736

Szczegóły
Tytuł 736
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

736 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 736 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

736 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Redakcja i korekta II wydania: Gra�yna Fali i Bart�omiej Twardowski Przedmowa PRZEDMOWA � Copyright by PHILED Krak�w 1994 ISBN-83-86238-01-1 PRINTED IN POLAND wydanie drugie zmienione Wydawnictwo Philed sp. z o.o. Druk: Oficyna Wydawnicza �Dajw�r" Krak�w 1994 W tych dniach wyko�czy�em dwie prace: artyku� o kontekstualiz-mie i sceptycyzmie dla prof. Str�ewskiego (Kwartalnik Filozoficzny), bardzo, mo�e za bardzo techniczny, i Podr�cznik M�dro�ci, nad kt�rym pracowa�em w ci�gu ostatnich miesi�cy. Te prace by�y punktem wyj�ciowym niniejszych wspomnie�. A mianowicie: rzecz dla Kwartalnika nie jest nowa, chodzi o dwa dawniejsze, ale gruntownie przepracowane odczyty. Ot� to przepracowanie kosztowa�o rnnie nieprawdopodobnie wiele czasu i wysi�ku. Odkrywa�em przy tym coraz nowe b��dy. My�l�c o tych b��dach zada�em sobie pytanie, czy jestem w stanie tworzy� rzeczy nowe. Ka�da pr�ba tw�rczego filozofowania mog�aby by� nadu�yciem zaufania, jakim si� u niekt�rych ciesz�, i grafomani�. M�j kolega, o. Czes�aw Spicq, podobno jeden z najznakomitszych katolickich biblist�w wsp�czesnych, przesta� pisa� dwa lata temu, gdy osi�gn�� mniej wi�cej m�j wiek. Obecnie tylko czyta. Zada�em sobie pytanie, czy nie powinienem go na�ladowa�. Ale na tak heroiczn� decyzj� nie mog�em si� zdoby�. Pisanie by�o od sze��dziesi�ciu lat (z przerw� wojenn�) moim �yciem. Zape�ni�em wiele tom�w moj� pisanin�. Zaprzestanie pisania by�oby rodzajem antycypowanej �mierci. Ja wiem wprawdzie, �e Przedmowa Przedmowa ona jest niedaleko - ale nie chcia�bym jej nadej�cia przy�piesza�. Zdecydowa�em si� wi�c na kompromis: b�d� pisa�, ale nie tw�rczo -napisz� wspomnienia. �y�em mimo wszystko niemal 90 lat i mia�em �ycie bogate. Mo�e moje wspomnienia zainteresuj� tego czy owego. Mnie samemu przydadz� si� w trojaki spos�b. Najpierw pozwol� mi spe�ni� przykazanie nr 3.21. w moim Podr�czniku m�dro�ci: �Miej zawsze przed sob� cel do osi�gni�cia", pozwol� broni� si� przed bezsensem, kt�ry staremu cz�owiekowi grozi. Nast�pnie pozwol� mi mo�e lepiej zrozumie� samego siebie. Wreszcie umo�liwi� mi tak�e powiedzenie rzeczy, kt�rych uprzednio powiedzie� nie �mia�em. Pozwol� mi m�wi� o wydarzeniach, ludziach i o mnie samym naprawd� bez �adnych os�onek... Par� uwag o tek�cie. Zacz��em pisa� te wspomnienia za p�no, bo pami�� mnie teraz srodze zawodzi. Aby da� tylko jeden przyk�ad zapomnie�, jakich doznaj�, nie mog�em przez d�ugi czas przypomnie� sobie nazwiska Andre Anstetta, z kt�rym si� przyja�ni�em i z kt�rym odby�em m�j pami�tny lot do Senegalu. Co gorsza, obawiam si�, �e wyobra�nia tu i �wdzie ubarwi te wspomnienia, kt�re pozosta�y. Aby temu cho� cz�ciowo zaradzi�, wbudowa�em notatki albo nawet literacko opracowane dawniej og�oszone wspomnienia. Nale�� tu odcinki o o. Jacku Woronieckim, Niepokalanowie, logikach polskich, Monte Cassino, o podr�y po Stanach i wspomnienia lotnicze. Rozdzia� 12 o filozofii nosi szczeg�lny poniek�d techniczny charakter i jest pisany z my�l� o filozofach. Powoduje to nier�wno�� stylu, za kt�r� Czytelnika najmocniej przepraszam. J. Boche�ski I II III IV VI VII Spis rozdzia��w Rodzina i dzieci�stwo Pochodzenie, Ojciec, Matka, Rodze�stwo, Dom, Parafia, 1914 M�odo�� 1918-1926 Lw�w, 1920, Rakowice, Komar�w, Po�cig Zakon 1927-1931 Ojciec Woroniecki, Seminarium, Powalanie, Nowicjat, Fryburg Rzym 1931-1940 Angelicum, Teologia, Logika, Romana, Praga Polska 1934-1939 Niepokalan�w, Logicy, Kolo Krakowskie, Habilitacja, Nacjonalizm, Kapitu�a, Slu�ew Wojna 1939-1944 Warszawa, 1939, Do Rzymu, Komitet, Do Anglii, Szkocja, Londyn, Na front Cassino 1944-1945 Bitwa, Po bitwie, Adriatica, Prasa, Do Szwajcarii VTII Fryburg 1944-1972 Uniwersytet, Wyk�ady, Albertinum, Rektorat, Polonia Ameryka 1955-1977 Notre Dam�, UCLA, Lawrence, Pittsburgh, Inne uczelnie IX 36 54 84 103 135 168 192 220 Przedmowa Rodzina i dzieci�stwo X Komunizm 1955-1975 Historia, Karlsruhe, Ost-Kolleg, Podr�cznik, Pretoria, Instytut, Ambasada XI Podr�e 1927-1990 Interkontynentalne, Samochody, Stany Dziennik XII Loty 1969-1983 Samolot, Fascynacja, Do Kairu, W aeroklubie, Podr�e, Do Monachium, Trudny lot XIII Filozofia 1925-1991 Periodyzacja, Rozw�j, Tomizm, Historia logiki, Analiza, Dla student�w Za��czniki Spis alfabetyczny 244 265 288 308 329 354 I RODZINA I DZIECI�STWO przed 1918 Pochodzenie M�j brat Aleksander pisze w swoich sumiennie udokumentowanych Materia�ach do historii rodziny Boche�skich (Fryburg 1981): �Boniecki wywodzi Boche�skich z Prus, podobnie �ernicki. Niesie-cki wymienia Jana Lansdorf Boche�skiego, elektora W�adys�awa IV 1632". Bili�ski cytuje �trzy pokolenia Boche�skich na Boche�cu w Ziemi Dobrzy�skiej" (str. 4) �Boche�scy wylegitymowali si� ze szlachectwa w Kamie�cu Podolskim z przydomkiem Lansdorf 1802 r." (str. 5). Wydaje si� wi�c pewnym, �e moja rodzina nosi�a pierwotnie nazwisko �Lansdorf-Boche�ski" czy �Lansdorf z Boche�ca" i �e mieszka�a w XVII wieku w Ziemi Dobrzy�skiej. Tradycja rodzinna idzie dalej. Boche�scy mieli si� pierwotnie nazywa� Lansdorf i pochodzi� z Prus Ksi���cych. Na skutek udzia�u w Zwi�zku Jasz-czurczym (Eidechsenbund) sprzysi�eniu przeciw Zakonowi Krzy�a- 10 Rodzina i dzieci�stwo 11 Rodzina i dzieci�stwo ckiemu, m�j przodek mia� wyemigrowa� po Wojnie Trzynastoletniej do Polski, gdzie kr�l mia� mu nada� dobra Bocheniec we wspomnianej Ziemi Dobrzy�skiej. Je�li tak jest - a nie mam powodu, by w to w�tpi� - wyci�gam wniosek, �e jestem z pochodzenia Niemcem, w czym nie widz� nic ani dziwnego, ani z�ego. Bardzo wielu Polak�w jest pochodzenia niemieckiego, a wielu Niemc�w polskiego. Podczas obl�enia Warszawy w roku 1939 obron� miasta dowodzi� niejaki genera� Rommel, a oblegaj�cymi Niemcami niejaki marsza�ek Brauschitz, vulgo Brochwicz. Opowiadanie o jakiej� rasowej r�nicy mi�dzy Polakami a Niemcami jest wierutnym g�upstwem. Niemcy s� po prostu gatunkiem Polak�w, tylko jeszcze gorszym od nich i odwrotnie. Niemcy wydaj� co prawda od czasu do czasu bandycki podgatunek w rodzaju �wczesnych Krzy�ak�w i naszych hitlerowc�w. Z tym wi��e