6553

Szczegóły
Tytuł 6553
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6553 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6553 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6553 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

MOC �YCIA Tego� Autora: Przeciw �mierci Moc ducha PRENTICE MULFORD MOC �YCIA PRZEK�AD I S�OWO WST�PNE STEFAN MNIESKI PRZEDMOWA STANIS�AW HADYNA INSTYTUT EKOLOGII I ZDROWIA W KRAKOWIE 1992 Wydawca: - *] INSTYTUT EKOLOGII I ZDROWIA ul. Krakusa 8 KRAK�W �Copyright by Wydawnictwo Instytut Ekologii i Zdrowa w Krakowie c Projekt ok�adki: MIROS�AW BOZIK ISBN 83-85364-00-7 DRUKARNIA UNIWERSYTETU JAGIELLO�SKIEGO Zam. 413/92 PRZEDMOWA �LADAMI MULFORDA... Mo�na by powiedzie�, �e by� to cz�owiek nie z tej ziemi, ale jego uwagi na temat �ycia na tej ziemi by�y zdumiewaj�co trafne. Mo�na by powiedzie�, �e jego Moc �ycia to ksi��eczka autobiograficzna, weso�a, napisana z ogromnym wdzi�kiem i humorem - ale towarzysz�ce jej uwagi daleko wybiegaj� poza autobiografie. Mog� dotyczy� ka�dego i wsz�dzie, cho� w swej praktyczno�ci s� typowo... ameryka�skie. Mulford postanowi� wybudowa� sobie sam jeden, w�asnor�cznie, bez �adnej wst�pnej wiedzy na ten temat, domek na skraju moczar�w w New Jersey. "Wiem, �e mym budowaniem - pfcze - zada�em oczywisty gwa�t wszystkim przepisom przyzwoito�ci archi-tekturalnej i sto razy wi�cej pracy w dom w�o�y�em, ni� jej by�o potrzeba, lecz praca ta by�a dla mnie tylko rado�ci� i zabaw�. (...) A pi�kno i warto�� �ycia w tym s� w�a�nie, by tak samo jak dziecko radowa� si� ci�gle tym samym co ono i tak jak ono silnie, by ��czy� nie wi�dn�ce nigdy uciechy dzieci�ce ze z wolna rozkwitaj�cymi uciechami wieku dojrza�ego. (...) W wieku pomi�dzy czwartym a czternastym rokiem s�o�ce �wieci w glorii, ksi�yc jest pe�en ba�ni, a trawa tak zielona, jak ju� nie bywa nigdy, nigdy p�niej... Sk�d, czemu to nigdy...?" Mulford, maj�c oko�o 50 lat, chce wr�ci� do szcz�liwo�ci dziecka, chce post�powa� jak dziecko, chce "skupi�" ca�� si�� ducha, kt�r� rozporz�dza, wy��cznie na tej swojej pracy, cho�by nie wiem, jak by�a zwyczajna, pospolita. Cho�by to by�o proste wbicie gwo�dzia w �cian� lub napisanie szkicu. "I myj�c talerze, s�u�y� mo�na diab�u lub Zbawicielowi". 75 lat p�niej pastor Martin Luter King (laureat Nagrody Nobla) m�wi� w jednym ze swych kaza�: "�adna praca nie jest niewa�na, a ka�da praca, kt�ra podnosi cz�owieka, ma swoj� godno�� i wag� i powinna by� wykonywana z niezwyk�� dok�adno�ci�. Je�li jeste� zamiataczem ulic, winiene� lak zamiata�, jak Micha� Anio� malowa�, Beethovcn komponowa� muzyk�, a Szekspir pisa� dramaty. Powiniene� swoj� prac� wykonywa� tak doskonale, �eby anio�owie, patrz�c z nieba na ziemi�, mogli powiedzie�: Sp�jrzcie, to by� Wielki Zamiatacz, kt�ry swoj� rzecz wykonywa� doskonale". Skupienie si� na jednej sprawie, cho�by najzwyklejszej, ale -eliminuj�c wszystko inne -wykona� j� doskonale. To te� filozofia Dziecka, kt�re po�wi�ca ca�� uwag� swojej zabawce, zapominaj�c o �wiecie. Nie jest to �atwe, bo chmury zb�dnych my�li na�adowane zbytecznymi wiadomo�ciami zasnuwaj�hory-zont: "Ile� nieu�ytecznych odpadk�w dat, ile� rozpadaj�cych si� przekona�, ile� fakt�w, zdarze� b��- ka si� po mej g�owie, a nie wiem zupe�nie, na co by je zu�y�! Czy� chc�c uchodzi� za m�drego, mam ju� dzi� gromadzi� w swojej �wiadomo�ci zapatrywania, pogl�dy i fakty, kt�re mo�e ju� jutro fa�szywe si� oka��? (...) Dlaczego nie wyk�ada si� i nie uczy raczej sztuki zapominania miast tego, by pozwala� wiadomo�ciom, wszelkiej warto�ci pozbawionym, po prostu przelatywa� przez m�zg bez wszelkich �lad�w? (...) Czy� umys� jest jakim� koszem do papier�w, jak�� rupieciarni�, graciar-ni�, strychem, wiecznie zapchanym wszelkimi sprz�tami? (...) Czy nie powinien on by� raczej jak zwierciad�o, kt�re wykszta�cenie ma czy�ci�, przeciera�, aby wci�� wyra�niej odbija�o ono wszystko, co istnieje?" Buduj�c sw�j domek, Mulford budowa� niejako siebie samego. Setki spostrze�e�, dowcipnych uwag, filozoficznych sentencji znaczy�o drog� wznoszenia cha�upki na moczarach w Jersey, kt�ra by�a "rado�ci� i zabaw�". Uczy m�dro�ci dziecka: jak sobie zbudowa� ark� i odp�yn�� na b��kitne wody dzieci�cej rado�ci. Skoro pok�j jest najcenniejsz� rzecz�, nie warto si� o byle co niepokoi�. �wiatparanoi, okrucie�stwa, g�upoty i wojny nie powinien mie� doj�cia do naszego wn�trza. Istotnie, jeste�my �mietnikiem odpadk�w. Graciarni� niepotrzebnych sprz�t�w. Jak ten ch�opak z powypychanymi kieszeniami, kt�ry o�wiadczy�, �e gdyby si� znalaz� na bezludnej wyspie, to mu si� to wszystko przyda. Dzi� bezludnych wysp ju� nie ma, ale zb�dnego balastu jest coraz wi�cej. Nadmiar wiadomo�ci przygniata nas. Jak�e cz�owiek mo�e spa� spokojnie, wiedz�c, �e cywilizacja przemys�owa zabije kt�rego� dnia �ycie na ziemi, �e zanieczyszczenie atmosfery i ocean�w, trzebienie las�w, zamiana ��k na asfaltowo-betonowe place zniszczy procesy naturalne fotosyntezy i zagrozi ludzko�ci uduszeniem na skutek braku tlenu i nadmiaru dwutlenku w�gla? Ka�de dziecko w ka�dym kraju ma te same potrzeby, problemy i �adne nie musi si� jeszcze opycha� z�ymi wiadomo�ciami. Wszystkie maj� wsp�lny interes na ziemi: Pok�j. �wie�e powietrze. Czyst� wod�. Nie zatrut� �ywno��. Mi�o�� matczyn�. Ojcowsk� opiek�. Oboj�tne, jakim j�zykiem m�wi, jakim jest uczone. Dzieci wszystkich kraj�w, ��czcie si�! Nie dajcie si� zwariowa� doros�ym, kt�rzy maj� zawsze racj�. Ich racje kryj� w sobie jaki� b��d. Otacza was morze pomy�ek i k�amstw. Nie wiecie jeszcze, co to dewiacja, oszustwo, intryga. Nie dzielicie jeszcze historii na okresy b��d�w minionych i okresy s�uszno�ci obowi�zuj�cej. Wszelkie k�amstwo niesie w sobie zarodki �mierci. Wasz� prawd� jest �ycie. Oddech. Mleko matki. Powietrze. S�o�ce. Wasze kr�lestwo to �wiat takiej rzeczywisto�ci, kt�rej nie mo�na opisywa� ani interpretowa�, komentowa� i konserwowa�. Z�o i g�upota nie maj� przeka�nik�w do wn�trza dziecka. Nie maj� punkt�w zaczepienia, albowiem ulegamy tylko tym wp�ywom, kt�rych elementy sami w sobie posiadamy. Do nie znaj�cego z�a - z�o nie ma dost�pu. �wiat zewn�trznych przykro�ci zaczyna istnie� od chwili, w kt�rej w naszym wn�trzu pojawiaj� si� ele- 8 menty przyjmuj�ce tamten za istniej�cy. Filozof arabski