9865

Szczegóły
Tytuł 9865
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9865 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9865 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9865 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

JAN KILI�SKI PAMI �TNIKI EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL MAIL: [email protected] MMIV� 2 Jana Kili�skiego szewca warszawskiego, a zarazem pu�kownika 20 regimentu PIERWSZY PAMI�TNIK NAJPIERWSZY POCZ�TEK ZAMYS�U MEGO DO REWOLUCJI WARSZAWSKIEJ W R. 1794 Nasamprz�d st�d wynikn�� m�j pocz�tek, gdy si� ju� zacz�a insurekcja w Krakowie, nawet ju� wyda� akt zwi�zku konfederacji narodowej, pod jakim pretekstem zaczyna rozpoczyna� wojn� z Moskw�, z cesarzem i z Prusakiem, �e jedynie w tym celu, �e nam niesprawiedliwie kraj polski rozebrali, czyli raczej mam go nies�usznie wydarli. Wi�c ten akt zwi�zku krakowskiego by� nam do magistratu warszawskiego sekretnie przed Moskalami przys�any, wi�c gdy nas ju� doszed� w magistracie, tak zaraz kazali�my ludziom wyj�� na ust�p, tylko�my si� sami radni w izbie s�dowej pozostali. Wi�c gdy�my go przeczytali wraz z listem, kt�ry by� przy��czony do tego aktu, w kt�rym najwi�ksze by�y wyrazy do nas, radnych, pobudzaj�ce nas do zrobienia rewolucji w Warszawie. Gdy�my ju� przeczytali, tak ka�dy z nas spojrzeli�my na siebie i zamilkli, l�kaj�c si� jeden drugiego, aby nie by� przed Igelstr�mem wydany, kt�ry natenczas wi�cej rz�dzi� ani�eli sam kr�l. Wi�c ja o�mieli�em si� i zaraz m�wi�em do prezydenta i koleg�w moich, aby�my si� starali obmy�li� dla Ko�ciuszki jakie�kolwiek da� posi�ki do wsparcia jego w tej nowozacz�tej wojnie; ali� ja za to od prezydenta i swoich koleg�w wielk� odebra�em bur�. Wi�c ja, widz�c wszystkich tch�rzem podszytych, musia�em ich za to moje si� przed nimi wym�wienie wszystkich przeprosi�, aby mnie przed Igelstr�mem nie wydali, bobym za m�j patriotyzm musia� przez niejaki czas w kozie posiedzie� i zapewne by�bym z magistratu ods�dzonym za to, �em by� gorliwy za swoj� ojczyzn�. Tak tedy przecie� si� ten sekret w magistracie utrzyma�, �e mnie z niego nie wydali, alem si� przynajmniej przez to dowiedzia�, kto co my�la�. Wi�c ja pomiarkowa�em, �e wszyscy od tego interesu byli dalecy, tak ja musia�em zamilcze� i oczekiwia� dla siebie pomy�lnego czasu, a� mi si� wydarzy. Potem w niedziel dwie p�niej mia�em zdarzenia takie: �e przyszed� do minie ksi�dz Meier, kt�ry mnie prosi�, abym ja z nim poszed� mi�dzy jego przyjaci�, kt�rzy mnie z sob� �yczyli pozna�, a �e trafi� na ten czas, gdym ja nie by� zatrudnionym, wi�c poszed�em z nim, gdzie ranie zaprowadzi�, do kolegium jezuickiego zwanego, ale mi nie powiedzia� o tym, aby rozmy�lali o, zacz�ciu rewolucji. Wi�c tam ju� zastali�my os�b dwadzie�cia, tych, kt�rzy 3 zamy�lali o rewolucji. Te osoby byli to sami oficerowie, wi�c mnie zaraz do siebie bardzo grzecznie przyj�li, po tym przywitaniu zaraz mnie prosili, abym ja si� przy��czy� do ich zamys��w, na to ja im odpowiedzia�, �e je�eli do dobrego, to si� ca�ym sercem dam nak�oni�, ale a� go wprz�d us�ysz�. Wi�c mi zacz�li opowiada� swoje zamys�y, o kt�rych rozmy�lali wkr�tce przedsi�wzi��. Ja, wys�uchawszy ca�ego ich dyskursu, wcale mi si� nie podoba�o, ale im odpowiedzia�em, �e ja jedne dusz� mam i t� po�wi�cam na obron� mojej ojczyzny. Gdy to us�yszeli ode mnie, zaraz minie prosili o moje zdanie do rewolucji, abym im, otworzy� my�li moje. Wi�c ja najprz�d zapyta�em ich, jak wiele os�b znajduje si� do tej konspiracji, na co mi wcale dok�adnie odpowiedzie� nie umieli. Drugie pyta�em si�, je�eli od posp�lstwa maj� kogo, kt�ry by stan�� im na czele tego ludu. Na to mi odpowiedzieli, �e dopiero b�d� prosi� pana Zakrzewskiego, jako maj�cego popularno�� w mie�cie za sob�, aby on, si� podj�� stan�� na czele ludu. Zgo�a �e jeszcze wcale nic pewnego do tej rewolucji nie mieli, wi�c moje zdanie im otworzy�em, a to takie, �e ja mam stryja na Pradze komisarzem od mostu i �e ja u niego wyrobi� to, �e wszystkie przewozy do K�py na �rodek Wis�y Ka�e podprowadza�, wi�c ju� Moskale nie b�d� mogli z Pragi mie� �adnego sukursu ani te� na Prag� �aden lnie b�dzie nam m�g� uciec. Drugie, aby posp�lstwem wszystkie rogatki dobrze by�y opatrzone, aby nam �aden Moskal z Warszawy nie uciek�. Trzecie, powiedzia�em im, �e: �Ja, ile mo�no�ci mojej b�dzie, to tyle do�o�� swego starania na wzruszenie do pomocy obywateli, a WPanowie zbierzcie wszystkie wojska i w �rodku zaczniecie rewolucj�, do kt�rej ma by� wyznaczony dzie� normalny, o kt�rym powinni obywatele by� uwiadomieni, aby si� ka�dy mia� do obrany na baczno�ci.� Wi�c te s�owa, gdym do nich powiedzia�, zaraz si� im podoba�y, a tak mnie za to wszyscy uca�owali, ale B�g mnie strzeg�, �em si� tam wi�cej nie wygada�, bom od nich by� wydany. Gdym si� troch� mi�dzy nimi zatrzyma�, a� oni zacz�li sobie powiada�, jak si� kt�ry u kobiety adresowa�, zamiast radzi� o zamiarze tym, kt�ry rozpocz�� mieli. Ja widz�c, �e to s� tymczasowi patrioci, mocnom tego �a�owa�, com ju� do nich wym�wi�, a w�a�nie mi na pami�� przysz�o, �e to mog� by� Igelstr�ma szpiegi, na czym ja wcale si� nie omyli�, bo mnie nazajutrz zaraz wydano. Wi�c ja po�egna�em si� z nimi i prosi�em ich przy po�egnaniu do siebie, gdy b�d� chcieli mie� sesj�, aby si� zeszli do mnie, la nawet powiedzia�em im, na kt�rej ulicy i pod kt�rym numerem mieszkam. Wi�c ja poszed�em do siebie. Nazajutrz z rana o godzinie 9 przys�a� po mnie Igelstr�m od warty oficera prosz�c mnie do siebie. Wi�c ta pro�ba jego mocno mnie przerazi�a, gdzie trzeba si� by�o spodziewa� przez jaki miesi�c w kozie posiedzie�, a to w piwnicy, gdzie ju� niejedni siedzieli. Wi�c ten oficer kaza� mi si� pr�dko ubiera�, je�eli nie chc� by� publicznie przez ulic� prowadzonym. Gdym ja to us�ysza�, zaraz nieznacznie wzi��em z sob� pugina� i w�o�y�am go za cholew�, kt�ry mia� by� na mnie i na niego, gdyby mnie by� kaza� pakowa� do kozy, w kt�rej ja 4 zapewnie nie chcia�bym siedzie�, wola�bym by� sobie i jemu �ycie odebra�. Tak tedy ubra�em si� w suknie i poszed�em z tym oficerem do Igelstr�ma. To jest prawda, �e ja gdym przyszed� do pa�acu, to prawdziwie �ydki u n�g pode mn� zadr�a�y od wielkiego strachu; ale musia�em p�j�� nie czekaj�c, a� minie ka�e za �eb �o�nierzom do siebie przyprowadzi�. Wi�c gdym ju� wszed� do pokoju Igelstr�ma, tak zaraz mia�em od niego nieszpetne przywitanie, takie, jak tu ni�ej zobaczemy. Nasamprz�d pyta� mnie Igelstr�m tymi s�owami: �Ty jeste� Kili�ski?