10825

Szczegóły
Tytuł 10825
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

10825 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 10825 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

10825 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Sylwester Wróbel Placebbo "Efekt placebo" Sylwester Wróbel "Psychologia i Rzeczywistość" nr 3/2003 Wstęp. W ostatnim stuleciu medycyna stała się o wiele bardziej "naukowa", odstąpiono od powszechnego stosowania nalewek, wywarów i puszczania krwi, znanych już w starożytności. Niemniej jednak lekarze i ich pacjenci nadal przypisują uzdrawiającą moc niektórym preparatom i zabiegom, chociaż okazuje się, że nie mają one terapeutycznego wpływu na określone schorzenie (np. Szeroko rozpowszechnione i z medycznego punktu widzenia bezsensowne stosowanie antybiotyków w walce z przeziębieniem i grypą czy chorobami wywoływanymi przez wirusy). Wiele badań, (m.in. przeprowadzone przez Office Of Technology Assessment), sugeruje, że tylko w przypadku 20% najczęściej stosowanych współcześnie leków ich skuteczność dowiedziona została naukowo . Pozostałe preparaty natomiast nie były przedmiotem testów klinicznych, które wyjaśniałyby jednocześnie mechanizm działania. Nie oznacza to, że stosowanie ich nie przynosi korzyści - wprost przeciwnie. Jednakże w części przypadków wynikają one z tzw. efektu placebo; sam akt poddania się leczeniu - wizyta u lekarza lub zażywanie tabletek - pomaga pacjentowi w powrocie do zdrowia. A więc mamy tutaj do czynienia z ogromną siłą sugestii drzemiącą w każdym człowieku i pozwalającą mu na dokonywanie fizycznych zmian w organizmie za pomocą jedynie psychomotoryki przejawiającej się w wierze na poprawę samopoczucia. Oto jeden z opisanych przykładów efektu sugestywnej manipulacji organicznej: "Kilka lat temu, po całodniowym przełaju narciarskim przy niewielkim mrozie, zacząłem odczuwać ostry ból w dolnej części pleców. Niemal umierałem, zawiązując buty. Wiedziałem jednak, że przyczyną moich cierpień nie jest żadna poważna choroba, byłem więc przekonany, że wkrótce powrócę do zdrowia. Dni jednak mijały, a poprawa nie następowała. Poduszka elektryczna oraz rady przyjaciela cierpiącego na przewlekły lędźwioból: "odpocznij, przygnij podbródek do klatki piersiowej, kiedy się pochylasz", nie pomogły. Po tygodniu miałem tego dosyć. Zadzwoniłem do Gary’ego, mojego kuzyna fizykoterapeuty. Kiedy w przeszłości radziłem się go w sprawach zapaleń ścięgien czy skręceń stawów, jego pomoc zawsze okazywała się skuteczna. Byłem pewny, że zwracam się do specjalisty. Gary jak zwykle był autorytatywny i optymistycznie nastawiony. Po wysłuchaniu mojej historii i zbadaniu mnie zidentyfikował grupę mięśni będących przyczyną dolegliwości. Zalecił przykładanie lodu do obolałego miejsca, przepisał zestaw ćwiczeń rozciągających przykurczone mięśnie i sugerował zażycie Ibuprofenu. Kiedy wizyta dobiegła końca, ból pleców nie ustąpił, ale wiedziałem już, jak go pokonać, i silnie wierzyłem, że nastąpi poprawa. Poczułem się lepiej, choć wciąż byłem obolały. Unikałem stosowania Ibuprofenu (rozstraja mi żołądek), ale przykładałem lód i z zapałem ćwiczyłem. Za każdym razem, gdy wykonywałem te czynności, czułem prawdziwą satysfakcję. W końcu naprawdę zająłem się sobą. Po dwóch dniach ból zmniejszył się, a