7100

Szczegóły
Tytuł 7100
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

7100 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 7100 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

7100 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

SANTA MONTEFIORE Sonata o niezapominajce Pragn� wyrazi� serdeczne podzi�kowania mojej kuzynce Anderly Hardy oraz mojej przyjaci�ce Sue Nicholas, kt�re mia�y szcz�cie dorasta� w Hurlingham w Argentynie. Dzi�ki ich �ywym opisom i wyrazistym wspomnieniom by�am w stanie odda� atmosfer� i styl �ycia w tym ma�ym zak�tku angielsko�ci, kt�ry w tak dramatyczny spos�b zmieni� si� od czasu ich dzieci�stwa. Chcia�abym r�wnie� podzi�kowa� mojej matce za jej opowie�ci, ojcu za m�dro�� i ciotce Naomi za wsparcie i zainteresowanie. Doktor Stephen Sebag Montefiore i jego �ona April udzielili mi nieocenionej pomocy, je�eli chodzi o szczeg�y medyczne i psychiatryczne, wa�ne w budowaniu charakter�w g��wnych postaci tej powie�ci. Sue Fletcher, kt�ra zredagowa�a m�j tekst, zas�u�y�a na medal za rozs�dek i dba�o�� o detale, na tomiast moja agentka, Jo Frank, na serdeczne podzi�kowania za po�wi�cenie i zrozumienie. Musz� te� wspomnie�, �e i Sonata o niezapominajce, i inne moje ksi��ki nigdy by nie powsta�y bez zach�ty ze strony mojej przyjaci�ki, Kate Rock, kt�rej jestem winna ogromn� wdzi�czno��. I wreszcie, a r�wnocze�nie przede wszystkim, chc� podzi�kowa� mojemu m�owi, Sebagowi, za m�dre rady i niezm�cony, bezgraniczny entuzjazm. Gdy moja wyobra�nia wysycha, Sebag zawsze dba, aby o�y�a. Legenda o niezapominajce Zgodnie z austriack� legend� m�ody m�czyzna i jego narzeczona, trzymaj�c si� za r�ce, szli brzegiem Dunaju wieczorem w przeddzie� �lubu. Dziewczyna spojrza�a na rzek� i ujrza�a �liczny niebieski kwiatek, unoszony przez pr�d. Widz�c jej smutek, �e fale na zawsze poch�on� taki pi�kny kwiat, m�ody cz�owiek bohatersko wskoczy� do rzeki, aby go uratowa�. Dunaj porwa� m�odzie�ca, a ten, ton�c, ostatkiem si� rzuci� kwiatek na brzeg i zawo�a�: �Nie zapomnij o mnie, zawsze b�d� ci� kocha��. CZʌ� I Prolog Anglia, jesie� 1984 roku Niebo by�o prawie zbyt pi�kne jak na taki dzie�. Pa�dziernik oz�oci� okolic� cudownym s�onecznym blaskiem i wszystko wygl�da�o tak, jakby sam B�g roz�wietli� jesienne drzewa i porz�dnie zaorane pola, aby wyr�ni� ten dzie� spo�r�d innych. Pasma jasnego, ostrego r�u i krwistej czerwieni przecina�y niebo, maluj�c niezwykle, imponuj�ce t�o dla umieraj�cego s�o�ca, powoli znikaj�cego w wieczornej mgle na horyzoncie. Natura triumfowa�a, chocia� pokorna dusza Cecila Forrestera wydawa�a si� nie zas�ugiwa� na ten wspania�y spektakl. Grace by�a jedyn� c�rk� Cecila, kt�ra nie p�aka�a na pogrzebie. Alicia oczywi�cie p�aka�a, powodowana tym samym wyczuciem dramatyzmu, kt�re charakteryzowa�o ka�d� chwil� jej �ycia, tak jakby zawsze sta�a w centralnym punkcie sceny, wystawiaj�c swoj� pi�kn� twarz na �wiat�o reflektor�w. P�aka�a po�yskuj�cymi w s�onecznym blasku �zami i wydawa�a d�ugie westchnienia, przerywane szlochem, a jej obleczone w czarne r�kawiczki d�onie dr�a�y, kiedy ociera�a policzki haftowan� chusteczk� do nosa. Stara�a si�, aby manifestacja rozpaczy nie zeszpeci�a jej twarzy, wyra�aj�c smutek estetycznym dr�eniem warg oraz delikatnym sk�onieniem g�owy, os�oni�tej przejrzyst� czarn� woalk�, przypi�t� do ronda kapelusza. Leonora tak�e p�aka�a, cicho i �a�o�nie. Op�akiwa�a nie ojca, kt�rego straci�a, lecz tego, kt�rego nigdy nie mia�a. Le��cy w trumnie m�czyzna by� jej w�a�ciwie obcy - r�wnie dobrze m�g�by by� dalekim krewnym lub dawnym nauczycielem, bo nigdy nie dopu�ci� jej bli�ej do siebie. Spojrza�a na m�odsz� siostr�, patrz�c� z oboj�tnym wyrazem twarzy, jak grabarze opuszczaj� trumn� do r�wno wykopanej dziury w ziemi, i pomy�la�a, �e nie rozumie, dlaczego Grace, jedyna z nich trzech, kt�ra mia�a pow�d do prawdziwego smutku, nie okazuje �adnych uczu�. Grace by�a o ponad dziesi�� lat m�odsza od swoich si�str. W przeciwie�stwie do Alicii i Leonory, kt�re w wieku dziesi�ciu lat zosta�y wys�ane do szko�y w Anglii, dorasta�a w pe�nej zieleni podmiejskiej dzielnicy Buenos Aires, Hurlingham, zamieszkanej g��wnie przez angielskie rodziny. Jednak nie r�nica wieku czy wieloletnie rozstanie wznios�y wysoki mur mi�dzy siostrami, ale fakt, �e by�a inna. Tajemnicza, oderwana od rzeczywisto�ci, wiotka i ulotna niczym wr�ki z bajek dzieci�stwa, Grace nie nale�a�a do tego �wiata. Alicia upiera�a si�, �e eteryczna natura Grace ma swoje �r�d�o w fakcie, i� ich matka rozpaczliwie trzyma�a j� przy sobie i rozpieszcza�a, zrozpaczona i osamotniona po rozstaniu ze starszymi c�rkami, lecz Leonora by�a innego zdania - uwa�a�a, �e Grace po prostu urodzi�a si� inna i �e matka dobrze zrobi�a, nie rozstaj�c si� z ni�. W zimnych salach angielskiej szko�y Grace zwi�d�aby jak polny kwiat. Leonora nie mia�a co do tego �adnych w�tpliwo�ci, poniewa� sama d�ugo wylewa�a �zy t�sknoty za domem w twarde poduszki. Grace obserwowa�a opuszczan� do grobu trumn� prawie oboj�tnie, usi�uj�c nie s�ucha� teatralnych szloch�w siostry, kt�ra teraz zacz�a p�aka� g�o�niej i bardziej rozpaczliwie. Alicia uleg�a pokusie odegrania wzruszaj�cej roli na tle cudownie pi�knego wieczoru, pod ol�niewaj�cym niebem, lecz Grace nie os�dza�a jej za to. Patrzy�a na trumn� z ca�kowitym spokojem, zrodzonym z pewno�ci, �e wbrew przekonaniu innych jej ojca wcale nie ma w �rodku. Wiedzia�a o tym, poniewa� widzia�a, jak w chwili �mierci jego dusza opu�ci�a schorowane cia�o. Ojciec u�miechn�� si� do niej, jakby chcia� powiedzie�: �Wi�c jednak od pocz�tku mia�a� racj�, kochanie�, potem za� prowadzony przez swoj� zmar�� matk� i ukochanego wuja Errola, odp�yn�� w inny wymiar, zostawiaj�c na ziemi jedynie zwi�d�e cia�o. Grace nie mia�a ju� si�y ani ochoty, aby powtarza� swoim bliskim t� oczywist� prawd� - w ko�cu wszyscy i tak si� dowiedz�, jak to jest, kiedy nadejdzie ich czas. Przenios�a wzrok na stoj�c� obok matk�, na kt�rej delikatnej twarzy malowa� si� �al i ulga, i wzi�a j� za r�k�. Audrey z wdzi�czno�ci� lekko �cisn�a d�o� c�rki. Grace by�a ju� wprawdzie m�od� kobiet�, lecz nie straci�a czysto�ci i nie