904
Szczegóły |
Tytuł |
904 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
904 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 904 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
904 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
tadeusz manteuffel
historia powszechna �redniowiecze
Wst�p Periodyzacja dziej�w
Pr�by podzia�u dziej�w na okresy, czyli ich periodyzacja, s� r�wnie dawne, jak sama historia. Wszyscy ci, kt�rzy j� od zamierzch�ych czas�w uprawiali, usi�owali d�ugi ci�g bytu ludzko�ci podzieli� na ograniczone w czasie odcinki. Post�powali w ten spos�b przede wszystkim ze wzgl�d�w praktycznych, u�atwiaj�c sobie t� drog� uporz�dkowanie ogromnego materia�u. Ten wzgl�d praktycystyczny ust�pi� jednak z czasem miejsca innemu. Wedle niego podzia� na okresy jest czym� danym w samych dziejach i ka�dy z nich posiada sw�j odr�bny charakter, kt�ry go odr�nia wyra�nie od innych z nim s�siaduj�cych. Zwolennicy podzia�u dziej�w wed�ug takich zasad stworzyli sporo system�w periodyzacyjnych. Nie jest naszym zadaniem zajmowa� si� na tym miejscu ich szczeg�ow� analiz�. Wystarczy, je�li zapoznamy si� z paru szerzej stosowanymi, kt�rych wp�yw da� si� odczu� r�wnie� w dziejopisarstwie �redniowiecznym. Wypadnie wi�c zacz�� od periodyzacji hellenistycznej, dziel�cej dzieje �wiata na cztery okresy odpowiadaj�ce przewadze czterech staro�ytnych monarchii �wiatowych. Za takie uwa�ano w�wczas pa�stwa asyro-babilo�skie, medo-perskie, grecko-macedo�skie i wreszcie rzymskie. Nie mniejsz� popularno�ci� cieszy�a si� periodyzacja biblijna, usi�uj�ca zamkn�� histori� ludzko�ci w sze�ciu okresach, odpowiadaj�cych symbolicznie sze�ciu dniom stworzenia �wiata. Podstaw do takiego podzia�u dostarczy� Stary Testament. Tak wi�c okres pierwszy mia� trwa� od Adama do Noego, drugi - od Noego do Abrahama, trzeci od Abrahama do Dawida, czwarty - od Dawida do niewoli babilo�skiej, pi�ty - od niewoli babilo�skiej do Chrystusa, sz�sty - od Chrystusa do s�du ostatecznego. Periodyzacj� biblijn� upro�ci� �w. Augustyn. Zachowuj�c j� w zasadzie, przez podkre�lenie prze�omowego charakteru przyj�cia na �wiat Chrystusa, sprowadzi� j� w praktyce do dw�ch okres�w, przed i po Jego narodzeniu. Pogl�d Augustyna zdoby� sobie w �redniowieczu szerok� popularno��. Podwa�y� go dopiero Joachim z Fiore, dzieje bowiem ludzko�ci podzieli� na trzy ery. Pierwsz�, trwaj�c� od Adama do Chrystusa, nazwa� er� Ojca. Cechowa�a j� surowo�� p�yn�ca z nakaz�w Starego Testamentu. Granicami drugiej, nazwanej er� Syna, mia�y by� narodziny Chrystusa i rok 1260, ustalony przez Joachima na podstawie wzmianek Apokalipsy i rachuby pokole� biblijnych. Uleg�y w�wczas pewnemu z�agodzeniu obyczaje ludzko�ci, kt�ra po odrzuceniu praw Starego Testamentu pocz�a kierowa� si� nakazami Ewangelii. Dopiero jednak trzecia era - era Ducha �wi�tego - po zast�pieniu zdezaktualizowanej Ewangelii Chrystusowej przez now�, Wieczyst�, przyniesie ludzko�ci wolno��, pok�j i zrozumienie prawdy. Poj�cie �redniowiecza Ten tr�jdzia� historii �wiata w czasach Odrodzenia ze wzgl�du na odmienn� podstaw� podzia�u uzyska� inny charakter. Oto bowiem humani�ci, wyznaczaj�c jako kryterium periodyzacji zjawiska z dziedziny kultury, przede wszystkim za� tw�rczo�ci literackiej, wyodr�bnili opr�cz okresu staro�ytno�ci klasycznej oraz Odrodzenia rozdzielaj�cy je okres upadku kultury. J�zyk �aci�ski tych czas�w cechowa�a daleko posuni�ta barbaryzacja formy. Dla odr�nienia wi�c �aciny poprawnej czas�w antycznych i przywr�conej do dawnego blasku epoki Odrodzenia od ska�onej okresu upadku, zacz�to nazywa� t� ostatni� �acin� po�redni� (media latinitas). Z czasem nazwa "�redniowiecza" zosta�a przeniesiona na okres, w kt�rym j�zyk ten by� w u�yciu. Spopularyzowanie powy�szej periodyzacji zawdzi�czamy profesorowi uniwersytetu w Halle Krzysztofowi Cellariusowi (Keller), kt�ry w 1688 r. opublikowa� podr�cznik pod tytu�em Historia universalis breviter ac perspicue exposita in antiquam et medi aevi ac novam divisa. Mianem �redniowiecza oznaczy� Cellarius w swym dziele okres od wst�pienia na tron Konstantyna Wielkiego (306�) do zdobycia Konstantynopola przez Turk�w (1435�). W u�ytym przeze� znaczeniu termin "�redniowiecze" rozszed� si� po ca�ej Europie i zosta� przyj�ty przez wszystkie j�zyki �wiata. Ten sztuczny podzia� dziej�w mimo ostrych dyskusji, jakie wywo�a� i po dzi� dzie� wywo�uje w�r�d historyk�w, nie zosta� wyparty przez �aden inny. Dyskusj� budzi poza tym charakter zastosowanej przez Cellariusa cezury. Albowiem opr�cz tradycjonalist�w, kt�rzy radzi by j� wi�za� z okre�lon� dat� roczn� a nawet dzienn�, coraz wi�cej zwolennik�w zyskuje inny pogl�d. Wedle niego cezur� mo�e stanowi� jedynie okres graniczny, mniej lub bardziej d�ugi, posiadaj�cy charakter przej�ciowy mi�dzy dwiema r�nymi epokami. Projektowane przez Cellariusa ��czenie pocz�tku �redniowiecza z wst�pieniem na tron Konstantyna Wielkiego, aczkolwiek utrzymane przez konserwatywn� The Cambridge Medieval History, nie posiada ju� dzisiaj wielu zwolennik�w. Data powy�sza zosta�a zast�piona przez kilka innych, z kt�rych ka�da ma swoich obro�c�w i przeciwnik�w. Tak wi�c bywa wysuwana w charakterze cezury mi�dzy staro�ytno�ci� a �redniowieczem data bitwy z Wizygotami pod Adrianopolem (9 Viii 378�), w kt�rej legiony rzymskie ponios�y druzgoc�c� kl�sk�. Od owej chwili, zdaniem obro�c�w tej daty, zaczyna si� w Cesarstwie Rzymskim okres przewagi germa�skiej powoduj�cej wiele zmian o znaczeniu og�lnodziejowym (V. Duruy). Granic� pocz�tkow� �redniowiecza, przyj�t� konwencjonalnie od przesz�o stu lat przez nauk� i szkolnictwo francuskie, jest rok �mierci Teodozjusza Wielkiego (395�), natomiast w Niemczech, a poniek�d i w Polsce, za tak� uchodzi rok 476 - data obalenia Romulusa, ostatniego cesarza zachodniorzymskiego, przez Odoakra. Przytoczone wy�ej daty nale�� do bardziej popularnych i nie wyczerpuj� bynajmniej wszystkich pomys��w, jakie w tej dziedzinie pojawi�y si� w nauce. Brak r�wnie� jednomy�lno�ci w�r�d zwolennik�w zast�pienia okre�lonych dat jako s�up�w granicznych mi�dzy r�nymi epokami przez okresy przej�ciowe. Tak wi�c jedni uznaj� za taki okres wiek Iii n.e., kiedy to Cesarstwo Rzymskie prze�ywa�o g��boki kryzys gospodarczy i spo�eczny, inni widz� go dopiero w w�dr�wkach lud�w V i Vi w. albo nawet