� Odpowiedzia�em mu, �e ja. Powt�rnie pyta� mnie: �Ty jeste� radny?� Odpowiedzia�em mu, �e ja. Po trzeci raz pyta� mnie: �Ty jeste� szewc?� Odpowiedzia�em mu, �e ja jestem. A� on mi powiedzia�: �Ty bestyja jeste�, buntownik.� Wi�c ja chcia�em go si� zapyta�, jakim sposobem jestem buntownik ale �e mi kaza� milcze�, tylko sam na mnie wymy�la� tyle, ile mu si� podoba�o, a to tymi s�owy: bestyja, szelmo, zmienniku, huncwot, kanalia, worze, czyli raczej z�odzieju! Na ostatek m�wi� mi, �e mnie ka�e na nowej szubienicy przed Kapucynami powiesi�, wi�c ja powt�rnie prosi�em go, aby mnie pozwoli� si� eksplikowa� �, on mnie jeszcze milcze� kaza�, a sam si� bawi� tylko wymy�laniem i ju� mnie tak daleko wprowadzi� w pasj�, �em rozmy�la� o jegomo�ci �yciu, gdy mi si� za trzecim razem nie da eksplikowa�, bo chocia� ja si� temu upokorzy�, a� swoj� z�o�� wywrze do szcz�tu na minie, ale jednak swoje mia�em na my�li, �e gdy mnie ka�e bra� do aresztu, tak zaraz o nim wprz�d, a potem o sobie rozmy�la�em: albo te� natychmiast rewolucj� zrobi�, gdyby mi si� tak by�o uda�o, abym si� �ywy od niego wymkn��, a gdyby nie mo�na by�o, to bym si� by� sam zabi�, bo wola�bym �mier� ponie�� ani�eli u niego w kozie w piwnicy siedzie�. Gdy si� ju� nawymy�la� tyle, ile mu si� spodoba�o, wi�c si� obr�ci� do minie i m�wi�: �C� ty, durak, my�lisz?� Wi�c ja prosi�em go o cierpliwo��, a� ja si� wyeksplikuj�. Gdy mi pozwoli� m�wi�, tak zaraz prosi�em go, aby powiedzia�, za co minie burczy, gdy� ja dot�d nie s�ysz� mego wyst�pku �adnego, za com jest oskar�ony u niego. Wi�c on zaraz poszed� do gabinetu i przyni�s� mi ten raport, w kt�rym ja by�em przed nim oskar�ony, i zacz�� mi go czyta�. W tym raporcie by�o tak napisane, jak tu ni�ej zobaczymy: �Jan Kili�ski, radny miasta Warszawy, dnia wczorajszego, o godzinie 8 w wiecz�r przyszed� do kamienicy pojeziuck� zwanej, w kt�rej si� znajdowali oficerowie polscy, same buntowniki, wi�c od nich odebra� poca�owanie buntownicze. 1. By� zapytany od nich, czyliby si� do ich bunt�w przy��czy� nie m�g�. Wi�c im Kili�ski na to odpowiedzia�, �e: Ja jedn� dusz� mam i t� po�wi�cam na obron� mojej ojczyzny. 2. Jan Kili�ski by� od nich zapytanym, je�eli ma dosy� swoich przyjaci�. Na to im odpowiedzia�, �e samych tylko szewc�w ma sze�� tysi�cy, kt�rzy zaraz na jego ��danie stan� wszyscy, a opr�cz tych, o�wiadczy� im, �e innych rzemie�lnik�w im dostawi dwa razy tyle. 5 3. Ten�e Jan Kili�ski by� od nich proszonym, aby im otworzy� swoje zdanie, jakim sposobem maj� zacz�� rewolucj� w Warszawie, na co im odpowiedzia�, i� ma stryja na Pradze komisarzem od mostu i �e u niego wyrobi to, �e wszystkie przywozy ka�e pod K�p� podprowadzi�, aby ju� nikt nie m�g� na Prag� ani te� z Pragi na sukurs przyby� do Warszawy; tak�e inne rogatki obywatelami po kilka tysi�cy z broni� przy ka�dych postawi�, aby nikogo z Moskali nie wypu�cili, a w samym korpusie Warszawy rozpocz�� bunt, czyli insurekcj�, i to najpierw wojska b�d�ce u Igelstr�ma na warcie niespodzianie wpad�szy i one zdezarmowa�. Wi�c to by�o zdaniem Jana Kili�skiego buntownikom do rozpocz�cia buntu podane, za co zaraz wszyscy jemu podzi�kowali za tak pi�kn� propozycj� do buntu podan�. 4. Ten�e Kili�ski przy po�egnaniu si� z buntownikami prosi� ich do siebie i powiedzia� im, �e mieszka na ulicy Dunaj zwanej pod nr 145.� O przyjacielu czytelniku! zwa� tu, jak mnie dobrze szpieg oskar�y�, a nawet tak prawd� doni�s�, �em ja na to oskar�enie nic nie m�g� odpowiedzie�, abym cokolwiek mia� sk�ama�, tak w�a�nie co do s�owa powiedzia�, i gdybym si� by� o nim dowiedzia� po. sko�czonej rewolucji, to bym mu za to da� za wynagrodzenie najpierwsz� szubienic�, na kt�rej by musia� wisie�, aby ju� wi�cej wsp�braci dobrze my�l�cych nie wydawa�. To oskar�enie mnie tak mocno strachu nabawi�o, �e w prawdzie przyzna� si� musz�, �e wtenczas gdy minie ten raport czyta�, to pode mn� nogi dr�a�y, a nawet mi w�osy na g�owie stawa�y od strachu, ale c� by�o ju� natenczas robi�? Musia�em jednak t� bo ja�� swoj� min� pokrywa� i zdoby� si� na odpowied� tak dok�adn�, abym za ni� w kozie nie siedzia� z jaki ruski miesi�c za tak pi�kne doradzenie do podniesienia buntu, wi�c gdy mi ju� wszystko przeczyta�, tak zaraz m�wi� do mnie te s�owa: �A widzisz, bestyja, kanalia, huncwot, co� zrobi�, �e ka�� szubienic� postawi� i ciebie na niej powiesi�.� Wi�c wprawdzie by�o mi markotno, �ebym ja b�d�c tak poczciwy szewc mia� by� powieszonym za to, �e chc� by� pomoc� dla mojej ojczyzny, wi�c czeka�em cierpliwie, a� si� w swojej pasji uhamuje, bo na mnie niezwyczajnie wymy�la�. Gdy si� ju� troch� w swej z�o�ci upami�ta�, zaraz prosi�em go, aby mi pozwoli� na to sobie odpowiedzie�, tak przecie da� sobie wyperswadowa� i m�wi� do siebie. Wi�c ja si� jemu tak eksplikowa�em, jak ni�ej obaczemy. Odpowied� na oskar�enie: �Ja�nie wielmo�ny mo�ci dobrodzieju! Lubo ja stoj� przed tob� jako winowajca, to jest prawda, ale kt� z nas jest do tego przyczyn�, je�eli nie sam pan? A to takim sposobem, �e dnia onegdajszego by� prezydent u JW Pana, kt�ry by� proszony od pana, aby nas wszystkich, radnych, imieniem pa�skim prosi�, aby�my chodzili dowiadywa� si� po wszystkich kafenhauzach, winiarniach i bilardach i s�uchali, co szulery i inni gadaj� o buncie, o kt�rym ju� coraz g�o�niej gadaj� i nawet ju� ludzi namawiaj� do rozpocz�cia onego; wi�c si� z nas kt�ry czego dowie, aby�my prezydentowi powiedzieli, a on zaraz mia� przed JW Panem raportowa� lub te� sam mia� kaza� 6 gadaj�cych aresztowa�. Wi�c prezydent, powr�ciwszy od pana do nas na Ratusz, zaraz nas imieniem pa�skim wszystkich radnych prosi�, aby�my w ��daniu jego dogodzili. Wi�c ja, dowiedziawszy si� o tym ��daniu pa�skim zaraz stara�em si� szuka� gadaj�cych o buncie. Wi�c dnia wczorajszego w wiecz�r poszed�em w to miejsce, gdzie