5367
Szczegóły |
Tytuł |
5367 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
5367 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 5367 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
5367 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Ks. Aleksander �ychli�ski
PE�NIA UMIEJ�TNO�CI �WI�TYCH
SPIS TRE�CI
I. Post�p duszy
II. Bo�e oczyszczenia
III. Modlitwa �ywej wiary
Ka�dy uczony w Pi�mie, kt�ry sta� si� uczniem kr�lestwa niebieskiego,
podobny jest do ojca rodziny, kt�ry ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe
i stare. Mt 13,52
WYDAWNICTWO OJC�W FRANCISZKAN�W NIEPOKALAN�W 1992
Czyni� szczerze wszystko, co jest w mojej mocy, by post�pi� w �yciu
duchowym; stosuj� wskaz�wki praktyczne podane we �Wtajemniczeniu w
umiej�tno�� �wi�tych�*- a jednak nie widz� post�pu i nie czuj�
prawdziwego zadowolenia ani pe�nego pokoju duszy. Sk�d to pochodzi? - C�
jeszcze mam czyni�?
Cz�sto podobne pytania powstaj� w duszach, kt�re szczerze pracuj� nad
sob� i chc� doj�� do pe�ni doskona�o�ci chrze�cija�skiej. Takim duszom
szczerze pragn�cym po�wi�camy t� skromn� prac�; jej zadaniem jest wskaza�
w kr�tkich s�owach prost� �cie�yn�, wiod�c� ku wy�ynom doskona�o�ci, w
my�l zasad �w. Tomasza z Akwinu, �w. Teresy z Avila i �w. Jana od Krzy�a.
Ks. Aleksander �ychli�ski: Pe�nia umiej�tno�ci �wi�tych - 1
I. POST�P DUSZY
Najg��bsza tre�� naszego �ycia wewn�trznego polega na tym, �e
odrodzeni jeste�my wewn�trznie przez Ducha �wi�tego. Sam Duch �wi�ty jest
w nas Sprawc� �aski u�wi�caj�cej, a znowu �aska u�wi�caj�ca sprawia, �e
Duch �wi�ty prawdziwie przebywa w naszej duszy. A �e Duch �wi�ty pochodzi
od Ojca i Syna i jest Duchem Ojca i Syna, dlatego powiadamy s�usznie, �e
przez �ask� Ojciec przychodzi do duszy, posy�a do niej Syna, kt�ry
pochodzi od Niego, i wraz z Synem daje jej Ducha �wi�tego. Duch �wi�ty
za� przeb�stwia dusz� i sprawia, �e jest ona zdolna posiada� Tr�jc�
�wi�t� i ni� si� rozkoszowa�. Kto wi�c �yje �yciem wewn�trznym, posiada w
duszy dwojaki dar Bo�y: jeden Niesko�czony i Niestworzony - to Duch
�wi�ty, czyli ca�a Tr�jca �wi�ta, bo gdzie Duch �wi�ty jest, tam jest
tak�e Ojciec i Syn; drugi sko�czony i stworzony - to �aska u�wi�caj�ca.
Duch �wi�ty jest Sprawc� �aski w duszy; On dla zas�ug Jezusa Chrystusa j�
daje, by dusza, przeb�stwiona �ask�, zdolna by�a obj�� w posiadanie Boga
w Tr�jcy Jedynego. Duch �wi�ty wyciska w duszy pi�tno swoje, tzn. daje
�ask�, kt�ra dusz� tak przeb�stwia, i� zdolna jest obcowa� bezpo�rednio z
Tr�jc� �wi�t�. Przez dar stworzony, jakim jest �aska u�wi�caj�ca, B�g w
Tr�jcy Jedyny daje duszy samego siebie, mieszka w niej i staje si� jej
w�asno�ci�, tak i� dusza jest "ko�cio�em Boga �ywego" (2 Kor 6,16) i mo�e
nawi�za� z Bogiem najserdeczniejszy kontakt �yciowy. To Bo�e �ycie w nas
rz�dzi si� prawem ustawicznego post�pu. Kto nie post�puje naprz�d, cofa
si�. Dzia�anie bowiem Ducha �wi�tego, wewn�trznego Motoru �ycia
nadprzyrodzonego, przez si� nie zaznaje zastoju, p�ki dusza nie osi�gnie
pe�ni doskona�o�ci w �ywocie wiecznym. �aska za� u�wi�caj�ca jest
nasieniem chwa�y wiekuistej; albowiem �ywot wieczny nie jest niczym
innym, jeno ostatecznym dope�nieniem �ycia �aski. Dlatego �aska
u�wi�caj�ca zdolna jest do rozwoju, kt�rego kres jest w wieczno�ci, i
powinna ustawicznie w nas wzrasta�, p�ki �yjemy na tym �wiecie, stosownie
do s��w �w. Piotra: "Natomiast wzrastajcie w �asce i poznaniu Pana
naszego Jezusa Chrystusa" (2 P 3,18). Nikomu, cho�by by� nie wiem jak
doskona�y, nie wolno powiedzie�: Do�� �aski posiadam, stopie� �aski, jaki
osi�gn��em wystarczy! Znaczy�oby to zej�� z drogi wiod�cej do Boga, lub
przynajmniej zaniecha� dalszej drogi, nie doszed�szy jeszcze do mety.
"Wszyscy - pisze Pius XI - dla kt�rych Ko�ci� �wi�ty jest przewodnikiem
i nauczycielem, z woli Bo�ej winni d��y� do �wi�to�ci �ycia. "Albowiem
wol� Bo�� jest - powiada �w. Pawe� - u�wi�cenie wasze� (l Tes 4,3); a
Chrystus Pan sam wyja�nia, jakie ma by� to u�wi�cenie: �B�d�cie wy
doskonali, jako i Ojciec wasz niebieski doskona�y jest� (Mt 5,48). Niech
nikt nie s�dzi, �e ten nakaz ewangeliczny odnosi si� do ma�ej garstki
dusz wybranych, �e innym wolno poprzesta� na ni�szym stopniu cnoty. Prawo
to obowi�zuje wszystkich, bez wyj�tku... �wi�to�� �ycia jest wsp�lnym
celem i zadaniem wszystkich". Istot� doskona�o�ci chrze�cija�skiej jest
mi�o��. St�d oczywista, �e rozw�j �ycia wewn�trznego, czyli wzrost
doskona�o�ci, zale�y przede wszystkim od wzrostu mi�o�ci. Jest rzecz�
niew�tpliw�, �e mo�emy wzrasta� w mi�o�ci. �w. Pawe� ustawicznie wzywa
wiernych, by starali si� o post�p w mi�o�ci (Ef 5,15), i prosi Boga, by
pomno�y� raczy� mi�o�� w sercach nowo nawr�conych: "A modl� si� o to, aby
mi�o�� wasza, pomna�a�a si� nieustannie w umiej�tno�ci i we wszelkim
rozumieniu" (Flp 1,9). Wzrost mi�o�ci nie zna granic ani ze strony samej
mi�o�ci, ani ze strony Boga jako Przyczyny sprawczej, ani wreszcie ze
strony duszy jako podmiotu mi�o�ci. Wzrost mi�o�ci nie ma granic ze
strony samej mi�o�ci, poniewa� mi�o�� jest uczestnictwem w niestworzonej
i niesko�czonej Mi�o�ci, podobnie jak �aska u�wi�caj�ca jest
uczestnictwem w samej naturze Bo�ej. R�wnie� mi�o�� nie zna granic ze
strony swej przyczyny sprawczej, kt�r� jest B�g wszechmocny i
niesko�czony; dusza wreszcie, podmiot mi�o�ci, nie ogranicza jej wzrostu,
poniewa� ilekro� mi�o�� si� wzmaga, pot�guje si� r�wnie� zdolno�� duszy
do przyj�cia dalszego jej wzrostu. W tym w�a�nie ujawnia si� niepor�wnana
wznios�o�� i poniek�d niesko�czono�� umys�owej natury ludzkiej, �e zdolna
jest odpowiedzie�, gdy j� B�g wzywa do uczestnictwa w wewn�trznym �yciu
B�stwa i do udzia�u coraz pe�niejszego, bez granic i kresu, w Dobru,
b�d�cym w�asno�ci� samego Boga. A dobrem tym jest przede wszystkim
mi�o��, albowiem "B�g jest mi�o�ci�". Kto posiada mi�o��, cho�by w
najni�szym stopniu, ten mi�uje Boga wi�cej ni� samego siebie, mi�uje Go
nade wszystko, a bli�nich - bez wyj�tku - mi�uje dla Boga jak samego
siebie. I dlatego mi�o�� nie wzrasta ze strony przedmiotu, czyli co do
obj�to�ci, lecz jedynie co do si�y i intensywno�ci. Zakorzenia si� ona
coraz g��biej w woli i coraz bardziej j� przenika, rodz�c w niej coraz
silniejszy zwrot ku Bogu - Dobru najwy�szemu - i jednocz�c j� coraz
�ci�lej z Bogiem. Poniewa� mi�o�� jest cnot�, kt�r� B�g wlewa do duszy, a
nie cnot� nabyt� w�asnym wysi�kiem, dlatego akty mi�o�ci, kt�re
spe�niamy, nie pomna�aj� cnoty mi�o�ci bezpo�rednio i wprost. B�g sam
wlewa mi�o�� do duszy i sam j� pomna�a, daj�c duszy coraz doskonalszy
udzia� w owej niestworzonej Mi�o�ci, kt�ra jednoczy trzy Osoby
Przenaj�wi�tszej Tr�jcy. Niemniej jednak mo�emy w�asnym wysi�kiem
przyczyni� si� do wzrostu mi�o�ci naszej, przede wszystkim przez zas�ug�.
