4173

Szczegóły
Tytuł 4173
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

4173 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 4173 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

4173 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

ALFRED HITCHCOCK TAJEMNICA KRZYCZ�CEGO ZEGARA PRZYGODY TRZECH DETEKTYW�W Prze�o�y�a: ANNA IWA�SKA Kilka s��w wst�pu Alfreda Hitchcocka Witajcie! Z rado�ci� znowu si� z Wami spotykam. B�dziemy wsp�lnie �ledzi� przygody Trzech Detektyw�w. Tym razem niezwyk�y, krzycz�cy zegar poprowadzi ich w pl�tanin� szyfr�w, zagadek, tajemnic i emocji. Przypuszczam, �e poznali�cie ju� trzech naszych detektyw�w i wiecie, �e s� to: Jupiter Jones, Bob Andrews i Pete Crenshaw. Mieszkaj� w Kalifornii w Rocky Beach, niewielkim mie�cie na wybrze�u Pacyfiku, w pobli�u Hollywoodu. Je�li jednak spotykacie moich m�odych przyjaci� po raz pierwszy, musz� Wam powiedzie�, �e maj� oni swoj� Kwater� G��wn�, dobrze ukryt� na terenie sk�adu z�omu. Sk�ad ten nale�y do Matyldy i Tytusa Jones�w, ciotki i wuja Jupitera. W czasie wakacji ch�opcy pomagaj� im w pracy i zarabiaj� w ten spos�b na kieszonkowe. Chyba �e s� akurat na tropie... Tyle s��w wst�pu. Zaczynamy nasz� tajemnicz� histori�. Za chwil� zegar zacznie... krzycze�! ROZDZIA� 1 Krzyk zegara Zegar krzycza�. By� to krzyk �miertelnie przera�onej kobiety. Zaczyna� si� w niskich tonach, po czym wznosi� si� wy�ej i wy�ej, a� niemal og�uszy� Jupitera. Dreszcz przebieg� mu po plecach. By� to najstraszliwszy krzyk, jaki kiedykolwiek s�ysza�. Wydawa� go stary elektryczny budzik. Jupiter chcia� sprawdzi�, czy dzia�a, i zaledwie w��czy� go do kontaktu, zegar zakrzycza�. Jupiter wyszarpn�� sznur z gniazdka. Krzyk usta�. Ch�opiec odetchn�� z prawdziw� ulg�. W tej samej chwili us�ysza� za sob� odg�os biegn�cych st�p. Bob Andrews i Pete Crenshaw, kt�rzy pracowali we frontowej cz�ci sk�adu, zatrzymali si� przy nim zdyszani. � Rany boskie, co to by�o? � zapyta� Bob. � Co� ci si� sta�o, Jupe? � Pete wpatrywa� si� w niego bacznie. Jupiter przecz�co pokr�ci� g�ow�. � Hej, s�uchajcie � powiedzia� � mam dla was co� dosy� niezwyk�ego. Ponownie w��czy� zegar do kontaktu i znowu rozleg� si� przera�aj�cy krzyk. Wyci�gn�� wtyczk� i krzyk si� urwa�. � O rety! � zawo�a� Pete. � Krzycz�cy zegar, a on to nazywa �dosy� niezwyk�e�. � Ciekaw jestem, co by powiedzia�, gdyby zegarowi nagle uros�y skrzyd�a i odfrun�� � za�artowa� Bob, u�miechaj�c si� szeroko. � Mo�e powiedzia�by, �e to ca�kiem niezwyk�e. Je�li o mnie chodzi, krzycz�cy zegar jest najbardziej intryguj�c� rzecz�, na jak� natkn��em si� kiedykolwiek. Jupiter zignorowa� ich przyjacielski sarkazm. Uwa�nie ogl�da� zegar, obracaj�c go w r�kach, nareszcie rzek� z nut� satysfakcji: � Aha! � Aha, co? � zapyta� Pete. � Alarm jest w��czony. Wy��cz� go i w��cz� zegar ponownie. Kiedy tak zrobi�, zegar zacz�� delikatnie mrucze�, nie wydaj�c �adnych innych d�wi�k�w. � Zobaczymy, co si� stanie, gdy zn�w w��cz� alarm. Rozleg� si� przenikliwy krzyk. Jupiter b�yskawicznie uciszy� go, wy��czaj�c alarm. � A wi�c � powiedzia� � rozwi�zali�my pierwsz� cz�� tajemnicy. Zegar, zamiast dzwoni�, krzyczy na budzenie. � Jakiej tajemnicy? � dopytywa� si� Pete. � Rozwi�zali�my pierwsz� cz�� jakiej tajemnicy? � Jupe uwa�a, �e zegar jest tajemniczy � odpar� Bob � i pewnie wie dlaczego! � Nie �dlaczego� � poprawi� go Jupiter � tylko �kiedy�. Zegar krzyczy, gdy ma w��czony alarm. Du�o bardziej zagadkowe jest, dlaczego to robi. Uwa�am, �e powinni�my przeprowadzi� dochodzenie. � Jak to dochodzenie? � zapyta� Pete. � Jak mo�na prowadzi� dochodzenie z zegarem? Chcesz zadawa� mu pytania? � Zegar, kt�ry krzyczy, zamiast dzwoni�, jest z pewno�ci� tajemniczy � odpowiedzia� Jupiter � a dewiz� Trzech Detektyw�w jest... � Badamy wszystko! � wykrzykn�li razem Bob i Pete. � Rozumiem � rzek� Pete � �e jest w tym jaka� tajemnica, ale nie wiem, jak chcesz j� wyja�ni�? � Musimy wykry�, dlaczego zrobiono zegar tak, by krzycza�. Musi by� jaka� przyczyna � odpar� Jupiter. � Nie mamy teraz �adnej innej sprawy, proponuj�, by�my spr�bowali wyja�ni� tajemnic� zegara. � No, nie � mrukn�� Pete � wszystko ma swoje granice... Ale Bob wydawa� si� zaintrygowany. � Od czego mogliby�my zacz��, Jupe? Jupiter si�gn�� do szuflady sto�u, po skrzynk� z narz�dziami. Ch�opcy przebywali w cz�ci sk�adu, w kt�rej znajdowa� si� warsztat Jupe'a. Ukryci przed oczami ciekawskich doros�ych mogli tutaj spokojnie pracowa�. Obok, za stert� r�norodnych rupieci � stalowych belek, rur, �elastwa � przywalona star�, zardzewia�� hu�tawk� sta�a schowana przyczepa kempingowa, Kwatera G��wna Trzech Detektyw�w. Sekretne wej�cie by�o zbyt ciasne, aby m�g� si� t�dy przecisn�� doros�y. Teraz jednak przebywali na zewn�trz kryj�wki. Jupiter, pos�uguj�c si� �rubokr�tem, usun�� tyln� pokryw� zegara. Zsun�� j� w d�, wzd�u� sznura elektrycznego, by m�c zajrze� do �rodka. Po raz drugi powiedzia� � Aha! � i wskaza� �rubokr�tem na co�, co najwidoczniej zosta�o dodatkowo wmontowane wewn�trz zegara. By� to dysk wielko�ci mniej wi�cej srebrnego dolara, nieco grubszy. � S�dz�, �e to jest mechanizm, kt�ry wydaje krzyk � powiedzia�. � Jaki� sprytny mechanik zainstalowa� go w miejsce zwyk�ego dzwonka. � Ale dlaczego? � zapyta� Bob. � Oto tajemnica. �eby zacz�� dochodzenie, musimy po pierwsze dowiedzie� si�, kto to umie�ci�. � Jak mo�emy si� tego dowiedzie�? � zdziwi� si� Pete. � Nie my�lisz jak detektyw � stwierdzi� Jupiter. � Zastan�w si�, od czego by� zacz�� rozwi�zywa� t� zagadk�. � My�l�, �e przede wszystkim stara�bym si� dowiedzie�, sk�d si� wzi�� zegar. � Tak jest. A jak by� si� do tego zabra�? � Wiemy, �e zegar znalaz� si� w sk�adzie jako z�om � powiedzia� Pete. � Pewnie tw�j wujek Tytus go kupi�. Mo�e pami�ta gdzie? � Pan Jones kupuje mn�stwo przer�nych rzeczy � rzek� Bob z pow�tpiewaniem � i nie zawsze zapisuje, gdzie je kupi�. � Prawda � zgodzi� si� Jupiter � ale Pete ma racj�. Przede wszystkim trzeba zapyta� mojego wujka, czy wie, sk�d wzi�� si� zegar. Dopiero co, p� godziny temu, da� mi go w pudle wraz z innymi rupieciami. Zobaczymy, co jeszcze jest w pudle. Ustawiwszy