Mirza Ahmet Sohrab m�wi: "Czcij i szanuj ka�d� dusz�, ale je�li nie mo�esz jej szanowa�, pozw�l jej znikn�� z twojej �wiadomo�ci". Jakie to wa�ne pouczenie! Nie dopuszcza� do �wiadomo�ci bakterii z�a, kt�re nios� ze sob� niepok�j, choroby, nienawi�� i �mier�. A Mulford w swej Mocy �ycia powtarza: "My�l�c o rzeczach jasnych, przyci�gasz do siebie rzeczy jasne! My�l�c o rzeczach ciemnych, przecinasz niewidzialne nici, ��cz�ce ci� z rzeczami jasnymi, i w��czasz si� natychmiast w obw�d, w ten wielki pr�d ko�owy, kt�ry przyci�ga rzeczy ciemne". Wytrzyma�o�� w my�li o pi�knie, o sile, o m�odo�ci jest kamieniem w�gielnym ich urzeczywistnienia. "To, o czym najwi�cej my�limy, tym b�dziemy!" Ta prawda jest nici� przewodni� wszystkich ksi��ek Mul forda. Znajdujemy j� w Przeciw �mierci, w Mocy ducha, w Mocy �ycia. Nam, Polakom, powinna by� szczeg�lnie bliska i... swojska; wie�ci� j� kiedy� nasz wieszcz narodowy, Adam Mickiewicz: "Cz�owieku! gdyby� wiedzia�, jaka twoja w�adza! Kiedy my�l w twojej g�owie, jako iskra w chmurze, Zab�y�nie niewidzialna, ob�oki zgromadza, I tworzy deszcz rodzajny lub gromy i burze; Gdyby� wiedzia�, �e ledwie jedn� my�l rozniecisz, Ju� czekaj� w milczeniu, jak gromu �ywio�y, Tak czekaj� twej MY�LI - szatan i anio�y: Czy ty w piek�o uderzysz, czy w niebo za�wiecisz; A ty jak ob�ok g�rny, ale b��dny, pa�asz I sam nie wiesz, gdzie lecisz, sam nie wiesz, co zdzia�asz. Ludzie! Ka�dy z was m�g�bjftsamotny, wi�ziony, MY�L� i wiar� zwala� i pod�wiga� trony"/ Stanis�aw Hadyna l.,'!' l OD T�UMACZA Moc �ycia ma nieco odmienny charakter ni� dwie poprzednie ksi��ki Prentice'a Mulforda: Przeciw �mierci i Moc ducha. Gdy bowiem z tamtych poznawali�my tylko Mulforda my�liciela, w tej -albo raczej w jej pierwszej i najd�u�szej, cho� mo�e nie najwa�niejszej, cz�ci zawieramy znajomo�� z Mulfordem cz�owiekiem, od strony osobistej i niemal prywatnej. Cz�� ta -Anio� z moczar�w - ma charakter wybitnie autobiograficzny. Dlatego te� pozwolili�my sobie doda� do niej na pocz�tku kilka s��w o �yciu i �mierci Mulforda, aby umo�liwi� Czytelnikowi, �e tak powiemy, umiejscowienie w biografii autora opowiedzianego tutaj epizodu z w�asnor�cznym budowaniem przez Mulforda domu. Przy tej to w�a�nie sposobno�ci daje on si� nam bli�ej pozna� jako cz�owiek. I na tej znajomo�ci Mulford bynajmniej nie traci. Przeciwnie, zyskuje. Jego rozum �yciowy, jego do�wiadczenie, jego i�cie ameryka�ska prostota, a nawet prostolinijno�� i praktyczno��, jego humor, werwa, szczero�� i otwarto�� - wszystkie te i inne, nie mniej sympatyczne, cechy ukazuj� nam go w jak najlepszym �wietle. A nie potrzebujemy chyba dodawa� -dla tych przynajmniej, kt�rzy inne jego prace znaj� -jak wiele 11 mo�na nauczy� si� w�a�nie od Mulforda cz�owieka, jak bardzo mo�e on by� w tej w�a�nie dziedzinie skarbnic� m�dro�ci i wiedzy o �yciu nawet dla tych, kt�rzy by jego wiedzy o Duchu i Bycie nie podzielali. Z Mocy �ycia poznajemy te� lepiej jeszcze ni� z prac poprzednich Mulforda pisarza, pe�nego humoru i temperamentu, i nie podejrzewanych sk�din�d w nim zdolno�ci do malowania pi�rem scen rodzajowych, charakterystycznych. Do Anio�a z moczar�w - do tego fragmentu autobiograficznego wi�kszych rozmiar�w, kt�rego sam tytu� �artobliwy m�wi o jego charakterze-dodali�my na ko�cu kilka szkic�w zwi�zanych z nim, jak zreszt� i z ca�o�ci� wszystkich prac Mulforda, tym, �e dotycz� centralnego zagadnienia os�ab�ego cz�owieka wsp�czesnego: si�y i spokoju zr�wnowa�onego, w�adczego i szcz�liwego ducha, kt�rego tchn�� w ludzi Mulford tak tu pragn��, oraz �e w skr�ceniu stawiaj� nam przed oczy wszystkie zasadnicze idee wielkiego entuzjasty �ycia. S�dzimy, �e w ten spos�b uzupe�niona ksi��ka tylko zyska�a na pe�nio�ci obrazu duchowego Mulforda cz�owieka z Anio� a z moczar�w. O �YCIU I �MIERCI PRENTICE'A MULFORDA Urodzi� si� 5 kwietnia 1834 r. w Sag Harbour na Long Island - wyspie po�o�onej przy po�udniowych brzegach stanu New York (by� wi�c, nawiasem m�wi�c, ziomkiem wielkiego poety ameryka�skiego, Walta Whitmana). W szko�ach niewiele przesiadywa�, uniwersytetu �adnego nie ko�czy�. By� samoukiem: co umia� i czym zosta�, samemu sobie tylko mia� do zawdzi�czenia. T� samorodno��, t� - �e si� tak wyrazimy - niemal "sa-modzia�owo��" my�li zna� w jego dzie�ach zupe�nie wyra�nie. Ich �r�d�em g��wnym i niemal jedynym jest �ycie w�asne i jego do�wiadczenia, oczywi�ciewewn�-trzne, duchowe przede wszystkim, oraz znajomo�� los�w i charakter�w ludzkich tudzie� wrodzone, niezwykle g��bokie potrzeby i t�sknoty idealne. Dzie�a Mulforda s� jasne, przyst�pne i bliskie wszystkim, nie tylko specjalistom. W tym tkwi tajemnica ich czaru i uroku - w tej ich bezpo�rednio�ci; w tym jest �r�d�o ich wp�ywu na szeroki og� - wp�ywu, kt�rego nie mia� i nie ma �aden z tylu fachowych filozof�w, rozporz�dzaj�cych wprawdzie wi�kszym wykszta�ceniem i dialektycznym wyrobieniem my�li, lecz nie posiadaj�cym takiego g��bokiego, jak Mu�-13 ford, odczucia �ywego �ycia, jego n�dz i warto�ci, odczucia krzycz�cych o zaspokojenie potrzeb duchowych cz�owieka wsp�czesnego. W zewn�trzne, sensacyjne jakie� wydarzenia losy Mulforda nie obfituj� zgo�a. Przez d�ugie i ci�kie lata by� dziennikarzem, w lepszych chwilach - wydawc� na niewielk� skal�; a dopiero na schy�ku ci�kiego �ywota zst�pi�o na� nag�e natchnienie, powo�anie, i zosta� pisarzem. Rozpoczyna� "karier�" do s�u�by okr�towej: by� jaki� czas kucharzem na statku, lecz z bardzo ma�ym powodzeniem; potem po�awiaczem wieloryb�w -r�wnie� bez rezultatu. A przeto, jak tylu innych janke-s�w w owych oddalonych czasach, zosta� wreszcie poszukiwaczem z�ota w Kalifornii. Z�ota niewiele znalaz�, ale za to w tym czasie, oko�o roku 1863, og�osi� - pod pseudonimem "Dogberry", zaczerpni�tym z Szekspirowskiego Wiele ha�asu o nic - pierwszy sw�j szkic w jakim� kalifornijskim pi�mie prowincjonalnym. I spodoba� si� od razu awanturnikom, z�ota szukaj�cym, przez humor sw�j i werw�. Po kilku utworach - nie tego oczywi�cie typu, co p�niejsze - Mulford sta� si� znany. Ponios�y go natychmiast marzenia, wielkie plany... Posiada� wyobra�ni�... Zacz�� snu� niebosi�ne projekty interes�w - organizowa� olbrzymie przedsi�biorstwa, kt�re rzeczywisto�ci� nigdy si� nie sta�y... By� wtedy zreszt� zupe�nym biedakiem: zarabia� nieca�ego 14 dolara dziennie, a w maj�tku ruchomym mia� strzelb� i z ubrania tyle, co na sobie. Stopniowo przerzuca�^ na dziennikarstwo. w Oko�o 1866 roku dosta� si� do pisma "Wiek Z�oty" w San Francisco. Tam pozna� wielu, jakby dzi� powiedziano, "as�w" �wczesnej literatury ameryka�skiej: Bret Harte'a, Marka Twaina... Lecz sam, nie�mia�y, delikatny d�ugo jeszcze pozostawa� w cieniu. W dwa lata p�niej zdo�a� doj�� do tego, �e zacz�� wydawa� w�asne pismo: "Gazet� Stocto�sk�", lecz ta nied�ugi mia�a �ywot - Mulford zapad� powa�nie na zdrowiu. I zn�w by� dziennikarzem - "na dni�wk� pisz�cym", jak o dziennikarskich wyrobnikach pi�ra z niech�ci� i przek�sem mawia� Schopenhauer. I tak bieg�y lata. Pewn� rozmaito��, cho� nie popraw� losu, przynios�a Mulfordowi podr� do Europy. Uda�o mu si� mianowicie nam�wi� kilku kupc�w z San Francisco, aby go wys�ali na sw�j koszt do Anglii dla propagandy i reklamy. Z pi�ciuset dolarami (na owe czasy by�a to znaczna suma) wyruszy� w 1872 roku w drog�. Misja powiod�a mu si�. Objecha� ca�� Angli� z odczytami - by� te� na kontynencie - i wr�ci�, maj�c w kieszeni a� dziesi�� dolar�w got�wk�, aby zn�w zosta�, jak dawniej, dziennikarzem i - od czasu do czasu... niedzielnym kaznodziej�. Mia� ju� bowiem tendencj� do pouczania bli�nich. 15 Po kilku latach otrzyma� powa�niejsz�, ju� bowiem stale p�atn�, posad� dziennikarsk� w "Graphic'u" nowojorskim. Tu przez sze�� lat codziennie - z jego usposobieniem, entuzjastycznym i nerwowym-pisywa�, jak wi�zie� do taczki przykuty, "kronik� dnia", a� w ko�cu do reszty stera� zdrowie. I wtedy w�a�nie wpad� na pomys� wybudowania sobie za drobne oszcz�dno�ci w�asnymi r�koma domku pustelnika na ustroniu New Jersey, w bagnistej i le�nej okolicy. T� histori� znajd� Czytelnicy poni�ej, opowiedzian� z wdzi�kiem, werw� i humorem pt. Anio� z moczar�w. Tam oto, w tej pustelni, ju� pod sam koniec �ycia -dla jego delikatnej i w�t�ej natury pe�nego tylu cierpie� � Mulford zacz�� naprawd� pisa�. Lub raczej wy�pie-wywa�sw�j hymn na cze�� �ycia, kt�re ciele�nie nawet � on, cz�owiek schorowany - unie�miertelni� pragn�� przez pot�g� ducha. Pisa� przewa�nie dosy� kr�tkie szkice, kt�re stopniowo, poczynaj�c od roku 1889, wydawa� w�asnym kosztem i nak�adem, jako Bibliotek� Bia�ego Krzy�a, a zebra� je potem pod wsp�lnym tytu�em Jakie posiadasz si�y i jak ich masz u�ywa�, l mimo �e nie pos�ugi-wa�si� �adn� reklam�, �e nawet, przeciwnie, post�powa� wbrew wszelkim prawid�om wydawniczym i ksi�garskim, osi�gn�� od razu wielkie powodzenie. W trzy lata po ukazaniu si� pierwszej, z ledwo�ci� z oszcz�dno�ci wydanej, ksi��eczki czytano go ju� we wszystkich 16 cz�ciach �wiata: dostawa� setki list�w od zwolennik�w, a nawet wi�cej, bo od wyznawc�w swych idei w najdalszych zak�tkach kuli ziemskiej. Niestety jednak nied�ugo s�dzone mu ju� by�o cieszy� si� tym tryumfem, tak p�no osi�gni�tym po tak ci�kim �yciu. �mier� Mulforda jest bardzo dziwna i niezwyk�a. 2 maja 1891 roku chcia� on, jak si� zdaje, przedsi�wzi�� samotn� podr� ��dk� do Sag Harbour, miejsca swego urodzenia. Po co, nie wiadomo. Mo�na w�a�ciwie tylko si� domy�la�, jak to wszystko by�o-odl udek, prac� tw�rcz� wy��cznie zaj�ty, nie zwierza� si� nikomu. Do��, �e w tej w�a�nie ��dce, kt�r� wyrusza� w drog�, znaleziono go martwego. Le�a�, zawini�ty na spoczynek w koce. Wszystko ju� by�o gotowe do drogi - �agle wyrychtowane... Umar� widocznie we �nie -twarz nie zdradza�a �adnej walki ze �mierci�, agonii, trwogi ni cierpienia. Po prostu opu�ci� cia�o, kt�re w spokoju le��ce pozostawi� po sobie, odchodz�c... �ycie mia� ci�kie - �mier� bardzo po rycersku z nim sobie post�pi�a, zwa�ywszy, �e by� przecie� tym, co j� negowa� i unicestwi� pragn��. ANIO� Z MOCZAR�W ALFA Nosi�em si� ju� od dawna z zamiarem wybudowania sobie w�asnymi r�koma domu po�r�d las�w, by w nim zamieszka� w samotno�ci - cie�la i kr�l �ycia zarazem. Nie dlatego, bro� Bo�e! bym mia� by� odludkiem jakim� czy ascet�, albo abym si� by� por�ni� ze �wiatem. Nie! nie mam po temu najmniejszych powod�w, aby na �wiat narzeka�. Da� mi on moc rozrywek - w przerwach mi�dzy b�lami g�owy, napadami skruchy i pobieraniem dobrych postanowie�. Ostatnich najcz�ciej dlatego nie zdo�a�em urzeczywistni� w czynie, �e mi tak jako� pr�dko z r�k si� wymyka�y, znikaj�c jak kamfora. Usi�owa�em dobrze obc h o d z i � si� z �yciem i ono ze swej strony tym samym odwzajemni�o misie. �ycie bowiem u�miechem na u�miech odpowiada, sztur-cha�cemna szturchaniec-to niezawodna prawda! Je�eli Czytelniczka moja jest m�od� dziewczyn�, niech�e pami�ta, prosz�, �e pi�kno�� sw� znacznie 21 d�u�ej zachowa� zdo�a, skoro mi�a i wdzi�czna b�dzie ot po prostu dlatego, �e �yje, a nie dla towarzystwa; gdy nie w powierzchowny grymas uprzejmo�ci twarz swoj� przystroi, l e c z gdy raczej wewn�trzn i e u�miecha� si� b�dzie do swojej przysz�o�ci, bo w tedy i przysz�o�� u�miechnie si� do niej. W New Jersey znalaz�em po d�u�szym szukaniu kawa�ek lasu, �r�d�o, bagienko, strumyk i d�b roz�o�ysty. Pod tym wspania�ym d�bem zacz��em si� budowa�. By�o to przed pi�ciu laty. Mia�em w�wczas lat czterdzie�ci dziewi��. Dzi� nie czuj� si� starszy -raczej nieco m�odszy. Jak inni o tym my�l� i wiek m�j oceniaj�, nie wiem - to pytanie zgol� odmiennej natury. Wszelako decyduj�cym �wiadkiem pozostanie chyba w�asne odczucie nasze. Gdy flaszka szampana kr��y w czyich� �y�ach, co go wtedy obchodzi, jak tam inni o nim i jego latach my�l�! Ta kiego stanu z lekka podocho-conej beztroski powinno si� m�c zawsze zaczerpn�� z czary �ycia. Z tych czterdziestu dziewi�ciu lat mego �ywota dwa bezbarwne lata sp�dzi�em jako marynarz na statku handlowym i na szkunerze do po�owu wieloryb�w. Na ostatnim by�em, ku utrapieniu ca�ej za�ogi, kucharzem; cierpieli, bo cierpieli, wszyscy, co si� dostali w sfer� wp�yw�w moich przest�pstw kulinarnych. Do- 22 piero, gdy�my byli ju� na pe�nym morzu, odkryto, �e nie mia�em najmniejszego poj�cia ani wyobra�enia o tej tak szlachetnej i zw�aszcza po�ytecznej sztuce gotowania. Ale c�, wtedy by�o ju� za p�no. A znowu lat dwana�cie sp�dzi�em w Kalifornii, gdzie z trudem wygrzeba�em odrobin� z�ota i ca�e g�ry �miecia. Prowadzi�em tam szko��, mia�em bar i sklepik, kruszy�em pod siod�em mi�so dla przemywaczy z�ota nad