6832
Szczegóły |
Tytuł |
6832 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6832 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6832 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6832 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
W�adys�aw Czapli�ski
W�ADYS�AW IV i JEGO CZASY
SPIS TRE�CI
OD AUTORA................. 5
WST�P ................... 7
Rozdzia� pierwszy WCZESNA M�ODO��............. 9
Rozdzia� drugi
O CARSK� KORON�............. 22
Rozdzia� trzeci
MI�DZY WSCHODEM A ZACHODEM...... 52
Rozdzia� czwarty
ZACH�D I LATA OCZEKIWANIA........ 64
Rozdzia� pi�ty
BEZKR�LEWIE I ELEKCJA.......... 93
Rozdzia� sz�sty KR�L, INAUGURACJA RZ�D�W........116
Rozdzia� si�dmy
KORONACJA, PIERWSZY SEJM........133
Rozdzia� �smy
NA WOJNACH DALEKICH...........153
Rozdzia� dziewi�ty
STARANIA O SZWEDZK� KORON�.......178
Rozdzlal dziesi�ty
NOWE DROGI. BILANS............200
Rozdzia� jedenasty
WALKA O W�ADZ�..............220
Rozdzial dwunasty PORA�KI...................240
Rozdzial trzynasty
JESZCZE JEDEN PROBLEM NIE ROZWI�ZANY . . 258
Rozdzial czternasty NA PRZE�OMIE................266
Rozdzial pi�tnasty
KR�L I JEGO OTOCZENIE..........280
Rozdzial szesnasty
BLASKI I CIENIE KR�LOWANIA ,,,,,,,, 297
Rozdzial siedemnasty
MECENAT KULTURAI.NY KR�LA.......318
Rozdziat osiemnasty
OKRES PRZEJ�CIOWY............332
Rozdzial dziewi�tnasty
PLANY WOJNY TURECKIEJ
KONIEC KR�LOWANIA........... . 353
ZAKO�CZENIE................ 378
PRZYPISY BIBLIOGRAFICZNE . ,....... 383
BIBLIOGRAFIA................ 394
�R�D�A RYCIN..... 398
OD AUTORA
Ksi��ka W�adys�aw; IV i jego czasy jest pierwsz� obszern� i na szerokiej bazie
�r�d�owej opart� monografi� tego w�adcy. Wprawdzie ju� w roku 1823 Kajetan
Kwiatkowski wyda� rozpraw� pt. Dzieje narodu polskiego za panowania W�adys�awa
IV, ksi��ka ta jednak nie spe�nia warunk�w, jakie dzi� stawiamy monografii
historycznej, nie m�wi�c ju� o tym, �e traktuje sw�j przedmiot nazbyt zwi�le.
Wydana potem, w latach trzydziestych naszego wieku, przez Artura Sliwi�skiego
publikacja pt. Kr�l W�adys�aw IV jest dzie�em popularnym, opartym g��wnie na
pracach innych autor�w. Przygotowana nast�pnie przez Ryszarda Mieniokiego
obszerna monografia panowania W�adys�awa IV, podobnie jak i pisana przeze mnie w
czasie drugiej wojny �wiatowej rozprawa po�wi�cona temu tematowi nie ukaza�y si�
drukiem i dzi� s� niew�tpliwie przestarza�e.
Ksi��ka moja daje mo�liwie pe�n�, aczkolwiek na pewno niewyczerpuj�c�,
informacj� o tym, co dzia�o si� w Polsce w latach 1632-1648. Mimo i� stara�em
si� da� mo�liwie wszechstronny obraz panowania W�adys�awa, znajd� si� wiadomo�ci
i fakty potraktowane mniej dok�adnie. Stara�em" si� bowiem o to, by przede
wszystkim przedstawi� sprawy najwa�niejsze i te, o kt�rych w dotychczasowej
literaturze pisano niewiele lub b��dnie. By zyska� pe�niejsz� informacj� o tych
sprawach, Czytelnik b�dzie musia� si�gn�� do dzie� Boh-
I
dana Baranowskiego, Wiktora Czermaka, Ludwika Kuibali, Wac�awa Lipi�skiego,
J�zefa Leszczy�skiego, Adama Szel�gowskiego, W�adys�awa Tomkiewicza i innych,
podanych w spisie bibliograficznym.
Pozostaje mi na zako�czenie podzi�kowa� tym, kt�-ray przyozyniM si� do powstania
mej ksi��ki. Ministerstwu Szk� Wy�szych, kt�re u�atwi�o mi uzyskanie paszportu
na wyjazd do Anglii, koledze Henrykowi Kra-suniowi, kt�ry umo�liwi� mi pobyt w
Anglii i dotarcie do znajduj�cych si� tam wydawnictw historycznych. Serdeczne
s�owa podzi�ki nale�� si� recenzentom r�kopisu tej pracy, profesorom Adamowi
Kerstenowi i W�adys�awowi TomMewiczowi, za ich uwagi i korekfcury nies�ychasnie
po�yteczne zar�wno gdy chodzi o tre��, jak i form�. Wreszcie dzi�kuj� mym
przyjacio�om, Adamowi Kerstenowi i docentowi Jaremie Maciszewskiemu, kt�rzy
zach�cili mnie do napisania tej ksi��ki.
WST�P
Ostatnie dziesi�ciolecia XVI wieku pe�ne by�y oznak nadchodz�cych nowych czas�w.
Zmianie ulega� w pierwszym rz�dzie uk�ad stosuink�w politycznych w Europie.
Powstanie niezale�nego pa�stwa Niderland�w p�nocnych (1581), kl�ska
Niezwyci�onej Armady (1588), ipok�j w Vervains (1598) zapowiada�y koniec
przewagi Hiszpanii w Europie. Ko�czy� si� te� okres wielkich wojen religijnych.
Wielcy reformatorzy religijni zmarli ko�o po�owy XVI wieku. Poszczeg�lne
pa�stwa, jak Niemcy, Polska, wreszcie Francja, wyci�ga�y wnioski z wojen
religijnych, doprowadzaj�c do porozumienia mi�dzy wyznaniami.
Nie oznacza�o to naturalnie, by ludzie przestali odt�d si�ga� po bro�, gdy sz�o
o spory i r�nice w kwestiach wiary. W coraz wi�kszym jednak stopniu has�a
religijne s�u�y�y w ipnzysz�ych woijnach raczej za przykrywk� dla realnych
interes�w pa�stwowych b�d� stanowych. R�wnocze�nie za� dochodz�ce do g�osu w
Europie silne pa�stwa narodowe, jak Anglia, Francja, w coraz mniejszym stopniu
ogl�da�y si� w swej polityce na interes tego czy innego wyznania.
Zmianie ulega�y te� pogl�dy polityczne. W roku 1576 Jean Bodin wyda� Sze�� ksi�g
o Rzeczypospolitej, w kt�rych g�osi� zasad� mocnej, absolutnej, niepodzielnej
w�adzy pa�stwowej, przyznawa� kr�lowi prawo wydawania i znoszenia ustaw,
zezwalaj�c poddanym jedy-
nie na bierny op�r wobec z�ego w�adcy. Tote� je�li ko�cz�ce si� stulecie
rozbrzmiewa�o sporami religijnymi, to nadchodz�ce mia�o ws�uchiwa� si� w
rozprawy o dobrym i silnym rz�dzie.
Jak zawsze w takich wypadkach zmiany dokonywa�y si� jednak stopniowo. W
pierwszej po�owie XVII wieku b�d� jeszcze rz�dzili w�adcy, dla- kt�rych sprawy
religijne sta�y na pierwszym miejscu. Nale�eli do nich Filip II, kr�l
hiszpa�ski, Ferdynand II, cesarz rzymski narodu niemieckiego, Zygmunt III, kr�l
polska. Ale w ostatnich dziesi�cioleciach XVI wieku przychodz� na �wiat ludzie,
kt�rym b�dzie dane kszta�towa� losy Europy w nast�pnym stuleciu. S� to Albrecht
Wallenstein (1583), Axel Oxenstiema (1583), Armand Richelieu (1585), Gustaw
Adolf (1594), Bohdan Chmielnicki (1596), wreszcie W�adys�aw IV (1595).
Wszyscy wymienieni, to ludzie nowej epoki. Ludzie, dla kt�rych ideologia
religijna to rzecz wa�na, w coraz wi�kszym jednak sbapndu podporz�dkowana
pa�stwu jako czynnik mobilizuj�cy masy. Wszyscy oka�� si� zwolennikami silnej,
zdecydowanej w�adzy pa�stwowej niezale�nie od tego, czy dane im b�dzie kr�lowa�,
czy te� pomaga� koronowanym g�owom. Sami przewa�nie tolerancyjni, gotowi b�d�
ogranicza� prawa innowierc�w, ale nie ze wzgl�du na dobro tego czy innego
wyznania, lecz ze wzgl�du na dobro pa�stwa. Trudno ich por�wnywa� z lud�mi
minionego stulecia, ale te� przyjdzie im panowa� w silnie zmienionych warunkach.
