11181
Szczegóły |
Tytuł |
11181 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
11181 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 11181 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
11181 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Lista Honorowa im. Andersena 2002
Książka Roku 1999 Polskiej Sekcji IBBY
KATARZYNA KOTOWSKA
Jeż
Wieża z klocków
Lista 100 Książek Koniecznych -
rekomendacja „Wysokich Obcasów" 2001
EGMONT
? ;\
\
I
Text and illustrations © copyright by Katarzyna Kotowska
Wydanie drugie Warszawa 2002
Wydawnictwo Egmont Polska Sp. z o.o.
ul. Dzielna 60, 01-029 Warszawa
ISBN 83-237-1639-0
Druk: Rzeszowskie Zakłady Graficzne S.A.
KATARZYNA KOTOWSKA
?
ILUSTROWAŁA AUTORKA
EG MONT
Piotrusiowi
Mama
Mężczyzna i Kobieta zbudowali dom. Przedtem bardzo
starannie wybrali miejsce - zadbali, żeby było dużo
nieba nad głową, żeby blisko był las z konwaliami, jagodami
i grzybami. Żeby niedaleko płynęła rzeczka z zaroślami
dla słowików i było pole i łąka pełna kwiatów. Postarali się,
żeby w ogrodzie było słońce i cień do odpoczynku w upały.
Pozwolili rosnąć starym drzewom i chwastom.
Trochę zapuścili ogród, żeby można się tam było bawić
i biegać, nie martwiąc się, że się coś zniszczy albo zadepcze.
Szykowali ten kawałeczek świata, by stał się
dobrym miejscem na szczęśliwe dzieciństwo, ale dziecka
ciągle nie mieli i martwili się tym bardzo.
Pewnego dnia Kobieta wyszła przed dom i ze zdziwieniem
spostrzegła, że coś dziwnego stało się ze wszystkimi kolorami.
Żółty był mniej słoneczny niż zwykle, czerwony mniej ognisty,
zielony stracił swą soczystość, a niebieski poszarzał.
- Mężu, zobacz, co się stało! - zawołała Kobieta.
Mężczyzna popatrzył i powiedział, że to pewnie z powodu
chmur i że nie warto się martwić, bo następnego dnia wszystko
będzie tak jak zwykle. Ale następnego dnia było jeszcze gorzej
i każdego kolejnego dnia kolorów po trochu ubywało.
Kobieta i Mężczyzna nie wiedzieli, co się stało, i nie umieli nic
na to poradzić, a tymczasem ich świat tracił barwy i smutniał
coraz bardziej, a oni też smutnieli i coraz bardziej nie mieli
dziecka, chociaż tak za nim tęsknili.
Wreszcie pewnego wiosennego dnia, mimo że słońce
świeciło bardzo mocno, w ich ogrodzie znikły ostatnie
wspomnienia kolorów i niepodzielnie zapanowała
szczerosmutna szarość. Wtedy Kobieta i Mężczyzna zrozumieli
- ich dziecko urodziło się całkiem innym rodzicom. Kobieta
płakała i miała całą twarz mokrą od łez. I Mężczyzna płakał,
chociaż jego łez nie było widać, bo płakała jego dusza.
? * 11
Wreszcie Mężczyzna powiedział:
- Chociaż nie urodziliśmy
naszego dziecka, musimy je
odnaleźć!
Słyszeli bowiem, że jeśli jakimś
rodzicom urodzi się obce dziecko,
oddają je na wychowanie do Domu
Dzieci i tam prawdziwi rodzice mogą
je odnaleźć.
Ale nie wiedzieli, jak do takiego
Domu trafić. Poszli więc do Pani
Która Wie.
- Pomóż nam odnaleźć nasze
dziecko! Nie wiemy, gdzie go szukać!
Pani Która Wie przyjrzała się im
i powiedziała:
- Może wam pomogę, a może
nie. Dużo ludzi do mnie przychodzi.
Musicie mnie przekonać, że warto
pomóc właśnie wam.
Przychodzili więc do niej wiele
razy. Wiosną zapytała ich:
- Po co wam dziecko? Z dziećmi
jest tyle kłopotu!
- Nie mamy kogo kochać, nie
mamy się o kogo troszczyć -
powiedzieli Kobieta i Mężczyzna.
Latem zapytała:
- Czy chcecie mieć dziecko na
własność? A może wystarczy, jeśli
pożyczę je wam na trochę?
- Dziecko nie może być niczyją
własnością - odpowiedzieli.
Jesienią powiedziała:
- Jesteście za biedni. Cóż wy
możecie mu dać?
i
- Miłość, prawdę i wolność -
odrzekli.
A kiedy nastała zima, Kobieta
powiedziała:
- Czekamy już bardzo długo.
My możemy jeszcze dłużej czekać,
ale nasze dziecko jest małe i ono już
nie może czekać, bo nas potrzebuje!
- Tak, teraz widzę, że mogę
wam pomóc. Idźcie do Królowej
Domu Dzieci. - I Pani Która Wie
wytłumaczyła im, jak tam trafić.
