9598

Szczegóły
Tytuł 9598
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

9598 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 9598 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

9598 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Dane Rudhyar Domy astrologiczne Przek�ad Krzysztof Kotkowski MEDIX PLUS wydawnictwo Pozna� 1995 Tytu� orygina�u The Astrological Houses. The Spectrum of lndividual Experience. Copyright � 1972, Dane Rudhyar Copyright � for the Polish edition by Wydawnictwo Medix Plus, 1995 Orygina�y published and distributed by CRCS Publications, Sebastopol, California 95472, U.S.A. Konsultacja merytoryczna Rafa� T. Prinke Redaktor Hanna Ko�mi�ska Projekt graficzny ok�adki El�bieta Makowska Wydanie l ISBN 83-901327-7-X Wydawnictwo Medix Plus 61-251 Pozna�, Os. Or�a Bia�ego 91/21 tel. 32-05-38 Fotosk�ad: dtp Marek Bar��g Pozna�, tel./fax 23-16-10 Druk: JOPPOL Pozna� Spis tre�ci Przedmowa Rafa� T. Prinke Dane Rudhyar i astrologia humanistyczna CZʌ� PIERWSZA Dlaczego domy? 15 Archaiczna astrologia �miejsca� Zodiaki i domy Osiem �wart� Dwa spojrzenia na S�o�ce Astrologia humanistyczna Domy jako podstawowy astrologiczny uk�ad odniesienia 34 Dlaczego dwana�cie dom�w? Systemy podzia�u dom�w Domy jako sfery do�wiadcze� 46 Dwana�cie kategorii do�wiadcze� Pozioma o� �wiadomo�ci i pionowa o� si�y Podzia� horoskop�w przez po��wki Domy k�towe, nast�puj�ce i upadaj�ce Jak korzysta� z dom�w CZʌ� DRUGA Dom pierwszy 63 Oddech jako pierwszy akt jednostkowego istnienia Do�wiadczanie indywidualno�ci jako izolacja i jako odr�bno�� Znak na ascendencie: soczewka, przez kt�r� dzia�a bosko�� Dom drugi 71 Do�wiadczenie w�asno�ci Efektywne wykorzystanie w�asnych potencja��w urodzeniowych W�asno�� osobista a spo�ecze�stwo Dom trzeci 76 Otoczenie dziecka Rozw�j inteligencji Poszukiwanie wiedzy: cele i ograniczenia Dom czwarty 82 Ziemia, dom i �rodek �wiata Do�wiadczenie g��bi i podstaw osobowo�ci Integracja osobowo�ci Dom pi�ty 89 Tw�rczo�� jako wyraz osobistej si�y Przygody mi�osne, hazard, potomstwo: przegl�d tradycyjnych interpretacji Dzia�anie zgodnie z wewn�trzn� natur� Dom sz�sty 95 Prze�ywanie kryzysu i przystosowanie si� do warunk�w zewn�trznych Bycie uczniem jako droga rozwoju Pr�ba cierpienia i umiej�tno�� s�u�enia Dom si�dmy 103 Nauka wsp�pracy i dzielenia si� Zwi�zki jako droga do zjednoczenia z wi�ksz� ca�o�ci� Realizacja w�asnego przeznaczenia przez partnerstwo Dom �smy 111 �mier� i regeneracja: uto�samianie si� z ziarnem Rytua� jako spos�b na wzmocnienie wi�zi w grupie Zaufanie i odpowiedzialno�� w interesach Dom dziewi�ty 119 Korzystanie z mo�liwo�ci rozwoju Zdobywanie zrozumienia i zastosowanie symboliki Pu�apki nadmiernego rozwoju jednostek i spo�ecze�stwa Dom dziesi�ty 125 Pozycja spo�eczna i kariera U�ycie i nadu�ycie w�adzy Mit jednostkowego sukcesu Dom jedenasty 131 Wyzwolenie si�y grupowej poprzez udzia� jednostki Tw�rcze wykorzystanie powodzenia i pora�ki Bunt i proces przemian spo�ecznych Dom dwunasty 139 Zamkni�cie cyklu do�wiadcze� Przygotowanie do odrodzenia Znalezienie odwagi, by zapomnie� o przesz�o�ci Tr�jpoziomowy cykl do�wiadcze� indywidualnych CZʌ� TRZECIA Cztery k�ty i ich zodiakalne biegunowo�ci 161 Zestawienie Barana i Wagi Zestawienie Byka i Skorpiona Zestawienie Bli�ni�t i Strzelca Zestawienie Raka i Kozioro�ca Zestawienie Lwa i Wodnika Zestawienie Panny i Ryb Planety w dwunastu domach 184 S�o�ce Ksi�yc Merkury Wenus Mars Jowisz i Saturn Uran Neptun Pluton Epilog 212 Dane Rudhyar i astrologia humanistyczna Astrologia od zarania dziej�w s�u�y�a zaspokajaniu odwiecznego d��enia cz�owieka do poznania sensu wszech�wiata i zrozumienia samego siebie, co z kolei pozwala�o mu �wiadomie planowa� przysz�o��. Ju� najwcze�niej-sze przekazy historyczne o astrologii wskazuj� na dwa jej nurty, analogiczne do dw�ch nurt�w my�li ludzkiej, okre�lanych przez Fryderyka Nitschego jako apolli�ski i dionizyjski, w filozofii europejskiej cz�sto uto�samianych z tradycjami my�li Arystotelesa i �w. Tomasza z Akwinu z jednej strony, a Platona i �w. Augustyna z drugiej. Nurt apolli�ski uznawany by� za �oficjalny� i wi�d� swe pocz�tki od Ptolemeusza, kt�rego Tetrabiblos ustali�y na dwa tysi�clecia podstawowe zasady astrologii, w nieznacznym jedynie stopniu modyfikowane przez p�niejsze autorytety. Mie�ci si� tu ca�a tradycja astrologii uniwersyteckiej od �redniowiecza do ko�ca XVIII wieku, a tak�e jej odrodzenie pod koniec XIX wieku i g��wny nurt wsp�czesnej astrologii predykcyjnej. Jej przed-stawiciele starali si� zawsze k�a�� nacisk na �naukowo�� swych docieka�, co doprowadzi�o do stosowania metod statystycznych w badaniach nad astrologi�. W miar� pe�en ich przegl�d przynios�o wydawnictwo Recent advances in natal astrology (1977), a najbardziej znacz�ce okaza�y si� zakrojone na wielk� skal� czterdziestoletnie prace badawcze prowadzone przez francuskiego statystyka Michela Gauquelina (1928-1991). Rezultaty ich mo�na znale�� w wielu publikacjach, m.in. w t�umaczonej na polski ksi��ce Planety a osobowo�� cz�owieka (Wydawnictwo Warsztat Specjalny, Milan�wek 1994). Drugi nurt astrologii wywodzi si� z filozofii neoplato�skiej schy�ku staro�ytno�ci (Jamblich, Plotyn) i hermetyzmu renesansowego (Ficino, Pico delia Mirandola), a w okresie nowo�ytnym kojarzony by� z tradycj� heterodoksyjn� my�li europejskiej, a wi�c z alchemi�, nurtami reformacyjnymi (r�okrzy�owcy) i wolnomularstwem, kt�ra k�ad�a wi�kszy nacisk na przemian� wewn�trzn� cz�owieka ni� na opanowanie �wiata zjawis-kowego. Jak na ironi�, jednak, hermetyzm w XVII wieku przekszta�ci� si� do tego stopnia, �e da� pocz�tek nowoczesnej nauce do�wiadczalnej, kt�ra ca�kowicie odrzuci�a astrologi�. Niekt�re kierunki wolnomularstwa sym-bolicznego usi�owa�y podtrzymywa� te tradycje jeszcze do ko�ca XVIII wieku, ale dopiero w naszym stuleciu, na d�ugo po odrodzeniu si� astrologii tradycyjnej, ponownie pojawi� si� w niej nurt dionizyjski, tym razem pod nazw� �astrologii humanistycznej�. Co prawda ju� wcze�niejsi autorzy z kr�gu Towarzystwa Teozoficznego (Alan Leo) m�wili o psychologicznych, a nie zdarzeniowych, podstawach astrologii, lecz ich rozumienie psychologii by�o czysto behawiorystyczne i w ostatecznym rozrachunku dotyczy�o zdarze� i obserwacji w �wiecie zewn�trznym. Dopiero wydanie w 1936 r. ksi��ki Dane�a Rudhyara Astrology of personality (Astrologia osobowo�ci) wprowadzi�o zupe�nie nowy wymiar do astrologii i zapocz�tkowa�o nowy jej kierunek. Dane Rudhyar (1895-1985) by� przede wszystkim kompozytorem, mala-rzem i poet�, teoretykiem estetyki, autorem warto�ciowej pracy o muzyce hinduskiej. Urodzi� si� w Pary�u, a do Stan�w Zjednoczonych przyjecha� w 1916 r. wraz z grup� m�odych kompozytor�w francuskich, kiedy ich utwory by�y wystawiane w Nowym Jorku jako pierwsze wykonania nowej muzyki politonalnej w Ameryce. Kompozycje Rudhyara s� nadal nagrywane na p�ytach i wykonywane na koncertach. Ale by� on r�wnie� okultyst�, cz�on-kiem Towarzystwa Teozoficznego, no i astrologiem. Dziedzin� t� zaintere-sowa� si� ju� w roku 1920, ale bardziej si� jej po�wi�ci� dopiero w latach 1930, kiedy zapozna� si� z wczesnymi pracami Marca Edmunda Jonesa (ur. 1888), kt�rego uznaje si� za wsp�tw�rc� astrologii humanistycznej. Jones, zainspirowany psychologi� g��bi Alfreda Adlera, stara� si� przedefiniowa� podstawowe zasady astrologii tradycyjnej w jej �wietle. Rudhyar doszed� do wniosku, �e znacznie bardziej adekwatne b�dzie wykorzystanie szko�y Carla Gustava Junga, bliskiej hermetyzmowi i k�ad�cej nacisk na przemian� wewn�trzn� cz�owieka (�indywiduacj�). Pod namow� Alice Bailey, znanej autorki teozoficznej, rozpocz�� w 1934 r. prac� nad wspomnian� ju� ksi��k�. Jej wydanie nie wzbudzi�o jednak wi�kszego zainteresowania w�r�d bardzo tradycyjnie nastawionych astrolog�w ameryka�skich, a Rud-hyar musia� czeka� na uznanie a� do ko�ca lat 1960, pisz�c w tym czasie jedynie artyku�y do czasopism okultystycznych i astrologicznych o w�skim zasi�gu, oraz publikuj�c jedn� ksi��k� w niewielkim nak�adzie. Dopiero epoka hippisowska i przyniesiony przez ni� wybuch zainteresowania astro-logi� w�r�d m�odszego pokolenia i na wy�szym poziomie intelektualnym, a tak�e popularno�� religii Wschodu i psychologii Junga, uczyni�y z Rud-hyara �proroka nowej astrologii�. Jego ksi��ka zosta�a wznowiona w 1970 r., a zaraz za ni� posypa�y si� kolejne, zawieraj�ce nowe przemy�lenia i kon-cepcje. Jednocze�nie wielu innych autor�w podejmowa�o wyzwanie astro-logii humanistycznej, b�d� to rozwijaj�c system Rudhyara, b�d� systema-tyzuj�c go w bardziej sformalizowany spos�b. Z tych ostatnich warto szcze-g�lnie odnotowa� prace Michaela R. Meyera. System astrologii humanistycznej (albo �homocentrycznej�) zasadza si� na idei cykliczno�ci czasu, jego powtarzalno�ci, si�gaj�cej swymi korzenia-mi najdawniejszych kosmologii, a przej�tych przez Rudhyara bezpo�rednio z dzie� za�o�ycielki Towarzystwa Teozoficznego - Heleny Pietrownej B�awackiej - szczeg�lnie Doktryny tajemnej (The secret doctrine), a tak�e z hinduizmu, do kt�rego teozofia si� odwo�ywa�a. Takie rozumienie �wiata jest zasadniczo r�ne od tradycyjnej w my�li (i astrologii) europejskiej wizji czasu linearnego, w kt�rej nic si� nie powtarza, ale podlega sta�emu rozwojowi. Po��czenie z psychologi� g��bi Junga, gdzie cykliczno�� r�wnie� odgrywa wa�n� rol�, i okultystyczn� numerologi� nawi�zuj�c� do neopitagorejskiej filozofii matematyki, da�o w rezultacie wysoce symboliczny i z�o-�ony system astrologiczny, kt�rego celem nie jest - jak w astrologii trady-cyjnej - przewidywanie wydarze�, ale stan�w cz�owieka i etap�w jego rozwoju wewn�trznego. Ksi��ka Domy astrologiczne (The astrological houses) wydana zosta�a w 1972 r. jako jedna z ostatnich napisanych przez Rudhyara. Wcze�niej wyda� te� osobne prace po�wi�cone cyklom znak�w Zodiaku (The pulse of life, 1943), Ksi�yca (The lunation cyc/e, 1967) i symbolice poszczeg�lnych stopni ekliptyki (A� astrological mandala, 1973), a tak�e- szczeg�lnie warte polecenia - om�wienie strony praktycznej astrologii (The practice of astrology, 1970), b�d�ce swego rodzaju streszczeniem jego pogl�d�w na t� dziedzin�. Pozosta�e jego ksi��ki dotycz�ce astrologii s� bardziej ode-rwane od jej strony praktycznej, analizuj�ce implikacje filozoficzne i psycho-logiczne. Lektura prac Rudhyara nie nale�y do �atwych. Autor zak�ada obeznanie czytelnika nie tylko z zasadami i praktyk� astrologii, ale tak�e z psychologi� g��bi, teozofi�, elementami filozofii indyjskiej i numerologi�. Jest te� pisa-rzem bardzo nier�wnym - niekiedy wznosz�cym si� na wy�yny spekulacji intelektualnej, to zn�w popadaj�cym (niestety do�� cz�sto) w prymitywny dydaktyzm i nauczaj�cym �ex catedra� jak powinien zmieni� si� �wiat, aby sta� si� lepszy. Wtr�ty te najlepiej �przefiltrowa� i nie przywi�zywa� do nich zbytniej uwagi, mog� bowiem przys�oni� to co u Rudhyara najcenniejsze - wizj� nowej astrologii humanistycznej. Jak ka�dy pionier, Rudhyar nie potrafi� w pe�ni rozwin�� pewnych elemen-t�w swego systemu. Szczeg�lnie centralne poj�cie cykliczno�ci zatrzymuje si� na rozumieniu przestrzennym horoskopu i symbolizowanego przeze� �ycia cz�owieka, a w przypadku dom�w astrologicznych - sfer jego do-�wiadcze� �yciowych. Zdaniem Rudhyara �cz�owiek przechodzi i skupia uwag� kolejno na ka�dej z dwunastu sfer do�wiadcze� na kolejnych poziomach tworz�cych spiral� rozwojow�. Tymczasem cykliczno�� horo-skopu musi r�wnie� bra� pod uwag� wymiar czasu - a wi�c r�wnoczesno��, a nie sukcesywno�� owych sfer do�wiadcze�, tworz�c dwana�cie r�wnoleg�ych spirali na podobie�stwo kodu genetycznego. Sam Rudhyar zreszt� to zauwa�a w rozdziale �Tr�jpoziomowy cykl do�wiadcze� indywi-dualnych�, nie rozwija jednak swych spostrze�e� do ko�ca. Psychologia g��bi jako podstawa wyja�niania astrologicznego (j�zyka astrologii) z pewno�ci� nie jest wyja�nieniem ostatecznym. Jak wynika z historii, astrologi� starano si� zawsze �unaukawia� za pomoc� najnow-szych teorii uznawanych przez �rodowisko naukowe, staraj�c si� dotrze� do� i zyska� jego uznanie, i tak w XIX wieku podejmowano pr�by tworzenia �magnetycznego� modelu astrologii, p�niej �elektrycznego� i �psychoana-litycznego�. Obecnie ten ostatni ust�puje modelowi �informatycznemu�, zwi�zanemu z upowszechnieniem komputer�w i ca�kowicie nowym widze-niem �wiata jako przekazu informacji, o czym pisali�my z Leszkiem Weresem w Mandali �ycia (Pozna� 1982). Ka�dy z tych modeli ma w sobie co� warto�ciowego, ale �aden nie potrafi doj�� do sedna astrologii, kt�re nie le�y w