si� znajdowali tacy, kt�rzy o buncie gadali, i gdym ja do nich wszed�, to i mnie do niego namawiali. Wi�c ja, jak�em im mia� odpowiedzie�, jak tylko uda� przed nimi, �e chc� z nimi do foutu nale�e�, bobym. si� od nich niczego nie dowiedzia�. Wi�c m�wi�em do nich te s�owa, kt�rymi tu przed panem oskar�onym jestem przez dozorc� pa�sikiego, bo gdybym im odpowiedzia�, �e ja nie chc� do nich wraz z nimi nale�e�, toby mnie byli zaraz od siebie wypchn�li, a mo�e by gdzie w k�cie zabili, boj�c si�, abym ich przed panem nie oskar�y�. Bo nawet dozorca, kt�ry na to umy�lnie jest wyznaczony do szpiegowania, to musi w�a�nie udawa�, jakoby by� najwi�kszy patriota, chc�c si� czego od nich dowiedzie�, tak�e i ja musia�em zrobi�. Wi�c te wszystkie s�owa do nich m�wi�em, kt�re mi pan czyta�e�, chc�c od nich wyczerpa�, co oni zamy�laj�. Wi�c gdyby ten szpieg o nich panu nie by� doni�s�, to ja ju� u siebie zacz��em ich pisa�, a potem prezydentowi ich imiona i przezwiska spisane poda�, aby on ich panu poda� do aresztowania, poniewa� my nie mamy mocy oficer�w aresztowa�, ale �e tych oficer�w wszystkich nie zna�em, wi�c ich prosi�em do siebie, a potem by�bym pos�a� po miejsk� wart� i by�bym ich wszystkich na Ratusz jako buntownik�w zapakowa�, i zaraz prezydentowi o nich doni�s�, a je�eli do mnie przyjd�, to zapewne im tak zrobi�, jak m�wi�. A �e pan ju� wiesz o nich, to ja nie b�d� ich raportowa�, wi�c teraz rozs�d� mnie, JW Pan, je�eli ja co temu jestem winien, tylko sam pan, bo gdyby� sam nas by� o to nie prosi�, to zapewne by�bym si� mi�dzy nimi nie znajdowa�. A gdy pan nie dasz mi wiary, to pan po�lij po prezydenta niechaj on sam panu powie o tym, �e nas wszystkich imieniem pa�skim radnych prosi�, a zatem nie tylko mnie z magistratu pan mie� b�dziesz podanego, ale nawet i innych, kt�rzy r�wnie ze mn� gadaj�cych szuka� b�d� po ca�ej Warszawie, a szpiegi pa�skie, gdy nie b�d� o tym uwiadomieni, to zawsze o nas b�d� donosili oskar�enia na nas.� Gdym mu to powiedzia�, tak zaraz poszed� po drugi raport, w kt�rym ju� byli z magistratu osoby skar�one przed nim, to jest te: pan Tykiel, pan Lalewicz, pan Wulfers, kt�rzy ju� przez szpieg�w byli podanymi. Wi�c mnie on zaraz pyta�, je�eli oni tak�e od prezydenta s� o to proszeni, wi�c odpowiedzia�em, �e s� proszeni, a tak zaraz ich wyekskuzowa�em z tego oskar�enia, bo jest w samej istocie prawda, �e nam m�wi� prezydent, ale�my ani s�ysze� nie chcieli, �eby�my si� w t� pod�o�� wdawa� mieli. Tak tedy na moj� tak� ekskuz� zaraz si� przesta� gniewa� i zaraz ze mn� pocz�� gada� grzecznie, gdzie ja powiedzia�em mu, �e magistrat ju� raz przyrzek� JWPanu, �e si� nie ma czego obawia�, �e obywatele s� wszyscy a� nadto spokojni, �e tylko szulery t� niespokojno�� przy kartach og�aszaj�, ale nie obywatele, gdzie ja, widz�c go ju� w dobrym humorze, zacz��em do niego obszerniej m�wi�, �e: �Gdy JWPan 7 Dobrodziej nie przyjmiesz mojej tak sprawiedliwej ekskuzy, to ja b�d� chcia� z mymi kolegami poszuka� na prezydencie sprawiedliwo�ci, �e nas swymi s�owami zdradzi�, o co go mo�e pan nie prosi�, a on dla przys�ugi parna sam ze swego domys�u nam o to m�wi�, aby mas zdradzi�.� Gdy to us�ysza� ode mnie, zaraz mi powiedzia�, �e prezydenta sam o to prosi�, aby si� stara� o wszelk� spokojno��, i o�wiadczy� mi, �e przyjmuje moj� ekskuz�, i zaraz mnie przeprasza� za to, �e mnie tak mocno zdyfiamowa��. Wi�c kaza� przynie�� likieru i traktowa� mnie za to, i odt�d ju� nie burcza�, ale ju� mi m�wi� �WPan�, a nawet mi o�wiadczy�, �e gdy b�dziem jemu wierni w doniesieniu buntownik�w i nie b�dziem pozwala� m�wi� w Warszawie o buntach, wi�c nam deklarowa� nagrod� ka�demu, ale jak�, to tego ja nie wiem, bo je�eli nagrod� rusk�, to�my ju� j� dobrze poznali, Polaki, kt�ra nam ledwie ju� nie ko�ci� w gardle stan�a, a nawet �yczy�bym ka�demu, aby jej �aden nie pragn�� od Moskali. Wi�c potem pyta� mnie, czyli ja mam tak wiele przyjaci�, ilem ja obieca� dostawi� dla buntownik�w, ale �e to pytanie by�a ju� w do brym humorze, na co ja mu zaraz odpowiedzia�, aby mnie kaza� og�osi�, �em ja jest w areszcie, to si� zaraz dowie przez to samo, jak wiele mam swoich przyjaci�, bo ich zaraz od siebie przez okno zobaczy, czego bym mu wcale nie �yczy�, aby ich ogl�da�, ale ja, dogadzaj�c jego ciekawo�ci, stara�em si� o to, alby ich w kr�tkim czasie widzia� przed swymi oczyma. Powt�rnie pyta� mnie, abym mu powiedzia�, jak wiele narodu na moje ��danie mo�e stan��. Ja jemu odpowiedzia�em, �e je�eli mi pozwoli, to w jednej godzinie postawi� 30 000 samych tylko rzemie�lnik�w, tych, kt�rzy mnie spomi�dzy siebie na radnego wybrali, wi�c tymi s�owami tnie ma�om mu �miechu oraz z boja�ni� narobi�, bo mi czym pr�dzej kaza� p�j�� do siebie, aby po minie do niego nie przyszli, przykazuj�c mi, abym spokojnie sobie siedzia�, a tak szcz�liwiem do domu powr�ci�. O przyjacielu czytelniku! prawdziwie ci powiadam, �em tak by� kontent, jakbym si� na �wiat narodzi�, �em si� przecie� tak jemu g�adko wykr�ci� t� moj� ekskuz�, a to gadaj�cych szpiegowa�, bo gdyby nie to uwiadomienie nas, to zapewne pod �adnym pretekstem nie m�g�bym si� jemu wyekskuzowa�. a wi�c zapewne by�bym i jego, i siebie pugina�em przebi�, bom si� na to rezolwowa�, ale �e B�g i jego, i mnie od �mierci obroni�, bo mnie B�g na to jeszcze zostawi�, abym jemu da� pozna� moich przyjaci�, kt�rych chcia� widzie�, a przy tym, abym mu si� da� dobrze we znaki, aby pami�ta�, co to jeden szewc polski mo�e zrobi�, kt�ry zapewne tak w ciele, jak w duszy jedno z nim znaczenie mie� mo�e. Ale, o jak wiele jest dumnych despot�w, kt�rzy w swej �lepocie zostaj� i wynios�o�ci, �e nigdy sobie tego nie wystawiaj� przed oczy, �e jego mo�e najmizerniejszy cz�owiek tak mocno zwyci�y�, �e przed nim i za Czarne Morze ucieka� by musia�; a dlaczego? bo mu tak w ciele, jak w duszy r�wnym zostaje; ale �e tego sobie �aden despota nigdy me wystawia, aby m�g� by� od mizernego zwyci�ony, wi�c ni�ej zobaczemy, jak to on przede mn�, szewcem, z Warszawy ucieka� musia�. A cho� mu jego sama powaga nie dozwala�a ucieka�, 8 a przecie� o nie] zapomnia� i sam nawet, bez asystencji, tak dobrze przede mn� zmyka�, �e