rzek� Tuolamne, kandydowa�em na pos�a, za�o�y�em hodowl� �wi�, kt�re wyzdycha�y, s�u�y�em w policji, by�em poborc� podatkowym i listonoszem, szuka�em srebra w g�rach Nevady i nie znalaz�em tam nic pr�cz �niegu, n�dzy i pi�knych widok�w - kre�li�em plany miast nowo zak�adanych, doprowadza�em swoj� gospodark� kwitn�ce fermy do stanu pustyni i ugor�w wrze�nych, wyg�asza�em odczyty i pisywa�em do miejscowych gazet. Dokona�em pr�by mego organizmu i praw nim rz�dz�cych w spos�b zgodny z dobr� reputacj� cz�owieka i w inny, mniej z ni� zgodny. Jestem dotychczas zdr�w i rze�ki, jakkolwiek mog�em by� w�wczas mie� tyle chor�b, ile bym tylko zechcia�, gdyby mi przysz�a by�a ochota p�aci� za nie przer�nym specjalistom od lekarstw, doktorom oraz aptekarzom. Widzia�em w swym �yciu Przyl�dek Horna, Londyn, Pary�, Wiede�-wieloryba na brzeg wyrzuconego z morza - za�og� zbuntowan� - a tak�e pewn� dam�, kt�rej nowy kapelusz nie by� potrzebny, jako �e... umar�a. 23 Mieszka�em dwa lata w Anglii - mia�em tam �wietn� pogod� i bardzo niewiele got�wki; obejrza�em kraj ten od granicy Szkocji a� do Duwru; bywa�em w przesz�o trzydziestu rodzinach, wysoko i nisko stoj�cych na drabinie hierarchii spo�ecznej, ubogich i bogatych, patrycjuszowskich i plebcjskich. A zanim jeszcze w �wiat by�em wyfrun��, prowadzi�em, jako czternastoletni wyrostek, zajazd na prowincji i w cztery lata "wyko�czy�em" go gruntownie; lecz r�wie�nik�w moich oraz r�wie�nice uje�d�anie na mych koniach nigdy nie kosztowa�o ani grosza. Dobre to by�y dla mnie czasy, gdy zarz�dza�em tym zajazdem, kt�ry m�j ojciec umieraj�c matce mej zostawi�. Okoliczno�ci za� zmusi�y j� do tego, by zarz�d len z�o�y�a w przewa�aj�cej cz�ci w r�ce najstarszego swego i jedynego syna. Tym synem ja by�em. Matka moja, kobieta trze�wego umys�u, nie mia�a przekonania ani ch�ci do prowadzenia samej tego interesu, tote� j� pr�dko ode� uwolni�em, co by�o po jej my�li, a i mnie r�wnie� przyjemno�� sprawia�o. Trzymali�my w tym zaje�dzie bar, kt�ry wydatnie popierali ch�opcy w moim wieku, jako �e pocz�stunki w nim, je�li nie nic, to tylko bardzo ma�o ich kosztowa�y. Najcz�ciej nawet to pierwsze - okoliczno��, kt�ra ogromnie powi�ksza�a powszechn� weso�o��, lecz nie dochody z baru. Moje miasto rodzinne by�a to miejscowo��, w kt�rej niech no by tylko jaki� ch�opiec zechcia� bodajby 24 spr�bowa� opowiedzie� swojej matce, co my�la�, robi� i co mu si� zdarzy�o w ci�gu jednych jakich� dwudziestu czterech godzin, to pr�ba tego rodzaju by�aby wywo�a�a tyle k��tni, tyle przera�enia i pogardy dla niego, �e by�oby go to na d�ugie miesi�ce od wszelkiej odstraszy�o cnoty. W mie�cie tym wszyscy ch�opcy ok�amywali swoich ojc�w sumiennie, systematycznie i bez najmniejszych oznak skruchy - zupe�nie tak samo, jak ojcowie ci ongi ok�amywali "dziadk�w". Polowa tego miasta byli to abstynenci, kt�rzy wi�cej ni� samej w�dki nienawidzili pij�cych j�, a tych, kt�rzy byli odmiennego od nich zdania, obrzucali ci�kimi wymys�ami wnieumiarkowanych towarzystwach umiarkowania i trze�wo�ci. W mie�cie tym m�wcy publiczni bywali pijani przes�dami, zelantyzmem i zapami�ta�� ch�ci� nawracania w nie mniejszym stopniu ni� gdzie indziej pijacy nie odka�onym spirytusem. Ale wracaj�c do mnie -bar nasz doprowadzi�em do stanu zas�u�onego spoczynku w ten spos�b, i� tak to jako� umia�em urz�dzi�, �e wydatki w tym przedsi�biorstwie stale przewy�sza�y doch�d z niego. Mia�o to ten b�ogos�awiony skutek, �e m�odzie� miejscowa szuka�a odt�d podniet w pewnym innym lokalu, w kt�rym musia�a p�aci�, a to, jak wiadomo, jest pot�nym bod�cem, je�eli nie do umoralnienia w og�le, to w ka�dym razie do umiarkowania. 25 Gdym ju� dokona� tego dzie�a zniszczenia - a nie jest to tak ma�o, jak na lat siedemna�cie - ruszy�em w �wiat po szcz�cie, no i szukam go jeszcze do dzi� dnia z wynikami, kt�re cz�ciowo przemawiaj� za mn�, a cz�ciowo przeciw mnie, przyznaje. Lecz mia�em dobre czasy w �yciu i zamierzam miewa� jeszcze lepsze. 'tJe * ' l ' i *� r* ' H 1,0 J �llM . J J U , ' n. / " ZA�O�ENIE KAMIENlArW�GIELNEG# T ,� Zakupi�em za jakie� pi��dziesi�t dolar�w desek i budulca - loco m�j d�b, gdzie zwie�� je i z�o�y� kaza�em. �adna r�ka pr�cz mojej nie zak�ada�a fundament�w. U�o�y�em naprz�d pod�og�. Architekt�w o rad� nie pyta�em. Nie mia�em �adnego planu budowy, kt�ry by m�g� przeszkodzi� mi do u�o�enia sobie naprz�d pod�ogi w ten spos�b, w jaki to by�o najwygodniejsze dla mnie. Com zrobi�, tom zrobi�, a w ka�dym razie ta cz�� domu by�a wybudowana ostatecznie. Dalej pozwoli�em budynkowi memu narasta�, �e tak powiem, w spos�b naturalny. Fachowy cie�la by�by oczywi�cie wzni�s� przede wszystkim jaki� szkielet domu; ja wszelako mia�em odmienne wyczucie: niech no mi tylko ta pod�oga spadnie z g�owy, to ju� reszta budynku w jaki� spos�b sama wyro�nie na pod�odze. No i wyros�a w rzeczy samej. Wiem, �e mym budowaniem zada�em oczywisty gwa�t wszystkim przepisom przyzwoito�ci architektu-ralnej i sto razy wi�cej pracy w dom w�o�y�em, ni� by�o 27 jej potrzeba, lecz praca ta by�a dla mnie tylko rado�ci� i zabaw�. Da�a ona w ostatecznym wyniku niewiele wi�cej ni� du�e drewniane pud�o, zbite z desek dwuna-stostopniowej d�ugo�ci, kt�re to pud�o nawet po wyko�czeniu dalekie by�o od precyzji i dok�adno�ci wykonania bodaj tych skrzy�, co to s�u�� do przewo�enia za morze samochod�w i innych przedmiot�w o wi�kszych rozmiarach. Aleja przecie� dom m�j budowa�em nie dla precyzji wykonania i nie dla innych ludzi - budowa�em go dla siebie, dla w�asnej przyjemno�ci samego budowania. Ten jeden raz w �yciu zapragn��em mie� ca�kowit�,nieogra-niczon� i niczym nie kr�powan� wolno�� zmagania si� z trudno�ciami,borykania si� i potykania, pope�niania b��d�w, robienia g�upstw nawet, lecz bez kontroli bli�nich, bez ich czu�ego opiekowania si� mn�, krytykowania, ganieni a, zach�cania, wystawiania mi dobrego lub z�ego �wiadectwa. T� wolno�� osi�gn��em i na b��dach do woli u�y�em sobie. Chwyt i zasi�g mia�em w robocie daleki-nie �a�owa�em sobie przyjemno�ci. Przez ca�e dwa miesi�ce, podczas kt�rych majstrowa�em t� krzywonog� i jakby od wiatru na jeden bok przechylon� ark�, ani raz �ywa dusza nie pojawi�a si� w pobli�u, aby si� na mnie gapi�, szczerzy� z�by i 28 m�wi�, jak ja �le wszystko robi�. A kiedy taka, uczciwszy