przesuwaj� na Vi i Vii w., wi���c z jednej strony z inwazj� Longobard�w, z drugiej - z rozpowszechnianiem si� islamu. S� wreszcie i tacy, kt�rzy okresu granicznego mi�dzy staro�ytno�ci� a �redniowieczem dopatruj� si� dopiero w Viii w., uwa�aj�c za w�a�ciwy prze�om czasy inwazji arabskich na Zachodzie. Je�li tak wielka panuje r�norodno�� w zapatrywaniach na pocz�tek �redniowiecza, to chyba r�wnie liczne b�d� pogl�dy co do jego granicy ko�cowej. Tak wi�c poza spopularyzowan� przez Cellariusa dat� upadku Konstantynopola (1453�), walcz� ze sob� o lepsze daty wynalazku druku (ok. 1450 r.), odkrycia Ameryki (1492�), pocz�tku wojen w�oskich (1494�) czy wreszcie wyst�pienia Lutra ( 1517�). Przeciwnicy dat �cis�ych za okres przej�ciowy mi�dzy �redniowieczem a czasami nowo�ytnymi uwa�aj� zazwyczaj pocz�tki Renesansu. S� jednak i tacy, kt�rzy radzi by - wbrew panuj�cej tradycji - cofn�� pocz�tek czas�w nowo�ytnych do Xiii w., tzn do pierwszych przejaw�w rozk�adu stosunk�w lennych na Zachodzie. Na innych zgo�a za�o�eniach opar�a si� periodyzacja marksistowska. Jej zwolennicy s� wyrazicielami pogl�du, �e gospodarczy rozw�j spo�ecze�stw ludzkich ulega sta�emu post�powi i w drodze walki klasowej prowadzi do powstawania coraz doskonalszych Formacji spo�ecznych. Nauka marksistowska wyr�nia zatem pi�� nast�puj�cych po sobie formacji, a mianowicie: wsp�lnoty pierwotnej, niewolnictwa, Feudalizmu, kapitalizmu i socjalizmu. Wprowadzenie podzia�u dziej�w na pi�� Formacji spo�ecznych nie zdo�a�o jednak�e wyprze� z terminologii marksistowskiej tradycyjnych poj�� o staro�ytno�ci, �redniowieczu i czasach nowo�ytnych. S� one nadal w u�yciu, aczkolwiek ich tre�� uleg�a pewnej zmianie. Tak wi�c przez �redniowiecze rozumie si� okres przesz�o tysi�cletni, kt�rego pocz�tek ma przypada� na prze�om Iv i V w., a kres ma stanowi� pierwsza bur�uazyjna rewolucja na Zachodzie (angielska 1640 r.). Nauka marksistowska, m�wi�c o �redniowieczu, stara si� zwraca� uwag� na cechy charakterystyczne wyst�puj�ce na przestrzeni tego tysi�clecia. Podkre�la wi�c przewag� gospodarki naturalnej, wskazuje na panowanie w rzemio�le drobnej wytw�rczo�ci oraz na to, �e �w drobny wytw�rca by� z regu�y w�a�cicielem narz�dzi pracy. Stwierdza istnienie renty feudalnej r�nego rodzaju. Zwraca uwag� na prymitywny na og� poziom techniki, uniemo�liwiaj�cy szybszy post�p gospodarczy. Wreszcie podkre�la, jako cech� wyr�niaj�c� ten okres od innych, feudalne posiadanie ziemi, polegaj�ce na rozdzielaniu prawa w�asno�ci mi�dzy pana nagiej substancji oraz u�ytkownika, tj. posiadacza plon�w. �redniowiecze obejmuj�ce tak wielki odcinek czasowy nie mo�e by� oczywi�cie okresem zupe�nie jednorodnym. Ze wzgl�du na zachodz�ce w nim przemiany wewn�trzne, nauka marksistowska wyr�nia pocz�tki �redniowiecza do Xi w., jego rozkwit obejmuj�cy wieki od Xi do Xiii, zmierzch, tzn. wieki Xiv i Xv i wreszcie p�ne �redniowiecze, tzn. Xvi i pierwsz� po�ow� Xvii w. Zakres historii� �redniowiecza powszechnego Poj�cie historii powszechnej wyros�o w Europie z historii pa�stw sukcesyjnych Cesarstwa Rzymskiego. Chocia� wi�c ka�dy z tych kraj�w posiada� w�asn� specyfik�, kt�ra wyr�nia�a go znacznie od s�siednich, ��czy�a je wszystkie w jedn� ca�o�� wsp�lna tradycja rzymska. Poza ni� wyst�powa�y pocz�tkowo bardzo silne powi�zania gospodarcze i kulturalne. Tak wi�c wsp�lnota rozk�adaj�cej si� z biegiem czasu jedno�ci rzymskiej sprawi�a, �e obszar wchodz�cy ongi� w sk�ad Cesarstwa stanowi nadal historyczn� ca�o��. Co ciekawsze - jej granice w miar� post�powania ekspansji politycznej i kulturalnej pa�stw sukcesyjnych imperium uleg�y rozszerzeniu, obj�y bowiem kraje germa�skie i s�owia�skie oraz opanowa�y swymi wp�ywami stepy nadczarnomorskie. Jest natomiast rzecz� dyskusyjn�, czy przy takim stosunku do roli dawnego terytorium Cesarstwa Rzymskiego nale�y utrzyma� w jej zasi�gu ziemie imperium arabskiego w �redniowieczu. Istniej� argumenty za i przeciw. Je�li si� jednak uwzgl�dni, �e pa�stwo arabskie rozwin�o si� w znacznym stopniu na obszarach zwi�zanych terytorialnie z dawnym Cesarstwem Rzymskim, a doda, �e jego dorobek cywilizacyjny w niema�ym stopniu wyrasta� z dziedzictwa rzymsko-bizantyjskiego, to sprawa powi�zania �wiata arabskiego z rzymskim kr�giem cywilizacyjnym, mimo istniej�cych r�nic, nie b�dzie przedstawia�a si� w spos�b tak paradoksalny, jakby to mog�o pozornie wygl�da�. Rozwa�ania powy�sze stanowi� uzasadnienie potraktowania jako ca�o�ci dziej�w pa�stw sukcesyjnych Cesarstwa Rzymskiego, rozumianych largo sensu, i dopatrywania si� w nich przedmiotu historii powszechnej, przynajmniej dla �redniowiecza. W tym czasie bowiem �wiat dzieli� si� zdecydowanie na kilka nie powi�zanych ze sob� obszar�w geograficznych, kt�rych mieszka�cy wytwarzali odr�bne cywilizacje, nie pozostaj�c w �adnych lub w najlepszym razie sporadycznych tylko stosunkach z ludno�ci� innych kr�g�w cywilizacyjnych. Tak wi�c wydaje si�, �e w �redniowieczu wi�zy ��cz�ce cywilizacyjny kr�g �r�dziemnomorski z innymi kr�gami, np. chi�skim czy indyjskim, by�y tak nik�e, r�nice natomiast tak g��bokie, �e nie mo�e by� mowy o traktowaniu na wsp�lnej p�aszczy�nie dziej�w wymienionych tu przyk�adowo trzech obszar�w. Charakter ksi��ki Stwierdzenie powy�sze sk�ania nas do wyci�gni�cia jeszcze jednego wniosku. Oto historia powszechna, �cie�niona do pewnego kr�gu cywilizacyjnego, nie mo�e by� w �adnym wypadku traktowana jako prosta suma dziej�w poszczeg�lnych kraj�w czy narod�w, wchodz�cych w jego sk�ad. Chodzi bowiem przecie� nie o zrozumienie tej lub innej historii lokalnej, lecz o zapoznanie si� z pogl�dem na dzieje pewnej ograniczonej ca�o�ci, jak� stanowi badany kr�g cywilizacyjny. Ale historyk powszechny, wychodz�cy z tego punktu widzenia, nie mo�e ograniczy� si� do tzw. popularnie "stosunk�w mi�dzynarodowych". Musz� go interesowa� w nie mniejszym stopniu powi�zania gospodarcze i kulturalne, a wreszcie r�wnie� oddzia�ywanie ideologiczne poszczeg�lnych o�rodk�w na siebie. Ich przesz�o�� zbadana pod tym k�tem widzenia poka�e mu dopiero rozliczne nici wi���ce poszczeg�lne kraje badanego kr�gu cywilizacyjnego w jedn� ca�o��. + Cz�� I.� Pocz�tki �redniowiecza + Rozdzia� pierwszy.