9426
Szczegóły |
Tytuł |
9426 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
9426 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 9426 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
9426 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
DOROTA TERAKOWSKA
LUSTRO PANA GRYMSA
ROZDZIA� PIERWSZY
Nie by�o niemal dnia, �eby Agata, wracaj�c ze szko�y, nie zajrza�a do tego sklepu. Odkry�a go przypadkiem, szukaj�c kaga�ca dla psa. Takiego kaga�ca, oczywi�cie, nigdzie nie by�o, poniewa� Kusy � ulubieniec Agaty � mia� bardzo d�ugi, nietypowy pysk, jak przysta�o na wybryk natury, jakim by�: czarnej ma�ci mieszaniec wilczura z� chartem. Po matce, owczarku niemieckim, odziedziczy� wierno�� i poj�tno��, po ojcu � ogromnym bia�ym borzoju � przej�� jedynie bezczeln� pewno�� siebie i nadmiar samodzielno�ci. To nie Agata, ale s�siedzi z bloku uznali, �e �taki gro�ny pies� powinien nosi� kaganiec, zbyt cz�sto bowiem wyszczerza� wielkie, bia�e i ostre z�by. �On si� tylko u�miecha� � usprawiedliwia�a Agata psa, ale ten psi u�miech jako� wszystkich odstrasza�. Kto� z rodziny kupi� wreszcie odpowiedni kaganiec i da� dziewczynce w prezencie. Agata nie �a�owa�a jednak d�ugich, pozornie bezskutecznych w�dr�wek, bo w�a�nie w czasie jednej z nich odkry�a ten sklep.
Nikt, nawet najbli�sze przyjaci�ki, nie zosta� powiadomiony o odkryciu. Agata skrz�tnie zachowa�a je w tajemnicy. Ot, sklep ze starymi, u�ywanymi meblami. C� to za tajemnica�? Jakie� rupiecie, graty, troch� w�tpliwych antyk�w� Z pozoru � nic nadzwyczajnego. Ale tylko z pozoru.
Sklep by� nad podziw wielki i mroczny. Nic z zewn�trz nie zapowiada�o tej jego wielko�ci. Zza szyb witryny widoczny by� tylko niedu�y kantorek, a w nim kilka foteli, par� lamp, dwa stoliki. Wraz z otwarciem drzwi rozbrzmiewa� dzwonek� nie elektryczny, bro� Bo�e, najprawdziwszy mosi�ny dzwonek z serduszkiem. W kilka sekund po jego delikatnym d�wi�ku spoza zas�ony wychodzi� ten pan. Dziwny pan. Ile razy Agata o nim my�la�a, tylekro� odczuwa�a niepok�j. A my�la�a o nim cz�sto. Pan mia� brod�, w�sy i czarne oczy. Gdy Agata przypadkiem w nie zajrza�a, wydawa�o si� jej, �e oczy pana Grymsa (s�dz�c z szyldu, nazywa� si� Z. K. Gryms) s� ca�kiem bez dna. Jak studnia. Gdy patrzysz w g��bok� studni�, kt�rej dna nie wida�, zawsze wydaje ci si�, �e jednak co� tam jest. I w�a�nie takie by�y oczy pana Grymsa.
Do wej�cia zach�ci�a Agat� �mieszna stara lampa na wystawie, kt�rej podstaw� stanowi� du�y �eb psa, wypisz�wymaluj taki, jaki mia� Kusy. Ju� w czasie pierwszej wizyty pan Gryms zachowa� si� w spos�b nietypowy. Zamiast burkn�� niegrzecznie: �No i co tu si� kr�cisz, i tak niczego nie kupisz�� � z przesadn� wr�cz uprzejmo�ci� sk�oni� si� przed Agat� i zwi�le oznajmi�:
���godne twojej uwagi meble s� tam� � i wskaza� r�k� na czarn�, grub�, pluszow� zas�on�.
��Ja i tak nie mam pieni�dzy � o�wiadczy�a pogodnie Agata. Brak pieni�dzy nigdy nie wydawa� si� jej nieszcz�ciem. Nie pragn�a niczego kupowa�, z upodobaniem za to ogl�da�a r�ne stare przedmioty, wyobra�aj�c sobie, kim byli ich poprzedni w�a�ciciele.
��Nikt ci nie ka�e kupowa�. Wystarczy, �e obejrzysz to, co mam � powiedzia� pan Gryms, sk�adaj�c Agacie niemal dworski uk�on.
I dziewczynka posz�a za panem Grymsem. Po odchyleniu zas�ony jej oczom ukaza� si� ogromny, zda si� nie maj�cy ko�ca, mroczny salon. W s�abym �wietle kinkiet�w czernia�y niewyra�ne kszta�ty mebli. Sta�y dos�ownie wsz�dzie, niekt�re nawet jedne na drugich: przepastne, rze�bione szafy, roz�o�yste kanapy na kokieteryjnie wygi�tych n�kach, tajemnicze sekretarzyki z mn�stwem szufladek, opas�e komody, sto�y kwadratowe, pod�u�ne i okr�g�e, krzes�a, fotele. I lustra. Kilkadziesi�t luster, ka�de o innym kszta�cie, w stylizowanych ramach, rze�bionych w kwiaty, owoce, zwierz�ta.
Pan Gryms spojrza� pytaj�co na Agat�.
��No� � b�kn�a dziewczynka � bardzo to� hm� tajemnicze i w og�le�
��Nie ka�dy mo�e to zobaczy� � rzek� lakonicznie w�a�ciciel. � Dlatego radz� ci, �eby� obejrza�a dok�adnie � doda� z naciskiem. � Ja czekam w kantorku.
I popchn�� leciutko Agat� w kierunku jednej z wype�nionych lustrami �cian. Potem znikn�� w labiryncie mebli. Agata d�ug� chwil� sta�a nieruchomo, ch�on�c dziwn� atmosfer� tego miejsca. Wydawa�o si� jej, �e jeszcze czuje zapachy ludzi, kt�rzy u�ywali tych mebli, �e widzi delikatny ruch r�ki zapalaj�cej wysmuk�y renesansowy �wiecznik; niemal s�ysza�a g�osy tych, kt�rzy kiedy�, dawno temu, byli w�a�cicielami tych kom�d, szaf, kanap; przysi�g�aby, �e widzi, jak z uchylonej szufladki w sekretarzyku wysuwa si� plik po��k�ych, przewi�zanych r�ow� wst��eczk� list�w. W mrocznym salonie nadal czai�o si� �ycie � i czeka�o na wskrzeszenie przez nowych nabywc�w mebli.
Agata nie ba�a si�. Nigdy nie ba�a si� tego, co cz�sto wzbudza�o l�k u innych ludzi, a zw�aszcza dzieci. I nigdy nie wiedzia�a, dlaczego si� nie boi. Opowie�ci o duchach, starych cmentarzach, wampirach i strzygach � kt�rymi dzieci tak lubi� raczy� si� wieczorow� por�, a potem nie �pi� ze strachu ca�� noc � wywo�ywa�y u niej jedynie ciekawo�� i narastaj�ce pragnienie, �eby prze�y� co� niesamowitego. Co prawda, �ycie wydawa�o si� Agacie bardzo interesuj�ce, a nawet pi�kne, ale t�skni�a do niezwyk�o�ci. G��boko wierzy�a, �e ka�dy cz�owiek �je�li bardzo tego chce � przynajmniej raz w �yciu prze�ywa co� niezwyk�ego, cho� by� mo�e nie zawsze to sobie u�wiadamia.
Sklep pana Grymsa wyda� si� Agacie zacz�tkiem czego� niezwyk�ego. Jeszcze nie wiedzia�a, co by to mog�o by�, ale czu�a, �e nie jest to zwyczajny sklep.
Zacz�a powoli spacerowa� od lustra do lustra, g�adz�c r�k� z�ote winogrona, zwisaj�ce filuternie nad jednym z nich, to znowu dotykaj�c dw�ch pot�nych lw�w, podtrzymuj�cych owal innego. Luster by�o tak du�o, �e sz�a w�r�d �cian mrocznego salonu, niemal ich nie rozr�niaj�c, zamy�lona i pe�na przyjemnego niepokoju.
Nag�y ruch na jednej z b�yszcz�cych powierzchni zwr�ci� jej uwag�. W kolejnym lustrze ujrza�a w�asn� twarz w aureoli rozwianych, fruwaj�cych w�os�w. Podnios�a r�ce do g�ry, ale poczu�a, �e jej rude w�osy spokojnie sp�ywaj� ku szyi. Jednak Agata w lustrze nie podnios�a r�k, a jej twarz nadal os�ania�y rozwiane, jakby poruszaj�ce si� na silnym wietrze w�osy. Za chwil� obraz znik�. W lustrze najzwyczajniej odbija� si� mroczny salon z meblami, ale� ale tym razem nie by�o w nim Agaty, cho� sta�a nadal w tym samym miejscu!
