7150

Szczegóły
Tytuł 7150
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7150 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7150 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7150 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Danielle Steel "Zupe�nie obcy cz�owiek" ROZDZIA� Pierwszy Drzwi gara�u najpierw uchyli�y si� tajemniczo, a potem rozwar�y szeroko jak paszcza ogromnej ropuchy po�eraj�cej nierozwa�n� much�. Z przeciwnej strony ulicy patrzy� na nie oczarowany ma�y ch�opiec. Uwielbia� patrzy�, jak si� otwieraj�, i wiedzia�, �e za chwil� zza rogu wy�oni si� pi�kny sportowy samoch�d. Czeka�, odliczaj�c: pi��... sze��... siedem. M�czyzna naciskaj�cy guzik pilota nie wiedzia� o jego istnieniu i nawet do g�owy mu nie przysz�o, �e malec bacznie obserwuje jego powroty do domu. Dla ch�opca stanowi�o to ju� pewien rytua� i zawsze by� niepocieszony, gdy m�czyzna w czarnym porsche'u wraca� zbyt p�no lub nie wraca� wcale. Sta� w mroku i cierpliwie odlicza�: jedena�cie... dwana�cie... a� w ko�cu pojawi� si� elegancki ciemny kszta�t wy�oni� si� zza rogu i z gracj� znika� za drzwiami gara�u. Niewidoczny dla innych malec odprowadzi� go pe�nym po��dania wzrokiem, a potem wolno odszed� do domu, unosz�c w pami�ci jego ciemny wizerunek. Tymczasem w gara�u Alexander Hale zgasi� silnik i przez chwil� siedzia� nieruchomo, wpatrzony w znajomy p�mrok. Po raz kolejny jego my�li pow�drowa�y do Rachel i po raz kolejny stara� si� je uciszy�. Z westchnieniem si�gn�� po teczk� i wysiad� z samochodu. Po chwili drzwi gara�u zamkn�y si� automatycznie. Wszed� do domu drzwiami od strony ogrodu i na chwil� zatrzyma� si� w holu, spogl�daj�c w pustk� niegdy� przytulnej kuchni. Dom by� niewielki, ale bardzo �adny, zbudowany w wiktoria�skim stylu. Nad kominkiem na misternie kutej �elaznej kracie wisia�y miedziane garnki, lecz na pierwszy rzut oka by�o wida�, �e od dawna nikt ich nie polerowa�. Nikt te� nie dba� o inne drobiazgi. Kwiaty zwieszaj�ce si� obfitymi girlandami z frontowych parapet�w sprawia�y wra�enie martwych. Gdy zapali� �wiat�o w kuchni, zauwa�y�, �e niekt�re zupe�nie usch�y. Zawr�ci� i rzuciwszy przelotne spojrzenie na niedu�y wy�o�ony boazeri� pok�j sto�owy, skierowa� si� na g�r�. Teraz gdy wraca� do domu, korzysta� z tylnego wej�cia, bo wchodzenie przez g��wne by�o dla� zbyt przygn�biaj�ce. Ilekro� wieczorem wchodzi� przez frontowe drzwi, mia� nadziej�, �e ona tu b�dzie, spodziewa� si�, �e zobaczy jej wspania�e blond w�osy upi�te w kok, �e przemknie mu przed oczami jej prosta sukienka, kt�r� zazwyczaj ubiera�a do s�du. Rachel... By�a b�yskotliw� prawniczk�, wspania�� przyjaci�k�, poci�gaj�c� kobiet�, dop�ki... dop�ki go nie zrani�a, dop�ki nie odesz�a, dop�ki si� nie rozwiedli. Dok�adnie przed dwoma laty. Kiedy wraca� z pracy, po drodze zastanawia� si�, czy ten dzie� ju� na zawsze utkwi� mu tak g��boko w pami�ci. Czy ju� nigdy nie potrafi uwolni� si� od bolesnego wspomnienia owego pa�dziernikowego poranka? Czy ju� na zawsze pozostanie pod jego wra�eniem? Dlaczego obie ich rocznice, �lubu i rozwodu, musia�y wypada� dok�adnie w tym samym dniu? Rozs�dna Rachel twierdzi�a, �e to czysty przypadek. On uwa�a� to za ironi� losu. Gdy jego matka zadzwoni�a tamtego wieczoru, kiedy otrzyma� dokumenty rozwodowe, by� kompletnie pijany. �mia� si�, bo wtedy nie potrafi� nawet zdoby� si� na p�acz. To okropne powiedzia�a. Rachel... My�li o niej wci�� nie dawa�y mu spokoju. Wydawa�o mu si�, �e dwa lata wystarcz�, aby ukoi� b�l, ale tak si� nie sta�o. Nie m�g� uwolni� si� od obrazu jej z�otych w�os�w i ciemnoszarych oczu w kolorze Atlantyku przed burz�. Po raz pierwszy spotkali si� w s�dzie by�a adwokatem przeciwnej strony. Toczyli niezwykle zaci�ty sp�r. W por�wnaniu z ni� nawet Joanna d'Arc nie potrafi�aby wykrzesa� z siebie tyle mocy i sprytu. Alexander �ledzi� jej poczynania z niek�amanym podziwem, a walka z ni� sprawia�a mu tak wielk� przyjemno�� jak nigdy dot�d. Zaprosi� j� potem na kolacj�, a ona upiera�a si�, �e zap�aci swoj� cz�� rachunku. Powiedzia�a p�artem, �e nie chce "wkupywa� si� w s�u�bowe uk�ady". Zrobi�a to tak, �e nie wiedzia�, czy bardziej ma ochot� obrazi� si�, czy rzuci� si� na ni� i zedrze� z niej ubranie. By�a niesamowicie pi�kna i niewiarygodnie inteligentna. Na jej wspomnienie zmarszczy� brwi i wolnym krokiem wszed� do pustego salonu. Wszystkie meble z tego pokoju zabra�a ze sob� do Nowego Jorku, inne zostawi�a. Dom, kt�ry kupili razem, wydawa� si� jednak jakby odarty ze swojej istoty, bo niegdy� wspania�y, a teraz pusty salonik by� jego dusz�. Czasami Alexander si� zastanawia�, dlaczego jeszcze nie kupi� nowych mebli. Mo�e dlatego w�a�nie, aby m�g� o niej my�le�, ilekro� przechodzi� przez pusty pok�j do g��wnego wyj�cia. Znalaz�szy si� na g�rze, oderwa� si� od obecnej pustki. a jego my�li pow�drowa�y zn�w w czasy, kiedy byli razem i dzielili tak wiele. Mieli wsp�lne cele, wsp�lne rozrywki i �ycie zawodowe, wsp�lne ��ko i dom... i niewiele wi�cej. By� mo�e jeszcze wi�cej ich dzieli�o. Alex chcia� mie� dzieci, chcia� wype�ni� puste pokoje na pi�trze wrzaw� i �miechem. Rachel chcia�a zaj�� si� polityk� lub dosta� prac� w renomowanej firmie prawniczej w Nowym Jorku. O polityce wspomnia�a mimochodem ju� przy pierwszym spotkaniu. Uwa�a�a to za oczywiste i naturalne, gdy� by�a c�rk� wp�ywowego cz�owieka z Waszyngtonu, kt�ry wcze�niej zasiada� we w�adzach jej rodzinnego stanu. Siostra Alexa, Kay, by�a z kolei cz�onkiem Kongresu, mo�na zatem powiedzie�, �e to r�wnie� ich ��czy�o. Rachel w skryto�ci ducha podziwia�a Kay i gdy si� pozna�y, szybko zosta�y przyjaci�kami. Nie polityka jednak sprawi�a, �e Rachel odesz�a od Alexa decyduj�c� przyczyn� by�a pewna firma prawnicza z Nowego Jorku. Po dw�ch latach uda�o si� jej w ko�cu dopi�� swego i wtedy go zostawi�a. Na to wspomnienie znowu poczu� narastaj�cy b�l. Tak, to prawda, wci�� rozdrapywa� stare rany. Wprawdzie nie bola�y ju� tak jak kiedy�, ale wci�� jeszcze dokucza�y. By�a pi�kna, inteligentna, podziwiana, dynamiczna, radosna... ale czego� jej brakowa�o, czego� delikatnego, �agodnego i nieuchwytnego. Takie okre�lenia w og�le nie pasowa�y do Rachel. Ona pragn�a czego� wi�cej, ni� tylko �y� u boku