karton na stole, Jupiter si�gn�� do �rodka i wyci�gn�� wypchan�, obdart� z pi�r sow�. Pod spodem le�a�a mocno sfatygowana szczotka do ubrania. Nast�pnie ukaza�a si� lampa na zgi�tej podstawie, wyszczerbiony wazon, masywna podp�rka do ksi��ek w kszta�cie g�owy konia i jeszcze kilka innych przedmiot�w, w wi�kszo�ci rozbitych i po�amanych. Wszystko to mog�o by� cenne albo bezu�yteczne � w zale�no�ci od punktu widzenia. � Wygl�da to tak � zauwa�y� Jupiter � jakby kto� zrobi� gruntowne porz�dki, wsadzi� te wszystkie rupiecie do kartonu i wyrzuci�. Potem jaki� szmaciarz wyci�gn�� je z kub�a i sprzeda� wujowi. Wuj kupuje niemal wszystko, co si� uda dosta� po niskiej cenie. Wie, �e i tak to zreperujemy i b�dzie m�g� sprzeda� te rzeczy ze znacznym zyskiem. � Nie da�bym wi�cej jak dolara za ca�y ten kram � powiedzia� Pete. � No, mo�e z wyj�tkiem zegara. Oczywi�cie bez tego alarmu. Wyobra�asz sobie, budzi� si� w �rodku nocy w �widruj�cym uszy wrzasku? � Hmm � Jupiter zamy�li� si�. � Przypu��my, �e chcesz kogo� przestraszy�. Mo�e nawet �miertelnie przerazi�. Stawiasz zegar w jego sypialni. A kiedy o �wicie rozlega si� krzyk, nast�puje fatalny atak serca. Musisz przyzna�, �e by�oby to sprytnie zaplanowane morderstwo. � O rany! � przerazi� si� Bob. � My�lisz, �e wydarzy�o si� tak naprawd�? � Nie mam poj�cia � odpowiedzia� Jupiter � rozwa�am tylko tak� ewentualno��. Chod�my teraz zapyta� wujka, czy nie wie, sk�d wzi�� si� zegar. Opu�cili pracowni� i skierowali si� ku frontowej cz�ci sk�adu, do ma�ej budki, kt�ra s�u�y�a jako biuro. Hans i Konrad, dwaj krzepcy Bawarczycy, uwijali si� w k�cie, zaj�ci uk�adaniem w stert� starych desek. Tytus Jones, niski m�czyzna z ogromnymi w�sami i jasnymi skrz�cymi si� oczami, ogl�da� jakie� u�ywane meble. � Co tam, ch�opcy? � zagadn��, kiedy si� zbli�yli. � Je�li chcecie zarobi� na drobne wydatki, mam tu troch� mebli do naprawy i pomalowania. � Zaraz si� do tego we�miemy, wujku � przyrzek� Jupiter � ale teraz interesuje nas co� zupe�nie innego � tu wskaza� na zegar. � Le�a� w pudle z r�nymi rupieciami, kt�re da�e� mi do przejrzenia. Czy pami�tasz, sk�d wzi�o si� to pud�o? � zapyta�. � Mhmm � Tytus Jones zamy�li� si� g��boko. � Dosta�em je od kogo� za darmo. Facet do�o�y� je do mebli, kt�re od niego ostatnio kupi�em. Wywozi �mieci z dzielnicy le��cej przy drodze do Hollywoodu. Wybiera z wyrzuconych na �mietnik przedmiot�w wszystko, co tylko ma jak�� warto��, i potem to sprzedaje. Wiecie, jak to jest, ludzie wyrzucaj� zupe�nie dobre rzeczy. � Znasz jego nazwisko, wujku? � Tylko imi�. Nazywa si� Tom. To wszystko. Ale dzi� ma przyj��. B�dziecie mogli sami go zapyta�. W tym momencie stara ci�ar�wka wtoczy�a si� na podw�rze i wyskoczy� z niej m�czyzna z bokobrodami, ubrany w dres. � No w�a�nie, oto i on � powiedzia� pan Jones. � Dzie� dobry, Tom. � Dobry, Tytusie. Mam dla ciebie troch� mebli. Naprawd� niczego sobie rzeczy. Prawie nowe. � Chcesz powiedzie�, �e nie do�� stare, �eby mog�y by� antykami � za�mia� si� Tytus Jones. � Dam ci w ciemno dziesi�� dolar�w. � Bior� � odrzek� Tom szybko. � Chcesz, �ebym to tutaj wy�adowa�? � Nie, poczekaj. Zrobisz to tam, za biurem. Ale teraz Jupiter chce ci� o co� zapyta�. � Pewnie, pytaj, ch�opcze. � Staramy si� dowiedzie�, sk�d si� wzi�o pud�o z r�nymi rzeczami, kt�re pan da� wujowi � powiedzia� Jupiter. � Mi�dzy innymi by� tam zegar. My�leli�my, �e mo�e pami�ta pan, gdzie go pan znalaz�. � Zegar? � zachichota� Tom. � Zbieram oko�o dwunastu zegar�w tygodniowo. Wi�kszo�� z nich wyrzucam. Nie, nie mog� pami�ta� ka�dego. � W pudle by�a te� wypchana sowa � wtr�ci� Bob � mo�e pami�ta pan sow�? � Sowa? Sowa...? Co� mi �wita. Ju� wiem! Pami�tam, �e bra�em pud�o z wypchan� sow�. Niecz�sto znajduj� wypchane sowy. T� pami�tam dobrze. To by�o na ty�ach domu przy... Poczekaj chwil�, zaraz sobie przypomn�. To by�o przy... � Tom przecz�co pokr�ci� g�ow�. � Przykro mi, ch�opcze, to by�o ze dwa tygodnie temu. Trzyma�em to przez ten czas w gara�u. Po prostu nie mog� sobie przypomnie�, sk�d wzi�o si� to cholerne pud�o rupieci! ROZDZIA� 2 Jupiter trafia na �lad � Tak wi�c by�o to dochodzenie, kt�re utkn�o w miejscu, zanim w og�le si� zacz�o � powiedzia� Pete. � Je�li nie wiemy, sk�d wzi�� si� zegar, jak mo�emy odkry�... Co ty robisz, Jupe? Byli z powrotem w pracowni. Jupiter obraca� w r�kach pusty karton, w kt�rym znalaz� krzycz�cy zegar. � Czasami na pude�ku jest adres, pod jaki ma by� dor�czone. � To mi wygl�da na karton ze sklepu spo�ywczego � powiedzia� Bob. � Masz racj�. Czy nie ma na nim adresu? � A wi�c, jak powiedzia�em � kontynuowa� Pete � to by�o dochodzenie... Co ty robisz, Bob? Bob schyli� si� po prostok�tny kawa�ek papieru, kt�ry sfrun�� pod pras� drukarsk�. � Wypad� z pud�a � powiedzia� do Jupitera. � Co� tam jest napisane. � Prawdopodobnie lista zakup�w � skomentowa� Pete. Ale na wszelki wypadek przysun�� si� do Boba. Na kartce nabazgrano atramentem kilka s��w. Jupe przeczyta� na g�os: Drogi Rex: Zapytaj Imogeny. Zapytaj Geralda. Zapytaj Marty. Potem dzia�aj. Wynik zadziwi nawet ciebie. � Lito�ci! � wykrzykn�� Bob. � Co to ma znaczy�? � Zapytaj Geralda! � za�mia� si� Pete. � Zapytaj Imogeny! Zapytaj Marty! Co to za osoby i o co powinni�my je zapyta�? I dlaczego? � Jestem sk�onny przypuszcza�, �e jest to cz�� tajemnicy zegara � odrzek� Jupiter. � Dlaczego tak s�dzisz? � zapyta� Bob. � Przecie� to tylko kawa�ek papieru, kt�ry by� w pudle. Sk�d mo�emy wiedzie�, �e ma jakikolwiek zwi�zek z zegarem? � My�l�, �e ma � odrzek� Jupiter. � Przyjrzyjcie si� dobrze temu papierkowi. By� przyci�ty no�yczkami do okre�lonej wielko�ci, oko�o pi�ciu centymetr�w szeroko�ci i dziesi�ciu d�ugo�ci. A teraz obejrzyjcie go z drugiej strony. No i co widzicie? � Co�, jakby wyschni�ty klej � powiedzia� Bob. � W�a�nie. Ten papier by� do czego� przyklejony. Popatrzmy teraz na zegar. Tutaj, na spodzie, jest akurat dosy� miejsca na ten skrawek papieru. Jak go przy�o�y�, pasuje jak ula�. Przesuwam palcem po spodzie zegara i czuj� co� szorstkiego. Mog� przypuszcza�, �e jest to r�wnie� wyschni�ty klej. A wi�c odpowied� jest prosta. Ten papier