Sasson Jean P. - Córki księżniczki Sułtany
Szczegóły |
Tytuł |
Sasson Jean P. - Córki księżniczki Sułtany |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Sasson Jean P. - Córki księżniczki Sułtany PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Sasson Jean P. - Córki księżniczki Sułtany PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Sasson Jean P. - Córki księżniczki Sułtany - podejrzyj 20 pierwszych stron:
JEAN P. SASSON
CÓRKI KSIĘŻNICZKI SUŁTANY
Świat Książki
Z angielskiego przełożyły Grażyna Gasparska, Hanna Jankowska
'"'*L'
Osoby występujące w książce
(w alfabetycznym porządku)
ABDUL - egipski służący księżniczki Sułtany (mąż Fatimy) jfl
Król ABD AL-AZIZ AL SA'UD - dziadek księżniczki Sułtan//
Był założycielem i pierwszym królem Arabii Saudyjskiej, zma
w 1953 roku
ABD ALLAH AL SA'UD - syn księżniczki Sułtany f
A'ISZA - przyjaciółka księżniczki Mahy /
ALHAN - egipska dziewczynka, której narządy płciowe okaleczor/
wbrew woli jej babki Fatimy ALI AL SA'UD - brat księżniczki Sułtany
AMANI AL SA'UD - córka Sułtany, jej najmłodsze dziecko /
AS AD AL S A'UD - szwagier Sułtany (mąż Sary) i
CHOMEINI - religijny przywódca Iranu, który zapoczątkował r'|
wolucję wymierzoną w szacha, założyciel islamskiej republiki f CONNIE -
filipińska pokojówka, zatrudniona w domu saudyjskie?
przyjaciół księżniczki Sułtany /
CÓRA - filipińska pokojówka księżniczki Sułtany |
DŻAFAR - Palestyńczyk zatrudniony przez księcia Karima, przyjl ^
ciel jego syna Abd Allaha /
Król FAHD - obecny władca Arabii Saudyjskiej, którego księżniczl/
Sułtana, jego bratanica, darzy głębokim szacunkiem /
PATIMA - egipska służąca księżniczki Sułtany (żona Abdula) |
FA'IZA - córka Saudyjczyków zaprzyjaźnionych z księżniczką Sił
taną; uciekła z Palestyńczykiem Dżafarem
PU'AD - ojciec Fa'izy j
- teściowa księżniczki Sułtany j
- młodsza siostra księcia Karima (szwagierka księżniczf Sułtany)
JHUDA -już nieżyjąca afrykańska niewolnica, która pracowała w domu księżniczki
Sułtany w okresie jej dzieciństwa
ILHAM - Egipcjanka, córka Abdula i Fatimy (służących księżniczki Sułtany)
JASIR ARAFAT - przywódca Organizacji Wyzwolenia Palestyny
JUSUF - Egipcjanin, przyjaciel księcia Karima z college'u, który później
przyłączył się do radykałów muzułmańskich w Egipcie
KARIM AL SA'UD - książę z panującego rodu, mąż Sułtany
Król CHALID - czwarty król Arabii Saudyjskiej, cieszący się miłością narodu;
zmarł w 1982 roku
LA W AND AL SA'UD - kuzynka Karima, którą zamknięto w "pokoju odosobnienia"
MAHA AL SA'UD - starsza córka księżniczki Sułtany
MADŻID AL SA'UD - syn Alego (bratanek księżniczki Sułtany)
MISZA'IL - królewska kuzynka księżniczki Sułtany, stracona za zbrodnię
cudzołóstwa
MUHAMMAD - szwagier księżniczki Sułtany, ożeniony z siostrą Karima, Hafsą
MUSA - Egipcjanin, kierowca rodziny księżniczki Sułtany
NADA - przyjaciółka księżniczki Sułtany z dzieciństwa, którą ojciec pozbawił
życia za zbrodnię przeciwko "honorowi"
NASZWA - siostrzenica księżniczki Sułtany, córka księżniczki Sary
NASIR - zięć Fatimy
NURA AL SA'UD - najstarsza siostra księżniczki Sułtany
RIMA - młodociana jemeńska konkubina ojca A'iszy
RIMA AL SA'UD - siostra księżniczki Sułtany
SALIM - szwagier księżniczki Sułtany, mąż Rimy
SAMFA - żona Fu'ada, matka Fa'izy, pochodząca z królewskiego rodu
SARA AL SA'UD - siostra księżniczki Sułtany, żona Asada, brata Karima
TAHANI AL SA'UD - siostra księżniczki Sułtany
WAFA - przyjaciółka księżniczki Sułtany z dzieciństwa, którą w młodym wieku
wydano za kilkakrotnie od niej starszego mężczyznę
Prolog
Wielkiej skały wiatr nie wzruszy; umyslu mędrca nie wzrusza ani czołobitność,
ani obraza.
BUDDA
Przeczytałam kiedyś, że dobre pióro może zadać cios każdemu władcy. Przyglądając
się fotografii mego wuja Fahda Ibn Abd al-Aziza, króla Arabii Saudyjskiej, myślę
o tym, że nigdy nie miałam zamiaru zranić czy choćby tylko rozgniewać człowieka,
którego zawsze szanowałam za łagodność.
Przesuwając palcami po jego podobiźnie, przywołuję w pamięci obraz Fahda,
jakiego znałam w dzieciństwie. Zdjęcie przedstawia mężczyznę w sile wieku, w
którym nie ma nic z młodzieńca moich wspomnień. Brwi surowo ściągnięte i potężna
szczęka kłócą się z obrazem czarującego mężczyzny, jaki zachowałam z okresu
przed koronacją. Stał wówczas wysoki, barczysty, a na jego wyciągniętej dużej
dłoni leżały słodkie daktyle, które podawał zalęknionemu dziecku. Tym dzieckiem
byłam ja. Fahd, podobnie jak przedtem jego ojciec, był mężczyzną silnym, a w
moich młodych oczach bardziej przypominał syna beduiń-skiego wojownika, którym w
istocie był, niż męża stanu, jakim stał się później. Zwykle pewna siebie ł
zuchwała, w jego obecności zachowy-wałam się bojaźliwie: z ociąganiem przyjęłam
pustynny owoc z jego r?ki i natychmiast skryłam się w objęciach matki.
Rozkoszując się słodyczą daktyli, usłyszałam pełen serdeczności śmiech Fahda.
Zgodnie z saudyjskim obyczajem w obecności króla nie zasłaniano dziewczynce
twarzy, póki nie osiągnęła dojrzałości. A do tego czasu król trochę się
postarzał. Przyznając, iż obecnie robi wrażenie człowieka
19
posępnego, dochodzę jednak do wniosku, że jest to następstwem ogromnej
odpowiedzialności, której brzemię, ciążące na nim jako na przywódcy państwa,
przygasiło wrodzoną mu spontaniczność. I aczkolwiek nasz władca obdarzony jest
imponującą, iście królewską postawą, nie zalicza się do przystojnych mężczyzn.
Ciężkie powieki opadają na mocno wypukłe oczy, a długi nos podkreśla delikatne
usta ocienione wąsami. Twarz władcy, tak dobrze znana wszystkim Saudyjczykom z
oficjalnych portretów, wiszących na widocznym miejscu w każdej firmie i
instytucji mego kraju, przedstawia króla takim, jakim wiem, że nie jest:
posępnym i nieczułym.