� Cesarstwo rzymskie� u schy�ku Iv wieku Granice Cesarstwo Rzymskie u schy�ku Iv w. n.e. obejmowa�o ziemie okalaj�ce Morze �r�dziemne. Znalaz�o si� ono wskutek tego ca�kowicie we w�adaniu Imperium (Mare Nostrum) i odgrywa�o rol� g��wnego szlaku komunikacyjnego, ��cz�cego poszczeg�lne prowincje tego pa�stwa. Na kontynencie europejskim w posiadaniu Cesarstwa pozostawa�y ziemie po�o�one na zach�d od Renu i na po�udnie od Dunaju. Poza posiad�o�ciami kontynentalnymi Cesarstwo w�ada�o w tym czasie znaczn� cz�ci� Brytanii. Po opuszczeniu linii Firth of Forth - Clyde granica rzymska by�a tutaj zabezpieczona przez wa� Hadriana, ��cz�cy Solway Firth i uj�cie Tyne. W Azji granice Cesarstwa si�ga�y a� po wschodnie wybrze�e Morza Czarnego. W jego w�adaniu znajdowa�a si� dolina Lazici (Kolchida), granica za� dociera�a do podn�y Kaukazu i stamt�d cofa�a si� na zach�d ku g�rnemu Eufratowi, aby przesun�� si� z kolei nad g�rny Tygrys i - pozostawiaj�c w obr�bie Cesarstwa g�rn� Mezopotami� - przeci�� �rodkowy Eufrat i przez Pustyni� Syryjsk� dotrze� do Morza Czerwonego na obszarze Hid�azu. W Afryce w posiadaniu Cesarstwa pozostawa� Egipt po pierwsz� katarakt� Nilu, a dalej ku zachodowi pas wybrze�a �r�dziemnomorskiego, ograniczony na po�udniu przez umocnienia limesu (rozbudowane w g��b fortyfikacje graniczne) i nie zamieszkan� pustyni�. Na zachodzie granica Cesarstwa dociera�a do Atlantyku na po�udnie od uj�cia Sebu (obec. Wadi Subu). Ludno�� Zaludnienie tego olbrzymiego obszaru jest w nauce przedmiotem dyskusji. Zarysowa�a si� du�a rozbie�no�� pogl�d�w w tej sprawie. Ostro�ni badacze szacuj� liczb� mieszka�c�w ziem wchodz�cych w sk�ad Cesarstwa Rzymskiego u schy�ku Iii w. na co najmniej 50 mln, stwierdzaj�c r�wnocze�nie wyst�powanie tendencji zni�kowych w nast�pnym okresie. Stosunkowo najsilniej by� zaludniony Egipt, a po nim dopiero prowincje azjatyckie i europejskie. Ludno�� Cesarstwa by�a etnicznie zr�nicowana. Latynowie i zlatynizowane plemiona Italii stanowi�y mniejszo��. Rozrzucone po ca�ym obszarze pa�stwa zaludnia�y w zwartej masie jedynie P�wysep Apeni�ski. Znaczn� cz�� P�wyspu Iberyjskiego, Gali�, g�rn� Itali�, ziemie nad g�rnym i �rodkowym Dunajem po uj�cie Sawy oraz Brytani� zamieszkiwa�a ludno�� o znacznej przewadze elementu celtyckiego, zromanizowana w mniejszym lub wi�kszym stopniu. Nad dolnym Renem od lat kilkudziesi�ciu pojawi�a si� grupa germa�skich Frank�w. Nad Zatok� Biskajsk� u podn�a Pirenej�w przebywali iberyjscy Baskowie. Na Ba�kanach za� wyst�powa�a ludno�� pochodzenia illiryjskiego i trackiego, a na Peloponezie - helle�skiego. Ta ostatnia zamieszkiwa�a r�wnie� zachodnie wybrze�a Azji Mniejszej. S�siadowa�y z ni� na wschodzie i po�udniu ludy pochodzenia celtyckiego, ormia�skiego, ira�skiego i semickiego. W Afryce - Egipt zamieszkiwali w zwartej masie Koptowie a p�nocne i zachodnie wybrze�e - plemiona berberyjskie. J�zykiem urz�dowym tego olbrzymiego pa�stwa by�a �acina, z kt�r� jednak�e na dawnych obszarach hellenistycznych rywalizowa�a skutecznie greka. Oba te j�zyki przyswoi�y sobie miejscowe klasy posiadaj�ce, co przyczyni�o si� w pewnym stopniu do romanizacji lud�w w zachodniej cz�ci Cesarstwa, a hellenizacji - we wschodniej. Uk�ad spo�eczny Edykt Karakalli z 212 r. zr�wna� w zasadzie w prawach wszystkich mieszka�c�w Cesarstwa. Dotyczy� jednak tylko ludzi wolnych, a i w�r�d nich utrzyma� w praktyce nier�wno�� wynikaj�c� ze stanu maj�tkowego. Obok wolnych istnieli jednak w pa�stwie nadal liczni niewolnicy i wyzwole�cy. Niewolnik, b�d�cy wed�ug s��w Warrona narz�dziem obdarzonym mow� (instrumentum vocale), stanowi�, podobnie jak inwentarz roboczy, w�asno�� swego pana. By� jednak gorzej traktowany. Jego pierwotna tanio�� spowodowana wielk� poda�� sprawia�a, �e si�� niewolnicz� gospodarowano do I w. n.e. w spos�b rabunkowy. Bardziej op�aca�o si� w�wczas naby� nowego niewolnika na miejsce wyniszczonego przez nadmiern� prac�, ani�eli troszczy� si� o chorego, niezdolnego do pracy. Niewolnik b�d�c przedmiotem prawa nie korzysta� z �adnych uprawnie� cz�owieka wolnego. Nie m�g� wi�c zawiera� legalnego zwi�zku ma��e�skiego, posiada� jakiejkolwiek w�asno�ci czy wyst�powa� przed s�dem. W�r�d niewolnik�w istnia�y wszelako r�nice. Najci�szy by� los tych, kt�rych kierowano do pracy w kopalniach oraz latyfundiach. Znacznie pomy�lniej przedstawia�a si� sytuacja fachowc�w, a wi�c rzemie�lnik�w, nauczycieli czy kopist�w. Istnia�a wreszcie grupa takich, kt�rzy zdobywszy zaufanie pana spe�niali funkcje nadzorc�w, intendent�w a nawet oficjalist�w wy�szego stopnia. Niewolnikiem by� z urodzenia potomek niewolnicy bez wzgl�du na stan ojca. Stawa� si� nim r�wnie� cz�owiek wolny z wyroku s�dowego lub dobrowolnego zaprzedania si� w niewol�. Najobfitszym jednak �r�d�em niewolnik�w by�y wojny zaborcze po��czone z uprowadzaniem ludno�ci nieprzyjacielskich terytori�w. Niewolnik�w dostarczali cudzoziemscy kupcy, przybywaj�cy na targi odbywaj�ce si� w granicach Cesarstwa. Niewolnik m�g� uzyska� wolno�� w drodze wyzwolenia przez pana. Nie zdobywa� jednak w ten spos�b tych samych praw co wolno urodzony i dopiero jego potomstwo mog�o z nich w pe�ni korzysta�. Wyzwoleniec by� wi�c pozbawiony mo�no�ci sprawowania urz�d�w publicznych i pozostawa� pod patronatem swego dawnego pana, kt�ry w razie �mierci wyzwole�ca posiada� pewne prawa do uczestniczenia w spadkobraniu. Sytuacja gospodarcza Kryzys gospodarczy, kt�ry w Iii w. n.e. wstrz�sn�� Cesarstwem Rzymskim, pozostawi� po sobie g��bokie �lady w r�nych dziedzinach �ycia. Zachwiana ekonomika pa�stwa o ustroju niewolniczym, mimo wysi�k�w ze strony k� rz�dz�cych, nie powr�ci�a ca�kowicie do r�wnowagi. Cz�ciowy nawr�t do gospodarki naturalnej, wyst�puj�cy w okresie kryzysu, nie uleg� zahamowaniu. Ziemia wi�c w dalszym ci�gu by�a uwa�ana za najpewniejsz� lokat� maj�tku, panuj�ca za� na rynku pieni�nym ciasnota sprawia�a, �e cz�� podatk�w pobierano w p�odach rolnych i w nich r�wnie� wyp�acano wojsku �o�d, a urz�dnikom uposa�enie. Nic przeto dziwnego, �e w tych warunkach w �yciu gospodarczym Cesarstwa rolnictwu przypad�a przoduj�ca rola. Poniewa� za� w�asno�� ziemi koncentrowa�a si� w przewa�nej cz�ci w r�kach nielicznej warstwy senatorskiej, wielka w�asno�� (tzw. latyfundia) nadawa�a ton �wczesnym stosunkom agrarnym. Zainteresowanie klasy posiadaj�cej ziemi� odbi�o si� na sposobie pobierania podatku gruntowego, kt�ry uprzywilejowywa� latyfundyst�w kosztem