by� kiedy� przyklejony pod spodem krzycz�cego zegara i odpad�, kiedy zegar przewraca� si� na wszystkie strony w pudle. � Ale dlaczego kto� mia�by przyklei� kartk� z tak zwariowanym tekstem do spodu zegara? � Pete by� pe�en w�tpliwo�ci. � To bez sensu. � Tajemnica nie by�aby tajemnic�, gdyby nie by�a tajemnicza � odpar� Jupiter. � Niech ci b�dzie � zgodzi� si� Pete. � Wi�c teraz mamy podw�jn� tajemnic� i jeste�my w punkcie wyj�cia. Co gorsze, w dalszym ci�gu nie wiemy, sk�d wzi�� si� zegar i... Co, ty robisz, Jupe? � Zdrapuj� klej ze spodu zegara. Chyba co� tam jest. Co� wygrawerowano, ale litery s� zbyt ma�e, aby je odczyta�, a do tego zalepione zaschni�tym klejem. Przejd�my do Kwatery G��wnej po szk�o powi�kszaj�ce. Kiedy znalaz� si� za pras� drukarsk�, odsun�� na bok metalow� krat�, kt�ra wydawa�a si� le�e� tu zupe�nie przypadkowo, i ods�oni� wej�cie do wielkiej karbowanej rury. Jeden za drugim przeczo�gali si� dziesi�ciometrowym tunelem, by nie poobija� kolan � wy�o�onym starymi chodnikami. To by� Tunel Drugi. Bieg� cz�ciowo pod ziemi� i prowadzi� wprost pod przyczep� kempingow�, ich Kwater� G��wn�. Jupiter pchn�� do g�ry klap� w pod�odze. St�oczyli si� w ma�ym pomieszczeniu, kt�re czas jaki� temu zosta�o umeblowane. Sta�o tutaj biurko, ma�a szafka, maszyna do pisania, adapter i telefon. Jupe zapali� �wiat�o i wyj�� z szuflady biurka du�e szk�o powi�kszaj�ce. Przestudiowa� podstaw� zegara, skin�� g�ow� ze zrozumieniem, po czym wr�czy� lup� Bobowi. Bob spojrza� badawczo przez lup� i zobaczy� wygrawerowany ma�ymi literami napis � A. Felix. � Co to znaczy? � spyta�. � My�l�, �e za chwil� wam powiem � odpar� Jupiter. � Pete podaj mi ksi��k� telefoniczn�. Wzi�� ksi��k� i zacz�� przewraca� strony. Po pewnym czasie wyda� okrzyk tryumfu: � Patrzcie! Pod nag��wkiem ZEGARMISTRZE by�o og�oszenie: A. Felix � zegarmistrz. Nasza specjalno�� � osobliwe zam�wienia. Potem podany by� adres i telefon. � Zegarmistrze � poinformowa� ich Jupe � cz�sto graweruj� numer identyfikacyjny na zegarach, kt�re reperuj�. Pomaga im to w ich rozpoznaniu, je�eli potrzebna jest kolejna naprawa. Je�li wykonali prac�, z kt�rej s� szczeg�lnie dumni, graweruj� nawet swoje nazwisko. My�l�, �e znale�li�my osob�, kt�ra zrobi�a ten zegar. Jest to pierwszy krok w naszym dochodzeniu. Nast�pny, to p�j�� do pana Felixa i zapyta�, kto zleci� mu t� prac�. ROZDZIA� 3 Na tropie Pracownia A. FELIX � ZEGARMISTRZ by� to w�ski sklep po�o�ony przy przecznicy bulwaru Hollywood, znanej g��wnej arterii miasta o tej samej nazwie. � Mo�e pan tu zaparkuje, Worthington � powiedzia� Jupiter do angielskiego kierowcy, kt�ry przywi�z� ich z Rocky Beach. Przed paroma miesi�cami Jupiter wygra� konkurs og�oszony przez agencj� �Wynajmij auto i w drog�. Nagrod� by�o czasowe u�ywanie wspania�ego rolls-royce'a. Ch�opcy cz�sto korzystali z niego podczas swych dochodze� i martwili si�, �e kiedy ta mo�liwo�� si� sko�czy, b�d� pozbawieni �rodka lokomocji. Ale dzi�ki wspania�omy�lno�ci Augusta, ch�opca, kt�remu pomogli odzyska� bezcenny spadek, mogli nadal przemierza� rozleg�e tereny po�udniowej Kalifornii tym bajecznym samochodem. W dodatku w towarzystwie prawdziwego szofera. � Doskonale, panie Jupiter � odpar� uprzejmie Anglik. Zatrzyma� samoch�d i ch�opcy wysiedli. Ujrzeli zakurzon� szyb� wystawow�, na kt�rej z�ot�, �uszcz�c� si� farb� wymalowany by� napis: A. FELIX � ZEGARMISTRZ. Wystawa pe�na by�a zegar�w, du�ych i ma�ych, nowych i antycznych, zwyczajnych i ozdobionych ptakami i kwiatami. Naraz w wysokim drewnianym zegarze, stoj�cym w k�cie, otworzy�y si� drzwiczki i wymaszerowa� z nich mechaniczny tr�bacz, kt�ry podni�s� swoj� tr�bk� i kilkakrotnie zatr�bi�. � To nawet sympatyczne � stwierdzi� Pete � wola�bym, �eby na mnie tr�biono, ni� krzyczano. � Wejd�my do �rodka, mo�e dowiemy si� czego� od pana Felixa � rzek� Jupiter. Ale na progu sklepu zatrzymali si� skonsternowani. Zewsz�d dobiega�o g�o�ne bzyczenie jakby tysi�cy pszcz�. Dopiero po d�ugiej chwili zrozumieli, �e jest to odg�os wielu bardzo cicho tykaj�cych r�wnocze�nie zegar�w. Drobny m�czyzna, ubrany w sk�rzany fartuch, zbli�a� si� do nich, id�c przej�ciem mi�dzy st�oczonymi po obu stronach zegarami. Mia� krzaczaste bia�e brwi i nienaturalnie b�yszcz�ce oczy. � Szukacie mo�e jakiego� specjalnego zegara? � pan Felix, bo to by� on, zapyta� weso�o. � A mo�e chcecie odda� zepsuty zegarek do naprawy? � Nie, prosz� pana � odpowiedzia� Jupiter. � Chcieli�my poradzi� si� w sprawie tego zegara. M�wi�c to, otworzy� zamek b�yskawiczny torby, kt�r� trzyma� w r�ce, i wydoby� z niej zegar. Pan Felix uwa�nie ogl�da� go przez chwil�. � Do�� stary budzik elektryczny � powiedzia� � ma�ej warto�ci. Nie s�dz�, by warto go by�o naprawia�. � On nie wymaga naprawy, prosz� pana � powiedzia� Jupiter. � Czy zechcia�by pan go w��czy�? Ma�y cz�owieczek wzruszy� ramionami i w��czy� zegar do kontaktu. � Teraz prosz� uruchomi� alarm � poprosi� Jupiter. Pan Felix przesun�� ma�� ga�k� znajduj�c� si� na tylnej �cianie zegara. Przera�aj�cy krzyk wype�ni� sklepik. Pan Felix z po�piechem wy��czy� alarm. Krzyk zamar�, przechodz�c w ledwie dobiegaj�cy szmer. Zegarmistrz podni�s� budzik i pe�en skupienia zacz�� bada� jego tyln� pokryw�. U�miechn�� si�. � Nareszcie przypominam sobie ten zegar � powiedzia�. � To by�a doprawdy praca wymagaj�ca wielkiej zr�czno�ci, chocia� nie bardziej ni� inne, jakie do tej pory wykona�em. � Wi�c to pana dzie�o, ten krzyk? � zapyta� Pete. � Tak, moje. Pomys�owy mechanizm, mo�na powiedzie�. Ale obawiam si�, �e nie mog� wam zdradzi�, dla kogo go zrobi�em. Bez wyj�tku wszystkie prace, jakie wykonuj�, s� poufne. � Tak � powiedzia� Jupiter � ale widzi pan, ten zegar zosta� znaleziony na �mietniku. Musia� si� tam znale�� przez pomy�k�. W�a�ciciel z pewno�ci� zap�aci� panu du�o pieni�dzy za ten krzycz�cy mechanizm i na pewno nie po to, �eby wyrzuci� zegar. Chcemy go zwr�ci�. � Rozumiem � powiedzia� pan Felix w zamy�leniu. � Mieli�my nadziej�, �e mo�e dostaniemy jak�� nagrod� � wtr�ci� Bob. Pan Felix skin�� g�ow� z przekonaniem. � Tak, musia� zosta� wyrzucony przez przypadek, przecie� chodzi