si� drugi wniosek. M�j jaszczurczy przodek walczy� z tym podgatunkiem Niemc�w. Obaj moi bracia i ja te�. Pod tym wzgl�dem pozostali�my wierni tradycji. Co prawda moi przodkowie bili si� w ci�gu ostatnich wiek�w g��wnie z Moskalami. Tadeusz (1791-1849) odby� kampanie 1809, 1812 i 1813 r. By� pierwszym porucznikiem. Odznaczy� si� pod Be-rezyn�. Jego syn Izydor-Franciszek (1823-1897) by� naczelnikiem powiatu opoczy�skiego z ramienia Rz�du Narodowego w 1863 r. i zosta� zes�any do Presyny (1864-1868). M�j ojciec Adolf wzi�� udzia� jako t�umacz przy misji wojskowej francuskiej (przy sztabie dywizji) w kampanii bolszewickiej w 1920 roku. Jaki by� status spo�eczny tej rodziny? Opieraj�c si� na wspomnianych Materia�ach mo�na j� zaliczy� w XVII i XVIII wieku do jedno- albo parowioskwej szlachty. Przypominam, �e szlachta polska rozpada�a si� na cztery do�� ostro wzajemnie odgrodzone klasy: arystokracj�, karmazyn�w, szlacht� jedno- wzgl�dnie parowioskow� i szlacht� zagrodow�. Oceniam, �e Boche�scy nale�eli w�wczas do trzeciej kategorii. Piastowali od czasu do czasu pewne urz�dy powiatowe - np. Miko�aj by� pisarzem ziemskim gosty�skim w 1604 roku, Antoni skarbnikiem trockim w tym samym wieku, Franciszek skarbnikiem sanockim w XVIII w. itd. Je�li si� nie myl�, w XIX wieku obserwujemy spo�eczne wznoszenie si� tej rodziny. Wspomniany Tadeusz (1791-1849) by� �onaty z Mariann� Lubowidzk� ze znacznej rodziny, siostr� J�zefa, marsza�ka sejmu z 1830 roku i prezesa Banku Polskiego. Jego syn Izydor-Franciszek (1823-1897) poj�� za �on� Antonin� z Bo�eniec Je�o-wickich, z rodu nale��cego do karmazyn�w, tak samo jego syn, a m�j ojciec Adolf (1870-1936), �onaty z Mari� Dunin-Borkowsk�, pochodz�c� z jednej z najstarszych rodzin karmazy�skich w Polsce. R�wnolegle z tym szed� wzrost maj�tku. Rozpocz�ty przez kupno i rozbudow� Rudy Mazowieckiej przez Tadeusza osi�gn�� sw�j szczyt przed pierwsz� wojn� �wiatow� przez kupno Czerwiszcz (1400 ha), dokonane przez mojego ojca Adolfa. Ale ta wojna zrujnowa�a moich rodzic�w i dalsze dzieje rodziny s� histori� stopniowego upadku finansowego a� niemal do bankructwa. W roku 1931 rodzina mog�a tylko z najwi�kszym wysi�kiem zapewni� mojej umieraj�cej matce najkonieczniejsz� opiek� i lekarstwa. Wspomn� jeszcze, �e w chwili wybuchu wojny d�ugi mojej rodziny wynosi�y oko�o l 000 000 dolar�w ameryka�skich, co odpowiada mniej wi�cej warto�ci kilkunastu milion�w dolar�w obecnych. Moja genealogia po mieczu jest znana dzi�ki Materia�om pocz�wszy od XVII wieku, poza tym mam pe�ne guartier do czwartego pokolenia (16) i niemal pe�ne do pi�tego (32). Wynika z niego interesuj�ce stwierdzenie. Ojciec mojego ojca by� z pochodzenia Niemcem, ojciec matki Mazurem z twardej rasy pan�w krakowskich, tych, kt�rzy Polsk� z ma�ego pa�stewka przekszta�cili w mocarstwo, ale matka mojego ojca by�a Je�owicka z domu, a matka mojej matki Dzieduszycka - obie pochodzi�y wi�c z rodzin ruskich, kt�rym przypisuje si� inteligencj� i mi�kko�� charakteru. Na szczeg�ln� uwag� zas�uguje tutaj bodaj dziedzictwo Dzieduszyckich, rodziny, kt�ra wyda�a d�ugi szereg ludzi na granicy geniuszu, ale zarazem niemal nieobliczalnych, z Wojciechem Dzieduszyckim, m�em stanu, filozofem i znanym dowcipkarzem na czele. Tak wi�c by�bym wynikiem skrzy�owania dw�ch linii: twardej, pracowitej zachodniej i mi�kkiej, ale za to inteligentnej, wschodniej. 12 13 Rodzina i dzieci�stwo Rodzina i dzieci�stwo Ojciec M�j ojciec Adolf wywar� na mnie, o ile mog� zda� sobie z tego spraw�, znacznie wi�kszy wp�yw ni� moja matka. Urodzony w 1870 r. w Warszawie, studiowa� ekonomi� polityczn� w Getyndze, gdzie uzyska� w roku 1894 doktorat na podstawie pracy Beitrag �ur Ge-schichte der gutsherrlich-bauerlichen Yerhaltnisses in Polen. Ta rozprawa doktorska odegra�a pewn� rol� w moim �yciu, wi�c zaczn� od opowiedzenia, w jaki spos�b straci�em przez ni� rok studi�w. Mia�em w Poznaniu profesora, kt�ry przy egzaminie wymaga� mi�dzy innymi do�� znacznej literatury - trzeba by�o zna� jego podr�czniki, gruby tom pt. Bank Polski i tym podobne. Wydawa�o mi si�, �e zrobi na nim dobre wra�enie, je�li dodam do standardowej listy jeszcze tytu� ksi��ki mojego ojca, kt�rej nie czyta�em, by�em zreszt� pewny, �e nikt jej nie czyta�. Ku mojemu zdumieniu profesor widocznie j� czyta�, bo o�wiadczy�, �e to jest znakomita praca i �e musz� koniecznie prze�o�y� j� na j�zyk polski. Po czym, widocznie przychylnie do mnie nastrojony, zapyta�, jaka jest g��wna teza mojego ojca. Kiedy okaza�o si�, �e jej nie znam, powiedzia�: �M�ody cz�owieku, k�amstwem nie dochodzi si� do niczego w nauce", i spali� mnie bez lito�ci. Straci�em wtedy rok, ale dosta�em nauczk�, kt�rej nie zapomnia�em. Mo�e warto powiedzie�, czym ta teza ojcowska by�a. Dotyczy�a d�br Kock. M�j ojciec wykaza� na podstawie zachowanych ksi�g rachunkowych i archiw�w tych d�br, �e ca�y doch�d w�a�cicieli pochodzi� z pa�szczyzny, a wi�c z darmowej pracy ch�op�w. Dzi� rozumiem doskonale, dlaczego m�j profesor uwa�a� t� prac� za wa�n�. Zawiera�a w rzeczy samej du�o lepszy dow�d wyzysku ni� ten, kt�ry Marks usi�owa� da� za pomoc� subtelnych spekulacji. Bo te� m�j ojciec by� mi�dzy innymi naukowcem, �e tak powiem z natury, badaczem, zaciek�ym w szukaniu prawdy. Zaraz po doktoracie Uniwersytet Jagiello�ski mia� mu ofiarow"a� katedr�. Ja wprawdzie za jego �ycia nie przeczyta�em wspomnianej rozprawy, ale s�dz�, �e je�li zapali�em si� do nauki, to mi�dzy innymi pod jego wp�ywem. My�l�c o nim dzisiaj widz�, �e moja odraza do marksizmu i tym podobnych pochodzi w znacznej mierze od niego. Przecie� wed�ug tych doktryn m�j ojciec, typowy przedstawiciel O�wiecenia, a wi�c wed�ug Marksa bur�uazji, powinien by� by� niezdolny do u�wiadomienia sobie fakt�w niewygodnych dla jego klasy. Ale m�j ojciec by� nie tylko naukowcem. By� postaci� wszechstronn�. By� na przyk�ad czo�owym polskim je�d�cem sportowym, wci�gu trzech lat 1896-1899 corocznym zwyci�zc� w gonitwach p�a-wie�skich, zdobywc� szeregu nagr�d. W rodzinie opowiadano, a nie mam powod�w, by w�tpi� w prawdziwo�� tego podania, �e jeden z jego go�ci dosta� udaru serca, kiedy m�j ojciec wjecha� konno do jego pokoju na pierwszym pi�trze. By� tak�e przedsi�biorc� z rasy tych, kt�rzy tworz� nowe rzeczy. W ci�gu swojego �ycia zbudowa� tyle budynk�w, �e