drobnych rolnik�w. Ci ostatni, nie mog�c niejednokrotnie podo�a� ci�arom fiskalnym, sprzedawali lub nawet opuszczali swoje dzia�ki. W��czano je do s�siednich latyfundi�w, kt�re w ten spos�b powi�ksza�y swoje rozmiary. Ale i one prze�ywa�y pewne trudno�ci. Gospodarka latyfundialna posiada�a pierwotnie charakter folwarczny i by�a oparta do Iii w. na pracy skoszarowanych niewolnik�w. Ma�o wydajna, op�aca�a si� jednak ze wzgl�du na �wczesn� tanio�� niewolnika, co pozwala�o na zatrudnienie stosunkowo du�ej ich liczby i nieliczenie si� z ubytkiem, jaki poci�ga�a za sob� rabunkowa gospodarka t� si�� robocz�. Z chwil� ustania wojen zaborczych zmniejszy�a si� jednak poda� niewolnik�w, a co za tym idzie - wzros�a ich cena. Niewolnik przesta� by� tanim narz�dziem, stawa� si� natomiast kosztownym pracownikiem, kt�rym nale�a�o inaczej gospodarowa�. Tote� latyfundia pocz�y przechodzi� na gospodark� innego typu. Charakter Folwarczny zachowywa�a tylko cz�� dot�d uprawianego obszaru. Sta�a si� ona rezerw� pa�sk�, przeznaczon� na zaspokojenie potrzeb w�a�ciciela i jego famili (czeladzi). Natomiast reszt� grunt�w uprawnych zacz�to dzieli� ju� na prze�omie Iii i Iv wieku na dzia�ki, na kt�rych osadzano niewolnik�w, pozwalaj�c im na zak�adanie rodzin. Z dzia�ek tych winni byli dostarcza� panu okre�lon� ilo�� plon�w, reszt� jednak mogli zachowa� na w�asny u�ytek. Ta kategoria niewolnik�w osadzonych na ziemi nosi�a nazw� servi casati. Brak dostatecznej liczby niewolnik�w do zagospodarowania w ten spos�b latyfundi�w sprawi�, �e r�wnolegle rozwija� si� proceder wypuszczania przez latyfundyst�w ziemi w dzier�aw� wolnym ch�opom, tzw. kolonom. Otrzymywali oni podobnie jak servi casati inwentarz od latyfundysty, byli za� na mocy zawieranych um�w obowi�zani do uiszczania czynszu dzier�awnego w naturze lub got�wce oraz do pewnych robocizn. Konstytucja Konstantyna z 332 r. przywi�za�a kolon�w do ziemi, zakazuj�c im porzucania dzier�aw bez zgody latyfundysty. To posuni�cie, ograniczaj�ce swobod� ruchu kolon�w, zbli�y�o ich prawnie do niewolnik�w osadzonych na ziemi. Opisany wy�ej system gospodarki przewa�a�, ale bynajmniej nie by� wy��czny. Tak wi�c zdarza�y si� wypadki, zw�aszcza w Italii, gdy latyfundysta poza rezerw� pa�sk� rezygnowa� z wymagaj�cego wi�kszej liczby r�k roboczych rolnictwa i przestawia� si� na upraw� winoro�li lub hodowl�. Natomiast w p�nocnej Afryce dominowa� w latyfundiach dawny system folwarczny, z tym �e brak stale zatrudnionych r�k roboczych wyr�wnywano w okresie najgor�tszych prac polowych wynajmowanymi pracownikami sezonowymi, kt�rych rekrutowano przewa�nie w�r�d wolnej biedoty wiejskiej (circoncelliones). Stosunki w latyfundiach W my�l zasad gospodarki naturalnej latyfundy�ci d��yli do pe�nej samowystarczalno�ci. Ich czelad� (familia) wolna i niewolna sk�ada�a si� nie tylko ze s�u�by domowej i robotnik�w rolnych, ale r�wnie� z rzemie�lnik�w, maj�cych zaspokaja� wszelkie potrzeby przemys�owe mieszka�c�w w�o�ci (latyfundium) i nie dopuszcza� ich do kontaktowania si� z miastem. Latyfundia schy�kowego Cesarstwa sta�y si� wi�c nie tylko zamkni�tymi jednostkami �ycia gospodarczego, ale r�wnie�, dzi�ki przywilejom, z kt�rych korzystali latyfundy�ci, uniezale�nia�y si� od administracji prowincjonalnej, tworz�c w organizmie pa�stwowym prawdziwe enklawy. Latyfundy�ci za po�rednictwem swych funkcjonariuszy pe�nili na terenie w�o�ci funkcje policyjne, sprawowali s�dy, a do zabezpieczenia posiadanych praw utrzymywali prywatne dru�yny zbrojne. Siedzib� latyfundysty by�a villa. Poj�cie to obejmowa�o typowy rzymski, bogaty dom mieszkalny, pomieszczenia dla czeladzi i inwentarza, warsztaty rzemie�lnicze, stodo�y i spichrze. Ca�o�� zabudowa� zacz�to otacza� murem lub palisad�. Obwarowane w ten spos�b obej�cie nazywano curtis, a miano to niebawem wypar�o z u�ycia dawny termin villa. Curtis przekszta�ci si� z czasem w gr�dek warowny. O osiedlach kolon�w, niewolnik�w osadzonych na roli oraz wolnych ch�op�w niewiele da si� powiedzie�. S�dz�c ze stanu p�niejszego, by�y to prymitywne domostwa budowane z kamienia lub drzewa, a cz�sto nawet zwyk�e lepianki. Patrocinia vicorum Uprzywilejowany latyfundysta, niezale�ny od administracji lokalnej i dysponuj�cy powa�nymi �rodkami gospodarczymi oraz znaczeniem politycznym, oddzia�ywa� przyci�gaj�co na drobnych wolnych rolnik�w w swoim s�siedztwie. Cz�sto te� dla wyzwolenia si� od nadu�y� urz�dniczych i zapewnienia sobie opieki mo�nego s�siada, uznawali oni jego patronat. Ta ucieczka przed uciskiem aparatu pa�stwowego by�a stosowana nie tylko przez jednostki, ale r�wnie� przez ca�e wolne osiedla ch�opskie. Zjawisko powy�sze wyst�puje w �r�d�ach pod nazw� patrocinia vicorum. Zakazane przez pa�stwo, kt�re widzia�o w nich element rozsadzaj�cy jego spoisto�� wewn�trzn�, patrocinia szerzy�y si� mimo to, doprowadzaj�c do wzmocnienia pozycji latyfundyst�w. Upadek miast Uprzywilejowanie latyfundi�w, powoduj�ce kurczenie si� drobnej w�asno�ci ziemskiej, by�o prawdziw� kl�sk� dla miast. W ustroju Cesarstwa, wzorowanym na dawnym ustroju Rzymu, rola miast by�a olbrzymia. Wok� nich skupia�y si� okr�gi wiejskie, kt�rymi zarz�dza� Funkcjonuj�cy w mie�cie samorz�d. W tych warunkach wyjmowanie spod jego kompetencji latyfundi�w nara�a�o miasto na trudno�ci przede wszystkim natury fiskalnej. Rzymski system podatkowy przewidywa� bowiem podzia� preliminowanej z podatk�w nale�no�ci mi�dzy samorz�dy miejskie, kt�re dopiero ze swej strony dzieli�y t� globaln� kwot� mi�dzy podatnik�w. Ka�de wi�c wy��czenie spod ich kompetencji jakiego� obszaru poci�ga�o za sob� automatyczny wzrost obci��enia podatkowego pozosta�ej ludno�ci. Nie by�o to jednak wszystko. Przestawiaj�c sw� gospodark� wewn�trzn� latyfundia uniezale�nia�y si� od miast r�wnie� pod wzgl�dem gospodarczym. Ta polityka podcina�a przeto byt tych ostatnich. Miasta musia�y walczy� z coraz wi�kszymi trudno�ciami i przechodzi�y powa�ny kryzys wewn�trzny. Wobec ograniczenia popytu na r�ne ga��zie wytw�rczo�ci rzemie�lniczej redukowa�y swoj� produkcj� lub nawet z niej rezygnowa�y. W nowych warunkach mog�o wi�c prosperowa� w miastach jedynie rzemios�o luksusowe oraz handel nastawiony na sprzeda� artyku��w nie produkowanych na wsi, a wi�c przede wszystkim zbytkownych. Dziedziczenie zawod�w Czynnikiem przyspieszaj�cym