4069

Szczegóły
Tytuł 4069
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby pdf był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

 

4069 PDF Ebook podgląd online:

Pobierz PDF

 

 

 


 

Zobacz podgląd 4069 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 4069 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.

4069 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:

 

JULIUSZ S�OWACKI LILLA WENEDA TRAGEDIA W PI�CIU AKTACH Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000 DO AUTORA �IRYDIONA� LIST II Kochany Endymionie poezji, drzemi�cy w cieniu gaj�w laurowych, z lekko�ci� i cisz� letniej b�yskawicy przedzieram si� przez czarne li�cie drzew nie�miertelnych i trzema b�yskami budz� ciebie ze sn�w niespokojnych... Wsta�! wsta�, m�j Endymionie, tajemniczej Muzy kochanku, i post�p krokiem ku mnie, a napotkasz nowy gaj fantazji, zielony sosnami teatr, bo oto dla ciebie jedynie, m�j drogi, wybudowa�em now� scen�, sprowadzi�em duch�w aktor�w i roz�o�y�em na le�nej murawie biegaj�cego po �wiecie kolportera ma�e bogactwo. � Odeszlij mnie z nowym zarobkiem przyja�ni, ze �z�, je�eli mo�na: z pochwa��, je�eli mo�na: a b�d� spokojny na wieczno��. Obud� si�! obud�, rzymski w z�otej zbroi, z ognistym pancerzem rycerzu! Nowe mary stoj� przed tob�: oto jest wzg�rze okryte zielon� muraw�, na wzg�rzu stoi dwana�cie druidycznych kamieni i trzynasty tron z omszonego granitu; oto wzg�rze, ukoronowane wie�cem dwunastu bia�ow�osych harfiarzy, zewsz�d jakby morzem czerwonego po�ysku oblane... te straszne wzg�rza zwierciad�o � to krew narodu... �piew dwunastu harf rozlega si� nad ludem umar�ych i wbiega w puste, szumi�ce lasy sosnowe, wo�a� nowych na zemst� rycerzy. � Czy ci nie smutno? Oto jest rycerz, z dwojgiem serc, z mieczem jedynym, z Tella, z Kastora i z Poluksa z�o�ony; rycerz, kt�rego jedna po�owa jest tarcz�, a druga �mierci �elazem � w�dz maj�cy dwie dusze i dwa cia�a: nieszcz�cie narodu, przeznaczenie dowodz�ce pot�pionemu przez Boga ludowi... W�dz z dwojakim i nie �miesznym ju� wi�cej nazwiskiem: oto stoi na stosie ostatecznym jako pos�g przysz�o�ci. � Czy go widzisz? Oto wr�ka, kt�ra zabrania harfiarzom rozpaczy, a jednym strasznym i m�ciwym czynem zaj�ta, st�pa po sercach ludzkich, kruszy je pod swymi nogami... Eumenida Eschylowska krzycz�ca: �Zwyci�stwo! sto serc ludzkich za zwyci�stwo!� � Czy si� nie wzdrygasz? Oto jest stary i �wi�ty cz�owiek, kt�ry przyszed� �zawe Chrystusa oliwy zaszczepia� na p�onkach sosnowych i zami�szka� w czaszce olbrzyma, a przyjazne jemu �limaki przylaz�y i �lin� kryszta�ow� zalepi�y czaszki ju� pustej zrennice, powoje owin�y j� doko�a. � Oto we wn�trzu groty ko�cianej i ludzkiej krzy� stoi, lampa si� pali i b�yszczy obraz Rafaelowski Boga Rodzicy. � Widzisz, jak dno z�ote obrazu pi�knie ja�nieje w ciemno�ciach pustego czerepu? s�yszysz, jak szemrze modlitwa? Lecz � o, biada! � o, losy!... s�owo �wi�tego starca miecz Rolandowy wyprzedzi� i jeszcze lud jeden kona z wiar� okropn� rozpaczy w przysz�o�� i zemst�. � C�, m�j Galilejczyku? Oto jest brat Rolanda a praszczur Sobieskiego, cz�owiek silnej r�ki i Molierowskiej w domostwie s�abo�ci; kontusz mu w�o�y� i buty czerwone, gdy wr�ci z piorunowej walki siark� cuchn�cy i krwi� oblany po szyj�. � Kontusz mu w�o�y� i �upan, niechaj panuje � bez jutra. Oto nareszcie jest twarda dziewka skandynawska; oto mniejsze mr�wki ludzko�ci, pe�ne k�amstwa, wybieg�w, tch�rzostwa w osobie �laza. � Oto jest ca�y sklepik kolportera, wysypuj�cy przed tob� swe fantastyczne figurki, za kt�re autor sam gada, a czasem szczebioce Alfierego j�zykiem. � Na c� to wszystko? � Zaprawd� ci powiadam: jam tych mar nie wo�a� � przysz�y same; przyprowadzi�a je z sob� bia�a Lilla Weneda; a ja, ujrzawszy ten t�um ludzi, harf z�otych, he�m�w, tarcz i miecz�w dobytych, us�yszawszy g�osy zmi�szane dawno ju� wymordowanego ludu, wzi��em jedn� z harf wenedyjskich do r�ki i przyrzek�em duchom powie�� wiern� i nag�, jaka si� pos�gowym nieszcz�ciom nale�y. Ile razy wi�c zwyczajem tera�niejszych poet�w chcia�em zacz�� kwil�c� serca dyssekcj� lub melancholizowaniem sztucznym obraz�w prost� legend� okrasi�, tyle razy mary zjawione krzycza�y z kraj�w przesz�o�ci: �Serca nasze by�y zdrowe i cia�a, w mowie naszej nie by�o niespodziewanych �concetti�, cho� c�rki kr�lewskie, nie wzdycha�y�my do ksi�yca, cho� synowie kr�lewscy, p�dzili�my wo�y na pasz�; Osjan us�ysza� naszego zgonu histori�, lecz nie znalaz� w niej dosy� chmur ksi�ycowych, duch�w, sarn, b�yskawic i wiatru wzdychaj�cego po mogi�ach, ani wi�c ruszy� harfy na omszonym d�bie wisz�cej, ale odp�dzi� nas w mg�� niepami�ci rozpaczne. � Lecz ty, m�wi�y dalej mary, kt�rego�my widzia�y w ciemnym Agamemnona grobowcu, ty, jad�cy niegdy� brzegami laurowego potoku, gdzie Elektra kr�lewna p��tno bieli�a matczyne, m�w o nas prosto i z krzykiem�. Tak nam�wiony, wzi��em p�-pos�gow� form� Eurypidesa tragedii i rzuci�em w ni� wypadki wyrwane z najdawniejszych kra�c�w przesz�o�ci; a je�eli mi B�g pozwoli, to na tej nieco marmurowej podstawie opr� szersze, bardziej t�czowe, lecz mniej fantastyczne ni� �Balladyna� tragedie; tylko ty, Irydionie, nie opuszczaj mnie �r�d zimnego �wiata s�uchaczy, tylko ty mi nie daj uczu� ch�odu, kt�ry mi na czo�o od twarzy ludzkich powiewa; a gdyby� widzia� na mnie id�ce w�e, we� w r�k� harf� Lilli Wenedy i przemie� te gady w s�uchacz�w. � Ile razy z tob� by�em, zdawa�o mi si�, �e wszyscy ludzie maj� oczy Rafaelowskie, �e dosy� jest jednym s�owa zarysem pokaza� im pi�kn� posta� duchow�, �e dba� nie trzeba o niedowidzenie, a chroni� si� tylko przesytu; s�dzi�em, �e wszyscy ludzie obdarzeni s� plato�sk� i attyck� uwag�; �e dodawszy do stworzonego ju� przez poet�w �wiata jedn� tak� posta�, jak nimfa uwie�czona jask�kami, kt�re pier�chaj� z w�os�w dotkni�te s�o�ca promykiem, jedn� tak� posta�, jak nimfa uwi�zana r�czkami za �a�cuch smutno gwarz�cych po niebie �urawi � mo�na te Ate�czyki obr�ci� na niebo oczyma. � Teraz widz�, �e innych widm, innych kolor�w, innych potrzeba obraz�w. Nie schodz� jednak z mojej drogi, a �e jest pust� i szerok�, to przypomina mi z�ote pustynie Suez, na kt�rych tak mi dobrze by�o, gdym si� tylko za s�o�cem i gwiazdami kierowa�. � Jest to wreszcie dla mnie droga konieczna, ile razy bowiem zetkn� si� z rzeczywistymi rzeczami, opadaj� mi skrzyd�a i