5831
Szczegóły |
Tytuł |
5831 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5831 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5831 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5831 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
GEORGE ZEBROWSKI
genera� Jaruzelski w zoo
Nawet fl�dra nie jest bezstronna.
STANIS�AW JERZY LEC
Szympans Maciek spostrzeg� genera�a Jaruzelskiego, kt�ry szed� wolno �wirow�
�cie�k� biegn�c� obok jego klatki. Genera�owi towarzyszy�o dw�ch m�czyzn. Jeden
z nich rozgl�da� si� nerwowo na boki, tak jakby czego� szuka�; drugim by�
dyrektor ogrodu zoologicznego.
Maciek stara� si� nie pokaza� po sobie, jak bardzo jest g�odny, wierz�c, �e za
w�a�ciwe zachowanie go�cie dadz� mu banana.
Podskoczy�.
Genera� nie zwr�ci� na niego uwagi.
Zrobi� fiko�ka do ty�u.
Genera� nadal go ignorowa�. Wygl�da�o tak, jakby ukrywa� si� za ciemnymi
okularami.
Maciek chwyci� za kraty i potrz�sn�� nimi.
Genera� przystan�� i u�miechn�� si�.
To by�o to! Maciek by� pewien, �e banany s� coraz bli�ej i skurcze �o��dka
wkr�tce ustan�. Pocz�� trz��� kratami z ca�ych si�, a� rozbola�y go ramiona.
Dyrektor zacz�� rozmawia� z genera�em.
Oczy Ma�ka zwilgotnia�y z b�lu wywo�anego g�odem. Po�o�y� si� z r�k� na brzuchu.
Od dawna nie by�o banan�w i dzisiaj ich te� mia�o nie by�.
- Ostatnio nie�atwo nam si� �yje, panie generale -powiedzia� �agodnie dyrektor.
- Dlatego ciesz� si�, �e zdecydowa� si� pan nas odwiedzi� i przyjrze� naszym
problemom.
Genera� u�miechn�� si�, s�ysz�c pe�ne dyplomacji s�owa dyrektora. Prawda by�a
jednak zupe�nie inna. To nostalgia za dawnymi czasami sprowadzi�a go tutaj.
Jeszcze jako ch�opiec lubi� przesiadywa� w zoo.
- Ludzie radz� sobie nawet w najgorszych czasach - kontynuowa� m�ody dyrektor -
lecz zwierz�ta nie mog� przecie� sta� w d�ugich kolejkach, za�ywa� witamin czy
cho�by, tak jak my, je�� czegokolwiek. Organizm szympansa potrzebuje specjalnego
oleju znajduj�cego si� w bananach. Kuba�skie pomara�cze troch� pomog�y, ale nie
mog� go przecie� zast�pi�. Widzi pan, jak Maciek cierpi. Gdyby by� cz�owiekiem,
mogliby�my go z �atwo�ci� nakarmi�.
Genera� zbli�y� si� do klatki. Wydawa�o mu si�, �e szympans bacznie go
obserwuje.
- Co si� sta�o? - zaniepokoi� si� dyrektor.
Szympans podni�s� si� i podszed� do krat.
Genera�a chwyci� raptownie b�l �o��dka. Poczu� nieprzepart� ochot� na banany.
Nagle znalaz� si� wewn�trz klatki, z r�koma na pr�tach. W odbiciu swych w�asnych
okular�w dostrzeg� niewyra�ny pysk szympansa z obna�onymi z�bami...
Genera� odskoczy� gwa�townie od klatki, wprost w ramiona ochroniarza.
- Maciek bardzo cierpi - powt�rzy� dyrektor, podczas gdy Jaruzelski stara� si�
przyj�� do siebie.
Poszli dalej.
Ca�y czas staraj�c si� zapomnie� o prze�ytym przed chwil� dziwacznym doznaniu,
genera� zauwa�y�, �e ludzie byli zaj�ci karmieniem s�oni - ma�lanymi
herbatnikami, drogimi i trudno dost�pnymi. Ci ludzie musieli sta� w bardzo
d�ugich kolejkach, tylko po, to by kupi� ciastka dla s�oni. "Dlaczego to
z�udzenie przytrafi�o si� w�a�nie mnie?", zastanawia� si� genera�. "Jestem chyba
cz�owiekiem, kt�ry posiada sumienie", odpowiedzia� sam sobie. "Albo trac�
zmys�y".
- Nawet najmniejsza pa�ska przys�uga pozwoli�aby ocali� niekt�re zwierz�ta -
rzek� dyrektor.
