4069
Szczegóły | |
---|---|
Tytuł | 4069 |
Rozszerzenie: |
4069 PDF Ebook podgląd online:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd 4069 pdf poniżej lub pobierz na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. 4069 Ebook podgląd za darmo w formacie PDF tylko na PDF-X.PL. Niektóre ebooki są ściśle chronione prawem autorskim i rozpowszechnianie ich jest zabronione, więc w takich wypadkach zamiast podglądu możesz jedynie przeczytać informacje, detale, opinie oraz sprawdzić okładkę.
4069 Ebook transkrypt - 20 pierwszych stron:
JULIUSZ S�OWACKI
LILLA WENEDA
TRAGEDIA W
PI�CIU AKTACH
Tower Press 2000
Copyright by Tower Press, Gda�sk 2000
DO AUTORA �IRYDIONA�
LIST II
Kochany Endymionie poezji, drzemi�cy w cieniu gaj�w laurowych, z lekko�ci� i cisz� letniej
b�yskawicy przedzieram si� przez czarne li�cie drzew nie�miertelnych i trzema b�yskami budz�
ciebie ze sn�w niespokojnych... Wsta�! wsta�, m�j Endymionie, tajemniczej Muzy kochanku, i
post�p krokiem ku mnie, a napotkasz nowy gaj fantazji, zielony sosnami teatr, bo oto dla ciebie
jedynie, m�j drogi, wybudowa�em now� scen�, sprowadzi�em duch�w aktor�w i roz�o�y�em na
le�nej murawie biegaj�cego po �wiecie kolportera ma�e bogactwo. � Odeszlij mnie z nowym
zarobkiem przyja�ni, ze �z�, je�eli mo�na: z pochwa��, je�eli mo�na: a b�d� spokojny na
wieczno��.
Obud� si�! obud�, rzymski w z�otej zbroi, z ognistym pancerzem rycerzu! Nowe mary stoj�
przed tob�: oto jest wzg�rze okryte zielon� muraw�, na wzg�rzu stoi dwana�cie druidycznych
kamieni i trzynasty tron z omszonego granitu; oto wzg�rze, ukoronowane wie�cem dwunastu
bia�ow�osych harfiarzy, zewsz�d jakby morzem czerwonego po�ysku oblane... te straszne wzg�rza
zwierciad�o � to krew narodu... �piew dwunastu harf rozlega si� nad ludem umar�ych i wbiega w
puste, szumi�ce lasy sosnowe, wo�a� nowych na zemst� rycerzy. � Czy ci nie smutno?
Oto jest rycerz, z dwojgiem serc, z mieczem jedynym, z Tella, z Kastora i z Poluksa z�o�ony;
rycerz, kt�rego jedna po�owa jest tarcz�, a druga �mierci �elazem � w�dz maj�cy dwie dusze i dwa
cia�a: nieszcz�cie narodu, przeznaczenie dowodz�ce pot�pionemu przez Boga ludowi... W�dz z
dwojakim i nie �miesznym ju� wi�cej nazwiskiem: oto stoi na stosie ostatecznym jako pos�g
przysz�o�ci. � Czy go widzisz?
Oto wr�ka, kt�ra zabrania harfiarzom rozpaczy, a jednym strasznym i m�ciwym czynem zaj�ta,
st�pa po sercach ludzkich, kruszy je pod swymi nogami... Eumenida Eschylowska krzycz�ca:
�Zwyci�stwo! sto serc ludzkich za zwyci�stwo!� � Czy si� nie wzdrygasz?
Oto jest stary i �wi�ty cz�owiek, kt�ry przyszed� �zawe Chrystusa oliwy zaszczepia� na p�onkach
sosnowych i zami�szka� w czaszce olbrzyma, a przyjazne jemu �limaki przylaz�y i �lin�
kryszta�ow� zalepi�y czaszki ju� pustej zrennice, powoje owin�y j� doko�a. � Oto we wn�trzu
groty ko�cianej i ludzkiej krzy� stoi, lampa si� pali i b�yszczy obraz Rafaelowski Boga Rodzicy. �
Widzisz, jak dno z�ote obrazu pi�knie ja�nieje w ciemno�ciach pustego czerepu? s�yszysz, jak
szemrze modlitwa? Lecz � o, biada! � o, losy!... s�owo �wi�tego starca miecz Rolandowy
wyprzedzi� i jeszcze lud jeden kona z wiar� okropn� rozpaczy w przysz�o�� i zemst�. � C�, m�j
Galilejczyku?
Oto jest brat Rolanda a praszczur Sobieskiego, cz�owiek silnej r�ki i Molierowskiej w
domostwie s�abo�ci; kontusz mu w�o�y� i buty czerwone, gdy wr�ci z piorunowej walki siark�
cuchn�cy i krwi� oblany po szyj�. � Kontusz mu w�o�y� i �upan, niechaj panuje � bez jutra.
Oto nareszcie jest twarda dziewka skandynawska; oto mniejsze mr�wki ludzko�ci, pe�ne
k�amstwa, wybieg�w, tch�rzostwa w osobie �laza. � Oto jest ca�y sklepik kolportera, wysypuj�cy
przed tob� swe fantastyczne figurki, za kt�re autor sam gada, a czasem szczebioce Alfierego
j�zykiem. � Na c� to wszystko? �
Zaprawd� ci powiadam: jam tych mar nie wo�a� � przysz�y same; przyprowadzi�a je z sob� bia�a
Lilla Weneda; a ja, ujrzawszy ten t�um ludzi, harf z�otych, he�m�w, tarcz i miecz�w dobytych,
us�yszawszy g�osy zmi�szane dawno ju� wymordowanego ludu, wzi��em jedn� z harf
wenedyjskich do r�ki i przyrzek�em duchom powie�� wiern� i nag�, jaka si� pos�gowym
nieszcz�ciom nale�y.
Ile razy wi�c zwyczajem tera�niejszych poet�w chcia�em zacz�� kwil�c� serca dyssekcj� lub
melancholizowaniem sztucznym obraz�w prost� legend� okrasi�, tyle razy mary zjawione
krzycza�y z kraj�w przesz�o�ci: �Serca nasze by�y zdrowe i cia�a, w mowie naszej nie by�o
niespodziewanych �concetti�, cho� c�rki kr�lewskie, nie wzdycha�y�my do ksi�yca, cho�
synowie kr�lewscy, p�dzili�my wo�y na pasz�; Osjan us�ysza� naszego zgonu histori�, lecz nie
znalaz� w niej dosy� chmur ksi�ycowych, duch�w, sarn, b�yskawic i wiatru wzdychaj�cego po
mogi�ach, ani wi�c ruszy� harfy na omszonym d�bie wisz�cej, ale odp�dzi� nas w mg�� niepami�ci
rozpaczne. � Lecz ty, m�wi�y dalej mary, kt�rego�my widzia�y w ciemnym Agamemnona
grobowcu, ty, jad�cy niegdy� brzegami laurowego potoku, gdzie Elektra kr�lewna p��tno bieli�a
matczyne, m�w o nas prosto i z krzykiem�.
Tak nam�wiony, wzi��em p�-pos�gow� form� Eurypidesa tragedii i rzuci�em w ni� wypadki
wyrwane z najdawniejszych kra�c�w przesz�o�ci; a je�eli mi B�g pozwoli, to na tej nieco
marmurowej podstawie opr� szersze, bardziej t�czowe, lecz mniej fantastyczne ni� �Balladyna�
tragedie; tylko ty, Irydionie, nie opuszczaj mnie �r�d zimnego �wiata s�uchaczy, tylko ty mi nie daj
uczu� ch�odu, kt�ry mi na czo�o od twarzy ludzkich powiewa; a gdyby� widzia� na mnie id�ce
w�e, we� w r�k� harf� Lilli Wenedy i przemie� te gady w s�uchacz�w. � Ile razy z tob� by�em,
zdawa�o mi si�, �e wszyscy ludzie maj� oczy Rafaelowskie, �e dosy� jest jednym s�owa zarysem
pokaza� im pi�kn� posta� duchow�, �e dba� nie trzeba o niedowidzenie, a chroni� si� tylko
przesytu; s�dzi�em, �e wszyscy ludzie obdarzeni s� plato�sk� i attyck� uwag�; �e dodawszy do
stworzonego ju� przez poet�w �wiata jedn� tak� posta�, jak nimfa uwie�czona jask�kami, kt�re
pier�chaj� z w�os�w dotkni�te s�o�ca promykiem, jedn� tak� posta�, jak nimfa uwi�zana r�czkami
za �a�cuch smutno gwarz�cych po niebie �urawi � mo�na te Ate�czyki obr�ci� na niebo oczyma. �
Teraz widz�, �e innych widm, innych kolor�w, innych potrzeba obraz�w. Nie schodz� jednak z
mojej drogi, a �e jest pust� i szerok�, to przypomina mi z�ote pustynie Suez, na kt�rych tak mi
dobrze by�o, gdym si� tylko za s�o�cem i gwiazdami kierowa�. � Jest to wreszcie dla mnie droga
konieczna, ile razy bowiem zetkn� si� z rzeczywistymi rzeczami, opadaj� mi skrzyd�a i jestem
smutny, jak gdybym mia� umrze�; albo gniewny, jak w owym wierszu o Termopilach, kt�ry na
ko�cu ksi�gi umie�ci�em, niby ch�r ostatni, �piewany przez poet�. � Na Odyna! niech wrzeszcz�
samochwalce � a ja z drgaj�cymi ustami wracam pod skrzyd�a twoje och�on��.