jestem smutny, jak gdybym mia� umrze�; albo gniewny, jak w owym wierszu o Termopilach, kt�ry na ko�cu ksi�gi umie�ci�em, niby ch�r ostatni, �piewany przez poet�. � Na Odyna! niech wrzeszcz� samochwalce � a ja z drgaj�cymi ustami wracam pod skrzyd�a twoje och�on��. A teraz s�ysz�, �e mnie pytasz, sk�d si� w mojej my�li bia�a posta� Lilli Wenedy zjawi�a � pos�uchaj. Przed pi�ci� laty mieszka�em nad jeziorem Szwajcarii, blisko miasteczka Villeneuve, dawnego Avencium. Miasteczko to, po�o�one na zielonej r�wninie w ko�cu jeziora, niedaleko zamku Chillon i ska� Heloizy, czarowa�o mi� swoj� wiejsk� i spokojn� pi�kno�ci�; na jasnych i wodnistych ��kach zbudowane, u�miecha si� wiosenn� zieleni� spod czarnych g�r, kt�re, podobne rzymskiemu legionowi, stoj� gro�ne, nachylone, gotowe spa�� i rozproszy� � co? � kilka ma�ych domk�w bia�o odbitych w jeziorze, ma�y ko�cio�ek z piramidaln� wie�yczk� i rz�d ciemnych drzew kasztanowych, kt�re jesieni�, owieszone mn�stwem ch�opi�t t�uk�cych z koron owoce, rumieni� si� ho�� czerwono�ci� weso�ych twarzy niby jab�onie sad�w naszych, mn�stwem owoc�w sp�onione. Takim jest dzisiaj to miasteczko � lecz niegdy�, przed wiekami, na tym samym miejscu odbywa�a si� okropna jaka� ofiara; musia�o by� po�wi�cenie si�, rozpacz, szcz�k broni, miecz katowski ucinaj�cy g�ow� starca i s�owo S. P. Q. R. b�yszcz�ce na rzymskich chor�gwiach. � Czas wszystko uciszy�. Z ca�ej owej historii zosta� tylko jeden grobowiec z nast�puj�cym napisem: JULIA ALPINULA TU LE�� NIESZCZʌLIWEGO OJCA NIESZCZʌLIWA C�RKA, BOG�W AWENTY�SKICH KAPLANKA. WYPROSI� OJCA OD �MIERCI NIE MOG�AM. NIESZCZʌLIWIE UMRZE� W LOSACH JEGO BY�O. �Y�AM LAT XXIII. M�j Irydionie, ta m�oda dziewica, ta czysta kap�anka, co �y�a tylko lat 23, skar��ca si� tak cicho � a tak przera�liwie � z przesz�o�ci: ona to zamieni�a si� w Lill� Wened�; chcia�em kwiat ��czny przenie�� do Polski: nios�em go ze �wi�tym uczuciem, aby nie str�ci� ze� rosy, listka nie u�ama�. Ta mara srebrnej bia�o�ci, kt�ra na dziwnej zieleni ��k szwajcarskich, na od�amie ska�y, stawa�a przede mn�: teraz zmartwychwstawszy nad Gop�em opowiedzia�a swego po�wi�cenia si� histori�; cicha, czysta, bia�a i spokojna, ale g��boko w serce, nawet przez ojca w�asnego, raniona. Dawniej jeszcze, jad�c przez pi�skie b�ota, widzia�em mn�stwo lilii wodnych i mn�stwo ch�op�w wychud�ych od g�odu; mi�dzy ch�opami a nenufarem litewskim taki by� zwi�zek, �e ch�opstwo jad�o kwiat�w �odygi, nie maj�c chleba; �odygi te bowiem rdze� maj� s�odk�, g�bczast�, kt�ra za pokarm s�u�y� mo�e. Co z tego pi�skiego wspomnienia do tragedii wnikn�o � zobaczysz. A teraz, kiedym ci si� wyspowiada�, usi�d� na u�amku jakiej dawnej ruiny albo pod cieniem Wirgilowego lauru i niech ci� gwarz�ca moja przesz�o�� otoczy � usi�d� nad kryszta�ow� jak� i sm�tn� wod�, aby� z ksi��k� moj� m�g� to zrobi�, co zamy�lona z bia�� r� w r�ku dziewczyna; to jest, oberwa� j� li�� po li�ciu, rzuci� w wod� p�yn�c� i pyta� si� losu listk�w o los cz�owieka; a zniszczywszy tak cia�o Lilli Wenedy, odtw�rz j� na nowo w my�li swojej wi�kszym blaskiem odzian� i pi�kniejsz� sto razy i niech ta posta� do nas obojgu nale�y, niech b�dzie jako �a�cuch ��cz�cy dw�ch Wened�w r�ce, nawet w �mierci godzinie. � A tych dw�ch wodz�w! czy ty my�lisz, Irydionie, �e tworz�c �w mit jedno�ci i przyja�ni nie �udzi�em si� s�odk� nadziej� � �e kiedy� � i nas tak we wspomnieniach ludzie powi��� i na jednym stosie postawi�... ty mnie wtenczas umar�ego b�dziesz trzyma� na piersiach i m�wi� mi do ucha s�owa nadziei i zmartwychwstania, albowiem za �ycia s�ysza�em je od ciebie jedynie. Pary�, dnia 2 kwietnia 1840 r. O S O B Y : LECH GWINONA, �ona Lecha LECHON � synowie Lecha KRAK ARFON DERWID, kr�l Wened�w LILLA WENEDA � c�rki Derwida ROZA WENEDA POLELUM � synowie Derwida LELUM SYGO� � Lechici GRYF �WI�TY GWALBERT �LAZ, jego s�uga DWUNASTU HARFIARZY � Wenedzi DWUNASTU WODZ�W ORSZAK DZIEWIC GWINONY. RYCERZE LECHICI Z czas�w bajecznych. � Blisko Gop�a. PROLOG Obszerna grota wr�ki wykopana w ziemi; w �cianach okr�g�e dziury, przez kt�re wida� rozleg�e pola i daleki krajobraz � �wiat�o zachodz�cego s�o�ca. ROZA WENEDA � i LILLA WENEDA. LILLA WENEDA O, siostro moja, jak ty zadumana! Id�, sp�jrz na walk�, zaczaruj zwyci�stwo. ROZA WENEDA Na nic nie przyda si� tu czar szatana. Przekle�stwo! przekle�stwo! przekle�stwo! Ojczyzna nasza kona i na wieki, Widz� umar��... I ty umar�a... ja ci zamkn� powieki, Zimnego piasku w usta nasypi�, a w gard�o Przekle�stw, kt�re ty z sob� poniesiesz w daleki Kraj � na tamten �wiat � o nieszcz�liwa! LILLA WENEDA M�wisz i wicher si� zrywa, I p�acze nade mn� biedn�. Wi�c ja mam umrze�? � o, Bo�e! ROZA WENEDA Cicho! czy B�g ciebie jedn� Stworzy�? Czemu trudzisz Boga? Tam krew nasza i krew wroga Zrobi�a strumie� i �o�e, I Gop�o zaczerwieni�a: B�dziesz ty jak p�aczka wy�a Nad sob� � gdy rycerze konaj�? S�ycha� d�wi�k harf. O! cyt � harfy nasze graj�. S�yszysz ich g�osy ponure, P�acz�ce i rozstrojone? Harfiarze wchodz� na g�r�... Wszystko stracone! LILLA WENEDA Za harfiarzami tu wejd� rycerze I nas zabij�, i wytn� harfiarzy. ROZA WENEDA Co? a z chmurami przymierze? A piorun pos�pny, z�oty, Co stoi jakby na stra�y U wej�cia groty? Co? a szata�ski m�j g�os Podobny zimnym sztyletom. A zmartwychwstanie dane przeze mnie szkieletom? A m�j smutek! a m�j los! I ty nie ufasz w t� stra�? I ty si� l�kasz, o, kra�na. LILLA WENEDA Ty m�wisz � lecz twoja twarz Jak ksi�yc smutna, cho� jasna, Jak ksi�yc, umar�ych s�o�ce. Gdzie nasi bracia obro�ce, Czy wiesz, co z nimi si� sta�o? ROZA WENEDA Wn�trze groty zaj�cza�o, S�ysza�a� odpowied� ska�. � Wyjd� i wprowad� harfiarzy, ja ogie� rozpal�. Wchodzi DWUNASTU STARC�W ze z�otymi harfami. Prosz� was, przy ciemnej skale Postawcie te harfy rz�dem I powied�cie, co sta�o si� z Wened�w ludem. LILLA WENEDA Czy m�j ojciec i bracia moi jakim cudem Wyrwali si� od �mierci? HARFIARZ Starce, z takim p�dem Szli�my na g�r�, �e nam w piersiach g�os zamiera. LILLA WENEDA O! wy nie chcecie m�wi�. HARFIARZ Niestety! Niestety! LILLA WENEDA O! bracia moi � o! m�j drogi ojcze, gdzie ty? Ci ludzie milcz� � m�j ojciec umiera! O! wy nie macie lito�ci. HARFIARZ Jak ��dasz, Aby�my z trwogi ju� przyszli do siebie? LILLA WENEDA Starcze! Ty na mnie, starcze, tak spogl�dasz Jak na sierot�. HARFIARZ Na ziemi i w niebie Lud nasz przekl�ty! � o! biada