D
R W
WCZESNA M�ODO��
Ma��e�stwo rodzic�w W�adys�awa, kr�la Polski i Szwecji Zygmunta III z Ann�
Habsbur�ank�, by�o typowym ma��e�stwem politycznym, maj�cym zacie�ni� stosunki
mi�dzy Warszaw� i Wiedniem. Ich �lub odby� si� 31 maja 1592 roku po do�� d�ugo
ci�gn�cych si� rokowaniach, prowadzonych najpierw w Wiedniu, potem w Krakowie.
Pierwsze dziecko, c�rka Anna Maria, przysz�o na �wiat ju� 22 maja 1593 roku,
zmar�o jednak nie do�ywszy siedmiu lat. Drugie, znowu c�rka, Katarzyna, zmar�o w
nieca�y miesi�c po urodzeniu.
Dopiero w roku 1595, jako trzecie z kolei dziecko, przyszed� na �wiat W�adys�aw.
Na kilka miesi�cy przed jego urodzeniem sp�on�� zamek wawelski, co naturalnie
da�o okazj� do snucia r�nych przypuszcze� na temat los�w przysz�ego potomka
monarszego. Z tego te� powodu por�d, kt�ry odby� si� 9 czerwca, mia� miejsce w
letnim zamku kr�lewskim na wsi podkrakowskiej, w �obzowie. Dopiero temu
potomkowi dane by�o prze�y� ojca i matk� oiraiz obj�� tron polska po Zygmuncie
III.
Na wiadomo�� o urodzinach przypuszczalnego nast�pcy tronu zapalono wieczorem w
Krakowie ognie, "z dzia�, hakownic strzelano, z mur�w, z wie� ogromn� strzelb�
wypuszczono". Wnet te� wys�ano z dworu listy do senator�w, zapraszaj�c ich na
"mianowiny albo krzest". Wobec �wczesnych trudno�ci komunikacyj-
nych uroczysto�� ta mog�a si� odby� dopiero 9 lipca 1595 roku. Zjecha�o si� na
ni� wielu senator�w, przyby�a te� z odleg�ej Warszawy siedemdziesi�ciodwu-letnia
Anna Jagiellonka, by ucieszy� gasn�ce oczy widokiem gwaranta trwa�o�ci linii
wazowskiej na tronie polskim. Ojcem chrzestnym, reprezentowanym zreszt� przez
pos�a, by� p�niejszy cesarz, a w�wczas arcy-ksi��� Ferdynand. Podniesienie
kr�lewicza z wody, jak ch�tnie wtedy okre�lano chrzest, odby�o si� w starej
katedrze wawelskiej przed o�tarzem �w. Stanis�awa, w miejscu ogrodzonym
balustrad�, by ochroni� dygnitarzy i dziecko od naporu t�umu. Chrztu udzieli�
kardyna� Jerzy Radziwi��, nadaj�c synowi kr�lewskiemu imiona W�adys�aw i
Zygmunt. Po ceremonii isakramen-talnej zaniesiono niemowl� do o�tarza i po�o�ono
na nim, po czym przy zapalonych �wiecach odczytano pocz�tek ewangelii wed�ug �w.
Jana i wys�uchano kapeli kr�lewskiej, kt�ra wykona�a Te Deum. Nast�pnie "wszyscy
panowie senatorowie" odwie�li dzieci�tko do �obzowa i oddali bawi�cej tam
kr�lowej. "A stamt�d - jak pisze mieszczanin krakowski - do kr�la JMci na zamek
ku obiadowi przyjechawszy, prawie dobrej my�li z kr�lem Jego Mci� byli." Par�
tygodni po chrzcie kr�lowa, kt�ra w�wczas ju� si� czu�a dobrze, skierowa�a
specjalny list do papie�a Klemensa VIII, zapewniaj�c go, �e swego syna wychowa
na wiernego katolika.1
W zwi�zku z tym nasuwa si� pytanie, kim byli w�a�ciwie rodzice W�adys�awa, co za
typ ludzi przedstawiali? Niew�tpliwie z dwojga rodzic�w kr�lewicza matka jego,
Anna Habsburg, wywodzi�a si� ze starszego i mo�niejszego rodu. By�a ona c�rk�
Karola arcy-ksi�cia styryjskiego, syna cesarza rzymskiego Ferdynanda I. Tym
samym s�ynny Karol V, w kt�rego pa�stwie nigdy nie zachodzi�o s�o�ce, by� bratem
jej dziada. Wystarczy sobie dalej uprzytomni�, �e r�d ten
10
od blisko 150 lat nieprzerwanie zasiada� na tronie cesarzy rzymskich, �e jego
cz�onkowie panowali w Hiszpanii i w Niderlandach, by zrozumie�, dlaczego
W�adys�aw ceni� sobie potem przynale�no�� do tego rodu i piel�gnowa� stosunki z
cz�onkami rodziny swej matki.
Cicha, skromna, nie�adna Anna zmar�a, kiedy W�adys�aw nie mia� jeszcze trzech
lat, tote� nie zdo�a�a zrealizowa� danych papie�owi obietnic. Je�li te�
W�adys�aw odziedziczy� co� po swej nie�adnej, lekko zgarbionej matce, to chyba
s�abe zdrowie.
Przyzwyczaili�my si� w�adc�w uwa�a� za ludzi starszych, tak wi�c mo�e dla
niejednego Czytelnika b�dzie zaskoczeniem wiadomo��, i� Anna umieraj�c mia�a
zaledwie 24 lata, Zygmunt III za� w chwili urodzin W�adys�awa by� cz�owiekiem
niespe�na dwudziesto-dziewi�cioletnim, a zatem stosunkowo m�odym. Ojciec
W�adys�awa wywodzi� si� z rodu kr�lewskiego, ale m�odego i w�wczas jeszcze ma�o
powa�anego. Wazowie bowiem, czy te� - jak ich pisz� Szwedzi - Wasowie, byli
jedn� ze szwedzkich rodzin szlacheckich i dopiero dziad Zygmunta ozdobi� swe
skronie koron� kr�lewsk�. Dodajmy, �e �wczesna Szwecja - to pa�stwo wprawdzie
rozleg�e, lecz s�abo zaludnione i niezamo�ne. W Polsce do�� d�ugo traktowano
kr�l�w Szwecji jako w�adc�w na p� ch�opskich, car Iwan IV za� nie raczy� nawet
przyjmowa� sam pos��w kr�la szwedzkiego, ale kaza� im rokowa� ze swymi
namiestnikami granicznych prowincji. Jeszcze w po�owie XVI wieku w okresie wojny
szwedzko-du�skiej wojska zaci�ne Fryderyka II du�skiego �piewa�y pie�� o tym,
�e ojciec �wczesnego monarchy szwedzkiego Eryka XIV by� hodowc� wo��w. Je�li te�
szlachta polska wynios�a na tron kr�lewski m�odego Szweda, to przede wszystkim
dlatego, �e w �y�ach jego p�yn�a po matce "zacna" Jagie��owa krew.
11
Wobec przedwczesnej �mierci Anny Zygmunt III by� tym, kt�ry w najwi�kszej chyba
mierze wp�yn�� na kszta�towanie si� charakteru W�adys�awa. Trzeba przyzna�, �e
ten pierwszy polski Waza nie cieszy� si� dot�d zbyt dobr� opina� u historyk�w.
Zdecydowanie niech�tnie pisa� o nim Adam Szel�gowski, zajmuj�cy si� polityk�
zagraniczn� tego monarchy. Bez sympatii odnosili si� do Zygmunta Wac�aw Sobieski
i Micha� Bobrzy�ski. Wstecznika widzieli w nim autorzy odpowiednich rozdzia��w
Historii Polski wydawanej przez Polsk� Akademi� Nauk. Stosunkowo najwi�cej
wyrozumia�o�ci okaza� mu W�adys�aw Konopczy�ski. Z tych wszystkich najtrafniej
mo�e scharakteryzowa� Zygmunta Micha� Bobrzy�ski: "Zygmunt III nie by� bez
charakteru, poczuciem swego majestatu, uporem swoich uprzedze�, skryto�ci� i
podejrzliwo�ci� zbli�a� si� do Zygmunta Augusta, a je�eli mistrzostwem w
prowadzeniu drobnej intrygi mu nie dor�wna�, to go energi� swego dzia�ania
stanowczo przewy�sza�, mia� swoj� w�asn� osobist� polityk� i z nieub�agan�
konsekwencj� j� przeprowadza�." Je�li jeszcze dodamy, �e Zygmunt III by�
cz�owiekiem g��boko religijnym, dla kt�rego etyka chrze�cija�ska stanowi�a
istotne narz�dzie do opanowywania instynkt�w, to w�a�ciwie b�dziemy mieli prawd�
pe�n� charakterystyk� kr�la.