obszarze nauki, a kt�re mo�na odnale�� jedynie przez bezpo�rednie do�wiadczenie. Ksi��ki Dane�s Rudhyara s� w tym szczeg�lnie pomocne. Rafa� T. Prinke Cz�� pierwsza Dlaczego domy? Wi�kszo�� astrolog�w zgodzi�aby si� zapewne z og�lnym stwierdzeniem, �e astrologia to badanie zwi�zk�w pomi�dzy po�o�eniem cia� niebieskich w stosunku do Ziemi a zjawiskami fizycznymi oraz zmianami zachodz�cymi w psychice jednostek i w �wiadomo�ci spo�ecznej. Ruchy cia� niebieskich s�, z ma�ymi wyj�tkami, cykliczne i przewidywalne. Wszelkie przes�anki wska-zuj� na to, �e wszech�wiat, w kt�rym �yjemy, jest uporz�dkowany, cho� trudno nam ten porz�dek zauwa�y�; b�d�c na Ziemi, w centrum zdarze�, w kt�re jeste�my zaanga�owani i na kt�re reagujemy emocjonalnie, nie potrafimy w pe�ni dostrzec ca�okszta�tu dynamiki kosmosu. Kiedy jednak przyjrzymy si� zjawiskom kosmicznym zachodz�cym w odleg�ej przestrzeni, zaczynamy odczuwa� pot�g� rytm�w kosmicznych: wschod�w i zachod�w S�o�ca i Ksi�yca, pojawiania si� i znikania gwiazd, nowi i pe�ni Ksi�yca, koniunkcji planet i innych okresowych zjawisk. W taki w�a�nie spos�b, odnosz�c pozornie bez�adne, losowe zdarzenia z �ycia ludzi do cyklicznych i przewidywalnych ruch�w i zale�no�ci pomi�dzy cia�ami niebieskimi, ast-rologia da�a ludzko�ci cenne poczucie �adu, kt�re z kolei pozwala odnale�� poczucie co najmniej transcendentalnego bezpiecze�stwa. Skoro zatem mo�liwe jest �cis�e lub przynajmniej przybli�one ustalenie okre�lonych zwi�zk�w pomi�dzy zjawiskami zachodz�cymi w kosmosie wo-k� Ziemi a zewn�trznymi i wewn�trznymi przemianami w cz�owieku, istnieje wiele r�nych sposob�w interpretacji tego stwierdzenia. Reakcje i sposoby interpretacji zale�� oczywi�cie w g��wnej mierze od etapu rozwoju cz�owieka w kategoriach czysto�ci jego percepcji zjawisk zachodz�cych na niebie, jego mo�liwo�ci psychicznych oraz fizycznych instrument�w s�u��cych do pomiaru i interpretacji jego prze�y�. Wszystko to znajduje wyraz w �rodowis-ku spo�ecznym, religijnym i kulturowym, kt�re w pewien spos�b narzucaj� obserwatorowi gwiazd okre�lony zestaw poj��, podstawowe przekonania i spo�eczno-kulturowy spos�b �ycia. Bezsensowne by�oby oddzielanie astrologii od kultury i spo�ecze�stwa, w kt�rym astrolog dokonuje oblicze� i interpretacji. Ka�dy model astrologicz-ny powinien by� dostosowany do uwarunkowa� spo�ecznych, indywidual-nych i geograficznych wp�ywaj�cych na dzia�anie, percepcj� i my�lenie ludzi. Stwierdzenie �prawdy� czy raczej s�uszno�ci dzia�ania lub my�lenia powin-no odnie�� si� do ca�ego kontekstu spo�eczno-kulturowego, a na g��bszym jeszcze poziomie, do danej fazy ewolucji ludzko�ci lub co najmniej jej cz�ci. Wiele zamieszania powsta�o na skutek zaniedbania tych zasad lub ich zniekszta�cenia poprzez zak�adanie, �e ludzie z innych okres�w historycz-nych i przedstawiciele innych ras stosuj� wsp�czesny system postrzegania. Astrologia jest dziedzin� szczeg�lnie podatn� na powstawanie b��dnych opinii i szerzenie si� dogmat�w, czy to w postaci pseudonaukowych analiz, g�rnolotnie brzmi�cych opracowa�, czy te� metafizycznych przeczu� lub �przekaz�w z innych wymiar�w�. Wi�kszo�� niepotrzebnie skomplikowa-nych teorii i zawik�anych interpretacji by�a wynikiem uznania astrologii za oderwan� dziedzin�, tajemnicz� �nauk� stosuj�c� zagadkow�, nie zmie-nion� od czas�w chaldejskich i podobno do dzi� obowi�zuj�c� terminologi�. �atwo jest jednak zauwa�y�, �e terminologia ta nie bierze pod uwag� radykalnych zmian, jakie na przestrzeni tych wielu stuleci zasz�y w umy�le cz�owieka, w jego spojrzeniu na Ziemi� i swoje miejsce w kosmosie. W rezultacie obecna fala zainteresowania astrologi� napotyka wiele przeszk�d i wchodzi na najr�niejsze b��dne drogi. Cz�sto oznacza to utrat� podstawowej funkcji astrologii, jak� jest umo�liwienie odczucia porz�dku i harmonijnego, rytmicznego rozwoju ludzi - nie tych, kt�rzy �yli w dawnym Egipcie czy w Chinach, lecz tych wsp�czesnych, z ich problemami emoc-jonalnymi, psychicznymi i spo�ecznymi. Archaiczna astrologia �miejsca� Do ko�ca okresu archaicznej astrologii, tj. do sz�stego wieku p.n.e. kiedy Budda �y� i naucza� w Indiach, a Pitagoras w �wiecie hellenistycznym, �wiadomo�� cz�owieka, z rzadkimi mo�e wyj�tkami, skupia�a si� przede wszystkim wok� miejsca. Stosunkowo ma�e grupki ludzi �y�y, odczuwa�y i my�la�y, opieraj�c si� na tzw. warto�ciach plemiennych. Plemiona, kt�re stanowi�y podstawowy w�wczas element spo�eczno�ci ludzkich, przywi�za-ne by�y do danego wycinka ziemi, gdy� dawa� on im utrzymanie, podobnie jak p��d zwi�zany jest z �onem matki. Plemi� stanowi�o jeden organizm, a ka�dy jego cz�onek by� ca�kowicie zintegrowany z tym wielokom�rkowym tworem. Psychicznie i duchowo ka�dy cz�onek wsp�lnoty plemiennej pod-lega� kulturze, wierzeniom i symbolom grupy, kt�rej tabu zobowi�zany by� przestrzega�. Na tym etapie ewolucji ludzko�ci nie by�o prawdziwych �jed-nostek�; wszystkie warto�ci, na kt�rych opiera�a si� kultura i wierzenia grupy, by�y wyrazem szczeg�lnego po�o�enia geograficznego i warunk�w klimatycznych, a tak�e zale�a�y od danej rasy ludzkiej. Symbolu, a mo�e i rzeczywistej przyczyny swojej jedno�ci wsp�lnota plemienna dopatrywa�a si� w przesz�o�ci w postaci wsp�lnego przodka lub boskiego kr�la, kt�ry obdarzy� j� wiedz� i systemem poj��. Podobnie i astrologia stworzona w tym okresie by�a zwi�zana z miejscem, w przeciwie�stwie do astrologii geocentrycznej, tzn. koncentruj�cej si� na ca�o�ci Ziemi. W ka�dej wiosce plemiennej wyznaczano miejsce centralne, kt�re uznawano za �rodek �wiata lub te� bram� prowadz�c� do tajemnej �cie�ki, kt�ra prowadzi�a do �rodka Ziemi. To, co dzi� nazywamy horyzon-tem, okre�la�o granice �ycia. Ponad wszystkim g�rowa�o niebo, siedziba ca�ej hierarchii pot�nych tw�rczych bog�w. Mroczna kraina poni�ej hory-zontu by�a tajemniczym podziemiem, do kt�rego co noc powraca�o S�o�ce, by nabra� si� potrzebnych do ponownego o�wietlenia �wiata ludzi. Oczywi�-cie mo�liwe jest, �e garstka wybranych wtajemniczonych kap�an�w wiedzia-�a, �e Ziemia jest kul� obracaj�c� si� wok� S�o�ca; je�li nawet istnia�a taka tajemna tradycja ustnych przekaz�w ujawnianych w rytua�ach wtajemnicze-nia, najwyra�niej nie mia�a ona wp�ywu na astrologi�. Dla pierwotnego cz�onka plemienia astrologia by�a