m�g�by stworzy� ma�e miasteczko. Stworzy� kilka zak�ad�w przemys�owych, mi�dzy innymi browar, wielkie tartaki i du�e zak�ady hodowli ryb (16 staw�w). By� jednym z pierwszych w�a�cicieli samochodu w okolicy. By� jedynym w naszej okolicy w�a�cicielem p�ugu parowego - dwie ogromne lokomotywy drogowe ci�gn�y tam i nazad wielki p�ug. (Dostawca tej maszyny tytu�owa� ojca �Herr Dampflug-besitzer", co mnie jako ch�opca �mieszy�o). Gdziekolwiek podj�� prac�, by� ruch i �ycie, powstawa�y rzeczy nowe, rzadko widziane. Kiedy po pierwszej wojnie �wiatowej przyjecha� do domu z s�siadem, zreszt� Niemcem p. Schmidtem, znale�li ruin� dorobku ca�ego ich �ycia. Reakcja by�a taka, �e Schmidt wr�ci� do Lwowa i maj�tek sprzeda�, a m�j ojciec pojecha� tym samym fiakrem, kt�ry go przywi�z�, po materia�y do naprawy zerwanego dachu i zacz�� budowa� od nowa. M�j pogl�d na rol� przedsi�biorcy (w przeciwie�stwie do kapitalisty) jest co prawda oparty na rozwa�aniach teoretycznych, ale posta� mojego ojca odegra�a na pewno rol� w jego powstaniu. Zast�pienie takiego tw�rczego cz�owieka przez urz�dnika wydawa�o mi si� zawsze absurdem. Dzieje najnowsze wykaza�y, �e mia�em racj�. 14 Rodzina i dzieci�stwo Rodzina i dzieci�stwo 15 Motorem �ycia gospodarczego nie jest ani robotnik, ani kapitalista, a tym mniej urz�dnik, ale przedsi�biorca. By�a w moim ojcu te� strona rolnicza, powiedzia�bym nawet ch�opska. �p. prof. Bujak dedykowa� jedn� ze swoich ksi��ek �ojcu, kt�ry p� morgi odziedziczywszy, sto morg�w dzieciom zostawi�". To jest prawie portret mojego w�asnego ojca, jego prawdziwej i musz� si� przyzna� dla mnie niezrozumia�ej pasji do powi�kszenia posiad�o�ci. Nie by� pod tym wzgl�dem bez powodzenia - odziedziczywszy male�ki Czusz�w, doszed� przez o�enek i kupno maj�tku Czerwiszcze na Polesiu do posiadania prawdziwego latyfundium. Inn� cech� wiejsk� by�o przywi�zanie do lasu. Podejrzewam, �e le�nictwo by�o dla niego mimo wszystko najmilsz� czynno�ci�. Powiedzia� mi kiedy�, �e nie ma nic szlachetniejszego ni� praca dla lasu, bo jeste�my pewni, �e sami z niej nie skorzystamy, �e to jest praca dla nast�pnych pokole�. Dodam, �e dzie� przed �mierci� sp�dzi� w siodle, obje�d�aj�c swoje ukochane lasy. Je�li chodzi o �wiatopogl�d, m�j ojciec by� typowym inteligentem XIX wieku, wyznawc� O�wiecenia, wierzy� w post�p ludzko�ci przez �wiat�o nauki. To jednak bez �ladu fanatyzmu, tak zreszt� jak jego g��boki, ale pe�ny umiaru patriotyzm. Wreszcie, last but not least, by� cz�owiekiem �wiatowym, nosz�cym si� z wielk� naturaln� elegancj�, bon viveur, smakoszem i kobiecia-rzem. Pod jego wp�ywem, mimo wszystkich wysi�k�w mojej matki, rych�o straci�em wiar� (i moralno��) chrze�cija�sk�. Dodam jeszcze, �e by� cz�owiekiem g��boko dobrym, pe�nym wzgl�d�w dla wszystkich. Jego posta� stale mnie fascynowa�a i... dot�d fascynuje. Matka Moja matka by�a cz�owiekiem radykalnie odmiennego pokroju. W m�odo�ci musia�a by� nie lada pi�kno�ci�, skoro m�j ojciec j� wybra�, a m�g� wybiera�, bo wsz�dzie, gdzie si� pojawia�, serca kobiece zaczyna�y bi� szybciej. My�l�, �e bior�c j� za �on� nie zdawa� sobie w pe�ni sprawy z tego, �e idzie w do�ywotni jasyr. Bo charak- ter mojej matki okre�la si� najlepiej m�wi�c, �e to by�a w�adcza natura, kobieta obdarzona niez�omn� wol�, �elaznym charakterem. G�rowa�a nad swoim otoczeniem, rz�dzi�a bezapelacyjnie moim ojcem, nami dzie�mi i dworem. Zarazem to by�a posta� feudalna, jakby �ywcem przeniesiona w nasze czasy ze �redniowiecza. To �redniowiecze zosta�o tak sfa�szowane i oplute przez bur�uazj�, �e wsp�czesny cz�owiek nie ma dla niego najmniejszego zrozumienia. Ja mam, a je�li mam, to dzi�ki �ywej w mojej pami�ci postaci mojej matki. W tej pami�ci trwa kilka wspomnie�. Jedno z nich dotyczy modlitw. Mieli�my w domu na parterze okr�g�ej wie�y kaplic�, w kt�rej odprawiano modlitwy wieczorne. Zwo�ywa� nas na nie dzwon i biada temu, kto by jego g�osu nie pos�ucha�. Ot�, na tych modlitwach nie przewodniczy� ani m�j ojciec, kt�ry zreszt� robi� co m�g�, aby nie by� obecnym, ani nasz kapelan domowy, ale zawsze i wy��cznie moja matka, chyba �e biskup by� go�ciem w domu. Pierwsze miejsce zajmowa�a tak�e przy stole i ka�dy powinien by� wiedzie�, �e to ona przyjmuje. To dotyczy�o nie tylko nas dzieci, ale i mojego ojca, kt�rego moja matka potrafi�a surowo skarci�, gdy przyszed� w �wi�to nie do�� �wi�tecznie ubrany. Pami�tam te� i�cie feudalne s�dy, w kt�rych pods�dny bywa� skazany na degradacj� z drugiego sto�u na trzeci, albo z sumy niedzielnej na msz� porann�, a je�li chodzi o nas dzieci, nieraz na dotkliw� ch�ost�. Ale surowa by�a przede wszystkim dla siebie. Zachowuj� w �ywej pami�ci codzienne pojenie koni, kt�re odbywa�o si� o p� do pi�tej rano, a przewodniczy�a w nim nieodmiennie, latem i zim�, moja matka. Nie przypominam sobie wypadku, w kt�rym by by�a sp�niona - to od niej nauczy�em si� zapewne troch� punktualno�ci jak� mi przyjaciele przypisuj�. By�a gorliw� i surowo umartwion� tercjark� karmelitanek bosych. G��boko wierz�ca, �y�a wy��cznie dla S�u�by Bo�ej. Wyobra�am sobie, �e postawa mojego bon viveur'a ojca musia�a by� jej najwi�ksz� tragedi�, a moje wst�pienie do zakonu prze�y�a jako wielkie szcz�cie. Jak przysta�o na kobiet� feudaln�, nie mia�a wy�szego wy- 16 Rodzina i dzieci�stwo Rodzina i dzieci�stwo 17 kszta�cenia, ale by�a dobrze oczytana. W�ada�a nie�le pi�rem - wyda�a dwa przek�ady z francuskiego: �yciorysy �w. Jana od Krzy�a i �w. Teresy z Awilli. Rodze�stwo By�o nas dzieci czworo, w porz�dku chronologicznym: ja, Aleksander (Olo), Olga i Adolf (Adzio) - ten ostatni o siedem lat ode mnie m�odszy. Przy tym moja siostra i ja wdali�my si� fizycznie w matk�, a obaj bracia Aleksander i Adolf byli raczej podobni do ojca. Jednak r�nili�my si� mi�dzy sob� znacznie - my�l�, �e ka�de z nas by�o do�� swoistym typem. O sobie trudno mi oczywi�cie pisa�, ale oto par� wspomnie� o rodze�stwie. Aleksander jest jednym z najbardziej oryginalnych pisarzy politycznych swojego pokolenia. Aby tylko jedno wymieni�, jest bodaj jedynym Polakiem, kt�ry r�wnocze�nie przyznawa� si� na serio do wiary katolickiej i do r�wnie szczerej przyja�ni wzgl�dem Moskwy bolszewickiej, tak dalece, �e nawet najintligentniejsi komuni�ci nie wiedzieli, co z nim pocz��. Ale to nie wszystko. Jest