Na pewno w�r�d historyk�w wsp�czesnych znajd� si� tacy, kt�rzy zakwestionuj�
okre�lenie, �e Zygmunt III to cz�owiek z charakterem, czyli cz�owiek stanowczy,
prostolinijny, uczciwy. Na poparcie swego twierdzenia b�d� te� mogli przypomnie�
zachowanie si� monarchy w czasie drugiej wyprawy do Szwecji, kiedy to nie
dotrzyma� danego stryjowi przyrzeczenia, oraz jego post�powanie w czasie sejmu
inkwizycyjnego, kiedy to wypowiedzi kr�la wyra�nie mija�y si� z prawd�. Musimy
jednak pami�ta�, �e Zygmunt III �y� w epoce, w kt�rej mocne jeszcze by�y
tradycje Machiavellego. Najbardziej
12
w�wczas popularny pisarz polityczny Lipsius dopuszcza�, by kr�l pope�nia� drobne
oszustwa, albowiem "necessitas omnem legem frangit" - konieczno�� �amie wszelkie
prawa. Dodajmy, �e w pierwszym przypadku Zygmunt III mia� do czynienia z
bezwzgl�dnym i r�wnie �ami�cym, dane przyrzeczenia Karolem, ksi�ciem
suderma�skim.
Wsp�cze�ni zarzucali kr�lowi, od pierwszej chwili jego przybycia do Polski,
skryto�� i milczkowato��. "Z ka�dym bym si� na �wiecie, by z najniezgodniejszym
�bem, zgodzi�; ale z tym, co milczy, wie go kat jako" - pisze, m�wi�c o kr�lu,
jaki� zawadiacki rokoszanin. "Taciturnitas, tenecitas i tarditas" �-
milczkowato��, up�r i powolno��, oto wady Zygmunta III, zdaniem szlachty. I
rzeczywi�cie nie brak dowod�w, �e w�adca ten nie spieszy� si� z wypowiadaniem
swych pogl�d�w ani z podejmowaniem decyzji. Jego mi�czkowato�� mog�a by�
wynikiem wychowania jezuickiego, w wi�kszej za� mierze skutkiem przebywania
przez czas d�u�szy w niech�tnym wobec katolika �rodowisku szwedzkim. Mo�e by� to
te� wp�yw cytowanego wy�ej Lipsiusa, kt�ry zaleca� w�adcy, aby trzyma� si� nieco
z dala od ludzi i nie pospolitowa� si� sta�ym kontaktem z wi�ksz� liczb�
poddanych. Os�awiona powolno�� w podejmowaniu decyzji by�a niew�tpliwie jakim�
brakiem charakteru kr�lewskiego, p�yn�a jednak z ch�ci podejmowania decyzji
przemy�lanych, najw�a�ciwszych oraz z pewnej podejrzliwo�ci nawet wobec swych
doradc�w. Ta wszak�e podejrzliwo�� nie wyradza�a si� w mani� szpiegowania
otoczenia. "Gdybym ja chcia� po cudzych szkatu�ach szuka�, co kto o mnie pisze,
i kr�lestwo, i zdrowie bym straci�" - - powiedzia� kiedy� ksi�dzu Szo�drskiemu.
Mimo powagi w obej�ciu, wysokiego poczucia swej godno�ci, kt�re z latami stawa�o
si� coraz silniejsze, pope�niliby�my niew�tpliwie b��d, wystawiaj�c go sobie
13
jako wiern� kopi� Filipa II. Zwolennik surowych zasad etycznych, nie stroni�
jednak Zygmunt ani od uciech sto�u, ani od kielicha, �mia� si�, jak to zauwa�yli
cudzoziemcy, ch�tnie i cz�sto, lubi� - jak jego przodkowie Jagiellonowie - �owy.
Tote� Anglik, kt�ry go charakteryzuje na podstawie osobistego kontaktu,
stwierdza, �e kr�l "nie jest podst�pny, a z natury jest �atwy", powiedzieliby�my
dzi�: przyst�pny lub prosty. Nic dziwnego zatem, i� monarcha mia� w�r�d magnat�w
polskich szczerych i g��boko do niego przywi�zanych przyjaci�.
Jego prawowierno�� i oddanie Ko�cio�owi katolickiemu dyktowa�y mu pewn� niech��
i podejrzliwo�� wobec innowierc�w. Tote'z jaik wiadomo, Zygmunt nie przejmowa�
si� wie�ciami o burzeniu przez plebs miejski �wi�ty� protestanckich. W roku 1606
pod wp�ywem Skargi nie zgodzi� si�, niew�tpliwie ze szkod� dla pa�stwa, na
ust�pstwa wobec protestant�w. �ywi� g��bok� niech�� do kalwin�w - Janusza i
Krzysztofa Radziwi���w, przyw�dc�w innowierc�w na Litwie. Ale i ta niech�� wobec
dysydent�w mia�a swe granice. Tak wi�c utrzymywa� najlepsze stosunki ze sw�
siostr�, protestantk� Ann�, a u�alania si� prymasa Gembickiego, �e na dworze
trzyma zbyt wielu innowierc�w, zbywa� ruszeniem ramion. Gdy za� jezuita Maciej
Bembus, nast�pca Skargi na stanowisku kaznodziei kr�lewskiego, wszcz�� walk� z
mi�ym kr�lowi, w�wczas jeszcze protestantem, Kasprem Denhoffem, zawiadomi�
jezuit�, �e nie �yczy sobie jego dalszego pobytu na dworze.
Z zainteresowa� kr�la wymieni� trzeba jego �ywe zami�owanie do muzyki, teatru,
malarstwa, alchemii, wreszcie rzemios�a artystycznego, kt�remu si� w wolnych
chwilach z pasj� oddawa�. 2
By�oby mo�e rzecz� nieostro�n� ju� obecnie stwierdza�, jakie w�a�ciwo�ci przej��
W�adys�aw od swego ojca. S�dz�, �e pewne wnioski wyci�gnie potem sam Czytelnik.
Kr�lewicz by� pod niekt�rymi wzgl�dami
14
przeciwie�stwem ojca i - jak zobaczymy nast�pnie - wyrasta� w pewnym
antagonizmie do starzej�cego si� kr�la. Mimo to po latach wystawi mu pomnik,
najpi�kniejszy chyba ze wszystkich, jakie Polacy swym, wielkim ludziom
ufundowali. Pomnik �w do dnia dzisiejszego przypomina Polakom tego w�adc�, kt�ry
wprawdzie nie by� bez wad, ale - jak pi�knie pisze Konop-czy�ski - ,,swe
rzemios�o kr�la konstytucyjnego spe�nia� poprawnie... �y� trze�wo, przystojnie,
kulturalnie, w zgodzie z sumieniem i na poziomie idei swego wieku".
Tacy byli rodzice m�odego W�adys�awa. Matka, jak wiemy, znik�a z widowni, zanim
kr�lewicz wyr�s� z wieku dzieci�cego, ojciec jednak musia� by� dla niego wzorem
stawianym przez otoczenie, przynajmniej do osi�gni�cia lat prze�omu
m�odzie�czego. O najwcze�niejszych latach kr�lewicza wiemy niewiele. W Polsce
bowiem, przy ca�ym szacunku, z jakim odnoszono si� do w�adc�w, nie zwracano zbyt
bacznej uwagi na ich potomstwo, by przez to zaakcentowa�, �e nie uwa�a si� je za
nast�pc�w tronu.
Jeszcze jako niemowl�, prawdopodobni^ ze wzgl�du na s�abe zdrowie matki,
otrzyma� kr�l mamk�, z pochodzenia Szk�k�, pani� de Forbes. W�adys�aw powie
potem o niej: szanowna matrona. Poniewa� Forbes by�a protestantk�, powierzenie
jej �ywienia kr�lewicza wywo�a�o stanowczy protest prymasa Stanis�awa Karn-
kowskiego, kt�ry obawia� si�, �e m�ody kr�lewicz przejmie od swej mamki niech��
do Ko�cio�a katolickiego. Kr�l przeszed� wszak�e do porz�dku na tym protestem
prymasa, a r�wie�nik kr�lewicza m�ody Wilhelm de Forbes, syn jego mamki, b�dzie
si� p�niej cieszy� wzgl�dami W�adys�awa.