A teraz s�ysz�, �e mnie pytasz, sk�d si� w mojej my�li bia�a posta� Lilli Wenedy zjawi�a �
pos�uchaj. Przed pi�ci� laty mieszka�em nad jeziorem Szwajcarii, blisko miasteczka Villeneuve,
dawnego Avencium. Miasteczko to, po�o�one na zielonej r�wninie w ko�cu jeziora, niedaleko
zamku Chillon i ska� Heloizy, czarowa�o mi� swoj� wiejsk� i spokojn� pi�kno�ci�; na jasnych i
wodnistych ��kach zbudowane, u�miecha si� wiosenn� zieleni� spod czarnych g�r, kt�re, podobne
rzymskiemu legionowi, stoj� gro�ne, nachylone, gotowe spa�� i rozproszy� � co? � kilka ma�ych
domk�w bia�o odbitych w jeziorze, ma�y ko�cio�ek z piramidaln� wie�yczk� i rz�d ciemnych drzew
kasztanowych, kt�re jesieni�, owieszone mn�stwem ch�opi�t t�uk�cych z koron owoce, rumieni�
si� ho�� czerwono�ci� weso�ych twarzy niby jab�onie sad�w naszych, mn�stwem owoc�w
sp�onione. Takim jest dzisiaj to miasteczko � lecz niegdy�, przed wiekami, na tym samym miejscu
odbywa�a si� okropna jaka� ofiara; musia�o by� po�wi�cenie si�, rozpacz, szcz�k broni, miecz
katowski ucinaj�cy g�ow� starca i s�owo S. P. Q. R. b�yszcz�ce na rzymskich chor�gwiach. � Czas
wszystko uciszy�. Z ca�ej owej historii zosta� tylko jeden grobowiec z nast�puj�cym napisem:
JULIA ALPINULA
TU LE��
NIESZCZʌLIWEGO OJCA NIESZCZʌLIWA C�RKA,
BOG�W AWENTY�SKICH KAPLANKA.
WYPROSI� OJCA OD �MIERCI NIE MOG�AM.
NIESZCZʌLIWIE UMRZE� W LOSACH JEGO BY�O.
�Y�AM LAT XXIII.
M�j Irydionie, ta m�oda dziewica, ta czysta kap�anka, co �y�a tylko lat 23, skar��ca si� tak cicho
� a tak przera�liwie � z przesz�o�ci: ona to zamieni�a si� w Lill� Wened�; chcia�em kwiat ��czny
przenie�� do Polski: nios�em go ze �wi�tym uczuciem, aby nie str�ci� ze� rosy, listka nie u�ama�.
Ta mara srebrnej bia�o�ci, kt�ra na dziwnej zieleni ��k szwajcarskich, na od�amie ska�y, stawa�a
przede mn�: teraz zmartwychwstawszy nad Gop�em opowiedzia�a swego po�wi�cenia si� histori�;
cicha, czysta, bia�a i spokojna, ale g��boko w serce, nawet przez ojca w�asnego, raniona.
Dawniej jeszcze, jad�c przez pi�skie b�ota, widzia�em mn�stwo lilii wodnych i mn�stwo
ch�op�w wychud�ych od g�odu; mi�dzy ch�opami a nenufarem litewskim taki by� zwi�zek, �e
ch�opstwo jad�o kwiat�w �odygi, nie maj�c chleba; �odygi te bowiem rdze� maj� s�odk�, g�bczast�,
kt�ra za pokarm s�u�y� mo�e. Co z tego pi�skiego wspomnienia do tragedii wnikn�o � zobaczysz.
A teraz, kiedym ci si� wyspowiada�, usi�d� na u�amku jakiej dawnej ruiny albo pod cieniem
Wirgilowego lauru i niech ci� gwarz�ca moja przesz�o�� otoczy � usi�d� nad kryszta�ow� jak� i
sm�tn� wod�, aby� z ksi��k� moj� m�g� to zrobi�, co zamy�lona z bia�� r� w r�ku dziewczyna; to
jest, oberwa� j� li�� po li�ciu, rzuci� w wod� p�yn�c� i pyta� si� losu listk�w o los cz�owieka; a
zniszczywszy tak cia�o Lilli Wenedy, odtw�rz j� na nowo w my�li swojej wi�kszym blaskiem
odzian� i pi�kniejsz� sto razy i niech ta posta� do nas obojgu nale�y, niech b�dzie jako �a�cuch
��cz�cy dw�ch Wened�w r�ce, nawet w �mierci godzinie. � A tych dw�ch wodz�w! czy ty my�lisz,
Irydionie, �e tworz�c �w mit jedno�ci i przyja�ni nie �udzi�em si� s�odk� nadziej� � �e kiedy� � i
nas tak we wspomnieniach ludzie powi��� i na jednym stosie postawi�... ty mnie wtenczas
umar�ego b�dziesz trzyma� na piersiach i m�wi� mi do ucha s�owa nadziei i zmartwychwstania,
albowiem za �ycia s�ysza�em je od ciebie jedynie.
Pary�, dnia 2 kwietnia 1840 r.
O S O B Y :
LECH
GWINONA, �ona Lecha
LECHON � synowie Lecha
KRAK
ARFON
DERWID, kr�l Wened�w
LILLA WENEDA � c�rki Derwida
ROZA WENEDA
POLELUM � synowie Derwida
LELUM
SYGO� � Lechici
GRYF
�WI�TY GWALBERT
�LAZ, jego s�uga
DWUNASTU HARFIARZY � Wenedzi
DWUNASTU WODZ�W
ORSZAK DZIEWIC GWINONY. RYCERZE LECHICI
Z czas�w bajecznych. � Blisko Gop�a.
PROLOG
Obszerna grota wr�ki wykopana w ziemi; w �cianach okr�g�e dziury,
przez kt�re wida� rozleg�e pola i daleki krajobraz � �wiat�o zachodz�cego s�o�ca.
ROZA WENEDA � i LILLA WENEDA.
LILLA WENEDA
O, siostro moja, jak ty zadumana!
Id�, sp�jrz na walk�, zaczaruj zwyci�stwo.
ROZA WENEDA
Na nic nie przyda si� tu czar szatana.
Przekle�stwo! przekle�stwo! przekle�stwo!
Ojczyzna nasza kona i na wieki,
Widz� umar��...
I ty umar�a... ja ci zamkn� powieki,
Zimnego piasku w usta nasypi�, a w gard�o
Przekle�stw, kt�re ty z sob� poniesiesz w daleki
Kraj � na tamten �wiat � o nieszcz�liwa!
LILLA WENEDA
M�wisz i wicher si� zrywa,
I p�acze nade mn� biedn�.
Wi�c ja mam umrze�? � o, Bo�e!
ROZA WENEDA
Cicho! czy B�g ciebie jedn�
Stworzy�? Czemu trudzisz Boga?
Tam krew nasza i krew wroga
Zrobi�a strumie� i �o�e,
I Gop�o zaczerwieni�a:
B�dziesz ty jak p�aczka wy�a
Nad sob� � gdy rycerze konaj�?
S�ycha� d�wi�k harf.
O! cyt � harfy nasze graj�.
S�yszysz ich g�osy ponure,
P�acz�ce i rozstrojone?
Harfiarze wchodz� na g�r�...
Wszystko stracone!
LILLA WENEDA
Za harfiarzami tu wejd� rycerze
I nas zabij�, i wytn� harfiarzy.
ROZA WENEDA
Co? a z chmurami przymierze?
A piorun pos�pny, z�oty,
Co stoi jakby na stra�y
U wej�cia groty?
Co? a szata�ski m�j g�os
Podobny zimnym sztyletom.
A zmartwychwstanie dane przeze mnie szkieletom?
A m�j smutek! a m�j los!
I ty nie ufasz w t� stra�?
I ty si� l�kasz, o, kra�na.
LILLA WENEDA
Ty m�wisz � lecz twoja twarz
Jak ksi�yc smutna, cho� jasna,
Jak ksi�yc, umar�ych s�o�ce.
Gdzie nasi bracia obro�ce,
Czy wiesz, co z nimi si� sta�o?
ROZA WENEDA
Wn�trze groty zaj�cza�o,
S�ysza�a� odpowied� ska�. �
Wyjd� i wprowad� harfiarzy, ja ogie� rozpal�.
Wchodzi DWUNASTU STARC�W ze z�otymi harfami.
Prosz� was, przy ciemnej skale
Postawcie te harfy rz�dem
I powied�cie, co sta�o si� z Wened�w ludem.
LILLA WENEDA
Czy m�j ojciec i bracia moi jakim cudem
Wyrwali si� od �mierci?
HARFIARZ
Starce, z takim p�dem
Szli�my na g�r�, �e nam w piersiach g�os zamiera.
LILLA WENEDA
O! wy nie chcecie m�wi�.
HARFIARZ
Niestety! Niestety!
LILLA WENEDA
O! bracia moi � o! m�j drogi ojcze, gdzie ty?
Ci ludzie milcz� � m�j ojciec umiera!
O! wy nie macie lito�ci.
HARFIARZ
Jak ��dasz,
Aby�my z trwogi ju� przyszli do siebie?
LILLA WENEDA
Starcze! Ty na mnie, starcze, tak spogl�dasz
Jak na sierot�.
HARFIARZ
Na ziemi i w niebie
Lud nasz przekl�ty! � o! biada nam! biada!
Tw�j ojciec wzi�ty � rycerzy gromada
Otoczy�a go, z harf� jego z�ot�.