winno�ci, dzi�ki kt�rym wci�� wydawa�a si� dzieckiem. Audrey wiedzia�a zreszt�, �e w jej oczach Grace nigdy nie przestanie by� dzieckiem. Dla Audrey Grace by�a istot� wyj�tkow�. Ju� w chwili; gdy przysz�a na �wiat w szpitalu Ma�ych Towarzyszy Maryi w Buenos Aires, Audrey zorientowa�a si�, �e jej c�reczka bardzo r�ni si� od innych dzieci. Alicia urodzi�a si�, wrzeszcz�c z charakterystycznym dla niej zniecierpliwieniem, Leonora cicho pojawi�a si� zaraz za siostr�, jak zwykle ust�puj�c jej miejsca i dr��c w obliczu wielkiej niewiadomej, jak� by� �wiat. Z Grace by�o zupe�nie inaczej. Wy�lizn�a si� z drobnego cia�a matki, nie stwarzaj�c �adnych problem�w, niczym szcz�liwy anio�ek, i obdarzy�a Audrey m�drym, spokojnym i pe�nym tajemnic u�miechem, kt�ry tak zaskoczy� przyjmuj�cego por�d lekarza, �e zblad� jak �ciana. Audrey wcale nie by�a zdziwiona. Grace przysz�a prosto z nieba i Audrey pokocha�a j� mi�o�ci� tak intensywn�, �e a� bolesn�. Przytuli�a noworodka do piersi i z zachwytem wpatrzy�a si� w anielsko promienn� twarzyczk�. Dla Audrey Grace by�a b�ogos�awie�stwem wybaczaj�cego i rozumiej�cego wszystko Boga. G�ste jasne loczki c�reczki tworzy�y spl�tan�, szalon� aureol� wok� g��wki, a oczy by�y jak ciemnozielona rzeka, kt�ra w swoich g��binach skrywa wszystkie tajemnice tego �wiata. Dziewczynka budzi�a jednocze�nie zachwyt i przera�enie, poniewa� ludziom wydawa�o si�, �e widzi ich na wskro�, jakby zna�a ich lepiej ni� oni sami. Najbardziej jednak przera�a�a w�asnego ojca, kt�ry wszelkimi sposobami stara� si� unika� kontaktu ze stworzeniem, kt�re by�o mu tak obce, jak istota z innej planety. Grace nie by�a do niego podobna ani z charakteru, ani fizycznie, i nigdy nie poddawa�a si� sile jego woli oraz gwa�townemu usposobieniu. U�miecha�a si� tylko wyrozumiale, jakby doskonale zna�a jego natur� i przyczyny, dla kt�rych bezustannie z ni� walczy�. Ojciec nie rozumia� Grace prawie do samego ko�ca. Tu� przed �mierci� nagle u�miechn�� si� zupe�nie jak ona kiedy�, pogodnie i z mi�o�ci�, jakby wiedzia� o czym�, co dla innych pozostaje tajemnic�, i obj�� j� czule. Potem odszed�, a wyraz zadowolenia i szcz�cia, kt�ry za �ycia by� mu zupe�nie obcy, pozosta� na jego twarzy Audrey pu�ci�a r�k� c�rki, post�pi�a krok do przodu, unosz�c siw� g�ow� z godno�ci�, kt�ra podtrzymywa�a j� w ci�gu wielu burzliwych lat, i rzuci�a do grobu bia�� lili�. Szeptem odm�wi�a kr�tk� modlitw� i podnios�a oczy na zachodz�ce s�o�ce, kt�re znika�o za drzewami, rzucaj�cymi d�ugie czarne cienie na cmentarz. W tej samej chwili jej my�li rozproszy�y si� i na fali nostalgii wr�ci�y do czas�w, kiedy mi�o�� rozkwita�a wraz z drzewami jacaranda. Teraz, gdy by�a ju� stara, nie chcia�a kocha�, a w ka�dym razie nie tak jak w latach m�odo�ci. Wiek pozbawi� j� tamtych niewinnych nadziei i oczekiwa�. Stoj�c nad ciemnym grobem m�a, w ko�cu podda�a si� wspomnieniom, patrz�c, jak powstaj� w jej umy�le niczym armia duch�w, powoli otrz�saj�c si� z wi�z�w. Nagle znowu by�a m�od� dziewczyn�, a jej marzenia zachwyca�y �wie�o�ci�, pe�ne rado�ci i jeszcze niespe�nionych obietnic. Rozdzia� pierwszy Angielska kolonia Hurlingham Buenos Aires, 1946 rok - Audrey, po�piesz si�! - sykn�a Isla, chwytaj�c szesnastoletni� siostr� za rami� i wyci�gaj�c j� z le�aka. - Ciotka Hilda i ciotka Edna pij� z mam� herbat�. Podobno Emm� Townsend przy�apano w ramionach jakiego� Argenty�czyka. Koniecznie musisz pos�ucha�, to najprawdziwszy skandal! Audrey zamkn�a powie�� i posz�a za siostr� przez trawnik do g��wnego budynku klubu. Grudniowe s�o�ce ostrymi promieniami pra�y�o ten malutki angielski zak�tek, ze wszystkich si� opieraj�cy si� integracji z przedstawicielami narodowo�ci, kt�re zjawi�y si� tu wcze�niej i stopi�y w nar�d. Anglicy z dum� po wiewali swoj� flag�, zatkni�t� na kruchej tratwie, unosz�cej si� na hiszpa�skim morzu. Uderzaj�ce do g�owy zapachy eukaliptusa i gardenii ta�czy�y tango z aromatami herbaty i ciasteczek, a ch�odna angielska intonacja i odg�osy eleganckiej gry w tenisa rozbrzmiewa�y na tle mocnych uderze� kopyt galopuj�cych argenty�skich kuc�w oraz rozm�w zajmuj�cych si� nimi gauchos. Dwie kultury p�dzi�y obok siebie jak dwa konie, nie�wiadome, �e w gruncie rzeczy ci�gn� ten sam pow�z. Audrey i Isla dorasta�y w tej bardzo brytyjskiej cz�ci zamo�nej podmiejskiej dzielnicy Buenos Aires, stolicy Argentyny. Wok� klubu Hurlingham, gdzie w wyk�adanej boazeri� jadalni pod portretami kr�la i kr�lowej podawano piecze� wo�ow� i zapiekank� z nerek, kwit�a du�a, wp�ywowa kolonia, w kt�rej �ycie by�o r�wnie przyjemne jak gra w krykieta. Du�e, podobne do pa�ac�w domy sta�y za wysokimi cisowymi �ywop�otami, w otoczeniu angielskich ogrod�w, a posesje ��czy�y niebrukowane ani nie pokryte asfaltem drogi, prowadz�ce wprost na p�ask� pamp�. Siostry wsp�zawodniczy�y ze sob� w biegach i skokach wzwy� i w dal, grywa�y w tenisa, p�ywa�y i dra�ni�y strusia z s�siedniej posesji, wrzucaj�c golfowe pi�ki do jego zagrody i z rozbawieniem przygl�daj�c si�, jak je po�yka. a Cz�sto je�dzi�y konno po rozleg�ej pampie, goni�c zmykaj�ce w�r�d wysokich traw preriowe zaj�ce, a kiedy s�o�ce zachodzi�o i granie �wierszczy zaczyna�o zag�usza� parskanie kuc�w, co nieodmiennie zapowiada�o koniec dnia, siada�y wraz z matk� i kuzynami w cieniu eukaliptusowych drzew, urz�dzaj�c pikniki. By�y to beztroskie, niewinne lata, nieskalane zmartwieniami �wiata doros�ych. Te zmartwienia czeka�y tu� za progiem, lecz na razie intrygi i skandale, o kt�rych doro�li opowiadali sobie przyciszonymi g�osami nad ciasteczkami i kanapkami z og�rkiem, by�y jeszcze tylko �r�d�em rozbawienia, szczeg�lnie dla Isli, pragn�cej jak najszybciej osi�gn�� wiek, kiedy sama b�dzie mog�a sta� si� przyczyn� wielkiego poruszenia i pe�nych oburzenia spojrze�. Kiedy Audrey i Isla wesz�y do klubu, natychmiast zauwa�y�y, �e go�cie podnosz� g�owy znad fili�anek z chi�skiej porcelany, aby popatrze� na siostry wdzi�cznie krocz�ce mi�dzy stolikami. Dziewcz�ta ju� dawno przywyk�y do tego, �e zwykle znajduj� si� w centrum uwagi, lecz podczas gdy Audrey nie�mia�o spuszcza�a oczy, Isla dumnie zadziera�a kszta�tny nosek i w�adczym wzrokiem rozgl�da�a si� po