Ka�dy bowiem uczynek, kt�ry spe�niamy w stanie �aski, a kt�ry nie jest
grzechem powszednim, stanowi prawdziw� zas�ug� i daje nam prawo do
wzrostu w �asce i mi�o�ci. Sob�r Trydencki uczy, �e przez ka�dy dobry
uczynek, spe�niony w stanie �aski, wys�ugujemy sobie wzrost �aski
u�wi�caj�cej. Chodzi tu o zas�ug� w �cis�ym s�owa znaczeniu, to jest o
zas�ug�, kt�ra daje rzeczywiste prawo do tego, by B�g w duszy naszej
pomno�y� �ask�.
Im wi�cej wzrastamy w �yciu �aski i mi�o�ci, tym bardziej oddalamy si�
od stworze� i zbli�amy si� do Boga. A jak rozumie� to zbli�enie si� do
Boga? - Zbli�amy si� do Boga w miar�, jak poddajemy si� wp�ywowi Bo�emu,
jak przyjmujemy dobrowolnie dzia�anie Bo�e w nas. Mi�dzy dusz�, b�d�c� w
stanie �aski, a Tr�jc� �wi�t� istnieje wsp�lno�� �ycia. Ta wsp�lno��
�yciowa rozwija si� przez dzia�alno�� cn�t boskich, dzi�ki kt�rym
jeste�my zdolni nawi�za� rzeczywi�cie stosunek za�y�y z Tr�jc� �wi�t�.
Akty wiary, nadziei i mi�o�ci s� jakby nadprzyrodzonymi ramionami,
kt�rymi obejmujemy Tr�jc� �wi�t�, przebywaj�c� w duszy naszej. Podobnie
jak w duszy rodz� si� umys�owe w�adze, rozum i wola, przez kt�re bierzemy
w posiadanie prawd� i dobro, tak (w porz�dku nadprzyrodzonym) z �aski
u�wi�caj�cej rodz� si� cnoty boskie, przez kt�re bierzemy w rzeczywiste
posiadanie Tr�jc� �wi�t�, przebywaj�c� w duszy naszej i z Ni�
najserdeczniej obcujemy. Im wiara jest �ywsza, nadzieja bardziej
niez�omna i mi�o�� gor�tsza, tym doskonalej posiadamy Boga, tym
�ci�lejsza jest za�y�o�� nasza z Nim, tym bardziej B�g jest nasz�
w�asno�ci�, a my Jego. "Kto mieszka w mi�o�ci, w Bogu mieszka, a B�g w
nim". Im bardziej dusza post�puje w �yciu wewn�trznym, tym wi�cej posiada
uczestnictwa w wewn�trznym �yciu Bo�ym, tym doskonalsza jest mi�o�� jej i
wiara, tym te� �ci�lejsze jest obcowanie jej z Tr�jc� �wi�t�. Im
doskonalsze bowiem s� akty wiary, nadziei i mi�o�ci, tym �ci�lejsze jest
to Boskie wsp�ycie. Ilekro� spe�niamy �ywe akty wiary i nadziei oraz
�arliwe, gor�ce, bezinteresowne akty mi�o�ci, tylekro� �aska u�wi�caj�ca
wzrasta w duszy naszej, a tym samym Tr�jca �wi�ta bardziej nam si�
oddaje, my za� doskonalej J� posiadamy i �ci�lejsz� za�y�o�ci� z Ni� si�
��czymy. Ka�dy wzrost �aski u�wi�caj�cej sprawia, ze Tr�jca �wi�ta
g��biej niejako wst�puje do duszy, do najtajniejszych jej komnat, gdzie
dokonywa si� doskona�e zjednoczenie mi�uj�cej duszy z Umi�owanym. Im za�
�ci�lejsze jest zjednoczenie duszy mi�uj�cej z Bogiem, tym bardziej dusza
poddaje si� wp�ywowi i dzia�aniu Bo�emu. Zjednoczenie bowiem Boga z dusz�
polega w�a�ciwie na tym, �e B�g si� udziela, �e daje uczestnictwo w swym
�yciu wewn�trznym i �e stworzenie to udzielanie si� Boga pos�usznie i
dobrowolnie przyjmuje. Na wst�pie �ycia duchowego, kiedy stan �aski jest
niski i mi�o�� jeszcze niedojrza�a, dzia�anie Bo�e na dusze i w duszy
objawia si� w formie mniej doskonalej i mniej nadprzyrodzonej; B�g liczy
si� niejako ze stanem duszy i udziela jej �ask, odpowiadaj�cych jej
wiekowi dzieci�cemu �ycia duchowego. W�wczas dusza dzia�a i wykonywa
pocz�tkuj�ce akty cn�t z pomoc� Bo��. B�g �ask� sw� pomaga, ale
inicjatywa dzia�ania le�y w r�kach cz�owieka; tote� uczynki, kt�re dusza
spe�nia, s� same w sobie nadprzyrodzone, bo rodz� si� z cn�t wlanych oraz
z �aski uczynkowej, wszak�e bywaj� one wykonywane w spos�b czysto ludzki,
tzn. w spos�b mniej doskona�y. Pe�no w nich jest niedoskona�o�ci,
zw�aszcza pe�no nieroztropno�ci, egoizmu, ukrytej pychy, subtelnej
zmys�owo�ci. Dzia�anie i post�powanie duszy jest jeszcze ziemskie i zbyt
ma�o Bo�e. O. Semenenko powiada, �e dusza taka oddaje si� naturalnej
"czynno�ci w�asnej". Czyni ona rzeczy same w sobie dobre, ale w spos�b
niedoskona�y, bo moc� w�asn�, z w�asnej inicjatywy zanieczyszczonej
egoizmem. Porywa si� na akty nadprzyrodzone, opieraj�c si� na w�asnych
si�ach i nie zwa�aj�c dostatecznie na pomoc Bo�� i wol� Bo��. Trzeba
przyzna�, �e najwi�ksza cz�� czynno�ci naszych, cho� s� dobre i
nadprzyrodzone, jednak z powodu naszej n�dzy zara�ona jest naturaln�
"czynno�ci� w�asna", tzn. pewnym naturalizmem, ch�ci� samowystarczalno�ci
w sferze duchowej oraz ukrytym egoizmem. Zawsze wracamy do tego, by
dzia�a� z siebie i czynno�ci nasze kierowa� do siebie; trudno nam wyzby�
si� tej nieroztropnej pewno�ci siebie i ch�ci dzia�ania na w�asn� r�k� i
dla siebie. O. Semenenko podaje z g��bok� znajomo�ci� duszy ludzkiej
pewne znaki, po kt�rych pozna� mo�na, kiedy uczynki nasze ska�one s�
naturaln� "czynno�ci� w�asn�": Pierwszym znakiem jest po�piech, to jest:
pragnienie, zaj�cie si� jak�� rzecz�, wybieganie, my�lenie, a szczeg�lnie
ch�� dostania i poszukiwania - a to wszystko z po�piechem. Wi�c pewna
gor�czka, uk�adanie naprz�d po swojemu - gor�czkowe, staranie si�
gor�czkowe, aby si� ta rzecz rozpocz�a, sz�a, �eby�my j� mieli,
wyrywanie si� do niej. Drugim znakiem jest niepok�j, to jest: obawa, aby
nie straci�. Kiedy dusza nie ma tego, czego pragnie, to si� m�czy; kiedy
ma, to si� l�ka. Jest wtedy zwykle obawa, albo i pewno��; ale zwykle
objawia si� pokusa przez obaw�, bo to pospolitsze. Trzecim znakiem jest
smutek, albo przeciwnie wesele. Smutek, gdy si� straci, dozna zawodu;
wesele, gdy si� powiedzie. Te trzy znaki s� niemylne. A naprz�d dla tej
prostej przyczyny, �e s� przeciwne duchowi Bo�emu, wi�c s� cech�
przeciwnego ducha. Nigdy z duchem Bo�ym te rzeczy si� nie zgodz�: ani
po�piech, ani niepok�j, ani smutek. Z duchem Bo�ym idzie porz�dek
spokojny, cierpliwy, ufny w Bogu, a nie w swe si�y; z duchem Bo�ym idzie
pok�j, bezpiecze�stwo, bez �adnej obawy; z duchem Bo�ym idzie wesele,
niezale�nie od smutku, bo gdym zrobi� co do mnie nale�y, jakikolwiek
b�dzie skutek, sumienie zapewnia mnie o spe�nionym obowi�zku; wtedy
posiadam wesele w Duchu �wi�tym. Wsz�dzie, gdzie B�g jest, jest duch
Bo�y, jest porz�dek, pok�j i wesele; a gdzie jest zepsuta natura nasza,
tam jest zawsze: po�piech przy rozpocz�ciu jakiej czynno�ci, i smutek w
ko�cu, gdy si� nie uda, albo owa g�upia rado��, gdy si� nam co uda. Ten
stan niedoskona�y ust�puje w miar� jak dusza wzrasta w �asce i mi�o�ci.
