6559
Szczegóły |
Tytuł |
6559 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
6559 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 6559 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
6559 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Melvin Burgess
�pun
(Junk)
Prze�o�y� Tomasz Lewandowski
Copyright � 1996 by Melvin Burgess
Copyright � for the Polish edition
Po�wi�cam Gilly
Akcja powie�ci osadzona jest w realiach pierwszej po�owy lat osiemdziesi�tych, czyli w okresie, kiedy sam mieszka�em w Bristolu. Wszystkie g��wne wypadki wydarzy�y si�, wydarzaj� i niew�tpliwie jeszcze b�d� si� wydarza�. By�em �wiadkiem wielu z nich, a jeszcze wi�cej zdarze� znam ze s�yszenia. A co do postaci... niekt�re s� czystym zmy�leniem, inne � fabularn� wersj� los�w prawdziwych ludzi, a jeszcze inne stanowi� fikcj� zawieraj�c� okruchy rzeczywistych historii. Portretem we w�a�ciwym znaczeniu tego s�owa jest tylko posta� Richarda, jednego z najdziwniejszych i najsympatyczniejszych ludzi, jakich zna�em. Teraz znalaz� si� ju� poza wszelk� pochwa�� i pot�pieniem, niech B�g ma go w swej opiece. Zgin�� w wypadku drogowym kilka lat temu.
Ta ksi��ka nie jest dokumentem ani nawet literatur� faktu. A jednak zawiera wy��cznie prawd�. Co do s�owa.
Rozdzia� 1
Ch�opak i dziewczyna sp�dzali noc na tylnym siedzeniu terenowego volvo. Samoch�d sta� w gara�u. By�o zupe�nie ciemno.
� Jestem g�odna � poskar�y�a si� dziewczyna.
Ch�opak zapali� latark� i si�gn�� do plecaka.
� Pozosta�o jedno jab�ko.
� E, nie. Mo�e jakie� chipsy?
� Nie mam.
Gemma westchn�a i opad�a na oparcie. Przykry�a si� kocem.
� Zimno � powiedzia�a.
� Barry nied�ugo wr�ci � odpar� Sm�ka. Z niepokojem przygl�da� si� jej w �wietle latarki. � �a�ujesz, �e przysz�a�? � zapyta�.
Gemma podnios�a oczy i u�miechn�a si�.
� Nie.
Sm�ka przysun�� si� bli�ej. Gemma pog�aska�a go po g�owie.
� Lepiej oszcz�dzajmy baterie � odezwa�a si� po chwili. Zgasi� latark�. W jednej chwili zapanowa�a taka ciemno��, �e trudno by�o dojrze� w�asn� d�o�. Zamkni�ci w ma�ym, wilgotnym, betonowym pomieszczeniu, przesyconym zapachem oleju i benzyny, rozmawiali dalej, tul�c si� w ciemno�ciach.
� Wyjed� ze mn� � poprosi� Sm�ka.
� Co? � by�a zdezorientowana i zaskoczona. Co� takiego nigdy by nie przysz�o jej do g�owy...
Czu� jej spojrzenie, chocia� by�o zbyt ciemno, �eby cokolwiek zobaczy�. Sm�ka zaczerwieni� si� po uszy.
� Zwariowa�e� � powiedzia�a.
� Dlaczego?
� Przed czym mam ucieka�?
� Zrozumiesz, kiedy wr�cisz do domu...
Roze�mieli si�. Tydzie� wcze�niej Gemma otrzyma�a surowy zakaz widywania si� ze Sm�k�. Jej rodzice nie mieli poj�cia, gdzie jest tej nocy, ale doskonale wiedzieli z kim.
� Co� by si� dzia�o � odezwa� si� Sm�ka po d�u�szej chwili. � Ci�gle narzekasz na nud�.
� To prawda.
Gemma nie zna�a nikogo, kto by nudzi� si� bardziej ni� ona. Czasem podczas lekcji dostawa�a od tego zawrot�w g�owy, jakby zaraz mia�a zemdle�, je�li to si� nie sko�czy. By�a gotowa zrobi� cokolwiek, �eby tylko poczu�, �e �yje. Chocia�...
� A co ze szko�� i ca�� reszt�...
� Zawsze mo�esz wr�ci� do szko�y.
� Zawsze mog� uciec.
Gemma mo�e by chcia�a wyjecha�. Na pewno chcia�a. Ale... W jakim celu? Nie kocha�a Sm�ki, lubi�a go tylko. Jej rodzice, a zw�aszcza ojciec, byli absolutnie okropni, ale nikt jej nie bi�. Przynajmniej na razie.
Czy nuda to wystarczaj�cy pow�d do ucieczki z domu, kiedy si� ma czterna�cie lat?
� Chyba nie, Sm�ko � stwierdzi�a.
Le�a� nieruchomo z g�ow� na jej kolanach. Wiedzia�a, co czu� w tej chwili. Tyle razy czyta�a to z jego twarzy. Sm�ka mia� serce wypisane na twarzy...
Gemma pochyli�a si� nad nim.
� Przepraszam � szepn�a.
Sm�ka mia� pow�d. Mn�stwo powod�w. Te naj�wie�sze te� by�y wypisane na jego twarzy. Napuchni�ta g�rna warga wygl�da�a jak wielka �liwka. Lewe oko otoczone by�o czarno�niebiesko���to�czerwon� obw�dk�. Gemma musia�a uwa�a�, �eby g�askaniem nie zada� mu b�lu.
Od drzwi za nimi dobieg� jaki� ha�as. Sm�ka i Gemma ukryli si� za siedzeniem.
� To tylko ja...
� Cholera... ma�o nie wykorkowa�am przez ciebie � sykn�a w�ciekle Gemma.
� Przepraszam. No, zapal latark�, �ebym widzia�, dok�d id�...
Sm�ka skierowa� �wiat�o na pulchnego blondyna d�wigaj�cego plastikow� torb�. Ten wyszczerzy� z�by w u�miechu.
� Chyba powinni�my mie� um�wiony spos�b pukania albo co� w tym rodzaju � powiedzia�. � Bierzcie... � poda� im torb�.
Gemma zerkn�a do �rodka.
� To tylko bu�ki i ser. Zauwa�yliby, gdybym zabra� co� innego � usprawiedliwi� si� Barry.
� Nie wzi��e� mas�a? � j�kn�a.
� Nie, ale mam keczup... � Barry wyci�gn�� s�oik z kieszeni p�aszcza.
� Branston. Fantastycznie! � Gemma zacz�a rwa� bu�ki i ser. Barry zapomnia� no�a. Musia�a rozsmarowywa� keczup palcem.
Barry przygl�da� si� twarzy Sm�ki w �wietle latarki.
� Jezu Chryste! Tym razem naprawd� ci do�o�y�, co?
� Wygl�da jak zepsute jab�ko � o�wiadczy�a Gemma. � A� si� je�� odechciewa...
Roze�mieli si�.
� A w�a�nie! Chyba nie zapalali�cie �wiat�a, co? � zaniepokoi� si� Barry. � Bo...
� M�wili�my, �e tego nie zrobimy.
� Tak? � przerwa�a mu Gemma.
� ... bo mogliby co� zauwa�y� przez szpary w drzwiach.
� Powiedzia�am ci...
� No dobra, dobra.
Gemma wpakowa�a sobie do ust ociekaj�c� keczupem bu�k�.
� Chcesz? � wymamrota�a.
� Tak, prosz�... � u�miechn�� si�.
Nast�pi�a chwila przerwy, podczas kt�rej Gemma wsun�a p� nast�pnej bu�ki.
� Kiedy zamierzasz to zrobi�? � spyta� Barry.
� Jutro � odpar� Sm�ka.
� Masz wszystko?
Ch�opak przechyli� si� przez oparcie przedniego fotela i poklepa� plecak. Nie by� zbyt wypchany.
Barry kiwn�� g�ow�. Przez chwil� obserwowa� jedz�cego Sm�k�, zanim wyrzuci� z siebie:
� A twoja mama?
Wydawa�o si�, �e te s�owa sprawi�y Sm�ce b�l. W oczach Gemmy wida� by�o gniew.
� Jego matce nic si� nie stanie. Pewnie sama spakuje manatki, kiedy tylko Sm�ka odejdzie. W ko�cu siedzi w tym wy��cznie ze wzgl�du na niego. Powtarza�a to tysi�ce razy, zgadza si�?
Sm�ka sm�tnie kiwn�� g�ow�, jak zbola�y ��w. Gemma obrzuci�a Barry�ego z�ym spojrzeniem.
� Zamknij si�! � warkn�a.
� Jasne � gorliwie przytakn�� Barry. � To najlepsze, co mo�esz dla niej zrobi�. Zmyj si�. Wtedy nic jej nie b�dzie trzyma�o przy tym starym sukinsynie.