nam! biada! Tw�j ojciec wzi�ty � rycerzy gromada Otoczy�a go, z harf� jego z�ot�. Widzieli�my to i bladzi zgryzot� Rwali�my w�osy. � Bracia twoi wzi�ci. LILLA WENEDA Wi�c nie umarli? � o! m�wcie mi jeszcze! Wi�c nie umarli?... ROZA WENEDA Nie � ale przekl�ci! LILLA WENEDA O! nie m�w tego! o! nie m�w przez lito��! Ja braci moich, ojca mego zbawi�. O! pob�ogos�aw ty mi, siostro moja, Ty smutna by�a� mi weso�ej matk�. I wy mi, starzy ludzie, b�ogos�awcie, Ale nie pro�cie Boga o nic dla mnie, Tylko o rozum i przebieg�e serce, Abym zbawi�a tych, co s� w kajdanach. O! b�d�cie zdrowi! nie troszczcie si� o mnie; Za mn� jest ka�dy kwiat i ka�dy go��b, Co bia�y jak ja sw� mnie siostr� mniema, I ten jest za mn�, co nad go��biami W nieba b��kicie jeszcze wy�ej lata: A gdy mi� nazbyt przyci�nie nieszcz�cie, Got�w odebra� go��biowi skrzyd�a I mnie da� skrzyd�a, bym od ludzi posz�a. Je�li nie zbawi� ojca, umr� m�od� � A wtenczas p�aczcie wy biednej dziewczyny. Wychodzi. ROZA WENEDA Nie czas �a�owa� r�, gdy p�on� lasy. � C� wy my�licie, harfiarze? HARFIARZE Wszystko stracone! ROZA WENEDA Na jad w�a, co w tej czarze Karmi p�omienie czerwone: Zaklinam si� wam, o starzy, �e ko�ci z pobojowiska Wstan� i b�d� walczy� w takt pie�niom Harfiarzy! HARFIARZE Wstan� i zgin� raz drugi... ROZA WENEDA I trzeci raz jeszcze zgin�, I przejd� po nich zapomnienia p�ugi, I stokrocie si� rozwin� Na krwawym umar�ych stepie; I c�! � Czy p�aka�?! HARFIARZ S�uchaj, tam wrony zaczynaj� kraka� I wilcy gryz� �pi�ce na oszczepie Cia�a rycerzy. ROZA WENEDA Za trzy dni sto piorun�w uderzy, Tysi�ce si� podniesie prawic; B�dzie okropna walka przy �wietle b�yskawic. �ywi si� pomieszaj� z umar�emi I nikt ich nie rozbroni. Wy umar�ych poznacie po zapachu ziemi, Po ognistym �ladzie koni; Lecz ci, co oko w oko sp�jrz�, nie poznaj�. HARFIARZ O! cud! � Harfy nasze graj� Rycerski �piew. ROZA WENEDA Te harfy uczu�y krew I dr��... HARFIARZ O! chod�my t� pie�ni� jak skr� O�ywi� ludy po sio�ach. ROZA WENEDA D�bowe wie�ce na czo�ach, A w r�ku harfy z�ociste; W piersiach serca bursztynowe, Jak s�o�ca z�ote i czyste; A w ustach pie�ni grobowe, Co budz� narod�w lwy: To s� harfiarze! to wy! HARFIARZ Wla�a� nam ogie� do �ez... ROZA WENEDA Ogie�, nim we �zach ostygnie, Dwana�cie lud�w pod�wignie; Za trzy dni wszystkiemu kres, Walka i zgon! HARFIARZ Nasze harfy tobie w ton Odgra�y smutnie. ROZA WENEDA Uciszcie wy r�kami rozp�akane lutnie, Bro�cie, by mi�dzy ludzi ta pie�� nie wybieg�a, Bro�cie, by grobu dusza ludu nie spostrzeg�a, Bro�cie, by lud nad sob� nie us�ysza� p�aczu; Je�li nie obronicie tego � pot�pieni! HARFIARZ Wi�c za trzy dni noc p�omieni?... ROZA WENEDA I noc okropno�ci m�ciwa, I wiek haraczu... P� rycerzy od piorun�w zginie, p� od miecza. W�dz dwie g�owy mie� b�dzie, jedna cz�owiecza, Drug� g�ow� trupi� w�dz mie� b�dzie. Ja ostatnia zostan� �ywa; Ostatnia z czerwon� pochodni�: I zakocham si� w rycerzy popio�ach, I popio�y mnie zap�odni�, A swatami b�d� d�by z p�omieniem na czo�ach, A �o�em �lubnym b�dzie stos rycerzy. Kto konaj�c we mnie uwierzy. Skona spokojny: Ja go zemszcz� lepiej od ognia i wojny, Lepiej ni� sto tysi�cy wroga, Lepiej od Boga... HARFIARZ Id�my: wr�k� sza� porywa. Wychodz�. ROZA WENEDA O! wr�ka! wr�ka ludu nieszcz�liwa! Ona ma serce. � Lecz noc ju� � ju� ciemno! Chod�my umar�ych pali�... Duchy! ze mn�. � Wychodzi. AKT PIERWSZY SCENA I Pole nad Gop�em. LECH, GWINONA, SYGO�, GRYF wchodz� zbrojni. LECH Zapali� ognie na pobojowisku I tu mi wzi�te przyprowadzi� je�ce. Wchodz� DERWID z harf� z�ot� w r�ku, LELUM i POLELUM w �a�cuchach. SYGO� Z r�ki mu z�otej harfy nie wydarto. Jest to Wened�w kr�l z dwoma synami. LECH do DERWIDA C� my�lisz, starcze, o ludach zachodnich? Wczora ty by�e� panem tej krainy, Dzisiaj do ciebie nie nale�y g�owa, Kt�ra rz�dzi�a wczoraj tymi ludy. Szaty na sobie teraz porozdzieraj, Okup si�, starcze, �zy brylantowymi, Bo ci czekanem �eb roztrzaskam siwy. � do LELUM i POLELUM C� to szczekacie jak psy �a�cuchami? C� to, nied�wiedzie, uczcie si� pokory! Gdzie m�j kat? � Ten mi cz�owiek plun�� w oczy. �e ja male�ki, to on mn� pogardza, A wiem, �e mego miecza nie ud�wignie. � Gwinono, patrzaj, jaki to lud ros�y. Ja komar i krew z niego wycedzi�em, I wycisn��em w r�ku jak cytryn�. Jak si� Czech dowie, to nie b�dzie wierzy�. Poszl� mu tego starca w podarunku I tych dwu m�odych poszl� kr�lewic�w, Niechaj porobi z nich obudwu psiarzy. GWINONA Ja chc� us�ysze� ich glos. Ka�, niech m�wi�. LECH Psy � �atwiej zmusi� ich, aby j�czeli. GWINONA Ta harfa musi by� zaczarowana. LECH Na Boga! prawd� m�wisz, moja lwico, Ta harfa musi by� zaczarowana � Stary! czy w harfie twojej siedzi diabe�, �e tak o ni� dbasz?... Na Boga! to mruki! My tu przed nimi jak na nitce wr�ble, A oni patrz� z g�ry jak na frygi. Gryfie, odprowad� ich do Rzymskiej wie�y, Jak si� wyg�odz�, to g�os odzyskaj�. DERWID, LELUM, POLELUM wychodz� pod stra��. To g�uchoniemy jaki� lud, Gwinono, I g�uchoniemy kr�l. � Na ko�! hej, na ko�! Ufundujemy na trupach kr�lestwo. Wychodz� wszyscy. SCENA II Cela pustelnika, podobna kszta�tem do wn�trza czaszki olbrzymiej. W g��bi obraz N. Panny na dnie z�otym. �WI�TY GWALBERT i �LAZ. �WI�TY GWALBERT Splami�e� moje oczy, mo�ci �lazie; Wlaz�em za twoj� porad� na sosn� � Splami�e� moje oczy krwi widokiem. To sprawa diabla; przyby�em nawraca�, A jacy� ludzie przybyli wycina�: Wyci�li pr�dzej, ni� ja nawr�ci�em; Za to si� trzeba a� do krwi biczowa� Mnie, jako panu, tobie, jako s�udze, A obu jako s�ugom Pana Boga. �LAZ Et fit voluntas tua. �WI�TY GWALBERT Tak, tak, �lazie, Et fit voluntas Tego, co na niebie. A jednak szkoda, �e ten lud wyci�to, Bo lud by� dobry, cho� niechrze�cija�ski. �LAZ Domine, wszyscy wi�c poszli do piek�a? �WI�TY GWALBERT Ziemia przed krzy�em krwi� czerwon� �ciek�a, Z tej krwi wybuchnie p�omie� w kszta�cie krzy�a. �mier� kruszy cia�a, lecz wieczno�� przybli�a. Narody b�d� wkr�tce okupione; Widzia�e�, �lazie, komety czerwone Z d�ugimi chwosty � co tu wr� zmian�, Komety, co jak wied�my rozczochrane Goni�y za mn� a� do Jeruzalem, Gro��c mi ch�ost�, krzy�em albo palem. C� mi zrobi�y?! � Kiedy b�dzie trzeba, Te straszne gwiazdy palcem zetr� z nieba. B�g swemu s�udze za wiek d�ugi trud�w Przera�aj�cych da godzin� cud�w. C� mi ten mocarz, co tu krwawi lasy? Nowy faraon, wejd� z nim w zapasy, Z�ami� i r�d�k� ognist� otrupi�; A