uszy, bestia nawet nic nie m�wi, co z�ego my�li o nas i o naszej robocie, to ma szelma taki spos�b przygl�dania nam si�, jakby to z�e my�la�a - czyli innymi s�owy, tylko my�l�c i nic nie m�wi�c, daje cz�owiekowi odczu�, �e tak my�li. Ludzie tego rodzaju s� jak morowe powietrze. Ja chc� robi� wszystko na sw�j w�asny spos�b i robi�c coraz dalej, uczy� si� z w�asnych b��d�w; a gdy ju� sko�cz�, spyta� kogo� kompetentnego, jak si� to lepiej robi; ale dopiero wtedy �ycz� sobie zasi�gn�� rady i nauki-bon Bo�e! nie wcze�niej ni� po uko�czeniu. Tego rodzaju ku�tykanie naprz�d jest to pewien subtelny i wyszukany zbytek. Na niego w�a�nie chcia�em by� sobie pozwoli� i odpowiednio za niego zap�aci�. Nikomu nic do tego. Posiad�o�� moja le�a�a na skraju ogromnego pola, zasianego zbo�em. Na horyzoncie wida� by�o jeden jedyny dom w oddali. Drogi nie by�o �adnej. Wszelki taki "pouczacz", o jakich m�wi�em, musia�by by� ca�� mil� brn�� poprzez moczary, aby si� do mnie dosta�. I tak oto na deszczu i �niegu, i w b�ocie, b��dz�c, partol�c i poprawiaj�c, budowa�em w ustroniu, na �wie�ym powietrzu przez stycze� i luty. Nocowa�em w s�siedztwie, w�a�nie w owym dalekim domu na horyzoncie. Dra�owa�em co rano mil� drogi do najbli�szej stacji kolejowej; przyje�d�a�em do miasta ju� o p� do �smej, po czym odrabia�em moje kilkugodzinne 29 pensum w redakcji pewnego dziennika miejscowego. Praca moja w pi�mie polega�a na wyliczaniu tych wiecznie jednakowych zdarze� z dnia poprzedniego, jako to w szczeg�lno�ci r�nego rodzaju, a zawsze do siebie podobnych: zab�jstw, w�ama�, wybuch�w, samob�jstw (rewolwer, brzytwa, stryczek lub trucizna), kradzie�y po domach, bankach, sklepach, z�odziejstw kieszonkowych, po�ar�w, p�kaj�cych kot��w, spadaj�cych wind, nieszcz�liwych wypadk�w (gaz, nafta, benzyna -gor�co lub zimno -g�ry, morze), konkurs�w, b�jek, ucieczek z wi�zienia, i co tam jeszcze w og�le si� zdarza, wiecznie na to samo kopyto, w spo�ecze�stwach cywilizowanych rok w rok, jak zapisa� - z t� jedynie r�nic�, �e owi z�oczy�cy oraz ich ofiary nosz� coraz to odmienne nazwiska; a zreszt� czasem nawet i tej rozmaito�ci z�y los da� nie raczy. Zdumiewam si�, doprawdy, jak ludzi nie znudzi�o codzienne odczytywanie tego monotonnego katalogu okropno�ci, kt�ry im sporz�dza�em. Mo�e przez ca�� wieczno�� b�d� to czytywali co rano do �niadania?... Mo�e niezbadana w wyrokach swych Opatrzno�� ma zamiar zakonserwowa� tak ma�o pon�tne ich cia�a do tej tak ma�o pon�tnej dzia�alno�ci?... Nic nie rozumiem, na czym polega konieczno�� czy po�ytek dowiadywania si� przy rannej kawie z bu�eczkami, �e znaleziono w nocy jakiego� tam w��cz�g� powieszonego w parku lub �e jaki� idiota tru� si� karbolem na �awce w ogrodzie, na kt�rej ja mo�e jutro siedzie� b�d�, i zmar�, 30 poniewa� dziewczyna, kt�r� chcia� po�lubi� i unieszcz�-�liwi�, wola�a wyj�� za m�� za jakiego� innego, r�wnie� jak on idiot�, i przez niego zosta� unieszcz�liwiona. Pisywa�em te� w�wczas fachowe artyku�y i obwieszcza�em �wiatu, jak to w dziedzinach spo�ecznej, politycznej i rozmaitych innych sprawy strasznie �le stoj� i jak ich stan w przysz�o�ci poprawi� by mo�na. Zajmowa�em si� wtedy znacznie cz�ciej i wi�cej reformowaniem �wiata ni�siebie samego -�ar�wk� intelektu mego skierowywa�em o wiele cierpliwiej i wytrwa�ej na b��dy innych ludzi ni� na swoje w�asne. By�em zbyt d�ugo dziennikarzem, abym m�g� nie wiedzie�, �e s� publicy�ci trojakiego rodzaju: tacy, kt�rzy potrafi�pisa�o wszelkich wspania�o�ciach, lecz przy tym nie do�� maj� zmys�u praktycznego, by gw�d� wbi� w �cian� prosto albo odr�ni� dziesi�ciomiesi�czne kurcz� od dziesi�cioletniej starej, �ykowatej kury; dalej tacy, kt�rzy i pisa� umiej�, i opr�cz tego rozum maj�; a wreszcie tacy, kt�rzy sami pisa� nie umiej�c, posiadaj� talent zaprz�gania do pi�ra innych i nakr�cania cudzych m�zg�w, jak zegark�w, ku korzy�ci w�asnej - co zreszt� jest ich dobrym prawem, kto bowiem ma zdolno�ci, lecz nie jest obdarzony zmys�em do interes�w, ten wcze�niej czy p�niej musi doczeka� si� tego, �e kto� inny, umiej�cy o�ywia�, organizowa� i urzeczywistnia� idee, za niego zbiera� b�dzie dojrza�e w s�o�cu �ycia owoce z drzewa jego w�asnego talentu. 31 Siadywa�em po redakcjach obok r�nych m��w wysoce wykszta�conych i na wszystkie boki wyeg-zaminowanych, kt�rych m�zgi by�y hurtowymi sk�adami wiadomo�ci, ale te� niczym wi�cej, i kt�rzy przeto gorliwie orali za marne osiem dolar�w tygodniowo, pisali, co im szef kaza�, gryzmolili biedacy, skrobali pi�rami, bazgrali i bazgrali i gorzko si� �alili, �e ich kwalifikacje i zdolno�ci nie znajdowa�y wi�kszego uznania w oczach �wiata. I rozprawiali wiecznie o tym, czego by to oni dopiero dokazali, gdyby im si� tylko raz kiedy� jaka� lepsza "sposobno��" przytrafi�a. Piorunowali na t� nasz� kupieck�, sprzedajn� epok� i na czysto handlowy kierunek przedsi�biorstwa, w kt�rym pracowali, i nigdy nie rozja�ni�o si� im nieborakom na tyle w g�owach, aby zdo�ali pozna� t� oczywist� prawd�, �e jedyn� "sposobno�ci�", jak� ma na tym �wiecie cz�owiek, aby da� pozna� swe idee, jest wzi�� na siebie odpowiedzialno�� i samemu sobie "sposobno�ci" stwarza� - tak, jak to w�a�nie zrobi� ich szef z pierwszego pi�tra, kt�ry im wyp�aca� ich tygodniowe pensje i wyzyskiwa� ich, jak te ksi��kowe mole literackie, poniewa� sami z siebie nigdy si� oni nie odwa�yli by� czym� innym. Co si� mnie tyczy, to z sumieniem wzgl�dnie czystym pitrasi�em swe codzienne "ragout" umys�owe z ingrediencji barbarzy�skiej cywilizacji naszej, poniewa� dobrze mi za to p�acono, robota mnie bawi�a, a publiczno�� lubi�a i domaga�a si� swych codziennych 32 potworno�ci akurat w tej postaci, w jakiej je podawa�em. Lecz o godzinie jedenastej rano ju� zn�w, uciek�szy z redakcji, p�dzi�em kolej� do siebie, na me ulubione moczary ko�o d�bu i pracowa�em tam a� do zmroku, czasami okazyjnie pod okiem jakiej� wrony, kt�ra przycupn�a na s�siednim drzewie, zm�czona, z�a i g�odna, bo nie by�o w pobli�u ani �d�b�a m�odego zbo�a do wyskubywania. Iv III O KUPNIE NARZ�DZI-I O KUPOWANIU WOGOLE Zanim zabra�em si� do budowania, sprawi�em sobie r�ne przyrz�dy do ciesio�ki, aby mie� czym budowa�. Nabywa�em te� narz�dzia przez ca�y czas budowy -kupowa�em ich wiele wi�cej, ni� potrzeba. Ka�dy terminator od stolarza by�by