� W�a�nie na to licz� � odpar� Sm�ka.
P�niej w gara�u zrobi�o si� bardzo zimno. Gemma i Sm�ka przytulili si� do siebie, owini�ci kocami. Poca�owali si�. Gemma nie przeszkadza�a mu, kiedy jego d�o� wsun�a si� pod jej bluzk�, ale gdy poczu�a, jak ze�lizguje si� w kierunku brzucha, lekko trzepn�a go po r�ce.
� Niegrzeczny � powiedzia�a.
� Dlaczego? � zapyta� zaskoczony.
� Nie tutaj...
Nie chodzi�o jej o miejsce, kt�rego dotyka�. Lecz niepokoi�a si�, jak sp�dz� razem t� noc...
� Po prostu nie chc�, �eby� si� posun�� dalej.
� Mo�e po tej nocy nigdy mnie nie zobaczysz � odpar� chytrze Sm�ka.
Gemma potrz�sn�a g�ow�.
� Ale nie b�dzie niczego wi�cej.
� W porz�dku.
Rozdzia� 2
Gemma
Moi rodzice s� niekompetentni. Nie znaj� si� na tym. Wydaje im si�, �e by� rodzicem to tak samo, jak by� na przyk�ad in�ynierem � robisz to i to, a na ko�cu otrzymujesz taki a nie inny rezultat.
Rodzice powinni zalicza� jakie� kursy, zanim dopu�ci si� ich do rozmna�ania.
Tamtej nocy w gara�u nic nie zrobili�my. Cho� w�a�ciwie... chcia�am si� z nim kocha�. To by�oby mi�e po�egnanie, w ka�dym razie na pewno dla biednego Sm�ki. Chc� przez to powiedzie�, �e gdybym robi�a to wcze�niej, to taki spos�b po�egnania by�by bardzo sympatyczny, ale nie mam pewno�ci, czy ten pierwszy raz jest dobry na do widzenia. Mimo wszystko mog�am to uczyni� � dla siebie albo dla niego. Je�li nie uczyni�am, to �adne z nas na tym nie skorzysta�o.
Nie zrobi�am tego jedynie ze wzgl�du na rodzic�w. Chcia�am m�c im powiedzie�: S�uchajcie... to tylko m�j ch�opak. Naprawd� jest w powa�nych tarapatach. By� roztrz�siony, upokorzony, po raz kt�ry� tam pobity przez w�asnego ojca. Uciek� z domu, a ja sp�dzi�am z nim noc, bo potrzebowa� czyjego� towarzystwa.
I chyba jest we mnie zakochany.
Nie by�o jednak mowy o seksie. Nigdy tego nie robili�my. Chodzi�o wy��cznie o to, �eby by� razem.
To chyba ludzka rzecz, no nie?
�a�uj� jedynie tego, �e postawi�am mojego tat� na pierwszym miejscu przed Sm�k�. Nie pope�ni� tego samego b��du po raz drugi.
Kiedy nast�pnego dnia wr�ci�am do domu, rozp�ta�o si� piek�o.
Tato miota� si� po pokoju.
� Wszystko musi mie� swoje granice... Musz� istnie� jakie� zasady!
Mama siedzia�a na kraw�dzi krzes�a, zaciskaj�c usta, �eby nie p�aka�.
� Wszyscy musimy przestrzega� pewnych regu�, Gemmo. Je�li czego� ci zakazuj�, to mam prawo oczekiwa� pos�usze�stwa...
Pr�bowa�am u�miechn�� si� do mamy, ale patrzy�a w innym kierunku.
Nast�pnie wyg�osi� mow� o prawdziwym skarbie. Tylko pos�uchaj:
� Reputacja jest najwi�kszym skarbem dziewczyny... Epoka kamienna!
� A matura? � zapyta�am. � A umiej�tno�� zrobienia sobie makija�u?
Mama usi�owa�a sprowadzi� rozmow� do konkret�w.
� Kochanie, jeste� jeszcze zbyt m�oda... � zacz�a.
� Ona ma si� uczy�!
� No i co z tym zrobimy, Gemmo? Ojciec ma racj�, musz� obowi�zywa� jakie� zasady. Chyba to rozumiesz?
� Gdzie jest David? � spyta� ojciec.
Chodzi�o mu o Sm�k�. Ochrzci�am go tym imieniem, bo ci�gle robi� mi wym�wki z powodu papieros�w. �B�dziesz mia�a p�uca pe�ne smo�y� � mawia�.
� Zadzwo� do jego domu i zapytaj � odpar�am.
� Telefonowa�em. Nie wr�ci� do domu. Jego ojciec obieca� mi, �e kiedy si� pojawi, to dostanie, na co zas�u�y�.
Ju� mia�am odpowiedzie�, �e b�dzie musia� d�ugo poczeka�, ale ugryz�am si� w j�zyk.
� Ju� dosta� � oznajmi�am. � Przedwczoraj zn�w go pobito.
Tato �achn�� si�.
� Chcesz powiedzie�, �e wda� si� w b�jk�.
Ojciec Sm�ki by� nauczycielem w szkole �redniej. Na tym przyk�adzie wida�, jak pracuje m�zg mojego taty. Nauczyciel = dobry. Z�e stosunki ze Sm�k� = wina Sm�ki.
� On pije � odpar�am. � Przejd� si� kiedy� do niego i pow�chaj. To zapewne wz�r, kt�ry my, m�odzi, powinni�my na�ladowa�.
� Nie pr�buj by� taka rezolutna!
� Pos�uchaj... Sm�ka by� wytr�cony z r�wnowagi. Chcia� tylko, �eby kto� z nim zosta�. Ale nie by�o �adnego seksu. S�owo honoru. Wystarczy?
Nast�pi� moment ciszy. Tato mia�d�y� mnie wzrokiem. Wida� by�o wzbieraj�c� w nim furi�. Jak gdyby przejaw mojej odpowiedzialno�ci za w�asne czyny zagrozi� jego autorytetowi.
� K�amiesz � wyrzuci� z siebie po chwili.
Zapad�o lodowate milczenie. Mama by�a w�ciek�a; tak mi si� przynajmniej zdawa�o. Patrzy�a na niego. To znaczy, nie wiem, czy mi uwierzy�a, ale chcia�a uwierzy�. Nie mam poj�cia, co on my�la�. Chyba po prostu chcia� mnie zrani�.
I zrobi� to skutecznie. Lecz ja nie chcia�am da� mu satysfakcji. Powiedzia�am tylko: �Ja tak samo wierz� ka�demu twojemu s�owu�, czy co� takiego, i skierowa�am si� ku drzwiom. Oczywi�cie to mu nie wystarczy�o. �ci�gn�� mnie z powrotem i zacz�� od nowa, ale ja mia�am dosy�. I tak przegra�am.
� Niech ci� szlag trafi! � wrzasn�am i wybieg�am.
Zamkn�am si� w swoim pokoju i spr�bowa�am broni� utraconych pozycji za pomoc� muzyki.
A KIEDY ZN�W ZOBACZY CI� O �WICIE, ZAPYTA: C�RKO, CO TY ROBISZ ZE SWYM �YCIEM? OCH, TATO, JESTE� PIERWSZY, PRZECIE� WIESZ, KA�DA DZIEWCZYNA JEDNAK LUBI BAWI� SI�. KA�DA DZIEWCZYNA JEDNAK LUBI BAWI� SI�. TO WSZYSTKO, CZEGO CHCEEEEE.
Odtwarza�am to w k�ko, ale podejrzewam, �e bez wp�ywu na tat�. On nigdy nie ws�uchuje si� w s�owa piosenek.
R�nica mi�dzy ojcem Sm�ki a moim polega na tym, �e ten pierwszy jest w zasadzie rozs�dnym facetem, kt�ry od czasu do czasu zapomina o rozs�dku i nie ma wtedy �adnych hamulc�w. M�j tato natomiast jest w zasadzie pozbawionym rozs�dku facetem, kt�ry nigdy nie zapomina, �e wypada udawa� rozs�dnego.
Przyszed� p�niej z przeprosinami. Przez chwil� nawet my�la�am, �e ca�� spraw� da si� za�atwi� po przyjacielsku. Powinnam by�a przewidzie� rozw�j wypadk�w, kiedy zacz�� m�wi�, �e sta� go na przyznanie si� do b��du. Teraz przypad�a kolej na mnie.
C�, nie zrobi�am nic z�ego. By�abym zimn� suk�, gdybym nie dotrzyma�a Sm�ce towarzystwa w ostatnim dniu jego pobytu w Min�y. Zaczyna�am my�le�, �e moim jedynym b��dem by�a odmowa kochania si� z nim. Wiem jednak, kiedy si� odzywa�, a kiedy trzyma� j�zyk za z�bami. Post�powanie z tat� jest w gruncie rzeczy do�� �atwe. Problem w tym, �e czasami tak mnie wkurza, �e nie potrafi� opanowa� emocji.
