6094

Szczegóły
Tytuł 6094
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

6094 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 6094 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

6094 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Adam Mickiewicz WIERSZE FILOMACKIE Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 ZIMA MIEJSKA Przesz�y d�d�e wiosny, zbieg�o skwarne lato I przykre miastu jesienne potopy, Ju� bruk zi�bi�c� obleczony szat�, Od stalnej Fryz�w nie krzesany stopy. i�zieni s�ot� w domowej katuszy, Dzi� na swobodne gdy wyjrzem powietrze, Londy�ski pojazd tarkotem nie g�uszy W Ani nas kr�gi zbrojnymi rozetrze. itaj! narodom miejskim pora b�oga, Ju� i Nieme�c�w, i s�siednich Lech�w Tu szuka ci�ba, tysi�cami mnoga, Zbieg�ych Dryjadom i Faunom u�miech�w. Tu wszystko czerstwi, weseli, zachwyca, Czy ci�gn� tchnienie, co si� zimnem czy�ci, Czy na niebieskie zmys� podnios� lica, Czyli si� �nie�nej przypatruj� ki�ci; W Jedna z nich p�ywa w niepewnym �ywiole, Druga ci�arem sporsza ju� osiad�a; T� wiatr polecia� stwardnia�e kry� role Albo pobieli� Wiliji �wierciad�a. Lecz kogo sio�o dzisiejsze uwi�zi. Zmuszony widzie� �yse g�r wiszary, Grunt dziki, kniej� nagimi ga��zi Niesiln� zimne pod�wign�� ci�ary - Taki, gdy smutna ci�gnie si� minuta, Wreszcie zmieniony kraj porzuca z �alem I daj�c ch�tnie Cerer� za Pluta, P�dzi w�z ku nam ci�arny metalem. Tu go przyjmuj� go�cinne podwoje, Rze�b� i farb� odziany przybytek, Tutaj rolnicze przepomina znoje W pieszczonym gronie czarownych Charytek. 4 Na wsi, zaledwie czarna noc rozrzednie, Ka�e wraz Ceres wczesny wita� ranek, Tu, chocia� s�o�ce zajmie nieba �rednie, �pi� at�asowym pod cieniem firanek. Lekkie nareszcie obl�k�szy nankiny, Modnej m�odzie�y przywo�ywam ko�o; Strojem poranne zbywamy godziny Albo rozmow� bawim si� weso��. Ten, w �ni�cy kryszta� w�o�ywszy oblicze, Wschodnim balsamem z�oty k�dzior pie�ci, Drugi stambulskie oddycha gorycze Lub pije z chi�skich zi� ci�gnione tre�ci. A kiedy chwila dwunasta nadbie�y, Wraz do �liskiego wst�puj� powozu, Sobol lub rosmak moje barki je�y I suto zdobi�c nie dopuszcza mrozu. Na sali, orszak przywitam wybrany, Wszyscy siadaj� za biesiadnym sto�em, W kolej szl� pe�ne smak�w porcelany I sztucznym morz� apetyt �ywio�em. Pijemy w�grzyn, mocny setnym latem, Wr� po kryszta�ach koniaki i p�cze, P�ci pi�kna gasi pragnienie muszkatem, Co daj�c rze�wo��, my�li nie zapl�cze. A gdy si� trunkiem zaiskrz� �renice, Dowcipne, czu�e wszystkim p�yn� s�owa, Niejeden uwdzi�k zarumieni lice, Niejedna wzrokiem zapala si� g�owa. Nareszcie s�o�ce zni�one zagas�o, Rozsiewa mroki dobroczynna zima, Boginie daj� do rozjazdu has�o, Zagrzmia�y schody i ju� go�ci ni� ma. Kt�rzy s� z szcz�ciem poufali �lepem, Pod tw�j znak id�, kr�lu Faraonie. Lub zr�czni lekkim wykr�ca� oszczepem, P�dz� po suknach wytoczone s�onie. A gdy noc ciemne rozepnie zas�ony I szklannym �wiat�em b�ysn� kamienice, M�odzie�, dzie� ko�cz�c weso�o sp�dzony, Tysi�czn� sani� szlifuje ulice. 5 [Hej, rado�ci� oczy b�ysn�...] Hej, rado�ci� oczy b�ysn� I wieniec czo�a okrasi. I wszyscy si� mile �cisn�: To wszyscy bracia! To nasi! Pochlebstwo. chytro�� i zbytek Niech ka�dy przed progiem miota, Bo tu wieczny ma przybytek Ojczyzna, nauka, cnota. Braterstwa ogniwem spi�ci, Zdejmijmy z serca zas�on�, Otw�rzmy czucia i ch�ci. �wi�te, co tu objawione! Tu wsp�lne koj� cierpienia: Przyja��, weso�o�� i pienia. Ale kto w naszym jest gronie, �r�d pracy czy �r�d zabawy, Czy przy p�ugu, czy w koronie, Niechaj pomni na Ustawy! Pomni na przysi�g� swoj� I w ka�dej chwili �ywota Niechaj mu na my�li stoj�: Ojczyzna, nauka, cnota. Dojdziemy, cho� przykr� drog�, Gdy brat bratu r�k� poda, Bo nam i nieba pomog�, I m�stwo, praca i zgoda! 6 PIE�� FILARET�W Hej, u�yjmy �ywota! Wszak �yjem tylko raz; Niechaj ta czara z�ota Nie pr�no wabi nas. Hej�e do niej weso�o! Niechaj obiega w ko�o, Chwytaj i do dna chyl Zwiastunk� s�odkich chwil! Po co tu obce mowy, Polski pijemy mi�d; Lepszy �piew narodowy I lepszy bratni r�d. W ksi�g greckich, rzymskich steki Wlaz�e�, nie �eby� gni�; By� bawi� si� jak Greki, A jak Rzymianin bi�. Ot tam siedz� prawnicy, I dla nich puchar staw, Dzisiaj trzeba prawicy, A jutro trzeba praw. Wymowa wznie�� nie zdo�a Dzi� na wolno�ci szczyt; Gdzie przyja��, mi�o�� wo�a, Tam, bracia, cyt! tam cyt! Kto metal kwasi, pali, Skwasi metal i czas; My ze z�otych metali Bacha ci�gnijmy kwas. Ten si� �r�d m�drc�w liczy, Zna chemij�, ma gust, Kto pierwiastek s�odyczy Z lubych wyci�gn�� ust. 7 Mierz�cy �wiata drogi, Gwiazdy i nieba strop, Archimed by� ubogi, Nie mia� gdzie oprze� stop. zi� gdy chce rusza� �wiaty Jego Newto�ska Mo��, Niechaj policzy braty I niechaj powie: do��. D Cyrkla, wagi i miary Do martwych u�yj bry�; Mierz si�� na zamiary, Nie zamiar pod�ug si�. Bo gdzie si� serca pal�, Cyrklem uniesie� duch, Dobro powszechne skal�, Jedno�� wi�ksza od dw�ch. Hej, u�yjmy �ywota! Wszak �yjem tylko raz; Tu stoi czara z�ota, A wnet przeminie czas. Krew stygnie, w�os si� bieli, W wieczno�ci wpadniem to�; To oko zamknie Feli, To Filarecka d�o�. ODA DO M�ODO�CI Bez serc, bez ducha, to szkielet�w ludy; M�odo�ci! dodaj mi skrzyd�a! Niech nad martwym wzlec� �wiatem W rajsk� dziedzin� u�udy: K�dy zapa� tworzy cudy, Nowo�ci potrz�sa kwiatem I obleka w nadziei z�ote malowid�a. 8 Niechaj, kogo wiek zamroczy, Chyl�c ku ziemi poradlone czo�o, Takie widzi �wiata ko�o, Jakie t�pymi zakre�la oczy. M�odo�ci! ty nad poziomy Wylatuj, a okiem s�o�ca Ludzko�ci ca�e ogromy Przeniknij z ko�ca do ko�ca. Patrz na d� - k�dy wieczna mg�a zaciemia Obszar gnu�no�ci zalany odm�tem; To ziemia! Patrz. jak nad jej wody trupie Wzbi� si� jaki� p�az w skorupie. Sam sobie sterem, �eglarzem, okr�tem; Goni�c za �ywio�kami drobniejszego p�azu, To si� wzbija, to w g��b wali; Nie lgnie do niego fala, ani on do fali; A wtem jak ba�ka prysn�� o szmat g�azu. Nikt nie zna� jego �ycia, nie zna jego zguby: To samoluby! M�odo�ci! tobie nektar �ywota Natenczas s�odki, gdy z innymi dziel�: Serca niebieskie poi wesele, Kiedy je razem ni� powi��e z�ota. Razem, m�odzi przyjaciele!... W szcz�ciu wszystkiego s� wszystkich cele; Jedno�ci� silni, rozumni sza�em, Razem, m�odzi przyjaciele!... I ten szcz�liwy, kto pad� w�r�d zawodu, Je�eli poleg�ym cia�em Da� innym szczebel do s�awy grodu. Razem, m�odzi przyjaciele!... Cho� droga stroma i �liska, Gwa�t i s�abo�� broni� wchodu: Gwa�t niech si� gwa�tem odciska, A ze s�abo�ci� �ama� uczmy si� za m�odu! Dzieckiem w kolebce kto �eb urwa� Hydrze, Ten m�ody zdusi Centaury, Piek�u ofiar� wydrze, Do nieba p�jdzie po laury. Tam si�gaj, gdzie wzrok nie si�ga; �am, czego rozum nie z�amie: M�odo�ci! orla twych lot�w pot�ga, Jako piorun twoje rami�. 