Dzia�anie Bo�e w niej staje si� coraz doskonalsze, coraz g��bsze i
bardziej nadprzyrodzone. Inicjatywa w �yciu ca�ym przesuwa si� z duszy na
Boga; dusza staje si� coraz bardziej "biern�" wobec Boga, coraz wi�cej
zale�n� we wszystkim od porusze� Bo�ych. To nie jest bezczynno�� ani
bierno�� bezp�odna; jest to raczej bierno�� nadprzyrodzona i Bo�a, b�d�ca
r�wnocze�nie najwy�sz� aktywno�ci�. Dusza bowiem dobrowolnie przyjmuje
Bo�e poruszenia i staje si� najdoskonalszym narz�dziem, przez kt�re B�g
dokonywa dzie� swoich. Jest wielu, co pragn� s�u�y� Bogu i czyni�
wszystko dla Boga; ale ma�o jest takich, co rozumiej�, �e trzeba "Bogu
da� czyni� w sobie". To jest tajemnica dusz doskona�ych. "Chrystus jako
g�owa dzia�a z nami przez wewn�trzny wp�yw swego Ducha, przez wewn�trzne
natchnienia i tajne poruszenia serca, kt�rych na zewn�trz nie wida�; chce
bowiem sam rz�dzi� swym cia�em, chce sam porusza�, jakby �ywym swym
narz�dziem, ka�dym swoim cz�onkiem przez �yciodajnego swego Ducha, a to
dla przed�u�enia swego �ycia ongi tu na ziemi sp�dzonego; chce porusza�
sam, jak Mu si� podoba, i przyk�ada� do dzie�a. I dlatego nie wystarcza
Mu to, �e czynimy dobre uczynki dla Niego, to jest ze wzgl�du na Niego;
chce, by�my nadto czynili je z Jego poruszenia i zale�nie od Niego.
Pragnie bowiem mie� nas �wi�tymi nie tylko w sobie, ale zale�nie od swego
Ducha; tym sposobem i �atwiej, i pewniej, przez nas i w nas, b�dzie dalej
ci�gn�� swoje �ycie. Gdy za� wiemy i czujemy to, �e ju� nie nale�ymy do
siebie i od siebie nie zale�ymy, nie powinni�my przedsi�bra� sami �adnej
my�li jakoby ze siebie samych, ani si� decydowa� sami jakoby ze siebie na
�adne dzie�o, jakkolwiek w sobie dobre; inaczej wiedzmy, �e zniewag�
czynimy Chrystusowi, kt�ry Panem i g�ow� nasz� jest, gdy o�mielamy si�
sobie przyw�aszcza� to, co do Niego nale�y... Ten spos�b post�powania
wysoki jest, ale i trudny i ci�ki, dlatego te�, jak widz�, nie wszystkim
si� podoba. Kt� bowiem chcia�by umrze� ca�kiem sobie? Kto, aby we
wszystkim zastosowa� si� do Chrystusa, zgodzi si�, aby we wszystkim
wygas�o jego w�asne �ycie, uczucie, dzia�anie? Ludzk� jest rzecz� chcie�
wszystko samemu prowadzi�, samemu postanawia�, rozs�dza� i wszystko
wykonywa� jako w�adca absolutny duszy swojej i w�adz swoich. Gdy wi�c to
w nas jest z natury samej, kt� nie widzi, ile trzeba trudu, aby to
pow�ci�gn��?... Ale jakkolwiek to trudne jest, niepodobne nie jest dla
dusz kochaj�cych; a kto raz postanowi� dla Chrystusa podnie�� or�
przeciwko sobie i swej naturze, ten obaczy, �e B�g przygotowa� mu sw�
pomoc, i ni� pokrzepiony codziennie stawa� si� b�dzie silniejszym od
siebie". W �yciu zatem wewn�trznym chodzi g��wnie o ca�kowite poddanie
si� dzia�aniu Bo�emu w nas. Tam nie wolno liczy� na w�asne zdolno�ci i
si�y, ani zbytnio i ma�odusznie obrachowywa� si� z w�asnymi zasobami,
lecz nale�y ufno�� sw� pok�ada� jedynie w Bogu; a r�wnocze�nie trzeba
gotowym by� przedsi�wzi�� wielkodusznie wszystko, nawet dzie�a najwi�ksze
i najtrudniejsze, z Bogiem i dla Boga. A gotowo�� ta nie zostanie bez
odpowiedniego czynu, je�li dusza prawdziwie jest pos�uszna Duchowi
�wi�temu. Albowiem bierno��, jak� rodz� dary Ducha �wi�tego, nie jest
zwyk�� bierno�ci� ludzk�, pozostaj�c� bez czynu, lecz jest to bierno��
nadludzka, Bo�a, b�d�ca koniecznym warunkiem i niejako wst�pem do czyn�w
prawdziwie wielkich, poniewa� jednoczy nas doskonale ze �r�d�em wszelkiej
mocy, doskona�o�ci i wszelkiego czynu. I dlatego bierno�� nadprzyrodzona
bynajmniej nie prowadzi do niezdrowego kwietyzmu, lecz przeciwnie, jest
najskrajniejsz� antytez� wszelkiego kwietyzmu, bo jest bram� do kr�lestwa
czynu. W tej w�a�nie nadprzyrodzonej bierno�ci, w tym doskona�ym
pos�usze�stwie wobec Ducha �wi�tego kryje si� tajemnicze �r�d�o
nadludzkich si� �wi�tych i dzia�alno�ci ich, posuni�tej do heroizmu. Im
bardziej post�pujemy w �yciu wewn�trznym, tym doskonalej czynimy to, co
B�g chce, jak On chce, kiedy On chce, dlatego, �e On chce, oraz moc�
�aski Jego. W�wczas uczynki nasze s� ca�kowicie Bo�e i nadprzyrodzone.