Tym razem postanowi�am by� s�odziutka jak mi�d. Przeprosi�am, pochlipa�am, zarzuci�am mu r�ce na szyj� i poca�owa�am go.
� W dalszym ci�gu jeste� pierwszy w moim �yciu, tato � zapewni�am. A on zrobi� si� czerwony jak burak. Mia�am go w gar�ci.
Wtedy do pokoju wpad�a mama, niczym jaka� posta� z pantomimy.
� Ju� si� pogodzili�cie? � zapyta�a, jakby o niczym niemia�a poj�cia.
Ca�y czas musia�a czai� si� za drzwiami, czekaj�c na swoje wej�cie. Nienawidz�, kiedy kto� mn� manipuluje.
� Ach, tak � odpar� tato. � Eee... w�a�nie zastanawiali�my si�, co mamy dalej robi�. Prawda, Gemmo?
W takich chwilach tato czuje si� nale��cym do sp�ki. Natomiast mama napuszcza go, �ebym ta�czy�a do jej muzyki. �atwo jest rozbroi� stare je�li byli�my sam na sam, ale gdy mama wy�oni�a si� zza w�g�a...
Wynik�o z tego, co nast�puje:
�adnych wyj�� w tygodniu. Co wiecz�r sprawdzanie pracy domowej. Zawieszenie przywilej�w. (Jakich przywilej�w? Oddychania? Korzystania z �azienki?). Kontakty ze Sm�k� � zakazane. Kontakty z przyjaci�mi Sm�ki (okre�lanymi jako �podejrzane typy w��cz�ce si� po pla�y�) � zakazane. W pi�tek i sobot� powr�t do domu o dziewi�tej.
� Och, b�agam, chocia� p� do dziesi�tej?
� Je�li obiecasz, �e b�dzie to co do minuty p� do dziesi�tej, to zgoda � odpar�a mama.
A ja stara�am si�, �eby to zabrzmia�o ironicznie.
� I koniec z prac�.
Oczekiwa�am tego. To w�a�nie ta praca by�a jakoby przyczyn� mojego upadku.
Pr�bowa�am zachowa� spok�j. Powstrzyma�am si� od ironii. Nie zamierza�am nawet si� sprzecza�. By�am jednak blada z w�ciek�o�ci. Tak samo jak mama. Widzia�am, �e tato czuje si� troch� nieswojo, jak gdyby wszystko zasz�o za daleko. Lecz mama ju� podj�a decyzj�.
Otworzy�am usta, �eby powiedzie� co� m�drego, ale wydosta� si� z nich tylko nieartyku�owany be�kot.
� Tylko dop�ty, dop�ki nie wr�cisz na w�a�ciw� drog� � doda�a mama, wstaj�c i wyg�adzaj�c fa�dy sp�dnicy.
� Wy po prostu my�licie, �e nie mo�na mi ufa�, a ja zrobi�am wszystko, co mog�am, �eby nie... �eby nie... �eby... uuuu�uuuu.
� W og�le nie powinnam by�a zaczyna�. Nigdy nie udaje mi si� doko�czy� zdania. Rozrycza�am si�. Wybieg�am z pokoju... nie mia�am dok�d p�j��, poniewa� oni siedzieli na moim ��ku.
� Gemma! � krzykn�� za mn� tato.
� Zostaw j�... � odezwa�a si� mama.
Zbieg�am na d� z pr�dko�ci� stu mil na godzin�. Ukry�am si� w kuchni, dysz�c ci�ko.
Potem mama i tato zeszli za mn�, a ja pobieg�am z powrotem i zamkn�am si� w swoim pokoju.
� Sukinsyny, sukinsyny, SUKINSYNY! � wrzeszcza�am.
Wok� panowa�o wyrozumia�e milczenie.
Niebawem uspokoi�am si� i postanowi�am rozegra� wszystko na zimno. �ywi�am nadziej�, �e sprawy jako� same si� u�o��. Nie wychodzi�am przez ca�y tydzie�... I co z tego? Sm�ki ju� nie by�o, czy� nie? Reszta paczki wa��sa�a si� po pla�y, ale przez par� dni mog�am si� bez tego oby�. A jednak w weekend posz�am do pracy. Nie zamierza�am tego odpu�ci�.
Mia�am lekk� i przyjemn� prac�. Polega�o to na podawaniu herbaty turystom. Tak naprawd�, patrz�c wstecz, nie nazwa�abym jej lekk� ani przyjemn�. Raczej kator�nicz�. I tylko w takim zadupiu jak Minely�on�Sea podawanie herbaty mo�na uwa�a� za co� podniecaj�cego. Ale ja uwa�a�am, �e to sam mi�d. Zreszt� rzeczywi�cie mia�am z tego jakie� pieni�dze.
Nikt mi nie powiedzia� ani s�owa. Pozwolili mi zmy� si� z domu, nie pytaj�c nawet, dok�d id�.
Kiedy wreszcie dotar�am do herbaciarni U ciotki Joan, zasta�am tam jak�� dziewczyn�, nakrywaj�c� stoliki przy oknie. Z zaplecza wysz�a ciotka Joan i...
� Och... to ty, Gemmo?... Co za niespodzianka.
� Pracuj� tutaj � pozwoli�am sobie przypomnie�. Ciotka Joan spojrza�a na mnie sponad okular�w. Nie jest moj� ciotk�... o ile wiem, nie jest niczyj� ciotk�. Sama si� tak nazwa�a w zwi�zku z szyldem swojej herbaciarni.
� S�ysza�am, �e ostatnio by�a� troch� niegrzeczna, Gemmo � powiedzia�a uprzejmie.
Odpar�am co� w sensie: tak? No i co z tego? Co to ma wsp�lnego z ni�? Dop�ki nie wsadzam j�zyka w gard�o mojego ch�opaka na oczach klient�w zajadaj�cych ciasteczka...
� Tw�j ojciec rozmawia� ze mn� � mrukn�a, patrz�c na mnie z rezerw�.
Nie odzywa�am si�. Po prostu czeka�am.
� Obawiam si�, �e nie b�dziesz mog�a ju� tu pracowa�...
� Zabrak�o jej nawet tej odrobiny przyzwoito�ci, �eby udawa� zak�opotanie.
� Czy musz� jeszcze co� dodawa�? Czy musz� m�wi�, jak by�am w�ciek�a? Ten stary sukinsyn jednym telefonem odebra� mi moj� prac�.
� Nie musia� tego robi�.
� Nie mia� prawa!
� A je�li chodzi o ni�, t� star� hipokrytk�, to co ona sobie my�li? Ze niby czym jest?
� Od kiedy jest pani inspektorem obyczaj�wki? � zapyta�am.
� Zb�dna uszczypliwo�� � uci�a. � Przykro mi, ale nie mog� na w�asn� odpowiedzialno�� zatrudnia� nikogo wbrew �yczeniom rodzic�w. � Po tych s�owach zakr�ci�a si� na pi�cie i podrepta�a z powrotem.
Odwr�ci�am si�, patrz�c na dziewczyn�, kt�ra gwa�townie poczerwienia�a i pr�bowa�a si� ukry� za stosem talerzyk�w. Pewnie my�la�a, �e czekaj�c na wrz�tek w kuchni oddawa�am si� orgiom.
Czu�am si� wprost niewiarygodnie upokorzona.
� Niech mnie szlag, je�li chcia�abym pracowa� w lokalu, gdzie konfitura z truskawek zalatuje RYB�! � wrzasn�am co si� w p�ucach i wybieg�am jak burza z herbaciarni.
To musia�o jej dopiec. Kiedy�, wida� �le oceniwszy mnie jako osob� zaufan�, zdradzi�a si�, �e sma�y swoje domowe konfitury w tym samym rondlu, w kt�rym gotuje jedzenie dla kota. Ca�e Minely powinno si� o tym dowiedzie�, nim zapadnie noc.
Sz�am brzegiem pla�y i p�aka�am, p�aka�am, wpada�am w furi� i zn�w p�aka�am. Moje dotychczasowe �ycie leg�o w gruzach. A jednocze�nie ta stara torba, cioteczka Joan, mog�a cieszy� si� ka�d� chwil�.
W�r�d miejscowych sklepikarzy panowa� mit, �e wszystkim k�opotom winne s� tutejsze dzieciaki. Je�li kto� zgi�� anten� samochodow� albo na pla�y wywr�ci� kosz na �mieci, zbierali si� wszyscy jak stado wron i ponuro rozprawiali o �dzisiejszej m�odzie�y�, o braku dyscypliny i o tym, jak m�odzi dewastuj� Minely. Oczywi�cie z zadowoleniem witali przyjezdnych �obuz�w w dowolnej liczbie. Tamci mogli gania� po ca�ym mie�cie rzygaj�c, wrzeszcz�c i kopi�c kosze, a uchodzili za pe�nych energii m�odzie�c�w.