-hyba zaraz po wyj�ciu z okresu niemowl�ctwa zosta� kr�lewicz oddany pod opiek�
znanej dworki kr�lowej Anny, ci�gle dla nas troch� tajemniczej Urszuli Gien-ger,
zwanej Maierin.
15
Gienger by�a z pochodzenia szlachciank� bawarsk�, polecon� kr�lowej przez jej
matk� arcyksi�n� Mari�. W chwili przybycia do Polski mia�a najwy�ej lat 20.
Pobo�na, pracowita, surowa dla siebie, skromna, mi�osierna pozyska�a sobie
sympati� r�wnie� m�odej kr�lowej. Kiedy powierzono kr�lewicza jej opiece, nie
wiemy dok�adnie. Mo�e sta�o si� to jeszcze za �ycia kr�lowej, mo�e dopiero po
jej �mierci dnia 10 lutego 1598 roku.
Zygmunt III, zaj�ty sprawami pa�stwowymi, i jak si� zdaje nieporadny w sprawach
wychowania - przyznawa� otwarcie w poufnych listach do krewnych �ony, �e
"wychowanie syna jak kamie� przygniata mu dusz�" - zrzuci� na zaufan� dwork�
zmar�ej �ony g��wny ci�ar opieki nad synem. Obarczona tak wielk�
odpowiedzialno�ci� m�oda Gienger zareagowa�a na to wzmo�on� surowo�ci�
pedagogiczn� wobec W�adys�awa. Zasz�a tu do�� typowa sytuacja pedagogiczna.
Zatroskana o moralne wychowanie kr�lewicza Urszula, pomimo swego do�� m�odego
wieku, a mo�e w�a�nie dlatego, pomy�la�a wi�cej o surowych wskaz�wkach, nakazach
i zakazach ni� o tym, �e W�adys�aw nie ma matki i nale�a�oby przejawia� wobec
niego troch� wi�cej serca i ciep�a. �e taik istotnie by�o, �wiadczy to, i� nawet
kr�l uwa�a� chwilami post�powanie ochmistrzyni wobec syna za abyt surowe.
Gdy W�adys�aw mia� oko�o 10 lat, otrzyma� sw�j oficjalny dw�r. Gdzie� w roku
1602 zosta� jego ochmistrzem z kolei m�czyzna, magnat pruski, Micha� Ko-narski,
licz�cy w�wczas mniej wi�cej 45 lat. Potomek znanej rodziny pruskiej, by� Micha�
Konarski silnie zwi�zany z kultur� niemieck�, co u�atwia�o mu te� porozumienie
si� z pann� Urszul�.
Rok 1605, a wi�c rok, w kt�rym kr�lewicz ko�czy� 10 lat, uzna� kr�l widocznie za
okres prze�omowy. W sam dzie� Nowego Roku przyby� wraz z W�adys�awem na
nabo�e�stwo do ko�cio�a jezuit�w �w. Barba-
16
1. Zygmunt III; rok 1591
2. Anna, matka W�adys�awa IV; rok 1592-1597
3. Zygmunt III; oko�o roku 1610
4. Konstancja, druga �ona Zygmunta III; oko�o roku 1610
ry przy Ma�ym Rynku w Krakowie. By�a to niejako pierwsza publiczna prezentacja
kr�lewicza, kt�ry dot�d nigdy nie pokazywa� si� w ko�cio�ach miejskich. Za tym
pierwszym wyst�pieniem posz�y dalsze. W listopadzie tego roku zjawi� si�'
kr�lewicz w towarzystwie kr�la w kamienicy Montelupich przy Rynku, gdzie
odbywa�y si� huczne za�lubiny Maryny Mniszch�wny z Dymitrem Samozwa�cem,
reprezentowanym przez pos�a W�asiewa. W czasie uczty kr�lewicz zasiad� ko�o
siostry kr�la, przy g��wnym stole.
W tym samym roku dane by�o kr�lewiczowi pozna� sw� macoch�, arcyksi�niczk�
austriack� Konstancj�, siostr� matki, a drug� �on� Zygmunta III. Kr�l, maj�c
przy boku kr�lewicza, wita� j� na polach pod Krakowem w rozpi�tych tam
namiotach. Konstancja, licz�ca w�wczas 17 wiosen, r�wnie jak zmar�a kr�lowa
niepi�k-na, przypomina�a j� sw� g��bok� i surow� religijno�ci�. Przyczyni�a si�
ona do tego, �e stopniowo obyczaje i j�zyk niemiecki zapanowa�y wszechw�adnie na
dworze polskim. Jak u�o�y�y si� pocz�tkowo stosunki mi�dzy kr�lewiczem a m�od�
macoch�, nie wiemy. Z biegiem lat, gdy doros�y jej dzieci, da�a pozna�
W�adys�awowi, �e nie ma matki, by�y to jednak czasy dalekiej przysz�o�ci.3
W tym samym miesi�cu grudniu 1605 roku wyst�pi� kr�lewicz raz jeszcze
oficjalnie. Przyby�e mianowicie do Krakowa poselstwo miast pruskich, z
burmistrzem gda�skim Micha�em Key na czele, zjawi�o si� u W�adys�awa z pro�b�,
by zechcia� poprze� postulaty miast u kr�la. W imieniu kr�lewicza przem�wi�
wtedy do mieszczan pruskich ochmistrz Micha� Konarski, zapewniaj�c, �e W�adys�aw
�yczliwie potraktuje ich pro�b�.
To wysuwanie kr�lewicza na forum publiczne nie pozostawa�o zapewne bez zwi�zku z
podejmowanymi w�wczas przez monarch� planami. Jak wiadomo, Zygmunt zamierza�
wyst�pi� wobec spo�eczno�ci szlachec-
2 W�adys�aw IV
17
kiej z ciekawym planem reform, maj�cych na celu wzmocnienie w�adzy kr�lewskiej.
W�r�d innych punkt�w, jak reforma obrad sejmowych, wprowadzenie sta�ych
podatk�w, powi�kszenie liczby wojska, znajdowa� si� r�wnie� i projekt
koronowania W�adys�awa jeszcze za �ycia kr�la. Nic dziwnego te�, �e nosz�cy si�
z takimi zamys�ami Zygmunt III chcia� szerszemu og�owi da� pozna� swego syna.
Plany kr�lewskie przenikn�y jeszcze w roku 1604 do wiadomo�ci og�u, wywo�uj�c
w ko�ach szlachty dezaprobat�.
W dawnej Police znano elekcje za �ycia kr�l�w; w�a�nie ostatnia taka elekcja,
Zygmunta Augusta, przeprowadzona przez Bon�, przyj�ta zosta�a przez szlacht� z
niezadowoleniem i wywo�a�a jej protesty. Zygmunt Stary musia� te� zapewni�
szlacht�, �e zasada wybierania kr�la po �mierci panuj�cego mimo to nadal
obowi�zuje. Artyku�y henrykowskie, b�d�ce - jak wiadomo - pewnego rodzaju
konstytucj� Rzeczypospolitej szlacheckiej, zakaza�y kr�lom polskim mianowania
na-st�p�w, ich obierania czy te� wprowadzania na tron "sposobem i kszta�tem
wymy�lnym". Nic dziwnego, �e sejmiki w roku 1605 wypowiedzia�y si� przeciw temu
pomys�owi, a nast�pnie na sejmie tego� roku spraw� elekcji i osob� kr�lewicza
zaj�li si� najwybitniejsi staty�ci polscy.
Najpowa�niejszy z nich, kanclerz koronny Jan Za-moyski, zaoponowa� zdecydowanie
przeciw takiej elekcji; jak istwderdzi�, "mamy znaczne przyk�ady w historiach,
�e takie koronacje za �ywot�w kr�lewskich nigdy z dobrem Rzplitej nie bywa�y..."
Zdaniem jego nie male�a�o w�tpi�, i� szlachta i tak po �mierci Zygmunta wybierze
kr�lewicza. Przy okazji prosi� kr�la, "aby� WKM�� da� mu dobre wychowanie, godne
urodzenia jego, �eby z rozumem zaraz napija� sd� cn�t, bo z jak� opini� m�ody
rozum nab�dzie, takim zaw�dy bywa".
18
Wypowiedzia� si� te� w tej sprawie w czasie obrad w senacie hetman, polny
koronny Stanis�aw ��kiewski. On r�wnie� przeciwstawi� si� elekcji za �ycia
kr�la, po czym zaj�� si� obszerniej spraw� wychowania kr�lewicza. Dwie rzeczy
uzna� za konieczne: "jedna, �eby ante omnia [przede wszystkim] wyj�ty by� z
opieki i konwersacji bia�og�owskiej, gdy� ju� lata jego nie potrzebuj� tego...
