440
Szczegóły |
Tytuł |
440 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
440 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 440 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
440 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
"Ostatnie dni �ycia"
Autor : Piotr Tuora
Html : Argail
Dzi� spotka�em niewidomego. Spyta� jak wygl�da jego wygl�d bo on nigdy nie
widzia�. Powiedzia�em, �e nieszczeg�lnie, �e nie wybija si� z t�umu. Wygl�da
przeci�tnie.
"To znaczy jak?" -spyta�. Powiedzia�em �e zwyczajnie.
"Co to znaczy zwyczajnie? Bo nie wiem" -pyta� dalej.
"No jak wi�kszo��" -ugrz�z�em nie wiedzia�em co robi�.
Poszed�em do szpitala i adoptowa�em autystyczne dziecko. My�la�em �e jest
geniuszem. Pomyli�em si�. Dziecko ci�gle si� kiwa�o, �piewa�o Presleya i nie
mog�o je�� zielonego jedzenia. Dostawa�o ataku i rzuca�o s�owa na wiatr.
Dostawa�em sza�u, wci�� dostawa�em sza�u. Dosta�em sza�u na urodziny, na
imieniny, pod choink� a nawet na Wielkanoc. Nie wiedzia�em co z nim zrobi�.
Autystyczne dziecko powiedzia�o abym go sprzeda� m�odym ma��e�stwom. Co te�
zrobi�em. Dziecko dosta�o ataku, ale nie ode mnie, i wyrzuci�o gosposi� przez
okno. By�em zdziwiony, nigdy nie mia�em gosposi. Nie by�o mnie na ni� sta�, a
nawet siedzie� czy le�e�. Owszem siedzia�em kiedy�, ale by�em niewinny,
oskar�yli mnie o rzucanie k��d pod nogi. podobno kto� si� potkn�� i skr�ci�
kark. Dziecko by�o ch�opcem, zauwa�y�em to kiedy upad�em na duchu. Podni�s�
mnie. Dziewczynka by mnie podnios�a, a on mnie podni�s� wi�c by� ch�opcem.
Powiedzia�em mu to, troch� si� zmartwi� bo mia� na imi� Marta. Powiedzia�em, �e
trudno.
Zacz�� si� k��ci� i wydziwia� ale nie na d�ugo, bo zn�w dosta� ataku. Tym
razem ode mnie. Atak polega� na tym, �e dziecko stawa�o na r�kach i t�uk�o g�ow�
w pod�og� z cz�stotliwo�ci� jednego uderzenia na dwie sekundy, przez godzin�.
Mo�na by�o wyregulowa� zegarek. Czasem dzwonili z NASA i sprawdzali sw�j zegar
atomowy. Po godzinie w pod�odze by� ju� spory do�ek.
Wla�em tam wod�. Przyszed� pies i j� wych�epta�. Dziwne, psa te� nigdy nie
mia�em, a nawet nie wiedzia�em, �e psy ch�eptaj� a nie pij�. Pies wyszed� przez
okno i wi�cej go nie widzia�em. Po za jednym razem, by�o to we wtorek.
Powiedzia� mi �e mam taki fajny szkocki akcent. To pewnie dlatego, �e ojciec
jest Holendrem a matka Fink�, a ja si� wychowa�em w Polsce. M�j brat m�wi po
polsku z akcentem plemienia Matumba z po�udniowej Afryki, odkrytego ostatnio
przez australijsk� ekspedycj� naukow�. Babcia m�wi po w�osku a dziadek m�wi, �e
boli go g�owa. St�d m�j szkocki akcent. Pies powiedzia�, �e si� pomyli� i m�j
akcent nie jest szkocki a raczej walijski. ca�a moja teoria wzi�a w �eb. A tak
�adnie to sobie wymy�li�em.
Pies poprosi� o Col�, kiedy j� dosta�, wypi�, podzi�kowa� i wyszed� przez
komin. Zdziwi�em si� bo przecie� psy nie m�wi�, nie m�wi�c ju� o tym kominie.
Tak si� zdenerwowa�em, �e kupi�em zielone pomidory i gdy da�em dziecku do
jedzenia, znowu mia�o atak. Ja zawsze m�wi�em, �e najlepsz� obron� jest atak.
Tylko nie mog�em zrozumie� dlaczego dziecko broni si� przed zielonym jedzeniem.