Z punktu widzenia w�a�ciciela jakiegokolwiek interesu, w zasadzie ka�dy, kto ma pi�taka w kieszeni, jest Matk� Teres� z Kalkuty.
Tury�ci stanowili g��wne �r�d�o dochod�w Minely. Gdyby to zale�a�o od sklepikarzy, ca�e miasto powinno si� zamyka� na zim�, a mieszka�c�w wysy�a� do Scarborough, na Syberi� czy gdzie� indziej. Ale to odr�bna historia.
Cho� by�am w�ciek�a na ciotuni� Joan, moje uczucia w stosunku do niej by�y niczym ciep�y wiosenny poranek w por�wnaniu z przenikaj�c� do g��bi duszy nienawi�ci� do moich ukochanych rodzic�w.
Tamtego dnia nie wr�ci�am do domu. W prote�cie sp�dzi�am poza domem ca�y weekend.
Riposta: zakaz wychodzenia z domu r�wnie� w weekendy.
Moja nast�pna sztuczka polega�a na nie wracaniu do domu a� do dziesi�tej wieczorem w dni powszednie. Dyscyplinuj�c mnie, nie mogli mi przecie� zabroni� wychodzenia do szko�y. Za�atwili to w taki spos�b, �e tato odwozi� mnie po lekcjach. M�j Bo�e! Przecie� wszyscy wiedzieli, o co chodzi. On wr�cz wkracza� do klasy, �eby mnie odebra�! My�la�am, �e umr� ze wstydu.
Sprawy zacz�y wymyka� si� spod czyjejkolwiek kontroli. Widzia�am, �e mam� zaczynaj� ogarnia� w�tpliwo�ci, ale tato zd��y� si� ju� nabuzowa� na dobre. Kt�rego� wieczoru s�ysza�am ich k��tni�. Cieszy�am si�, �e mama pr�buje go pow�ci�gn��, w tym czasie jednak ka�de ust�pstwo mog�oby nadw�tli� jego autorytet. Pewnie �atwiej by�oby powstrzyma� papie�a od b�ogos�awienia dzieci. Naturalnie mama nie mia�a nawet punktu zaczepienia, bo w ko�cu sama to rozp�ta�a.
Moja mama jest w tej rodzinie filozofem.
� Mamy w sobie pod dostatkiem mi�o�ci, Gemmo � t�umaczy�a. � Mamy pod dostatkiem wielkoduszno�ci. Jeste�my gotowi do kompromisu. Wcale nie lubi� traktowa� ci�, jakby� by�a ma�ym dzieckiem. Musisz nam tylko udowodni�, �e potrafisz przestrzega� kilku prostych zasad, i natychmiast mo�emy powr�ci� do normalnego, rodzinnego �ycia. Znajdziesz now� prac� i b�dzie ci wolno zostawa� w weekendy poza domem. Musimy jedynie zobaczy� troch� odpowiedzialno�ci z twojej strony. To wszystko, czego ��damy.
Moim rodzicom nale�a�a si� porz�dna lekcja.
Nie musisz mi nic m�wi�. Sam mia�e� potworne konflikty z rodzicami. �ycie jest odra�aj�ce. My�lisz sobie, dlaczego mia�bym to znosi�? No w�a�nie, dlaczego? Mo�e rzeczywi�cie odej��? To proste, to nic nie kosztuje. I wspaniale upraszcza wszystko.
Tylko �e tak naprawd� to wcale nie jest �atwe, mam racj�? To znaczy, mo�e by� �atwe albo trudne. Tylko kto to ma wiedzie� zawczasu? Jest si� tylko dzieciakiem, wszystkiego trzeba si� dopiero uczy�. Niestety nie mo�na wej�� do ksi�garni i poprosi� o odpowiedni podr�cznik.
No c�, prosz� bardzo � na to w�a�nie czeka�e�.
GEMMA BROGAN
PRAKTYCZNY PODR�CZNIK UCIECZKI Z DOMU
Przewodnik krok po kroku dla nieuleczalnych malkontent�w
Czego potrzebujesz: ubrania � we�niany sweter, ciep�a bielizna, du�o ciep�ych rzeczy. Du�o bielizny i r�nych rzeczy osobistych. Nieprzemakalny p�aszcz. �piw�r. O��wek i papier. Pieni�dze. Karta kredytowa twojego ojca z numerem PIN.
Spryt. Przyda ci si�.
Przemy�l wszystko. Co zrobi� twoi rodzice? Oczywi�cie spr�buj� �ci�gn�� ci� z powrotem. B�dzie policja. B�dzie �och Bo�e, uprowadzono moj� c�reczk�. B�dzie: �mo�e jest teraz w r�kach jakiego� strasznego zbocze�ca, mo�e W TEJ W�A�NIE SEKUNDZIE �mieciarka wyrzuca jej zw�oki na wysypisko�. Nigdy nie przyjdzie im do g�owy, �e ma�ej Lucindzie tak dojedli tatu� z mamusi�, �e opu�ci�a dom z w�asnej woli. A wi�c... je�li nie chcesz mie� wszystkich glin na ogonie ani ogl�da� w gazetach swoich zdj�� z rodzinnego s albumu, m�wisz jasno mamie i tacie, co zamierzasz zrobi�. (Oczywi�cie mo�esz r�wnie dobrze chcie�, �eby twoja fotka � znalaz�a si� w lokalnym brukowcu. Tylko �e to mnie nie dotyczy�o. Ja naprawd� odesz�am z domu).
Do tego przyda si� papier i o��wek. Piszesz list wyja�niaj�cy, �e odchodzisz i �e w najbli�szej przysz�o�ci nie powinni oczekiwa� wie�ci od ciebie. �ycz im szcz�cia, oszcz�d� sobie wyra�ania przykrych uczu� i napisz, i� liczysz na zrozumienie z ich strony. Mo�esz natomiast zapyta�, jak potrafi� znie�� siebie nawzajem, skoro uczynili twoje m�ode �ycie tak niezno�nym, �e musisz odej�� z domu w nieprzyjazny �wiat i tak dalej, i tak dalej... Uwa�aj jednak! To podwa�y ;twoj� wiarygodno��.
Op�a� bilet autobusowy Vis� ojca.
We� pieni�dze i w drog�.
Je�li chcesz mie� absolutn� pewno��, napisz do nich albo zatelefonuj i opowiedz, jak dobrze si� od�ywiasz i jak du�o masz ciep�ych rzeczy (do tego potrzebna jest ciep�a bielizna). W ten spos�b, kiedy zwr�c� si� do policji, �eby pomog�a im odzyska� ich w�asno��, policja odpowie: �Ma dwa we�niane swetry, zgadza si�? Wzi�a �piw�r? Hmm�. Bo to jest, widzisz, tak: policja zaanga�uje wszystkie �rodki, je�li podejrzewa, �e jeste� martwy, lecz nie wyda nawet pensa wi�cej, ni� musi, dop�ki �yjesz.
A tak naprawd� � to sekret � zamierzam uciec tylko na troch�. Sama zdecyduj�, kiedy wr�ci�. Za dwa tygodnie. Mo�e za miesi�c.
Mama i tato jednak o tym nie wiedz�.
Sm�ka zatelefonowa� we wtorek. Moi rodzice wyszli pogra� w squasha. Zacz�am mu wszystko opowiada� i nagle u�miechn�am si� do siebie. W tej chwili zrozumia�am, �e naprawd� chc� to zrobi�. Przedtem... no wiesz. Te� chcia�am, ale zawsze towarzyszy�a temu my�l, �e mo�e zwyczajnie odgrywam przed sob� komedi�. Ale kiedy wyszczerzy�am z�by w u�miechu, uzyska�am pewno��. On te� si� u�miechn��. Przez telefon czu�am, jak jego usta rozci�gaj� si� po same uszy.
Czu�am si� tak�e troch� winna, bo... tak bardzo mnie pragn�� i...
Ludzie zawsze m�wi� o mi�o�ci tak, jakby by�a czym� codziennym. M�wi�, �e kochaj� rodzic�w, ale co to oznacza? Chyba niekoniecznie zadurzenie, prawda? Ja swoich czasami nienawidz�, ale nie przypuszczam, �ebym �ywi�a do nich gorsze uczucia ni� wszyscy inni. Wiem tylko jedno: je�li jest co� takiego jak mi�o��, to mo�e do tej pory tego nie prze�y�am, lecz � kiedy przyjdzie pora � zamierzam zaanga�owa� si� BEZ RESZTY. Na miejscu. Zrobi� dla niego wszystko. Nazywaj to, jak chcesz.