Mimo niekwestionowanej potęgi i ogromnego bogactwa jego sytuacja jest nie do
pozazdroszczenia. Dzierżąc absolutną władzę w jednym z najbogatszych krajów
świata, jakim jest Arabia Saudyjska, król Fahd musi mocno trzymać ster rządów na
tym gorącym i nieprzyjaznym człowiekowi terytorium, wstrząsanym w dodatku
nieustanną walką nowego ze starym.
Podczas gdy większość krajów przeobraża stare metody działania i ugruntowuje
powoli coraz to lepsze systemy na drodze nieustannego postępu cywilizacyjnego,
naszemu nie dane są takie możliwości. Król bowiem, śmiertelny jak wszyscy, wciąż
musi siłą scalać w jedno i uspokajać cztery odrębne i całkowicie różne grupy
społeczne: religijnych fundamentalistów, surowych, nieugiętych i żądających
powrotu do przeszłości, nabierającą znaczenia, wykształconą klasę średnią, która
domaga się uwolnienia od starych tradycji, tłamszących życie codzienne, plemiona
beduińskie, opierające się zachętom do porzucenia wędrownego trybu życia i
osiedlenia się w miastach, i wreszcie - członków licznej rodziny królewskiej,
nie pragnących niczego poza bogactwem, bogactwem i wciąż większym bogactwem.
Z wszystkich tych odłamów społeczeństwa wyłania się jeszcze jedna ogromna,
zapomniana przez wszystkich grupa: to saudyjskie kobiety, o równie
zróżnicowanych pragnieniach i dążeniach jak mężczyźni, którzy rządzą, naszym
życiem codziennym.
A mimo to ja, kobieta rozgoryczona, nie obciążam króla winą za nasze położenie,
mam bowiem świadomość, że musi on przede wszystkim zdobyć lojalne poparcie
większości mężów, ojców i braci, zanim zdecyduje się wystąpić przeciwko zwartym
szeregom strażników religii-Ci zaś są przekonani, iż jedynie oni prawidłowo
interpretują staroświecki kodeks prawny, zezwalający mężczyznom na brutalne
narzucanie
kobietom swej władzy. Zbyt wielu zwykłych obywateli w Arabii skiej jest
zadowolonych z istniejącego porządku, uważają oni b iż łatwiej jest ignorować
narzekania kobiet, niż popierać swego w inicjowaniu przemian.
Mimo to przeważająca część obywateli udziela królowi
poparcia. Tylko religijni fundamentaliści nawołują do zdetroniz
władcy. Dla pozostałej części społeczeństwa król symbolizuje 4
duszność i napawa otuchą. )
Kobiety z naszej rodziny wiedzą dobrze, że król cieszy się rt1 swych żon, a któż
lepiej zna mężczyznę niż jego żony?
I choć Fahd jest władcą łagodniejszym niż jego ojciec i trzej y,
nie trzeba być prorokiem, by przewidzieć, iż Księżniczka - 1f
będąca opowieścią o moim życiu - będzie uważana za policz'
mierzony człowiekowi, który rządzi Arabią Saudyjską. ,,-
I mogę nad tym tylko ubolewać. jllti
Otwarcie wyrzucam sobie, że nieprzymuszona i z własnej wjljj
stanowiłam zerwać z tradycją pokoleń i nie uszanowałam rodi1!,)-
tajemnic. Uświadomiłam sobie, że działałam powodowana tf/,j.
emocjami niż przezornością. Być może moje zaangażowanie '^
zjazm w walce o słuszną sprawę sprawiły, iż przeceniłam własnej
jętność takiego przedstawienia faktów, by nikt nie potrafił ri1 ^
dentyfikować. ijf,
Starając się uciszyć sumienie i poskromić obawy, przywołuję ^ pamięć gniewu,
jaki zawsze odczuwałam w stosunku do mężczyz' ]l rodu, władców Arabii
Saudyjskiej, którzy byli tak obojętni na ci/ kobiet w rządzonym przez nich
kraju.
Zdemaskowana
Rozpacz osłabia nam wzrok i zamyka uszy. Nie dostrzegamy nic poza widmem zguby,
słyszymy tylko podniecone bicie naszych serc.
CHALIL DŻUBRAN
Jest październik 1992 roku, a ja - Sułtana Al Sa'ud, bohaterka książki bez
tajemnic - śledzę dni w kalendarzu z mieszaniną gorączkowego podniecenia i
frasunku. Książka opowiadająca o życiu za-kwefionych kobiet ukazała się w
Stanach Zjednoczonych we wrześniu. Od tego momentu towarzyszy mi posępny
niepokój o mój los, mam wrażenie, jakbym była zawieszona w próżni, świadoma
jednak tego, iż każdy czyn - wielki czy mały, zły lub dobry - powoduje jakieś
skutki.
Mimo to, wziąwszy głęboki oddech, pocieszam się nadzieją, że być może uda mi się
zachować anonimowość w kręgu licznej rodziny Sa'udów. Nieomylny instynkt wciąż
jednak ostrzega mnie przed zdemaskowaniem.
I wówczas właśnie, kiedy zdołałam już jako tako zapanować nad ogarniającymi mnie
na przemian poczuciem winy i obawą, mój mąż Jvarim wchodzi pośpiesznie do domu,
wołając od progu, że mój brat Ali wrócił przed czasem z podróży do Europy i
ojciec zarządził nad-j-wyczajne zebranie rodzinne w swym pałacu. Czarne oczy
męża ciskają ktyskawice, a na jego pobladłej twarzy widnieją ognistoczerwone
plamy, dowód najwyższego zdenerwowania.
"oraża mnie myśl: Karim dowiedział się o mojej książce!
w wyobraźni widzę się już uwięzioną w podziemnym lochu, po-2 awioną ukochanych
dzieci, i przez moment ulegam panice. Cienkim, nieswoim głosem pytam pokornie:
l
- Co się stało?
Karim wzrusza ramionami:
- Skąd mogę wiedzieć? - Nozdrza drgają mu z irytacji, kiedy mówi: - Tłumaczyłem
twemu ojcu, że mam jutro ważne spotkanie w Zurychu, że możemy go odwiedzić po
moim powrocie, ale uparł się, bym odwołał wyjazd i dziś wieczorem przyprowadził
cię do jego domu.
Z rozwianym włosem Karim wpada do biura, wykrzykując od progu:
- Trzeba odwołać trzy spotkania!
Kolana mam jak z waty, ale oddycham z ulgą i osuwam się na kanapę myśląc, że
moje obawy byty przedwczesne. Wszak gniew Karima nie ma nic wspólnego ze mną!
Wraz z nadzieją powraca odwaga.
Niemniej jednak groźba zdemaskowania wciąż istnieje, mimo iż od nieoczekiwanego
rodzinnego spotkania dzieli mnie jeszcze wiele drugich godzin.
Udając wesołość uśmiecham się i gawędzę z Karimem, kiedy oboje przemierzamy
rozległy hol, wysłany perskimi dywanami, kierując się do ogromnego, wspaniałego
salonu w nowo wybudowanym pałacu mego ojca. On sam jeszcze się nie zjawił.
Zauważam, że przybywamy jako ostatni. Pozostałych dziesięcioro żyjących dzieci
mej matki także zostało wezwanych do domu ojca, lecz bez małżonków. Trzy moje
siostry musiały przylecieć do Ar-Rijadu z Dżuddy, a dwie aż z At-Ta'if.
Rozejrzawszy się stwierdzam, że Karim jest tu jedyną osobą spoza kręgu
najbliższej rodziny. Nigdzie nie widać nawet drugiej żony ojca i jej dzieci.