zar�wno upadek �ycia miejskiego, jak kurczenie si� drobnej w�asno�ci ch�opskiej by�a polityka fiskalna pa�stwa, kt�re nie liczy�o si� z mo�liwo�ciami p�atniczymi podatnik�w i rujnowa�o ich �ci�ganymi bezwzgl�dnie nadmiernymi podatkami. Uchodz�c przed uciskiem i ostateczn� ruin�, mieszka�cy miast zmieniali zawody, a cz�sto, gdy to nie pomaga�o, ratowali si� ucieczk� na wie�. Takie post�powanie podatnik�w zaostrza�o w konsekwencji istniej�cy kryzys. Aby wi�c zahamowa� ruch, kt�ry grozi� zupe�nym rozstrojem zar�wno �ycia gospodarczego, jak organizacji pa�stwowej, w�adze wydawa�y zarz�dzenia o przymusie wykonywania uprawianego dot�d zawodu. Co wi�cej zadekretowano, by syn dziedziczy� zaj�cie, a co za tym idzie - r�wnie� obowi�zki ojca. Te drastyczne przepisy nie zdo�a�y jednak powstrzyma� post�puj�cego kryzysu, kt�ry specjalnie ostro prze�ywa�y miasta zachodnich dzielnic Cesarstwa. Ustr�j pa�stwowy Na czele pa�stwa sta� cesarz (imperator), w kt�rego r�kach, jako monarchy absolutnego (dominus), spoczywa�a najwy�sza w�adza. By� on uosobieniem i �r�d�em prawa. Wprawdzie b�d�c chrze�cijaninem nie wymaga� oddawania sobie czci boskiej, ale uwa�a� si� w dalszym ci�gu za istot� nadziemsk� i nietykaln� (sacer). T� ostatni� cech� przenoszono na wszystko, co si� z nim bezpo�rednio wi�za�o, np. sacrum palatium. Tak poj�ta rola cesarza odbi�a si� ujemnie na stanowisku senatu, kt�ry utraci� dawne prerogatywy, staj�c si� organem tylko doradczym. Pozostawiono mu w ca�o�ci jedynie funkcje reprezentacyjne. Senat sk�ada� si� pod�wczas przede wszystkim z cz�onk�w dziedzicz�cych t� godno�� po przodkach. Byli oni bardzo liczni i nale�eli do grupy latyfundyst�w. Rozsiani po terytorium ca�ego pa�stwa, w niewielkim stopniu mogli bra� udzia� w pracach senatu. Tote� przoduj�c� w nim rol� odgrywali senatorowie z nominacji, tj. wy�si urz�dnicy i wojskowi. Scentralizowanie w r�kach cesarza zar�wno w�adzy prawodawczej, jak wykonawczej i s�dowej sta�o si� przyczyn� rozwoju zawodowej biurokracji. Urz�dnik�w mianowa� cesarz, op�acaj�c ich ze skarbu pa�stwa. Do ka�dego stanowiska by�a przywi�zana ranga i tytu� daj�cy odpowiednie miejsce w hierarchii urz�dniczej. Istnia�y jednak r�wnie� tytu�y honorowe nie przywi�zane do okre�lonych funkcji i nadawane w charakterze odznacze�. Najwy�szym spo�r�d nich by� tytu� patriciusa. Podzia� administracyjny Od czas�w Dioklecjana i Konstantyna Wielkiego ustali� si� trzystopniowy podzia� administracyjny na prefektury, diecezje i prowincje. Liczba ich ulega�a zmianom. Spis wy�szych urz�dnik�w Cesarstwa (Notitia dignitatum), zachowany w prywatnej zapisce z pocz�tk�w V w., stwierdza, �e pa�stwo dzieli�o si� na 4 prefektury, 13 diecezji i 120 prowincji. Mo�emy z du�� doz� prawdopodobie�stwa uzna�, �e liczby te odpowiadaj� stosunkom z ko�ca Iv w. Prefektur� zarz�dza� praefectus praetorio. Na czele diecezji sta� vicarius. W prowincji pe�ni� w�adz� urz�dnik, nazywany najcz�ciej praesesem. Wszyscy oni sprawowali wy��cznie w�adz� cywiln�. ��czyli natomiast w swych r�kach funkcje administracyjne ze skarbowymi i s�dowymi. Samorz�d municypalny W sk�ad poszczeg�lnych prowincji wchodzi�y gminy miejskie (civitatem municipia), obejmuj�ce poza terenem w�a�ciwego miasta du�y niejednokrotnie okr�g wiejski. Gminy te by�y o�rodkami lokalnego samorz�du. W�adz� sprawowa�a w nim rada miejska (curia), b�d�ca odpowiednikiem rzymskiego senatu. Sk�ada�a si� ona z oko�o stu cz�onk�w (dekurion�w), kt�rych list� ustalali co 5 lat urz�duj�cy pod�wczas duumviri z grona by�ych urz�dnik�w i najbogatszych obywateli. Udzia� w radzie poci�ga� za sob� du�e �wiadczenia pieni�ne ze strony jej cz�onk�w. Dekurionowie musieli bowiem urz�dza� w�asnym sumptem igrzyska cyrkowe dla wsp�obywateli oraz odpowiadali swoim maj�tkiem za zbierane na rzecz rz�du centralnego podatki. Rada wybiera�a ze swego grona na przeci�g jednego roku urz�dnik�w municypalnych (magistratus). Urz�dy municypalne (honores) nie tylko �e by�y niep�atne, ale wymaga�y zaszczytnych �wiadcze� pieni�nych ze strony sprawuj�cych je os�b. Zwyci�stwo chrystianizmu odbi�o si� ujemnie na losach gminy miejskiej. Oto bowiem chrze�cijanie pocz�li opuszcza� j� masowo, przechodz�c do powsta�ej r�wnolegle gminy ko�cielnej. Reformy fiskalne Dioklecjana, kt�rych ci�ar zosta� przerzucony na gminy, wp�yn�y na po�o�enie tych ostatnich. W celu dopilnowania bowiem uiszczania i sprawiedliwego podzia�u podatk�w, pa�stwo musia�o ingerowa� w sprawy wewn�trzne gmin, ustanawiaj�c urz�dy curatora, a potem - defensora civitatis. Na skutek tego dawny samorz�d municypalny zacz�� powoli zatraca� swoje znaczenie i nabiera� coraz bardziej charakteru organu wykonawczego cesarskich w�adz administracyjnych. Armia Si�y zbrojne Cesarstwa liczy�y na schy�ku Iv w. ok. 500000 ludzi i by�y podzielone na wojska pograniczne (limitanei), osadzone w garnizonach pogranicznych, oraz rezerwowe (palatini i comitatenses), stacjonuj�ce w wa�niejszych punktach strategicznych wewn�trz kraju. Powa�n� trudno�� sprawia�a kwestia rekrutacji. Poniewa� zaci�g ochotniczy dawa� kontyngenty niewystarczaj�ce, zacz�to si� ucieka� do innych sposob�w. Wprowadzono wi�c dziedziczenie stanu �o�nierskiego, pocz�to pobiera� od w�a�cicieli ziemskich rekruta (tirones) lub te�, gdy ci go dostarczy� nie mogli, specjaln� danin� (aurum tironicum), wreszcie werbowano cudzoziemc�w b�d� indywidualnie (laeti), b�d� te� ca�ymi dru�ynami plemiennymi. W tym ostatnim wypadku cudzoziemcy byli traktowani jako sprzymierze�cy (foederati). Poniewa� dwa pierwsze �r�d�a dawa�y coraz mniej �o�nierza, uciekano si� tym cz�ciej do ostatniego. Wojsko otrzymywa�o �o�d pocz�tkowo w got�wce, potem w naturze (annona). Niezale�nie od tego ludno�� cywilna obowi�zana by�a do tzw. hospitalitatis na rzecz stacjonuj�cych wojsk. Przenikanie barbarzy�c�w� w granice Cesarstwa Stan niepewno�ci wywo�any istniej�cym w Cesarstwie fermentem powodowa� coraz wi�kszy brak r�k do pracy. Wiele prowincji, zw�aszcza po�o�onych na pograniczu, znalaz�o si� wobec tego w ci�kiej sytuacji, nie by�o bowiem komu uprawia� opuszczonej ziemi. Poniewa� radykalne rozwi�zanie tych trudno�ci przy istniej�cym uk�adzie stosunk�w nie by�o mo�liwe, czynniki zainteresowane, a wi�c zar�wno pa�stwo, jak latyfundy�ci, zacz�y ucieka� si� do pomocy barbarzy�c�w, tzn. cudzoziemc�w, sprowadzanych