Raye Morgan - Hawajska Miłość

Szczegóły
Tytuł Raye Morgan - Hawajska Miłość
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

Raye Morgan - Hawajska Miłość PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie Raye Morgan - Hawajska Miłość PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

Raye Morgan - Hawajska Miłość - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Strona 1 Znali sie zaledwie tydzien i byli ze soba tylko raz. Mimo to ich zwiazek nie okazal sie jedynie wakacYlna przygo a: polaczyla ich prawdziwa milosc. Los sprawil jednak, ze musieli sie rozstac. Spotkali sie ponownie dopiero po wielu latach. Ken nadal pragnal Shawnee, lecz dziewczyna za wszelka cene starala sie trzymac go od siebie z daleka ... W czerwcu brat Shawnee, Mitchell, który nie chcial sie zenic i miec dzieci, zostanie opiekunem pary porzuconych blizniat ... Strona 2 Tytuł oryginału: The Daddy Due Date Pierwsze wydanie: Silhouette Books, 1994 Przekład: Krystyna Kozubal Redakcja: ROZDZIAŁ PIERWSZY Mira Weber Ken Forrest zatrzymał samochód przed sklepikiem. Korekta: Na widok znajomych drzwi serce zaczęło mu bić szyb- Stanisława Lewicka ciej. To nie ma sensu, pomyślał. Przecież tak napraw- Maria Kaniewska dę nie ma tutaj nic oprócz wspomnień. - Posiedźcie przez chwilę spokojnie - powiedziała Karen do rozrabiającej na tylnym siedzeniu dwójki dzieci. - Jak tylko wrócimy do hotelu, pozwolę wam popływać w basenie. Ken nawet na nią nie spojrzał. Nie zauważył również jej pytającego spojrzenia. Zupełnie zapomniał, że nie © 1994 by Helen Conrad jest sam. Na chwilę wydało mu się, że to tamten dzień © for the Polish edition by Arlekin - Wydawnictwo Harlequin Enterprises sp. z o.o.. Warszawa 1995 sprzed wielu lat, kiedy przeskakiwał po dwa stopnie naraz, żeby jak najszybciej zobaczyć piękną dziewczy­ Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji nę, która pracowała tu jako sprzedawczyni. Wiedział, że części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie. wystarczy, iż na nią spojrzy i, tak jak wtedy, znów zacznie za nią tęsknić. Tak samo jak niegdyś, kiedy Wydanie niniejsze zostało opublikowane w porozumieniu z Harlequin Enterprises B.V. zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia. Mój Boże, ileż to lat minęło, westchnął Ken. Uniósł Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podo- dłoń, jakby chciał zetrzeć pył z przedniej szyby kabrio­ bieństwo do osób rzeczywistych -żywych i umarłych -jest letu. A może próbował zetrzeć miniony czas, powrócić całkowicie przypadkowe. do tamtego dnia, kiedy miał tylko osiemnaście lat... Znak firmowy wydawnictwa Harlequin i znak serii Harlequin - Wejdziesz do środka? - zapytała Karen. Desire są zastrzeżone. Popatrzył na nią nie całkiem przytomnie. Zupełnie zapomniał i o niej, i o dzieciach. Teraz myślał wyłącz­ Skład i łamanie: COMPTEXT®, Warszawa nie o tym, żeby raz jeszcze zobaczyć tamtą dziewczynę. Printed in Germany by ELSNERDRUCK Wiem, że to niemożliwe, ale muszę, myślał gorączkowo. ISBN 83-7070-668-1 - Tak, wejdę — powiedział. - Chcę się czegoś na­ Indeks 356948 pić. Wam też coś przynieść? Strona 3 6 HAWAJSKA MIŁOŚĆ HAWAJSKA MIŁOŚĆ 7 - Ja dziękuję - Karen pokręciła głową - ale dzie­ jak to robił zawsze. Tylko ubrany był inaczej niż ciom kup gumę do żucia. wtedy i miał trochę krótsze włosy. Nadal był wysoki, Ken zapomniał o gumie, zanim jeszcze zatrzasnął szczupły i bardzo przystojny. za sobą drzwi samochodu. Wszedł na prowadzące do Mężczyzna zniknął za drzwiami sklepiku, a Shaw- sklepu schodki. Serce waliło mu w piersi, chociaż nee siedziała bez ruchu za kierownicą swego samo- doskonale wiedział, że na pewno nie zastanie tu tej, chodu, wstrzymując nawet oddech. Jak gdyby bała się której szukał. spłoszyć to niewiarygodne zjawisko. Dopiero po chwili Ona jest tylko snem, pomyślał. Na pewno jej nie włączyła silnik, wrzuciła wsteczny bieg i jak szaloNa znajdę. A jeśli nawet znajdę, to na pewno nie tutaj. skręciła na szosę. Miała szczęście, że akurat nic nie jechało, bo była tak przejęta, że nawet nie spojrzała, Shawnee bardzo rzadko przejeżdżała tą drogą. Jeśli czy nie zajeżdża komuś drogi. Nie wiedziała dlaczego, nawet czasem jej się zdarzało tędy jechać, to nigdy ale czuła, że musi jak najszybciej opuścić to miejsce w piątek i nie po to, żeby robić zakupy w sklepiku i broń Boże nie oglądać się za siebie. Hiroshiego. Tego dnia jednak wracała od ciotki Tam. Nie spodziewała się, że jeszcze kiedyś spotka Kena Ciotka nie tylko na śmierć ją zagadała, ale jeszcze Forresta. Kilka lat temu oddałaby wszystkie skarby dała siostrzenicy kosz orzeszków o skorupkach tak świata za to tylko, żeby móc choć przez chwilę na twardych, że tylko mała bomba atomowa mogłaby je niego popatrzeć. Tamto uczucie dawno już w niej rozłupać. Objuczona koszem Shawnee spociła się jak umarło, a niespodziewane spotkanie z Kenem Forres- mysz, zanim wreszcie udało jej się zataszczyć do sa­ tem potwornie ją przeraziło. mochodu te nieszczęsne orzeszki. W tym stanie nie Dojechawszy do domu, Shawnee na wszelki wy- dojechałaby do domu. Musi się napić czegoś zimnego, padek wstawiła samochód do garażu. Nie chciała, zanim ruszy w dalszą drogę. żeby widziano, że już wróciła. Wpadła do domu Drugim powodem, dla którego wybrała sklepik Hi- jak burza. W biegu chwyciła ręcznik i popędziła roshiego, były najlepsze na świecie suszone śliwki, na plażę. Rzuciła się w ciepłe fale oceanu. Chciała które tam właśnie sprzedawano. Shawnee przepadała zapomnieć, nie dopuścić do siebie wspomnień. Nie­ za tymi śliwkami. Kiedy pracowała u Hiroshiego jako stety. Nie potrafiła się od nich uwolnić. Ani teraz, sprzedawczyni, zjadała ich całe kilogramy. ani nigdy przedtem. Wspomnienia stały się nieod­ Z powodu pysznych śliwek i przez te nieszczęsne łącznym składnikiem jej życia. Jeśli czasem udało orzeszki ciotki Tam, Shawnee w piątek zatrzymała sa­ się nie dopuścić ich do głosu za dnia, wracały w nocy mochód obok samochodu z miejscowej wypożyczalni. i nie dawały spokoju. Wszędzie pełno tych turystów, pomyślała trochę zi­ Po co on ta wrócił? zastanawiała się Shawnee. Jak rytowana faktem, że obcy samochód zatarasował nie­ żywy stanął jej przed oczami szczupły mężczyzna, mal wejście do sklepiku. wbiegający do sklepu Hiroshiego. Był tak samo wy­ Wyłączyła silnik, podniosła głowę i dopiero wtedy soki, szczupły i sprężysty jak osiemnaście lat temu, go zobaczyła. kiedy ją obejmował. Boże, to już osiemnaście lat! Biegł po schodkach, przeskakując po dwa naraz, tak Przez taki szmat czasu człowiek powinien się zmienić. Strona 4 8 HAWAJSKA MIŁOŚĆ HAWAJSKA MIŁOŚĆ 9 Jak on śmie wyglądać tak młodo, złościła się. Powi­ dowiedzieć o istnieniu Jimmy'ego. Jimmy był całym nien się przecież zestarzeć! Przynajmniej brzuch mógł- jej światem i Shawnee ani myślała ryzykować utratę by mu urosnąć. 