po tygodniu całkiem ustąpił. Nie wiem, czy lód i ćwiczenia istotnie uleczyły moje przykurczone i dotknięte stanem zapalnym mięśnie, czy też dolegliwości i tak ustąpiłyby po tym samym czasie. Jestem jednak pewien, że poszukiwanie i uzyskanie pomocy medycznej sprawiło, iż poczułem się lepiej - mniej bezradny, mniej zbolały i pełen nadziei - a to z kolei przyspieszyło mój powrót do zdrowia" . Spór o placebo. Od 1955 roku wiedziano, że stan pacjentów cierpiących na różne choroby poprawia się po rozpoczęciu leczenia substancją nieaktywną farmakologicznie, czyli placebo. Wówczas to niejaki Henry K. Beecher opublikował w Journal of the American Medical Association pracę "The Powerful Placebo" (Siła placebo). Na podstawie wyników 15 badań klinicznych stwierdził, że średnio jeden pacjent na trzech odczuwał po jego przyjęciu poprawę. Choć część naukowców kwestionowała te wyniki, w świadomości wielu lekarzy i zwykłych ludzi efekt placebo był faktem aż do maja 1996 roku. Właśnie wtedy Peter Gitzsche i Asbjirn Hrobjartsson z Kobenhavns Universitet poinformowali w New England Journal of Medicine, że "stosowanie placebo w praktyce lekarskiej nie ma uzasadnienia". Autorzy zebrali wyniki 114 opublikowanych badań klinicznych, w których porównano stan zdrowia pacjentów otrzymujących placebo i nie leczonych. Po przesianiu liczb przez statystyczne sita nie zaobserwowano istotnych różnic między obiema grupami. Media z entuzjazmem odniosły się do tych wyników, energicznie dezawuując efekt placebo. "to oszustwo" - oburzano się w Boston Globe. "więcej mitów niż nauki" - pisano w New York Times. W ciągu kilku tygodni odnotowano nowy fakt medyczny: nikt już nie da się nabrać na placebo. Najprawdopodobniej obie oceny - pozytywna i negatywna - są nieprawdziwe. Stan pacjentów uczestniczących w badaniach klinicznych często z wielu powodów ulega poprawie (lub odnosi się takie wrażenie), niezależnie od tego czy otrzymują lek, placebo, czy nic. Są jeszcze inne powody, by wątpić w twierdzenie duńskich naukowców. "wyniki ich prac świadczą niezbicie, że w leczeniu bólu podawanie placebo daje znacznie lepsze rezultaty niż brak jakiejkolwiek terapii" - zauważa Walter A. Brown, psychiatra z Brown University. To twierdzenie wydaje się wiarygodne - w 27 spośród wspomnianych 114 badań mierzono wpływ placebo na ból. Pozostałe dane analizowano jednak zbiorczo, biorąc pod uwagę 39 innych przypadłości, od niepłodności i obgryzania paznokci po niezgodę małżeńską, zaburzenia orgazmu i nietrzymanie stolca. W każdym z nich z powodu zbyt małej liczby pacjentów nie dało się wyciągnąć konkretnych wniosków, z wyjątkiem tego, że w leczeniu niektórych chorób z zastosowaniem placebo zauważono lepsze efekty niż w terapii innych. "jedno placebo nie może być skuteczniejsze od drugiego, chyba że nie są one farmakologicznie obojętne - argumentuje Irving Kirsch, psycholog z University of Connecticut. - nie ma sensu badać siły jego działania. Brown zgadza się z tym poglądem: "gdyby przetestować penicylinę na 40 różnych chorobach, otrzymano by takie same wyniki. Jest ona skuteczna w leczeniu niektórych zakażeń, ale nie zapalenia stawów. Kirsch zwraca uwagę, że inne metaanalizy wykazały dodatni wpływ placebo na leczenie depresji, astmy i nerwicy lękowej. Ostatnio do listy tej dołączono chorobę