sali. Matka m�wi�a im, �e ludzie zwracaj� na nie uwag�, poniewa� ich ojciec jest prezesem Zwi�zku Przemys�owc�w i bardzo wa�nym cz�owiekiem, ale Isla wiedzia�a, �e te ho�dy maj� o wiele wi�cej wsp�lnego z ich g�stymi, po skr�canymi w spr�ynki w�osami, si�gaj�cymi a� do pasa i l�ni�cymi jak wysuszone na s�o�cu siano, oraz z przejrzystymi zielonymi oczami. Isla urodzi�a si� pi�tna�cie miesi�cy po Audrey i by�a wyra�nie pi�kniejsza. Uparta i psotna, mia�a sk�r� koloru jasnego miodu i u�miechni�te usta, kt�re budzi�y zachwyt ludzi, nawet gdy Isla nie stara�a si� zas�u�y� na ich sympati�. By�a ni�sza od siostry, lecz wydawa�a si� wy�sza, poniewa� chodzi�a lekkim krokiem, z du�� pewno�ci� siebie i uniesion� g�ow�, z plecami prostymi jak struna. Uwielbia�a zwraca� na siebie uwag� i nauczy�a si� gestykulowa� p�ynnymi ruchami d�oni, jak Latynosi, co nie odmiennie przyci�ga�o ludzkie oczy. Uroda Audrey by�a bardziej klasyczna. Starsza siostra mia�a poci�g��, wra�liw� twarz, sk�r� jak alabaster, na kt�rej natychmiast zna� by�o ka�dy, cho�by najs�abszy rumieniec; i oczy pe�ne rozmarzenia, wywo�anego romantycznymi powie�ciami i muzyk�. Audrey potrafi�a sp�dza� d�ugie godziny na le�aku w ogrodzie klubu, wyobra�aj�c sobie jak wygl�da �wiat odmienny od tego, do kt�rego nale�a�a, �wiat, gdzie nami�tni, porywczy m�czy�ni ta�cz� ze swoimi ukochanymi pod gwiazdami, wdychaj�c g�sty zapach ja�minu kwitn�cego w�r�d wybrukowanych uliczek Palermo. Pragn�a si� zakocha�, lecz matka powtarza�a jej, �e jest jeszcze za m�oda, aby marnowa� czas na rozmy�lania o romansach. - B�dziesz mia�a mn�stwo czasu na mi�o��, kiedy doro�niesz, kochanie - mawia�a, �miej�c si� z marze� c�rki. - Czytasz za du�o powie�ci. �ycie jest zupe�nie inne... Jednak instynkt podpowiada� Audrey, �e matka nie ma racji. Dziewczyna czu�a, �e zna mi�o��, zupe�nie jakby ju� do�wiadczy�a jej w innym �yciu, i teraz ogarni�ta nostalgi� dusza nie mog�a doczeka� si� tego uczucia. - Ach, moje �liczne siostrzeniczki! - wykrzykn�a ciotka Edna na widok obu dziewcz�t. - Rose, dziewczynki pi�kniej� z dnia na dzie�... - Nachyli�a si� do ucha siostry. - Jeszcze troch� i m�odzi m�czy�ni zaczn� si� do nich zaleca�. B�dziesz musia�a uwa�a� na Isl�, pannica ma psotny b�ysk w oczach, bez dw�ch zda�. Ciotka Edna by�a wdow� i nie mia�a dzieci, ale z typowo angielskim stoicyzmem stara�a si� traktowa� tragiczne wydarzenia swojego �ycia ze zdrowym poczuciem humoru i zaspokaja� macierzy�skie instynkty serdecznymi zwi�zkami z siostrzenicami i siostrze�cami. Ciotka Hilda zesztywnia�a, przygl�daj�c si� Audrey i Isli ze starannie skrywan� niech�ci�, spowodowan� faktem, �e jej w�asne cztery c�rki by�y chude, p�askie jak deski, nie atrakcyjne i bezbarwne. �a�owa�a, �e zamiast nich nie urodzi�a czterech syn�w, kt�rzy zapewne mieliby wi�ksze szans� na zawarcie korzystnych ma��e�stw. - Siadajcie, dziewcz�ta. - Ciotka Edna poklepa�a s�siednie krzes�o pulchn� d�oni�, ci�k� od bi�uterii. - W�a�nie rozmawia�y�my o... - Pas devant les enfants, nie przy dzieciach - wtr�ci�a szybko Rose, nalewaj�c sobie kolejn� fili�ank� herbaty. - Och, powiedz, o co chodzi, mamusiu! - poprosi�a Isla, robi�c zabawn� min� do ciotki Edny, kt�ra odpowiedzia�a porozumiewawczym mrugni�ciem. Zamierza�a opowiedzie� siostrzenicom o wszystkim troch� p�niej, kiedy zostan� same. - Nie sta�oby si� nic z�ego, gdyby si� o tym dowiedzia�y - zwr�ci�a si� do si�str. - W�a�ciwie takie sprawy w pewnym sensie stanowi� cz�� edukacji dorastaj�cej dziewczyny, nie s�dzisz, Hildo? Hilda wyd�a spierzchni�te wargi i poruszy�a sznurem pere�, zdobi�cym jej chud� szyj�. - Zapobieganie zawsze jest lepsze ni� leczenie - odpar�a sucho, ledwo rozchylaj�c usta. - Ja te� nie widz� w tym nic szkodliwego, Rose. - Dobrze... - przysta�a Rose, z rezygnacj� odchylaj�c si� w fotelu. - Ale ty im to opowiedz, Edno, bo ja jestem zbyt poruszona... W b��kitnych oczach ciotki Edny zab�ys�o z�o�liwe rozbawienie. Bez po�piechu zapali�a papierosa. Obie jej siostrzenice nie cierpliwie obserwowa�y, jak g��boko zaci�ga si� dymem, pragn�c nasili� dramatyczny efekt. - Jest to tragiczna, lecz tak�e wyj�tkowo romantyczna historia, moje drogie - zacz�a, wydmuchuj�c chmurk� dymu niczym nieszkodliwy, przyja�nie nastawiony smok. - Jak wiecie, Emma Townsend ju� jaki� czas temu zar�czy�a si� z Thomasem Lettonem, lecz teraz okaza�o si�, �e biedaczka jest do szale�stwa zakochana w jakim� Argenty�czyku... - Co najgorsze, ten ch�opak nie pochodzi nawet z dobrej argenty�skiej rodziny - wtr�ci�a ciotka Hilda, unosz�c brwi, aby podkre�li� dezaprobat�. - To syn piekarza czy kogo� takiego... Zag��bi�a szponiaste palce w nale��cej do siostry paczce papieros�w, wyj�a jednego i z oburzon� min� zapali�a. - Ci biedni rodzice! - Rose ze wsp�czuciem pokr�ci�a g�ow�. - Wyobra�am sobie, jaki to dla nich wstyd... - Gdzie Emma go pozna�a? - zapyta�a Audrey. By�a wstrz��ni�ta dramatyzmem historii i bardzo chcia�a do wiedzie� si� czego� wi�cej. - Nie wiadomo - odpar�a ciotka Edna, rozkoszuj�c si� wra�eniem, jakie jej s�owa zrobi�y na dziewcz�tach. - Moim zdaniem ch�opak musi mieszka� gdzie� w s�siedztwie, bo jak inaczej mogliby na siebie wpa��? Nie w�tpi�, �e by�a to mi�o�� od pierwszego wejrzenia. Podobno Emma wykrada�a si� ze swojego pokoju przez okno i spotyka�a si� z nim o p�nocy, dowiedzia�am si� tego od bardzo odpowiedzialnej i dobrze - zorientowanej osoby... Wyobra�cie sobie tylko - taki skandal! Isla zagryz�a wargi z podniecenia. Oczy ciotki Edny rozszerzy�y si� jak �renice �aby, kt�ra w�a�nie zauwa�y�a t�ust�, dorodn� much�. - Randki o p�nocy! - powt�rzy�a z przej�ciem, przypominaj�c sobie w�asne tajemne spotkania w pawilonie, na kt�re umawia�a si� w m�odo�ci. - Zupe�nie jak w powie�ci! - W jaki spos�b wszystko si� wyda�o? - zapyta�a Isla z zapartym tchem, ignoruj�c �agodnie karc�ce spojrzenie matki. - Zauwa�y�a ich babka Emmy, stara pani Featherfield, kt�ra najcz�ciej nie mo�e spa� i do p�nej nocy spaceruje po ogrodzie. Zobaczy�a m�od� par�, ca�uj�c� si� pod figowcem, i by�a pewna, �e to wnuczka oraz jej narzeczony, Thomas Letton. Wyobra�cie sobie jej przera�enie, kiedy si� zorientowa�a, �e