1 jeszcze jakieś worki pod oczami by syna. się przydały. Zresztą nie chodziło tu tylko o Jimmy'ego. W stoją­ Shawnee zagryzła wargi. Biła ramionami w wodę, cym przed sklepem Hiroshiego samochodzie Ken zo­ jakby to ocean winien był wszystkim jej życiowym stawił piękną kobietę o jasnych włosach i dwoje ma­ klęskom. Opłynęła malutką wysepkę i zawróciła. Mi­ łych dzieci. mo wysiłku wspomnienia nie dały się odpędzić. Shaw­ - Nie - szepnęła do siebie. - Nie będę o tym nee znów zobaczyła w wyobraźni tamtą dolinkę sprzed myśleć. Nie chcę i nie muszę. Przecież i tak nigdy osiemnastu lat. więcej go nie zobaczę. Oboje byli wtedy młodzi. Dlaczego doświadczenie Wreszcie wyszła z wanny, a kiedy ubrana zjawiła życiowe musi aż tyle kosztować? pomyślała z goryczą. się w salonie, zobaczyła siedzącego na kanapie męż­ - Dlaczego, Ken? - westchnęła głośno. - Dlaczego czyznę. Zamarła z wrażenia. Na szczęście nic był to tu wróciłeś? Po tylu latach? Ken, tylko Reggie, jeden z jej kuzynów. Ciekawe, czego on szukał u Hiroshiego? Może - Skąd się tu wziąłeś? - zawołała, wyładowując na mnie? myślała gorączkowo. Nikt z obecnego personelu gościu całą złość, strach i zawód. — Mówiłeś, że do­ mnie nie zna i nawet nie wiem, kto teraz mieszka stałeś pracę w Honolulu. w naszym starym domu. Tam też nikt mu nie powie, - Dostałem - Reggie skinął głową - ale zrezyg- gdzie mnie szukać. Nic mi nic grozi. Nie ma takiej nowałem z niej. Mam nowy pomysł. siły, która pozwoliłaby mu mnie znaleźć. Naprawdę, - Och, tylko nie to - jęknęła Shawnee. O „pomys- nie muszę się niczego bać. łach" Reggie'ego krążyły już legendy. - Co ty znowu Shawnee dała nurka pod wodę. Miała nadzieję, wymyśliłeś? że, tak jak od powietrza, choć na moment uwolni - Tego nie można tak zwyczajnie opowiedzieć. się od nurtujących ją wątpliwości i obaw. Niestety, - Kuzynowi, jak zwykle przy okazji nowych pomys­ strach. wczepił się w nią jak kleszcz i nie zanosiło łów, tak i teraz świeciły się oczy. — To absolutnie się na to, żeby chciał ją prędko opuścić. Zrozumia­ nadzwyczajna sprawa. Mówię ci, ledwo mogę usie­ wszy to, wynurzyła się z wody i wreszcie wyszła dzieć na miejscu. Zapraszam cię na obiad, kuzynko. na brzeg. Koniecznie muszę z kimś porozmawiać. - Teraz pójdę się wykąpać - powiedziała do siebie. Shawnee nie bardzo wiedziała, jak powinna postą­ - Kąpiel to najlepsze lekarstwo na kłopoty. pić. Nie musiała iść do pracy, bo Paukai Cafe, która Niestety, tym razem nie pomogło także i to nieza­ była jej własnością, prosperowała świetnie nawet pod wodne zazwyczaj lekarstwo. Nawet siedząc w wannie nieobecność właścicielki. Jimmy także nie potrzebował Shawnee ani na chwilę nie przestała myśleć o nim, teraz matki. Traf chciał, że poprzedniego dnia pojechał o nich i o Jimmym. w odwiedziny do wuja Macka, mieszkającego na dru­ Doskonale wiedziała, że za wszelką cenę musi się gim krańcu wyspy. Zresztą Shawnee czuła, że ona trzymać z dala od Kena Forresta. On nie może się także ani minuty nie usiedzi w domu. Wolała wyjść Strona 5 10 HAWAJSKA MlŁOŚĆ HAWAJSKA MlŁOŚĆ 11 z Reggie'em, niż grzebać się we wspomnieniach i pła­ wne. Życie tak szybko mija. Osiemnaście lat upłynęło kać potem jak bóbr. jak z bicza strzelił. Nawet nie zauważyłem, kiedy. Nie — Dobrze, pójdę z tobą - postanowiła. — Poczekaj wiem, jakim cudem przez cały ten czas nie znalazłem chwile, włożę na siebie coś odpowiedniego na taką okazji, żeby tu przyjechać i spróbować ją odnaleźć. okazje. Ale jeden warunek: ja wybieram restauracje. A przecież kiedyś była dla mnie całym światem. Teraz Nie mam ochoty na te ociekające tłuszczem smażone jest tylko wspomnieniem, dawno zapomnianym, które mięsa, które ty tak uwielbiasz. chociaż na chwilę chciałbym ożywić. Mój Boże, za­ - Dlaczego nie podoba ci się Sizzling Skipper? czynam tetryczeć. Nie jestem jeszcze taki stary. Co - zawołał Reggie za znikającą w sypialni kuzynką. najmniej połowę życia mam przed sobą. Shawnee nie odpowiedziała. Całe szczęście, pomyś­ Ken rozsiadł się wygodnie. Gapił się bezmyślnie na lała, że zjawił się ten Reggie. Przy nim nie będę miała siedzących w restauracji ludzi. Myślami był przy pięk­ czasu na myślenie o głupstwach. Pewnie wrócę późno nej dziewczynie z przeszłości. Widział jej brązową i zasnę potem jak kłoda, a rano wszystko się ułoży. skórę lśniącą w promieniach słońca, burzę ciemnych Musi. włosów wokół twarzy... Przez chwilę prawie czuł do­ tyk gorących ramion tamtej dziewczyny. Ken siedział samotnie przy stoliku. Patrzył w okno i starał się nie myśleć o niczym. Na sali pełno było - Powiedz sam, czy tu nie jest przyjemniej niż rozgadanych i roześmianych ludzi. Nikt nie siedział w tej twojej ulubionej, zadymionej dziurze? - zapytała sam, tylko on jeden. Miał wyrzuty sumienia, że zosta­ Shawnee, rozglądając się po rozbrzmiewającej gwarem wił Karen samą w hotelu, a jednocześnie było mu na rozmów sali. Tego właśnie było jej potrzeba. Tłumu rękę, że nie musi jej teraz zabawiać. Bardzo potrzebo­ radosnych i zupełnie obcych ludzi wokół siebie. wał kilku chwil samotności. Chciał sobie powspominać - Nie mogę zrozumieć, dlaczego nie lubisz Skip- stare dzieje i wcale nie miał ochoty na towarzystwo. pera - obruszył się Reggie. - To knajpa z tradycjami. Ken był w tej restauracji przed osiemnastoma laty. - Tak, tak, z tradycjami - uśmiechnęła się Shaw­ Wówczas szukał tu prześlicznej dziewczyny, w której nee. - Tradycja złej kuchni i długa historia zatruć zakochał się od pierwszego wejrzenia. Wtedy, tak sa­ pokarmowych. Zapomniałeś, jak było z wujem Toki? mo jak i teraz, nie znalazł jej tutaj. Rozejrzał się po - No wiesz - oburzył się Reggie. - Przesadzasz. sali, jakby na kogoś czekał. Wujek Toki na pewno zjadł jakieś świństwo, zanim Ależ ze mnie głupiec, pomyślał. Przecież nie można w ogóle pojawił się u Skippera. wiecznie żyć wspomnieniami. Nawet gdybym ją dzi­ - Zapomniałeś już, że o mało nie umarł? siaj odnalazł, to ona nie rzuci dla mnie męża ani nie - A ty zapomniałaś, dokąd poszedł, jak tylko wypu­ zostawi dzieci. Trzeba być całkiem stukniętym, żeby ścili go ze szpitala. Oczywiście - na frytki do Skip­ po tylu latach szukać czegoś, co dawno już nie ist- pera. nieje. Tylko co mam na to poradzić, że wbrew zdro- - Czym tylko potwierdził krążące po okolicy plotki wemu rozsądkowi wciąż jeszcze mam nadzieję. Zaba- o tym, że nasza rodzina nie jest zupełnie normalna. Strona 6 12 HAWAJSKA MIŁOŚĆ HAWAJSKA MIŁOŚĆ 13 Zanim Reggie zdążył wymyślić sensowną odpo­ - No, nie wiem dokładnie - jąkał się zbity z tropu. wiedź, podeszła kelnerka i zaprowadziła ich do stolika. - Kobiety to takie tajemnicze istoty. Shawnee usiadła na krześle, uśmiechnęła się do dziew­ - Kobiety to bardzo rozsądne istoty, które pewnie czyny i wtedy właśnie zauważyła, a może raczej wy­ stąpają po ziemi i nie bujają w obłokach. - Shawnee dało jej się, że zauważyła... udało się uśmiechnąć. — To raczej mężczyźni żyją Nie, to niemożliwe, pomyślała przerażona. Siedziała z głowami w chmurach. sztywno, bojąc się odwrócić czy choćby odetchnąć. Była bardzo dumna z tego, że mimo wszystko pro­ - Czy coś się stało? — zapytał Reggie, zauważyw­ wadziła towarzyską rozmowę z kuzynem. szy przedziwny grymas na twarzy kuzynki. Udało się, pomyślała. Wszystko inne też musi się - N i e , nic - wyszeptała. udać. Najważniejsze, to nie wpadać w panikę. Uspokojony Reggie zaczął coś opowiadać, ale Sha­ - O, tak. - Reggie uśmiechnął się zabójczo. - Ty to wnee go nie słuchał. wiesz najlepiej. Masz przecież prawie dorosłego syna. Czy ja śnię? myślała w popłochu. Tak, to na pewno - Jimmy jest inny. Poza tym ja go kocham - po- sen. Tak długo myślałam o Kenie, aż doszłam do tego, wiedziała cicho Shawnee. Ogromnym wysiłkiem woli że teraz widzę go już wszędzie. To niemożliwe, żeby powstrzymała się przed sprawdzeniem, czy o n nie siedział, właśnie teraz, w tej restauracji. Wystarczy podsłuchuje. obejrzeć się za siebie, jeszcze raz spojrzeć, ale tym O mój Boże! pomyślała. Chyba zwariowałam. Prze­ razem uważnie... cież on tu wcale nie wrócił. To niemożliwe. To tylko Nie znalazła w sobie dość siły, żeby się odwrócić. moja wyobraźnia płata mi głupie figle. Zresztą nawet Czuła, że to naprawdę on. Gdyby teraz na niego spo­ jeśli rzeczywiście tu jest, to na pewno mnie nie za­ jrzała, musiałaby przyjąć do wiadomości jego obec­ uważył, W przeciwnym razie już dawno by się przy­ ność, a na to nie potrafiła