potem jedn� �z� gor�c� kupi� �ywot dla niego wieczny i zbawienie. �LAZ Domine, z czego, prosz�, s� promienie, Kt�re ty nosisz na g�owie? �WI�TY GWALBERT S� ze mnie, Z mojej wewn�trznej wiedzy, i z anio�a, Co w ciele moim pali si� tajemnie. �LAZ My�la�em, �e te p�omieniste ko�a S� z w�os�w? �WI�TY GWALBERT Ergo nie by�yby z duszy? �LAZ Domine, a kot kiedy si� napuszy, To mu tak iskry z w�os�w wylatuj�. �WI�TY GWALBERT S� ludzie g�upi jak ty, co si� truj� Por�wnywaniem dw�ch natur w stworzeniu. �LAZ Domine, wiara jest w moim w�tpieniu. �WI�TY GWALBERT W�tpienie z diab�a jest. �LAZ Wi�c mi� on szuka. �WI�TY GWALBERT Obacz no, �lazie, kto� do chaty stuka. �LAZ otwiera. Wchodzi LILLA WENEDA. LILLA WENEDA W imi� Maryi. �WI�TY GWALBERT Patrzcie, to kr�lewna, To neofitka moja. � C� tak rzewna? C� tak sp�akana? C�rko, czemu� dr��ca? LILLA WENEDA Przysz�am do ciebie, m�j ojcze, p�acz�ca, M�j ojciec, bracia moi s� w niewoli, Chc� ich ratowa�, lecz mi serce boli, A nie podaje �adnej m�drej rady. �wiat ca�y teraz dla mnie smutny, blady, Za �ez strumieniem nie wida� mi s�o�ca. Ty m�j poradnik jedyny, obro�ca. Nieszcz�liwego ojca mam w niewoli, Braci w kajdanach. �WI�TY GWALBERT C� ja ci poradz�? LILLA WENEDA Ju� w ostatecznej si� widz� niedoli. Powiedz, o! powiedz, czy ten Lech ma w�adz� Ojca mojego zabi�? �WI�TY GWALBERT To cz�ek srogi. LILLA WENEDA Powiedz�e, czym s� twoje wielkie bogi, Je�li nie mog� mi dopom�c biednej? �WI�TY GWALBERT Blu�nisz, dzieweczko B�g w osobie jednej. LILLA WENEDA O! ja wiem! ja wiem! ty mnie uczy� d�ugo, Nie zapomnia�am wcale twej nauki; Lecz teraz naucz, jak ocali� ojca. �WI�TY GWALBERT Gotowa� jest �lub czysto�ci uczyni�? LILLA WENEDA M�j ojcze, je�li tym ojca wybawi�, Ja b�d� czyst� jak marcowe �niegi, Jak po moczarach bia�e konwalije Albo te kwiatki, co ze �niegu wstaj� I brudnej ziemi nie widz�, i gin�. Dosy� mi b�dzie, �e mi starzec siwy Pob�ogos�awi i obleje �zami. �WI�TY GWALBERT Zr�b wi�c intencj� przed obrazem Matki Boga, na krzy�u � ukrzy�owanego. Zr�b jej ofiar� z dziewiczego serca. LILLA WENEDA Jak�e mam m�wi�? � O! niebios Kr�lowo! Oddaj mi ojca, a ja Ci dam siebie Jako bia�ego go��bia bez plamki, I nic nie b�d� wi�cej po��da�a, I nic mi� nigdy na �wiecie nie splami. �WI�TY GWALBERT Teraz, dzieweczko, ona b�dzie z nami. � �laz, daj mi kostur. � Gdzie� obozem le�y Ten Lech? LILLA WENEDA On, ojcze, mieszka w Rzymskiej wie�y, �WI�TY GWALBERT Na stare nogi droga niedaleka. �WI�TY GWALBERT i LILLA WENEDA wychodz�. �LAZ sam Diabe� mi ka�e s�u�y� u cz�owieka, Co mnie suchymi korzonkami g�odzi. Wychud�em jak szczep... Cz�owiek si� raz rodzi � Pami�taj o tym dobrze, mo�ci �lazie, �e� si� urodzi� � i raz wi�c umiera � Pami�taj dobrze na to, mo�ci �lazie, �e raz umiera i �e si� raz rodzi. Ergo � poniewa� si� ju� urodzi�e�, Wi�c�e korzystaj z tego, mo�ci �lazie. Ergo wi�c, nogi za pas i w �wiat jasny! � A zr�b intencj� z czysto�ci. � A na co? � Czy masz w niewoli ojca, panie �lazie? A jak si� w tobie zakocha kr�lewna, A ty w czysto�ci jak w b�ocie po uszy! � Chcia�bym co� znale�� niepotrzebniejszego I z tego zrobi� votum Panu Bogu, Aby mi troch� sprzyja� na pocz�tek. � Na przyk�ad � zr�bmy votum z przywi�zania Do mego pana � ot i l�ej na sercu... A teraz niech t� cel� bior� diabli, Ju� niepotrzebna mi � niechaj si� pali! Podk�ada ogie� pod �ciany... i z zapalaj�cej si� celi wychodzi. SCENA III Sala w Rzymskiej wie�y. LECH i GWINONA wchodz�. LECH C� robi� z tymi lud�mi �elaznymi? Ulec mi nie chc�. � C� robi�, Gwinono? GWINONA Rada jest moja, zby� si� ich na zawsze. LECH Co? � pozabija�? GWINONA Zn�w si� wzdrygasz, m�u, I w czynach boisz si� ostateczno�ci. Dwa razy przez t� natur� kobiec� Straci�e� kraje ju� podbite prawie; Rycerzy ledwo ci zostaje garstka: Ty zawsze ufasz w szcz�cie i fortun�, I w t� gor�co�� krwi, co ciebie rzuca W niebezpiecze�stwa; a nie my�lisz o tym, �e mamy dzieci, kt�re p�jd� z torb� I miecz ojcowski przedadz� za szel�g, Je�li ich w �yciu nie postanowiemy Na dobrze, stale zbudowanym tronie. LECH To wszystko prawda. GWINONA Patrz na brata Czecha; Jemu si� tak�e ty oszuka� da�e�; Tote� post�pi� z tob� jak z dziecin�, Sam zabra� kraje we dw�ch pokonane, A ciebie wys�a� a� w p�nocne lody. C�, moja frygo z rozpalonej stali, Kto ci� pokr�ci, cho� d�o� sobie sparzy, Kontent, bo ty si� kr�cisz za to d�ugo. LECH Widz� to czasem, �e mnie oszukuj�. GWINONA Kto z boku patrzy, ten to widzi zawsze. LECH C� ty ze starym zamy�lasz Derwidem? GWINONA Co? � Zdaj to na mnie, sam id� do soko��w; Ty dobry w boju i na polowaniu: Ale gdy trzeba robi� to, co nudzi, To si� ty wzdrygasz. � Ty masz lwi� natur�. Albo spa�... albo krew pi� lubisz ciep��. LECH Ja to do siebie znam. GWINONA C�, m�j tygrysie! Daj�e na moj� ju� odpowiedzialno�� Tych je�c�w � je�li zrobi� �le, wy�ajesz. LECH daje znak, �e zezwala, i wychodzi. Gryf... przyprowadzi� mi tutaj Derwida. DERWID wchodzi jako wi�zie� z harf� w r�ku. � GRYF. Jeszcze mu z r�ki harfy nie wydarto! Wy si� boicie wszyscy tego starca. Przyst�puje do DERWIDA i chce mu harf� wyrwa�. � DERWID podnosi harf�, jakby j� chcia� uderzy�. DERWID Precz! GWINONA O! widzicie! on mi� chcia� uderzy�. Nie zabijajcie go � ja z nim pom�wi�. Cz�owieku! chcesz ty mnie nauczy� czar�w? S�ysza�am, �e ty masz w tej harfie ducha, Kt�ry zgaduje przysz�o��; czy to prawda? DERWID Mam w harfie ducha, co zgaduje przysz�o��. GWINONA Ka� mu wyst�pi�, niechaj go zobacz�. DERWID P�ki ja �yj�, ten duch w harfie b�dzie. GWINONA A jak ty umrzesz? DERWID Do nieba uleci. GWINONA Ja mog� ciebie dzi� pozbawi� �ycia. Ja tego ducha widzie� chc�. Rycerze, Przynie�cie jemu pi�, niech si� o�ywi. do DERWIDA Ty mi wywo�asz z harfy tego ducha, Inaczej � kln� si� na Hekate i trzy Starki, co w piekle krwawymi no�ami Ni� przecinaj� ludzkiego �ywota, �e zginiesz. DERWID Nigdy! o! nigdy, piekielna! Ty nie us�yszysz pie�ni niewolnika, Nigdy ta r�ka od �a�cuch�w sina Strun si� nie dotknie! Nigdy moje oczy �ez nie wylej�, p�ki te �zy moje Mog� pos�u�y� wam na wywo�anie Z ust okrwawionych serdecznego �miechu. O! nie � nigdy wy z kr�la niewolnika Nie uczynicie s�u�alca harfiarza. Ta pie��, co do krwi p�dzi�a rycerze, I w miecze k�ad�a dusze nie�miertelne, I w�cieklizn� sw� ducha ojczystego Dawa�a mieczom z�b, co gryz� wam ko�ci I tru� wam rany: nie zabrzmi w niewoli. Mo�ecie wy