Parkinsona. W połowie sierpnia tego roku A. Jon Stoessl wraz ze współpracownikami z University of British Columbia w Vancouverze doniósł w Science, że na skanach mózgu pacjentów z tym schorzeniem zaobserwował efekty terapii placebo. Neurolodzy ocenili za pomocą pozytonowej tomografii emisyjnej aktywność dopaminergiczną uszkodzonego rejonu mózgu u sześciu pacjentów, którym wstrzyknięto płyn fizjologiczny lub apomorfinę, lek podobny do dopaminy. "po iniekcji placebo mózgi chorych uwalniały taką samą ilość dopaminy (której stężenie w chorobie Parkinsona jest obniżone) jak po podaniu odpowiedniego lekarstwa" . Leczenie depresji. W 1984 roku dokonano nieoczekiwanego odkrycia podczas badań nad zaburzeniami biochemicznymi występującymi u osób cierpiących na depresję. Otóż oznaczono u grupy pacjentów poziom kortyzolu - hormonu, który jest produkowany przez gruczoły nadnerczowe. U połowy pacjentów z ostrymi objawami depresji poziom tego hormonu we krwi jest podwyższony. Sądzono, że w tej grupie chorych leki antydepresyjne przyniosą lepsze efekty niż w grupie pacjentów ze stwierdzonym prawidłowym poziomem kortyzolu we krwi. (Oczekiwano, że osoby, u których zauważono zaburzenia biochemiczne, mogłyby lepiej zareagować na leczenie farmakologiczne.) Aby sprawdzić to założenie, naukowcy oznaczyli stężenie kortyzolu u pacjentów, którzy mieli wziąć udział w badaniach nad nowym lekiem antydepresyjnym. Mihly Arató, młody węgierski psychiatra, podjął się opracowania wyników tych badań. Po wstępnej analizie rezultaty rozczarowały naukowców. Hipoteza się nie potwierdziła; wszyscy pacjenci chorzy na depresję reagowali równie dobrze na leczenie farmakologiczne bez względu na to, jak wysoki był wyjściowy poziom kortyzolu w ich krwi. Zaobserwowano jednak inne różnice. Pacjenci objęci byli programem badawczym z zastosowaniem techniki podwójnie ślepej próby: tylko niektórym chorym podano placebo - ani lekarze, ani pacjenci nie wiedzieli, kto otrzymał lek antydepresyjny, a kto placebo, czyli nieaktywną farmakologicznie substancję. Kiedy Arató przeanalizował rezultaty z grupy otrzymującej placebo, były one zaskakujące. Zwykle 30/40% pacjentów mających objawy depresji odczuwa poprawę po przyjęciu placebo. Jednak w tym badaniu blisko połowa spośród 22 pacjentów, u których stwierdzono normalny poziom kortyzolu, czuła się lepiej w wyniku otrzymania placebo. Z kolei spośród dziewięciu chorych z podwyższonym poziomem tego hormonu żaden nie odczuł poprawy. Powyższe dane, potwierdzone później także przez innych naukowców, wskazują, że pacjenci chorzy na depresję, którzy reagowali na leczenie placebo, mieli różne wyniki testów biochemicznych od tych, którzy nie odczuli takiej poprawy. Różnili się również pod innymi względami. Osoby z ostrymi objawami depresji trwającymi krócej niż trzy miesiące prawdopodobnie odniosą największe korzyści z leczenia placebo. Natomiast przewlekła postać depresji (objawy trwające dłużej niż rok) raczej nie podda się temu rodzajowi terapii. Próba jednolitej definicji. Działanie placebo nie ogranicza się tylko do depresji czy innych chorób psychicznych. Przełomowe znaczenie dla badań nad tym zagadnieniem miały prace Henry’ego K. Beechera z Harvard University przeprowadzone na początku lat pięćdziesiątych. Wynikało z nich, że około 30/40% pacjentów