Druga rzecz jest potrzebna, aby cudzoziemcy byli od wychowania kr�lewicza jmci
oddaleni; niech ten zacny potomek WKMci obcych narod�w ludzi sobie nie smakuje,
lud pol&ki mi�owa� niech si� uczy". 4
Nie wiadomo, czy pod wra�eniem tych przem�w, jednak mniej wi�cej w tym czasie
pomy�la� kr�l o zapewnieniu synowi odpowiednich jego wiekowi nauczycieli. Nie
oznacza to naturalnie, by poprzednio nie zastanawiano si� nad kszta�ceniem
W�adys�awa. Wed�ug bowiem �wiadectwa wsp�czesnych kr�lewicz ju� w roku 1604
pos�ugiwa� si� do�� biegle niemieckim, co wobec tego, i� opiekunk� jego by�a
panna Urszula, mo�na uzna� za ca�kowicie oczywiste, mniej za to prawdopodobne
jest, by ju� w�wczas, jak chc� �wiadkowie, rozumia� ludzi m�wi�cych po �acinie i
po w�osku. W ka�dym razie pocz�tk�w �aciny udziela� mu ju� iwtedy jaki�
duchowny, mo�e ksi�dz Marek ��towski. Ochmistrz kr�lewski, Konar ski, zapoznawa�
go z podstawowymi wiadomo�ciami z zakresu sztuki wojennej, do kt�rej kr�lewicz
od wczesnych lat zdradza� wiele zainteresowania.
Dopiero jednak w roku 1605 otrzyma� W�adys�aw prawdziwego, fachowego
nauczycielia. By� nim Gabriel Prewancjusz, ksi�dz pochodz�cy z Che�mna.
Preceptor kr�lewski zdoby� gruntown� wiedz� w Akademii Krakowskiej, po czym
uzupe�ni� j� w czasie dwuletniego pobytu w Rzymie. Plan wychowawczy Prewancjusza
by� zapewne zgodny ca�kowicie z propozycjami ciesz�cego si� na dworze wielkim
autorytetem ksi�dza Skargi, kt�-
19
ry u�o�y� program dla kr�lewicza jeszcze nieco wcze�niej.
Wed�ug niego mia� kr�lewicz w pierwszym rz�dzie zaznajomi� si� z zasadami wiary
i zdoby� sztuk� opanowywania swych pop�d�w. Skarga, kt�ry w kr�lewiczu widzia�
przysz�ego w�adc� Polski, domaga� si�, by W�adys�aw zg��bi� "rycerskie nauki i
�wiczenia" i jednocze�nie pozna� dobrze j�zyk polski. "Kochaj si� w
umiej�tno�ciach - pisa� Skarga do kr�lewicza - w ksi�gach i m�drych ludziach,
umiej i patrzaj na ich powie�ci i historyje." W�adys�aw, zdaniem Skargi, winien
by� pami�ta� o wysokiej godno�ci kr�lewskiej, zarazem jednak winien by� stara�
si� o mi�o�� poddanych.
Chyba r�wnocze�nie z Prewancjuszem otrzyma� kr�lewicz nauczyciela sztuki
wojennej, Zygmunta Kaza-nowskiego. Niewiele mo�emy o nim powiedzie�. By�
niew�tpliwie do�wiadczonym �o�nierzem, kt�ry pierwsze swe laury na tym polu
zbiera� jeszcze za panowania Stefana Batorego. Odznaczy� si� nast�pnie w czasie
wyprawy na Wo�oszczyzn� i w wojnie inflanckiej ze Szwedami. Ambitny, o du�ym
mniemaniu o siobie, nieraz ci�ki dla otoczenia, pozyska� sobie jednak zaufanie
i sympati� kr�lewicza.
By podkre�li� dojrza�o�� syna, spowodowa� kr�l w roku 1606 udzielenie
W�adys�awowi sakramentu bierzmowania. Zwi�zana z tym uroczysto�� odby�a si� 8
stycznia na Wawelu; sakrament dojrza�o�ci otrzyma� kr�lewicz z r�k biskupa
krakowskiego, kardyna�a Bernarda Ma-ciejowskiego.
Wydarzenia lat najbli�szych, mianowicie rokosz Zebrzydowskiego, nie przesz�y
chyba bez wra�enia na kr�lewiczu. Na dworze kr�lewskim oceniano przecie�
chwilami sytuacj� jako bardzo powa�n�. Wyruszaj�c na pole walki z rokoszanami,
pozostawia� Zygmunt �on� i kr�lewicza pod ochron� mur�w Krakowa i zaniku
wawelskiego. Dopiero wiadomo�� o zwyci�stwie odniesio-
20
nym pod Guzowem (1607) usun�a zmor� niebezpiecze�stwa bezpo�redniego, ci���c�
nad rodzin� kr�lewsk�. 5 Rych�o potem, w zwi�zku z rozpocz�t� przez kr�la wojn�
z Rosj�, przeni�s� si� kr�lewicz razem z macoch� do bli�szego frontu wojennego
Wilna, stolicy Wielkiego Ksi�stwa Litewskiego, gdzie w roku 1610 by� �wiadkiem
ogromnego po�aru, kt�ry nieoczekiwanie w kr�tkim czasie obr�ci� bogate do��
miasto w kup� gruz�w i popio��w. I ten wypadek nie m�g� przej�� bez wra�enia na
kr�lewiczu. Wsp�cze�ni r�nie m�wili o owym wydarzeniu. Dla jednych by�o to
spraw� przypadku, inni widzieli w nim dzie�o ludno�ci prawos�awnej, mszcz�cej
si� w ten spos�b na Polakach i Litwinach za podniesienie r�ki na �wi�t�
prawos�awn� Ri
D
O
O CARSK� KORON�
Ci�ka i d�ugotrwa�a wojna z Moskw�, wszcz�ta przez Zygmunta III w roku 1609,
splot�a si� nierozerwalnie z osob� W�adyis�awa. Przypomnijmy, �e pocz�tkowo kr�l
polski ograniczy� si� do cichego poparcia awanturnika podaj�cego si� za syna
Iwana IV, tzw. Dymitra Samozwa�ca, kt�ry przy pomocy niekt�rych pan�w polskich
wyruszy� w roku 1604 po koron� moskiewsk�. Jak wiadomo, Dymitr, pokonawszy
pierwsze niepowodzenia, ostatecznie zasiad� na tronie car�w. Ju� w rok p�niej
pad�o nieoczekiwanie imi� kr�lewicza. Kiedy bowiem z pocz�tkiem roku 1606
przyby� do Krakowa pose� Dymitra, Bezobrazow, nie ukrywa� on niezadowolenia
bojar�w, �e przy pomocy polskiej na tronie carskim zasiad� "cz�owiek pod�y i
lekki", oraz wyst�pi� z propozycj� wyboru kr�lewicza W�adys�awa na cara. Kr�l
polski jednak, oficjalnie zwi�zany z Dymitrem, nie podj�� w�wczas tej sugestii.
Projekt od�y� dopiero w roku 1610, kiedy Zygmunt na czele wojsk polskich
znajdowa� si� pod Smole�skiem, broni�cym si� zaciekle przed Polakami. W Moskwie
rz�dzi� wtedy car Wasyl Szujski, ale w opozycji do niego pozostawa�a powa�na
grupa bojar�w. Ich to w�a�nie pos�owie przybyli z pocz�tkiem 1610 roku do obozu
kr�lewskiego i otwarcie wyst�pili z propozycj� elekcji kr�lewicza na cara. Jeden
z pos��w, Gramotin, "deklarowa� imieniem bojar dumnych i ludzi wszystkiego
stanu, �e
22
chc� widzie� kr�lewicza JM hospodarem na pa�stwie moskiewskim". Poniewa� tym
razem oferta moskiewska wygl�da�a na powa�n�, wszcz�to rokowania i jeszcze w
lutym zawarto prowizoryczne porozumienie. W czasie po�egnalnej uczty pos�owie
pili ju� zdrowie nie tylko kr�la, ale i kr�lewicza.
Mimo wszystko jednak, wobec tego, �e na tronie carskim zasiada� Szujski, rzecz
zda�a si� odleg�a i niepewna. Do�� szybko wszak�e przybra�a kszta�ty realne.
Latem bowiem 1610 roku hetman ��kiewski, pobiwszy wojsko carskie pod K�uszynem,
stan�� pod Moskw�, gdzie wcze�niej ju� obalono cara Szujskiego. "Zroezyli sobie
potem bojarowie dumni z panem hetmanem dzie� do rokowania. Rozbito namiot
moskiewski przeciwko Dziewiczemu Monastyru. Dawszy z obu stron zak�ady, zjechali
si� w r�wnej liczbie, pierwej na koniach pok�onili si� sobie, potem zsiad�szy z
koni przywitali si�... Zasiad�szy w onym namiocie, deklarowali si� imieniem
wszystkiego carstwa, �e �ycz� sobie panowania kr�lewicza W�adys�awa." Rokowania
potoczy�y si� stosunkowo szybko i ju� 27 sierpnia zaprzysi�g� hetman warunki,
pod kt�rymi Moskwa godzi�a si� przyj�� na tron kr�lewicza. R�wnocze�nie par�
tysi�cy ludno�ci stolicy z�o�y�o przysi�g� na wierno�� obranemu car�w.;.