tak�e autorem Dziej�w g�upoty w Polsce, ksi��ki z tradycyjnego punktu widzenia skandalicznej, bo skrajnie antyromantycznej. W Polsce wolno zwykle by� czymkolwiek si� chce, ale nie wolno nie by� romantykiem, nie mierzy� si� na zamiary. By� te� nie tylko wybitnym przemys�owcem, przez jaki� czas dyrektorem browaru o�wi�cimskiego, ale i czo�owym historykiem przemys�u polskiego, pos�em na sejm PRL itp. Sta� oczywi�cie pod pewnym wp�ywem naszego ojca, konserwatysty, ale ten nigdy nie poszed� tak daleko jak on i w gruncie rzeczy nie pot�pia� ca�kiem polskiego romantyzmu. Inna filiacja to tzw. Sta�-czycy, konserwaty�ci krakowscy i polski pozytywizm, doktryna pozytywnej pracy gospodarczej zamiast powsta�czych zryw�w. Jakkolwiek by by�o, m�j brat Aleksander jest postaci� niezwyk��, niemal unikatem mi�dzy polskimi pisarzami politycznymi jego okresu. Ludzi, kt�rzy nie id�c tak daleko jak on, sympatyzowali z jego my�l� by�o co prawda kilku, mi�dzy innymi m�j drugi brat Adolf, bracia Ksawery i Mieczys�aw Pruszy�scy i paru innych wsp�pracuj�cych nieraz z Buntem M�odych Jerzego Giedroycia. Drugi m�j brat, Adzio, jest postaci� niemal legendarn� jako �o�nierz - i nic dziwnego. Wzi�� udzia� we wszystkich kampaniach dost�pnych Polakowi: w polskiej, norweskiej, francuskiej afryka�skiej i w�oskiej. Przeprowadzi� szereg naprawd� niezwyk�ych akcji bojowych zdobywaj�c Virtuti Militari i dwa razy Krzy� Walecznych. Ale kto w nim widzi tylko �o�nierza, niewiele w nim zrozumia�. Ja go zna�em z bliska. Mia�em z nim jeszcze d�ug�, zasadnicz� rozmow� na par� dni, zanim poleg� pod Ankon�. Oto co mog� o nim powiedzie�. By� przede wszystkim wielkiej klasy intelektualist� francuskiego typu, nieprawdopodobnie wprost oczytanym, o niezwykle szerokich zainteresowaniach kulturalnych. Kiedy poleg�, jego towarzysze broni oddali mi biblioteczk� znalezion� w jego jeepie - by� porucznikiem, dow�dc� plutonu lekkich pojazd�w pancernych. Ta biblioteczka stanowi�a prawdziwy pomnik dla niego. By� w niej Dante, Szekspir i Goethe, by�a wielotomowa historia Rzymu Grego-roviusa, s�ownik greki klasycznej - razem z podr�cznikami nawigacji astralnej i s�u�by wewn�trznej. Niestety siostry robi�ce porz�dek w mojej celi, dobre gospodynie, uzna�y, �e trzeba ten zesp� ksi��ek uporz�dkowa� wed�ug format�w, i rozproszy�y biblioteczk� w moim parotysi�cznym ksi�gozbiorze. Niech Pan B�g nas broni od sumiennych gospody�! �mier� Adzia na polu bitwy wstrz�sn�a mn� g��boko, nie tylko dlatego, �e to by� m�j brat, ale mo�e przede wszystkim dlatego, �e ods�ania�a w przera�aj�cy spos�b koszt i pozorny bezsens wojny. Prze�y�em wtedy to samo, co niemiecki my�liciel Rickert opisa� tak wymownie po �mierci jego ucznia Laska, �wietnego m�odego filozofa, zabitego przez kule rosyjskiego so�data. Co jednak z Adzia zna si� najmniej, to jego zasadnicz� postaw� duchow�, motywacj� jego wyczyn�w. Ja j� dobrze pozna�em w czasie w�oskiej kampanii. To by�a, bez �adnej przesady i �adnych zastrze�e�, postawa �redniowiecznego rycerza. Adzio by�, jak Olo, ka- 2 � Boche�ski: Wspomnienia 18 Rodzina i dzieci�stwo 19 Rodzina i dzieci�stwo walerem malta�skim, a wi�c cz�onkiem organizacji uchodz�cej na og�l za rodzaj wytwornego klubu i nic wi�cej. Ot� Adzio by� mo�e jedynym, a w ka�dym razie rzadkim malta�czykiem, kt�ry bra� idea� Zakonu straszliwie i krwawo na serio. Kiedy go pytano, jakie s� warunki przyj�cia, zwyk� by� odpowiada�: �trzy lata wojny z Saracena-mi". Jestem przekonany, �e to nie by� dowcip, �e jego wielkie czyny bojowe zawdzi�czamy temu w�a�nie, jego poczuciu, �e jest do nich zobowi�zany przez idea� Zakonu. By�em niedawno na wyspie Rodos, gdzie 600 kawaler�w malta�skich broni�o si� miesi�cami przeciw stutysi�cznej armii tureckiej. Wzi�ci zostali ostatecznie g�odem i zdrad�. Patrz�c na mury ich twierdzy u�wiadomi�em sobie, �e �w romantyzm wyklinany przez Ola, a dzi� przez tylu innych, jest nie tylko sk�adnikiem polskiej ideologii, �e nale�y do skarbca naszej wsp�lnej kultury europejskiej. Kawalerowie z Rodos apelowali, tak samo jak nieraz Polacy do Zachodu, a Zach�d podobnie jak nam posy�a� pi�kne s�owa. Mimo to walczyli do ko�ca, bo nie walczy� by�oby czym�, czego si� nie robi ,.�a ne �efaitpas", jak Adzio zwyk� by� m�wi�, czym� niezgodnym z honorem. By� naprawd� rycerzem bez trwogi i zmazy. Jego podkomendni i koledzy opowiadali mi po jego �mierci nie tylko o dzia�aniach bojowych, ale tak�e, a mo�e przede wszystkim, o nadzwyczajnej wielkoduszno�ci w codziennym �yciu wojennym. Bra� na siebie stale za swoich �o�nierzy najtrudniejsze, najprzykrzejsze, najbardziej niebezpieczne i m�cz�ce zadania. Je�li chodzi o jego religijno��, musz� przyzna�, �e jej nie rozumiem. Jedno jest pewne, �e nie by�a podobna do niczego, co spotykamy zwykle w tej dziedzinie. Oto dwa fakty �wiadcz�ce o tym. Mi�dzy wojnami by� ranny w pojedynku i odm�wi� stanowczo, by jego ran� opatrzono w kaplicy. Lekarz �yd, kt�ry mia� tego dokona�, nie m�g� si� nadziwi�. Powiedzia� mi: �przecie� wasza religia zabrania pojedynk�w, nie?" Adzia religia widocznie ich nie zabrania�a, nie pozwala�a jednak na opatrunek w kaplicy. Kiedy� na froncie w�oskim dosz�o do do�� ostrej dyskusji mi�dzy nami. Pr�bowa- �em mu wy�o�y� moje pojmowanie chrze�cija�stwa, zgodnie z kt�rym Pan B�g stworzy� nieprzyjaciela, aby�my go bili po g�owie - takim jest w rzeczy samej moje przekonanie. Adzio, oburzony, oskar�y� mnie o zupe�ne niezrozumienie chrze�cija�stwa, bo ono jest, pami�tam jego s�owa, �uniwersaln� amnesti�". I prosz� pami�ta�, �e to nie m�wi� tch�rz uchylaj�cy si� w imi� religii od s�u�by wojskowej, ale jeden z naj�wietniejszych �o�nierzy polskich drugiej wojny �wiatowej. Religi� reprezentowa�a w mojej rodzinie moja siostra Olga. Po matce odziedziczy�a niebywa�y charakter, ale najbardziej zdumiewaj�ce u niej by�o to, �e potrafi�a przetworzy� go do gruntu. By�a jedn� z najg��biej wierz�cych i zarazem najpogodniejszych os�b, jakie w �yciu spotka�em. Cynik, kt�rym poniek�d jestem, ma szacunek do niewielu ludzi, ale moja siostra jest na pewno jednym z nich. Niestety pozna�em j� naprawd� za p�no, aby mog�a wywrze� na mnie wi�kszy wp�yw. Dom Urodzi�em si� w Czuszowie, w powiecie miechowskim, w ziemi kieleckiej, a wi�c w dawnym zaborze rosyjskim, niedaleko od Krakowa. Gdy mia�em