Widzieli�my to i bladzi zgryzot�
Rwali�my w�osy. � Bracia twoi wzi�ci.
LILLA WENEDA
Wi�c nie umarli? � o! m�wcie mi jeszcze!
Wi�c nie umarli?...
ROZA WENEDA
Nie � ale przekl�ci!
LILLA WENEDA
O! nie m�w tego! o! nie m�w przez lito��!
Ja braci moich, ojca mego zbawi�.
O! pob�ogos�aw ty mi, siostro moja,
Ty smutna by�a� mi weso�ej matk�.
I wy mi, starzy ludzie, b�ogos�awcie,
Ale nie pro�cie Boga o nic dla mnie,
Tylko o rozum i przebieg�e serce,
Abym zbawi�a tych, co s� w kajdanach.
O! b�d�cie zdrowi! nie troszczcie si� o mnie;
Za mn� jest ka�dy kwiat i ka�dy go��b,
Co bia�y jak ja sw� mnie siostr� mniema,
I ten jest za mn�, co nad go��biami
W nieba b��kicie jeszcze wy�ej lata:
A gdy mi� nazbyt przyci�nie nieszcz�cie,
Got�w odebra� go��biowi skrzyd�a
I mnie da� skrzyd�a, bym od ludzi posz�a.
Je�li nie zbawi� ojca, umr� m�od� �
A wtenczas p�aczcie wy biednej dziewczyny.
Wychodzi.
ROZA WENEDA
Nie czas �a�owa� r�, gdy p�on� lasy. �
C� wy my�licie, harfiarze?
HARFIARZE
Wszystko stracone!
ROZA WENEDA
Na jad w�a, co w tej czarze
Karmi p�omienie czerwone:
Zaklinam si� wam, o starzy,
�e ko�ci z pobojowiska
Wstan� i b�d� walczy� w takt pie�niom Harfiarzy!
HARFIARZE
Wstan� i zgin� raz drugi...
ROZA WENEDA
I trzeci raz jeszcze zgin�,
I przejd� po nich zapomnienia p�ugi,
I stokrocie si� rozwin�
Na krwawym umar�ych stepie;
I c�! � Czy p�aka�?!
HARFIARZ
S�uchaj, tam wrony zaczynaj� kraka�
I wilcy gryz� �pi�ce na oszczepie
Cia�a rycerzy.
ROZA WENEDA
Za trzy dni sto piorun�w uderzy,
Tysi�ce si� podniesie prawic;
B�dzie okropna walka przy �wietle b�yskawic.
�ywi si� pomieszaj� z umar�emi
I nikt ich nie rozbroni.
Wy umar�ych poznacie po zapachu ziemi,
Po ognistym �ladzie koni;
Lecz ci, co oko w oko sp�jrz�, nie poznaj�.
HARFIARZ
O! cud! � Harfy nasze graj�
Rycerski �piew.
ROZA WENEDA
Te harfy uczu�y krew
I dr��...
HARFIARZ
O! chod�my t� pie�ni� jak skr�
O�ywi� ludy po sio�ach.
ROZA WENEDA
D�bowe wie�ce na czo�ach,
A w r�ku harfy z�ociste;
W piersiach serca bursztynowe,
Jak s�o�ca z�ote i czyste;
A w ustach pie�ni grobowe,
Co budz� narod�w lwy:
To s� harfiarze! to wy!
HARFIARZ
Wla�a� nam ogie� do �ez...
ROZA WENEDA
Ogie�, nim we �zach ostygnie,
Dwana�cie lud�w pod�wignie;
Za trzy dni wszystkiemu kres,
Walka i zgon!
HARFIARZ
Nasze harfy tobie w ton
Odgra�y smutnie.
ROZA WENEDA
Uciszcie wy r�kami rozp�akane lutnie,
Bro�cie, by mi�dzy ludzi ta pie�� nie wybieg�a,
Bro�cie, by grobu dusza ludu nie spostrzeg�a,
Bro�cie, by lud nad sob� nie us�ysza� p�aczu;
Je�li nie obronicie tego � pot�pieni!
HARFIARZ
Wi�c za trzy dni noc p�omieni?...
ROZA WENEDA
I noc okropno�ci m�ciwa,
I wiek haraczu...
P� rycerzy od piorun�w zginie, p� od miecza.
W�dz dwie g�owy mie� b�dzie, jedna cz�owiecza,
Drug� g�ow� trupi� w�dz mie� b�dzie.
Ja ostatnia zostan� �ywa;
Ostatnia z czerwon� pochodni�:
I zakocham si� w rycerzy popio�ach,
I popio�y mnie zap�odni�,
A swatami b�d� d�by z p�omieniem na czo�ach,
A �o�em �lubnym b�dzie stos rycerzy.
Kto konaj�c we mnie uwierzy.
Skona spokojny:
Ja go zemszcz� lepiej od ognia i wojny,
Lepiej ni� sto tysi�cy wroga,
Lepiej od Boga...
HARFIARZ
Id�my: wr�k� sza� porywa.
Wychodz�.
ROZA WENEDA
O! wr�ka! wr�ka ludu nieszcz�liwa!
Ona ma serce. � Lecz noc ju� � ju� ciemno!
Chod�my umar�ych pali�... Duchy! ze mn�. �
Wychodzi.
AKT PIERWSZY
SCENA I
Pole nad Gop�em.
LECH, GWINONA, SYGO�, GRYF wchodz� zbrojni.
LECH
Zapali� ognie na pobojowisku
I tu mi wzi�te przyprowadzi� je�ce.
Wchodz� DERWID z harf� z�ot� w r�ku, LELUM i POLELUM w �a�cuchach.
SYGO�
Z r�ki mu z�otej harfy nie wydarto.
Jest to Wened�w kr�l z dwoma synami.
LECH
do DERWIDA
C� my�lisz, starcze, o ludach zachodnich?
Wczora ty by�e� panem tej krainy,
Dzisiaj do ciebie nie nale�y g�owa,
Kt�ra rz�dzi�a wczoraj tymi ludy.
Szaty na sobie teraz porozdzieraj,
Okup si�, starcze, �zy brylantowymi,
Bo ci czekanem �eb roztrzaskam siwy. �
do LELUM i POLELUM
C� to szczekacie jak psy �a�cuchami?
C� to, nied�wiedzie, uczcie si� pokory!
Gdzie m�j kat? � Ten mi cz�owiek plun�� w oczy.
�e ja male�ki, to on mn� pogardza,
A wiem, �e mego miecza nie ud�wignie. �
Gwinono, patrzaj, jaki to lud ros�y.
Ja komar i krew z niego wycedzi�em,
I wycisn��em w r�ku jak cytryn�.
Jak si� Czech dowie, to nie b�dzie wierzy�.
Poszl� mu tego starca w podarunku
I tych dwu m�odych poszl� kr�lewic�w,
Niechaj porobi z nich obudwu psiarzy.
GWINONA
Ja chc� us�ysze� ich glos. Ka�, niech m�wi�.
LECH
Psy � �atwiej zmusi� ich, aby j�czeli.
GWINONA
Ta harfa musi by� zaczarowana.
LECH
Na Boga! prawd� m�wisz, moja lwico,
Ta harfa musi by� zaczarowana �
Stary! czy w harfie twojej siedzi diabe�,
�e tak o ni� dbasz?... Na Boga! to mruki!
My tu przed nimi jak na nitce wr�ble,
A oni patrz� z g�ry jak na frygi.
Gryfie, odprowad� ich do Rzymskiej wie�y,
Jak si� wyg�odz�, to g�os odzyskaj�.
DERWID, LELUM, POLELUM wychodz� pod stra��.
To g�uchoniemy jaki� lud, Gwinono,
I g�uchoniemy kr�l. � Na ko�! hej, na ko�!
Ufundujemy na trupach kr�lestwo.
Wychodz� wszyscy.
SCENA II
Cela pustelnika, podobna kszta�tem do wn�trza czaszki olbrzymiej.
W g��bi obraz N. Panny na dnie z�otym.
�WI�TY GWALBERT i �LAZ.
�WI�TY GWALBERT
Splami�e� moje oczy, mo�ci �lazie;
Wlaz�em za twoj� porad� na sosn� �
Splami�e� moje oczy krwi widokiem.
To sprawa diabla; przyby�em nawraca�,
A jacy� ludzie przybyli wycina�:
Wyci�li pr�dzej, ni� ja nawr�ci�em;
Za to si� trzeba a� do krwi biczowa�
Mnie, jako panu, tobie, jako s�udze,
A obu jako s�ugom Pana Boga.
�LAZ
Et fit voluntas tua.
�WI�TY GWALBERT
Tak, tak, �lazie,
Et fit voluntas Tego, co na niebie.
A jednak szkoda, �e ten lud wyci�to,
Bo lud by� dobry, cho� niechrze�cija�ski.
�LAZ
Domine, wszyscy wi�c poszli do piek�a?
�WI�TY GWALBERT
Ziemia przed krzy�em krwi� czerwon� �ciek�a,
Z tej krwi wybuchnie p�omie� w kszta�cie krzy�a.
�mier� kruszy cia�a, lecz wieczno�� przybli�a.
Narody b�d� wkr�tce okupione;
Widzia�e�, �lazie, komety czerwone
Z d�ugimi chwosty � co tu wr� zmian�,
Komety, co jak wied�my rozczochrane
Goni�y za mn� a� do Jeruzalem,
Gro��c mi ch�ost�, krzy�em albo palem.
C� mi zrobi�y?! � Kiedy b�dzie trzeba,
Te straszne gwiazdy palcem zetr� z nieba.
