3518

Szczegóły
Tytuł 3518
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3518 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3518 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3518 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

Giuseppe Tomasi di Lampedusa Opowiadania (Prze�o�y�a Jadwiga Bristiger) Spis tre�ci Poranek don Batassana........................................3 Rado�� i prawo...................................................15 Profesor i syrena.................................................19 Poranek don Batassana Plan posiad�o�ci Ibba, sporz�dzony w skali l :5000, by� pasem pergaminowego papieru o d�ugo�ci dwu metr�w, a szeroko�ci osiemdziesi�ciu centymetr�w. Nie wszystko to, co pokazywa�a mapa, nale�a�o do rodziny: na po�udniu widnia�a w�ska smu�ka morza, kt�re na tym brzegu dzierganym rybackimi sieciami nie nale�a�o do nikogo; na p�nocy niego�cinne g�ry, od kt�rych Ibbowie zawsze trzymali si� z dala; lecz przede wszystkim by�y tam liczne i wcale niema�e bia�e plamy wok� cytrynowo��tej masy oznaczaj�cej posiad�o�ci rodziny: tereny, (kt�rych nigdy nie uda�o si� kupi�, poniewa� ich w�a�ciciele byli bogaci; tereny oferowane, ale nie kupione, jako zbyt ma�o warto�ciowe; tereny po��dane, lecz na razie pozostaj�ce w r�kach ludzi przypiekanych ju� wprawdzie na wolnym ogniu, ale wci�� jeszcze nie do�� skrusza�ych, aby dali si� prze�kn��. By�y te�, nieliczne zreszt�, tereny niegdy� ��te, kt�re potem zn�w sta�y si� bia�e: sprzedano je, by zakupi� inne, lepsze, podczas tych kilku z�ych lat, gdy brakowa�o bie��cej got�wki. Mimo tych plam (wszystkich na skraju) ��ty kompleks by� imponuj�cy: od wewn�trznego jajowatego rdzenia wok� Gibilmonte, szeroki pazur wyci�ga� si� na wsch�d, zw�a� si�, a potem zn�w rozszerza�. Tu pojawia�y si� dwie macki: jedna zapuszcza�a si� w stron� morza, do kt�rego dociera�a po kr�tkiej drodze, druga na p�noc, gdzie zatrzymywa�a si� u podn�a g�r, stromych i ja�owych. Po stronie zachodniej ekspansja przybra�a jeszcze wi�ksze rozmiary; by�y to tereny eks-ko�cielne, kt�rych podb�j by� kr�tki jak b�ysk no�a, no�a zag��biaj�cego si� w sad�o �wini: wioski San Giacinto i San Narciso zosta�y zdobyte i pokonane przez lotne kolumny akt�w wyw�aszczenia; linia obronna na rzece Favarotta opiera�a si� d�ugo, ale zosta�a przerwana, i dzi�, 14 wrze�nia 1901 roku, przycz�ek mostowy zepchni�to za rzek�, dzi�ki zakupieniu Pispisy, ma�ego, lecz pi�knego lenna po�o�onego na drugim brzegu. Zakupiona posiad�o�� nie zosta�a pokolorowana na ��to, ale p�dzelek i tusz chi�ski oczekiwa�y ju� na biurku na interwencj� Calcedonia, kt�ry, jedyny w ca�ym domu, umia� si� nimi pos�ugiwa� we w�a�ciwy spos�b. Sam don Batassano Ibba, g�owa rodziny i quasi-baron, spr�bowa� to zrobi� raz jeden dziesi�� lat temu, po wyw�aszczeniu Sciddico, ale rezultat okaza� si� �a�osny; ��ciutkie morze rozla�o si� po ca�ej mapie i trzeba by�o wyda� mn�stwo pieni�dzy na sporz�dzenie drugiej. Pozosta�a jednak wci�� ta sama buteleczka tuszu. Tym razem przecie� don Batassano nie wa�y� si� nawet dotkn�� jej palcem i zadowala� si� spogl�daniem na miejsce przeznaczone do pokolorowania tymi swoimi oczyma zuchwa�ego ch�opa, my�l�c zarazem, �e nawet na mapie ca�ej Sycylii mo�na by ju� dostrzec ziemie Ibb�w, ma�e jak pch�a na bezmiarze wyspy, rozumie