cztery lata, moi rodzice przenie�li si� do Ponikwy w powiecie brodzkim, w �wczesnej Galicji Wschodniej. Nie mam wi�c prawie �adnych wspomnie� z Czuszowa. Wiem tylko z opowiada�, �e w okresie Kr�lestwa Kongresowego zbudowano szos� prowadz�c� z s�siedniego miasteczka Proszowic do Krakowa i �e t� szos� znie�li ze wzgl�d�w strategicznych Moskale. Wynik ich gospodarki by� taki, �e zgodnie z tym, co s�ysza�em, ko� utopi� si� za mojego �ycia w b�ocie na rynku proszowickim. Moj� g��bok� antypati� do Moskwy wyssa�em wi�c, �e tak powiem, z mlekiem matki. Mam za to sporo wspomnie� z Ponikwy. Najpierw s�owo o po�o�eniu geograficznym. Ze Lwowa sz�a na wsch�d szosa i linia kolejowa do Krasnego-Buska. Tam rozga��zia�a si�: jedna ga��� prowadzi�a na po�udniowy wsch�d do Z�oczowa, druga na wsch�d do Brod�w. Z Brod�w do Z�oczowa by�o, o ile dobrze pami�tam, 36 kilo- 20 Rodzina i dzieci�stwo Rodzina i dzieci�stwo 21 metr�w szos�. Na jedenastym kilometrze jednokilometrowe odga��zienie w lewo prowadzi�o do nas, do stawu. Ten staw le�a� na czarnym szlaku, na drodze ci�gle powtarzaj�cych si� najazd�w tatarskich. Za stawem szed� �a�cuch Woroniak�w, kt�ry szed� dalej �ukiem na zach�d i ko�czy� si� na drodze mi�dzy Ponikw� a Z�oczo-wem wzg�rzem podhoreckim. Na tym wzg�rzu sta� zamek Sobie-skich, panuj�cy nad okolic�, prawdziwy rygiel zamykaj�cy dost�p do kraju. Podobno i ten zamek zburzyli barbarzy�cy. Dolina by�a b�otnista. Sama nazwa �Brody" o tym �wiadczy. Bagna by�y tak�e u g�rnego ko�ca stawu ponikiewskiego. Zbara� by� niedaleko. Jako ch�opiec wyobra�a�em sobie cz�sto, �e gdzie� w tych okolicach musia� zgin�� pan Pod-bipi�ta, �e Skrzetuski przedziera� si� pewnie przez g�rn� bagnist� cz�� stawu. Trudno wymaga� zaiste, aby dziecko wychowane w takiej okolicy, w cieniu tylu dramat�w, entuzjazmowa�o si� �kultur�" islamu, eunuch-komizmem i �filozofiami" kapitulacji przed z�em. My�l� tak�e, �e filosemityzm, sympatia do Izraela moja i mojej ca�ej rodziny pochodzi ze �wiadomo�ci, �e Izrael walczy z tym samym poha�-cem, co nasi przodkowie w tej okolicy. Wracaj�c do drogi prowadz�cej do naszego domu, szosa z Brod�w ko�czy�a si� na tamie przy stawie, nad kt�rym le�a�y dwie wsi: na prawo Wo�ochy z ko�cio�em �aci�skim, na lewo Ponikw� z cerkwi� unick�. Id�c dalej za stawem natrafia�o si� na za�cianek szlachecki, Hucisko Brodzkie, kt�rego mieszka�cy mieli by� wymordowani podczas drugiej wojny �wiatowej, i dalej na Podkamie�. O tym Podkamieniu wypada mi par� s��w powiedzie�. Nazwa pochodzi od ogromnego kamienia przyniesionego pewnie przez lodowce a� na szczyt pag�rka. Obok niego sta� wielki klasztor oo. dominikan�w, w kt�rym mia�o by� a� czterysta cel (w czasie rozbior�w zakon liczy� w Rzeczypospolitej ponad 2000 cz�onk�w). Z okien tej pot�nej budowli wida� by�o prawos�awny klasztor w Poczajowie. Odwiedzaj�c Podkamie� czu�em zawsze, �e jestem na granicy Europy, Poczaj�w to by� ju� inny, obcy �wiat. Jak dalece obcy, niech �wiadczy nast�puj�ce zdarzenie. Pewnego wieczoru, gdy ojcowie odpra- wiali nieszpory, wszed� do podkamienickiego ko�cio�a pijany prawos�awny zakonnik, czernie�, i zacz�� rycze� przera�liwie g�usz�c �piew ojc�w i zebranego ludu. My�l�, �e kogo�, kto prze�y� co� w tym rodzaju, nikt nie nabierze na historyjki o Europie a� do Uralu. Europa, nasza Europa, ko�czy�a si� w Podkamieniu. Trzeba mi jednak powr�ci� do opowiadania o drodze. Skr�caj�c w prawo mija�o si� zaraz m�yn (�pierwszy m�yn", bo by�o ich trzy). Kilkadziesi�t krok�w dalej sta� na wzniesieniu za �elazn� z dwu stron otwart� barier� dom moich rodzic�w. Dok�adniej m�wi�c to by�y trzy domy: na prawo patrz�c od stawu budynek g��wny, na lewo w g��bi tak zwany pawilon jednopi�trowy - dok�adna kopia ostatniego cz�onu budynku g��wnego, a bli�ej parterowy budynek kuchenny. Budynek g��wny, w kt�rym �yli�my, zaczyna� si� od strony stawu pot�n� okr�g�� czteropi�trow� wie��, przed kt�r� by�a jednopi�trowa przybud�wka zawieraj�ca trzy pokoje. Dalej budynek by� parterowy i zawiera� tylko sze�� wielkich pokoj�w: ze strony wej�cia zaczynaj�c od stawu przedpok�j, kancelari� mojego ojca i jeszcze jeden wielki pok�j, kt�rego nazwy nie pomn�, z drugiej strony sala jadalna, salon i bilard. Ostatni cz�on tego budynku by� jednopi�trowy i zawiera� na parterze tak zwany zimny salon - niepodobna go by�o w zimie dostatecznie ogrza� - a po stronie wej�cia pok�j dziecinny, sypialni� rodzic�w i du�� �azienk�. Wszystkie ubikacje na parterze tego budynku by�y absurdalnie wysokie, oceniam, �e mia�y co najmniej pi�� metr�w wysoko�ci. Okna by�y dostosowane do ich rozmiar�w. W ka�dym pokoju by� kominek. Musz� powiedzie�, �e trudno by�o �y� w takim budynku, kt�ry by� ca�kiem oczywi�cie pomy�lany jako ramy dla paradnych przyj��, nie dla codziennego �ycia, o kt�re budowniczowie tego domu widocznie niewiele dbali. Wiadomo, �zastaw si�, a postaw si�". Mentalno�� nam, a przynajmniej mnie, dzisiaj zupe�nie obca. Musz� jednak powiedzie�, �e ten dom, cho� nie wyko�czony, by� postawny. M�wi�, �e by� nie wyko�czony, bo brakowa�o ca�kiem jasno centralnego gmachu, kt�ry by po��czy� pierwszy budynek z drugim. M�j ojciec zamierza� przed drug� wojn� �wiatow� zape�ni� 22 Rodzina i dzieci�stwo Rodzina i dzieci�stwo 23 t� luk� kamienn� kolumnad� i zacz�� ju� zwozi� kolumny, ale nie doczeka� si� uko�czenia prac. Mimo niewyko�czenia to by� pi�kny dom ze �licznym widokiem na wielki stuhektarowy staw i obie wioski z ich ko�cio�ami na wzg�rzach. S�ysz�, �e bolszewicy nie tylko zburzyli dom, ale tak�e wysuszyli staw, niszcz�c bezpowrotnie jedn� z pi�kniejszych miejscowo�ci na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczypospolitej. Sprofanowali tak�e groby moich rodzic�w w krypcie ko�cio�a. To jest te� jeden z powod�w, dlaczego przez tyle lat nie pr�bowa�em pojecha� do Polski. Do moich stron, do Ponikwy, w najlepszym nawet razie nie pu�ciliby mnie okupanci. Dla mnie, jak dla Niemc�w, ojczyzna, Heimat, to nie jaki� wielgachny kraj, ale okolica mojego ojca, zak�tek, w kt�rym sp�dzi�em dzieci�stwo. A do niego jecha� nie mog�em, i nawet gdybym m�g�, nie pojecha�bym, aby unikn�� widoku ruin. Wracaj�c do sprofanowania grob�w moich rodzic�w, postawi�em im pomnik w wiosce fryburskiej Botterens, gdzie fundacja rodzinna posiada�a dzia�k� na wzg�rzu nad