack� mam�. W og�le prze�yli milion przyg�d, o kt�rych przeczytacie w tej w�a�nie ksi��ce. CZʌ� PIERWSZA NOWE PRACE HERKULESA PRACOWNIA AUGIASZA Wiosenny poranek zacz�� si� spokojnie, sko�czy� natomiast wielkim skandalem. Pierwszy, jak zwykle, przyszed� Arkasza. Pospieszy� na poletko, na kt�rym hodowa� czu�okwiaty. Wszystkie ro�liny s� obdarzone zdolno�ci� odczuwania, ale kto si� w tych odczuciach po�apie. Na widok Arkaszy kwiaty zacz�y kiwa� g��wkami. Rozchyla�y p�atki, porusza�y listkami manifestuj�c sw� rado��. Arkasza pod��czy� w�� ogrodowy i zacz�� podlewa� swych podopiecznych ciep�� witaminizowan� wod�. Nast�pnie zjawi� si� D�awad. Nakarmi� zwierz�ta w klatkach i wypu�ci� na swobod� pitekantropa Heraklesa, kt�ry z miejsca pop�dzi� w stron� domku zamieszkanego przez trzy psy � Po�kana, Rus�ana i Su�tana, b�d�ce � o dziwo! � siostrami. Psy pracowa�y latem u geolog�w odnajduj�c w�chem z�o�a rudy i skamienia�o�ci g��boko pod ziemi�. Poniewa� sezon jeszcze si� nie zacz��, siostry mia�y wolne i zaprzyja�ni�y si� z Heraklesem, kt�ry sprytnie t� przyja�� wykorzystywa� zjadaj�c dwa �niadania � u siebie i u nich. Przybieg�y bli�niaczki Masza i Natasza, szczuplutkie, wielkookie, z identycznymi zadrapaniami na kolanach. Z wygl�du podobne do siebie jak dwie krople wody, charakterem r�ni� si� ca�kowicie. Masza, bardzo powa�na, zapewnia, �e kocha wy��cznie nauk�, okropnie za� lekkomy�lna Natasza ma w g�owie nie tyle nauk�, co zwierz�ta i ta�ce. Na widok dziewczynek delfiny Griszka i Medea wychyli�y si� a� do po�owy z basenu � tak si� st�skni�y przez noc. Alicja Sielezniewa sp�ni�a si�. W Centrum Kosmicznym, w kt�rym mia�a ustali� termin wycieczki na planet� Penelopa, powiedziano jej, i� na razie nie wiadomo, czy b�d� miejsca, i kazano zg�osi� si� za miesi�c. By�a tak zmartwiona, �e nie spostrzeg�a nawet wyci�gni�tej �apy Heraklesa, kt�ry czy to chcia� si� przywita�, czy te� mia� nadziej� na jaki� przysmak. Wesz�a do nie wysokiego budynku, w kt�rym mie�ci�a si� pracownia, aby si� przebra� i zostawi� teczk�. Po chwili wybieg�a, wo�aj�c z gniewem: � To istna stajnia Augiasza, a nie pracownia! Herakles, kt�ry czeka� na ni� przy drzwiach, nic na to nie odpowiedzia�, jako �e nigdy nie czyta� greckich mit�w, a poza tym zna� tylko s�owa �jadalne�. Mimo wysi�k�w nauczycieli nie uda�o mu si� wyj�� poza wyrazy �banan�, �jab�ko�, �mleko�, �cukier� Okrzyk Alicji us�ysza�a Masze�ka Bie�aja. � Mowa � rzuci�a. � Paszka Geraskin siedzia� tam wczoraj do p�nego wieczora, ale na sprz�tanie, oczywi�cie zabrak�o mu czasu. � Ot� i on � odezwa�a si� Natasza. � O wilku mowa. Paszka Geraskin szed� wolno kokosow� alej� w kierunku stacji, czytaj�c po drodze ksi��k�. Na ok�adce rzuca� si� w oczy wypisany du�ymi literami tytu�: �Mitologia grecka�. � Sp�jrzcie tylko � wycedzi�a z�o�liwie Masze�ka. � Ten m�odzieniec chce si� dowiedzie�, jak si� czy�ci stajnie Augiasza. Paszka us�ysza�, przystan�� i za�o�ywszy palcem stronic�, rzek�: � Pozwol� sobie wyja�ni�, �e Herakles �dokona� wielu niezwyk�ych czyn�w na skutek prze�ladowa� Hery�. Na marginesie � Hera to �ona Zeusa. Pitekantrop Herakles, us�yszawszy swoje imi�, natychmiast zareagowa�: � Daj banana. Paszka popatrzy� na� z zadum� i stwierdzi�: � No c�, nie nadajesz si� do wielkich czyn�w. Za niski jeste�. � S�uchaj no, Paszka � pos�pnie spyta�a Alicja � co robi�e� wczoraj w pracowni? Mo�na by pomy�le�, �e od trzydziestu lat nikt tam nie sprz�ta�. � Kiedy wpada mi do g�owy jaki� pomys� � odrzek� Paszka � nie zwracam uwagi na drobiazgi. � Ale my zwracamy � powiedzia�a Masze�ka. � Przesta�cie si� ciska� � przerwa� jej Paszka. � Zaraz posprz�tam. Za p� godziny wszystko b�dzie na wysoki po�ysk. � To brzmi pi�knie, tyle �e trudno uwierzy� � wtr�ci� Arkasza. � Proponuj� na czas sprz�tania zabra� Paszce ksi��k�. Zaczyta si� i o bo�ym �wiecie zapomni. Po kr�tkiej utarczce Paszka odda� wreszcie ksi��k� i uda� si� do pracowni liza� rany i obmy�la� zemst�. Nie chcia�o mu si� sprz�ta�, to takie nudne zaj�cie. Podszed� do okna. Masze�ka siedzia�a na brzegu basenu, obok niej le�a�y kurtki z cyframi. Delfiny wkuwa�y tabliczk� mno�enia. Nie opodal Natasza wi�a wianek z pierwszych ��tych mlecz�w. D�awad dyskutowa� o czym� z Alicj�, a nad nimi g�rowa�a smutna, g�upia, ciekawska �yrafa o imieniu Szelma, z jednym rogiem po�rodku czo�a. �Jakim cudem uda�o mi si� tak na�mieci�?� � zdumia� si� Paszka. Na pod�odze wala�y si� zmi�te kawa�ki papieru, �cinki ta�my magnetofonowej, pr�bki gleby, ga��zki, sk�rki z pomara�czy, stru�yny, okruchy rozbitych kolb, szkie�ka przedmiotowe, skorupki orzech�w � �lady wczorajszej burzliwej dzia�alno�ci, kiedy to Paszka wpad� na genialny pomys� stworzenia zwierz�cia bez p�uc i skrzeli, zdolnego do �ycia w pr�ni. Pomys� wzi�� w �eb gdzie� ko�o jedenastej i w�a�nie akurat wtedy zadzwoni�a mama, przykazuj�c, by natychmiast wraca� do domu. �Fakt, i� jeste� entuzjast� i �yjesz w�r�d entuzjast�w, ma r�wnie� swoje z�e strony� � pomy�la� Paszka. Wszystkie dzieci, nie wy��czaj�c Paszki, sp�dza�y na stacji ca�y wolny czas, prosto ze szko�y spieszy�y do swych zwierz�t i ro�lin, a w sobot� oraz niedziel� cz�sto przesiadywa�y tam od rana do wieczora. Mama Paszki gdera�a, �e ca�kiem ju� rzuci� sport i robi b��dy w wypracowaniach. W czasie wakacji dzieci planowa�y podr� na Penelop� do prawdziwej, nie zbadanej jeszcze d�ungli � jak tu zrezygnowa� z takiej frajdy? Paszka westchn��, wzi�� g�bk� i zacz�� przeciera� st� laboratoryjny, zrzucaj�c niepotrzebne rupiecie na pod�og�. �Szkoda � pomy�la� � �e mi zabrali Mitologi� greck�. Przyda�oby si� teraz przeczyta�, w jaki spos�b Herakles wyczy�ci� stajnie Augiasza. Mo�e u�y� jakiego� fortelu?