Barański Marek - Dynastia Piastów w Polsce
Szczegóły |
Tytuł |
Barański Marek - Dynastia Piastów w Polsce |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Barański Marek - Dynastia Piastów w Polsce PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie Barański Marek - Dynastia Piastów w Polsce PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Barański Marek - Dynastia Piastów w Polsce - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Strona 1
Strona 2
Wstęp
Ród piastowski panował w Polsce przez kilka wie-
ków, ostatni jego przedstawiciel zasiadał na tronie Kró-
lestwa Polskiego do 1370 r. Jednakże Mazowszem
władali Piastowie do 1526 r., natomiast na Śląsku po-
tomkowie legendarnego Piasta rządzili księstwem le-
gnickim aż do 1675 r. Aby ukazać tę dynastię, rolę, ja-
ką odegrali w dziejach jej przedstawiciele, spróbuję
przedstawić czyny i dokonania poszczególnych wład-
ców. Nie wszystkich oczywiście. Byłoby to zadanie
bardzo trudne, gdyż ród ten był szeroko rozgałęziony;
niemal trzystu jego przedstawicieli ‒ królów, książąt,
ale też księżniczek ‒ wywarło wpływ na dzieje Polski
i innych państw Europy. Ukażę więc wszystkie linie
rodu, spośród władców zaś zajmę się tymi, którzy moc-
niej odcisnęli swój ślad w historii. Mimo tego ograni-
czenia będzie ich bardzo wielu, gdyż do sprostania za-
daniu konieczne jest ukazanie również mniej ważnych
książąt małych dzielnic. Niektórzy z nich nie znaczyli
wprawdzie wiele, ale ich liczba wpływała na przebieg
dziejów.
Nie tylko władcy tworzyli historię. Równie wiele,
a często nawet więcej znaczyło społeczeństwo, którym
rządzili, oraz warunki, w których przyszło im żyć
i działać. Dlatego też niejednokrotnie musiałem ukazać
elity polityczne kraju i ich działalność, a także przed-
stawić szersze tło społeczne. Na dzieje państwa wpływ
miały także nastroje nawet najniższych, ale za to licz-
nych warstw społecznych. Konieczne więc było ukaza-
Strona 3
nie szerszego kontekstu wydarzeń politycznych, z któ-
rymi panujący musieli się liczyć i na które musieli rea-
gować. Należało przedstawić rozwój społeczny i go-
spodarczy Polski, jak również omówić problemy reli-
gijne oraz ideologiczne nurtujące ludzi kolejnych epok.
Religia i ideologia wpływały przecież na działalność
jednostek i społeczeństw. Aby obraz był pełny, musia-
łem także zająć się kulturą i sztuką poszczególnych
epok. Kultura kształtowała życie ludzi. Ponadto śledze-
nie przenikania form sztuki, a także ideologii, pozwala
również na wyciąganie wniosków dotyczących innych
dziedzin życia, z polityką włącznie. Aby uwzględnić to
wszystko, musiałem więc napisać historię Polski pod
rządami Piastów. Pamiętam jednak, że tematem książki
są Piastowie, a więc oni właśnie są jej głównymi boha-
terami.
Treść książki obejmuje niemal połowę dziejów
Polski. Nie jest to epoka jednolita, dzieli się na kilka
okresów, każdemu z nich poświęciłem oddzielną część
pracy. Książkę otwiera pojawienie się dynastii piastow-
skiej. Ponieważ jednak początek dynastii wiąże się
z powstaniem państwa polskiego, więc moment ten jest
zarazem bardzo ważną cezurą w dziejach ludzi za-
mieszkujących ziemie leżące w dorzeczach Wisły i Od-
ry. Utworzenie państwa było jednym z największych
przełomów w życiu Słowian mieszkających nad Wisłą
i Wartą. Odmieniło ich byt, spowodowało, że stali się
Polakami.
Następny przełom miał miejsce w latach trzydzie-
stych XI w. Wtedy omal nie doszło do upadku państwa
Strona 4
polskiego. Kryzys, który wówczas nastąpił, przyczynił
się do zmian ustrojowych, otworzył też nowy okres
w dziejach. Po nim ukształtowała się ostatecznie tzw.
monarchia wczesno- piastowska. Nowa forma organi-
zacji monarchii trwała długo, aż do czasów rozbicia
dzielnicowego. Pierwsza część książki kończy się więc
na latach trzydziestych XI w. Część druga rozpoczyna
się wraz z powrotem do kraju Kazimierza Odnowiciela.