Tymczasem jednak postanowi�am skorzysta� jak najwi�cej z wolno�ci.
Sm�ka jest bardzo kochany. To taki typ cz�owieka, �e chce si� by� jak najbli�ej niego. I tyle wycierpia�, a nikt nie zas�uguje mniej na cierpienie ni� Sm�ka. To taki kto�, kogo wybra�oby si� z pe�n� �wiadomo�ci�, �eby si� w nim zakocha�. Znaj�c siebie my�l�, �e zakocham si� w jakim� ha�a�liwym g�wniarzu z kolczykiem. Takie moje cholerne szcz�cie.
No wi�c to mo�e si� wydawa� troch� nie w porz�dku wobec niego. Z drugiej strony, lubi�am go bardziej ni� kogokolwiek. Po tamtym telefonie zacz�am rozmy�la�, jak by to by�o, gdybym sp�dza�a z nim ca�e dnie i nikt by nam nie m�wi�, co mamy robi�... i by�o mi z tym bardzo dobrze. �ciska� w ciemno�ci jego d�o�. Spa� z nim. Rozmawia� z nim sam na sam. Opiekowa� si� nim, poniewa� biedny Sm�ka potrzebowa� kogo�. Pragn�� kogo�. Pragn�� mnie.
Czasami, kiedy ca�� gromad� bawili�my si� przy brzegu i zakrywa�y nas wysokie fale, on �ciska� mnie tak mocno, �e nie czu�am si� ju� podtrzymywana przez niego. To raczej on si� mnie trzyma�, jakbym mia�a uchroni� go przed upadkiem. Kiedy tak patrzy� na mnie, jego oczy by�y pe�ne... sama nie wiem. Jakby mia� si� rozp�aka�. I... to g�upie, wiem, ale my�la�am, �e on cierpi, bo kocha mnie, a ja go nie kocham. Serce podchodzi�o mi do gard�a i trzyma�am go mocno, �ciska�am coraz mocniej, jakbym pr�bowa�a ze wszystkich si� pokocha� go tak� mi�o�ci�, jak� on mnie kocha�.
A kiedy indziej my�la�am, �e po prostu ma taki wyraz twarzy.
Rozdzia� 3
Sm�ka
Ja i Gemma.
Nigdy by� w to nie uwierzy�. Ja sam bym nie uwierzy�. Kiedy pierwszy raz odwr�ci�a si� do mnie na pla�y, pomy�la�em, �e jej nie polubi�. By�a sobotnia noc. Rozpalili�my wielkie ognisko naprzeciw starych magazyn�w fabrycznych, p� mili za miastem. To by�o naprawd� solidne, wielkie ognisko. Znale�li�my du�y kloc drewna, fragment starej �odzi. Przyci�gn�li�my go z Kennym przez ca�� pla��. By� osmalony i tkwi�y w nim miedziane gwo�dzie. Od miedzi p�omienie zrobi�y si� zielone. By�o w tym co� z magii.
Gemma szala�a z zachwytu. Potrafi tak si� emocjonowa� r�nymi rzeczami... to jedna z cech, za kt�re j� lubi�. Podnieca� j� ogie�, nasze pierwsze spotkanie, szum morza w ciemno�ci, noc...
Minely to najobrzydliwsze z miejsc. Tutejsi w og�le si� nie licz�. W��czysz si� po swoim w�asnym mie�cie jak kto� obcy i nagle... widzisz gromad� swoich r�wie�nik�w siedz�cych wok� tego magicznego ognia p� mili za rogatkami. Pij�, pal� i robi� to, co chc�. Pami�tam, jak odkry�em �ycie na pla�y. To by�o wspania�e.
Gemma wydawa�a si� pi�kna, ale ani na chwil� nie przestawa�a m�wi�. Ca�y czas trajkota�a, jak cudowne jest to, jak cudowne jest tamto... By�a coraz bardziej pijana, a ja my�la�em, czy ona nigdy nie m�czy si� gadaniem?
A jednak nie odchodzi�em, i ona te�, a� w ko�cu zosta�o nas pi�� czy sze�� os�b.
O tej porze zwykle wraca�em do domu. Im by�o p�niej, tym wi�cej tworzy�o si� par, tak �e gdyby w dalszym ci�gu tam siedzie�, cz�owiek sprawia�by wra�enie podgl�dacza. Normalnie stara�em si� odej�� zawczasu, ale tamtej nocy by�a Gemma i wszyscy ju� po��czyli si� w jakie� pary i pomy�la�em... Och, nie...
W takiej sytuacji zawsze czuj� si� tak, jakby to do mnie nale�a� pierwszy ruch, a ja nie umiem zdoby� si� na odwag�. Poza tym nie chcia�em po prostu odej��, poniewa� wszyscy by wiedzieli, �e ba�em si� do niej odezwa�. Trzeba by� o wiele bardziej pewnym siebie, �eby podrywa� tak� dziewczyn�.
Podesz�a, usiad�a obok i zacz�li�my rozmawia�...
Te d�ugie chwile milczenia. Ba�em si�, �e si� w ko�cu znudzi, ale chyba nie zwraca�a na to uwagi. Potem zacz�a wypytywa� o moje sprawy... a ja opowiedzia�em jej o swoim domu, o mamie i tacie. Czu�em si� tak... g�upio, sam nie wiem? Bo przecie� wszyscy wiedz� o moich problemach, a ja tu opowiadam swoj� histori� takiej pi�knej dziewczynie. Pomy�la�em, �e zanudzam j� na �mier�. Ale ona wci�� pyta�a o r�ne rzeczy cichym g�osem. Nie takim samym, jak chwil� wcze�niej, kiedy wykrzykiwa�a co� i si� �mia�a. Opowiedzia�em jej wszystko. Wszystko, czyli za du�o. Ca�y czas wpatrywa�em si� w ni� i my�la�em: dlaczego zadajesz mi te pytania? Co ty mo�esz mie� do mnie?
Potem zacz�a rozmawia� z kim� innym, a ja... och, no c�... a p�niej... nast�pna rzecz, jak� pami�tam, to jej palce dotykaj�ce mojej d�oni. To by�o niewiarygodne. S�dzi�em, �e si� pomyli�a. Trzymali�my si� za r�ce. Zdoby�em si� wi�c na odwag� i obj��em j� w talii, a ona si� przytuli�a. Tylko si� u�miechn��em. By�o mi tak przyjemnie. Nie mog�em jej poca�owa�, tak bardzo si� u�miecha�em.
� Au! � pisn�a, kiedy moje z�by zderzy�y si� z jej wargami.
� Jestem taki szcz�liwy � powiedzia�em.
� To dobrze � odpar�a. � To dobrze.
Kiedy zadzwoni�em do niej w tamten wtorek po mojej ucieczce z domu, a ona oznajmi�a, �e przyjedzie si� ze mn� zobaczy�, moja twarz przybra�a taki sam wyraz jak tej pierwszej nocy. Szczerzy�em z�by jak idiota. Ludzie u�miechali si� na m�j widok, gdy wyszed�em z budki. To by�o wspania�e.
Przedtem czu�em si� mocno przygn�biony. Uciek�em z domu, mog�em liczy� tylko na siebie. A teraz poczu�em si� fantastycznie. Pragn��em, �eby ta chwila trwa�a jak najd�u�ej. Jak w filmie, wiesz, kiedy leci piosenka czy jaki� muzyczny kawa�ek, aby rozci�gn�� w czasie pewien nastr�j � co� w tym rodzaju. Powinienem p�yn�� �odzi� w d� rzeki albo unosi� si� balonem przy d�wi�kach gitary w tle, ale znajdowa�em si� akurat po�rodku starej ulicy w Bristolu, z wyrwami w jezdni, i wiedzia�em, �e w ka�dej sekundzie co� mo�e si� zdarzy�, i zn�w poczu�em si� okropnie. Musia�em co� zrobi�.
W ko�cu przysz�o mi na my�l, �eby si� przej�� po parku... No w�a�nie. Dzieciaki na karuzeli, ludzie spaceruj�cy z psami. By�a p�na wiosna. Jeszcze kwit�y irysy i drzewa te�. Ludzie karmili kaczki i go��bie. M�g�bym kupi� sobie lody. Mia�em walkmana, wi�c nawet m�g�bym pos�ucha� muzyki, gdyby przysz�a mi ochota.
Czu�em, �e si� unosz�. By�em got�w skaka� wysoko w powietrze...
Wsun��em d�o� do kieszeni, sam nie wiem dlaczego. Mia�em funciaka. Cholera! � pomy�la�em. Poczu�em, �e m�j entuzjazm diabli bior�.