- Przewiduje pan jakie� zgony? - genera� poprawi� okulary.
- Z pewno�ci�.
Jaruzelski przypomnia� sobie o spotkaniu z profesorami uniwersytetu. Wzbudzili w
nim poczucie winy i smutku. M�ody dyrektor uczyni� to tak�e, aczkolwiek
subtelniej. W swym inkwizytorskim zacietrzewieniu profesorowie nie potrafili
zrozumie�, �e Rosjanie najechaliby na ich ukochan� Polsk�. Genera� t�umaczy� im,
�e wszystko by�o kwesti� kamufla�u - nale�a�o sprawi�, by Sowieci s�dzili, �e
my�limy podobnie do nich, do czasu a� Polacy staliby si� wolni w granicach swego
kraju. Czujno�� zazdrosnego i gro�nego nied�wiedzia musia�a zosta� u�piona.
Czesi, Jugos�owianie i W�grzy ju� nad tym pracowali.
- Bu�garzy przys�ali nam troch� owoc�w dla zwierz�t - powiedzia� dyrektor. - Nie
poprosili nawet o nic w zamian, za co byli�my im bardzo wdzi�czni. Lecz, widzi
pan, to musz� by� w�a�ciwe owoce - banany dla szympans�w, rodzynki i orzechy dla
ptak�w...
- Rodzynki i orzechy? - zdziwi� si� genera�. Pro�ba brzmia�a znajomo, mia�a taki
sam ekstrawagancki wyd�wi�k.
Dyrektor nie�mia�o wzruszy� ramionami.
- Ziarna, jakie otrzymujemy, s� dla nich nieodpowiednie. Nasze ptaki musz� je��
specjalne nasiona. Inaczej dostaj� wysypki, trac� pi�ra i ubarwienie. Jak mam
wykonywa� swoj� prac�, kiedy zmusza si� mnie do ignorowania oczywistych potrzeb
biologicznych i dietetycznych.
Genera� skin�� potakuj�co g�ow� i poszli dalej, pilnowani przez ochroniarza.
Nawet polskie zwierz�ta s� wymagaj�ce, stwierdzi� Jaruzelski. Potrzebuj�
egzotycznej karmy, by zachowa� narodowy charakter. Rosjanie b�d� si� �miali.
- Nie b�d� m�g� im pom�c, jak ju� zaczn� umiera� - stwierdzi� smutno dyrektor.
"Pro�b� o banany �atwiej jest spe�ni�", pomy�la� genera�.
Jego w�asny ojciec zgin�� z r�k Rosjan. Czy ta osobista strata czyni�a z niego
wiarygodnego Polaka? - ta my�l ci�gle powraca�a. Wszystko sko�czy�oby si� z
pewno�ci� kolejn� krwaw� �a�ni�, i to szybko. Co do tego nie mia� w�tpliwo�ci.
Co o tym mogli wiedzie� ci, kt�rzy nigdy nie sprawowali �adnej odpowiedzialnej
funkcji publicznej? I to ich sta�e odwo�ywanie si� do jego uczu�...
- Chcia�bym zwr�ci� pana uwag� na fakt, �e sytuacj� w naszych ogrodach
zoologicznych zacz�y powa�nie interesowa� si� zachodnie media. - Dyrektor
przybra� bardziej natarczywy ton. - Z przykro�ci� musz� zawiadomi�, �e byli tu
ameryka�scy dziennikarze z kamer�. Mieli oczywi�cie odpowiednie zezwolenie.
Genera� czu� przez chwil� podziw dla dyrektora. Facet wiedzia�, co powiedzie�,
by by� us�yszanym. Odpowiedzialny, sumienny m�ody cz�owiek, zupe�nie inny od
tych wszystkich skorumpowanych urz�dnik�w.
- Nale�y pan do partii? - spyta� Jaruzelski.
Dyrektor u�miechn�� si�.
- Niestety, nie. Jestem zoologiem, nie politykiem.
Nigdy nie nale��, my�la� genera� z niesmakiem. Tak jak zwierz�ta. Nie chcieli
si� zajmowa� polityk�, chocia� �yli w okre�lonej sytuacji politycznej. Bardziej
dbali o swe kariery czy nawet zwierz�ta ni� o Polsk�.
Ciastka by�y s�odkie, ale za ma�o po�ywne, by wzmocni� organizm s�onia. Ludzie,
kt�rzy je przynosili, mieli mi�e, wsp�czuj�ce twarze, ale wygl�da�o te� na to,
�e znaj� innych dwunogich, takich, kt�rzy ukrywali �ywno�� w pobliskich
budynkach i chcieli, by s�onie zgin�y.