Kiedy� rozmawia�em z jednym facetem i on powiedzia�, �e jego dziecko nie je
okr�g�ych rzeczy np. Groszku, jab�ek, pomara�czy, itp. Kiedy� dziecko przysz�o z
Rosjaninem. Rosjanin mieszka� na dalekiej Syberii, p�dzi� tam bimber w czajniku
i polowa� na dzik� zwierzyn�. Teraz przyjecha� do Polski by sprzeda� grza�ki,
wiertark�, ig�� i par� �mieci. Opowiada� mi jak kiedy� podczas polowania
zaskoczy�a ich �nie�yca. Schowali si� w grocie. Rosjanin powiedzia�, �e przez
ca�y czas p�dzi� bimber, kt�ry potem pili. Wieczorami grali w karty i rozmawiali
tylko jeden ca�y czas si� nie odzywa�. Sp�dzili w grocie kilka dni, przez ca�y
czas by�a �nie�yca, a ten jeden w og�le nic nie m�wi�. Gdy wreszcie �nie�yca
usta�a i wyszli z groty okaza�o si�, �e ten co nic nie m�wi� to nied�wied�.
Powiedzia�em Rosjaninowi, �e spotka�em kiedy� psa, kt�ry m�wi�. Rosjanin si�
oburzy� i powiedzia�, �e go robi� w konia, a przecie� w konia to zrobili Grecy
Trojan i wystarczy. Rosjanin si� obrazi� i wyszed�. Wyszed� przez drzwi bo przy
kominie siedzia�o dziecko i czeka�o na �w. Miko�aja. Powiedzia�em mu, �e jest
lipiec. Ale dziecko odpowiedzia�o, �e dla niego czas nie gra roli i czeka�o
dalej. Gdzie� przy ko�cu grudnia do drzwi zadzwoni� dzwonek. Dziecko wsta�o od
komina i pobieg�o otworzy�.
Okaza�o si�, �e to dzwoni� �wi�ty Miko�aj a nie dzwonek, cho� ju� dok�adnie
nie wiem.dziecko jak go zobaczy�o to si� przestraszy�o i uciek�o przez komin. A
to by� przecierz nasz s�siad Stefan Zi�ba, wieloletni pracownik towarzystwa
opieki nad torami tramwajowymi miasta sto�ecznego Bia�ystok, przebrany za
�wi�tego Miko�aja. Dziecko ju� nigdy nie wr�ci�o, ale mu si� nie dziwi�, nie
mia�o mapy. Ja kupi�em sobie dzia�k� na cmentarzu i wybudowa�em nagrobek. Za
czterdzie�ci lat b�dzie jak znalaz�. Zam�wi�em te� trumne z pleksiglasu w firmie
PLEKSI-DEATCH-GLASS. Teraz czekam na �mier�. Raz przysz�a i ju� mnie chcia�a
zabra�, ale dosta�a zawa�u i nic z tego nie wysz�o. Ja nigdy nie dosta�em
zawa�u, cho� zawsze o tym marzy�em. Ja dostawa�em tylko sza�u, od kt�rego szafa
mi si� nie zamyka�a, bi i tak nie by�o klucza. Zamieszka� u mnie kolega, kt�ry
by� nieboszczykiem. Ma�o m�wi�, tylko ci�gle le�a� i nie odpowiada� na moje
pytania. Irytowa�o mnie to �e si� nie my�, po miesi�cu �mierdzia�o w ca�ym domu
tak, �e listonosz nie chcia� przychodzi� . Rodzice m�wili �eby si� go pozby�,
ale przecie� nie mog�em bo to by� m�j kolega, nzawet je�li nie p�aci� po�owy
czynszu. Kt�rego� dnia us�ysza�em na schodach ci�kie kroki na schodach, a potem
walenie do drzwi, my�la�em, �e to �mier� ale to byli policjanci. Chcieli �ebym z
nimi poszed�. Nie mia�em ochoty nigdzie chodzi� i zaproponowa�em �eby�my si�
napili u mnie. Z pocz�tku si� wykr�cali, m�wili co� o s�u�bie, ale wko�cu jak
ju� byli wykr�ceni to si� zgodzili. Troch� popili�my. Posmarowali�my pod�og�
mas�em i zacz�li�my si� �lizga�. Policjanci chcieli pogra� w bryd�a wi�c
posadzi�em nieboszczyka i grali�my. Nieboszczyk chyba �le si� czu�, by� jaki�
taki zielony i blady, wi�c policjanci zabrali go do szpitala. Przyszli zn�w po
miesi�cu z nakazem. Da�em im p� litra i sobie poszli. Przychodzili co miesi�c.
Po pewnym czasie wystawia�em butelk� na zewn�trz i sobie brali nawet nie
pukaj�c. Odpowiada�o mi to bo nie lubi�em ludzi w mundurach. Zawsze byli tacy
powa�ni i chcieli odemnie pieni�dzy, kt�rych ja nigdy niemia�em za wiele.
Kiedy� przyszed�do mnie dziadek. Nigdy nie wiedzia�em �e mam dziadka.