a� si� aa nim kurzy�o, aby go szewc nie dogoni�: boby zapewne musia� tak przede mn� dr�e� i przed moj� cnot�, kt�ra si� we mnie znajduje. Ale dosy� ju� o tym, p�jdziemy do dalszego mego przygotowania do rewolucji, kt�ra by�a takim sposobem przeze mnie przygotowan� na Moskali w ten spos�b. Gdym powr�ci� od Igelstr�ma do siebie, tak zaraz przyszed� do mnie ks. Meier, ten sam, kt�ry mnie zaprowadzi� do tych niby to na poz�r patriot�w, przez kt�rych ja by�em oskar�onym, wi�c zaraz mi�dzy sob� u�o�yli�my przysi�g�, aby�my wszystkie nasze zwi�zki mieli pod przysi�g�, aby�my si� nie zdradzali, tak jak dot�d si� znajdowa�o, poniewa� szpieg�w natenczas Igelstr�m mia� z ok�adem do 500, kt�rzy poczciwych i dobrze my�l�cych patriot�w zdradzali, wi�c dlatego nast�puj�c� przysi�g� u�o�yli�my: �Ja N.N. przysi�gam obecno�ci Boga i ca�ego �wiata, i Narodowi tudzie� Ko�ciuszce, Najwy�szemu Naczelnikowi Si�y Zbrojnej Narodowej, jako wiernym obro�c� mojej ojczyzny b�d� i na ka�dy moment do obrony stan�, ordynansom jego pos�usznym b�d� i wszystkie rozkazy najsprawiedliwiej wykonywa� b�d�, krzywd� �adnemu obywatelowi w tej rewolucji nie zrobi� ani drugim zrobi� nie dopuszcz�, z sekretu zwi�zku tera�niejszego mnie powierzonego nie wydam ani go te� przed przemoc� nie oskar��, przyjaci� moich do zwi�zku tego doprowadza� b�d� i sposob�w najwi�kszych do zacz�cia rewolucji szuka� b�d�. A je�eliby kt�ry ze zwi�zku naszego od przemocy do aresztu by� wzi�ty, natychmiast m�ci� si� na nieprzyjacielu b�d�, w zacz�ciu tej rewolucji najm�niej stawa� b�d� i do ostatniego momentu obro�c� mojej ojczyzny by� nie przestan�, a gdybym ze zwi�zku tego mia� kogo zdradzi�, to �mierci najhaniebniejszej podpada� w ka�dym miejscu chc�. Tak mi, Panie Bo�e w Tr�jcy �wi�tej Jedyny, dopom� i niewinna Syna jego m�ko �wi�ta, Amen.� Ta przysi�ga by�a dla samych wojskowych, a dla cywilnych by�a ju� nie z tymi obowi�zkami, jakie si� tu znajduj�. Wi�c nam ka�dy wprz�d przysi�g� wykona�, nim si� mia� dowiedzie� o naszym zamiarze; tak�e imi� i przezwisko swoje w rejestr wpisa� musia�. Wi�c to nasze rozpocz�cie by�o w p�czwartej niedzieli przed zacz�ciem rewolucji. Tak tedy ja z tym ksi�dzem Meierem wzi�li�my Boga na pomoc i zaraz starali�my si� szuka� przyjaci� do rozpocz�cia naszych zamys��w; wi�c ja stara�em si� o rzemie�lnik�w do tej konspiracji, a ksi�dz Meier stara� si� o znaczne osoby, kt�rych bardzo w kr�tkim czasie znale�li�my ich szanowne serca, gdy nam prawie �aden nie odm�wi�, ale si� ca�ym sercem deklarowa�. Wi�c ja, gdym ju� starszych cechowych serca ich pozyska�, na kt�rych by�em zapewniony, �e mnie sekretu pewnie dotrzymaj�, wi�c zaraz zaprosi�em ich do siebie na rozpocz�cie naszej sesji. Gdy si� do mnie zeszli, zaraz naradzili�my si� z sob�, dali�my sobie s�owo honoru, �e si� (ka�dy z nich usilnie b�dzie stara� wsp�braci swoich przyci�gn�� do konspiracji, przysi�gli�my sobie, �e si� do ostatniego momentu broni� b�dziemy, bo ka�dy obywatel w najwi�kszym sposobie by� udr�czony przez 9 podatki, kt�re na nas komisja kwaternicza wyznaczy�a na wyp�acanie si� za kwaterunek na Moskali, czego�my d�u�ej znie�� tak wielkiego obci��enia nie mogli, bo w�a�nie co�my tylko z pracy r�k naszych zarobili, to na samych tylko Moskali ledwie nam wystarczy� mog�o, kt�rzy nas egzekucjami zawsze dr�czyli. To udr�czenie przymusi�o ka�dego obywatela do pr�dkiego zacz�cia rewolucji, gdy�my coraz wi�cej boja�ni� i strachem od Moskali nape�nieni byli, bo nam te pogr�ki od nich czyni�y wielk� niespokojno��, gro��c nam zawsze tymi s�owy, ze gdy Polaki b�d� otrzymywa� zwyci�stwo nad Moskalami, �e si� ju� w Warszawie utrzyma� nie b�d� mogli, to nam deklarowali najprz�d nas zrabowa�, a potem od ko�ca do ko�ca mieli nam Warszaw� zapali� i arsena� nam ca�y zabra� mieli, aby si� Polaki nie mieli czym broni�. P�niej jeszcze nam bardziej grozili, bo gdy obywatele przysposabiali si� na �wi�ta wielkanocne w szynki, to nam Moskale perswadowali, aby�my ich nie kupowali, powiadaj�c nam, �e z nas samych na Wielkanoc Moskale zrobi� szynki; wi�c pytam si� tu ka�dego, niech mi odpowie, je�eli te pogro�by dla nas, obywateli, nie by�y dosy� okropne, czyni�c z nas, niewinnych ludzi, tak wielkie ur�ganie, na kt�re�my Moskalom nie zas�u�yli. Lecz nie na tym koniec szydzenia z nas, ale zobaczemy ni�ej, jaka kara na nas, niewinnych ludzi, wyznaczon� by�a, gdy�my w Wielk� Sobot� mieli si� sta� krwaw� ofiar�, wychodz�c z ko�cio��w po rezurekcji, a to w sposobie takim, �e wydany by� uniwersa� w Warszawie, aby o godzinie 7 w wiecz�r wszystkie kamienice, pa�ace i dworki by�y pozamykane, aby nikt nie wa�y� si� chodzi� po ulicach pod kar� siedzenia w kozie, gdyby si� mia� kto odwa�y� p�j�� przez ulic�, a chocia�. Jeszcze dzie� by�, przecie� na to wcale nie zwa�ali, ale zaraz ronty jak moskiewskie, tak i polskie chodzili i ludzi chodz�cych po ulicach do kozy brali, a to dlatego, aby tym snadniej mogli nam arsena� zabra�, bo zapewne nasze wojska b�d�ce w Warszawie nie mog�yby si� �adnym sposobem Moskalom obroni�. Wi�c jednak si� jeszcze Moskale posp�lstwa obawiali, ale na pr�b� zrobili fa�szywy alarm, pr�buj�c ludzi, je�eli po wysz�ych uniwersa�ach, kt�ry by� zabraniaj�cy chodzenia po ulicach, a nawet cho�by si� gdzie pali�o, aby broni� nie chodzili. Wi�c gdy ta pr�ba by�a od Moskali zarobiona, udaj�c, �e si� na ko�cu Warszawy browar pali�, cho� wcale prawda nie by�a, wi�c posp�lstwo nie zwa�ali na wydany uniwersa� przez marsza�ka policji. Wi�c Moskale starali si� przekupi� hetmana O�arowskiego, aby wyda� rozkazy do komendant�w wojskowych, aby ze swych komend �o�nierzy nie puszczali, chc�c os�abi� i zmniejszy� wszystkie komendy, aby nie byli w stanie obronienia arsena�u warszawskiego. Wi�c hetman O�arowski, b�d�c wierny s�uga moskiewski, a zdrajca swojej ojczyzny, b�d�c przekupionym od Moskali, kaza� rozpu�ci� dwie cz�ci �o�nierzy, a cho� ich i tak ma�o by�o, a tylko jedn� cz�� zostawi� do strze�enia arsena�u. Nie koniec na tym: hetman O�arowski, wierny s�uga moskiewski, a zdrajca swojej ojczyzny, wyda� komendantom takie ordynanse, aby wraz z Moskalami, gdy si� alarm zacznie w Warszawie, lud niewinny wybili, jak si� ni�ej oka�e, kto nas o tym ostrzeg�. 