Teraz zrozumiemy, na czym polega istotny post�p duszy: na tym, by
przej�� ze stanu, w kt�rym idziemy za w�asn� natur�, do stanu
nadprzyrodzonej bierno�ci, w kt�rym ca�a inicjatywa dzia�ania naszego
le�y w r�kach Boga. W�wczas dusza dzia�a, ale jako najpos�uszniejsze
narz�dzie Boga; w�a�ciwie B�g dzia�a w duszy i przez dusz�. To przej�cie
ze stanu, w kt�rym dusza kieruje si� przewa�nie naturaln� czynno�ci�
w�asn�, do stanu wspomnianej bierno�ci nadprzyrodzonej nazywamy drugim
nawr�ceniem. Pierwsze nawr�cenie - to przej�cie ze stanu grzechu
ci�kiego do stanu �aski; drugie nawr�cenie - to przej�cie ze stanu mniej
doskona�ego do stanu doskona�ego, ze stanu zwyk�ej sprawiedliwo�ci do
stanu prawdziwej gorliwo�ci. To przej�cie, wyra�aj�ce zasadniczy post�p w
�yciu wewn�trznym, nie jest �atwe; stanowi ono prawdziwy, nieraz bardzo
bolesny prze�om w �yciu wewn�trznym. Nic dziwnego. Przecie� w �yciu duszy
nast�puje w�wczas g��boki przewr�t: dot�d rz�dzi�a si� ona w�asn�
inicjatyw�, dzia�a�a poziomo, po ludzku - a teraz ca�a inicjatywa we
w�asnym �yciu uchodzi jej z r�k, a dzia�anie staje si� dla niej poniek�d
rzecz� niemo�liw�. Opanowuje j� jaka� wy�sza moc, wobec kt�rej dusza
czuje si� zupe�nie bezsilna. Dusza, prze�ywaj�ca ten okres prze�omowy,
wchodzi w stan wielkiej osch�o�ci i bezradno�ci. Nie znajduje ona
spoczynku i zadowolenia ani w rzeczach Bo�ych, jak w modlitwie lub w
wykonywaniu dobrych uczynk�w, ani w sprawach ludzkich, jak w spe�nianiu
swych codziennych obowi�zk�w. Wszystko j� nu�y i rodzi w niej wstr�t;
tylko kosztem wielkich wysi�k�w jest ona w stanie spe�nia� swe obowi�zki
i oddawa� si� zwyk�ej modlitwie. W�r�d tej duchowej posuchy �yje jednak w
g��bi duszy ustawiczna pami�� o Bogu i dobroci Jego; tej pami�ci za� na
obecno�� Bo�� towarzyszy bezustanna troska duszy, �e Bogu nie s�u�y
szczerze, �e cofa si� w �yciu wewn�trznym, �e jest na z�ej drodze. Ta
bolesna i ustawiczna troska pochodzi stad, �e dusza nie odczuwa
przyjemno�ci w rzeczach Bo�ych, zw�aszcza w modlitwie i w spe�nianiu
dobrych uczynk�w, jak� odczuwa�a uprzednio. �yje ona w obawie, wi�cej, ma
poniek�d okrutn� pewno��, �e popad�a w zgubn� ozi�b�o��. Wi�c poczyna
szuka� przyczyn tego op�akanego stanu. Czy pochodzi on z w�asnego
niedbalstwa, czy mo�e nawet z ukrytych grzech�w? Tymczasem wspomniana
osch�o�� nie ma nic wsp�lnego z ozi�b�o�ci�. Ozi�b�o�� pochodzi z
niedbalstwa i z grzesznej oboj�tno�ci w rzeczach Bo�ych i we w�asnych
obowi�zkach. Natomiast owa osch�o�� idzie w parze z wielk� pilno�ci� i
staranno�ci� w pracy i w obowi�zkach oraz z serdeczn� trosk� duszy: czy
prawdziwie s�u�y Bogu, czy nie czyni za ma�o dla Boga. Jaka jest
przyczyna tych osch�o�ci? - Ani grzech, ani niedbalstwo, lecz �aska Bo�a,
kt�ra dusz� coraz bardziej opanowuje, bior�c inicjatyw� ca�ej
dzia�alno�ci duszy w swe r�ce. Dot�d dusza �y�a i post�powa�a po ludzku:
jej dzia�anie cechowa�a naturalna, egoistyczna czynno�� w�asna; teraz
dusza poczyna �y� i dzia�a� po Bo�emu. Dot�d dusza �y�a i dzia�a�a pod
wp�ywem zmys��w i mi�o�ci w�asnej; odt�d zaczyna ona �y� wedle ducha,
przynaglana mi�o�ci� Bo��. Dusza, b�d�ca w tym stanie, zatraca mo�no��
odbywania rozmy�lania. Dot�d oddawa�a si� ch�tnie rozmy�laniu, pos�uguj�c
si� wyobra�ni�, uczuciem, pami�ci� i rozumem. Rozmy�lanie by�o dla niej
rzecz� �atw�, nawet przyjemn�; teraz nie jest ona w stanie rozmy�la�;
wyobra�nia jest nieczynna, uczucie zamar�o, pami�� zawodzi, rozum za� nie
mo�e zdoby� si� na �adne rozumowanie. Dusza - jakby martwy i zimny g�az -
stoi przed Panem, bez uczucia, bez wyobra�enia, bez my�li. Jedno tylko
pragnienie j� dr�czy: pe�ni� wol� Bo�� i kocha� Boga. Tymczasem jest ona
g��boko przekonana, �e Go nie kocha i nie pe�ni Jego �wi�tej woli. Co tu
robi�?
Dusze, znajduj�ce si� w podobnym stanie, doznawaj� niezmiernych
cierpie�, nie tyle z powodu osch�o�ci, jakie znosz�, ile raczej z powodu
troski - poniek�d pewno�ci - �e s� na bezdro�u, �e B�g je opu�ci�, bo nie
znajduj� �adnego upodobania w rzeczach Bo�ych. W�wczas mecz� si� one,
usi�uj�c gwa�tem zdoby� si� na dobre uczucia, na podnios�y zapa� serca;
zw�aszcza usi�uj� zaj�� si� rozmy�laniem o jakiej� prawdzie wiary lub
przynajmniej z korzy�ci� czyta� z ksi��ki duchowej. Czyni� to z niema�ym
wstr�tem i wysi�kiem, sadz�c, �e inaczej nic nie czyni� i trac� czas w
pr�nej i gorsz�cej bezczynno�ci. Wszak�e post�puj�c w ten spos�b, nic
nie zyskuj�; przeciwnie, pomna�aj� swe cierpienia i zamiast znale��
pok�j, wpadaj� w coraz wi�kszy niesmak i niepok�j. Nader wa�n� jest
rzecz�, by dusza, znajduj�ca si� w tym stanie przesilenia wewn�trznego,
mia�a dobrego kierownika. Dusze - uczy �w. Jan od Krzy�a - kt�re w tym
okresie nie maj� nikogo, kto by je zrozumia�, cofaj� si�, opuszczaj�
drog�, na kt�rej dot�d kroczy�y, zniech�caj� si�, albo co najmniej nie
post�puj� naprz�d z powodu zbytnich stara�, jakich dok�adaj�, by i��
pierwotn� drog� medytacji i rozwa�ania (i naturalnej czynno�ci w�asnej).
Dusze b�d�ce w tym stanie wyobra�aj� sobie, �e trudno�ci, jakie maj�, s�
wynikiem niedbalstwa lub grzech�w. W rzeczy samej jednak udr�ki ich i
trudno�ci pochodz� z ca�kiem innej przyczyny: B�g prowadzi je zupe�nie
inn� drog� i bierze w swe r�ce ca�� inicjatyw� kieruj�c� ich �yciem. St�d
oczywista, �e ci, co prze�ywaj� podobne udr�ki, powinni raczej cieszy�
si�, znosi� stan sw�j cierpliwie i bez obawy zaufa� ca�kowicie Bogu;
powinni �y� niez�omnym przekonaniem, jakie daje wiara, �e B�g nie
opuszcza tych, co szczerym sercem Go szukaj�, i nie pozostawia bez pomocy
nikogo, kto z najlepsz� wol� zd��a ku przeczystemu �wiat�u mi�o�ci.