się zdobyć. Zamknęła oczy, szedł przywitać. Nie, nie, jego tu nie ma! Dlaczego ten usiłując uspokoić zupełnie oszalałe serce. Reggie musi tak głośno mówić? Jeszcze ktoś, nie daj - Hej! - Reggie pochylił się nad stolikiem. Wpat- Boże, mógłby usłyszeć, że rozmawiamy o Jimmym. rywał się w białą jak kreda twarz kuzynki: - Co się A Jimmy to moja największa tajemnica. z tobą dzieje? Kelner postawił przed nią szklankę z wodą. Shaw­ Shawnee pokręciła głową. Z całego serca pragnęła, nee wypiła ją duszkiem, mając nadzieję, że dzięki żeby przestał się nią interesować, żeby znów paplał temu zdoła się choć trochę uspokoić. o rzeczach, które nic ją nie obchodziły i których nie Jak można przypuszczać, że Ken siedzi przy sąsied­ musiała słuchać. nim stoliku, upomniała samą siebie. Z taką wyobraźnią - Ach — Reggie uśmiechnął się domyślnie - to mogłabym pisać powieści fantastyczne. Muszę się jak zapewne jedna z tych kobiecych przypadłości. najszybciej uspokoić. Tu naprawdę dobrze karmią - Jakie kobiece przypadłości? — wymamrotała z tru­ i szkoda byłoby myśleć o głupstwach, zamiast roz­ dem Shawnee. W ogóle nie zrozumiała, o co Reg- koszować się jedzeniem. gie'emu chodziło. Z ledwością w ogóle dosłyszała jego Shawnee z wielkim wysiłkiem skupiła uwagę na słowa. tym, co mówił do niej Reggie. Strona 7 14 HAWAJSKA MIŁOŚĆ HAWAJSKA MIŁOŚĆ 15 - Przez cały czas będziemy na tych gumowych - Oczywiście, że nie - Reggie roześmiał się głośno. tratwach. Rozumiesz? - Przecież wiem. Ale tu chodzi o syreny z Hamakua Shawnee nie rozumiała ani jednego słowa, ale ski­ Point - dodał z taką powagą, jakby sądził, że ostatnie nęła głową uszczęśliwiona, że Reggie wreszcie gada zdanie przesądza sprawę. o głupstwach, a nie o Jimmym. - Na Hamakua Point nie ma żadnych syren — po­ - Zamaskujemy te tratwy wodorostami — ciągnął wtórzyła z naciskiem Shawnee. Reggie - żeby wyglądały jak pływające wyspy. - Wiedziałem, że to powiesz — ucieszył się Reggie, Rozpromieniona twarz Reggie'ego świadczyła jakby własna umiejętność przewidywania była tym, co o tym, że opowiada o swoim najnowszym pomyśle. cenił najbardziej na świecie. - Ja udowodnię, że one Wszystkie jego dotychczasowe poczynania sprowadza­ istnieją. Pamiętasz to zdjęcie potwora z Loch Ness, ły się do tego, że prosił Shawnee o pieniądze na ich które opublikowały wszystkie gazety na świecie? realizację. Byli rówieśnikami, a mimo to Shawnee za­ - Chodzi ci o te niewyraźne zdjęcia, na których widać wsze traktowała go jak młodszego brata. Czasami da­ coś, co przypomina leżący w kałuży dren melioracyjny? wała mu pieniądze, a czasami odmawiała pożyczki - Może nie były zbyt wyraźne, ale są niezbitym i tłumaczyła, dlaczego pomysł nie jest nic wart. dowodem na istnienie tego potwora. - Z obrażonej I w jednym, i w drugim przypadku Reggie dziękował miny Reggie'ego Shawnee odgadła, że zdjęcia zjawisk jej uśmiechem. Naprawdę trudno mu było czegokol­ paranormalnych nie mogą być w tej chwili przedmio­ wiek odmówić. Był przemiłym człowiekiem. tem kpin. - Poza tym stanowią precedens. Teraz ja - Położymy się na dnie tak, żeby nie było nas udowodnię, że syreny także istnieją. widać - Reggie pochylił twarz tuż nad stolikiem, po­ - Ależ syreny istnieją tylko w legendach. - Shaw­ kazując kuzynce, jak leżąc na dnie tratwy, będzie się nee uśmiechnęła się do kuzyna. Nie mogła uwierzyć, rozglądał na wszystkie strony - a tratwy będą sobie że on traktuje tę sprawę poważnie. swobodnie dryfować pomiędzy skałami. - A jak myślisz, skąd się biorą legendy? Nikt ich - Na miłość boską, Reggie, o czym ty mówisz? nie wymyśla ot, tak sobie. W każdej bajce jest odrobi­ - Nie rozumiesz? - Niewinne oczy Reggie'ego wy- na prawdy. rażały bezbrzeżne zdziwienie. — Przecież opowiadam - Czy pamiętasz te dziwne kurczęta, które pomog­ ci o syrenach. Wypłyniemy w nocy i... łam ci kiedyś kupić? - zapytała Shawnee trochę zakło­ - O syrenach? - Shawnee sądziła, że się przesły­ potana. Zastanawiała się, dlaczego to zawsze ona musi szała. - O jakich syrenach? ratować kuzyna z opresji, w które on sam się pakuje. - No przecież właśnie ci tłumaczę - zniecierpliwił - To mógł być złoty interes. - Reggie był wyraźnie się Reggie. — Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Ten urażony tym, że przypomina mu się dawne niepowo­ dokumentalny film, który chciałbym nakręcić. To ma dzenia. - Te kury miały znosić niebieskie jajka. Przed być film o syrenach z Hamakua Point. Ja je sfilmuję. Wielkanocą ludzie kupowaliby je za każde pieniądze. - Reggie — powiedziała Shawnee, wpatrując się Zrobiłbym majątek. w rozpromienioną twarz kuzyna —nie uda ci się sfilmować - No tak, tylko że tamte kury wcale nie znosiły syren. Nie można robić zdjęć czemuś, co nie istnieje. błękitnych jajek. Strona 8 16 HAWAJSKA MlŁOŚĆ HAWAJSKA MIŁOŚĆ 17 - Ale białych też nie - bronił się Reggie, jakby ani porządku, ani spokoju. Shawnee zastanawiała się ani taki drobiazg mógł zmienić wynik dyskusji na jego nawet, czy to nie geny Morgana sprawiły, że osiemna­ korzyść. ście lat temu postąpiła tak, jak postąpiła. - Rzeczywiście - zgodziła się Shawnee - ich jajka - Może kiedyś rzeczywiście nakręcę film o Morga­ nie były całkiem białe, ale nie miały też żadnego nie Cainie - rozmarzył się Reggie ale najpierw z tych kolorów, jakie ludzie chcieliby widzieć w ko­ muszę zrobić to, co mi nakazuje mój wewnętrzny głos. szyku ze święconką. A może już zapomniałeś, jak A ten głos każe mi zająć się syrenami. chodziłeś od domu do domu, proponując ludziom kup­ - Wobec tego musisz mi o nich opowiedzieć no lodówki? Albo ten tygodnik z ogłoszeniami mat­ - westchnęła Shawnee. Uznała, że nie ma takiej siły, rymonialnymi dla psów i kotów? która mogłaby ostudzić naiwny zapał kuzyna. - Nic rozumiesz, że to były stare pomysły? Syreny to zupełnie nowa sprawa. Tym razem na pewno mi się Chyba już za dużo wypiłem, pomyślał. Najwyższa uda. pora zjeść kolację, a potem wracać do hotelu. Jak się - Posłuchaj, Reggie. - Shawnee nie wiedziała, upiję, poczuję się jeszcze gorzej. Zresztą nigdy się nie w jaki sposób przemówić do rozumu temu wielkiemu upijam, więc dlaczego miałbym to zrobić akurat teraz dzieciakowi. - Jeśli koniecznie chcesz nakręcić film, i właśnie w tym miejscu? może lepiej niech to będzie film o piracie Morganie Ken właściwie nigdy nie wpadał w depresje. Nie Cainie. należał do ludzi lubiących roztkliwiać się nad sobą, - O naszym przodku? - Reggie wyszczerzył Zresztą miał zawsze zbyt wiele pracy, żeby znaleźć w uśmiechu białe zęby. - Kogo on dziś obchodzi? choć chwilę na refleksje. Mówiąc szczerze, miał teraz - Mnie się wydaje, że to ciekawa historia. Nie pierwsze od dziesięciu lat prawdziwe wakacje. Praca każdemu żeglarzowi zdarza się przeżyć straszliwy pochłaniała całe jego życie. Konieczność działania by­ sztorm, a potem poślubić polinezyjską księżniczkę. ła dominującą cechą dziedziczną w rodzinie Forrestów. - Nawet nie pamiętam, czy on był naszym pra- Gary, brat Kena, także całe życie się zapracowywał. pra-pra- pradziadkiem, czy pra-pra-pra-pra-pra... Był specjalistą od handlu nieruchomościami i uwiel­ - Przecież to nie ma znaczenia. Mam wrażenie, biał swoją pracę. Świat stanowił dla niego gigantyczną że dotąd nie stracił wpływu na życie swoich po­ planszę do gry w Monopoly. Niestety, żadne zdobyte tomków. przez niego punkty nie zdołały uchronić go od nie­ - Tym razem całkowicie się z tobą zgadzam. Staru­ szczęścia. Pewnego dnia sprzedawał i kupował nieru­ szek stał się naszym przekleństwem. Wszyscy jesteś­ chomości, a już na drugi dzień nie żył. To stało się my napiętnowani. w styczniu. Nagła śmierć brata sprawiła, że