9 Hej! rami� do ramienia! sp�lnymi �a�cuchy Opaszmy ziemskie kolisko! Zestrzelmy my�li w jedno ognisko I w jedno ognisko duchy!... Dalej, bry�o, z posad �wiata! Nowymi ci� pchniemy tory, A� ople�nia�ej zbywszy si� kory, Zielone przypomnisz lata. A jako w krajach zam�tu i nocy, Sk��conych �ywio��w wa�ni�, Jednym �sta� si� z bo�ej mocy �wiat rzeczy stan�� na zr�bie; Szumi� wichry, ciek� g��bie, A gwiazdy b��kit rozja�ni� - krajach ludzko�ci jeszcze noc g�ucha: �ywio�y ch�ci jeszcze s� w wojnie; Oto mi�o�� ogniem zionie, Wyjdzie z zam�tu �wiat ducha: M�odo�� go pocznie na swoim �onie, A przyja�� w wieczne skojarzy spojnie. Pryskaj� nieczu�e lody I przes�dy �wiat�o �mi�ce; Witaj, jutrzenko swobody, Zbawienia za tob� s�o�ce! W 1824 R. O GODZINIE 4. RANNEJ IMPROWIZACJA Z POWODU WYSY�ANIA FILARET�W NA LINI� KAUKASK� D. 12 PA�DZIERNIKA Musz� zako�czy� ja, com zaczyna�, Gdy pad� mrok, - a wschodzi s�o�ce; Jam da� pocz�tek, dam teraz fina� I z��cz� pie�ni dwa ko�ce. Nie dosy� na tych dostarczasz w�tek, M�ody poeto i bracie! S�ysz�, �e blisko nadchodzi Pi�tek, O Pi�tku pos�ucha� macie. 10 Jak �w, co, �wi�ty stworzyciel wiary. Um�czon by� przez gmin dziki, R�wne tu ch�ci, r�wne zamiary I r�wne s� m�czenniki. On najcelniejszy ze wszystkich �wi�tek Dzie� sobie �wi�ty zapisa�; On by�, o bracia! um�czon w Pi�tek, Nim si� na skrzyd�ach ko�ysa�. Nim si� ko�ysa�, skoczy� z Taboru, Wprz�d po�r�d �mierci by� cieni; Nim anielskiego pos�ucha� choru, Bili go kaci zjuszeni. y, co�cie poszli w Chrystusa �lady, My was wielbimy mniej sztucznie, Ale na wieki z was bra� przyk�ady Przyrzekaj� wierni ucznie. Gdy na wielkiego Uralu czo�o Poszl� najezdnicy podli, Gdy b�dzie warcze� pocztowe ko�o, Duch si� za wami pomodli. Ten, co anio�om s�usznie w urz�dzie W�ada na niebieskim tronie. Anio� was jego piastowa� b�dzie, W okropnej drogi przegonie. Ci, co zostaj�, z my�li nie strac� Pami�tki tego wieczora. - Ach! niegdy� wsp�lnie szli�my tam... prac�, Lecz stopa nasza mniej skora. W Wy pierwsi poszli, pierwsi cierpicie, I pierwsi zyskali chwa��. - Nam ca�a wolno��, nam ca�e �ycie, Lecz serca nasze nie ca�e! 11 DO JOACHIMA LELEWELA Z okoliczno�ci rozpocz�cia kursu historii powszechnej w uniwersytecie wile�skim, dnia 9 stycznia 1822 r. Bellorum causas et vitia, et modos Ludumque Fortunae, gravesque Principum amicitias, et arma... Periculosae plenum opus aleae Tractas, et incedis per ignes Suppositos cineri doloso. Horat. L. II. c. 1. O, d�ugo mod�om naszym b�d�cy na celu, Znowu� do nas koronny znidziesz LELEWELU! I znowu ci� obst�pi� pobratymcze t�umy, Aby� naprawia� serca, obja�nia� rozumy. Nie ten, co wielko�� ca�� gruntuje w dowcipie, Rad tylko, �e swe imi� szeroko rozsypie . I �e barki ksi�garzom swymi pismy zgarbi: Nie taki ziomk�w serca na wieczno�� zaskarbi; Ale kto i wy�szo�ci� s�awy innych za�mi, I sercem sp�rodaka �yje mi�dzy bra�mi. LELEWELU, w oboim jak ci zr�wna� blasku? Szcz�liwy� i w przyjaci�, i w prawd wynalazku. Oto nad wiek m�odziana przeros�e� niewiele, Tobie m�drszemu siwe zajrz� Matuzele; Imi� twoje wybieg�o za Chrobrego szranki, Mi�dzy teuto�skie s�dzie i bystrzejsze Franki; A jak mocno w litewskim uwielbiany� gronie, Publicznie usta nasze wyznaj� i d�onie. Ju� d�ugo z sal uczonych wraca�o na sucho �akome, a przez ciebie znarowione ucho; Zacznij s�yn�c cudami dla uczni�w nat�oku, Co� je tylekro� sprawi� w onegdajszym roku, Gdy twoim czarodziejskim u�yciem sposob�w Greckie i Rzymian cienie rusza�es spod grob�w. Wstaj� z martwych, przechodz� na prawdy zwierciad�a. Od czo�a ich Plutona przy�bica odpad�a I �elazne na piersiach �ami� si� pokrycia, 12 W kt�rych my�li i ch�ci taili za �ycia. Oto m�drzec Fedona, to Pers�w zabierca: Patrzym w bezdenno�� my�li, w labirynt ich serca. Tam iskra �wiat�a, �wdzie nasiona pot�gi, Gdy je zdarze� pomy�lnych wzmaga oddech t�gi, Iskra �un� roznieca, z nasionek wyl�ga Olbrzym dosi�gaj�cy brzeg�w ziemiokr�ga. Tak dzielne genijusze panuj� nad �wiatem; Tera�niejszo�� upada przed ich majestatem; Stworzenia, kt�re kiedy� wyda przysz�o�� m�tna, Nios� kolor ich blasku lub ich raz�w pi�tna. Ale r�wna jest wielko��, czy to �wiatu w�ada�, Czy skutki wielkiej w�adzy nad �wiatem wybada�. Nieraz miasto w podziemn� rozpadlin� gruchnie, S�o�ce kirem zachodzi, woda p�omie� buchnie; Nadarze� si� takowych mnogie �yj� �wiadki, Przecie� ich �r�d�a dociec umie arcyrzadki; A na podobnej liczbie jeszcze gorzej zbywa, Co by, r�nego w�tek spajaj�c ogniwa, Potrafili wybada� za rozs�dku wodz�: Jak si� z przyczyny wsp�lnej r�ne skutki rodz�, Jak podziemny wypadek morzem zako�ata I niebieskiego sprawi zaburzenie �wiata. Z mniejszo�ci post�pujmy ustawnie do g�ry, Z martwej, przejd�my w krain� �yj�cej natury. K�dy ludzko�� jest �wiatem, �ywio�ami duchy, Jak �ledzi� przyczyn, zwi�za� nast�p�w �a�cuchy? Tu za�mi niesko�czona r�no�� widowiska, Tu po obcych �wiadectwach droga my�li �liska, A b�stwo Prawdy, sk�pi�c nagiego promienia, Pe�ni swojej nie raczy ukaza� spod cienia. Bo jej trudno dostrze�e, cho� kto oczy wlepi; Od dzieci�stwa jeste�my d�ugo na ni� �lepi. Skoro zaczniem przeziera�, �e nie dosy� bystrze, Podejmuj� si� obcy