Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9999 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
Joseph Ratzinger
MOJE �YCIE
�WI�TY PAWE�
Tytu� orygina�u:
Aus meinem Leben. Erinnerungen 1927-1977
Opracowanie wersji polskiej:
ks. Witold Wi�niowski SSP
Zdj�cie na ok�adce:
pierwsze pozdrowienie papie�a Benedykta XVI z balkonu Bazyliki �wi�tego Piotra,
19 kwietnia 2005; fot. Alessia Giuliani, (c) Catholic Press Photo.
Wydanie drugie, 2005
ISBN 83-7424-049-0
(c) Edizioni San Paolo s.r.l. 1997
(c) Edycja �wi�tego Paw�a, 1998
ul. �w. Paw�a 13/15, 42-221 Cz�stochowa
tel. (034) 362.06.89 � fax (034) 362.09.89
www.edycja.pl � e-mail:
[email protected]
Druk i oprawa: ZPW POZKAL - Inowroc�aw
Dzieci�stwo mi�dzy Inn i Salzach
Wcale nie jest �atwo stwierdzi�, gdzie w�a�ciwie
jest dom mojego dzieci�stwa. M�j ojciec by� �andarmem i kilkakrotnie zmienia� miejsce zamieszkania, byli�my wi�c w nieustannej w�dr�wce a� do
1937 roku. Wtedy to ojciec poszed� na emerytur�
i mogli�my wprowadzi� si� do domu w Hufschlag
ko�o Traunstein, kt�ry sta� si� naszym prawdziwym
domem rodzinnym. Jednak ca�e to �wczesne w�drowanie mia�o sw�j pewien okre�lony zasi�g; dotyczy�o okolic mi�dzy Inn i Salzach, kt�rych krajobraz
i historia ukszta�towa�y moj� m�odo��. Jest to region
o starej kulturze celtyckiej, kt�ry sta� si� potem cz�ci� rzymskiej prowincji Recja i pozosta� dumny ze
swych podw�jnych korzeni kulturowych. Odkrycia
archeologiczne si�gaj�ce epoki Celt�w wskazuj� na
bogat� przesz�o�� i ��cz� nas ze �wiatem Galii i Brytanii. Fragmenty niekt�rych rzymskich ulic istniej�
do dnia dzisiejszego, a wiele miejscowo�ci szczyci si�
�wiadcz�cymi o ich bogatej historii �aci�skimi nazwami. Wraz z rzymskimi �o�nierzami chrze�cija�stwo
przenikn�o tu ju� z pewno�ci� w czasach przedkonstanty�skich. Nast�pnie rozproszy�o si� w burzliwym okresie w�dr�wki lud�w, ale mimo tych trudnych czas�w ocala�y strumienie wiary, do kt�rych
nadal mogli nawi�zywa� misjonarze przybyli z Galii,
Irlandii i Anglii. Niekt�rzy mogli nawet stwierdzi�
wp�ywy bizantyjskie. Salzburg - rzymskie Iuvavium -
sta� si� chrze�cija�sk� metropoli�, kt�ra w spos�b
znacz�cy kszta�towa�a histori� kultury tego kraju do
okresu ery napoleo�skiej. Osobliwy i samowolny
biskup Virgil cieszy� si� tutaj wielkim powa�aniem.
Jeszcze wi�ksze uznanie mia� Rupert z Galii. Jego
cze�� przewy�sza�a kult oddawany za�o�ycielowi biskupstwa Freising - Korbinianowi, poniewa� bawarska cz�� tych ziem zosta�a w��czona do nowo powsta�ego arcybiskupstwa Monachium-Freising dopiero po zawierusze napoleo�skiej. Oczywi�cie,
opowiadaj�c o pocz�tkach chrze�cija�stwa w tym
regionie nie mo�na zapomnie� o Anglosasie Bonifacym, kt�ry na terytorium ca�ej Bawarii stworzy� pierwsze struktury organizacji ko�cielnej.
Urodzi�em si� w Wielk� Sobot�, 16 kwietnia 1927
roku w Marktl nad Inn. To, i� dzie� moich urodzin
by� ostatnim dniem Wielkiego Tygodnia i wigili� Wielkanocy, by�o w rodzinie ci�gle podkre�lane. Wi�za�o
si� to z tym, i� nast�pnego dnia zosta�em ochrzczony
wod�, kt�ra by�a dopiero co po�wi�cona podczas
(celebrowanego w tamtych czasach rankiem) rytu
"Wielkiej Nocy". By�em pierwszym chrze�niakiem
z nowej wody i to zosta�o ocenione jako znacz�ce
wydarzenie. W ten spos�b moje �ycie od pocz�tku
by�o zag��bione w tajemnic� �wi�t Wielkanocnych,
co wype�nia�o mnie ci�gle wdzi�czno�ci�, bo mog�o
by� tylko znakiem b�ogos�awie�stwa. Oczywi�cie nie
by�a to Niedziela Wielkanocna, lecz Wielka Sobota.
Czym d�u�ej si� nad tym zastanawiam, tym cz�ciej
wydaje mi si�, i� zgodne jest to z istot� naszego
ludzkiego �ycia, kt�re - jeszcze nie w pe�ni ukszta�towane, ale ju� pe�ne ufno�ci - czeka na �wi�to Wielkiej Nocy.
Poniewa� ju� w 1929 roku, w dwa lata po moich
narodzinach, opu�cili�my Marktl, nie pozosta�o z tego okresu w mojej pami�ci w�a�ciwie �adne wspomnienie, z wyj�tkiem opowiada� moich rodzic�w i rodze�stwa. M�wili mi oni o g��bokim �niegu i przenikliwym zimnie, kt�re tak bardzo dawa�o si� we
znaki w dniu moich narodzin, �e starsze rodze�stwo,
aby unikn�� niebezpiecze�stwa przezi�bienia si�,
nie mog�o, ku ich ogromnemu smutkowi, przyj�� na
moje chrzciny. Lata, kt�re nasza rodzina sp�dzi�a
w Marktl, nie nale�a�y do �atwych. Panowa�o bezrobocie, kontrybucje wojenne obci��a�y niemieck�
gospodark�, antagonizmy mi�dzy partiami sk��ci�y
ze sob� ludzi, moj� rodzin� dotkn�y choroby. Jednak by�o r�wnie� wiele pi�knych wspomnie� dotycz�cych przyja�ni, wzajemnej pomocy, wsp�lnych
�wi�t w rodzinie i �ycia w Ko�ciele. Trzeba tu zaznaczy�, �e Marktl le�y zupe�nie blisko Alt�tting, od wiek�w czczonego sanktuarium maryjnego z epoki Karoling�w, kt�re od czas�w p�nego �redniowiecza
jest wa�nym miejscem pielgrzymkowym dla Bawarii
i zachodniej Austrii. Alt�tting zyska� w�a�nie w tamtych czasach nowy splendor. Tamtejszy od�wierny,
brat Konrad von Parzham, zosta� beatyfikowany,
a potem kanonizowany. W tym pokornym i z gruntu
dobrodusznym cz�owieku odnale�li�my uosobienie
tego, co najlepsze w naszej spo�eczno�ci, prowadzo-
nej przez wiar� do realizacji najpi�kniejszych cel�w.
P�niej cz�sto zastanawia�em si� nad tym dziwnym
zrz�dzeniem losu, i� Ko�ci� w wieku post�pu i zawierzenia nauce sam najcz�ciej reprezentowany by�
przez zupe�nie prostych ludzi, jak Bernadetta z Lourdes lub brat Konrad, kt�rzy nie wydawali si� by�
uleg�ymi wobec tendencji tego okresu. Czy znaczy
to, �e Ko�ci� straci� swoj� decyduj�c� si�� w kszta�towaniu kultury i znalaz� si� poza w�a�ciwym biegiem
historii? Lub mo�e jest to znak, �e jasne rozumienie
tego co istotne, r�wnie� dzisiaj, powierzone jest tym
"ma�ym", obdarzonym spojrzeniem, kt�rego cz�sto
brakuje "m�drym i inteligentnym" (por. Mt 11, 25)?
My�l�, �e w�a�nie ci "mali" �wi�ci s� wielkim znakiem
naszych czas�w, a przekonanie to umacnia si� we
mnie i porusza mnie tym g��biej, im bli�ej stykam si�
z wielkimi wydarzeniami wsp�czesno�ci.