Kobieta i Mężczyzna poszli do
Domu Dzieci. Dom był szary i stary,
schowany za szarym murem i wcale
nie wyglądał wesoło. Wewnątrz Domu
było dużo ogromnych pokoi, o wiele
za dużych dla dzieci, a w nich malutkie
łóżeczka i małe stoły z niskimi
krzesełkami. I wszędzie było mnóstwo,
mnóstwo kolorowych zabawek. I było
tam dużo małych dzieci. Ale chociaż
Królowa i jej pomocnice opiekowały
się nimi najlepiej, jak umiały, dzieci
były smutne, bo nie miały rodziców.
Królowa była bardzo mądra i bardzo kochała dzieci.
I mimo smutku, który towarzyszył rozstaniom, była bardzo
szczęśliwa, kiedy dzieci odchodziły z jej Domu do odnalezionych
rodziców.
Na powitanie Królowa uśmiechnęła się do Kobiety
i Mężczyzny.
- Cieszę się, że przyszliście. Czekałam na was. Jest tutaj
chłopczyk, który ma dwa lata, możliwe, że to wasz synek.
- Nigdy go nie widzieliśmy ani nasz synek nie widział nas.
Jak więc mamy się rozpoznać? Czy się nie pomylimy?
- niepokoili się Kobieta i Mężczyzna.
- Nie martwcie się - powiedziała Królowa - tylko nie
patrzcie oczami, bo oczy nie wszystko widzą i mogą was zwieść.
Patrzcie sercem, serce się nie pomyli.
\
w • • • • •
I
I wtedy przyprowadzono Chłopczyka.
Kiedy Kobieta i Mężczyzna go ujrzeli, zdziwili się
i przestraszyli - mały Chłopiec o niebieskich oczach miał całe
ciało pokryte kolcami jak jeż. Pomyśleli, że znowu zaszła jakaś
straszna pomyłka, bo to na pewno nie było ich dziecko - nie
mogli przecież mieć synka jeża.
Ale gdy chłopiec powoli podszedł do nich, Kobieta
wyciągnęła rękę, a on złapał ją za palec. I Kobieta zrozumiała,
że nie może odtrącać jego ręki. Kobieta i Mężczyzna
przychodzili do Chłopca-Jeża codziennie, bawili się z nim
i starali się go oswoić, żeby się ich nie bał. Siódmego wieczora,
kiedy Kobieta miała odejść, Chłopiec-Jeż zaczął strasznie płakać
i nikt nie mógł go uspokoić. Kobieta wzięła go na ręce
i przytuliła, a on przestał płakać i zasnął. To znaczyło,
że nadszedł już czas, i następnego ranka Kobieta i Mężczyzna
zabrali Chłopca do domu.
W domu powiedzieli do niego:
- Będziesz miał na imię Piotruś, a my będziemy twoją
Mamą i twoim Tatą.
Bo chociaż wcale nie mieli pewności, że są jego
prawdziwymi rodzicami, wiedzieli, że Chłopiec-Jeż jest sam
na świecie, a przecież każde dziecko musi mieć swoją mamę
i swojego tatę. A kiedy to powiedzieli, do ich ogrodu
cichutko i niepostrzeżenie powróciły kolory i rozsiadły się
na swoich miejscach.
- Już się stąd nie ruszymy - zaszeptały. - Chłopiec musi
mieć pięknie i jasno!
Jedyną osobą, która rozpoznała Chłopca, była Babcia.
- Ależ tak, to jest mój wnuczek! - powiedziała.
- Skąd możesz to wiedzieć - pytała Kobieta - czy jesteś
pewna?
- Oczywiście! Przecież go kocham - odrzekła Babcia.
Na początku było im wszystkim bardzo trudno. Chłopiec-Jeż
znalazł się w nowym świecie i potrzebował czasu, by się poczuć
bezpiecznie. Nie umiał mówić, a Kobieta i Mężczyzna nie
zawsze rozumieli, o co mu chodzi. Nie mieli pewności, czy
dobrze opiekują się Piotrusiem, bo nie znali się na Chłopcach
-Jeżach, nie wiedzieli, czym go karmić, jak go kąpać, martwili
się, czy dość ciepło go ubrali i brakowało im pomysłów,
w co się z nim bawić. Trudno też było go przytulać i głaskać,
bo Chłopiec-Jeż nie był do tego przyzwyczajony i kłuł
niemiłosiernie. Mężczyzna mówił do Kobiety:
- Powinnaś bardziej uważać! Zobacz, jesteś cała pokłuta!
- To nic, zagoi się - mówiła Kobieta. - Wszystkie dzieci
potrzebują przytulania. Widzisz, jak Piotruś to lubi! Zresztą
spójrz, od głaskania trochę zmiękły mu kolce!
W styczniu Chłopiec-Jeż bał się odezwać na spacerze,
nie chciał oddalać się od domu i często płakał. W lutym przestał
bać się kotów, nauczył się wielu słów i z wielką ciekawością
poznawał świat. Jednak nie chciał zasypiać sam, a przed
zaśnięciem rzucał się jak ryba wyjęta z wody. W marcu nabrał
więcej pewności siebie i często się uśmiechał. Kobieta wreszcie
odważyła się powiedzieć do niego:
- Synku!