B�g swemu s�udze za wiek d�ugi trud�w
Przera�aj�cych da godzin� cud�w.
C� mi ten mocarz, co tu krwawi lasy?
Nowy faraon, wejd� z nim w zapasy,
Z�ami� i r�d�k� ognist� otrupi�;
A potem jedn� �z� gor�c� kupi�
�ywot dla niego wieczny i zbawienie.
�LAZ
Domine, z czego, prosz�, s� promienie,
Kt�re ty nosisz na g�owie?
�WI�TY GWALBERT
S� ze mnie,
Z mojej wewn�trznej wiedzy, i z anio�a,
Co w ciele moim pali si� tajemnie.
�LAZ
My�la�em, �e te p�omieniste ko�a
S� z w�os�w?
�WI�TY GWALBERT
Ergo nie by�yby z duszy?
�LAZ
Domine, a kot kiedy si� napuszy,
To mu tak iskry z w�os�w wylatuj�.
�WI�TY GWALBERT
S� ludzie g�upi jak ty, co si� truj�
Por�wnywaniem dw�ch natur w stworzeniu.
�LAZ
Domine, wiara jest w moim w�tpieniu.
�WI�TY GWALBERT
W�tpienie z diab�a jest.
�LAZ
Wi�c mi� on szuka.
�WI�TY GWALBERT
Obacz no, �lazie, kto� do chaty stuka.
�LAZ otwiera. Wchodzi LILLA WENEDA.
LILLA WENEDA
W imi� Maryi.
�WI�TY GWALBERT
Patrzcie, to kr�lewna,
To neofitka moja. � C� tak rzewna?
C� tak sp�akana? C�rko, czemu� dr��ca?
LILLA WENEDA
Przysz�am do ciebie, m�j ojcze, p�acz�ca,
M�j ojciec, bracia moi s� w niewoli,
Chc� ich ratowa�, lecz mi serce boli,
A nie podaje �adnej m�drej rady.
�wiat ca�y teraz dla mnie smutny, blady,
Za �ez strumieniem nie wida� mi s�o�ca.
Ty m�j poradnik jedyny, obro�ca.
Nieszcz�liwego ojca mam w niewoli,
Braci w kajdanach.
�WI�TY GWALBERT
C� ja ci poradz�?
LILLA WENEDA
Ju� w ostatecznej si� widz� niedoli.
Powiedz, o! powiedz, czy ten Lech ma w�adz�
Ojca mojego zabi�?
�WI�TY GWALBERT
To cz�ek srogi.
LILLA WENEDA
Powiedz�e, czym s� twoje wielkie bogi,
Je�li nie mog� mi dopom�c biednej?
�WI�TY GWALBERT
Blu�nisz, dzieweczko B�g w osobie jednej.
LILLA WENEDA
O! ja wiem! ja wiem! ty mnie uczy� d�ugo,
Nie zapomnia�am wcale twej nauki;
Lecz teraz naucz, jak ocali� ojca.
�WI�TY GWALBERT
Gotowa� jest �lub czysto�ci uczyni�?
LILLA WENEDA
M�j ojcze, je�li tym ojca wybawi�,
Ja b�d� czyst� jak marcowe �niegi,
Jak po moczarach bia�e konwalije
Albo te kwiatki, co ze �niegu wstaj�
I brudnej ziemi nie widz�, i gin�.
Dosy� mi b�dzie, �e mi starzec siwy
Pob�ogos�awi i obleje �zami.
�WI�TY GWALBERT
Zr�b wi�c intencj� przed obrazem Matki
Boga, na krzy�u � ukrzy�owanego.
Zr�b jej ofiar� z dziewiczego serca.
LILLA WENEDA
Jak�e mam m�wi�? � O! niebios Kr�lowo!
Oddaj mi ojca, a ja Ci dam siebie
Jako bia�ego go��bia bez plamki,
I nic nie b�d� wi�cej po��da�a,
I nic mi� nigdy na �wiecie nie splami.
�WI�TY GWALBERT
Teraz, dzieweczko, ona b�dzie z nami. �
�laz, daj mi kostur. � Gdzie� obozem le�y
Ten Lech?
LILLA WENEDA
On, ojcze, mieszka w Rzymskiej wie�y,
�WI�TY GWALBERT
Na stare nogi droga niedaleka.
�WI�TY GWALBERT i LILLA WENEDA wychodz�.
�LAZ
sam
Diabe� mi ka�e s�u�y� u cz�owieka,
Co mnie suchymi korzonkami g�odzi.
Wychud�em jak szczep... Cz�owiek si� raz rodzi �
Pami�taj o tym dobrze, mo�ci �lazie,
�e� si� urodzi� � i raz wi�c umiera �
Pami�taj dobrze na to, mo�ci �lazie,
�e raz umiera i �e si� raz rodzi.
Ergo � poniewa� si� ju� urodzi�e�,
Wi�c�e korzystaj z tego, mo�ci �lazie.
Ergo wi�c, nogi za pas i w �wiat jasny! �
A zr�b intencj� z czysto�ci. � A na co? �
Czy masz w niewoli ojca, panie �lazie?
A jak si� w tobie zakocha kr�lewna,
A ty w czysto�ci jak w b�ocie po uszy! �
Chcia�bym co� znale�� niepotrzebniejszego
I z tego zrobi� votum Panu Bogu,
Aby mi troch� sprzyja� na pocz�tek. �
Na przyk�ad � zr�bmy votum z przywi�zania
Do mego pana � ot i l�ej na sercu...
A teraz niech t� cel� bior� diabli,
Ju� niepotrzebna mi � niechaj si� pali!
Podk�ada ogie� pod �ciany... i z zapalaj�cej si� celi wychodzi.
SCENA III
Sala w Rzymskiej wie�y.
LECH i GWINONA wchodz�.
LECH
C� robi� z tymi lud�mi �elaznymi?
Ulec mi nie chc�. � C� robi�, Gwinono?
GWINONA
Rada jest moja, zby� si� ich na zawsze.
LECH
Co? � pozabija�?
GWINONA
Zn�w si� wzdrygasz, m�u,
I w czynach boisz si� ostateczno�ci.
Dwa razy przez t� natur� kobiec�
Straci�e� kraje ju� podbite prawie;
Rycerzy ledwo ci zostaje garstka:
Ty zawsze ufasz w szcz�cie i fortun�,
I w t� gor�co�� krwi, co ciebie rzuca
W niebezpiecze�stwa; a nie my�lisz o tym,
�e mamy dzieci, kt�re p�jd� z torb�
I miecz ojcowski przedadz� za szel�g,
Je�li ich w �yciu nie postanowiemy
Na dobrze, stale zbudowanym tronie.
LECH
To wszystko prawda.
GWINONA
Patrz na brata Czecha;
Jemu si� tak�e ty oszuka� da�e�;
Tote� post�pi� z tob� jak z dziecin�,
Sam zabra� kraje we dw�ch pokonane,
A ciebie wys�a� a� w p�nocne lody.
C�, moja frygo z rozpalonej stali,
Kto ci� pokr�ci, cho� d�o� sobie sparzy,
Kontent, bo ty si� kr�cisz za to d�ugo.
LECH
Widz� to czasem, �e mnie oszukuj�.
GWINONA
Kto z boku patrzy, ten to widzi zawsze.
LECH
C� ty ze starym zamy�lasz Derwidem?
GWINONA
Co? � Zdaj to na mnie, sam id� do soko��w;
Ty dobry w boju i na polowaniu:
Ale gdy trzeba robi� to, co nudzi,
To si� ty wzdrygasz. � Ty masz lwi� natur�.
Albo spa�... albo krew pi� lubisz ciep��.
LECH
Ja to do siebie znam.
GWINONA
C�, m�j tygrysie!
Daj�e na moj� ju� odpowiedzialno��
Tych je�c�w � je�li zrobi� �le, wy�ajesz.
LECH daje znak, �e zezwala, i wychodzi.
Gryf... przyprowadzi� mi tutaj Derwida.
DERWID wchodzi jako wi�zie� z harf� w r�ku. � GRYF.
Jeszcze mu z r�ki harfy nie wydarto!
Wy si� boicie wszyscy tego starca.
Przyst�puje do DERWIDA i chce mu harf� wyrwa�. � DERWID podnosi harf�, jakby j� chcia�
uderzy�.
DERWID
Precz!
GWINONA
O! widzicie! on mi� chcia� uderzy�.
Nie zabijajcie go � ja z nim pom�wi�.
Cz�owieku! chcesz ty mnie nauczy� czar�w?
S�ysza�am, �e ty masz w tej harfie ducha,
Kt�ry zgaduje przysz�o��; czy to prawda?
DERWID
Mam w harfie ducha, co zgaduje przysz�o��.
GWINONA
Ka� mu wyst�pi�, niechaj go zobacz�.
DERWID
P�ki ja �yj�, ten duch w harfie b�dzie.
GWINONA
A jak ty umrzesz?
DERWID
Do nieba uleci.
GWINONA
Ja mog� ciebie dzi� pozbawi� �ycia.
Ja tego ducha widzie� chc�. Rycerze,
Przynie�cie jemu pi�, niech si� o�ywi.
do DERWIDA
Ty mi wywo�asz z harfy tego ducha,
Inaczej � kln� si� na Hekate i trzy
Starki, co w piekle krwawymi no�ami
Ni� przecinaj� ludzkiego �ywota,
�e zginiesz.
DERWID
Nigdy! o! nigdy, piekielna!