doskonale. My�l�, �e w tej sytuacji mog� wam powiedzie� wszystko, co o nim wiem. Ten, dla kogo wykona�em t� prac�, nazywa si� Zegar. � Zegar? � powt�rzyli Bob i Pete ze zdziwieniem. � Przedstawi� si� jako A. Zegar. Oczywi�cie zawsze uwa�a�em, �e jest to �art, tym bardziej �e od czasu do czasu przynosi� mi najrozmaitsze zegary do przer�bki. � To wcale nie brzmi jak prawdziwe nazwisko � powiedzia� z rozbawieniem Jupiter � ale mo�e da� panu sw�j adres. Mogliby�my tam p�j��. � Niestety, da� mi tylko numer telefonu. Mo�ecie do niego zadzwoni�. Podrepta� za kontuar i przyni�s� stamt�d du�� ksi�g�. Odwr�ci� kilka stron i nareszcie znalaz� to, o co mu chodzi�o. � A. Zegar � przeczyta� i poda� numer telefonu, kt�ry prowadz�cy zapiski Bob natychmiast zanotowa�. � Czy m�g�by nam pan przekaza� jeszcze jakie� informacje? � spyta� Jupiter. Pan Felix przecz�co pokr�ci� g�ow�. � To wszystko. By� mo�e powiedzia�em nawet za du�o. Teraz przepraszam was, ale mam mn�stwo pracy. Czas jest cenny, m�odzi panowie, i musi by� dobrze wykorzystany. Do widzenia � i umkn�� w g��b sklepu. Jupiter rozprostowa� ramiona. � No � powiedzia� � zrobili�my jaki� post�p. Chod�my teraz zatelefonowa�. Widzia�em na rogu budk� telefoniczn�. � Co masz zamiar powiedzie�? � spyta� Pete wchodz�cego do budki Jupitera. � Mam pewien pomys�... � odpar� Jupiter. Bob i Pete wcisn�li si� za nim do budki. Pierwszy Detektyw wrzuci� monet� i wykr�ci� numer. Po d�u�szej chwili odezwa�a si� jaka� kobieta. � Dzie� dobry � powiedzia� Jupiter g��bokim g�osem brzmi�cym jak g�os doros�ego m�czyzny. Jupe mia� niema�e zdolno�ci aktorskie. � M�wi centrala telefoniczna. Mamy k�opoty z krzy�owym spi�ciem. � Krzy�owe spi�cie... nie rozumiem � odpowiedzia�a kobieta. � Przyj�li�my szereg skarg od abonent�w w naszym rejonie, �e telefony wybieraj� z�e numery � powiedzia� Jupiter. � Czy mog�aby pani poda� sw�j adres? To by pomog�o nam sprawdzi� miejsce spi�cia. � Adres? Dlaczego nie, to jest ulica Franklina trzysta dziewi��, ale nie widz�... � nie doko�czy�a. Przerwa� jej krzyk. By� to niski, ochryp�y krzyk, jakby straszliwie przestraszonego pot�nego m�czyzny. Trzej ch�opcy podskoczyliby na ten d�wi�k, gdyby nie byli upchani w budce jak �ledzie w beczce. W s�uchawce zaleg�a martwa cisza. ROZDZIA� 4 Jeszcze jeden krzycz�cy zegar � To musi by� gdzie� tutaj, panie Worthington � powiedzia� Jupiter � prosz� jecha� powoli, �eby�my mogli odczyta� numery. � Bardzo dobrze, panie Jones � zgodzi� si� Worthington. Prowadzi� samoch�d wolno wzd�u� ulicy Franklina. Znajdowali si� w starej, niegdy� eleganckiej cz�ci miasta i mijane domy by�y du�e, ale zapuszczone. � Tutaj, jest! � krzykn�� Pete. Worthington zatrzyma� samoch�d. Ch�opcy wysiedli i z zainteresowaniem ogl�dali dom. �aluzje w oknach by�y pospuszczane, co stwarza�o wra�enie, �e dom jest wymar�y. Dwa stopnie prowadzi�y do frontowych drzwi. Ch�opcy wspi�li si� po nich i Jupiter nacisn�� dzwonek. Przez d�u�sz� chwil� nic si� nie dzia�o. Wreszcie drzwi otworzy�y si� ze zgrzytem. Sta�a w nich kobieta. Nie by�a stara, ale wygl�da�a na zm�czon� i nieszcz�liw�. � Przepraszam, �e niepokoj� � powiedzia� Jupiter. � Czy mogliby�my rozmawia� z panem Zegarem? � Pan Zegar? � kobieta wydawa�a si� zaskoczona. � Tu nie ma nikogo o tym nazwisku. � By� mo�e to nie jest jego prawdziwe nazwisko � m�wi� Jupiter � ale jest to kto� interesuj�cy si� zegarami i mieszka tu. W ka�dym razie mieszka�. � Interesuj�cy si� zegarami? Chodzi wam pewnie o pana Hadleya. Ale pan Hadley jest... � Nic im nie m�w! � przerwa� jej nagle czyj� g�os. Czarnow�osy, mniej wi�cej siedemnastoletni ch�opak odsun�� kobiet� i stan�� przed Trzema Detektywami, mierz�c ich badawczo wzrokiem. � Nawet z nimi nie pr�buj rozmawia�, mamo. Jakim prawem przychodz� tu i zadaj� pytania? � Ale�, Harry � skarci�a go matka � to bardzo niegrzecznie. Wygl�daj� na mi�ych ch�opc�w i pytaj� o pana Hadleya. � Czy to pan Hadley krzycza� par� minut temu? � niespodziewanie spyta� Jupiter. Ch�opiec rzuci� mu w�ciek�e spojrzenie. � Tak, to on � powiedzia� podniesionym g�osem. � To by� jego �miertelny krzyk. Teraz lepiej zabierajcie si� st�d, bo musimy pochowa� pana Hadleya. Z tymi s�owami zatrzasn�� drzwi. � S�yszeli�cie?! � wykrzykn�� Pete. � Oni kogo� zabili i teraz go chc� pogrzeba�! � Czy nie lepiej by�oby wezwa� policj�? � zapyta� Bob. � Jeszcze nie � powiedzia� Jupiter. � Mamy za ma�o fakt�w. Koniecznie musimy spr�bowa� dosta� si� do �rodka tego domu. � My�lisz o w�amaniu? � spyta� Bob. � Nie � Jupe potrz�sn�� g�ow�. � Trzeba sk�oni� tych ludzi do wpuszczenia nas. Widz�, �e Harry podpatruje nas przez okno ko�o drzwi. Zadzwoni� jeszcze raz. Nacisn�� mocno dzwonek, drzwi rozwar�y si� natychmiast. � M�wi�em ju�, �eby�cie sobie poszli! � krzykn�� Harry. � Nie �yczymy sobie, �eby nam zawracano g�ow�! � Nie chcemy ci� niepokoi� � powiedzia� szybko Jupiter. � Rozwi�zujemy pewn� zagadk� i pragn�liby�my, aby� nam pom�g�. Oto nasza wizyt�wka. Wy�uska� z kieszeni jedn� z kart, kt�re wszyscy trzej mieli zawsze przy sobie, i poda� Harry'emu. Ch�opiec spojrza� na ni�. Wygl�da�a nast�puj�co: TRZEJ DETEKTYWI Badamy wszystko ??? Pierwszy Detektyw . . . . . . . . Jupiter Jones Drugi Detektyw . . . . . . . . . Pete Crenshaw Dokumentacja i analizy . . . . . Bob Andrews � Te znaki zapytania to po co? � zadrwi� Harry. � Czy to ma znaczy�, �e nie wiecie, co robicie? � Oznaczaj� nie wyja�nione tajemnice, nie rozwi�zane szarady i r�nego rodzaju zagadki � wyja�ni� Jupiter. � Tu jest nasza dewiza: �Badamy wszystko�. Teraz w�a�nie zajmujemy si� bardzo dziwnym zegarem. Popatrz, oto on. � Wyj�� zegar i wr�czy� Harry'emu. Ciekawo�� zwyci�y�a i ch�opiec obejrza� go dok�adnie. � Co w nim tajemniczego? � zapyta� zdziwiony. � Zademonstrujemy ci, je�li pozwolisz nam u�y� gniazdka elektrycznego � odpowiedzia� Jupiter. Zrobi� krok do przodu, pewien, �e Harry wpu�ci go do �rodka. Ten rzeczywi�cie odsun�� si� i ch�opcy weszli do ciemnego, w�skiego holu. Po jednej jego stronie by�y schody prowadz�ce na pi�tro, po drugiej za� wielki, stoj�cy zegar szafkowy, wydaj�cy g�o�ne �tik-tak�, �tik-tak�. Obok niego