Chodzi�o o to, �e gdybym wyda� pieni�dze na lody, to musia�bym wr�ci� do miasta i �ebra� w pasa�u � nazywaj� go �dolin� syfu� � �eby mie� co je�� wieczorem. A �ebranie jest tak poni�aj�ce. Nie ma sposobu, by robi� to elegancko. Kl�cz�c trzyma si� g�ow� mi�dzy kolanami, wyci�ga przed siebie r�k� i pr�buje udawa�, �e w og�le nie ma ca�ej sytuacji.
To takie g�upie. Jakby potrzebne mi by�y pieni�dze, �eby cieszy� si� ze spotkania z Gemm�! Wiedzia�em, �e to nast�pi. Wiedzia�em, �e siedz�c w g�wnie, nie mog� czu� si� dobrze d�u�ej ni� przez sekund�. Ta chwila ju� ulatywa�a w powietrze... a ja tkwi�em na ziemi, patrz�c, jak si� oddala... I wtedy zauwa�y�em mlecze.
Ros�y na ulicznych trawnikach. Tworzy�y zbit�, ��t� mas�. Jaskraw�, z�oci�cie ��t�. Sta�em tak, zaprz�tni�ty my�lami o irysach w jakim� innym miejscu, a mlecze ca�y czas tam by�y � dzikie mlecze. Ros�y tam nie po to, bym je ogl�da�, ale dlatego, �e tak chcia�y. Brudna ulica eksplodowa�a ��tymi p�omieniami i nikt z przechodni�w nie zwraca� na to uwagi.
Musia�em tamt�dy przechodzi� przynajmniej dziesi�� razy. Nigdy nic nie zauwa�y�em.
Wiem, �e to brzmi idiotycznie, ale wygl�da�o to tak, jakby kwiaty wyros�y dla Gemmy.
Sta�em przez chwil�, czuj�c, jak nasi�kam kolorem. Kocham ��ty. To kolor s�o�ca. Kiedy wszystko to si� sko�czy i moje sprawy jako� si� u�o��, chcia�bym studiowa� w akademii. Pragn� by� malarzem albo projektantem. Chyba naprawd� mam troch� talentu.
Sta�em wi�c i gapi�em si� i wtedy przyszed� mi do g�owy pomys� na obraz. Mlecz � po prostu pojedynczy, jaskrawy mlecz. T�o czarne, a mlecz ��ty i pomara�czowy, ka�dy p�atek jak wyd�u�ony ��ty tr�jk�t. To by�by wspania�y obraz. Zamierza�em namalowa� go przed przyjazdem Gemmy i umie�ci� na �cianie swojej mety.
Ogarn�� mnie nag�y przyp�yw szcz�cia. Wyci�gn��em r�k� i zanim wr�ci�em na met�, zerwa�em wielki bukiet mleczy. Zn�w czu�em si� cudownie.
�Meta�. Tak naprawd�, bardziej przypomina�o to ruder�, ale przez ostatni dzie� czy dwa pr�bowa�em jako� to uprz�tn��.
Najpierw spa�em po bramach. Pierwszej nocy spr�bowa�em po�o�y� si� w �piworze przed wej�ciem do jakiego� sklepu, ale by�o mi za zimno. Sko�czy�o si� na tym, �e wa��sa�em si� ca�� noc. Nad ranem zobaczy�em ludzi na stacji metra, zbitych w kup� i opatulonych tektur� ze starych pude�. Aha, wi�c tak si� to robi! � pomy�la�em. Musia�em powa��sa� si� jeszcze troch�, zanim znalaz�em jakie� kartony wyrzucone ze sklepu, czekaj�ce na �mieciarzy. Owin��em si� ca�y. Tak by�o du�o lepiej. Mimo to cz�owiek ci�gle si� budzi. Na ulicy chyba jednak nie mo�na si� porz�dnie wyspa�.
W taki spos�b sp�dzi�em kilka kolejnych nocy, lecz kiepsko mi si� spa�o na ulicy. Przede wszystkim cz�owiek jest ca�y czas na widoku. Ludzie widz� ci� nawet, kiedy �pisz. Czasem budzisz si� w �rodku nocy, a tu policjant �wieci ci latark� prosto w twarz. Nienawidzi�em tego � tych ludzi przygl�daj�cych mi si� we �nie, tych wszystkich obcych. Zacz��em czu� si� jak w zoo. Kiedy wi�c odkry�em domy przeznaczone do wyburzenia, powiedzia�em sobie: o to chodzi�o. To b�dzie tw�j dom.
Znalaz�em ma�y pok�j, w kt�rym ocala�y drzwi. Pierwszej nocy ci�gle budzi�o mnie walenie. By�o zupe�nie ciemno, tote� nie mogli mnie zauwa�y�, dop�ki si� nie odzywa�em. Tamtej nocy zdarzy�o si� to jakie� pi�� razy. Na pocz�tku by�em nie�le wystraszony, ale wkr�tce zda�em sobie spraw�, �e to tylko ludzie szukaj�cy miejsca do spania. �Zaj�te!� � krzycza�em i szli sobie dalej.
Nast�pnego dnia zrobi�em wywieszk� �Nie przeszkadza�. A pod spodem dopisa�em ma�ymi literkami �Hotel Ruina�.
Ka�dy musia� sam szuka� drogi, przy�wiecaj�c sobie zapa�kami albo latark�. Moja wywieszka by�a dla wszystkich widoczna, wi�c nikt mnie od tej pory nie niepokoi�. Tylko par� razy jacy� pijani wle�li do �rodka, nie zauwa�ywszy napisu. Czasem komu� wydawa� si� tak zabawny, �e nie omieszka� mnie zbudzi�, by mi o tym powiedzie�.
� Nie wystawi�e� but�w do czyszczenia? � wrzeszczano. � Czy �yczy pan sobie �niadanie do ��ka? � i tak dalej. Akurat to mi nie przeszkadza�o.
W ten spos�b mia�em ju� jakie� schronienie, ale wewn�trz panowa� niez�y bajzel. Wyrzucano tam worki pe�ne �mieci, papierzyska, stare szmaty, nawet gruz. Przez pierwsze kilka nocy spa�em na tej ca�ej kupie. Chyba musia�em czu� si� podle. Du�o my�la�em o mamie.
Potem stwierdzi�em: do�� tego.
Przede wszystkim zgarn��em wszystkie �mieci do work�w i wynios�em je na ty�y budynku. Worki wyci�gn��em z czyjego� pojemnika na �mieci. Znalaz�em w k�cie z�aman� szczotk� i porz�dnie wymiot�em pok�j. Wci�� przypomina� �mietnik, lecz przynajmniej �mietnik wysprz�tany.
Od tamtej pory zacz��em gromadzi� r�ne rzeczy � par� drewnianych skrzynek, jaki� kawa�ek chodnika. Nie mog�o by� zbyt �adnie, bo kto� m�g�by co� ukra�� albo zniszczy�. Pr�bowa�em jednak urz�dzi� to miejsce po swojemu. Dlatego w�a�nie tak mi si� spodoba�a my�l o obrazie. Chcia�em namalowa� obraz. Zabra�em z sob� kredki, ale do tej pory nie mia�em okazji ich u�y�, a teraz wpad�em na ten wspania�y pomys�... dla Gemmy.
Do mety mia�em jakie� dwie mile drogi. Po drodze by� sklepik Joego Scholla. Pomy�la�em, �e wdepn� i kupi� sobie twiksa. Zaszalej�. Zupe�nie zapomnia�em o �ebraniu. Tak jest zawsze. Po prostu cz�owiek zapomina, kupuje sobie tabliczk� czekolady i dopiero wtedy zaczyna my�le�: och, nie...
Joe Scholl to w porz�dku go��. W ci�gu ostatnich paru dni da� mi kilka funciak�w. My�l�, �e zd��y� wyda� troch� grosza na ludzi z ulicy.
� Wygl�dasz, jakby� si� z czego� cieszy�, Davidzie �powiedzia�, przygl�daj�c si� zza lady moim mleczom.
� Ta�ak. Moja dziewczyna przyje�d�a � odpar�em. Pomy�la�em, �e jestem tu tylko przechodniem, wi�c mog� podzieli� si� z nim nowinami.
� St�d ten bukiet, co? � pokiwa� g�ow�.
� Tak � roze�mia�em si�.
Wzi��em batonik i si�gn��em do kieszeni po pieni�dze. On si� nie u�miechn��, ale nigdy tego nie robi�. Zawsze zachowywa� ten sam spokojny wyraz twarzy, jedynie brwi mia� stale uniesione. W�a�ciwie jego twarz wydawa�a si� nieruchoma nawet wtedy, kiedy roz�miesza� cz�owieka do �ez. Zupe�nie jak mim.
� A wi�c to jest ta dobra wiadomo��. � Nie przyj�� pieni�dzy, tylko patrzy� na mnie. � Porzuca swoich rodzic�w tak jak ty? � dopytywa� si�.