��Ciekawe� � szepn�a do siebie i sta�a nieruchomo jeszcze par� minut, jakby na co� czekaj�c. I rzeczywi�cie: za moment w lustrze, najnormalniej w �wiecie, ukaza�o si� jej prawdziwe odbicie.
��Ono pokazuje nie to, co jest, ale to, co chce pokaza� � szepn�a z nutk� zadowolenia. � To nie jest zwyczajne, ot takie, lustro.
Sta�a jeszcze d�u�sz� chwil�, ale lustro ju� nie sp�ata�o �adnego figla. Agata wycofa�a si� w labirynt mebli i z pewnym trudem odszuka�a powrotn� drog� do kantorka.
��No i jak? � spyta� pan Gryms, gdy wy�oni�a si� zza zas�ony.
��Bardzo ciekawe � powiedzia�a spokojnym g�osem. � Czy te meble s� bardzo drogie?
��Zale�y kt�re i zale�y dla kogo � odpar� pan Gryms.
��Aha � kiwn�a g�ow� Agata, nie zdziwiona wcale t� odpowiedzi�. � Mog� tu jeszcze kiedy� przyj��?
��Zapraszam ci� serdecznie � w�a�ciciel ponownie z�o�y� jej dworny uk�on.
I w�a�nie od tego dnia Agata niemal codziennie, wracaj�c ze szko�y, wst�powa�a do pana Grymsa. W�a�ciciel wita� j� jak dobr� znajom� i bez s�owa odchyla� pluszow� zas�on�. Dziewczynka wchodzi�a do salonu z meblami i rozpoczyna�a d�ugi spacer wzd�u� �cian zawieszonych lustrami. Wszystkie � ka�de w innych, niepowtarzalnych ramach � odbija�y t� sam� poci�g��, piegowat� twarz Agaty i intensywnie rude w�osy. W �adnym nie ukaza�o si� nic innego ponad to, co rzeczywi�cie znajdowa�o si� przed nim.
��Musia�am mie� omamy � mrucza�a Agata do siebie, zadowolona, �e mo�e u�y� tego cudownie, bo egzotycznie brzmi�cego s�owa �omam�, odnosz�cego si� do wszystkich niezwyk�ych i poci�gaj�cych zjawisk. Agata nale�a�a do rzadkiego gatunku os�b, kt�re cz�sto mia�y omamy. Widzia�a to, czego nikt inny nie m�g� dostrzec, s�ysza�a d�wi�ki niemo�liwe do s�yszenia, czu�a zapachy, jakich doprawdy nikt nie czu�. W�tpi�, by wielu ludzi umia�o dostrzec zatrzymany na �cianie kamienicy cie� cz�owieka, kt�ry przeszed� par� minut temu. Agata go widzia�a. Nie s�dz�, by ktokolwiek s�ysza� w s�uchawce telefonu krzy�uj�ce si� echa dawno przebrzmia�ych rozm�w. Agata s�ysza�a. Nie mo�na jednak wykluczy�, �e troch� wi�cej os�b posiada dar wyczuwania z zapachu powietrza zbli�aj�cego si� deszczu.
��B�dzie pada� � m�wi�a dziewczynka, zadzieraj�c g�ow� i spogl�daj�c w b��kitne niebo bez jednej chmurki, i ku zdziwieniu wszystkich pod wiecz�r zaczyna�o si�pi�. Agata czu�a, kiedy na odleg�ej o trzy kilometry ��ce zakwit�a macierzanka; s�ysza�a szum skrzyde� ptak�w przelatuj�cych tak wysoko, �e nie by�o ich wida� go�ym okiem; umia�a dostrzec, �e powietrze ma r�n� g�sto�� w r�nych miejscach, i zauwa�a�a, �e tam gdzie jest najg�stsze � tworzy dziwaczne, ruchliwe i �ywe kszta�ty. Poniewa� na og� nikt jej nie wierzy�, gdy opowiada�a o wszystkim, co widzia�a, s�ysza�a i czu�a, po prostu przesta�a o tym m�wi�.
Agata by�a doskonale pogodzona ze sw� odmienno�ci�, cho� nie zna�a jej przyczyny. Nigdy nie zastanawia�a si� nad ni�. By� mo�e nie wiedzia�a te� o tym, �e dawno, dawno temu, gdy cz�owiek �y� jeszcze w naturalnych warunkach, w�r�d przyrody, a nie w ciasnych, betonowych klatkach miast � jego zdolno�ci widzenia, s�yszenia i czucia by�y ca�kiem, ale to ca�kiem inne ni� dzi�. Tamten cz�owiek mia� bystre oczy ptaka, czujny s�uch dzikiego zwierz�cia, nos wyczulonego na zapachy psa. Tamten cz�owiek by� cz�ci� przyrody, a nie jej wrogiem. Agata � nie zdaj�c sobie z tego sprawy � pod wieloma wzgl�dami by�a jak tamci, pierwotni ludzie. Mo�na by zaryzykowa� stwierdzenie, �e urodzi�a si� niejako zniewolony od pierwszego dnia �ycia, sp�tany cywilizacj� cz�owiek � lecz od urodzenia by�a wolna. Nikt, nawet jej rodzice, tego nie przeczuwa�, gdy� ten dar maj� tylko wybrani. Wi�c te� nikt z najbli�szego otoczenia nie wiedzia�, jaka naprawd� jest ta ruda, piegowata dziewczynka, bo w dodatku Agata by�a ma�om�wna. Tylko Kusy wys�uchiwa� jej d�u�szych monolog�w, merdaj�c d�ugim, puszystym ogonem charta i patrz�c na ni� wiernymi oczami wilczura.
Agata w jaki� niejasny spos�b przeczuwa�a, �e pan Gryms r�wnie� czuje, widzi i s�yszy to, co jest niewidzialne i nies�yszalne dla wi�kszo�ci ludzi. Wydawa�o si� jej tak, cho� nigdy nie rozmawiali o tym ze sob�, gdy� pan Gryms, jak i ona, nie nale�a� do ludzi m�wi�cych bez wyra�nego powodu.
Dziwnego lustra Agata ju� od d�u�szego czasu nie mog�a odnale�� pomi�dzy wieloma lustrami w mrocznym salonie. Zapomnia�a, jaki mia�o kszta�t i ornament ram, nie zapami�ta�a nawet, na kt�rej z czterech �cian wisia�o. Mimo to czu�a, �e lustro, je�li zechce, ujawni si� samo. Wida� na razie nie mia�o na to ochoty.
Min�o par� kolejnych dni � i par� kolejnych wizyt w sklepie pana Grymsa. Wszystkie lustra przez ten czas pokazywa�y g�adkie, ch�odne i oboj�tne odbicia rzeczywisto�ci. Ka�dy na miejscu Agaty ju� dawno uzna�by, �e naprawd� mia� do czynienia z omamami, ale dziewczynka mia�a w sobie niezm�con� wytrwa�o�� i nieodgadniony up�r. Niemal co dzie�, po szkole, bezskutecznie obchodzi�a powoli wszystkie cztery �ciany salonu, wpatrywa�a si� d�ugo w ka�de z kilkudziesi�ciu luster, by po chwili bez �alu wr�ci� do kantorka i po�egna� pana Grymsa.
��Wr�cisz jutro, prawda? � pyta� pan Gryms wcale nie natr�tnie, dziewczynka za� odpowiada�a podobnym tonem:
��Oczywi�cie. Wr�c�.
Cho� obraz w lustrze wydawa� si� jej teraz jedynie gr� wyobra�ni, Agata zawsze o wiele wy�ej ceni�a wyobra�ni� ni� rzeczywisto�� i bardziej jej zawierza�a.
��Je�li nawet t o mi si� tylko zdawa�o, niech�e zda mi si� cho�by jeszcze raz� � powtarza�a sobie z uporem i niczym nie zra�ona wraca�a do sklepu z meblami.
Gdy pewnego razu swobodnie w�drowa�a od �ciany do �ciany salonu, przygl�daj�c si� w skupieniu b�yszcz�cym powierzchniom luster � niemal bardziej odczu�a, ni� zobaczy�a jaki� ruch na przeciwleg�ej �cianie. Odwr�ci�a si� b�yskawicznie: w jednym z luster odbija�a si�, blakn�ca coraz szybciej, twarz pana Grymsa, kt�rego tu wcale nie by�o! Pan Gryms przecie�, jak zazwyczaj, przebywa� w kantorku! Agata wolno, wcale si� nie spiesz�c, podesz�a do rz�du zwierciade�. To lustro by�o zawieszone mi�dzy lustrem o kwadratowym kszta�cie, d�wiganym przez dw�ch mahoniowych Murzyn�w z bia�ymi z�bami z ko�ci s�oniowej, a okr�g�ym lustrem, podtrzymywanym przez wielkie, przypominaj�ce or�y, ptaki.