integraln� cz�ci� symboliki religijnej, a tak�e sposobem przewidywania okresowych zjawisk w przyrodzie maj�cych wp�yw na �ycie wsp�lnoty, a w szczeg�lno�ci na upraw� roli i cykl rozrodczy byd�a. W takich warunkach �ycia, ze �wiadomo�-ci� skupion� na ziemi i og�lnym prosperowaniu spo�eczno�ci organicznej, astrologia by�a bardzo prosta. Opiera�a si� ona g��wnie na zjawiskach wschodzenia, szczytowania i zachodzenia poszczeg�lnych cia� niebies-kich - �gwiazd�, a tak�e dw�ch ��wiate��: S�o�ca i Ksi�yca. Z �atwo�ci� rozr�niono dwa g��wne rodzaje �gwiazd�: poruszaj�c si� po niebosk�onie, wi�kszo�� gwiazd nie zmienia�a swego po�o�enia w relacji do innych gwiazd. Formacja poruszaj�cych si� punkt�w gwiezdnych pozostawa�a niezmienna. Z drugiej strony, istnia�y te� cia�a niebieskie, kt�re porusza�y si� niezale�nie od reszty, a czasem zdawa�y si� przesuwa� wstecz: nazwano je �w�drow-cami� (i to jest pierwotne znaczenie s�owa planeta). Niekt�re z tych planet jawi�y si� wy�wiczonym obserwatorom jako ma�e dyski, w odr�nieniu od punkt�w �wiat�a, i uznawane by�y za ca�kowicie odr�bn� od gwiazd kategori� obiekt�w niebieskich. Zaobserwowano ich okresowe koniunkcje i nakre�lono trasy ich ruchu po niebie, co umo�liwi�o pomiary i przewidywanie koniunkcji. Je�li nakre�lono, to w odniesieniu do czego? Narzucaj�cym si� uk�adem odniesienia by� niezmienny firmament odleg�ych gwiazd. Musimy pami�ta�, �e �wcze�ni obserwatorzy uwa�ali, �e gwiazdy nie by�y nieruchome. Wido-czny by� przecie� ich ruch w pionie. Jedynym nieruchomym uk�adem od-niesienia by� horyzont. Mimo to, podstawowe formacje gwiezdne widziane na tle czystego nieba rejon�w podr�wnikowych i pustynnych nie uleg�y zmianie przez ca�e wieki. Po podziale na sektory dla u�atwienia pomiar�w mog�y wi�c s�u�y� jako uk�ad odniesienia. Dla zrozumienia tego, jak powsta�o poj�cie gwiazdozbior�w zodiakalnych i w jaki spos�b pojawi�a si� ich symbolika, wystarczy tylko wspomnie�, �e wszystkie, o ile nam wiadomo, spo�ecze�stwa plemienne u�ywa�y totem�w. Totemy te symbolizowa�y klany istniej�ce w obr�bie plemienia; klany za� stanowi�y w pewnym sensie obdarzone poszczeg�lnymi funkcjami organy w ca�ym organizmie plemienia. Wi�kszo�� totem�w przedstawia�o zwierz�-ta, z kt�rymi cz�onkowie klanu odczuwali szczeg�ln� wi�. Czasem by�y to ro�liny. Pr�buj�c umocni� swoje spo�ecze�stwo i nada� mu bardziej okre�lony kszta�t, nasi przodkowie wzorowali si� na porz�dku organicznym. Kosmos wydawa� im si� organiczn� ca�o�ci�, o�ywian� przez dwubiegunow� uniwer-saln� energi� �yciow�, kt�r� w astrologii symbolizowa�y dwa �wiat�a, w chi�-skiej za� filozofii - aspekty jang i jin wyst�puj�ce we wszystkich formach �ycia. Tak�e wyidealizowane Niebo i Ziemi� przedstawiano jako dwa prze-ciwie�stwa, pierwsze - tw�rcze i �wi�te, drugie - bior�ce i wydaj�ce owoce, cho� przepe�nione nieharmonijnymi energiami czekaj�cymi na in-tegracj� i udomowienie - od s�owa domus, czyli �dom�. Po�rodku obu tych biegun�w, ��cz�c Niebo i Ziemi�, sta� M�drzec, w Chinach okre�lany jako Cz�owiek Nieba. Jego zadaniem by�o narzucenie naturze ziemskiej tw�r-czego porz�dku i zorganizowanie spo�ecze�stwa wed�ug rytm�w i zasad kosmosu. W niekt�rych przypadkach wyst�powa� te� proces odwrotny. Totemy przenoszono symbolicznie na Niebo, aby podkre�li� zwi�zki klanu z jego odpowiednikami niebieskimi. W ten spos�b gwiazdozbiory otrzymy-wa�y nazwy rozmaitych totem�w plemiennych. P�niej stworzono symbol Wielkiego Cz�owieka na Niebie, kt�rego ka�dy organ korespondowa� z jed-nym gwiazdozbiorem. Tego rodzaju my�lenie dominowa�o w Grecji, gdzie herosi po �mierci przenoszeni byli na Niebo i gdzie gwiazdozbiory nazywano ich imionami. W �redniowiecznej Europie Niebo okre�lano w kr�gach alchemik�w i okultyst�w jako natura naturans, Ziemi� -Natur� natomiast jako natura naturata - tw�rczy i przyjmuj�cy biegun �ycia. W rejonach takich, jak Egipt czy Mezopotamia, pory roku nie zaznaczaj� si� tak silnie, jak na p�nocy Europy, dlatego te� wylewy Nilu obj�y tu rol� wyznacznik�w najwa�niejszych moment�w cyklu rocznego. Astrologowie egipscy byli pierwszymi obserwatorami gwiazd i mo�emy bezpiecznie za�o-�y�, �e ich zodiak opiera� si� na gwiazdozbiorach. Nale�y jednak podkre�li�, �e na tym etapie astrologia koncentrowa�a si� na okre�lonym miejscu w znacznie wi�kszym stopniu ni� na ca�ej Ziemi. �aden astrolog egipski nie zaprz�ta�by sobie g�owy wygl�dem nieba z perspektywy obszar�w podbiegu-nowych czy te� p�kuli po�udniowej. Tego rodzaju rozwa�ania pojawi�y si� dopiero, gdy uznano, �e Ziemia jest kul� kr���c� wraz z innymi planetami wok� S�o�ca, i gdy ludzie Zachodu zacz�li przemierza� nasz glob, docieraj�c do miejsc, gdzie niebo wygl�da�o ca�kiem inaczej ni� w Europie. Kiedy do tego dosz�o, dawna astrologia sta�a si� je�li nie ca�kowicie przestarza�a, to przynajmniej przepe�niona przestarza�ymi koncepcjami i ar-chaiczn� terminologi�, kt�ra w wielu przypadkach nie ma ju� dzi� najmniej-szego odniesienia do rzeczywisto�ci. Oczywi�cie znaczna cz�� od dawna obserwowanych i skrz�tnie zapisywanych zwi�zk�w pomi�dzy zdarzeniami na niebie i zjawiskami zachodz�cymi w biosferze ziemskiej zachowa�a swoj� wa�no��. Zmieni�y one jednak swe miejsce w rzeczywisto�ci ludzi. �wia-domo�� ludzi my�l�cych w kategoriach systemu heliocentrycznego i po-dr�uj�cych po ca�ym �wiecie wyzwoli�a si� z ograniczaj�cego przywi�zania do szczeg�lnego miejsca na mapie. Spo�ecze�stwo nie �yje ju� na poziomie lokalnym czy plemiennym. Ludzie wyzwolili si� z grup plemiennych, wyindywidualizowali si�, oderwali od korzeni, i nawet je�li cz�� z nich nadal przywi�zana jest do danego miejsca, teoretycznie i w kategoriach nowych uniwersalnych religii, buddyzmu, chrze�cija�stwa czy islamu, czuj� si� i s� uwa�ani za �jednostki�. Je�li astrologowie nie wezm� pod uwag� tego rodzaju zdarze� historycz-nych, duchowych, intelektualnych i spo�eczno-kulturowych, odcinaj�c si� od najistotniejszych element�w rzeczywisto�ci, zamieszanie powsta�e na sku-tek stosowania przestarza�ych termin�w i koncepcji b�dzie si� pog��bia�o i doprowadzi do b��dnego rozumienia najbardziej nawet podstawowych kwestii. Jest to wiedza niezb�dna dla ka�dego ucznia astrologii pr�buj�cego zrozumie� poj�cie dom�w astrologicznych. Czemu s�u�� domy? Sk�d wzi�-�o si� to