� Gdy po p�godzinie do pracowni zajrza� D�awad, Paszka zd��y� ju� przetrze� wszystkie sto�y, poustawia� na miejscu kolby i mikroskopy, pochowa� przyrz�dy do szaf, tylko na pod�odze pi�trzy�a si� jeszcze wi�ksza sterta �mieci. � D�ugo masz zamiar si� grzeba�? � spyta� D�awad. � Mo�e ci pom�c? � Dam sobie rad�. Za pi�� minut ko�cz�. Zgarn�� szczotk� �miecie na �rodek pokoju � uros�a z nich g�ra prawie po pas. D�awad poszed� sobie, Paszka za� przystan�� przed stert� zastanawiaj�c si�, jak by tu j� wynie�� za jednym zamachem. Nagle w otwartym oknie ukaza�a si� g�owa pitekantropa. Na widok �mieci Herakles a� j�kn�� z zachwytu. I wtedy Paszce wpad� do g�owy wspania�y pomys�. � Chod� no tu � powiedzia�. Herakles pos�usznie wskoczy� przez okno. � Powierzam ci spraw� ogromnej wagi � oznajmi� Paszka. � Je�li wyniesiesz to z naszej pracowni Augiasza, dostaniesz banana. Herakles wyt�y� sw�j niedorozwini�ty m�zg i rzek� po namy�le: � Dwa banany. � Dobra, niech b�d� dwa � zgodzi� si� Paszka. � Musz� pobiec na chwil� do domu. �eby do mojego powrotu by�o tu czysto. � B�-zro � odpowiedzia� pitekantrop. Pro�ba Paszki wcale Heraklesa nie zdziwi�a. Cz�sto pos�ugiwano si� nim przy r�nych pracach, kt�re nie wymaga�y zbyt wiele rozumu. Co prawda niczego nie robi� za darmo. Paszka wyjrza� przez okno. Ani �ywej duszy. Przeskoczy� przez parapet i pobieg� do domu. Herakles popatrzy� na �miecie i poskroba� si� w g�ow�. Sterta by�a ogromna, nie da si� jej wynie�� na jeden raz. A pitekantrop by� strasznym leniem. My�la� przez ca�� minut�, jak tu zarobi� banana bez wysi�ku, a� wymy�li�. Na polanie obok pracowni le�a� w�� do podlewania. Herakles umia� si� nim pos�ugiwa�, podczas upa��w czatowa� na przechodni�w, oblewa� ich od st�p do g��w, wydaj�c okrzyki rado�ci. Wyskoczy� z pracowni, odkr�ci� kran i pu�ci� strumie� wody do wewn�trz. Strumie� by� s�aby, po chwili na pod�odze utworzy�a si� wielka ka�u�a, w kt�rej p�ywa�y �miecie. To go nie zadowoli�o. Odkr�ci� kran do oporu i wczepiwszy si� �apami w niepos�uszny koniec w�a, skierowa� gruby strumie� w b�otnisty �mietnik, kt�ry niegdy� by� pracowni�. Woda uderzy�a w stert�. Papierki, szmatki, okruchy szk�a, drewienka znios�o pod przeciwleg�� �cian�. W�� miota� si� w �apach Heraklesa i nic dziwnego, �e woda zmy�a wszystko, co sta�o sto�ach � kolby, przyrz�dy, butelki i prob�wki. Na szcz�cie ocala� mikroskop i oszklone szafki. Drzwi pracowni pod naporem wody ust�pi�y i rw�ca rzeka, nios�ca ze sob� mn�stwo przedmiot�w, run�a na zewn�trz, zbi�a z n�g Arkasz� i zawirowa�a wok� n�g �yrafy Szelmy. Do Heraklesa dotar�o, �e narozrabia� jak pijany zaj�c. Rzuci� w��, wdrapa� si� b�yskawicznie na mangowiec i zerwawszy owoc, zacz�� go obiera�, udaj�c, i� ca�a sytuacja go nie dotyczy. Paszka wr�ci� po pi�ciu minutach, kiedy pierwsza burza ju� min�a. W ko�cu Natasza Bie�aja nawet si� nad nim u�ali�a, poniewa� zdenerwowa� si� bardziej od innych. Arkasza zwr�ci� mu �Mitologi� greck��, m�wi�c: � Nie zd��y�e� jeszcze przeczyta� najciekawszej historii i nie wiesz, �e nasz pitekantrop czy�ci� pracowni� wed�ug staro�ytnego przepisu. � Jak to? � zdziwi� si� Paszka. � A tak to. Herakles skierowa� do stajni Augiasza poblisk� rzek�. � Pe�na zgodno�� � powiedzia�a Masze�ka. � Z ma�ym wyj�tkiem: w stajniach Augiasza nigdy nie by�o mikroskop�w. POJAWIENIE SI� HERAKLESA Warto przy okazji wyja�ni�, sk�d si� wzi�� w stacji pitekantrop. Alicja, Arkasza, D�awad i Paszka byli w Instytucie Czasu. Dawno ju� chcieli si� tam wybra�, ale kabiny czasu by�y z rocznym wyprzedzeniem zarezerwowane dla naukowc�w, turyst�w za� nie wpuszcza si� do przesz�o�ci. Ma�o to si� mo�e zdarzy�? Na szcz�cie Alicja Sielezniewa ma du�e chody r�wnie� i w tym instytucie. Zdarza�o si� jej ju� bywa� w przesz�o�ci. Pewnego dnia w stacji biologicznej rozleg� si� dzwonek i na ekranie wideofonu ukaza� si� m�ody k�dzierzawy chudzielec nazwiskiem Richard Tempest. � Niespodziewanie zwolni�a si� du�a kabina � oznajmi�. � Wszystko za�atwi�em. Jedn� nog� ju� tam jeste�cie. Nie min�o nawet p� godziny, gdy biologowie stan�li przed drzwiami Instytutu, gdzie ju� czeka� Richard. � A wi�c � powiedzia� � chcecie zobaczy�, gdzie, kiedy i w jaki spos�b ma�pa przekszta�ci�a si� w cz�owieka? � W�a�nie � potwierdzi� D�awad. � Obowi�zkiem uczonych jest uchwycenie tego w�a�nie momentu. � W takim razie zechciejcie mi powiedzie� � ci�gn�� Richard prowadz�c dzieci do �rodka ogromnego budynku � Kt�rego dnia, miesi�ca czy cho�by roku przed nasz� er� mia�o miejsce to wydarzenie. Przy okazji mo�e mi przypomnicie, w jakiej cz�ci kuli ziemskiej si� to zdarzy�o. � Dok�adnie nie mog� okre�li�, ale w przybli�eniu... � zaduma� si� D�awad. � Zacznijmy od przybli�onej daty. � Mniej wi�cej od miliona do dw�ch milion�w lat wstecz. Alicja i Paszka roze�mieli si�, Richard za� z bardzo powa�n� min� zapisa� t� dat� i powiedzia� z westchnieniem: � Dzi�ki za informacj�. No, a teraz podajcie mi miejsce tego zdarzenia. � Gdzie� w Afryce albo w Azji Po�udniowej. � C� za niezwyk�a dok�adno�� � Richard zn�w co� zapisa�. � A zatem wyruszamy gdzie� na po�udnie w czasy o milion do dw�ch milion�w lat wcze�niejsze. I je�li nam si� powiedzie, zobaczymy, jak ma�pa staje si� cz�owiekiem. Oczywi�cie by�y to �arty. Naukowcy ju� od dawna interesowali si� tym problemem i kilkakrotnie latali w przesz�o�� w poszukiwaniu prehistorycznego cz�owieka. Wiadomo, �e nikt nie m�g� zaobserwowa�, jak ma�pa sta�a si� cz�owiekiem, poniewa� takiego momentu po prostu nie by�o. Uda�o si� natomiast odnale�� na Jawie stado naszych bardzo dalekich przodk�w � pitekantrop�w. Najpierw Richard oprowadzi� biolog�w po Instytucie Czasu. By�y tam wszystkiego trzy sale z kabinami do podr�owania w przesz�o��. Jak wiadomo, w przysz�o�� pod podr�owa� nie spos�b, poniewa� jeszcze jej nie ma. Ile kabin, tyle wydzia��w. Pierwszy � to wydzia� historyczny. Pracuj�cy tu naukowcy pisz� szczeg�ow�, dok�adn�, ilustrowan� histori� ludzko�ci. Dzieci wesz�y do galerii, gdzie wisia�y wielkie kolorowe fotografie s�ynnych ludzi przesz�o�ci. By�y w�r�d nich portrety Homera, Joanny