Ken wre- Shawnee musiała się roześmiać. Ona sama czasami szcie znalazł czas na zastanowienie się nad sobą. On też myślała o przekleństwie Morgana Caine'a. Wszel­ także uwielbiał swoją praktykę adwokacką. Z tą tylko kie nieszczęścia, jakie zdarzały się w rodzinie Cai- różnicą, że ze świadomości Kena nie wyparowała in- ne'ów, składano na karb przodka. Podobno w piekle formacja o istniejącym poza pracą wspaniałym świecie cieszył się z takich przypadków, bo za życia nie znosił szczęśliwych ludzi. Czuł, że brakuje mu czegoś waż- Strona 9 18 HAWAJSKA MIŁOŚĆ HAWAJSKA MIŁOŚĆ 19 nego i pięknego, jak to, czego doznał tamtego lata na - Sama nie wiem - wahała się Shawnee, chociaż Hawajach. zazwyczaj lubiła tańczyć z kuzynem. Ken znów rozejrzał się po sali i zauważył siedzącą - No chodź. Grają tango, a ty je wspaniale tań­ przy sąsiednim stoliku parę. Widział plecy kobiety, czysz. a jego chora wyobraźnia automatycznie zareagowała - Nie, Reggie. Nie tango. - Shawnee nie wiadomo na piękne włosy sąsiadki. Miały kolor kremu czekola­ dlaczego czegoś jednak się obawiała. - Jeśli potem dowego i lśniły, jakby obsypano je maleńkimi diamen­ zagrają coś wolniejszego, to z tobą zatańczę. cikami, Ken wpatrywał się w te włosy, wspominając Po chwili ogniste tango przeszło w nastrojową me- mięciutkie, cudowne włosy tamtej dziewczyny. lodię, doskonałą dla zakochanych par. Reggie wstał A może to ona? pomyślał. Skąd! To nie ona, idioto! z miejsca i Shawnee zrobiła to samo. Tym razem nie Ona jest już starszą, poważną kobietą. Na pewno nie miała wymówki. Przecież sama mu obiecała... nosi takiej młodzieżowej fryzury. Wiedziała, że musi się odwrócić, że musi spojrzeć Mimo tych zapewnień rozumu serce Kena biło tak na tamtego mężczyznę i wreszcie przekonać się, czy to mocno, że zapewne słychać je było w gwarnej sali. on, czy ktoś nieznajomy. Była absolutnie pewna, że to Przynajmniej mu tak się wydawało. nie jest Ken, a jednak... Wyprostowała plecy, podnios- A jeśli to naprawdę ona? Może specjalnie usiadła ła dumnie głowę. Wstała. Odwróciła się. Popatrzyła na tak blisko. Może naprawdę wystarczy tylko wyciągnąć siedzącego obok mężczyznę i serce jej zamarło. To był rękę, żeby znaleźć się z powrotem w przeszłości? on. Shawnee czuła się już znacznie lepiej. Przede wszy- stkim udało jej się uspokoić. Wytłumaczyła sobie, że siedzący za jej plecami mężczyzna to na pewno nie Ken Forrest. Dwa zbiegi okoliczności jednego dnia nie mogą się nikomu przydarzyć. Wytłumaczyła sobie tak- że, że jest przewrażliwiona, a poranne spotkanie przed sklepem Hiroshiego wytrąciło ją z równowagi, i dlate- go wszędzie widzi Kena. On zapewne siedzi teraz w jakiejś eleganckiej re- stauracji dla amerykańskich turystów z tą swoją piękną żoną i dziećmi. Pewnie już myśli o tym, że trzeba zdążyć na poranny samolot do Honolulu. Naprawdę nie ma się czym przejmować, pomyślała Shawnee. — Masz ochotę zatańczyć? — zapytał Reggie. Uwiel­ biał tańczyć. To była dziedzina, w której nigdy nie poniósł porażki. Strona 10 HAWAJSKA MIŁOŚĆ 21 - Twoim mężem! - Przerażona mina Reggie'ego łaby dla Shawnee zniewagą, gdyby tylko dziewczy- na zwróciła na ten drobiazg uwagę. - Oszalałaś? - Nie oszalałam. Tutaj ktoś jest... - Tego nie mogę zrobić. - Reggie odsunął się od niej. - Chyba nawet prawo czegoś takiego zabrania. ROZDZIAŁ DRUGI - Przecież jesteśmy tylko kuzynami - tłumaczyła mu Shawnee. Wiedziała, że Reggie nie nadaje się na spisko­ To ona! wca, ale w tej chwili nie miała przy sobie nikogo innego. Ken gwałtownie zerwał się z miejsca. Patrzył prosto - To nie tylko nie jest zabronione, ale zupełnie legalne. w twarz dziewczyny. Jest taka piękna, myślał. Wcale się nie - Wątpię. - Reggie skrzywił się lekko. - Słuchaj, zmieniła. Te same cudowne włosy, te same oczy... Chciał coś Shawnee, ja naprawdę cię kocham i w ogóle, ale powiedzieć, ale nie mógł wydobyć z siebie głosu. Wydawało ścierpła mi skóra na samą myśl o małżeństwie. mu się, że czas, przestrzeń i wspomnienia tworzą między nim Ze ścierpła skórą czy bez niej Reggie był jedynym i dawną ukochaną zaporę nie do przebycia. mężczyzną, którego Shawnee miała do dyspozycji. A więc to ona, myślał gorączkowo Ken. Jest prawdzi­ Ken zbliżał się z każdą chwilą. Wiedziała, że zaraz do wa! Jest tutaj! Znalazłem wreszcie to, o czym przez tyle niej podejdzie i zmusi ją do przyznania, że ich wspól­ lat mogłem tylko marzyć. Wystarczy wyciągnąć rękę... na przeszłość nie była tylko snem. Na to nie chciała I wtedy ona odwróciła się od niego. Ken nie wie­ i nie mogła pozwolić. Nikomu. rzył własnym oczom. Wciąż stał jak wryty. Patrzył, - Proszę cię - błagała Reggie'ego. - Musisz tylko jak jego wyśniona dziewczyna tańczy w ramionach udawać. Nic więcej od ciebie nie chcę. jakiegoś wysokiego, siwego mężczyzny. Tańczyła z zamkniętymi oczami, jakby nie chciała już nigdy więcej spojrzeć na Kena. Nawet przypadkiem. Kenowi wydawało się, że idzie jak we śnie, że Ken pomyślał, że chyba jednak się pomylił. Właściwie przedziera się przez gęstą mgłę. Jednak im bliżej pod­ niczego już nie był pewien. Ani tego, że to nie sen, ani tego, chodził do tańczących, tym bardziej rzedła ta przeklęta że ta kobieta jest prawdziwa. Jak automat, bez udziału mgła. Dziewczyna była prawdziwa i, co więcej, już go rozumu wszedł na parkiet i zbliżył się do tańczącej pary. zauważyła. Zobaczył wypływający na jej policzki ru­ mieniec, Shawnee nie musiała patrzeć, żeby wiedzieć, że - Shawnee - powiedział cicho Ken, zatrzymując Ken się do niej zbliża. się tuż przed nią. Co robić? myślała w popłochu. Nie mogę dopuścić, żeby Zmyliła krok, ale nawet się nie odwróciła. do mnie podszedł i zaczął rozmawiać. Muszę się jakoś - Shawnee. Czyżbyś mnie nie poznała? zabezpieczyć. Tym razem się zatrzymała. - Reggie — wyszeptała błagalnie, chwytając kuzyna - Ja... - wydukała. - Nie przypominam sobie... za ramię. - Musisz udawać, że jesteś moim mężem. - Nie udawaj, Shawnee - powiedział uspokojony Strona 11 22 HAWAJSKA MIŁOŚĆ HAWAJSKA MIŁOŚĆ 23 Ken. Wiedział, że ona kłamie. — Przecież wiem, że go przekonać, że nasze spotkanie nie jest dla mnie mnie pamiętasz. niczym szczególnym. Jeśli mi się to nie uda, zaczną - Ken Forrest, prawda? - zapytała cicho. się poważne kłopoty. - Zgadza się — potwierdził Ken. - Dzięki - wyjąkała nieswoim głosem. - Naprawdę - Minęło tyle czasu - wyszeptała Shawnee. miło cię znów zobaczyć. Po tylu latach. Przyjechałeś - Zatańcz ze mną - poprosił Ken i wyciągnął do do nas na wakacje? niej rękę. - Coś w tym rodzaju. — Ken skinął głową. On - Ale... - Shawnee rzuciła Reggie'emu błagalne także próbował się uśmiechać. spojrzenie. - Mam nadzieję, że podróż zbytnio cię nie zmęczy- - Co ja mam zrobić? - zapytał cicho zupełnie zdez­ ła. - Shawnee rozejrzała się po sali. - Muszę wracać orientowany Reggie. do Reggie'ego. - No dobrze - poddała się Shawnee. - Ale tylko - To twój chłopak? raz. - Ja... To znaczy... -jęknęła Shawnee. Chwilę póź­ Reggie odetchnął z ulgą. Odszedł do stolika i od tej niej odzyskała panowanie nad sobą. - To mój mąż chwili nikt już nie przeszkadzał Shawnee i Kenowi. - powiedziała, nie patrząc Kenowi w oczy. Ona pewnie coś mówiła, ale zupełnie nie pamiętała, - To jest twój mąż? - Ken przyjrzał się Reggie'emu, o czym. Wiedziała tylko, że Ken znów jest obok najwyraźniej niezupełnie przekonany. - Jesteś pewna? niej, otacza ją ramionami i że bardzo trudno jej - No wiesz, małżeństwo to taka rzecz, o której się oddychać. Modliła się w duchu, żeby Ken tego nie nie zapomina - zażartowała Shawnee. Nie umiała kła­ zauważył. Nie chciała, żeby pomyślał, że to coś mać. - Przykro mi, że on ci się nie