8178
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 8178 |
Rozszerzenie: |
8178 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 8178 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 8178 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
8178 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
Maria Konopnicka
Urbanowa
Kto by to pomy�la�, �e nazwisko, kl�ro potem tak szeroko zas�yn�� mia�o w
dziedzinie poezji, us�ysz� po raz pierwszy w kuchni z ust starej, sze�� razy
na tydzie� pijanej kucharki.
A przecie� tak to by�o, i to z okazji st�uczonego garnka.
W og�le garnki t�uk�y si� u nas jakby na komend�. Z rana bowiem. Urbanowej
"czego� si� r�ce trz�s�y", w po�udnie "wszystko jej z raje lecia�o",
wieczorem za� "ca�a nic mog�a". Je�li za� przypadkiem "mog�a", to zwykle
wtedy "musia�a duchem skoczy� naprzeciwko", po czym w kuchni bywa�o
prawdziwe pobojowisko.
Zreszt�, je�li m�wi�, �e garnki si� t�uk�y, to dlatego tylko, �e mnie
Urbanowa nie s�yszy. Nie s�yszy ona ju� od dawna, od bardzo dawna, nikogo...
W obecno�ci jej bowiem nie odwa�y�abym si� by�a nigdy powiedzie�, �e si�
garnek st�uk�. Na to by�y specjalne okre�lenia, kt�rych liczba mno�y�a si�
co dzie�, w miar� wzrastaj�cej potrzeby. Garnek m�g� si� "ober�n��",
"okroi�", "p�kn��", "wyszczerbi�", "utr�ci�", "wy�lizn��", lub zgo�a
"klapn��". Przy takim bogactwie wyra�e�, maluj�cych ka�dy pojedynczy
przypadek, ju� nie wiem, co by za garnek by�, �eby si� koniecznie upiera�
przy tym, jako zosta� "st�uczony".
A poniewa� �aden st�uczony nie by�, przeto Urbanowa nigdy ich nie wyrzuca�a,
ale takich inwalid�w, rz�dami ustawionych, mia�a w kuchni ca�e police i
utrzymywa�a ca�y ten lazaret w najwi�kszym porz�dku.
Ka�dy niedobitek mia� nie tylko swoje miejsce, ale tak�e i swoj� histori�.
Kiedy trzeba by�o obiad gotowa�, Urbanowa zdejmowa�a pierwszy z nich
wzdychaj�c i kiwaj�c g�ow�.
- Jeszcze by� ty po�y� nieboraku, �eby nie fajerka... Garnek by� jak rzepa...
Taki dzwon mia�, �e to ha.
Stawia�a go i zdejmowa�a inny.
- Garncowy garnek... �ebym tak zdrowa by�a! Jaka to polewa!... On jeszcze dzi�
wi�cej wart ni� drugi ca�y...
Stawia�a go i wzdycha�a mocniej jeszcze, po czym si�ga�a po trzeci.
- Na kanonickim rynku go kupi�am... Dzi� sze�� tygodni... Nie, ���... Dzi� pi��
tygodni i trzy dni... Z�oty i groszy sze�� da�am za niego. �ebym tak
jutra doczeka�a, jak sprawiedliwie m�wi�... �eby si� nie by� utr�ci�, toby
do roku wytrzyma�... Garnek jak �k�o...
Z kolei bra�a czwarty. Ten zawsze ja, zastanawia� najmocniej. Opukiwa�a go,
przegl�da�a pod �wiat�o i kr�ci�a g�ow�.
-1 niech tu kto m�dry b�dzie, kt�r�dy on ciecze?... A ciecze, choroba!...
I tak sz�o dalej i dalej, p�ki ten, w kt�rym ju� naprawd� ros� wstawia�
mia�a, z trz�s�cych si� r�k jej nie rymn�� na ziemi�.
Wtedy nastawa! s�dny dzie� w kuchni.
- Masz, babo, redut�! - wo�a�a Urbanowa uderzaj�c w suche, pomarszczone
r�ce. Znowu skorupa! A bodaj�e� zal�nu�!... Nienastarczone rzQC7y z tymi
skorupami... No, r�b co chcesz! Taki nowy garnek... A bodaj�e� zmarnia�...