Alexandra, by� adwokatem w San Francisco, �on�... Kiedy si� poznali, mia�a dwadzie�cia dziewi�� lat i by�a wolna, bo dot�d nie znalaz�a czasu na ma��e�stwo. Powiedzia�a mu, �e koncentrowa�a si� przede wszystkim na osi�gni�ciu w�asnych cel�w �yciowych. Ko�cz�c studia prawnicze postanowi�a, �e do trzydziestki musi co� osi�gn��, musi zosta� kim�. Zapyta� j� wtedy, co dok�adnie ma na my�li. Sto tysi�cy rocznie odpowiedzia�a bez zastanowienia. Roze�mia� si�, ale zauwa�y� wyraz jej oczu. I zrozumia�, �e traktuje to powa�nie i naprawd� zamierza dopi�� swego. Ca�e jej �ycie by�o podporz�dkowane temu celowi, celowi mierzonemu czekami na ogromne sumy i wielkimi procesami, procesami, w kt�rych nie by�o wa�ne, kto jest przeciwnikiem. Zanim przenios�a si� do Nowego Jorku, pozna�a ponad po�ow� prawniczego �wiatka San Francisco i wszyscy, nawet Alex, nie mieli w�tpliwo�ci, jaka rzeczywi�cie jest zimna, wyrachowana, widzia�a tylko sw�j zawodowy sukces. Cztery miesi�ce po �lubie dowiedzia�a si�, �e jedna z najlepszych kancelarii w mie�cie ma do zaoferowania bardzo atrakcyjn� i presti�ow� posad�. Alex by� naprawd� zdumiony, �e jej kandydatura zosta�a w og�le wzi�ta pod uwag�. By�a przecie� bardzo m�oda i niedo�wiadczona, ale ju� wkr�tce okaza�o si�, �e jest zdolna do wszelkich sztuczek, kt�re pozwoli�yby jej dosta� prac� na miar� jej ambicji. I dosta�a j�, Alex za� przez nast�pne dwa lata stara� si� zapomnie�, w jaki spos�b dopi�a swego wmawia� sobie, �e to tylko taktyka powszechnie stosowana w interesach. W ko�cu zosta�a pe�no prawnym wsp�lnikiem w firmie i otrzyma�a w Nowym Jorku propozycj� znacznie przekraczaj�c� jej wymarzone "sto tysi�cy rocznie". Mia�a wtedy raptem trzydzie�ci jeden lat. Z po dziwem i przera�eniem patrzy�, jak podejmuje decyzj�. Dla niej to by�o takie oczywiste... Alexander w tym wypadku nic nie znaczy� wyb�r by� prosty: albo przeniesie si� z ni� do Nowego Jorku, albo zostanie sam w San Francisco. Powiedzia�a, �e to zbyt wielka szansa, aby w og�le si� zastanawia�. Ale mi�dzy nami to niczego nie zmieni o�wiadczy�a. B�dzie przecie� mog�a przylatywa� co tydzie� do San Francisco, poza tym on mo�e zamkn�� swoj� firm� i wyjecha� z ni� na Wschodnie Wybrze�e. I co tam b�d� robi�? zapyta�. Spodziewasz si�, �e zostan� twoim sekretarzem? spojrza� na ni� z b�lem, ale i ze z�o�ci�. By� zaskoczony jej decyzj�. Pragn�� us�ysze�, �e on znaczy dla niej wi�cej ni� ta praca, lecz to nie by�o w jej stylu, podobnie jak nie by�o w stylu Kay. I w tym momencie u�wiadomi� sobie, �e ju� kiedy� zna� tak� kobiet� jak Rachel, w�asn� siostr�, kt�ra te� zawsze stawia�a na swoim i po trupach d��y�a do celu. Jedyna r�nica polega�a na tym, �e Kay zajmowa�a si� polityk�, a Rachel by�a prawnikiem. �atwiej by�o mu zawsze zrozumie� i szanowa� kobiety takie jak jego matka, Charlotta Brandon, kt�ra potrafi�a zrobi� karier� i r�wnocze�nie wychowa� dzieci. Przez dwadzie�cia pi�� lat nale�a�a do najlepiej sprzedaj�cych si� pisarek, mimo to zawsze mia�a czas dla Alexa i Kay. zawsze by�a blisko i zawsze okazywa�a im mi�o��. Ojciec umar�, gdy Alex by� jeszcze dzieckiem, i wtedy podj�a prac� w redakcji czasopisma. Pisa�a g��wnie na konto bardziej znanych autor�w, by�a zwyk�ym murzynem od czarnej roboty, lecz ka�d� woln� chwil� po�wi�ca�a pracy nad w�asn� ksi��k�. Tak zacz�a si� historia wypisywana p�niej na wszystkich ok�adkach jej dziewi�tnastu powie�ci, kt�re sprzeda�y si� w milionowych nak�adach. Jej kariera by�a przypadkiem zrodzonym z konieczno�ci, ale bez wzgl�du na to, jak do tego dosz�o, zawsze j� traktowa�a jak dar niebios i co�, czym chcia�a dzieli� si� z dzie�mi, kt�re znaczy�y dla niej niepor�wnywalnie wi�cej ni� s�awa. Charlotta Brandon by�a bez w�tpienia wyj�tkow� kobiet�, c�rka jednak nie posz�a w jej �lady. Kay by�a k��tliwa, zazdrosna, niezr�wnowa�ona i nie mia�a w sobie nic z delikatno�ci, ciep�a i dobroci matki. Z czasem Alex przekona� si�, �e podobnie by�o z jego �on�. Rachel wyjecha�a do Nowego Jorku zostawiaj�c go w San Francisco, lecz upiera�a si�, �e absolutnie nie chce rozwodu. Na pocz�tku pr�bowa�a nawet jako� si� dostosowa�, niestety, ich absorbuj�ca praca na dw�ch kra�cach kontynentu sprawia�a, �e wsp�lne weekendy stawa�y si� z czasem coraz rzadsze. W ko�cu Rachel zrozumia�a i powiedzia�a Alexowi, �e nie widzi szans, aby to mia�o si� kiedykolwiek zmieni�. Przez dwa tygodnie zastanawia� si� nawet, czyby rzeczywi�cie nie zamkn�� firmy w San Francisco i nie przenie�� si� do Nowego Jorku. Przecie� firma nie by�a a� tak wa�na, aby przez ni� straci� �on�. Pewnego dnia o czwartej nad ranem zdecydowa� si�: zlikwiduje firm� i wyjedzie. Si�gn�� po telefon, aby powiedzie� o tym Rachel. W Nowym Jorku by�a si�dma rano. W s�uchawce nie us�ysza� jednak jej g�osu. Z pani� Hale? rozleg� si� zdziwiony baryton. Ach, z pann� Patterson!... Rachel Patterson. Alex nie wiedzia�, �e w �ycie w Nowym Jorku wkroczy�a pod nazwiskiem panie�skim. Nie wiedzia� te�, �e wraz z prac� rozpocz�a od nowa swoje �ycie osobiste. Tego ranka nie mia�a mu ju� w�a�ciwie nic do powiedzenia, tote� s�ucha� jej ze �zami w oczach. Wkr�tce zadzwoni�a znowu, tym razem z biura. C� mog� ci powiedzie�, Alex... Przykro mi... Przykro! Dlatego, �e go opu�ci�a, �e ma z kim� romans... Dlaczego w�a�ciwie jest jej przykro? Mo�e po prostu lituje si� nad nim, nad patetycznym g�upcem samotnym w czterech �cianach domu w San Francisco? Widzisz dla nas jak�� szans�? zapyta� w nadziei, �e uda si� jeszcze co� zmieni�. Tym razem by�a zupe�nie szczera. Nie, Alex, obawiam si�, �e nie... Rozmawiali jeszcze przez chwil�, lecz rozmowa prowadzi�a donik�d. Nie mieli ju� sobie nic do powiedzenia, oboje wiedzieli, �e nadesz�a pora, aby ka�de z nich spotka�o si� z w�asnym adwokatem. Tydzie� p�niej Alex wni�s� pozew o rozw�d. Wszystko przebieg�o bez zak��ce�. "W cywilizowany spos�b", jak zauwa�y�a Rachel, lecz Alex prze�y� to niezwykle bole�nie. Przez nast�pny rok czu� si� tak, jakby mia� wkr�tce umrze�. I naprawd� bardzo tego pragn��. Jaka� cz�stka jego jestestwa chyba rzeczywi�cie umar�a, jakby kto� wyrwa� z niego strz�py duszy pozostawiaj�c pustk�, tak� sam� jak ta, kt�ra zosta�a po meblach wywiezionych do Nowego Jorku. Na poz�r