Wr��my jednak do mojego dzieci�stwa. Drugim
etapem mojej w�dr�wki by� Tittmoning, ma�e miasto
nad rzek� Salzach. Most nad t� rzek� ��czy Niemcy
z Austri�, a sama architektura miasteczka m�wi o silnym wp�ywie austriackiego Salzburga. Tittmoning
pozosta� krajem marze� mojego dzieci�stwa. Tam
znajduje si� du�y, majestatyczny plac miejski z wytworn� studni�, ograniczony bramami Laufen i Burghausen. Otaczaj� go stare domy mieszcza�skie - doprawdy jest to plac, kt�rego nie powstydzi�yby si�
du�e miasta. Szczeg�lnie pozosta�y w moich wspomnieniach, jak jaka� cudowna obietnica, o�wietlone
bo�onarodzeniowe wystawy sklepowe. W Tittmoning Bartolomeusz Holzhauser spisa� w okresie wojny trzydziestoletniej swoj� apokaliptyczn� histori�.
Jemu jednak przede wszystkim nale�y przypisa� zas�ug�, i� podchwyci� i odnowi� si�gaj�c� do Euzebiusza z Vercelli i �wi�tego Augustyna ide� wsp�lnego
�ycia ksi�y �wieckich. Po za�o�onej przez niego,
w ma�ym mie�cie nad rzek� Salzach, Kapitule, pozosta�y jeszcze tytu�y; proboszcz nazywa� si� dziekanem,
wikarzy - kanonikami. Przenaj�wi�tszy Sakrament,
tak jak to by�o w ko�cio�ach kanonik�w, przechowywany by� w osobnej kaplicy, a nie w tabernakulum
na o�tarzu g��wnym. Mieli�my wi�c wra�enie, �e nasze miasteczko ma w sobie pod ka�dym wzgl�dem
co� wyj�tkowego. Upatrywano to r�wnie� w tym, �e
plebania jak ma�y zamek tronowa�a na wzg�rzu wysoko ponad miastem. Najmocniej jednak kochali�my
pi�kny, stary barokowy ko�ci� klasztorny, kt�ry niegdy� nale�a� do augustian�w, a p�niej by� dogl�dany
troskliwie przez siostry Zakonu Panien Angielskich.
W starych budynkach klasztornych mie�ci�a si� szko�a
dla dziewcz�t i przedszkole, zwane wcze�niej "ochronk�". Szczeg�lnie utkwi� w mojej pami�ci "Gr�b Pa�ski"
z wieloma kwiatami i kolorowymi �wiat�ami, kt�ry budowany by� mi�dzy Wielkim Pi�tkiem a �wi�tami Wielkanocnymi. Pozwala� on przybli�y� si� do tajemnicy
�mierci i zmartwychwstania, odczu� j� wszystkimi
zmys�ami wewn�trznymi i zewn�trznymi, zanim jeszcze pojawi�y si� pr�by zrozumienia intelektualnego.
Jednak nie zosta�y tutaj wymienione wszystkie
godne uwagi rzeczy, kt�re czyni�y nasze miasto wyj�tkowym i pozwala�y nam by� z niego dumnymi.
Wchodz�c na wzg�rze, mo�na doj�� do pi�knej
barokowej kaplicy, kt�ra otoczona jest wok� lasami.
Obok szumi� czyste wody potoku Ponlach. Cz�sto
my, tr�jka dzieci, pielgrzymowali�my z nasz� mam�
na to wzg�rze i cieszyli�my si� tym miejscem. Nie
mo�na oczywi�cie zapomnie� o pot�nym zamku,
kt�ry wznosi si� nad miastem i opowiada o jego minionej �wietno�ci. �andarmeria, a tym samym nasz
dom, mie�ci�y si� w najpi�kniejszym budynku usytuowanym na placu miejskim, kt�ry kiedy� nale�a�
do kapitu�y kanonik�w. Oczywi�cie pi�kno fasad nie
gwarantowa�o wygodnego mieszkania. Bruk pod��g
by� kruchy, schody wysokie, pokoje pe�ne niefunkcjonalnych zakamark�w, kuchnia i salon ciasne; do
tego mieli�my jeszcze sypialni� w dawnej sali kapitu�y klasztornej, co r�wnie� nie by�o komfortowe. Dla
nas, dzieci, wszystko to wydawa�o si� raczej tajemnicze i ciekawe, dla mamy jednak, na kt�r� spada� ca�y
trud pracy w domu, by�o to do�� du�ym obci��eniem. Tym bardziej by�a szcz�liwa, gdy mog�a z nami troch� pow�drowa�. Chodzili�my ch�tnie do s�siaduj�cej z nami Austrii. By�o to wyj�tkowe uczucie:
robi�c par� krok�w, byli�my "za granic�", gdzie jeszcze m�wi si� tym samym j�zykiem, a nawet z niewielkimi r�nicami tym samym dialektem jak u nas. Jesieni� na polach szukali�my dzikiej sa�aty, a na b�oniach
Salzach zawsze co� znajdywali�my do naszego ��obka, kt�remu po�wi�cali�my wiele uwagi. Do najpi�kniejszych moich wspomnie� nale�� bo�onarodzeniowe wizyty u pewnej starszej damy, u kt�rej ��obek
wype�nia� prawie ca�y pok�j i na kt�rego wspania�o�� nigdy wystarczaj�co nie mogli�my si� napatrze�.
Przypominam sobie te� strych, na kt�rym przyjaciel
przedstawia� dla nas sw�j teatr kukie�kowy. Te spektakle uskrzydla�y nasz� fantazj�.
Ale czuli�my r�wnie�, �e nasz pogodny, dziecinny
�wiat nie by� umiejscowiony w raju. Za pi�knymi
fasadami ukrywa�a si� dotkliwa bieda. Kryzys gospodarczy dotkn�� to zapomniane przez cywilizacj�
graniczne miasto. Klimat polityczny wyra�nie si� zaostrza�. Nawet je�li nie rozumia�em tego, co dzia�o si�
wok� mnie, w mojej pami�ci utkwi�y krzykliwe plakaty �wiadcz�ce o nieustannie tocz�cej si� walce wyborczej. Niezdolno�� �wczesnej republiki do stworzenia politycznej stabilno�ci i podj�cia przekonuj�cych inicjatyw uzdrowienia gospodarki by�a oczywista i nawet dziecko odczuwa�o nat�enie tocz�cej
si� mi�dzy poszczeg�lnymi partiami walki. Coraz
wi�ksze znaczenie zdobywa�a partia nazistowska,
przedstawiaj�ca si� jako jedyna alternatywa dla zagro�onego chaosem pa�stwa. Gdy pr�ba obj�cia
przez Hitlera urz�du prezydenta Rzeszy spe�z�a na
niczym, m�j ojciec i mama odetchn�li z ulg�. Nie byli
jednak zadowoleni z wyboru na prezydenta Hindenburga, w kt�rym nie widzieli �adnej si�y do walki
przeciwko brunatnym despotom. M�j ojciec musia�
coraz cz�ciej wyst�powa� na zebraniach przeciw
aktom przemocy nazist�w. Odczuwali�my r�wnie�
bardzo wyra�nie jego ogromne przygn�bienie,
kt�rego na co dzie� nie by� w stanie ukry�.
Pierwsze lata szko�y na wsi
- cienie "Trzeciej Rzeszy"
W ko�cu 1932 roku m�j ojciec zdecydowa� si� raz
jeszcze zmieni� miejsce zamieszkania. Za bardzo narazi� si� w Tittmoning "brunatnym". W grudniu, kr�tko przed �wi�tami Bo�ego Narodzenia przenie�li�my
si� do Aschau nad Inn, do zasobnej wsi rolniczej z du�ymi reprezentacyjnymi gospodarstwami. Mama by�a
mile zaskoczona �licznym mieszkaniem, kt�re teraz
przeznaczone by�o dla nas. Jaki� rolnik wybudowa�
wed�ug �wczesnych standard�w nowoczesn� will�
z balkonem i wynaj�� j� �andarmerii. Pomieszczenia
urz�dowe i mieszkalne drugiego �andarma znajdowa�y si� na parterze. Nam przydzielone zosta�o pierwsze pi�tro. Odnale�li�my tu sw�j rodzinny dom. Do
willi nale�a� ogr�dek z pi�knym krzy�em przydro�nym, du�a ��ka i staw z karpiami, w kt�rym - tak na
marginesie - niewiele brakowa�o, bym pewnego razu
si� utopi�. W �rodku wsi, jak to zwykle w Bawarii
bywa, znajdowa� si� pa�stwowy browar z gospod�
b�d�c� miejscem niedzielnych spotka� m�czyzn.
G��wny plac wsi po�o�ony by� na drugim jej ko�cu
z jeszcze jedn� okaza�� knajp�, ko�cio�em i szko��.