W XII i XIII w., gdy doszło do podziału państwa
na niezależne księstwa, w Polsce nastąpiły zasadnicze
zmiany. Zmienił się ustrój, organizacja społeczeństwa,
kultura. Ukształtowane wówczas formy ustrojowe,
choć podlegały zmianom, trwały aż do XIX w. Dlatego
też czasom rozbicia dzielnicowego poświęcona została
następna część książki.
Tradycyjnie przyjmuje się, że datą, od której za-
czyna się okres rozbicia Polski na dzielnice, jest rok
1138, rok śmierci Bolesława Krzywoustego i wejścia w
życie jego ustawy sukcesyjnej. Jednakże nie nastąpił
wówczas podział państwa, jeszcze przez następne kil-
kadziesiąt lat Polska była państwem jednolitym. Po-
działy zaczęły się dopiero od roku 1177, kiedy władzę
w Krakowie zdobył Kazimierz Sprawiedliwy, a jego
starszy brat, Mieszko Stary, został księciem Wielkopol-
ski.
Trudniej było wybrać moment zakończenia tej czę-
ści. Nie ma wprawdzie wątpliwości, że symbolicznym
momentem zamykającym rozbicie dzielnicowe był
dzień koronacji Władysława Łokietka w 1320 r., jed-
nakże akt ten następuje w połowie panowania Łokietka.
Strona 5
Zdecydowałem się więc wprowadzić cezurę w 1288 r.,
kiedy to po śmierci Leszka Czarnego rozpoczęły się
procesy prowadzące do zjednoczenia. Zarazem wtedy
właśnie Władysław Łokietek włączył się do ogólnopol-
skiej polityki.
Tematem ostatniej części książki jest zjednoczone
królestwo Łokietka i Kazimierza Wielkiego. Ponieważ
jednak liczne linie dynastii piastowskiej żyły dłużej niż
linia królewska, zajmuję się nimi w epilogu. Są tam
omówieni pokazimierzowscy Piastowie kujawscy i ma-
zowieccy oraz Piastowie śląscy. Ci ostatni bardziej
ogólnie, gdyż od połowy XIV w. Śląsk przestał być
częścią Królestwa Polskiego, wiążąc swe dzieje z pań-
stwem czeskim. Wielka liczba Piastów śląskich i od-
mienna historia Śląska stały się przyczyną nieco innego
ujęcia tematu. Aby przybliżyć czytelnikom mniej znane
problemy, przedstawiłem zarys dziejów śląskich od
XIV do XVII w. i na tym tle starałem się ukazać dzieje
poszczególnych linii Piastów śląskich oraz przedstawić
wybitniejszych i ciekawszych książąt.
Tak długi okres historii obfituje w liczne problemy,
dyskusje nad niejednym z nich toczą się już od ponad
stu kilkudziesięciu lat. Nie wszystkie zostały rozwiąza-
ne, wiele z nich zapewne nigdy nie doczeka się wyjaś-
nienia. Pisząc tę książkę, oparłem się na wynikach prac
mych poprzedników. Jednakże ze względu na objętość
tomu przypisami opatrzyłem tylko cytaty źródłowe
i tych autorów, których wymieniłem z nazwiska. Pozo-
stałych znajdą czytelnicy w bibliografii. Wszystkim
jednak autorom, z których prac korzystałem, jestem
Strona 6
bardzo wdzięczny. Bez ich badań nie mogłaby powstać
ta książka. Jednakże opierając się w dużym stopniu na
wynikach prac innych badaczy, starałem się przedsta-
wić własną wizję dziejów. Tam natomiast gdzie pro-
blem jest nierozwiązany, omówiłem toczącą się dysku-
sję, pozostawiając czytelnikom wybór pomiędzy róż-
nymi poglądami.
Mam nadzieję, że przedstawiona tu wizja historii
oraz dzieje jej twórców zainteresują czytelników i będą
atrakcyjną lekturą.