To lustro by�o z pozoru proste: ot, wyd�u�ony prostok�t, wysoko�ci trzech czwartych przeci�tnego cz�owieka, w ciemnych, prostych ramach. Pan Gryms ju� si� w nim nie odbija�. Agata ujrza�a jedynie swoj� twarz. Lustro najwyra�niej z niej kpi�o, udaj�c, �e jest najzwyklejszym w �wiecie zwierciad�em. Uwa�nie przyjrza�a si� jego ramie: na ciemnym drewnie uk�ada� si� jaki� wyszukany wz�r. By�y to kszta�ty ro�lin i zwierz�t, jakich jednak nigdy nie widzia�a � ani w rzeczywisto�ci, ani w kinie, telewizji czy przyrodniczej ksi��ce. Dziewczynka ostro�nie dotkn�a ramy. Wyda�o si� jej, �e dotyka czego� ciep�ego, �ywego�
Pan Gryms ju� si� nie pokaza� w lustrze. W og�le nie pokaza�o si� nic szczeg�lnego. Za to pan Gryms w kantorku spyta� lakonicznie:
��No i�?
��Czy mo�na u pana co� kupi�, czy te� te wszystkie rzeczy� � i Agata wykona�a nie doko�czony, jak jej pytanie, ruch r�k�. Pytanie by�o nadzwyczaj uzasadnione, przez ca�y bowiem czas, gdy odwiedza�a sklep pana Grymsa, nigdy nie zdarzy�o si� jej spotka� �adnego klienta. Ba! Chwilami wydawa�o jej si�, �e jest jedyn� osob�, kt�ra tu przychodzi.
��To zale�y, kto chce kupowa� � powiedzia� pan Gryms.
��A ja?
��To zale�y co � odpar� spokojnie w�a�ciciel.
��Mog� przyj�� z mam�?
��To b�dzie zale�e� od dnia i paru innych okoliczno�ci � zako�czy� pan Gryms i uk�oni� si� dwornie. Agata wysz�a.
��Mam propozycj� � powiedzia�a wieczorem do mamy, kt�ra akurat cedzi�a makaron przez sitko. � Rezygnuj� z lod�w i bilet�w do kina na ca�y rok, z wszystkich prezent�w na �wi�tego Miko�aja, na Gwiazdk�, urodziny i imieniny�
��W zamian za co? � spyta�a kr�tko mama. W domu Agaty wszyscy wypowiadali si� zwi�le.
��Chcia�abym dosta� lustro ze sklepu z antykami.
��Lustro w sklepie z antykami b�dzie kosztowa� mn�stwo pieni�dzy. Nawet gdyby by�o ca�kiem malutkie � mrukn�a mama, tr�c ��ty ser na tarce.
��To jest du�e lustro.
���za bardzo du�e pieni�dze. No to masz ten k�opot z g�owy i spokojnie mo�esz je�� lody � odpar�a mama.
Zdaniem mamy temat by� wyczerpany. Pytanie �a po co ci lustro?� nie pad�o. Agata nigdy, ju� od wczesnego dzieci�stwa, nie prosi�a o zwyk�e prezenty, o lalki, misie, rower, now� sukienk�. Umia�a za to zachwyci� si� jak�� bardzo star� ksi��k� w antykwariacie czy tak tajemniczym przedmiotem na �pchlim targu�, �e nawet sprzedaj�cy nie zna� jego przeznaczenia. Agata nie by�a te� pr�na i mama nie mia�a �adnych podstaw, by s�dzi�, �e wymarzone lustro s�u�y�oby jej do adoracji w�asnej osoby.
��Je�li p�jdziemy jutro na spacer z Kusym, to mo�e wpadniemy do tego sklepu? � zaproponowa�a Agata.
��Prosz� bardzo � zgodzi�a si� mama, kt�rej pomys� po��czenia spaceru z ogl�daniem lustra w niczym nie przeszkadza�.
Nazajutrz Agata z mam� i Kusy stan�li przed sklepem. Agata nacisn�a klamk� � ale ta nie podda�a si� mi�kko jak zwykle i nie zad�wi�cza� cichutko dzwoneczek, obwieszczaj�cy otwarcie drzwi. Na wystawie, jak zawsze, sta�a �mieszna lampa z �bem psa jako podstaw�.
��Kusy jak �ywy � mrukn�a mama. Za szyb� by�o wida� kantorek i stoj�cego za lad� pana Grymsa. Wszystko by�o po staremu, tyle �e drzwi nie pozwoli�y si� otworzy�.
��Zapukaj � powiedzia�a niecierpliwie mama. � Nie widz� przecie� �adnej kartki w rodzaju �Przerwa� lub �Wyszed�em na godzink�. Zapukaj�
��Nie trzeba � odpar�a Agata. � Nie ka�dy dzie� jest dobry. Pan Gryms tak powiedzia�. Przyjdziemy jeszcze raz jutro. Albo pojutrze.
��Aha � zgodzi�a si� mama, nie zadaj�c zb�dnych pyta�, bo r�wnie� by�a osob� pogodzon� z wszelkimi dziwno�ciami.
Nazajutrz, zaraz po szkole, Agata wesz�a do sklepu i spyta�a od progu:
��Czy dzisiaj jest dobry dzie�?
��Jeszcze nie wiem � odpar� pan Gryms. � Ka�dy dzie� ma dobre i z�e godziny.
��W ka�dym razie spr�bujemy � powiedzia�a dziewczynka, jakby ta sytuacja wcale jej nie dziwi�a. Agata doskonale wiedzia�a, �e w �yciu s� dobre i z�e godziny, dobre i z�e dni, �e krzy�uj�, si� one i zmieniaj� pod wp�ywem istotnych lub ca�kiem nieistotnych okoliczno�ci. Bywaj� te� dobre i z�e miejsca � i nie daj B�g, �eby skrzy�owa�y si� ze z�ymi porami dnia! Agata na przyk�ad dobrze wiedzia�a, �e w ka�dym mieszkaniu s� takie miejsca, w kt�rych �aden kot ani pies nie po�o�� si� spa�, bo natychmiast ogarnia je ogromny niepok�j; �e bociany, po ca�ych latach zamieszkiwania na dachu jakiego� domu, nagle odlatuj� i ju� nigdy nie powracaj�, cho� ich gniazdo jest wygodne i co roku czyszczone starannie przez gospodarza; �e szczury nachodz� jak�� kamienic�, mimo wyk�adanych trutek i sk�pych odpadk�w, omijaj� za� jak zaraz� inn�, obfit� w �arcie i w kt�rej nikt nie kwapi si� z podk�adaniem truj�cego ziarna; wiedzia�a te�, �e s� takie balkony i parapety, na kt�rych nie przysiadzie ani na sekund� �aden ptak, mimo sypanych okruszk�w. Agata mia�a te� �wiadomo��, �e s� takie z pozoru bezmy�lne ro�liny, kt�re a� zwijaj� si� z b�lu pod r�k� nowego w�a�ciciela i mimo podlewania schn� � wol� umrze�, ni� �y�. Agata to wszystko wiedzia�a, cho� nie bardzo wiadomo sk�d. Po prostu mia�a t� wiedz� w sobie, niejako urodzi�a si� z ni�.
W ka�dym razie zachowanie pana Grymsa od pocz�tku wydawa�o si� jej ca�kowicie naturalne i sensowne. Tego samego dnia, po po�udniu, dziewczynka z mam� i psem znowu stan�y przed sklepem. Drzwi by�y jednak nadal zamkni�te, a klamka nie podda�a si� naciskowi d�oni. Pan Gryms spokojnie sta� w �rodku, lecz nie wykona� �adnego ruchu, �eby im pom�c. Wr�cz udawa�, �e ich nie widzi.
��Dlaczego on nie otwiera nam drzwi? � spyta�a niecierpliwie mama.
��Te drzwi nie dla ka�dego si� otwieraj� � odpar�a zadumana Agata. � Widocznie dzisiaj tak�e jest z�y dzie�. Spr�bujemy jutro.
��Jak chcesz, mnie to w niczym nie przeszkadza � wzruszy�a mama ramionami. A pan Gryms, cho� doskonale m�g� je widzie� zza szyby, nie podni�s� nawet g�owy�
Nazajutrz po szkole Agata jak gdyby nigdy nic zjawi�a si� w sklepie. Zawsze gdy przychodzi�a sama � drzwi otwiera�y si� bez �adnego trudu. Ani dziewczynka nie spyta�a o dwukrotnie zamkni�te wcze�niej drzwi, ani pan Gryms nie powiedzia�, co o tym s�dzi. W milczeniu odchyli� zas�on� i wpu�ci� dziewczynk� do salonu z meblami.