cierpiących na różne schorzenia, takie jak ból, nadciśnienie tętnicze, astma czy kaszel, odczuwa poprawę po przyjęciu placebo. W niektórych przypadkach ten efekt może być jeszcze wyraźniejszy. Pod koniec lat pięćdziesiątych grupa naukowców pod kierunkiem Edmundsa G. Dimonda z University of Kansas Medical Center przeprowadziła ocenę skuteczności rutynowego postępowania, jakim było chirurgiczne podwiązanie tętnicy stosowane w leczeniu dusznicy bolesnej (głównym objawem tej choroby jest ból w klatce piersiowej spowodowany niedostatecznym zaopatrzeniem serca w utlenowaną krew). Lekarze przeprowadzili zabiegi chirurgiczne 13 pacjentom; w drugiej grupie (obejmującej pięciu chorych) wykonano tylko nacięcie skóry na ścianie klatki piersiowej bez podwiązania tętnicy. Spośród osób poddanych leczeniu chirurgicznemu 76% odczuło poprawę. Wart odnotowania jest fakt, że w grupie placebo 100% chorych poczuło się lepiej. (zabieg podwiązania tętnicy nie jest już stosowany jako metoda leczenia.) Czym więc jest naprawdę leczenie placebo, które z powodzeniem można porównać z metodami konwencjonalnymi? Placebo bywa zwykle definiowane nie w kategoriach, czym jest, ale czym nie jest. Często opisuje się je jako obojętne dla ludzkiego organizmu, lecz jego składniki mają jednak wyraźną aktywność: wywierają wpływ i mogą być dość skuteczne w wywoływaniu pożądanych reakcji. Równie często placebo opisywane jest jako niespecyficzne, przypuszczalnie dlatego, że przynosi ulgę w różnych stanach chorobowych, a także ponieważ mechanizm jego działania nie jest do końca zrozumiały. Jednak mimo tych określeń jest ono nie mniej specyficzne niż wiele wartościowych i powszechnie zaakceptowanych preparatów, takich jak aspiryna czy niektóre trankwilizery. W węższym znaczeniu placebo jest farmakologicznie obojętną tabletką lub zastrzykiem, jednak i ta definicja nie obejmuje pełnego zakresu zabiegów, które mogą wywoływać efekt placebo. Obecnie najczęściej spotykaną sytuacją, kiedy pacjenci zażywają substancje określane mianem placebo, są badania kliniczne przeprowadzane z zastosowaniem techniki podwójnie ślepej próby. Osoby, które przyjmują placebo podczas tych badań, dostają znacznie więcej niż farmakologicznie obojętną substancję: podobnie jak pacjenci zażywający "prawdziwy" lek korzystają z gruntownej medycznej oceny, mają sposobność porozmawiania o swoich schorzeniach, uzyskują diagnozę i racjonalny program dalszego leczenia. Ci pacjenci dostrzegają i cenią entuzjazm, wysiłek, zaangażowanie oraz szacunek lekarzy i pielęgniarek. Fakt, że takie postępowanie jest odbierane przez wielu ludzi jako element kuracji, dostarcza ważnej wskazówki do zrozumienia sposobu, w jaki działa placebo. Atmosfera wokół procesu leczenia sama w sobie stanowi potężne antidotum przeciw chorobie. Podjęcie przez osobę odczuwającą jakieś dolegliwości decyzji o szukaniu pomocy lekarskiej przywraca poczucie kontroli nad własnym stanem zdrowia. Symbole i rytuały związane z leczeniem - gabinet lekarski, stetoskop, przeprowadzanie badań - także rozpraszają obawy. Wyjaśnienie istoty schorzenia i pomyślna prognoza zmniejszają lęk; nawet niekorzystna diagnoza redukuje niepokój wynikający z niepewności. I wreszcie sam akt połknięcia tabletki może mieć terapeutyczne działanie. Na przykład Propranolol jest często