nam us�u�y� mistrze; I szk�a swojej roboty wsadzaj� na oko, Przez kt�re wida� szerzej i wi�cej g��boko. Ale jak� im barw� da� mistrz wynalazku, W takim wszystkie przedmioty okazuj� blasku. St�d cudze malowid�a, w�asne wzroku skazy, Omy�k� na zewn�trzne przenosim obrazy. Cz�owieku, s�ugo wieczny! bo nie tylko zmys�y, Ale i s�dy twoje od drugich zawis�y. Pier� dziecinn� ojcowskie nape�niaj� czucia, Gdy� m�ody, uciskaj� zwyczaj�w okucia. Nieraz my�lisz, �e zdanie urodzi�e� z siebie, A ono jest wyssane w macierzystym chlebie; Albo nim nauczyciel poi� ucho twoje, 13 Zaw�dy cz�� w�asnej duszy mieszaj�c w napoje. A tak, gdzie si� obr�cisz, z ka�dej wydasz stopy, �e� znad Niemna, �e� Polak, mieszkaniec Europy. A s�o�ce Prawdy wschodu nie zna i zachodu, R�wnie ch�tne ka�dego plemionom narodu, I dzie� lubi�ce ka�dej rozszerza� ojczy�nie, Wszystkie ziemie i ludy poczyta za bli�nie. St�d, kto si� w przenaj�wi�tszych licach jej zacieka, Musi sobie zostawi� czyst� tre�c cz�owieka, Zedrze� wszystko, co obcej winien jest przys�udze, W�asno�ci okoliczne i posagi cudze. Ku takim pracom niebo dziejopisa wo�a. Odwa�aj� si� liczni, ale kt� wydo�a? Tylko sam, komu rzadkim nada�o si� cudem Z��czy� natchnienie boskie z ziemianina trudem, Nad burz� nami�tno�ci, interesu sieci, Z pomrok�w ducha czasu nad gwiazdy wyleci; Uwa�a, sk�d dla lud�w przysz�a ryknie burza, Albo si� pod otch�anie przesz�o�ci zanurza; Grzebi�c zapad�e wiek�w odleg�ych ciemnoty, Wykopuje z nich prawdy kruszec szczerozioty. LELEWELU! rzeteln� ka�dy chlub� wyzna, Ze ciebie takim polska wyda�a ojczyzna. Na �wi�tym dziejopisa ja�niej�c urz�dzie, Wskazujesz nam, co by�o, co jest i co b�dzie. Pierwszy towarzyskiego widzim obraz stanu Od �o�yska Eufratu po wie�e Libanu. Na r�wniach nie dzielonych �adnymi przegrody: Tam naprz�d w wielkie cia�o zros�y si� narody; Zaraz na karku onych ciemi�zcy usiedli, Miasta wa�em, a ludy �a�cuchem obwiedli. �wdzie mi�dzy wysepki i morskie r�kawy Drobny Greczyn urz�dza� pospolite sprawy, Ruchem do mirmido�skich podobny zwierz�tek, Od kt�rych s�usznie mniema� wyci�ga� pocz�tek. W cudzych osiada miastach, lecz je sam bogaci, Przychodnim bogom swojskie nadaje postaci; Dla nieznanych c�r nieba pierwszy w jego rodzie Wystawiono Pi�kno�ci ko�ci� i Swobodzie. Tych natchnieniem Helenin gdy piersi zagrzewa�, Walczy�, rozprawia�, kocha�, naucza� i �piewa�. ecz ju� meda�ska szabla okr��a doko�a, Ba�wanowi wschodniemu �wiat uchyli� czo�a, Trzaskiem samow�adnego nap�dzona bicza L Wali si� od Kaukazu zgraja niewolnicza. 14 Kserkses ludy podepta�, miasta porozwala�, Morza flot� zahaczy�, l�dy t�umem zala�; Wtem z ma�ej chmurki greckiej gdy pioruny padn�, Rozprysn�y si� t�umy, floty posz�y na dno. Zgubnego Europejczyk umkn�wszy rozgromu, Poszed� Azyjanina n�ka� w jego domu, A na perskie w�zg�owia upu�ciwszy skronie, Drzema� i na bok rzuci� ordzewia�e bronie. Tak swobodnie sennego zabrali w �a�cuchy, Wilcze Romula plemi�, italskie pastuchy. K��tliwi przez w�asne wyuczeni zwady, Jak gwa�tem lub chytrosci� wyniszcza� s�siady, Ustawni napastnicy, we chwilach pokoju Ramiona do nowego krzepili rozboju; Albo darli si� z sob�, wtenczas tylko w zgodzie, Kiedy spo�em o cudzej przemy�lali szkodzie. Lecz skoro zapa�nikom przeciwnych nie sta�o, Z oty�o�ci pr�niackiej coraz s�abnie cia�o. Rzym pastwi si� nad �wiatem, a tyran nad Rzymem, �wiat rzymski obumar�ym staje si� olbrzymem. Kt� w nie�yj�cych zw�okach nowy duch roznieci? Wy, ogniste spod lod�w skandynawskich dzieci. Oto senijor pe�nym odziany kirasem, Nios�c kopij� w toku, r�aniec za pasem, Pobo�no�ci oddany, kochance i chwale, Pod dach gotycki �ci�ga na uczt� wasale. Damy wskazuj� wie�ce, bardy w lutnie dzwoni�, M�odzie� kopije krusz� albo w pier�cie� goni�. Czulsze serce ni� u nas bi�o im spod stali, Oni najpierwsi z niebios Mi�o�� przywo�ali Serdeczn�, i za dawnych nie cenion� wiek�w, U duchownych Hebre�w i cielesnych Grek�w. Oni, kiedy praw s�aba chwieje si� budowa, Krzepili j� �a�cuchem rycerskiego s�owa. Aby naprawia� krzywdy, pi�kne zyska� wzgl�dy, Wa�yli si� na puszcze i zamorskie b��dy, Nowe herby z odleg�ych przynosz�c turniei Lub krwi� kupuj�c palm� m�cze�sk� w Judei. Tymczasem na ich zamkach zasiad�y opaty, Ksi�dz cisn�� si� do celi, a mniszka za kraty; Na wystrza� bulli z tron�w spada�y korony, Rzym powt�rnymi ziemi� opasa� ramiony. A� kr�lowie zada�y przez pu�kowe w�adze �mier� domowym rozruchom i obcej przewadze. U lud�w, gdzie spo�eczny gmach na pismach wsparty, Pan�w i s�ug powinno�� obja�ni�y karty. Takie na Albijo�skim spisano ostrowie 15 I takie Jagiellony dali nam kr�lowie. Ale po innych w�adzach samow�adna stopa Buntuj�ce si� panki zni�y�a do ch�opa. Hiszpa�czyk dalej zrobi�: od brzeg�w Gadesu Do�cigna� a� do �wiat�w nieznajomych kresu; Tam co rok z flot� chodzi, nowe skarby kopie I �elazami ca�ej pogrozi� Europie. Naprzeciw ch�ciom jego inne pany d���, To otwarcie nastaj�, to si� milczkiem wi���, Wzajem sobie nieufni, ustawnymi czaty, Dla w�asnych zysk�w cudzej �akn�cy intraty; Oko ich zaw�dy czujne, bro� wiecznie dobyt�. Co jeden z r�k upu�ci, wnet dziesi�ciu chwyta. Je�li nie mia� zawadzi� k�dy z�b �akomy I s�siednie pokojem zakwitn�y domy, Pok��c� w dzie� mieszka�c�w, w nocy ogie� k�adn�, Przybiegaj� ratowa�, i ratuj�c kradna. Wszystkie ziemie i ludy za swe maj�c spadki, Rozdzielaja na przeda�, wiano albo datki; Raz jako napastnicy, znowu jak obro�ce Czasem dla okr�g�o�ci cudze rwali ko�ce. Tak� w ca�ej Europie sz�y kolej� sprawy, Nim dojrza�y w wulkanach nadsekwa�skich lawy. Tam zadawniony ucisk, ponawiane skargi, Wieczne pa�stwa �wi�tego z doczesnym zatargi, Wyskoki g�ow my�l�cych, zapa�y m�odzik�w, Duma pan�w, rozkutych w�ciek�o�� niewolnik�w; A jak ziemia, ci�arna sprzecznymi nasiony, Z potwornym niegdy� cielskiem rodzi�a Pytony, Tak z pom�conych ch�ci i my�li nat�oku Rewolucyjny Gall�w wyl�g�e� si� smoku! Darmo go przemoc z�amie iw piasek zagrzebie, Posiane