Strona 7
CZĘŚĆ I
PIERWSZA MONARCHIA
Rozdział 1
Powstanie dynastii i początki państwa
Początki dynastii Piastów wiążą się z początkami
Polski. Można powiedzieć, że procesy, które doprowa-
dziły do powstania państwa polskiego, wyniosły Pia-
stów do władzy lub też że Piastowie stworzyli państwo
polskie. Oba te stwierdzenia, jak sądzę, oddają prawdę.
Państwo polskie powstało w dorzeczach Wisły
i Odry, pomiędzy Karpatami i Bałtykiem. Tworzywem,
z którego wykształcił się naród, były plemiona słowiań-
skie zamieszkujące te ziemie. Nie były to plemiona
polskie, na świadomość polskości należało jeszcze po-
czekać. Przed tysiącem lat różne odłamy Słowiańsz-
czyzny niewiele się różniły między sobą. Wszystkie lu-
dy należące do tego etnosu mówiły językami tak sobie
bliskimi, że dla nie-Słowian był to jeden język. Bardzo
podobne były też ich wierzenia i kultura materialna.
Plemiona żyjące pomiędzy Bugiem i Odrą wyodrębniły
się spośród innych Słowian i stały się polskimi dzięki
Piastom i dzięki państwu.
Badacze odtwarzają strukturę plemienną ziem pol-
skich, analizując nieliczne i trudne do interpretacji
przekazy pisane, a także badając odkrywane przez ar-
cheologów materialne ślady przeszłości. Pomocna jest
obserwacja ukształtowania terenu, biegu rzek, roz-
mieszczenia naturalnych przeszkód. Przydatna jest
Strona 8
również retrogresja, czyli wnioskowanie o stanie wcze-
śniejszym na podstawie przekazów z późniejszych cza-
sów, a także historia porównawcza.
Historycy przyjmowali dotychczas, że na południu,
nad górną Wisłą, mieszkali Wiślanie, nad górną Odrą
zaś plemiona nazwane później śląskimi. Południowo-
wschodnia część późniejszej Polski była siedzibą Lę-
dzian, nad Bałtykiem, pomiędzy morzem a Notecią, ży-
ły plemiona pomorskie, we współczesnej Wielkopolsce
‒ Polanie, a na Mazowszu, być może tylko na prawym
brzegu Wisły ‒ Mazowszanie. Niektórzy badacze,
wśród nich na pierwszym miejscu należy wymienić
Henryka Łowmiańskiego, znajdują jeszcze miejsce dla
wielkiego plemienia Goplan. Miało ono żyć w środko-
wej Polsce.
Stworzony przez historyków obraz ziem polskich
w czasach plemiennych zaczyna być kwestionowany
przez archeologów. W wyniku badań Zofii Kurnatow-
skiej oraz Sławomira Moździocha okazało się, że ucho-
dzące za polańskie plemię znad Obry w południowo-
zachodniej Wielkopolsce najbliższe było pod wzglę-
dem kultury materialnej plemionom dzisiejszego Ślą-
ska. Według Moździocha kulturowe wpływy śląskie
sięgały aż po Wartę, nieco inna kultura dominowała w
północno-wschodniej Wielkopolsce. Spostrzeżenie to
każe wątpić w istnienie wielkiego plemienia Polan za-
siedlających całą Wielkopolskę. Najprawdopodobniej
Polanami zwali się tylko mieszkańcy okolic Gniezna
i Poznania.
Strona 9
Ziemie przyszłej Polski ze wszystkich niemal stron
otoczone były ludami słowiańskimi. Na zachód od dol-
nej Odry żyli Wieleci, za średnią Odrą i za Nysą Łu-
życką ‒ łużyccy Serbowie. Na południe od Sudetów
osiedlili się Czesi i Morawianie, a za Karpatami ‒
przodkowie dzisiejszych Słowaków. Tereny nadbużań-
skie stanowiły granicę między Słowianami zachodnimi
i wschodnimi. Tylko na północnym wschodzie Mazow-
szanie sąsiadowali z niesłowiańskimi Prusami.