przepisywany pacjentom po zawale serca w celu regulacji tętna i zapobiegania dalszym uszkodzeniom tego narządu. W ostatnio przeprowadzonych badaniach obejmujących ponad 2000 pacjentów zaobserwowano, że współczynnik umieralności wśród tych, którzy przyjmowali propranolol zgodnie z zaleceniem, zmniejszył się o połowę w porównaniu z chorymi, którzy stosowali go nieregularnie . W tym samym badaniu wśród osób przyjmujących regularnie placebo umieralność także zmniejszyła się o połowę w stosunku do tych, którzy przyjmowali je od czasu do czasu - obie grupy były odpowiednio dobrane pod względem medycznym i psychologicznym. Godny uwagi jest fakt, że placebo wydaje się bardziej skuteczne w stanach, w których stres nasila objawy choroby (np. w pewnych postaciach depresji i lęku, kiedy smutek i niepokój są głównymi objawami). Również w takich stanach chorobowych jak ból, astma, nadciśnienie tętnicze umiarkowanego stopnia może nastąpić pogorszenie, kiedy pacjent jest zdenerwowany. Rzeczywiście wydaje się, że placebo może działać częściowo poprzez zmniejszenie lęku związanego z chorobą. Badania przeprowadzone zarówno na zwierzętach, jak i na ludziach wykazały, że funkcjonowanie układu odpornościowego pogarsza się w warunkach stresu. Stres jest na przykład powodem zwiększonego wydzielania hormonów takich jak kortyzol, które z kolei obniżają odporność organizmu na choroby. Jest dość prawdopodobne, że poprzez zmniejszenie lęku placebo może korzystnie wpływać na wiele chorób, również na te, których zwykle nie zaliczaliśmy do podatnych na oddziaływanie psychologiczne. Sugestywna potencja. Poszukiwania leków na impotencję są równie stare jak historia ziołolecznictwa. Z chwilą pojawienia się Viagry mężczyzn znów wabi się odmładzającymi eliksirami. Specyfiki na potencję, sporządzane z bezwartościowych na ogół wyciągów roślinnych, można zamówić bez zbędnych formalności w domach sprzedaży wysyłkowej i za pośrednictwem internetu. Wytaczane od 3 lat przez Federal Trade Commission (FTC - Federalną Komisję ds. Handlu) sprawy o oszustwa - ilustruje niebezpieczeństwa czyhające na amatorów cudownych mikstur. W maju 1999 FTC zawarła ugodę z kilkoma firmami kierowanymi przez tego samego przedsiębiorcę, Davida A. Brady’ego, w sprawie wprowadzenia na rynek rzekomych leków na impotencję o nazwach: V-egra, Testosterone-21, Celldenaphil-pc i Alprostaglandin. Brady i pozwane firmy - American Urological Corporation, National Institute for Urological Health i kilka innych - zgodzili się wyłoży“ ponad 2 mln dolarów w zamrożonych aktywach na poczet zasądzonej kwoty 18.5 mln dolarów . Ponadto Brady do 2009 roku będzie musiał wpłacać 6 mln dolarów kaucji przed wprowadzeniem na rynek jakiegokolwiek nowego leku na impotencję. W roku 1988 producent Viagry, Pfizer, wywalczył zakaz wprowadzenia na rynek V-egry Brady’ego z powodu naruszenia praw do znaku towarowego. Al Prostaglandin, środek o nazwie zbliżonej do nazwy dostępnego na rynku leku na impotencję, zawierał mieszaninę wyciągów ziół chińskich i homeopatycznych. Biegli - wśród nich Arnold Melman, dziekan wydziału urologii w Albert Einstein College of Medicine, a nawet ekspert praktykujący leczenie chińskimi i homeopatycznymi ziołami - zeznali, że v-egra była nieskuteczna. Niemniej jak twierdzi FTC, Brady sprzedał swoje produkty 