Nast�pnie odbierano przysi�g� w innych prowincjach rozleg�ego pa�stwa
moskiewskiego. Zgodnie z wol� ludno�ci wkroczy� te� hetman z wojskiem do
stolicy, roz�o�y� je w r�nych dzielnicach, staj�c sam na Kremlu. W ten spos�b
nieoczekiwanie otwar�a si� przed W�adys�awem perspektywa obj�cia w�adztwa nad
niezmierzonymi obszarami pa�stwa moskiewskiego.
Jak zareagowa� kr�lewicz na te fakty? Niestety, nie mamy bezpo�redniego przekazu
informuj�cego nas 0 tym, mo�emy jednak przypuszcza�, �e wychowanego na
literaturze rzymskiej, s�awi�cej wielkie czyny w�adc�w Romy i ich dow�dc�w,
poci�gn�a my�l obj�cia
23
rz�d�w nad olbrzymim imperium. Przecie� i w kraju nie brakowa�o ludzi, kt�rym
si� ten pomys� podoba�. Wszak jeszcze w roku 1609 pisa� Sebastian Petrycy:
My W�adys�awie kr�lewiczu, ciebie Bogiem mie� b�dziemy, kiedy do Korony
Przy��czysz Moskw� i Septemtriony.
Wielu zwolennik�w projektu znalaz�o si� tak�e i w najbli�szym otoczeniu
kr�lewskim, jednak - jak wiadomo - Zygmunt III jeszcze w 1610 roku wypowiedzia�
si� stanowczo przeciw akceptacji pomys�u ��kiewskiego. Wie�ci z�e rozchodz� si�
szybko, wi�c przypuszczalnie kr�lewicz dowiedzia� si� o tym ju� na prze�omie lat
1610-16,11. Mo�e dor�czono mu ulotne pisemko pt. Da� czy nie da� kr�lewicza na
pa�stwo moskiewskie, kwestionuj�ce s�uszno�� i zasadno�� post�powania hetmana,
podaj�ce w w�tpliwo�� sam� elekcj� przeprowadzan� na polach podmoskiewskich, bo
"kt� te� wolno obiera, komu mad szyj� stoj�" 6.
Ostatecznie zasadnicza decyzja, by na razie nie wysy�a� kr�lewicza, zapad�a poza
jego plecami, w�wczas gdy przebywa� z macoch� w Wilnie, oczekuj�c wie�ci spod
obleganego ci�gle przez Polak�w Smole�ska. Niemniej ta jeszcze przez niego nawet
nie dotkni�ta korona carska rzuci�a jaki� blask na posta� W�adys�awa. Wszak
dzi�ki niej m�g� si� ju� obecnie czu� nie tylko kr�lewiczem polskim, oczekuj�cym
wzgl�d�w szlachty na przysz�ej elekcji, ale r�wnie� w�adc� wielkiego imperium.
Z tego okresu znamy pierwsze listy kr�lewicza, wprawdzie na pewno nie pisane,
ale akceptowane przez niego. Jeden - to list do najwa�niejszego dygnitarza w
pa�stwie, kanclerza koronnego Wawrzy�ca Gembic-kiego, z podzi�kowaniami za
okazan� �yczliwo�� i zapewnieniem o gotowo�ci do us�ug. Drugi - to pismo
skierowane do ksi�cia Miko�aja Krzysztofa Radziwi��a--Sierotki, w kt�rym
donosi�, i� syn ksi�cia, udaj�c si�
24
na zach�d, odwiedzi� go, po czym chwali� m�odego magnata, �e zamierza studiowa�
za granic�, ,,�ycz�c mu tego, aby zacnych przodk�w swych przyk�adem post�puj�c,
w dobrym zdrowiu, z wielk� Uprzejmo�ci Waszej pociech� do Ojczyzny wr�ci�". Jak
wi�c widzimy, kancelaria kr�lewicza u�ywa�a w korespondencji z jednym z
najpowa�niejszych magnat�w pa�stwa stylu znanego z kancelaria kr�lewskiej.
W czerwcu 1611 roku prze�y� kr�lewicz w Wilnie niezwyk�y w Polsce wypadek. Oto,
gdy razem z macoch� uczestniczy� w procesji Bo�ego Cia�a, nieoczekiwanie
innowierca W�och, de Franco, pocz�� przemawia� do t�umu, atakuj�c kult
Sakramentu O�tarza. Potem, wyci�gn�wszy miecz, mia� podobno rzuci� si� na sam
o�tarz, zosta� jednak uj�ty przez obecnych. Mimo obrony Jdcznych na Litwie
innowierc�w, niefortunnego W�ocha skazano na �mier� i wykonano wyrok jeszcze pod
koniec miesi�ca. Wed�ug kronikarza jezuickiego kr�lowa Konstancja by�a g��wn�
instygatork�, naciskaj�c� na rych�e wykonanie egzekucji.
Jakie wra�enie wywar� ten fakt na kr�lewiczu? Chyba nie b�dziemy dalecy od
prawdy, przypuszczaj�c, �e W�adys�aw, kt�ry p�niej mia� by� zwolennikiem
tolerancji, ju� w�wczas nie aprobowa� tego wyroku, tym bardziej �e tak surowego
ukarania innowiercy domaga�a si� nie lubiana przez niego macocha.
Tymczasem po d�ugim obl�eniu zdobyto wreszcie 13 czerwca 1611 roku broniony po
bohatersku Smole�sk. Przypuszczalnie wiadomo�� o tym sukcesie przysz�a do Wilna
jeszcze przed powrotem kr�la, kt�ry 25 lipca odby� uroczysty wjazd do litewskiej
stolicy. Nied�ugo potem uda� si� kr�lewicz razem z ca�ym, dworem do Warszawy,
gdzie mia� si� odby� sejm.
Sejm ten, oczekiwany przez spo�ecze�stwo polskie, zacz�� si� 26 wrze�nia i po
odprawieniu zwyk�ych wst�p-nych uroczysto�ci nowo obrany marsza�ek Jain Swo-
25
szowski mia� 30 wrze�nia przyst�pi� do powitania kr�la. Zanim jednak pos�owie
ruszyli na g�r�, "wniesiono to w ko�o ^poselskie, prosi� JKM��, aby kr�lewicz JM
by� przy naszym witaniu i aby si� przypaitrowa� i przys�uchiwa� wo�no�eiom
naszym, gdy� si� urodzi� w ojczy�nie naszej. I pos�ali�my -- pisze autor
diariusza - po-s�y z po�rodfea siebie prosi� JKM�� o to. Bardzo wdzi�cznie to
KJM�� przyj��... I siedzia� Kr�lewicz JM podle Kr�la JMci po lewej r�ce".7
Fakt zgody szlachty, by kr�lewicz bra� udzia� w obradach sejmu, mia� rzecz
oczywista powa�ne znaczenie. By� to nie tylko dow�d, �e w szlachcie drzema�y
jeszcze tradycje kultu dla dynastii, ale r�wnocze�nie potwierdzenie nie tak
dawnych wypowiedzi polityk�w polskich, �e istotnie szlachta widzia�a w
kr�lewiczu przysz�ego nast�pc� tronu.
Mo�emy �mia�o przypuszcza�, i� W�adys�aw przys�uchiwa� si� i przygl�da� obradom
z du�ym zainteresowaniem. Ju� bowiem w pierwszej fazie sejmowania, w czasie wot
senatorskich, poruszano zasadniczy problem: da�, czy nie da� kr�lewicza do
Moskwy. Stosunkowo du�o by�o wypowiedzi przeciw przyj�ciu korony moskiewskiej.
Krzysztof Kazimierski, biskup kijowski, powo�uj�c si� na liczne wypadki
morderstw w Moskwie, przestrzega� wr�cz, by nie wysy�a� kr�lewicza "na mi�sne
jatki". R�wnie� wybitny stronnik kr�la, biskup p�ocki Marcin Szyszkowski
"kr�lewicza JM nie radzi� tam da�, na tak pod�� prowincj�". Nawet podkanclerzy
Feliks Kryski wypowiada� si� przeciw projektowi. Przy okazji swych przem�wie�
niekt�rzy senatorowie, jak na przyk�ad przebieg�y Zbigniew Ossoli�ski, wyra�ali
swe zadowolenie z tego, �e kr�lewicz bierze udzia� w obradach.