d�Arc, m�odego Leonarda da Vinci oraz starego Leonarda da Vinci, wodza Hun�w Attyli, a nawet Ilji Muromca, kt�ry okaza� si� m�odym b��kitnookim w�saczem. By�y tam tysi�ce zdj�� z r�nych epok. Na przyk�ad widok Babilonu z lotu ptaka, p�on�cy Rzym podpalony przez Nerona, a nawet wioska znajduj�ca si� ongi� na miejscu Moskwy... Paszka Geraskin, skr�caj�c si� z zazdro�ci, szepn�� Alicji: � Chyba przenios� si� do historyk�w. Ci to maj� ciekawe �ycie. � A ja nigdy przenigdy nie zdradz� biologii � zarzeka� si� D�awad. � Historycy tylko obja�niaj� to, co si� ju� zdarzy�o, natomiast my, biologowie, zmieniamy �wiat. � Ja�owa dyskusja � przerwa� im Richard otwieraj�c drzwi do nast�pnej sali. � Wszyscy zmieniamy �wiat, historycy r�wnie�. Nasz �wiat istnieje nie od dzi� i jutro si� nie sko�czy. Kiedy dowiadujemy si� czego� nowego o przesz�o�ci, zmieniamy tym samym nie tylko przesz�o��, ale i tera�niejszo��. Rozumiecie? Zatrzymali si� przed portretem trzymetrowej wysoko�ci: m�oda, �adna kobieta z k�dzierzawym ch�opczykiem na r�ku. Dziecko by�o czym� podenerwowane, lada chwila wybuchnie p�aczem. � Kto to? � spyta�a Alicja. � Unikalne zdj�cie � powiedzia� Richard. � Nasi polowali na nie przez okr�g�y rok. Malutki Puszkin na r�kach u mamy. � Zwariowa� mo�na! � j�kn�� Paszka, przechodz�c do kolejnej sali. Tu znajdowa�o si� ca�e wyposa�enie historyk�w: odzie�, buty, bro�, ozdoby. Rz�dami ci�gn�y si� szafy z muszkieterskimi kaftanami i p�aszczami, sta�y w szeregu botforty i rzymskie sanda�y, pi�trzy�y si� kapelusze z pi�rami i zielone turbany wysadzane rubinami i brylantami. Pod �cian� � rz�dem zbroje rycerskie. � To wszystko autentyczne? � spyta� Paszka. Nikt nie odpowiedzia�. To przecie� jasno, �e wszystko pochodzi stamt�d. Kiedy naukowiec, zajmuj�cy si� czasem, udaje si� w przesz�o��, uczy si� j�zyka i obyczaj�w �swojej� epoki dok�adniej ni� niegdysiejsi szpiedzy. Nast�pnie specjalna komisja sprawdza jego przygotowanie. Je�li uzna, �e jest niedostatecznie got�w � nie ma mowy, by go pu�ci�a. Nogi Paszki jakby wros�y w pod�og� � nie, nie odejdzie st�d to ponad jego si�y. Richard musia� go za r�k� wyci�gn�� z sali. Pi�tro wy�ej mie�ci� si� wydzia� badawczy. Pracowali tu specjali�ci z najrozmaitszych dziedzin nauki. Przesz�o�� mo�e odpowied� na wiele nie rozwi�zanych problem�w. Geologowie wyruszaj� milion lat wstecz, �eby dowiedzie� si�, w jaki spos�b przesuwa�y si� kontynenty, jak� g��boko�� mia�y pierwotne oceany, botanicy przywo�� z przesz�o�ci wymar�e ro�liny do wykorzystania w gospodarce, astronomowie na w�asne oczy, ogl�daj� za�mienie S�o�ca, kt�re mia�o miejsce trzy tysi�ce lat temu w Indiach Po�udniowych... Trzeci wydzia� Instytutu, dok�d Richard ju� dzieci nie zaprowadzi�, ale tylko o nim opowiedzia�, wyda� si� Alicji najciekawszy. Nazywa� si� tak: �Wydzia� naprawiania historycznych b��d�w i niesprawiedliwo�ci�. Osobom postronnym wst�p by� zabroniony, a to dlatego, �e naukowcy przeprowadzaj� tu tak subtelne i ryzykowne operacje, i� najmniejszy b��d mo�e drogo kosztowa� ca�� Ziemi�. � Na przyk�ad � opowiada� Richard � wiadomo, �e Gogol spali� drugi tom swojej powie�ci �Martwe dusze�. A przecie� ka�dy z nas mo�e go przeczyta�. � Mam to w domu � powiedzia� Paszka. � Nic dziwnego. A by�o to tak: pracownik trzeciego wydzia�u przenikn�� w przesz�o�� dok�adnie tego dnia, gdy Gogol zabiera� si� do palenia swojej powie�ci, i w ostatniej chwili zdo�a� niepostrze�enie pod�o�y� zamiast niej plik czystego papieru. Bieg historii pozosta� nie zak��cony, natomiast my, potomni Gogola, mogli�my przeczyta� ca�� powie��. � No, a co jeszcze? � spyta�a Alicja. � Jeszcze? S�yszeli�cie o Bibliotece Aleksandryjskiej? � Ja s�ysza�em � powiedzia� Arkasza. � Znajdowa�a si� w Egipcie, w Aleksandrii, i sp�on�a podczas obl�enia Aleksandrii przez Juliusza Cezara. � Podczas tego po�aru sp�on�o wiele tysi�cy papirus�w. Niedawno nasz Instytut postanowi� bibliotek� uratowa�. Uda�o nam si� wynie�� trzy tysi�ce osiemset r�kopis�w z ogarni�tego p�omieniami budynku. Wiele razy nasi pracownicy rzucali si� w ogie� i dym, wracali stamt�d osmaleni, na wp� uduszeni i natychmiast, oddawszy sw� zdobycz, spieszyli z powrotem... � A biblioteka Iwana Gro�nego? � spyta� D�awad. � Odnale�li�cie j�? � Odnajdziemy na pewno � odpar� Richard. � Nie schowa przed nami. No dobra, czas na nas. Sami szykujemy si� do podr�y w przesz�o��. W sali wydzia�u badawczego musieli jeszcze poczeka� par� minut. Kabina wci�� by�a zaj�ta, czekano na powr�t z przesz�o�ci fizyk�w, kt�rzy obserwowali upadek meteorytu Tunguskiego. Tymczasem Richard pokaza� go�ciom do�wiadczalny ekran czasu, umieszczony poziomo nad sto�em. Wszystko, co si� pod nim znajdzie, zaczyna si� porusza� wstecz w czasie. Nie w taki spos�b jak w kabinie, gdzie cz�owiek mo�e przelecie� milion lat i ani troch� si� nie zmieni. Gdyby po�o�y� pod ekranem motyla, po pewnym czasie przekszta�ci si� w poczwark�, a nast�pnie w g�sienic�. Szmatka zamieni si� w obrus, kt�rym by�a niegdy�, a na kartce papieru z zatartymi literami mo�na wkr�tce odczyta� dawn� tre��. Przyrz�d ten zosta� skonstruowany na pro�b� konserwator�w starych obraz�w i r�kopis�w, z pewno�ci� jednak przyda si� do wielu innych cel�w. Zabucza�a syrena � wracali fizycy. Dzieci pobieg�y do sali, by nie przegapi� tego momentu. Nad kabin� zap�on�� napis: �30 czerwca 1908 roku�. Drzwi si� otworzy�y, z kabiny wysz�o dw�ch m�czyzn. Byli dziwnie ubrani � w waciaki i wysokie buty z cholewami. Jeden z operator�w zapyta�: � No i co? Widzieli�cie? � Widzieli�my � odpar� ze znu�eniem jeden z przyby�ych, zdejmuj�c fura�erk� i ocieraj�c pot z czo�a. � J�dro komety, tak jak m�wi�em. � O tym jeszcze podyskutujemy � powiedzia� drugi, �ci�gaj�c z ramion zielony plecak i ostro�nie k�ad�c go na pod�odze. � Tu s� wszystkie filmy, zapisy i pr�bki. Ale w tej chwili mam tylko jedno marzenie � wzi�� gor�c� k�piel i