t� harf� wzi�� i rzuci� W ogie� i ogrza� przy niej r�ce wasze, I wasze trupie twarze rozczerwieni�, Mo�ecie spali� j�, ale nie zgwa�ci�. O! sprobuj � po�� twe palce na strunach, Czy wywo�aj� z nich co wi�cej ni� d�wi�k �miesz�cy ludzi? � I ty my�lisz, �e ja, Gdy na mym sercu po�o�ysz twe szpony, Poddam si� palcom targaj�cym �y�y I z mego j�ku zrobi� pie��? � O! j�dzo! Ty my�lisz, �e ja, gdy dzi� jeszcze z g�ry Widzia�em lud m�j � co jak jeden cz�owiek � O, nie! jak jeden trup le�a� na polu, My�lisz � �e takim okropnym widokiem Rozhartowany b�d� i pokorny? Sprobuj, czy ze mnie co wi�cej wyci�niesz Nad krew � co b�dzie przeciw tobie �wiadczy� Przed mymi ludy. � Nie, ja nie mam ludu! � Lecz po narodach ju� wymordowanych Jeszcze zostaje jaka� moc, przed kt�r� Ty musisz bladn�� i ci�gle twe lica Strupia�e now� krwi� farbowa� musisz: We��e krew moj� do twej gotowalni, Czarna kobieto, i co dnia jagody Czerwie� krwi� moj�, aby ci� m�� kocha� I nie zobaczy�, �e masz krew zielon�. GWINONA Sko�czy�e�, starcze? DERWID Nie jeszcze! nie jeszcze! Ja czuj� w sercu jak�� moc zab�jcz�, Kt�ra mym s�owom da moc zabijania I ciebie mi tu da za niewolnic�, I z twego trupa mnie pokonanemu Tron nowy zrobi. St�j tu! ja ci �ono Osusz�, piersi nape�ni� popio�em, W �ywot nasypi� gadzin. � O! gdyby� ty By�a kobiet� � gorzej ni� to wszystko, Bobym ci oczy twe nape�ni� �zami, Opowiadaj�c ci moje nieszcz�cie � Ale ty jeste� nie z tych, kt�re p�acz�. Ciebie zabija� trzeba przekle�stwami; I piek�o ca�e zakl�� przeciw tobie, A�eby piek�o ca�e by�o w tobie. GWINONA Ten starzec �mierci chce. Wydrze� mu oczy! DERWID Czekaj, niech jeszcze raz sp�jrz� na ciebie Tymi oczyma, co b�d� wydarte. GWINONA Precz z nim! DERWID Przez oczy moje wy�upione Niechaj na ciebie patrzy B�g! �o�nierze wyprowadzaj� DERWIDA. GWINONA To dziwne, Te oczy siwe ze srebrnymi rz�sy Serce mi do krwi ugryz�y. � M�j Gryfie, Zawo�aj mi tu Kraka i Arfona, Niech si� z t� z�ot� harf� przyjd� bawi�. A najm�odszemu Gwinonkowi zanie�� Oczy wydarte, niech z nimi poigra. Wchodzi �WI�TY GWALBERT � LILLA WENEDA �WI�TY GWALBERT Czy tu znajome jest Chrystusa imi�? GWINONA C� to za cz�owiek? czemu tu wpuszczony? �WI�TY GWALBERT Stra� twoja, cudem pokonana, drzymie. GWINONA Ty jak Hekate masz ksi�yc czerwony Na siwych w�osach. � Co to jest za cz�owiek? �WI�TY GWALBERT Ja ciemne chmury zdzieram z ludzkich powiek I �wiat�o nios� dla duszy s�oneczne, Ja ludziom biednym daj� �ycie wieczne. Ktokolwiek jeste�, schyl przede mn� g�ow�. GWINONA Jaki� czarownik. LILLA WENEDA do �W. GWALBERTA O! panie, m�w za mn�. �WI�TY GWALBERT Przyszed�em tutaj w imi� Boga mego O pogn�bionych ludzi si� upomnie�. Oto jest c�rka kr�la tej krainy, Kt�ra ma braci i ojca w niewoli I przysz�a prosi� za nimi. LILLA WENEDA O, pani! Ja przysz�am prosi� za ojcem i bra�mi. Nie patrz ty na mnie srogo � ja pokorna. Ja przysz�am twoje nogi rosi� �zami, Ja b�d� za to twoj� s�ug�; b�d� P��tno twe bieli�, twoje krowy doi�, Twe szpaki takich naucz� wyraz�w, �e w dzie� i w nocy b�d� dzi�kowa�y Za moich braci, za mojego ojca. Ja z moich oczu ci zrobi� �wierciad�a, W kt�rych si� b�dziesz ty widzia�a pi�kn�, Weso��, dobr� i pe�n� lito�ci; I sama siebie widz�c, b�dziesz kocha�; A ja ci� wi�cej jeszcze b�d� kocha�, Ni� si� ty mo�esz kocha� sama siebie. GWINONA Za p�no przysz�a�. LILLA WENEDA O! nie m�w! o! nie m�w! Ja tu lecia�am jak go��b do dzieci. I gdyby nie ten stary cz�owiek, pani, Ju� bym tu by�a dawno zawieszona na szyi mego ojca. � Gdzie m�j ojciec? DERWID wchodzi z wy�upionymi oczyma i podnosi r�ce nad LILI� WENED�. DERWID Pu��cie mnie! krwi� chc� j� widzie� i m�zgiem. Ona tu musi by�. Tu, tu j� widz� � O! b�d� przekl�ta! LILLA WENEDA Ojcze! to ja, ojcze. DERWID Co? � To g�os mojej c�rki, o! niebiosa! Ja c�rki mojej nie widz�! LILLA WENEDA M�j ojcze, Tobie wydarto oczy! � Czy zupe�nie? Czy ty zupe�nie mnie nie widzisz, ojcze? Poczekaj, krew ci obetr� w�osami I nigdy moich w�os�w nie obmyj�; Lecz je rozpuszcz� do ziemi czerwone I w tej koszuli okropnej ukl�kn� Skar�y� si� Bogu. Ojcze nieszcz�liwy! O! srodzy ludzie! o! ludzie okrutni! Pani! ty jeste� niewinna? co � prawda? Tego nie mog�a uczyni� kobieta? Ty sama teraz cierpisz! � o! na Boga! Daj�e mi teraz, pani, tego starca! Wszak�e ty widzisz, �e on nie ma oczu, Tylko te biedne moje dwie �renice, Kt�re �ez pe�ne. O, daj�e mi teraz Mego �lepego ojca! DERWID M�j s�owiku! Cicho b�d�! j�dzy tej nie ruszaj. do GWINONY A ty, W�ciek�a kobieto! je�li ci� ten widok �lepego starca i c�rki, co widzi Czerwone ojca swego o�lepienie, Dr�czy? je�li ci� dr�czy ta m�czarnia? � A musi dr�czy� � bo c� ty zdoby�a� Tym okrucie�stwem pr�cz kilku pere�ek, Co z oczu mojej c�rki upadaj�, I kilku tych �ez okropnych, co ciekn� Z mej pr�nej czaszki? � Wi�c je�li ci� dr�czy Ta niemoc twoja, ta bezsilno�� twoja � Sprobuj, czy moja ci� �mier� nie uleczy I tygrysiego serca nie nakarmi. GWINONA Pami�taj, �e ja mam ci� zabi� w�adz�. LILLA WENEDA Okrutna pani! nie, ty nie masz w�adzy! O, nie! ty nie masz w sobie takiej w�adzy; Ja ci powiadam z g��bi rozdartego Serca, �e nie masz nad nim w�adzy �adnej. Wymy�l trzy razy �mier� najokropniejsz� � I trzy razy wszystko wymy�lisz na pr�no. do �W. GWALBERTA Nieprawda�, starcze, �e matka Chrystusa B�dzie mnie broni� razem z anio�ami I da zwyci�stwo nad t� dumn�, krwaw�? Trzy razy b�d� ojca zbawicielk�, A ty si� sp�onisz, �e� taka bezsilna Przeciw rozpaczy mojej ostatecznej. GWINONA Dziwne wyzwanie! s�yszeli�cie wszyscy: Ta mnie dziewczyna wyzywa. � Ju� mia�am Odda� ci ojca, bo ten �achman stary Sta� mi si� wcale niepotrzebny: teraz O niego b�d� toczy� si� turnieje. Gryfie, we� starca, za w�os jego siwy Uwie� na drzewie, niech s�o�ce go pali I dziobi� kruki; dla wi�kszej m�czarni Niech ko�cem stopy ziemi si� dotyka. LILLA WENEDA Gdzie kr�l? ja p�jd� do kr�la ze skarg�. GWINONA Id�. �WI�TY GWALBERT Kl�twa Boga na tym krwawym domie. Wychodz�. CH�R DWUNASTU HARFIARZY Oczy wydarto staremu kr�lowi, P�ka si� c�rki bursztynowe serce, A w nasz� star� ko�� strach idzie mrowi, Lecz nie lejemy �ez, bo ci morderce Gotowi ludom rzec: Zwyci�stwo nasze! Zw�tpi� o sobie lud! Harfiarze p�acz�! Niech spojrzy w piersi wr�g, niech patrzy w czasze, Czasze nalane krwi�, serca rozpacz�, Z ust si� wydziera krzyk o zemst� Boga, Czekamy wszyscy drz�c na piorun z chmur � A kiedy milczy niebo � �piewa ch�r. � A kiedy �piewa ch�r � dr�y serce wroga! KONIEC AKTU PIERWSZEGO AKT DRUGI SCENA I Pobojowisko, noc. ROZA WENEDA w g��bi pali ko�cie rycerzy i �piewa. �LAZ wchodzi. �LAZ Dalib�g! trup�w tu jak maku: g�upcy! Gdyby si� spyta� kto tych wszystkich durni�w, Dlaczego teraz si� nie mog� ruszy�? Jeden odpowie: �Brak mi kawa�eczek Serca� � a. drugi: �Mam strza�k� male�k� W mym pacierzowym ogonie�; i ka�dy Mia�by wym�wk� � ze mn� tak nie b�dzie. Nie, ja do �mierci chc� �y�, a po �mierci B�dzie, jak B�g chce i jak chce pan Gwalbert. � C� to za wied�ma przed stosem z p�omieni Trupich piszczeli ogniem o�wiecona? ROZA WENEDA Czar si� nie robi � tu jest cz�owiek �ywy. �LAZ Jezu Maryja! gotowa mnie zabi�. ROZA WENEDA W�u, kto jeste�? �LAZ Umar�y ze strachu. ROZA WENEDA Gdzie idziesz? �LAZ Wsz�dzie, gdzie ka�esz wa�pani. ROZA WENEDA Ja wiem, czym jeste�... ty b�dziesz zab�jc�. Mam tutaj sztylet. �LAZ Jaka� waryjatka! ROZA WENEDA Przed tob� p�ynie krwi bolesnej rzeka, Z tych trup�w cieknie i p�ynie. Za t� wod� dom cz�owieka, Ten cz�owiek zginie; �ycie jest jego dla mnie jak psa �ycie. Ty go zabi� powinien. �LAZ Ja? ROZA WENEDA O �wicie Go zabijesz, idziesz po to. S�uchaj! � jeste� z�odziejem... �LAZ Ja? ROZA WENEDA I z�ot� Harf� ukradniesz mego ojca. �LAZ Pi�knie! ROZA WENEDA I s�uchaj, je�li z bolu harfa j�knie, Je�eli j�knie ojcu mojemu kradziona: Ty j� utulisz w p�aczu jak dziecko � i skona Ojciec m�j � ale harfa zwyci�y narody! Pami�taj! �LAZ Dobrze. ROZA WENEDA Lub z g�azem do wody Rzu� si� i to� � bo serce ci wydr� i oczy. Oddala si� w g��b do p�omieni. �LAZ Rozumiem, ukra�� harf� i zabi� cz�owieka. A to mi wcale pi�kna awantura! Wylaz�a z trup�w i z p�omieni mara I m�wi do mnie: ��lazie, jeste� zb�jc��. � Dzi�kuj� pani, �e tak dobrze trzymasz O mojej cnocie. � A do mnie ta znowu: �M�j mo�ci �lazie, wa�� jeste� z�odziejem� � Chcia�em j� za to w pysk, a ona w ogie� Jak salamandra; szukaj�e z ni� �adu! Gdyby przynajmniej by�a powiedzia�a, Czy mnie powiesz�, jak b�d� z�odziejem? Co teraz robi�?... Widz� tam na g�rze W z�ocistej zbroi nieboszczyka � p�jd�, Obedr� zbroj� i na siebie w�o��, Mo�e cokolwiek znajd� w niej odwagi. Wychodzi. ROZA WENEDA �piewa Trzaska w p�omieniach ko��, W czaszkach si� warzy m�zg, Tu kwiat�w b�dzie do�� I lilijowych r�zg Z kwiatami, o! z bia�ymi kwiatami... O! o! � o! o! � Trupy moje! Trupy moje! B�g z wami! Ja pal� trupy wci��. Tu m�j kochanek by�, Do czaszki przylaz� w�� I krew mu z oczu pi�, I do czaszki wlaz� krwawymi ustami. O! o! � o! o! � Trupy moje! Trupy moje! B�g z wami! Oddala si� � p�omienie gasn�. �LAZ wchodzi w zbroi � sam. Ot� ubrany jestem jak na �wi�to. Ta wied�ma wrzeszczy tu na ca�e gard�o, A tu s� ludzie, co chc� spa�: na przyk�ad Ten obywatel, co mi da� t� zbroj�, Chcia� spa�, musia�em dobi� nieboraka. Ergo ta wied�ma powiedzia�a prawd�; Bo je�li dobi� �y� nie mog�cego Znaczy to samo, co odebra� �ycie: Wi�c ja zabi�em � nie � tylko dobi�em. Gdzie� w przykazaniach boskich: �Nie dobijaj� � A gdyby nawet by�o w przykazaniach, To ja nie wierz� w boskie przykazania... I tak... a jeszcze na moj� obron� M�g�bym przytoczy�, �e mi� ten nieboszczyk Prosi�, abym go zrobi� nieboszczykiem... Tymi wyrazy: �Widzisz tu Salmona Z po�amanymi ko�ciami � wi�c dobij!� Wi�c ja dobi�em go i rzecz sko�czona. � A teraz p�jd� w tej zbroi do Lecha; I b�d�, jakbym przyw�drowa� z Lechem, S�u�y� u Lecha i zwa� si� �lachcicem. Wychodzi. SCENA II Sala w zamku LECHA. LECH i SYGO�. LECH Wi�c ty widzia�e�, jak m�j Salmon zgin��? Opowiedz jego �mier�. SYGO� Kiedy si�, Lechu, Za ostatnimi Wenedy pu�ci�e� Na czarnym koniu, Salmon tw�j kochany, Ujrzawszy wzg�rze, na kt�rym dwunastu Sta�o Derwid�w z harfami z�otymi, Tak, �e z tych starc�w i z harf pag�rkowi By�a korona, rzuci� si� z dobytym Mieczem na owe wzg�rze Salmon m�ody I nie znajduj�c �adnego oporu, Kr�la Derwida wzi�� za siw� brod� I ci�gn�� z tronu kamiennego gwa�tem. Gdy oto nagle � harf z�otych dwana�cie, Jako dwana�cie siekier podniesionych, Na he�m Salmona spad�o... a jam s�ysza� J�k tego he�mu i j�k harf dwunastu... Przybieg�em � wzg�rze ca�e by�o puste, A na nim le�a� cichy trup Salmona. LECH Na Boga! ka�da z tych harf mi odpowie �yciem za �ycie mojego rycerza. SYGO� Ju� si� kr�lowa zem�ci�a na kr�lu. LECH I c�? SYGO� Kaza�a mu wy�upi� oczy. LECH Na Boga! ma�a kara, ma�a kara! Psy! psy! psy! � zabi� harfami rycerza! Chcia�bym ten kielich ca�y krwi� nape�ni�... Rycerz rozbity jak garnek, nie broni�, Ale harfami! � pfu! � zgroza. Sygonie, Gdyby mi kiedy taka �mier� grozi�a, Utnij mi g�ow�, zr�b mi g�ow� z karku. Wchodzi LILLA WENEDA. C� to za bia�a jaka� Wenedzianka? SYGO� C�rka starego kr�la. LECH Tego starca, Kt�ry mi zabi� Salmona? SYGO� Tak, panie. LECH Czego� ode mnie ona chce? LILLA WENEDA Lito�ci. LECH W�a�nie mi teraz z lito�ci wystyg�o Serce; tw�j ojciec jest mi jak w�� spro�ny. M�odocianego mi zabi� rycerza. LILLA WENEDA Wi�c nie lito�ny b�d�, lecz sprawiedliwy. Ty ojcu memu zabi�e� tysi�ce M�odych rycerzy i przyjaci� starych; A �ona twoja mu nie zostawi�a Oczu, by p�aka� nad swoj� niedol�. Wy�cie mu wszystko wydarli! ach, wszystko! Nawet pociech�, kt�r� ma p�acz�cy, Przez o�zawione oczy widzie� niebo Lub twarz cz�owieka, kt�ry nad nim p�acze, Lub lice c�rki, co chce by� weso�� I twarz umila nadziei promieniem. O! panie, wszystko�cie mu ju� wydarli! Wszystko, pr�cz serca c�rki nieszcz�liwej. Id�, Lechu � obacz go � a b�dziesz p�aka�! Id�, Lechu! � on tam na twoim dziedzi�cu, Za siwe, �wi�te w�osy przywi�zany � G�odny m�j ojciec! cierpi�cy m�j ojciec! Id�, Lechu! obacz, co oni zrobili Z moim nieszcz�snym ojcem � ty masz oczy: Wi�c id� i obacz... a je�li ty, Lechu, Na taki widok nie b�dziesz lito�nym, To chyba jeste�, Lechu, nie cz�owiekiem. LECH Sygonie, moja Gwinona si� biesi, Ona tu miar� przebra�a. LILLA WENEDA O! panie, Ona tam teraz przed wisz�cym starcem Do okrucie�stwa zaprawia twe dzieci, Ojca mojego im nazywa kr�lem, A to male�stwo za matk� �wiegoce: �Kr�l, kr�l� i w mego ojca oczy puste Niegodziwymi rzuca kamyczkami. O! id� ty, Lechu, i obacz t� zgroz�! O! id� ty, Lechu, i skarz t� kobiet�! Ona ci psuje, Lechu, twoje dziatki; Z tych dziatek b�d� potem kr�lob�jce, Ty b�dziesz si� ba�, gdy ci� nazw� kr�lem, Tak jak zw� dzisiaj mego ojca kr�lem: �Kr�l, kr�l�, jak kawki �wiegoc�. O, Lechu! Id� sam i obacz... LECH