Wszak�e kierownik nie powie takim duszom wprost, �e Pan B�g dokonywa w
nich wielkich dzie� swoich, �e przechodz� poniek�d progi �ycia
mistycznego. To bowiem mog�oby im podda� my�li pr�ne, zrodzi� pych� i
mi�o�� w�asn�. Kierownik wiec b�dzie usi�owa� podtrzyma� dusze w m�stwie,
wierno�ci i w zupe�nym zaufaniu i oddaniu si�. Pouczy j� o tym, �e w
�yciu wewn�trznym chodzi g��wnie o oddanie si� bez zastrze�e�, o
bezgraniczne zaufanie Panu, o �lepe rzucenie si� w Jego obj�cia, o
wierno�� �asce; pouczy j�, �e pr�cz rozmy�lania, jakie dot�d
praktykowa�a, istniej� inne rodzaje czy formy modlitwy my�lnej, �e ka�da
jest dobra, a dla poszczeg�lnej duszy najlepsza jest ta, do kt�rej �aska
j� prowadzi. Dusza wiec nie powinna trzyma� si� kurczowo rozmy�lania.
"Najlepiej - uczy �w. Jan od Krzy�a - robi� takie dusze, kiedy cierpliwie
trwa� b�d� na modlitwie, nic podczas niej nie czyni�c. Tym bowiem, co
w�a�nie czyni� powinny, jest: zostawi� dusze woln�, swobodn�, nie zaj�t�
�adnymi my�lami. Niech nie troszcz� si� o to, o czym b�d� my�la�y w
czasie modlitwy, zadawalaj�c si� tym, �e trwaj� w obecno�ci Bo�ej z
mi�o�ci� i spokojn� uwag�". Dusza zatem, znajduj�ca si� w tym prze�omowym
okresie �ycia wewn�trznego, powinna pragn�� tylko jednej rzeczy: trwa�
przed Panem, by� wiern�, ufa�. Wszelka dzia�alno��, pochodz�ca z w�asnej
inicjatywy, by�aby w�wczas szkodliwa i prowadzi�aby do utraty owego
dobra, kt�rym B�g za po�rednictwem tej bierno�ci nadprzyrodzonej, w
kt�rej dusza jest pogr��ona, chce j� wzbogaci�. �w. Jan od Krzy�a
wyja�nia t� zasadnicz� prawd� �ycia duchowego nast�puj�cym por�wnaniem.
Podobnie jak malarz, kiedy tworzy portret, doznawa�by ze strony w�asnego
dzie�a sprzeciwu, gdyby �w portret chcia� sam co� czyni�, a tym samym
psu� prace artysty, tak B�g doznaje poniek�d sprzeciwu, kiedy dusza
b�d�ca pod wp�ywem dzia�ania Bo�ego porywa si� do w�asnej czynno�ci
naturalnej, zamiast trwa� w uleg�o�ci, wierno�ci, ufno�ci i spoczynku,
tzn. w nadprzyrodzonej bierno�ci. A dlaczego dusza prze�ywa tak wielkie
udr�ki i cierpienia, kiedy B�g poczyna w niej niepodzielnie panowa�,
bior�c ca�� inicjatyw� jej �ycia wewn�trznego w r�ce swoje? - Ot�
dlatego, �e w�wczas sam B�g oczyszcza dusz� z naturalnej czynno�ci
w�asnej i usuwa z niej �r�d�o niezdrowego naturalizmu, tj. mi�o�� w�asn�.
B�g udziela si� duszy w spos�b nadprzyrodzony i oczyszcza j� przez
g��bokie cierpienia.
Ks. Aleksander �ychli�ski: Pe�nia umiej�tno�ci �wi�tych - 2
II. BO�E OCZYSZCZENIA
Po pierwszym nawr�ceniu, kiedy dusza wysz�a z grzechu i zdecydowanie
zwr�ci�a si� do Boga, "B�g zwyk� j� karmi� i pie�ci� duchowo, jak
kochaj�ca matka niemowl� s�abe". St�d te� dusze nawr�cone, kiedy stawiaj�
pierwsze kroki na drodze �ycia wewn�trznego, odczuwaj� zapa� w s�u�bie
Bo�ej, znajduj� rozkosz w modlitwie, maj� upodobanie w pokutach, za�ywaj�
pociech duchowych, zw�aszcza kiedy przyst�puj� do Sakrament�w �wi�tych
lub oddawaj� si� pracy apostolskiej. Ten stan podniesienia duchowego,
zapa�u i zadowolenia pochodzi z �aski Bo�ej, kt�rej B�g udziela
pocz�tkuj�cym, by ich zach�ci� do dobrego," a potem tak�e z pobudek
czysto przyrodzonych, zw�aszcza st�d, �e praktyki �ycia duchowego i prace
apostolskie s� dla duszy poniek�d czym� nowym. Wszak�e zapa� ten jest
bardzo powierzchowny; dusza wprawdzie znajduje rozkosz w rzeczach Bo�ych,
w dobrych uczynkach i w po�wi�ceniu si�; jednakowo� jest ona pe�na
niedoskona�o�ci i s�abo�ci; wszystkie jej czynno�ci tr�c� egoistyczn�
czynno�ci� w�asn�. �w. Jan od Krzy�a wspomina o siedmiu g��wnych wadach,
od kt�rych pocz�tkuj�cy nie s� wolni. Wady te mo�na sprowadzi� do trzech
naczelnych, kt�rymi s�: pycha duchowa, zmys�owo�� duchowa i lenistwo
duchowe. W duszach pocz�tkuj�cych jest nasamprz�d wiele ukrytej pychy,
kt�ra znajduje obfity pokarm w�a�nie we wspomnianej �arliwo�ci w sprawach
duchowych. Dusze takie czuj� zadowolenie z siebie, z czyn�w swoich i ze
swego post�powania; przychodzi im my�l o w�asnej �wi�to�ci. Tote� szatan
cz�stokro� pobudza je do tej pozornej gorliwo�ci, poniewa� widzi, �e
przez to pycha ich i zarozumia�o�� wzrastaj�. Wie bowiem dobrze, �e
wszystkie dzie�a, jakie w tym stanie spe�niaj�, i cnoty, jakie
praktykuj�, nie tylko �adnej nie przynosz� korzy�ci, lecz nadto rodz� z�e
owoce. Niekiedy dochodz� dusze, w kt�rych zapanowa�a ukryta pycha, do
takiego za�lepienia i spaczenia woli, �e nie chcia�yby, aby kto� drugi,
opr�cz nich, mia� dobr� s�aw� i dlatego przy nadarzaj�cej si� sposobno�ci
pot�piaj� i oczerniaj� innych. W oku brata swego dopatruj� si� �d�b�a, a
belki we w�asnym oku nie widz�; przecedzaj� cudzego komara, a w�asnego
wielb��da po�ykaj�. A gdy prze�o�eni lub kierownicy duchowi nie uznawaj�
ich ducha i sposobu post�powania (gdy tymczasem same pragn� powa�ania i
pochwa�), s�dz�, �e oni nie rozumiej� si� na sprawach duchowych.
Najch�tniej omawiaj� sprawy w�asnej duszy oraz post�powania swego z
takimi, od kt�rych spodziewaj� si� pochwa�; natomiast unikaj� tych,
kt�rzy s� innego zdania. G�rnie my�l�c o sobie, wiele m�wi�, a ma�o
czyni�. Doznawaj� trudno�ci w szczerym wyznawaniu swych grzech�w, z
obawy, by si� nie poni�y� w oczach spowiednika. Czasem szukaj� innego
spowiednika i przed nim wyznawaj� ci�sze upadki, by zwyk�y spowiednik
my�la�, �e nie ma w nich nic z�ego, tylko same cnoty, o kt�rych ch�tnie
m�wi�. Dusze b�d�ce w takim usposobieniu lekcewa�� swe b��dy, lub te�
smuc� si� nadmiernie, �e w nie popadaj�, bo �yj� w urojeniu, �e w�a�ciwie
powinny ju� by� �wi�te. Dlatego unosz� si� niecierpliwo�ci� przeciwko
sobie na widok w�asnych u�omno�ci, przez co ni�ej jeszcze upadaj�.