Spojrza�em na niego.
� Tak...
� Ile ona ma lat, Davidzie?
Nie odwa�y�bym si� powiedzie� mu prawdy. Odpar�em wi�c, �e szesna�cie. Dok�adnie to samo powiedzia�em mu o sobie. Zacz��em je�� batonik, �eby ukry� zmieszanie.
� Pi�knie � sta� z opuszczonymi r�kami i przygl�da� mi si�. � No to gdzie zamierzasz j� ulokowa�? � Od nowa poczu�em, w jak �a�osnej jestem sytuacji. � W apartamencie dla nowo�e�c�w w hotelu Ruina?
� Tak... � schowa�em pieni�dze z powrotem do kieszeni.
� Dzi�ki, Skolly, za twiksa gratis.
� Och! Tak... Przepraszam. My�la�em, �e...
� Nie ma sprawy. Mimo wszystko to nie jest najlepsze miejsce dla m�odej damy. Co, Davidzie?
Zwyczajnie nie pomy�la�em o tym. On mia� racj�! Albany Road dla mnie by�o odpowiednim miejscem, ale nie dla Gemmy. Mo�na znale�� tam wszystko � w��cz�g�w, pijaczk�w, �pun�w. Wi�kszo�� z nich jest w porz�dku, ale niekt�rzy... Raz czy dwa widzia�em alkoholik�w z dziwkami, ale nie spotyka si� tam m�odych kobiet. Wszystkie dziewczyny nocuj� na ulicy, w miejscach publicznych...
Nigdy dot�d nie zastanawia�em si� dlaczego.
� Prosz�... � z powrotem wyci�gn��em pieni�dze, ale on pomacha� przecz�co d�oni�.
� Nie b�d� g�upi.
Ju� mia�em w�o�y� je do kieszeni, kiedy nieoczekiwanie zmieni�em zamiar.
� Nie, niech pan je we�mie. Bo inaczej nie b�d� m�g� ju� tu przychodzi�.
� Ach...
� Pomy�li pan, �e jestem �ebrakiem.
� Wszystko ma sw�j czas i miejsce, prawda, Davidzie? Akceptuj� to. � Nachyli� si� i wzi�� pieni�dze. � Zwr�c� ci je p�niej. Zgoda?
Roze�mia�em si�. By� zabawny. Jego twarz by�a zabawna. By� do�� gruby i �ysy i zawsze mia� taki wyraz twarzy, jakby dopiero co us�ysza� troch� niepomy�ln� wiadomo��. Na przyk�ad, �e cena czekolady spad�a, czy co� podobnego.
� �ycie to skomplikowany interes � powiedzia�. Odwr�ci� si� do innego klienta, kt�ry w�a�nie wszed� do sklepu. Przytakn��em i zacz��em zmierza� ku drzwiom, ale zawo�a�: � Poczekaj chwil�...
Sta�em i czeka�em, a� sko�czy sprzedawa� gazet�. Zn�w poczu�em si� okropnie. Nie przemy�la�em sprawy. Okaza�em si� egoist�. Nie mog�em ��da� od Gemmy, �eby �y�a takim �yciem jak ja!
� Ona tu nie zostanie. Tylko mnie odwiedza � o�wiadczy�em, kiedy klient wyszed�.
� Co robisz dzi� wieczorem?
� No, nic...
� B�d� tu o sz�stej. Mam si� z kim� spotka�. Mo�e b�dziemy mogli co� dla ciebie zrobi�.
� Naprawd�?
� Musz� si� z kim� zobaczy�, jasne? B�d� tu o sz�stej. By� mo�e powiem ci po prostu, �eby� si� zmy� z powrotem.
� Dzi�ki, panie Scholl!
� Panie Scholl? � uni�s� brwi. � Skolly.
� Dzi�ki, Skolly.
� No ju�. Spadaj.
Wraca�em prawie w podskokach. Wszystko sz�o jak nale�y! Gemma przyje�d�a, Skolly chce mi pom�c. No, tak mog�oby si� wydawa�, ale oczywi�cie nie wszystko mo�e si� u�o�y� do ko�ca. To wprawdzie tylko jedna sprawa, ale za to najwa�niejsza.
Moja mama.
Obieca�em sobie, �e nie zatelefonuj� do niej przez ca�y miesi�c. Mimo to stale my�la�em o tym, �e lepiej bym si� poczu�, gdybym z ni� porozmawia�. Wiedzia�em jednak, �e to nieprawda. Odchodz�c zostawi�em jej kartk�, ale to by�o ca�e wieki temu. To by� pomys� Gemmy, �eby troch� wytrzyma� z telefonowaniem. Powiedzia�a, i� rozmowa z mam� tylko mnie przygn�bi, �e mo�e nawet uda si� jej nam�wi� mnie do powrotu. Sprawy uk�ada�y si� jednak tak dobrze, �e pomy�la�em: a mo�e b�d� m�g� si� z tym zmierzy�?
Min�y zaledwie dwa tygodnie, lecz by� to najd�u�szy okres, jaki prze�y�em bez niej.
Wiedzia�em, �e nie powinienem dzwoni�. Gemma mia�a racj�. Nie znacie mojej mamy. Ona potrafi wm�wi� wszystko. Bardziej boj� si� jej ni� taty. Naprawd�.
W ko�cu postanowi�em poczeka� do wieczora. Zobaczymy, co szykuje pan Scholl. Gdyby pom�g� mi znale�� jakie� mieszkanie, wszystko by�oby w porz�dku i m�g�bym pomy�le� o skontaktowaniu si� z mam�. Je�li nie, to � c� � sprawy przybra�yby inny obr�t. Zupe�na katastrofa. Musia�bym zadzwoni� do Gemmy i powiedzie� jej, �eby nie przyje�d�a�a. Bo Skolly ma racj�. Nie wolno ��da� od Gemmy, aby zamieszka�a w takim miejscu jak Albany Road.
Mlecz nie wyszed� tak, jak bym pragn��. Kolory okaza�y si� zbyt blade. Chcia�em pokaza� te intensywne ��cie i aksamitn� czer� t�a. Nie mo�na tego zrobi�, maluj�c zwyk�ymi kredkami. Pastele to co innego. Mia�em takie w domu. W�cieka�em si� na siebie, �e ich nie zabra�em. Ale by�y tak kruche, �e chybaby si� po�ama�y w drodze.
Rozdzia� 4
Skolly
Przyszed�. No c�, w ko�cu mia� przyj��, prawda?
� Dobry wiecz�r, Davidzie.
� Dobry wiecz�r, panie Skolly.
� Po prostu Skolly � powiedzia�em. Przystan��em. Do��czy� do mnie ra�nym krokiem. By� wysoki, g�rowa� nade mn� o dobre sze�� cali.
� To mi�o z pa�skiej strony, �e chce mi pan pom�c...
� Jeszcze nic nie zrobi�em.
Nadzwyczaj mi�y ch�opak. To jeden z powod�w, dla kt�rych chcia�em nim si� zaj��. Maszerowa� obok mnie i wygl�da� prostodusznie. Mia� na sobie sk�rzan� kurtk� i plecak. Od razu da�o si� zauwa�y�, �e nie m�g� mieszka� od dawna na ulicy, poniewa� jego plecak by� ca�kiem czysty. D�insy, wojskowe buty, d�ugie w�osy. Wygl�da� tak jak zawsze. Wszyscy oni wygl�daj� tak jak zawsze. Na og� nie maj� zbyt du�o garderoby.
By� pierwszym, w stosunku do kt�rego mia�em poczucie, �e udzielam prawdziwej pomocy; opr�cz dawania pieni�dzy, fajek i czekolady. Inni zwykle okazywali si� bezwolni lub g�upi. By�oby dla nich lepiej, gdyby wr�cili do domu, do swoich mam i tatusi�w.
Przy pierwszym spotkaniu da�em mu dwa funty i zapyta�em, czy wie, w co si� bawi.
Popatrzy� jedynie na mnie i dotkn�� swojego policzka. Dopiero wtedy zauwa�y�em siniaki. Nie musia� niczego t�umaczy�, tak okropnie to wygl�da�o. Kiwn��em g�ow� ze zrozumieniem i do pieni�dzy do�o�y�em dwa marsy. Wyraz jego twarzy si� zmieni�. To mnie zaskoczy�o. Wydawa� si� jakby odmieniony. Patrzy� na mnie rozja�nionymi oczyma. Na minut� czy dwie uczyni�em go szcz�liwym cz�owiekiem. Poczu�em si� dobry. Lubi� czu� si� dobry.