Emm� trzyma w ramionach obcy, ciemnow�osy ch�opak, kt�ry... - Wystarczy, Edno - odezwa�a si� nagle Rose, z g�o�nym stukni�ciem odstawiaj�c fili�ank� na spodeczek. - Biedny Thomas Letton musi by� na dnie rozpaczy - podj�a Edna, taktownie poruszaj�c inny w�tek historii, aby uczyni� zado�� pro�bie siostry. - Teraz na pewno nie o�eni si� z Emm�... - M�wiono mi, �e g�upia dziewczyna upiera si�, i� jest zakochana w tym Argenty�czyku - oznajmi�a ciotka Hilda, z irytacj� zgniataj�c niedopa�ek w popielniczce. - Podobno b�aga swoich nieszcz�snych rodzic�w, �eby pozwolili jej wyj�� za syna piekarza... - Co� takiego! - zawo�a�a ciotka Edna. Zacz�a z podnieceniem wachlowa� okr�g�� twarz kart� da�, delektuj�c si� szczeg�ami skandalu. - O m�j Bo�e... - westchn�a �a�o�nie Rose. - Cudownie! - ucieszy�a si� Isla. - Co za wspania�a afera! My�licie, �e Emma ucieknie z tym ch�opakiem? - Sk�d�e znowu, kochanie - odpar�a Rose, uspokajaj�co poklepuj�c c�rk� po d�oni. Isla zawsze ekscytowa�a si� najdrobniejszymi rzeczami ponad wszelk� miar�. - To po prostu niemo�liwe. Na pewno nie chcia�aby przynie�� takiego wstydu rodzinie... - Jakie to smutne... - przem�wi�a Audrey, kt�ra czu�a rozpacz kochank�w tak intensywnie, jakby sama jej do�wiadcza�a. - Jakie to strasznie smutne, �e nie mog� by� razem... Co z nimi b�dzie? - Spojrza�a na matk� du�ymi, rozmarzonymi oczami. - S�dz�, �e Emma wcze�niej czy p�niej odzyska rozs�dek. B�dzie mog�a uwa�a� si� za szcz�ciar�, je�eli biedny Thomas Letton zgodzi si� mimo wszystko poj�� j� za �on�. Nie jest to ca�kowicie wykluczone, bo wiem, �e darzy j� g��bokim uczuciem... - Gdyby to zrobi�, nale�a�oby uzna� go za �wi�tego - skomentowa�a ciotka Hilda, wzruszaj�c ramionami i szybkimi, nerwowymi ruchami rozsmarowuj�c d�em na rogaliku. - To prawda - przyzna�a ciotka Edna. Wyci�gn�a r�k� i pocz�stowa�a si� kawa�kiem pysznego piernika. - Powinna dzi�kowa� Bogu na kolanach, je�eli Thomas nie zerwie zar�czyn. Wielu m�czyzn nie wr�ci�o z wojny, wi�c mn�stwo m�odych kobiet pozostanie bez m��w... Troch� dziwi� si� Emmie, �e nie mia�a do�� zdrowego rozs�dku, aby doceni� to, co dosta�a od losu... - Czy ten biedny ch�opiec jest w niej zakochany? - zagadn�a cicho Audrey. - Nie powinien by� pozwala� sobie na tak� bezczelno�� - odpowiedzia�a kr�tko ciotka Hilda. - S�ysza�y�cie, �e Moira Philips w ko�cu zwolni�a szofera? Bardzo dobra decyzja, bior�c pod uwag�, �e najprawdopodobniej pods�uchiwa� ich rozmowy i przekazywa� wszystko rz�dowi... - Co za koszmar, trudno to sobie wyobrazi�... Audrey siedzia�a w milczeniu, gdy tymczasem jej matka i ciotki rozmawia�y o szoferze pani Philips. Nie zna�a zbyt dobrze Emmy Townsend, poniewa� dziewczyna by�a od niej o jakie� sze�� lat starsza, ale cz�sto widywa�a j� w klubie. Emma mia�a mi��, �adn� twarz i w�osy mysiego koloru. Audrey zastanawia�a si�, co teraz robi i co czuje nieszcz�liwie zakochana dziewczyna. Wyobra�a�a sobie, �e Emma potwornie cierpi, �e przysz�o�� jawi si� jej jako czarna, pozbawiona mi�o�ci otch�a�. Zerkn�a na siostr�, kt�ra ze znudzeniem skuba�a kanapk�. Sprawa szofera Moiry Philips by�a nudna jak flaki z olejem w por�wnaniu z zakazanym romansem Emmy Townsend... Audrey wiedzia�a, �e Isl� interesuje g��wnie zamieszanie, wywo�ane zachowaniem nieszcz�snej dziewczyny, natomiast romantyczny, tragiczny wymiar historii nie ma dla niej najmniejszego znaczenia. Isla cieszy�a si�, �e przez pewien czas wszyscy b�d� rozmawia� tylko o Emmie, w dodatku takim samym, przyciszonym g�osem, jakim m�wi si� o �mierci i pogrzebie, cho� w istocie b�d� czuli przyjemne podniecenie, powtarzaj�c sobie nieprzyzwoite szczeg�y. Isla by�a zachwycona, �e tak �atwo mo�na zachwia� uporz�dkowanym �yciem angielskiej wsp�lnoty i w g��bi serca �a�owa�a, �e w centrum uwagi znalaz�a si� Emma Townsend, a nie ona. C�, na razie b�dzie musia�a zadowoli� si� ekscytacj� p�yn�c� z powtarzanych przez rodzin� i s�siad�w plotek... Min�y co najmniej dwa tygodnie, zanim Emma Townsend pojawi�a si� w klubie. Plotki i atmosfera skandalu szerzy�y si� jak po�ar w lesie i narasta�y, a� w ko�cu panie ze znamienitego stowarzyszenia Hurlingham Ladies zacz�y szepta�, i� Emma jest w ci��y, co na szcz�cie okaza�o si� ca�kowit� nieprawd�. Stowarzyszenie Hurlingham Ladies sk�ada�o si� z czterech starszych, szacownych dam lub Krokodylic, jak zjadliwie nazywa�a je ciotka Edna, kt�re sprawnie i kompetentnie organizowa�y wszystkie klubowe imprezy, to znaczy mecze polo, zawody lekkoatletyczne, wystawy kwiat�w, przyj�cia i koktajle na �wie�ym powietrzu oraz ta�ce. We wtorkowe wieczory grywa�y w bryd�a, w �rody rano w golfa, a w czwartkowe popo�udnia malowa�y i z nu��c� regularno�ci� rozsy�a�y zaproszenia na herbatki i nocne czuwania modlitewne. Jak m�wi�a Edna, Krokodylice stanowi�y swoist� �policj� protoko�u dobrego zachowania� - ka�dy wiedzia�, �e pope�ni� jakie� wykroczenie przeciwko dobrym manierom, je�li zaproszenie na ma�ym liliowym kartoniku nie trafi�o do jego skrzynki, chocia� niekt�rzy z prawdziw� ulg� przyjmowali fakt, �e wreszcie nie musz� wymy�la� odpowiedniej wym�wki. Audrey i Isla przez ca�e te dwa tygodnie cierpliwie wypatrywa�y biednej Emmy Townsend. W niedziel� dziewczyna nie pojawi�a si� w ko�ciele, co rozw�cieczy�o cztery damy. Po nabo�e�stwie d�ugo siedzia�y przed budynkiem, raz po raz zbli�aj�c ku sobie ozdobione pi�rami kapelusze, g�gaj�c jak g�si i surowo krytykuj�c Emm�, kt�ra nie uzna�a za stosowne b�aga� Boga o wybaczenie. Kiedy w drzwiach ko�cio�a stan�� Thomas Letton z ca�� rodzin�, zgromadzeni zamilkli, pod��aj�c wzrokiem za jego przystojn� sylwetk�. Thomas z godno�ci� przeszed� g��wn� naw�, a jego oboj�tna, spokojna twarz nie zdradza�a upokorzenia, jakim z pewno�ci� by�o dla niego zachowanie Emmy. Krokodylice ze wsp�czuciem skin�y g�owami, lecz Thomas uda�, �e ich nie widzi i ze wzrokiem utkwionym w o�tarzu zaj�� miejsce obok matki i siostry. Emmy nie widziano tak�e na meczu polo ani na pikniku po zako�czeniu gry, zorganizowanym przez dwie Krokodylice, Charlo Osborne i Dian� Lewis. Obie panie przez ca�e popo�udnie mamrota�y pod nosem, �e je�eli Emma zjawi si� na pikniku, publicznie dadz� do