S�o� wiedzia�, �e nadchodzi godzina �mierci i �e b�dzie musia� uczyni� to tutaj,
bez prawa do prywatno�ci, na oczach wszystkich.
Patrzy�a na niego twarz. W r�kach nie by�o ciastek. Oczy by�y du�ymi ciemnymi
�atami. Usta - zaci�ni�te.
Genera� zastanawia� si�, dlaczego w�a�ciwie jako dziecko tak bardzo lubi� ogrody
zoologiczne. Co takiego by�o w tych zwierz�tach, �e uczyni�y szcz�liwym jego
dzieci�stwo? To, �e mo�na by�o uciec? To, �e niebezpiecze�stwo by�o opanowane? A
teraz? Otaczaj� nas rozjuszone s�onie. Jeden fa�szywy ruch i zadepcz� na �mier�.
Wiele czasu musi up�yn��, zanim minie niebezpiecze�stwo. S�onie s� du�e i mocne,
b�d� d�ugo umiera�.
- Czy mo�emy liczy� na pa�sk� pomoc, panie generale? - pyta� tymczasem m�ody
dyrektor.
"Nie mog� si� ruszy�", pomy�la� genera�, czuj�c nag�� oci�a�o��.
- Zrobi�, co b�d� w stanie - zmusi� si� wreszcie do odpowiedzi.
Dyrektor u�miechn�� si� z wdzi�czno�ci�, ujmuj�co, w przeciwie�stwie do
profesor�w o kamiennych twarzach, kt�rym genera� odpowiedzia� podobnie. Nic z
wyj�tkiem, daremnego zreszt�, stawienia oporu Sowietom nie mog�o ich
usatysfakcjonowa�. Ani �zy, ani jego zrozumienie dla ich krytyki wymierzonej
przeciwko partii. Uznali, aczkolwiek niech�tnie, jego dobre intencje oraz
osobist� uczciwo��. Jednak w g��bi serca nigdy by go nie poparli. Nigdy go nie
pokochaj�; cho� zrobi�, co trzeba by�o zrobi�, aby unikn�� przelewu krwi.
Uniwersytety r�wnie� by�y swego rodzaju ogrodami zoologicznymi, w kt�rych
starsze, m�drzejsze zwierz�ta uczy�y m�odsze i mniej do�wiadczone, jak �y� i jak
umiera�. Polska znajduj�ca si� poza radzieck� orbit� nie by�a mo�liwa. Jednak od
samych Polak�w zale�a�o, jak b�d� wygl�da� stosunki z nied�wiedziem. Czy b�dzie
to uk�ad pan i niewolnik, czy te� partnerstwo. Stawienie czynnego oporu nie
pozwoli�oby na wzajemny szacunek, a ju� na pewno przekre�li�oby przyja��. Stan
wojenny pozwoli� jednak utrzyma� t� mo�liwo��, pomimo i� zahamowa� pomoc z
Zachodu.
- Dzi�kuj�, �e mnie pan wys�ucha� - m�wi� dyrektor ogrodu zoologicznego - wiem,
jak cenny jest pa�ski czas. -- I powt�rnie si� u�miechn��.
Wydawa� si� by� ulepiony z dobrej gliny. Mo�e ch�opak ze wsi, wykszta�cony w
mie�cie? Grzeczny, szczery. Nie awansuje.
- Zrobi� dla was, co b�d� m�g� - powiedzia� genera�. -- Jednak cz�� winy
spoczywa na Amerykanach. Nie tylko nie jest to politycznie poprawne - to wr�cz
niehumanitarne.
Odwr�ci� si� i pod��aj�c za ochroniarzem, opu�ci� park.
Maciek dr�a� w po�udniowym upale. Burcza�o mu w brzuchu. B�l by� dokuczliwy.
Kto� musia� by� na niego z�y. Czu� si� zagubiony, s�uchaj�c post�kiwania s�oni.
Ptaki milcza�y.
Znalaz�szy si� w swoim gabinecie, genera� usiad� w fotelu i zasn��. Zwierz�ta
sprzecza�y si� z nim w dziwnym j�zyku. Nie rozumia� dok�adnie, ale wydawa�o mu
si�, �e apelowa�y do niego o co�, drwi�y, �e - wreszcie - nalega�y.
Najsilniejsze zwierz�ta - powiedzia� im - unikn�y niewoli. Tylko najs�absze
sta�y si� wi�niami.