Nie będę zajmował się organizacją ludów słowiań-
skich w bardzo odległych czasach, kształt dawnej Sło-
wiańszczyzny jest bowiem niepewny, toczy się na ten
temat nierozstrzygnięta dyskusja. Spróbuję ukazać tę
organizację w późnej epoce plemiennej, w przeddzień
powstania państwa polskiego. Niektórzy historycy
uważali, że istniejące do dziś państwa zostały poprze-
dzone tworami politycznymi zwanymi przez nich pań-
stwami plemiennymi. Łowmiański widział organizację
przedpaństwową w tak zwanych wielkich plemionach,
które z kolei miały rozpadać się na małe plemiona.
Próbował nawet odtworzyć ustrój plemienny, rekon-
struując funkcjonowanie wieców wielko- i małople-
miennych. Choć wszystko wskazuje na to, że Sło-
wiańszczyzna dzieliła się na duże jednostki, takie jak
Polanie czy Mazowszanie, które odpowiadały wielkim
plemionom Łowmiańskiego, nie sądzę, aby już w IX w.
na ziemiach polskich funkcjonowały struktury obejmu-
jące kilka małych plemion. Wydaje się też, że analogia
wielecka z X i XI w., kiedy to cztery Wieleckie ple-
miona stworzyły związek, nie jest właściwa. Związek
Strona 10
wielecki stanowił już efekt dalszego, specyficznego
rozwoju. Natomiast w IX i na początku X w. w dorze-
czach Wisły i Odry tylko małe plemiona tworzyły wy-
odrębnione, mające własną organizację jednostki. Wia-
domo bowiem, że poszczególne plemiona śląskie były
oddzielone puszczami, zwarte kompleksy leśne dzieliły
na części również inne terytoria wielkoplemienne. Za-
pewne jednak ludzie należący do wielkich plemion od-
czuwali jakąś wspólnotę wewnętrzną odróżniającą na
przykład Mazowszan od Polan. Być może rolę integra-
cyjną odgrywały ośrodki kultu pogańskiego, takie jak
te, których ślady oglądać można na górze Ślęży koło
Wrocławia czy na Łysicy w Górach Świętokrzyskich.
Niewykluczone, że przynajmniej część Polan jednoczy-
ło sanktuarium, którego ślady odkryto niedawno
w Gnieźnie na górującym nad niziną, otoczonym nie-
gdyś jeziorami i rzeczką wzniesieniu zwanym dziś Gó-
rą Lecha.
Ludność plemienia zorganizowana była w rody
skupiające krewnych pochodzących od wspólnych
przodków, jego terytorium dzieliło się na opola. Opole
stanowiło wspólnotę sąsiedzką, w jego skład wchodziły
leżące w pobliżu siebie osady. Można przypuszczać, że
rody zamieszkiwały na ogół wspólne jednostki teryto-
rialne. Wspólnota opolna rozstrzygała lokalne spory,
stała na straży spokoju i ładu na własnym terenie, regu-
lowała sposoby korzystania z dóbr wspólnych, takich
jak lasy czy pastwiska, gwarantowała bezpieczne po-
siadanie pól poszczególnym opolnikom.
Strona 11
Społeczeństwo plemienne było zróżnicowane.
Różnice wielkości majątku i związanego z nim prestiżu
istniały chyba zawsze. Wraz ze wzrostem ogólnej za-
możności, jaki nastąpił pod koniec okresu plemiennego,
jeszcze się pogłębiły.
Większość członków plemienia stanowili wolni
rolnicy sami uprawiający swe pola. Podczas konfliktów
zbrojnych chwytali za broń. Spośród ogółu wyróżniały
się nieliczne rody arystokracji plemiennej. Podział ten
wyraźnie dostrzegali kronikarze z państwa wschodnich
Franków. Pisząc o Słowianach, odróżniali wśród nich
warstwę wyższą, nazywaną po łacinie nobiles czy po-
tentiores, od ludu, określanego jako populus, plebs lub
podobnie. Na ziemiach polskich istnienie arystokracji
plemiennej potwierdza archeologia. I wreszcie ‒ choć
mamy na ten temat niewiele konkretnych informacji ‒
możemy się domyślać, że wśród społeczności plemien-
nej żyli również nieliczni niewolnicy.
Znamy przejawy zamożności arystokracji. Do
znamion bogactwa należała dobra i ozdobna broń,
a także biżuteria. Nie bardzo jednak wiemy, skąd możni
czerpali środki zapewniające im wyższy poziom życia.