Domyślam się, że zostały usunięte z domu na czas spotkania.
Pośpiech, z jakim je zwołano, ponownie zwraca moje myśli ku książce i serce
ściska mi lęk. Z moją siostrą Sara wymieniam spojrzenia pełne obaw. Jako jedyny
członek rodziny wtajemniczony w publikację książki, Sara myśli to samo co ja.
Rodzeństwo wita mnie ciepło, wszyscy, z wyjątkiem mojego jedynego brata Alego;
kątem oka widzę, jak wodzi za mną swym przebiegłym wzrokiem.
W kilka chwil po naszym przybyciu do salonu wchodzi ojciec. Jego córki z
szacunkiem powstają, każda po kolei pozdrawia człowieka, który dał jej życie bez
miłości.
Nie widziałam ojca od kilku miesięcy, wygląda na wyczerpanego
i przedwcześnie postarzałego. Kiedy wspinam się, by pocałować t
w policzek, odwraca niecierpliwie twarz, nie oddając pozdrowieni <|
Pełna najgorszych przeczuć uświadamiam sobie w tym momencie, j»\
bardzo byłam naiwna sądząc, iż ród Sa'udów jest zbyt zajęty gromJ
dzeniem bogactw, aby interesować się książkami. Ogarnia mnie corv
większe drżenie'. *
Surowym głosem ojciec prosi, byśmy usiedli, ponieważ ma nam <^
zakomunikowania nieprzyjemną wieść. '
Czuję na sobie spojrzenie Alego, który przygląda mi się, czy mo^ raczej smaga
mnie wzrokiem. Nie mam wątpliwości, że zna powój dzisiejszego spotkania.
Ojciec sięga do swej wielkiej czarnej teczki i wyjmuje z niej książk* napisaną w
obcym języku. Głowę mam pełną sprzecznych myśli, rą; wydaje mi się, że moje
obawy były płonne, to znów zastanawiam si« co też ta szczególna książka ma
wspólnego z naszą rodziną.
Głosem pełnym nie skrywanej wściekłości ojciec oznajmia nam, że A) kupił tę
książkę w Niemczech i że opowiada ona o życiu pewnej księżnj czki, głupiej i
ciemnej kobiety, nieświadomej zobowiązań względem sw^ królewskiej rodziny. Krąży
po pokoju z książką w ręce. Okładka przed' stawia bez wątpienia postać spowitej
w welon muzułmańskiej kobiety na tle tureckich minaretów. Przez chwilę nawiedza
mnie desperacką nadzieja, że to może jakaś starzejąca się egipska lub turecka
księżniczką na emigracji napisała ową niedyskretną książkę, lecz szybko dochodź*
do wniosku, że taka historia nie znalazłaby oddźwięku w naszym kraju
Kiedy ojciec podchodzi bliżej, odczytuję jej tytuł: Ich, Prinzessin au^ dem
Hause A l Są'ud.
To moja opowieść!
Przez moment odczuwam dumę, wnet jednak ogarnia mnie najzwyk\
szy strach. Krew napływa mi do twarzy.
Ponieważ nie kontaktowałam się z autorką od czasu, kiedy dowie^ •ffl się, iż
książkę kupiło duże amerykańskie wydawnictwo Williarq "lorrow, nie miałam
pojęcia, że Księżniczka odniosła ogromny sukces 1 została przetłumaczona na
wiele języków. Ta wersja, którą teraz mam Przed oczyma, jest niemiecką edycją. .
St°ję odrętwiała, głos ojca ledwo do mnie dociera. Wyjaśnia nam,
* Alego zaciekawiła książka, którą dostrzegł w witrynie na frankfur-. lni
lotnisku. Przeczytawszy na okładce rodzinne nazwisko, zakupił
**l nie szczędził trudu i kosztów na jej przetłumaczenie.
K
\ \
Pomyślał wówczas z irytacją, że jakaś zwariowana księżniczka z rodu Sa'udów
rozgłasza plotki o swym życiu, ale kiedy książkę przeczytał i w części
poświęconej dziecinnym dramatom rozpoznał siebie, prawda wyszła na jaw. Wpadł w
furię, skrócił urlop i pośpiesznie wrócił do Ar-Rijadu.
Ojciec sporządził na dzisiejsze spotkanie kopie tłumaczenia dla wszystkich.
Teraz nieznacznie daje znak dłonią Alemu. Mój brat zgarnia leżący obok pokaźny
stos papieru i wręcza każdemu z nas egemplarz tekstu książki zabezpieczony grubą
gumową taśmą.
Zakłopotany Karim trąca mnie łokciem i unosząc wysoko brwi przewraca oczami.
Do ostatniej chwili udaję, że nie wiem, o co chodzi, i odpowiadam takim samym
zdumionym spojrzeniem. Wzruszając ramionami wpatruję się nie widzącymi oczyma w
plik kartek w moich dłoniach.
Ojciec podniesionym głosem wykrzykuje moje imię:
- Sułtana!
Znów mam wrażenie, jakbym unosiła się w powietrzu. Ojciec zaczyna mówić szybko,
wyrzucając słowa jak karabin maszynowy kule:
- Sułtano, jak mogłaś ujawnić perypetie małżeńskie i rozwód twojej siostry Sary?
A niegodziwe postępowanie swoich przyjaciółek z dzieciństwa? Pozwolić sobie na
komentarze dotyczące śmierci twojej matki? Snuć skandalizujące wspomnienia z
twojej podróży do Egiptu? Czy nic nie jest dla ciebie święte? Nawet małżeństwo z
Karimem? Narodziny waszego syna? Co ty na to, Sułtano?
Wstrzymuję oddech, podczas gdy ojciec nieubłaganie ciągnie oskarżenia. Wreszcie
rzuca mi książkę do stóp, mówiąc:
- Przeczytaj ją sobie!
Niezdolna poruszyć się, patrzę na nią w milczeniu. Ojciec wydaje polecenie:
- Podnieś ją, Sułtano!
Karim bierze książkę z podłogi, wpatruje się w okładkę. Słyszę jeg° nierówny
oddech. Potem odwraca się do mnie.
- Co to wszystko znaczył - pyta surowo. Jestem sparaliżowana strachem. Serce
przestaje mi bić. Tymczasem Karim, tracąc panowanie nad sobą, ciska książkę na
podłogę, chwyta mnie za ramiona i potrząsa jak szmacianą lalką.
I oto znów czuję gwałtowne bicie serca, choć przez m^ mknęła dziecinna myśl -
cień żalu, że żyję, że nie umarła
Ojciec krzyczy:
- Sułtano! Odpowiedz swemu mężowi!
t
Nagle wszystkie minione lata gdzieś znikają. Znów jestei\
zdanym na łaskę ojca. Jakżeż pragnę, aby żyła mama, ^
żarliwa miłość byłaby w stanie uchronić mnie przed tą fk l-^i JV
frontacją. M°
Czuję, jak w moim gardle narasta skowyt.
Tyle razy powtarzałam sobie, że nie ma wolności bez od\\ ona zawodzi mnie w
chwili, kiedy jej najbardziej potrzeby zdawałam sobie sprawę, że gdy członkowie
najbliższej rodziny ją książkę, moja tajemnica wyjdzie na jaw. Cóż za głupota!