sta� stolik z telefonem. Bob i Pete rozgl�dali si� bacznie, czy aby nie dostrzeg� le��cego gdzie� cia�a tajemniczego pana Hadleya. Obok szafkowego zegara Jupiter zauwa�y� gniazdko. � W��cz� go tutaj � zdecydowa�. � Teraz uwa�aj, prze��czam budzik na dzwonienie. S�uchaj! Zegar rozwrzeszcza� si�. Jego straszliwe zawodzenie w ciemnym holu wywo�a�o u Pete'a i Boba g�si� sk�rk�. � A teraz? � spyta� Jupiter, wy��czaj�c zegar. � Mo�e powiesz, �e ten niesamowity zegar nie jest wart dochodzenia? � Wielkie rzeczy! � prychn�� wzgardliwie Harry. � Ka�dy potrafi zmajstrowa� zegar tak, �eby krzycza�. Poczekajcie, teraz ja wam co� poka��. Si�gn�� za szafkowy zegar i wyci�gn�� przew�d elektryczny. Kiedy w��czy� go do kontaktu, w�osy stan�y ch�opcom d�ba. G��boki m�ski g�os krzycza�, po czym zamiera�, jakby kto� spada� z wysokiej ska�y w przepa��. A wi�c i ten zegar krzycza�! I to by� zapewne krzyk, kt�ry s�yszeli przez telefon. Kobieta wybieg�a z kt�rego� pokoju. � Harry! Na lito�� bosk�, co... � zacz�a i dopiero wtedy zobaczy�a Trzech Detektyw�w. � Ach, wi�c wpu�ci�e� ich � powiedzia�a ze zmieszaniem. � Co ty robisz, Harry? O co im chodzi? � Maj� krzycz�cy zegar � powiedzia� Harry, wyci�gaj�c wtyczka z kontaktu. � Ma�y zegar � doda�. � Nigdy go przedtem nie widzia�em, ale to musi by� jeden z zegar�w pana Hadleya. � Wzi�� budzik ze stolika i poda� go matce. Potrz�sn�a g�ow�. � Nie, nigdy go nie widzia�am � stwierdzi�a. � Jeste� pewien, �e to jego? � Absolutnie, mamo � odpar� Harry. � Czy kto� inny przerabia�by tak zegar? � Nie � powiedzia�a kobieta. � Nie przypuszczam. Ale sk�d maj� go ci ch�opcy? � Jeszcze nie wiem � Harry m�wi� wci�� ze z�o�ci�, ale zdawa� si� by� ju� mniej niech�tny. � S� czym� w rodzaju detektyw�w. Skoro maj� jeden z zegar�w pana Hadleya, ch�tnie pos�ucham, o co im chodzi. Otworzy� pierwsze z brzegu drzwi i wykona� zapraszaj�cy gest. Znale�li si� w przestrzennej bibliotece o wy�o�onych boazeri� �cianach. Wisia�o tu kilka obraz�w w ramach i ogromne lustro, w kt�rym odbijali si� i kt�re stwarza�o wra�enie, �e pok�j jest znacznie obszerniejszy ni� w rzeczywisto�ci. Od pod�ogi po sufit bieg�y p�ki wype�nione ksi��kami. Ale tym, co najbardziej zwr�ci�o ich uwag�, by�y zegary. By�o ich z tuzin, a mo�e i wi�cej. Niekt�re sta�y na pod�odze, inne na stolikach i p�kach. Wszystkie robi�y wra�enie starych i warto�ciowych. Najwyra�niej przerobiono je na elektryczne, poniewa� nie tyka�y, tylko szemra�y cichutko. � Widzicie je? � spyta� Harry. � Co� wam powiem, ka�dy z nich krzyczy. ROZDZIA� 5 Pok�j zegar�w Pok�j wype�ni� si� krzykiem. Najpierw by�o to piskliwe zawodzenie jakby dziecka. P�niej d�wi�k obni�a� si�, przypominaj�c wrzask rozw�cieczonego m�czyzny, by w ko�cu zmieni� si� w dziki, zwierz�cy skowyt. Potem ze wszystkich stron zacz�y dochodzi� j�ki, wycia, krzyki i warczenia. Miesza�o si� to w najbardziej przera�aj�cy d�wi�k, jaki ch�opcy kiedykolwiek s�yszeli. Siedzieli sztywno, jeden obok drugiego na kanapie, a zimny pot sp�ywa� im po plecach. Harry sta� przy biurku, manipuluj�c zestawem przycisk�w, za pomoc� kt�rych uruchamia� zegary. Teraz by�o ju� oczywiste dla ch�opc�w, �e wszystkie s� wyposa�one w urz�dzenie wywo�uj�ce krzyk, prawdopodobnie podobne do znajduj�cego si� w ich zegarze. Harry w��cza� je z �atwo�ci�, jeden po drugim lub wszystkie naraz. U�miecha� si� do nich, bawi�c si� ich zdumieniem, i wreszcie wy��czy� przyciski, przywracaj�c cisz�. � Za�o�� si�, �e nigdy nie s�yszeli�cie czego� podobnego � powiedzia�. � Rozumiecie teraz, dlaczego wasz zegar nie robi na mnie wra�enia. Jestem przyzwyczajony do krzycz�cych zegar�w. � Czy ten pok�j jest d�wi�koszczelny? � spyta� Jupiter. � Je�eli nie, s�siedzi pewnie dzwoni� ju� na policj�. � Oczywi�cie, �e nie przepuszcza d�wi�k�w � powiedzia� Harry z wy�szo�ci�. � To jest krzycz�cy pok�j pana Hadleya. Mia� zwyczaj siadywa� tu wieczorami i w��cza� je wszystkie jednocze�nie � wskaza� zegary. � To on nauczy� mnie, jak to robi�, nim... no, w ka�dym razie on mnie tego nauczy�. � Czy co� si� sta�o panu Hadleyowi? � zapyta� Jupiter. � Nie, oczywi�cie, �e nie. Dlaczego mia�oby mu si� co� sta�? � oburzy� si� Harry. � Powiedzia�e� �nim� i przerwa�e�. My�la�em, �e chcia�e� powiedzie�, �e co� mu si� sta�o. � Wyjecha�, to wszystko. A poza tym, co wam do tego? � Zacz�li�my bada� krzycz�cy zegar � t�umaczy� Jupiter. � Teraz wpadli�my do pokoju pe�nego krzycz�cych zegar�w. Wydaje mi si�, �e mamy do czynienia z jak�� jeszcze wi�ksz� tajemnic�. Dlaczego kto� chcia� spreparowa� zegary tak, �eby wydawa�y ludzkie i zwierz�ce wrzaski? To bez sensu. � Zgadzam si� z tob� � odezwa� si� Pete. � To najbardziej zbzikowana historia, o jakiej s�ysza�em. � To by�o hobby pana Hadleya � powiedzia� Harry. � Hobby nie musi mie� sensu. Chcia� mie� hobby, jakiego nie ma nikt inny, wi�c zbiera� krzycz�ce zegary. A jakie jest twoje hobby? � zwr�ci� si� do Jupitera. � Wyja�nianie tajemnic. Takich jak ta. � M�wi� ci, nie ma tu �adnej tajemnicy! � Mo�e nie ma, ale jest co�, co mnie niepokoi. Powiedz, dlaczego si� zachowujesz, jakby� wszystkich nienawidzi�? Co ci� gryzie? Mo�e mogliby�my jako� ci pom�c. � Jak? � Harry obruszy� si�. � Nic mi nie dolega. Przeszkadza mi tylko wasza obecno��. Dlaczego si� nie wyniesiecie i nie zostawicie mnie w spokoju?! Podbieg� do drzwi i otworzy� je. � T�dy, wyno�cie si� � krzykn�� � i nie wracajcie, bo... Och! � Przerwa� nagle. Frontowe drzwi otworzy�y si� i masywny m�czyzna wszed� do domu. Nie by� zbyt wysoki, ale bardzo szeroki w ramionach. Spojrza� na Harry'ego, potem na trzech ch�opc�w. Nachmurzy� si�. � Co to ma znaczy�, Harry? � spyta�. � Przyprowadzi�e� tu przyjaci�, �eby bawi� si�, ha�asowa� i denerwowa� mnie? Wiesz przecie�, �e musz� mie� absolutn� cisz�! � My nie ha�asujemy, panie Jeeters � odpowiedzia� Harry zas�piony. � Poza tym ten pok�j jest d�wi�koszczelny. M�czyzna zmierzy� Boba, Pete'a i Jupitera bacznym spojrzeniem, jakby chcia� ich zapami�ta�. � B�d� musia� porozmawia� z twoj� matk� � rzek�, wchodz�c na schody. � Co on ma przeciwko temu, �e kogo� tu przyprowadzasz? � Bob by� zaskoczony. � Czy to nie jest tw�j