Niejednokrotnie nalegaj� one na Boga, by wybawi� je z u�omno�ci i
przywar, wszak�e czyni� to bardziej dlatego, by bez ci�aru w�asnych
niedoskona�o�ci �y� w spokoju, ni�eli dla Boga. Nie lubi� chwali� innych,
lecz ciesz� si�, gdy kto� je same chwali i zas�ugi ich podnosi. Z pychy
duchowej rodzi si� zazdro��. Wielu - uczy �w. Jan od Krzy�a - niemi�ego
doznaje wra�enia na widok dobra duchowego drugich; odczuwaj� b�l, �e inni
wyprzedzaj� ich na drodze cnoty i czynu; nie chcieliby, by innych
chwalono, i smuc� si� post�pem bli�nich. Chcieliby zbiera� wszelkie
pochwa�y i celowa� we wszystkim, i dlatego zdolno�ci, prace i zas�ugi
innych budz� w nich niech��. Takie nastawienie duszy skrajnie sprzeciwia
si� Mi�o�ci, kt�ra wed�ug �w. Paw�a, raduje si� z prawdy i dobra (l Kor
13,6). Kto mi�uje ten nie zazdro�ci; a je�li ma jak�� zazdro��, to
jedynie zazdro�� �wi�t�: �a�uje, i� brak mu cn�t, jakie posiada bli�ni,
bo maj�c je m�g�by wi�cej uczyni� dla Boga, a zarazem raduje si�, �e
bli�ni je posiada i wyprzedza go w doskona�ej s�u�bie Bo�ej.
Drug� g��wn� wad� pocz�tkuj�cych jest �akomstwo duchowe. Nie s� oni
zadowoleni z �ask, jakie B�g im daje; smuc� si� i narzekaj�, �e w
rzeczach duchowych nie znajduj� pociechy, jakiej by pragn�li. Nigdy nie
s� syci rad i przepis�w duchowych; goni� chciwie za ksi��kami tre�ci
duchowej i wprost je poch�aniaj�, po�wi�caj�c bez por�wnania wi�cej czasu
na ciekaw� lektur�, ni�eli na to, by si� �wiczy� w pracy i umartwieniu, w
doskona�ym oderwaniu si� od rzeczy stworzonych i w mi�o�ci bli�niego*.
�akomstwo duchowe prowadzi do zmys�owo�ci duchowej, kt�ra w rzeczach
Bo�ych szuka przyjemno�ci uczuciowych i naturalnego upodobania. Taka
bowiem jest natura cz�owieka, �e kiedy duch sk�ania go ku rado�ci
duchowej i upodobania w rzeczach Bo�ych, to zmys�y d��� ku przyjemno�ci i
rozkoszy zmys�owej. Dlatego zdarzaj� si� wypadki, �e kiedy pogr��eni
jeste�my w modlitwie i oddani wewn�trznemu obcowaniu z Bogiem, doznajemy
sk�din�d wra�e� i porusze� zmys�owych. Niejednokrotnie dzieje si� to w
czasie Komunii �wi�tej; w tym mi�osnym bowiem zjednoczeniu si� z Panem
dusza do�wiadcza rado�ci, gdy j� Pan obsypuje darami, przy czym cz��
uczuciowa doznaje r�wnie� odpowiednich wra�e�. Wszak�e niebezpieczn� i
z�� rzecz� jest, je�li dusza szuka wra�e� zmys�owych i przywi�zuje si� do
przyjemno�ci uczuciowych.
Ze zmys�owo�ci duchowej �atwo rodzi si� gniew duchowy. Gdy bowiem owe
podnios�e uczucia, towarzysz�ce �yciu wewn�trznemu pocz�tkuj�cych,
ustaj�, w�wczas wpadaj� oni w stan rozdra�nienia i w gniew. Niezadowoleni
z siebie, okazuj� w�r�d zaj�� swoich zniech�cenie i o byle drobnostk�
unosz� si� gniewem, tak �e nikt wytrzyma� z nimi nie mo�e. Pochodzi to
st�d, �e do�wiadczyli oni wielokrotnie pewnego, wielce mi�ego skupienia
uczuciowego w modlitwie oraz uczuciowej gorliwo�ci w pracy apostolskiej,
a teraz nie odczuwaj� ju� owej przyjemno�ci i owego podnios�ego
prze�ycia. Wi�c natura ich doznaje niezadowolenia i niesmaku.
Wreszcie trzeci� wad� g��wn� pocz�tkuj�cych jest lenistwo duchowe.
Dusze takie czuj� niech�� do rzeczy duchowych i uciekaj� od nich, je�li
tylko sprzeciwiaj� si� uczuciowym ich upodobaniom. Tak bardzo zasmakowali
w uczuciowo�ci duchowej, �e doznaj� przykro�ci i ulegaj� zniech�ceniu,
gdy jej nie prze�ywaj� lub gdy w modlitwie lub pracy apostolskiej nie
do�wiadczaj� zadowolenia, jakiego ich uczuciowo�� wymaga. W�wczas
woleliby do modlitwy i prac apostolskich nie wraca� i poddawaj� si�
przygn�bieniu; cz�stokro� zniech�caj� si� i zupe�nie zaniedbuj� zar�wno
modlitw� jak i wszelk� prace wewn�trzn�. Lenistwo duchowe sprawia, �e
opuszczaj� oni dla w�asnego upodobania i dla w�asnej zachcianki drog�
doskona�o�ci - tj. zaparcie si� woli swojej i w�asnych upodoba� dla Boga,
a id� raczej za swoj� wol� ni� za wol� Bo��. Wielu pragn�oby, by B�g
chcia� tego, czego oni chc�; natomiast pragnienie tego, czego B�g chce,
napawa ich smutkiem; maj� odraz� do tego, by uzgodni� wol� swoj� z wol�
Boga. Gdy wi�c czuj� niech�� ku czemu�, wmawiaj� w siebie, �e to
sprzeciwia si� woli Bo�ej; a znowu gdy im si� co� podoba, wierz�, �e jest
to rzecz� mi�� Bogu. B�g ma stosowa� si� do nich, a nie oni do Boga.
S�owem, pragn� na drodze �ycia wewn�trznego post�powa� wed�ug upodobania
swojej woli, a niech�ci� i smutkiem nape�nia ich my�l o woli Bo�ej i o
ciernistej drodze, jak� jest droga �ywota.
Z powy�szych uwag zaczerpni�tych z nauki �w. Jana od Krzy�a wynika,
jak bardzo dusze pocz�tkuj�ce potrzebuj� oczyszczenia. Oczyszczenie duszy
dokonywa si� przez cierpienie; tylko droga krzy�owa wiedzie na wy�yny
doskona�o�ci. Oto zasadnicze cierpienia, niby Stacje Drogi Krzy�owej,
przez jakie przechodzi, kto chce dost�pi� prawdziwego oczyszczenia:
Uci��liwa i bolesna praca nad samym sob�, nad opanowaniem porusze�
zepsutej natury, zw�aszcza pychy, po��dliwo�ci oczu i cia�a; cierpienie,
kt�re rodzi si� z nienasyconego pragnienia post�pu w mi�o�ci oraz w
doskona�ej s�u�bie Bo�ej; cierpienie pochodz�ce z �wiadomo�ci w�asnej
n�dzy, niewierno�ci oraz niezliczonych brak�w we wszystkich czynno�ciach
swoich; cierpienia zwi�zane ze stanem zdrowia, z warunkami materialnymi i
rodzinnymi; cierpienia pochodz�ce z braku zrozumienia u najbli�szych i z
niepowodze�; cierpienia na widok tylu dusz id�cych drog� zatracenia.
Wszak�e wymienione cierpienia oczyszczaj� wewn�trznie tylko w�wczas,
je�li je dobrowolnie przyjmujemy z r�ki Bo�ej, kt�ra pos�uguje si� nimi
niby narz�dziami dla oczyszczenia duszy. Z w�asnej bowiem inicjatywy, o
w�asnych si�ach nikt nie jest w stanie wyzby� si� niedoskona�o�ci swoich,
kt�re tak g��boko tkwi� w duszy. Konieczn� jest rzecz� - uczy �w. Jan od
Krzy�a - by sam B�g podni�s� dusz� do stanu doskonalszego. Tego za�
prawdziwego dzie�a m�dro�ci i mi�o�ci B�g dokonywa przez to, �e wprowadza
dusz� w "noc ciemno�ci". W�r�d tej duchowej nocy dusza traci wszelakie
uczuciowe upodobania i s�odycze i wychodzi w ca�kowit� osch�o�� i
ciemno�� wewn�trzn�. W�wczas owe liczne niedoskona�o�ci i przywary
dzieci�cego wieku �ycia duchowego poczynaj� znika�, a r�wnocze�nie nabywa
dusza dojrza�ych cn�t. Cnoty bowiem pocz�tkuj�cych s� niedoskona�e; i
chocia�by oni jak najusilniej �wiczyli si� w przezwyci�eniu samych
siebie i w cnocie, to jednak nie zdo�aliby pokona� ca�kowicie w�asnych
niedoskona�o�ci ani zdoby� dojrza�ych cn�t, dop�ki B�g �ask� sw� sam tego
w nich nie sprawi przez oczyszczenie "nocy ciemno�ci".