Oczywi�cie nam - dzieciom brakowa�o na pocz�tku urok�w naszego ma�ego miasta, z kt�rego tak byli�my dumni. Ujmuj�cy, neogotycko urz�dzony ko�ci� nie m�g� r�wna� si� z tym, do czego byli�my
przyzwyczajeni w Tittmoning. Sklepy by�y ubo�sze,
a ludzie m�wili nieco innym dialektem, tak �e na
pocz�tku nie rozumieli�my niekt�rych s��w. Wkr�tce
jednak nauczyli�my si� ceni� i kocha� nasz� wie� z jej
urokami. Tu te� zaskoczy�a nas wielka historia. Przybyli�my w grudniu 1932 roku, a ju� 30 stycznia 1933
roku Hindenburg przekaza� Hitlerowi urz�d Kanclerza Rzeszy, co w j�zyku partii oznacza�o Machtergreijung - "przej�cie w�adzy" i rzeczywi�cie tym by�o.
Nowa w�adza rz�dzi�a od pierwszej chwili. Sam nie
zachowa�em �adnych wspomnie� o tym ponurym,
s�otnym dniu. Rodze�stwo opowiada�o mi, �e szko�a
musia�a zorganizowa� wtedy przez wie� marsz, kt�ry
przerodzi� si� w niejednolity tupot w strugach deszczu i nie wzbudzi� �adnego szczeg�lnego zachwytu.
Byli na wsi oficjalni i ukryci nazi�ci, kt�rzy spostrze-
gli, �e nadesz�a ich godzina i nagle ku przera�eniu
wielu wyci�gn�li ze skrzy� swoje br�zowe uniformy.
Hitlerjugend i Bund deutscher Mddchen - Zwi�zek
Dziewcz�t Niemieckich wprowadzone zosta�y do
szko�y, tak �e m�j brat i siostra musieli bra� udzia�
w ich spotkaniach. Nasz ojciec cierpia� z tego powodu, musz�c s�u�y� pa�stwu przemocy, kt�rego
przedstawicieli uwa�a� za przest�pc�w. Dzi�ki Bogu,
s�u�ba na wsi nie zmieni�a jeszcze swojego charakteru, istowy re�im, o ile wiem, w ci�gu tych czterech
lat sp�dzonych przez nas w Aschau, przejawia� si�
tylko w szpiegowaniu ksi�y, kt�rzy zachowywali si�
"wrogo w stosunku do Rzeszy". Rozumie si� samo przez si�, �e m�j ojciec nie bra� w tym udzia�u, lecz
przeciwnie - ostrzega� i wspiera� ksi�y, gdy wiedzia�, �e grozi im niebezpiecze�stwo.
Socjalizm narodowy do�� wolno zmienia� �ycie na
wsi. Na pocz�tku, jak to zwykle w Bawarii bywa�o,
nauczyciel pozostawa� nadal organist� i kierownikiem ch�ru w ko�ciele i zobligowany by� do udzielania lekcji biblijnych, podczas gdy nauczanie katechizmu nale�a�o do proboszcza. Na pocz�tku wszystko to
wydawa�o si� by� zagwarantowane w konkordacie,
ale wkr�tce okaza�o si�, �e dotrzymywanie um�w nie
mia�o znaczenia dla nowych pan�w. Rozpocz�a si�
walka ze szko�ami wyznaniowymi; stale istniej�cy
zwi�zek mi�dzy szko�� a Ko�cio�em mia� zosta� zlikwidowany. Podstaw� duchow� szkolnego wychowania mia�a by� teraz ideologia Fuhrera - "wodza",
a nie wiara chrze�cija�ska. Biskupi prowadzili z ca��
stanowczo�ci� walk� o szko�y wyznaniowe i utrzymanie konkordatu. W mojej pami�ci utkwi�y listy pasterskie dotycz�ce tej problematyki, kt�re proboszcz
czyta� podczas zgromadze� liturgicznych. Ju� wtedy
zacz��em pojmowa�, �e w walce o instytucje nie oceniali oni nale�ycie rzeczywisto�ci. Gwarancje instytucjonalne nic nie daj�, gdy nie ma ludzi, kt�rzy popieraj� je ze wzgl�du na w�asne wewn�trzne przekonanie. Cz�ciowo jednak tak by�o. Zar�wno w starszych
jak i m�odszych pokoleniach znajdowali si� nauczyciele g��boko religijni, dla kt�rych wiara chrze�cija�ska by�a podstaw� naszej kultury, a tym samym pracy
wychowawczej. W starszym pokoleniu istnia� jednak
tak�e antyklerykalny resentyment, b�d�cy nast�pstwem sprawowania przez duchownych w poprzednich latach �cis�ego nadzoru nad szkolnictwem. Natomiast w�r�d m�odych ludzi mo�na by�o odnale��
wielu nazist�w z przekonania. Zar�wno w jednym
jak i w drugim przypadku nacisk na instytucjonalnie
zagwarantowane chrze�cija�stwo trafia� w pr�ni�.
Moi nauczyciele nie wyr�niali si� jako wzorowi
chrze�cijanie, niemniej jednak starali si� zachowa�
dystans do nowego ruchu. Poniewa� ko�ci� nie
tylko jako budynek, ale r�wnie� jako o�rodek przynale�no�ci duchowej ci�gle stanowi� centrum wsi,
by�oby niezbyt stosownym anga�owa� si� przeciwko
niemu. Mog�o to tylko przysporzy� wrog�w nowemu
re�imowi.
Znalaz� si� wszak�e jeden m�ody, poza tym bardzo
zdolny nauczyciel, kt�ry zachwyci� si� nowymi ideami. Spr�bowa� zrobi� wy�om w jeszcze do�� sp�jnej
strukturze �ycia na wsi, ukszta�towanej przez rok ko�cielny. Kaza� on z wielk� pomp� postawi� "drzewko
majowe", jako symbol stale odnawiaj�cej si� si�y �ycia
i opracowa� rodzaj modlitwy na jego cze��. Drzewko
nawi�zywa�o do starej religii germa�skiej i mia�o pom�c w walce przeciw chrze�cija�stwu, kt�re przedstawione zosta�o jako wyobcowanie z w�asnych wielkich korzeni germa�skiej kultury. W tym samym stylu
zorganizowa� �wi�to przesilenia s�onecznego jako
powr�t do �wi�tej natury i do w�asnych korzeni
w miejsce obcych idei grzechu i zbawienia, kt�re
jakoby zosta�y nam narzucone przez religie �ydowskie i rzymskie. Gdy dzisiaj s�ysz�, jak krytykuje si�
w wielu cz�ciach �wiata chrze�cija�stwo, jako niszczenie w�asnej to�samo�ci kulturowej i jako narzucanie europejskich warto�ci, to dziwi� si�, jak podobne s� sposoby argumentowania i jak podobnie brzmi�
niekt�re frazesy. Bawarskim rolnikom o trze�wej
mentalno�ci nie mo�na by�o oczywi�cie wtedy zaimponowa� takimi has�ami. M�odzi ch�opcy natomiast
bardziej interesowali si� kie�baskami zawieszonymi
na drzewku i jak najszybszym wdrapaniem si� po
nie, ni� zaciek�ymi przemowami kierownika szko�y.
Innym niepokoj�cym znakiem nowych czas�w
by�a latarnia, kt�ra wkr�tce zosta�a zbudowana na
wzg�rzu Winterberg. Prze�wietlaj�c noc� okolic�
swoim jaskrawym �wiat�em, wydawa�a si� zapowiada� jakie� niebezpiecze�stwo, dla kt�rego jeszcze
nie by�o nazwy. Dzi�ki niej pono� mo�na by�o dostrzec wrogie samoloty. Jednak�e na niebie Aschau
nie by�o �adnych samolot�w, a wi�c r�wnie� tych
wrogich. Gdzie� w g��bi pojawia�y si� przeczucia, �e
szykuje si� co�, co mo�e tylko wzbudza� niepok�j,
ale nikt nie chcia� uwierzy�, �e dojdzie do czego�
strasznego w tym �wiecie, kt�ry wydawa� si� ci�gle
jeszcze trwa� w pokoju. Wyje�d�aj�c w 1937 roku
dowiedzieli�my si�, �e planowana jest budowa "zak�adu". By�a to starannie zamaskowana w lesie fabryka amunicji, kt�rej nie mo�na by�o dostrzec z powietrza. To co mia�o nast�pi�, zacz�o przybiera� wyra�nie odstraszaj�c� form�.
Jednak, jak ju� powiedzia�em, wtedy nie byli�my
tego w pe�ni �wiadomi. Tymczasem dzie� powszedni na wsi, patrz�c na ca�o��, pozosta� niezmieniony.
Wkr�tce m�j brat zosta� ministrantem. W 1935 roku
wst�pi� do gimnazjum w Traunstein i zamieszka�
w tamtejszym Kolegium Arcybiskupim - Chocia� nie
mog�em dor�wna� mu gorliwo�ci� i zdolno�ciami,
poszed�em w jego �lady. Moja siostra zacz�a ucz�szcza� w tym samym roku do szko�y �redniej dla dziewcz�t w pobliskim Au nad Inn. Szko�a, prowadzona
przez franciszkanki, mie�ci�a si� w starym klasztorze
kanonik�w-augustian�w, do kt�rego nale�a� jeden
z pi�kniejszych barokowych ko�cio��w w Bawarii.