zrozumienia, co o niej my�l� i ode�l� j� do domu, chocia� w g��bi duszy marzy�y, aby mimo wszystko przysz�a i dostarczy�a zebranym nowego tematu do plotek. Wreszcie, po ponad dw�ch tygodniach, Emma wraz z rodzin� przysz�a do klubu na sobotni lunch. Audrey i Isla siedzia�y w wydzielonej wn�ce z bra�mi, rodzicami i naturalnie ciotk� Edn�, kiedy Emma Townsend z pochylon� g�ow� przekroczy�a pr�g sali jadalnej, z wielk� determinacj� wpatruj�c si� w pod�og� i unikaj�c wzroku innych go�ci. Audrey podnios�a g�ow�, zaskoczona nag�� cisz�, i ujrza�a, jak ma�a grupa przemierza jadalni� powolnym krokiem, kieruj�c si� ku stolikowi w rogu. Wszyscy, to jest wszyscy poza pu�kownikiem Blythe, kt�ry ukry� bujne szpakowate w�sy za egzemplarzem �London Illustrated News�, pal�c tureckie cygaro, obserwowali przemarsz rodziny Townsend�w. Nawet pan Townsend, postawny m�czyzna o srebrzystych w�osach i kr�conych boko brodach, prze�kn�� oburzenie, decyduj�c si� raczej na milczenie ni� na konfrontacj�, kt�r� w innych okoliczno�ciach z pewno�ci� by wybra�. Spokojnie zam�wi� drinki, potem za� odwr�ci� si� plecami do reszty ma�ej spo�eczno�ci, kt�ra z gorliwo�ci� wyg�odnia�ych szakali czeka�a na jego nast�pny gest. - Co� takiego, Arthur w og�le na nas nie warczy! - g�o�no sykn�a ciotka Edna. - To zupe�nie do niego niepodobne! - Wystarczy, moja droga - odezwa� si� Henry, bior�c gar�� orzeszk�w z misy. - Nie do nas nale�y komentowanie zachowania innych... - Te� tak uwa�am - przyzna�a z u�miechem. - Krokodylice robi� to za nas wszystkich... - B�d� w�ciek�e, �e przegapi�y taki spektakl! - Isla zachichota�a, tr�caj�c siostr� �okciem. Jednak Audrey nie da�a si� wci�gn�� do weso�ej rozmowy. Z ca�ego serca wsp�czu�a rodzinie, kt�ra cierpia�a publicznie razem z Emm�. Kiedy ju� wydawa�o si�, �e Townsendowie ugn� si� pod ci�arem upokorzenia, przez sal� przebieg�o pe�ne zaskoczenia westchnienie. Audrey odwr�ci�a si� i zobaczy�a Thomasa Lettona, kt�ry wyprostowany, z mocno wysuni�tym podbr�dkiem, zbli�a� si� z drugiego ko�ca jadalni. Isla siedzia�a z szeroko otwartymi ustami, jakby zamierza�a wyda� g�o�ny okrzyk zdumienia, lecz nagle zabrak�o jej si�y g�osu. Albert, m�odszy brat obu dziewcz�t, kt�ry nigdy nie marnowa� okazji, aby odp�aci� Isli za lata dokuczania i karcenia, szybko chwyci� orzeszka i wrzuci� jej prosto do gard�a. Isla rzuci�a mu zdziwione spojrzenie, poczerwienia�a jak burak i zanios�a si� chrypliwym kaszlem. Zacz�a si� dusi�, poniewa� orzech utkwi� w tchawicy. Ze zd�awionym krzykiem zerwa�a si� na r�wne nogi, odepchn�a krzes�o i niekontrolowanym ruchem zmiot�a ze sto�u szklanki i kieliszki, kt�re z trzaskiem run�y na pod�og�, co niezwykle skutecznie odwr�ci�o uwag� jedz�cych od Thomasa Lettona i rodziny Townsend�w. Isla przewr�ci�a nalanymi krwi� oczami, krztusz�c si� i gor�czkowo machaj�c r�kami. Zanim Audrey zd��y�a si� zorientowa�, co si� dzieje, ojciec chwyci� Isl� od ty�u, ��cz�c d�onie na jej brzuchu i unosz�c j� do g�ry. Dziewczyna bezskutecznie usi�owa�a chwyci� powietrze, z ka�d� chwil� coraz bardziej czerwona, podczas gdy wszyscy go�cie klubu zgromadzili si� do oko�a stolika, z niepokojem kibicuj�c Henry�emu Garnetowi, kt�ry walczy� o uratowanie c�rki od bolesnej �mierci. Rose sta�a nieruchomo, sparali�owana strachem, i bezradnie patrzy�a, jak �ycie ucieka z cia�a jej dziecka w straszliwych spazmach. Zmartwia�ymi z przera�enia ustami powtarza�a modlitw�. Zaraz potem zacz�a dzi�kowa� mu za ratunek, poniewa� przy kolejnym energicznym szarpni�ciu Henry�ego orzech przesun�� si� i Isla wreszcie chwyci�a haust powietrza. Albert zala� si� �zami, obejmuj�c matk� w pasie ramionami i przepraszaj�c za bezmy�lny �art, ciotka Edna za� podtrzyma�a powracaj�c� znad kraw�dzi �mierci Isl�, kt�ra ci�ko dysza�a i trz�s�a si� jak osika. Zebrany t�um zacz�� klaska� rado�nie i tylko Audrey zauwa�y�a, jak Emma Townsend opuszcza jadalni� razem z Thomasem Lettonem. Nie umkn�o jej uwagi, �e m�odzi ludzie trzymali si� za r�ce. - Nasz cioteczny dziadek Chanie zakrztusi� si� na �mier� - zauwa�y�a z powag� ciotka Edna, kiedy oklaski umilk�y. - Ale nie orzeszkiem, tylko kawa�kiem sera, zwyk�ego wiejskiego cheddara, swojego ulubionego gatunku. Potem zawsze nazywa�y�my go Charliem Cheddarem, pami�tasz, Rose? Biedny, kochany Charlie Cheddar... Rozdzia� drugi Ku oburzeniu cz�onki� stowarzyszenia Hurlingham Ladies Thomas Letton i Emma Townsend pobrali si� jesieni� tego samego roku. Rose by�a zachwycona, �e rodzina Emmy znowu b�dzie mog�a chodzi� z podniesion� g�ow�, natomiast ciotka Hilda by�a zdania, �e dziewczyna nie zas�uguje na tak porz�dnego m�odego cz�owieka. Ciotka Edna nazwa�a siostr� honorow� Krokodylic� i za jej plecami demonstracyjnie k�apa�a z�bami, doprowadzaj�c Isl� do wybuch�w niepohamowanej weso�o�ci Mniej taktowna od Edny Isla przez kilka dni kr��y�a wok� mniej lubianej ciotki niczym wa�ka, na zmian� k�api�c i chichocz�c. - Co wst�pi�o w t� dziewczyn�. Rose? - skar�y�a si� ciotka Hilda. - Co ma znaczy� to k�apanie, na mi�o�� bosk�? Rose z trudem panowa�a nad rozbawieniem, zapewniaj�c siostr�, �e jest to tylko niem�dra zabawa, kt�r� Isla przynios�a ze szko�y. - No, dobrze... - odetchn�a ciotka Hilda. - Bo ju� my�la�am, �e ma to co� wsp�lnego ze mn�... - Sk�d�e znowu, kochanie! Nie zwracaj uwagi na Isl�, to wkr�tce zajmie si� czym� innym - poradzi�a Rose. Okaza�o si�, �e mia�a racj� - Isla szybko traci�a zainteresowanie wszystkim, co robi�a i po paru dniach dra�nienie honorowej Krokodylicy zd��y�o j� znudzi�. Romans Emmy Townsend wywar� ogromne wra�enie na Audrey. Nie potrafi�a o nim zapomnie�. Posz�a na �lub Emmy i z daleka obserwowa�a ceremoni�, wyobra�aj�c sobie pann� m�od� jako zrezygnowan� cierpi�tnic�, ze z�amanym sercem przekraczaj�c� pr�g �ycia, w kt�rym nie by�o miejsca na mi�o��. W oczach Audrey tak czarna przysz�o�� by�a gorsza ni� �mier�, lecz kiedy dwa tygodnie p�niej m�oda para wr�ci�a z podr�y po�lubnej, Emma wydawa�a si� zupe�nie szcz�liwa w roli �ony. Czas zatar� �lady skandalu, a brytyjska spo�eczno�� gotowa by�a zapomnie� b��d m�odej kobiety. Wkr�tce nawet Hurlingham Ladies od�o�y�y dezaprobat� na p�k�, wdzi�cznie