podoba. więcej niż tylko emocje wywołane przez wspomnienia - Ależ nic podobnego! Ja tylko... - Ken nie bardzo sprzed lat. O, Boże, żeby tylko nie zemdleć, po­ wiedział, co powinien powiedzieć w tej sytuacji. Wy­ myślała. ciągnął rękę i dotknął przepięknych włosów dziew­ Ken milczał. Nie dlatego, żeby nic miał nic do czyny. - Po prostu nie podoba mi się myśl, że mog­ powiedzenia. Po prostu głos mu odebrało. Obejmował łabyś mieć męża. dziewczynę delikatnie, jak kruche cacko, chociaż nade Shawnee pozwoliła sobie na jeszcze jedno spojrze­ wszystko pragnął z całych sił ją do siebie przytulić. nie w oczy Kena. Natychmiast tego pożałowała. Nie wypuścił jej z objęć nawet wtedy, kiedy muzyka - Ja... Ja naprawdę nie mogę go zostawić samego umilkła i muzycy odłożyli instrumenty. - wydusiła z siebie i odwróciła się na pięcie. Shawnee zapragnęła uciec jak najdalej od tego męż­ - Zaczekaj. - Ken schwycił ją za ramię. - Musimy czyzny, którego dotyk przyprawiał ją o drżenie. Kie- porozmawiać. dyś, dawno temu, był on dla niej spełnieniem. Teraz - Po co? - Shawnee wyrwała mu się. Nie chciała być jego obecność zapowiadała nieznośny koszmar. Wresz­ tak blisko tego mężczyzny. To byłoby zbyt niebezpieczne. cie się uwolniła. Ken niechętnie rozluźnił uścisk. Do- Ken uważnie się jej przyglądał. Oczy dziewczyny piero wtedy Shawnee odważyła się spojrzeć mu wyrażały zimną obojętność. Jakby ich właścicielka by­ w oczy. Muszę się uśmiechać, nakazała sobie. Muszę ła bezdusznym automatem, a nie żywą kobietą. Czy Strona 12 24 HAWAJSKA MIŁOŚĆ HAWAJSKA MlŁOŚĆ 25 ona naprawdę nie czuje, co się ze mNą dzieje? pomyś- Shawnee omal nie zemdlała, ale Reggie'emu nawet lał. Czyżby naprawdę zapomniała, jak cudownie było nie przyszło do głowy, że zachował się nieodpowiednio. nam razem? A może po prostu nic chce pamiętać? - Widzę, że dobrze się znacie z Shawnee. — Reggie - Nie miałabyś ochoty powspominać starych dzie- uśmiechnął się tak serdecznie, jakby obaj z Kenem jów? byli starymi kumplami. - Pewnie macie sobie mnóst- Shawnee spuściła wzrok i bez słowa ruszyła do wo do opowiedzenia. stolika, przy którym czekał Reggie. Spodziewała się, Ken także się uśmiechnął i posłał Shawnee tryum- że Ken pójdzie za nią, i tak też się stało. Przestała się fujące spojrzenie. Teraz już rozumiał, że dziewczyna bać. Zmierzała przecież do bezpiecznej przystani. nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Nie potrafił Wprawdzie Reggie po raz pierwszy w życiu pełnił rolę jednak odgadnąć źródła tej niechęci. tratwy ratunkowej, ale należało wierzyć w jego umie­ - Och, bardzo ci dziękuję. — Ken odsunął krzesło, jętności. Zresztą Shawnee i tak nie miała wyboru. żeby Shawnee mogła usiąść. - Przyniosę tylko swój - To było tak dawno - powiedziała, nie odwracając kieliszek. się. - Dużo wody upłynęło od tamtej pory. Oboje - Dlaczego to zrobiłeś? - zapytała Reggie'ego Sha­ byliśmy tacy młodzi. Ja właściwie nie bardzo pamię­ wnee, kiedy tylko Ken się oddalił. - Przecież ci powie­ tam... działam, że nie chcę rozmawiać z tym człowiekiem. - Nie pamiętasz? - obruszył się Ken, Nie rozumiał, - Czego ty chcesz od niego? To miły facet. - Reg­ jak to możliwe, że jego ukochana nie pamięta tego, co gie był szczerze zdziwiony. - Chociaż wiesz co? Wyda­ w jego żyłach do dziś wznieca płomień. je mi się, że już go kiedyś spotkałem. Skądś znam tę - Właściwie nie bardzo... - Shawnee udało się za- twarz, tylko nie mogę sobie przypomnieć, skąd. chować obojętny wyraz twarzy. Shawnee zamarła. Zupełnie zapomniała o tym, że - No to ci przypomnę - uśmiechnął się Ken. Wziął Jimmy jest podobny do Kena... Tak podobny, że trud- dziewczynę za rękę. Był absolutnie pewien, że Shaw- no byłoby tego nie zauważyć. Teraz było jednak za nee nie mówi prawdy. późno na jakiekolwiek działanie. Shawnee mogła się - Zostaw mnie - zawołała, próbując się uwolnić. tylko modlić o to, żeby Reggie nie skojarzył sobie, - Nie chcę, żebyś mi cokolwiek przypominał. kogo przypomina mu Ken i żeby swego odkrycia nie - Shawnee - powiedział cicho Ken, puściwszy sza­ obwieścił wszystkim obecnym na sali. Na szczęście mocącą się dziewczynę. - Nie wiem, jak ty to robisz, Reggie nie potrafił zbyt długo skupić się na jednej że jesteś jeszcze piękniejsza niż wtedy. sprawie. Tym razem także myślał już o czymś innym. Shawnee tylko spuściła głowę i ruszyła do stolika. - Słuchaj, on mi wygląda na faceta przy forsie Nic miała pojęcia, co zrobić, żeby pozbyć się natręta. - powiedział teatralnym szeptem. - Może chciałby Na domiar złego Reggie właśnie wstał z krzesła sponsorować mój film o syrenach? i uśmiechnął się serdecznie do nieznajomego. - Nawet nie próbuj! - zawołała Shawnee. Teraz już - Może miałbyś ochotę przysiąść się do nas? - za­ była pewna, że grozi jej totalna katastrofa. pytał, jak przystało na dobrze wychowanego mężczyz­ - Nie będziesz miała nic przeciwko temu, żebym nę. mu opowiedział o moim przedsięwzięciu? — dopytywał Strona 13 26 HAWAJSKA MIŁOŚĆ HAWAJSKA MIŁOŚĆ 27 się Reggie, który nie uznawał żadnych ograniczeń Powiedz mi, Shawnee - zaczął Ken - co się w rojącym się od przyjaciół świecie. — Nigdy nic nie z tobą działo przez te wszystkie lata? wiadomo. Może go to zainteresuje? - Nic specjalnego. To, co ze wszystkimi. - Shaw­ - Nie waż się nawet pisnąć o swoich syrenach nee chciała dać do zrozumienia, że ani rozmowa - szepnęła Shawnee, kątem oka zauważywszy powra­ z nim, ani jego towarzystwo nie sprawiają jej naj­ cającego Kena. — I, na litość boską, nie zapominaj mniejszej przyjemności. - Lepiej powiedz, co u ciebie. o tym, że jesteś moim mężem. - U mnie? - zdziwił się Ken, jakby zupełnie nie Ken usiadł przy stoliku. Obdarzył Reggie'ego i Shaw­ spodziewał się takiego pytania. - Niestety, zupełnie nee promiennym uśmiechem, ale Shawnee tylko spuściła nic ciekawego. wzrok i z uporem wpatrywała się w swoją szklankę. Nie - Chciałeś skończyć college i studia prawnicze. zamierzała podtrzymywać rozmowy. W końcu to Kenowi Udało ci się? zależało na tym, żeby się do nich przysiąść, więc niechże - Tak. - Z trudem ukrył uśmiech. Więc jednak zabawia towarzystwo. Biedna dziewczyna zapomniała, pamiętała. - Skończyłem i jedno, i drugie. Jestem niestety, o możliwościach swego nieocenionego kuzyna. niezłym adwokatem. W jego obecności nie można było liczyć na ciszę. - Pewnie już zostałeś wspólnikiem tej firmy, dla Reggie zaczął rozmowę od omówienia problemów której pracujesz. - Shawnee gorzko się uśmiechnęła. polityki lokalnej, a Ken grzecznie udawał, że go ten - I zapewne prowadzisz poważne sprawy. temat interesuje. Shawnee wreszcie miała okazję ukrad­ Ken stropił się nieco. Shawnee wyjątkowo trafnie kiem mu się przyjrzeć. Jego twarz spoważniała. Za­ określiła zajmowaną przez niego pozycję, chociaż ton miast trądzikowych wyprysków wokół ust pojawiły się jej głosu wyrażał raczej potępienie niż uznanie. Wobec zmarszczki. Nos mu się wydłużył, a wzrok stał się dwuznaczności sytuacji wolał zmienić temat. bardziej przenikliwy. Shawnee uznała, że dla własnego - Więc jesteście małżeństwem - zaczął z innej beczki. dobra powinna unikać przeszywającego na wylot spo­ Ależ oni są zmieszani, pomyślał, uśmiechając się do siebie. jrzenia Kena Forresta. Nos i tym razem mnie nie zawiódł. Coś tu jest nie tak. Kiedy się poznali, Ken był blondynem. Teraz włosy - Dawno temu się pobraliście? - zapytał, chcąc mu ściemniały, choć wciąż jeszcze lśniły między nimi wyjaśnić wszelkie wątpliwości. jasne pasemka. - Sto lat temu - odrzekła pospiesznie Shawnee. Pewnie grywa w golfa, pomyślała Shawnee. - Nie tak dawno - wpadł jej w słowa Reggie. Z klientami. A może z sędziami. Życie