To lustro na pocz�tku nie odbi�o niczego: ani Agaty, ani salonu z meblami. By�o g�adk�, niezm�con� powierzchni� w srebrzystoper�owym kolorze. Dopiero po d�u�szej chwili powoli, powoli, niewyra�nie zacz�o si� co� pojawia�. Agata zmru�y�a oczy, lecz nie rozpozna�a kszta�tu. Cofn�a si� par� krok�w� Cie� w lustrze zacz�� uk�ada� si� w co� dziwnie znajomego� Min�o kilkana�cie sekund, nim Agata rozpozna�a, �e to jest Kusy� Jej pies Kusy. Lustro ca�e dr�a�o, falowa�o, jakby nie chcia�o odbi� wyra�nie sylwetki psa; przypomina�o to obraz w zepsutym telewizorze. Wreszcie wszystko znikn�o i Agata ujrza�a swoj� twarz.
���a mo�e to pies przeszkadza? � spyta�a pana Grymsa, gdy wr�ci�a do kantorka.
��Niewykluczone � zgodzi� si� pan Gryms.
���ale to by nie by�o dobre � szepn�a Agata z namys�em.
��To twoja sprawa � uci�� w�a�ciciel.
Agata my�la�a o tym, �e osoby i przedmioty, kt�re �le reaguj� na psy, nie s� dobre. Lustro dr�a�o, ni to zagniewane, ni wystraszone, gdy odbija�o sylwetk� znajduj�cego si� daleko psa. A drzwi sklepu nie pozwala�y si� otworzy�, jakby nie chcia�y wpu�ci� mo�e w�a�nie Kusego�?
���w takim razie musz� si� zastanowi� � oznajmi�a spokojnie Agata i wysz�a. Pan Gryms, zamiast uk�onu, pos�a� jej uwa�ne spojrzenie oczu, w kt�rych czai�o si� co� nieokre�lonego.
Mimo pewnego niepokoju Agata zdecydowa�a si� na jeszcze jedn� pr�b�, a wszystko tym razem przebieg�o tak, jak oczekiwa�a. Gdy wraz z mam� � Kusy zosta� w domu � stan�y przed sklepem, klamka mi�kko podda�a si� d�oni dziewczynki i zabrzmia� cichy d�wi�k dzwoneczka.
��No prosz� � zauwa�y�a mama, nieco zdziwiona. � My�la�am ju�, �e te drzwi z zasady nie otwieraj� si� przed klientami! Dzie� dobry panu�
��Dzie� dobry szanownej pani � odpar� pan Gryms i sk�oni� si� przed mam� najzwyczajniej w �wiecie, jak kulturalny sprzedawca w eleganckim sklepie. Mia� dzi� maniery dobrego wujcia, co zdaniem Agaty nie bardzo do niego pasowa�o, lecz mamie wyda�o si� mi�e.
��Podobno s� tu lustra? Czy mo�na zobaczy�? � spyta�a mama pe�nym rezerwy tonem osoby, kt�ra nie jest pewna, czy zamierza kupowa�.
��Ale� oczywi�cie! S�u�� pani dobrodziejce! Prosz� tu� � uwija� si� pan Gryms, wykrzykuj�c banalne zdanka. Ten pan Gryms wcale si� Agacie nie podoba�, cho� o tamtym panu Grymsie r�wnie� mo�na by�o powiedzie� wszystko, z wyj�tkiem tego, �e by� sympatyczny.
Mama na widok ogromnego salonu wyda�a okrzyk zdziwienia, a potem zacz�a niemal biega� od mebla do mebla i zachwyca� si�.
��Och, jaka pi�kna kanapa! Bo�e m�j, ta rze�biona szafa to istne cudo! Och, och, c� za genialny sekretarzyk�!
Agata z najwy�szym trudem odci�gn�a mam� od sekretarzyka i skierowa�a w stron� bocznych �cian. Tu mama stan�a jak ra�ona gromem. Kilkadziesi�t luster naraz � czego� takiego jeszcze nigdy nie widzia�a. Agata spodziewa�a si� podobnej reakcji. Ku swemu zdziwieniu ujrza�a, �e przy ka�dym lustrze znajduje si� karteczka z niewyra�nie wypisan� cen�. Mama musia�a w�o�y� okulary. I zaraz okaza�o si� � zgodnie z mamy przewidywaniami � �e je�li na przyk�ad lustro z winogronami kosztowa�o pi��set z�otych, to ju� to z lwami warte by�o tysi�c pi��set, a przy lustrze z mahoniowymi Murzynami cena podskoczy�a do trzech tysi�cy z�otych!
��M�wi�am ci, �e antyki s� drogie � powiedzia�a mama spokojnie, cho� z jej oczu nie schodzi� wyraz zachwytu pe�nego �alu.
Na tym lustrze widnia�a du�a, bia�a kartka z cyfr� 10�
���tysi�cy? � spyta�a mama, pokazuj�c palcem.
��Dziesi�� � powiedzia� pan Gryms. � Dziesi�� z�otych.
��Dlaczego?! � krzykn�a mama, patrz�c na niego podejrzliwie.
��Poniewa� chc� si� go pozby�.
��Doprawdy� � zacz�a mama wysokim tonem, ale zaraz urwa�a. Przypomnia�a sobie pi�kny i bezcenny rodzinny portret pradziadka, ofiarowany ma�o sympatycznej kuzynce. Portret pradziadka bowiem cieszy� si� z�� s�aw�. Ca�� rodzin� Agaty dr�czy�y senne majaki. Co rano, przy �niadaniu, tata, mama i Agata, z podkr��onymi oczami, snuli opowie�ci o sennych koszmarach, w kt�rych portret pradziadka odgrywa� g��wn� rol�. Nikt jednak nie zdoby� si� na to, �eby pradziadka sprzeda�. Handlowanie przodkiem wydawa�o si� okropnym blu�nierstwem i mog�o �ci�gn�� jeszcze gorsze k�opoty ni� senne widziad�a. Co innego da� go komu� w prezencie� Obdarowana kuzynka, o dziwo, sypia�a zdrowo i bez koszmar�w, cho� pradziadek wisia� tu� nad jej g�ow�.
��Skoro chce si� pan go pozby� � szepn�a mama z nag�ym zrozumieniem.
��Chc� i jestem nawet got�w ponie�� wszelkie koszty transportu � oznajmi� pan Gryms �agodnie, acz kategorycznie.
��Prosz� bardzo � szepn�a mama.
W kantorku pan Gryms wypisa� rachunek na dziesi�� z�otych i pokr�ci� korbk� od staro�wieckiej kasy. Z powag� wsun�� pieni�dz do ma�ej szufladki. Agata zerkn�a ciekawie i bez zdziwienia zauwa�y�a, �e w kasie jest tylko maminy banknot.
��Lustro znajdzie si� u pa�stwa jutro. Radzi�bym je zawiesi� w przedpokoju, b�dzie si� �adnie prezentowa�.
��To lustro ma wisie� w moim pokoju � powiedzia�a Agata g�osem cichym, lecz wykluczaj�cym jakikolwiek sprzeciw.
��To twoja sprawa � rzek� pan Gryms ze swym dawnym, dwornym uk�onem. Agacie wyda�o si�, �e w oczach b�ysn�o mu zadowolenie. � Je�eli o mnie chodzi, jutro wieczorem wyprowadzam si� z tego miasta. To nie jest dla mnie dobre miejsce�
��A sklep? � spyta�a mama.
��Ju� mi nie jest potrzebny � o�wiadczy� dziwnie oficjalnie pan Gryms i uk�oni� si� tym razem w spos�b �wiadcz�cy o tym, �e rozmow� uwa�a za zako�czon�.
��Do widzenia panu i �ycz� szcz�cia w innym mie�cie � powiedzia�a mama tonem osoby, kt�ra dokona�a zakupu za tysi�c, a nie za dziesi�� z�otych. Mama to potrafi�a.
��Do widzenia � odpowiedzia� pan Gryms i spojrza� na Agat� czarnymi oczami bez dna, w kt�rych jednak czai�o si� co� nieokre�lonego.
��Czy pan umie si� u�miecha�? � spyta�a nagle dziewczynka.
��To zale�y od wielu okoliczno�ci � odpar� grzecznie i Agata uzna�a t� odpowied� za prawid�ow�. U�miech rzeczywi�cie zale�y od wielu okoliczno�ci. Tyle �e do tej pory Agata nie widzia�a jeszcze nigdy u�miechu na twarzy pana Grymsa.
ROZDZIA� DRUGI
Lustro przynie�li dwaj najzwyklejsi w �wiecie robotnicy. Delikatnie oparli je o �cian� w przedpokoju i poszli. Mama poprawi�a przed nim w�osy i z wyra�nym zainteresowaniem przyjrza�a si� swojej sylwetce.
��Musz� troch� przyty� � powiedzia�a.