Przepe�nia�a go rozpacz i uczucie bezsensu. B�l �o��dka, kt�ry odczuwa�
szympans, z�era� jego wn�trzno�ci. Nie m�g� uwolni� si� od tego i obudzi�.
Tak bardzo chcia� zrobi� co�, za co m�g�by by� kochany. Wolno�� dla Polski - to
by�oby to. Mia�by za sob� wojsko. Rosjanie musieliby si� pi�� razy zastanowi�,
zanim zdecydowaliby si� zaatakowa�. Dor�wna�by samemu Pi�sudskiemu,
wyprowadzaj�c Sowiet�w z Polski.
Ale, niestety, taki wyczyn nie wchodzi� w gr�. Dostawy dla wojska by�y �ci�le
kontrolowane. Na ka�dy szereg Polak�w przypada� szereg rosyjskich �o�nierzy.
Niezale�no�� Polski mog�aby spowodowa� oderwanie si� NRD od swojego pana,
przyspieszaj�c zjednoczenie Niemiec, a ca�a Europa Wschodnia powsta�aby w
fermencie nadziei.
Nic nie jest proste. Sprawiedliwo�� to naiwny i niepraktyczny koncept. Nawet
Amerykanie tak naprawd� nie chcieli wolnej Polski, poniewa� �w stan napi�cia
politycznego z Sowietami m�g�by jedynie przys�u�y� si� gospodarce ich imperium.
Carthago delenda est!
Obudzi� si� i o ma�o nie spad� z fotela, gdy zadzwoni� telefon.
- Halo! - zawo�a�, przyciskaj�c s�uchawk� do ucha.
- Wojciech! Czy to ty? - spyta� g�os nale��cy do radzieckiego wiceministra
rolnictwa.
- Oczywi�cie. - Przecie� ten cz�owiek dobrze wiedzia�, �e nikt inny nie m�g�
odebra� na tej linii. - Co m�g�bym dla ciebie zrobi�?
- No c�, znowu chodzi o szynk�. W tym miesi�cu potrzeba nam wi�cej.
- Zrobi�, co b�d� m�g�.
- Wagon b�dzie czeka�.
Skorumpowany �ajdak, pomy�la� Jaruzelski z gorycz�, przypominaj�c sobie s�abo��,
jak� tamten czu� do pornograficznych kaset wideo. Gdyby by� moim cz�owiekiem,
dawno ju� bym go powiesi�. Wprawdzie Andropow przymyka� na niego oko, ale mo�e
Gorbaczow usunie tego paso�yta.
- To mi�o z twojej strony, Wojciechu. B�d� o tym pami�ta�.
- Nie ma o czym m�wi�.
- Jak mnie s�uchy dobieg�y, ciekawy mia�e� tydzie�.
Jaruzelski wsta� i podszed� do okna ci�gn�c za sob� ostro�nie d�ugi kabel od
telefonu. Ten sam minister zaoferowa� mu kiedy� model bezprzewodowy, jednak nie
skorzysta� z tej propozycji.
- Wojciech? Mo�e m�g�bym co� dla ciebie zrobi�? Mam odpowiednie �rodki. To
znaczy, je�li to tylko nale�y do moich kompetencji. Obiecuj�.
W dole Jaruzelski zobaczy� id�cego ulic� cz�owieka. Cz�owiek ten przypomina�
genera�owi Ma�ka - sposobem, w jaki przemieszcza� si� pomi�dzy budynkami. Ludzie
mieli w sobie co� ze zwierz�t tego czy innego gatunku; jedni w twarzy, inni w
zachowaniu. Nawet ludzkie wynalazki, takie jak samoch�d czy autobus, wydawa�y
si� czasem podobne do zwierz�t...
- Wojciech!
Genera� Jaruzelski prze�kn�� �lin�, odsuwaj�c g�ow� od s�uchawki. B�l, kt�ry
dopad� go w ogrodzie zoologicznym, ci�gle nie ust�powa�.
- Halo! Wojciech! - krzycza� do s�uchawki Rosjanin. - Jeste� tam? Co takiego
m�g�bym ci za�atwi�? - W s�uchawce rozleg� si� kaszel i mla�ni�cie - minister
poci�gn�� sporego �yka.
- Panie ministrze - odezwa� si� g�o�no wybawiciel Polski, a w jego g�osie
pobrzmiewa�a nutka buntu - mo�ecie nam przys�a� banany?
- Banany?
- Tak, to dla zoo. Zwierz�ta nam umieraj�. Brak karmy staje si� tematem
niezwykle dra�liwym. Zrobili o tym ostatnio program na CBS.