u�miechni�te przyj�y m�od� pani� Letton i zacz�y wysy�a� jej koperty z ma�ymi liliowymi zaproszeniami z r�wnie nu��c� regularno�ci� jak poprzednio. Tylko Audrey wci�� wyobra�a�a sobie, �e w pogodnym �miechu Emmy s�yszy nut� b�lu. Mia�a wra�enie, �e w oczach Emmy dostrzega wyraz gorzkiego cierpienia, widocznego zw�aszcza w chwilach, gdy �wie�o upieczona ma��onka Thomasa Lettona popada�a w zamy�lenie i wpatrywa�a si� w przestrze� z takim nat�eniem, jakby wspomina�a tamte czu�e poca�unki pod figowcem. Audrey uwa�a�a Emm� za posta� tragiczn� i by�a zdania, �e ci�kie prze�ycia doda�y jej twarzy zupe�nie nowej, powa�nej i subtelnej urody. Kiedy w styczniu 1948 roku Audrey sko�czy�a osiemna�cie lat, matka zabra�a j� na zakupy do wielkiego, imponuj�cego sklepu Harrodsa przy Avenida Florida. Pojecha�y tam w towarzystwie ciotki Edny oraz Isli; a po zakupach wybra�y si� na herbatk� do kawiarni w hotelu Alvear Palace. Ciotka Edna, kt�ra podobnie jak jej siostra Rose nigdy nie by�a w Londynie, chodzi�a po sklepie, narzekaj�c, �e w niczym nie przypomina wspania�ego pierwowzoru, lecz Audrey i Isla potraktowa�y t� wycieczk� jak cudown�, od dawna oczekiwan� przygod�. Cieszy�y si� nie tylko ubraniami, kt�re kupi�a im matka, ale tak�e mo�liwo�ci� obserwowania eleganckich pa� w modnych kapeluszach, r�kawiczkach i w pantoflach na niebezpiecznie wysokich obcasach, ogl�daj�cych kosmetyki i sprowadzane z Europy stroje. Isla z zazdro�ci� przygl�da�a si�, jak jej starsza siostra przymierza suknie dla doros�ych i jedwabne bluzki, i d�sa�a si�, �e matka nie chce kupi� jej kolczyk�w, dop�ki nie sko�czy osiemnastu lat, Aby j� u�agodzi�, ciotka Edna kupi�a jej d�ersejowy bli�niak, co natychmiast przywo�a�o u�miech na twarz dziewczyny, kt�ra doskonale wiedzia�a, �e matka nie znosi, gdy kto� niweczy jej nie zbyt cz�sto podejmowane pr�by dyscyplinowania c�rek. Upa� wydawa� si� zupe�nie niezno�ny, kiedy sz�y zakurzonymi ulicami, nie zwracaj�c uwagi na ma�ych �ebrak�w, kt�rzy wyskakiwali z cienistych bram jak ma�pki, prosz�c o pieni�dze lub s�odycze. Min�y uliczne stoisko z pras�, gdzie promienna twarz Evy Peron u�miecha�a si� do nich z pierwszych stron wszystkich og�lnokrajowych gazet. Ufarbowane na jasny blond w�osy, �ci�gni�te w surowy kok, zimne br�zowe oczy i triumfalny wyraz twarzy kobiety, kt�rej bezwzgl�dna ambicja nigdy nie mia�a by� nasycona... Ciotka Edna i Rose po�piesznie min�y kiosk, zachowuj�c swoje opinie dla siebie. Po mie�cie kr��y�o wiele historii o Ludziach zlinczowanych przez t�umy rozw�cieczonych peronist�w wy��cznie za nierozwa�nie wypowiedzian� uwag�. Ulice Buenos Aires nie nale�a�y do miejsc, gdzie mo�na by�o krytykowa� Pierwsz� Dam�. Wi�kszo�� Argenty�czyk�w nie czu�o si� ju� bezpiecznych nawet we w�asnych czterech �cianach. Audrey uwielbia�a Buenos Aires. Ka�da taka wyprawa dawa�a jej posmak wolno�ci i pozwala�a sp�dzi� popo�udnie w cudownej anonimowo�ci miejskiego labiryntu. Dziewczyna lubi�a przebywa� w t�umie ludzi, �piesz�cych do pracy lub na rozmaite spotkania, albo przechadzaj�cych si� leniwie rozs�onecznionymi alejami, w t�umie ogl�daj�cym wystawy i mkn�cym w nieodgadnionym kierunku w �wiat. Samochody, gwar i ha�as podnieca�y j�, zielone skwery i bogato zdobione budynki urzeka�y. Pragn�a wej�� w miejskie �ycie, sta� si� jego cz�ci�, niczym jedwabna ni�, kt�ra tworzy ogromn� tkanin�. Kocha�a romantyczne ma�e kafejki i restauracje, kt�re wylewa�y si� na chodniki i s�u�y�y jako miejsca kr�tkiego odpoczynku przed startem do kolejnego gor�czkowego wy�cigu. Pucybuci i sprzedawcy kwiat�w siadali razem w cieniu, dyskutuj�c o polityce i interesach, popijaj�c herbat� mat� przez pi�knie rze�bione srebrne s�omki. Powietrze by�o g�ste od opar�w spalin z rur wydechowych autobus�w oraz karmelu ze stoisk z ciastkami, a o�ywione g�osy bawi�cych si� dzieci chwilami ca�kowicie zag�usza�y uliczny gwar. Audrey sz�a za matk� i z zainteresowaniem rozgl�da�a si� dooko�a. Widok m�odych par, spaceruj�cych za r�k� pod palmami na placu San Martin, pobudzi� j� do rozmy�la� o mi�o�ci, a g��boki zapach gardenii i �wie�o skoszonej trawy przeni�s� w �wiat powie�ci, kt�re tak lubi�a czyta�. Wyobrazi�a sobie, jak pewnego dnia ona tak�e b�dzie spacerowa� z ukochanym i wymienia� z nim ukradkowe poca�unki pod fontann�. Nied�ugo potem wesz�y do kawiarni w hotelu Alvear Pal�ce i Rose zacz�a opowiada� o dw�ch m�odych ludziach, kt�rzy w ostatnich dniach przyjechali z Anglii, aby podj�� prac� w firmie ojca Audrey i Isli. - Cecil i Louis Forresterowie - powiedzia�a. Nie ulega�o w�tpliwo�ci, �e przybysze zrobili na niej dobre wra�enie, poniewa� k�ciki jej ust unios�y si� w lekkim u�miechu. - Bracia? - zapyta�a ciotka Edna, odpinaj�c jeden guzik bluzki i wachluj�c spocon� sk�r�. - Tak, bracia. Cecil, starszy, ma trzydzie�ci lat, a Louis dwadzie�cia dwa. Louis jest odrobin�... - Przerwa�a, szukaj�c odpowiedniego okre�lenia, aby nie wykaza� si� z�o�liwo�ci�. - Odrobin� ekscentryczny - doko�czy�a z naciskiem. - Natomiast Cecil to przystojny, elegancki i wyj�tkowo czaruj�cy m�ody cz�owiek... - Mog� zam�wi� sobie nale�niki z dulce de leche? - wtr�ci�a Isla, nie spuszczaj�c �akomego spojrzenia z barowego w�zeczka z ciastkami, popychanego przez kelnera w bia�ych r�kawiczkach, kt�ry z zachwytem zerka� na dwie �adne dziewczyny. - Oczywi�cie, kochanie - odpar�a Rose. - Ty tak�e masz ochot� na dulce de leche? - zwr�ci�a si� do Audrey, kt�ra skin�a g�ow�. - Czy ci Forresterowie przyjechali sami? - zapyta�a matk�. - Tak. Biedny Cecil by� na wojnie, wydaje mi si�, �e robi� co� naprawd� wa�nego. - Rose westchn�a ci�ko. Chcia�a doda�, �e Louis odm�wi� wst�pienia do wojska i pozosta� w Londynie, gdzie z uporem godnym lepszej sprawy gra� melancholijne melodie na wielkim fortepianie, nawet w czasie nalot�w, ale w ostatniej chwili ugryz�a si� w j�zyk. Uzna�a, �e za chowa�aby si� niesprawiedliwie, nastawiaj�c dziewcz�ta negatywnie do Louisa jeszcze zanim zd��y�y go pozna�. - Przyjechali tutaj, aby wyrwa� si� z Europy pogr��onej w powojennej depresji. Ich ojciec, kt�ry w przesz�o�ci prowadzi� interesy z Henrym, zaproponowa�, �eby spr�bowali sp�dzi� troch� czasu w