funkcjonowa� zupe�nie normalnie: jad�, spa�, spotyka� si� z lud�mi, p�ywa�, gra� w tenisa, w squasha, chodzi� na przyj�cia, podr�owa� i osi�ga� zawodowe sukcesy. Czego� mu jednak brakowa�o, czu� to, chocia� by� mo�e nikt inny poza nim tego nie zauwa�y�. Od dw�ch lat pr�cz cia�a nie mia� nic, co m�g�by ofiarowa� kobiecie. Wszed� do gabinetu i poczu�, �e cisza panuj�ca w domu powoli staje si� coraz bardziej niezno�na. Mia� ochot� biec przed siebie, uciec st�d, od tej g�uchej, zab�jczej pustki. Dopiero teraz, po dw�ch latach, zaczyna� budzi� si� z ot�pienia, w kt�rym �y� tak d�ugo. Mia� wra�enie, �e w ko�cu zdj�to mu banda�e i ujrza� skrywane pod nimi blizny. Przebra� si� w d�insy, adidasy i star� sportow� koszul�. D�ugimi susami zbieg� po schodach przytrzymuj�c si� por�czy, z rozwianymi ciemnymi w�osami i dziwnym blaskiem w oczach, zatrzasn�� za sob� drzwi i skierowa� si� ku Divisadero, sk�d zacz�� truchta� w g�r� Broadwayu. Po chwili przy stan��, aby nasyci� oczy wspania�ym widokiem. W dole zatoka iskrzy�a si� niczym pokryta b�yszcz�c� satyn�, pobliskie wzg�rza spowija�a wieczorna mg�a, a �wiat�a po drugiej stronie zatoki b�yska�y jak drogocenne kamienie. Dotar�szy do majestatycznych budowli przy Broadwayu, skr�ci� w prawo i wolnym krokiem pod��a� w kierunku Presidio, podziwiaj�c na przemian wspania�e budowle i do stojny urok zatoki. Domy w tej cz�ci San Francisco by�y chyba najpi�kniejsze: ze dwie, trzy najdro�sze rezydencje w mie�cie, zachwycaj�ce pa�ace z ceg�y, el�bieta�skie kamienice, ba�niowe ogrody, cudowne widoki i smuk�e drzewa. Woko�o nie by�o nikogo i �aden odg�os z pobliskich dom�w nie zak��ca� spowijaj�cej wszystko ciszy, tak �e bez trudu m�g� sobie wyobrazi�, jak przy kryszta�owym d�wi�ku srebrnych dzwoneczk�w ulicami wolno sun� od�wi�tnie odziani panowie w smokingach i damy w satynowych i jedwabnych sukniach, za nimi za� pod��aj� s�u��cy w l�ni�cych liberiach. Alex zawsze w tym miejscu u�miecha� si� do swoich marze�, kt�rymi o�ywia� mijane domy i ulice. Dzi�ki nim czu� si� mniej samotny ni� wtedy, gdy wyobra�a� sobie zupe�nie inne sceny, mijaj�c ma�e, skromne domki i mniej reprezentacyjne uliczki. Tam m�czy�ni w jego my�lach zawsze obejmowali ramionami kobiety, kt�re u�miecha�y si� do dzieci. Dzieci bawi�y si� w kuchni z psami albo siedzia�y przy kominku. W du�ych domach nie by�o niczego, co by go poci�ga�o, w nich by� zamkni�ty �wiat, w kt�rym wcale nie pragn�� �y�, cho� cz�sto zdarza�o mu si� w nim bywa�. Dla siebie pragn�� czego� innego, czego�, czego nigdy nie mia� przy Rachel. Trudno by�o mu wyobrazi� sobie, �e zn�w jest zakochany, �e mu na kim� zale�y, �e patrzy komu� w oczy i p�onie z po��dania. Przez ostatnie lata prawie odwyk� od tego i czasami nie by� nawet pewien, czy kiedykolwiek chcia�by to prze�y� jeszcze raz. M�czy�y go kobiety staraj�ce si� za wszelk� cen� zrobi� karier�, takie, kt�rym bardziej zale�a�o na atrakcyjnej pensji i awansie ni� na za�o�eniu rodziny i urodzeniu dzieci. Marzy� o kobiecie staro�wieckiej, wyj�tkowej, niepospolitej, warto�ciowej, ale jako� nigdzie nie m�g� jej spotka�. Od dw�ch lat jego �ycie wype�nia�y tylko kosztowne pozory, tymczasem to, czego pragn��, musia�o by� prawdziwe, doskona�e, bez skazy jak czysty diament. I chyba nie wierzy� ju� w istnienie czego� podobnego, by� jednak przekonany, �e nigdy wi�cej nie pozwoli si� zwie��. Solennie sobie obieca�, �e w �adnym razie nie zwi��e si� z kobiet� podobn� do Rachel. Odp�dzi� od siebie te my�li, staraj�c si� skoncentrowa� na wspania�ym widoku ze schod�w przy Baker Street, stromo opadaj�cych po zboczu do miejsca, gdzie Broadway ��czy� si� z Yallejo Street. Widok i ch�odny powiew wiatru uspokoi�y go na tyle, �e postanowi� zatrzyma� si� i usi��� na chwil� na najwy�szym stopniu. Rozprostowa� nogi i �agodnie u�miechn�� si� do swojego miasta. Mo�e nigdy nie spotka odpowiedniej kobiety, mo�e ju� nigdy si� nie o�eni. I co z tego? By� cz�owiekiem dobrze sytuowanym, mia� pi�kny dom, w�asn� kancelari� prawnicz�, kt�ra opr�cz odpowiedniego poziomu �ycia dawa�a mu ogromn� satysfakcj�. Mo�e nie potrzebowa� ju� nic wi�cej, mo�e nie mia� prawa wi�cej oczekiwa�?... Przebieg� wzrokiem po pastelowych domkach w dzielnicy portowej, wiktoria�skich murach Cow Hollow w kolorze piernika, podobnych do jego w�asnego domu, potem spojrza� na wspania�y klasycystyczny Pa�ac Sztuki tu� u podn�a, z kopu�� wzniesion� przed p� wiekiem przez Maybecka, na dachy dom�w... Nagle na ni�szych stopniach zauwa�y� skulon�, nieruchom� kobiec� posta� z pochylon� g�ow�. Wygl�da�a jak pos�g, jak jedna z figur ozdabiaj�cych Pa�ac Sztuki, cho� na pewno jej profil widoczny na tle jasnej po�wiaty by� delikatniejszy i �agodniejszy. Zastyg�szy w bezruchu wpatrywa� si� w ni� jak w pi�kn� rze�b� porzucon� przez artyst�, wspania�y od�am marmuru, kt�ry przybra� kszta�t kobiety tak perfekcyjny, �e niemal realny. Kobieta nie porusza�a si�, m�g� wi�c spokojnie si� jej przygl�da�. Po jakich� pi�ciu minutach westchn�a g��boko i przejmuj�co, jakby stara�a si� zrzuci� z siebie wspomnienie ci�kiego dnia. Na ramiona mia�a narzucone jasne futro, w p�mroku jej twarz wydawa�a si� r�wnie jasna. By�o w niej co� niezwyk�ego, co�, co sprawia�o, �e Alex nie m�g� oderwa� od niej wzroku i ruszy� si� z miejsca. Tak dziwnego uczucia w �yciu nie do�wiadczy�. Siedzia� i po prostu zafascynowany gapi� si� na ni� w sk�pym �wietle ulicznych lamp. Kim mog�a by�? Co tu robi�a?... Jej obecno�� poruszy�a go do g��bi, zniewoli�a i sprawi�a, �e zapragn�� pozna� j� bli�ej. W p�mroku jej twarz wydawa�a si� niezwykle jasna. Ciemne l�ni�ce w�osy �agodnie opada�y jej na kark, spi�te w lu�ny kok. By�y chyba bardzo d�ugie, cho� sprawia�y wra�enie, �e trzymaj� si� na jednej lub dwu szpilkach. Przez chwil� czu� nieodpart� ch��, aby podbiec, dotkn�� j�, chwyci� w ramiona i rozpu�ci� jej ciemne w�osy. Nieznajoma, jakby wyczuwszy jego my�li, odwr�ci�a si� i spojrza�a w stron� Alexa. I wtedy zobaczy� najpi�kniejsz� twarz, jak� kiedykolwiek widzia�. Twarz, jak� spodziewa� si� ujrze� podziwiaj�c pi�kne proporcje wspania�ego dzie�a rze�biarza twarz o delikatnych rysach, ogromnych oczach i pi�knie wykrojonych ustach. Zw�aszcza oczy przyci�ga�y uwag� nieobecne, cho� nadaj�ce