coraz cz�ciej na terytorium Cesarstwa w charakterze ta�szej i mniej wymagaj�cej si�y roboczej. Na obszarze europejskim byli to niemal wy��cznie Germanowie. Ich penetracja na ziemie Cesarstwa mia�a w ci�gu Iv w. charakter imigracji zarobkowej i by�a ca�kowicie pokojowa. Przez sw� masowo�� prowadzi�a jednak do powa�nych zmian etnicznych na pograniczu, kt�re uleg�o w tym czasie szybkiej germanizacji. Nie tylko w rolnictwie pos�ugiwano si� w�wczas barbarzy�cami. R�wnie� i wojsko, jak by�a o tym mowa wy�ej, ucieka�o si� do ich pomocy. Masowo�� tego zjawiska spowodowa�a zmian� narodowego charakteru armii rzymskiej, kt�ra w ci�gu Iv w. uleg�a kompletnej barbaryzacji, staj�c si� na obszarze europejskim w znakomitej wi�kszo�ci germa�sk�. Germanizacji uleg�y nawet sztaby i naczelne dow�dztwo, a wojskowi barbarzy�skiego pochodzenia dochodzili do czo�owych stanowisk w pa�stwie. Stosunki religijne Czynnikiem, kt�ry w swoim czasie odegra� du�� rol� w utrzymaniu jedno�ci Cesarstwa, by� poga�ski kult pa�stwowy. Wprawdzie opr�cz oficjalnych b�stw tolerowano r�wnie� inne o charakterze lokalnym, ale czyniono to zawsze pod warunkiem oddawania czci r�wnie� i opieku�czym b�stwom Rzymu. Inaczej przedstawia�a si� jednak sprawa z religiami monoteistycznymi, judaizmem i chrystianizmem. Ich wyznawcy sprzeciwiali si� uznawaniu b�stw poga�skich. Nadto, je�li chodzi o chrystianizm, w�r�d jego wyznawc�w pocz�tkowo wyst�powa�y nastroje zdecydowanie negatywne w stosunku do panuj�cego w Cesarstwie porz�dku spo�ecznego. Mimo wywo�anych tym stanowiskiem prze�ladowa� liczba chrze�cijan stale wzrasta�a. R�wnolegle jednak z tym zachodzi�a w chrystianizmie ewolucja w kierunku os�abienia dawnych akcent�w wrogo�ci do panuj�cych stosunk�w. Zawa�y�o to na zmianie stanowiska pa�stwa wobec nowej religii i spowodowa�o wydanie edykt�w Galeriusa z 311 oraz Konstantyna z 313 r. Zapewnia�y one chrystianizmowi r�wnouprawnienie z uznanymi przez pa�stwo religiami i otwiera�y dla� drog� do dalszych sukces�w. Wyros�y z drobnej sekty judejskiej o d��no�ciach egalitarnych, odszed� chrystianizm wprawdzie ju� w ci�gu pierwszego stulecia n.e. od dawnych swych idea��w, ale reprezentowa� przecie� nadal krytyczne nastawienie do panuj�cych w Cesarstwie stosunk�w spo�ecznych. Nic wi�c dziwnego, �e w okresie pog��biania si� kryzysu wewn�trznego pa�stwa religia chrze�cija�ska wyst�powa�a w charakterze prekursora reform, zdobywaj�c sobie z tego powodu prymat, a rych�o potem stanowisko religii panuj�cej. Wp�ywy chrystianizmu rozci�ga�y si� przede wszystkim na o�rodki miejskie. Tam powstawa�y gminy jego wyznawc�w, na kt�rych czele stali biskupi wybierani pocz�tkowo przez og� wiernych. St�d te� termin wie�niacy, po �acinie pagani, sta� si� synonimem dawnej wiary. Organizacja Ko�cio�a� chrze�cija�skiego Zwyci�ska religia wytworzy�a wzorowan� na pa�stwowej organizacj� ko�cieln�. Najni�szym jej ogniwem by�a opisana wy�ej gmina, zarz�dzana przez biskupa. Teren jej dzia�ania pokrywa� si� z terytorium rzymskiej civitas. Kult skupia� si� jednak pocz�tkowo w stolicy okr�gu, w �wi�tyni nosz�cej nazw� katedralnej (od cathedra - krzes�o, na kt�rym zasiada� biskup). Poza miastem istnia�y tylko nieliczne kaplice i oratoria. Biskup podlega� metropolicie, czyli arcybiskupowi, rezyduj�cemu w stolicy prowincji administracyjnej. W ten spos�b nabra�a ona r�wnie� charakteru ko�cielnego. Do kompetencji metropolity nale�a�o konsekrowanie zale�nych od nich biskup�w oraz zwo�ywanie i przewodniczenie zgromadzeniom naradczym miejscowego duchowie�stwa, czyli tzw. synodom prowincjonalnym. Metropolie wchodzi�y w sk�ad wi�kszych okr�g�w ko�cielnych, zwanych patriarchatami. Uchwa�y soboru nicejskiego wspominaj� o trzech patriarchatach: rzymskim, antioche�skim i aleksandryjskim. Po utworzeniu nowych w Konstantynopolu i Jerozolimie, liczba ich w V w. wzros�a do pi�ciu. W�r�d patriarch�w na pierwszy plan wysun�� si� biskup rzymski, uzyskuj�c z czasem prymat w Ko�ciele. Pierwotnie nie posiada� wyr�niaj�cej go tytulatury i dopiero w ci�gu Vi w. zacz�� wy��cznie jemu przys�ugiwa� tytu� papie�a (papa), u�ywany dawniej przez r�nych biskup�w. Ko�ci� zawdzi�cza� cesarzom chrze�cija�skim liczne przywileje. M�g� wi�c posiada� maj�tek ruchomy i nieruchomy (patrimonium) oraz przyjmowa� zapisy i darowizny bez �adnego ograniczenia. S�downictwo w sprawach dotycz�cych materii religijnych zosta�o wy��cznie dla� zarezerwowane. Nadto korzystali biskupi z uznanego przez pa�stwo prawa arbitra�u w zatargach cywilnych mi�dzy cz�onkami gminy ko�cielnej. Natomiast duchowie�stwo by�o wyj�te spod s�downictwa �wieckiego (privilegium fori), a odpowiada�o jedynie przed s�dami biskupimi lub synodalnymi. Opieka w�adzy �wieckiej mia�a jednak r�wnie� ten skutek, �e cesarze zacz�li si� uwa�a� za zwierzchnik�w Ko�cio�a i str��w jego prawowierno�ci. Budownictwo sakralne W zubo�a�ych i wyludnionych miastach, kt�re zaniecha�y zb�dnego w tych warunkach budownictwa mieszkaniowego, zwyci�ska religia podj�a budownictwo dla cel�w sakralnych. Ze wzgl�du na masowy udzia� wiernych w obrz�dach religijnych, nowemu kultowi nie wystarcza�y szczup�e pod wzgl�dem przestrzennym �wi�tynie poga�skie. Wznoszono wi�c nowe, wzorowane na obszernych rzymskich bazylikach s�dowych. By�y to gmachy budowane na rzucie prostok�tnym, podzielone na trzy lub nawet pi�� naw. �rodkowa najwy�sza, o belkowanym stropie, by�a pokryta dachem dwuspadowym (tzw. siod�owym) i o�wietlona oknami wyci�tymi w g�rnej cz�ci �cian bocznych. Nawy boczne, odpowiednio ni�sze, oddzielano rz�dem kolumn od nawy g��wnej. Mia�y one, podobnie jak nawa g��wna, belkowany strop, by�y pokryte dachem jednospadowym (tzw. pulpitowym) i o�wietlone przez w�asny ci�g okien. Do wej�cia znajduj�cego si� w w�szej, zazwyczaj zachodniej, cz�ci prostok�ta, dochodzi�o si� poprzez kolumnowe podw�rze zabudowane w kwadrat, tzw. atrium. Wewn�trz bazyliki, po przeciwnej stronie od wej�cia, znajdowa�a si� p�kolista wn�ka, tzw. apsyda, przeznaczona dla celebruj�cego kap�ana. Obok bazyliki wznoszono na rzucie kwadratowym wysok� dzwonnic� oraz niewielk� budowl� w formie rotundy, przeznaczon� na baptysterium. Materia�em, z kt�rego budowano te gmachy, by� kamie� przek�adany cienk� ceg�� rzymsk�. �wiatopogl�d chrze�cija�ski Chrystianizm podkre�la� z naciskiem istnienie