zapomnie� o komarach. Fizycy nie zd��yli jeszcze wyj�� z sali, gdy do dzieci podbieg�a niewysoka, drobna kobieta. � Pr�dzej! � zawo�a�a. � Bo nas wygoni� astronomowie. Czekaj� na kabin� od wczoraj rana. Richard, zaprowad� ich do komory dezynfekcyjnej. Daj im maski i �eby�cie za pi�� minut byli tu z powrotem. Przez ten czas wybior� kod. Jawa, milion-dwana�cie wed�ug krzywej Pietrowa, prawda? W ci�gu kilku minut dzieci oczyszczono ze wszystkich mikrob�w � nie wolno przecie� zawie�� w przesz�o�� jakiego� mikroskopijnego upominku z dwudziestego pierwszego wieku � i wydano im maski ochronne z filtrami. Zanim si� obejrzeli, byli ju� w kabinie, kt�ra natychmiast zabrz�cza�a, zamigota�a lampkami, szykuj�c si� do skoku d�ugo�ci miliona lat. Sam przelot na pierwotn� Jaw� trwa� mgnienie oka. Uczucie jednak by�o nieprzyjemne, zw�aszcza dla podr�uj�cych po raz pierwszy. Jakby zapadanie w bezdenn� przepa��, i taki ko�owrotek, �e nie wiadomo, gdzie g�ra, gdzie d�. Kabina sta�a na wierzcho�ku niewysokiego, poros�ego traw� i rzadkimi zaro�lami wzg�rza nad kr�t� rzeczk�. Richard otworzy� drzwi i dzieciaki wysypa�y si� z kabiny jak groch. Twarze owion�o im gor�ce, wilgotne powietrze. � Prosz� nigdzie nie odchodzi� bez mojego pozwolenia! � przykaza� Richard. � To niebezpieczne. Jego g�os, przyt�umiony mask�, brzmia� g�ucho. � A bo co? � odezwa� si� Paszka. � Ca�kiem tu fajnie. Mo�na by zosta�. Du�a mucha podlecia�a do Paszki chc�c na nim usi���. � Odczep si� � przem�wi� do niej Paszka. � Mo�e� ty k��liwa. � I z ca�� pewno�ci� jadowita! � dorzuci�a Alicja. Paszka odst�pi� o krok. Mucha � za nim. Odszed� par� krok�w, mucha � ci�gle za nim. Paszka odskoczy�... ale Richard powiedzia� wtedy: � Spok�j! Albo ju� nigdy nie zabior� dzieci. Uwierzy�em wam, �e jeste�cie prawdziwymi naukowcami... � Sp�jrzcie � przerwa� mu D�awad. � Tam, nad rzek�... I nagle zobaczyli stado pitekantrop�w. Okaza�o si�, �e przodkowie cz�owieka byli ma�pami podobnymi do szympans�w, wzrostu dziesi�cioletniego dziecka. Ze wzg�rza wida�, jak niekt�re przechodzi�y z miejsca na miejsce na tylnych �apach, nie dotykaj�c r�kami ziemi, a jeden, du�y pitekantrop, najpewniej przewodnik stada, trzyma� gruby kij. Co innego ogl�da� film lub czyta� ksi��k�, a co innego zobaczy� na w�asne oczy �wiat swych przodk�w, ma�o � zobaczy�, odczu� ten upa�, wilgotny powiew wiatru, s�ysze� szelest li�ci i pokrzykiwanie pitekantrop�w. � Popatrz � szepn�� D�awad � dziecko. Jeden z pitekantrop�w, mniejszy od innych, odwr�ci� g�ow� w ich stron�, podni�s� �ap� do oczu, os�aniaj�c je od s�o�ca, i usi�owa� dojrze�, kto to zawita� w go�ci. Mama trzepn�a go po karku i malec rozrycza� si�. � Mo�na podej�� troch� bli�ej? � spyta�a Alicja. � Wykluczone! � zabroni� Richard. � Szukali�my tego stada prawie przez dwa lata. Je�li zmieni� miejsce pobytu, zn�w b�dziemy musieli ich szuka�. Patrzcie! Zza drzew wypad� nagle ogromny pr�gowany tygrys z obna�onymi k�ami wielkimi jak szable. Na sekund� przywar� do ziemi i skoczy�. Pitekantropy z piskiem rozpierzch�y si� na wszystkie strony. Tylko przewodnik stada, podni�s�szy kij, usi�owa� os�oni� pozosta�ych. Tygrys chybi� � przewodnik zd��y� uskoczy� i wdrapa� si� na drzewo. Drapie�nik rozgl�da� si� za kolejn� ofiar�. Okaza� si� ni� m�odziutki pitekantrop, kt�ry nie domy�li� si�, �e nale�y schroni� si� na drzewie, lecz pobieg� otwartym zboczem wzg�rza. Tygrys pomkn�� za nim. � Do kabiny! � krzykn�� Richard, chwytaj�c za r�k� Alicj�, kt�ra sta�a najbli�ej. Alicja nie zd��y�a nawet mrugn��, gdy znalaz�a si� w kabinie. D�awad i Arkasza wcisn�li si� za ni�. � Paszka! � krzycza� Richard. � Nie wyg�upiaj si�! Przez przezroczyst� �ciank� kabiny wida� by�o, jak Paszka biegnie na ratunek popiskuj�cemu pitekantropowi, a ku nim skokami p�dzi tygrys. Paszka zd��y� pochwyci� uciekiniera w ostatniej chwili, gdy tygrys ju�-ju� mia� zatopi� w nim swe szablaste z�biska, a uratowa� ich Richard, kt�ry wyci�gn�wszy pistolet, wpakowa� kul� ze �rodkiem usypiaj�cym prosto w pysk drapie�nika. Tygrys run�� na ziemi� �apami do g�ry i zacz�� chrapa�. Paszka, z pitekantropem w obj�ciach, wepchn�� si� do kabiny, za nim � Richard. Wtedy dopiero Richard zorientowa� si�, �e pasa�er�w przyby�o. � Kompletnie zbzikowa�e�! � oburzy� si�. � Natychmiast wypu�� zwierzaka. Ale zwierzak wyra�nie zrozumia�, co mu grozi, i tak wczepi� si� w Paszk�, �e nie mo�na go by�o oderwa�. Skrzecza� przy tym, jakby go zarzynano. Drzwi kabiny zamyka�y si� powoli. � Czy ty rozumiesz, �e z dodatkowy obci��eniem mo�emy w og�le nie trafi� do domu? � Richard wci�� usi�owa� oderwa� pitekantropa od Paszki. � Za p�no � powiedzia� Arkasza. I mia� racj�, poniewa� w kabinie �ciemni�o si� i zn�w rozpocz�o si� gwa�towne spadanie. Kabina p�dzi�a przez czas... Drzwi si� otworzy�y. Znajdowali si� w znajomej pracowni. Drobniutka kobieta, steruj�ca ca�� podr� zawo�a�a z oburzeniem: � To absolutnie niedopuszczalne! Nabrali�cie tyle trofe�w, �e mia�am straszne przeci��enie. Nie wiem, jakim cudem uda�o si� was wyci�gn��... Ach! Z kabiny wyskoczy� przestraszony pitekantrop, wdrapa� si� na st� i wyszczerzywszy z�by, dawa� do zrozumienia, �e bez walki si� wrogom nie podda. � Oho! � odezwa� si� kt�ry� z operator�w. � Oj, dostanie ci si�, Richard, od dyrektora. Nie wolno przecie� zabiera� z przesz�o�ci istot �ywych. Zapomnia�e� o tym? � Gdyby�my go nie wzi�li � t�umaczy� Richard � po�ar�by go tygrys... No i co robi�? Wys�a� go z powrotem? Stado ju� uciek�o... W�wczas z kabiny wyszed� Paszka. M�ody pitekantrop pisn��, skoczy� ku niemu i obj�� z ca�ych si� jak utraconego brata. Roz��czy� ich nie da�o si� �adnym cudem. I tak oto w stacji biologicznej przy bulwarze Gogola pojawi� si� nowy mieszkaniec. Dzieci ochrzci�y go imieniem Herakles i teraz czekaj� chwili, kiedy przekszta�ci si� w cz�owieka. Ale Heraklesowi nie pilno. Ca�kiem mu odpowiada �ycie pitekantropa. DRUGIE