Wszak nie ma w tym grzechu, Sygonie, mojej mi�ej podci�� skrzyde�... Wychodz�. LILLA WENEDA On mi uwolni ojca z r�k straszyde�... Wychodzi. SCENA III Dziedziniec zamkowy. Na jednej z bocznych �cian wida� cie� przywi�zanego DERWIDA do ga��zi d�bu... Na przedzie sceny GWINONA, KRAK i ARFON. KRAK Mamo, ja nie chc� wi�cej tego starca Bi� kamykami. On si� ju� nie rusza. GWINONA Krak, jak wyro�niesz, b�dzie z ciebie baba. KRAK Nie, m�j braciszek Arfon b�dzie bab�, A ja rycerzem s�awnym jak m�j papa. GWINONA Chcesz by� rycerzem? a kiedym kaza�a Wzi��� �uk i trafi� w serce tego starca, To skowyta�e� jak psi�tko: � �Nie, mamo, Nie, ja �a�uj� dobrego staruszka�. � Wstyd� si�, czy�ykiem jeste�, nie ch�opakiem. KRAK C� ten staruszek zrobi� tobie, Gwina? GWINONA Co? nie pami�tasz ju�, Kraku, Salmona? Salmona, co ci� nieraz na rumaku Sadza� i uczy� harcowa�... ten stary Zabi� Salmona, Salmon ju� nie wr�ci. KRAK Ten stary zabi� Salmona? GWINONA A widzisz? Ju� r�czki �ciskasz w ku�ak, ju�e� gniewny. � Arfonie, daj �uk braciszkowi � daj mu. On lepiej strzela ni� ty. ARFON Ja sam trafi�. GWINONA Id�, baw si� z harf�, daj �uk braciszkowi. daj�c KRAKOWI �uk Na, i mierz w serce, w serce � wiesz, gdzie serce? KRAK Wiem, mamo, bo mi teraz g�o�no puka. Mierzy z �uku w stron�, gdzie si� znajduje m�czony Derwid... Wchodzi LECH, SYGO� i LILLA WENEDA. LILLA WENEDA O! widzisz, panie, chc� mi zabi� ojca. LECH Gwinona, ka� mu spu�ci� �uk, na Boga! Bo go tu zetn� szabl� jak mak�wk�. C� to?... czy ojciec jest tu u was niczym? Spu�� �uk! bo �ebek ci ukr�c� � spu�� �uk! GWINONA Spu�� �uk, m�j Kraku, papa tobie ka�e. � C� to tak gniewny, m�j cz�owieku? c� to? LECH Mam si� nie gniewa�? ja mam si� nie gniewa�, Kiedy tu widz� moje w�asne dzieci Ur�gaj�ce z niedoli kr�lewskiej, Jedz�ce mi�so jak orl�tka m�ode. C� to? czy moje dzieci s� chowane Jak psy rze�nika? � precz mi st�d, szczeniaki! Dzieci odchodz�. Gwinona, dosy� ju� tych okropno�ci. Ka� tego starca odwi�za�. GWINONA Ty panem, Ka� go odwi�za�. LECH C� to? ju�e� gniewna? GWINONA O! dzie� przekl�ty, kiedym ja si� da�a Uwie�� przez ciebie z islandzkiego brzegu, Abym tu by�a teraz niewolnic� Twojego gniewu i niesta�ej ��dzy. Lepiej mi by�o morze rozhukane Po�lubi� albo wulkan p�omienisty, Lub zosta� Niks�w albo Farfadet�w Ma��onk�; lepiej, o! lepiej sto razy, Ni� teraz za mym ubogim rycerzem Przez �wiat w�drowa� i znosi� obelgi, I nie by� pewn� dnia, �e m�� mi� kocha. Bo jak�e kocha mnie ten lew rycz�cy? Serce mi ci�gle gryz�c albo g�aszcz�c D�oni� �elazn� � jak�e mi pochlebia? Z rana pochlebia, a wieczorem karci. Jak�e mi wiern� mi�o�� wynagradza? Co mi da z rana, odbierze wieczorem; Tak, �e ja nie wiem, �on� ja czy s�ug� Jestem u niego? mi�� mu czy gor�k�? Szlachetn� w jego my�li? albo pod��? � O! je�li tak ma by� zawsze, o Lechu! To mi� odegnaj i p�jd� ja bosa W te ciemne lasy wilkom i nied�wiedziom Pochlebia�, �asi� si�, prosi� o lito��. � Wstydzisz si�; nic mi ju� nie odpowiadasz? Bo ty szlachetny i wiesz, �e mam s�uszno��. Dzisiaj mi da�e� w moc tego Derwida; Pierwszy raz rzek�am: �On mi przecie ufa�; A teraz musz� zn�w wyj�� z omamienia. Chod�cie tu wszyscy! patrzcie, jak Lech rycerz �onie danego dotrzymuje s�owa. Ja w s�owie jego zaufana �wi�cie Na jego s�owo da�am moje s�owo: Teraz on swoje �wi�te s�owo �amie; A ja si� musz� oszkalowa� sama I zaprzysi�e� moich nie dotrzyma�... Chod� tu, dziewczyno, wyzwa�a� mnie dzisiaj Na zak�ad, �e trzy razy ojca twego Wyrwiesz od �mierci � a ja ci przyrzek�am, �e twego ojca oddam ci, je�eli Trzy razy �mierci go wyrwiesz okropnej. O! �atwo zak�ad ci wygra� z kr�low�, O kt�rej honor nie dba m�� i rycerz. Ciesz si� wi�c. � A ty, Lechu, tej dzieweczki Zdrowie pi� b�dziesz moj� krwi� � ty znasz mnie! Islandzk� jestem kr�lewn�, pami�taj! Do obelg takich nie przyzwyczajona. Chce odchodzi�. LECH St�j. GWINONA Id� z wie�y si� rzuci�. LECH Kobieto! GWINONA Jak mi� nie b�dzie, ka�esz z moich w�os�w Porobi� struny do twej harfy z�otej I starzec ci ten b�dzie o mej �mierci Gra� � albo wicher islandzki przyleci Z ojczystej mojej ziemi i na strunach Po�o�y usta przekle�stwem wyj�ce. LECH Zanadto jeste� teraz roz�alona, M�wi� nie mo�na z tob�. Chce odchodzi�. LILLA WENEDA zatrzymuj�c go O, m�j panie! LECH Czego ode mnie chce ta wied�ma? wszyscy Przeciwko mnie s�. LILLA WENEDA Wi�c m�j ojciec skona? LECH Tw�j ojciec na �mier� zas�u�y� sto razy. Niechaj rycerze go doko�cz� � i niech Wi�cej nie s�ysz� o nim. LILLA WENEDA Ach! okrutny! S�uchaj�e teraz mnie, straszny cz�owieku! S�uchaj�e teraz mnie, ty pani krwawa! Ja tu wynajd�, aby wam nakarmi� Zemsty �akn�ce serca, taki spos�b, Tak� wam straszn� rzecz wynajd� my�l�, Tak� rzecz powiem, �e wy struchlejecie Na sam� pierwsz� my�l tej okropno�ci. S�uchajcie tylko! s�uchajcie! Ten starzec Ma dzieci � dzieci te u was w niewoli, Dw�ch macie syn�w tego starca w r�kach: Ot� wybierzcie z nich kt�rego losem, Dajcie mu w r�ce top�r wyostrzony, Niech o sto krok�w stanie i toporem Rzuci na ojca � co? czy pozwalacie? GWINONA Przywie�� tu je�c�w. LILLA WENEDA Lecz, kr�lu! lecz, kr�lu! Je�eli brat m�j, rzuciwszy toporem, Starcowi tylko w�os ustrzy�e siwy � O! patrzaj � ten w�os, co tak przezroczysty, Jak blady gwiazdy b��kitnej ogonek Pomi�dzy drzewem a starego g�ow�. Je�eli ten w�os tylko mu ustrzy�e, To wi�nie b�d� wolni � czy przyrzekasz? LECH �w, co rzecz tak� zrobi, b�dzie wolnym. LILLA WENEDA Oba? LECH Tak, oba... LILLA WENEDA I m�j ojciec? GWINONA Ojciec Do mnie nale�y � zbaw go tak trzy razy, A b�dzie wolnym. LILLA WENEDA Ach, czyli� nie dosy� Raz tylko ojca tak zbawi�, kr�lowo? Wchodzi LELUM i POLELUM. Oba �a�cuchem z��czeni tak, �e prawa pierwszego r�ka do lewej r�ki POLELUM przykuta. GWINONA Ot� s� wi�nie, m�w, czy si� podejm�? Ty, siostra, srogi targ zrobi�a� za nich. LILLA WENEDA O! m�wcie do nich wy � ja ca�a dr��ca. LECH Jest wie��, �e celnie rzucacie toporem. Je�li z was kt�ry o sto krok�w rzuci Top�r na ojca i tak we� wymierzy, �e wisz�cemu na drzewie za w�osy Starcowi tylko w�os ustrzy�e siwy: To b�dzie wolny razem ze swym bratem. LILLA WENEDA Nie zechc�! oni nie zechc�! � Polelum, Jedyny to jest dla ojca ratunek, Ojciec, na drzewie powieszony, skona, Je�� mu nie dano ani pi� � on skona! On was nie widzi � wydarto mu oczy. Je�eli top�r mu roztrzaska g�ow�, Nie b�dzie widzia�, �e to syn tak