150 tys. klientów z listy wysyłkowej obejmującej 250 tys. osób, zgarniając 18.5 mln dolarów w nieco ponad rok. Niektóre specyfiki wprowadził na rynek również za pośrednictwem www. Wszechobecna moc placebo sięga więc, jak widać, po wszystkie kręgi naszego życia. Przegląd niektórych popularnych terapii alternatywnych. -Antyneoplastony są peptydami (fragmentami białek), które - jak zapewnia ich odkrywca, Stanislaw Burzynski z Burzynski Research Institute w Houston - spowalniają rozwój guza lub powodują jego regres. National Cancer Institute przystąpił w 1993 roku do prób klinicznych z antyneoplastonami, ale projekt ten upadł, ponieważ Burzynski i badacze z NCI nie mogli uzgodnić protokołu leczenia oraz kryteriów doboru chorych. -Terapia Gersona (od nazwiska Maxa K. Gersona) polega na spożywaniu co godzinę tartych warzyw i owoców w celu skorygowania domniemanej nierównowagi fizjologicznej. Lewatywy kofeinowe mają pomóc w pozbywaniu się martwych komórek oraz toksyn. Choremu zaleca się również przyjmowanie dodatkowych dawek witamin i mikroelementów. Wiele niezależnie przeprowadzonych analiz poszczególnych przypadków wykazało, że skuteczność tej metody leczenia jest niedostrzegalna. -Siarczan hydrazyny, związek chemiczny badany w Leningradzie od ponad 20 lat, może cofnąć objawy kacheksji, czyli wyniszczenia organizmu osoby chorej na raka. Udokumentowany został jego niewielki wpływ na przedłużenie życia (nie obejmujący remisji choroby). -Terapia ortomolekularna opracowana przez noblistę Linusa Paulinga sprowadza się do przyjmowania w megadawkach witaminy c w celu wzmocnienia mechanizmów naprawczych organizmu. Próby kliniczne sponsorowane przez NCI nie wykazały wyższości tej metody nad placebo. -Oddziaływania psychologiczne (w tym terapia o. Carla Simontona nosząca jego imię oraz program Bernarda S. Siegela Exceptional Cancer Patients) polegają na łączeniu medytacji, wizualizacji, psychoterapii, uczestniczenia w grupach wzajemnej pomocy oraz innych ćwiczeń. Brak wiążących wyników badań nad wpływem tych oddziaływań na długość życia osób chorych na raka. Niektórzy lekarze akceptują te techniki jako dodatek do konwencjonalnego leczenia ze względu na poprawę samopoczucia chorych. -X-714 to opatentowany specyfik do iniekcji, który ponoć zawiera związki mobilizujące układ odpornościowy do walki z rakiem. W próbkach analizowanych przez Food and Drug Administration (FDA) znaleziono jedynie kamforę i wodę. Podsumowanie. Oczekiwanie pacjenta na poprawę może mieć decydujący wpływ na proces leczenia. Naukowcy znają przypadki (a zdarzają się one często osobom nękanym przez różne choroby), w których stan pacjentów ufnych w to, że poczują się lepiej, najprawdopodobniej ulegnie poprawie. Oczekiwanie może także zadziałać bardziej specyficznie. Gdy uczestnikom badania powiedziano, że ich obojętny farmakologicznie napój zawiera alkohol, często czuli się i zachowywali, jakby znajdowali się pod jego wpływem, a nawet wykazywali pewne fizjologiczne objawy upojenia alkoholowego. Eksperyment przeprowadzony w 1968 roku przez Thomasa J. Luparello ze State University of New York Downstate Medical Center w Brooklynie wykazał, że pacjenci chorzy na astmę, którym wręczono inhalator zawierający tylko rozpyloną sól fizjologiczną i powiedziano, że będą wdychać substancję