URODZINY � Popatrz tylko � rzek� ponuro Arkasza Sapo�kow, spostrzeg�szy Alicj�. � Nie mam zielonego poj�cia, co robi�. Jeszcze wczoraj na do�wiadczalnym poletku k�osi�a si� grz�dka pr�gowanych cytrusojab�ek z planety Penelopa. Cytrusojab�ka, kiedy ju� dojrzej�, niczym nie b�d� si� r�ni� od normalnych jab�ek � ani smakiem, ani te� kszta�tem, tyle �e s� wielko�ci ziarenka grochu i rosn� w k�osach. Jeszcze wczoraj wszyscy podziwiali k�osz�ce si� cytrusojab�ka, a tu przez noc wylaz�y z ziemi penelopia�skie chwasty � k�uj�ce pn�ce krzewy � i ca�kowicie zag�uszy�y dzia�k�, z trudem tylko mo�na by�o wypatrzy� w ich cieniu pochylone k�osy. � Powyrywaj je z korzeniami � podpowiedzia� Paszka Geraskin, kt�ry w�a�nie si� zjawi�. � Chcesz, to ci pomog�? � Nie da rady � westchn�� Arkasza. � Sp�jrz. Z ca�ej si�y poci�gn�� za p�d rogatego chwastu. Dobr� chwil� krzew stawia� op�r, po czym z trzaskiem ust�pi�, wyrywaj�c mocnymi d�ugimi korzeniami metr kwadratowy ziemi. � Szkoda � westchn�� Paszka. � Nie zd��y�y dojrze� twoje jab�uszka. Chwasty ju� od dawna by�y bol�czk� Arkaszy. �eby nie wiem jak przebiera� nasiona ro�lin z innych planet, zawsze jakim� cudem przedostanie si� na grz�dk� chwast. I tym razem w ci�gu jednej nocy chwasty zniweczy�y ca�y miesi�c pracy. � Nie, nie poddam si� � powiedzia� Arkasza prostuj�c szczup�e ramiona i podnosz�c jak bicz wyrwany z korzeniami chwast. � Dobior� si� do was! Tego� dnia po obiedzie wybra� si� do Instytutu Czasu do Richarda Tempesta. � Pami�ta mnie pan? � zapyta�. � Oczywi�cie, �e tak. To wy przywie�li�cie jesieni� pitekantropa, a ja z waszego powodu mia�em bardzo nieprzyjemn� rozmow� z dyrektorem. O co chodzi? Chcesz wys�a� pitekantropa z powrotem? � Nie, niech sobie �yje! Ma r�wnie� pewne zalety. Potrzebuj� na kilka dni waszego ekranu czasu. � Tego, pod kt�rym czas biegnie wstecz? � Nie uszkodz� go. � To chyba niemo�liwe � powiedzia� Richard. � Sam rozumiesz, �e to nie zabawka. � A ja wcale nie mam zamiaru si� bawi�. Udr�czy�y mnie te chwasty. Niech mi pan pomo�e pozby� si� ich. � Ale co ma do tego ekran? � Mam pewien konstruktywny pomys�. � Mog� p�j�� z tob� do dyrektora Instytutu, jestem jednak stuprocentowo pewny, �e si� nie zgodzi. � Mimo wszystko spr�bujmy � powiedzia� z moc� Arkusza. � Mam dar przekonywania dyrektor�w. I mia� racj�. Nazajutrz technicy z Instytutu Czasu ustawili na poletku do�wiadczalnym Arkaszy Sapo�kowa ekran czasu. Bujne zaro�la rogatych cierni wype�ni�y ju� ca�� grz�dk� i osi�gn�y wysoko�� prawie dw�ch metr�w. Po cytrusojab�kach nie by�o nawet �ladu. � No, a teraz opowiedz, jak b�dziesz walczy� ze swoimi chwastami � poprosi�a Masze�ka Bie�aja, ogl�daj�c ze wszystkich stron dziwny przyrz�d. Nad grz�dk� cytrusojab�ek rozpi�ty by� bia�y b�yszcz�cy ekran, od kt�rego ci�gn�y si� przewody i rurki a� do oddalonego o dwadzie�cia metr�w pulpitu sterowania, umieszczonego pod mangowcem. � Bardzo prosto � odpar� Arkasza. � Wszystko przemy�la�em. Mo�na w��czy�. Technik w��czy� ekran. � Chwasty pojawi�y si� niedawno, jakie� dwa dni temu. Cytrusojab�ka zacz�y si� k�osi� wcze�niej. A wi�c � obja�nia� Arkasza � musimy si� cofn�� o dwa dni, kiedy to chwasty zaczyna�y dopiero wy�azi� z ziemi. I wtedy je wypielimy. Proste � jak wszystko, co genialne. Arkasza obejrza� si� na technika i zapyta�: � Kiedy czas pod ekranem cofnie si� o dwa dni? � Za jakie� pi�tna�cie minut � odpar� technik. � Uwa�aj, �eby nikt tam nie podlaz�. Technik by� m�odym, bardzo powa�nym cz�owiekiem. Obawia� si�, �e dzieci nie traktuj� go z odpowiednim szacunkiem. � Prosz� si� nie martwi� � powiedzia� Paszka Geraskin. � Przez pi�tna�cie minut nic si� nie zdarzy. Myli� si� jednak. Pi�tna�cie minut to wcale nie tak ma�o. Masze�ka Bie�aja oddali�a si� do basenu z delfinami, D�awad poszed� zbada� przyczyn� k��tni �yrafy z kr�likami, Alicja za� przypomnia�a sobie, �e nie zamkn�a klatki z ptakiem-sza�aputem. Dzia�ki pilnowali tylko Arkasza z Paszk�. I licho nada�o, �e w�a�nie wtedy pytonowi Archimedesowi znudzi�o si� le�enie na ga��zi mangowca. Podpe�z� do grubego s�ka wystaj�cego nad pulpitem sterowania, �eby popatrze�, co robi pod jego drzewem obcy cz�owiek. Technika zapomniano uprzedzi�, �e na drzewie mieszka siedmiometrowy pyton. Mo�na sobie wyobrazi� jego zdumienie, gdy us�ysza� nagle syk i zobaczy� w odleg�o�ci pi�ciu centymetr�w od w�asnego nosa nieruchome oczy ogromnego w�a. Podskoczy� na metr w g�r� o ma�o nie zwalaj�c pulpitu, wywr�ci� krzes�o, w ko�cu straciwszy r�wnowag� run�� do basenu i znikn�� pod wod�. Zawstydzony Archimedes przestraszy� si� i pope�z� z powrotem na wierzcho�ek drzewa, delfiny zgodnie da�y nurka, jako �e po prostu uwielbiaj� ratowa� ton�cych, a o takich w stacji biologicznej niezwykle trudno, rzucili si� do wody r�wnie� Paszka z Arkasz�. Padaj�c, technik zaczepi� o pulpit sterowania i ekran zacz�� pracowa� na pe�n� moc. Chwasty skurczy�y si� b�yskawicznie, wida� ju� by�o mi�dzy nimi le��ce k�oski cytrusojab�ek. Pierwszy zauwa�y� je kogut, kt�rego podarowa�a stacji biologicznej pewna babcia. Kupi�a sobie kiedy� kurcz�tko, �eby jej si� nie nudzi�o. Kiedy kogucik podr�s�, rozzuchwali� si�, o �wicie budzi� pianiem ca�y dom, zadzioba� niemal na �mier� kota s�siadki, a na babci� przesta� w og�le zwraca� uwag�. Cierpliwo�� babci wreszcie si� wyczerpa�a i tak kogut znalaz� si� na stacji. Od dw�ch miesi�cy w��czy� si� po ca�ej stacji i zadziera� ze wszystkimi. K�oski zainteresowa�y go wyra�nie. Wszed� na dzia�k� i zacz�� je dzioba�. Ekran po�era� czas z szybko�ci� dw�ch miesi�cy na minut�. W ci�gu jednej minuty grzebie� koguta skurczy� si�, a jego wspania�y rudy ogon zmniejszy� si� dwukrotnie. Jeszcze minuta � i kogut sta� si� kurcz�tkiem. Zdumiony spostrzeg�, �e stoi na pustej grz�dce. Zanim swoim rozumkiem zdo�a� wykoncypowa�, co robi� dalej, zmniejszy� si� jeszcze bardziej i po chwili by� ju� bia�ym jajkiem. Jajko