4993
Szczegóły |
Tytuł |
4993 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
4993 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 4993 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
4993 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
January
Januszek, wyrocznia moja
Nie, absolutnie nie zaliczam Januszka do zjawisk paranormalnych, pr�dzej para-anormalnych. Tamtego listopadowego
dnia jecha�em autobusem linii 42, Heidelberg Hauptbahnhof - Wschodnia Europa / Bliski Wsch�d, czyli Heidelberg
Kirchheim, za�oga: Rosjanie, Polacy, Turcy - biedacy, studenci, zniszczeni starcy, niezniszczalne staruszki, moja
migrena i ja. Obrzydliwy dzie� zako�czony jeszcze obrzydliwszym wieczorem - i wtedy zobaczy�em Januszka.
Siedzia� sobie skulony na miejscu dla inwalid�w, rudzielec jeden, i wykonywa� nieskoordynowane ruchy pogodnego,
acz dosy� pijanego szympansa. Okolon� wiankiem brudnych, kr�conych w�os�w twarz przecina� ciep�y u�miech pe�en
pob�a�ania dla tego pokr�conego �wiata, na g�owie tkwi� wymi�ty, zamszowy kapelusik, zasi� po�atane ubranie by�o
zaskakuj�co czyste. R�ka wymachiwa�a sp�aszczonym kartonem mleka, staraj�c wycisn�� ze� kilka ostatnich kropli -
w miar� mo�no�ci, do ust, a jak si� nie da, to przynajmniej w okolice. Januszek z ca�� pewno�ci� by� nie tylko pijany,
ale i upo�ledzony umys�owo.
"�wi�ty" - pomy�la�em.
Pijacy, menele, wariaci jako� mnie lubi� - do dzisiaj s�dzi�em, �e pod�wiadomie wyczuwaj�, i� kiedy� do��cz� do ich
grona. Kilka godzin temu, po ostatniej rozmowie z Januszkiem, straci�em t� pewno��... mniejsza o to; do��, �e r�ne
takie Leony, Gerhardy, Andrieje i Gogole lgn� do mnie, prosz� o papierosa albo cz�stuj� piwem, chrypliwym g�osem
streszczaj� �a�osn� histori� swego �ycia, p�acz�, przysi�gaj�, k�ami�, prosz�, a czasem i gro��. Wstyd przyzna�, ale aby
odstraszy� potencjalnych przyjaci� czyni� podobnie jak ca�a reszta sukinsyn�w jad�cych lini� 42 staram si� przybra�
wyraz twarzy nienawistny, z�y, pe�en niech�ci, obrzydzenia i pogardy.
Tamtego wieczora naprawd� nienawidzi�em wszystkich i wszystko dooko�a: cholerne do�wiadczenia, kt�re za nic nie
chcia�y wyj��, cholerny doktorat, cholernych Turk�w, Polak�w i Rosjan, cholerny deszcz, cholerny autobus... w
my�lach przebiega�em poszczeg�lne etapy eksperymentu, kt�ry powt�rzy�em dzi� po raz chyba setny, staraj�c si�
znale�� b��d, wymy�la�em kolejne negatywne i pozytywne kontrole... Frustracja i beznadzieja, za g�upi jestem po
prostu do tego wszystkiego, strzeli� sobie w �eb, i�� w kamasze, zabra� si� za co� �atwiejszego, na przyk�ad �upanie
kamieni. Januszek, weso�y, radosny, zadowolony z �ycia, be�kocz�c co� niezrozumiale do siebie momentalnie przegna�
moje czarne my�li. Z rozbawieniem obserwowa�em jak w okolicach przystanku na ulicy Bunsena postanowi� wsta�, i z
u�miechem za�enowania przetacza� si� w kierunku wyj�cia poprzez autobus, odbijaj�c od wystraszonych pasa�er�w.
Niemal wybuchn��em �miechem, kiedy z jego ust bluz�� bia�y strumie� nadtrawionego mleka - wprost na dwie
wypindrzone nastolatki; przy tym mia� wyraz twarzy godny nie�mia�ej dziewczyny z dobrego domu, kt�rej podczas
eleganckiej kolacji serwetka upad�a na pod�og�.