dom? � Nie, to dom pana Hadleya � wyja�ni� Harry � moja mama by�a u niego gospodyni�. Mieszkamy tu i odk�d pan Hadley wyjecha�, wynajmujemy pi�tro panu Jeetersowi, poniewa� potrzebujemy pieni�dzy na utrzymanie domu. Teraz ju� lepiej id�cie. Sprawili�cie do�� k�opot�w. � W porz�dku � uspokoi� go Jupiter. � Bob, Pete, chod�cie! Dzi�kujemy ci, Harry, za pokazanie nam krzycz�cych zegar�w. Ruszy� pierwszy przez hol do wyj�cia, po drodze zabieraj�c zegar ze stolika z telefonem. W�o�y� go do torby i zamkn�� j�. Opu�cili dom i poszli w kierunku samochodu. � A wi�c nie posun�li�my si� zbyt daleko z tym dochodzeniem � mrukn�� Pete, wsiadaj�c do samochodu. � My�l�, �e cz�owiek ma prawo kolekcjonowa�, co chce. To by�by koniec twojej tajemnicy, Jupe. � I ja tak s�dz� � zgodzi� si� Jupiter, po czym zwr�ci� si� do Worthingtona: � Skoro mamy ju� samoch�d, mo�e zechcia�by pan zawie�� nas do pana Hitchcocka? My�l�, �e ten zegar go zainteresuje. � Oczywi�cie, panie Jupiterze � odpowiedzia� Worthington i uruchomi� silnik. � Chwileczk�, zaczekaj! � krzykn�� nagle Bob. Harry Smith bieg� ku nim. Pete opu�ci� szyb� i Harry opar� si� o drzwiczki, ci�ko dysz�c. � Ciesz� si�, �e was jeszcze z�apa�em � wysapa�. � Namy�li�em si�. Jeste�cie detektywami i mo�e jednak mogliby�cie mi pom�c. M�j tato jest w wi�zieniu za co�, czego nie pope�ni�. Chcia�bym, �eby�cie pomogli mi dowie�� jego niewinno�ci. ROZDZIA� 6 Wi�cej tajemnic � Wsiadaj, Harry, i wszystko nam opowiedz � powiedzia� Jupiter. � Zobaczymy, czy mo�emy ci si� na co� przyda�. Harry wcisn�� si� mi�dzy nich. Jego historia nie by�a d�uga. Mniej wi�cej przed trzema laty zamieszka� wraz z rodzicami w domu pana Hadleya, kt�ry �y� samotnie. W zamian za mieszkanie na ty�ach domu i niewielk� pensj� matka prowadzi�a mu gospodarstwo. Ojciec Harry'ego by� agentem ubezpieczeniowym, usi�owa� za�o�y� w�asn� firm�. Z pocz�tku sz�o mu nawet nie�le. Ale wszystko zmieni�o si� sze�� miesi�cy temu, od momentu w�amania do domu biznesmena, w pobli�u Beverly Hills. Trzy bardzo cenne obrazy zosta�y wyci�te z ram przez z�odzieja, kt�ry w�lizn�� si� do domu przez ma�e okienko, albo mia� podrobiony klucz do drzwi frontowych. Policja dowiedzia�a si�, �e Raif Smith, ojciec Harry'ego, odwiedzi� dom dwa tygodnie przed kradzie��. Chcia� sprzeda� w�a�cicielowi ubezpieczenie na �ycie. Oczywi�cie widzia� obrazy, zapewnia� jednak, �e nie zna si� na sztuce i nie wiedzia�, �e s� warto�ciowe. Tylko dlatego, �e odwiedzi� dom, w kt�rym p�niej dokonano kradzie�y, policja przeszuka�a mieszkanie Smith�w. Pod linoleum w kuchni rzeczywi�cie znaleziono obrazy. Aresztowano ojca Harry'ego i w czasie procesu uznano go winnym, skazuj�c na pi�� lat wi�zienia. Sta�o si� to przed trzema miesi�cami. Ojciec Harry'ego do ko�ca upiera� si� przy swojej niewinno�ci, twierdz�c, �e nie ma poj�cia, sk�d w jego kuchni znalaz�y si� skradzione obrazy. S�dziowie byli jednak odmiennego zdania. � On tego nie zrobi� � zako�czy� Harry. � M�j tata nie jest kryminalist�! Mama i ja wiemy, �e jest uczciwym cz�owiekiem. Policja za� uwa�a, �e by� cz�onkiem bandy z�odziei, kt�ra od dziesi�ciu lat dokonywa�a w mie�cie kradzie�y dzie� sztuki. S�dz� tak tylko dlatego, �e jako agent ubezpieczeniowy, odwiedza� wiele dom�w, pracuj�c cz�sto do p�nego wieczora. Tak wi�c chc� was zaanga�owa�, �eby�cie mi pomogli. Nie mog� wam wiele zap�aci�, bo ca�e moje oszcz�dno�ci to pi�tna�cie dolar�w. Ale to, co posiadam, jest wasze, je�li tylko uda si� wam zrobi� cokolwiek dla mojego ojca. Jupiter zmru�y� oczy w zamy�leniu. Bob i Pete wygl�dali na zak�opotanych. Uwa�ali zawsze, �e policja ma absolutn� pewno��, kiedy posy�a kogo� do wi�zienia. � To bardzo trudna sprawa, Harry � powiedzia� w ko�cu Jupiter. � Nie wiem, jak mogliby�my ci pom�c. � Gdyby to by�o �atwe, nie potrzebowa�bym detektyw�w! � rozz�o�ci� si� Harry. � Nosicie wizyt�wki przedstawiaj�ce was jako detektyw�w. A wi�c udowodnijcie to! Przeprowad�cie dochodzenie! Jupiter szczypa� doln� warg�, co zawsze pomaga�o mu nastawia� sw�j mechanizm my�lowy na wysokie obroty. � W ka�dym razie zastanowimy si� nad tym � stwierdzi�. � Ale skoro tw�j ojciec nie ukrad� tych obraz�w, to jak znalaz�y si� pod linoleum w waszej kuchni? � Nie wiem � w g�osie Harry'ego brzmia� g��boki smutek. � Pana Hadleya odwiedza�o wiele os�b. Wchodzili i wychodzili. Mo�e kto� z nich tam je schowa�? Albo mo�e kto� chcia� si� zem�ci� na moim ojcu, w�ama� si� w nocy i ukry� obrazy tak, by mo�na je by�o �atwo znale��. � Czy nie zamykacie tylnych drzwi? � spyta� Bob. � Oczywi�cie, ale to jest stary dom i stary zamek. �atwo go otworzy�. Nigdy nie przejmowali�my si� tym, bo nie mamy w domu nic wartego kradzie�y. � Hmm � Jupiter wci�� szczypa� doln� warg� � zauwa�cie, �e obrazy by�y wsuni�te pod linoleum w kuchni. Jest to najbli�sze miejsce, por�czne dla kogo�, kto wszed�by przez tylne drzwi. Mo�na by�oby je tam schowa�, nawet nie wchodz�c w g��b domu. � Dobrze my�lisz, Jupe � przytakn�� Pete. � Za�o�� si�, �e tak w�a�nie si� sta�o. � A je�li to pan Hadley ukrad� je i tam ukry�? � podsun�� Bob. � Czy policja mia�a jakie� podejrzenia w stosunku do pana Hadleya? � zainteresowa� si� Jupiter. Harry przecz�co pokr�ci� g�ow�. � Pan Hadley nie zrobi�by czego� podobnego. On nas lubi�. Poza tym tej nocy, kiedy dokonano w�amania, by� w domu. � To wydaje si� wy��cza� go z tej sprawy � przyzna� Jupiter. � Jednak nie mog� wyzby� si� uczucia, �e wszystko to jest dosy� osobliwe. � Co jest osobliwe? � spyta� Bob. � Zacz�li�my nasze dochodzenie od tajemniczego krzycz�cego zegara i odkryli�my, �e nale�a� on kiedy� do cz�owieka, kt�rego hobby polega�o na przerabianiu zegar�w tak, by krzycza�y. Dochodzenie w sprawie zegara doprowadzi�o nas do tajemnicy kradzie�y warto�ciowych obraz�w, ukrytych p�niej tak, by uwi�ziony zosta� ojciec Harry'ego. Wydaje mi si� osobliwe, �e jedna zagadka prowadzi do nast�pnej, i to tak skomplikowanej. Mo�e istnieje mi�dzy nimi jakie� powi�zanie? � Ale jakie? � zastanowi� si� Pete. � Niestety, nie mam zielonego poj�cia. Jednak�e chcia�bym, Harry, �eby� nam powiedzia� wszystko, co wiesz o panu Hadleyu. Ty, Bob, notuj! Harry