drażniącą lub alergen, mieli problemy z drożnością dróg oddechowych. Kiedy tej samej grupie badanych powiedziano, że inhalator zawiera lekarstwo skuteczne na astmę, następował rozkurcz dróg oddechowych . Dlaczego placebo cieszy się tak wątpliwą reputacją pomimo istnienia dowodów wykazujących jego skuteczność? Znaczenie słowa placebo obciążone jest niefortunnym bagażem. Termin pochodzi z łaciny i znaczy "spodobam się" - jest to incipit nieszporów żałobnych. W XII wieku pieśni te były określane powszechnie jako placebo, a od wieku XIII zaczęto stosować ten termin wobec pochlebców i kłamców. Pejoratywny wydźwięk zawdzięcza on prawdopodobnie niskiej ocenie w społeczeństwie zawodu płaczki, której płacono za śpiewanie placebo. Kiedy słowo to przeniesiono do terminologii medycznej, przylgnęło do niego znaczenie negatywne.Zdefiniowano je jako lekarstwo zapisywane raczej po to, by przypodobać się pacjentowi, a nie dla rzeczywistych leczniczych korzyści. W dzisiejszych czasach brak farmakologicznej aktywności stał się również częścią definicji placebo. W rezultacie słowo to oznacza oszustwo i brak autentyczności. Współcześnie termin placebo również nosi to piętno: jeśli stan pacjenta ulegnie poprawie dzięki placebo, choroba jest przypuszczalnie "tylko w jego głowie". Jednakże wiele schorzeń somatycznych, które są wrażliwe na podanie placebo, tj. Nadciśnienie tętnicze, dusznica bolesna czy astma (żeby wymienić tylko kilka z nich), dowodzi, że to wyobrażenie jest dalekie od prawdy. Duża skuteczność placebo jest kłopotliwa dla lekarzy i innych ekspertów medycznych. Kwestionuje ona wartość naszych najbardziej "wypieszczonych" lekarstw, przeszkadza w pracach nad nowymi farmaceutykami i zagraża ich ekonomicznej egzystencji. Niemniej mając na uwadze zdumiewający postęp w technologii medycznej w ciągu ostatnich 20 lat, w tym m.in. Odkrycia bezsprzecznie skutecznych leków i zabiegów, społeczność medyczna może zaakceptować i stosować z powodzeniem placebo jako skuteczny składnik leczenia, chociaż jednocześnie - który nie w pełni rozumie. Dziesięciolecia badań naukowych dostarczają przesłanek, jak można wykorzystać niektóre aspekty efektu placebo w sposób dopuszczalny z medycznego i etycznego punktu widzenia, sprawiając, aby akceptowane leki działały bardziej efektywnie. Jednakże wielu z tych wskazówek lekarze nie próbowali zastosować. A przecież niektóre z nich nie są zaskakujące. Pacjent bowiem powinien czuć się spokojny i mieć pewność, że znajduje się w rękach uznanego specjalisty, a dyplomy, certyfikaty i specjalistyczny sprzęt medyczny umieszczone w widocznych miejscach zazwyczaj są takimi sygnałami. Uspokajająco również działają przedmioty i postępowanie kojarzące się z leczeniem - biały fartuch, badanie lekarskie czy wypisanie recepty, kiedy jest to niezbędne. Uważna analiza skarg pacjenta o wiele bardziej poprawia mu samopoczucie niż natychmiastowe postawienie diagnozy niezależnie od tego, jak byłaby trafna. Przeprowadzanie gruntownej oceny nie oznacza jednak, że pacjent ma być poddawany zbędnym zabiegom diagnostycznym. Lekarz powinien go raczej uważnie słuchać, zadawać trafne pytania oraz przeprowadzić pełne badanie. Fakt, że ktoś ma zapalenie oskrzeli, może stać się oczywisty dla specjalisty w ciągu kilku sekund. Dalsze pięć minut badania, podczas