Buenos Aires. Kiedy� zrobi� nam spor� uprzejmo��, bardzo dobrze zachowa� si� w stosunku do Henry�ego, wi�c naprawd� si� ciesz�, �e teraz mo�emy troch� pom�c jego synom. Zatrzymali si� w klubie. - M�odych m�czyzn nigdy dosy�, zw�aszcza w tych czasach - o�wiadczy�a ciotka Edna, nalewaj�c sobie du�� fili�ank� earl greya. - Wojna ograbi�a nas z najlepszej m�skiej m�odzie�y, to doprawdy wielka tragedia... - Tak... - Rose pokiwa�a g�ow�. W g��bi duszy pogardza�a m�odym Louisem za brak odwagi. Jej m�� i wielu innych wyprawi�o si� w niebezpieczn� drog� za morze, ryzykuj�c �ycie, aby broni� kraju, kt�ry uwa�ali za swoj� ojczyzn�, chocia� niekt�rzy z nich nigdy wcze�niej nie byli w Wielkiej Brytanii. Ona sama tak�e w��czy�a si� w nurt spo�ecznego wysi�ku, razem z innymi paniami z Hurlingham masowo robi�c na drutach swetry, skarpety, czapki i szaliki dla walcz�cych w Europie. Kiedy wojna wreszcie dobieg�a ko�ca, Rose przysi�g�a sobie uroczy�cie, �e nigdy wi�cej nie we�mie do r�ki drut�w, poniewa� ka�de metaliczne klikni�cie przywo�ywa�o z jej pami�ci straszne dni pe�ne oczekiwania, niepewno�ci, obaw i smutku. - Zaprosisz ich na przyj�cie z okazji urodzin Audrey, mamo? - zapyta�a Isla, zdradzaj�c wi�ksze zainteresowanie �wiatem z chwil�, gdy jej talerz zosta� nape�niony. Rose wyprostowa�a si� i lekko przekrzywi�a g�ow�. - Dlaczego nie... - odpowiedzia�a, szukaj�c wzrokiem aprobaty u siostry. - Trzeba ich zaprosi�, oczywi�cie! - wykrzykn�a ciotka Edna z entuzjazmem. - B�dzie to doskona�a okazja, aby poznali porz�dnych Anglik�w, poza tym wszystkie dziewcz�ta Hildy szukaj� m��w, podobnie jak bli�niaczki Pearson, nie wspominaj�c ju� o biednej June Hipps, kt�ra za par� miesi�cy sko�czy dwadzie�cia dziewi�� lat i je�eli wkr�tce nie znajdzie odpowiedniego kandydata, na pewno zostanie star� pann�... Rose nie zamierza�a podsuwa� Cecila Forrestera c�rkom innych kobiet, chocia� Audrey i Isla by�y jeszcze za m�ode, aby my�le� o ma��e�stwie. Dziewcz�ta Hildy i June Hipps nie stanowi�y dla nich �adnej konkurencji, lecz bli�niaczki Pearson�w by�y smuk�e, �adne i zawsze pogodnie u�miechni�te. Lekko wyd�a wargi i prze�kn�a niepok�j. - Mo�e i tak, ale to b�dzie przyj�cie Audrey, a nie targ - zauwa�y�a z lekkim rozdra�nieniem. Ciotka Edna obla�a si� rumie�cem a� po rozchwiane podbr�dki i rzuci�a siostrze pe�ne wyrzutu spojrzenie. - Och, wcale nie o to mi chodzi�o... - wyj�ka�a. - Niewa�ne... Jacy oni s�, ci Forresterowie? My�lisz, �e przypadn� do gustu twoim dziewcz�tom? Rose u�miechn�a si� i postawi�a fili�ank� na spodeczku. - Na pewno - odrzek�a. - Louis jest prawie r�wie�nikiem Andrey, ale wydaje mi si� zbyt... zbyt narwany, tak, to chyba w�a�ciwe s�owo. Musi dorosn�� i okrzepn��. Zupe�nie inaczej przedstawia si� sprawa z Cecilem - ten jest odpowiedzialny, my�l�cy i przystojny. Czaruj�cy m�ody cz�owiek, chocia� sporo starszy od Audrey. Moim zdaniem nie ma to wielkiego znaczenia, uwa�am, �e mi�o jest przebywa� w towarzystwie m�czyzny, kt�ry zwiedzi� troch� �wiata. Masz ochot� zaprosi� ich na przyj�cie, skarbie? - Rose odwr�ci�a si� do starszej c�rki. Audrey usi�owa�a ukry� podniecenie, smaruj�c mas�em biszkopcik, kt�rego wcale nie zamierza�a zje��, i niepewnie kiwn�a g�ow�. - Za�o�� si�, �e Forresterowie zakochaj� si� w Audrey. - Isla zachichota�a. - Och, dam sobie r�k� uci��, �e tak b�dzie! - do rzuci�a w odpowiedzi na za�enowane spojrzenie siostry. - Nie b�d� taka wstydliwa, jeste� o wiele �adniejsza od innych dziewczyn, nawet od bli�niaczek Pearson�w. Tak czy inaczej, chc� za ta�czy� z nimi obydwoma... - B�dziesz musia�a zaczeka� na zaproszenie - odpowiedzia�a Rose i z u�miechem odwr�ci�a si� do Edny. - Co pomy�la�yby sobie Krokodylice, gdyby Isla zacz�a prosi� m�czyzn do ta�ca? - za�mia�a si�. - K�ap; k�ap. k�ap! - Ciotka Edna k�apn�a z�bami, a jej podbr�dki zatrz�s�y si� tak mocno, �e wszystkie cztery kobiety wybuchn�y serdecznym �miechem. Audrey i Isla nie musia�y d�ugo czeka� na spotkanie z bra�mi Forresterami, poniewa� kilka dni p�niej ich ojciec zaprosi� obu m�odych ludzi na kolacj� w domu przy Canning Street. St� ustawiony by� w cieniu winnych krzew�w na tarasie i o�wietlony du�ymi lampami oraz �wiecami, kt�re pe�ni�y rol� nie tylko �r�d�a �wiat�a, ale tak�e dekoracji. Dziewcz�ta przystroi�y obrus �wie�ymi kwiatami z ogrodu i u�o�y�y z nich pi�kny bukiet, natomiast Rose starannie i szczeg�owo om�wi�a menu z m�od� kuchark� imieniem Marisol. Rose zaprosi�a na kolacj� Edn�, nie tylko z dobrego serca i uprzejmo�ci, lecz tak�e dlatego, �e zale�a�o jej na opinii siostry o Cecilu Forresterze, kt�ry w przysz�o�ci m�g�by okaza� si� znakomitym kandydatem do r�ki Audrey. Postanowi�a, �e do sto�u zasi�d� tylko doro�li i dziewcz�ta, po niewa� obecno�� m�odszych braci, a szczeg�lnie Alberta, z pewno�ci� wywo�a�aby niepo��dane reakcje ze strony Isli. Audrey i Isla czeka�y na go�ci w ogrodzie, ubrane w nowe sukienki, kt�re matka kupi�a im u Harrodsa. Isla zauwa�y�a, �e jej siostra wygl�da jak m�oda kobieta i poczu�a si� odrobin� nie pewnie u jej boku. By�a tylko o pi�tna�cie miesi�cy m�odsza, lecz tego wieczoru Audrey sprawia�a wra�enie prawie doros�ej, nawet trzyma�a si� inaczej ni� zwykle, z wi�ksz� godno�ci� i powag�. Isl� po raz pierwszy ogarn�o uczucie dziwnego smutku na my�l, �e ich dzieci�stwo powoli dobiega ko�ca. - Obie wygl�dacie cudownie, dziewcz�ta! - zawo�a�a ciotka Edna, wychodz�c z domu w jedwabnej bluzce i sp�dnicy koloru ko�ci s�oniowej, bawi�c si� d�ugim sznurem pere�, zwisaj�cym a� do pasa i r�wno uk�adaj�cym si� na jej obfitym biu�cie. Edna roztacza�a wok� siebie intensywny zapach perfum Christiana Diora, a na grzbiecie nosa mia�a g�rk� nierozprowadzonego puszkiem pudru, kt�ra wygl�da�a jak miniaturowa zaspa �nie�na. Isla nie mia�a zamiaru radzi� ciotce, aby poprawi�a makija�. Wr�cz odwrotnie, dosz�a nawet do wniosku, �e zabawnie b�dzie obserwowa� niczego nie�wiadom� Edn� w czasie kolacji, lecz na szcz�cie Audrey mia�a lepsze serce. Natychmiast powiedzia�a o tym Ednie i sama delikatnie zmiot�a nadmiar pudru z jej nosa. - Jeste� kochana... - Edna wyj�a puderniczk� z torebki i po�piesznie sprawdzi�a w lusterku, czy