nie m�g� im zbyt wiele powiedzie�. Pan Hadley by� niskim, pulchnym i weso�ym cz�owiekiem, kt�ry zdawa� si� mie� moc pieni�dzy. O ile wiadomo, odziedziczy� je par� lat temu. Obserwuj�c przyjaci�, wpadaj�cych go odwiedzi�, Harry i jego rodzice doszli do wniosku, �e pan Hadley by� niegdy� aktorem. Wielu z nich bowiem by�o lud�mi teatru. Sam pan Hadley nigdy nie m�wi�o swojej przesz�o�ci. Zeznaj�c na procesie ojca Harry'ego twierdzi�, �e wierzy w jego niewinno��. Wydawa� si� r�wnie� bardzo zmartwiony, kiedy pana Smitha zas�dzono. Nast�pnie, tu� po zapadni�ciu wyroku, o�wiadczy�, �e wyje�d�a za granic� ze wzgl�d�w zdrowotnych, i poprosi� pani� Smith o zaopiekowanie si� domem podczas jego nieobecno�ci. Odjecha�, zabieraj�c ze sob� dwie walizki. Od tego momentu wszelki s�uch po nim zagin��. Kilku przyjaci� przychodzi�o dowiadywa� si� o niego, ale stopniowo przesta� si� ktokolwiek pokazywa�. Po pewnym czasie pieni�dze, kt�re zostawi�, wyczerpa�y si� i nied�ugo potem pojawi� si� pan Jeeters, poszukuj�c mieszkania do wynaj�cia. Pani Smith wynaj�a mu g�rne pi�tro. Od pocz�tku postawi� nast�puj�ce warunki: chcia� mie� absolutn� cisz� i nie �yczy� sobie wtr�cania si� w jego prywatne �ycie � by� co do tego bardzo dra�liwy. � Oto wszystko � zako�czy� Harry. � Wszystko, co wiem. Jak widzicie, to nie jest du�o, niestety. Chyba rzeczywi�cie nie mo�ecie pom�c mojemu tacie � stwierdzi� ponuro � zreszt� nikt nie mo�e. Przepraszam, �e by�em dla was taki przykry. To ja w��czy�em zegar w holu, kiedy telefonowali�cie, �eby powstrzyma� moj� matk� od rozmowy z wami. My�la�em, �e to jacy� reporterzy czy kto� w tym rodzaju. To wszystko jest... No, przykro mi... � Rozumiemy ci� � powiedzia� Jupiter. � B�dziemy my�le� o twojej sprawie. Je�li tylko wpadnie nam co� do g�owy, damy ci zna�. Po�egnali si� z Harrym i Worthington ruszy�. � Dok�d teraz, panie Jupiterze? � zapyta�. � Do domu? Ch�opiec przecz�co pokr�ci� g�ow�, g��boko zamy�lony. � Nie, najpierw wpadniemy do Alfreda Hitchcocka � powiedzia�. � Je�eli pan Hadley by� kiedy� aktorem, by� mo�e pan Hitchcock go zna. Pracowa� przecie� z setkami aktor�w. Prosz� nas zawie�� do Worid Studios. � �wietnie � odpar� kierowca. Zawr�ci� i kilka minut p�niej znale�li si� przed g��wn� bram� studia filmowego. Urz�duj�cy tam stra�nik sprawdzi� telefonicznie, czy pan Hitchcock jest w biurze i czy zechce ich widzie�, po czym wpu�ci� ch�opc�w do �rodka. Po chwili wszyscy trzej siedzieli przed wielkim biurkiem znanego re�ysera. � A wi�c, zuchy � zagadn�� przyja�nie pan Hitchcock � co was do mnie sprowadza? Nowa tajemnica na tapecie? � A jak�e! � powiedzia� Jupiter. � Ale dochodzenie jest mocno zagmatwane i nie jeste�my pewni, czy do czego� nas zaprowadzi. Widzi pan, zacz�li�my bada� spraw� krzycz�cego zegara i... � Krzycz�cy Zegar? � przerwa� pan Hitchcock ze zdziwieniem. � Co si� dzieje z tym ciekawym cz�owiekiem? Nie s�ysza�em o nim ju� od wielu lat. ROZDZIA� 7 Zegar zostaje skradziony � Z tym cz�owiekiem?! � wykrzykn�� ze zdumieniem Jupiter. � Chce pan powiedzie�, �e istnieje kto� o nazwisku Krzycz�cy Zegar? � To jego przezwisko � wyja�ni� pan Hitchcock. � By� legend� w ko�ach filmowych. Naprawd� nazywa� si� Albert Zegar, ale wszyscy nazywali go �artobliwie Krzycz�cym Zegarem. To dlatego, �e by� strasznym krzykaczem. W miar� jak pan Hitchcock opowiada�, ch�opcy byli coraz bardziej zaintrygowani. � Krzykaczem? � zdziwi� si� Jupiter. � Nie rozumiem, co pan chce przez to powiedzie�. � Krzycza� dla zarobku � za�mia� si� re�yser. � Widzicie, w czasach, kiedy nie by�o jeszcze telewizji, nadawano w radiu popularne s�uchowiska sensacyjne. Bywa�o, �e ich liczba dochodzi�a do trzydziestu pi�ciu tygodniowo. Wy jeste�cie za m�odzi, �eby to pami�ta�, ale te audycje by�y naprawd� emocjonuj�ce. W wielu z nich kto� krzycza�. Krzyk powinien by� elektryzuj�cy. Pewnie my�licie, �e to prosta sprawa dla ka�dego aktora. Ale do naprawd� przera�aj�cego krzyku trzeba by�o anga�owa� specjalist�. Kogo� takiego jak Albert Zegar. S�dz�, �e by� on jedynym pe�noetatowym krzykaczem w�r�d aktor�w, i do tego niezmiernie utalentowanym. Potrafi� na�ladowa� p�acz�ce dziecko, krzycze� jak kobieta, a nawet imitowa� g�osy zwierz�t. By� bardzo dumny z tych swoich zdolno�ci. Niestety, wraz z pojawieniem si� telewizji, s�uchowiska radiowe straci�y powodzenie i krzykacz sta� si� ma�o komu potrzebny. Zaanga�owa�em go nawet raz czy dwa do filmu, ale potem znikn�� i nie s�ysza�em o nim wi�cej. Czy dobrze zrozumia�em, �e przeprowadzacie w jego sprawie dochodzenie? � Nie wiemy jeszcze, ale my�l�, �e tak � odpowiedzia� Jupiter. � Zacz�li�my jednak od tego zegara. � Wyj�� budzik z torby i pokaza� panu Hitchcockowi, kt�ry wydawa� si� bardzo zainteresowany. � Doprawdy niecodzienne! � rzek�. � Jestem przekonany, �e to Bert Zegar kaza� go przerobi�. Kt� inny chcia�by mie� krzycz�cy zegar, jak nie cz�owiek o takim przezwisku. Musia� to uzna� za dobry �art! Jupiter opowiedzia� mu o pokoju pe�nym krzycz�cych zegar�w, kt�re widzieli i s�yszeli. Wspomnia� te� o panu Hadleyu i o aresztowaniu ojca Harry'ego. Pan Hitchcock zamy�li� si�. � Dziwne � powiedzia� po chwili. � Chyba Hadley to Bert Zegar. By� niskim m�czyzn�. M�wicie, �e Hadley jest niski i gruby. M�g� uty� od czasu, gdy widzia�em go po raz ostatni. Przypominam sobie teraz, �e m�wiono mi, i� odziedziczy� spadek, akurat kiedy straci� prac� w radiu. To by� szcz�liwy zbieg okoliczno�ci. �atwo mi uwierzy�, �e chcia� mie� du�o zegar�w krzycz�cych na r�ne sposoby, by� przecie� specjalist� od krzyk�w. Mog�o mu to przypomina� dawn� prac�, a tak�e bawi� jego przyjaci�. Zastanawiam si� tylko, dlaczego zmieni� nazwisko. � Czy interesowa� si� sztuk�? � spyta� Bob. � Nic mi o tym nie wiadomo. Ale wielu aktor�w i re�yser�w jest kolekcjonerami. W Hollywoodzie zadziwiaj�ca ilo�� dzie� sztuki znajduje si� w ich posiadaniu. Nigdy jednak nie s�ysza�em, �eby Bert mia� podobne zainteresowania. � Dzi�kujemy panu � powiedzia� Jupiter wstaj�c. Pete i Bob uczynili to tak�e. � Dowiedzieli�my si� wielu ciekawych rzeczy, musimy je teraz przemy�le�. Pan Zegar, kt�ry jest tak�e