k�y - m�cicieli odradzaj� z siebie. K��tliwa wschodzi zgraja; w jednych ch�� urasta Platoniczne po ziemi odbudowa� miasta; Drudzy skarbce do nowej znosili budowy, �eby z nich potem w�asne poczyni� ob�owy. Gdy przeciwnik�w szyj� zgi�li albo zsiekli, Poszli cudz� przelewa�, w�asn� krwi� ociekli. Z gminow�adnego wzlecia� ptak cesarski gniazda, I krwawa legijon�w zab�ysn�a gwiazda; A cho� teraz skruszone olbrzymy zachodnie, Jeszcze na ziemi� krew ich mo�e dzia�a� p�odnie. Gdzie� jestem, LELEWELU! jaka ch�� unios�a Opiewa� morza, kt�rych nie tkn�y me wios�a? Poziomy p�azik, orlej nabrawszy ochoty Uczone my�le� twoich na�ladowa� loty! Wyr�czaj mi�, bo w polskim dziejopis�w kole 16 Wynios�y jeste�l stan�� maj�cy na czole. Ty, co nie dozwoli�e� tylu ksi�gom k�ama�, Z samego k�amstwa prawd� umiej�c wy�ama�, Znasz lepiej trudne twojej nauki ogromy, S�odko�ci jej owoc�w sam lepiej �wiadomy, - G�osem, kt�rym okrzyki i przyklaski wzniecisz, Powiedz, jak tam zaszed�e�, sk�d tak rano �wiecisz? Na wierzchy, gdzie parnaska trzyma ci� opoka, Zwabiaj ni�szych �agodnym twego blaskiem oka. Niejedne ju� zyska�e� z godniejszych r�k wie�ce, Nie gard� tym, jaki wdzi�czni sk�adaj� m�odzie�ce. I daruj, je�li b�dziem chwali� si� po �wiatu, �e od Ciebie wzi�li�my na ten wieniec kwiatu. 17 POEZYE, TOM PIERWSZY BALLADY I ROMANSE PIERWIOSNEK Z niebieskich najra�sz� piosnek Ledwie zadzwoni� skowronek, Najra�szy kwiatek pierwiosnek B�ysn�� ze z�otych obs�onek. Ja Za wcze�nie, kwiatku, za wcze�nie, Jeszcze p�noc mrozem dmucha, Z g�r bia�e nie zesz�y ple�nie, D�browa jeszcze nie sucha. Przymru� z�ociste �wiate�ka, Ukryj si� pod matki r�bek, Nim ci� zgubi �ronu z�bek Lub ch�odnej rosy pere�ka. Kwiatek Dni nasze jak dni motylka, �yciem wsch�d, �mierci� po�udnie; Lepsza w kwietniu jedna chwilka Ni� w jesieni ca�e grudnie. Czy dla bog�w szukasz datku, Czy dla druha lub kochanki, Uple� wianek z mego kwiatku, Wianek to b�dzie nad wianki. 18 Ja W podlej trawce, w dzikim lasku Urosle�, o kwiatku luby! Ma�o wzrostu, ma�o blasku, C� ci daje tyle chluby? Ni to kolory jutrzenki, Ni zawoje tulipana, Ni lilijowe sukienki, Ni r�y pier� malowana. Uplatam ciebie do wianka; Lecz sk�d�e ufno�ci tyle! Przyjaciele i kochanka Czy ci� powitaj� mile? Kwiatek Powitaj� przyjaciele Mnie, wiosny m�odej anio�ka; Przyja�� ma blasku niewiele I cie� lubi jak me zio�ka. Czym kochanki godzien r�czek, Powiedz, niebieska Marylko! Za pierwszy m�odo�ci p�czek Zyskam pierwsz�... ach! �z� tylko. ROMANTYCZNO�� Methinks, I see... Where? - In my mind's eyes. Shakespeare Zdaje mi si�, �e widz�... gdzie? Przed oczyma duszy mojej. S�uchaj, dzieweczko! - Ona nie s�ucha - To dzie� bia�y! to miasteczko! Przy tobie nie ma �ywego ducha. Co tam wko�o siebie chwytasz? Kogo wo�asz, z kim si� witasz? - Ona nie s�ucha. � 19 - To jak martwa opoka Nie zwr�ci w stron� oka, To strzela wko�o oczyma, To si� �zami zaleje; Co� niby chwyta, co� niby trzyma; Rozp�acze si� i za�mieje. Ty�e� to w nocy? to ty, Jasie�ku! Ach! i po �mierci kocha! Tutaj, tutaj, pomale�ku, Czasem us�yszy macocha! Niech sobie s�yszy, ju� nie ma ciebie! Ju� po twoim pogrzebie! Ty ju� umar�e�? Ach! ja si� boj�! Czego si� boj� mego Jasie�ka? Ach, to on! lica twoje, oczki twoje! Twoja bia�a sukienka! � I sam ty bia�y jak chusta, Zimny, jakie zimne d�onie! Tutaj po��, tu na �onie, Przyci�nij mnie, do ust usta! Ach, jak tam zimno musi by� w grobie! Umar�e�! tak, dwa lata! We� mi�, ja umr� przy tobie, Nie lubi� �wiata. �le mnie w z�ych ludzi t�umie, P�acz�, a oni szydz�; M�wi�, nikt nie rozumie; Widz�, oni nie widz�! �r�d dnia przyjd� kiedy... To mo�e we �nie? Nie, nie... trzymam ciebie w r�ku. Gdzie znikasz, gdzie, m�j Jasie�ku! Jeszcze wcze�nie, jeszcze wcze�nie! M�j Bo�e! kur si� odzywa, Zorza b�yska w okienku. Gdzie znik�e�? ach! st�j, Jasie�ku! Ja nieszcz�liwa�. Tak si� dziewczyna z kochankiem pie�ci, Bie�y za nim, krzyczy, pada; Na ten upadek, na g�os bole�ci Skupia si� ludzi gromada. 20 �M�wcie pacierze! - krzyczy prostota - Tu jego dusza by� musi. Jasio by� musi przy swej Karusi, On j� kocha� za �ywota!� ja to s�ysz�, i ja tak wierz�, P�acz� i m�wi� pacierze. �S�uchaj, dzieweczko!� - krzyknie �r�d zgie�ku Starzec, i na lud zawo�a: �Ufajcie memu oku i szkie�ku, Nic tu nie widz� doko�a. Duchy karczemnej tworem gawiedzi, W g�upstwa wywarzone ku�ni. Dziewczyna duby smalone bredzi, A gmin rozumowi blu�ni�. I �Dziewczyna czuje, - odpowiadam skromnie - A gawied� wierzy g��boko; Czucie i wiara silniej m�wi do mnie Ni� m�drca szkie�ko i oko. Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu, Widzisz �wiat w proszku, w ka�dej gwiazd iskierce. Nie znasz prawd �ywych, nie obaczysz cudu! Miej serce i patrzaj w serce!� �WITE� BALLADA Do Micha�a Wereszczaki Ktokolwiek b�dzisz w nowogr�dzkiej stronie, Do P�u�yn ciemnego boru Wjechawszy, pomnij zatrzyma� twe konie, By� si� przypatrzy� jezioru. �wite� tam jasne rozprzestrzenia �ona, W wielkiego ksztalcie obwodu, G�st� po bokach puszcz� oczerniona, A g�adka jak szyba lodu. e�eli nocn� przybli�ysz si� dob� I zwr�cisz ku wodom lice, Gwiazdy nad tob� i gwiazdy pod tob�, J I dwa obaczysz ksi�yce. 21 Niepewny, czyli szklanna spod twej stopy Pod niebo idzie r�wnina, Czyli te� niebo swoje szklanne stropy A� do n�g twoich ugina: Gdy oko brzeg�w przeciwnych nie si�ga, Dna nie odr�nia od szczytu, Zdajesz si� wisie� w �rodku niebokr�ga. W jakiej� otch�ani b��kitu. Tak w noc, pogodna je�li s�u�y pora, Wzrok si� przyjemnie u�udzi; Lecz �eby w nocy jecha� do jeziora, Trzeba by� naj�mielszym z ludzi. o jakie szatan wyprawia tam harce! Jakie si� larwy szamoc�! Dr�� ca�y, kiedy baj� o tym starce, I strach wspomina� przed noc�. B J Nieraz �r�d wody gwar jakoby w mie�cie, Ogie� i dym bucha g�sty, I zgie�k walcz�cych, i wrzaski niewie�cie, I dzwon�w gwa�t, i zbr�j chrz�sty. Nagle dym spada, ha�as si� u�mierza, Na brzegach tylko szum jod�y, W wodach gadanie cichego pacierza I dziewic �a�o�ne mod�y. Co to ma znaczy�? r�ni r�nie plot�, C�, kiedy nie by� nikt na dnie; Biegaj� wie�ci pomi�dzy prostot�, Lecz kt� z nich prawd� odgadnie? Pan na P�u�ynach, kt�rego pradziady By�y �witezi dziedzice, Z dawna przemy�la� i zasi�ga� rady, Jak te zbada� tajemnice. Kaza� przybory w bliskim robi� mie�cie I wielkie sypa� wydatki; Zwi�zano niew�d, g��boki st�p dwie�cie, Buduj� cz�ny i statki. a ostrzega�em: �e w tak wielkim dziele Dobrze, kto z Bogiem poczyna, Dano wi�c na msz� w niejednym ko�ciele I ksi�dz przyjecha� z Cyryna. 