L"%odzinyprzec, bezpieczna mniemając, iż w naszej rodzinie tylko Sara czi *\
( ^"iJ Pocieszałam się, że gdyby nawet plotki o książce rozeszły się Vr to i
tak nikt z najbliższych nie zainteresowałby się nimi zanad) °%f(|, .
wspomniano by o jakimś szczególnym wydarzeniu z lat nasz^' piL .' (
.
||^ , , ., |J i , • ( ,-
'Vvroleiiie
A tu, jak na ironię, właśnie mój brat - człowiek, kt^01" z pogardą reagował na
wszelkie wzmianki o prawach koty
czytał moją opowieść, której głównym wątkiem jest zniewo|( w mym kraju. Mój brat
Ali, ten diabeł wcielony, zn^ anonimowość.
• « sk "
Pełna lęku rozglądam się po obecnych, patrzę kolejno na i brata. Jakby się
zmówili: ich wzrok, z początku pełen
i gniewu, z wolna zaczyna przybierać twardy wyraz. Vn
Zaledwie miesiąc minął od wydania mojej książki, a ja k
. już
zdemaskowana! n ,
^zyskawszy głos, protestuję słabo; przerzucając winę x M ?pek na siłę wyższą
mówię to, co mówią w podobnej sytugfB * obrzy muzułmanie. Uderzając dłonią w
zwitek papieru, o ~~ Bóg tak chciał. On pragnął, by ta książka została najj A1'
odparowuje natychmiast szyderczo: ~~ Bóg? Na pewno nie On! Powstała z woli
szatana! To O|
B do °Jca dodaJe: - Od dni<
$ °' * Awiatttjiłt siif uu ujwćt uuuaje. - wu urn) TU(
onjejchci)|
lana zawsze miała w sobie małego diabełka. To on pod %M:, ""rod/
ten Pomysł! W
agle moje siostry zaczynają gorączkowo przerzucać
^5 kartPN
1}
kartce trzymane w ręku kopie tekstu ks^ r \^aJ^c na ich stronach siebie, skoro
już sekrety rodzinne zosta^ Jn^ ^° publicznej wiadomości.
Jedynie w Sarze wyczuwam oparcie
moimi plecami i kładąc dłoń na mym Cal* się;
delikatnym dotknięciem. /^dn*
Po pierwszym wybuchu Karim uspoka-czenie książki. Kątem oka zauważam, z^
pierwszym spotkaniu i małżeństwie. A^ czyta na głos słowa, które widzi po raZ f
Gniewny krzyk ojca podsyca namiętni
ścigają się w atakowaniu mojej głupoty. ^f'*\ i\if° ^mieszania i zgiełku dociera
do mnie oskarżenie Alego, Źe ( py\ k^am s'? zdrady stanu.
Zdrada stanu? Kocham mego BogL> V />ry % nla "' *~: ~-l~'~:-kolejności -
odpowiadam więc równiez
- Nie! Nie jestem zdrajczynią!
". J81? cichutko, staje za
ocKje mi otuchy tym
czytać tłuma-rozdział o naszym sPokojny, mój mąż
>"'
V
v-W
: Alego, obaj prze-?^mie 1 się: le^5'3 - w tej właśnie
^
umysły mogą
1* t0' Że m?żczyźni ^ecma P*e^ Jest na Saudyjki są wy-
v^ycie wypełnią nowe /^ walkę, jeśli tylko ^)oz'5rny pokój ozna\~.
^r moment dla
rr ie^
\
zaczynam gubić na początku, ' kaczego właściwie .gle jednak przeier^onej
przyjaciółki re^gii znaleźli moje ^n, z którymi nie Dziewczyny nadal ^an^twowe
za zbrod10 *cn ojcom. Waff ?zc^yznę, Nada zaś
^c
wysnuć stąd wniosek o zdradzie stanu' Strach ustępuje w miarę, jak rośnie m'
Mężczyźni w mojej rodzinie stanoW' i kobiety mogą żyć w pokoju tylko W' tyle
silna, żeby zdominować tę drugą, kształcone i zaczynają myśleć samodzi^ żale i
cierpienia. A mimo to na pewnP przyniesie ona więcej praw dla kobiet, a cza
jedynie coraz większe uzależnienie. Zdaję sobie jednak sprawę, iż nie jeS*
sporów.
Gorąca dyskusja przeradza się w z&c^/ się w tym wszystkim. Przerażenie, jakie
°W\ zaćmiło mi umysł do tego stopnia, że «'e / poprosiłam Jean Sasson o spisanie
mej °] staję słuchać oskarżeń i przywołuję panłi?''/ Nady. Byłam zaledwie
nastolatką, gdy s'/ przyjaciółki, Nade i Wafę, w towarzy8^' łączyły ich więzy
krwi ani małżeństw^- V* były dziewicami, nie zostały ukarane nie przeciw
moralności; wybór kary wydano za mąż za znacznie starszego °'
/i
tała utopiona. Tę okrutną karę wymierzył jej własny ojciec uważaj' z. jj0n0r
rodziny poniósł szwank wskutek złego prowadzenia sięns' młodszej córki. Dzięki
egzekucji odzyskał rzekomo utracony honor j
Myśli moje poszybowały z kolei do najlepszej przyjaciółki raj,' siostry Tahani,
uwięzionej do końca swoich dni w "pokoju odosjłj nienia". Samira była młodą
kobietą, której rodzice zginęli w wyprfi samochodowym. Kiedy poczuła zagrożenie
ze strony wuja, będąt^i po śmierci rodziców jej prawnym opiekunem, uciekła z
kochani^ do Stanów Zjednoczonych. Wuj podstępem skłonił Samirę do powul do
Arabii Saudyjskiej. Wściekły na nią za romans z cudzoziemca), wydał ją za
człowieka, którego nie chciała. Kiedy wyszło na jav,ź( bratanica nie jest już
dziewicą, zamknięto ją w "pokoju odosobnieś' gdzie pozostała aż do śmierci.
Jeszcze przed opublikowaniem moich przeżyć miałam świadomi' że żadna z tych
opowieści nie wyda się wiarygodna, póki czytelni' nie potraktują serio
barbarzyństwa, jakiego dopuszczają się mężczjil wobec kobiet. Ale jakiś głos
mówił mi, że ci, którzy naprawdę aji nasz kraj -jego obyczaje i tradycję -
dojrzą w mych słowach pra«Jf Teraz jednak zastanawiałam się, czy tragedie, jakie
stały się udziału1 Nady i Samiry, rzeczywiście poruszą serca czytelników.
Pamięć o nieszczęsnym losie mych przyjaciółek przywraca mi silf
Z rosnącą determinacją myślę o tym, że ci, którzy pragną wolnoii muszą być
zdecydowani zapłacić za nią życiem. Najgorsze już się stś Zdemaskowano mnie. A
co będzie dalej?
Ta refleksja przynosi zwrot w moim zachowaniu. Czując przyplji sił, podnoszę się
i staję oko w oko z wrogami. W moich żyłach odzpii si? waleczna krew dziadka Abd
al-Aziza. Od dzieciństwa najostuj reagowałam w obliczu prawdziwego zagrożenia.
Odwaga pomaga mi zająć twarde stanowisko. Wspomnienie łajtł ego oblicza
młodzieńca, podającego dziecku soczyste daktyle, pół SUWa mi szaloną myśl. Ponad
całym tym zamętem wykrzykuję z mcq
~- Zaprowadźcie mnie do króla! szyscy milkną. Ojciec niedowierzająco powtarza
moje słowa:
" Do króla?
potakująco głową. y zniecierpliwiony: Ależ król cię nie przyjmie! Owszem,
przyjmie! Zaprowadźcie mnie do niego. Chcę i
powiedzieć, dlaczego została napisana ta książka. Opowiem mu o tragicznym życiu
kobiet w kraju, którego jest władcą. Wyjawię wszystko ale tylko przed nim.