zmajstrowa� moj� cha�upin� za pomoc� m�otka, pi�y i odpowiedniej liczby gwo�dzi. Alesztamajzy, d�uta, pi�y i winkle z nowiutkimi r�czkami i ostrzami b�yszcz�cymi by�y tak kusz�c� i fascynuj�c� nowo�ci� dla mnie nowicjusza!... Kupuj�c wci�gany by�em coraz g��biej w ten wir, w ten specjalny lej ch�on�cy kupowania coraz to nowych narz�dzi. Nie mog�em po prostu przej�� oko�o �adnego sk�adu z nimi, by si� nie okaza�o, �e mi najnieodzownie} trzeba jakiej� co najmniej po�owy ca�ej wystawy w oknie. No i potrzebowa�em ich istotnie -potrzebowa�em przyjemno�ci, le��cej w kupowniu... oraz... w ogl�daniu; ale same narz�dzia nie by�y mi potrzebne. Kupowanie nowych rzeczy, czy si� ich potrzebuje^ czy nie, ma dla nas wielki urok. Gor�czka kupowania wybucha znienacka, przy pierwszej lepszej okazji, zu- 34 pe�nie niespodzianie, i opr�nia sakiewk� nasz� w jednej chwili, cz�sto o wiele pr�dzej, ni� zaskoczony tym zakupywacz zdo�a nape�ni� j� znowu. Rozumiem doskonale panie, kt�re wychodz� na ��w "po sprawunki" i wracaj� do domu dos�ownie obwieszone paczkami, jak choinki -kupiwszy dziesi�� razy wi�cej rzeczy, ni� zamierza�y, ni� marzy�y nawet. Wielkie magazyny wywierj� na dusze nasze wp�yw tajemniczy i niebezpieczny: maj� one takie jakie� dziwne dzia�anie na nas, i� rzeczy zgo�a nie do u�ytku zdaj� si� po��dane. Z czasem wynalaz�em jedyn� skuteczn� metod� obrony przed tymi czarami. Trzeba rozpostrze� �agle woli i rusza� prosto naprz�d, z mocnym postanowieniem kupienia tylko pewnej okre�lonej rzeczy � da� nurka skro� ocean zbytecznej tandety i wyp�yn�� na powierzchni� po drugiej stronie ze swym sprawunkiem w z�bach! W ten spos�b nauczy�em si� wchodzi� do sklep�w i wychodzi� z nich nie ob�adowany �adnymi zbytecznymi sprawunkami. Pocz�tkowo kupowa�em moc r�nych faramuszek, ulegaj�c urokowi i namowie tych ma�ych mag�w handlu - subiekt�w sklepowych. Co z g�ry wpajaj� w cz�owieka przekonanie albo raczej poczucie, �e z ch�ci� czy bez ch�ci, ale co� Rupi� musi, bo w przeciwnym razie ogl�danie, cho�by przez pi�� minut, towar�w by�oby marnowaniem drogocennego czasu tych ma- 35 g�w-subiekt�w. Trzeba wi�c wchodzi� do sklepu z jak najostrzejsz� przytomno�ci� umys�u i znajdowa� si� pod jak najsilniejsz� presj� skoncentrowanej woli nic nie kupowania pr�cz rzeczy upatrzonej, aby m�c skutecznie stawi� czo�o milcz�cej pot�dze tych ludzi. A t-mosfera niekt�rych magazyn�w jest na wskro� przesycona i formalnie prze�adowana przymusem nagabuj�cych my�li o kupowaniu,wzmocniona pora�kami wszystkich ofiar-s� to po prostu wyje�d�one i utorowane duchowe koleiny,prowadz�ce do wszelkiego rodzaju tandety na s p r z e d a �. Poczynaj�c od szefa, a ko�cz�c na ostatnim ch�opaku od windy, wszyscy s� w sklepie g��boko przekonani i zdecydowani bez pardonu, �e klientowi nie wolno wyj��, nic nie kupiwszy. Z g�ry przeto szans� sprzedaj�cych i kupuj�cego s� nier�wne, a gdy w dodatku kupuj�cy jest g�odny, zm�czony albo zdyszany lub, co najgorsze, roztargniony, to oczywi�cie wpada od razu w sieci tych mag�w handlu, kt�rzy mu wm�wi� i wpakuj� wszystko, czego chc� si� pozby�. Na domiar z�ego jest si� jeszcze przy tym przekonanym - i w tym ju� le�y diabelski pierwiastek tej spra-wy-�e si� dzia�a z w�asnej nieprzymuszonej woli, gdy tymczasem w istocie maszeruj e si� pos�usznie �ladem 36 cudzych my�li. Albowiem duch sprzedaj�cych jest skoncentrowany na jednej tylko rzeczy: na sprzedawaniu, i to im daje w tym w�a�nie kierunku moc i w�adze. Duch za� kupuj�cego nie jest ze�rodkowany na niczym poszczeg�lnym, i to go czyni s�abym. Dlatego kupuje on to, co mu tamci wm�wi�, i dopiero znalaz�szy si� w domu i wyzwoliwszy si� spod uroku sprzedaj�cych, cz�owiek stoi oklap�y na duchu przed g�upstwami, kt�rych nakupowa�. Kt� by mia� zreszt� sprzedaj�cemu za z�e, �e tak, a nie inaczej post�puje! Sprzedaj�cy jest od tego, aby sprzedawa� to, co on chce sprzeda�, a nie to, co nam jest potrzebne. Nasz� jest rzecz�, gdy si� stajemy nabywcami, aby�my po pierwsze, stawali przed sprzedawc� z mniej wiece | jasnym wyobra�eniem o tym, co kupi� chcemy; po drugie, aby�my nie byli pod�wczas w usposobieniu "szusowatym"; a po trzecie, aby�my ju� na p�godziny przedtem, zanim cia�em znajdziemy si� w sklepie, nie przebywali i nie przerzucali w nim towar�w w duchu, jak to musi si� cz�sto zdarza� wobec tak powszechnej dzi� wady po�piechu i gor�cz-kowo�ci. A wtedy mo�e, wr�ciwszy do domu, stwierdzimy, �e�my kupili tylko rzeczy, kt�re�my kupi� chcieli, a nie te, kt�re nam sprzeda� pragn�� mag towar�w pi�miennych, �elaznych lub �okciowych, a kt�re duch i umys�, po wyj�ciu ze sklepu zn�w stawszy si� normalnym, uznaje za tak w�a�nie ma�o po��dane, po�yteczne i pon�tne, jakimi s� w istocie. 37 �e sprzedaj�cy czaruje, zaklina towary i w og�le uprwia czarn� magi�, to �ci�le rzeczy bior�c, jest ostatecznie z jego strony konieczn� obron�. Gdyby chcia� zamiast tego wsp�czu�, sympatyzowa� z nami, narazi�by si� przez to na niebezpiecze�stwo popadni�cia w ten niezdecydowany stan "oklapni�cia" i braku �wiadomo�ci celu, w kt�rym my najcz�ciej w sklepach si� znajdujemy, a wi�c musia�by nam si� podda� i nas na�ladowa�. A przez sympati� do nas, sta wszy si� w ten spos�b na chwil� p�idiot �, m�g�by nam z �atwo�ci� ca�y sklep za p�darmo sprzeda�. Cud to doprawdy, �e sprzedawcy i sprzedawczynie po sklepach i magazynach w mniejszym lub wi�kszym stopniu nie wariuj�, je�li wzi�� pod uwag�, z jakim bezradnym, zb��kanym i og�upia�ym, "zbarania�ym" stadem maj� oni od rana do nocy do czynienia - bo przecie�, kto w domu wariat�w mieszka� musi, ten z natury rzeczy jest nara�ony na to, �e w ko�cu poniesie przynajmniej cz�ciow� jak�� szkod� na umy�le. A dom wariat�w i sklep, je�eli chodzi o zachowanie si� ludzi, dla bezstronnego widza wcale do siebie s� podobne. Gdybym ja by� kupcem, sprzeda�bym ludziom ich rodzonego ojca, matk� i ca�e spo�ecze�stwo do czwarte- 38 go i pi�tego pokolenia w��cznie, a blaszane zegarki za prawdziwe z�ote, i to wszystko z najczystszym w �wiecie sumieniem, gdyby przyszli do mnie wtymswoim grzesznym,nieumiarkowanym stanie uczu�, kt�ry wywodzi si� z po�piech u, niezdecydowania i nieokre�lonej,a wielkiej chciwo�ci, chc�cej c o�? z a n i c n a b y �. r W takim usposobieniu biega? po �wiecie i zara�a� ludzi jest