rzuci�. On �mierci swojej przed �mierci� nie ujrzy. Je�eli umrze... o �mier� nielito�n� Swego w�asnego syna nie pos�dzi... Polelum... top�r we�. Ojciec nie widzi. We�, tylko �mia�o... POLELUM Daj. LILLA WENEDA Ale go nie ra�. POLELUM I c� mam robi�? LECH Psie! ty godzisz we mnie. POLELUM M�wisz, �e trzeba godzi� w mego ojca? LECH Zgnijesz w kajdanach, je�li nie pos�uchasz. POLELUM rzuca top�r na ziemi�. LELUM Bracie, na pr�no targasz si� w �a�cuchu, Niewolnikami jeste�my, Polelum. Pomy�l � ty dobrze w�adasz tym �elazem. Gdyby nie serce w tobie, to by� trafi�; Wi�c zatruj serce na chwil� i pomy�l, �e to nie w ojca w�os uderzy� trzeba, Lecz w �ona ludzi tych, co b�d� czuli Ha�b� ze swego zwyci�stwa nad nami... Polelum! podnie� ten top�r okropny! Przykuty do mnie za tw� lew� r�k�, Ty� niewolnikiem mojej r�ki prawej. Ty ca�y jeste� moj� r�k� praw�: Ty b�dziesz rzuca�, a ja b�d� cierpia�. � Mamy� na wieki i my, i nasz ojciec Ju� pokonani by� dol�, i nigdy, Nigdy tym krwawym ludziom nie pokaza�, Co wreszcie mo�e rozpacz niewolnika? Polelum! zemsty! � Ja skonam w wi�zieniu... Mnie trzeba s�o�ca... tobie zemsty trzeba. Ach, b�d� odwa�ny. POLELUM O! bogi piekielne! Z jednej mi strony brat cierpi�cy kona � Tam ojciec n�dzny � tu mi daj� top�r � Co robi�? LILLA WENEDA O! m�j Polelum! o bracie! Zbawisz nas wszystkich. POLELUM Daj top�r. O! Bo�e! � Odwr��cie oczy, abym ja nie widzia� Na waszych bladych twarzach przera�enia. � Wi�c trzeba w�osy te odci�� � te w�osy � Te siwe w�osy? � Nie patrzcie wy na mnie, Bo mi si� oczy �zami �mi�. Okropnie! Czy wy jeste�cie pewni, �e mi� ojciec Nie widzi? � tylko czy jeste�cie pewni? LILLA WENEDA On ma wydarte oczy. POLELUM Przez b�y�ni�cie Mego topora utraci�by oczy, Gdyby mu ludzie oczu nie wydarli. Ach, dosy� by�o tak� rzecz wymy�le�, A starzec by sam sobie wydar� oczy, Aby nie patrza� na zab�jc� syna. O! do czego� ty przyprowadzasz, Bo�e, Cz�eka, co straci� ojczyzn�! � O! patrzcie, A�eby teraz wyratowa� brata, Musz� by� ojca mego m�czennikiem. Siostra mnie w�asna o zab�jstwo prosi, Ludzie z bole�ci mojej ur�gaj�. O! przyjd�, godzino zemsty albo �mierci! GWINONA C� to, wi�c nie masz odwagi? POLELUM Bezczelna! Ja si� odwagi mojej w�asnej boj�. � Prowad�cie mnie tam, sk�d mam rzuca� top�r. O tym ci�ni�ciu straszliwym Weneda B�dzie wam �ni� si�... Prowadz� okutych razem braci na met� rzutu � zas�ona spada. CH�R DWUNASTU HARFIARZY Niestety! Niestety! Gdzie sprawiedliwo�� boska? gdzie pioruny? Syn na w�asnego ojca top�r rzuca, Niebo si� ca�e �mi krwawymi �uny, B�yskawicowych chmur rzygn�y p�uca Piorun�w deszcz okropny � �wiat si� wzdryga! C� b�dzie, je�li top�r w czaszce j�knie? Top�r, co w dr��cej r�ce syna miga. O! synu! serce twe z bole�ci p�knie, O, c�rko! ojca twego krew ci� splami! O! biada wam! o! biada, niewolnicy! Mi�sza si� wasza krew z waszymi �zami, Serca daj[e]cie krew pod dzi�b orlicy, Ona wy�cie�a gniazdo waszymi w�osami. O! niewolnicy! Zemsta! zemsta! dop�ki serce bije, zemsta! KONIEC AKTU DRUGIEGO AKT TRZECI SCENA I Sala w zamku LECHA. LECH i SYGO�. LECH Pozna�e� teraz Wened�w, Sygonie? Wiesz, jak ciskaj� od oka toporem? W uszach mi dzwoni okropne �elazo; A�em by� j�kn�� trwog� zad�awiony, Gdy nad Derwida g�ow� zobaczy�em Drzazgi z �elaza rozsypane skrami. Ju�em si� l�ka�, �e w topora j�ku Zar�banego starca j�k us�ysz�: Lecz nie, wyci�gn�� r�ce i od drzewa, Jak widmo, z w�osem r�wno odr�banym Odsta�: krwawymi �zami zap�akany, Z obliczem pe�nym boskiego u�miechu... Ach! czyn Weneda taki musi prze�y� Nasze mogi�y. � Czy wiesz co, Sygonie? Sta� mi pod drzewem, sta� mi tak na celu; Niechaj na twoich w�osach zaprobuj� Oka i miecza! SYGO� Lechu, jestem �ysy. LECH Ty �ysy, prawda, to s�k! � lecz ja musz� Nied�wiedziom wydrze� s�aw� pozyskan�; Dzi� spa� nie mog�em: a kiedy nad rankiem Zamkn��em oczy, to widmo Salmona Jawi�o mi si� i m�wi�o do mnie Samymi tylko ur�gowiskami. S�ycha� tr�bk� rycersk�. C� to? czy s�yszysz? s�yszysz r�g Salmona? To Salmon tr�bi przed zamkow� bram�. Jak�e � m�wi�e� mi, �e Salmon zgin��? SYGO� Kln� si� na Boga, �em go widzia� trupem. LECH Ale to Salmon, patrz, stoi przed bram�. SYGO� Ten mi si� rycerz zdaje troch� chudszy. LECH Stare masz oczy � nie poznajesz zbroi? To Salmon � o! m�j Salmon! � Chod�, to Salmon! Wychodz�. SCENA II Sala ta� sama. GWINONA wchodzi. Co s�ysz�? Salmon zatr�bi�. � O! Bo�e? Gdy ja tortury straszne wymy�li�am, Aby si� pom�ci� za niego � on �yje. Tak�e to pewna, �e serce przywyka Do konieczno�ci, cho� najokropniejszej, I z jakiejkolwiek b�d� rozpaczy nie chce Powraca� w przesz�� rado�� i z trupami Powr�conymi zn�w si� zapoznawa�; Tak�e to pewna, �e osierocone Przez zmar�ych miejsca, gdy raz ju� s� puste, Musz� p

O nas

PDF-X.PL to narzędzie, które pozwala Ci na darmowy upload plików PDF bez limitów i bez rejestracji a także na podgląd online kilku pierwszych stron niektórych książek przed zakupem, wyszukiwanie, czytanie online i pobieranie dokumentów w formacie pdf dodanych przez użytkowników. Jeśli jesteś autorem lub wydawcą książki, możesz pod jej opisem pobranym z empiku dodać podgląd paru pierwszych kartek swojego dzieła, aby zachęcić czytelników do zakupu. Powyższe działania dotyczą stron tzw. promocyjnych, pozostałe strony w tej domenie to dokumenty w formacie PDF dodane przez odwiedzających. Znajdziesz tu różne dokumenty, zapiski, opracowania, powieści, lektury, podręczniki, notesy, treny, baśnie, bajki, rękopisy i wiele więcej. Część z nich jest dostępna do pobrania bez opłat. Poematy, wiersze, rozwiązania zadań, fraszki, treny, eseje i instrukcje. Sprawdź opisy, detale książek, recenzje oraz okładkę. Dowiedz się więcej na oficjalnej stronie sklepu, do której zaprowadzi Cię link pod przyciskiem "empik". Czytaj opracowania, streszczenia, słowniki, encyklopedie i inne książki do nauki za free. Podziel się swoimi plikami w formacie "pdf", odkryj olbrzymią bazę ebooków w formacie pdf, uzupełnij ją swoimi wrzutkami i dołącz do grona czytelników książek elektronicznych. Zachęcamy do skorzystania z wyszukiwarki i przetestowania wszystkich funkcji serwisu. Na www.pdf-x.pl znajdziesz ukryte dokumenty, sprawdzisz opisy ebooków, galerie, recenzje użytkowników oraz podgląd wstępu niektórych książek w celu promocji. Oceniaj ebooki, pisz komentarze, głosuj na ulubione tytuły i wrzucaj pliki doc/pdf na hosting. Zapraszamy!