Sprawia� wra�enie zupe�nie bezbronnego. Na tym marnym �wiecie dobrze jest zamaskowa� si� tak skutecznie, jak tylko si� da. We�my mnie. Ca�y jestem jedn� mask�. Tyle twojego, ile zobaczysz. Ale ten dzieciak... Wystarczy�o na niego spojrze�. Mo�na by mu wm�wi� wszystko. Wygl�da� tak, jakby za chwil� mia� go rozdepta� t�um, je�li wcze�niej nie poda mu si� r�ki.
Wyci�gn��em paczk� benson�w.
� Zapalisz?
� Dzi�kuj�, nie pal�.
� B�dziesz � powiedzia�em. Praktycznie wszyscy bezdomni pal�.
� Nas�czasz si� sm�k� � o�wiadczy�. Wyprzedzi� mnie i przyjrza� si� uwa�nie mojej twarzy. � Sk�ra ci od tego zszarzeje � ostrzeg�.
Na moment przystan��em na �rodku chodnika. Jaka� starsza pani id�ca z naprzeciwka o ma�o na mnie nie wpad�a.
� Daruj sobie... !
No bo przecie� to ja mu mia�em pom�c, a on prawi mi kazanie wmawiaj�c, �e zrobi� si� szary. U�miechn�� si�, a ja pomy�la�em... ty g�wniarzu. Prowokowa� mnie.
Kiedy tak szli�my ulic� Picton, doszed�em do wniosku, �e jednak ma racj�. M�j staruszek sko�czy� osiemdziesi�t dwa lata, pali jak smok i jest koloru popio�u.
Je�li o mnie chodzi, to pal� cygara. Kiedy by�em m�odszy, przestrzega�em zasady, �eby zawsze trzyma� papierosa w z�bach. W charakterze reklamy. Kto mia�by pali�, je�li nie kioskarz? W dzisiejszych czasach cz�sto spotyka si� sprzedawc�w tytoniu � zw�aszcza Azjat�w � kt�rzy sami nigdy nie pal�. To nie jest uczciwe. Jak mo�na traktowa� z szacunkiem swoich klient�w, je�li si� uwa�a palenie za g�upot�? Sk�d mo�na wiedzie�, co im si� sprzedaje? S�owo honoru, �e z zawi�zanymi oczyma odr�ni�bym bensona po zapachu. Przynajmniej kiedy� tak by�o...
Rzuci�em papierosy. Pali�em za du�o. Cygaro to idealne wyj�cie dla kioskarza, poniewa� mo�na trzyma� stale t� sam� sztuk� w g�bie, a ono pali si� bez ko�ca. W ten spos�b pali si�, nie pal�c � je�li rozumiesz, o co chodzi.
� No to mo�e marsa?
Wzi��. Zawsze mam kiesze� pe�n� baton�w czekoladowych. Znowu dlatego, �e prowadz� kiosk. No i jem je oczywi�cie. Wskutek tego jestem oty�y i ci�gle mam zadyszk�, ale przynajmniej nikt nie pos�dzi mnie o hipokryzj�.
Do tego wszystkiego jestem dobrze poinformowany. Czytam gazety.
Richard oczekiwa� nas w sklepie. Mowa o dawnym sklepie elektrycznym George�a Dole�a. Zaj�� go kilka tygodni temu.
� Cze��, Skolly � rozpromieni� si� na m�j widok. Czy raczej na widok drzwi za mn�.
Richard to w og�le dziwny go��. Bardzo przyjacielski, a mimo to... Zawsze si� u�miecha, ale z nieznanych powod�w nigdy nie patrzy cz�owiekowi w oczy.
On te�, tak jak ja � ca�y czas mam na my�li Richarda � jest po trosze aktorem.
� To ten ch�opak, o kt�rym ci m�wi�em. � Popchn��em lekko Davida. Zachwia� si� i zrobi� krok do przodu.
Richard wyci�gn�� r�k�.
� Ka�dy nowy kandydat do ruchu dzikich lokator�w jest mile widziany � powiedzia�.
� Dzi�ki, dzi�ki... � odpar� David.
Zacz��em zbiera� si� do odej�cia. Richard wydawa� si� zawiedziony.
� Nie zamierzasz z nami zosta�, Skolly?
� Dzi�kuj�, mam w�asny dom.
� No, tylko na pocz�stunek. Specjalnie dla ciebie przygotowa�em hamburgery.
� Hamburgery?
Do tej pory zaprasza� mnie wy��cznie na paskudne sa�atki z fasoli i jakich� kie�k�w oraz jogurtu.
� Specjalnie dla ciebie � powt�rzy� Richard, szczerz�c z�by w kierunku drugiej strony ulicy.
Zawaha�em si�. Moja �lubna by�a w Taunton z wizyt� u potomstwa. Zamierza�em p�j�� do pubu, ale w ko�cu mog�em to zrobi� nawet p�no w nocy. Wiedzia�em, �e Richard chce mnie nawr�ci�, lecz � w przeciwie�stwie do wielu os�b � nigdy nie utraci�em ciekawo�ci �wiata. A poza tym � niech pr�buje! To mog�o by� zabawne.
Kiedy odkry�em, �e w starym sklepie elektrycznym George�a Dole�a kto� si� zagnie�dzi�, by�em tym faktem do�� zirytowany. George by� moim przyjacielem a� do chwili, kiedy jego serce ostatecznie odm�wi�o wsp�pracy. Sta�o si� to jakie� p�tora roku temu. Nie lubi� dzikich lokator�w. Co, u diab�a, przeszkadza im legalnie pracowa� i p�aci� czynsz? W dodatku to podejrzane typy. Lubi� uwa�a� si� za cz�� romantycznego p�wiatka, ale wi�kszo�� znanych mi takich cwaniaczk�w pracuje na utrzymanie...
Po raz pierwszy zacz��em podejrzewa�, �e ten dziki lokator r�ni si� od zwykle spotykanych, gdy zobaczy�em na drzwiach karteczk� obwieszczaj�c�, �e to miejsce zosta�o zaj�te i �e policja o tym wie. Pomy�l, na co schodzi ten kraj, skoro �obuzy jak gdyby nigdy nic chwal� si� przed policj� tym, co robi�. Czy wyobra�asz sobie co� takiego w wypadku innych przest�pstw? Na przyk�ad wywieszk� w stylu: �Ten bank zostanie obrabowany jutro o 11. 00�, i policjant�w, kt�rzy salutuj� i odpowiadaj�:
�W porz�dku. Prosz� nas powiadomi�, gdyby mia� pan k�opoty...�
Po kilku dniach wszystko wygl�da�o jak zwykle w takiej sytuacji � jacy� podejrzani m�odzie�cy z irokeskimi czubami w butach za du�ych o dwa numery, kr�c�cy si� tam i z powrotem jak szczury. Pomy�la�em sobie, �e kto� jeszcze za tym stoi opr�cz tej ha�astry. Kiedy wyszed� Richard, od razu domy�li�em si�, �e to on.
Nosi� kolczyk w uchu i mia� kr�tko ostrzy�one w�osy, co� w rodzaju mini irokeza � po bokach je�yk nieco kr�tszy ni� przez �rodek g�owy. By� jednak znacznie starszy od pozosta�ych. M�g� mie� dwadzie�cia par� lat, podczas gdy reszta szczurzego bractwa liczy�a sobie nie wi�cej ni� szesna�cie, siedemna�cie. Sta�em na progu mojego sklepu, obserwuj�c ludzi na ulicy, gdy si� wy�oni� u�miechni�ty do w�asnych my�li. Zamkn�� za sob� drzwi i odszed�, ci�gle z tym samym g�upawym u�miechem skierowanym ku przestrzeni, ku budynkom... bo ja wiem, chyba po prostu ku byciu Richardem.
Zostawi�em sklep pod opiek� �ony i ruszy�em za nim.
Widzisz, mnie te� to dotyczy�o. W tamtym sklepie zosta� towar. O ile si� orientowa�em, George Dole nie mia� krewnych, ale kto� przecie� musia� to odziedziczy�.
By�em przygotowany na zwad�. Szturchn��em go w brzuch, m�wi�c:
� Nie wiem, po co w og�le fatygowa�e� si�, �eby wy�azi�. Richard otworzy� usta i u�miechn�� si� jeszcze szerzej.
� Zawsze si� ciesz�, gdy mog� pozna� s�siada � odpar�. � Czy m�g�bym co� dla pana zrobi�?
� Niewykluczone. � Powiedzia�em mu o towarze. Zaprosi� mnie na fili�ank� herbaty. Bardzo mnie tym zaskoczy�. Zawsze my�la�em, �e dzicy lokatorzy s� tak zaj�ci paleniem trawy i obserwowaniem, jak lod�wka obrasta brudem, �e do niczego innego nie maj� ju� g�owy.
� Rozumiesz moj� trosk�? � zapyta�em, kiedy otwiera� drzwi.