P�si�dma czeskiego da�am... Tygodnia jeszcze nie ma... A �eby to choroba, z
takim gospodarstwem!... Ale to tak, kiedy �elaznych garnk�w w domu nie ma,
tylko same skorupy... Jakem by�a u pa�stwa Asnyk, to tam nijakich
skorupianych garnk�w nie by�o. Same �elazne, jeden w drugi jak wybrane...
�ebym tak jutra doczeka�a, jak nie ���... Same �elazne!... �ebym tak mego
Ja�ka szcz�liwie wychowa�a!...
Po tym pierwszym wybuchu do wieczora ju� by�o w k�ko jedno i to samo.
U pa�stwa Asnyk by�o tak a tak, u pa�stwa Asnyk robi�o si� to a to, u
pa�stwa Asnyk nigdy tego nie bywa�o, u pa�stwa Asnyk tego nauczona, u
pa�stwa Asnyk do tego nie nawyk�a... s�owem, gotowy prejudykat na ka�d� por�
dnia i nocy i na wszystkie �ycia kuchennego wypadki.
Przysz�o do tego, �e bardzo wiele rzeczy dla �wi�tego spokoju robi�o si� u
nas tak, jak "u pa�stwa Asnyk".
Jedne �ela�niaki sz�y jako� oporem, gdy� ojciec m�j by� na tym punkcie
twardym konserwatyst� i utrzymywa�, �e dobry ros� tylko z glinianego garnka
by� mo�e.
St�d powstawa�y r�ne zaburzenia, kt�rym nie umia�am zapobiec, lubo by�am
bardzo powa�n� dziesi�cioletni� osob�, trudni�c� si� naczelnym zarz�dem
naszego sierocego domu, pomi�dzy odrabianiem lekcji do ksi�dza Kubu�iewicza
a strojeniem lalek.
Tu wyzna� musz� z ca�� pokor�, �e skutkiem zupe�nego w owe czasy braku
poetyckich przeczu�, nazwisko "pa�stwa Asnyk", rodzic�w poety, obrzyd�o mi
tak, �em go po prostu znie�� nie mog�a i ucieka�am w ostatni k�t, ile razy
Urbanowa rozpoczyna�a swoj� odysej� o �elaznych garnkach.
A by�o tego coraz wi�cej i coraz cz�ciej. Z pocz�tku raz, dwa razy na
tydzie�, potem co dzie�, potem jeszcze wieczorkiem, potem od rana do nocy.
Jedyny wyj�tek stanowi�y soboty.
W soboty i r�ce mniej si� Urbanowej trz�s�y, i nie tak jej wszystko z nich
lecia�o, i takiego trajkotania o "pa�stwu Asnyk" nie by�o.
Od po�udnia za to grza�a Urbanowa wod�, czasem �ug nawet, dobywa�a resztki z
ca�otygodniowych obiad�w, szykowa�a nici i �atki, prosi�a mnie o myd�o i
nawleczenie ig�y, a wszystko to pop�akuj�c i wycieraj�c nos w gruby kuchenny
fartuch, a wygl�daj�c coraz na schody. Nad wieczorem przychodzi� Jasiek.
Wysoki by�, chudy, czarniawy, ospowaty i terminowa� u szewca
Po�pieszy�skiego. Lat mia� mo�e ze szesna�cie. Przychodzi� zwykle brudny,
obdarty, z min� dziwnie wyg�odzon�. Urbanowa przyjmowa�a go szturcha�cem w
bok lub w kark, gdzie si� da�o, wpycha�a go do kuchni i zaczyna�a p�aka�.
Ch�opak ca�owa� j� w r�k�, siada� na kuferku i patrza� osowia�y to na matk�,
to na przykre rynki w kominie.
Dot�d pami�tam i te chmurne a chciwe w stron� komina spojrzenia, i te jegoi
d�ugie nogi w trepach, zwieszaj�ce si� z wysokiego kufra...