wyraz ca�ej twarzy, przepe�nione niezmiernym smutkiem. W �wietle lamp zauwa�y�, �e z tych oczu sp�ywaj� po bladych policzkach strumienie �ez. Na d�ug� chwil� ich oczy si� spotka�y i Alex poczu� si� kompletnie zniewolony przez ciemnow�os� pi�kno��. Sprawia�a wra�enie bezbronnej i za gubionej. W pewnej chwili, jakby zawstydzona tym, co mia�a tak wyra�nie wypisane na twarzy, pochyli�a g�ow�. Przez moment Alex nie m�g� si� poruszy�, a potem zn�w poczu� w sobie niepohamowan� ch��, aby zbli�y� si� do niej. Wpatrywa� si� w ni� nie wiedz�c, co robi�, ona za� wsta�a i wtuli�a si� w futro. Jeszcze raz spojrza�a na niego, po czym niby zjawa znikn�a za �ywop�otem. Przez kilka minut Alex wpatrywa� si� w puste miejsce, gdzie jeszcze przed chwil� siedzia�a. Wszystko sta�o si� tak nagle!... Zerwa� si� z miejsca i zbieg� na d�. W�r�d �ywop�otu zauwa�y� w�sk� �cie�k� wiod�c� do masywnych zamkni�tych drzwi. M�g� si� tylko domy�la�, �e za nimi znajduje si� ogr�d, ale trudno by�o zgadn��, do kt�rego domu nale�y. Tyle ich tu by�o... Tak, tutaj m�g� znale�� rozwi�zanie tajemnicy. Za pragn�� zastuka� do drzwi. Mo�e siedzi jeszcze w ogrodzie?... To by�a tylko kr�tka chwila desperacji. Wiedzia� przecie�, �e ju� nigdy jej nie zobaczy. Wmawia� sobie z uporem, �e to jaka� obca kobieta, i d�ugo jeszcze wpatrywa� si� w kusz�ce go drzwi. W ko�cu odwr�ci� si� i powoli wspi�� z powrotem na g�r�. ROZDZIA� 2 Gdy przekr�ca� klucz we frontowych drzwiach, wci�� jeszcze mia� przed oczami twarz p�acz�cej kobiety. Kim by�a? Dlaczego p�aka�a? Z kt�rego domu tam przysz�a?... Usiad� na kr�tych schodach w holu i wpatrywa� si� w ksi�ycowe refleksy na pod�odze w pustym salonie. Jeszcze nigdy nie widzia� tak uroczej kobiety. Mia�a twarz, kt�r� nietrudno by�o zapami�ta� na ca�e �ycie, a je�li nie na ca�e, to na pewno na bardzo d�ugo. Siedzia� nieruchomo pogr��ony w tych my�lach i nawet nie us�ysza� telefonu, kt�ry zadzwoni� kilka minut po jego powrocie. Objawienie, kt�rego dozna� przed chwil�, poch�on�o go bez reszty. W ko�cu zerwa� si� i pobieg� na g�r�, aby podnie�� s�uchawk�. Najbli�szy telefon by� w gabinecie, gdzie panowa� taki nie�ad, �e z trudem zdo�a� wygrzeba� aparat spod sterty papier�w. Halo, Alex? us�ysza� g�os Kay, po czym nast�pi�a kr�tka, pe�na napi�cia cisza. Co s�ycha�? zapyta�. W�a�ciwie znaczy�o to: "Czego chcesz?", bo wiedzia�, �e nigdy nie dzwoni�a bez powodu. Nic takiego. Gdzie by�e�? Pr�buj� si� do ciebie do dzwoni� ju� od p� godziny. Dziewczyna, kt�ra odebra�a telefon w biurze, m�wi�a, �e poszed�e� prosto do domu. Kay zawsze musia�a natychmiast spe�nia� wszystkie swoje za chcianki bez wzgl�du na to, czy komu� to odpowiada�o, czy nie. By�em na spacerze. O tej porze? jej g�os zabrzmia� podejrzliwie. Dla czego? Czy co� si� sta�o? Alex westchn��. Siostra zaczyna�a doprowadza� go do sza�u. By�a obcesowa, nieuprzejma, zimna, osch�a i odpychaj�ca. Czasami przypomina�a mu kryszta� o ostrych kraw�dziach, kt�ry mo�na po�o�y� na biurku, ogl�da� i podziwia�, ale na pewno nie mo�na go bra� do r�k czy dotyka�. Po latach jej m�� mia� dok�adnie takie same odczucia. Nie, nic si� nie sta�o, Kay powiedzia�. Musia� przyzna�, �e cho� by�a kobiet� zupe�nie niewra�liw� na uczucia innych, zawsze potrafi�a bezb��dnie odgadn��, w ja kim on jest nastroju. Po prostu chcia�em si� przewietrzy�. Mia�em ci�ki dzie� wyja�ni�, po czym pr�buj�c odwr�ci� jej uwag� od swojej osoby, zapyta�: Czy ty nigdy nie chodzisz na spacer, Kay? W Nowym Jorku? Chyba oszala�e�. Tu mo�na przecie� umrze� od samego oddychania. Nie m�wi�c ju� o napadach i gwa�tach u�miechn�� si� i wyczu�, �e ona te� si� u�miecha. A Kay Willard nie na le�a�a do kobiet, kt�re cz�sto si� u�miechaj�. By�a zbyt wa�na, zbyt zabiegana, spi�ta i naprawd� rzadko co� j� rozwesela�o. Czemu wi�c zawdzi�czam zaszczyt rozmowy z tob�? Usiad� i patrz�c w okno cierpliwie czeka� na odpowied�. Od pewnego czasu Kay telefonowa�a zazwyczaj w sprawie Rachel, gdy� z wiadomych powod�w utrzymywa�a sta�e kontakty ze szwagierk�. Stara�a si� zatrzyma� w s�dzie pewnego starego gubernatora, a wiedzia�a, �e by�by zachwycony, gdyby uda�o si� jej nam�wi� Alexa, by powr�ci� do Rachel. Oczywi�cie wcze�niej musia�aby przekona� Rachel, jak bardzo Alex jest nieszcz�liwy bez niej i jak by si� cieszy�, gdyby da�a mu jeszcze jedn� szans�. To by�o zupe�nie w stylu Kay, ju� wiele razy stara�a si� zaaran�owa� im spotkanie, kiedy Alex przyje�d�a� do Nowego Jorku. Tyle �e nawet gdyby Rachel zechcia�a cho� Kay co do tego wcale nie mia�a pewno�ci by�o oczywiste, �e przez ostatnie lata Alex utwierdzi� si� w przekonaniu, �e absolutnie nie jest tym zainteresowany. A wi�c, szanowna kongreswoman Willard? ponagli� j� Alex. Och, tak sobie telefonuj�. Zastanawia�am si�, kiedy przyjedziesz do Nowego Jorku. Po co? Nie b�d��e taki dociekliwy! Po prostu b�d� mia�a go�ci, wydaj� kolacj�. Jakich go�ci? Alex skrzywi� si� na sam� my�l. Nie do wiary, jak� mia� upart� siostr�. Wystarczy�o jedno s�owo i cz�owiek przepada� na zawsze. No dobrze ju�, dobrze, nie z�o�� si�. Kto tu si� z�o�ci? Chc� tylko wiedzie�, kogo zaprosi�a� na kolacj�. Co w tym z�ego? Chyba nic, je�li na li�cie twoich go�ci nie ma kogo�, kto by�by dla nas wszystkich k�opotliwy. Mo�e podam ci inicja�y, �eby u�atwi� zgadywank�? Daj spok�j roze�mia�a si� Kay. Rozumiem aluzj�. Ale, do licha, spotka�am j� przypadkiem w samolocie z Waszyngtonu. Wygl�da wspaniale. Nie w�tpi�. Gdyby� mia�a tak� pensj� jak ona, te� by� tak wygl�da�a. Dzi�kuj�. Nie ma za co. Czy wiesz, �e zaproponowano jej, �eby kandydowa�a do rady? Nie. Zapad�a d�uga cisza. Ale nie jestem zaskoczony doda� po chwili. A ty? Ja te� nie westchn�a g�o�no. Czasami zastanawiam si�, czy ty w og�le rozumiesz, co tracisz. Rozumiem i codziennie dzi�kuj� za to niebiosom. Nie chc� by� m�em kobiety-polityka, Kay, to zaszczyt zarezerwowany wy��cznie dla George'a. Co masz na my�li? On jest tak zaj�ty, �e chyba nawet nie zauwa�a, kiedy wyje�d�asz do Waszyngtonu na trzy tygodnie. Ja bym na pewno zauwa�y�. Nie doda� ju�, �e jej c�rka tak�e to zauwa�a. Tego by� �wiadom, bo ilekro� zjawia� si� w Nowym Jorku, prowadzi� z Amand� d�ugie rozmowy. Zabiera� j� na lunch lub na kolacj�, a czasami na