poj�cie i jak zmieni�o si� ono w nowoczesnej astrologii? Ile powinno by� dom�w i na jakie problemy mo�na natkn�� si�, pr�buj�c okre�li� ich granice, czyli wierzcho�ki? Szczeg�owa odpowied� na to pytanie nie jest celem niniejszej ksi��ki. Nale�y jednak przedstawi� kilka uwag zanim przejdziemy do opisu czterech k�t�w w horoskopach astrologicznych i r�nych poziom�w znacze�, jakie powinno si� przypisywa� nowoczesnym dwunastu domom. Zodiaki i domy Z punktu widzenia wczesnej astrologii, poj�cie dom�w by�o bardzo proste i nie przysparza�o nikomu wi�kszych problem�w. Jak ju� wspomnia�em, astrologom potrzebny by� uk�ad odniesienia, dzi�ki kt�remu mogliby dok�ad-nie okre�la� pozycj� S�o�ca, Ksi�yca i innych planet oraz ich k�towe odleg�o�ci od siebie widziane z perspektywy danego miejsca na Ziemi zamieszkiwanego przez okre�lone plemi�. Wcze�niej czy p�niej astrologo-wie musieli jednak zauwa�y�, �e mo�liwe s� dwa r�ne uk�ady odniesienia. Jeden z nich to gwiazdozbiory, w kt�rych gwiazdy uk�ada�y si� w nie zmieniaj�ce si� kszta�ty. Gwiazdozbiory takie po�o�one s� w niewielkich odleg�o�ciach od ekliptyki, tzn. w pobli�u w�skiego pasa na niebie, po kt�rym odbywaj� sw� w�dr�wk� S�o�ce, Ksi�yc i planety. Taki uk�ad odniesienia jest najwyra�niej uk�adem przestrzennym: cia�a niebieskie poruszaj� si� po rysuj�cych si� w przestrzeni kszta�tach gwiazdozbior�w zodiakalnych. Drugi uk�ad odniesienia to uk�ad czasowy, okre�la� on bowiem czas potrzebny danemu cia�u niebieskiemu, by wzej�� na wschodzie, szczytowa� i zaj�� na zachodzie. M�wi�c j�zykiem wsp�czesnym, pomiary takie opie-raj� si� na dobowym ruchu sfery niebieskiej powy�ej i poni�ej linii horyzontu. Na podstawie tego ruchu staro�ytni astrologowie stworzyli poj�cia �godzin�, a tak�e �wart�, poniewa� szczeg�lnie w nocy ludzie musieli trzyma� warty, by zabezpieczy� si� przed ewentualnym niebezpiecze�stwem ze strony drapie�nik�w czy te� innych ludzi. Wartownicy zmieniali si� co dwie lub trzy godziny. Najistotniejszym czynnikiem w ci�gu dnia by� jednak ruch S�o�ca po widocznej cz�ci nieba. Zmiany wysoko�ci S�o�ca powodowa�y zmiany temperatur, kt�re z kolei wp�ywa�y na �ycie spo�eczno�ci rolniczych. Zmiany wysoko�ci S�o�ca na niebie mo�na by�o z �atwo�ci� przedstawi� jako przechodzenie w�druj�cego po niebie S�o�ca przez poszczeg�lne cz�ci niebosk�onu. Umo�liwia�o to wyra�enie czasu na podstawie kryterium prze-strzeni - poprzez wykorzystanie tarczy zegara s�onecznego, na kt�rym czas mierzony jest jako przestrze�. Tego rodzaju przestrze� interpretowano jako �ci�le �ziemsk��, podczas gdy przestrze� wyznaczana przez gwiazdo-zbiory mia�a charakter �niebieski�. Rozr�nienie to mia�o niew�tpliwie ogro-mne znaczenie w czasach, kiedy biegunowo�� Nieba i Ziemi stanowi�a pod�o�e dla wielu koncepcji, z kt�rych ka�da znajdywa�a niezliczone zastosowania. Jak przekonamy si� za moment, rozr�nienie to jest nadal istotne dla wielu astrolog�w. Kiedy wsp�cze�ni astrologowie m�wi� o dw�ch uk�adach odniesienia stosowanych przy pomiarach ruch�w S�o�ca, Ksi�yca i planet, dodaj� zwykle, �e pierwszy odnosi si� do pozornego rocznego ruchu S�o�ca po zodiaku, kt�ry dzisiaj rozumiemy jako kr��enie Ziemi po orbicie (ekliptyce) wok� tej gwiazdy, podczas gdy drugi stanowi dzienny obr�t kuli ziemskiej wok� swojej osi. Staro�ytni oczywi�cie spogl�dali na te mechanizmy w ca�-kiem inny spos�b. Istotne s� tutaj nie tzw. naukowe stwierdzenia fakt�w, jak okre�liliby�my to dzisiaj, lecz znaczenie, jakie cz�owiek nadaje do�wiadczanym przez siebie prze�yciom. Nauk� zajmuj�c� si� obserwowalnymi zjawis-kami jest astronomia, podczas gdy astrologia bada znacz�ce, racjonalne lub irracjonalne, reakcje cz�owieka na te zjawiska odbierane przez pryzmat jego modelu rozumienia najbli�szego otoczenia i charakteru ca�ego kosmosu. Powr��my jednak do naszych dw�ch uk�ad�w odniesienia wykorzys-tywanych do pomiar�w pozycji, odleg�o�ci k�towych i cykli s�onecznych, ksi�ycowych i planetarnych. Pierwszy okre�lany jest dzi� terminem �zo-diak�; drugi to kr�g dom�w. Zar�wno poj�cia te, jak i spos�b w jaki s� zdefiniowane i stosowane, s� jednak bardzo wieloznaczne. W zale�no�ci od tego, co chcemy mierzy�, stworzy� mo�na niesko�czon� liczb� �zodiak�w�. Na podobnej zasadzie wsp�czesne domy astrologiczne znacznie r�ni� si� od �wart� z astrologii staro�ytnej - r�ni� si� liczb� dom�w, ich szeroko-�ci�! znaczeniem. W dalszym ci�gu postaramy si� wyja�ni� owe dwuznacz-no�ci i sprecyzowa� punkt widzenia wsp�czesnej, zachodniej astrologii. Warto u�wiadomi� sobie, �e pierwsze zodiaki by�y najprawdopodobniej zodiakami ksi�ycowymi podzielonymi na 27 lub 28 sektor�w zwanych �asteryzmami� lub domami ksi�ycowymi. Oczywiste jest, �e gwiazdozbiory, przez kt�re S�o�ce przechodzi w danym momencie roku, s� niewidoczne; pozycj� S�o�ca trzeba okre�li� w odniesieniu do gwiazd, kt�re wschodz� lub zachodz� tu� po zachodzie S�o�ca. O wiele �atwiejsze jest ustalenie po�o�enia Ksi�yca w nocy w stosunku do gwiazd. Z tego te� wzgl�du wykorzystanie gwiazd jako uk�adu odniesienia dla miesi�cznego cyklu Ksi�-�yca by�o o wiele bardziej naturalne, szczeg�lnie dla plemion nomad�w sp�dzaj�cych d�ugie godziny nocne na pilnowaniu swoich stad.* * Zodiak ksi�ycowy jest podzielony na 27 lub 28 sektor�w, najprawdopodobniej ze wzgl�du na d�ugo�� cyklu obrotu Ksi�yca wok� sfery niebieskiej z�o�onej z �nieruchomych gwiazd�, kt�ry wynosi nieco ponad 27 dni. Dzie�, doba jest pod-stawow� jednostk� miary, poniewa� wi��e si� z nast�powaniem �wiat�a i ciemno�ci, stanu przebudzenia i stanu snu, kt�re s� podstaw� �ycia ludzkiego. Zodiak ksi�y-cowy odnosi si� do tego rodzaju �wiadomo�ci cz�owieka, w kt�rej wszystko, co symbolizuje Ksi�yc, jest podstawowe - odnosi si� do �wiadomo�ci, kt�ra odnalaz�a si� w matriarchacie i kt�ra uzale�niona jest od czynnik�w biologicznych i psychicznych oraz zmys��w. Zodiak s�oneczny zdoby� popularno�� prawdopodobnie w�wczas, kiedy organizacje patriarchalne zast�pi�y systemy matriarchalne. W staro�ytnych Indiach toczy�y si� d�ugie wojny pomi�dzy dynastiami s�onecznymi i ksi�ycowymi. Rozw�j teizmu w okresie, kiedy w Indiach zyska�a na znaczeniu Bhagavad-Gita i kiedy w Egipcie pojawi� si� Akhnaton, a w ko�cu, kiedy nadesz�y czasy Moj�esza, niew�t-pliwie zwi�zany by� ze wzrostem �wiadomo�ci �s�onecznej� i p�niej, indywidualizmu. Nale�y pami�ta�, �e istnia� jeszcze inny spos�b pomiaru rocznego cyklu w�dr�wki S�o�ca przez gwiazdozbiory. We wsp�czesnym j�zyku m�wi si� o rocznym ruchu S�o�ca po �cie�ce zodiakalnej mierzonym d�ugo�ci� ekliptyczn�; mo�liwe jest jednak wyra�enie tego ruchu, i to nie mniej precyzyj-nie, jako zmiany deklinacji. Wykorzystuje si� tu prost� zasad�, wed�ug kt�rej zachody S�o�ca nigdy nie zdarzaj� si� w tym samym punkcie zachodniej linii horyzontu. S�o�ce zachodzi dok�adnie na zachodzie tylko w dw�ch dniach: wiosennego i jesiennego zr�wnania dnia i nocy. W dniu zimowego przesilenia dnia z noc�, zachodzi ono oko�o 23 ? stopnia na p�nocny zach�d; w dniu (przesilenia letniego, jest to ta sama liczba stopni, ale tym razem na po�udniowy zach�d. Co wi�cej, w przeci�gu roku zmienia si� te� wysoko�� S�o�ca na niebie, z czym wi��� si� ci�g�e zmiany k�ta padania promieni s�onecznych na powierzchni� Ziemi, kt�re z kolei powoduj� r�nice �rednich temperatur w r�nych porach roku. W historii ludzko�ci istnia�y wspania�e cywilizacje, kt�re a�eby dokona� pomiaru zmian deklinacji S�o�ca na poszczeg�lnych etapach jego cyklu rocznego, kt�re to zmiany odnoszono z kolei do zmian sezonowych, stawia�y na zachodnim horyzoncie ogromne bloki kamienne. Trudno jest dzi� ustali�, czy cywilizacje te korzysta�y te� z zodiaku konstelacyjnego. Mo�liwe, �e zna�y obie metody pomiaru - zodiakaln�, opart� na po�o�eniu Ksi�yca, i deklinacyjn� (lub inaczej sezonow�), wykorzystuj�c� pozycj� S�o�ca. Poj�cie zodiaku sta�o si� wieloznaczne i przyczyni�o si� do wielkiego zamieszania w chwili, gdy astrologowie w pe�ni u�wiadomili sobie ruch zwany �precesj� punkt�w r�wnonocy�, powoduj�cy sta�e zwi�kszanie si� rozbie�no�ci pomi�dzy pomiarami sezonowymi a gwiezdnymi. Zamieszanie to pog��bi�o si� jeszcze wraz z powrotem na Zachodzie do zodiaku syderycznego (gwiazdowego) zamiast stosowanego wy��cznie przez wiele stu-leci zodiaku tropikalnego, kt�rego znaki opiera�y si� na ustalonej kolejno�ci przesile� i r�wnonocy. Nie chcia�bym omawia� tu szczeg�owo zalet powy�szych zodiak�w, kt�re niestety wykorzystuj� t� sam� symbolik� - Baran, Byk, Bli�ni�ta itd. - w stosunku do dw�ch r�nych uk�ad�w odniesienia. Warto by�oby jednak zaznaczy�, �e zodiak syderyczny opiera si� na podziale pasa dwunastu gwiazdozbior�w, kt�rych granice s� wyj�tkowo nie�cis�e i uleg�y wielokrotnym zmianom - ostatni raz, oko�o czterdziestu lat temu - pod-czas gdy zodiak tropikalny odnosi si� do dobrze poznanej i precyzyjnie zmierzonej zmiennej, jak� jest orbita ziemska. Opiera si� on tak�e na innych r�wnie dobrze opisanych zmiennych takich, jak przesilenia i r�wnonocy, kt�re nios� ze sob� zmiany p�r roku niezaprzeczalnie wp�ywaj�ce na �ycie ludzi zamieszkuj�cych strefy umiarkowane p�kuli p�nocnej - strefy, w kt�-rych powsta�a dominuj�ca dzi� na ca�ym �wiecie cywilizacja zachodnia*. * Om�wienie owych dw�ch zodiak�w, okres�w precesyjnych i pocz�tku tzw. Ery Wodnika znale�� mo�na w mojej ksi��ce Birth Patterns for a New Humanity (1969) Nie ulega najmniejszej w�tpliwo�ci, �e pradawne cywilizacje, kt�rych �lady istnienia zachowa�y si� do naszych czas�w, korzysta�y z zodiak�w syderycznych, tzn. gwiazdowych, a tak�e z zodiak�w ksi�ycowych b�d� te� s�onecznych. Cywilizacje te nie stworzy�y obrazu wszech�wiata, jaki uznajemy od czas�w staro�ytnej Grecji, a szczeg�lnie od wczesnego re-nesansu europejskiego. Co wi�cej, istnia�y one w odleg�ych rejonach �wiata i w odmiennych warunkach klimatycznych. Wszystkie te czynniki s� niezmie-rnie istotne przy omawianiu i ocenie metod stosowanych w astrologii. Osiem �wart� Zajmijmy si� drugim uk�adem odniesienia, kt�ry mo�na wykorzysta� i kt�ry rzeczywi�cie by� wykorzystywany do pomiar�w po�o�enia S�o�ca, Ksi�yca i planet, czyli kr�giem dom�w astrologicznych. Nie�yj�cy ju� Cyril Fagan wyg�osi� ca�kiem niedawno bardzo prawdopo-dobn� hipotez�, wed�ug kt�rej dzisiejsze poj�cie dom�w odpowiada�o w pra-dawnej astrologii okresom, czyli �wartom�, kt�re wyznaczano na podstawie wschodu, g�rowania i zachodu S�o�ca. Obliczano je, dziel�c dob� s�onecz-n� na cztery podstawowe okresy. Czwartym punktem dope�niaj�cym po-dzia�u by�a p�noc, przeciwie�stwo g�rowania, kt�rego S�o�ce dokonuje w po�udnie. Wa�ne jest, by zrozumie� filozoficzne, duchowe, a tak�e kosmologiczne znaczenie tego stanowi�cego fundamenty dzisiejszej astrologii modelu. U podstaw podzia�u wszystkich cykli na cztery cz�ci le�y �wiadomo�� dualizmu zawartego w ca�o�ci istnienia, w��cznie z istnieniem gatunku ludzkiego. Wspomnia�em ju� o biegunowo�ci dnia i nocy, �wiat�a i ciemno-�ci, �wiadomego dzia�ania i snu, jang i jin. Filozofia Indii dostarcza nam niezliczonych przyk�ad�w stan�w �manifestacji� i �utajenia�. W Bhagavad-Gicie Kriszna jest uosobieniem uniwersalnej Ja�ni (Brahman), ��cz�cej w sobie pocz�tek, �rodek i koniec wszystkich cykli. Cykle istnienia s� jednak�e tylko �p�cyklami�, gdy� ka�dy okres manifestacji kosmicznej (manvantara) zr�wnowa�ony jest okresem utajenia (pralaya) - po dniu kosmicznym przychodzi metakosmiczna noc. Okres przej�ciowy pomi�dzy dniem i noc� - w znaczeniu kosmicznym czy te� w odniesieniu do �ycia ludzi - to najistotniejsza chwila istnienia. Dla ludzi symbolizuje go horyzont, poniewa� to w�a�nie horyzont dzieli dobowy ruch S�o�ca na dwie podstawowe fazy, odmierzane wschodem i zachodem. W strefach podr�wnikowych �wit i zmierzch s� stosunkowo kr�tkie. Dzie� pojawia si� nagle, a noc zapada szybko - co nie jest bez znaczenia, gdyby chcia�o s� przenie�� pewne koncepcje - na przyk�ad poj�cie �wierzcho�k�w dom�w�, nale��ce do astrolog! podr�wnikowej, do astrologii powsta�ej na szeroko�ciach geograficznych klimatu umiarkowa-nego. Przebudzenie si� do �wiadomego �ycia - �wit, punkt alfa cyklu dzien-nego - i zaprzestanie dzia�alno�ci o zachodzie S�o�ca, punkt omega - zawsze by�y niezwykle wa�ne zar�wno w astrologii, jak i w symbolice religijnej i �wieckiej. Po�udnie jest punktem kulminacyjnym wysi�ku, ko�-cz�cym si�, zw�aszcza w gor�cych strefach klimatycznych - posi�kiem i odpoczynkiem. Jego przeciwie�stwem jest p�noc, chwila najg��bszego misterium, moment magiczny. Dalszy podzia� czterocz�ciowego cyklu by� ca�kiem naturalny, szczeg�l-nie zwa�ywszy