rzecz� niegodn� i publicznie szkodliw�, zupe�nie tak samo, jak i�� pomi�dzy dzieci z odr� albo osp�. A ja sam w takim stanie chodzi�em po �wiecie i grzeszy�em, i krzywd� bli�nim wyrz�dza�em, i to tyle razy... IV MOJE KURY Chcia�bym tu opowiedzie� wszystko, ca�� reszt� moich budowlanych, a i buduj�cych dla ducha do�wiadcze�. Nie wiem dlaczego, ale czyni mi to bli�szymi me w�asne prze�ycia. Ot� zbudowa�em sobie kurnik i hoduj� kury. Kurnik kleci�em, bogaty do�wiadczeniem i umiej�tno�ciami technicznymi, kt�rych naby�em przy budowie domu. Tote� pod wzgl�dem planowo�ci konstrukcji, symetrii i wyko�czenia wypad� znacznie lepiej. A kury lubi�em od ma�ego dziecka. Ros�em pomi�dzy nimi u babki mej, wdowy, kt�ra mieszka�a sama jedna w starym, bardzo starym domu z ca�� gromad� kur i kot�w, i zarz�dza�a ze spokojem ducha t� szczeg�lniejsz� symbioz� ch�opca, drobiu i drapie�nik�w. By�a to dziwaczka - cicha, stara kobieta, kt�ra nie chodzi�a nigdy do ko�cio�a, czytywa�a w niedziel� Bibli� sama sobie, nie znosi�a w domu w�gla kamiennego, uznaj�c jako materia� opa�owy tylko drzewo, nigdy nie widzia�a kolei �elaznej, nie jecha�a parostatkiem, nie przyjmowa�a wizyt, przyrz�dza�a zdumiewa- 40 j�ce ciasteczka mi�towe i codziennie punkt o godzinie dziewi�tej wieczorem zjada�a sama jedno i jedno mnie dawa�a, tudzie� nienawidzi�a do szpiku ko�ci starego T..., ekspedytora, kt�ry by� jej s�siadem: jego ha�a�liwe przedsi�biorstwo od rana do nocy s�ycha� by�o na jej podw�rzu, i ha�as ten zdawa� si� do tego podw�rza tak samo nale�e�, jak zape�niaj�ce je po�amane dyszle, stare siod�a, beczu�ki, skrzynie, wi�ry, opi�ki i przer�ne rupiecie, kt�re, zda�o si�, sam diabe� po nim porozrzuca�. Babka moja nie mia�a wi�kszej przyjemno�ci nad obserwowanie w dni targowe, jak ch�opu konie z wozem ucieka�y, co si� zdarza�o dosy� cz�sto, przy czym ose�ki mas�a z pluskiem ba�! wpada�y do ka�u� na drodze, a wo�nica, wrzeszcz�c "prrr!", p�dzi� co si�y za rozbieganymi z wozem ko�mi i za ka�dym susem schyla� si� z po�piechem, �owi�c mas�o po ka�u�ach. A kury swoje babka umia�a namawia�, aby nios�y jaj wi�cej ni� wszystkie inne w mie�cie; by�a u nas po prostu jaka� fabryka jajek. Dzielnych ma�ych ch�opc�w babka nie znosi�a; by�em jednym jedynym z ca�ej rodziny, kt�rego pragn�a mie� u siebie -wbrew woli i ch�ci mych rodzic�w. Ja jednak ch�tnie u babki przebywa�em - mia�em u niej wi�cej swobody i ciastek, no i tyle siniak�w, ile tylko zdo�a�em sobie nabi� w popo�udniowych b�jkach na �arty z ch�opakami. Hersztem tych �obuziak�w by� "Nigger Hen", Murzyn Henryk, kt�ry nami rz�dzi� i gdy trzeba by�o, bi� 41 nas, ale mia� zawsze wi�cej got�wki w kieszeni od nas wszystkich razem. By� mym od serca przyjacielem przez ca�e dzieci�stwo, a� do tego pami�tnego dnia, gdy, podbechtany przez z�o�liwych pracownik�w mego ojca, nam�wi�em Hena, aby poci�gn�� powietrza z podst�pnie wype�nionego m�k� wiatraczka dziecinnego. Chmura py�u m�cznego wpad�a do ust, nosa, gard�a i p�uc Hena. I odt�d zna� mnie nie chcia�! Z konieczno�ci musia�em zbli�y� si� z "Hen Hil-lem", czyli z "Henrykiem z Pag�rka". �ycie tego ch�opca wype�nione by�o noszeniem wielkiego kosza z mieszkania jego matki do sklepiku ojca, kt�ry handlowa� wod� sodow�, sokiem i ciastkami. Lubi�em Henryka, bo przechodz�c ko�o nas, pozwala� mi zawsze pr�bowa� swych ciastek. Chowali�my si� w cieniu wielkiej, pustej skrzyni i wynajdywali�my nader pomys�owe sposoby nieznacznego zdejmowania �y�eczk� z ciastek polewy cukrowej, wyd�ubywania z wn�trza niewielkich rozmiarami - zgodnie z rozs�dkiem � porcyjek kremu lub nadzienia i przekazywania ich naszym ch�opi�cym, zawsze gotowym do odbioru apetytom. Gdy ja zajada�em, Henryk zazwyczaj odpoczywa�. By� on zewn�trznie podobny do ciastka albo przynajmniej lepi� si� od ciastek; a w miejscach, w kt�rych nie by� ciastkowaty, sprawia� wra�enie pstrokatego od �mietankowych lod�w, z rozkazu matki bowiem kr�ci� je w piwnicy. I ot� tam mieli�my te� schowan� pewn� 42 star� �y�k�, kt�r� podczas kr�tkich przerw w kr�ceniu maszynki pr�bowali�my jej zawarto�ci, gdy ta ze stanu ciek�ego przechodzi�a w sta�y. Miejscowa arystokracja, jedz�c lody w salonie mister Hillsa, ani nie przypuszcza�a, czyje to palce przede wszystkim w nich grzeba�y. Palce -powiadam; bo gdy czas i okoliczno�ci nagli�y, uwa�ali�my, �e s� one jednak od �y�ki praktyczniejsze. Poniewa� m�wi� w�a�nie - albo raczej mia�em zamiar m�wi� -o kurach, wyda�o mi si� nie od rzeczy tytu�em wst�pu opowiedzie� o "Nigger Hen" i o "Hen Hillu" ("hen" po angielsku "kura" a zarazem skr�t imienia "Henry". Przyp. t�um.). Jakkolwiek zreszt� te rzeczy si� maj�, nami�tno�� i talent do hodowania kur odziedziczy�em po mej babce -do dzi� dnia jeszcze przechodzi mnie dreszcz tego samego co ongi podniecenia i rado�ci, gdy znajd� w gniazdach tuzin czystych, bialutkich, �wie�o zniesionych jajek: pod tym wzgl�dem pozosta�em dot�d dwunastoletnim ch�opcem. J A pi�kno i warto�� �ycia w tym s� w�a�nie, by tak samo jak dziecko radowa� si� ci�gle tym samym co ono i tak jak ono silnie, by ��czy� nie wi�dn�ce nigdy uciechy dzieci�ce ze z wolna rozkwitaj�cymi uciechami wieku dojrza�ego; rozkoszowa� si� tym, czym si� cz�owiek rozkoszowa�, gdy cia�o mia� m�odziutkie, pachol�ce, a wi�c gdy duch jego, �wie�o w nie odziany, raz jeszcze wst�powa� w �ycie pe�en wiary. W wieku pomi�dzy czwartym a czternastym rokiem s�o�ce �wieci w glorii, 43 ksi�yc jest pe�en ba�ni, a trawa tak zielona, jak ju� nie bywa nigdy, nigdy p�niej... Sk�d, czemu to "nig- iiS, TRUDNO�CI UMYS�OWE Dom m�j ma cztery �ciany, pochy�y dach, dwa wielkie okna od po�udnia, dziur� na drzwi, drug� - na rur� od pieca, i mniej wi�cej oko�o stu pi��dziesi�ciu szczelin; z nich wi�kszo��, przypadkowo lub naumy�lnie, j a zrobi�em przy niefortunnych pr�bach pozbijania, jak si� patrzy, ko�c�w desek na naro�nikach; reszta zrobi�a si� s a m a przez p�kanie i inne nieodpowiednio�ci �wie�utkiego drzewa, z kt�rego dom skleci�em. Gdy przysz�o gor�ce s�o�ce wiosenne, nie by�o ko�ca mojemu zdumieniu, co za trzaski, wygi�cia i sp�kania zewsz�d powstawa� w nim zacz�y. J�y te� oczywi�cie wyskakiwa� ze zbyt �wie�ego drzewa s�ki, pozostawiaj�c po sobie wielkie albo ma�e dziury, tzw. ga��ziowe; tylko czemu, u licha, nie mog�y by�y tego od