Ojciec rzuca spojrzenie na syna. Obaj przymykają oczy. Jakbym czytała w ich
myślach: "Należy postępować honorowo, ale bez przesady!"
- Chcę wszystko wyznać, ale tylko przed królem.
Znam dobrze naszego króla. Nie znosi konfrontacji. Ale jeśli do niej dojdzie, to
on wymierzy mi karę za to, co uczyniłam. Myślę sobie, że potrzebny mi będzie
ktoś spoza kręgu obywateli Arabii Saudyjskiej, aby zachować pamięć o mnie. Mówię
więc:
- Zanim udamy się do króla, muszę porozmawiać z kimś z zagranicznej prasy, bo
chcę, aby moja tożsamość została ujawniona. Jeśli już mam ponieść karę, nie
pozwolę, aby o mnie zapomniano. Niech świat się dowie, jak w tym kraju traktuje
się ludzi, którzy ujawniają prawdę.
Ruszam w kierunku telefonu umieszczonego na małym stoliku obok drzwi do holu.
Chcę zawiadomić kogokolwiek o mojej sytuacji. Rozpaczliwie usiłuję przypomnieć
sobie numer telefonu pewnej międzynarodowej gazety, który zanotowałam kiedyś z
myślą o podobnych okolicznościach.
Siostry podnoszą lament, nawołując ojca, by mnie powstrzymał.
Karim zrywa się na równe nogi i odciąga mnie od telefonu. Górując wzrostem nade
mną, zagradza mi drogę. Z surowym obliczem wskazuje mi moje krzesło, jakby to
było krzesło elektryczne.
Mimo powagi sytuacji coś mnie rozbawia w wyglądzie Karima. Zaczynam się śmiać.
Mój mąż wciąż jest taki niemądry, nie nauczył się jeszcze, że aby mnie uciszyć,
musiałby mnie żywcem pogrzebać. A tego - wiem doskonale - nigdy nie zrobi.
Świadomość, że Karim jest niezdolny do przemocy, zawsze dodawała mi sił.
Głęboko wczuwając się w dramatyzm chwili, wołam:
- Kiedy zwierzyna jest osaczona, myśliwemu grozi niebezpie-czeństwo!
Może by go tak uderzyć głową w żołądek? - przychodzi mi na myśl-Zaczynani
rozważać możliwość ataku, gdy wtem moja najstarsza siostra Nura staje na środku
salonu i spokojnym głosem ucisza wszystkich:
- Dosyć! W ten sposób nie rozwiązuje się problemów! - Milkn'6 na moment,
spoglądając z wyrzutem na ojca i Alego. - Wszyscy
eszczą! - mówi. - Służba usłyszy każde słowo. Wtedy dopierc będziemy mieli
prawdziwe kłopoty.
Nura jest jedyną córką mego ojca, która zaskarbiła sobie jego miłość Ojciec daje
wszystkim znak, żeby zamilkli.
Karim bierze mnie pod rękę i na powrót siadamy na swoich miejscach.
Ojciec i Ali nadal stoją me odzywając się.
Odkąd opublikowano książkę, czułam obezwładniający lęk. Teraz natomiast, po raz
pierwszy od wielu tygodni, czuję, jak ogarnia mnie zapalczywość, bo wiem, że
mogę sobie na nią pozwolić i że ostatnią rzeczą, jakiej pragną obaj mężczyźni z
mojej rodziny, jest oddanie rnnie w ręce władz.
Zebranie przybiera teraz spokojniejszy charakter, dyskusja obraca się wokół
sposobu zachowania w tajemnicy mojej tożsamości. Jest oczywiste, że dużo się
będzie mówić i spekulować w całym królestwie na temat tej książki i tego, kim
jest jej bohaterka. Rodzina dochodzi do wniosku, że zwykli Saudyjczycy nie
odkryją prawdy, znajdują się bowiem poza kręgiem wtajemniczonych. Nie istnieje
też realne zagrożenie ze strony mężczyzn w rozległej rodzinie Sa'udów, albowiem
sprawy kobiece są troskliwie skrywane przed ich światem. W przekonaniu ojca
prawdziwe kłopoty mogą zagrażać jedynie ze strony krew-niaczek, które
uczestniczą niekiedy w spotkaniach najbliższej rodziny.
Wszystkich na chwilę ogarnia panika, gdy Tahani przypomina sobie, ze wciąż żyje
stara ciotka, która była zaangażowana w fatalne małżeństwo i rozwód Sary. Nura
rozprasza ich obawy mówiąc, że u owej ciotki stwierdzono kilka dni temu starczą
demencję, więc jeśliby jakimś nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności usłyszała
o książce, nic, co uczyni lub powie, nie zostanie przez rodzinę potraktowane
poważnie.
Wszyscy oddychają z ulgą.
Osobiście nie obawiam się tej starej kobiety. W swoim czasie wyraź-odbiegała od
innych kobiet. Rozumiem jej swawolne usposobienie
plej n*z ktokolwiek inny. Prawdy o niej dowiedziałam się podczas
neJ rozmowy, kiedy to szepnęła mi do ucha, że popiera moje
eme do wywalczenia nieco większej swobody dla kobiet. Chwaliła
Za S1?' ze była pierwszą feministką na świecie, na długo przed tym,
p . eur°pejskie kobiety w ogóle zaczęły myśleć o tych sprawach.
2s , 21a*a mi, że w dniu zawarcia małżeństwa wymogła na swym
wanym mężu przejęcie sprzedaży owiec, bo to ona potrafi liczyć
-W myśli, podczas gdy on musi posługiwać się kijem, stawiając kresk na piasku.
Co więcej, mąż ciotki nawet nie pomyślał o poślubieniu drugiej żony, często
powtarzając, że taka żona, jak moja ciotka, to aż za wiele jak na jego gust.
Śmiejąc się bezzębnymi ustami, cioteczka zwierzała mi się, że tajemnica władzy
nad mężczyzną polega na umiejętnym utrzymywaniu me-żowskiej "skórzanej laski" w
gotowości bojowej. Byłam wówczas mło-dziutką dziewczyną i nie miałam pojęcia, o
czym mówi. Później, gdy już dorosłam, często bawiła mnie myśl o namiocie,
wstrząsanym siłą ich pełnych wigoru igraszek.
Po przedwczesnej śmierci męża ciotka wyznała, iż tęskni do jego czułych
pieszczot, i pamięć o nim sprawia, że nie mogłaby związać się już z innym
mężczyzną.
Przez te wszystkie lata pilnie strzegłam jej sekretnego przepisu na szczęście w
obawie, że takie wyznanie mogłoby poderwać autorytet starszej damy.
Rodzina przez jakiś czas rozważa możliwość zdemaskowania mojej osoby, by w końcu
dojść do wniosku, że nikt inny oprócz owej ciotki, poza najbliższą rodziną, nie
jest świadom rodzinnych dramatów i kłótni ujawnionych na stronach tej książki.
Widzę, że wszyscy oddychają z głęboką ulgą. Co więcej - wyczuwam j akby lekki
podziw, że tak sprytnie pozmieniałam pewne dane, które mogłyby zaprowadzić
władze prosto do moich drzwi.
Wieczór kończy się ostrzeżeniem ojca i Alego skierowanym do mych sióstr, aby nie
wspominały mężom, co było przedmiotem wieczornej rodzinnej narady, bo kto może
zaręczyć, czy któregoś z nich nie skusiłaby chęć powierzenia tajemnicy siostrze
lub matce. Przykazano im, żeby mówiły, iż zebranie dotyczyło wyłącznie kobiecych
problemów, niewartych uwagi ich mężów.