Ty nie us�yszysz pie�ni niewolnika,
Nigdy ta r�ka od �a�cuch�w sina
Strun si� nie dotknie! Nigdy moje oczy
�ez nie wylej�, p�ki te �zy moje
Mog� pos�u�y� wam na wywo�anie
Z ust okrwawionych serdecznego �miechu.
O! nie � nigdy wy z kr�la niewolnika
Nie uczynicie s�u�alca harfiarza.
Ta pie��, co do krwi p�dzi�a rycerze,
I w miecze k�ad�a dusze nie�miertelne,
I w�cieklizn� sw� ducha ojczystego
Dawa�a mieczom z�b, co gryz� wam ko�ci
I tru� wam rany: nie zabrzmi w niewoli.
Mo�ecie wy t� harf� wzi�� i rzuci�
W ogie� i ogrza� przy niej r�ce wasze,
I wasze trupie twarze rozczerwieni�,
Mo�ecie spali� j�, ale nie zgwa�ci�.
O! sprobuj � po�� twe palce na strunach,
Czy wywo�aj� z nich co wi�cej ni� d�wi�k
�miesz�cy ludzi? � I ty my�lisz, �e ja,
Gdy na mym sercu po�o�ysz twe szpony,
Poddam si� palcom targaj�cym �y�y
I z mego j�ku zrobi� pie��? � O! j�dzo!
Ty my�lisz, �e ja, gdy dzi� jeszcze z g�ry
Widzia�em lud m�j � co jak jeden cz�owiek �
O, nie! jak jeden trup le�a� na polu,
My�lisz � �e takim okropnym widokiem
Rozhartowany b�d� i pokorny?
Sprobuj, czy ze mnie co wi�cej wyci�niesz
Nad krew � co b�dzie przeciw tobie �wiadczy�
Przed mymi ludy. � Nie, ja nie mam ludu! �
Lecz po narodach ju� wymordowanych
Jeszcze zostaje jaka� moc, przed kt�r�
Ty musisz bladn�� i ci�gle twe lica
Strupia�e now� krwi� farbowa� musisz:
We��e krew moj� do twej gotowalni,
Czarna kobieto, i co dnia jagody
Czerwie� krwi� moj�, aby ci� m�� kocha�
I nie zobaczy�, �e masz krew zielon�.
GWINONA
Sko�czy�e�, starcze?
DERWID
Nie jeszcze! nie jeszcze!
Ja czuj� w sercu jak�� moc zab�jcz�,
Kt�ra mym s�owom da moc zabijania
I ciebie mi tu da za niewolnic�,
I z twego trupa mnie pokonanemu
Tron nowy zrobi. St�j tu! ja ci �ono
Osusz�, piersi nape�ni� popio�em,
W �ywot nasypi� gadzin. � O! gdyby� ty
By�a kobiet� � gorzej ni� to wszystko,
Bobym ci oczy twe nape�ni� �zami,
Opowiadaj�c ci moje nieszcz�cie �
Ale ty jeste� nie z tych, kt�re p�acz�.
Ciebie zabija� trzeba przekle�stwami;
I piek�o ca�e zakl�� przeciw tobie,
A�eby piek�o ca�e by�o w tobie.
GWINONA
Ten starzec �mierci chce. Wydrze� mu oczy!
DERWID
Czekaj, niech jeszcze raz sp�jrz� na ciebie
Tymi oczyma, co b�d� wydarte.
GWINONA
Precz z nim!
DERWID
Przez oczy moje wy�upione
Niechaj na ciebie patrzy B�g!
�o�nierze wyprowadzaj� DERWIDA.
GWINONA
To dziwne,
Te oczy siwe ze srebrnymi rz�sy
Serce mi do krwi ugryz�y. � M�j Gryfie,
Zawo�aj mi tu Kraka i Arfona,
Niech si� z t� z�ot� harf� przyjd� bawi�.
A najm�odszemu Gwinonkowi zanie��
Oczy wydarte, niech z nimi poigra.
Wchodzi �WI�TY GWALBERT � LILLA WENEDA
�WI�TY GWALBERT
Czy tu znajome jest Chrystusa imi�?
GWINONA
C� to za cz�owiek? czemu tu wpuszczony?
�WI�TY GWALBERT
Stra� twoja, cudem pokonana, drzymie.
GWINONA
Ty jak Hekate masz ksi�yc czerwony
Na siwych w�osach. � Co to jest za cz�owiek?
�WI�TY GWALBERT
Ja ciemne chmury zdzieram z ludzkich powiek
I �wiat�o nios� dla duszy s�oneczne,
Ja ludziom biednym daj� �ycie wieczne.
Ktokolwiek jeste�, schyl przede mn� g�ow�.
GWINONA
Jaki� czarownik.
LILLA WENEDA
do �W. GWALBERTA
O! panie, m�w za mn�.
�WI�TY GWALBERT
Przyszed�em tutaj w imi� Boga mego
O pogn�bionych ludzi si� upomnie�.
Oto jest c�rka kr�la tej krainy,
Kt�ra ma braci i ojca w niewoli
I przysz�a prosi� za nimi.
LILLA WENEDA
O, pani!
Ja przysz�am prosi� za ojcem i bra�mi.
Nie patrz ty na mnie srogo � ja pokorna.
Ja przysz�am twoje nogi rosi� �zami,
Ja b�d� za to twoj� s�ug�; b�d�
P��tno twe bieli�, twoje krowy doi�,
Twe szpaki takich naucz� wyraz�w,
�e w dzie� i w nocy b�d� dzi�kowa�y
Za moich braci, za mojego ojca.
Ja z moich oczu ci zrobi� �wierciad�a,
W kt�rych si� b�dziesz ty widzia�a pi�kn�,
Weso��, dobr� i pe�n� lito�ci;
I sama siebie widz�c, b�dziesz kocha�;
A ja ci� wi�cej jeszcze b�d� kocha�,
Ni� si� ty mo�esz kocha� sama siebie.
GWINONA
Za p�no przysz�a�.
LILLA WENEDA
O! nie m�w! o! nie m�w!
Ja tu lecia�am jak go��b do dzieci.
I gdyby nie ten stary cz�owiek, pani,
Ju� bym tu by�a dawno zawieszona
na szyi mego ojca. � Gdzie m�j ojciec?
DERWID wchodzi z wy�upionymi oczyma i podnosi r�ce nad LILI� WENED�.
DERWID
Pu��cie mnie! krwi� chc� j� widzie� i m�zgiem.
Ona tu musi by�. Tu, tu j� widz� �
O! b�d� przekl�ta!
LILLA WENEDA
Ojcze! to ja, ojcze.
DERWID
Co? � To g�os mojej c�rki, o! niebiosa!
Ja c�rki mojej nie widz�!
LILLA WENEDA
M�j ojcze,
Tobie wydarto oczy! � Czy zupe�nie?
Czy ty zupe�nie mnie nie widzisz, ojcze?
Poczekaj, krew ci obetr� w�osami
I nigdy moich w�os�w nie obmyj�;
Lecz je rozpuszcz� do ziemi czerwone
I w tej koszuli okropnej ukl�kn�
Skar�y� si� Bogu. Ojcze nieszcz�liwy!
O! srodzy ludzie! o! ludzie okrutni!
Pani! ty jeste� niewinna? co � prawda?
Tego nie mog�a uczyni� kobieta?
Ty sama teraz cierpisz! � o! na Boga!
Daj�e mi teraz, pani, tego starca!
Wszak�e ty widzisz, �e on nie ma oczu,
Tylko te biedne moje dwie �renice,
Kt�re �ez pe�ne. O, daj�e mi teraz
Mego �lepego ojca!
DERWID
M�j s�owiku!
Cicho b�d�! j�dzy tej nie ruszaj.
do GWINONY
A ty,
W�ciek�a kobieto! je�li ci� ten widok
�lepego starca i c�rki, co widzi
Czerwone ojca swego o�lepienie,
Dr�czy? je�li ci� dr�czy ta m�czarnia? �
A musi dr�czy� � bo c� ty zdoby�a�
Tym okrucie�stwem pr�cz kilku pere�ek,
Co z oczu mojej c�rki upadaj�,
I kilku tych �ez okropnych, co ciekn�
Z mej pr�nej czaszki? � Wi�c je�li ci� dr�czy
Ta niemoc twoja, ta bezsilno�� twoja �
Sprobuj, czy moja ci� �mier� nie uleczy
I tygrysiego serca nie nakarmi.
GWINONA
Pami�taj, �e ja mam ci� zabi� w�adz�.
LILLA WENEDA
Okrutna pani! nie, ty nie masz w�adzy!
O, nie! ty nie masz w sobie takiej w�adzy;
Ja ci powiadam z g��bi rozdartego
Serca, �e nie masz nad nim w�adzy �adnej.
Wymy�l trzy razy �mier� najokropniejsz� �
I trzy razy wszystko wymy�lisz na pr�no.
do �W. GWALBERTA
Nieprawda�, starcze, �e matka Chrystusa
B�dzie mnie broni� razem z anio�ami
I da zwyci�stwo nad t� dumn�, krwaw�?
Trzy razy b�d� ojca zbawicielk�,
A ty si� sp�onisz, �e� taka bezsilna
Przeciw rozpaczy mojej ostatecznej.
GWINONA
Dziwne wyzwanie! s�yszeli�cie wszyscy:
Ta mnie dziewczyna wyzywa. � Ju� mia�am
Odda� ci ojca, bo ten �achman stary
Sta� mi si� wcale niepotrzebny: teraz
O niego b�d� toczy� si� turnieje.