zajazdem. Tym pomnikiem jest blok granitowy z nast�puj�cym napisem: PIAE MEM ADOLPHI ET MARIAE E COM DYNIN BORKOWSKI BOCHE�SKI QUOR SEPYLCHRA AP PONIKWAM IN POLONIA DESACRATA S FILIUS IOSEPHYS IN FRIBYR VN PROF AQ MCMLYII P Przy sprzeda�y dzia�ki zachowanie pomnika zosta�o hipotecznie zastrze�one. Parafia Nie mam wielu wspomnie� z najm�odszych lat - rzecz ciekawa, �e w mojej pami�ci utkwi�y g��wnie wydarzenia techniczne, instalacja generatora elektrycznego, pojawienie si� pierwszej maszyny do pisania (ogromnej, marki Underwood) i samochodu. Zapami�ta�em sobie te� postacie obu faktor�w mojego ojca, Kargera i Majera. Kar-ger by� cz�owiekiem czynu i nosi� wielk� czarn� brod�, Majer by� rudy, by� buchalterem i my�licielem ich sp�ki. Byli nie tylko agentami ojca, ale i jego doradcami w ka�dej wa�nej sprawie gospodarczej. Jedno zabawne wspomnienie dotyczy ojcowskiej biblioteki (kt�ra da�a mi, nawiasem m�wi�c, u�wiadomienie seksualne). Odkrywszy w niej tom pt. Psychologia by�em przekonany, �e zawiera co� o psach. W moich wspomnieniach z tych czas�w panuj� jednak nabo�e�stwa niedzielne, kt�re by�y dla mnie bodaj g��wnym wydarzeniem tygodnia. Nie tylko zreszt� dla mnie, ale i dla ca�ej wioski. To by�y obyczaje, kt�rych cz�owiek dzisiejszy zapewne poj�� nie mo�e, bo prze�ywamy, przy rosn�cym uspo�ecznieniu wszystkich innych dziedzin �ycia, dziwny zanik spo�ecznego wymiaru religii. W naszym ko�ciele by�a najpierw msza ranna, na kt�r� chodzili ci, kt�rzy musieli zapewni� s�u�b� w czasie sumy. Przypisanie do tej grupy by�o uwa�ane za surow� kar�. To przypomina mi zreszt� powiedzenie �p. ks. prymasa Hlonda, kt�ry zapytany przeze mnie, co my�li o nawr�ceniu si� Dmowskiego, powiedzia�, dobrze pami�tam, ��adne nawr�cenie! Mam doniesienia od proboszcza, �e w niedziele chodzi na msz� porann� zamiast na sum�!" Takie to by�y czasy. Wydaje mi si�, �e parafia ponikiewska by�a pod tym wzgl�dem ponadprzeci�tna, a to dzi�ki temu, �e mieli�my w ci�gu d�ugiego czasu naprawd� tyra�skiego proboszcza. Aby tylko to wspomnie�, kiedy stwierdzi�, �e jakiego� gospodarza nie by�o w ko�ciele, organizowa� procesj�, a jak�e, z krzy�em i chor�gwiami, kt�ra sz�a po niego do domu, �piewaj�c. Tak i byli�my wszyscy i bez wyj�tku w ko�ciele. Nie zapomn� te� pewnie do �mierci jego kazania o spowiedzi, w kt�rym m�wi� dono�nym g�osem: �A nie tkaj nosa mi�dzy kraty, bo tam jest gw�d�!" Przed sum� �piewano najpierw, przy udziale mniej wi�cej po�owy wiernych, godzinki Matki Boskiej: �Zacznijcie wargi nasze chwali� Pann� �wi�t�, 24 Rodzina i dzieci�stwo 25 Rodzina i dzieci�stwo Zacznijcie opowiada� cze�� jej niepoj�t�..." G�rowa� pot�ny glos pani Biernackiej z Wo�och. Po tym by�a suma. Przy nabitym po brzegi ko�ciele siedzieli�my w prezbiterium, w �awce kolatorskiej, z du�ym �ab�dziem, kt�rego rodzina mojej matki mia�a w herbie. Po po�udniu odprawiano nieszpory. One nie by�y r�wnie obowi�zuj�ce jak suma, ale ko�ci� by� niemniej przyzwoicie zape�niony. Te nieszpory odprawiano, podobnie zreszt� jak msz� �piewan�, w swoistym polskim rycie. Ksi�dz intonowa� po �acinie, a lud ci�gn�� dalej po polsku, wyj�wszy np. Te Deum, kt�re �piewali�my w ca�o�ci po �acinie. Psalmy �piewano w przek�adzie Kochanowskiego. Nie zapomn� nast�puj�cego wiersza: �Dzi�kuj� ci, Panie, �e�my ba�wany..." kt�ry sprawi� mi teologiczne trudno�ci, a� moja matka zwr�ci�a mi uwag� na nast�pny wiersz: �...Morza Czerwonego such� przeszli nog�". Doskonale pami�tam te� moje bezskuteczne pr�by przekrzyczenia wspomnianej ju� pani Biernackiej, kt�ra �piewa�a sangwjune zamiast sanguine. Cudzoziemcom, a nieraz i Polakom, trudno jest wyt�umaczy�, �e reforma II Soboru Watyka�skiego wprowadzaj�ca mow� ludow� do liturgii nie odegra�a u nas niemal �adnej roli, bo my�my prze�yli podobn� reform� w XVI wieku. Ona by�a wynikiem walki duchowej naszej wiary z protestantyzmem, walki, w kt�rej Ko�ci� zwyci�y�, podejrzewam, g��wnie dzi�ki �piewaniu. Dosz�o do tego, �e oczywi�cie protestanckie piosenki �ochrzczono" u nas i dzi� �piewa si� je niemal w ko�ciele. Na przyk�ad: �Niedaleko od Krakowa, hej! Stoi g�ra tam zamkowa, hej!" kt�ra przecie� wykpiwa Cz�stochow�. Nie chcia�bym jednak wywo�ywa� wra�enia, �e byli�my parafi� straszliwie zacofan� pod wzgl�dem religijnym. Sytuacj� ratowa�y mi�dzy innymi misje. Jedn� z nich prowadzi� �wi�tobliwy jezuita i przyjaciel mojej matki, o. Dominik, kaznodzieja wielkiej klasy. W �rodku ko�cio�a wype�nionego jak zwykle po brzegi, kaza� ustawi� trumn�. Jego kazania obraca�y si�, w rzeczy samej, woko�o tego, co katechizm nazywa� �rzeczami ostatecznymi", g��wnie woko�o sensu �ycia i �mierci. Z jego kaza� wychodzi�o si� ze wstrz�sem, jak zmokni�ta kura. My�l� dzi�, �e i takie kazania s� prawowicie religijne, bo jedn� z funkcji religii jest dawanie wierz�cemu odpowiedzi na pytanie egzystencjalne o sens �ycia. By� mo�e tak�e, �e to podej�cie jest strategicznie celowe, gdy chodzi o masy. Ale to nie jest na pewno religia w najlepszym tego s�owa znaczeniu. Mo�e dlatego, mimo owego wstrz�su, kt�ry prze�ywa�em na kazaniach o. Dominika, bodaj nic z nich nie wp�yn�o na moje �ycie duchowe. S�owo wreszcie o parafii unickiej. Nasze stosunki z ni� by�y z natury lu�niejsze, ale niemniej nie tylko przyjazne, lecz powiedzia�bym serdeczne. Kiedy wst�pi�em do seminarium, moi rodzice nalegali, abym bra� udzia� w nabo�e�stwach unickich i przyjmowa� komuni� �wi�t� w unickiej cerkwi. Proboszcz grecko-katolicki by� cz�stym i mile widzianym go�ciem w naszym domu. 1914 Ten spokojny, a historyczny �wiat mia� si� dla mnie i tylu innych zawali� z pierwsz� wojn� �wiatow�. Z ni� weszli�my w tak zwan� histori�, ow� Schlachtbank der Geschichte, jak pisa� Hegel. Wydaje mi si� zreszt�, �e ta historia, albo jej �wiadomo�� u dziesi�cioletniego ch�opca, jakim by�em, zacz�a si� z Wojnami Ba�ka�skimi. W ka�dym razie pami�tam dobrze rozmowy, jakie si� na ich temat toczy�y, a tak�e uwagi kuzyna Raysky'ego, porucznika wojsk cesarskich, kt�ry t�umaczy� mi, dlaczego chcia�by, aby wojna wybuch�a, bo powiada�: �nudno jest ci�gle uprawia� teori� wojny bez mo�liwo�ci jej zastosowania w bitwie ". No, doczeka� si� jej niebawem. Dodam, �e obawa wielkiej wojny by�a w mojej rodzinie i u znajomych �ywa. Patrz�c dzi� z daleka na te czasy odnosz� wra�enie, �e pocz�tkiem