Lustro spokojnie odbi�o posta� mamy, a potem po prostu odbija�o �ciany przedpokoju. Gdy Kusy przeci�gn�� si� na ca�� d�ugo�� swego pot�nego cia�a i leniwie podszed�, by je pow�cha� � lustro jakby na mgnienie oka zmatowia�o, ale zaraz prawid�owo odbi�o jego sylwetk�. Mama nic nie zauwa�y�a. Wieczorem tata przybi� dwa haki i zawiesi� lustro dok�adnie naprzeciw tapczanu w pokoju Agaty.
��Ho! Ho! Kto� tu ma pieni�dze� � powiedzia� z u�miechem. � Nie ka�dego sta� na antyki.
Mama nie odezwa�a si�. Nie mia�a ochoty opowiada� tacie o niepoj�tej cenie lustra i wywo�ywa� zb�dn� dyskusj�. Lustro ca�y czas zachowywa�o si� normalnie. Odbija�o to, co powinno odbija�, i po�yskiwa�o w zachodz�cym s�o�cu, kt�rego ostatnie promienie wpada�y uko�nie do pokoju dziewczynki.
Gdy Agata zgasi�a lamp� i po�o�y�a si�, d�ugo le�a�a z szeroko otwartymi oczami i wpatrywa�a si� w nowo nabyty przedmiot. Ale lustro spokojnie l�ni�o w srebrnym blasku zagl�daj�cego przez okno ksi�yca. Tylko Kusy niespodziewanie zmieni� legowisko: do tej pory znajdowa�o si� ono w nogach tapczanu Agaty, dok�adnie tam, gdzie obecnie, o dwa metry dalej, wisia�o lustro. Pies przeni�s� si� w drugi k�t pokoju, ko�o nocnego stolika.
W nocy Agacie �ni�a si� jaka� obca, dziwaczna okolica: moczary poro�ni�te bujn� ro�linno�ci� o nieznanych kszta�tach. Nad moczarami unosi�y si� g�ste mg�y, a bagno pulsowa�o, gotowa�o si�, mamrota�o� Bulgocz�ce d�wi�ki przypomina�y mow�, niezrozumia�� dla dziewczynki. We �nie Agata sta�a na malutkiej k�pce przegni�ej trawy, ale i ta k�pka by�a z ca�� moc� wsysana, powoli, lecz nieub�aganie, przez bagno � i jak�� jeszcze dziwniejsz� moc� dziewczynka ci�gle utrzymywa�a si� na jego powierzchni. Rozpaczliwie i z trudem �api�c r�wnowag�, Agata � wyczekuj�c ratunku � rozgl�da�a si� doko�a i krzycza�a. S�ysza�a wyra�nie w�asny, coraz bardziej przera�liwy krzyk. Obudzi� j� strach. Strach � uczucie ca�kiem nowe, dot�d nie znane. Przez ca�e swoje � nied�ugie co prawda � �ycie dziewczynka nie ba�a si� niczego. Strach by� jej obcy. Do tej nocy.
Agata otworzy�a oczy. Kusy, dysz�c niespokojnie, sta� w k�cie pokoju i patrzy� w lustro. W silnym �wietle ksi�yca Agata ujrza�a w lustrze krajobraz ze swego snu: ponury, mglisty, pulsuj�cy. Kusy dysza� i cichutko skomla�. Dziewczynka zamar�a z l�ku, lecz mimo to pog�adzi�a �eb psa. Za chwil� wszystko znikn�o, powierzchnia lustra wyg�adzi�a si�, odbijaj�c ksi�yc za oknem i siedz�c� na tapczanie, skamienia�� z przera�enia Agat�.
Przy �niadaniu mama spyta�a:
��Czy jeste� zadowolona z prezentu?
��Mniej wi�cej � odpowiedzia�a spokojnie dziewczynka.
W szkole lekcje wlok�y si� w niesko�czono��. Jeszcze nigdy tak nie by�o. Agata chodzi�a do wymarzonej przez siebie szko�y plastycznej. Ale dzi� niecierpliwi�a j� nawet lekcja rysunk�w z pami�ci, kt�r� najbardziej ceni�a. Nauczyciel kaza� narysowa� ulubiony wakacyjny krajobraz. Agata sama nie wiedzia�a, kiedy pod jej o��wkiem na bia�ym arkuszu brystolu powsta� mroczny i ponury krajobraz ze snu.
��Bardzo ciekawe, �wiadczy o wielkiej wyobra�ni, ale, po pierwsze, czego� takiego chyba nigdzie nie ma, a po drugie, w�tpi�, by m�g� to by� czyjkolwiek ulubiony krajobraz � powiedzia� nauczyciel, kr�c�c podejrzliwie g�ow�.
Zaraz po lekcjach Agata pobieg�a do sklepu � zdyszana, pe�na niecierpliwego po�piechu i narastaj�cego niepokoju. D�wi�cza�y jej jeszcze w uszach s�owa pana Grymsa o wyje�dzie z miasta, ale mimo to mia�a nadziej�. Ju� wiedzia�a, �e za wszelk� cen� musi si� pozby� lustra. Wiedzia�a te�, �e mo�e je odda� jedynie panu Grymsowi. Instynkt podpowiada� jej, �e tego lustra nie mo�na ot tak sobie, po prostu komu� da� w prezencie lub sprzeda� czy wyrzuci�. To nie by� portret pradziadka. Lustro mog�o sprowadzi� na kogo� straszliwe nieszcz�cie. Jedynym cz�owiekiem na �wiecie, kt�ry bezkarnie m�g� nadal pozostawa� w�a�cicielem lustra, by� pan Gryms.
Agata ju� wiedzia�a, �e lustro zagra�a jej dotychczasowemu, spokojnemu �yciu. Nigdy nie uwa�a�a, by �ycie by�o nudne, cho� marzy�a o niezwyk�ej � ale nie strasznej � przygodzie. Tymczasem po raz pierwszy, za spraw� lustra, zrozumia�a, czym jest strach. Obco�� i pos�pno�� tego nie znanego do tej pory uczucia przerazi�y j�. Agata czu�a, �e jej wolno�� � wolno�� ptaka w powietrzu i kwiatu na ��ce � ko�czy si�. Lustro sp�ta�o j� ze sob� niewidocznymi wi�zami, niewoli�o, m�wi�o jej co�, czego ona, Agata, nie chcia�a s�ucha�, lecz musia�a.
�Sklep by� otwarty i ju� z oddali wida� w nim by�o jaki� ruch. Staj�c w drzwiach, Agata ujrza�a drabin�, wiadra, roz�o�one na pod�odze gazety. Dw�ch m�czyzn, weso�o pogwizduj�c, malowa�o �ciany kantorka. Odarty ze wszelkich ozd�b, pozbawiony osoby pana Grymsa i czarnej pluszowej zas�ony � wydawa� si� dziwnie ma�y i bardzo zwyczajny. Ze zmartwia�ym sercem dziewczynka spostrzeg�a, �e �adna z czterech �cian niewielkiego pomieszczenia nie ma drzwi. �ciana, na kt�rej przedtem wisia�a prowadz�ca do salonu zas�ona, by�a g�adka i pusta.
��Przej�cie zosta�o zamurowane? � spyta�a.
��Jakie przej�cie, panienko? � zdziwi� si� jeden z robotnik�w. � Tu przecie� niczego nie by�o, tylko ten kantorek�
Agata wr�ci�a do domu i w ponurym milczeniu zjad�a obiad. Potem zamkn�a si� w swoim pokoju. Lustro spokojnie odbija�o jej tapczan z kolorowymi poduszkami. Tyle tylko, �e jedna z nich by�a w lustrze fioletowa, cho� ta z tapczanu by�a czerwona. Mama, kt�ra wesz�a zapyta�, czy Agata chce gruszk�, nawet nie zauwa�y�a tego, mimo �e lustro � ca�kiem bezczelnie � nie skorygowa�o koloru poduszki.
W nocy powt�rzy� si� tamten sen. Moczary bulgota�y, parowa�y bure mg�y, bagno mamrota�o co� i skar�y�o si�. Ciche skowyczenie psa obudzi�o dziewczynk� i ju� bez zdziwienia, cho� ze �ci�ni�tym sercem, patrzy�a, jak jej sen urzeczywistnia si� w lustrze. Kusy ca�y dr�a�. Po chwili powierzchnia lustra wyg�adzi�a si�, zmatowia�a, i zm�czona dziewczynka z powrotem zasn�a.
Sen powtarza� si� kilkakrotnie w ci�gu kolejnych nocy. Zdawa�o si�, �e Agata ju� do niego przywyk�a. Uczucie grozy powoli znika�o, ust�puj�c miejsca niepokoj�cej ciekawo�ci. Jednak Agata jeszcze nigdy dot�d nie zdecydowa�a si� dotkn�� lustra w czasie, gdy przedstawia�o swoje wizje. I postanowi�a, �e tego nie uczyni, cho� lustro jakby o to prosi�o, �ebra�o, wyt�aj�c wszystkie si�y. I po pewnym czasie dziewczynka poj�a: lustro wcale nie chcia�o jej przerazi�. Pokazywa�o po prostu to, co akurat chcia�o pokaza�, nie zdaj�c sobie sprawy z tego, �e wywo�uje l�k. Tote� powoli Agata przesta�a si� ba� lustra i jego ponurych obraz�w, oswoi�a si� nawet z nimi � i z lustrem. Do pewnych granic.