10 Ot� to pi�kny obro�ca ojczyzny! Nie dosy� ma tym, �e na rozszarpanie kraju podpisa�, ale jeszcze pragn�� niewinnej krwi rozlewu z niewinnego ludu � a nawet nam takich jak on obro�c�w, czyli raczej zdrajc�w, natenczas w Warszawie wcale nie brakowa�o. Wi�c tym �o�nierzom, kt�rzy byli rozpuszczonymi do naszych regiment�w, w Warszawie nie da� si� im znajdowa�, gro��c im, �e ich ka�e do kozy pakowa�, je�eli si� b�d� w Warszawie znajdowa�, a to dlatego, �e Moskale po wszystkich traktach stali i tych biednych rozpuszczonych �o�nierzy id�cych po drogach �apali i do swoich pu�k�w odsy�ali. Jednym s�owem, mo�na m�wi�, �e by� dobrym hetmanem Moskalom, ale nie Polakom, bo im szczere dawa� dowody ze swego urz�du; my jednak obywatele i oficerowie, jak mogli�my, po k�tach utrzymywali�my rozpuszczonych �o�nierzy, kt�rzy nam byli wielk� pomoc�, a nawet do asystencji samemu hetmanowi si� przydali; ale ju� do�� o tym zdrajcy, bo mi si� pisa� nie chce o jego pi�knym przyk�adzie. P�jd�my teraz do drugiego zdrajcy, podobnym jego zas�ugom dla naszej mi�ej ojczyzny. Gdy si� nam przybli�a�y �wi�ta wielkanocne, do kt�rych ju� tylko by�o p�torej niedzieli, wi�c biskup Kossakowski poda� Igelstr�mowi na wybicie ludu spos�b taki: aby pos�a� do biskupa zarz�dzaj�cego duchowie�stwem w Warszawie, i�by on rozkaza� duchownym po wszystkich ko�cio�ach mie� o jednej godzinie nabo�e�stwo, a to, aby si� zacz�o o godzinie 8 w wiecz�r, a to dlatego, aby podczas nabo�e�stwa Moskale, wpad�szy niespodzianie, arsena� nam zabrali, a gdyby si� ju� nabo�e�stwo zacz�o, tak zaraz Moskale mieli otoczy� armatami wszystkie nasze ko�cio�y i z tymi lud�mi b�d�cymi w ko�cio�ach. Wi�c gdyby si� alarm zacz�� mia�, tak naturalnie ludzie, b�d�c pog�osk� przestraszeni, byliby chcieli hurmem z ko�cio��w wychodzi�, wi�c natenczas Moskale mogliby wy�mienicie wybi� wszystkich ludzi. Ten projekt biskupa Kossakowskiego z wielkim uszanowaniem Igelstr�m przyj��, a nawet �adnej regatywy na niego tnie da�, ale zaraz rozkaza� uniwersa� duchowie�stwu wyda�, aby ludziom zawczasu by� publikowanym, �e rezurekcja o godzinie 8 w wiecz�r po wszystkich ko�cio�ach razem b�dzie. Na czym si� Igelstr�m i ten rozumny biskup Kossakowski mocno zawiedli, bo B�g nie chcia� mie� tak raptownej chwa�y, kt�ra by zapewne nape�niona krwi� by�a. Uwa� tu ka�dy, jak ten zdrajca biskup chcia� pi�kn� pami�tk� w Polsce zrobi�, gdy nawet natenczas gwardia koronna do asystencji prawie wszystka posz�a do fary, wi�c takim sposobem Moskale byliby bardzo snadnie arsena� zabrali, bo kt� by go broni� by�, gdyby gwardia by�a w ko�ciele, a nawet i �o�nierzy b�d�cych u fary by�oby im bardzo snadno, Moskalom, nie tylko wybi�, ale nawet ich zdezarmowa�, a potem mogliby z ludem, co chc�, zrobi�. Ten biskupa Kossakowskiego spos�b niema�o mam zrani� serca, gdy�my si� o nim dowiedzieli, �e duchowna osoba, a przecie� nic nie zwa�a� na tak wielk� rzecz, kt�ra by si� sta�a w �wi�tnicy Bo�ej przez jego doradzenia dla naszych nieprzyjaci�. Ten, m�wi�, biskup zdrajca, kt�ry tylko wtenczas przyje�d�a� do Polski, kiedy mia� podpisa� na rozbi�r kraj polski, tan to biskup, kt�ry ju� sam 11 pope�ni� zab�jstwo, bo niewinnych bernardyn�w wybi� kaza� w �wi�tnicy boskiej, kt�ra krew niewinna ich zapewne wo�a�a o pomst� na niego do Boga, wi�c dope�ni� on swojej miarki przez ten spos�b, kt�ry poda� na obywateli warszawskich. Bo ja na niego najmniejszego projektu nie uk�ada�em, a przecie� potrafi�em go kaza� z intryg� pos�a� do g�ry za to, �e oszuka� tron, oszuka� senat, oszuka� i ksi�y, a nie wiedzia� o tym, �e jeden szewc warszawski zwyci�y, a nawet w�wczas tych, kt�rym wsp�braci pozabija� kaza�, jak ni�ej zobaczemy, jak� �mierci� gin��. Ale dosy� ju� i o tym pi�knym pra�acie, a teraz zobaczemy, jak my robili nasze przygotowanie do rewolucji. Gdy ju� mia�em wszystkich starszych cechowych, tak zaraz obowi�zek w�o�y�em na mich, aby si� ka�dy z nich stara� gospody rzemie�lnik�w zjedna� ich serca, aby nam byli do obrony, a my z ks Meierem i z Neckim, sprowadzi�em na sesj� w niedziel� 13 IV samych tylko oficer�w, kt�rzy nam ka�dy z nich przysi�g� wykona� musia�, l�kaj�c si�, aby mnie powt�rnie nie wydano, ale B�g nam dopom�g�, �e si� sekret nasz nie wyda�, a cho� u mnie na pierwszym pi�trze sta� porucznik moskiewski, a przecie� on o niczym wcale nie wiedzia�, a cho� u mnie na trzecim pi�trze nasze sesje si� odprawia�y przez ca�e p�czwarte niedzieli co dzie�. To jest prawda, �e�my zawsze w nocy je mieli, ale jednak by�o si� czego obawia�, a osobliwie mnie, aby ktokolwiek nie wyda�. Wi�c gdy si� nam czas zacz�cia zbli�a�, jak na z�o�� nie mieli�my �adnego jenera�a ani te� pu�kownika, kt�ry by stan�� na czele wojskowym, tylko mi�dzy sob� mieli�my dw�ch sztabsoficer�w, a tylko sami subalterni oficerowie byli do tej rewolucji. Tak�e ja nie mia�em od obywateli takiego, kt�ry by stan�� na ich czele, wi�c wys�ali�my rotmistrza P�gowskiego, kt�ry by� zaufany u obywateli warszawskich, poniewa� ju� by� prezydentem, aby si� on podj�� stan�� na czele ludu cywilnego; ale �e si� tego urz�du niepewnego podj�� nie chcia�, l�kaj�c si�, aby nie by� przed Igelstr�mem wydanym, bo w prawdzie by�o si� czego obawia�, a cho� Widzieli�my jego wspania�� i m�n� dusz�, kt�ry i sam zapewne oczekiwa� na jakie zdarzenie rewolucji. Tak �e wys�ali�my spomi�dzy siebie majora Zaydlica i kapitana Mycielskiego do Haumana, pu�kownika z regimentu Dzia�y�skiego, prosz�c go, aby stan�� wojskowym na czele. Wi�c ten pu�kownik nasz tylko nam tyle powiedzia�, �e gdy si� zacznie rewolucja, to zapewniam was, �e nie b�d� bi� swoich, ale Moskali. Nie m�wi� do nas nic wi�cej boj�c si�, aby nie by� wydanym, bo zapewne by�by odes�any do swego jenera�a Dzia�y�skiego, kt�ry od Moskali by� ju� wzi�ty w niewol� i odes�any by� do Kijowa, a to �e by� wielkim patriot� � wi�c si� by�o czego obawia�. Gdy�my nie mogli dosta� naczelnik�w jak dla wojskowych, tak i dla cywilnych, wi�c niema�o nas to obesz�o, ale ju� �adnym sposobem nie mogli�my d�u�ej odw��czy�, bo si� nam ju� czas zbli�a� do zacz�cia, nie chc�c czeka�, a� Moskale