Gryfie, we� starca, za w�os jego siwy
Uwie� na drzewie, niech s�o�ce go pali
I dziobi� kruki; dla wi�kszej m�czarni
Niech ko�cem stopy ziemi si� dotyka.
LILLA WENEDA
Gdzie kr�l? ja p�jd� do kr�la ze skarg�.
GWINONA
Id�.
�WI�TY GWALBERT
Kl�twa Boga na tym krwawym domie.
Wychodz�.
CH�R DWUNASTU HARFIARZY
Oczy wydarto staremu kr�lowi,
P�ka si� c�rki bursztynowe serce,
A w nasz� star� ko�� strach idzie mrowi,
Lecz nie lejemy �ez, bo ci morderce
Gotowi ludom rzec: Zwyci�stwo nasze!
Zw�tpi� o sobie lud! Harfiarze p�acz�!
Niech spojrzy w piersi wr�g, niech patrzy w czasze,
Czasze nalane krwi�, serca rozpacz�,
Z ust si� wydziera krzyk o zemst� Boga,
Czekamy wszyscy drz�c na piorun z chmur �
A kiedy milczy niebo � �piewa ch�r. �
A kiedy �piewa ch�r � dr�y serce wroga!
KONIEC AKTU PIERWSZEGO
AKT DRUGI
SCENA I
Pobojowisko, noc.
ROZA WENEDA w g��bi pali ko�cie rycerzy i �piewa.
�LAZ wchodzi.
�LAZ
Dalib�g! trup�w tu jak maku: g�upcy!
Gdyby si� spyta� kto tych wszystkich durni�w,
Dlaczego teraz si� nie mog� ruszy�?
Jeden odpowie: �Brak mi kawa�eczek
Serca� � a. drugi: �Mam strza�k� male�k�
W mym pacierzowym ogonie�; i ka�dy
Mia�by wym�wk� � ze mn� tak nie b�dzie.
Nie, ja do �mierci chc� �y�, a po �mierci
B�dzie, jak B�g chce i jak chce pan Gwalbert. �
C� to za wied�ma przed stosem z p�omieni
Trupich piszczeli ogniem o�wiecona?
ROZA WENEDA
Czar si� nie robi � tu jest cz�owiek �ywy.
�LAZ
Jezu Maryja! gotowa mnie zabi�.
ROZA WENEDA
W�u, kto jeste�?
�LAZ
Umar�y ze strachu.
ROZA WENEDA
Gdzie idziesz?
�LAZ
Wsz�dzie, gdzie ka�esz wa�pani.
ROZA WENEDA
Ja wiem, czym jeste�... ty b�dziesz zab�jc�.
Mam tutaj sztylet.
�LAZ
Jaka� waryjatka!
ROZA WENEDA
Przed tob� p�ynie krwi bolesnej rzeka,
Z tych trup�w cieknie i p�ynie.
Za t� wod� dom cz�owieka,
Ten cz�owiek zginie;
�ycie jest jego dla mnie jak psa �ycie.
Ty go zabi� powinien.
�LAZ
Ja?
ROZA WENEDA
O �wicie
Go zabijesz, idziesz po to.
S�uchaj! � jeste� z�odziejem...
�LAZ
Ja?
ROZA WENEDA
I z�ot�
Harf� ukradniesz mego ojca.
�LAZ
Pi�knie!
ROZA WENEDA
I s�uchaj, je�li z bolu harfa j�knie,
Je�eli j�knie ojcu mojemu kradziona:
Ty j� utulisz w p�aczu jak dziecko � i skona
Ojciec m�j � ale harfa zwyci�y narody!
Pami�taj!
�LAZ
Dobrze.
ROZA WENEDA
Lub z g�azem do wody
Rzu� si� i to� � bo serce ci wydr� i oczy.
Oddala si� w g��b do p�omieni.
�LAZ
Rozumiem, ukra�� harf� i zabi� cz�owieka.
A to mi wcale pi�kna awantura!
Wylaz�a z trup�w i z p�omieni mara
I m�wi do mnie: ��lazie, jeste� zb�jc��. �
Dzi�kuj� pani, �e tak dobrze trzymasz
O mojej cnocie. � A do mnie ta znowu:
�M�j mo�ci �lazie, wa�� jeste� z�odziejem� �
Chcia�em j� za to w pysk, a ona w ogie�
Jak salamandra; szukaj�e z ni� �adu!
Gdyby przynajmniej by�a powiedzia�a,
Czy mnie powiesz�, jak b�d� z�odziejem?
Co teraz robi�?... Widz� tam na g�rze
W z�ocistej zbroi nieboszczyka � p�jd�,
Obedr� zbroj� i na siebie w�o��,
Mo�e cokolwiek znajd� w niej odwagi.
Wychodzi.
ROZA WENEDA
�piewa
Trzaska w p�omieniach ko��,
W czaszkach si� warzy m�zg,
Tu kwiat�w b�dzie do��
I lilijowych r�zg
Z kwiatami, o! z bia�ymi kwiatami...
O! o! � o! o! �
Trupy moje! Trupy moje! B�g z wami!
Ja pal� trupy wci��.
Tu m�j kochanek by�,
Do czaszki przylaz� w��
I krew mu z oczu pi�,
I do czaszki wlaz� krwawymi ustami.
O! o! � o! o! �
Trupy moje! Trupy moje! B�g z wami!
Oddala si� � p�omienie gasn�.
�LAZ
wchodzi w zbroi � sam.
Ot� ubrany jestem jak na �wi�to.
Ta wied�ma wrzeszczy tu na ca�e gard�o,
A tu s� ludzie, co chc� spa�: na przyk�ad
Ten obywatel, co mi da� t� zbroj�,
Chcia� spa�, musia�em dobi� nieboraka.
Ergo ta wied�ma powiedzia�a prawd�;
Bo je�li dobi� �y� nie mog�cego
Znaczy to samo, co odebra� �ycie:
Wi�c ja zabi�em � nie � tylko dobi�em.
Gdzie� w przykazaniach boskich: �Nie dobijaj� �
A gdyby nawet by�o w przykazaniach,
To ja nie wierz� w boskie przykazania...
I tak... a jeszcze na moj� obron�
M�g�bym przytoczy�, �e mi� ten nieboszczyk
Prosi�, abym go zrobi� nieboszczykiem...
Tymi wyrazy: �Widzisz tu Salmona
Z po�amanymi ko�ciami � wi�c dobij!�
Wi�c ja dobi�em go i rzecz sko�czona. �
A teraz p�jd� w tej zbroi do Lecha;
I b�d�, jakbym przyw�drowa� z Lechem,
S�u�y� u Lecha i zwa� si� �lachcicem.
Wychodzi.
SCENA II
Sala w zamku LECHA. LECH i SYGO�.
LECH
Wi�c ty widzia�e�, jak m�j Salmon zgin��?
Opowiedz jego �mier�.
SYGO�
Kiedy si�, Lechu,
Za ostatnimi Wenedy pu�ci�e�
Na czarnym koniu, Salmon tw�j kochany,
Ujrzawszy wzg�rze, na kt�rym dwunastu
Sta�o Derwid�w z harfami z�otymi,
Tak, �e z tych starc�w i z harf pag�rkowi
By�a korona, rzuci� si� z dobytym
Mieczem na owe wzg�rze Salmon m�ody
I nie znajduj�c �adnego oporu,
Kr�la Derwida wzi�� za siw� brod�
I ci�gn�� z tronu kamiennego gwa�tem.
Gdy oto nagle � harf z�otych dwana�cie,
Jako dwana�cie siekier podniesionych,
Na he�m Salmona spad�o... a jam s�ysza�
J�k tego he�mu i j�k harf dwunastu...
Przybieg�em � wzg�rze ca�e by�o puste,
A na nim le�a� cichy trup Salmona.
LECH
Na Boga! ka�da z tych harf mi odpowie
�yciem za �ycie mojego rycerza.
SYGO�
Ju� si� kr�lowa zem�ci�a na kr�lu.
LECH
I c�?
SYGO�
Kaza�a mu wy�upi� oczy.
LECH
Na Boga! ma�a kara, ma�a kara!
Psy! psy! psy! � zabi� harfami rycerza!
Chcia�bym ten kielich ca�y krwi� nape�ni�...
Rycerz rozbity jak garnek, nie broni�,
Ale harfami! � pfu! � zgroza. Sygonie,
Gdyby mi kiedy taka �mier� grozi�a,
Utnij mi g�ow�, zr�b mi g�ow� z karku.
Wchodzi LILLA WENEDA.
C� to za bia�a jaka� Wenedzianka?
SYGO�
C�rka starego kr�la.
LECH
Tego starca,
Kt�ry mi zabi� Salmona?
SYGO�
Tak, panie.
LECH
Czego� ode mnie ona chce?
LILLA WENEDA
Lito�ci.
LECH
W�a�nie mi teraz z lito�ci wystyg�o
Serce; tw�j ojciec jest mi jak w�� spro�ny.
M�odocianego mi zabi� rycerza.
LILLA WENEDA
Wi�c nie lito�ny b�d�, lecz sprawiedliwy.
Ty ojcu memu zabi�e� tysi�ce
M�odych rycerzy i przyjaci� starych;
A �ona twoja mu nie zostawi�a
Oczu, by p�aka� nad swoj� niedol�.
Wy�cie mu wszystko wydarli! ach, wszystko!
Nawet pociech�, kt�r� ma p�acz�cy,
Przez o�zawione oczy widzie� niebo
Lub twarz cz�owieka, kt�ry nad nim p�acze,
Lub lice c�rki, co chce by� weso��
I twarz umila nadziei promieniem.