Jak dokonywa B�g �ask� sw� oczyszczenia duszy?
B�g bierze inicjatyw� w �yciu duszy w r�ce swoje; �ask� sw� odrywa On
dusz� poniek�d od niej samej, oczyszczaj�c j� z naturalnej czynno�ci
w�asnej. B�g dokonywa tego za pomoc� szczeg�lnych �ask uczynkowych,
zwanych natchnieniami i poruszeniami Ducha �wi�tego. Te �aski ��cz� si� z
darami Ducha �wi�tego, kt�re maj� zadanie czyni� dusz� zdoln� i ochotn�
do przyjmowania tych porusze� i natchnie� Bo�ych. Dary Ducha �wi�tego B�g
wlewa do duszy wraz z �ask� u�wi�caj�c�. Dzia�aj� one w duszy od samego
zarania �ycia wewn�trznego i czyni� j� pos�uszn� natchnieniom i
poruszeniom Bo�ym. Wszak�e w pierwszym okresie �ycia �aski dzia�anie
dar�w jest ukryte i usuwa si� prawie ca�kowicie spod do�wiadczenia
wewn�trznego. Jednakowo� ujawnia si� ono chwilami, zw�aszcza w momentach
krytycznych, kiedy energia cn�t grozi za�amaniem w�r�d pokus i
przeciwno�ci. W�wczas powiew Ducha �wi�tego o�ywia cnoty i pobudza je do
silnej reakcji przeciwko zakusom z�ego. Im dalej dusza post�puje w �yciu
wewn�trznym, tym wyra�niej ujawnia si� dzia�anie dar�w Ducha �wi�tego.
W�wczas dary nie tylko przychodz� z pomoc� naszej s�abo�ci, ale rodz� w
duszy doskona�e akty cn�t. W okresie �ycia wewn�trznego, kt�ry nas
zajmuje, dzia�anie dar�w nie jest wprawdzie pe�ne, dojrza�e i uderzaj�ce,
jak w�wczas, gdy dusza prze�ywa stany �ci�le mistyczne, jednakowo� jest
ono do�� wyra�ne i ci�g�e. Dary poczynaj� coraz bardziej doskonali� cnoty
i zdobywa� wyra�ny wp�yw na ca�e �ycie wewn�trzne, wystawiaj�c dusz�
prawie stale a nie tylko dorywczo - na promienie szczeg�lnych �ask
uczynkowych. Wszak�e nie jest to jeszcze stan �ci�le mistyczny, zw�aszcza
dlatego, �e dar Ducha �wi�tego, z kt�rego pomoc� rodzi si� kontemplacja
mistyczna, tzn. dar m�dro�ci, nie doszed� do pe�nego rozwoju. Ciemna noc
wewn�trzna, o kt�r� chodzi, jest owocem dzia�ania dar�w Ducha �wi�tego,
zw�aszcza dar�w: umiej�tno�ci, boja�ni Bo�ej, m�stwa i rozumu. Dar
umiej�tno�ci daje jasne i poniek�d do�wiadczalne poznanie znikomo�ci i
marno�ci rzeczy doczesnych. Przez to odrywa on dusz� od wszystkiego, co
nie jest Bogiem. Pod jego wp�ywem w duszy znika wszelkie upodobanie w
rzeczach stworzonych, a nawet budzi si� w niej pewien �al do nich,
poniewa� by�y dla niej nieraz powodem utraty Boga; dusza staje si�
ogo�ocona z wszelkiej pociechy pochodz�cej od stworze� i zmys��w,
ca�kowita osch�o�� j� opanowywa, ciemna przepa�� j� poch�ania. W�r�d tej
zimnej posuchy duchowej rodzi si� w g��bi duszy obawa, czy czasem
osch�o��, ogo�ocenie i ciemno��, w jak� popad�a, nie pochodzi z jakich�
niewierno�ci i win, czy dusza nie ulega z�udzeniu i my�l�c, �e post�puje,
nie cofa si� wstecz i nie oddala si� od Boga, jedynego Dobra swego, kt�re
nad �ycie mi�uje. Podobne obawy, przejmuj�ce dusz� do g��bi, s� owocem
daru boja�ni Bo�ej, kt�ry w ten spos�b dusz� hartuje, daj�c jej
r�wnocze�nie si�� do walki z pokusami, zw�aszcza z pokusami przeciwko
cnocie czysto�ci i cierpliwo�ci. W tej bowiem fazie �ycia duchowego
powstaj� pokusy i trudno�ci w dziedzinie czysto�ci i srodze niepokoj�
dusz�, wystawiaj�c cierpliwo�� jej na ci�k� pr�b�. Wszak�e mimo
osch�o�ci i ca�kowitego ogo�ocenia, w jakim si� znajduje, mimo pokus,
jakich do�wiadcza, dusza nosi w sobie ustawiczn� pami�� o Bogu swoim i
cho� sama pogr��ona jest w niewypowiedzianym cierpieniu, to jednak nie
pragnie niczego, jeno s�u�y� Bogu i posi��� Go. To gor�ce pragnienie Boga
i s�u�by Jego, dzi�ki kt�remu dusza �atwo pokonywa trudno�ci po��czone z
wiern� s�u�b� Bo�� i gotowa jest na wszelkie cierpienia byle wiernie
pe�ni� wol� Bo��, jest g��wnie owocem daru m�stwa, kt�ry w�r�d og�lnego
ogo�ocenia zmys�owej cz�ci duszy rodzi w niej pewien nadprzyrodzony
entuzjazm dla Boga i Jego sprawy oraz dla cierpienia wedle woli Bo�ej.
Je�li za� dusza bez w�asnej winy traci mo�no�� odprawiania zwyk�ych
rozmy�la�, to znak, ze dar rozumu, niebieskie �r�d�o pierwszych
przeb�ysk�w nadprzyrodzonej kontemplacji, poczyna w niej si� rozwija�.
Dar ten oczyszcza dusz� przez to, �e j� wynosi ponad wszelkie obrazy
zmys�owe i ponad rozumowe post�powanie czysto ludzkie. "Trzeba - pisze
autor Na�ladowania -wznie�� si� ponad wszelkie stworzenie i z siebie
samego wyzu� si� zupe�nie, i wzlecie� nad my�l swoj�, i widzie�, �e Ty,
Stw�rca wszystkiego, nic wsp�lnego ze stworzeniem nie masz" (III, 31,1).
Z pierwszego wejrzenia zdaje si�, jakoby dusza popad�a w bezczynn�
niemoc, cofa�a si� i traci�a; wszak�e jest to bezczynno�� i strata
pozorna, bo w rzeczywisto�ci dusza czyni wielki post�p. Albowiem w�r�d
ciemnej nocy i ca�kowitego ogo�ocenia wyswobadza si� ona z tego, co
kr�puje prawdziwy jej wzlot ku Bogu, i zdobywa wy�szy stopie� poznania
rzeczy Bo�ych. W�wczas dusza przechodzi w pocz�tkowy stan kontemplacji,
b�d�cy przej�ciem z rozmy�lania do pe�ni kontemplacji. W�r�d tej nocy
duchowej dusza, jak ju� zaznaczyli�my, doznaje najci�szych pokus,
zw�aszcza przeciwko cnocie czysto�ci i cierpliwo�ci. Zdaje si�, jakoby
pogr��ona by�a w nieczysto�ci; zewsz�d otaczaj� j� pokusy, z�o poniek�d
opanowa�o j� zupe�nie. Czuje si� ona b�otem. St�d niewymowna bole�� i
przera�enie j� ogarnia. A bole�� ta si� wzmaga, kiedy dochodz� pokusy
przeciwko cierpliwo�ci. Wewn�trzne trudno�ci i zmagania si� wyczerpuj�
dusz� ca�kowicie i czyni� j� wra�liw� na wszelkie przeciwno�ci. Wszystko
j� pobudza do gniewu i niecierpliwo�ci; musi ona wyt�y� wszystkie si�y,
by zachowa� s�odycz i �agodno��.