ułożyło mu się - Och, czas to pojęcie względne - pogodził ich zupełnie inaczej niż mnie. No i dobrze. Żadna siła nie Ken, skrywając domyślny uśmiech. - Macie dzieci? uczyniłaby z nas dobranej pary. Od samego początku - Dzieci? Ależ oczywiście! - wołał Reggie, chcąc o tym wiedziałam. naprawić swój błąd. - Mamy mnóstwo dzieci. Całą Shawnee zauważyła, że Ken także się jej przygląda. gromadę. No więc, mamy dziewczynki i chłopców Nie wiedziała, jakie wrażenie na nim wywarła. Była i jeszcze mamy... - przerwał, usiłując przypomnieć teraz zupełnie inną kobietą. No właśnie. Teraz była sobie choćby jeszcze jeden rodzaj możliwych do po­ kobietą. Wtedy - dziewczynką. siadania dzieci. Strona 14 28 HAWAJSKA MIŁOŚĆ HAWAJSKA MIŁOŚĆ 29 Shawnee z całej siły kopnęła go w kostkę. Dla niej, - Już wiem! - zawołał radośnie. - Zastawiłem je, i nie tylko dla niej, było oczywiste, że Reggie trzecie­ żeby zdobyć pieniądze na realizację mojego pomysłu. go rodzaju dzieci nie wymyśli. Dlatego właśnie nie mamy obrączek. - Reggie trochę przesadza - wtrąciła, a jej lodowa­ - Och, tylko nie to! - Shawnee ukryła twarz w dłoniach. te spojrzenie powiedziało Kenowi, żeby nie ważył się - Dlaczego? Nie ma się czego wstydzić. wątpić w to tłumaczenie. - Masz pustą szklankę. Za­ Dziewczyna spojrzała na Kena. Nie ukrywał swego wołam kelnerkę. Niech ci przyniesie nowego drinka rozbawienia. Było oczywiste, że od początku nie wierzył - powiedziała, usiłując zmienić temat. w maleństwo Shawnee. W tej chwili dopiero zrozumiała, że - Nie, dziękuję. — Ken uśmiechnął się znacząco. właściwie niewiele ją to obchodzi. Tak naprawdę pragnęła Teraz nareszcie miał całkowitą pewność, że małżeńst­ tylko, żeby ten koszmarny wieczór wreszcie się skończył. wo Shawnee nie istnieje i że nie ma ona także żad­ - Zrobiło się późno - odezwała się wreszcie. - Mo­ nych dzieci. - Wytłumaczcie mi, proszę, bo może to że zamówimy coś do jedzenia. Ken, czy ty coś jadłeś? miejscowy obyczaj. Zauważyłem, że żadne z was nie Ken zerknął na zegarek. Był już godzinę spóźniony. nosi obrączki, Czekająca w hotelu Karen zaraz zacznie się denerwo­ Reggie i Shawnee jednocześnie spojrzeli na swoje wać. Nie bardzo wiedział, co powinien w tej sytuacji dłonie. Shawnee zupełnie się załamała. Powinna była zrobić. Nie chciał opuścić cudem odnalezionej Shaw­ wiedzieć, że kłamstwo szyte tak grubymi nićmi musi nee, ale zostawić Karen w niepewności także nie mógł. się wydać. Jednakże Reggie nie poddał się bez walki. - Szczerze mówiąc, nie mam czasu. Właściwie już - To prawda - potwierdził. - Nie mamy obrączek. dawno powinienem być w hotelu - powiedział. Oddaliśmy je jubilerowi do oczyszczenia. - Szkoda - westchnęła z ulgą Shawnee. - Do oczyszczenia? - zdziwił się Ken, a uśmiech Ken przyjrzał się jej uważnie. Wciąż nie rozumiał, rozjaśnił mu twarz. dlaczego uparła się udawać, że nigdy nic ich ze sobą - No, nie... - jęknął Reggie. Zupełnie nie miał nic łączyło. Muszę się tego dowiedzieć, postanowił. pojęcia, jak wybrnąć z tej sytuacji. - Chciałem powie­ Muszę się też dowiedzieć, gdzie ona mieszka i kiedy dzieć, że do przerobienia. mógłbym znów się z nią spotkać. - Do przerobienia? — Ken dziwił się coraz bardziej. - Czy zatańczysz ze mną? - zapytał Ken. Shawnee tylko pokiwała głową. Nie powinna Shawnee nie wiedziała, na co się zdecydować. W tej w ogóle proponować kuzynowi odgrywania roli jej chwili najważniejsze było to, że Ken zaraz sobie pójdzie. męża. Ze wszystkich ludzi na świecie Reggie najmniej Na wszelki wypadek przez kilka dni nie będę wy­ nadawał się na spiskowca. chodzić z domu, pomyślała. On na pewno niedługo - Ja już sam nie wiem - powiedział zmieszany wyjedzie. Życie wróci do normy. Co mi szkodzi zatań­ Reggie. — Coś tam robią z tymi naszymi obrączkami. czyć z nim jeszcze raz? Tylko ten jeden raz, Prawda, Shawnee? - Oczywiście, że zatańczę - zgodziła się wreszcie, - Daj spokój, Reggie. - Shawnee uścisnęła kuzyno­ Ken wsta! i podał Shawnee ramię. Nie spiesząc się wi dłoń. Miała zamiar poddać się, ale zanim zdążyła weszli na parkiet. Ken objął dziewczynę, a ona za­ to zrobić, Reggie wpadł na całkiem nowy pomysł. mknęła oczy. Czuła się jak lalka z wosku, która lada Strona 15 30 HAWAJSKA MIŁOŚĆ HAWAJSKA MIŁOŚĆ 31 moment roztopi się w gorącym uścisku. Dawne wspo­ wiedzają naszą wyspę. Turyści przyjeżdżają i odjeż­ mnienia ożyły, stęsknione ciało odpowiedziało na dob­ dżają, a my zostajemy. Ty także przyjechałeś, potem rze znany dotyk, na nie zapomniany przez lata dźwięk odjechałeś, a teraz znów wróciłeś. I co z tego? Za głosu. Nie chciała, nie mogła sobie pozwolić na tę kilka dni znów cię tu nie będzie. słabość. Wyprostowała plecy i odsunęła się od Kena — Ale teraz jestem, Shawnee - powiedział cicho Ken. na odległość wyciągniętych rąk. - Przyjechałem. Czy nie możemy znów być razem? Ken natychmiast wyczuł rezerwę, z jaką go potrak­ — Nie - odparła ostro. - Ja mam swoje życie i ty towano. Zastanawiało go jedynie, czy Shawnee aż tak także. Po co wszystko komplikować? się przez fata zmieniła, czy też jej niechęć skierowana — Moje życie byłoby pełniejsze z tobą niż bez cie­ jest wyłącznie przeciwko niemu. bie. - Mimo wszystko udało mu się uśmiechnąć. - Nie Wtedy była taka ciepła, taka wrażliwa, pomyślał. wiem, czy pamiętasz, że byłaś moją pierwszą miłością. No cóż, skoro nie można się z nią porozumieć bez O, nie, pomyślała Shawnee. Nie należy brać tego słów, to trzeba będzie porozmawiać. poważnie. To tylko słowa. Zapomniał chyba o tej - Dlaczego udajesz, że Reggie jest twoim mężem? blondynce i dzieciakach, które obwozi po wyspie sa­ - zapytał bez ogródek. mochodem. Jak on śmie! Znów mnie oszukuje! - A skąd wiesz, że udaję? - odpowiedziała pyta­ — To było bardzo dawno temu - powiedziała. niem, chociaż nie miała już nadziei, że podstęp się udał. - Właściwie nie zdążyliśmy się nawet dobrze poznać. - Przecież to widać na pierwszy rzut oka. Spędziliśmy ze sobą zaledwie parę dni. - Nie obchodzi mnie, czy mi wierzysz, czy nie. - Rzeczywiście. - Ken pogłaskał dziewczynę po - Udajesz, że jesteś mężatką, udajesz, że mnie nie policzku. - Niemniej tych kilka dni zmieniło całe moje poznałaś. O co ci chodzi, Shawnee? życie. - Czy nigdy nie przyszło ci do głowy, że mogę nie - Ja zmieniłam twoje życie? - Shawnee odepchnęła chcieć grzebać się w przeszłości? Wchodzisz w moje jego dłoń. Boże mój! Gdyby on znał prawdę, pomyś­ życie, kiedy ci przyjdzie ochota, jakbyś miał do tego lała zatrwożona. pełne prawo. Tymczasem nie masz do tego żadnego - Oczywiście. Kiedy przyjechałem na Hawaje,.by­ prawa. To, co między nami zaszło, nie było na tyle łem młodym chłopcem. Wyjechałem stąd jako męż­ istotne, żebyś mógł wtykać nos w moje prywatne spra­ czyzna. wy. - Niemożliwe! To musiało być ciekawsze niż zwie­ - Naprawdę uważasz, że nic istotnego nas nie łą­ dzanie Disneylandu. - Shawnee była pełna obrzydze­ czyło? - zapytał Ken zaskoczony nie tylko słowami nia. Co sobie ten arogancki typ wyobraża? myślała. Shawnee, ale także lodowatym tonem jej głosu. Nie Uważa, że powinnam się czuć zaszczycona, że to mnie miał pojęcia, jak to możliwe, że każde z nich zupełnie wybrał na swoją pierwszą kochankę? inaczej wspomina tamto lato. — Nie rozumiem. - Kenowi wydawało się, że się - Naprawdę tak uważam. - Shawnee mówiła spo­ przesłyszał. kojnie, choć naprawdę zbierało jej się na płacz. - Jes­ - Trudno. - Shawnee odsunęła się od niego. teś tylko turystą, jednym z wielu, jacy co roku od- - Przepraszam cię, Ken, ale muszę iść do łazienki. Strona 16 32 HAWAJSKA MIŁOŚĆ HAWAJSKA MIŁOŚĆ 33 Makijaż mi się rozmazał. Wolałabym, żeby cię już nie - Mniejsza o