- Nagra�e�?
- Nie. Dowiedzia�em si� o tym dopiero dzi� rano. Poza tym nie mam magnetowidu.
- Ci Amerykanie s� tacy sentymentalni, je�li chodzi o zwierz�ta! Czy nie
proponowa�em ci ostatnio zestawu Sony?
Genera� milcza�.
- Zobacz�, co si� da zrobi� - odezwa� si� Rosjanin.
- Dzi�kuj�.
Kolaboracja i kompromis, pomy�la� gorzko Jaruzelski, odwieszaj�c s�uchawk� i
siadaj�c powt�rnie w fotelu. W jego uszach pobrzmiewa� odg�os grzechotu krat.
Przysz�o mu na my�l, �e znowu znalaz� si� tu� obok Ma�ka. B�l w �o��dku pali�
niemi�osiernie. Genera� rozejrza� si� po gabinecie, do kt�rego przedziera�o si�
blade �wiat�o dnia i obrzuci� spojrzeniem zamkni�te na klucz drzwi, za kt�rymi
siedzia� uzbrojony �o�nierz. Pok�j by� klatk�. By�o wi�c rzecz� ca�kiem normaln�
b�aga� o banany.
Prze�o�yli Katarzyna Rzepka i Jacek Matwiejczyk
Pos�owie
Pragn� poinformowa� Czytelnik�w, �e zwierz�ta w zoo naprawd� cierpia�y tak, jak
to opisa�em; u schy�ku lat osiemdziesi�tych doni�s� o tym "The New York Times".
Opowiadanie powsta�o w mojej g�owie w okamgnieniu, od pierwszego do ostatniego
s�owa, i wbi�o mi prosto w serce ostry n� satyry. Rzecz jasna, pe�na ocena
roli, jak� w historii odegra� prawdziwy genera� Jaruzelski, to zadanie dla
historyk�w, wydaje mi si� jednak, i� w moim opowiadaniu zdo�a�em odkry� pewn�
prawd�. Ot� mam wra�enie, �e Polacy, cho� z du�� doz� krytycyzmu, ale jednak
ju� mu wybaczyli - ca�a reszta bierze si� z mojej ca�kowitej ignorancji. Bardzo
przypad� mi do gustu osobisty dramat zawarty w przeprosinach genera�a z�o�onych
na pocz�tku lat dziewi��dziesi�tych, szczeg�lnie w �wietle oskar�e� o to, i�
przez ca�y czas doskonale wiedzia�, �e Sowieci nie wkrocz� do Polski, dzi�ki
czemu m�g� czyni� wszystko, co chcia�, by umocni� swoj� w�adz�. Mimo to, jak
powiedzia� Warren W. Wagar, ameryka�ski historyk i zarazem m�j przyjaciel:
"Przeprosiny Jaruzelskiego to i tak znacznie wi�cej ni� mo�emy oczekiwa� od
Castro". O nim tak�e napisa�em do�� dziwne opowiadanie zatytu�owane
"Spacerowa�em z Fidelem".
Ogromnie si� ciesz�, �e "Genera� Jaruzelski w zoo" mo�e wreszcie ukaza� si� w
Polsce.
George Zebrowski
GEORGE ZEBROWSKI
Urodzi� si� w austriackim Villach w roku 1945. Podczas okupacji jego rodzice
zostali wywiezieni z Polski do Rzeszy na roboty przymusowe. Po wojnie osiedli w
Anglii, gdzie przyszed� na �wiat brat Jerzego, Zbigniew. W roku 1951 ca�a
rodzina przenios�a si� do Nowego Jorku, gdzie George mieszka do dzisiaj. Karier�
pisarsk� rozpocz�� ju� w szkole �redniej, od roku 1970 profesjonalnie zajmuje
si� tw�rczo�ci� literack�. W roku 1971 ukazuje si� drukiem jego pierwsza powie��
"The Omega Point". Do tej pory opublikowa� kilkana�cie powie�ci i kilkadziesi�t
opowiada�, jest r�wnie� autorem i wsp�autorem wielu antologii. Najnowsza
ksi��ka, "Brute Orbits", zdoby�a w tym roku John W. Campbell Memorial Award -
najwa�niejsz�, obok Hugo i Nebuli, nagrod� dla profesjonalnych tw�rc�w SF.
Chocia� nigdy nie by� w Polsce, doskonale w�ada naszym j�zykiem i pilnie �ledzi
wszystko, co ma zwi�zek z krajem jego pochodzenia - niniejsze opowiadanie jest
tego najlepszym dowodem.
(anak)