Teraz zacz�a bowiem pojmowa�, �e lustro j� wo�a, a nie maj�c g�osu, czyni to za pomoc� obrazu. W�a�nie przed tym � coraz bardziej natr�tnym � wo�aniem Agata zamierza�a si� broni�.
Kt�rej� nocy, jeszcze w p�nie, przed jej oczami zamajaczy�o co� kolorowego. Usiad�a na tapczanie. Kusy siedzia� na pod�odze i weso�o merda� ogonem. Lustro roztacza�o przed dziewczynk� pogodny obraz lasu, z nasyconymi s�o�cem polankami. Las by� ca�kiem zwyczajny, tyle �e drzewa mia�y niezwyk�e kszta�ty; nie by�o w nim ani jednego d�bu czy swojskiej sosny. Mimo to nie mia� w sobie nic przera�aj�cego. Przeciwnie, a� prosi� o wej�cie w jego koj�ce zacisze. A mimo to by� obcy. Agata mia�a uczucie, �e by�o w nim czego� za du�o lub czego� mu brakowa�o.
Dziewczynka, patrz�c na ten sielski, uspokajaj�cy widok, poj�a nagle i z ca�� ostro�ci�, �e lustro zmieni�o taktyk�. Zrozumia�o, �e poprzedni krajobraz odstr�cza j�, i postanowi�o przedstawi� co� kusz�cego; wo�a�o j� teraz g�osem �agodnym, zaprasza�o uprzejmie, ofiarowuj�c zamiast krainy grozy krain� rozkosznie pogodn� i fascynuj�co odmienn�.
��Nie wo�aj mnie� � szepn�a dziewczynka. � Ja i tak nie przyjd�
Kusy nadal weso�o merda� ogonem i siedzia� w wyczekuj�cej pozie, jakby liczy� na to, �e Agata w�o�y mu obro�� i zaprosi na spacer do tego pi�knego lasu.
���pij, Kusy � rozkaza�a dziewczynka i nakry�a si� ko�dr� a� po uszy. Reszt� nocy spa�a spokojnie i bez sn�w.
Przez kilka nast�pnych dni lustro zachowywa�o si� niemal normalnie. W nocy pozwala�o spa�, a w dzie� jego l�ni�ca powierzchnia odbija�a to, co rzeczywi�cie znajdowa�o si� w pokoju, z niewielkimi wyj�tkami. Jedynie poduszka na tapczanie zmienia�a kolor z czerwonego na fioletowy, oczy Agaty z zielonych zmienia�y si� nagle w czarne oczy pana Grymsa, a mama � przynosz�c podwieczorek � cho� tego wcale nie dostrzeg�a, mia�a w lustrze zielone w�osy rusa�ki. Natomiast porcelanowa fili�anka z mlekiem odbi�a si� w lustrze jako srebrny dzbanuszek z wyrafinowanie cyzelowanym ornamentem.
Min�o kilka kolejnych spokojnych dni i Agat� nawet zacz�y bawi� lustrzane figle. Czeka�a z zaciekawieniem, co i jaki przybierze kszta�t w lustrze. By�a to wspania�a zabawa, lustro bowiem podj�o gr� i od pewnego czasu odbity obraz wydawa� si� ca�kiem prawdziwy, z wyj�tkiem jednego czy dw�ch drobnych szczeg��w, kt�re Agata z mozo�em wyszukiwa�a, co wr�cz uatrakcyjnia�o zabaw�. Czasem by� to zupe�nie nowy wz�r na kapie pokrywaj�cej tapczan; kiedy indziej na p�ce z ksi��kami pojawi� si� jaki� dziwny, malutki pos��ek, przedstawiaj�cy nie znane Agacie zwierz�; raz ujrza�a na swojej szyi cienki �a�cuszek, zdobny w ro�linny, skomplikowany wz�r.
Dziewczynka zacz�a czu� si� z lustrem ca�kiem bezpiecznie. Nawet nie wpad�o jej do g�owy, �e lustro postanowi�o oswoi� j� ze sob�, przekona� o swej nieszkodliwo�ci, �e d�ugie, niewinne gry i zabawy prowadz� do u�pienia czujno�ci i przekonania o tym, �e ju� nic jej nie grozi. Jej � ani nikomu innemu.
�Tego dnia pogoda by�a fatalna. Od rana la�o i po ulicach hula� zimny wiatr. Kusy nie odby� swego zwyk�ego godzinnego spaceru na pobliskie ��ki. Ponury i smutny le�a� ca�y dzie� w k�cie pokoju, wodz�c za Agat� migda�owymi oczami. W nocy dziewczynk� obudzi�o ciche, nagl�ce poszczekiwanie. Kusy zawsze wydawa� takie d�wi�ki na ��ce, zw�aszcza gdy uda�o mu si� sp�oszy� przysiad�� w wysokiej trawie kuropatw� lub gdy z daleka wyczu� zapach zaj�ca.
Dziewczynka raptownie usiad�a na tapczanie. Pies, ca�y spr�ony, rado�nie merdaj�c ogonem, sta� tu� przed lustrem. W szklanej g��bi najwyra�niej w �wiecie le�a�a ich ��ka! Sk�pana w s�o�cu, pe�na krzew�w i kwiat�w, robi�a wra�enie tej samej co zawsze, ale Agata, nauczona do�wiadczeniem, zacz�a szuka� odmienno�ci. I znalaz�a. Nie mog�a jedynie dociec jej przyczyny. ��ka wydawa�a si� z pozoru t� sam� ��k�, mia�a jednak jakby zmienione barwy.
Kusy niecierpliwie poszczekiwa�, ponaglaj�c natarczywie swoj� pani�, by wsta�a wreszcie z tapczanu i uda�a si� z nim na wymarzony spacer�
��Nie wolno, Kusy � szepn�a Agata z naciskiem. � Nie wolno. Nigdzie nie idziemy. �pij, Kusy�
Pies cicho zaskowycza�. Zrezygnowany, zacz�� wraca� na swoje miejsce, gdy nagle� nagle na ��ce pojawi�o si� ma�e, bure, zwinne zwierz�tko! Mkn�o zygzakami niemal przed nosem rozdygotanego psa� Jeszcze chwila i zniknie mu z oczu w k�pie zieleni�
Kusy wyda� z siebie podniecony, gard�owy warkot � i skoczy�. Powierzchnia lustra zadr�a�a, obraz najpierw gwa�townie zafalowa�, potem rozmy� si�, wreszcie znikn��. Agata ujrza�a w lustrze swoj� skulon� na tapczanie posta�, z rozszerzonymi l�kiem oczami. Psa nie by�o. Ani w lustrze, ani w pokoju.
��Kusy� Kusy� � szepta�a rozpaczliwie, pe�na strachu o swego ulubie�ca. Lecz lustro oboj�tnie odbija�o wn�trze pokoju. � To niemo�liwe, �eby on ju� tam zosta� na zawsze. To nie mo�e by� koniec. To wcale nie koniec� � m�wi�a do siebie uspokajaj�co. � To wcale nie koniec. Cierpliwo�ci� Cierpliwo�ci� Lustro zrobi�o to rozmy�lnie, wi�c co� si� jeszcze stanie, co� musi si� sta� i z powrotem odzyskam Kusego�
Uspokajaj�c sam� siebie, Agata czeka�a, wpatruj�c si� w g�adk�, l�ni�c� i oboj�tn� powierzchni� zwierciad�a. Dopiero o �wicie, zm�czona i pe�na obaw, ju� t�skni�ca do wiernego spojrzenia pod�u�nych oczu psa � usn�a.
Rano lustro z rzadk� dla siebie dok�adno�ci� ukaza�o pok�j i jego mieszkank�. Dopiero bardzo uwa�ny ogl�d lustrzanego odbicia pozwoli� Agacie odkry�, �e na p�ce z ksi��kami znajduje si� co�, czego w rzeczywisto�ci nie by�o: fotografia. Staro�wiecka w kszta�cie, owalna, z brze�kami w z�bki, sp�owia�a � fotografia przedstawia�a Kusego na ich ��ce. Kusy jakby bieg� na powitanie kogo�, kto sta� z boku, w cieniu, ledwie widoczny. Gdy Agata przybli�y�a twarz do powierzchni lustra, dostrzeg�a na zdj�ciu swoj� w�asn� sylwetk�.