Dziadek przyszed� i powiedzia�: -Cze�� jestem tw�j dziadek. Zaprosi�em go do
�rodka i zacz��em mu si� przygl�da�, by� stary pomarszczony i niemodnie ubrany
nie podoba� mi si�. Ciekaw jestem co babcia w nim widzia�a. Ciekaw by�em czy
mam babci�. Mimo wszystko poprosi�em dziadka �eby usiad� i spyta�em czy chce
g��bszego. Powiedzia� �e owszem ale wola�by p�ytszego. Nala�em mu. Wypi� i
zacz�� opowiada� o czasach wojny. Opowiada� jak by� na wojnie i s�u�y� w
piechocie. Opowiedzia� o swoich przyjacio�ach: o Mirku, Stefanie, Janku Kosie,
kt�ry zawsze chcia� je�dzi� czo�giem i o swoim dow�dcy. Opowiada�, �e na wojnie
chcieli go zabi�, wi�c �eby prze�y� zacz�� symulowa� chorob� i ca�� wojn�
przele�a� w szpitalu. Wyszli�my na miasto i pokazywa� mi wszyskie kamienice
odbudowane po wojnie. Opowiedzia� mi jak to po wojnie gdy wszyscy odbudowywali
zniszczon� Warszaw� on nic nie pom�g�. By�em z niego dumny. Potem dziadek
poszed� do domu i ju� nigdy mnie nie odwiedzi�. Ja nie mog�em trafi� do swojego
domu. Nie mia�em mapy. Zamieszka�em w namiocie. Postawi�em go na pasie
startowym, bo chcia�em mie� w namiocie betonow� pod�og�. Ale piloci mnie nie
lubili, ci�gle latali tu� nad moim namiotem, cho� mieli tyle miejsca dooko�a.
Zacz�li przychodzi� do mnie dziennikarze i pyta� przeciw czemu protestuje.
Musia�em co� wymy�le�. Nic mi nie przychodzi�o do g�owy, za to przychodzi� mi
ko� do namiotu, ale to nie wystarcza�o. Dziennikarze naciskali. Naciskali guziki
aparat�w i robili zdj�cia. Kiedy� przysz�a do mnie staruszka i powiedzia�a, �e
jest moj� babci�. By�a czternast� w tym tygodniu. Ale ta powiedzia�a, �e by� u
mnie dziadek kilka miesi�cy temu. Uwierzy�em jej, cho� tego nie pami�ta�em.
Babcia powiedzia�a, �e to powa�na sprawa bo dziadka nie da si� zapomnie�.
Zabra�a mnie do szpitala, gzie przebada�o mnie siedemnastu lekarzy, z czego
jeden ca�y czas opowiada� dowcipy. Potem okaza�o si�, �e to malarz Potem
przyszed� ordynator i powiedzia�, �e ma wyniki bada�, kt�re nie s� zadowalaj�ce
i b�de musia� zosta� kilka dni w szpitalu. Spyta�em "Co to jest, panie
doktorze?", powiedzia�, �e szpital to taki du�y bia�y budynek z pacjentami i
lekarzami. On by� chyba g�upi, ale mu tego nie powiedzia�em bo ju� mia�em
przykre do�wiadczenia z drzewem. Lekarz powiedzia�, �e przeprowadzi dodatkow�
seri� bada� i wyszed�. Niestety wyszed� przez okno, wi�c z bada� chyba nici. Po
czterech dniach przysz�a piel�gniarka i powiedzia�a, �e mam krwiaka na m�zgu i
przez to mog� mie� zaniki pami�ci. Powiedzia�a te�, �e nied�ugo umr� i spyta�a
co o tym s�dze. Powiedzia�em, �e nadszed� chyba czas �eby si� przespa�a ze mn�.
Zaczerwieni�a si� i wysz�a. Wezwa�em lekarza i spyta�em czy to prawda.
Powiedzia�, �e faktycznie zaczerwieni�a si� i wysz�a. Powiedzia�em, �e nie o to
chodzi. Zacz�� wykr�ca� kota ogonem, babcia si� oburzy�a i powiedzia�a, �e tak
nie mo�na. Lekarz j� przeprosi� i powiedzia� �eby wi�cj nie przynosi�a zwierz�t
do szpitala . Babcia zabra�a kota i posz�a do domu. Lekarz powiedzia�, �e
zosta�o mi najwy�ej p� roku, a najmniej tydzie� �ycia. K�ama�. Zobaczy�em
�mier� jak wesz�a do sali i zamachn�a si� kos�. Poprosi�em �eby j�
zdezynfekowa�a bo nie chc� dosta� zaka�enia, ale �mier� tylko machn�a. Na
pocz�tku zawadzi�a doktora, kt�ry pad� nie�ywy na ziemi� i �mier� musia�a
zamachn�� si� jeszcze raz. Pr�bowa�em odskoczy� ale mnie trafi�a.
Umar�em.