Możemy się domyślać, że posiadali większe od innych
gospodarstwa, w których pracowali zdobyci na wojnie
brańcy i ich potomstwo. Niewykluczone, że członkowie
wyróżniających się rodów pełnili w plemieniu funkcje
przywódcze i z tej racji korzystali z części danin prze-
znaczonych na wspólne cele.
Strona 12
Zdając sobie sprawę z hipotetyczności przedsta-
wionej wizji, spróbujmy odtworzyć organizację we-
wnętrzną plemion. Zapewne większość decyzji do-
tyczących ważnych spraw podejmowano na wiecu sku-
piającym wszystkich członków plemienia. Mogli oni
uczestniczyć w zgromadzeniu, gdyż ziemie plemienne
nie były rozległe. Na wiecu prawdopodobnie sądzono
też dotykające ogółu przewinienia i rozstrzygano ważne
spory. Ustalano tam również obowiązki wszystkich na
rzecz wspólnoty. Były to decyzje dotyczące budowy
lub konserwacji grodu, zaopatrzenia w zapasy niezbęd-
ne do obrony. Wiec zapewne ustalał, w jaki sposób ma
być sprawowana stróża, czyli kto i kiedy ma pilnować
narażonych na atak stref granicznych lub też wejść
w skład załogi grodu. Możemy przypuszczać, że zgro-
madzenie plemienne decydowało również o zawarciu
sojuszu lub wojnie z sąsiadami. Podejmowane decyzje
musiały zapadać jednomyślnie, ci, którzy je przyjęli,
zobowiązywali się do ich wykonania. Natomiast ewen-
tualnych oponentów, jeśli nie dali się przekonać, siłą
zmuszano do podporządkowania się większości.
Przedstawiony zakres kompetencji wiecu znajduje
tylko późne i niejasne potwierdzenia w źródłach pol-
skich, więcej o tych sprawach mówią źródła ruskie,
a także niemieckie, ukazujące wiece Słowian mieszka-
jących na zachód od Odry.
Choć znamy przykłady słowiańskiego ustroju wie-
cowego bez książąt, to jednak wydaje się, że większość
plemion wybierała sobie przywódców. Książę był po-
trzebny. Jego istnienie przyśpieszało i ułatwiało podej-
Strona 13
mowanie decyzji, książę był wodzem na wojnie. We
wcześniejszych wiekach książęta występowali nawet
wśród Wieletów, u których w X i XI w. istniał ustrój
wiecowy. Książęta, czasem o znanych nam imionach,
pojawiali się w różnych wiekach i w różnych odłamach
Słowiańszczyzny. O odwieczności tej funkcji świadczy
sam wyraz „książę”. Władysław Kuraszkiewicz dowo-
dzi, za ustaleniami wcześniejszych językoznawców, że
jest to stara słowiańska pożyczka z języka ger-
mańskiego, przejęta najprawdopodobniej od Gotów.
W ich ustach słowo to brzmiało kuningaz, od niego po-
chodzą dzisiejsze niemieckie czy angielskie określenia
króla: König lub king. Również Bałtowie określali
książąt wyrazem o tym samym pochodzeniu, a brzmi
on w ustach Litwinów kunigas. Może więc słowo to nie
zostało zapożyczone od Germanów lecz stanowi
wspólne dla wielu ludów indoeuropejskie dziedzictwo.
Jednak obie te hipotezy potwierdzają archaiczność wy-
razu „książę”. A zatem i określana przez niego funkcja
musiała istnieć przynajmniej od czasów późnej staro-
żytności. Oczywiście w tak dawnych czasach rola
i znaczenie książąt mogły być inne niż w średniowie-
czu.
Możemy się domyślać, że książąt wybierano na
wiecach. Kandydatami na te stanowiska byli przedsta-
wiciele możnych rodów sprawniejsi na wojnie, lepiej
znający ówczesny świat, a także cieszący się prestiżem.
Z czasem tylko niektóre rody zaczęły wydawać się
godne sprawowania tej zaszczytnej funkcji, w końcu
Strona 14
najpotężniejszy spośród nich bywał uznawany za ród
dynastyczny.