to. - Reggie nie miał dość cierpliwo­ było, kiedy wrócę. W przeciwnym wypadku ja będę ­ci na analizowanie stosunków międzyludzkich. - Mo­ musiała wyjść. że wreszcie zamówimy sobie coś do jedzenia? Ken przyglądał się dziewczynie z niedowierzaniem. - Nie mam ochoty na jedzenie - westchnęła. - Jes­ Złapał ją za rękę, chcąc wyznać jej jeszcze jedną, tem zupełnie wykończona. Chyba pojadę do domu. bardzo ważną rzecz, Ale ty zostań. - Posłuchaj mnie, Shawnee. Uciekłaś wtedy, kiedy - Nie zostanę - mruknął Reggie. - Odwiozę cię. po ciebie przyjechałem. Czułem, że tym razem cię - Dzięki. — Shawnee uśmiechnęła się do kuzyna. odnajdę, i wiedz, że tak łatwo się mnie nie pozbę- Mimo wszystkich swoich wad był naprawdę dobrym dziesz. człowiekiem. Shawnee poczuła wyrzuty sumienia. - Czy naprawdę nigdy nie przyszło ci do głowy, że W końcu zmarnowała Reggie'emu wieczór. — Wraca­ możesz nie mieć w tej sprawie nic do powiedzenia? jąc ode mnie, będziesz mógł sobie wstąpić do Skip- - zapytała Shawnee lodowatym głosem. pera. Odeszła z dumnie podniesioną głową. Jednak za - A wiesz, że zupełnie o tym nie pomyślałem. drzwiami łazienki siły ją opuściły. Opadła bezwładnie - Reggie znów się rozpogodził. na fotel. Chciało jej się płakać, ale nawet na to nie mogła sobie pozwolić. Zagryzła wargi, zacisnęła pię­ ści... Uspokój się, tłumaczyła sobie. Ken to przeszłość, to sen, który jeszcze raz cię nawiedził. Teraz jest już po wszystkim. Ten sen nigdy więcej się nie powtórzy: Shawnee pozbierała się wreszcie. Przypudrowała nos i wyszła z łazienki. Rozejrzała się po sali, ale Kena już tam nie było. Uspokojona podeszła do stoli­ ka, przy którym siedział Reggie. - Poszedł sobie? - zapytała podejrzliwie. - Poszedł. Usiądź i zjedzmy wreszcie kolację. - Mam nadzieję, że nie powiedziałeś mu, gdzie mieszkam, - Shawnee była pełna najgorszych prze­ czuć. - Wcale mnie o to nie pytał - odrzekł Reggie. - Świetnie. - Shawnee odetchnęła z ulgą. - To miły facet - mówił Reggie. - Nie wiem tylko, dlaczego tak brzydko się wobec niego zachowałaś. - Ty i tak tego nie zrozumiesz. - Shawnee mach- nęła ręką. Strona 17 HAWAJSKA MIŁOŚĆ 35 W południe do restauracji weszła dziewczyna. Mia- ła około szesnastu lat i krótko obcięte ciemne włosy. W wytartych dżinsach i o wiele za dużym podkoszul­ ku wyglądała zupełnie jak chłopak. - Bardzo przepraszam - zaczęła nieśmiało - czy to pani jest Shawnee Caine? ROZDZIAŁ TRZECI - Tak, to ja. W czym mogę ci pomóc? - zapytała Shawnee, prawie pewna, że dziewczyna szuka pracy. Shawnee postanowiła przez kilka najbliższych dni - Pani jest matką Jimmy'ego? nie wychodzić z domu. Tak na wszelki wypadek. Mo­ - Oczywiście, ale Jimmy'ego tu nie ma - odrzekła gła sobie na to pozwolić, ponieważ jej restauracja Shawnee. dobrze prosperowała i nie potrzebowała stałej obecno- Uśmiechnęła się do siebie na myśl o tym, że ma przed ści właścicielki. sobą jedną z licznych wielbicielek swego syna. Już od Niestety, akurat tego dnia wybuchła jakaś afera paru lat kłębił się wokół niego tłum dziewczyn, a odkąd z pączkami. Shawnee musiała pojechać do dostawcy, Jimmy zaczął pracować w restauracji, dosłownie roiło żeby wszystko wyjaśnić, potem do restauracji, no się tu od młodych panienek. Można by bez przesady i uznała, że w tej sytuacji naprawdę nie ma sensu powiedzieć, że stanowiły zasadniczą część klienteli. wracać do domu. Ken zresztą nie wiedział o istnieniu - Szkoda - westchnęła dziewczyna, nie próbując tej restauracji, więc równie dobrze można się było nawet ukryć rozczarowania. - Chociaż właściwie nie tutaj przed nim schować. Gdyby w ogóle zachciało mu o niego mi chodzi - dodała szybko. - Jestem umówio­ się szukać Shawnee, szukałby jej na drugim końcu na z pani kuzynem. Z Reggie'em Caine'em. wyspy, tam, gdzie mieszkała osiemnaście lat temu. - Zaraz, zaraz. — Shawnee posadziła dziewczynę Nie mowy, żeby mnie odnalazł, pocieszała się. przy stoliku obok wejścia do kuchni. - Powiedz mi, Nie znajdzie mojego nazwiska w książce telefonicznej moja droga, po co się z nim umówiłaś. i nie ma nikogo, kto mógłby go naprowadzić na Dziewczyna usiadła. Nerwowo rozejrzała się po sali. mój ślad. Jeżeli nie będę się bez potrzeby pętać Udawała pewność siebie, której nie miała nawet za grosz. po ulicach, mam wielką szansę nigdy więcej nie Shawnee znów się uśmiechnęła. oglądać Kena Forresta. Mój Boże, do czego doszło! - Powiedz mi, proszę, jak ci na imię — zaczęła, Ukrywam się przed mężczyzną, którego kiedyś pra­ chcąc nieco ośmielić dziewczynę. gnęłam nade wszystko na świecie. Teraz on wrócił, - Och, bardzo panią przepraszam. Nazywam się a ja się go boję jak zarazy. Dobrze, że udało mi Lani Tanaka. Mamy z Jimmym kilku wspólnych zna- się przeżyć wczorajszy wieczór. Jak na złość, on jomych, Poza tym dobrze znam pani brata. Pomagam prawie się nie zmienił. Wciąż świetnie wygląda. Dla­ Mackowi przy samolocie. tego właśnie nie wolno mi o nim myśleć. Nie chcę - Naprawdę? - ucieszyła się Shawnee. — To wspa­ się po raz drugi pakować w tę samą beznadziejną niały facet, prawda? Ale, ale. Miałaś mi powiedzieć, miłość. po co chcesz się spotkać z moim kuzynem. Strona 18 36 HAWAJSKA MIŁOŚĆ HAWAJSKA MIŁOŚĆ 37 - Mam u niego pracować. - Ja... - Lani pochyliła się nad stolikiem. Buzię - Pracować? U Reggie'ego? - zaniepokoiła się miała czerwoną jak piwonia. - Jak pani myśli, czy Shawnee. Jimmy będzie tu jutro? Bo jutro zaczynamy zdjęcia - Tak. — Lani skinęła głową. — Podobno potrzebuje i Reggie mówił, że Jimmy nam pomoże. kogoś do pomocy przy filmie. - Nawet ja nie wiem, co ten chłopak zrobi - wes- - Och, nie - jęknęła Shawnee. - Nie daj się w to tchnęła Shawnee. wplątać, dziecko. Ach, tu cię boli, pomyślała z ulgą. Lani jednak nie - Ależ to wspaniały pomysł! — zawołała Lani, peł­ dała się nabrać na bajeczki Reggie'ego. Po prostu chce na najszczerszego zapału. - On ma naprawdę rewe­ skorzystać z nadarzającej się okazji. Biedna mała. lacyjną koncepcję. Mnie się podoba, ale raczej nie jest w typie mojego - Czy Reggie powiedział ci, co konkretnie mieliby­ syna. W niczym nie przypomina eleganckiej, wampo- ście filmować? - zapytała ostrożnie Shawnee. Nie mo­ watej Misty, z którą Jimmy teraz chodzi. Szkoda. gła i nie chciała opowiadać Lani o wszystkich dotych­ Shawnee kochała swego syna ponad życie. Był dob­ czasowych niepowodzeniach swego kuzyna. rym chłopcem, chociaż ostatnio pozawierał trochę dzi­ - No pewnie. To będzie film o syrenach z Hama- wne znajomości. Nowe towarzystwo Jimmy'ego niezbyt kua Point. podobało się matce. Najbardziej obawiała się długono­ - Czy widziałaś na Hamakua Point choćby jedną giej Misty. Sama zbyt dobrze wiedziała, jak niebezpie­ malutką syrenkę? czne bywają czyhające na młodych ludzi pokusy. Nie­ - Nie, ale... stety, zupełnie nie wiedziała, co ma zrobić, żeby ustrzec - Nikt ich nigdy nie widział, Lani. To tylko legenda. ukochanego syna przed popełnieniem głupstwa, które - Wiem, ale... mogłoby mu zmarnować życie. Shawnee byłaby naj­ - Posłuchaj mnie, dziecko. Spędzisz wiele godzin szczęśliwszą matką pod słońcem, gdyby Jimmy zainte­ w upale na dnie gumowego pontonu tylko po to, żeby resował się taką dziewczyną jak Lani. Bo Lani miała uwiecznić na taśmie rozwrzeszczane mewy i bawiące głowę na karku. Nietrudno było to zauważyć, mimo że się delfiny. zgodziła się pracować z Reggie'em. Niestety, Lani nie - Wiem o tym. Tc delfiny i mewy też wystąpią w filmie. miała szans. Spośród uganiających się za nim dziewcząt Shawnee nie wierzyła własnym uszom. Najwyraź­ Jimmy nigdy jeszcze nie wybrał takiej, która mogłaby niej Reggie miał większy dar przekonywania aniżeli zdać konkursowy