wprz�d zaczn�, bo ju� ostatni tydzie� ten przed Wielkanoc� by�, na kt�ry Moskale z wielk� niecierpliwo�ci� oczekiwali, chc�c, aby jak najpr�dzej mogli sw�j zamys� dope�ni�. Wi�c tu musz� odkry� wprz�d ten sekret, o kt�rym 12 ja si� dowiedzia� i przez kt�ry przyspieszenie naszej rewolucji by�o pr�dsze ni� moskiewskie, a to takim sposobem. Mia�em ja znajomo�� z oficerem moskiewskim, kt�ry by� przy kancelarii Igeistr�ma, z kt�rym ja cz�sto gorza�k� pija�em, gdy�my si� z sob� zobaczyli; wi�c ten oficer przyszed� do mnie w dzie� wtorkowy [15 IV] z rana trzewiki dla swojej kochanki kupowa�, a kupiwszy one, tak zaraz mnie m�wi�, abym ja zabra� �on� i dzieci, i co lepszego z rzeczy i wyjecha� z Warszawy cho� na dwie niedziel. Ja, b�d�c ciekawym, zaraz go pyta�em, dlaczego mi ka�e wyjecha�. A� mi zacz�� opowiada� t� pi�kn� anegdot�, �e w Wielk� Sobot� w Warszawie b�dzie wielka rze� z nami, na co ja jemu odpowiedzia�em, �e ja o tym pierwszy raz s�ysz�, aby to nast�pi� mia�o. Ten poczciwy oficer zacz�� mi opowiada� dokumentnie, jakim sposobem Moskale maj� nam arsena� zabra� i wojsko b�d�ce w Warszawie zdezarmowa�, i ludzi broni�cych arsena�u wybi�, a gdyby im si� ta sztuka nie uda�a, �eby arsena�u nie mogli dosta�, to mieli ordynans taki, aby Warszaw� zapali� i co mo�na b�dzie, wprz�d zrabowa�, a potem z niej wymaszerowa�. Wi�c najprz�d pyta� mi� ten oficer, czyli ja wiem o tym, �a rezurekcja po wszystkich ko�cio�ach ma by� o jednej godzinie, na co ja jemu odpowiedzia�, �em ja o tym s�ysza�, ale nie wiem dlaczego. Wi�c on mnie powiedzia�, �e dlatego bo wtenczas wszyscy ludzie p�jd� do ko�cio�a na nabo�e�stwo, drugie, �e gwardia zaci�gnie pod�ug zwyczaju do fary, wi�c wtenczas Moskale mieli wszystkie ko�cio�y z armatami otoczy� i nikogo z ko�cio�a nie wypu�ci�, p�ki by arsena�u nam nie zabrali albo te� nie zrabowali, a dla lepszej wiary kaza� mi p�j�� upatrywa� armat, kt�re ju� poblisko�ci ko�cio��w ukryte by�y, i powiedzia�, w kt�rych miejscach s� zachowane, mad czym ja si� bardzo zadziwowa�em Chc�c od niego wi�cej wyczerpa�, pos�a�em mu jak najpr�dzej po likier za tak wielki sekret, kt�ry mi on odkry�, wi�c gdy�my si� po par� kielich�w napili, a� on mnie ca�� istot� odkry�, jakie tylko sposoby mieli podane od naszych Polak�w do zniszczenia nas w Warszawie. Ot� mi powiedzia�, �e ten spos�b poda� Igelstr�mowi biskup Kossakowski wzgl�dem ko�cio��w, drugie powiedzia� mi, �e hetmani O�arowski wyda� polskim komendantom ordynans, aby nar�d wraz z Moskalami bili, o czym my natenczas jeszcze nie wiedzieli, dopiero od tego oficera. Tak�e powiedzia� mi, �e na Pradze na nas sze�� skrzyni�w no��w �o�nierze w trzonki osadzaj� i one zaraz ostrzyli. Tak�e mi powiedzia�, �e Igelstr�m kaza� robi� drewniane tabakierki na kszta�t p�trojak�w, kt�re w �rodku mia�y mie� z laku piecz�cie i mia�y by� niekt�rym osobom polskim w Warszawie rozdawane, aby te osoby za pokazaniem tych znak�w �adnej szkodzie nie podpada�y. Tak�e mi powiedzia�, �e w Warszawie by�o natenczas Moskali 8000, kt�rzy nawet dla niepoznania ukrytymi byli, aby si� Polacy na tym nie poznali. Wi�c to jest ca�a istota, kt�r� my potem doznali, �e mnie prawd� co do s�owa powiedzia�, wi�c ja temu oficerowi nie tylko �em mu za ten sekret podzi�kowa�, ale nawet wieczn� dla niego zapisz� wdzi�czno��. Bo mnie zostawi� �ycie przez swoje �askawe ostrze�enie i przez to przyspieszy� nam pr�dzej zacz�cie naszej rewolucji. 13 Bom ja, skorom si� z nim po�egna�, tom zaraz jak najpr�dzej da� zna� wsp�braciom moim, kt�rzy do zwi�zku tego zacz�cia nale�eli, i zaraz prosi�em ich na ostatni� sesj�, kt�r� my mieli�my w koszarach artylerii, bo u mnie na tak wielkie zgromadzenie os�b miejsca obszernego nie by�o. Wi�c ja i 8 oficer�w zaraz pojechali�my upatrywa� po Warszawie tych moskiewskich armat przy ko�cio�ach ukrytych, o kt�rych mi ten oficer moskiewski powiada�. Wi�c my je tak znale�li, jak on m�wi�, �e by�y w kamienicach blisko ko�cio��w ukryte, co ju� dla nas by�o pierwszym dowodem jego prawdy. Drugie: zaraz prosi�em oficer�w naszych, aby si� starali dowiedzie� o tym Ordynansie, je�eli to prawda, �e mia� by� ju� od hetmana na nas wydany, o czym jeszcze nasi oficerowie nie wiedzieli. Wi�c zaraz poszli do komendanta i tak go mocno prosili, �e im si� �adnym sposobem wyekskuzowa� nie m�g�. Wi�c musia� go im da� do przeczytania, co za rozkazy w nim by�y, lubo to niby w sekrecie im by� przeczytany, ale�my zaraz musieli ka�demu o nim powiedzie�, aby�my tym bardziej energi� wszystkich wzruszy� mogli. W samej istocie, gdy�my ten ordynans przed drugimi og�osili, to nam bardzo wiele os�b przyby�o do zwi�zku naszego, bo ka�dy by� boja�ni� nape�niony widz�c, �e to nie �arty. Wi�c takim sposobem dowiedzieli�my si� istotnej prawdy, kt�ra si� sprawdzi�a, co ten moskiewski oficer powiedzia�, a nawet i te sze�� skrzyni�w no��w, kt�re by�y na Pradze na nas, i te�my p�niej dostali, i co tylko mnie powiedzia�, to wszystko jak najwi�ksza prawda by�a. Wi�c gdy nam si� zbli�a� wiecz�r, tak zaraz oficerowie zeszli si� do koszar na sesj�, wi�c ja tak�e a sob� sprowadzi�em cechowych majstr�w pryncypalniejszych cech�w na t� sesj� ju� ostatni�, kt�ra by�a w dzie� wtorkowy 15 IV. Tam id�c na ni�, nie szli�my razem, tylko po trzy osoby, i nie jedn� ulic�, tylko kilkoma dla niepoznania, aby�my si� nie wydali. Wi�c t� ostatni� sesj� mieli�my u porucznika Kubickiego, na kt�rej to szcz�liwie si� um�wili, a nawet sobie przysi�gli, �e niezawodnie we czwartek 17 IV szcz�liwie zaczniemy. Wi�c zaraz wyznaczyli�my sobie normaln� godzin�, to jest 4 z rana, na kt�r� ju� wszyscy zbrojno oczekiwa� mieli�my. Na tej sesji zaraz u�o�yli�my instrukcj� dla majstr�w cechowych, na kt�rych ulicach sta� mieli ju� z broni�, a �e jeszcze nie by�y prochy z prochowni do do��w przeniesione, wi�c wyznaczyli�my sobie kapitana Roppa, drugiego kapitana Linowskiego, aby swoimi �o�nierzami w nocy prochy zachowali, bo�my si� l�kali, aby nam ich Moskale nie zapalili. Tak tedy po sko�czonej sesji po�egnali�my si� z sob� i rozeszli�my si� do dom�w swoich, i ju� ka�dy my�la� o uzbrojeniu si� jak najlepszym do zacz�cia rewolucji, a �e