si�, ale przecie� dok�adnie widoczne. Don Batassano by� zadowolony, lecz tak�e i zirytowany: dwa stany ducha, kt�re u niego cz�sto wyst�powa�y razem. Ten Ferrara, ten pe�nomocnik ksi�cia Saliny, kt�ry przyby� tu wczesnym rankiem z Palermo, aby podpisa� akt sprzeda�y, kluczy� a� do momentu podpisu, co m�wi�, do momentu podpisu! jeszcze potem! i ��da� zap�aty w osiemdziesi�ciu r�owych biletach Banku Sycylijskiego, odmawiaj�c przyj�cia skryptu d�u�nego, kt�ry by� ju� przygotowany. On, don Batassano, musia� wej�� po schodach, i wyci�gn��: w�ze�ek z tajnej szufladki w swoim biurku, a by�a to operacja denerwuj�ca, bo o tej porze Mariannina i Tot? mogli kr�ci� si� gdzie� w pobli�u. To prawda, pe�nomocnik da� si� wyprowadzi� w pole co do tej daniny na Fundusz Religijny w wysoko�ci osiemdziesi�ciu lir�w rocznie i zgodzi� si� na potr�cenie skapitalizowanej sumy tysi�ca sze�ciuset lir�w, chocia� don Batassano (a i notariusz) dobrze wiedzieli, �e reluicja ta. ju� raz, dziewi�� lat temu, zosta�a uznana przez, innego pe�nomocnika Salin�w. To nie mia�o znaczenia: jakikolwiek sprzeciw, cho�by najmniejszy, wobec jego woli, zw�aszcza gdy w gr� wchodzi�y pieni�dze, wyprowadza� go z r�wnowagi, �S� zmuszeni do sprzeda�y, maj� n� na gardle, a jeszcze �mi� grymasi� i doszukiwa� si� r�nic mi�dzy skryptem a banknotami!" By�a dopiero czwarta i do kolacji brakowa�o jeszcze pi�ciu godzin. Don Batassano otworzy� okno wychodz�ce na niewielkie podw�rze. Duszne powietrze wrze�niowe przenikn�o do mrocznego pokoju. Na dole w�saty staruszek nadziewa� jemio�� na trzcinowe pr�ty: przygotowywa� rozrywk� dla panicz�w. � Giacomino, siod�aj konie, mojego i twojego. Ju� schodz�. Chcia� zobaczy� uszkodzone poid�o w Sciddico. Tego ranka powiedziano mu, �e jacy� �obuziacy rozbili obmurowanie zbiornika; otw�r zatkano ju� z grubsza �wirem i zmieszanym ze s�om� b�otem, kt�rego nie brak nigdy w pobli�u wodopoju; lecz Tano, dzier�awca Sciddico, domaga� si� szybkiego dokonania prawdziwej naprawy. Ci�g�e zawracanie g�owy, ci�gle nowe wydatki; a je�li sam nie obejrzy wszystkiego na miejscu, robotnik na pewno przyniesie mu wyg�rowany rachunek. Sprawdzi�, czy kabura z ci�kim smith-wessonem wisi u pasa: tak by� do niego przyzwyczajony, �e ju� go nie czu�. Zeszed� na podw�rze po kamiennych schodkach. Polowy ko�czy� siod�a� konie. Dosiad� swego, pos�uguj�c si� trzema stopniami, specjalnie w tym celu wmurowanymi przy jednej ze �cian, wzi�� bat podany mu przez ch�opca, zaczeka�, a� Giacomino (bez pomocy pa�skich schodk�w) wsi�dzie na siod�o. Syn polowego otworzy� na o�cie� opancerzon� bram�; popo�udniowe s�o�ce zala�o podw�rze i don Baldassare Ibba wyjecha� z gwardi� przyboczn� na Corso Maggiore w Gibilmonte. Jechali tu� obok siebie, ko� Giacomina tylko o p� g�owy za koniem pana: dwururka polowego wystawia�a na pokaz, po obu stronach siod�a, �elazny brzeg kolby i wypolerowane lufy; kopyta zwierz�t stuka�y, gubi�c rytm, po kamieniach stromych uliczek. Kobiety siedz�ce przed drzwiami przy ko�owrotkach nie pozdrawia�y ich. �Z drogi� � krzycza� od czasu do czasu Giacomino, kiedy jakie� dziecko, najcz�ciej ca�kowicie go�e, toczy�o si� pod kopyta koni; proboszcz, kiwaj�c si� na krze�le, oparty plecami o �cian� ko�cio�a, udawa�, �e �pi: patronat nie nale�a� do bogacza Ibby, ale do biednych i nieobecnych