��O to ci chodzi � szepn�a dziewczynka. � Pokazujesz mi, �e mog� odzyska� psa, ale pod warunkiem, �e p�jd� za nim�
Przy �niadaniu mama spyta�a:
��A gdzie Kusy?
��W nocy zacz�� domaga� si� spaceru � wyja�ni�a Agata oboj�tnym tonem.
��No i�?
��Wyprowadzi�am go i nagle mi uciek�.
��Nie martw si�. Ucieka� ju� kilka razy, ale zawsze wraca� pod wiecz�r, prawda? Je�li do jutra si� nie zjawi, damy og�oszenie do gazety.
��On wr�ci � powiedzia�a Agata. � Ja si� nie martwi�.
Agata nie martwi�a si�. To nie by�o zmartwienie, lecz ogromny, pe�en l�ku niepok�j. Czu�a, �e odzyska psa. Nie mia�a co do tego �adnych w�tpliwo�ci. Lustro nie by�o szalone i nie p�ata�o g�upich figli. Mia�o precyzyjny, logiczny umys� � i ch�odnym tonem dyktowa�o teraz warunki. Znudzi�o mu si� prosi� i kusi� Agat�, by raczy�a wej�� w jego �wiat. Zrozumia�o, �e nawet najbardziej zdumiewaj�ce obrazy nie przyci�gn� dziewczynki, dlatego pos�u�y�o si� podst�pem. Agata poj�a, �e lustro wzi�o w zastaw jej ulubione zwierz�. Teraz ono dyktowa�o warunki.
��Chcesz psa, to musisz po niego przyj�� � m�wi�a jego oboj�tna, ch�odna powierzchnia.
I Agata, wiedz�c doskonale, co czekaj� najbli�szej nocy, posz�a najspokojniej w �wiecie do szko�y. Bo taka w�a�nie by�a Agata; wiedzia�a, �e wszystko musi nadej�� we w�a�ciwym czasie.
ROZDZIA� TRZECI
�Ca�e popo�udnie lustro zachowywa�o si� z ostentacyjn� oboj�tno�ci�. Agata zamkn�a si� w swoim pokoju pod pretekstem nauki. Zawsze by�a samodzielna i nikt nie musia� kontrolowa�, czy naprawd� si� uczy, czy te� robi co� ca�kiem innego. Ale tym razem dziewczynka chcia�a mie� zapewniony spok�j. W domu panowa�a cisza, mama robi�a bowiem korekt� dla wydawnictwa, a tata pogr��ony by� w czytaniu kolejnego tomu o epoce wojen napoleo�skich.
Agata usiad�a plecami do lustra, gdy� musia�a pomy�le�. I to nie byle jak, szybciutko, na �apu�capu, �eby problem mie� z g�owy, jak zazwyczaj czyni wi�kszo�� ludzi, zar�wno ma�ych, jak i du�ych. Agata gdy my�la�a, to my�la�a naprawd�, by�a niemal oderwana od rzeczywisto�ci, skupiona wy��cznie na temacie swych rozwa�a�. I dlatego odwr�ci�a si� plecami do lustra, by nie mog�o wywrze� na ni� �adnego wp�ywu. Dobrze wiedzia�a, �e lustro jest zdradliwe, wi�c nie wolno mu ufa�. Musia�a absolutnie sama przemy�le� niespodziewan� sytuacj�, w jakiej si� znalaz�a, i jeszcze raz zastanowi� si� nad tym, jak jej sprosta�.
�Ono nie odda mi psa samo z siebie, to pewne. Wci�gn�o go przecie�, �eby zmusi� mnie, bym tam posz�a. P�jd�, bo nie mam innego wyboru � my�la�a Agata. � Je�li jednak znajd� psa, czy ono pozwoli mi wr�ci� tu? I w jaki spos�b wr�cimy? Czy tam jest jaka� druga strona lustra? Chcia�abym wiedzie�, komu jestem a� tak potrzebna, �e lustro zmusza mnie do wej�cia tam. Co jest tam�?
Agata instynktownie czu�a, �e tajemniczy sklep pana Grymsa otwar� swe podwoje tylko po to, �eby ona mog�a trafi� na lustro (lub �eby ono mog�o spotka� Agat�).
�A je�li lustro wch�onie mnie i ju� nigdy nie wypu�ci? Je�li nigdy nie znajd� Kusego i b�d� b��ka� si� w jakim� obcym lub wr�cz urojonym �wiecie? Mniejsza o to, co b�dzie ze mn�, ale mama? Tata? Jak�e zmartwi� si�, jak bardzo b�d� nieszcz�liwi, gdy znikn� bezpowrotnie� Mo�e je�li poczekam jeszcze dzie� lub dwa, Kusy wr�ci jak gdyby nigdy nic�? Nie, nie, tak si� nie stanie, nie wolno mi czeka�. Lustro nie po to tak si� wysila�o, �eby ot tak, po prostu odda� mi psa. Wi�c musz� tam i��. Mamie na wszelki wypadek zostawi� kartk�
Po chwili Agata, marszcz�c brwi i wysuwaj�c koniuszek j�zyka, pisa�a kr�tki list:
Kochana Mamusiu! Nie denerwuj si�. Ja wkr�tce wr�c�. Posz�am po psa, bo wiem, gdzie jest. Bardzo Was oboje kocham i ca�uj�.
Agata
W zasadzie w li�cie uda�o si� unikn�� grubszego k�amstwa. By�y tylko przemilczenia. W�a�ciwie same przemilczenia. Ale dziewczynka niejasno czu�a, �e o tej niepokoj�cej sprawie w og�le nie nale�y opowiada� doros�ym. Musi ona zosta� tajemnic�, inaczej lustro zamknie si� na zawsze � rezygnuj�c ze swej misji � ale wtedy mo�e nie odda� psa. Lustro nie mia�o chyba dobrej natury i kto wie, czy nie by�o m�ciwe.
Noc nadesz�a szybko. Agata ba�a si�, cho� nie a� tak bardzo, jak by nale�a�o si� spodziewa�, silniejsza bowiem od strachu by�a ch�� uratowania ukochanego psa. Teraz, siedz�c w swym pokoju, Agata s�ucha�a uwa�nie � i� pewnym rozczuleniem � jak mama ko�czy wieczorn� krz�tanin� w kuchni, a tata, gwi�d��c, myje si� w �azience. Po pewnym czasie do jej uszu dobieg� charakterystyczny d�wi�k zasuwanych stor w sypialni rodzic�w i zaraz potem pytanie mamy:
��Czytasz?
��Jeszcze chwilk�, a ty�? � odpar� tata.
��Ja te� chwilk�.
Jak co wiecz�r, Agata wesz�a do sypialni rodzic�w, �eby poca�owa� ich na dobranoc. Dzi� ten niemal rutynowy gest nabra� nagle w oczach dziewczynki niezwyk�ego sensu. Kto wie, czy nie by�o to po�egnanie na d�u�ej�? A mo�e na zawsze�? Przytuli�a si� do ciep�ej, pachn�cej myd�em i kremem mamy, potem z u�miechem dotkn�a palcem bia�ych kropek po pa�cie do z�b�w na brodzie taty, kropek, kt�re zawsze tam si� znajdowa�y po wieczornym myciu, bo tacie nigdy nie chcia�o si� zerkn�� w lusterko.
��Nie martw si� o Kusego � powiedzia� serdecznie tata. � Je�li do jutra si� nie znajdzie, p�jdziemy razem go szuka�
���i damy og�oszenie do gazet � doda�a mama, g�aszcz�c c�rk� po g�owie.
��On wr�ci, ja wiem � uspokoi�a ich Agata. � Dobranoc. Bardzo was kocham�
��Ho! Ho! Chyba nie masz nic z�ego na sumieniu?! � roze�mia� si� tata.
��Pewnie, �e nie ma � powiedzia�a ciep�o, cho� odrobink� ironicznie mama. � Nie s�d� wszystkich wed�ug siebie�
Zanim Agata zgasi�a lampk� nad tapczanem, jeszcze raz, z pewnym wzruszeniem rozejrza�a si� po niewielkim pokoiku, zastanawiaj�c si�, kiedy i czy w og�le do niego wr�ci. Lubi�a w nim wszystko: kolorow� kap�, zrobion� przez mam� szyde�kiem, p�ki z ksi��kami z jasnego sosnowego drewna, bukiet suszonych kwiat�w w du�ym glinianym dzbanie, ma�e biurko z tak� liczb� szuflad, jaka akurat by�a niezb�dna, polakierowane na r�owo drzwi z wymalowanym w�asnor�cznie napisem:
Ja i pies Kusy mieszkamy ta sobie
i mieszka� b�dziemy w ca�ej swej ozdobie.
Z otwartego szeroko okna patrzy� na ni� melancholijny ksi�yc i Agata pomy�la�a w rozterce, �e tam ksi�yc jest zapewne ca�kiem inny lub mo�e nie ma go wcale. Dziewczynka z oci�ganiem zgasi�a lamp� i usiad�a na tapczanie przed lustrem.