O! panie, wszystko�cie mu ju� wydarli!
Wszystko, pr�cz serca c�rki nieszcz�liwej.
Id�, Lechu � obacz go � a b�dziesz p�aka�!
Id�, Lechu! � on tam na twoim dziedzi�cu,
Za siwe, �wi�te w�osy przywi�zany �
G�odny m�j ojciec! cierpi�cy m�j ojciec!
Id�, Lechu! obacz, co oni zrobili
Z moim nieszcz�snym ojcem � ty masz oczy:
Wi�c id� i obacz... a je�li ty, Lechu,
Na taki widok nie b�dziesz lito�nym,
To chyba jeste�, Lechu, nie cz�owiekiem.
LECH
Sygonie, moja Gwinona si� biesi,
Ona tu miar� przebra�a.
LILLA WENEDA
O! panie,
Ona tam teraz przed wisz�cym starcem
Do okrucie�stwa zaprawia twe dzieci,
Ojca mojego im nazywa kr�lem,
A to male�stwo za matk� �wiegoce:
�Kr�l, kr�l� i w mego ojca oczy puste
Niegodziwymi rzuca kamyczkami.
O! id� ty, Lechu, i obacz t� zgroz�!
O! id� ty, Lechu, i skarz t� kobiet�!
Ona ci psuje, Lechu, twoje dziatki;
Z tych dziatek b�d� potem kr�lob�jce,
Ty b�dziesz si� ba�, gdy ci� nazw� kr�lem,
Tak jak zw� dzisiaj mego ojca kr�lem:
�Kr�l, kr�l�, jak kawki �wiegoc�. O, Lechu!
Id� sam i obacz...
LECH
Wszak nie ma w tym grzechu,
Sygonie, mojej mi�ej podci�� skrzyde�...
Wychodz�.
LILLA WENEDA
On mi uwolni ojca z r�k straszyde�...
Wychodzi.
SCENA III
Dziedziniec zamkowy.
Na jednej z bocznych �cian wida� cie� przywi�zanego DERWIDA do ga��zi d�bu...
Na przedzie sceny GWINONA, KRAK i ARFON.
KRAK
Mamo, ja nie chc� wi�cej tego starca
Bi� kamykami. On si� ju� nie rusza.
GWINONA
Krak, jak wyro�niesz, b�dzie z ciebie baba.
KRAK
Nie, m�j braciszek Arfon b�dzie bab�,
A ja rycerzem s�awnym jak m�j papa.
GWINONA
Chcesz by� rycerzem? a kiedym kaza�a
Wzi��� �uk i trafi� w serce tego starca,
To skowyta�e� jak psi�tko: � �Nie, mamo,
Nie, ja �a�uj� dobrego staruszka�. �
Wstyd� si�, czy�ykiem jeste�, nie ch�opakiem.
KRAK
C� ten staruszek zrobi� tobie, Gwina?
GWINONA
Co? nie pami�tasz ju�, Kraku, Salmona?
Salmona, co ci� nieraz na rumaku
Sadza� i uczy� harcowa�... ten stary
Zabi� Salmona, Salmon ju� nie wr�ci.
KRAK
Ten stary zabi� Salmona?
GWINONA
A widzisz?
Ju� r�czki �ciskasz w ku�ak, ju�e� gniewny. �
Arfonie, daj �uk braciszkowi � daj mu.
On lepiej strzela ni� ty.
ARFON
Ja sam trafi�.
GWINONA
Id�, baw si� z harf�, daj �uk braciszkowi.
daj�c KRAKOWI �uk
Na, i mierz w serce, w serce � wiesz, gdzie serce?
KRAK
Wiem, mamo, bo mi teraz g�o�no puka.
Mierzy z �uku w stron�, gdzie si� znajduje m�czony Derwid...
Wchodzi LECH, SYGO� i LILLA WENEDA.
LILLA WENEDA
O! widzisz, panie, chc� mi zabi� ojca.
LECH
Gwinona, ka� mu spu�ci� �uk, na Boga!
Bo go tu zetn� szabl� jak mak�wk�.
C� to?... czy ojciec jest tu u was niczym?
Spu�� �uk! bo �ebek ci ukr�c� � spu�� �uk!
GWINONA
Spu�� �uk, m�j Kraku, papa tobie ka�e. �
C� to tak gniewny, m�j cz�owieku? c� to?
LECH
Mam si� nie gniewa�? ja mam si� nie gniewa�,
Kiedy tu widz� moje w�asne dzieci
Ur�gaj�ce z niedoli kr�lewskiej,
Jedz�ce mi�so jak orl�tka m�ode.
C� to? czy moje dzieci s� chowane
Jak psy rze�nika? � precz mi st�d, szczeniaki!
Dzieci odchodz�.
Gwinona, dosy� ju� tych okropno�ci.
Ka� tego starca odwi�za�.
GWINONA
Ty panem,
Ka� go odwi�za�.
LECH
C� to? ju�e� gniewna?
GWINONA
O! dzie� przekl�ty, kiedym ja si� da�a
Uwie�� przez ciebie z islandzkiego brzegu,
Abym tu by�a teraz niewolnic�
Twojego gniewu i niesta�ej ��dzy.
Lepiej mi by�o morze rozhukane
Po�lubi� albo wulkan p�omienisty,
Lub zosta� Niks�w albo Farfadet�w
Ma��onk�; lepiej, o! lepiej sto razy,
Ni� teraz za mym ubogim rycerzem
Przez �wiat w�drowa� i znosi� obelgi,
I nie by� pewn� dnia, �e m�� mi� kocha.
Bo jak�e kocha mnie ten lew rycz�cy?
Serce mi ci�gle gryz�c albo g�aszcz�c
D�oni� �elazn� � jak�e mi pochlebia?
Z rana pochlebia, a wieczorem karci.
Jak�e mi wiern� mi�o�� wynagradza?
Co mi da z rana, odbierze wieczorem;
Tak, �e ja nie wiem, �on� ja czy s�ug�
Jestem u niego? mi�� mu czy gor�k�?
Szlachetn� w jego my�li? albo pod��? �
O! je�li tak ma by� zawsze, o Lechu!
To mi� odegnaj i p�jd� ja bosa
W te ciemne lasy wilkom i nied�wiedziom
Pochlebia�, �asi� si�, prosi� o lito��. �
Wstydzisz si�; nic mi ju� nie odpowiadasz?
Bo ty szlachetny i wiesz, �e mam s�uszno��.
Dzisiaj mi da�e� w moc tego Derwida;
Pierwszy raz rzek�am: �On mi przecie ufa�;
A teraz musz� zn�w wyj�� z omamienia.
Chod�cie tu wszyscy! patrzcie, jak Lech rycerz
�onie danego dotrzymuje s�owa.
Ja w s�owie jego zaufana �wi�cie
Na jego s�owo da�am moje s�owo:
Teraz on swoje �wi�te s�owo �amie;
A ja si� musz� oszkalowa� sama
I zaprzysi�e� moich nie dotrzyma�...
Chod� tu, dziewczyno, wyzwa�a� mnie dzisiaj
Na zak�ad, �e trzy razy ojca twego
Wyrwiesz od �mierci � a ja ci przyrzek�am,
�e twego ojca oddam ci, je�eli
Trzy razy �mierci go wyrwiesz okropnej.
O! �atwo zak�ad ci wygra� z kr�low�,
O kt�rej honor nie dba m�� i rycerz.
Ciesz si� wi�c. � A ty, Lechu, tej dzieweczki
Zdrowie pi� b�dziesz moj� krwi� � ty znasz mnie!
Islandzk� jestem kr�lewn�, pami�taj!
Do obelg takich nie przyzwyczajona.
Chce odchodzi�.
LECH
St�j.
GWINONA
Id� z wie�y si� rzuci�.
LECH
Kobieto!
GWINONA
Jak mi� nie b�dzie, ka�esz z moich w�os�w
Porobi� struny do twej harfy z�otej
I starzec ci ten b�dzie o mej �mierci
Gra� � albo wicher islandzki przyleci
Z ojczystej mojej ziemi i na strunach
Po�o�y usta przekle�stwem wyj�ce.
LECH
Zanadto jeste� teraz roz�alona,
M�wi� nie mo�na z tob�.
Chce odchodzi�.
LILLA WENEDA
zatrzymuj�c go
O, m�j panie!
LECH
Czego ode mnie chce ta wied�ma? wszyscy
Przeciwko mnie s�.
LILLA WENEDA
Wi�c m�j ojciec skona?
LECH
Tw�j ojciec na �mier� zas�u�y� sto razy.
Niechaj rycerze go doko�cz� � i niech
Wi�cej nie s�ysz� o nim.
LILLA WENEDA
Ach! okrutny!
S�uchaj�e teraz mnie, straszny cz�owieku!
S�uchaj�e teraz mnie, ty pani krwawa!
Ja tu wynajd�, aby wam nakarmi�
Zemsty �akn�ce serca, taki spos�b,
Tak� wam straszn� rzecz wynajd� my�l�,
Tak� rzecz powiem, �e wy struchlejecie
Na sam� pierwsz� my�l tej okropno�ci.
S�uchajcie tylko! s�uchajcie! Ten starzec
Ma dzieci � dzieci te u was w niewoli,
Dw�ch macie syn�w tego starca w r�kach:
Ot� wybierzcie z nich kt�rego losem,
Dajcie mu w r�ce top�r wyostrzony,
Niech o sto krok�w stanie i toporem
Rzuci na ojca � co? czy pozwalacie?