potrzeb� okre�lenia d�ugo�ci wart nocnych. Doskonale do takich wart pasowa� okres trzygodzinny. Co wi�cej, k�t 45 stopni u�atwia obliczenia przy oznaczaniu ruchu S�o�ca na poziomej p�aszczy�nie tarczy zegara s�onecznego. Ta w�a�nie miara 45 stopni mia�a ogromne znaczenie w okultyzmie i najwyra�niej do dzi� odgrywa istotn� rol� w badaniach p�l elektrycznych i magnetycznych. Opisany powy�ej podzia� na osiem cz�ci wi��e si� najprawdopodobniej z faktem traktowania �semki jako symbolu S�o�ca. W Indiach rydwan boga S�o�ca ci�gni�ty by� przez osiem bia�ych koni, a symbolem numerycznym przypisywanym przez gnostyk�w Chrystusowi jako pierwiastkowi s�onecz-nemu - Rudolph Steiner nazywa� Chrystusa wielkim �s�onecznym archa-nio�em� - by�a liczba 888, czyli �semka dzia�aj�ca na trzech poziomach �wiadomo�ci: biologicznym, psychicznym i duchowym*. * Por. moj� ksi��k� The Lunation Cyc/e, gdzie znale�� mo�na opis �semki w odniesieniu do Ksi�yca i o�miu rodzaj�w s�oneczno-ksi�ycowych osobowo�ci. Horoskopy podzielone na osiem cz�ci wykorzysta�em tak�e w serii artyku��w napi-sanych dla �American Astrology�, zatytu�owanych �Technika analizy fazowej�. Cyril Fagan stwierdzi� niedawno, �e podzia� horoskop�w astrologicznych na osiem cz�ci jest najstarszym podzia�em w dost�pnej nam historii astrologii, zauwa�aj�c przy tym, �e owe osiem �wart� wi�za�o si� z w�dr�w-k� S�o�ca po niebie w prawo, a tak�e z dzia�aniami cz�owieka najbardziej charakterystycznymi dla czterech trwaj�cych od wschodu do zachodu S�o�-ca wart. Jego za�o�enie wydaje si� w�a�ciwe tylko w odniesieniu do pradaw-nych spo�eczno�ci rolnik�w, chocia� styl �ycia wype�niony podobnymi dzia-�aniami znale�� mo�na wsz�dzie, gdzie cz�owiek �yje w bliskim zwi�zku z uprawian� przez siebie ziemi� i z hodowanymi przez siebie zwierz�tami. Jest to dzia�anie �yciodajne. Nieprzypadkowo bowiem w astrologii S�o�ce zawsze by�o uwa�ane za �r�d�o energii �yciowej. W miar�, jak ludzie stopniowo oddalali si�, a w�a�ciwie alienowali, od ziemi i przychodz�cych z porami roku rytm�w �ycia, w miar� jak rozwijali swoj� indywidualn� osobowo�� i przepe�nione ambicj� ego - dzia�ania �yciodajne traci�y wiele swego pierwotnego znaczenia. W konsekwencji pojawi� si� nowy zestaw problem�w, kt�rych rozwi�zywanie stanowi dzi� g��wne zadanie astrologii. Dlaczego? Poniewa� to w�a�nie na poziomie indywidualizacji osobowo�ci wyst�puj� najwa�niejsze potrzeby wsp�czesnego cz�owieka. A warto�� czegokolwiek mierzy si� mo�liwo�ci� spe�nienia potrzeby ludzko�ci - czy to w dziedzinie astrologii, medycyny, nauki, czy og�lnie pojmowanej wiedzy. Psychika wsp�czesnego cz�owieka sprzeczna jest z mentalno�ci� ludzi przywi�zanych do ziemi i do okre�lonego miejsca na planecie, co wi��e si� z r�nymi wyobra�eniami o otaczaj�cym �wiecie. Cz�owiek wsp�czesny wie, �e planeta Ziemia obraca si� wok� swojej osi i �e wcale nie kr��y wok� niej S�o�ce. Fakt ten wp�ywa na spos�b konstruowania systemu astrologii; przyk�adowo domy we wsp�czesnej astrologii numerowane s� i interpretowane przeciwnie do kierunku ruchu wskaz�wek zegara. Ludzka �wiadmo��, umys� i poczucie w�asnej indywidualnej osobowo�ci rozwijaj� si� z potencja��w otrzymanych przy urodzeniu stopniowo osi�gaj�c kolejne fazy samorozwoju, w opozycji jednak do energii �yciowej. Opozycja ta stanowi nieuniknione �r�d�o problem�w osobistych, konflikt�w i komplek-s�w. Taka jest jednak droga cz�owieka do dojrza�o�ci, pewno�ci siebie i spe�nienia tw�rczego jako �jednostki�. Dwa spojrzenia na S�o�ce W pradawnej astrologii wyznaczenie �wart� by�o spraw� bardzo prost�, nie by�y one bowiem niczym wi�cej ni� okresami uzyskanymi po podzieleniu czasu w�dr�wki S�o�ca po niebosk�onie od momentu jego wschodu do zachodu. Kiedy astrologowie nauczyli si� okre�la� pozycj� S�o�ca w od-niesieniu do gwiazd i konstelacji zodiakalnych w ka�dym momencie jego ruchu, ustalenie przybli�onych miejsc pocz�tku trzygodzinnych wart na zodiaku nie przedstawia�o ju� wi�kszego problemu. Im bli�ej r�wnika, tym precyzyjniejszy by� uzyskany w ten spos�b model. Skoro jednak wiemy, �e Ziemia jest kul� obracaj�c� si� wok� swojej osi i kr���c� przy tym wok� S�o�ca, skonstruowanie geocentrycznego systemu astrologicznego, w odr�nieniu od systemu �topocentrycznego�, kt�ry by�by sp�jny dla cz�owieka do�wiadczaj�cego kosmosu z danego punktu na powierzchni Ziemi, nastr�cza wiele trudno�ci. Po pierwsze, stoimy przed zadaniem przeniesienia tr�jwymiarowej rzeczywisto�ci na dwuwymiarow� kartk� papieru. Mamy tu do wyboru co najmniej trzy zestawy wsp�rz�dnych: miejscowe, r�wnikowe i ekliptyczne. Co gorsza, upodobania tradycjonalistyczne sk�oni�y du�� wi�kszo�� astrolog�w do trzymania si� terminologii odpowiadaj�cej dawnemu �wiatopogl�dowi, niesp�jnej jednak ze wsp�-czesn� wiedz� astronomiczn�. Sami nawet astronomowie nie pomagaj� w zachowaniu porz�dku i zachowuj� stare nazwy, wykorzystuj�c te same poj�cia do opisu dw�ch r�nych koncepcji, jak na przyk�ad d�ugo�ci i sze-roko�?ci. Nie chcia�bym wdawa� si� tutaj w szczeg�y techniczne geometrii sfery-cznej i r�nych system�w domifikacji, czyli podzia�u na domy. Rzecz� wa�n� dla wsp�czesnego studenta astrologii jest u�wiadomienie sobie, �e istnieje wiele znacznie r�ni�cych si� od siebie mo�liwo�ci interpretacji dom�w w horoskopie urodzeniowym, mimo �e cz�sto uznaje on u�ywany powszechnie model za jedyny. Cyril Fagan, kt�ry przywr�ci� astrologii kon-cept zodiaku syderycznego, d��y� nie tylko do upowszechnienia podzia�u horoskop�w na osiem dom�w, lecz tak�e do wprowadzenia systemu inter-pretacji opartego na kierunku obrotu w prawo. Prawd� jest, �e tak w�a�nie najprawdopodobniej post�powano w pradawnej astrologii, przynajmniej w niekt�rych cz�ciach �wiata. Moim zdaniem b��d Fagana polega� jednak na tym, �e pr�bowa� on zmusi� ludzi wsp�czesnych do przyj�cia archaicz-nych pogl�d�w witalistycznych. R�wnie dobrze mogliby�my przyj�� mito-logi� chaldejsk� jako podstaw� odnowy religii! Ka�da epoka i ka�da kultura maj� w�a�ciwe sobie potrzeby. W naszych czasach szukamy astrologii, kt�ra odpowiada potrzebom nastawionych na samobadanie, zdezoriento-wanych i wyalienowanych jednostek, w szczeg�lno�ci za� potrzebom du�ej cz�ci wsp�czesnej m�odzie�y, kt�ra mo�e po raz pierwszy w historii dziej�w zafascynowa�a si� astrologi� i