Jeszcze przez pewien czas Ko�ci� mia� wp�yw na
proces kszta�cenia, chocia� szko�a w Au podlega�a
ju� niekt�rym ograniczeniom. �ycie rolnik�w znajdowa�o si� w �cis�ej symbiozie z wiar� Ko�cio�a. Narodziny i �mier�, wesele i choroba, zasiew i �niwa -
wszystko to by�o zatopione w wierze. Nawet wtedy,
gdy my�lenie i �ycie osobiste nie zawsze odpowiada�o wierze Ko�cio�a, nikt nie m�g�by sobie bez
niego wyobrazi� �mierci, czy te� wa�nych wydarze�
�yciowych. �ycie popad�oby w pustk� i zatraci�o sw�j
sens. Nie chodzi�o si� do Komunii tak cz�sto jak dzisiaj, ale istnia�y sta�e terminy przyjmowania sakrament�w �wi�tych, kt�rych nikt nie pr�bowa� unika�.
Kto nie m�g� okaza� si� swoj� wielkanocn� kartk� ze
spowiedzi, traktowany by� jak wyrzutek spo�eczny.
Gdy dzisiaj m�wi si�, �e wszystko to by�o powierzchowne i na pokaz, to ch�tnie przyznaj� racj�, bo
faktycznie niekt�rzy raczej dzia�ali z przymusu spo�ecznego ni� z wewn�trznych przekona�. Mia�o to
jednak pewien sens. W okresie �wi�t Wielkanocnych
r�wnie� zamo�ni rolnicy, kt�rzy w�a�ciwie byli dziedzicami, kl�czeli zupe�nie mali przy konfesjonale
i musieli pokutowa� jako grzesznicy, nie inaczej jak
ich parobkowie i s�u��ce. Ta chwila osobistego upokorzenia nie pozostawa�a z pewno�ci� bez znaczenia. Zaciera�y si� w niej wszystkie r�nice klasowe.
Czas zyskiwa� dzi�ki rokowi ko�cielnemu sw�j
rytm, a ja, w�a�nie ju� jako dziecko, odbiera�em to
z du�� wdzi�czno�ci� i rado�ci�. W okresie Adwentu
wczesn� por� w ciemnym, o�wietlonym tylko przez
�wiece ko�ciele mia�y miejsce Msze �w. roratnie.
Rado�� oczekiwania na �wi�ta Bo�ego Narodzenia
nadawa�a tym ponurym dniom szczeg�lny wymiar.
Ka�dego roku o kilka figurek rozrasta� si� nasz
��obek, a szczeg�lnie cieszy�o przynoszenie razem
z ojcem z lasu mchu, ja�owca i ga��zi choinek. W czasie Wielkiego Postu, w czwartki, na pami�tk� modlitwy na G�rze Oliwnej, odprawiane by�o nabo�e�stwo, kt�rego powaga i przes�anie g��boko zapad�y
w moj� dusz�. Szczeg�lnie przejmuj�c� by�a wieczorna rezurekcja w Wielk� Sobot�. W okresie Wielkiego
Tygodnia okna ko�cio�a przys�ania�y czarne zas�ony
i utrzymywa�y ca�e pomieszczenie r�wnie� w ci�gu
dnia w tajemniczej ciemno�ci. Podczas �piewanych
przez proboszcza s��w "Chrystus zmartwychwsta�",
zas�ony nagle opada�y w d� i promienne �wiat�o roz�wietla�o wn�trze ko�cio�a. By�o to najbardziej przejmuj�ce przedstawienie Zmartwychwstania Pana, jakie pami�tam. Ruch liturgiczny, kt�ry wtedy osi�gn��
sw�j punkt kulminacyjny, pozostawi� �lad r�wnie�
w naszej wsi. Proboszcz zacz�� organizowa� dla m�odzie�y szkolnej msze grupowe, podczas kt�rych liturgia by�a czytana z "Schotta" i wsp�lnie odpowiadano
modlitw�.
Kim by� Schott? Z ko�cem dziewi�tnastego wieku
benedyktyn Anzelm Schott, opat z Beuron, prze�o�y�
msza� rzymski na j�zyk niemiecki. Istnia�y r�ne wydania-, ca�e w j�zyku niemieckim i takie, kt�rych cz��
tekstu wydrukowana zosta�a po �acinie i po niemiecku, oraz takie, w kt�rych podany by� ca�y �aci�ski,
a obok niemiecki tekst. Post�powy proboszcz podarowa� "Schotta" moim rodzicom w rocznic� ich �lubu
w 1920 roku, i tak od pocz�tku mieli�my w domu
aktualny modlitewnik. Nasi rodzice do�� wcze�nie
umo�liwili nam kontakt z liturgi�. Istnia� dzieci�cy
modlitewnik, przedstawiaj�cy w formie obrazkowej
r�ne etapy sprawowania obrz�d�w liturgicznych,
tak �e mo�na by�o bez problemu zrozumie� to, co
w danym momencie dzia�o si� w ko�ciele. Ponadto
w kr�tkich modlitwach zosta�y streszczone i przyst�pnie wyja�nione najistotniejsze cz�ci ceremonii
liturgicznych. Nast�pnym etapem by� "Schott" dla
dzieci, w kt�rym znajdowa�y si� ju� obszerniejsze
teksty liturgii, potem "Schott" na niedziel�, w kt�rym
w pe�ni przedstawione zosta�y nabo�e�stwa niedzielne i �wi�teczne; w ko�cu ca�a liturgia na wszystkie dni. Ka�dy nowy etap g��bszego wchodzenia
w liturgi� by� dla mnie du�ym prze�yciem. Ka�da nowa ksi��ka dotycz�ca tego tematu by�a dla mnie klejnotem, o kt�rym wcze�niej tylko mog�em marzy�.
Fascynuj�c� przygod� by�o zag��bianie si� w tajemnic� �wiata liturgii, kt�ra rozgrywa�a si� na o�tarzu
przed nami i dla nas. Stawa�o si� dla mnie coraz bardziej jasne, �e spotyka�em tam rzeczywisto��, kt�rej
nikt nie zmy�li�, kt�rej nie stworzy� ani jaki� urz�dnik,
ani wielka jednostka. Ta tajemnicza struktura tekstu
i akcji wyros�a poprzez stulecia z wiary Ko�cio�a. Nios�a ze sob� �adunek ca�ej ludzkiej historii i by�a jednocze�nie czym� wi�cej ni� tylko jej produktem.
Ka�dy wiek pozostawi� tam swoje �lady. Wst�py po-
zwala�y rozpozna� to, co pochodzi�o z czas�w wczesnego Ko�cio�a, ze �redniowiecza i z czas�w nowo�ytnych. Nie wszystko by�o logiczne, czasami zawik�ane
i trudne w orientacji. Ale w�a�ciwie przez to struktura ta by�a cudowna i dziwnie przejmuj�ca. Oczywi�cie jako dziecko nie rozumia�em szczeg��w, ale moje
obcowanie z liturgi� by�o post�puj�cym procesem
dorastania do rzeczywisto�ci, kt�ra przewy�sza�a
wszelkie indywidualno�ci i pokolenia i dawa�a ci�gle
okazj� do nowych prze�y� i odkry�. Niewyczerpane
bogactwo liturgii katolickiej towarzyszy�o mi przez
wszystkie okresy �ycia, dlatego b�d� jeszcze do tego
tematu powraca�.
Lata gimnazjum w Traunstein
�andarmi posy�ani byli wtedy na emerytur� w wieku 60 lat, ze wzgl�du na ci�k� prac� fizyczn� jak�
wykonywali. M�j ojciec czeka� na ten dzie� z ut�sknieniem. Wiele godzin pracy w nocy da�o mu si� we
znaki; jeszcze bardziej przyt�acza�a sytuacja polityczna, w kt�rej wykonywa� musia� swoje zadania.
Jeszcze przed emerytur� skorzysta� te� z d�ugiego
urlopu zdrowotnego, podczas kt�rego cz�sto ze mn�
w�drowa� i opowiada� mi o swoim �yciu. W ko�cu
6 marca 1937 roku ojciec osi�gn�� wiek 60 lat. Ju�
cztery lata wcze�niej moi rodzice mogli naby� za dogodn� cen� stary dom z 1726 roku (tak by�o napisane, je�li sobie dobrze przypominam, na belkach dachu), znajduj�cy si� na przedmie�ciach Traunstein.