Januszek nie by� pospolitym menelem czy wariatem. Poczu�em od razu, �e nie ma z jego strony �adnego zagro�enia,
nie rzuci mi si� na szyj�, nie zagada.
Myli�em si�. Januszek min�� wyj�cie i desperacko rzuci� mi si� w ramiona, niemal mnie przewracaj�c. Spuchni�te
szparki oczu rozszerzy�y si� nieco, weso�a morda rozwar�a si� w przyjaznym u�miechu i Januszek tchn�� we mnie
czym�, co w zasadzie powinno mnie by�o na miejscu zabi�. Chwil� tak sta�, kiwaj�c si�, w mi�dzyczasie otworzy�y si�
drzwi - wtedy wybe�kota� co� i wytoczy� si� z pojazdu. W chwili, gdy autobus ruszy�, a on sam usi�owa� wsta� z
mokrego chodnika, dotar�y do mnie wreszcie jego s�owa:
"Spr�buj mo�e polimerazy Pfu Turbo, firma Stratagene. I zwi�ksz temperatur� hybrydyzacji do 64 stopni, ale nie
wi�cej!" - w dodatku powiedzia� to po polsku, chocia� z silnym akcentem.
Zamurowa�o mnie. Nie do wiary. To naprawd� by�o mo�liwe rozwi�zanie mojego problemu. Ki diabe�? Jak �atwo si�
domy�li�, nie pogna�em od razu do laboratorium, �eby wypr�bowa� pomys� pijanego wariata z autobusu linii numer
42. Poczeka�em z tym do nast�pnego dnia. Zam�wi�em polimeraz� Pfu Turbo i wypr�bowa�em kilka stosunkowo
wysokich - jak na u�ywane sk�adniki - temperatur, od 58 do 68 stopni.
Bez �adnego, zreszt�, rezultatu. Po zastanowieniu, i przegl�dni�ciu starych protoko��w sta�o si� jasne, �e to nie mia�o
nawet prawa dzia�a�.
Kilka tygodni p�niej niemal nie pami�ta�em ju� o ca�ej historii, co oczywi�cie stanowi jak najlepsze warunki do tego,
by historia si� kropka w kropk� powt�rzy�a. Zn�w spotka�em Januszka, zn�w zdo�a� poprawi� mi nastr�j, zn�w mi co�
doradzi�: tym razem chodzi�o o wykonanie telefonu w sprawie podania o przed�u�enie stypendium. Telefon, kt�ry
wykona�em nast�pnego dnia, omal nie sprawi�, �e wylecia�em z uczelni, a przez par� miesi�cy musia�em dorabia� do
studi�w.
Januszka spotyka�em odt�d regularnie. Usi�owa�em z nim porozmawia�, zaprosi� na piwo, zaprzyja�ni� si�, cokolwiek
- zrozumie�, dowiedzie� si�, sk�d on o mnie cokolwiek wie, cho�by si� i myli�, wyci�gn�� z niego kim on, do cholery,
jest? Ale Januszek, poza paroma zdaniami po polsku, przepowiedni�, jak to nazywa�em, w k�ko i chyba bez
zrozumienia powtarzan�, u�ywa� tylko kilku prostych s��w po niemiecku.... czy raczej w pf�lzisch:
"Helfen, den Leuten helfen, verstehste? Mir sinn Helfer, alle beide."
Alle beide? My obaj? Jacy obaj? Ja i on? Czy ich dw�ch - obaj kt�rzy siedz� mu w g�owie? Schizofrenik?
Nawiedzony? Nie wiem do dzi�; zreszt� - co za r�nica?
Nie powiod�y si� te� pr�by �ledzenia go, chocia� mia�em silne podejrzenie, �e mieszka w pobliskim szpitalu
psychiatrycznym. Je�li wysiada�em z nim, on sta� po prostu, chwiej�c si� lekko, tak d�ugo, a� sobie nie poszed�em. Je�li
obserwowa�em go z ukrycia, obraca� si� ku mnie, u�miecha� i macha� rado�nie tymi swoimi d�ugimi �apami - na
zasadzie: "Chod�, stary przyjacielu, mam ci co� wa�nego do opowiedzenia!" Kiedy za� poszed�em na zwiady do PKH,
czyli szpitala psychiatrycznego, omal sam nie zosta�em jednym z pacjent�w.