Lubi�am bardzo Ja�ka. Raz, �e nigdy przy nim. nie by�o mowy o "pa�stwu
Asnyk", a tak�e i dlatego, �e mi obieca� uszy� trzewiczki dla najstarszej z
moich lalek - Anusi. Cuda, jakie o trzewiczkach owych opowiada�, by�y
niewyczerpanym przedmiotem naszych rozm�w, w czasie kt�rych zapomina�am
zupe�nie o swojej powadze gospodyni domu, ale wlaz�szy na wysoki kuchenny
sto�ek kl�ka�am na nim i zapatrzona w Ja�ka wyciera�am �okcie po kuchennym
stole.
Zachwyt�w wszak�e moich nie uwzgl�dnia�a Urbanowa bynajmniej i wyprasza�a
mnie zwykle za drzwi. Ale ja i tak widzia�am przez dziurk� od klucza, �e
matka najpierw �ci�ga z Ja�ka spencerek i kamizelczyn�, �e nalewa potem na
miednic� wody, bierze myd�o, nagina ch�opaka nad sto�ek, przy czym daje mu w
kark raz albo dwa razy, �e �ci�ga mu z r�kaw�w koszul� i szoruje szyj�,
g�ow�, twarz, uszy i r�ce, czyni�c za� to wszystko, co chwila noc uciera i
p�acze.
Nigdy nie mog�am zrozumie�, dlaczego? Czy �e koszula, by�a taka czarna jak
sadze, czy �e na grzbiecie ch�opaka by�o tyle si�c�w, czy �e mu �ebra omal
nie wy�azi�y przez sk�r�...
Wymywszy Ja�ka dobywa�a Urbanowa czyst� koszul�, z kt�r� ch�opak szed� za
komin, a gdy wylaz� z tej kryj�wki ju� obleczony, czesa�a go, szturkaj�c w
kark, je�li nie do�� .g�ow� przychyla�, przy czyni, zn�w zaczyna�a p�aka� i
nos wyciera� co chwila. Po tej dopiero operacji dobywa�a z pieca rynki i
garnuszki, a kiedy Jasiek jad�, �ata�a jego ubranie, pop�akuj�c i wzdychaj�c
ci�ko. Celem mojego czatowania przez dziurk� od klucza by�o w�a�nie jak
najrychlej sze wypatrzenie tej szcz�liwej chwili. Wpada�am wtedy do kuchni,
a Jasiek zaczyna� mi na nowo opowiada�, po raz setny mo�e, jakie to b�d� owe
Anusine trzewiczki.
Mia�am je dosta� na gwiazdk�, ale nie dosta�am, bo Jasiek by� srodze czym�
zaturbowany.
Tymczasem przysz�a wigilia Trzech Kr�li...
Wiecz�r by� mro�ny, pogodny, szopka chodzi�a po mie�cie; nie taka tam
stajenka malowana, z wo�em os�em i "Ma�gorzatk� ta�cuj�c� z huzarami", ale
prawdziwy teatr, z �ywych, m�wi�cych os�b, mi�dzy kt�rymi by�a �mier�, anio�
i diabe�.
Kiedy pokoj�wka wpad�a na schody z krzykiem, �e ju� id�, serce we mnie
zatrz�s�o si� tak, �em g�osu wyda� nie mog�a.
By� to pierwszy teatr, jaki widzia�am w mym �yciu.
Trzeba by�o wszak�e czeka� d�ug�jeszcze chwil�, zanim przedstawienie odby�o
si� na dolo u gospodarza. My�la�am, �e si� to nigdy nie sko�czy. Rozleg�y
si� nareszcie na schodach ci�kie, kroki i brz�ki �a�cucha, a do sto�owego
pokoju weszli aktorzy, poprzedzeni przez stras.zliw.e czarnego, z
wywieszonym a� na piersi, czerwonym, sukiennym j�zykiem diab�a, kt�ry si�
sk�oni� i rzek� piekielnym basem:
- Niech b�dzie pochwalony!
Chwyci�am pokoj�wk� za kaftan. Dusza we mnie zamiera�a...
Za diab�em wbieg� lekkim krokiem minister kr�la Heroda. Ten mia� na sobie
obcis�e do kolan pantalony, niebiesk� zarzucon� na rami� peleryn� z jakiej�
rozprutej sp�dnicy i biret z pi�knym, bia�ym pi�rem z angielskiej bibu�ki.