Wcze�niejsi w�a�ciciele pozbyli si� ziemi, tak �e do
domu nale�a�a tylko du�a ��ka, ponad kt�r� wznosi�y
si� dwa pot�ne drzewa wi�ni, kilka jab�oni, grusz
i �liw. Teren ograniczony by� lasem d�bowym przechodz�cym w iglasty i rozci�gaj�cym si� na kilka godzin marszu. Posiad�o�� zbudowana by�a w alpejskim stylu typowym dla okolic Salzburga; stodo�y,
stajnie sta�y pod jednym dachem z pomieszczeniami
mieszkalnymi. Dachy budynk�w gospodarczych pokryto drewnianymi gontami, kt�re obci��ono kamieniami, maj�cymi chroni� przed wiatrem. Nie by�o bie��cej wody, ale za to przed domem znajdowa�o si�
�r�d�o, kt�re raczy�o nas wy�mienit�, czyst� wod�.
P�niej, kiedy w s�siedztwie zbudowano inne domy
ze studniami, nasze �r�de�ko wysycha�o w okresie
suszy. Okna sypialni, w kt�rej my, dwaj ch�opcy zo-
stali�my umieszczeni, wychodzi�y na po�udnie. Gdy
rano rozsuwali�my zas�ony, ukazywa�y si� nam "rodzinne g�ry" Hochfallen i Hochgern. Wydawa�y si�
by� blisko, na wyci�gni�cie r�ki. Ojciec doprowadzi�
do porz�dku ten zapadaj�cy si� troch� budynek, a mama stworzy�a z niego w przeci�gu lat wspania�y dom
rodzinny. Pod oknami znajdowa�y si� skrzynia z kwiatami. Mama mia�a piecz� nad dwoma ogrodami, w kt�rych ros�o wszystko, co najpotrzebniejsze, i kt�re otoczone by�y ca�ym spektrum kwiat�w Mojemu ojcu
stan techniczny naszego nowego domu przysparza�
troch� k�opot�w, ale dla nas, dzieci, by� on rajem,
kt�rego nie wyobra�ali�my sobie nawet w naj�mielszych marzeniach. Mieli�my obszern�, tajemnicz� szop� a tak�e zaciemnion� izb� tkack�, w kt�rej poprzedni w�a�ciciele rzeczywi�cie uprawiali to rzemios�o. Do tego ��ka, �r�d�o, drzewa owocowe, las...
Tutaj po d�ugiej w�dr�wce odnale�li�my nasz� prawdziw� ojczyzn�, do kt�rej nieustannie wracam we
wspomnieniach. Niezapomniane pozostaje pierwsze
wra�enie. Meblow�z dojecha� przed nami. My przyjechali�my potem, razem z nasz� gospodyni� z Aschau
i najpierw zobaczyli�my ��k�, kt�ra us�ana by�a pierwiosnkami. By� to pocz�tek kwietnia.
Wraz z przeprowadzk� do Traunstem rozpocz��
si� dla mnie nowy, wa�ny i trudny okres �ycia. Kilka
dni po przybyciu szko�a otworzy�a swe podwoje i poszed�em do pierwszej klasy "gimnazjum humanistycznego", kt�re dzisiaj okre�lono by jako gimnazjum o klasycznym profilu kszta�cenia. Moja droga
do szko�y trwa�a p� godziny i wystarcza�o mi czasu
by si� porozgl�da�, pomedytowa�, ale r�wnie� powt�rzy� to, czego nauczy�em si� w szkole. Szko�a
podstawowa w Aschau nie oferowa�a w ko�cu zbyt
wiele. Teraz musia�em stan�� wobec nowych przedmiot�w nauczania i nowych wymaga�, cho� by�em
najm�odszym i jednym z najmniejszych w klasie.
�aciny uczono z tradycyjn� surowo�ci� i dok�adno�ci�, i traktowano j� jako podstaw� wszystkich zaj��
lekcyjnych. Dzi�ki temu p�niej jako teolog nie mia�em �adnych trudno�ci w studiowaniu materia��w
�r�d�owych w j�zyku �aci�skim i greckim. Mog�em
tak�e podczas Soboru w Rzymie szybko wci�gn�� si�
w m�wion� �acin� teolog�w, mimo i� nigdy nie bra�em udzia�u w wyk�adach prowadzonych po �acinie.
R�wnie� w gimnazjum w Traunstein socjalizm
narodowy chwilowo nie m�g� wiele wsk�ra�. Mimo
wzrastaj�cego nacisku nikt ze starej gwardii filolog�w nie zapisa� si� do partii. Wkr�tce po tym jak
rozpocz��em nauk� w gimnazjum, zosta� odsuni�ty
od pracy drugi dyrektor do spraw nauki, poniewa�
nie odpowiada� nowym panom. Spogl�daj�c wstecz
wydaje mi si�, �e kszta�cenie bazuj�ce na dorobku
staro�ytno�ci greckiej i �aci�skiej tworzy�o duchow�
postaw�, kt�ra odpiera�a zniewolenie przez totalitarn� ideologi�. Przegl�da�em nasz �wczesny �piewnik,
kt�ry zawiera� opr�cz starych i warto�ciowych r�wnie� szereg nazistowskich pie�ni lub ideologiczne
has�a, wci�ni�te w tre�ci starych utwor�w. Spostrzeg�em w�wczas, �e nasz nauczyciel muzyki, prawy katolik, nakaza� skre�li� nam s�owa Juda den Tod "�ydom �mier�", a w zamian napisa�: Wende die Not
- "przemie� trudn� sytuacj�". Ale ju� w rok po moim
wst�pieniu do gimnazjum nadesz�a decyduj�ca
"reforma". Do tej pory gimnazjum i szko�a realna
(z nastawieniem na nauki �cis�e) istnia�y jako dwie
niezale�ne instytucje. Teraz zespolono je w jeden typ
szko�y, tak zwan� szko�� �redni�, w kt�rej ca�kowicie
znikn�y zaj�cia z greki, a �acina zosta�a znacz�co
ograniczona i rozpoczyna�a si� dopiero od trzeciego
roku. Za to du�e znaczenie otrzyma�y j�zyki nowoczesne, szczeg�lnie angielski, oraz nauki przyrodnicze. Wraz z nowym typem szko�y przysz�o r�wnie�
nowe, m�ode pokolenie nauczycieli. Mo�na w nim
by�o odnale�� wspania�e osobisto�ci, ale r�wnie�
przoduj�cych dzia�aczy nowego re�imu. W ci�gu nast�pnych trzech lat usuni�te zosta�y ze szko�y lekcje
religii, a w ich miejsce wprowadzono wi�cej zaj��
sportowych. Chwa�a Bogu, �e tym, kt�rzy swoj� gimnazjaln� edukacj� zaczynali przed "reform�", pozwolono sko�czy� gimnazjum zgodnie z uprzednim programem.
W tym czasie bardziej wyraziste sta�y si� odg�osy
�wiatowej historii. Wiosn� 1938 roku nie mo�na ju�
by�o przeoczy� ruchu wojsk i m�wiono o wojnie
z Austri�. Pewnego dnia poinformowano nas o wkroczeniu tam niemieckiego Wehrmachtu i "przy��czeniu" Austrii do Rzeszy Niemieckiej, kt�ra odt�d zyska�a nazw� "Wielkich Niemiec". Dla nas to si�gni�cie brunatnych pan�w po w�adz� w Austrii mia�o
r�wnie� swoj� pozytywn� stron�. Granice s�siedniego kraju zosta�y zamkni�te wraz z doj�ciem do
w�adzy Hitlera. Przypominam sobie jeszcze, jak zrobili�my sobie wycieczk� z Aschau do naszego ukochanego Tittmoning, ale most na Salzach, przez kt�ry
tak cz�sto chodzili�my jako dzieci, by� zagrodzony.