Na pewno jednak nie tylko wota senatorskie, ale r�wnie� debaty w izbie
poselskiej, sam przebieg sejmu, musia�y interesowa� szesnastoletniego
kr�lewicza. Prze-
2 H
ci� zdawa� sobie niew�tpliwie spraw�, �e wcze�niej czy p�niej przyjdzie mu
wsp�pracowa� z tym najwa�niejszym organem rz�dowym Rzeczypospolitej. Nale�y te�
przypuszcza�, i� obrady tego do�� niespokojnego, ha�a�liwego sejmu mog�y, mimo
wszystko, przekona� kr�lewicza o mo�liwo�ci wsp�pracy z sejmem polskim. Czasy,
kiedy gro�ne liberum veto wisia�o jak miecz katowski nad ka�dym sejmem, by�y
jeszcze do�� odleg�e. Szlachta rozumia�a w�wczas, �e sprzeciw zg�oszony w
stosunku do jednej uchwa�y nie powinien za sob� poci�ga� zerwania sejmu, jak to
potem bywa�o. Na sejmie 1611 roku, gdy dosz�o do czytania konstytucji, te
"kt�rym kontradykowano" po prostu kre�lono lub targano, "a kt�rym nie
kontradykowano, te zostawa�y". Ostatecznie "stan�o konstytucji 140, a tak o
godzinie wt�rej w noc, przy �wiecach doko�czywszy sejmu, zgodnie �egnali kr�la,
przyst�puj�c do ca�owania r�ki".
W czasie sejmu i nied�ugo po nim by� kr�lewicz �wiadkiem dw�ch nie byle jakich
uroczysto�ci. Pierwsza z nich - to oddawanie przez ��kiewskiego do r�k
kr�lewskich wi�nia, cara moskiewskiego, Szujskiego. Uroczysto�� odbywa�a si� w
szczelnie wype�nionej sali zamkowej. ��kiewski, kt�remu tak zale�a�o na
doprowadzeniu do porozumienia mi�dzy dwoma narodami s�siednimi, przekazywa� cara
z rodzin� - jak m�wi relacja - ,,nie jako wi�nie, ale jako wz�r szcz�cia
odmiennego, przyk�ady niekt�re przypomniawszy, kt�re by najwi�kszego monarchy
szcz�liwym by� nie pokazuj�, a� po sko�czeniu wszystkich rzeczy na �wiecie".
Drug� uroczysto�ci�, kt�r� kr�lewicz zapewne ogl�da� z okna zamkowego, by� ho�d
elektora brandenburskiego Jana Zygmunta, z�o�ony Zygmuntowi III z racji obj�cia
przez elektora w�adzy w Ksi�stwie Pruskim. Uroczysto�� odby�a si� 16 listopada
1611 roku na Krakowskim Przedmie�ciu przed ko�cio�em bernardyn�w.
27
Pod sam koniec wreszcie tego� roku przyjmowa� kr�lewicz pos��w moskiewskich
przyby�ych do Polski, by przyspieszy� jego przyjazd do Moskwy. Wr�czyli oni
kr�lewiczowi "hramot� od bojar". W imieniu W�adys�awa odpowiada� kanclerz
litewski Lew Sapieha. Ostatecznej odpowiedzi udzielono pos�om dopiero w styczniu
1612 roku, o�wiadczaj�c im, �e kr�l godzi si� na wys�anie kr�lewicza do Rosji.
Z pocz�tkiem 1612 roku przyj�� te� W�adys�aw bawi�cego w Warszawie pos�a kr�la
hiszpa�skiego, Abrahama de Dohna, kt�ry w relacji swej da� interesuj�c�
charakterystyk� kr�lewicza. "Kr�l - pisze - ma dwu syn�w, z kt�rych starszy
W�adys�aw Zygmunt ko�czy 18 rok �ycia. Jest to wielkich nadziei m�odzieniec,
wyposa�ony we wszystkie dary natury, postawny, o wysokim czole, jasnej p�ci,
wielkiego, �askawego i przyst�pnego ducha. W�ada doskonale 4 j�zykami, polskim,
niemieckim, w�oskim i �aci�skim. Poczyni� znaczne post�py w naukach
humanistycznych, teraz przyswaja sobie prawo. �wietny to je�dziec, zapalony
�o�nierz. St�d te� cieszy si� mi�o�ci� Polak�w, a Rosjanie chc� go pozyska�.
M�wi� ze mn� po niemiecku... wydaje si� te�, �e odznacza si� roztropno�ci�
niezwyk�� w tych latach." 8
Zapowied� Zygmunta III o wys�aniu kr�lewicza do Moskwy, nie oznacza�a
naturalnie, przy zwyk�ej jego powolno�ci, i� stanie si� to szybko. Sk�din�d
trudno nie zgodzi� si�, �e sprawa wymaga�a istotnie dojrza�ej rozwagi. W Rosji
bowiem wybuch�o jeszcze w roku 1611 gro�ne powstanie przeciw interwentom.
Wkr�tce stosunkowo nieliczna za�oga polska w Moskwie musia�a si� wycofa� na
Kreml, gdzie z trudem odpiera�a coraz to pot�niejsze ataki przeciwnika. �ywiono
powa�n� obaw�, �e niep�atne oddzia�y opuszcz� sw�j posterunek jeszcze przed
przybyciem odsieczy. Kr�l, zanim si� zdecydowa� na now� wypraw�, zwr�ci� si�
listem okr�nym
28
do senator�w, prosz�c o rad�. Odpowiedzi, wcale niejed-nobrzmi�ce, nap�ywa�y
powoli. Pojawi�y si� g�osy przestrogi, ostrze�enia, a i g�osy aprobuj�ce nie
by�y - jak to s�usznie zauwa�y� Maciszewski - "ani spontaniczne; ani
entuzjastyczne". W dodatku pod koniec kwietnia zachorowa� kr�lewicz powa�nie na
febr�, unieruchamiaj�c� go na czas d�u�szy. Wszystko to razem sprawi�o, �e kr�l,
cho� w pewnych wypadkach umia� si� zdoby� na energi� i po�piech, tym razem
post�powa� opieszale i bez zapa�u.
Wyjazd kr�la ze stolicy z pocz�tkiem lipca 1612 roku nie wygl�da� na wypraw�
wojenn�. "Rem magnam ag-gredimur [podejmujemy si� wielkiej rzeczy] w wielkim
rzeczy niedostatku, nie z, tak� pot�g�, jaka by Panu nale�a�a. Fatis videntur
omnda comimissa [wszystko pozostawiano niejako na pastw� losu]" - pisa� Jakub
Za-dzik, sekretarz wielki koronny, do biskupa warmi�skiego Szymona Rudnickiego.
Nie lepiej wygl�da�a i dalsza podr� kr�lewska. Z Wilna wyruszono dopiero pod
koniec sierpnia, w Or-szy zatrzymano si� dwa tygodnie, by sk�oni� stacjonuj�ce
tam oddzia�y wojskowe do wymarszu na wsch�d, tak �e ostatecznie dopiero 2
pa�dziernika stan�� kr�l z kr�lewiczem w Smole�sku.
Tu znowu trzeba by�o przekonywa� �o�nierzy, by zechcieli, chocia� nie op�aceni,
i�� dalej. Tym razem, jak si� wydaje, sam kr�lewicz zdecydowa� si� na
interwencj�, albowiem "sam osob� sw� stawi� si� do ich ko�a, przemow� do nich
czyni�c, a prosz�c, aby JKMci, jako i jego samego w tem przedsi�wzi�ciu nie
opuszczali, obiecuj�c im zap�at� dostateczn� i kontentacj�". Nieoczekiwane
wyst�pienie kr�lewicza okaza�o si� skuteczne, albowiem �o�nierz "namy�li� si�
i�� z JKMci�". Aby jednak pozyska� �o�nierzy musiano zgodzi� si� na to, i� wezm�
cz�� zas�ugi w towarze od kupc�w smole�skich. By�o to w�a�ciwie r�wnoznaczne ?.
rekwizycj�.
29
"Niebo��ta kupcy wielk� szkod� odnie�li -- pisze Zadzik - gwa�tem si� bowiem do
kram�w dobywano i takim naciskiem przychodzono, �e kupiec obaczy� si� nie m�g�,
kiedy mu wszystko rozszarpano, porzucaj�c re-kognicj�." By zyska� gotowe
pieni�dze, trzeba by�o zorganizowa� zbi�rk� mi�dzy urz�dnikami pa�stwowymi
bawi�cymi przy kr�lu. Sam podkanclerzy Feliks Kr y ski musia� da� tysi�c
kilkaset z�otych.