panem Hadleyem, to osoba bardzo intryguj�ca. Ale na razie nie wiemy, czy aresztowanie ojca Harry'ego ma z nim jaki� zwi�zek. Damy panu zna�, gdy tylko zrobimy jakie� post�py. Po�egnali si� i Worthington odwi�z� ich do sk�adu w Rocky Beach. Ch�opcy wysiedli i zamy�leni przeszli przez �elazn� bram� na zat�oczone rupieciami podw�rze. Ledwie zd��yli wej��, gdy zza sterty z�omu wy�oni� si� jaki� m�czyzna. � Hej, ch�opcy! � zawo�a�. � Pami�tacie mnie? By� to pan Jeeters, kt�rego widzieli niedawno w domu Harry'ego Smitha. � W tej torbie macie zegar. Oddajcie mi go. Nale�y do mnie. Niespodziewanie przyskoczy� do nich i wyrwa� Jupiterowi torb� z r�ki. � Teraz to m�j zegar! Mam go, a posiadanie to dziewi�� dziesi�tych prawa. � Nie zrobi pan tego! � krzykn�� Pete. Jednym susem rzuci� si� pod nogi Jeetersa. Bob i Jupiter nie pozostawili go bez pomocy. Jupe uchwyci� Jeetersa za r�k�, a Bob usi�owa� wyrwa� z niej torb�. Pan Jeeters by� jednak zaskakuj�co silny. Strz�sn�� ch�opc�w z siebie jak wr�ble, po czym silnie z�apa� Pete'a za koszul� i cisn�� nim w odleg�� o kilka krok�w ka�u��. � Spr�bujcie jeszcze raz, a naprawd� oberwiecie! � warkn��. W tym momencie Hans, jeden z wysokich bawarskich pracownik�w, po�o�y� mu na ramieniu swoj� wielk� r�k�. � My�l�, �e lepiej b�dzie, jak odda pan t� torb� Jupiterowi � powiedzia�. � Zostaw mnie � burkn�� Jeeters � ty wielka glisto! Wycelowa� pi�� w szcz�k� Hansa. Ten pochyli� si� i zaatakowa� go g�ow�. Kiedy tak walczyli dziko, Jeeters upu�ci� torb�. Pete bez namys�u doskoczy�, przechwyci� j� i wycofa� si� na bezpieczn� odleg�o��, podczas gdy walcz�cy, sapi�c i st�kaj�c, usi�owali rzuci� jeden drugiego na ziemi�. W ko�cu Hans zdoby� przewag�. Jednym mocnym uchwytem podni�s� przeciwnika do g�ry i trzyma� go tak, jak rozz�oszczone dziecko. � Co mam z nim zrobi�, Jupe? � spyta� spokojnie. � Trzyma� go, a� zawo�asz policj�? � Nie, nie s�dz�, aby to by�o potrzebne � odpar� szybko ch�opiec. � Policja mog�aby nie potraktowa� powa�nie pr�by kradzie�y niemal bezwarto�ciowego zegara. A co by by�o, gdyby chcieli zatrzyma� budzik jako dow�d rzeczowy? � Jupiter czu�, �e odt�d bardziej ni� kiedykolwiek pragnie dociec tajemnicy. � Postaw go i pozw�l mu odej�� � zdecydowa�. � Odzyskali�my zegar. � Jak chcesz � powiedzia� Hans niech�tnie. Pu�ci� m�czyzn�, kt�ry osun�� si� ci�ko na ziemi�. Pan Jeeters pozbiera� si�, otrzepuj�c ubranie. � W porz�dku, smarkacze � wyszepta� ochryple. � Jeszcze tego po�a�ujecie. B�dziecie przeklina� moment, w kt�rym zobaczyli�cie ten diabelny zegar. Po tych s�owach wycofa� si� majestatycznie. ROZDZIA� 8 Kto to jest Rex? � Przywo�uj� zebranych do porz�dku! � krzykn�� Jupiter Jones, stukaj�c w st�. Pozostali trzej ch�opcy, ledwie mieszcz�cy si� w male�kim biurze Kwatery G��wnej, uciszyli si�. Dzia�o si� to nast�pnego popo�udnia. Dot�d byli zaj�ci, ale wreszcie mogli spokojnie przedyskutowa� wydarzenia i zastanowi� si�, czy zrobili jakie� post�py w dochodzeniu. Tego ranka Jupiter zatelefonowa� do Harre�go Smitha. Harry zrobi� niedawno prawo jazdy i prowadzi� zdezelowany samoch�d ojca. Przyjecha� nim do sk�adu w Rocky Beach. � Bob, z�� nam sprawozdanie � powiedzia� Jupiter. Bob nie traci� czasu. Rano by� w Los Angeles, z ojcem dziennikarzem, pisuj�cym artyku�y dla miejscowej gazety. Ojciec przedstawi� go panu opiekuj�cemu si� archiwum dziennika, zwanym w �argonie dziennikarskim kostnic�. Pomieszczenie to wype�nia�y setki szafek zawieraj�cych wycinki wszystkich artyku��w, jakie do tej pory ukaza�y si� w dzienniku, posegregowane wed�ug temat�w lub nazwisk ludzi, kt�rych dotyczy�y. Zadaniem Boba by�o przejrze� wszystko, co pisano o ojcu Harry'ego i jego procesie, a nast�pnie o A. Zegarze lub panu Hadleyu. I wszystko, co zwi�zane by�o z kradzie�� warto�ciowych obraz�w w og�le. Bob wr�ci� uzbrojony w plik notatek. Posiada� wiele interesuj�cych informacji do przekazania, stara� si� je teraz maksymalnie stre�ci�. O procesie Ralpha Smitha znalaz� niewiele wi�cej ponad to, co ju� wiedzieli. Dowody by�y po�rednie, ale dostatecznie mocne, by przekona� policj�, i� uj�a w�a�ciwego cz�owieka. Usi�owano sk�oni� Smitha do przyznania si�, �e by� cz�onkiem szajki z�odziejskiej, dzia�aj�cej w rejonie Hollywoodu i Los Angeles od dziesi�ciu lat. Ale ojciec Harry'ego uporczywie twierdzi�, �e jest niewinny. � Jakie� kradzie�e zdarzy�y si�, kiedy jeszcze mieszkali�cie w San Francisco, prawda? � powiedzia� Bob. � Tak. To prawda. Przeprowadzili�my si� dopiero oko�o sze�ciu lat temu � przyzna� Harry. � Jak widzicie, m�j tato jest niewinny. Nie m�g� bra� udzia�u w �adnej z poprzednich kradzie�y. � Je�li to by�a przez ca�y czas ta sama szajka, to rzeczywi�cie nie m�g� � stwierdzi� Jupiter. � Opowiedz nam, Bob, o tych kradzie�ach. � Zanotowano przynajmniej dwana�cie kradzie�y warto�ciowych obraz�w � zacz�� Bob. � Na przestrzeni dziesi�ciu lat stanowi�o to mniej wi�cej jeden rabunek rocznie. Jak powiedzia� nam ju� pan Hitchcock, wielu aktor�w i re�yser�w kolekcjonuje dzie�a sztuki i ma w swoich domach cenne p��tna. Oczywi�cie nie s� one strze�one tak, jak w muzeach. W ka�dym przypadku z�odzieje dostawali si� do �rodka przez okno, b�d� wy�amuj�c zamki w drzwiach. P�niej wycinali obrazy z ram i znikali bez �ladu. Wed�ug teorii policji sprzedawano je nast�pnie bogatym kolekcjonerom z Ameryki Po�udniowej, kt�rzy odt�d trzymali je w ukryciu, w prywatnych kolekcjach. Jak si� domy�lacie, nie mog�y by� sprzedawane legalnie, gdy� by�y znane historykom sztuki. Trafia�y wi�c do ludzi, kt�rzy nie mieli zamiaru nigdy wi�cej pokazywa� ich publiczno�ci � zako�czy� sw�j wyw�d Bob. � Czy �aden z nich nie zosta� odnaleziony? � spyta� Jupiter. � �aden, poza tymi, kt�re znaleziono w domu Harry'ego � odrzek� Bob. Po czym opowiedzia� im o intryguj�cej kradzie�y, jaka mia�a miejsce nieca�e dwa lata temu. Wiele cennych obraz�w wypo�yczono galerii na wystaw�. Nim zd��ono j� otworzy�, z�odzieje sprytnie pokonali zabezpieczenia, w�amali si� i skradli pi�� p��cien na ��czn� warto�� p� miliona dolar�w. � Nie by� to jednak rekord � zaznaczy� Bob. � Nie tak dawno temu, kto� w�ama� si� do angie