Teraz Austria by�a na nowo otwarta, jednak�e za wielk� cen�. P�niej z moimi rodzicami cz�sto je�dzili�my do pobliskiego Salzburga. Pielgrzymowali�my
wtedy za ka�dym razem do Maria Plain, odwiedzali�my cudowne ko�cio�y i rozkoszowali�my si� atmosfer� tego jedynego w swoim rodzaju miasta. Wkr�tce m�j brat podj�� inicjatyw�, dzi�ki kt�rej mogli�my
pozna� inne oblicze Salzburga. Imprezy kulturalne
bojkotowane by�y przez mi�dzynarodow� publiczno�� i mo�na by�o za bardzo dogodn� cen� otrzyma� dobre bilety. W ten spos�b mogli�my wys�ucha�
dziewi�tej Symfonii Beethovena pod dyrekcj� Knappertsbuscha, Mszy C-moll Mozarta, wyst�pu Ma�ych
Kantor�w z Ratyzbony oraz kilku innych niezapomnianych koncert�w. W moim �yciu zasz�a wtedy decyduj�ca zmiana. Przez dwa lata z dnia na dzie�
z wielk� rado�ci� przemierza�em drog� do szko�y, ale
teraz proboszcz nalega�, abym wst�pi� do ni�szego
seminarium, aby rzeczywi�cie systematycznie zag��bia� si� w �ycie duchowe. Dla ojca, kt�rego emerytura by�a rzeczywi�cie skromna, by�o to powa�nym wyzwaniem. Jednak moja siostra po zdaniu ma�ej matury i po odbyciu obowi�zkowej praktyki dla dziewcz�t
w rolnictwie w 1939 roku, otrzyma�a posad� w biurze du�ego sklepu w Traunstein i tym samym odci��y�a bud�et rodzinny. Dzi�ki temu zapad�a decyzja
i na �wi�ta Wielkanocne, pe�en rado�ci i nowych
oczekiwa�, wst�pi�em do seminarium. Cieszy�em si�
tym bardziej, �e s�ysza�em o nim wiele dobrego od
mojego brata i �y�em w przyja�ni z seminarzystami
z mojej klasy. Nale�a�em jednak do ludzi, kt�rzy nie
byli stworzeni do internatu. W domu �y�em w wielkiej swobodzie, studiowa�em jak chcia�em i budowa�em sw�j w�asny �wiat. By�o dla mnie m�k�, gdy
zosta�em umieszczony w sali wyk�adowej z oko�o
sze��dziesi�cioma innymi ch�opcami, gdzie nauka,
kt�ra wcze�niej tak �atwo mi przychodzi�a, wydawa�a
mi si� prawie niemo�liwa. Najwi�kszym obci��eniem
by�y jednak dla mnie prowadzone codziennie, id�c
za post�powymi ideami wychowania, dwie godziny
sportu na du�ym boisku. Poniewa� sportowo zupe�nie nie jestem uzdolniony, by�o dla mnie prawdziw�
m�k�, gdy jako najm�odszy z uczni�w, a niekt�rzy
byli starsi ode mnie nawet trzy lata, ust�powa�em im
si�ami. Musz� przyzna�, �e moi r�wie�nicy byli bardzo wyrozumiali, ale na d�u�sz� met� nie�adnie jest
�y� z tolerancji innych i by� �wiadomym, �e stanowi
si� tylko obci��enie dla dru�yny.
Tymczasem za spraw� akt�w przemocy i brutalno�ci Trzeciej Rzeszy pog��bia� si� dramat historii.
Kryzys sudecki zosta� rozniecony i by� pod�egany
maszyneri� k�amstw, kt�re przejrze� mogli nawet p�lepi. By�o jasne, �e uk�ady monachijskie z jesieni 1938
roku, kt�re sankcjonowa�y aneksj� obszaru Sudet�w,
nie by�y rozwi�zaniem problemu, lecz tylko jego chwilowym odroczeniem. M�j ojciec nie m�g� zrozumie�,
jak Francuzi, w kt�rych tak wierzy�, mogli akceptowa�
kolejne �amanie prawa przez Hitlera. Wiosn� 1939
roku nast�pi�o zaj�cie Czechos�owacji, a 1 wrze�nia
tego samego roku, po nowej utrzymanej w tym samym
stylu kampanii propagandowej przeciwko Polsce, wybuch�a wojna. Toczy�a si� daleko od nas, ale nasza
przysz�o�� by�a powa�nie zagro�ona i niepewna. Bezpo�rednim nast�pstwem wybuchu wojny by�o to, i�
seminarium ch�opi�ce przekszta�cono w szpital wojskowy, a ja zn�w, teraz z moim bratem, mog�em przemierza� drog� z domu do szko�y. Jednak dyrektor znalaz� pomieszczenie zast�pcze: na pocz�tku w kurorcie miejskim, kt�re z woli proboszcza Kneippa mia�o
sta� si� wielkim centrum leczniczym, potem w Kolegium �e�skim Zakonu Panien Angielskich w Sparz,
znajduj�cym si� wysoko ponad miastem. Poniewa�
nazi�ci zamkn�li szko�y klasztorne, budynek ten by�
pusty. Mog�a tam osiedli� si� teraz wsp�lnota seminarzyst�w. Nie by�o boiska, ale w zamian za to popo�udniami w�drowali�my g��boko w otaczaj�ce nas
lasy i zatrzymywali�my si� przy g�rskim potoku. Budowali�my zapory, �apali�my ryby... By�o to naprawd�
radosne ch�opi�ce �ycie. Tutaj z�y�em si� z seminarium i do�wiadczy�em cudownych chwil. Musia�em
nauczy� si� anga�owa� ca�ym sercem, wychodzi� z
siebie i tworzy� ducha wsp�lnoty wraz z innymi,
dawa� i otrzymywa�. Za to do�wiadczenie jestem
wdzi�czny, bo by�o ono wa�ne w moim �yciu.
Na pocz�tku wojna wydawa�a si� nie istnie�. Po
tym jak Hitler wraz ze Stalinem brutalnie rozgromili
Polsk�, zrobi�o si� spokojnie. Mocarstwa zachodnie
wydawa�y si� by� niezdecydowane, a na froncie z
Francj� prawie nic si� nie dzia�o. Rok 1940 by� rokiem wielkich triumf�w Hitlera: Dania i Norwegia
zosta�y zaj�te, Holandia, Belgia, Luksemburg i Francja w kr�tkim czasie pokonane. Nawet ludzie, kt�rzy
wyst�powali przeciwko narodowemu socjalizmowi,
odczuwali pewien rodzaj patriotycznej satysfakcji. M�j
p�niejszy bo�ski kolega, wielki historyk soborowy
Hubert Jedin, jako p�-�yd musia� ucieka� z Niemiec
i sp�dzi� lata okresu hitlerowskiego w Watykanie na
wygnaniu. Opisa� on dok�adnie w swych wspomnieniach ten godny uwagi roz�am uczu�, w kt�ry wp�dzi�y go wydarzenia tego roku. Ojciec m�j przewidzia� bezb��dnie, �e zwyci�stwo Hitlera nie by�oby
zwyci�stwem Niemiec, lecz zwyci�stwem antychrysta, kt�ry zaprowadzi�by czasy apokalipsy dla wszystkich wierz�cych i nie tylko dla nich.
Wojna toczy�a si� dalej swym bezwzgl�dnym torem. Jako nast�pne rzucone zosta�y pod nogi Hitlera
Ba�kany. To, i� wci�� nie dochodzi�o do zapowiadanej z wielk� pomp� inwazji Wielkiej Brytanii, wprowadza�o tylko zw�tpienie i niepok�j. Dobrze pami�tam s�oneczn� niedziel� 1940 roku, gdy nadesz�a
wiadomo��, �e Niemcy wraz ze swoimi sojusznikami
zaatakowali Rosj� na ca�ej d�ugo�ci frontu, rozci�gaj�cego si� od Przyl�dka P�nocnego do Morza Czarnego. Moja klasa mia�a zaplanowan� w tym dniu
ma�� podr� statkiem po le��cym w pobli�u jeziorze.
Wycieczka by�a udana, ale wiadomo�� o eskalacji
wojny ci��y�a na nas jak koszmar i t�umi�a rado��. To
nie mog�o si� uda�. My�leli�my o Napoleonie, o niezmierzonym obszarze Rosji, na kt�rym gdzie� za�ama� si� musi niemiecki atak. Efekty sta�y si� szybko
odczuwalne. Przybywa�y ogromne transporty z ci�ko rannymi �o�nierzami. Potrzebowano wi�cej lokali
na organizacj� szpitali wojskowych. Wszystkie przydatne pomieszczenia, r�wnie� dom w Sparz, zosta�y
skonfiskowane. Pochodz�cy z daleka seminarzy�ci
(prawie wszyscy) musieli szuka� kwater prywatnych.
Ja i m�j brat wr�cili�my do domu. Teraz by�o dla nas
jasne, �e wojna jeszcze potrwa i �e zbli�a si� coraz
niebezpieczniej do naszego �ycia. M�j brat mia� siedemna�cie lat, ja czterna�cie. Istnia�a jeszcze szansa
na ocalenie mnie, ale dla mojego brata nie by�o
ucieczki. Latem 1940 roku zosta� wci�gni�ty do tak
zwanej S�u�by Pracy Rzeszy, a jesieni� 1942 roku
powo�any do Wehrmachtu i przydzielony do oddzia�u ��czno�ci jako telegrafista. Po pobycie we Francji,
Holandii, Czechos�owacji zosta� wys�any w 1944 roku
na front w�oski, tam zraniony, i w taki oto spos�b
powr�ci� do seminarium w Traunstein, w kt�rym
prze�y� tyle radosnych chwil, a kt�re teraz zosta�o
przekszta�cone w szpital wojskowy. Jednak�e po kuracji musia� wraca� na front do W�och.