spacer. Zna� siostrzenic� lepiej ni� jej rodzice. Czasami mia� wra�enie, �e Kay w og�le nie zale�y na c�rce. A przy okazji, co s�ycha� u Amandy? My�l�, �e wszystko w porz�dku. Co to ma znaczy�: "my�l�"? w jego g�osie wyra�nie zabrzmia�a dezaprobata. Czy�by� si� z ni� nie widywa�a? O Bo�e, przecie� dopiero co wysiad�am z samolotu z Waszyngtonu! Czego ty w�a�ciwie ode mnie chcesz, Alex? Niczego. Nie obchodzi mnie, co ty robisz, ale ona to co innego. To te� nie powinno ci� obchodzi�. Tak? A kogo powinno, Kay? Mo�e George'a?... Czy on w og�le zdaje sobie spraw�, �e nie potrafisz po�wi�ci� c�rce nawet dziesi�ciu minut? Jestem przekonany, �e nie. Do diab�a, Alex, przecie� ona ma ju� szesna�cie lat i nie potrzebuje nia�ki. Nia�ki mo�e nie, ale na pewno matki i ojca, jak ka�da dziewczyna w jej wieku. Nic na to nie poradz�. Jestem zaj�ta. Wiesz dobrze, ile trzeba pracowa�, gdy si� jest politykiem. Aleks powoli skin�� g�ow�. W�a�nie tego mu �yczy�a: �ycia w cieniu Rachel Patterson. �ycia, kt�re by� mo�e kiedy� ka�e mu sta� si� Pierwszym D�entelmenem USA. I co poza tym? Chcia� jak najszybciej zako�czy� t� rozmow�. Pi�� minut s�uchania Kay zupe�nie mu wystarcza�o. Zamierzam w przysz�ym roku kandydowa� do Senatu. Gratuluj� odpar� beznami�tnie. Nie cieszysz si�? Nie. Pomy�la�em o Amandzie. Wyobra�asz sobie, co to znaczy dla niej? Je�li wygram, zostanie c�rk� senatora odpar�a z tak� z�o�ci�, �e Alex mia� ochot� uderzy� j� w twarz. S�dzisz, �e jej naprawd� na tym zale�y? Chyba nie. Smarkula �yje w �wiecie tak oderwanym od rzeczywisto�ci, �e nie wzruszy�oby jej nawet, gdybym zosta�a prezydentem w g�osie Kay zabrzmia�a nuta smutku. Nie o to chodzi, Kay. Alex pokr�ci� g�ow�. Wszyscy jeste�my z ciebie dumni i bardzo ci� kochamy, ale jest co� jeszcze... Jak jej to wyja�ni�? Co powiedzie�? Przecie� dla niej liczy si� tylko kariera i praca. My�l�, �e nikt z was nie rozumie, co to naprawd� dla mnie znaczy, jak ci�ko pracuj� i jak daleko zasz�am. Harowa�am jak w� i uda�o mi si� co� osi�gn��, a ty tylko po trafisz mi prawi� kazania na temat, jak� z�� jestem matk�. A nie pami�tasz, co swego czasu robi�a nasza kochana mamusia?... George te� jest taki zaj�ty krojeniem ludzi, �e nawet chyba nie wie, czy jestem cz�onkiem Kongresu, czy burmistrzem. Nie wydaje ci si� to co najmniej przygn�biaj�ce? A jak�e, tylko �e takie kariery jak twoja mog� czasem rani� innych. Na to w�a�nie liczy�am. Tak? Naprawd� o to ci chodzi�o? By� mo�e w jej g�osie da�o si� wyczu� zm�czenie. Nie znam jeszcze odpowiedzi na wiele pyta�, cho� tak bardzo bym chcia�a... A co u ciebie? Nic specjalnego. Pracuj�. Jeste� szcz�liwy? Czasami. Powiniene� wr�ci� do Rachel. O tym ju� rozmawiali�my. Nie chc�. I nie wiem, dlaczego s�dzisz, �e ona by tego chcia�a. M�wi�a, �e chcia�aby si� z tob� spotka�. O Bo�e! j�kn��. Dlaczego nie wyjdziesz za jej ojca i nie zostawisz mnie w spokoju? Przecie� w ten spos�b te� osi�gn�aby� to, do czego zmierzasz. Tym razem Kay roze�mia�a si�. Chyba tak. Naprawd� my�la�a�, �e podporz�dkuj� swoje �ycie osobiste i uczuciowe twojej karierze? Ten zwariowany pomys� rozbawi� go, ale gdzie� na dnie serca poczu�, �e jest w tym ziarenko prawdy. Wiesz, co najbardziej w to bie podziwiam, moja wspania�a siostro? Twoj� niespo�yt� energi�. Dzi�ki temu mog� osi�ga� wszystko, czego chc�, kochany braciszku. Nie w�tpi�, ale nie tym razem, moja droga. Nie zjesz kolacji z Rachel? Wykluczone. A gdyby� j� jeszcze kiedy� spotka�a, przeka� jej ode mnie pozdrowienia. Wspomnienie Rachel poruszy�o go do g��bi. Nie kocha� jej ju�, by� o tym przekonany, lecz rozmowy o niej wci�� jeszcze by�y dla niego bolesne. Na pewno j� pozdrowi�. Ale zastan�w si� jeszcze. Zawsze mog� wam zorganizowa� spotkanie, jak b�dziesz w Nowym Jorku. O ile nie wyjedziesz w�a�nie do Waszyngtonu i nie b�dziesz zbyt zaj�ta, �eby si� ze mn� zobaczy�. Mo�e nie. Kiedy si� wybierasz na Wschodnie Wybrze�e? Mo�e za kilka tygodni. Mam w Nowym Jorku klienta i powinienem si� z nim spotka�. Jestem jego obro�c� w do�� du�ym procesie. Tak? To wspaniale! Tak my�lisz? Przymkn�� oczy, a po chwili zn�w utkwi� wzrok gdzie� za oknem. Dlaczego? Przyda ci si� to w twojej kampanii? My�l�, �e wierni czytelnicy naszej matki oddadz� na ciebie wi�cej g�os�w ni� moi klienci w jego g�osie zabrzmia�a ironia. No, chyba �e zdecydowa�bym si� na ponowny �lub z Rachel. Tylko nie wpakuj si� w k�opoty! A czy kiedykolwiek si� wpakowa�em? rozbawi�a go ta dobra rada. Nie, ale w wyborach do Senatu czeka mnie zaci�ta walka. B�d� konkurowa�a z pewn� maniaczk� moralno�ci i je�li ktokolwiek z mojego bli�szego lub dalszego otoczenia b�dzie mia� jaki� grzech na sumieniu, ona kompletnie mnie zgnoi. Nie zapomnij powiedzie� o tym mamie za�artowa�, lecz Kay odpar�a zupe�nie serio: Ju� jej powiedzia�am. Powa�nie? Rozbawi�a go my�l, �e ich matka, elegancka, d�ugonoga, modnie ubrana siwow�osa dama, mog�aby zrobi� co�, co pogr��y�oby Kay w jej wy�cigu do fotela senatorskiego. Powa�nie. Naprawd� mi na tym zale�y. Nie mog� sobie teraz pozwoli� na rodzinne problemy. �adnych wybryk�w, �adnych skandali, rozumiesz? Co za wstyd! Co masz na my�li? Nie wiem... Mo�e jaki� romans z t� eks-dziwk�, kt�ra w�a�nie wysz�a z wi�zienia... Bardzo dowcipne! Ale ja m�wi� powa�nie. Tak, niestety, zdaj� sobie z tego spraw�. Mo�esz mi da� list� z instrukcjami, co mam robi�, jak b�d� w Nowym Jorku. Do tego czasu postaram si� zachowywa� poprawnie. Postaraj si� i prosz�, daj mi zna�, kiedy przyjedziesz. Po co? Koniecznie chcesz mi zorganizowa� randk� w ciemno z Rachel, tak? Obawiam si�, pani kongreswoman, �e nie zrobi� tego nawet dla twojej kariery. Jeste� g�upi. By� mo�e odpar�, lecz zupe�nie go to nie dotkn�o. W og�le nie obchodzi�o go to wszystko i gdy tylko sko�czy� rozmow�, natychmiast przesta� o tym my�le�. Patrzy� w okno i zamiast o Rachel duma� o kobiecie, kt�r� spotka� na schodach. Kiedy przymyka� oczy, widzia� j� dok�adnie, widzia� jej idealny profil, ogromne oczy i delikatne usta. Nigdy nie spotka� kobiety r�wnie pi�knej i r�wnie tajemniczej. Usiad� przy biurku z zamkni�tymi oczami nie odrywaj�c od niej my�li, po czym westchn��, pokr�ci� g�ow�, otworzy� oczy i wsta�. Dziwne, �e nie m�g� przesta� wspomina� osoby zupe�nie