Ojciec zabronił mi przyznać się publicznie i wyjawić mą "zbrodnię"-Fakt, iż
książka jest opowieścią o moim życiu, musi pozostać ściśle chronioną tajemnicą w
obrębie naszej rodziny. Napomniał mnie, że nie dość, iż sama mogę narazić si? na
straszne konsekwencje niedyskrecji - areszt domowy, a może i uwięzienie - to
również mężczyźni z najbliższego mi kręgu, w tym także i mój syn Abd Allah,
narażeni zostaną na pogardę i wykluczenie z patriarchalnego społeczeństwa Arabii
Saudyjskiej, które najwyżej ceni w mężczyźnie zdolność panowania nad swymi
kobietami.
Na znak posłuszeństwa spuszczam oczy i obiecuję uległość. Ale serce
' się raduje, bo tego wieczoru dokonałam genialnego odkrycia: męż-
vźni w mojej rodzinie są ze mną skuci wspólnym łańcuchem, a ich dominacja więzi
ich równie skutecznie jak mnie.
Żegnając się z ojcem i bratem myślę sobie: absolutna władza zatruwa także tego,
kto ją dzierży.
Ali, okpiony przez swą własną krew, nie ukrywa niezadowolenia, podczas
pożegnania jest mrukliwy. Najchętniej widziałby mnie w areszcie domowym, ale nie
może wystawiać na szwank swej męskiej dumy, a takie ryzyko wynika z faktu, iż
jest spokrewniony z kimś takim jak ja.
Żegnani się z nim szczególnie gorąco, szepcząc mu do ucha: "Ali, zapamiętaj
sobie, że nie każdy skuty łańcuchem daje się ujarzmić".
To naprawdę mój wielki triumf.
Karim w drodze do domu jest posępny i zacięty. Pali jednego papierosa za drugim
i soczyście wyklina filipińskiego kierowcę, który parę razy niewłaściwie wykonał
jego polecenia.
Opieram głowę o okno samochodu, patrząc nie widzącymi oczami na mijane ulice.
Zbieram się w sobie do kolejnej batalii, rozumiem bowiem, że nie zdołam uniknąć
gniewu męża.
Kiedy już jesteśmy sam na sam w sypialni, Karim chwyta kartki tekstu książki i
uważnie przebiega je oczami. Czyta na głos fragmenty, które najbardziej go
dotknęły:
"odpozorami dobroci i mądrości kryl się egoizm i cwaniactwo... Ze wstrętem
odkryłam, że jest człowiekiem bez zasad. . y gl?bi duszy zaczynam mu współczuć,
bo kogóż nie zabolałoby 1 me rozzłościło publiczne wytknięcie mu jego słabości.
Tłumię w sobie 0 uczucie i przywołuję w pamięci postępowanie męża, które przy-
Pprzy!° mi tyk bólu i smutku, tak żywo oddanych w książce. ZUJ? wewnętrzne
rozdarcie, nie wiem, czy śmiać się, czy płakać.
k anm wpada w histerię i rozwiązuje ten dylemat za mnie. Macha
kto mi> tu^e' Przypomina mi to występ egipskiego teatru marionetek,
i z h °^ a^am w ubiegłym tygodniu w pałacu mej siostry Sary,
barj . .ne ^Iki ubrane w saudyjskie stroje. Im dłużej patrzę, tym
Posta' m przypomina mi Gohę, uroczą, ale dość groteskową
wybm' * ^tana-w szereg zawiłych sytuacji życiowych i usiłującą z nich
Uj
Isa
Przeklinał, spurpurowial ze wstydu: myślałam, że może złości o0 niemożność
zapanowania nad żoną - czyta znów jakiś fragment.
Wargi drżą mi od hamowanego śmiechu. Mam wrażenie, że za chwile mój mąż padnie
na podłogę i zacznie wierzgać nogami jak rozkap-ryszony dzieciak.
Karim spogląda na mnie nienawistnym wzrokiem.
- Sułtano! Nie waż się śmiać! Jestem naprawdę wściekły! Nadal usiłując zapanować
nad sprzecznymi uczuciami, wzruszam ramionami:
- Czy zaprzeczysz, że to, co czytasz, jest prawdą? Ignorując moje słowa, Karim
gorączkowo wyszukuje fragmenty przedstawiające złe cechy jego charakteru i
przypominające powody, dla których rozstaliśmy się przed laty. Podnosząc głos aż
do krzyku, czyta:
Pragnęłam być żoną wojownika z płomienną duszą, a nie żoną tchórza! Z każdym
słowem coraz bardziej wściekły, podtyka mi książkę pod nos i palcem wskazuje
fragment, który w jego mniemaniu jest najbardziej obraźliwy. Pochodzi on z
posłowia Jean Sasson:
Sześć lat temu moja przyjaciółka zaraziła się chorobą weneryczną. Pelen skruchy
Karim przyznał się, że uczestniczył w cotygodniowych sesjach erotycznych z
cudzoziemskimi prostytutkami sprowadzanymi z Paryża. Obiecał, że zaprzestanie
tych spotkań, ale Sułtana uważa, iż nadal będzie sobie folgowal bez wstydu. Ich
piękna miłość należy już jedynie do wspomnień, Sułtana zamierza jednak pozostać
przy swoim mężu i kontynuować walkę w imieniu swych córek.
Fragment ten wzburzył Karima tak bardzo, że myślałam, iż za chwilę się
rozpłacze. Mój mąż oskarża mnie o "zrujnowanie raju na ziemi", twierdząc, iż
"nasze pożycie było i jest idealne".
Muszę przyznać, że w miarę upływu lat moja miłość i zaufanie do Karima stały się
równie mocne jak na początku naszego małżeństwa, ale w takich chwilach jak ta
nadal przeraża mnie małoduszność mężczyzn. Widząc jego zachowanie zdaję sobie
sprawę, że Kadmowi ani przez chwilę nie przychodzi do głowy, dlaczego
ryzykowałam swoje bezpieczeństwo i nasze szczęście, by ujawnić moje dzieje, nie
myśli też o ponurych tragediach kładących kres życiu młodych, niewinnych kobiet
w jego własnym kraju. Dla niego ważne jest tylko to, w jaki sposób został
przedstawiony w książce, i to, że w wielu jej fragmentach wypadł kiepsko.
memu mężowi, że tylko on i inni mężczyźni z rod11
maią dość władzy, by przeprowadzić zmiany w kraju
reaguje na moje argumenty, dochodzę do wniosku, że 2»<>en j
nigdy n>e pozwoli sobie na ryzykowanie tej władzy na t?ecz
Icobiet. Są wprost nieprzytomnie zakochani w koronie. ",
Karimowi wraca zimna krew, kiedy przypominam mu, i(D \^ najbliższej rodziny i
autorki książki nie dowie się, o k»S° c A rodzina zna jego dobre i złe cechy
nawet bez tej książki'
Siada wreszcie obok mnie i palcem unosi mój podbródek ••'es szający, kiedy mówi
w zadumie:
- A więc opowiedziałaś Jean Sasson o mojej chorobie' [(.
Kurczę się ze wstydu widząc, jak kręci głową, najwj(aznlC)
czarowany swą żoną. j,
- Czy doprawdy nie istnieje dla ciebie nic świętego, Su"a
pyta- di!