których lekarz przykłada stetoskop do klatki piersiowej, prawdopodobnie nie wpłynie na trafność rozpoznania, ale na pewno zwiększy zaufanie pacjenta. W pewnych badaniach w Anglii wzięło udział 200 osób z dolegliwościami fizycznymi, u których jednak nie rozpoznano choroby. Lekarze z University of Southampton w Anglii poinformowali część pacjentów, że nie wykryto u nich żadnej poważnej choroby i wkrótce powrócą do zdrowia; pozostali usłyszeli, że przyczyna ich dolegliwości jest niejasna. Dwa tygodnie później wyzdrowiało 64% pacjentów z pierwszej grupy i tylko 39% z drugiej. Jeśli stan pacjenta wymaga zastosowania specyficznego leku lub zabiegu, powinno mu się to zaproponować wraz z optymizmem (opartym jednak na racjonalnych podstawach), a także poinformować go o pożądanych efektach terapii.Zwrócić uwagę należy także na fakt, iż mechanizm placebo odnosi się nie tylko stricte do farmakologii czy medycyny jako efektu procesu poprawy zdrowia, ale także jako czynnik o wymiarze społecznym. Psychologiczny efekt placebo odnoszący się do określonych życiowych sytuacji może, podobnie jak jego farmakologiczny odpowiednik, pobudzać układ psychomotoryki człowieka w celu poprawy samopoczucia, podnieść znaczenie własnego ja, miejsca w społeczeństwie, czy własnej wartości. W tym przypadku jednak induktorem zjawiska nie będzie aqua destilata a raczej zachowanie, słowo, określony układ zachowań, miejsce. Np. zdarza się, że ludzie posiadają swoje sekretne miejsca, do których wracają przez całe życie, to może być drzewo, wzgórze, dom rodzinny – z którymi związani są najczęściej od dziecka – tam właśnie udają się w chwilach napięcia, złości, zauroczenia, czy aby podjąć ważną decyzję. Ufają miejscu wierząc, że pomoże im we właściwym wyborze. Podobny mechanizm dotyczył będzie wszelkich przesądów, superstyfikacji – parę sekund siedzenia na krześle przed wyruszeniem w daleką podróż może zaoszczędzić choroby wrzodowej. Zjawisko placebo to więc nie tylko leczenie ciała ale i umysłu. Znając zaś mechanizm można umiejętnie wykorzystać go w stosowaniu pomocy psychologicznej. Każdy z osobna wytworzył u siebie dziesiątki mikrozależności – przy których spełnieniu poprawia się, mniej lub bardziej świadomie, samopoczucie. Mimo, że niczemu winny kolor kota nie ma naukowego uzasadnienia w przynoszeniu pecha – zderzenie z przesądem może skutecznie zachwiać psychiką i zdrowiem głęboko zanurzonego w przesądach człowieka. "Naturalne" efekty placebo psychologicznego dzielą się więc na te o wydźwięku pozytywnym jak i negatywnym. Umiejętna zaś reakcja psychologa w poradni może sprawić, że pewne systemy zachowań wytworzą pożądaną dla pacjenta poprawę samopoczucia. Warto zrozumieć, że siła placebo, nie powinna służyć jako podłoże do sporów naukowych opiewających jej obojętne czy dodatnie skutki, ale raczej traktować ją w kategoriach szansy na poprawę zdrowia i samopoczucia ludzi dotkniętych przez chorobę. To także skuteczny mechanizm poprawy zdrowia psychicznego. Bibliografia - Jean-Jacques Aulas, Alternatywne sposoby leczenia, Świat nauki, Warszawa, Listopad 1996. - Walter A. Brown, Efekt placebo, Warszawa, Świat nauki, Marzec 1998. - W. Wayt Gibbs, Siła sugestii, Warszawa, Świat nauki, Grudzień 2001. - Gary Stix, Wokół Viagry, Warszawa, Świat nauki, Październik 1999. Początek strony