Lustro d�ugo trwa�o w swej po�yskuj�cej martwocie. Odbija� si� w nim tylko ksi�yc.
��Specjalnie zwlekasz, na z�o�� � szepn�a Agata, gdy nagle uprzytomni�a sobie, �e przecie� ksi�yc za oknem ukazywa� jedynie w�ziutki, ostry i sierpowaty fragment swego oblicza, tymczasem ksi�yc w lustrze �wieci� zimnym blaskiem okr�g�ej, pot�nej tarczy na g��bokim, ciemnogranatowym niebosk�onie. Ko�o niego powoli zacz�y rozjarza� si� gwiazdy�
Wzrok Agaty cz�sto, od dzieci�stwa, w�drowa� ku nocnemu niebu. Kocha�a dalekie, obiecuj�ce tak wiele gwiazdy; swoim mruganiem m�wi�y Agacie o tym, �e czekaj�. Przyrzeka�y lekkomy�lnie, �e kiedy� pozwol� ludziom zbli�y� si� do siebie i poka�� swoje tajemnice. Agata niemal na pami�� zna�a jarz�cy si� nad Matk� Ziemi� niebosk�on, jego gwiezdne rodziny, ich �wietlny, ulotny rysunek.
�Gwiazdy w lustrze by�y obce. Uk�ada�y si� w nie znane dziewczynce konstelacje. W�ski, srebrzysty sierp ksi�yca w�a�nie schowa� si� za dachem pobliskiego domu. Srebrzysty talerz w lustrze l�ni� nadal pe�nym blaskiem. Agata ostro�nie dotkn�a r�k� powierzchni lustra. By�a ch�odna i twarda jak kryszta�.
��Nie chcesz mnie? � spyta�a p�g�osem. � I s�usznie. C� bym robi�a tam, w tej zimnej mi�dzygwiezdnej przestrzeni? I c� by robi� tam Kusy?
Bez �alu odwr�ci�a si� od nieba w lustrze i podesz�a do otwartego okna. Przed jej oczami rozpo�ciera�a si� leniwa Wielka Nied�wiedzica, rozbudzona ju� na dobre ze swego zimowego snu i l�ni�ca ciep�ym, dobrym �wiat�em.
��Dzi� was chyba jeszcze nie opuszcz� � powiedzia�a p�g�osem do plejady gwiazd, rysuj�cych jasnymi punkcikami opas�y zwierz�cy kszta�t na granatowym niebie.
Powietrze ozi�bia�o si� i Agata przymkn�a po�ow� okna. Odwr�ci�a si�. W lustrze majaczy�, jak wyblak�y stary sztych, jaki� nieznany krajobraz. Powoli jego kontury zaczyna�y nabiera� wyrazisto�ci i wype�nia�y si� barwami. Po chwili przed wzrokiem dziewczynki rozpostar�a si� pag�rkowata kotlina, poros�a rzadk� ro�linno�ci�. Szeroko rozk�ada�y swe ga��zie pot�ne drzewa o nieznanym rysunku konar�w i obcym ulistnieniu, czo�ga�y si� przy ziemi g�ste, ostre krzewy z du�ymi kolcami, obsypane drobnym kwieciem. W oddali ciemnymi kszta�tami wspina�y si� ku granatowemu niebu wysokie g�ry. Obcy ksi�yc l�ni� nad kotlin� okrutnym, zimnym blaskiem. Gdy Agata dotkn�a lustra, tym razem jej r�ka nie napotka�a �adnej przeszkody, lecz natrafi�a na pustk�. Nie, to nie by�a pustka: d�o� Agaty wyczu�a �agodne falowanie powietrza.
Dziewczynka poj�a, �e tamten �wiat stoi przed ni� otworem, �e czeka na ni�. Mimo to oci�ga�a si�. Jej opiesza�o�� nie wynika�a jednak ze strachu.
��To jest ca�kiem inne miejsce ni� ��ka, kt�r� pobieg� Kusy � szepn�a do siebie. � A je�li tamten �wiat jest ogromny i nigdy nie znajd� w nim mojego psa? Czy nie powinnam poczeka�, a� w lustrze pojawi si� znowu ta ��ka?
Nagle uprzytomni�a sobie b��d w rozumowaniu. By�o ma�o prawdopodobne, �eby w tamtym �wiecie by�a taka sama ��ka jak ta z jej codziennych spacer�w z Kusym. Lustro �wiadomie ukaza�o fa�szywy obraz, by skusi� psa. Nie wiadomo, gdzie naprawd� znalaz� si� jej ulubieniec. Je�li lustro rozwar�o sw� powierzchni�, widocznie tamten �wiat oczekuje na ni� w�a�nie w tym miejscu.
Nie zastanawiaj�c si� d�u�ej, dziewczynka przekroczy�a nie stawiaj�c� oporu p�aszczyzn� zwierciad�a�
Najpierw ogarn�� j� g�sty, niemal dusz�cy mrok. Odnios�a wra�enie, �e jest jakby zawieszona w pr�ni. Wok� niej d�� przenikliwy, lodowaty wiatr. Agacie wydawa�o si�, �e jest� Wsz�dzie i Nigdzie. Nie czu�a pod nogami gruntu, a gdy wyci�gn�a przed siebie r�ce, nie natrafi�y na �adn� przeszkod�. Zupe�nie jakby wisia�a � lub raczej p�yn�a � w przestrzeni. W g�stym mroku nie by�o niczego wida�.
I naraz mrok ust�pi� miejsca zimnej, srebrzystej po�wiacie ksi�yca, sp�ywaj�cej ku dziewczynce z granatowego, rozjarzonego tysi�cem gwiazd obcego nieba. Nieba, kt�re przed chwil� widzia�a w lustrze. Przez moment mia�a niesamowite wra�enie, �e widzi siebie w rozleg�ej, o�wietlonej �wiat�em ksi�yca kotlinie � ale w nast�pnej sekundzie ju� ona sama sta�a tam i rozgl�da�a si� wok�.
Powietrze pachnia�o inaczej, ostrzej, bardziej orze�wiaj�co, nios�c ze sob� nieznane, ale przyjemne zapachy zi� i traw. Intensywny blask ksi�yca sprawia�, �e krajobraz widoczny by� z najdrobniejszymi szczeg�ami. Okolica by�a �agodnie pag�rkowata i z jednej strony falistymi zboczami opada�a w d�, gdzie nocny mrok g�stnia� na tyle, �e ju� niewiele mo�na by�o dostrzec. Pod nogami Agaty szele�ci�a wysoka, mi�kka trawa. Wok� ros�y g�ste krzewy, obsypane bujnym, mocno pachn�cym fioletowym kwieciem. Dziewczynka podesz�a do jednego z nich i ostro�nie dotkn�a. Instynkt jej nie zawi�d�: krzak mia� niezwykle ostre, d�ugie kolce, gotowe w ka�dej chwili bole�nie zrani� natr�ta. Gdzieniegdzie ros�y pot�ne, roz�o�yste drzewa, rzucaj�c w jasnym blasku ksi�yca gro�ne, czarne cienie.
Agata odwr�ci�a g�ow� od ton�cej w mroku doliny i spojrza�a w drug� stron�. Teraz dopiero dostrzeg�a, �e �jej� kotlin� stanowi naturalny taras, kt�ry jednym kra�cem opada w d�, a drugim wznosi si� coraz wy�ej i wy�ej. Pag�rki stawa�y si� coraz bardziej strome, a� wreszcie ca�y horyzont szerokim pasmem przegradza�y wysmuk�e, niemal gotyckie w rysunku g�ry. Na granatowym niebie ich kszta�t wydawa� si� czarny i pos�pny.
W kt�r� stron� mam i��? � pomy�la�a dziewczynka, nieporadnie rozgl�daj�c si� wok�. � Chyba poczekam, a� wstanie dzie�, bo na razie niewiele wida�. W jasnym �wietle dnia �atwiej podejm� decyzj�
Nagle w mroku co� za�wieci�o. Dwa malutkie ogniki zal�ni�y � i znik�y.
��Jakie� zwierz�? Mo�e to Kusy? � szepn�a z nadziej� dziewczynka. � Nie, to nie mo�e by� Kusy, boby mnie od razu wyczu��
Ogniki znowu za�wieci�y. Tym razem by�o ich wi�cej: osiem� dziesi�� dwadzie�cia� setki� tysi�ce� Porusza�y si� szybko, jakby nerwowo, a zarazem w zwartym szyku. Zatacza�y niedu�e kr�gi, a z ka�dym kr�giem przybywa�o ich i przybywa�o.
��Wygl�daj� jak �wi�toja�skie robaczki � stwierdzi�a Agata bez l�ku, czuj�c, �e �wietliste punkciki nie nios� ze sob� �adnego niebezp