(*ł
Wiele bitew zażegnano dzięki okazaniu przez obie stfoliy woli. Wieczór ten
wieńczy nieoczekiwany przypływ dziwniejsze - Karim wyznaje, że nigdy nie kochał
mnie
Dzięki czułości męża moje uczucie do niego rośnie. Budzl * ej
pożądanie, które - jak mi się zdawało - dawno już wygasi"' ^ ^
mnie fakt, że zdolna jestem tego człowieka kochać i nien>wld
nocześnie. ^
Później, kiedy Karim zasypia, leżę obok niego i odtwarZam ^ lach, chwila po
chwili, wydarzenia minionego dnia. Mam ^ j że mimo pomyślnego zakończenia afery
książkowej, zapsffnlf^ ochrony ze strony rodziny (wyłącznie z obawy przed
wyj!nanl y ukaraniem przez króla) oraz cudownej odnowy poży0a ^J skiego, nie
mogę spocząć, póki w kraju, który kocham, flie ^ autentyczna sprawiedliwość
społeczna dla kobiet. Twardy Jest udziałem żeńskiej części mego narodu,
przynagla m^6 tynuowania wysiłków mających na celu osiągnięcie prze? sal)
kobiety prawa do decydowania o sobie.
Czyż będąc matką dwóch córek, nie powinnam uczynić c° w mej mocy, by zapewnić
im, a także ich córkom, obyczajowe?
Uśmiecham się na wspomnienie burleski, którą
najmłodszymi dziećmi Sary. Przypomniały mi się słowa ecz i mądrej kukiełki
imieniem Goha: Czy wierny saluti
pies) przestaje szczekać w obronie swego pana, gdy rzuci mu kość? - Nie! -
zawołałam.
Karim poruszył się, więc głaszczę go delikatnie po karku, szepcze czułe słowa i
utulam do snu.
Teraz wiem, że nie dotrzymam ślubowania złożonego pod przyrnu. sem. Niech opinia
światowa zdecyduje, kiedy powinnam zamilknąć. Póki ludzie wolą nie widzieć
rozpaczliwej sytuacji kobiet w naszym kraju, nie przestanę ujawniać tego, co
naprawdę dzieje się za czarnym welonem. Takie jest widać moje przeznaczenie.
Mimo obietnic danych pod groźbą aresztu skontaktuję się z moją przyjaciółką Jean
Sasson podczas pierwszej zagranicznej podróży. Jest jeszcze tyle do zrobienia.
Zamykając oczy, jestem bardziej zdecydowaną, ale też i bardziej zatroskaną
kobietą niż ta Sułtana, która przebudziła się poprzedniego dnia, bo wiem, iż
ponownie wkraczam na niebezpieczny teren, i mimo że kara może być okrutna - może
grozić mi nawet śmierć - porażka byłaby stokrotnie boleśniejsza, bo trwalsza.
Maha
Im więcej zakazów, tym mnie] cnoty w ludziach.
TAO TE CHING
Ci, których Karim i ja kochamy najbardziej, sprawiają nam najwięcej kłopotów.
Abd Allah, nasz syn, nasz pierworodny, absorbuje nas bezustannie; Maha, starsza
córka, budzi w nas niepokój; natomiast Amani - młodsza - stanowi dla nas
zagadkę.
Nie miałam żadnych złych przeczuć, kiedy któregoś dnia nasz jedyny syn Abd Allah
z radosnym chłopięcym śmiechem wyliczał swoje sukcesy w piłce nożnej. Jak
większość rodziców, byliśmy oboje wniebowzięci słuchając o wyczynach ukochanego
dziecka. Od dzieciństwa Abd Allah rzadko znajdował sobie równych w grach
sportowych, co stanowiło szczególny powód do dumy dla wysportowanego ojca.
Słuchając z zadowoleniem opowieści syna, nie zwracaliśmy uwagi na jego młodsze
siostry, Mahę i Amani, zajęte grą komputerową.
Nagle Amani krzyknęła przeraźliwie, a my ze zgrozą ujrzeliśmy Płomienie liżące
ubranie chłopca.
Nasz syn palił się!
Karim, wiedziony instynktem, w mgnieniu oka przewrócił Abd
'JJ na Podłogę i ugasił płomienie, zawijając dziecko w perski dywan.
JMedy przekonaliśmy się, że nasz syn nie poniósł szwanku, mąż zaczął
ac źródła tego niewytłumaczalnego podpalenia, ch ,rz^cza'am> ze stało się to za
sprawą złego spojrzenia, gdyż zbytnio
Piliśmy się naszym wspaniałym synem.
dla]°TStrzymuJa-c łzy, jęłam pocieszać córeczki. Biedna Amani! Jej Kie ciałko
dygotało od płaczu. Tuląc dziecko, wolną ręką dałam
znak starszej córce, by do mnie podeszła. Zaraz jednak cofnęłam rękę w trwodze,
bo twarzyczka Mahy przypominała demoniczną maskę wykrzywioną gniewem i
nienawiścią.
Badając przyczyny zaskakującego wypadku, odkryliśmy potworną prawdę: to Maha
podpaliła sobę Abd Allaha.
Maha - czyli gazela - nie spełniła oczekiwań związanych ze swoim imieniem,
oznaczającym łagodność. Odkąd skończyła dziesięć lat, stało się jasne, że naszą
córkę opętał demon energii jej matki. Często nachodziła mnie myśl, że Maha
uosabia walkę dobra ze złem, z tym, że złe duchy zwykle brały w niej górę nad
dobrymi. Ani życie pośród królewskiego przepychu, ani miłość pełnej poświęcenia
rodziny nie były w stanie powściągnąć jej temperamentu.
Bez żadnego powodu zadręczała swego brata Abd Allaha i młodszą siostrę Amani.
Niewiele dzieci sprawiało tyle kłopotów swojej rodzinie, co Maha nam.
Jest przy tym oszałamiająco piękna i ma niebezpiecznie uwodzicielską osobowość.
Niczym hiszpańska tancerka, cała składa się głównie z oczu i włosów. Atrakcyjnej
powierzchowności towarzyszy bystry umysł. Od chwili jej narodzin miałam
wrażenie, że moja córka obdarzona została nadmiarem błogosławieństw. Niestety,
mimo wszechstronnych uzdolnień nigdy nie potrafiła skoncentrować się na jednym
określonym celu, pozbawiona zaś jego jednoczącej mocy, nie zdołała w
dostatecznym stopniu rozwinąć żadnego ze swoich talentów. Przez wiele lat byłam
świadkiem podejmowania i porzucania przez nią mnóstwa obiecujących zamiarów.
Pewnego razu Karim wyznał mi, że obawia się, iż nasza córka przez całe swe życie
nie zdoła osiągnąć choćby jednego celu. Najbardziej martwiło mnie to, że Maha
jest buntowniczką szukającą motywacji.
Ponieważ ja sama należę do takich osób, mam świadomość zamętu, jaki powoduje
buntownicze usposobienie.
We wczesnym okresie jej życia problem wydawał się prosty. Maha do szaleństwa
uwielbiała ojca. Natężenie jej uczuć rosło w miarę upływu lat.
Mimo iż Karim kochał swe córki na równi z synem i starał się nie dopuścić do
urazów, jakich ja doznałam w dzieciństwie, sama struktura społeczeństwa
saudyjskiego wymuszała bliższą więź między Abd Al-lahem i ojcem. Ta podstawowa
cecha muzułmańskiego dziedzictwa wywołała pierwszy wstrząs w młodym życiu Mahy.