nie mieli�my do zacz�cia naczelnik�w, wi�c oficerowie w ka�dym swoim regimencie starszego w randze oficera obrali, ale z tych, kt�rzy do naszej konspiracji nale�eli, poniewa� �aden z wielkich oficer�w wdawa� si� do tej rewolucji nie chcieli. Jedni to czynili z boja�ni, aby nie byli wydanymi, a drudzy bali si� prochu moskiewskiego pow�cha�, bo brzydko nim pod nos kadzili, a u nas tch�rz�w nie braknie, kt�rzy tylko do rangi jak najwi�kszej to si� cisn�, a do wojny to si� 14 czyni� chorymi albo te� uciekaj� od niej. A poniewa� ci oficerowie, kt�rych z ka�dego regimentu bywa�o na sesjach po trzy osoby, i to coraz inszych, bo dla szczup�ego u mnie miejsca wi�cej bywa� nie mog�o, ale ci oficerowie powr�ciwszy do swoich regiment�w zaraz swoim kolegom opowiedzieli, co�my finalnie mi�dzy sob� zdecydowali, wi�c ci oficerowie z ostatniej sesji zaraz z sob� wzi�li instrukcje, kt�rymi p�j�� mieli ulicami na Moskali, bo�my ich cho� po trosze, to jednak we wszystkie ulice rozdysponowali�my, aby lud by� przy nich �mielszy. Wi�c ci oficerowie, powr�ciwszy do siebie z sesji, tak zaraz drugim opowiedzieli i mi�dzy sob� komendant�w obrali, i przysi�g� mi�dzy sob� wykonali, wi�c przez �rod� 16 IV uczynili wszelkie przygotowanie na czwartek do bitwy. Tak tedy ja biedny nie mia�em nikogo, co by stan�� od posp�lstwa na czele, wi�c przysz�o md do tego, �e mnie oficerowie przymusili, �em si� musia� rezolwowa� i by� powodem ca�ej rewolucji, lubo mi to by�o bardzo trudno si� odwa�y�, ale i c�em mia� robi� nie znaj�c �adnej taktyki? Bo natenczas rozumia�em, �e to tylko sama taktyka nieprzyjaci� wybi� mo�e, ale jak widz�, �e to wcale jest nieprawda, bo nam ci si� z taktyk� pochowali, a tylko my bez taktyki zostali, wi�c i ja by�em przymuszony poszuka� taktyki owego Rzymianina brata szewca, kt�ry zapewne wi�cej taktyki nad swoje kopyta nie zna�, tak jak i ja, a nieprzyjaci� pogr��y�, wi�c i ja si� w�a�nie takim samym sposobem na to dowodzenie odes�a�. Wi�c gdy mi B�g da� doczeka� �rody, tak zaraz naprz�d uczyni� rachunek sumienia przez spowied�, na t� sam� intencj�, aby nam B�g dopom�g� szcz�liwie zacz�� i sko�czy�, lubo to jest wielk� prawd�, �e B�g nie kaza� zabija� bli�niego, ale c� robi� by�o, gdy nieprzyjaciele i tak dobrze o naszej sk�rze my�leli, �e podobno by�aby si� w ca�o�ci na nas nie zosta�a, a tak musia�em si� rezolwowa�, bo gdy minie mo�e bez �adnego skrupu�u nieprzyjaciel drze� cho� i ze sk�ry, a za c� ja nie mam bi� najezdnik�w? Wi�c po uczynionym nabo�e�stwie zaraz z oficerami cechowych wszystkich starszych wizytowa�em oddaj�c ka�demu z nich instrukcj�, aby wiedzia�, na kt�rej ulicy mia� stan��, opowiadaj�c im godzin� normaln�, tak�e, aby ka�dy s�ucha� wystrza�u z armat, kt�ry na znak zacz�cia mia�by�dany, wi�c wtenczas alby ju� ka�dy nieprzyjaci� nie �a�owa� i tak si� te� sta�o, �e ka�dy nawet nie spa� oczekuj�c na znak wystrza�u Tak tedy to nasze wizytowanie ledwie�my na godzin� 11 w nocy sko�czyli, poniewa� ka�demu trzeba by�o jak najdok�adniej opowiedzie�, aby wiedzia�, co ma robi�, a niekt�rych, co�my ich w domu nie zastali, wi�c musieli�my do nich i po kilka razy je�dzi�, aby koniecznie by� uwiadomionym o tym zacz�ciu naszym. Wi�c gdy powr�ci�em do koszar oznajmuj�c drugim oficerom, kt�rzy tam na nas oczekiwali chc�c si� od nas dowiedzie�, z jak� obywatele przyj�li ch�ci� te nasz� instrukcj�, ale gdy�my im powiedzieli, �e od nas bardzo dobrze przyj�li i prawie bez �adnej ekskuzy, to prawdziwie, �e im serca przyros�o od wielkiego ukontentowania. A �e jeszcze nie mieli�my �adnego porozumienia z u�anami kr�lewskimi, poniewa� dopiero przymaszerowali do Warszawy, a 15 nawet kr�lowi zaraz przysi�g� na wierno�� wykonali, wi�c wprawdzie Bali�my si� im zwierzy� naszego sekretu, aby nas nie wydali z niego, ale jednak B�g da� mi tyle �mia�o�ci, �em ich w ten sam wiecz�r o godzinie 12 na nasz� stron� przem�wi�, jak ni�ej zobaczymy, �e mi si� dobrze uda�o. Tak tedy w koszarach z oficerami jeszcze�my z sob� si� naradzali, bo nam brakowa�o koni do ci�gnienia armat, ale im doradzi�em, �e konie od kar�w by�y u intendenta karowego pr�ne, kt�re my mogli�my zawsze ich wzi��, a by�o ich par 60, wi�c na nie zrobili�my pami��, �e skoro zacznie si� rewolucja, to je wzi�� mo�emy. Wi�c ja przy po�egnaniu z oficerami zaraz m�wi�em, aby dali dostatkiem �adunk�w, abym mia� dla obywateli. Wi�c zaraz pos�ali ze mn� dw�ch oficer�w do cekhauzu, bo tam ju� by� taki oficer, kt�ry od nas mia� dyspozycj�, aby posp�lstwu bro� i amunicj� rozdawa�. Wi�c ci dwaj oficerowie wynie�li mnie z cekhauzu sze�� tysi�cy �adunk�w i ska�ek do broni, te �adunki i ska�ki mia�em w chustkach [powi�zane, kt�re z sob� wzi��em do karety. Te wioz�c do siebie, po drodze przed ko�cio�em Sw. Tr�jcy spotka�em z rontem jad�cych u�an�w kr�lewskich. Ja widz�c oficera na koniec jad�cego z �o�nierzami zawo�a�em do niego, �e ja mam bardzo wa�ny interes, i prosi�em na butelk� wina. Oficer ten zacz�� mi si� wymawia�, �e jedzie z rontem, ale ju� nazad powraca�, tak przecie� go uprosi�em, �e ze mn� na wino poszed�, a �o�nierzy do siebie odes�a�, tylko swego konia da� memu stangretowi potrzyma�. Wi�c gdy przyszli�my na wino, tak zaraz nalawszy w szklank� wina i wypi�em do niego, i jemu nalawszy odda�em, i zaraz zacz��em do niego m�wi� tymi s�owy: �Mo�ci dobrodzieju! wiem, �e jeste� obro�c� ojczyzny naszej, bo jeste� polski �o�nierz, wi�c racz mi powiedzie�, je�eli wiesz o tym, �e dnia jutrzejszego maj� nam Moskale arsena� zabra� i �o�nierzy naszych zdezarmowa� lub te� onych wybi�, lub te� Warszaw� z nimi zapali�. Wi�c WPanu dobrodziejowi donosz�, �e my, posp�lstwo, determinowani jeste�my, �e arsena�u i naszych �o�nierzy wszystkimi sposobami do szcz�tu broni� b�dziemy, a zatem nios� moj� pro�b� do WPana dobrodzieja, aby� mnie powiedzia� o tym, je�eli ju� jeste�cie uwiadomieni lub te� nie, poniewa� my z garnizonem b�d�cym w Warszawie jeste�my w jednym z sob� porozumieniu, a tylko nam jeszcze WP dobrodzieja do siebie brakuje, aby�cie nam stan�li w obronie naszego arsena�u, bo jeszcze nie mamy z Wa��panami �adnego porozumienia, a ju� dnia jutrzejszego jest dzie� na to umy�lnie determinowany u Moskali na nas � za czym ja imieniem obywatelskim upraszam WPan�w dobrodziej�w, aby�cie nam stan�li do pomocy na odparcie nieprzyjaci� naszych, aby�my tak wielkiej ha�bie nie podpadali w Europie, aby�my ten klejnot drogi arsena�u utraci� mieli.