w cz�owieku dw�ch r�nych pierwiastk�w - duchowego i materialnego. Ich wsp�istnienie sprawia�o, �e ca�e �ycie ludzkie by�o sta�ym zmaganiem si� wewn�trznym duszy i cia�a. Religia, przez wysuni�cie na czo�o pierwiastka duchowego i pogn�bienia materialnego, mia�a u�atwi� cz�owiekowi zbli�enie do Boga. �rodkiem do osi�gni�cia tego celu by�a asceza, nawo�uj�ca do zupe�nego wyrzeczenia si� �wiata, tzn. maj�tku, uciech �yciowych, a nawet i ojczyzny. Nacisk, z jakim podkre�lano �cieranie si� w cz�owieku pierwiastk�w duchowego i materialnego, sprawi�, �e chrze�cijanie przeciwstawiali �wiatu doczesnemu Ko�ci�. Sta� si� on dla nich o�rodkiem wszelkiego dzia�ania ludzkiego i miernikiem wszystkich warto�ci. Cesarstwo natomiast, jako uciele�nienie bytu doczesnego, musia�o w ich przekonaniu ulec rozk�adowi i ust�pi� miejsca nadchodz�cemu Kr�lestwu Bo�emu. Pocz�tki literatury� i sztuki chrze�cija�skiej Za�o�enia ideologiczne nowej religii zaci��y�y na �yciu kulturalnym spo�ecze�stwa schy�kowego Cesarstwa Rzymskiego. Chrystianizm mia� przecie� w g��bokiej pogardzie wiedz� �wieck�, widz�c w niej �r�d�o tradycji poga�skich. Nie sta� go by�o jednak na przeprowadzenie reformy szkolnej, eliminuj�cej tw�rczo�� poga�sk� z codziennego �ycia. Tote� �wczesna szko�a nie odbiega�a formalnie od wzorc�w dawniejszych. Nawet najwi�ksi rygory�ci w�r�d chrze�cijan godzili si� z oparciem udzielanej w niej nauki na dzie�ach literatury klasycznej, przesi�kni�tej poga�stwem. Inaczej natomiast mia�a si� sprawa ze wsp�czesnym pi�miennictwem, a zw�aszcza ze sztuk�. Chrystianizm prowadz�cy zaci�t� walk� ideologiczn� odczuwa� potrzeb� nie tylko s�owa m�wionego, ale r�wnie� i pisanego. Tote� poza prze�ywaj�cym sw�j zmierzch poga�skim pi�miennictwem wyrastali pisarze reprezentuj�cy now� ideologi�, chocia� trzeba przyzna�, �e nie zawsze udawa�o si� im osi�gn�� t� doskona�o�� formy, jaka cechowa�a przedstawicieli literatury klasycznej. Na czo�o nowej kadry tw�rc�w wysun�li si� polemi�ci zwalczaj�cy r�ne odchylenia w �onie zwyci�skiej religii. Wymieni� w�r�d nich wypadnie przede wszystkim patriarch� aleksandryjskiego Atanazego (zm. 373�). Du�a rola przypad�a r�wnie� kaznodziejom, kt�rym nieobce by�y tajniki retorycznej sztuki antyku. Naczelne miejsce w�r�d nich zaj�li Grzegorz z Nazjanzu (zm. 389�) i Jan Chryzostom zwany Z�otoustym (zm. 407�). Pojawili si� wreszcie pierwsi poeci chrze�cija�scy w osobach Prudencjusza (zm. ok. 405�) oraz Ambro�ego, arcybiskupa Mediolanu, autora znanych hymn�w ko�cielnych (zm. 340�), wszechstronnie utalentowanego autora, kt�ry sw� s�aw� zawdzi�cza� pierwszej w dziejach Historii Ko�cio�a. Opr�cz niego wysun�a si� posta� Hieronima ze Strydonu (zm. 420�), t�umacza Biblii na j�zyk �aci�ski (tzw. Vulgata). Inaczej przedstawia�a si� sprawa z dziedzin� sztuk plastycznych. Chrystianizm i tutaj ustosunkowa� si� negatywnie do tw�rczo�ci antycznej. Widzia� w niej propagand� zwalczanego poga�stwa i �r�d�o publicznego zgorszenia. Sztuk� traktowa� nie jako inicjatork� prze�y� estetycznych widza, ale jako �rodek propagowania tajemnic wiary. St�d ograniczenie si� do sztuki ko�cielnej, a w niej po�o�enie specjalnego nacisku na symbolik�. Ta ostatnia by�a jedn� z pozosta�o�ci okresu prze�ladowa�, kiedy to oboj�tne dla niewtajemniczonego widza przedmioty stawa�y si� w oczach zwolennik�w �ciganej przez pa�stwo religii symbolami wznios�ych poj��. Tak wi�c ryba oznacza�a osob� Chrystusa, paw lub go��b - nie�miertelno��, owce symbolizowa�y wiernych, a dobry pasterz - znowu osob� Chrystusa. Zwyci�ska religia przy ozdabianiu wn�trz budowli sakralnych pos�ugiwa�a si� zar�wno malarstwem, jak i mozaik�. Opr�cz dominuj�cej w okresie prze�ladowa� symboliki ulubionym tematem by�y sceny ewangeliczne, rzadziej zapo�yczane ze Starego Testamentu. Ruchy spo�eczne Kryzys gospodarczy, kt�rego przejawy i skutki starali�my si� przedstawi� wy�ej, wzm�g� nasilenie walki klasowej. Przyjmowa�a ona rozmaite formy. Om�wione wy�ej ucieczki mieszka�c�w miast czy te� ch�op�w uchodz�cych przed uciskiem fiskalnym by�y jedn� z jej postaci. Poza jednak biernymi przejawami protestu dochodzi�o r�wnie� do czynnych wyst�pie�, w kt�rych - pr�cz wolnego ch�opstwa - brali udzia� niewolnicy. Wyst�pienia te by�y wymierzone nie tylko przeciwko aparatowi pa�stwowemu, ale tak�e przeciwko uprzywilejowanym latyfundystom. Tak wi�c w Galii zb�jnictwo, czyli ruch tzw. bagaud�w, stale odradzaj�cy si� mimo represji, nabra� w Iv w. nowego nat�enia. Natomiast w p�nocnej Afryce powsta�cy, rekrutuj�cy si� w znacznym stopniu ze znanych nam circoncelliones, nadali swemu ruchowi charakter religijny, wyst�puj�c pod mianem bojownik�w o prawdziw� wiar�, czyli agonist�w. Herezje Chrystianizm, wyros�y na pod�o�u t�sknoty do zmiany panuj�cych stosunk�w spo�ecznych, �atwo stwarza� warunki do wyst�pie� buntowniczych. By�y one jednak ostro zwalczane przez jego przyw�dc�w, kt�rzy zajmowali zazwyczaj stanowisko oportunistyczne i za cen� uznania swej religii za panuj�c� podporz�dkowywali j� zwierzchnictwu i interesom pa�stwa. By�oby oczywi�cie niedopuszczalnym uproszczeniem, gdyby�my w sporach dogmatycznych, nurtuj�cych w tym czasie chrystianizm, widzieli wy��cznie pewn� form� walki klasowej. Nie ulega jednak w�tpliwo�ci, �e wielu przeciwnik�w istniej�cego porz�dku spo�ecznego przyst�powa�o do ruch�w opozycyjnych w ko�ciele chrze�cija�skim, czyli do tzw. herezji. Nie jest naszym zadaniem przedstawienie pe�nego ich przegl�du. Wystarczy, je�eli zwr�cimy uwag� na kilka bardziej rozpowszechnionych w tym czasie. Wp�ywy ira�skie zaci��y�y na kszta�towaniu si� nauki chrze�cija�skiej we wschodnich prowincjach Cesarstwa. Dualistyczne pogl�dy przedstawione obrazowo w legendarnej walce ducha �wiat�o�ci i dobra, Ormuzda, z duchem ciemno�ci i z�a, Arymanem, zosta�y przez Manesa (zm. 277�), chrze�cija�skiego kap�ana pochodz�cego z Iranu, przeszczepione na pod�o�e nauki Chrystusowej. W rezultacie zwolennicy Manesa, tzw. manichejczycy, znale�li si� nie tylko w konflikcie z prawowiern� nauk� Ko�cio�a o osobie Chrystusa, ale stan�li w ostrej opozycji do panuj�cego porz�dku spo�ecznego. Uwa�aj�c pa�stwo i jego urz�dzenia za dzie�o szatana, przyci�gn�li manichejczycy do swych szereg�w ch�opstwo niezadowolone z w�asnego losu. Spowodowa�o to ostre represje zar�wno ze strony Ko�cio�a, jak