za� nawin�o si� przed oczy Heraklesowi. Pitekantrop uwielbia� jajka, ale dawano mu je rzadko w obawie przed spowodowaniem nieprawid�owej przemiany materii. Jeden skok i Herakles ju� by� pod ekranem. Usiad� na ziemi, podni�s� jajko i chcia� je zje��. Ku jego wielkiemu zdumieniu jajko wci�� si� zmniejsza�o w jego �apach. Pochyli� g�ow� usi�uj�c zrozumie�, co si� dzieje, a nast�pnie zdecydowa�, �e lepiej je po�kn��, p�ki ca�kiem nie znikn�o. Rozdziawi� paszcz�, w�o�y� do niej jajko, ono jednak znikn�o, zanim zd��y� poczu� j�zykiem. Herakles, dotkni�ty w swych uczuciach, zarycza� z uraz�. Alicja nie spiesz�c si� wraca�a do ekranu. Zauwa�y�a kompletnie mokrego technika siedz�cego na brzegu basenu i krz�taj�ce si� wok� niego dzieci. Zdziwi�a si� � c� to, czy�by postanowi� wyk�pa� si� w ubraniu? I nagle dostrzeg�a pod ekranem Heraklesa. � Herakles, do mnie! � krzykn�a p�dz�c w kierunku grz�dki. Pitekantrop nie zwraca� na ni� uwagi. Przygl�da� si� swojej d�oni, z kt�rej znik�y odciski � por�owia�a i sta�a si� dwa razy mniejsza. Alicja po�apa�a si�, �e Herakles m�odnieje. Nie wolno traci� ani sekundy! Rzuci�a si� pod ekran, chwyci�a na r�ce piszcz�cego malca i po kilku sekundach rozpaczliwej walki wywlok�a go na zewn�trz. W�wczas mokry technik podbieg� wreszcie do pulpitu. Rzuciwszy okiem na licznik czasu, j�kn�� i wy��czy� ekran. Ale ju� si� sta�o. Po pierwsze, przepad�o z kretesem wszystko, co zasadzi� Arkasza � i to zar�wno chwasty, jak i cytrusojab�ka. Po drugie, znikn�� kogut. Po trzecie, Herakles odm�odnia� prawie o p� roku. A po czwarte, odm�odnia�a i sama Alicja. O ile � trudno powiedzie�. Technik, zbieraj�c aparatur� z min� winowajcy i od czasu do czasu wygra�aj�c pi�ci� �pi�cemu pytonowi, o�wiadczy�, �e Alicja przebywa�a pod ekranem nie wi�cej ni� pi�tna�cie sekund. A wi�c odm�odnia�a o dwa tygodnie. Mo�na zignorowa� tak� b�ahostk�. Alicja, oczywi�cie, nie protestowa�a i od tej chwili postanowi�a obchodzi� urodziny dwa razy w roku z dwutygodniowym odst�pem. Drugie urodziny obchodz� wy��cznie w stacji � to ich �biologiczna� tajemnica. ZLITUJCIE SI� NAD MA�LAKAMI Jest rzecz� oczywist�, �e wszyscy w stacji lubi� zwierz�ta � w przeciwnym razie jacy� byliby z nich przyrodnicy? Ale Arkasza jest g��boko przekonany, �e ro�liny nie s� ani troch� g�upsze od zwierz�t. Zaprzyja�ni� si� z psychologiem Pluffdekerem, ten za� podarowa� mu niewiarygodnie wra�liw� porzeczk�, kt�ra kuli�a si�, gdy przechodzi� obok niej chuligan Herakles, i czerwienia�a, gdy opada�y z niej li�cie, poniewa� uwa�a�a za rzecz niezbyt przyzwoit� sta� tak ca�kiem nago. Pluffdeker da� Arkaszy r�wnie� proszek-stymulator. Je�li posypa� nim nawet tak nieczu�� ro�lin� jak kaktus, z miejsca stanie si� wra�liwy, a co dopiero delikatna mimoza � omal �e udaje jej si� przem�wi�. Wieczorem, gdy ju� wszyscy zbierali si� do domu, rozgorza� gor�cy sp�r. Natasza Bie�aja nam�wi�a Paszk� i Alicj�, by wybrali si� z ni� o �wicie na grzyby, Arkasza za�, us�yszawszy o tym, stan�� okoniem. � To nieludzkie � g�osi�, wymachuj�c cienkimi r�kami. � Niegodne dumnego miana cz�owieka. � Nie masz racji, Arkadij � oburzy�a si� Alicja. � Cz�owiek nie sta�by si� istot� rozumn�, gdyby w czasach pierwotnych nie zbiera� grzyb�w, zanim wynalaz� �uk i strza�y. Popatrz tylko na Heraklesa � to istny mistrz w zbieraniu. � Co mo�na wybaczy� pitekantropowi � nie ust�powa� Arkasza � jest ha�b� dla cz�owieka. Powinni�my naprawia� b��dy przodk�w, nie za� je pog��bia�. Ile� dok�adamy wysi�k�w, aby odtworzy� lasy i oczy�ci� rzeki! Ile wymar�o ptak�w i ssak�w, ile wygin�o ro�lin, a teraz hodujemy je od nowa lub przywozimy z przesz�o�ci. Trzeba powiedzie�, �e Arkasza nikogo nie przekona�. W nauce zawsze znajdzie si� kto� o skrajnych pogl�dach, a trzeba szuka� z�otego �rodka. Z�oty �rodek polega� na tym, �e Natasza odkry�a w borze sosnowym w oddalonym ko�cu bulwaru, w zacisznym i prawie nie ucz�szczanym miejscu, ca�� koloni� ma�ych ma�lak�w � do rana powinny nie�le podrosn��. Wybra� si� na nie trzeba o �wicie poniewa� jaki� grzybiarz z s�siedztwa m�g� r�wnie� wypatrzy� t� koloni�. � A wi�c jutro o sz�stej spotykamy si� przy wej�ciu na bulwar � powiedzia� Paszka. � Nie chcecie mnie wys�ucha�? � zdenerwowa� si� Arkasza. � Grzecznie ci� wys�uchali�my � roze�mia�a si� Natasza. � I w dniu, kiedy przestaniesz je�� chleb upieczony z wra�liwej pszenicy oraz ob�era� si� pomidorami i ananasami, my przestaniemy zbiera� grzyby. Dzieci posz�y sobie, Arkasza za� powiedzia�, �e musi zosta� jeszcze na chwil�, zapisa� poczynione w ci�gu dnia obserwacje. Gdy ju� wreszcie ostatnia osoba opu�ci�a stacj�, Arkasza pobieg� do pracowni, wyj�� z szafy paczk� z proszkiem-stymulatorem, z�apa� rozpylacz i pop�dzi� wzd�u� bulwaru do so�niaka. Droga prowadzi�a przez alej� kokosow�, obok alpejskiej ��ki, gdzie pomi�dzy kamieniami drzema�y kuropatwy, obok jeziora z czarnymi �ab�dziami i flamingami, zaro�li bambusa, zagajnika eukaliptusowego, w kt�rym kr�ci�y si� uk�adaj�c do snu nied�wiadki koala, przez prze�wituj�cy o zachodzie brze�niak, tam gdzie za ciemnym lasem �wierkowym zaczyna� si� sosnowy g�szcz. Ledwie zd��y� � ju� zaczyna�o si� �ciemnia� i g��bi pod ga��ziami wszystko ton�o w liliowym cieniu. Uda�o mu si� jednak wypatrzy� br�zowe kapelusiki ma�lak�w. � Ach wy, moje biedaki � szepta� przykucaj�c, �eby �atwiej wypatrzy� grzyby. � Uratuj� was. Grzyby milcza�y. Nast�pnego dnia o sz�stej rano spotka�o si� przy wej�ciu na bulwar troje grzybiarzy z koszykami w r�kach. Lekka mg�a otula�a bulwar Gogola, w dali za drzewami widnia�y wierzcho�ki drapaczy chmur. Traw� pokrywa�a rosa. � Fatalnie � pokr�ci� g�ow� Paszka. � Nic w tej mgle nie zobaczymy. � Opadnie, zanim dojdziemy � pocieszy�a go Alicja. � Zaraz was dogoni� � powiedzia� Paszka. � A ty dok�d? � Wezm� Heraklesa. Obieca�em mu. Jeszcze tu nie zbiera� grzyb�w. To jego pierwsze lato w dwudziestym