Powstanie państwa wymagało spełnienia wielu wa-
runków. Niewątpliwie społeczeństwo tworzące organi-
zację państwową musiało osiągnąć poziom produkcji
pozwalający na utrzymanie administracji, na sfinanso-
wanie kosztów wojska, nawet gdyby tworzyło je po-
spolite ruszenie. Konieczne było też zapewnienie eli-
tom politycznym odpowiedniego do ich rangi poziomu
życia. Jednak spełnienie tych warunków nie jest jeszcze
wystarczające. Wydaje się, że taki poziom produkcji
osiągnęli ludzie żyjący między Bugiem a Odrą już
w IX w., lecz państwo wtedy jeszcze nie powstało.
Znamy też inne ludy, które osiągnąwszy wystarczający
do powstania państwa poziom gospodarczy, pozostały
na plemiennym etapie rozwoju. Do ludów tych należeli
na przykład Prusowie. Aby powstało państwo, ko-
nieczny jest jeszcze ośrodek, który by je stworzył. Nie-
zbędni są ludzie dysponujący zasobem doświadczeń
organizacyjnych, militarnych czy politycznych, posia-
dający ponadto środki materialne niezbędne do podję-
cia tak wielkiego dzieła. Konieczny jest ktoś, kto potra-
fiłby zerwać z odwiecznymi tradycjami. Bardzo przy-
datne są też wzory płynące z zewnątrz.
Panujące do niedawna koncepcje podkreślały ewo-
lucyjny rozwój społeczeństw, w tym także ewolucyjny
proces przekształcania się ustroju plemiennego w pań-
stwowy. Tymczasem najnowsze wyniki prac archeolo-
gów każą inaczej spojrzeć na ten problem, a w powią-
zaniu z badaniami historycznymi także na rolę jedno-
Strona 15
stek w kształtowaniu dziejów. Wyniki tych badań zdają
się sugerować, że powstanie państwa polskiego nie by-
ło ewolucyjnym procesem, lecz przełomem, który do-
konał się w początkach X w.
Nowe hipotezy stały się możliwe dzięki licznym
odkryciom zabytków sprzed wieków oraz zastosowaniu
nowych metod badawczych. Należy do nich przede
wszystkim dendrochronologia, ustalająca wiek znalezi-
ska na podstawie obserwacji corocznych przyrostów
słojów drzew, z których budowane były kiedyś drew-
niane konstrukcje. Coroczne przyrosty różnią się mię-
dzy sobą, zależą bowiem od tego, czy lato było ciepłe,
czy chłodne, deszczowe czy suche. Ponadto postępy
poczyniła paleobotanika, pozwalająca odtworzyć świat
roślinny sprzed wieków, rozwinęły się badania nad de-
mografią i osadnictwem. Również badania ściśle histo-
ryczne, oparte na tekstach pisanych, sprawiły, że znane
przekazy mogą udzielić nowych odpowiedzi na zada-
wane im pytania. Do wspomnianych metod należy do-
dać też historię porównawczą. Była ona stosowana od
dawna, nadal jednak jest użyteczna.
Aby ukazać przyczyny, dzięki którym doszło do
powstania na ziemiach polskich państwa, musimy po-
znać wcześniejsze etapy rozwoju zamieszkujących je
plemion. Po wielkich przemianach, jakie zaszły w IV
i V w., daje się zauważyć powolny rozwój. Następowa-
ła stabilizacja osadnictwa, powoli wzrastała zamoż-
ność. Jednak osiągane nadwyżki nie były jeszcze wy-
starczające do stworzenia struktur ponadplemiennych.
Strona 16
Zwiększyły się dopiero po zmianie metod gospodaro-
wania.
Gospodarka wczesnego okresu plemiennego była
zrównoważona. Opierała się zarówno na rolnictwie
i hodowli, jak i na łowiectwie, rybołówstwie, zbierac-
twie. Dzięki temu środowisko było równomiernie wy-
korzystywane. Uprawa roli była dość wydajna, ale za-
razem pracochłonna. Stosowano bowiem ręczne
spulchnianie gleby i siew rzędowy, pola były pielone.
Wymagało to pracy wielu ludzi. Również dominująca
hodowla bydła była bardzo absorbująca.