Mimo ca�ej ponuro�ci historycznego kontekstu,
mia�em przed sob� jeszcze jeden cudowny rok w domu i gimnazjum w Traunstein. Zachwyca�em si� greckimi i �aci�skimi klasykami, polubi�em r�wnie� matematyk�. Przede wszystkim jednak odkry�em teraz
literatur�. Bardzo gorliwie studiowa�em histori� literatury, czyta�em z entuzjazmem Goethego, podczas
gdy Schiller wyda� mi si� za bardzo moralistyczny.
Szczeg�lnie uwielbia�em pisarzy dziewi�tnastego
wieku: Eichendorffa; Morikego, Storma, Stiftera. Inni,
jak Raabe i Kleist byli mi raczej obcy. Rozpocz��em
gorliwie tworzy� [ po�wi�ci�em si� z nowym zapa�em tekstom liturgicznym, kt�re pr�bowa�em lepiej
i �ywiej prze�o�yc z orygina�u. To by� ufny czas, pe�en
nadziei na co� wielkiego, co ci�gle rozwija si� w niezmierzonym �wietle ducha. Oczywi�cie by�o jeszcze
co� innego: prawie codziennie pojawia�a si� w gazecie wiadomo�� o zabitym, prawie ka�dego dnia musia�a by� odprawiana msza �a�obna za m�odego �o�nierza poleg�ego na wojnie. Ich nazwiska by�y nazwiskami naszych znajomych i bliskich. Coraz wi�ksz�
grup� stanowili w�r�d nich uczniowie gimnazjum,
kt�rzy znani mi byli jako koledzy pe�ni ufno�ci i rado�ci �ycia.
S�u�ba wojskowa i niewola
Wobec rosn�cego deficytu �o�nierzy panowie wojny wymy�lili w 1943 roku co� nowego. Zosta�o ustalone, i� nic nie stoi na przeszkodzie, aby wychowank�w internatu, kt�rzy mieszkali poza domem, przenie�� w obszary baterii obrony lotniczej. Poniewa�
i tak nie mogli oni uczy� si� ca�y czas, wydawa�o si�
ca�kiem normalne, �e w czasie wolnym mo�na by�o
ich zaanga�owa� w s�u�bie obrony przeciwlotniczej.
Sam ju� od d�u�szego czasu nie by�em w internacie,
ale prawnie nale�a�em do ch�opi�cego seminarium
w Traunstein. Tak to ma�a grupa seminarzyst�w z mojej klasy - rocznik 1926 i 1927 - powo�ana zosta�a do
s�u�by przeciwlotniczej w Monachium. W wieku 16
lat znalaz�em si� w bardzo wyj�tkowym "internacie".
Mieszkali�my w barakach razem z regularnymi �o�nierzami, kt�rzy w�r�d nas stanowili oczywi�cie zdecydowan� mniejszo��. Zostali�my wci�ni�ci w podobne mundury i w istocie mieli�my do wykonania
te same zadania, z t� tylko r�nic�, �e dodatkowo
ucz�szczali�my na zredukowane zaj�cia lekcyjne do
renomowanego monachijskiego Maximilian Gymnasium. Z wielu wzgl�d�w by�o to interesuj�ce do�wiadczenie. Tworzyli�my teraz jedn� klas� z prawdziwymi uczniami tego gimnazjum, kt�rzy r�wnie�
powo�ani byli do s�u�by przeciwlotniczej. Natrafili�my tu na zupe�nie nowy dla nas �wiat. My, mieszka�cy Traunstein byli�my wprawdzie lepsi w �acinie
i grece, ale zauwa�yli�my r�wnie�, �e �yli�my na
prowincji i �e Monachium ze swoj� r�norak� ofert�
kulturaln� otwiera przed nami nowe horyzonty. Na
pocz�tku by�y mi�dzy nami tarcia, ale potem doro�li�my i stworzyli�my wsp�lnot�. Naszym pierwszym
miejscem postoju by� Ludwigsfeld na po�udniu
Monachium, gdzie mieli�my chroni� fili� Bayerische
Motorenwerke (BMW), produkuj�c� silniki samolotowe. Potem Unterf�hring na po�udniowy-wsch�d
od Monachium, kr�tko Innsbruck, gdzie zniszczony
zosta� dworzec i wydawa�o si� by� konieczne wzmocnienie jego obrony. Poniewa� nie dosz�o tam do dalszych nalot�w, ostatecznie zostali�my przeniesieni do
Gilching, na p�noc od jeziora Ammer, z podw�jnym
zadaniem: obrony le��cych w pobli�u zak�ad�w Dorniera, z kt�rych unosi�y si� w powietrze pierwsze
my�liwce odrzutowe, i uniemo�liwiania samolotom
alianckim, tworz�cym tutaj swe szyki, ataku na Monachium.
"W�a�ciwie nie musz� m�wi�, �e czas sp�dzony
w s�u�bie przeciwlotniczej by� krzywd�, szczeg�lnie
dla takiego antymilitarnego cz�owieka jak ja. Mam
jednak z Gilching r�wnie� mi�e wspomnienie. Nale�a�em do oddzia�u ��czno�ci, a podoficer, kt�rego
byli�my podw�adnymi, broni� zaciekle autonomii naszej grupy. Przede wszystkim nie obowi�zywa�y nas
�wiczenia wojskowe i nikt nie odwa�y� si� miesza�
w nasz ma�y �wiat. Niezale�no�� ta osi�gn�a sw�j
szczytowy punkt, gdy przydzielono mi mieszkanie
przy pobliskiej baterii i z niewiadomych powod�w
mia�em nawet pok�j tylko dla siebie; �e tak powiem
prymitywn�, ale zarazem prawdziw� kawalerk�. Po
s�u�bie mog�em robi�, co mi si� rzewnie podoba�o
i oddawa� si� swoim zainteresowaniom. Poza tym
by�a tam zaskakuj�co du�a grupa praktykuj�cych
katolik�w, kt�rym nawet uda�o si� zorganizowa� lekcje religii i uzyska� pozwolenie okazjonalnego
ucz�szczania do ko�cio�a. Tym samym to lato paradoksalnie zapisa�o si� w mojej pami�ci jako okres
pewnej osobistej autonomii.
Oczywi�cie og�lna historyczna sytuacja nie by�a
optymistyczna. Na pocz�tku roku bateria nasza zosta�a bezpo�rednio zaatakowana, czego wynikiem by�
jeden zabity i kilku rannych. Latem rozpocz�y si�
systematyczne, powa�ne naloty na Monachium.
Wolno nam by�o trzy razy w tygodniu jecha� na zaj�cia do Maximilian Gymnasium. Z przera�eniem
patrzyli�my na nowe zniszczenia i zmieniaj�ce si�
w ruiny miasto. Coraz silniej dym i spalenizna wype�nia�y powietrze. W ko�cu r�wnie� regularne przejazdy kolejowe nie by�y mo�liwe. W tej sytuacji wi�kszo�� z nas z nadziej� czeka�a na alianck� inwazj� na
okupowan� przez Niemc�w Francj�. Upragniony atak
rozpocz�� si� wreszcie w lipcu. W gruncie rzeczy istnia�o du�e zaufanie do mocarstw zachodnich i wierzono, �e ich praworz�dno�� doprowadzi Niemcy do
nowej pokojowej egzystencji. Kto z nas jednak m�g�
by� pewien, �e doczeka tych czas�w? Nikt nie m�g�
wiedzie� czy wr�ci �ywy z tego piek�a do domu.
Dziesi�tego wrze�nia 1944 roku zostali�my zwolnieni z oddzia�u przeciwlotniczego, w kt�rym s�u�yli�my jako uczniowie. By�em ju� w wieku poborowym i kiedy wr�ci�em do domu, czeka�o tam na
mnie na stole powo�anie do S�u�by Pracy Rzeszy.
Dwudziestego wrze�nia zacz��em nie ko�cz�c� si�
podr� do Burgenland, gdzie wraz z wieloma innymi
przyjaci�mi z gimnazjum z Traunstein zosta�em
przydzielony do obozu w tr�jk�cie granicznym mi�dzy trzema pa�stwami: Austri�, Czechos�owacj� i W�grami. Tygodnie w S�u�bie Pracy Rzeszy pozosta�y
dla mnie przygn�biaj�cym wspomnieniem. Nasi
prze�o�eni byli w przewa�aj�cej cz�ci wcze�niejszymi cz�onkami tak zwanego Legionu Austriackiego,
dawnymi nazistami, kt�rzy pod rz�dami kanclerza
Dollfufia siedzieli w wi�zieniu. Ci fanatyczni ideologowie silnie nas tyranizowali. Pewnej nocy wyci�gn�li nas z ��ek i zgromadzili p�pi�cych na
apelu. Oficer SS kaza� ka�demu z osobna wyst�pi�
i wykorzystuj�c zm�czenie, pr�bowa� wymusi� "dobrowolne" zg�oszenie do oddzia��w SS. Wielu dobrodusznych koleg�w zosta�o wt�oczonych w ten spos�b do tej przest�pczej organizacji. Razem z kilkoma
przyjaci�mi mia�em szcz�cie m�c powiedzie�, �e
nosz� si� z zamiarem zostania ksi�dzem katolickim.