� Wi�c ten porucznik od u�an�w kr�lewskich, gdy to ode mnie us�ysza�, tak najprz�d mnie zapyta�, com ja za jeden, aby wiedzia�, jak ze mn� ma m�wi�, i gdzie ja mieszkam. Wi�c ja jemu odpowiedzia�em, �e jestem mieszczanin i �e mieszkam w Rynku naprzeciwko klatki. Powt�rnie si� pyta�, jak ja si� nazywam, wi�c ja jemu odpowiedzia�em, �e si� nazywam Ignacy Zab�ocki � lubo to jak jedno, tak drugie nieprawd� jemu powiedzia�em, bom ja mieszka� na 16 Dunaju, a przezwisko moje nie Zab�ocki, ale Kili�ski Jan nazywa�em si�, boj�c si� jego, aby mnie wyda�, gdyby ju� wiedzia� imi� i przezwisko moje. Ale gdym mu to powiedzia�, tak zaraz mnie da� r�k� na znak swego humoru, �e tego momentu pojedzie do korpusu swego i o tym uwiadomi wszystkich oficer�w swoich, aby byli w pogotowiu do rewolucji, i zaraz przed Bogiem palec na palec za�o�y�, �e nam szczerze dopomaga� b�d�, gdy to i o nich tak dobrze chodzi�o, jak i nas, bo gdyby nie byli o tym uwiadomieni, wi�c by bardzo snadno wpadli w r�ce nieprzyjacielskie. Ten oficer m�wi� do mnie zaraz te s�owa: �Obywatelu! b�d� o nas przekonany, �e lubo�my kr�lowi przysi�g� wykonali na wierno��, ale jak widz�, �e nas kr�l na to sprowadzi�, aby�my tu bro� przed inieprzyjacielem z�o�yli, czego z nas �aden tej krzywdy sobie zrobi� nie damy, wolemy si� ryzykowa� na �mier�, ani�eli i�by�my mieli by� zdezarmowani publicznie w stolicy. Wi�c my z wami staniem do obrony naszej ojczyzny, bo ju� dosy� pogardy od Moskali cierpiemy, a zatem raz urodzi�em si� i raz dla mojej ojczyzny niech umieram. Wi�c prosz� ci�, obywatelu, aby� mnie pan w tym obja�ni� m�g�, aby�my wiedzieli, gdzie si� mamy uda�, gdy si� zacznie rewolucja, i o kt�rej godzinie.� Wi�c ja widz�c go dosy� gorliwie m�wi�cego do minie, a zaraz jego tak dok�adnie uwiadomi�em, �e gdy si� dzie� zrobi, aby ju� konie mieli w pogotowiu i �eby si� do �o�nierzy Mirowskich, do kt�rych najbli�ej, mieli, kt�rzy ju� s� w pogotowiu do bitwy, i aby si� razem z nimi trzymali, je�eli nie chc� by� od Moskali zdezarmowani. Ale mu jednak ba�em si� powiedzie� o godzinie, kt�rej zacz�� mamy. Ten poczciwy oficer za t� przestrog�, kt�r� ja mu da�em, o�wiadczy� nie�mierteln� wdzi�czno��, deklaruj�c by� jak najraniej u mnie, lecz to jego o�wiadczenie bytno�ci u mnie mocna mnie przerazi�o, l�kaj�c si�, aby mnie nie wyda�. Wi�c wypiwszy wino po�egnali�my si�z tym przyrzeczeniem mi, �e zaraz to wszystko drugim opowie i �e ju� od tego momentu b�d� w pogotowiu do rewolucji. Wi�c ja wsiad�em do karety i przyjecha�em o godzinie 1 do siebie, tak tedy wybra�em �adunki z karety i pownosi�em je do siebie. Wi�c zaraz wzi��em papieru i napisa�em testament dla �ony i dzieci moich, chc�c im porz�dek uczyni� z maj�tku mego, aby si� po �mierci mojej matka z dzie�mi nie k��cili, a tak zrobiwszy podzia� mi�dzy �on� i dzie�mi, po�o�y�em go �onie na po�cieli, aby obudziwszy si� jego sobie przeczyta�a. Gdy godzina 3 wybi�a, tak zaraz �pi�cych u mnie ludzi z ok�adem 200 obudzi�em, kt�rzy si� na noc do mnie poschodzili, aby ju� oczekiwali na wystrzelenie z armaty, a ja wzi��em w jedn� serwetk� �adunki, a w drug� ska�ki i poszed�em najprz�d do miejskich �o�nierzy i im rozda�em, aby si� mieli czym broni�, poniewa� u tych �o�nierzy ska�ki drewniane by�y, a prochu u siebie nawet go nie znali. Tak zaraz ich rozdysponowa�em, w kt�rym miejscu maj� oczekiwa� na Moskali, a potem poszed�em do ich wachmistrza Grzegorza Kimankiewicza, tak�e jemu da�em �adunk�w i ska�k�w, przykazuj�c mu jak najsurowiej, aby gdy si� alarm zacznie, natychmiast kaza� na Ratuszu na gwa�t 17 tr�bi� i dzwoni� pod odpowiedzi� �ycia, gdyby tego nie dotrzyma� rozkazu mego. Wi�c tam rozdysponowa�em i stamt�d poszed�em do �o�nierzy marsza�kowskich chc�c ich tak�e o rewolucji uwiadomi�, lubo ich pan mocno broni� gada� o niej, ale ja tak by�em do jego �o�nierzy poufa�ym, �em si� kozy wcale nie obawia�, ale nawet na zburzenie ich, aby swego pana surowych uniwersa��w nie s�uchali, wyda�em im ska�ki i �adunki i ju� im nie sekretnie powiedzia�em, �e si� ju� zacznie rewolucja, ale im wyra�nie powiedzia�em, �e ju� temu i sam marsza�ek nie poradzi. Ale ja daleko �agodniejszych �o�nierzy znalaz� ani�eli ich samego parna, bo si� ze mn� nawet nie spierali, ale ca�ym sercem ode mnie �adunki przyj�li, kt�rych wcale przy sobie nie mieli. A tak rozdawszy onym ich, rozdysponowa�em, aby zaraz gdy si� alarm zacznie, Moskali, gdyby chcieli przechodzi� przez Nowomiejsk� bram�, �adnym sposobem nie wypuszczali, ale im z daleka od bramy odp�r dawali. Wi�c ci szacowni �o�nierze jak najpr�dzej zabrali si� do zabijania broni i zaraz mnie s�uchali. Ot� ja i tych ju� pozyska�em �o�nierzy, kt�rych si� najbardziej trzeba by�o obawia�, nie chc�c siedzie� w ich pi�knej kozie, ale B�g mnie przecie� od niej obroni�, �e mnie przecie� omin�a. Wi�c po uczynionej dyspozycji �o�nierzom marsza�kowskim tak zaraz moich ludzi pos�a�em zabezpieczy� dzwony po ko�cio�ach, jako to tych: Dominikan�w, Paulin�w, od Fary, Bernardyn�w, wi�c do tych ko�cio��w pos�a�em po dw�ch ludzi na gwa�t dzwonienia, aby od razu nieprzyjaci� nape�ni� boja�ni� i strachem. Wi�c gdym to rozdysponowa�, tak si� ju� dzie� ma�y zrobi�, a �e jeszcze mia�em troch� czasu do wyznaczonej godziny, wi�c powt�rnie poszed�em na Ratusz do wachmistrza, chc�c mu jeszcze dok�adnie rozpowiedzie�, aby gdy si� alarm zacznie, �eby zaraz moskiewsk� kancelari� wzi�� w swoje obroty, kt�r� mieli w Rynku, a� ja przyszed�szy do niego ju� nie zasta�em go u siebie, a on poszed� mnie do prezydenta meldowa�, �e ja bunty po Warszawie robi� i �em mu przyni�s� �adunk�w i ska�ek. Ot� pi�kny �o�nierz: ja jemu przyni�s�, aby si� sam od �mierci broni�, gdy nas on broni� nie b�dzie, a on mnie za to jeszcze oskar�y� poszed�. Wi�c prezydent zaraz poszed� raportowa� do kr�la. Kr�l jegomo�� jak najpr�dzej pos�a� jenera�a Byszewskiego z raportem do Igelstr