Pod koniec I tysiąclecia zaczęły następować zmia-
ny. Stopniowo ulepszano narzędzia rolnicze, ale nie to
zadecydowało o postępie. Nastąpił on w wyniku przej-
ścia od gospodarki zrównoważonej do opartej głównie
na rolnictwie. Powiększeniu uległy pola uprawne, jed-
nocześnie zrezygnowano z wielu uciążliwych prac.
Wprowadzono orkę sprzężajną, zastąpiono siew rzę-
dowy siewem szerokorzutowym, zaczęto bronować po-
la. Zrezygnowano też z odchwaszczania zasiewów.
Zmiana techniki rolnej spowodowała zmniejszenie plo-
nów uzyskiwanych z określonej jednostki powierzchni,
zwiększyła się za to wydajność pracy ludzkiej. Mniej-
sza liczba ludzi mogła teraz wyprodukować więcej
ziarna. Podobny efekt dało ograniczenie hodowli bydła
rogatego na rzecz mniej pracochłonnej hodowli świń.
Zwiększenie produkcji ziarna pozwoliło na wyży-
wienie ludzi nie zajmujących się wytwarzaniem poży-
wienia. Był to warunek niezbędny do powstania pań-
stwa. Nie był jednak wystarczający. Produkującym
Strona 17
żywność rolnikom państwo nie było potrzebne. Dopóki
nie byli zagrożeni z zewnątrz, dopóki nie mieli innych
możliwości podniesienia swej zamożności, nie widzieli
potrzeby zmiany dotychczasowego trybu życia.
Plemiona polskie, tak jak większość plemion sło-
wiańskich, zapewne już w okresie przedpaństwowym
miały swoich książąt. Jednak ich władza nie przypomi-
nała tej, którą znamy z późniejszego średniowiecza.
Ograniczał ją wiec, czyli zgromadzenie wszystkich
wolnych. Uczestnicy wiecu, wyrażając zgodę na wpro-
wadzenie przez księcia obciążeń, zapewne zgadzali się
tylko na te, które wydawały się naprawdę niezbędne dla
dobra ogółu. Aprobowali wyroki sądów, choć być mo-
że wyrok ogłaszał książę. Nie mógł on też bez zgody
wszystkich rozpocząć wojny, wojownikami byli prze-
cież ci, którzy zbierali się na narady. Książę plemienny
nie mógł zignorować zdania wiecu, gdyż nie dyspono-
wał żadną tylko od niego zależną siłą zbrojną zdolną do
przekonania wszystkich. Choć prawdopodobnie otaczał
go oddział zależnych od niego wojowników ‒ tak
zresztą jak innych przedstawicieli arystokracji ple-
miennej ‒ był on zbyt mały, aby wywrzeć presję na ca-
łość zgromadzenia. Władza księcia wzmacniała się
podczas wojny, był on przecież wodzem plemiennych
sił zbrojnych. Jednak wojny plemienne nie mogły trwać
zbyt długo. Wojownikami byli rolnicy, którzy w razie
potrzeby odrywali się od pracy na roli i ruszali do boju.
Jednakże najbogatsze nawet zdobycze nie rekompen-
sowały strat spowodowanych zaniedbaniem gospo-
darstw.
Strona 18
Książę mógł wzmocnić swą władzę, powiększając
otaczającą go drużynę, na to jednak brakowało mu
środków materialnych. Nie wystarczały dochody
z niewielkich w owych czasach majątków rodowych.
Również ewentualne łupy zdobyte podczas wojny nie
mogły służyć akumulacji bogactw niezbędnych do
zmiany sposobu sprawowania rządów. Co to bowiem
były za łupy? Mogło nimi być stado krów, kilku jeń-
ców, może czasem jakieś kosztowności. Zapewne było
to dużo w niezbyt zamożnym społeczeństwie, jednak
wojna z równie niezasobnymi sąsiadami nie mogła sfi-
nansować kosztów budowy państwa. Poza tym wódz
musiał być hojny i obdarowywać zasłużonych wojow-
ników, co powodowało rozproszenie zgromadzonych
dóbr. Warunki i zwyczaje panujące w czasach przed-
państwowych nie sprzyjały szybkiemu kumulowaniu
bogactw.
Społeczeństwa składające się głównie z wolnych
rolników nie były też zdolne do podporządkowywania
sobie innych plemion. Wojsko plemienne nie mogło
pilnować podbitych ziem, wojownicy musieli przecież
wrócić do pracy na roli. Władza księcia nad zdobytą
ziemią kończyła się z chwilą wycofania jego wojsk
z pokonanego terenu.