i w�adz pa�stwowych. Inny charakter mia�a "herezja" aria�ska. U jej pocz�tk�w le�a� sp�r czysto teologiczny, dotycz�cy istoty Tr�jcy �wi�tej, wszcz�ty przez kap�ana aleksandryjskiego Ariusza (zm. 336�). W trosce o oczyszczenie nauki chrze�cija�skiej z wp�yw�w politeizmu, domaga� si� Ariusz pewnej hierarchizacji os�b Tr�jcy �wi�tej. Swoim wyst�pieniem wywo�a� jednak wielkie wzburzenie w�r�d przedstawicieli prawowiernego Ko�cio�a. Sp�r przeni�s� si� na ulice, nabieraj�c dodatkowego charakteru walki spo�ecznej i politycznej. Arianizm zyska� sobie stronnik�w na obszarze ca�ego Cesarstwa. Zdoby� wp�yw nawet na dworze, a jego najwi�kszym sukcesem by�a udana misja w�r�d plemion germa�skich, gdzie pozyska� gorliwych prozelit�w. Trzeci wszak�e kierunek opozycyjny w Ko�ciele nie by� herezj� w �cis�ym tego s�owa znaczeniu, ale jedynie odszczepie�stwem. Oto bowiem w gminie kartagi�skiej dosz�o w pocz�tkach Iv w. do odmowy uznania przez rygorystycznie nastrojon� jej cz�� wyboru biskupa. Opozycjoni�ci zarzucali elektowi apostazj� w okresie niedawnego prze�ladowania chrze�cijan. Kiedy zwo�any w tej sprawie zjazd biskup�w, czyli tzw synod, odrzuci� ich protest, wy�amali si� ze wsp�lnoty ko�cielnej i utworzyli grup� zwan� od imienia przyw�dcy donatystami. Zas�yn�a ona ze swego radykalizmu spo�ecznego. Wspomniany wy�ej ruch agonist�w by� z ni� bezpo�rednio zwi�zany. Ruchy pustelnicze� i monastyczne Ewolucja chrystianizmu, wywo�ana jego ugod� z Cesarstwem, pot�gowa�a niezadowolenie gorliwych cz�onk�w gmin ko�cielnych. Nabierali oni przekonania, �e w nowych warunkach nie da si� w ich obr�bie p�dzi� �ycia zalecanego przez Ewangeli�. Ten przeto, kto nie chce z jej wskaza� rezygnowa�, winien osi�ga� cele przez ni� wskazane na drodze ca�kowitego zerwania ze spo�ecze�stwem, w samotno�ci pustelni, przy stosowaniu jak najostrzejszej ascezy. Tote� pustelnictwo, kt�re sporadycznie wyst�powa�o w�r�d chrze�cijan na Wschodzie ju� w Iii w., w Iv w. nabra�o charakteru masowego. W tym samym czasie wykszta�ci�a si� ze� nowa forma, jak� jest organizacja cenobitalna, czyli monastyczna. Zrywa�a ona z samotnictwem pustelnik�w, zast�puj�c je wsp�lnym �yciem grupy pozostaj�cej pod jednolitym kierownictwem i okre�lon� regu��, czyli po polsku "zakonem". Nazw� t� przeniesiono z czasem na sam� organizacj�, nazywaj�c j� zakonn�. Ruch pustelniczo-zakonny, zapocz�tkowany w Egipcie, ogarn�� poprzez Palestyn� i Mezopotami� wschodnie po�acie Cesarstwa. Narzucenie mu jednolitej regu�y (bazylia�skiej) przez Bazylego, biskupa Cezarei (zm. 379�), zwi�za�o go z hierarchi� ko�cieln�. Kontrolowany w ten spos�b, sta� si� dla Ko�cio�a swoist� klap� bezpiecze�stwa, roz�adowuj�c� niezadowolenie wiernych, kt�rzy t�sknili do doskona�o�ci �ycia pierwotnych gmin chrze�cija�skich. Kryzys Cesarstwa Os�abione przez kryzys, wstrz�sane przez walki wewn�trzne Cesarstwo nie mia�o konstytucji reguluj�cej przekazywanie w�adzy cesarskiej. Na skutek tego dochodzi�o cz�sto do akt�w samowoli ze strony gwardii, wynosz�cej si�� na tron swoich ulubie�c�w, a detronizuj�cej tych, kt�rzy nie potrafili zyska� jej sympatii. Ta niesta�o�� naczelnej w�adzy os�abia�a organy wykonawcze pa�stwa, pozbawiaj�c je niezb�dnego presti�u. Spo�ecze�stwo rzymskie dostrzeg�o wprawdzie szerz�ce si� z�o, nie zdawa�o sobie jednak sprawy z powagi sytuacji. Zapatrzone w �wietne tradycje Imperium widzia�o wci�� jeszcze wspania�� fasad� tej wielowiekowej budowli, nie orientuj�c si�, �e poza ni� kryje si� ju� tylko pr�chno. + Rozdzia� drugi.� S�siedzi Cesarstwa� Rzymskiego w ko�cu Iv wieku Kaledonia Najbardziej na p�noc wysuni�t� prowincj� Cesarstwa - Brytani�, oddziela� od ziem b�d�cych w posiadaniu Pikt�w oraz Goidel�w, zwanych r�wnie� Szkotami, wa� Hadriana. By�y to plemiona preceltyckie i celtyckie, kt�re w r�nym czasie przyby�y do Kaledonii, tj. dzisiejszej Szkocji. Tak wi�c Goidelowie wyl�dowali na po�udniowo-wschodnim wybrze�u Brytanii i posuwaj�c si� w g��b wyspy dotarli do Kaledonii zapewne w V w. przed n.e. W �lad za nimi, lecz dopiero w Iv i Iii w. przed n.e., zjawili si� tam Piktowie. Oba plemiona wyrobi�y sobie u rzymskich s�siad�w opini� nieustraszonych wojownik�w i rabusi�w. A �e zamieszkany przez nie g�rzysty kraj nie przedstawia� korzy�ci kolonizacyjnych, Rzymianie zrezygnowali z jego podboju, zabezpieczaj�c swe posiad�o�ci wa�em obronnym i czuwaj�cymi tam stale wojskami pogranicznymi. Eriu Przez Celt�w zamieszkana by�a r�wnie� Irlandia, s�siaduj�ca z Brytani� przez morze. Irlandia by�a w�wczas znana pod w�asn� nazw� Eriu, zapewne jeszcze przedceltyckiego pochodzenia. Po �acinie u�ywano okre�lenia: Hibernia, po grecku: Ierne. Celtowie przybywali tam z kontynentu falami. Pierwsz� z nich stanowili w Iii w. p.n.e. Goidelowie, kt�rzy zmieszali si� z miejscow� ludno�ci� pochodzenia iberyjskiego. Nast�pne fale przynios�y na wysp� Pikt�w i Bryt�w. Celtowie, zar�wno mieszkaj�cy w Kaledonii, jak w Hiberni, znajdowali si� w okresie patriarchalnego ustroju rodowego. O ile jednak mieszka�cy Hiberni ju� w po�owie V w. zostali schrystianizowani, o tyle Kaledo�czycy pozostali poganami. Ani jedni, ani drudzy nie wytworzyli w interesuj�cym nas okresie organizacji pa�stwowej. W pocz�tkach V w. plemiona iryjskie sta�y si� plag� nie tylko Brytanii, ale r�wnie� Galii, w wyniku swych pirackich wypraw na te kraje. Germanowie Na kontynencie europejskim, zar�wno nad Renem, jak i nad Dunajem, s�siadami Cesarstwa byli Germanowie. Ich praojczyzn� stanowi� P�wysep Jutlandzki i Skandynawski. Stamt�d oko�o 1200 r. przed n.e. przesun�li si� oni ku po�udniowi, wypieraj�c z Niziny Niemieckiej Celt�w. Ta ekspansja spowodowa�a podzia� German�w na trzy grupy - p�nocn�, kt�ra pozosta�a na obszarze praojczyzny, zachodni�, kt�ra skierowa�a si� ku Renowi i g�rnemu Dunajowi oraz wschodni�, kt�ra przekroczy�a �ab� i ujarzmi�a S�owian nadodrza�skich. O ile na zachodzie Germanowie, napotkawszy op�r Celt�w, a potem Rzymian, byli zmuszeni zatrzyma� si� u granic Cesarstwa, o tyle na wschodzie ekspansja okaza�a si� dla nich o wiele �atwiejsza. Ujarzmienie niezorganizowanych pa�stwowo plemion s�owia�skich nad Odr� i przemarsz przez ich ziemie w dorzeczu Wis�y ku stepom czarnomorskim nie przedstawia�y specjalnych trudno�ci. Tote� widzimy Got�w w Iii w. n.e. nad Morzem Czarnym, gdzie uda�o s