Z czasem spotkania z Januszkiem sta�y si� najciekawsz� stron� mojej heidelberskiej egzystencji. Jasne by�o, �e
przepowiednie Januszka nie maj� �adnej warto�ci: ale je�li ich w ich rezultacie dotykaj� mnie takie niepowodzenia, to
czy aby nie maj� warto�ci negatywnej? Czy Januszek zawsze si� myli? Anty-wyrocznia, prorok na odwyrtk�?
Wystarczy zrobi� dok�adnie przeciwnie ni� jak on m�wi, a zadzia�a? Pi�knie, ale je�li Januszek m�wi: u�yj
logarytmicznego przekszta�cenia, to czy mam a) u�y� transformacji wyk�adniczej, b) nie u�ywa� �adnej transforamcji,
c) u�y� jakiej� innej transformacji?
Zabra�em si� za ten problem z uporem godnym lepszej sprawy. C� zrobi�, do�wiadczenia i tak nie sz�y - nie, to ja nie
potrafi�em zmusi� si� do porz�dnej pracy, podobnie jak przez te wszystkie poprzednie lata - nic, tylko frustracja i
depresja, piek�o i szatani, pozostawa� tylko Januszek, idiota z u�miechem �wi�tego, przepowiadaj�cy lepsz� przysz�o��,
zjawisko nie z tego �wiata... To by�o jak sen, zupe�nie nierealne, bo przecie� ani przez chwil� nie uwierzy�em w
Kasandr� czy seanse spirytystyczne, ba, nawet nie zaprz�ta�em sobie tym my�li.
Do fenomenu Januszka podszed�em nader naukowo, skrupulatnie pomijaj�c istot� problemu - to znaczy, sk�d w og�le
ten typ, ten u�miechni�ty kretyn o mnie wie. Zamiast tego postanowi�em sprawdzi�, jak� warto�� maj� same
przepowiednie. Punktem wyj�ciowym rozwa�a� by�o w�a�ciwe sformu�owanie samego pytania: Jak sprawdzi�, czy
przepowiednie Januszka s� statystycznie rzecz bior�c gorsze od przypadkowych?
U�ci�lijmy to: istnieje pewna wielowymiarowa przestrze� mo�liwych rozwi�za� danego problemu; Januszek wskazuje
na pewne rozwi�zanie, a wi�c pewien punkt w tej przestrzeni. Moje zadanie polega na sprawdzeniu, czy punkt ten jest,
statystycznie rzecz bior�c, bardziej odleg�y od rozwi�zania prawid�owego ni� jaki� losowo wybrany punkt.
Powiedzmy, �e poszukuj� optymalnej temperatury do PCR, Januszek proponuje mi 62 stopnie, to czy programuj�c
maszyn� do PCR na �lepo b�d� �rednio na je�a otrzymywa� lepsze rezultaty ni� stosuj�c si� do rad Januszka?
Aby to sprawdzi�, musz� oczywi�cie najpierw znale�� prawdziwe rozwi�zanie, a to oznacza �mudn� seri� test�w dla
ka�dej z przepowiedni. Wzi��em si� za to z takim entuzjazmem, �e a� si� sam przestraszy�em; za to moje badania
zdecydowanie na tym skorzysta�y. Z pasj� wykonywa�em eksperyment za eksperymentem, rozwi�zywa�em problem za
problemem, oblicza�em, normalizowa�em, transformowa�em i nanosi�em.
Od chwili, kiedy go po raz pierwszy pozna�em w autobusie do dzisiaj otrzyma�em trzydzie�ci dwie porady. Spo�r�d
nich, siedem nie nadawa�o si� do �adnych test�w: nie dotyczy�y mojej pracy naukowej albo z innych powod�w
wyklucza�y powt�rzenie eksperymentu. Ot, na przyk�ad rada, by przekroczy� dopuszczalne napi�cie na elektrodach
aparatu do blotowania o dwadzie�cia volt sko�czy�a si� zniszczeniem platynowej katody. Drobiazg, pi�� tysi�cy marek.