Napatrzy� si� kr�lewicz w czasie tej kampanii i na wiele innych rzeczy. Pokaza�o
si�, jak niech�tnie idzie wojsko na t� wypraw�, jakie trudno�ci musi pokonywa� w
drodze do Moskwy. Wystarczy powiedzie�, �e odleg�o�� 150 km mi�dzy Smole�skiem a
Wia�m� przebyto w dwa tygodnie, robi�c tym samym zaledwie jakie 10 km dziennie.
W Wia�mie oczekiwa�y przybysz�w nowe, ale coraz gorsze wiadomo�ci ze stolicy, w
kt�rej broni�y si� polskie oddzia�y. G��d panowa� tam nies�ychany. "Nasi
obl�e�cy - pisze Zadzik - trwa� chc�, p�ki tylko mo�no�� niesie, tak jednak ich
g��d �ciska, �e huma-nis vescuntur corporibus [�ywi� si� ludzkimi cia�ami] i te
ju� poczynaj� by� w cenie. Rzecz horrenda i ledwie podobna, i� jednak tot
diversis nuntiis confirmata [potwierdzona przez tylu pos��w], wierzy�
przychodzi." Zadzik pisa� ten list 7 listopada - jak widzimy - jeszcze ufaj�c,
�e za�oga dotrwa do przybycia kr�lewskiego; tymczasem zmo�ona nieludzkim g�odem,
walcz�ca z ogromn� przewag� nieprzyjacielsk�, w�a�nie w tym dniu kapitulowa�a.
Gdy wiadomo�� o kapitulacji Moskwy dotar�a pod koniec listopada do obozu
kr�lewskiego, zrozumiano, �e sprawa jest przegrana. Pr�by nawi�zania rokowa�
sko�czy�y si� niepowodzeniem. Hetman litewski Karol Chodkiewicz pisa� z
pocz�tkiem nast�pnego roku o Rosjanach, ."�e nie jeno ku ojcowi, ale i synowi
alienati [zniech�ceni] we wszystkim b�d�c, ukazali nam drog�, albo raczej po
nauk� wojowania wypchn�li do domu" 9.
30
Istotnie, wojsku nie pozostawa�o nic innego jak w po�owie grudnia rozpocz��
odwr�t do domu. Cofaj�c si�, usi�owano zabezpieczy� zaj�te tereny przed
Rosjanami. Przy okazji nie brak�o w najwy�szym stopniu nierozs�dnych krok�w. Nie
wiadomo, za czyj� rad�, spalono Mo�aijsk, a ludno��, podejrzewan� o kontakty z
nieprzyjacielem, wyci�to. "Obawia� si�, by�my za to niewinnej krwi e rozlanie
pomsty jakiej od Pana Boga nie odnie�li" - zauwa�y� w zwi�zku z tym Zadzik.
Z pocz�tkiem roku 1613 kr�l z kr�lewiczem byli ju� w Wilnie. Tak wi�c pierwsza
wojenna impreza W�adys�awa zako�czy�a si� sromotnym niepowodzeniem. W dalekim
Krakowie przemawiaj�cy na Nowy Rok kaznodzieja, Fabian Birkowski, zwraca� si� do
kr�lewicza: "Zamkniona przed tob� stolica, Ojczyzny naszej oczekiwanie,
Najja�niejszy kr�lewiczu; ale niechaj si� nie trwo�y serce twoje: tak bywa�o
zaw�dy, i� wielk� s�aw� uprzedza�y wielkie trudy i roboty." S�dz�, �e
niezale�nie od uwag Birkowskiego i sam W�adys�aw pociesza� si� w ten spos�b,
wierz�c z ca�� ufno�ci� m�odo�ci, i� jednak kiedy� Moskwa dostanie si� w jego
r�ce.
Zaraz po wyprawie kr�lewicz usun�� si� w cie�. W kraju szala� skonfederowany,
niep�atny �o�nierz. Nad zlikwidowaniem tej plagi radzi�y kolejno a� dwa sejmy w
roku 1613. Z Moskw� na przemiany prowadzono boje lub rokowania pokojowe, podczas
kt�rych pada�o od czasu do czasu imi� kr�lewicza, jednak on sam - jak si� zdaje
- nie bra� w nich udzia�u. G�ucho te� o W�adys�awie w korespondencji
wa�niejszych polityk�w tych lal. Kr�tki list kr�lewicza z jesieni tego� roku do
Wawrzy�ca Gembickiego nie pozwala nam ustali�, czym si� w�wczas zajmowa�.
Dopiero w grudniu 1613 roku zasiad� kr�lewicz w czasie drugiego sejmu przy boku
kr�la w izbie senatorskiej, przy czym wszak�e - jak notuje sprawozdawca - tylko
jeden pose� zbli�y� si� do W�adys�awa, by uca�owa� jego prawic�; inni
31
ograniczyli si� do uk�onu.10 Z listu Zadzika z nast�pnego roku dowiadujemy si�
te�, �e szlachta mia�a za z�e kr�lewiczowi takie trzymanie si� na uboczu. "�e w
tych leciech intra privates parietes [w domowych �cianach] przy fraucymerze
delitescit [chowa si�]." Wzgl�d te� chyba na opini� szlachty sprawi�, i�
jednostki bliskie dworowi pomy�la�y o zaktywizowaniu kr�lewicza.
Rok 1614 by� znowu ci�ki dla Rzeczypospolitej. Wprawdzie uda�o si� uspokoi�
�o�nierzy, p�ac�c im zaleg�y �o�d, zagrozi� jednak Polsce powa�ny najazd
tatarski. "Car perekopski z wielkim wojskiem pod Bia-�ogrodem, 5 mil tylko od
w�o�ci koronnych, nie inszym umys�em stan��, jeno, aby z tak bliskiego miejsca w
pa�stwa nasze poszed�" - pisa� kr�l do szlachty koronnej. W celu zapobie�enia
temu niebezpiecze�stwu zwo�a� Zygmunt konwokaoj� senator�w do stolicy, aby
om�wi� sposoby obrony pa�stwa. ��kiewski, zdaj�c sobie spraw� ze s�abo�ci si�
czuwaj�cych na kresach, prosi� jeszcze wcze�niej kr�la, by zgodzi� si� wys�a� na
kresy po�udniowe W�adys�awa, "tego b�d�c rozumienia, �eby wi�cej ludzi garn�o
si�. do kr�lewicza". S�dz�, i� ta propozycja hetmana by�a z jednej strony
podyktowana trosk� o to, by mimo wiszystko wci�gn�� syna kr�lewskiego do spraw
pa�stwowych, z drugiej wszelako �wiadczy�a chyba o sympatii, jak� ju� w�wczas
cieszy� si� W�adys�aw w szerokich ko�ach szlacheckich, skoro ��kiewski
przypuszcza�, �e jego przybycie do obozu �ci�gnie tu wi�cej wolontariuszy.
Konwokacja senatorska po�wi�cona obronie kres�w wschodnich odby�a si� z
pocz�tkiem lipca w Warszawie i trwa�a par� dni. Senatorzy, powiadomieni o
projekcie hetmana, na og� poparli go gor�co, przewiduj�c, �e nie tylko dzi�ki
temu wi�cej ludzi przyb�dzie do obozu, ale r�wnie� "znios� si� osob� jego te
simultates [rywalizacje], kt�re tam [s�] mi�dzy panem hetmanem a niekt�rymi
ukrainnymi pani�ty". Specjalnie silnie opo-
32
5. Anna Jagiellonka; koniec wieku XVI
6. Stanis�aw ��kiewski.
Litografia H. Aschen-
brennera wg rysunku
W. Gersona
7. W�adys�aw IV w wieku m�odzie�czym
_
wiedzia� si� za projektem wojewoda pozna�ski, powszechnie szanowany Jan
Ostror�g. Popar� go listownie nieobecny prymas, obiecuj�c w tym. wypadku wspom�c
kr�lewicza wojskiem i pieni�dzmi. Wed�ug Zadzika "wszystkich pan�w senator�w to
zdanie by�o". Tymczasem nieoczekiwanie kr�l, konkluduj�c narady na ko�cu
posiedzenia, ku podziwieniu zgromadzonych "jednej wzmianki o ruszeniu kr�lewicza
JMci nie uczyni�". n Co by�o powodem tej opozycji kr�lewskiej, nie wiemy. Wszak
W�adys�aw liozy� w�wczas 19 lat i naprawd� nic nie sta�o na przeszkodzie, aby
pocz�� si� zas�ugiwa� ojczy�nie. By�a� to obawa Zygmunta, by kr�lewicz nie
zyska� sobie zbytniej sympaitii szlachty, sympatii, kt�ra by zaoieni�a
stanowisko kr�la? Zadzik przypuszcza�, �e w li�cie prymasa dos�ucha� si� Zygmunt
krytyki dotychczasowe