Do tych utrapie� przy��czaj� si� osch�o�ci straszne, rodz�ce wprost
wstr�t do rzeczy Bo�ych i do pracy wewn�trznej. Wszak�e osch�o�ci te nie
maj� nic wsp�lnego z lenistwem lub oci�a�o�ci� duchow�. Pochodz� one
g��wnie st�d. �e B�g odmawia duszy �ask dzia�aj�cych na uczucie, a za to
udziela jej obficie �ask doskonalszych, kt�re ogarniaj� wy�sze cz�ci
duszy i oddaj� j� coraz zupe�niej pod panowanie Bo�e. Pod wp�ywem tych
�ask, kt�re dusza dobrowolnie przyjmuje, wola coraz doskonalej jednoczy
si� z wol� Bo��. B�g dopuszcza wspomniane pokusy, by dusza w walce
twardej, nieraz wprost heroicznej, nabra�a hartu, by akty intensywne
�ycia wewn�trznego wzmog�y w niej stan �aski i doskonali�y cnoty. W�wczas
dusza zyskuje cnoty dojrza�e, wolne od niedoskona�o�ci lat dziecinnych
�ycia wewn�trznego; wady duchowe w niej zamieraj�. Przede wszystkim dusza
zdobywa pokor� prawdziw�.
Ci - uczy �w. Jan od Krzy�a - kt�rzy w�r�d nocy wewn�trznej wzrastaj�
w doskona�o�ci, w inny zupe�nie spos�b post�puj� od pocz�tkuj�cych i
odmienne zyskuj� usposobienie wewn�trzne. Gruntuj� si� oni wielce w
pokorze przez to, �e za nic maj� to, co sami czyni�, �e nie s� wcale
zadowoleni z siebie samych, gdy przeciwnie wszystkich innych uwa�aj� za
du�o lepszych od siebie; �ywi� oni w swej duszy tylko zazdro�� �wi�t�,
pragn�c s�u�y� Bogu tak, jak inni Mu s�u��. Im za� wi�ksza jest ich
�arliwo��, im wi�kszych dzie� dokonywaj�, tym g��biej poznaj�, ile winni
s� Bogu, a jak nik�e jest wszystko, co Dla� czyni�; im wi�cej czyni�, tym
mniej s� zadowoleni z siebie. Albowiem pragnienia ich s� tak nienasycone,
to, co z mi�o�ci uczyni� by chcieli dla Boga, jest tak wielkie, �e
wszystko, co czyni�, niczym si� im wydaje. Gor�ce pragnienie dokonywania
jak najwi�kszych rzeczy dla Boga tak ich zajmuje i upaja, �e nie uwa�aj�,
czy drudzy co� czyni�, czy nie czyni�; je�li za� widz� prace bli�nich, to
zawsze s� przekonani, �e wszyscy inni du�o lepsi s� od nich i wi�cej
pracuj� dla Boga. Wi�c pragn�, aby drudzy ich nie cenili, owszem, by
deptali po nich i gardzili ich uczynkami. Co wi�cej, gdyby im chciano
wyrazi� s�owa pochwa�y i uznania, �adn� miar� w nie wierzy� nie mog�, bo
s� przekonani, �e nie podobna co� dobrego o nich powiedzie�. Z g��bokim
spokojem i pokor� przyjmuj� od kogokolwiek upomnienie lub nauk�, z kt�rej
by mogli korzysta�; wprost przeciwnie jak ci, o kt�rych wspominali�my, co
chcieliby wszystkich uczy�. Raduj� si� z pochwa� oddawanych innym i tylko
nad tym bolej�, �e nie s�u�� Bogu tak dobrze jak drudzy. Nie pragn�
zupe�nie m�wi� o uczynkach swoich, poniewa� tak ma�o je ceni�, �e nawet
swoim kierownikom duchowym wstydz� si� o nich nadmienia�, bo s�dz�, �e to
rzeczy niewarte wspomnienia. Pragn� m�wi� bardziej o swych b��dach i
grzechach lub o tym, co za b��dy uwa�aj�, ni�eli o swoich cnotach; tote�
ch�tnie omawiaj� sprawy duszy swojej z takimi, kt�rzy mniej ceni� ich
uczynki i ducha.
Takie oto jest nastawienie dusz szczerych, czystych, prawdziwie
pokornych i mi�ych Bogu, s�owem, dusz oczyszczonych w�r�d ciemno�ci nocy
wewn�trznej. W takich duszach przebywa duch M�dro�ci Bo�ej, kt�ry je
bezpo�rednio poucza, jak maj� strzec w skryto�ci wewn�trznych skarb�w
swoich, a odtr�ca� od siebie wszystko, co z�e. W�r�d niedoskona�o�ci, w
jakie popadaj�, znosz� siebie samych z pokor�, pogod� ducha i mi�o�ci
pe�n� boja�ni� Boga, pok�adaj�c w Nim ca�� nadziej�.
Poznali�my, jakie s� owoce ciemnej nocy wewn�trznej.
Teraz pytamy, jak zachowywa� si� w�r�d tych oczyszcze� Bo�ych? Przede
wszystkim potrzeba: m�stwa, cierpliwo�ci, wytrwania i ufno�ci. M�stwo
jest usposobieniem duszy zwartym i stanowczym, skorym do wycierpienia
wszystkiego z�a, nawet najgorszego i d�ugotrwa�ego, byle tylko nie
opu�ci� dobra. M�stwo nie tylko daje inicjatyw�, nie tylko atakuje; ono
daje tak�e wytrzyma�o��, wytrwanie, kt�re wymaga wi�cej si�y ducha ni�
bojowe atakowanie. Ot� tego m�stwa, kt�re daje wytrwanie w�r�d
trudno�ci, przeciwno�ci i cierpie�, potrzeba przede wszystkim na drodze
post�pu w �yciu wewn�trznym. Trzeba wzi�� swe serce obur�cz i i�� naprz�d
m�nie, cierpliwie, wytrwale mimo przeciwno�ci zewn�trznych. Jak�e to
trudno trwa� w�r�d ca�kowitego ogo�ocenia wewn�trznego, bez pociechy ni
pomocy przyrodzonej, w cierpieniu i w przeciwno�ciach. "Cierpliwie, w
milczeniu, bez znu�enia, nie uchylaj�c si� ani wy�amuj�c"! To prawdziwe
uczestnictwo w cierpieniach Chrystusa przez m�n� cierpliwo�� i
wytrwa�o��. M�stwo, cierpliwo��, wytrwa�o�� - to owoce �aski w nas. Wi�c
trzeba ufa� bez granic i bez zastrze�e�. Pan wymaga tej ca�kowitej,
�lepej ufno�ci; i dlatego odbiera wszystkie pociechy i �wiat�a, by dusza
ogo�ocona z wszystkiego spe�nia�a doskona�e, �arliwe akty ufno�ci,
oddania si�, wiary i mi�o�ci. Ta ustawiczna, m�na, cierpliwa wierno�� i
to ufne ca�kowite oddanie si� - to skrzyd�a, na kt�rych dusza szybuje w
g�r�, ku pe�ni doskona�o�ci. Duszy, b�d�cej w stanie ogo�ocenia, nic nie
jest zdolne przynie�� pociechy lub pomocy. Tylko Pan jest jej ratunkiem.
Wszak�e taka jest wola Pana, kt�ry chce, by jedni drugim pomagali ku
zbawieniu, by dusze post�puj�ce w doskona�o�ci mia�y jak�� pomoc w
kierowniku. Dusze post�puj�ce niezr�wnanie bardziej potrzebuj�
kierownictwa od dusz pocz�tkuj�cych. Albowiem post�puj�cy znajduj� si� na
drodze �ycia wewn�trznego w�a�nie tam, gdzie droga ciasna i w�ska (Mt
7,14). Jest wielk� �ask� dla dusz takich, je�li znajd� kierownika,
posiadaj�cego wiedz� i do�wiadczenie. W�wczas bowiem mniejsze jest
niebezpiecze�stwo, �e dusza przera�ona trudno�ciami, na jakie napotyka,
pocznie szuka� innej drogi poza