okrutnej epoki, w kt�rej danym mi by�o �y�, nie jest pierwsza wojna �wiatowa, ale w�a�nie owe wojenki ba�ka�skie. W ka�dym 26 Rodzina i dzieci�stwo 27 Rodzina i dzieci�stwo razie to po nich mieli�my po raz pierwszy od stuleci jedno z najgorszych barbarzy�stw XX wieku, masowe wysiedlenie ludno�ci. Dzi� ono sta�o si� niemal codzienn� praktyk�. Sama wielka wojna zaczyna si� w mojej pami�ci dwoma barwnymi obrazami. Pierwszy to scena z piazza San Marco w Wenecji. Od paru lat mieli�my zwyczaj je�dzi� w lecie na Lido weneckie, gdzie stali�my w Grand Hotel des Bains (b�d�c tam w 1979 roku pochwali�em si� dyrektorowi, �e by�em ich klientem przed ponad 60 laty). Siedzimy tedy przy herbacie na owym piazza San Marco, kiedy wpada kilku ch�opc�w, sprzedawc�w gazet, z g�o�nym krzykiem: assassinio d�li' archiduca - arcyksi��e zamordowany! I widz� jeszcze powa�n� twarz mojego ojca, kt�ry k�ad�c gazet� na st� m�wi powolnym g�osem: �To jest wojna - wracamy do domu". Po�pieszny powr�t by� niema�� przykro�ci�, bo dopiero przyjechali�my na Lido. Ale m�j ojciec mia� niestety racj� - to by�a wojna. Drugi obraz to meldunek bojowy austriackiego dragona z�o�ony w salonie naszego domu kwateruj�cemu u nas pu�kownikowi. Dragon by� ubrany w mundur, jaki si� dzi� widuje tylko w operetkach. Srebrny he�m, czerwony surdut, olbrzymie szablisko, na glanc wypolerowane buty. Bo armia austriacka by�a w�wczas ca�kiem XIX-wieczna. To by� jeden z powod�w jej kl�sk. Rosjanie nauczyli si� wojny nowoczesnej w 1905 roku. Zamiast czerwonych kaftan�w i srebrnych he�m�w nosili szare p�aszcze i czapki. Zamiast wielkich szablisk mieli karabiny maszynowe. Tote� odnosili jedno zwyci�stwo po drugim. Co prawda austriackie komunikaty wojenne pe�ne by�y informacji o austriackich triumfach. Fiakier, z kt�rym kiedy� jechali�my we Lwowie, zapytany przez mojego ojca: �Co pan m�wi na to, zwyci�amy?" odpowiedzia�: �Tak jest, prosz� pana, zwyci�amy, ale coraz bli�ej". My�l� zreszt�, �e armia rosyjska g�rowa�a nad austriack� nie tylko do�wiadczeniami z wojny japo�skiej. To by�a, moim zdaniem, �wietna armia. B�d� mia� sposobno�� powiedzie� poni�ej, dlaczego tak s�dz�. Na razie jednak jej sukcesy razem z faktem, �e byli�my poddanymi rosyjskimi, mia�y dla nas fatalny skutek. Austriacy wy- siedlili nas z Ponikwy jako �wrogi element". A z tym wysiedleniem zacz�a si� nasza d�uga tu�aczka. Pojechali�my najpierw do Lwowa, a stamt�d do Zakopanego, gdzie przebywali�my do�� d�ugo, w nadziei, �e Rosjanie tam dojd� albo �e Austriacy odbior� Ponikw�. Mieszkali�my w du�ej willi nazywaj�cej si� bodaj �Koliba". Pami�tam jeszcze przyj�cia czwartkowe, podczas kt�rych moim zadaniem by�o przygotowywa� p�czki. W pami�ci zachowa�em tak�e d�ugie dyskusje mojego ojca z naszym s�siadem panem Gniewoszem. M�j ojciec my�la�, �e mocarstwa centralne zwyci꿹, natomiast pan Gniewosz twierdzi�, �e to jest niemo�liwe, bo po przeciwnej stronie jest Anglia, kt�ra zawsze zwyci�a. Te dyskusje odbywa�y si� zwykle przy r�baniu drzewa, kt�remu m�j ojciec oddawa� si� z zapa�em. Kiedy jednak front ustabilizowa� si�, moi rodzice postanowili wraca� do domu okr�n� drog� przez neutraln� Rumuni�. Pojechali�my wi�c przez Wiede�, Budapeszt i Bukareszt. Z ca�ej tej d�ugiej podr�y pami�tam tylko, �e �mieszy� mnie w Bukareszcie pomnik Owidiusza z napisem �Najwi�kszemu poecie narodowemu" i nazwa ministerstwa wojny � Ministeriul del rosboju ". Dla dawnych Wo�och�w nie by�o wida� wielkiej r�nicy mi�dzy wojn� a rozbojem. Dom zastali�my w najlepszym porz�dku, mimo �e podczas naszej nieobecno�ci kwaterowa�o w nim kilka sztab�w rosyjskich. Ci oficerowie odnie�li si� z takim szacunkiem do cudzej w�asno�ci, �e m�j ojciec znalaz� na swoim biurku nie doko�czony list, zostawiony w po�piechu w chwili wyjazdu. Ale i w domu nie za�yli�my d�ugo spokoju. Losy wojny by�y zmienne. Austriacy z pomoc� Niemc�w odparli Rosjan, po czym ci znowu wr�cili. Widz� jeszcze mojego ojca witaj�cego na ruskomja-zykie pluton stanowi�cy czo��wk� nadchodz�cych wojsk rosyjskich. Przez jaki� czas znale�li�my schronienie w parafii unickiej w s�siedniej wiosce Boratynie, kt�rej proboszcz by� szczeg�lnie ceniony przez moj� matk�. To by� w rzeczy samej du�ej klasy ksi�dz, p�niej wywieziony do Rosji. 28 Rodzina i dzieci�stwo 29 Rodzina i dzieci�stwo Front ustali� si� niestety do�� blisko od nas. W domu zakwaterowa�o si� dw�ch rosyjskich pu�kownik�w. Jeden, niezmiernie �agodny, rodowity Moskal nazwiskiem Wjazemcew, drugi, srogiego wygl�du i zachowania si�, Polak z pochodzenia, �o��dziowski. Ten ostatni zosta� mi z kilku powod�w �ywo w pami�ci. Najpierw zdumiewa�a mnie jego rosyjska religijno��. Przez ca�y wielki post nie tylko po�ci�, ale i suszy�, to jest nie pi� mleka, nie u�ywa� mas�a ani �adnego t�uszczu, �y� naprawd� ze �ledzi, suchar�w no i naturalnie z w�dki. Chodzi� te� regularnie z ca�ym swoim pu�kiem na nabo�e�stwa prawos�awne i w czasje tych nabo�e�stw ca�owa� pokornie r�ce popa. Ale, ku naszemu zdziwieniu, tego samego popa nigdy nie przyj�� w salonie - przedpok�j by� dla niego a� nadto dobry. Sk�din�d, zdumiewaj�cy by� jego stosunek do �o�nierzy. By� dla nich nie tylko surowy, ale powiedzia�bym okrutny. Przed frontem naszego domu odbywa�y si� co tydzie� w jego obecno�ci egzekucje - czterech �o�nierzy trzyma�o winowajc� za r�ce i nogi, podczas gdy dw�ch innych bi�o r�zgami do krwi. Ale kiedy ten sam �o��dziowski przyjmowa� co raz nadchodz�ce marsz�wki, pu�k mia� wiele strat, jego gromkie ��elajtie rebjata", �witajcie dzieci", mia�o rzeczywi�cie co� ojcowskiego. A czego nikt z nas nie m�g� zrozumie�, to ostatniego aktu rosyjskiego dramatu w Ponikwie. Kiedy w czasie rewolucji zbuntowani �o�nierze przyszli gro�nym t�umem po pu�kownik�w, dobry i dobroduszny Wjazemcew z trudem uratowa� �ycie uciekaj�c przez okno ust�pu, ale �o��dziowski wyszed� na ganek, przem�wi� ostro stento-rowym g�osem i �o�nierze zacz�li go kacza�, wynie�li wiwatuj�c na ramionach w g�r�. My�l�, �e te prze�ycia m�odego ch�opca przyczyni�y si� niema�o do utworzenia mojej postawy wobec kultury rosyjskiej. Jak wynika z tego, co powiedzia�em powy�ej i co jeszcze mam do powiedzenia, nie jestem �lepy na jej warto�ci. To jest autentyczna kultura. Nie ma te� �adnego sensu nazywa� jej �azjatyck�". Ale dla mnie, i s�dz�, �e