Dworak sk�oni� si� uprzejmie, wzi�� krzes�o spod �ciany, postawi� na �rodku
pokoju, po czym schyliwszy g�ow� drzwi przed monarch� otworzy�. Kr�l Herod
wszed� chmurny, "w zamys�ach", ze spuszczon� g�ow�; mia� d�ugi, czerwony,
widocznie z poszwy jakiej� zaimprowizowany p�aszcz, ber�o w r�ku i z�ot�
koron�. Twarz jego wyda�a mi si� jakby znajoma jaka�...
Tu� za nim wsun�a si� nieludzko bia�a �mier�, odziana prze�cierad�em, spod
kt�rego wygl�da�y buty z cholewami, i z kos� w r�ku stan�a za kr�lewskim
tronem.
Nie widzia� jej wszak�e zbrodniczym my�lom oddany Herod, a rozpar�szy si� w
swojej troch� jeszcze zapierzonej purpurze rozpocz�� sztuk� krwawym
monologiem.
Zaledwie jednak wym�wi� pierwsze jego s�owa, kiedy ode drzwi da�o si�
s�ysze� g�o�ne kla�ni�cie w d�onie i krzyk przenikliwy:
- Jasiek! M�j Jasiek! M�j kr�l! M�j kr�lewicz z�oty!
I zanim Herod m�g� si� opami�ta�, ju� Urbanowa rzuci�a si� przed nim na
ziemi� i w uniesieniu najwy�szej rado�ci r�ce jego i kraj szaty z p�aczem
ca�owa� zacz�a.
Zrazu monarcha, nie chc�c wychodzi� z swej roli, pr�bowa� monologowa� dalej;
nagle przecie� g�os mu si� za�ama�, usta zadrga�y, a po zblad�ej twarzy �zy
niby iskry srebrne miga�y jedna za drug�...
Zrobi�o si� zamieszanie. Minister g�o�no sarka�, �e si� kr�l "na nic
zagapi�". �mier� radzi�a raz jeszcze wszystko rozpocz�� na nowo, t�o za� tej
jedynej w swoim rodzaju sytuacji tworzy� piskliwy, perliczy g�os anio�a,
kt�ry od pocz�tku przedstawienia, w r�wnych odst�pach, wy�piewywa� zza
pieca: Gloria! Gloria in excelsis Deo!
I znowu:
- Gloria! Gloria! in excelsis Deo!
Co do diab�a - ten ani na chwil� nie straci� rezonu, ale stan�wszy przed
kr�lem Herodem uderzy� w pod�og� wielkim, czarnym dr�giem i brz�kn�wszy
�a�cuchem zarycza�:
Zaklinam ci�, przeklinam ci� przez ten kij d�bowy!...
Na widzach zrobi�o to piorunuj�cy efekt, a monarsze przywr�ci�o stracon�
r�wnowag� umys�u. Poniewa� za� J�zka, pokoj�wka, i m�odsza z drugiego pi�tra
odci�gn�y tymczasem Urbanowa na stron�, przedstawienie odby�o si�
szcz�liwie a� do tej stanowczej chwili, kiedy kr�l, �ci�ty kos� �mierci,
opuszcza na rami� ukoronowan� g�ow�, a diabe� nadziewa go na wid�y m�wi�c:
Kr�lu Herodzie! Za twe zbytki
P�jd� do piek�a, bo� ty brzydki! Od owej szopki to i owo zmieni�o si� u nas.
Garnki wprawdzie po dawnemu si� t�uk�y, ale o "pa�stwu Asnyk" nie by�o tak
cz�sto mowy. Za to czas zacz�� si� liczy� w naszej kuchni od ca�kiem nowej ery.
- Olaboga! - m�wi�a teraz Urbanowa - a to� ja ten garnek kupi�am w tydzie�
potem, jak Jasiek by� kr�lem! A on ju� ciecze, choroba!
Albo te�:
- Ale gdzie za�, panienko! Przecie my ten s��e� drzewa zacz�li akurat trzy dni
przed tym, nim Jasiek by� kr�lem!