Jej głęboka zazdrość o uczucia ojca przywodziła mi na myśl
l snę smutne dziecińst*0 - dzieciństwo dziewczynki, którą irytowała owość
systemu społe^^ego, w jakim przyszła na świat. Nie przykła-, jam należytej wagi
dc rO;izgoryczenia mego własnego dziecka, jednak o podpaleniu soby Abd Auiaha
dotarło do mnie, że pragnienie Mahy osiadania Karima na «:'a^ność wykracza
daleko poza normalne uczucia córki do ojca. Miała wo\-wczas dziesięć lat, Abd
Allah zaś dwanaście. Amani liczyła sobie wtedy; zaledwie siedem latek,
dostrzegła jednak, że siostra oderwała się od 0' przyniosła złotą zapalniczkę
ojca i podpaliła brzeg soby brata. GdyW n»as nie ostrzegła krzykiem, Abd Allah
mógł doznać poważnych obraże>ń.
Kolejny wstrząsając;1 in«cydent wydarzył się, gdy Maha miała lat jedenaście. Był
właśnie g°:-rący sierpień. Nasza rodzina opuściła roz-prażony pustynny Ar-
BiJac^d i dołączyliśmy do mojej siostry Nury w jej letniej rezydencji w
chl^^^nej górskiej miejscowości At-Ta'if. Po raz pierwszy od lat mój ojcieck;
zjawił się w gronie dzieci swej pierwszej żony i zainteresował sie^^ukami.
Podziwiając wzrost i sylwetkę Abd Allaha, ojciec całkowici5 'ignorował Mahę
ciągnącą go za rękaw, gdy chciała mu pokazać mró^^zy kopiec, który dzieci
wspólnie zbudowały i były z tego bardzo dall\ine. Ujrzałam, jak odsuwa ją na
bok, nie przestając ugniatać biccPS(^ów Abd Allaha.
Maha poczuła się do^^ięta, że dziadek tak bez reszty zajmuje się bratem, a jej
okazuje zupe^ną obojętność. We własnym sercu odczułam ból, jaki jej to
sprawia)"-
Znając skłonność Ma'^ do urządzania scen podeszłam, by ją pocieszyć, akurat w
chwili gdy""- przyjmując postawę mężczyzny - zaczęła obrzucać mego ojca
nąiSOI*rszymi obelgami.
Wszyscy obecni zam^ z wrażenia. Upokorzona, pomyślałam jednak natychmiast, że
MH^. odpłaciła dziadkowi pięknym za nadobne. zaś, nigdy nie maj*c wysokiego
mniemania o płci żeńskiej, i tym razem nie dał poznać, V 2;o to cokolwiek
obeszło. Rozkazał mi tylko wzgardliwie:
~ Usuń to okropne stworzenie sprzed moich oczu. yrażnie uJrzałam, źe "Hoja córka
na nowo obudziła pogardę, jaką 2ywił ongiś dla rH11'6^ Wpatrywał się ostrym
wzrokiem na prze-t0 We mnie' sw"1'* córke' to we wnuczkę, krzywiąc usta ze ?-
em' D°biegły mnie s^łowa, jakie wymamrotał kierując je w prze-: "Mysz może
urCdz^ć tylko drugą mysz".
Karim zerwał się i zabrał Mahę z zasięgu wzroku ojca, i poniósł wyrywającą się i
przeklinającą dziewczynkę do willi, by za karę urny' jej usta mydłem. Stłumione
wrzaski dały się słyszeć nawet w ogrodzie
Ojciec wkrótce wyjechał, ale przedtem nie omieszkał oznajmić całej rodzinie, że
w żyłach moich córek płynie przeklęta krew ich matki.
Mała Amani, zbyt wrażliwa na takie oskarżenie, dostała ataku histerii.
Od tego czasu ojciec zachowywał się tak, jakby jego wnuczki w ogóle nie
istniały.
Wojowniczość i wrogość Mahy nie przeszkadzały jej od czasu do czasu przejawiać
wrażliwości i uprzejmości, a jej temperament ochłod) nieco po incydencie w At-
Ta'if. Napady złości miały swe przypływy i odpływy. Ponadto oboje z Karimem
zdwoiliśmy wysiłki, by córki nabrały przekonania, że są kochane i szanowane na
równi z bratem. I chociaż w naszym domu przyniosło to dobre skutki, to jednak
Maha nadal nie mogła nie dostrzegać faktu, że świat poza murami naszej
posiadłości uznaje ją za mniej wartą niż jej brata. Jest to przyprawiający o
rozpacz obyczaj wszystkich Saudyjczyków, nie wyłączając rodziny mojej i Karima,
darzących uwagą i uczuciem dzieci płci męskiej, a ignorujących dziewczynki.
Maha była bystrą osóbką, nie dawała się łatwo oszukać, a niechęć Arabów do
kompromisu głęboko zapadła w jej świadomość. Nękało mnie nieodparte wrażenie, że
moja córka to wulkan, który pewnego dnia wybuchnie.
Podobnie jak wielu współczesnych rodziców, nie miałam zbyt jasnego pojęcia, jak
pomóc dziecku, które przysparzało mi tylu kłopotów.
Maha osiągnęła piętnasty rok życia podczas wojny w Zatoce Perskiej' czyli w
okresie, którego zapewne żaden Saudyjczyk nie zapomni do śmierci. W powietrzu
czuło się zmiany, a nikogo bardziej nie kusiło wyzwolenie kobiet niż moją
starszą córkę. Gdy nasza opłakana sytuacj8 jęła wzbudzać ciekawość zachodnich
dziennikarzy, wiele kobiet w moi"1 kraju zaczęło robić plany na ten szczęśliwy
dzień, w którym będą mogły spalić zasłonę, zrzucić ciężką czarną abaję i chwycić
za kierownic* własnego samochodu.
ama byłam tym wszystkim tak podekscytowana, iż nie spostrzeg-a że starsza córka
zaprzyjaźniła się z nastolatką, która pojęła ideę ta^wolenia kobiet w sposób
krańcowy.
rdv po raz pierwszy spotkałam A'iszę, poczułam się nieswojo - • wcale nie
dlatego, że nie była skoligacona z królewskim rodem, bo ' ma miałam wielu
przyjaciół spoza tego kręgu. A'isza pochodziła ze Snanej saudyjskiej rodziny,
która dorobiła się fortuny na imporcie mebli, sprzedawanych licznym zagranicznym
firmom urządzającym siedziby dla mrowia imigrantów zalewających Arabię Saudyjską
w poszukiwaniu pracy.
Odniosłam wrażenie, że dziewczyna jest nad wiek dojrzała. Mając siedemnaście lat
wyglądała znacznie poważniej, a jej aroganckie zachowanie wróżyło same kłopoty.
Dziewczyny były nierozłączne, A'isza spędzała wiele godzin w naszym domu. Jak na
Saudyjkę, cieszyła się wyjątkową swobodą. Później odkryłam, że rodzice nie
zajmowali się nią prawie wcale, nie interesowało ich też, gdzie przebywa.
A'isza była najstarszym z jedenaściorga dzieci, a matka - jedyna legalna żona
ojca - była stale uwikłana w nie kończące się konflikty z mężem. Korzystał on z
rzadko stosowanego wśród Arabów obyczaju zwanego mufa, co oznacza "małżeństwo
dla przyjemności" lub "małżeństwo tymczasowe". Może ono trwać od jednej godziny
do dziewięćdziesięciu dziewięciu lat. Kiedy mężczyzna daje do zrozumienia