pierwszym wieku. � Mo�e obejdziemy si� bez niego? � rzek�a niezdecydowanie Natasza. � Jeszcze co� zmaluje. Ale Paszka nie s�ucha� � bieg� ju� w kierunku stacji biologicznej. Dogonili dziewcz�ta w lesie �wierkowym. Ju� z daleka by�o s�ycha� ich tupot � ha�asu narobili niczym rozw�cieczony s�o�. Ujrzawszy Alicj� z Natasz�, Herakles, kt�remu smutno by�o samemu noc� w domku, ucieszy� si� bardzo i rzuci� do ca�owania. Z trudem go odp�dzi�y. � Zaczekajcie, niech odetchn� � wysapa� Paszka. � Kompletnie mnie zgoni�. Widocznie przez ostatni milion lat stracili�my form� sportow�. Ha�as obudzi� na jeziorze bia�ego �urawia, kt�ry frun�� w powietrze. I jakby na sygna� z g��bi lasu �wierkowego wylecia�y komary i w�ciekle zaatakowa�y Paszk�. � Zdumiewaj�ce � powiedzia�. � Czego�my to nie wynale�li, a z g�upimi komarami do tej pory nie mo�emy sobie poradzi�. Sk�d, na mi�o�� bosk�, wzi�y si� komary w centrum Moskwy? � Ale� ty �mieszny � odpar�a Natasza. � Przecie� ten las od najbli�szej ulicy dzieli z pi�tna�cie minut drogi. Moskwa to w pi��dziesi�ciu procentach las. Nie pocieszy�o to Paszki. Nie pocieszy�o r�wnie� Heraklesa, kt�remu te� si� dosta�o od komar�w. Szczerzy� z�by i podskakiwa�, �adnego jednak z bezecnik�w nie uda�o mu si� dopa��. � Zajm� si� komarami � postanowi� Paszka. � Bezwzgl�dnie. � I jak masz zamiar z nimi walczy�? � spyta�a Natasza. � Spokojna g�owa. Jeszcze zostawi� po sobie �lad w biologii! Jak wiadomo, skromno�ci� Paszka nie grzeszy�. � Czas na nas � powiedzia�a Alicja. � C� to, zapomnieli�cie, po co tu przyszli�my? Mg�a niemal ju� ca�kiem opad�a, w so�niaku panowa�a cisza, szczebiota�y tylko ptaki. Ziemia by�a g�sto pokryta igliwiem. � Gdzie twoje ma�laki, Natasza? � spyta�a Alicja. � Zaraz zobaczysz. Poszli dalej. Ani jednego ma�laka. Tylko du�y muchomor stoi niczym semafor. Herakles a� j�kn�� z rado�ci na widok tak pi�knego grzyba i wyci�gn�� �ap� chc�c go zerwa�. � Nie dotykaj! � krzykn�� Paszka. � Umrzesz, je�li odgryziesz cho� kawal�tko. Herakles zrozumia�, odskoczy� w ty� i pogrozi� muchomorowi pi�ci�. Natasza przykucn�a, rozgrzeba�a r�k� ig�y i zobaczy�a du�ego ma�laka. � Pierwszy � powiedzia�a. � Teraz p�jd� tysi�cami. Wyci�a grzyb i wrzuci�a go do koszyka. Wi�cej jednak grzyb�w nie znale�li. Na pr�no rozgarniali igliwie i ga��zki � nic. Przed nimi zaczyna� si� g�szcz nie do przebycia. Paszka wyj�� ma�laka z koszyka Nataszy i pokaza� Heraklesowi. � Jak takie zobaczysz. Pitekantrop pow�cha� grzybek, straszliwie skrzywi� pysk i pobieg� w g�stwin�. Dzieciaki za nim. Musieli si� jednak zatrzyma� � dos�ownie jak gdyby kto� nakaza� drzewom sple�� ga��zie, by ich dalej nie przepu�ci�y. � Oj, dziewczynki! � zawo�a�a Natasza. � sp�jrzcie tylko! Za pl�tanin� ga��zi, na niedu�ej polance otoczonej �cian� sosen i �wierk�w, sta�y tysi�ce grzyb�w. Przewa�nie ma�laki, troch� borowik�w i surojadek. Ca�e to zgromadzenie okr��a� niczym warta honorowa �a�cuch pomara�czowych muchomor�w i bladych psiarek. � Nic strasznego � powiedzia� Paszka. Da� mi sw�j koszyk Heraklesowi i poleci� mu: � Przedrzyj si� tam i narwij ma�lak�w. � Uhu � zgodzi� si� Herakles. � Nie podoba mi si� to � odezwa�a si� Alicja. � Dlaczego wczoraj grzyby ros�y sobie najzwyczajniej w �wiecie, a dzi� skupi�y si� na niedost�pnej polance? Herakles z trudem przecisn�� si� mi�dzy ga��ziami i zbli�y� do grzyb�w. Dzieci obserwowa�y go, op�dzaj�c si� od komar�w. Na widok Heraklesa najzdrowsze i najsilniejsze muchomory zacz�y ko�ysa� kapeluszami i poskrzypywa�. � Id�, Heraklesie, to tylko wiatr � uspokoi� pitekantropa Paszka. Ledwie Herakles zdo�a� uczyni� jeden krok, muchomory ruszy�y z miejsca i uformowa�y pomi�dzy nim i ma�lakami zwarty szpaler. Spostrzeg�szy, i� grzyby sun� mu naprzeciw, pitekantrop nie wytrzyma�. Upu�ci� koszyk i rzuci� si� do ucieczki. Pozostawiaj�c k�aki sier�ci na kolczastych ga��zkach, przecisn�� si� wreszcie do dzieci, ob�api� Paszk� za kolana i zawy�, skar��c si� na straszliwe prze�ycia. � No tak � zdenerwowa� si� Paszka � jak teraz wydosta� koszyk? � Daj spok�j � powiedzia�a Alicja. � Musimy teraz wr�ci� do stacji. � Aha � domy�li� si� Paszka � my�lisz, �e to sztuczka Arkaszy? � A widzia�e� kiedykolwiek, �eby muchomory broni�y ma�lak�w? � Je�li to nie sen � odpar� Paszka � to widz� co� takiego po raz pierwszy w �yciu. � Ach! Spryska� je swoim stymulatorem! � zawo�a�a Natasza. � Niech sam teraz wyci�ga koszyk. Arkasz� spotkali przy wej�ciu do stacji. Najwyra�niej nie wytrzyma� i wsta� wcze�niej. Najpierw zajrza� do koszyk�w. Zobaczywszy, �e s� puste, powiedzia� jak gdyby nigdy nic: � Marni z was tropiciele. Nie wam grzyb�w szuka�. � A no � pos�pnie zmarszczy�a brwi Alicja � powt�rz przyrzeczenie m�odych biolog�w, kt�rego zobowi�za�e� si� dotrzymywa�, kiedy przyszed�e� do stacji! � Jakie przyrzeczenie? � Zapomnia�e�? � Pami�tam, ale po co mam je powtarza�? � Powt�rz � naciska� Paszka. � Ka�dy m�ody biolog ma prawo do�wiadczenia naukowe, kt�re uwa�a za u�yteczne, potrzebne lub interesuj�ce... � Dalej... � Dalej?... Nie powinien jednak wykonywa� do�wiadcze�, kt�re mog� zaszkodzi� lub te� przeszkodzi� innym ludziom. � Dalej! � Ten, kto naruszy t� zasad�, okryje si� ha�b� i b�dzie przep�dzony ze stacji. � Wszystko jasne? � spyta�a Alicja podaj�c Arkaszy pusty koszyk. � Mo�esz uzyska� przebaczenie, je�li przyniesiesz pe�n� kobia�k� grzyb�w. � I moj� tak�e � doda�a Natasza. � A trzeci�, Paszki, znajdziesz na polanie. � Ale� ja nie robi�em do�wiadcze�. Broni�em tylko grzyb�w przed takimi barbarzy�cami jak wy. � A kiedy przyniesiesz trzy koszyki grzyb�w, usma�ymy je i wcale ci� nie pocz�stujemy. � To okrucie�stwo. Ale dzieci posz�y ju� do stacji. Herakles za nimi. W godzin� p�niej zjawi� si� Arkasza z trzema pustymi kobia�kami. Nie m�g� podnie�� r�ki na grzyby. Tymczasem Paszka by� zaabsorbowany po uszy problemem uwolnienia �wiata od komar�w, Alicja i