22 Stan�� na brzegu, ubra� si� w ornaty, Prze�egna�, prac� pokropi�, Pan daje has�o: odbijaj� baty, Niew�d si� z szumem zatopi�. Topi si�, p�awki na d� z sob� spycha, Tak przepa�� wody g��boka. Pr꿹 si� liny, niew�d idzie z cicha, Pewnie nie z�owi� ni oka. Na brzeg oboje wyj�to ju� skrzyd�o. Ci�gn� ostatek wi�cierzy; Powiem�e, jakie z�owiono straszyd�o? Cho� powiem, nikt nie uwierzy. Powiem jednak�e: nie straszyd�o wcale, �ywa kobieta w niewodzie, Twarz mia�a jasn�, usta jak korale, W�os bia�y sk�pany w wodzie. Do brzegu d��y; a gdy jedni z trwogi Na miejscu stan�li g�azem, Drudzy zwracaj� ku ucieczce nogi, �agodnym rzecze wyrazem; M�odzie�cy, wiecie, �e tutaj bezkarnie Dot�d nikt statku nie spu�ci, Ka�dego �mia�ka jezioro zagarnie � Do nieprzebrnionych czelu�ci. I ty, zuchwa�y, i twoja gromada Wraz by�cie poszli w g��binie, Lecz �e to kraj by� twojego pradziada, �e w tobie nasza krew p�ynie - Cho� godna kary jest ciekawo�� pusta, Lecz �e�cie z Bogiem pocz�li, B�g wam przez moje opowiada usta Dzieje tej cudnej topieli. Na miejscach, kt�re dzi� piaskiem zanios�o, Gdzie car i trzcina zarasta, Po kt�rych teraz wasze biega wios�o, Sta� okr�g pi�knego miasta. �wite�, i w s�awne or�em ramiona, I w kra�ne twarze bogata, Niegdy� od ksi���t Tuhan�w rz�dzona Kwitn�a przez d�ugie lata. 23 Nie �mi� widoku ten ost�p ponury; Przez �yzne wskr� okolice Wida� st�d by�o Nowogr�dzkie mury, Litwy na�wczas stolic�. Raz niespodzianie obleg� tam Mendoga Pot�nym wojskiem Car z Rusi, Na ca�� Litw� wielka pad�a trwoga, �e Mendog podda� si� musi. Nim �ci�gn�� wojsko z odleg�ej granicy, Do ojca mego napisze: �Tuhanie! w tobie obrona stolicy, Spiesz, zwo�aj twe towarzysze�. Skoro przeczyta� Tuhan list ksi���cy I wyda� rozkaz do wojny, Stan�o zaraz m��w pi�� tysi�cy, A ka�dy konny i zbrojny. Uderz� w tr�by, rusza m��d�, ju� w bramie B�yska Tuhana proporzec, Lecz Tuhan stanie i r�ce za�amie, I znowu jedzie na dworzec. m�wi do mnie: �Ja� w�asnych mieszka�c�w Dla obcej zgubi� odsieczy? Wszak wiesz, �e �wite� nie ma innych sza�c�w I Pr�cz naszych piersi i mieczy. e�li rozdziel� szczup�e wojsko moje, Krewnemu nie dam obrony; A je�li wszyscy poci�gniem na boje, J Jak b�d� c�ry i �ony?� �Ojcze, odpowiem, l�kasz si� niewcze�nie, Id�, k�dy s�awa ci� wo�a, B�g nas obroni: dzi� nad miastem we �nie Widzia�am jego anio�a. Okr��y� �wite� miecza b�yskawic� I nakry� z�otymi pi�ry, I rzek� mi: �P�ki m�e za granic�, Ja broni� �ony i c�ry�. Us�ucha� Tuhan i za wojskiem goni, Lecz gdy noc spad�a ponura, S�ycha� gwar z dala, szcz�k i t�tent koni, I zewsz�d straszny wrzask: �ura!� 24 Zagrzmi� tarany, pad�y bram ostatki, Zewsz�d pocisk�w grad leci, Bieg� na dworzec starce, n�dzne matki, Dziewice i drobne dzieci. Gwa�tu! - wo�aj� - zamykajcie bram�! Tu�, tu� za nami Ru� wali. Ach! zgi�my lepiej, zabijmy si� same, �mier� nas od ha�by ocali�. Natychmiast w�ciek�o�� bierze miejsce strachu; Miec� bogactwa na stosy, Przynosz� �agwie i p�omie� do gmachu I krzycz� strasznymi g�osy: � �Przekl�ty b�dzie, kto si� nie dobije!� Broni�am, lecz pr�ny opor, Kl�cz�, na progach wyci�gaj� szyje, A drugie przynosz� topor. Gotowa zbrodnia: czyli wezwa� hordy I pod�e przyj�c kajdany, Czy bezbo�nymi wyt�pi� si� mordy; �Panie! - zawo�am - nad pany! e�li nie mo�em uj�� nieprzyjaciela, O �mier� b�agamy u ciebie, Niechaj nas lepiej tw�j piorun wystrzela J Lub �ywych ziemia pogrzebie.� tem jaka� bia�o�� nagle mi� otoczy, Dzie� zda si� sp�dza� noc ciemna, Spuszczam ku ziemi przera�one oczy, Ju� ziemi nie ma pode mn�. Take�my usz�y zha�bienia i rzezi; Widzisz to ziele doko�a, To s� ma��onki i c�rki �witezi, Kt�re B�g przemieni� w zio�a. W Bia�awym kwieciem, jak bia�e motylki, Unosz� si� nad topiel�; List ich zielony jak jod�owe szpilki, Kiedy je �niegi pobiel�. Za �ycia cnoty niewinnej obrazy, Jej barw� maj� po zgonie, W ukryciu �yj� i nie cierpi� skazy, �miertelne nie tkn� ich d�onie. 25 Do�wiadczy� tego car i ruska zgraja, Gdy, pi�kne ujrzawszy kwiecie, Ten rwie i szyszak stalony umaja, Ten wianki na skronie plecie. Kto tylko �ci�gn�� do g��bini rami�, Tak straszna jest kwiat�w w�adza, �e go natychmiast choroba wy�amie I �mier� gwa�towna ugadza. Cho� czas te dzieje wymaza� z pami�ci, Pozosta� sam odg�os kary, Dot�d w swych ba�niach prostota go �wi�ci I kwiaty nazywa cary�. To m�wi�c pani zwolna si� oddala, Topi� si� statki i sieci, Szum s�ycha� w puszczy, poburzona fala Z �oskotem na brzegi leci. ezioro do dna p�k�o na kszta�t rowu, Lecz pr�no za ni� wzrok goni, Wpad�a i fal� nakry�a si� znowu, J I wi�cej nie s�ycha� o ni�j. �WITEZIANKA BALLADA Jaki� to ch�opiec pi�kny i m�ody? Jaka to obok dziewica? Brzegami sinej �witezi wody Id� przy �wietle ksi�yca. Ona mu z kosza daje maliny, A on jej kwiatki do wianka; Pewnie kochankiem jest tej dziewczyny, Pewnie to jego kochanka. Ka�d� noc prawie, o jednej porze, Pod tym si� widz� modrzewiem. M�ody jest strzelcem w tutejszym borze, Kto jest dziewczyna? - ja nie wiem. 26 Sk�d przysz�a? - darmo �ledzi� kto pragnie, Gdzie usz�a? - nikt jej nie zbada. Jak mokry jaskier wschodzi na bagnie, Jak ognik nocny przepada. Powiedz mi, pi�kna, luba dziewczyno, Na co nam te tajemnice, Jak� przybieg�a� do mnie dro�yn�? Gdzie dom tw�j, gdzie s� rodzice? Min�o lato, z��knia�y li�cia I d�d�ysta nadchodzi pora, Zawsze mam czeka� twojego przy�cia Na dzikich brzegach jeziora? � Zawsze� po kniejach jak sarna p�ocha, Jak upi�r b��dzisz w noc ciemn�? Zosta� si� lepiej z tym, kto ci� kocha, Zosta� si�, o luba! ze mn�. Chateczka moja st�d niedaleka Po�rodku g�stej leszczyny; Jest tam dostatkiem owoc�w, mleka, Jest tam dostatkiem �wierzyny�. St�j, st�j - odpowie - hardy m�okosie, Pomn�, co ojciec rzek� stary: S�owicze wdzi�ki w m�czyzny g�osie, � A w sercu lisie zamiary. i�cej si� waszej ob�udy boj�, Ni� w zmienne ufam zapa�y, Mo�e bym pro�by przyj�a twoje; Ale czy b�dziesz mnie sta�y?