Nikt jeszcze nie zauwa�y�. Pozosta�o dwadzie�cia pi�� problem�w; dla dwudziestu dw�ch znalaz�em rozwi�zanie i
okre�li�em mo�liw� i sensown� przestrze� mo�liwych rozwi�za�.
Zastosowanie tradycyjnych test�w na statystyczn� istotno�� by�o w tym wypadku niemo�liwe. Stworzy�em zatem
system generuj�cy zestawy przypadkowych rozwi�za� nale��cych do przestrzeni mo�liwych rozwi�za� - po jednym
dla ka�dej przepowiedni. Ka�dy taki zestaw to punkt w 22-wymiarowej przestrzeni, wszystkie zestawy razem maj�
pewien rozk�ad, z grubsza rzecz bior�c normalny, i mo�na policzy�, jakie jest prawdopodobie�stwo, �e pewien
konkretny punkt, czyli zestaw przepowiedni Januszka, nale�y do tego rozk�adu.
Na poziomie istotno�ci, 0.05 przepowiedni Januszka nie nale�a�o do rozk�adu losowego.
Po ludzku: szansa, �e be�kot mojego wariata by� czysto przypadkowy wynosi�a mniej ni� 1/ 20.
Powiedzmy sobie szczerze: marny to wynik. W przeci�tnym numerze czasopisma Nature drukowane s� wyniki
kilkudziesi�ciu test�w statystycznych; gdyby by�y one przeprowadzane na tym poziomie istotno�ci, to w ka�dym
numerze Nature by�aby z du�ym prawdopodobie�stwem co najmniej jedna b��dna informacja, i to nie uwzgl�dniaj�c
sympatycznych cech naukowc�w takich jak ��dza s�awy, dziwny brak krytycyzmu wobec w�asnych wynik�w oraz
sk�onno�� do przypisywania olbrzymiej wagi swoim osi�gni�ciom.
Mia�em oczywi�cie zamiar zebra� znacznie wi�cej obserwacji, cho�by dlatego, �e nagle praca naukowa zn�w nabra�a
sensu, prawdziwe wyniki zacz�y zape�nia� moje protoko�y, a nawet zacz�y wy�ania� si� zarysy jakiego� artyku�u.
Januszek podchodzi� do naszych spotka� z niebywa�ym entuzjazmem, ba, nawet przesta� opluwa� innych pasa�er�w
otrzymywanymi ode mnie czekoladkami. Niestety, od dzisiaj z tym panem ju� nie rozmawiam. Dzisiaj w autobusie
linii 42...
Zatoczy� si�, sukinsyn, wypad� przez otwarte drzwi i klapn�� na chodnik, zupe�nie jak tamtego listopadowego wieczoru.
Patrzy� si� na mnie przez te swoje spuchni�te wargi, stru�ka �liny kapa�a z otwartych w niemym zdumieniu ust. Kiedy
autobus odje�d�a�, widzia�em, �e p�acze.
Odwr�ci�em si�. Ludzie patrzyli na mnie wzrokiem, jakim zazwyczaj obdarza si� ludzi kopi�cych na ulicy ma�e,
puszyste szczeniaki albo wyrywaj�cych skrzyd�a niepylakom apollo. Nawiasem m�wi�c, to ci sami ludzie, kt�rzy kilka
minut wcze�niej, gdy Januszek wsiad� do autobusu, odsuwali si� od niego z odraz�.
Januszek by� dzisiaj niezwykle radosny i podniecony, zna� by�o, �e nie m�g� si� doczeka�, �eby mi przekaza� kolejn�
przepowiedni�.
"B�dziesz �y� d�ugo i szcz�liwie!" - krzykn�� na ca�e gard�o, syn ladacznicy jeden.
No to co ja mia�em zrobi�? Da�em mu po mordzie.