Nataszka swoimi sprawami. Grzyb�w nazbierali nast�pnego ranka, gdy sko�czy�o si� dzia�anie stymulatora. DOK�D ODLATUJ� KOMAROG�SI? Pawe� Geraskin postanowi� wyt�pi� komary. Tego lata ogromnie si� ich namno�y�o � polubi�y zabawy nad strumieniami i polanami bulwaru Gogola, wieczorem za� dawa�y si� we znaki zakochanym i biologom. B�d�c cz�owiekiem dumnym i przekonanym o w�asnych zdolno�ciach, Paszka nie ukrywa�, podobnie jak niekt�rzy geniusze, swoich zamiar�w. Jeszcze przed rozpocz�ciem do�wiadcze� kr��y� po stacji i rozmy�la� g�o�no; zwracaj�c si� do swego wiernego satelity, pitekantropa Heraklesa: � Jaki spos�b wybra�? T�pi� komary za pomoc� trucizny? Tego ju� pr�bowano, a one nic sobie z tego nie robi�! Herakles kiwa� g�ow�, �uj�c obarzanek zerwany ukradkiem z obarzankowego drzewa wyhodowanego przez Arkasz�. � S� i metody biologiczne � na przyk�ad przywabia si� samce, tak jak to robi� samice, i komary nie mog� si� dalej rozmna�a�, a zatem powinny wygin��. Tymczasem nie gin�. Herakles rzuci� obarzanek, celuj�c w r�g �yrafy Szelmy � najpoczciwszego pod s�o�cem, smutnego stworzenia. � A wi�c trzeba znale�� drog�, kt�r� nikt dot�d nie poszed�. A my ni� p�jdziemy. Ale jaka to droga? Jaka, zapytuj�? Herakles roz�o�y� r�ce, jak gdyby chcia� powiedzie�: je�eli taki biologiczny geniusz jak Paszka Geraskin nie potrafi za�atwi� komar�w, to ja pasuj�! Rozwi�zanie przysz�o nagle � jak grom z jasnego nieba. Paszka sta� zamy�lony nad dzia�k� Arkaszy i przygl�da� si� szpakom pracowicie wydziobuj�cym z grz�dki robaki. � Pracusie � pochwali� je. � Ach � z gorycz� odpar� Arkasza � w czasie burzy zwali�o wczoraj dwa domki dla szpak�w. Dopiero co urz�dzi�y sobie przytulne gniazdko i ju� musz� na nowo mieszkania szuka�. � Tak � zgodzi� si� Paszka � przelatujesz p� �wiata, a tu... � Co ci jest? � spyta� Arkasza. � Mam � wolno odpowiedzia� Paszka. � Wiem ju�, co zrobi� z komarami. � Tylko zaznaczam � uprzedzi� Arkasza � �e je�li zamierzasz je unicestwi� � stanowczo si� sprzeciwiam. To okrutne, a poza tym mo�e zachwia� r�wnowag� ekologiczn�. � Dzi�kuj� za t� uwag�. Nie martw si�, wymy�li�em humanitarne rozwi�zanie. Wyhoduj� komary przelotne. � Nie rozumiem. � Zaraz zrozumiesz! Gdzie le�y ca�e z�o? Zim� komar �pi albo w og�le si� jeszcze nie urodzi�. A latem napada na ludzi i zwierz�ta... Trzeba sprawi�, �eby dok�d� na lato odlatywa�. � Jak masz zamiar to zrobi�? � To ju� b�ahostka. Zasadnicz� spraw� jest wszczepienie mu instynktu przelotnego. Gdy si� ociepli, b�dzie odlatywa� do Arktyki lub Antarktyki. Wysysa� krew rybom i fokom. A ludzie b�d� uratowani. � Przecie� tam te� zimuj� ludzie, naukowcy... � Co lepsze � uchroni� przed komarami kilka tysi�cy polarnik�w czy te� setki milion�w mieszka�c�w strefy umiarkowanej, w tym starc�w i dzieci? Paszka, nie wys�uchawszy kontrargument�w, pobieg� do pracowni. Zasta� tam grubaska D�awada studiuj�cego podr�cznik weterynarii � ju� drugi dzie� Szelm� bola�o ucho. � D�awad, b�d� przyjacielem � poprosi� Paszka. � Powiedz, jakie ptaki odlatuj� na lato do kraj�w polarnych? � No, na przyk�ad g�si. Poza tym... Paszka ma paskudny zwyczaj nie wys�uchiwania do ko�ca rozm�wcy, je�li uzna, �e ju� si� dowiedzia� tego, o co mu chodzi�o. Gdyby D�awadowi przez my�l przesz�o, jaki skutek b�d� mia�y jego s�owa, raczej by j�zyk sobie odgryz�, ni� wspomnia� cho� s�owem o g�siach. S� przecie� i ma�e ptaszki, kt�re odlatuj� do kraj�w polarnych. Powiedzia� jednak: �g�si� i zn�w wsadzi� nos w podr�cznik. Nast�pnego ranka Paszka znikn��: pop�dzi� do Instytutu In�ynierii Genetycznej po geny szarych g�si. Komar�w mia� do dyspozycji a� za du�o. Tak wi�c po obiedzie praca zawrza�a. � Co� to Paszka nie wy�azi z pracowni � zauwa�y�a Masze�ka Bie�aja po kilku dniach. � Chce wyt�pi� komary � odpowiedzia�a Alicja. Karmi�y w�a�nie delfiny, kt�re skaka�y tak zawzi�cie, �e o ma�o nie wychlapa�y ca�ej wody z basenu. � Ale dlaczego milczy? Wyobra�asz sobie, by Paszka w normalnym stanie milcza�? � Tak, to wysoce podejrzane. Chod�, uchylmy r�bka tajemnicy. � W jaki spos�b? � P�jdziemy do niego. Na pewno a� go skr�ca, �eby si� pochwali�. Zajrza�y do pracowni. Paszka siedzia� przy mikroskopie elektronowym i nawet nie zauwa�y�, kiedy wesz�y. Na stole sta�a jaka� skrzynka przykryta czarn� tkanin�. � Paszka, chod� pogra� w siatk�wk� � z niewinn� mink� powiedzia�a Alicja. � Odczep si� � op�dzi� si� Paszka. � Nie widzisz, �e jestem zaj�ty? � Paszka, Herakles za tob� t�skni � spr�bowa�a z innej beczki Masze�ka. � Wytrzyma � odpar� Paszka. � S�uchaj, co si� sta�o? To do ciebie niepodobne. Paszka milcza�. � Powiedz chocia�, nad czym pracujesz � poprosi�a Masza. � Jak sko�cz� � zobaczycie. � Nie, to do ciebie ca�kiem niepodobne � powt�rzy�a Alicja. � I w og�le nie przypominam sobie, �eby ktokolwiek z nas robi� tajemnic� ze swojej pracy. � A ja w�a�nie robi� � butnie odpar� Paszka. � Bo wy sobie gracie w dziecinne gry, a ja przygotowuj� przewr�t w biologii. � To znaczy, �e nie powiesz? � P�niej, p�niej... Dziewczynki wysz�y z pracowni zdenerwowane. Obok przechodzi� w�a�nie Arkasza. � S�uchaj, Arkasza � zagadn�a go Alicja � nie wiesz przypadkiem, czym jest tak poch�oni�ty Paszka Geraskin? � Wiem � odrzek� Arkasza. � Usi�uje wyhodowa� przelotnego komara. � Po co? � �eby komary odlatywa�y na lato do kraj�w polarnych i nie gryz�y ludzi. Z czym� tam je krzy�uje. � Co� mnie tu niepokoi � mrukn�a Alicja i pobieg�a do D�awada, kt�ry zmienia� kompres na uchu Szelmy. �yrafa sta�a przed nim z wyci�gni�t� do przodu szyj� niczym starodawny szlaban kolejowy. � D�awad � spyta�a Alicja � nie wiesz przypadkiem, z czym Paszka chce krzy�owa� komary? � A on je krzy�uje? � W�a�nie, �eby tak jak przelotne ptaki odlatywa�y na lato do kraj�w polarnych. � Co-o?! D�awad a� podskoczy�, a nie spodziewaj�ca si� niczego �yrafa dziobn�a nosem w piasek. � Czego si� tak przestraszy�e�? � Przestraszy�em t