� Ch�opiec przykl�kn��, chwyci� w d�o� piasku, Piekielne wzywa� pot�gi, Kl�� si� przy �wi�tym ksi�yca blasku, Lecz czy dochowa przysi�gi? W �Dochowaj, strzelcze, to moja rada: Bo kto przysi�g� naruszy, Ach, biada jemu, za �ycia biada! I biada jego z�ej duszy!� To m�wi�c dziewka wi�cej nie czeka, Wieniec w�o�yla na skronie I po�egnawszy strzelca z daleka, Na zwyk�e uchodzi b�onie. 27 Pr�no si� za ni� strzelec pomyka, R�czym wybiegom nie sprosta�, Znik�a jak lekki powiew wietrzyka, A on sam jeden pozosta�. am zosta�, dzik� powraca drog�, Ziemia uchyla si� grz�ska, Cisza woko�o, tylko pod nog� S Zwi�d�a szeleszcze ga��zka. dzie nad wod�, b��dny krok niesie, B��dnymi strzela oczyma; Wtem wiatr zaszumia� po g�stym lesie, I Woda si� burzy i wzdyma. urzy si�, wzdyma, p�kaj� tonie, O nies�ychane zjawiska! Ponad srebrzyste �witezi b�onie B Dziewicza pi�kno�� wytryska. ej twarz jak r�y bladej zawoje, Skropione jutrzenki �ezk�; Jako mg�a lekka, tak lekkie stroje J Obwia�y posta� niebiesk�. �Ch�opcze m�j pi�kny, ch�opcze m�j m�ody - Zanuci czule dziewica - Po co woko�o �witeziu wody B��dzisz przy �wietle ksi�yca? Po co �a�ujesz dzikiej wietrznicy, Kt�ra ci� zwabia w te knieje: Zawraca g�ow�, rzuca w t�sknicy I mo�e jeszcze si� �mieje? Daj si� nam�wi� czu�ym wyrazem, Porzu� wzdychania i �ale, Do mnie tu, do mnie, tu b�dziem razem Po wodnym pl�sa� krysztale. Czy zechcesz niby jask�ka chybka Oblicze tylko w�d muska�, Czy zdr�w jak rybka, wes� jak rybka, Ca�y dzie� ze mn� si� pluska�. A na noc w �o�u srebrnej topieli Pod namiotami �wierciade�, Na mi�kkiej wodnych lilijek bieli. �r�d boskich usn�� widziade��. 28 Wtem z zas�on b�ysn� piersi �ab�dzie, Strzelec w ziemi� patrzy skromnie, Dziewica w lekkim zbli�a si� p�dzie I �Do mnie, wo�a, p�jd� do mnie�. na wiatr lotne rzuciwszy stopy, Jak t�cza �miga w kr�g wielki, To znowu siek�c wodne zatopy, Srebrnymi pryska kropelki. Podbiega strzelec i staje w biegu, I chcia�by skoczy�, i nie chce; Wtem modra fala, prysn�wszy z brzegu, Z lekka mu w stopy za�echce. I I tak go �echce, i tak go zn�ca, Tak si� w nim serce rozp�ywa, Jak gdy tajemnie r�k� m�odzie�ca �ci�nie kochanka wstydliwa. Zapomnia� strzelec o swej dziewczynie, Przysi�g� pogardzi� �wi�t�, Na zgub� o�lep bie�y w g��binie, Now� zwabiony pon�t�. ie�y i patrzy, patrzy i bie�y; Niesie go wodne przestworze, Ju� z dala suchych odbieg� wybrze�y, B Na �rednim igra jeziorze. ju� d�o� �nie�n� w swej ci�nie d�oni, W pi�knych licach topi oczy, Ustami usta r�ane goni I skoczne okr�gi toczy. I Wtem wietrzyk �wisn��, ob�oczek pryska, Co j� w �udz�cym kry� blasku; Poznaje strzelec dziewczyn� z bliska, Ach, to dziewczyna spod lasku! �A gdzie przysi�ga? gdzie moja rada? Wszak kto przysi�g� naruszy, Ach, biada jemu, za �ycia biada! I biada jego z�ej duszy! Nie tobie igra� przez srebrne tonie Lub nurkiem pluska� w g��b jasn�; Surowa ziemia cia�o poch�onie, Oczy twe �wirem zagasn�. 29 A dusza przy tym �wiadomym drzewie Niech lat doczeka tysi�ca, Wiecznie piekielne cierpi�c �arzewie Nie ma czym zgasi� gor�ca�. S�yszy to strzelec, b��dny krok niesie, B��dnymi rzuca oczyma; A wicher szumi po g�stym lesie, Woda si� burzy i wzdyma. urzy si�, wzdyma i wre a� do dna, Kr�conym nurtem pochwyca, Roztwiera paszcz� otch�a� podwodna, B Ginie z m�odzie�cem dziewica. oda si� dot�d burzy i pieni, Dot�d przy �wietle ksi�yca Snuje si� para znikomych cieni; Jest to z m�odzie�cem dziewica. Ona po srebrnym pl�sa jeziorze, On pod tym j�czy modrzewiem. Kto jest m�odzieniec? - strzelcem by� w borze. A kto dziewczyna? - ja nie wiem. W � RYBKA BALLADA (ze �piewu gminnego) Od dworu, spod lasa, z wioski, Smutna wybiega dziewica, Rozpu�ci�a na wiatr w�oski I �zami skropi�a lica. Przybiega na koniec ��czki, Gdzie w jezioro wpada rzeka; Za�amuje bia�e r�czki I tak �a�o�nie narzeka: O wy, co mieszkacie w wodzie, Siostry moje �witezianki, S�uchajcie w ci�kiej przygodzie G�osu zdradzonej kochanki. 30 Kocha�am pana tak szczerze, On mi� przysi�ga� za�lubi�, Dzi� ksi�n� za �on� bierze, Krysi� ubog� chce zgubi�. Niech�e sobie �yj� m�odzi, Niech si� z ni� ob�udnik pie�ci, Niech tylko tu nie przychodzi Ur�ga� si� z mych bole�ci. Dla opuszczonej kochanki C� pozosta�o na �wiecie? Przyjmijcie mi�, �witezianki! Lecz moje dzieci�... ach, dzieci�!� To m�wi�c rzewnie zap�acze. R�czkami oczy zas�oni I z brzegu do wody skacze, I w bystrej nurza si� toni. tem z lasu, gdzie si� dw�r bieli, Tysi�czne �wiec� kaga�ce, Zje�d�aj� go�cie weseli, Muzyka, ha�as i ta�ce. W Lecz mimo tego ha�asu P�acz dzieci�cia s�ycha� w lesie, Wierny s�uga wyszed� z lasu I dzieci� na r�ku niesie. Ku wodzie obraca kroki, Gdzie �oza, g�sto spleciona, Wzd�u� wykr�conej zatoki Okry�a rzeki ramiona. Tam staje w ciemnym zak�tku, Placze i wo�a: �Niestety! Ach, kt� da piersi dzieci�tku! Ach! gdzie ty, Krysiu, ach, gdzie ty?� Tu jestem, w rzece u spodu� - Cichy mu g�os odpowiada - Tutaj dr�� ca�a od ch�odu, � A �wir mnie oczki wyjada. Przez �wir, przez ostre kamuszki Fale mnie gwa�towne nios�; Pokarm m�j koralki, muszki. � A zapijam zimn� ros��. 31 Lecz s�uga, jak na pocz�tku, Tak wszystko wo�a: �Niestety! Ach, kt� da piersi dzieci�tku? Ach, gdzie ty, Krysiu, ach, gdzie ty?