GWINONA
Przywie�� tu je�c�w.
LILLA WENEDA
Lecz, kr�lu! lecz, kr�lu!
Je�eli brat m�j, rzuciwszy toporem,
Starcowi tylko w�os ustrzy�e siwy �
O! patrzaj � ten w�os, co tak przezroczysty,
Jak blady gwiazdy b��kitnej ogonek
Pomi�dzy drzewem a starego g�ow�.
Je�eli ten w�os tylko mu ustrzy�e,
To wi�nie b�d� wolni � czy przyrzekasz?
LECH
�w, co rzecz tak� zrobi, b�dzie wolnym.
LILLA WENEDA
Oba?
LECH
Tak, oba...
LILLA WENEDA
I m�j ojciec?
GWINONA
Ojciec
Do mnie nale�y � zbaw go tak trzy razy,
A b�dzie wolnym.
LILLA WENEDA
Ach, czyli� nie dosy�
Raz tylko ojca tak zbawi�, kr�lowo?
Wchodzi LELUM i POLELUM. Oba �a�cuchem z��czeni tak, �e prawa pierwszego r�ka do lewej
r�ki POLELUM przykuta.
GWINONA
Ot� s� wi�nie, m�w, czy si� podejm�?
Ty, siostra, srogi targ zrobi�a� za nich.
LILLA WENEDA
O! m�wcie do nich wy � ja ca�a dr��ca.
LECH
Jest wie��, �e celnie rzucacie toporem.
Je�li z was kt�ry o sto krok�w rzuci
Top�r na ojca i tak we� wymierzy,
�e wisz�cemu na drzewie za w�osy
Starcowi tylko w�os ustrzy�e siwy:
To b�dzie wolny razem ze swym bratem.
LILLA WENEDA
Nie zechc�! oni nie zechc�! � Polelum,
Jedyny to jest dla ojca ratunek,
Ojciec, na drzewie powieszony, skona,
Je�� mu nie dano ani pi� � on skona!
On was nie widzi � wydarto mu oczy.
Je�eli top�r mu roztrzaska g�ow�,
Nie b�dzie widzia�, �e to syn tak rzuci�.
On �mierci swojej przed �mierci� nie ujrzy.
Je�eli umrze... o �mier� nielito�n�
Swego w�asnego syna nie pos�dzi...
Polelum... top�r we�. Ojciec nie widzi.
We�, tylko �mia�o...
POLELUM
Daj.
LILLA WENEDA
Ale go nie ra�.
POLELUM
I c� mam robi�?
LECH
Psie! ty godzisz we mnie.
POLELUM
M�wisz, �e trzeba godzi� w mego ojca?
LECH
Zgnijesz w kajdanach, je�li nie pos�uchasz.
POLELUM rzuca top�r na ziemi�.
LELUM
Bracie, na pr�no targasz si� w �a�cuchu,
Niewolnikami jeste�my, Polelum.
Pomy�l � ty dobrze w�adasz tym �elazem.
Gdyby nie serce w tobie, to by� trafi�;
Wi�c zatruj serce na chwil� i pomy�l,
�e to nie w ojca w�os uderzy� trzeba,
Lecz w �ona ludzi tych, co b�d� czuli
Ha�b� ze swego zwyci�stwa nad nami...
Polelum! podnie� ten top�r okropny!
Przykuty do mnie za tw� lew� r�k�,
Ty� niewolnikiem mojej r�ki prawej.
Ty ca�y jeste� moj� r�k� praw�:
Ty b�dziesz rzuca�, a ja b�d� cierpia�. �
Mamy� na wieki i my, i nasz ojciec
Ju� pokonani by� dol�, i nigdy,
Nigdy tym krwawym ludziom nie pokaza�,
Co wreszcie mo�e rozpacz niewolnika?
Polelum! zemsty! � Ja skonam w wi�zieniu...
Mnie trzeba s�o�ca... tobie zemsty trzeba.
Ach, b�d� odwa�ny.
POLELUM
O! bogi piekielne!
Z jednej mi strony brat cierpi�cy kona �
Tam ojciec n�dzny � tu mi daj� top�r �
Co robi�?
LILLA WENEDA
O! m�j Polelum! o bracie!
Zbawisz nas wszystkich.
POLELUM
Daj top�r. O! Bo�e! �
Odwr��cie oczy, abym ja nie widzia�
Na waszych bladych twarzach przera�enia. �
Wi�c trzeba w�osy te odci�� � te w�osy �
Te siwe w�osy? � Nie patrzcie wy na mnie,
Bo mi si� oczy �zami �mi�. Okropnie!
Czy wy jeste�cie pewni, �e mi� ojciec
Nie widzi? � tylko czy jeste�cie pewni?
LILLA WENEDA
On ma wydarte oczy.
POLELUM
Przez b�y�ni�cie
Mego topora utraci�by oczy,
Gdyby mu ludzie oczu nie wydarli.
Ach, dosy� by�o tak� rzecz wymy�le�,
A starzec by sam sobie wydar� oczy,
Aby nie patrza� na zab�jc� syna.
O! do czego� ty przyprowadzasz, Bo�e,
Cz�eka, co straci� ojczyzn�! � O! patrzcie,
A�eby teraz wyratowa� brata,
Musz� by� ojca mego m�czennikiem.
Siostra mnie w�asna o zab�jstwo prosi,
Ludzie z bole�ci mojej ur�gaj�.
O! przyjd�, godzino zemsty albo �mierci!
GWINONA
C� to, wi�c nie masz odwagi?
POLELUM
Bezczelna!
Ja si� odwagi mojej w�asnej boj�. �
Prowad�cie mnie tam, sk�d mam rzuca� top�r.
O tym ci�ni�ciu straszliwym Weneda
B�dzie wam �ni� si�...
Prowadz� okutych razem braci na met� rzutu � zas�ona spada.
CH�R DWUNASTU HARFIARZY
Niestety! Niestety!
Gdzie sprawiedliwo�� boska? gdzie pioruny?
Syn na w�asnego ojca top�r rzuca,
Niebo si� ca�e �mi krwawymi �uny,
B�yskawicowych chmur rzygn�y p�uca
Piorun�w deszcz okropny � �wiat si� wzdryga!
C� b�dzie, je�li top�r w czaszce j�knie?
Top�r, co w dr��cej r�ce syna miga.
O! synu! serce twe z bole�ci p�knie,
O, c�rko! ojca twego krew ci� splami!
O! biada wam! o! biada, niewolnicy!
Mi�sza si� wasza krew z waszymi �zami,
Serca daj[e]cie krew pod dzi�b orlicy,
Ona wy�cie�a gniazdo waszymi w�osami.
O! niewolnicy!
Zemsta! zemsta! dop�ki serce bije, zemsta!
KONIEC AKTU DRUGIEGO
AKT TRZECI
SCENA I
Sala w zamku LECHA.
LECH i SYGO�.
LECH
Pozna�e� teraz Wened�w, Sygonie?
Wiesz, jak ciskaj� od oka toporem?
W uszach mi dzwoni okropne �elazo;
A�em by� j�kn�� trwog� zad�awiony,
Gdy nad Derwida g�ow� zobaczy�em
Drzazgi z �elaza rozsypane skrami.
Ju�em si� l�ka�, �e w topora j�ku
Zar�banego starca j�k us�ysz�:
Lecz nie, wyci�gn�� r�ce i od drzewa,
Jak widmo, z w�osem r�wno odr�banym
Odsta�: krwawymi �zami zap�akany,
Z obliczem pe�nym boskiego u�miechu...
Ach! czyn Weneda taki musi prze�y�
Nasze mogi�y. � Czy wiesz co, Sygonie?
Sta� mi pod drzewem, sta� mi tak na celu;
Niechaj na twoich w�osach zaprobuj�
Oka i miecza!
SYGO�
Lechu, jestem �ysy.
LECH
Ty �ysy, prawda, to s�k! � lecz ja musz�
Nied�wiedziom wydrze� s�aw� pozyskan�;
Dzi� spa� nie mog�em: a kiedy nad rankiem
Zamkn��em oczy, to widmo Salmona
Jawi�o mi si� i m�wi�o do mnie
Samymi tylko ur�gowiskami.
S�ycha� tr�bk� rycersk�.
C� to? czy s�yszysz? s�yszysz r�g Salmona?
To Salmon tr�bi przed zamkow� bram�.
Jak�e � m�wi�e� mi, �e Salmon zgin��?
SYGO�
Kln� si� na Boga, �em go widzia� trupem.
LECH
Ale to Salmon, patrz, stoi przed bram�.
SYGO�
Ten mi si� rycerz zdaje troch� chudszy.
LECH
Stare masz oczy � nie poznajesz zbroi?
To Salmon � o! m�j Salmon! � Chod�, to Salmon!
Wychodz�.
SCENA II
Sala ta� sama.
GWINONA
wchodzi.
Co s�ysz�? Salmon zatr�bi�. � O! Bo�e?
Gdy ja tortury straszne wymy�li�am,
Aby si� pom�ci� za niego � on �yje.
Tak�e to pewna, �e serce przywyka
Do konieczno�ci, cho� najokropniejszej,
I z jakiejkolwiek b�d� rozpaczy nie chce
Powraca� w przesz�� rado�� i z trupami
Powr�conymi zn�w si� zapoznawa�;
Tak�e to pewna, �e osierocone
Przez zmar�ych miejsca, gdy raz ju� s� puste,
Musz� p