egzamin na studia. ona. Ta dziewczyna święcie wierzyła w powodzenie Nadejście Reggie'ego przerwało rozmyślania Shaw­ jego beznadziejnego przedsięwzięcia. nee. Poszła do kuchni, zostawiając Lani sam na sam Zabawne, pomyślała Shawnee, Lani wygląda na in­ z jej przyszłym pracodawcą. teligentną dziewczynę. Zbyt inteligentną, żeby dała się nabrać na bajeczki o syrenach. Trudno, zrobiłam co mogłam. Powiedziałam jej, że to mrzonki. Lani musi Shawnee kręciła się jak na rozżarzonych węglach. sama zdecydować, czy brać udział w tym przedsię­ Co chwila spoglądała na drzwi. Obawiała się, że w jej wzięciu, czy też się wycofać. restauracji niespodziewanie może się pojawić Ken Forrest. Strona 19 38 HAWAJSKA MIŁOŚĆ HAWAJSKA MIŁOŚĆ 39 Naprawdę miała już tego dosyć. Uzgodniła więc z ob­ Niestety, wianek za wiankiem płynął na otwarte morze, sługą wszystko, co było do uzgodnienia, i pojechała do a Kena jak nie było, tak nie było. Legenda pozostała domu. legendą. Tak samo jak ta o syrenach z Hamakua Point. - Jimmy? - zawołała od progu, chociaż wiedziała, Zaraz, zaraz, pomyślała Shawnee. Przecież on jed­ że syna nie ma w domu, bo na podwórku nie było nak wrócił. Może zbyt późno, ale wrócił. jego samochodu. Wiedziała także, że Jimmy pojechał - Przykro mi, Ken - wyszeptała. - Spóźniłeś się na do przyjaciół i że wróci wieczorem. Chciała nawet randkę. zadzwonić, powiedzieć mu, żeby został u nich do jut­ Niestety, wieloletnie spóźnienie ukochanego nie spo­ ra, ale w końcu zrezygnowała z tego pomysłu. Strasz­ wodowało zmiany uczuć Shawnee. Ona wciąż kochała nie się bała, że Ken mimo wszystko odnajdzie ją Kena. Wciąż czuła na sobie dotyk jego dłoni. Wczoraj, w domu, a Jimmy wróci wcześniej. kiedy tańczyli razem, jej ciało znów ożyło. Wszystko - Jimmy! - zawołała znowu. Tym razem także od- mogłoby się ułożyć, gdyby nie... Gdyby nie jego żona. powiedziała jej cisza. Ta myśl raniła Shawnee jak ostrze noża. Zapomniała Shawnee odetchnęła z ulgą. Przebrała się w niebieski o tym, a teraz jak żywy stanął jej przed oczami tamten kostium kąpielowy, splotła włosy w warkocz i z ręczni­ samochód, w którym Ken zostawił złotowłosą piękność kiem przerzuconym przez ramię pobiegła na plażę. i dwoje dzieci. W Shawnee obudziła się prawdziwa Musiała trochę popływać. Chciała pozbyć się wspomnień wściekłość. Jak on śmiał założyć rodzinę, myślała. o Kenie, które od wczoraj prześladowały ją jak klątwa. Jakim prawem się ożenił i dlaczego ma dwoje dzieci? Popłynęła do wyspy i z powrotem, potem jeszcze raz Dlaczego te dzieci od urodzenia cieszą się jego miłoś- pokonała tę trasę, ale nawet to nie pomogło. Wciąż sobie cią, której Jimmy nigdy nie zaznał? To nieuczciwe! powtarzała, że musi się trzymać jak najdalej od Kena. Nie Shawnee rozpłakała się z żalu nad sobą. Musiała się chciała nawet myśleć, co mogłoby się stać, gdyby opanować i po chwili jej się to udało. Wtedy właśnie dowiedział się o istnieniu Jimmy'ego. A już nie daj Boże, zauważyła stojącego na plaży mężczyznę. Od razu żeby ci dwaj się spotkali. Jedno spojrzenie na Jimmy'ego wiedziała, kto to jest. i Ken poznałby całą prawdę. Co gorsza, jedno spojrzenie Nie obchodziło jej nawet to, jak znalazł jej bez­ na Kena powiedziałoby całą prawdę Jimmy'emu. Jak pieczny, zdawałoby się, dom. Zresztą czuła przez skó­ wtedy wytłumaczyłaby chłopcu, że dawno zmarły tata rę, że on jednak ją znajdzie. Przecież przez cały dzień stoi przed nim cały i zdrowy? Nie. Shawnee za żadne na niego czekała. No i stało się. skarby nie mogła dopuścić do takiego spotkania. Powoli podeszła do Kena. Ogarnął ją lęk. Pożałowała, że nie została w re- - Idź sobie stąd - powiedziała. - Bardzo cię proszę. stauracji. To prawda, że bardzo się tam denerwowała, Ken pokręcił głową. Nie mógł oderwać oczu od ale w domu wprost szalała z przerażenia. Shawnee. Nigdy w życiu nie widział kogoś tak pięk­ Shawnee wyszła na brzeg. Patrzyła na morze, na nego. Mokry kostium opinał zaokrąglone, jędrne ciało rafy koralowe. Wiele lat temu rzucała tam kwiaty. To ślicznej kobiety o ciemnych, splecionych w gruby war­ był stary przesąd, który miał sprowadzić do niej Kena. kocz włosach. Ken poczuł gwałtowny, wszechogarnia­ Wtedy marzyła, żeby legenda okazała się prawdziwa. jący i upajający przypływ pożądania. Strona 20 40 HAWAJSKA MIŁOŚĆ HAWAJSKA MlŁOŚĆ 41 - Nie odejdę - powiedział. nie jest zdolna do takich uczuć. A jednak... Widocznie - Trudno - westchnęła Shawnee. W końcu spodzie­ naprawdę nie chciała go widzieć. Nie rozumiał, co wała się takiej odpowiedzi. — Wobec tego wejdź do takiego stało się z tą czułą, kochającą dziewczyną. domu. Muszę się przebrać. Przecież niczego jej nic obiecywał. Nie snuli żadnych Owinęła się ręcznikiem i poszła do domu, a Ken powoli planów na przyszłość. Znali się zaledwie kilka dni. ruszył za nią. Jak urzeczony wpatrywał się w dziewczynę. Co ja takiego zrobiłem, że ona mnie nienawidzi? Jak to się stało, że tak długo mnie tu nie było, pomyślał Ken. myślał. Jak mogłem zmarnować tyle lat? Ona jest taka - Przepraszam - powiedział. - Wiem, że nie chcia­ piękna. Dlaczego nie należy do mnie? łaś mnie widzieć. Miał za sobą nie przespaną noc, podczas której - Podać ci coś do picia? - zapytała oficjalnym bezskutecznie usiłował znaleźć odpowiedź na wszystkie tonem. - Sok, może mrożoną herbatę? te pytania. Musiał koniecznie znów zobaczyć Shawnee, - Nie, dziękuję. jednakże w najśmielszych marzeniach nie przypuszczał, - Usiądź - Shawnee nalała sobie pełną szklankę że zobaczy ją taką, jaka była osiemnaście lat temu. soku i usadowiła się przy kuchennym stole. - Kiedy Spodziewał się, że jego wyśniona dziewczyna stała wyjeżdżasz? się już kobietą w średnim wieku, zamężną od siedem­ - Bardzo jesteś na mnie zła - stwierdził Ken., nastu lat. Myślał, że pozna jej męża i gromadkę dzieci. Chciało mu się śmiać, ale uznał, że w tej sytuacji Chciał tylko posiedzieć z nią chwilę, powspominać podobna reakcja mogłaby zaostrzyć i tak już napiętą stare dzieje i wrócić do domu. sytuację. Tymczasem Shawnee była wprawdzie starsza, ale - Bardzo - odrzekła stanowczo. określenie „kobieta w średnim wieku" w żaden sposób - Nie chcę cię znów stracić. — Ken wziął Shawnee do niej nie pasowało. Była tą samą dziewczyną, którą za rękę. - Czy ty naprawdę o wszystkim zapomniałaś? spotkał tu przed osiemnastu laty. Wystarczyło jedno Nie pamiętasz, jak nam było dobrze? spojrzenie, dźwięk głosu i dotknięcie ręki, żeby znów - Pamiętam, jak nam było dobrze, ale pamiętam oszalał na jej punkcie. Dokładnie tak samo, jak wtedy. także inne rzeczy. - Próbowała wyrwać rękę, jednak - Poczekaj tutaj - powiedziała Shawnee, kiedy nie­ Ken jej na to nie pozwolił. - Tych innych jest znacz- świadom swoich kroków znalazł się w kuchni jej prze­ nie więcej. Może już zapomniałeś, że od naszego osta- stronnego domu. - Zaraz wrócę. tniego spotkania minęło osiemnaście lat. Ken miał chwilę czasu na rozejrzenie się po kuchni. Ken westchnął ciężko. Nie chciał wracać do innych Były tu drewniane szafki, duże blaty i stół z wazonem wspomnień niż te, które miały związek z ich przygodą. pełnym kwiatów. Nie było natomiast ani śladu dzieci. Chociaż, prawdę mówiąc, Shawnee miała rację. Mnós- Żadnych zabawek na podłodze, żadnych przyczepio­ two czasu upłynęło od tamtej pory i nawet głupiec nych do ścian rysunków... mógłby się domyślić, że młoda i piękna dziewczyna, Po chwili wróciła Shawnee. Ken spojrzał jej w oczy. którą tu zostawił, nie poprzestanie na tym jednym Zobaczył w nich lodowatą, odpychającą wrogość. Dał­ romansie. by sobie głowę uciąć, że ta kobieta, że jego Shawnee, - Zupełnie cię nie rozumiem — powiedział. - Dla-