� tem si� co� z lekka potr�ci �r�d kryszta�owej przezroczy, Woda si� z lekka zam�ci, W Rybka nad wod� podskoczy; jak ska�ka p�askim bokiem Gdy z lekkich r�k ch�opca pierzchnie, Tak nasza rybka podskokiem Mokre ca�uje powierzchnie. I Z�otymi plamki nadobna, Kra�ne ma po bokach pi�rka, G��wka jak naparstek drobna, Oczko drobne jak paci�rka. Wtem rybi� �usk� odwinie, Sp�jrzy dziewicy oczyma; Z g�owy jasny w�os wyp�ynie, Szyjka cieniuchna si� wzdyma. Na licach r�ana krasa, Piersi jak jab�uszka mleczne, Rybi� ma p�etw� do pasa, P�ynie pod chrusty nadrzeczne. dzieci� bierze do r�ki, U �ona bia�ego tuli, �Luli - wo�a - m�j male�ki, Luli, m�j male�ki, luli�. Gdy dzieci� p�aka� przesta�o, Zawiesza kosz na ga��zi I znowu �ciska swe cia�o, I g��wk� nadobn� zw�zi. I Znowu j� �uski powlek�, Od bok�w wyskocz� skrzelki, Plus�a i tylko nad rzek� Kipi�ce p�k�y b�belki. Tak co wieczora, co ranka, Gdy s�uga stanie w zak�tku, Wraz wyp�ywa �witezianka, �eby da� piersi dzieci�tku. 32 Za c� jednego wieczora Nikt nie przychodzi na smugi? Ju� zwyk�a przemija pora; Nie wida� z dzieci�ciem s�ugi. Nie mo�e on przyj�� t� stron�, Musi zaczeka� troszeczk�, Bo w�a�nie teraz pan z �on� Poszli przechadzk� nad rzeczk�. r�ci� si�, czeka� z daleka, Za g�stym usiad�szy krzakiem; Lecz pr�no czeka i czeka, W Nikt nie powraca� tym szlakiem. staje i d�o� w tr�bk� zwin��, I patrzy� przez palc�w szpar�, Ale i dzie� ju� przemin��, I mroki padaj� szare. Czeka� d�ugo po zachodzie, A gdy noc gwiazdy zapala, Zbli�a si� z lekka ku wodzie I �ledzi oczyma z dala. Przeb�g! cudy czy moc piek�a! Uderza go widok nowy. Gdzie pierwej rzeczu�ka ciek�a, Tam suchy piasek i rowy. Na brzegach porozrzucana Wala si� odzie� bez �adu, Ani pani, ani pana Nie wida� nigdzie ni �ladu. W Tylko z zatoki po�ow� Stercza� wielki g�azu kawa� I dziwn� kszta�tu budow� Dwa ludzkia cia�a udawa�. Zdumiewa si� wierny s�uga, Rozpierzch�ych my�li nie z�owi�; Przesz�a godzina i druga, Nim wreszcie s��wko przem�wi�. Krysiu, o Krysiu!� - zawo�a: Echo mu �Krysiu� odpowie, Lecz pr�no patrzy doko�a, � Nikt nie pokaza� si� w rowie. 33 Patrzy na r�w i na g�azy, Otrze pot na licu zblad�em, I kiwnie g�ow� trzy razy, Jakby chcia� m�wi�: ju� zgad�em. Dzieci�tko na r�ce bierze, �mieje si� dzikim u�miechem, I odmawiaj�c pacierze Wraca do domu z po�piechem. POWR�T TATY BALLADA �P�jd�cie, o dziatki, p�jd�cie wszystkie razem Za miasto, pod s�up na wzg�rek, Tam przed cudownym kl�knijcie obrazem, Pobo�nie zm�wcie paci�rek. Tato nie wraca; ranki i wieczory We �zach go czekam i trwodze; Rozla�y rzeki, pe�ne zwierza bory I pe�no zb�jc�w na drodze�. S�ysz�c to dziatki bieg� wszystkie razem, Za miasto, pod s�up na wzg�rek, Tam przed cudownym kl�kaj� obrazem I zaczynaj� paci�rek. Ca�uj� ziemi�, potem: �W imi� Ojca, Syna i Ducha �wi�tego, B�d� pochwalona, przenaj�wi�tsza Tr�jca, Teraz i czasu wszelkiego�. Potem: Ojcze nasz i Zdrowa�, i Wierz�, Dziesi�cioro i koronki, A kiedy ca�e zm�wili pacierze, Wyjm� ksi��eczk� z kieszonki: I litanij� do Naj�wi�tszej Matki Starszy brat �piewa, a z bratem �Naj�wi�tsza Matko - przy�piewuj� dziatki, Zmi�uj si�, zmi�uj nad tatem!� 34 Wtem s�ycha� tarkot, wozy jad� drog� I w�z znajomy na przedzie; Skoczy�y dzieci i krzycz� jak mog�: �Tato, ach, tato nasz jedzie!� Obaczy� kupiec, �zy rado�ne leje, Z wozu na ziemi� wylata; �Ha, jak si� macie, co si� u was dzieje? Czy�cie t�skni�y do tata? Mama czy zdrowa? ciotunia? domowi? A ot rozynki w koszyku�. Ten sobie m�wi, a ten sobie m�wi, Pe�no rado�ci i krzyku. Ruszajcie - kupiec na s�ugi zawo�a - Ja z dzie�mi p�jd� ku miastu�. Idzie... a� zb�jcy obskocz� doko�a, � A zb�jc�w by�o dwunastu. rody ich d�ugie, kr�cone w�siska, Wzrok dziki, suknia plugawa; No�e za pasem, miecz u boku b�yska, W r�ku ogromna bu�awa. Krzykn�y dziatki, do ojca przypad�y, Tul� si� pod p�aszcz na �onie; Truchlej� s�ugi, struchla� pan wyblad�y, Dr��ce ku zb�jcom wzni�s� d�onie. B �Ach, bierzcie wozy, ach, bierzcie dostatek, Tylko puszczajcie nas zdrowo, Nie r�bcie ma�ych sierotami dziatek I m�odej ma��onki wdow��. Nie s�ucha zgraja, ten ju� w�z wyprz�ga, Zabiera konie, a drugi �Pieni�dzy!� krzyczy i bu�aw� si�ga, �w z mieczem wpada na s�ugi. Wtem: �St�jcie, st�jcie!� - krzyknie starszy zb�jca I sp�dza band� precz z drogi, A wypu�ciwszy i dzieci, i ojca, �Id�cie, rzek�, dalej bez trwogi�. Kupiec dzi�kuje, a zb�jca odpowie: �Nie dzi�kuj, wyznam ci szczerze, Pierwszy bym pa�k� strzaska� na twej g�owie, Gdyby nie dziatek pacierze. 35 Dziatki sprawi�y, �e uchodzisz ca�o, Darz� ci� �yciem i zdrowiem; Im wi�c podzi�kuj za to, co si� sta�o, A jak si� sta�o, opowiem. Z dawna ju� s�ysz�c o przeje�dzie kupca, I ja, i moje kamraty, Tutaj za miastem, przy wzg�rku u s�upca Zasiadali�my na czaty. Dzisiaj nadchodz�, patrz� mi�dzy chrusty, Modl� si� dziatki do Boga, S�ucham, z pocz�tku porwa� mi� �miech pusty, A potem lito�� i trwoga. S�ucham, ojczyste przysz�y na my�l strony, Bu�awa upad�a z r�ki; Ach! ja mam �on�, i u mojej �ony Jest synek taki male�ki. Kupcze! jed� w miasto, ja do lasu musz�; Wy, dziatki, na ten pag�rek Biegajcie sobie, i za moj� dusz� Zm�wcie te� czasem paci�rek�. KURHANEK MARYLI ROMANS (My�l ze �piewu litewskiego) Cudzy cz�owiek, Dziewczyna,Ja�, Matka, Przyjaci�ka Cudzy cz�owiek Tam u Niemnowej odnogi, Tam u zielonej roz�ogi, Co to za pi�kny kurhanek? Spodem uwie�czon, jak w wianek, W maliny, ciernie i g�ogi; Boki ma strojne muraw�, G�ow� ukwiecon� w kwiaty, A na niej czeremchy drzewo, A od niej id� trzy drogi: Jedna droga na prawo, Druga droga do chaty, Trzecia droga na lewo. 36 Ja t�dy p�yn� z wicin�, Pytam si� ciebie, dziewczyno, Co to za pi�kny kurhanek? Dziewczyna W ca�ej wsi pytaj si�, bracie, A ca�a wie� powie tobie: Maryla �y�a w tej chacie, A teraz le�y w tym grobie. Na prawej stronie te �ladki Ubite nog� pastuszka; To jest dro�yna jej matki, A st�d przychodzi jej dru�ka. Lecz oto b�ysn�� poranek, Przyjd� oni na kurhanek; Ukryj si� tu za st�s �omu, Sam ich pos�uchasz niedoli, W�asne twe oczy zobacz�. Patrz w prawo... idzie kochanek. Patrz, matka idzie z domu. Patrz w lewo, przyjaci�ka. Wszyscy id� powoli I nios� zi�ka, I p�acz�. Ja� Marylo! o tej porze! Jeszcze�my si� nie widzieli, Jeszcze�my si� nie �cisn�li, Marylo! zasz�o zorze! Tu czeka tw�j kochanek, Czy ty przespa�a� ranek, Czy na mnie zagniewana? Ach, Marylo kochana! Gdzie� si� ty dot�d kryjesz? Nie, nie przespa�a� ranka, Nie gniewasz si� na Janka, Lecz nie �yjesz, nie �yjesz! Wi�zi ci� ten kurbanek, Nie ujrzysz ju� kochanka, Nie ujrzy ci� kochanek! Dawniej, kiedy spa� szed�em, tym s�odzi�em chwile, �e skoro si� obudz�, obacz� Maryl�. I dawniej spa�em mile! Teraz tutaj spa� b�d� od ludzi daleki, Mo�e j� we �nie ujrz�, gdy zamkn� powieki; Mo�e zamkn� na wieki! By�em ja gospodarny, gdy by�em szcz�liwy; Chwalili mi� s�siedzi, Chwali� mi� ojciec siwy. Teraz si� ojciec biedzi, A ja ni ludziom, ni Bogu! 37 Niech ziarno w polu przepadnie, Niech ginie siano ze stogu, Niech s�siad kopy rozkradnie, Niech trzod� wydusz� wilki! Nie masz, nie masz Marylki! Daje mi ojciec chaty, Daje mi sprz�t bogaty; Bym wzi�� w d�m gospodyni�, Namawiali mi� swaty, Nie masz, nie masz Maryli! Swaty nie nam�wili. Nie mog� - nie - nie mog�; Wiem, ojcze, co uczyni�: P�jd� w dalek� drog�, Wi�cej mi� nie znajdziecie, Cho�by�cie i szukali, Nie b�d� ju� na �wiecie, Przystan� do Moskali, �eby mi� wraz zabili. Nie masz, nie masz Maryli! Matka Czemu� nie wsta�am z rana? Ju� w polu pe�no ludzi. Nie masz ci�, nie masz, kochana Marylo! kt� mi� obudzi! P�aka�am przez noc ca��, Zasn�am, kiedy dnia�o. M�j Szymon gdzie� ju� w polu, Wyprzedzi� on �witania, Nie budzi� mi�, mojego lituj�c si� bolu, Poszed� z kos� bez �niadania; Ko� ty dzie� ca�y, ko� sobie, Ja tutaj le�� na grobie. Czego� mam i�� do domu? Kto nas na obiad zawo�a? Kto z nami si�dzie u sto�a? Nie masz, ach, nie masz komu! P�ki�my mieli ciebie, W domu by�o jak w niebie. Z ca�ej wsi ch�opcy, dziewki, Najweselsze za�ynki, Najhuczniejsze dosiewki. Nie masz ci�! w domu pustynie! Ka�dy, kto idzie, minie. Zawiasy rdzawiej� w sieni, Mchem si� dziedziniec zieleni; B�g nas opu�ci�, ludzie opu�cili, Nie masz, nie masz Maryli! Przyjaci�ka Tutaj, bywa�o, z ranku 38 Nad wod� sobie stoim, Ja o twoim kochanku, Ty mnie m�wisz o moim. Ju� wi�cej z sob� nie b�dziem m�wili. Nie masz, nie masz Maryli! Kt� mi zwierzy si� szczerze, Komu� si� ja powierz�? Ach, gdy z tob�, kochanie, Smutku i szcz�cia nie dziel�, Smutek smutkiem zostanie, Weselem nie jest wesele. Cudzy cz�owiek S�yszy to cudzy cz�owiek, Wzdycha i �zy mu p�yn�. Westchn��, otar� �zy z powiek I dalej poszed� z wicin�. DO PRZYJACIӣ Posy�aj�c im ballad� �To lubi� Kowno, d. 27 grudnia ije raz, dwa, trzy... ju� p�nocna pora, G�uche woko�o zacisze, Wiatr tylko szumi po murach klasztora B I ps�w szczekanie gdzie� s�ysz�. �wieca w lichtarzu dopala si� na dnie, Raz w g��bi t�umi ogniska, Znowu si� wzmo�e i znowu opadnie, B�yska, zagasa i b�yska. Straszno! - nie by�a straszn� ta godzina, Gdy by�y nieba �askawsze: Ile� mi s�odkich chwilek przypomina! Precz... to ju� znik�o na zawsze. Teraz ja szcz�cia szukam, ot w tej ksi�dze, Ksi�ga znudzi�a, porzucam; Znowu ku lubym przedmiotom my�l p�dz�, To marz�, to si� ocucam. Czasem, gdy s�odkie z�udzi zachwycenie, Kochank� widz� lub braci; Zrywam si�, patrz�, a� tylko po �cienie Biega cie� w�asnej postaci. 39 Ot, lepiej pi�ro wezm� i �r�d ciszy, Gdy si� bez �adu my�l pl�cze, Zaczn� co� pisa� dla mych towarzyszy, Zaczn�, bo nie wiem, czy sko�cz�. Mo�e te� pami�� o minionej wio�nie Zimowy wierszyk umili; Chc� co� okropnie, co� pisa� mi�o�nie, O strachach i o Maryli. Kto pragnie p�dzlem swe rozs�awi� imi�, Niech jej maluje portrety, Wieszcz w nie�miertelnym niech opiewa rymie Serca, rozumu zalety. Mnie cho� to wszystko w umy�le przytomne, Pociechy szukam, nie s�awy; Lepiej wam powiem, je�eli przypomn�, Jakie z ni� mia�em zabawy. Maryla s�odkie mi�o�ci wyrazy Dzieli�a sk�po w rachubie; Cho� jej kto kocham m�wi� po sto razy, Nie rzek�a nawet i lubi�. Za to wi�c w Rucie pod p�nocn� chwil�, Kiedy si� wszyscy spa� k�ad�, Ja na dobranoc �egnaj�c Maryl�, Tak� straszy�em ballad�: TO LUBI� BALLADA Sp�jrzyj, Marylo, gdzie si� ko�cz� gaje, W prawo ��z g�sty zarostek, W lewo si� pi�kna dolina podaje, Przodem rzeczu�ka i mostek. Tu� stara cerkiew, w niej puszczyk i sowy, Obok dzwonnicy zr�b zgni�y, A za dzwonnic� chro�niak malinowy, A w tym chro�niaku mogi�y. 40 Czy tam bies siedzia�, czy dusza zakl�ta, �e o p�nocnej godzinie Nikt, jak najstarszy cz�owiek zapami�ta, Miejsc tych bez trwogi nie minie. o skoro p�noc nawlecze zas�ony, Cerkiew si� z trzaskiem odmyka, W pustej zr�bnicy dzwoni� same dzwony, W chrustach co� huczy i ksyka. Czasami p�omyk oka�e si� blady, Czasem grom trzaska po gromie, Same si� z mogi� ruszaj� pok�ady I larwy staj� widomie. Raz trup po drodze bez g�owy si� toczy, To znowu g�owa bez cia�a; Roztwiera g�b� i wytrzyszcza oczy, W g�bie i w oczach �ar pa�a, Albo wilk bie�y; pragniesz go odegna�, A� orlim skrzyd�em wilk macha, Do�� �Zgi�, przepadnij� wyrzec i prze�egna�, Wilk zniknie wrzeszcz�c:� cha cha cha�. Ka�dy podr�ny ogl�da� te zgrozy I ka�dy musia� kl�� drog�; Ten z�ama� dyszel, ten wywr�ci� wozy, Innemu zwichn�� ko� nog�. B Ja, chocia�, pomn�, nieraz Andrzej stary Zaklina�, nieraz przestrzega�, �mia�em si� z diab��w, nie wierzy�em w czary, Tamt�dym je�dzi� i biega�. Raz, gdy do Ruty jad� w czas noclegu, Na mo�cie z ko�mi w�z staje, Pr�no wo�nica przynagla do biegu, �Hej!� - krzyczy, biczem zadaje. Stoj�, a potem skocz� z ca�ej mocy, Dyszel przy samej p�k� szrubie; Zosta� na polu samemu i w nocy, �To lubi� - rzek�em - to lubi�!� Ledwiem doko�czy�, a� straszna martwica Wyp�ywa z bliskich w�d toni; Bia�e jej szaty, jak �nieg bia�e lica, Ognisty wieniec na skroni. 41 Chcia�em ucieka�, pad�em zal�kniony, W�os d�bem stan�� na g�owie; Krzykn�; �Niech b�dzie Chrystus pochwalony!� �Na wieki wiek�w� - odpowie. Ktokolwiek jeste�, poczciwy cz�owieku, Co� mi� zachowa� od m�ki, Do�yj ty szcz�cia i p�nego wieku, � I pok�j tobie, i dzi�ki. W Z idzisz przed sob� obraz grzesznej duszy, Wkr�tce si� niebem pochlubi�; Bo� ty czyscowej zbawi� mi� katusz