to z dobrze sprecyzowanych, cho� mo�e cz�sto nie u�wiadomionych powod�w. Znaczenie dom�w astrologicznych w rozumieniu kultury chrze�cija�sko-europejskiej jest �ci�le zwi�zane z poj�ciem zodiaku. To jeden z wa�niej-szych, cho� niekoniecznie jedyny pow�d, dla kt�rego astrologia zachodnia korzysta z systemu dwunastu dom�w. Nie pozostaje mi wi�c nic innego, jak powr�ci� do omawiania zodiaku. Analizuj�c horoskopy staro�ytnej Grecji, Aleksandrii czy te� Rzymu, �atwo mo�na doj�� do przekonania, �e przej�cie od zodiaku syderycznego do tropikalnego, tzn. od konstelacji do znak�w przedstawiaj�cych r�wne trzy-dziestostopniowe wycinki ekliptyki, spowodowane by�o brakami w wiedzy astronomicznej i og�lnym chaosem panuj�cym w umys�ach przedstawicieli tego pe�nego zamieszania okresu w historii, co przypomina, na pewnym przynajmniej poziomie, nasze w�asne czasy. Takie konkluzje s� jednak zwykle powierzchowne i moim zdaniem nie stanowi� g��bszego filozoficz-nego uzasadnienia dla przyj�cia tego rodzaju zodiaku. Zbyt wiele zale�y tu od przypadku i b��d�w jednego cz�owieka lub wielu ludzi. Decyzja ta sprowadza si� do rzeczy zgo�a wi�kszej, kt�ra - cho� w inny mo�e spos�b - do dzi� stanowi istotny problem. Rzecz ta istnieje na poziomie metafizycznym i kosmologicznym, a dotyczy znaczenia, jakie nale�y nada� S�o�cu. Wy�ej stwierdzi�em, �e gwiazdozbiory wprowadzono pierwotnie do astrolo-gii, by wykorzysta� je jako wygodny uk�ad odniesienia, na podstawie kt�rego mo�na by �ledzi� ruchy S�o�ca, Ksi�yca i planet. Tak w�a�nie w pewnym okresie historii rozumiano prawdopodobnie relacj� S�o�ca do gwiazdozbio-r�w. Istnieje jednak ogromna liczba dowod�w wskazuj�cych na to, �e u zarania dziej�w zwi�zkowi temu nadano diametralnie odmienne znaczenie, pokutuj�ce do dnia dzisiejszego w opisanych w innych moich publikacjach szko�ach my�lenia metafizycznego. S�o�ce przedstawiano mianowicie jako kana� lub soczewk�, przez kt�re przep�ywaj� energie kosmiczne, skupiane z kolei i kierowane w stron� Ziemi i wszystkich �yj�cych na niej organizm�w. Z jednego punktu widzenia S�o�ce jest wi�c czynnikiem dominuj�cym, gwiazdozbiory natomiast stanowi� t�o pozwalaj�ce mierzy� jego ruchy i okresowo zmieniaj�ce si� relacje do Ziemi. Wed�ug innego spojrzenia, czynnikiem aktywnym jest sama przestrze� - lub, jak powiedzieliby�my dzisiaj - przestrze� mi�dzygalaktyczna. S�o�ce jest tu jedynie instrumen-tem skupiaj�cym - �oknem�, jak nazwaliby to niekt�rzy okulty�ci, przez kt�re dzie� w dzie� przep�ywaj� ogromne energie kosmosu wykraczaj�cego poza fizyczno�� i tr�jwymiarowo��. Powy�sze dwie koncepcje opisuj�ce zasadnicz� natur� energii �yciowej nazwa� mo�na odpowiednio monoteistyczn� i panteistyczn�. Ka�dy ucze� religioznawstwa doskonale wie, jak zawzi�cie Ko�ci� chrze�cija�ski walczy� ze wszystkim, co w jakikolwiek spos�b wi�za�o si� z panteizmem. Przy-k�adem mo�e by� pot�pienie kilka lat temu przez Ko�ci� rzymskokatolicki pogl�d�w Teilharda de Chardin, pomimo nieustaj�cych wysi�k�w tego ostatniego, by wyprze� si� jakichkolwiek wp�yw�w panteistycznych. We wczesnej astrologii, w niekt�rych przynajmniej krajach, dwana�cie gwiazdozbior�w rozumiano jako cz�ci �tw�rczych, hierarchicznie uporz�d-kowanych mocy� przynale��cych do ��wiata Tworzenia�, kt�re dzi� mog-liby�my okre�li� jedn� nazw� Boskiej Ja�ni. Z tego punktu widzenia S�o�ce, a tak�e w mniejszym stopniu Ksi�yc i planety- uwa�ano za o�rodki mobilizuj�ce i wysy�aj�ce energie tw�rcze owej Boskiej Ja�ni. Inne gwiaz-dozbiory r�wnie� mog�y by� tw�rczymi przejawami tej Boskiej Ja�ni, ale poniewa� nie dysponowa�y o�rodkami takimi jak S�o�ce i Ksi�yc, kt�re umo�liwi�yby im sprowadzenie ich energii do poziomu wibracji i �wiadomo�ci cz�owieka, rzadko by�y one odczuwalne przez ludzi. Tak naprawd� jedynie dwana�cie hierarchii zodiakalnych mia�o wi�c wp�yw na �ycie na Ziemi. Opisany tu obraz kosmosu by� z zasady panteistyczny, nawet je�li mistycy potrafili spojrze� poza t� �sfer� nieruchomych gwiazd� i rozpozna� wymiar bardziej jeszcze transcendentalny, wymiar Primum Mobile, czyli w j�zyku filozofii - kr�lestwo niepoznawalnego Absolutu, Ain Soph wiedzy kabalistycznej. W przeciwie�stwie do powy�szego, mamy monoteistyczny obraz �wiata, w kt�rym Jedyny B�g, objawiaj�cy si� cz�owiekowi w swojej osobie i z ca�� wyrazisto�ci�, przedstawiany jest jako S�o�ce, s�oneczne JA JESTEM, egipski Aton. Z takiego monoteistycznego punktu widzenia centralnym elementem istnienia ludzkiego jest relacja pomi�dzy stworzonym cz�owiekiem a jego Stw�rc�, relacja pomi�dzy tym, co ludzkie, a tym, co boskie. W symbolice astrologicznej relacja ta wi��e si� ze zwi�zkiem pomi�dzy Ziemi� a S�o�-cem; jej wyrazem jest kr��enie Ziemi po orbicie wok� tej gwiazdy. Ka�dy miesi�c w roku (szczytowym punktem miesi�ca jest pe�nia Ksi�yca) przed-stawia rozw�j jednego z dwunastu rodzaj�w dzia�ania natury ludzkiej w od-powiedzi na dwana�cie podstawowych aspekt�w �wiadomo�ci duszy, dwa-na�cie aspekt�w, w kt�rych przejawia� si� mo�e boska energia �yciowa. W takim rozumieniu zodiak jest wi�c logicznie i nierozerwalnie powi�zany z ruchem Ziemi wok� S�o�ca. To w�a�nie orbicie ziemskiej nadali�my star� i niewiele m�wi�c� nazw� �ekliptyka� - nazw�, kt�ra niewiele ma wsp�lnego z tym, co rzeczywi�cie i symbolicznie okre�la. Gwiazdy stanowi� wi�c t�o, na kt�rym rozgrywa si� wielki �dialog� pomi�dzy podstawowymi typami ludzi i jedynym Bogiem. Stanowi� one wspania�� kosmiczn� de-koracj� zdobi�c� scen� teatru wszech�wiata. Z drugiej strony, pewne gwiazdy mog� w znacz�cy spos�b wp�ywa� na przebieg �ycia ludzkiego, je�li jednak do tego dochodzi, m�wimy o ingerencji ponadnaturalnej, kt�ra najcz�ciej zak��ca dialog pomi�dzy cz�owiekiem ziemskim a jego Stw�rc�, czyli S�o�cem. Jako �e planety - z heliocentrycznego punktu widzenia, a tak�e ze wzgl�du na ruch wok� S�o�ca - s� te� dzie�ami Stw�rcy i to w�a�nie S�o�ce jest �r�d�em docieraj�cych do nas promieni widzianych jako �wiat�o planet, pe�ni� one rol� modulator�w pierwotnej energii s�onecznej lub ina-czej, tw�rczej mocy boskiej. Logiczne wydaje si� wi�c interpretowanie ich pozycji i wzajemnego oddzia�ywania w odniesieniu do ruchu Ziemi po orbicie. Orbity planet - z kt�rych jedne znajduj� si� wewn�trz, inne za� na zewn�trz orbity ziemskiej - t