obcej. Ale gdy schodzi� na d�, aby zrobi� sobie kolacj�, wci�� jeszcze nie potrafi� si� skupi� na niczym innym. ROZDZIA� 3 S�oneczne promienie zalewa�y pok�j i po�yskiwa�y na be�owej narzucie przykrywaj�cej ��ko i na obiciach krzese� w du�ym, �adnie urz�dzonym pokoju z wielkimi oknami wychodz�cymi na zatok�. Z przyleg�ego do sypialni buduaru rozci�ga� si� widok na most Z�ote Wrota. W pokoju by� kominek z bia�ego marmuru, na �cianach wisia�y starannie dobrane obrazy francuskich malarzy, a w k�cie w serwantce w stylu Ludwika XV sta�a drogocenna chi�ska waza. Pod oknem ustawiono przepi�kne biurko, r�wnie� w stylu Ludwika XV, tak wielkie, �e jedynie tutaj mog�o wygl�da� w miar� dobrze. Sypialnia by�a pi�kna i du�a, lecz zarazem sterylna i ch�odna. Obok buduaru znajdowa� si� jeszcze wy�o�ony boazeri� pokoik wype�niony angielskimi, hiszpa�skimi i francuskimi ksi��kami. Stanowi�y one jakby jego dusz�. W tym w�a�nie pokoiku sta�a Rafaela zapatrzona w zatok�. By�a dziewi�ta rano. Rafaela mia�a na sobie przepi�knie skrojony czarny kostium, kt�ry stanowi� kwintesencj� jej wyrafinowanego stylu. Kostium, jak wi�kszo�� rzeczy, kt�re nosi�a, zosta� dla niej uszyty w Pary�u na specjalne zam�wienie. Czasami zdarza�o si� jej przywozi� ubrania z Hiszpanii, nigdy jednak nie kupowa�a ich w San Francisco. Zreszt� prawie nigdy nie wychodzi�a tu z domu. W San Francisco by�a osob� niewidzialn�, niezauwa�aln�, osob�, kt�rej imi� rzadko pada�o w rozmowach i kt�r� trudno by�o nawet zobaczy�. Tutaj ma�o kto wiedzia�, jak wygl�da pani Phillips, �ona Johna Henry'ego Phillipsa, a jeszcze mniej ludzi potrafi�oby j� sobie wyobrazi� wcielenie pi�kno�ci o �nie�nobia�ej sk�rze i ogromnych oczach. Gdy po�lubi�a Johna, jeden z reporter�w napisa�, �e wygl�da�a jak ksi�niczka z bajki, a potem d�ugo rozwodzi� si� nad tym, �e naprawd� ni� by�a. Jednak�e w ten pa�dziernikowy poranek jej oczy wpatrzone w rozpo�cieraj�c� si� za oknem zatok� nie by�y oczami ksi�niczki z bajki, lecz oczami samotnej m�odej kobiety uwi�zionej w �wiecie, do kt�rego si� nie narodzi�a. �niadanie podane, prosz� pani. W drzwiach pokoju stan�a s�u��ca w bia�ym wykrochmalonym fartuchu. Rafaela pomy�la�a, �e jej zapowied� za brzmia�a jak rozkaz. Zawsze mia�a takie wra�enie w kontaktach ze s�u�b� Johna Henry'ego. Podobnie by�o w domu jej ojca w Pary�u i w domu babki w Hiszpanii. Wydawa�o jej si�, �e to s�u��cy wydaj� polecenia, kiedy wstawa�, kiedy si� ubiera�, kiedy je�� �niadanie, kiedy kolacj�. "S�u�� pani" tak m�wili przy kolacji u ojca w Pary�u. A je�li pani nie chce, aby jej s�u�ono?... Je�li chce tylko przegry�� kanapk� siedz�c na pod�odze przy kominku?... Albo je�li zamiast tost�w i jajek zapragnie na �niadanie lody?... U�miechn�a si� i zawr�ci�a do sypialni. Rozejrza�a si� doko�a. Wszystko by�o gotowe. W k�cie sta�y r�wno u�o�one torby w zamszowych pokrowcach w kolorze czekolady, obok le�a�a podr�czna torebka, do kt�rej Rafaela spakowa�a upominki dla matki, ciotki i kuzyn�w, bi�uteri� i ksi��k� do czytania w samolocie. Patrzy�a na spakowane baga�e, nie odczuwaj�c ani �ladu dreszczyku emocji, kt�ry niegdy� towarzyszy� jej podczas wyjazd�w. Teraz prawie nic nie by�o w stanie jej podnieci�, wszystko straci�o ju� dla niej urok, bo wszystko wygl�da�o jak autostrada bez ko�ca prowadz�ca do niewiadomego celu, kt�ry zupe�nie jej nie obchodzi�. Wiedzia�a, �e ka�dy dzie� b�dzie podobny do poprzedniego, �e codziennie b�dzie robi�a dok�adnie to samo, co robi�a ju� od siedmiu lat z wyj�tkiem czterech letnich tygodni, kiedy przebywa�a w Hiszpanii, i kilku poprzedzaj�cych dni, kt�re sp�dza�a z ojcem w Pary�u. W ci�gu tych siedmiu lat wyjecha�a jeszcze par� razy na kr�tko do Nowego Jorku, by dotrzyma� towarzystwa kuzynom i kuzynkom z Hiszpanii. Odnosi�a wra�enie, �e up�yn�y ca�e wieki, odk�d wyjecha�a z Europy i zosta�a �on� Johna. A przecie� na pocz�tku by�o zupe�nie inaczej... Wtedy by�o jak w bajce. I jak w interesach wszystkiego po trochu. Pewnego dnia dosz�o do fuzji Banque Malle w Pary�u, Mediolanie, Madrycie i Barcelonie z Phillips Bank w Kalifornii i Nowym Jorku. Obydwa imperia sk�ada�y si� z grupy mi�dzynarodowych bank�w inwestycyjnych. Pierwsza wielka transakcja, jak� zawar� jej ojciec z Johnem Henrym przynios�a im taki rozg�os, �e trafili na pierwsze strony gazet. Tak si� z�o�y�o, �e jej ojciec sp�dza� tamtej wiosny du�o czasu z Johnem, a ich interesy rozkwita�y. W ko�cu John Henry zakocha� si� w jedynej c�rce Antoine'a. Rafaela nigdy dot�d nie spotka�a takiego cz�owieka jak on. By� wysoki, przystojny, inteligentny, wp�ywowy, a przy tym �agodny, delikatny, mi�y, zawsze z radosnymi iskierkami w oczach. Lubi� �artowa� i Rafaela zauwa�y�a, �e coraz bardziej lubi sp�dza� z nim czas przekomarzaj�c si� i �miej�c. By� cz�owiekiem o wyj�tkowej wyobra�ni, niezwykle tw�rczym, energicznym i elokwentnym. Mia� sw�j styl, mia� w sobie wszystko, czego mog�a u m�czyzny poszukiwa� kobieta. Niestety, mia� te� John Henry Phillips jedn� wad� nie by� ju� cz�owiekiem pierwszej m�odo�ci. Z pocz�tku trudno by�o w to uwierzy� patrz�c na jego szczup�� �adn� twarz i silne ramiona, gdy gra� w tenisa i p�ywa�. Sylwetki m�g�by mu pozazdro�ci� niejeden m�czyzna nawet o po�ow� m�odszy. Pocz�tkowo nie zamierza� zdobywa� Rafaeli w�a�nie ze wzgl�du na sw�j wiek, lecz w miar� up�ywu czasu i kolejnych wyjazd�w do Pary�a wydawa�a mu si� coraz bardziej czaruj�ca, przychylna i uradowana ze spotkania. Nawet Antoine de Mornay-Malle, zawsze dbaj�cy o c�rk� i zatroskany o jej przysz�o��, nie mia� nic przeciwko temu, aby odda� r�k� jedynaczki staremu przyjacielowi. By� oczywi�cie �wiadom niezwyk�ej urody c�rki, jej delikatno�ci, �agodno�ci i pe�nego niewinno�ci uroku. By� tak�e �wiadom tego, jak doskona�� parti� dla ka�dej kobiety m�g� by�, pomimo swojego wieku, John Henry Phillips. I wiedzia�, jakie znaczenie ich zwi�zek mia�by dla przysz�o�ci jego banku kiedy�, dawno temu, przychodzi�o mu to ju� na my�l. On w zwi�zek ma��e�ski wst�pi� wprawdzie z mi�o�ci, ale w podj�ciu decyzji pewn� rol� odegra�a te� zapobiegliwo�� w interesach. Jego te��, starzej�cy si� markiz de Ouadral, uchodzi� za kr�la madryckich geniuszy finans�w, lecz synowie nie odziedziczyli po nim