A m�wi�a to z tak� powag�, z takim przekonaniem, jakby kr�lestwo Ja�ka by�o
spe�nionym faktem politycznym i da�o si� w �ci�le oznaczonych granicach na
karcie geograficznej wykaza�. Zacz�a te� w tym czasie przeb�kiwa�, �e musi
Ja�ka od Po�pieszy�skiego odebra�, bo "co mu ta po siewstwie".
Jeszcze i w tym zasz�a zmiana, �e Urbanowa nie my�a teraz kr�la Heroda sama,
ale szturchn�wszy go na powitanie, nalewa�a wod�, dawa�a mu myd�o do r�ki i
kaza�a samemu sobie kosierowa� - jak m�wi�a - uszy, twarz, szyj� i g�ow�,
tylko stoj�c nad nim pilnowa�a, �eby to zrobi� dokumentnie. Czesania
przecie� nie wyrzek�a si� jeszcze.
Mniej si� jej tak�e r�ce jako� trz�s�y. Do dawniej ju� uprzywilejowanej pod
tym wzgl�dem soboty przyby�a teraz i niedziela jeszcze.
W niedziel� po po�udniu, uprz�tn�wszy kuchni�, otwiera�a Urbanowa sw�j kufer
i wydobywszy z niego monarsz� Ja�ka purpur� tudzie� koron� z poz�otka k�ad�a
je na swoim ��ku i przypatrywa�a im si� d�ugo z u�miechem na zwi�d�ych
ustach, kiwaj�c g�ow� i ocieraj�c oczy �wie�o wypranym fartuchem.
- M�j Jasiek! M�j z�ocisty! Zawdziej no na siebie ten ornat i koron�!... Niech
ja si� na ciebie napatrz�! Niech ja si� naciesz�!
Jasiek si� wzdraga�, ale zwykle ko�czy�o si� na tym, �e zawdziewa�, co matka
chcia�a, a stara uderza�a z klaskiem w d�onie, wo�aj�c:
- Istny kr�l! Na kr�la si� rodzi�! �ebym tak zdrowa by�a, jak na kr�la!
Przypatrzcie si�, moi ludzie... Istny kr�l!...
By� to wszak�e ci�gle jeszcze ten sam czarniawy, chudy, ospowaty dr�gal,
tylko �e purpura coraz kr�tsz� na niego si� stawa�a.
Czasem te� recytowa� swoj� rol�. S�ucha�am go z zachwytem, a Urbanowa
zalewa�a si� �zami. �aden najgenialniejszy nawet tragik nie mia� tak
wzruszonych s�uchaczy.
W trzy lata co� potem - podlotkiem ju� by�am - przyni�s� kto� wiadomo��, �e
Urbanowa dogorywa w bliskiej suterenie. Jak sta�am, tak zbieg�am po
schodach. Od dawna ju� wprawdzie stara pijaczka nie s�u�y�a u nas, ale
zawsze bardzo j� lubi�am.
Kiedym wesz�a, nie widzia�am nic zrazu w tej wilgotnej, dusznej izbie, bo
pod pu�apem b��ka�y si� dymy ze spalonego �wie�o przez kumoszki ziela. W
po�rodku sta�a kupka kobiet gwarz�c p�g�osem o r�nych rodzajach �mierci. W
g��bi, na wysoko zas�anym kraciast� pierzyn� ��ku, le�a�a stara Urbanonowa.
Twarz jej zasz�a ju� cieniem �mierci; nik�y oddech ledwo piersi jej
porusza�, oczy tylko z wyrazem b�ogo�ci i zachwytu wzniesione by�y do g�ry.
Lewa jej r�ka przytrzymywa�a zapalon� gromnic�, prawa le�a�a na ramieniu
Ja�ka, kt�ry wstrz�sany g�uchym �kaniem, z twarz� ukryt� w matczynej
pierzynie, kl�cza� przy ��ku w kr�lewskiej purpurze i z�otej koronie na
g�owie.
Sp�d purpury ukazywa�y si� od dawna wida� nie �atane przez .matk� stare,
sp�owia�e spodnie i trepy na bosych wychudzonych nogach...
KONIEC KSI��KI
Ksi��ka pobrana ze strony
http://www.ksiazki4u.prv.pl
lub http://www.ksiazki.cvx.pl