razu powiedzie�?... Na dziurawe miejsca poprzybija�em �aty i w ten spos�b opanowa�em sytuacj�. Nie mia�em by� przedtem najmniejszego wyobra�nia nawet, aby tyle i tak r�nych si� natury czyha�o gotowych krzy�owa� plany ludzkie. Gdy zamr�z wyszed� z ziemi, pod�oga moja zacz�a k��bi� si� jak fale. Przez sympati� dla niej dach i �ciany 45 r�wnie� j�y osiada�, trzaska�, p�cznie� - dom skr�ca� si� i zmienia� w jakiego� "cz�owieka z gumy". Szczelinami w pod�odze wchodzi� zacz�o powietrze. Porozci�-ga�em p��tna woskowane. Deszcz zacz�� kapa� przez szczeliny z g�ry. Porozci�ga�em i na dachu takie p��tna -nowiutkie, w pi�knych, radosnych kolorach. By� to doprawdy bardzo weso�y dach, weselszy od �ca�ego wn�trza domu - przypomina� raglan w kratki, zakrywaj�cy stare, odwieczne ubranie, pe�ne dziur, �wiadk�w wielu lat, do�wiadcze�... Ludzie �miali si� z mego p��ciennego dachu! M�wili: "Czemu nie blacha lub dach�wka?" Dlatego, �e p��tno woskowane jest o po�ow� ta�sze, a i tak wytrzyma tyle czasu, na ile ja tego dachu potrzebuj�. Lecz ludzie m�wili dalej: "To nie jest we zwyczaju". C�, by� mo�e, lecz kto� pocz�tek zrobi� musi -ja w�a�nie tym kim� jestem. Nie by�o to r�wnie� zwyczajn� ani powszedni� rzecz� - Ameryk� odkry�. Wszyscy wy si� jak ognia boicie najmniejszej rzeczy niezwyczajnej, a w rok potem wszyscy j� na�ladujecie - zw�aszcza wtedy, gdy mo�ecie na niej cho�by dwa centy zarobi�. Tego natomiast materia�u na budow�, kt�rego najwi�cej mia�em � czasu - w�a�nie najmniej zu�y�em. Duch m�j stale wyprzedza� m� prac�, zamiast tkwi� w niej wewn�trz. Uwa�am, �e aby co� zrobi� - i to najlepiej, jak si� umie - cz�owiek musi skupi� ca�� si�� ducha, kt�r� 46 l rozporz�dza,niezw�ocznie i wy��cznie na tej swojej pracy, cho�by nie wiem, jak by�a zwyczajna, pospolita! Cho�by to by�o proste wbicie gwo�dzia w �cian� lub napisanie szkicu (o kt�rym notabene przypuszcza si�, �e w�osy na g�owie ludzko�ci d�bem od niego stan�, a tu tymczasem - nie drgnie ani jeden w�osek). Pozwalanie na to, aby wola-energia nasza s�czy�a si� obok pracy, kt�r� spe�niamy, przypomina kiepskie urz�dzenie wodne, kiedy to woda, b�d�ca si�� p�dn�, p�ynie bez u�ytku dla roboty, boczkiem, a i �adnej innej pracy r�wnie� nie wykonywa. Doszed�em do wniosku: my�li cz�owieka stanowi� w rzeczywisto�ci o sile jego mi�ni; mo�liwie najdoskonalsza innerwacja jest przy wszelkiej robocie najwi�ksz� oszcz�dno�ci�. Kto mi nie wierzy, ten niech, prosz�, �ci�gnie tytu�em pr�by cho�by najmniejszy �agiel podczas wichury z deszczem na rzece La P�acie. W chwili, kiedy w najlepsze zmaga� si� b�dzie z nad�tym buntownikiem, aby go jako� zwin��, gdy ten, ci�ki od deszczu, wali� go zacznie po �bie ociekaj�cymi od wody pi�ciami ze zmoczonego p��tna i robi� b�dzie wszystko, na co go sta� tylko, byle str�ci� z masztu w fale tego �mia�ka, co go okie�za� pragnie - wtedy niechaj si�, prosz�, zechce zastanowi�, czy jest to czas i miejsce, by sobie jednocze�nie przypomina� przy tej milutkiej rob�tce, co w�a�ciwie by� on rzek� na po�egnanie owej pi�knej pannie, kt�r� przedwczoraj odpro- 47 wadza�, albo co rzek�a ona - lub jaka� inna, nie mniej pi�kna dama, gdy si� z nim wita�a... lub niechaj mo�e sobie pomarzy z lubo�ci� o kolorze i kroju spodni, kt�re w przysz�o�ci ma zamiar sobie zrobi�. St�d, �e przy �atwiejszych do spe�nienia zadaniach nast�pstwa jednoczesnego my�lenia o czym innym nie s� od razu tak tragiczne, nie wynika bynajmniej, by ich nie by�o w c a l e./_kLa-Ll epszym �wiczeniem w skupianiu uwa g i jest wbijanie gwo�dzi, tu bowiem wszelkie zapomnienie si� i zamedytowanie o czym innym powoduje natychmiast bolesne uderzenie m�otkiem w palec miast w �ebek gwo�dzia. Cierpia�em nieludzko od obijania sobie kciuka m�otkiem, od krzywo, bo w r�k�, pi�owania desek, od potykania si� i zawadzania o r�ne przedmioty Ud., albowiem wskutek grzechu pierworodnego, id�cego w parze ze z�ym przyzwyczajeniem ca�ego �ycia, duch m�j przebywa� zawsze w towarzystwie rzeczy, kt�re mia�em lub mog�em mie� zamiar robi�, nigdy za� tych, kt�re w tej chwili w�a�nie robi�em. Chc�c si� uleczy� z tego, chc�c si� uwolni� od codziennych cierpie�, bazgra�em kopciem z nafty z terpentyn� na wszystkich �cianach domu sentencje w 48 rodzaju: "Nie �piesz si� niepotrzebnie!" "Nigdy dw�ch rzeczy naraz nie r�b!" "Wszystko we w�a�ciwym czasie!" itp. I oto czasem nawet w trakcie malowania jakiej� podobnej sentencji zdarza�o mi si�, �e zapomina�em, com w�a�nie malowa�, jaki to mia�o sens mie�, po co to malowa�em, i... zaczyna�em medytowa�, czy te� demokraci dojd� tym razem do rz�d�w - a� jaka� litera zupe�nie krzywa z szeregu mi wy�azi�a, a sadze z terpentyn� powolutku kapa� zaczyna�y na ostatni� par� mych bia�ych jedenastek. Czemu? Bo zamiast w p�dzlu, gdzie by�o jej w�a�ciwe miejsce, si�a, kt�rej zadaniem by�o nim kierowa�, bawi�a o setki mil od niego. A bawi�c w Waszyngtonie, jak�e mog�a spe�nia� nale�ycie sw�j obowi�zek tu, przy malowaniu?... VI CZYM JEST W�ASNO�� Posiadam tedy -jestem w�a�cicielem tego �le skleconego, pi��dziesi�ciodola-rowego domu w�r�d moczar�w w Jersey. Bardzo niewiele os�b w tak wysokiej mierze posiada sw� siedzib�, jak ja posiadam moj�. Najcz�ciej bowiem siedziba ich posiada. Panuj� nad tym domem. Gdy chc�, mog� go podpali� - nie zubo�a�bym przez to, a s�siad�w nie mam, dla kt�rych posiad�o�ci po�ar mego domu m�g�by sta� si� gro�ny. Nie mieszkam we wsi �adnej ani wmie�cie, kt�rych mieszka�cy, zaalarmowani przez po�ar, mogliby mi si� narzuca� i naprzykrza� swymi usi�owaniami ugaszenia ognia. Mog�, gdzie tylko zechc�, powywierca� na wylot dziury w �cianach domu, nie pytaj�c o pozwolenie gospodarza. Gospodarzem ja sam sobie jestem. Mog� narobi� dymu, ile zechc�, zakopci� ca�� bud� - nikomu to w niczym zawadza� nie b�dzie. Mog� wsta� o p�nocy i zacz�� wbija� gwo�dzie, pi�owa� drzewo lub w jaki� inny spos�b piekielny 50 wszcz�� ha�as, i przez my�l mi nie przejdzie, �e ktokolwiek w domu lub mieszkaniu obok zerwie si� przez to ze snu. Mog� zostawi� swe pantofle akurat w tej pozycji, w jakiej je z n�g zdj��em -jeden wielkim palcem ku p�nocy, drugi ku po�udniowi - i tydzie� p�niej, powr�ciwszy, znajduje je absolutnie tak samo stoj�ce, nie wetkni�te dla porz�dku w �aden k�t najciemniejszy, jak to zazwyczaj bywa. Mog� sobie