zainteresowa� i odnale�li swoje pasje w innych dziedzinach. Przez wiele lat markiz poszukiwa� godnego nast�pcy, kt�ry obj��by wszystkie banki, jakie uda�o mu si� stworzy� w ci�gu d�ugiego �ycia, a� kiedy� pozna� Antoine'a. Musia� wykona� wiele dobrze przemy�lanych krok�w, aby w ko�cu dosz�o do po��czenia si� Banque Malle i Banco Ouadral i wsp�lnego podpisania wielu powa�nych kontrakt�w. Zwi�zek ten doprowadzi� do szybkiego pomno�enia wp�yw�w i maj�tku Antoine'a, sprawi� ogromn� rado�� markizowi i spowodowa�, �e Antoine pozna� jego c�rk�, Alejandr� Marques� de Santos y Ouadral. Pozna� i od pierwszego wejrzenia pokocha� prze�liczn� hiszpa�sk� pi�kno�� o l�ni�cych ciemnych w�osach i b��kitnych oczach. Pomy�la�, �e najwy�szy czas za�o�y� rodzin� i sp�odzi� po tomka. Przez trzydzie�ci pi�� lat wci�� by� zbyt zaj�ty tworzeniem rodzinnego bankowego imperium, a� wreszcie i to zacz�o mie� dla niego znaczenie. Alejandra stanowi�a idealne rozwi�zanie problemu, a przy tym by�a taka pi�kna! Mia�a dziewi�tna�cie lat i wprost ol�niewa�a wszystkich urod�. Antoine by� pewny, �e nigdy dot�d nie spotka� kobiety o tak pi�knej twarzy. On, ciemnow�osy i czarnooki, wygl�da� przy niej jak prawdziwy Hiszpan. Razem stanowili wyj�tkowo dobran� par�. Poznali si� i siedem miesi�cy p�niej ich �lub sta� si� najwa�niejszym wydarzeniem towarzyskim sezonu. Miesi�c miodowy sp�dzili na po�udniu Francji, a potem, zgodnie z tradycj�, zjechali do Santa Eugenia, nadmorskiej wiejskiej rezydencji markiza. By�a to zachwycaj�ca posiad�o�� z pi�knym pa�acem i dopiero tutaj Antoine naprawd� zrozumia�, czym jest jego ma��e�stwo z Alejandr�. Sta� si� cz�onkiem jej rodziny, jeszcze jednym synem markiza. Musia� jak najcz�ciej pojawia� si� w Santa Eugenia i r�wnie cz�sto je�dzi� do Madrytu tak chcia�a Alejandra. A kiedy nadszed� czas, by wraca� do Pary�a, wyprosi�a, �eby pozwoli� jej zosta� jeszcze kilka tygodni w Santa Eugenia. Zjawi�a si� w Pary�u sze�� tygodni p�niej, ni� obieca�a, Antoine za� zacz�� pojmowa�, co go czeka: Alejandra zamierza�a jak dotychczas sp�dza� wi�kszo�� czasu z rodzin� w Hiszpanii. Prze�y�a tam wojn�, mieszka�a po wojnie, potem wysz�a za m��, lecz nie chcia�a zrywa� ani rozlu�nia� wi�z�w rodzinnych. Zgodnie z oczekiwaniami wszystkich rok po �lubie Alejandra, ku rado�ci Antoine'a, urodzi�a syna. Dali mu na imi� Julien. Antoine mia� wreszcie upragnionego potomka. Gdy ch�opiec sko�czy� miesi�c, Antoine przechadza� si� z markizem po ogrodach w Santa Eugenia, planuj�c przysz�o�� bank�w i syna. Te�� w pe�ni go popiera�, zw�aszcza �e od ich �lubu z Alejandr� Banque Malle i Banco Ouadral jeszcze bardziej rozkwit�y. Alejandra zosta�a w Santa Eugenia a� do lata, otoczona bra�mi, siostrami, ich dzie�mi, kuzynami i przyjaci�mi. Kiedy Antoine wyjecha� do Pary�a, Alejandra spodziewa�a si� ju� drugiego dziecka. Poroni�a jednak, p�niej nosi�a bli�ni�ta; kt�re urodzi�y si� przedwcze�nie i zmar�y tu� po porodzie. Nast�pne sze�� miesi�cy sp�dzi�a z rodzin� w Madrycie, odpoczywaj�c po ci�kich prze�yciach. Wr�ciwszy do m�a do Pary�a, znowu zasz�a w ci���. Tym razem urodzi�a si� Rafaela, dwa lata m�odsza od Juliena. Dwie nast�pne ci��e Alejandra poroni�a, potem zn�w urodzi�a martwe dziecko, co utwierdzi�o j� w przekonaniu, �e to wina paryskiego klimatu. Jej siostry stwierdzi�y, �e na pewno poczuje si� lepiej w Hiszpanii, i Antoine domy�li� si�, �e jej wyjazd na sta�e jest nieuchronny. Zgodzi� si� na to, bo wiedzia�, �e takie s� zwyczaje w jej kraju i �e nigdy nie wygra�by tej wojny. Odt�d widywa� j� tylko w Santa Eugenia lub w Madrycie, otoczon� gronem kuzynek, si�str i przyzwoitek. W towarzystwie krewnych, starannie dobranych przyjaci�ek, nie�onatych braci, kt�rzy zabierali j� na koncerty, przedstawienia i do opery, czu�a si� jak ryba w wodzie. Wci�� jeszcze by�a jedn� z najpi�kniejszych kobiet w Hiszpanii i wiod�a wolne od trosk, dostatnie �ycie, niczego wi�cej nie pragn�c. Dla Antoine'a podr�e do Hiszpanii nie by�y wielkim problemem, gdy tylko m�g� si� na kilka dni wyrwa� z banku, to jednak zdarza�o mu si� coraz rzadziej. Z up�ywem czasu uda�o mu si� przekona� �on�, �e dzieci powinny p�j�� do szko�y w Pary�u oczywi�cie pod warunkiem, �e ka�d� woln� chwil�, a w szczeg�lno�ci ca�e czteromiesi�czne wakacje letnie b�d� sp�dza� w Santa Eugenia. Niekiedy nawet Alejandra �ci�ga�a do Pary�a, cho� zawsze narzeka�a na fatalny wp�yw tamtejszego klimatu na jej zdrowie. Po ostatnim poronieniu nie zasz�a ju� w ci���, a jej zwi�zek z m�em przeobrazi� si� w ko�cu w czysto platoniczny. Siostry zapewnia�y j� zreszt�, �e to zupe�nie normalne. Antoine nie mia� nic przeciwko takiemu uk�adowi, po �mierci markiza za� ma��e�stwo zosta�o rozwi�zane. Nikt nie by� tym zaskoczony, cho� okaza�o si�, �e na sp�k� odziedziczyli Banco Quadral. Bracia Alejandry zostali w pe�ni sp�aceni, lecz jak si� p�niej okaza�o, wcale to nie rozwi�za�o problem�w Antoine'a, kt�ry niegdy� tak bardzo pragn�� posi��� to imperium. Liczy�, �e jego syn b�dzie kontynuowa� dzie�o dziadka i ojca, niestety, ch�opcu nie by�a pisana sukcesja: w wieku szesnastu lat Julien de Mornay-Malle zgin�� w wypadku podczas gry w polo w Buenos Aires. Antoine nie mia� nast�pcy, pozosta�a mu tylko jedyna c�rka, Rafaela. Ona to podtrzymywa�a go na duchu, gdy razem jechali do Buenos Aires po cia�o jej brata. Przez ca�y czas trzyma�a go za r�k�, nawet wtedy, gdy ju� na Or�y patrzyli, jak z samolotu wyje�d�a kontener z trumn�. Alejandra przyjecha�a do Pary�a osobno, jak zwykle w asy�cie si�str, kuzyn�w, jednego z braci i kilku najbli�szych przyjaci�ek, kt�re nie odst�powa�y jej na krok. By�a jak zawsze dobrze strze�ona, uwi�ziona we w�asnym �wiecie. Ju� kilka godzin po pogrzebie zacz�to j� namawia�, by jak najszybciej wraca�a do Hiszpanii. Zala�a si� co prawda �zami, lecz bez wi�kszych opor�w pos�ucha�a rodziny, kt�ra nieustannie chroni�a j� przed ca�ym z�em tego �wiata. Antoine pozosta� sam. Jedyn� osob�, w kt�rej m�g� szuka� oparcia, by�a czternastoletnia c�rka. Wsp�lnie prze�yta tragedia sprawi�a, �e stali si� sobie wyj�tkowo bliscy. Zawi�za�o si� mi�dzy nimi uczucie, o kt�rym nigdy nie m�wili, lecz odt�d ich nie odst�powa�o. �mier� Juliena zbli�y�a r�wnie� Antoine'a do