dla ka�dego Europejczyka, to jest kultura obca, tak obca, �e w du�ej mierze niezrozumia�a. St�d owe marzenia o �Euro- pie a� do Uralu" uwa�a�em zawsze i uwa�am za wielkie zaiste nieporozumienie, aby nie powiedzie� g�upstwo. Wracaj�c do naszych los�w, prze�yli�my w Ponikwie jeszcze niema�o chwil dramatycznych. Wojna sta�a si� wojn� pozycyjn�. Rosjanie na pr�no starali si� zepchn�� front austriacki przebiegaj�cy kilkana�cie kilometr�w od naszego domu. Wykonali kilka wielkich natar�, zawsze bezskutecznie. Przed jednym z nich do mojej matki zg�osi�o si� dw�ch nader uprzejmych lekarzy wojskowych, w tym jeden Polak. Z najwi�kszym spokojem m�wili, �e szukaj� miejsca dla oko�o 800 rannych, bo na tyle szacowali straty w zbli�aj�cym si� natarciu. Pami�tam, �e ta zimna kalkulacja ludzkiej krwi uderzy�a ch�opca, kt�rym by�em, jako co� dziwnie nieludzkiego. �ycie mia�o mnie p�niej nauczy�, �e bez takiej postawy obowi�zek wojenny nie mo�e by� spe�niony. Byli�my sami stale ostrzeliwani przez artyleri� austriack�. Panowie oficerowie po tamtej stronie mieli swoje niewzruszone zasady, np. nie strzelali nigdy podczas obiadu i sjesty. Za to po godzinie 14 regularnie otwierali ogie�. Ca�y front domu by� podziurawiony od�amkami szrapneli. Ja sam unikn��em kiedy� tylko przypadkiem zranienia, kiedy szrapnel p�k� jakie� 10 m od drzwi wej�ciowych, w kt�rych sta�em. Dziwna rzecz, �e nikt ani z mojej rodziny, ani ze s�u�by nie zosta� ranny. Niemniej �y�o si� w ci�g�ym napi�ciu i niebezpiecze�stwie. Po jakim� czasie rodzice uznali, �e trzeba si� przenie�� do miasta, to jest do Brod�w. Zamieszkali�my przy ulicy Z�otej, g��wnej arterii miasteczka, o ile pami�tam w domu Feliksa Westa, czcigodnego wydawcy lokalnego. Ta ulica ma swoj� histori�, bo ka�da w�adza, kt�ra nad Brodami panowa�a, nazywa�a j� inaczej. A by�o takich w�adz sporo: Austriacy, Rosjanie, Ukrai�cy, Polacy, bolszewicy, Niemcy, znowu bolszewicy. Pod polskimi rz�dami nazywa�a si� np. ulic� U�an�w Krechowieckich. Ale dla nas, tubylc�w, by�a i pozosta�a, przynajmniej za moich czas�w, ulic� Z�ot�. Owe Brody nie by�y pi�knym miasteczkiem. Nie by�o w nim godnych widzenia zabytk�w, a ulica Z�ota nie b�yszcza�a bynajmniej ani zlotem, ani czysto�ci�. Brody mia�y co prawda niegdy� okres wzgl�dnej 30 Rodzina i dzieci�stwo 31 Rodzina i dzieci�stwo �wietno�ci, kiedy by�y wolnym miastem, ale te czasy szybko min�y. W czasie pierwszej wojny �wiatowej by�y miasteczkiem bez znaczenia. By�y te� miasteczkiem prawie stuprocentowo �ydowskim. Kiedy wiele lat p�niej odwiedzi�em Szefed w Izraelu, mia�em wra�enie, �e wracam do Brod�w, tak dalece oba miasteczka by�y podobne. Ale mimo to, albo raczej w�a�nie dlatego, my�l� zawsze o Brodach z melancholi� i rodzajem t�sknoty. Nie przychodzi mi �atwo sformu�owa� moje odno�ne pogl�dy i uczucia, bo literatura opanowana jest u nas (jak zreszt� wsz�dzie) przez ludzi my�l�cych ca�kiem inaczej, do tego stopnia, �e kto� taki jak ja musi by� dla ludzi niezrozumia�y. Mimo wszystko spr�buj� powiedzie�, co my�l�. A wi�c dla nas brodzkich tubylc�w owe ogromne przewroty, kt�rych byli�my �wiadkami i ofiarami, by�y spowodowane przez dwa czynniki. Jeden to po prostu najazdy, wtargni�cie w nasz� sfer�, w nasz �wiat ludzi obcych, zaborczych imperialist�w niemieckich i moskiewskich, jakkolwiek by oni si� nazywali. To fragment owej heglowskiej Schlachtbank der Geschichte. Jak mi m�wi� z gorycz� �o�nierz 2. Korpusu, Ukrainiec z moich stron �przyszli obce lud/e". Obcy ludzie, najazd cudzoziemc�w. Na to pewnie poradzi� nie mo�na. AJe to by�a tylko jedna z przyczyn nieszcz�cia, jakie mia�o spa�� na Brody i nasze okolice. Druga, co najmniej r�wnie wa�na, to wp�yw wielkomiejskich inteligent�w, tworz�cych i g�osz�cych oderwane schematy nacjonalist�w, komunist�w i innych jeszcze pi�knoduch�w. Mi�dzy innymi nacjonalist�w ukrai�skich i przede wszystkim polskich, z Dmowskim i jemu podobnymi na czele, ci ludzie sfabrykowali absurdaln� doktryn� antysemick�. Wykopali przepa�� mi�dzy Polakiem a Ukrai�cem. Doprowadzili do masowych mord�w. Zniszczyli pi�kn� wieloplemienn� i wielowyznaniow� wsp�lnot�. Temu, o czym my�l� tutaj, da� najlepszy wyraz m�j brat Adzio, kiedy par� dni zanim poleg� powiedzia� mi, �e nie chce do Polski wraca�, bo to jest obecnie kraj bez �yd�w. Podzielam jego uczucia. To nie przeszkadza mi zreszt� zajmowa� raczej z�o�onej postawy wzgl�dem tych, jak ich m�j brat Olo nazywa, k�apouch�w. Chodzi o zagadnienie antysemityzmu. �e ten antysemityzm istnieje albo istnia�, w�tpi� niepodobna. Aby tylko jeden przyk�ad przytoczy�, ks. kardyna� Lustiger opowiada, jak go w szkole wy�miewa�y dzieci polskie, ale pobity zosta� dopiero przez dzieci francuskie. Sprofanowanie �ydowskiego cmentarza mieli�my tak�e tylko we Francji. Zjawisko jest wi�c w Europie do�� powszechne i zas�uguje na poprawne zrozumienie. Ot� moim zdaniem ten antysemityzm ma dwie r�ne przyczyny, albo je�li kto� woli, istniej� dwa rodzaje antysemityzmu i antysemit�w. Jeden ma charakter ludowy, odruchowy i w gruncie rzeczy gospodarczy. Mechanizm powstania tego antysemityzmu znakomicie opisa� w rzeczy o sprawie �ydowskiej Karol Marks. Ten antysemityzm jest skutkiem uto�samienia �yda z wyzyskiwaczem. W Polsce rzecz przedstawia si� tak, �e g��wnym wyzyskiwaczem ch�opa by� szlachcic polski, ale ten by� zwykle chroniony przez feudaln� ideologi� (bunt Szeli jest wyj�tkiem w tej dziedzinie). Nienawi�� skupia�a si� wi�c na wyzyskiwaczu numer dwa, na karczmarzu �ydzie, i to tym �atwiej, �e by� on cz�owiekiem pod wieloma wzgl�dami obcym. To by� jeden rodzaj antysemityzmu. Ale w Polsce, jak i gdzie indziej, mieli�my tak�e inny rodzaj, intelektualny. Podczas gdy pierwszy typ by� rozpowszechniony w ludzie, drugi by� wytworem inteligencji i mia� w niej najwi�cej zwolennik�w. Tym antysemitom nie chodzi�o o sprawy gospodarcze, ale o kulturalne. Stwierdzali, �e �ydzi byli przedstawicielami obcej wiary i kultury i �e jako tacy dzia�ali rozk�adowo na nasz� kultur� narodow�, podkopywali wiar�, moralno��, wierno�� idea�om narodowym i tak dalej. A �e mieli ogromny wp�yw na pras� i pi�miennictwo, stanowili powa�ne zagro�enie samego istnienia narodu polskiego. Dodajmy, �e w przyt�aczaj�cej wi�kszo�ci wypadk�w nie uto�samiali si� z Polsk�, w jej trudnych walkach pozostaw