Zdziwiła się, bo kilka kolców odpadło.
4
i'i
li
i /
V \ \*
Nadeszła wiosna. Tata nauczył Piotrusia jeździć na rowerze.
Piotruś przytulał się do rodziców i nie pozwalał im odejść
na krok.
- Te kolce rzeczywiście nas zmyliły! Kochamy go, to nasz
synek! - powiedzieli Mama i Tata.
- I tak jest najpiękniejszy na świecie! - dodała jeszcze
Mama.
Odpadły kolejne kolce.
I
I
Przyszło lato. Synek chlapał się w wodzie i bawił błotkiem.
Był tym zachwycony. Ale w nocy ciągle budził się z krzykiem,
a gdy Mama biegła do niego, odpychał ją i kłuł. Na szczęście
kolców po trochu ubywało.
Y \
r-\ A
4
\ /
'i1 "•'.-•
-*!??
-i"
w.
Jesienią zbierali grzyby, Piotruś bawił się jarzębiną
kasztanami. Przez całe noce Mama musiała trzymać
go za rękę. Któregoś dnia zapytał ją:
- A u kogo ja byłem w brzuchu?
- Nie u mnie - odpowiedziała - miałeś wtedy inną mamę.
Na szczęście teraz jesteś z nami.
- Czy płakałaś, jak mnie nie było?
- Tak, bardzo płakałam. Tata też płakał. Ale teraz
się cieszymy, bo jesteś z nami.
Tego dnia znikło wiele kolców.
f s
Nastała zima. Palili ogień w kominku. Był śnieg i sanki, i Boże
Narodzenie. A pewnego dnia Mama upiekła tort i powiedziała:
- Dzisiaj mamy święto naszej rodziny. Mija właśnie rok, odkąd
jesteśmy razem.
Przed zaśnięciem Piotruś powiedział:
- Mieszkałem w dużym, szarym domu, ale bałem się tam
mieszkać. Te panie były miłe, ale obce.
- Teraz już jesteś z nami. - Mama przytuliła go mocno.
Wreszcie ociepliło się i ptaki śpiewały, że idzie wiosna.
- Mamo, czy myślałaś, że będziesz mogła mnie urodzić? -
spytał Piotruś.
- Tak, ale mi się nie udało. Na szczęście urodziła cię inna
mama i dzięki temu jesteś i możemy być razem. Bardzo cię
kocham, synku - powiedziała Mama.
- Wiem - rzekł Piotruś.
W nocy obudził się, ale nie płakał jak zwykle, tylko zawołał:
- Mamo!
Pierwszy raz w nocy zawołał „mamo". Po kolcach nie było
ani śladu.
V
ja*
Nie wiadomo dokładnie, co będzie dalej. Upłynie wiele lat,
mały Piotruś stanie się dużym Piotrkiem. Któregoś dnia pójdzie
z rodzicami na spacer, a kiedy wyjdą na łąkę, rozpostrze
ramiona, zamacha nimi jak skrzydłami i wzbije się w powietrze.
Pomacha do nich z daleka i odleci. A oni będą patrzeć i będzie
im smutno, że odlatuje, ale będą też rozumieli, że tak musi być.
Leć, synku! Jak to dobrze, że nie boisz się latać!
Na Międzynarodową Listę Honorową
im. H. Ch. Andersena, obecnie zwaną Listą IBBY,
co dwa lata są wpisywane najlepsze książki dla dzieci
typowane przez jury ze wszystkich krajów świata.
Jeż" trafił na jej jubileuszową, 50. edycję.
Książka Roku to nagroda Polskiej Sekcji IBBY,
czyli Międzynarodowego Kuratorium
do Spraw Książek dla Dzieci.
Katarzyna Kotowska podzieliła ją w 1999
z Dorotą Terakowską. Jury obradowało pod
przewodnictwem prof. Joanny Papuzińskiej.
I
Listę 100 Książek Koniecznych publikował
w odcinkach kobiecy dodatek
do „Gazety Wyborczej" - „Wysokie Obcasy".
W jury kształtującym ów międzynarodowy
kanon klasyki literatury dziecięcej znaleźli się
Joanna Papuzińska, Maria Kulik, Muniek Staszczyk
i Ewelina Wielgórska.
\
-J
/.
W baśniowym raju, tam, gdzie spotykają
się wszystkie dobre i piękne opowieści,
ta historia znajdzie sobie miejsce w pobliżu
tych najpiękniejszych - o Brzydkim Kaczątku,
Zamieńcu, Szczęśliwym Księciu i innych;
wszystkich tych, w których łączy się smutek,
radość i wielka miłość.
A na razie wróżę książce długie i szczęśliwe
życie wśród Czytelników, którzy sami osądzą,
ile spraw ważnych dla ludzkiego serca
można spotkać, przewracając jej stronice...