Johna Henry'ego, gdy� obaj poznali b�l utraty syna. Ch�opiec Johna zgin�� w katastrofie lotniczej w dwudziestym pierwszym roku �ycia lec�c w�asnym samolotem, pi�� lat p�niej zmar�a mu �ona. Strata syna by�a wszak�e i dla jednego, i dla drugiego prze�yciem, z kt�rym d�ugo nie mogli si� pogodzi�. Antoine'owi zosta�a przynajmniej Rafaela, ale John Henry nie mia� wi�cej dzieci, nie o�eni� si� te� powt�rnie. Gdy zacz�li robi� wsp�lne interesy, John Henry cz�sto przyje�d�a� do Pary�a, lecz Rafaela zazwyczaj by�a akurat w Hiszpanii, co zawsze dawa�o im z Antoine'em pow�d do �art�w na temat "domniemanej c�rki". Jednak�e pewnego razu, gdy lokaj wprowadzi� Johna do gabinetu Antoine'a, zamiast wsp�lnika ujrza� tam ciemnook�, uderzaj�co pi�kn� dziewczyn� wpatruj�c� si� w niego sp�oszonym wzrokiem wystraszonej �ani. Widok obcego najwyra�niej j� onie�mieli�, gdy� w�a�nie odrabia�a lekcje i zamierza�a przejrze� kilka ksi��ek z biblioteki ojca. Mia�a rozpuszczone w�osy opadaj�ce na ramiona puszystymi lokami niczym kaskady czarnego jedwabiu. John Henry sta� przez chwil� w niemym zachwycie, ale pr�dko otrz�sn�� si� z os�upienia i u�miechn�� przyja�nie. Rafaela rzadko styka�a si� sam na sam z obcymi, gdy� w Pary�u mia�a w�skie grono znajomych, a w Hiszpanii nieustannie strzeg�a jej armia kuzyn�w i opiekun�w. Nie mia�a poj�cia, co powiedzie�, ale na szcz�cie zauwa�y�a weso�e iskierki w jego oczach, wi�c po prostu roze�mia�a si�. Potem �artowali wsp�lnie, a� po p�godzinie zjawi� si� Antoine przepraszaj�c, �e wa�ne sprawy zatrzyma�y go w banku. Jad�c do domu zastanawia� si�, czy John spotka� si� z ni�, pod�wiadomie �ywi�c nadziej�, �e tak. Po przyj�ciu ojca Rafaela szybko znikn�a, a jej twarz o �mietankowobia�ej cerze d�ugo jeszcze promienia�a �wie�ym rumie�cem. O m�j Bo�e, Antoine, jaka ona pi�kna! szepn�� po jej wyj�ciu John Henry z dziwnym wyrazem twarzy, a Antoine u�miechn�� si�. Widz�, �e spodoba�a ci si� moja "domniemana c�rka". Ale chyba jest strasznie nie�mia�a, prawda? Matka od dziecka wpaja�a jej, �e ka�dy m�czyzna, kt�ry zagaduje m�od� pann�, to morderca albo co najmniej gwa�ciciel. Czasem martwi� si�, gdy widz�, jak bardzo jest p�ochliwa. A czego si� spodziewasz? Przez ca�e �ycie by�a przecie� starannie ochraniana. Wcale mnie nie dziwi, �e jest nie�mia�a. Ale ona ma ju� prawie osiemna�cie lat! Je�li nie zamierza mieszka� do ko�ca �ycia w Hiszpanii, to mo�e mie� w przysz�o�ci powa�ne problemy. W Pary�u b�dzie musia�a umie� rozmawia� z m�czyzn� bez obstawy p� tuzina dam, najlepiej krewnych. M�wi� to �artobliwym tonem, lecz w jego oczach widnia�a troska. John Henry wytrzyma� jego d�ugie twarde spojrzenie, pr�buj�c odgadn��, co mo�e oznacza�. Jest s�odka, prawda? Mo�e to nieskromnie m�wi� tak o swojej c�rce, ale... Antoine bezradnie roz�o�y� r�ce i u�miechn�� si�. John Henry odwzajemni� u�miech. "S�odka" to chyba nie jest najw�a�ciwsze okre�lenie odpowiedzia� i doda� niewinnie: Zje z nami dzisiaj kolacj�? Antoine znowu si� u�miechn��. Je�li nie b�dziesz mia� nic przeciwko temu. Pomy�la�em, �e mogliby�my zje�� tutaj, a potem i�� na chwil� do klubu. Matthieu de Bourgeon wpadnie tam wieczorem, a obiecywa�em mu ju� setki razy, �e go z tob� poznam, jak tylko b�dziesz w Pary�u. To �wietnie odpar� z zadowoleniem John Henry, cho� wcale nie zale�a�o mu na poznaniu Matthieu de Bourgeona. Tego wieczoru uda�o mu si� nam�wi� Rafael�, �eby z nimi wysz�a, po raz drugi dokona� tego dwa dni p�niej. Przyszed� do nich na herbat� specjalnie po to, aby j� zobaczy� i przynie�� jej dwie ksi��ki, o kt�rych wcze�niej opowiada�. Zn�w za rumieni�a si� i zaniem�wi�a, lecz tym razem bez trudu nawi�za� z ni� �artobliw� rozmow�. Po wsp�lnie sp�dzonym popo�udniu byli niemal przyjaci�mi, a w ci�gu nast�pnych sze�ciu miesi�cy sta� si� jej r�wnie bliski i kochany jak ojciec. Opowiadaj�c o nim matce, m�wi�a "wujek". Pewnego razu wiosn� Antoine przyjecha� na weekend do Santa Eugenia w towarzystwie Johna Henry'ego, kt�ry w kilka dni zdo�a� oczarowa� Alejandr� i wszystkich obecnych akurat krewnych. Ju� wtedy Alejandra odgad�a jego intencje, Rafaela jednak nadal nic nie przeczuwa�a. Domy�li�a si� tego dopiero latem, w pierwszym tygodniu wakacji, kiedy przed wyjazdem do Madrytu syci�a si� jeszcze Pary�em. W�a�nie wtedy przyjecha� John Henry i zabra� j� na spacer nad Sekwan�. Rozmawiali o ulicznych artystach, o dzieciach, Rafaela z wypiekami na twarzy opowiada�a o swoich ma�ych kuzynach w Hiszpanii. Wida� by�o, �e naprawd� kocha dzieci. Patrzy�a na niego ogromnymi czarnymi oczami, jak zwykle ol�niewaj�c urod�. Ile dzieci chcia�aby� mie�, gdy doro�niesz, Rafaelo? zapyta�, z namaszczeniem wymawiaj�c jej imi�. Zawsze sprawia�o jej to przyjemno��, bo dla Amerykan�w by�o do�� trudne do wym�wienia. Ju� jestem doros�a odpowiedzia�a. Naprawd�? W wieku osiemnastu lat? spojrza� na ni� rozbawiony, a ona dostrzeg�a w jego oczach co�, czego nie potrafi�a zrozumie�. By� to cie� zm�czenia, staro�ci, m�dro�ci i smutku zarazem, jakby nagle wspomnia� syna. Czasami rozmawiali i o nim, i o Julienie. Tak, jestem doros�a. W jesieni rozpoczn� studia na Sorbonie u�miechn�a si� i John z trudem si� pohamowa�, by nie wzi�� jej w obj�cia i nie obsypa� poca�unkami. Przez chwil� szli w milczeniu. John Henry rozwa�a�, jak j� o co� zapyta� i czy w og�le pyta�. Rafaelo rzek� wreszcie nie przysz�o ci do g�owy, �eby studiowa� w Stanach? Szli powoli brzegiem Sekwany, lawiruj�c mi�dzy gromadami dzieci. Rafaela delikatnie obrywa�a p�atki kwiatka, kt�ry trzyma�a w r�ku. Nagle spojrza�a na niego i potrz�sn�a g�ow�. Chybabym nie mog�a. Dlaczego? Przecie� doskonale znasz angielski. Jeszcze raz potrz�sn�a g�ow�. Mama nigdy by mi nie pozwoli�a wyja�ni�a ze smutkiem. To by by�o po prostu... po prostu zbyt od mienne od jej stylu �ycia. I tak daleko. Ale ty by� chcia�a, prawda? Tw�j ojciec te� prowadzi inne �ycie ni� matka. Naprawd� czu�aby� si� w Hiszpanii szcz�liwa? Chyba nie... odpowiedzia�a niezdecydowanie. Ale nie mam wyboru. My�l�, �e ojciec zawsze chcia�, �eby Julien pracowa� z nim w banku. I zawsze by�o jasne, �e moje miejsce jest w Hiszpanii, przy mamie. Johna przera�a�a sama my�l, �e mia�aby reszt� �ycia sp�dzi� w towarzystwie ciotek, kuzyn