Odsy�ani byli�my z szyderstwami i przekle�stwami,
ale wulgaryzmy te cudownie smakowa�y, poniewa�
uwalnia�y nas od zagro�enia k�amliw� "dobrowolno�ci�" z wszystkimi jej nast�pstwami.
Sukcesywnie byli�my �wiczeni wed�ug wynalezionego z pewno�ci� w latach trzydziestych rytua�u, kt�ry ukierunkowany by� na pewien rodzaj kultu szpadla i pracy, jako si�y wyzwalaj�cej. Uczyli�my si� stale,
z wojskowym rygorem, uroczy�cie odk�ada�, podnosi� i przek�ada� szpadel przez rami�; czyszczenie go,
aby nie pozosta� na nim py�ek kurzu, nale�a�o do
istotnych element�w tej pseudoliturgii. Ten fikcyjny
�wiat za�ama� si� niespodziewanie z dnia na dzie�,
gdy w pa�dzierniku s�siednie W�gry skapitulowa�y
przed g��boko posuni�tymi w g��b ich kraju Rosjanami. Z daleka dochodzi�y do nas odg�osy artylerii;
front przybli�a� si�. Teraz sko�czy� si� rytua� szpadla.
Dzie� w dzie� wyje�d�ali�my do pracy przy budowie tak zwanego wa�u po�udniowo-wschodniego.
Budowali�my w �yznych i gliniastych glebach Burgenlandu zapory przeciwpancerne i okopy, razem
z grup� tak zwanych "dobrowolnych" robotnik�w ze
wszystkich prawie kraj�w Europy. Gdy wieczorem
wracali�my zm�czeni do domu, wieszali�my na �cianie szpadle z du�ymi pacynami gliny, te same, na kt�rych wcze�niej nie mia�a prawa znajdowa� si� odrobina kurzu. Nikogo ju� to nie obchodzi�o. Ale w�a�nie ta likwidacja kultu codziennego narz�dzia pracy
pozwoli�a odczu� nam g��boki prze�om, kt�ry tu
nast�pi�. Ca�y ten rytua� i stoj�cy za nim �wiat okaza�
si� k�amstwem.
By�o czym� zwyczajnym, �e ludzie ze S�u�by Pracy
powo�ywani byli do armii w obliczu zbli�aj�cego si�
frontu. Liczyli�my si� z tym, ale ku naszemu mi�emu
zaskoczeniu sta�o si� inaczej. Na ko�cu prace przy
wale po�udniowo-wschodnim zosta�y wstrzymane,
a my nadal mieszkali�my bez konkretnego przeznaczenia w obozie, w kt�rym ucich� krzyk wydawanych
rozkaz�w i panowa�a specyficzna g�ucha cisza.
Dwudziestego listopada oddano nam walizki i ubrania cywilne i kazano wraca� do dom�w. Nasza podr� kolej� by�a nieustannie przerywana alarmami
przeciwlotniczymi. Wiede�, kt�ry we wrze�niu jeszcze nie by� dotkni�ty wydarzeniami wojennymi, pokazywa� teraz blizny po nalotach bombowych. Jeszcze silniej poruszy�o mnie to, i� w moim kochanym
Salzburgu le�a� w gruzach nie tylko dworzec, lecz
r�wnie� per�a miasta - renesansowa katedra; je�li
dobrze sobie przypominam zosta�a zniszczona kopu�a. Poniewa� poci�g przeje�d�a� przez Traunstein
bez zatrzymywania si�, nie pozosta�o nic innego, jak
wyskoczy� w biegu. By� przepi�kny jesienny dzie�.
Na drzewach le�a�a ju� niewielka ilo�� szronu, g�ry
by�y cudownie o�wietlone popo�udniowym s�o�cem. Rzadko tak silnie odczuwa�em pi�kno mojej
ojczyzny, jak podczas tego powrotu do domu ze
�wiata pe�nego ideologii nienawi�ci.
Dzi�ki Bogu nie le�a�o na stole �adne powo�anie
do wojska, jak m�g�bym si� tego spodziewa�. Mia�em
prawie trzy tygodnie na fizyczn� i duchow� regeneracj�. Potem zosta�em wezwany do Monachium i tam
wyznaczono mi nowe miejsce przeznaczenia. Nasz
nowy prze�o�ony zdystansowany by�, jak si� okaza�o,
wobec wojny i systemu hitlerowskiego. Wykaza� wiele
zrozumienia i stara� si� wyj�� naprzeciw, przydzielaj�c
zadania, kt�re ja i moi koledzy byli�my w stanie wype�ni�. Skierowa� mnie do koszar piechoty w Traunstein i zach�ci� z ojcowsk� dobroci� do sp�dzenia
paru wolnych dni w domu. Atmosfera, kt�r� zasta�em
w koszarach, r�ni�a si� w znacz�cy spos�b od tej
w S�u�bie Pracy. Wprawdzie szef kompanii by� krzykaczem i nazist�, ale nasi wychowawcy byli do�wiadczonymi lud�mi, kt�rzy widzieli i odczuli na w�asnej
sk�rze okrucie�stwa wojny i nie chcieli jeszcze bardziej utrudnia� nam �ycia. W przybitym nastroju obchodzili�my �wi�ta Bo�ego Narodzenia w naszym
baraku. Z nami m�odymi s�u�y�o w tym samym oddziale wielu ojc�w rodzin, kt�rzy doszli do czterdziestki i mimo nie najlepszego zdrowia powo�ani zostali
w ostatnich latach wojny pod bro�. Ich t�sknota za
�onami i dzie�mi chwyta�a mnie za serce. Zreszt� by�o to dla nich wystarczaj�co trudne, �e razem z nami,
o dwadzie�cia lat m�odszymi, byli poddani rygorowi
wojskowemu i traktowani jak m�odzie� szkolna. Po
zako�czeniu podstawowego przeszkolenia, od po�owy stycznia byli�my stale przenoszeni w inne miejsca
okr�gu Traunstein. Z powodu przezi�bienia od pocz�tku lutego cz�sto korzysta�em ze zwolnie� ze s�u�by. Wyj�tkowo nie zostali�my wys�ani na ci�gle przy-
bli�aj�cy si� front. Otrzymali�my jednak nowe mundury i musieli�my maszerowa� z wojennymi pie�niami na ustach przez Traunstein, mo�e po to, by pokaza� cywilnej cz�ci spo�ecze�stwa, �e Fuhrer dysponuje stale jeszcze m�odymi i �wie�o przeszkolonymi
�o�nierzami. �mier� Hitlera o�ywi�a nadziej� na rych�y koniec. Jednak powolny marsz wojsk ameryka�skich wyd�u�a� oczekiwanie na wyzwolenie. Pod koniec kwietnia lub na pocz�tku maja - dok�adnie nie
pami�tam - zdecydowa�em si� wr�ci� do domu.
Wiedzia�em, �e miasto by�o otoczone �o�nierzami,
kt�rzy mieli rozkaz na miejscu rozstrzeliwa� dezerter�w. Dlatego skorzysta�em z mniej znanego, prowadz�cego poza miasto skr�tu, z nadziej�, �e prze�lizgn� si� tutaj nie zauwa�ony. Jednak nie uda�o si�.
U wylotu tunelu, z kt�rego skorzysta�em, trzyma�o
wart� dw�ch �o�nierzy. Dzi�ki Bogu byli to ci, kt�rzy
mieli do�� wojny i nie chcieli zosta� mordercami.
Oczywi�cie musieli znale�� pretekst, aby m�c pu�ci�
mnie wolno. Ze wzgl�du na zranienie nosi�em r�k�
na temblaku. Stwierdzili wi�c: "Kolego, jeste� ranny,
id� dalej". W ten oto spos�b wr�ci�em szcz�liwie do
domu. Przy stole siedzia�y siostry Zakonu Panien Angielskich, z kt�rymi moja siostra bardzo by�a zwi�zana. Przegl�da�y mapy i pr�bowa�y ustali�, kiedy
wreszcie mog� liczy� na przybycie Amerykan�w.
Gdy wszed�em, my�la�y, �e obecno�� �o�nierza stanowi ochron� dla domu, co oczywi�cie nie by�o
prawd�. W ci�gu kolejnych dni zakwaterowany zosta�
u nas wachmistrz Luftwaffe, sympatyczny katolik
z Berlina, kt�ry z wyj�tkow�, niezrozumia�� dla n