System plemienny, choć zapewne odpowiadał
większości żyjących w nim ludzi, nie był odporny na
ataki ze strony zorganizowanych już państw. Z później-
szej historii wiemy, że ludy, które nie potrafiły utwo-
rzyć państwa, były podbijane przez lepiej zorganizo-
wanych sąsiadów. Ziemie polskie leżały daleko od ów-
Strona 19
czesnego cywilizowanego świata. Dlatego później do-
tarły nad Wisłę, Odrę i Wartę wzory nowej organizacji,
ale też żyjące nad tymi rzekami plemiona nie były na-
rażone na agresję ze strony istniejących już państw.
W naszej części Europy państwowy etap rozwoju
pierwsze osiągnęły Morawy. Wpływy Moraw objęły
również kraje zwane później Małopolską i Śląskiem.
Inne impulsy zaczęły oddziaływać na Pomorze, gdy
możni pomorscy włączyli się w zyskowny handel bał-
tycki. Przyśpieszyły one wzrost dobrobytu tych ziem,
świadczą o tym znajdowane przez archeologów tak
zwane skarby, czyli zespoły srebrnych monet. Handel
bałtycki, a może i piractwo, wzbogacił elity plemienne,
w mniejszym stopniu zmienił stosunki panujące na te-
renach oddalonych od morza. Spowodował jednak po-
wstanie bogatych ośrodków, takich jak Wolin czy Ko-
łobrzeg. Wzrost bogactwa ziem nadmorskich miał
wpływ na rozwój organizacji społecznej sąsiadujących
z Pomorzanami Polan.
Pierwszym na ziemiach polskich plemieniem, które
w IX w. spróbowało stworzyć ponadplemienną organi-
zację, byli Wiślanie. Wiadomość o tym znajdujemy
w napisanym w końcu IX w. Żywocie św. Metodego.
Autor tego dzieła, dowodząc, że Metody miał dar pro-
roczy, przytoczył między innymi taką historię:
Książę pogański, silny bardzo, siedzący na Wiśle,
urągał wiele chrześcijanom i krzywdy im wyrządzał.
[Metody] posławszy do niego [kazał mu] powiedzieć:
Dobrze [będzie] dla ciebie, synu, ochrzcić się z własnej
Strona 20
woli na swojej ziemi, abyś nie był przymusem
ochrzczony na ziemi cudzej; i będziesz mnie wspomi-
nał. Tak się też stało.
Możemy wierzyć autorowi Żywota. Skoro przyto-
czona opowieść miała dowodzić proroczego daru Me-
todego, to musiała być prawdziwa. Niestety, niczego
więcej nie wiemy o wiślańskim państwie „księcia po-
gańskiego, silnego bardzo”. Z opowiadania możemy się
domyślać, że książę ten odgrywał wśród swego ludu
wybitną rolę, że wyrósł już zdecydowanie ponad swoje
otoczenie. Wiemy też, tym razem już na pewno, że wy-
rządzał krzywdy chrześcijanom, a więc najprawdopo-
dobniej na nich napadał. Tymi chrześcijanami mogli
być tylko poddani Świętopełka morawskiego.
Książę wiślański żył i działał w ostatniej ćwierci
IX w. Został pokonany przez Świętopełka i ostatecznie
nie Wiślanie zbudowali państwo polskie. Ta rola przy-
padła Polanom z okolic Gniezna, im też oraz budowa-
nej przez nich strukturze poświęcę teraz uwagę.
Oddaleni od terenów lepiej rozwiniętych Polanie
aż do końca IX w. wiedli swój prowincjonalny byt.
Ziemie Wielkopolski nie były jednolite pod względem
demograficznym, a wiemy, że potencjał ludnościowy
jest jednym ze wskaźników rozwoju gospodarczego
i potęgi kraju. W czasach plemiennych, jak wykazali to
Kurnatowscy, przed początkiem X w. najgęściej zalud-
nione były tereny leżące na lewym brzegu Warty,
wśród nich szczególnie wyróżniało się sąsiadujące
z późniejszym Śląskiem dorzecze Obry. Spory po-