nie przeoczy�a czego� jeszcze. Usatysfakcjonowana, �e uda�o jej si� osi�gn�� doskona�y efekt, uszminkowa�a usta, zatrzasn�a torebk� i zerkn�a na zegarek. - Zaraz tu b�d�... Musz� powiedzie�, �e ja r�wnie� jestem ich bardzo ciekawa... W klubie a� huczy od r�nych opowie�ci na ich temat. Dzisiaj s�ysza�am, �e wczoraj po po�udniu Cecil pom�g� starej Dianie Lewis wsi��� do samochodu i dos�ownie ol�ni� j� swoim urokiem... Zaraz potem wpad�am na Charlo, kt�ra powiedzia�a mi, �e wczoraj wieczorem pu�kownik Blythe zjad� z Cecilem kolacj� i do rana grali w karty. Podobno bardzo si� zaprzyja�nili. Pu�kownik uwielbia snu� wojenne opowie�ci, kt�rych my wszyscy mamy ju� serdecznie dosy�, tymczasem ten kochany Cecil kilka godzin rozmawia� z nim o swoich prze�yciach. Pu�kownik m�wi, �e Cecil ponad wszelk� w�tpliwo�� wykaza� si� wielk� odwag� i w przeciwie�stwie do brata cieszy si� �wietlan� reputacj� w Londynie. Wszyscy powtarzaj�, �e z tego Louisa niez�y kawa� lenia... Niedawno przez ca�� noc gra� na fortepianie, co nie bardzo spodoba�o si� innym go�ciom klubu. Wszystko by�oby w porz�dku, gdyby gra� jakie� sensowne utwory, ale on podobno brzd�ka� nieprawdopodobnie smutne melodie, od kt�rych inni mieli z�e sny... - Edna prychn�a wzgardliwie i odwr�ci�a si� w stron� domu. Dok�adnie w tym momencie na trawniku pojawili si� Henry oraz Rose, prowadz�c ze sob� dw�ch m�odych m�czyzn. - Ach, nareszcie... - Ciotka Edna westchn�a i u�miechn�a si� szeroko. - Jeste�cie gotowe, dziewcz�ta? I ruszy�a przez trawnik na spotkanie go�ci. Audrey i Isla wymieni�y podekscytowane spojrzenia. Isla nie by�a w stanie zapanowa� nad u�miechem, kt�ry rozja�ni� jej zabawn� buzie w chwili, gdy rodzice przedstawili j� Forresterom, lecz Audrey zdo�a�a zapanowa� nad sob� i nie�mia�o spu�ci�a oczy, podaj�c r�k� braciom. Od razu uderzy�o j�, jak wiele ich r�ni. Cecil by� wysoki i szczup�y, o regularnych, symetrycznych rysach, przejrzystych b��kitnych oczach i d�ugim, arystokratycznym nosie. Jego spojrzenie wydawa�o si� czujne i skupione, podczas gdy Louis wodzi� dooko�a troch� nieprzytomnym wzrokiem, wyra�nie pogr��ony we w�asnym �wiecie. Ciemnobr�zowe, porz�dnie zaczesane na bok w�osy Cecila rozdziela� z boku g�owy r�wny przedzia�ek. Przy powitaniu u�miechn�� si� pogodnie i skin�� g�ow� obu dziewcz�tom, natychmiast zwracaj�c uwag� na urod� starszej. Louis by� ni�szy od brata, mia� �agodniejsze, mniej regularne rysy i niesymetryczny zarys warg, co ujawnia�o jego zmienn� natur� i ogromn� wra�liwo��. Trudno by�oby nazwa� go przystojnym, lecz jego twarz naznaczona by�a liniami �miechu i cierpienia, kt�re w oczywisty spos�b przydawa�y mu atrakcyjno�ci. Kiedy Audrey pochwyci�a jego spojrzenie, z niepokojem odkry�, �e utkwi�a wzrok w ziemi i natychmiast zauwa�y�a, �e buty Louisa s� mocno podniszczone i chyba rzadko czyszczone, a spod kraw�dzi nogawek spodni wyzieraj� dwie r�ne skarpetki, jedna ciemnoniebieska; druga czarna. Palce mia� d�ugie; smuk�e i blade i porusza� nimi tak lekko, jakby stale dotyka� klawiszy niewidzialnego fortepianu. Gdy po chwili znowu podnios�a oczy, odkry�a, �e Louis z zaciekawieniem wpatruje si� w ni�, odgarniaj�c znad brwi jasn�, potargan� fal� w�os�w. Ku swemu zawstydzeniu zaczerwieni�a si� mocno, ods�aniaj�c przed ca�ym �wiatem sw�j wewn�trzny niepok�j. Szybko odwr�ci�a twarz z nadziej�, �e nikt niczego nie zauwa�y�. Louis nie by� wybitnie przystojny czy charyzmatyczny, ale w jego oczach kry�o si� co�, co rozstraja�o jej dusz�. M�ody m�czyzna niew�tpliwie mia� interesuj�c� osobowo��, jednak Audrey instynktownie wyczuwa�a, �e znajomo�� z nim mo�e okaza� si� nie tylko ciekawa, ale i niebezpieczna. Gospodarze i go�cie wzi�li kieliszki z szampanem i udali si� na przechadzk� po ogrodzie. Cecil szed� obok Henry�ego, Rose i Edna, Audrey i Isla za� pod��a�y par� krok�w za nimi, id�c po obu stronach Louisa. Jedynie Rose zwr�ci�a uwag�, �e Cecil szybko obejrza� si� na brata, w taki sam spos�b jak ojciec, kt�ry czujnie sprawdza zachowanie nie do ko�ca normalnego dziecka. Audrey pr�bowa�a niezbyt umiej�tnie nawi�za� rozmow�, ca�y czas �a�uj�c, �e nie idzie razem z rodzicami. - Mama m�wi�a nam, �e pierwszy raz odwiedzacie Argentyn� - powiedzia�a, skrywaj�c za�enowanie pod mask� uprzejmo�ci. - Tak - odpar� Louis z ci�kim westchnieniem. - Europa wydaje si� pogr��ona w wiecznej zimie. Tutaj jest wiosna, a z wio sn� przychodzi nowe �ycie i nadzieja. Kiedy �wieci s�o�ce, zapominamy o rozpaczy... Audrey spojrza�a na niego z zaskoczeniem, nie wiedz�c, co mia� na my�li i jak mu odpowiedzie�. Isla zachichota�a i zrobi�a �mieszn� min�, lecz Audrey uda�a, �e tego nie widzi, obawiaj�c si� urazi� go�cia. - Argenty�ska wiosna jest bardzo pi�kna - odezwa�a si� z u�miechem - takiej nie ma nawet w Europie - doda�a impulsywnie. Louis odwr�ci� si� ku niej i jego twarz nagle obla�a si� rumie�cem. Audrey niepewnie prze�kn�a �lin�, poniewa� w jego oczach wyczyta�a niespodziewan� czu�o��. - Ma pani racj�, rzeczywi�cie tak jest. - Zmarszczy� brwi, usi�uj�c odgadn��, czy dziewczyna naprawd� go rozumie, czy po prostu powiedzia�a to, ot tak, bez zastanowienia. - Tylko po co nam w og�le taka pora roku jak zima? - podj��. - Czasami zastanawiam si�, dlaczego B�g kaza� nam �y� tu, na ziemi, skoro marnujemy �ycie, walcz�c ze sob�... - Tego nie wiem... - Audrey potrz�sn�a g�ow�. - Wiem jednak, �e gdyby wiosna trwa�a przez ca�y rok, nie potrafiliby�my jej doceni�, bo ludzie musz� cierpie�, aby pozna� smak szcz�cia. Nie wydaje mi si�, �eby �ycie z za�o�enia mia�o by� �atwe. Woj na to straszna, przera�aj�ca rzecz, ale wystawia ludzkiego ducha na najci�sz� z mo�liwych pr�b i mo�e wydoby� z niego ukryte pok�ady dobra... - doda�a, przypominaj�c sobie g��boko poruszaj�ce opowie�ci o ludzkiej dobroci, kt�re wielokrotnie s�ysza�a z ust ojca. - A tak�e pok�ady z�a - uzupe�ni� cynicznie Louis, - wojna to co�, czego ludzie nigdy nie powinni do�wiadcza�,, - Walczy� pan w czasie wojny? - zapyta�a Isla. Audrey skrzywi�a si�, poniewa� wystarczy�o raz spojrze� na Louisa, aby si� zorientowa�, �e nie by� na froncie i nie uczestniczy� w dzia�aniach wojennych w �aden inny spos�b. Jego poli