Santapau. Tylko brygadier karabinier�w, stoj�cy w koszuli na balkonie koszar, wychyli� si� w pok�onie. Opu�cili miasteczko, wjechali na strom� drog� prowadz�c� do wodopoju. Wiele wody wyciek�o w nocy i wszystko doko�a sta�o w szerokiej ka�u�y: zmieszana z glin�, z kawa�kami s�omy, z gnojem i uryn� kr�w, wydziela�a ostry, amoniakalny od�r. Lecz prowizoryczna naprawa okaza�a si� skuteczna; ze spojonych kamieni woda ju� nie sp�ywa�a, s�czy�a si� tylko, a cienki strumyczek wytryskuj�cy w czkawce z zardzewia�ej rury wystarcza�, aby przewy�szy� ubytek. Ten zabieg nie wymagaj�cy �adnych koszt�w zadowoli� don Batassana i kaza� mu zlekcewa�y� prowizoryczno�� naprawy. � Co ten Tano wygaduje! Poid�o jest w �wietnym stanie! Nic mu wi�cej nie trzeba. Powiedz raczej temu safandule, �e je�li jest naprawd� m�czyzn�, to niech raczej uwa�a, aby pierwszy lepszy �obuz nie niszczy� moich rzeczy. Niech poszuka ich ojc�w i ka�e im porozmawia� z tob�, je�li sam nie potrafi da� sobie z nimi rady. W drodze powrotnej wystraszony kr�lik przebieg� przez �cie�k� i ko� don Batassana sp�oszy� si�: wierzgn�� par� razy, i magnat, kt�ry mia�, owszem, pi�kne angielskie siod�o, ale zamiast strzemion u�ywa� p�tli z postronk�w, wyl�dowa� na ziemi. Nic sobie nie zrobi�, a Giacomino, nauczony do�wiadczeniem, chwyci� koby�� za uzd� i przytrzyma� j� mocno; don Batassano, le��c na ziemi, ch�osta� w�ciekle po pysku, po uszach, po bokach zwierz� pokrywaj�ce si� pian� i wstrz�sane nieustannym dr�eniem. Kopniecie w brzuch dope�ni�o pedagogicznego zabiegu. Don Batassano wsiad� i obaj powr�cili do domu w zapadaj�cym ju� zmierzchu. Tymczasem rachmistrz Ferrara, nie wiedz�c, �e pan domu wyjecha�, uda� si� do kancelarii, a gdy znalaz� j� pust�, usiad�, aby zaczeka�. W pokoju by� stela� z dwiema strzelbami, p�ka z niewielk� ilo�ci� teczek (�Op�aty", �Tytu�y w�asno�ci", �Gwarancje", �Po�yczki hipoteczne" g�osi�y etykietki nalepione na br�zowym kartonie), na biurku akt kupna-sprzeda�y podpisany przed dwiema godzinami; z ty�u, na �cianie, mapa. Ferrara wsta�, by popatrze� na ni� z bliska; z racji swoich znajomo�ci zawodowych, z racji tysi�ca zas�yszanych niedyskrecji, wiedzia� dobrze, jak powstawa�o to ogromne dziedzictwo ziemskie: by�a to epopeja kr�tactwa, braku skrupu��w, ur�gania prawom, bezwzgl�dno�ci, ale tak�e szcz�cia i odwagi. Ferrara wyobrazi� sobie, jak bardzo by�by interesuj�cy inny plan, wielobarwny, na kt�rym, jak w tekstach szkolnych po�wi�conych ekspansji Domu Sabaudzkiego we W�oszech, r�nymi kolorami zabarwione zosta�yby kolejne zdobycze. Tu, w Gibilmonte, by� zal��ek: par� skib ziemi, p� hektara winnicy i trzyizbowy domek, wszystko, co odziedziczy� ojciec don Batassana, Gaspare, genialny analfabeta. Jeszcze jako m�ody ch�opak uwi�d� g�uchoniem� c�rk� pewnego �bur�uja", bardzo drobnego posiadacza, ledwie, ledwie tylko mniej biednego ni� on sam, i dzi�ki posagowi, otrzymanemu z okazji wymuszonego �lubu, podwoi� w�asny stan posiadania. Kaleka �ona okaza�a si� godn� partnerk� m�a: zach�anne oszcz�dzanie pozwoli�o tej parze zgromadzi� kapitalik male�ki, lecz jak�e cenny w takim kraju jak Sycylia, kt�rej gospodarka, jak w antycznych miastach-pa�stwach, opiera�a si� w owych czasach wy��cznie na lichwie. Udzielano po�yczek, bardzo przebieg�ych, tych po�yczek o specyficznym obliczu, udzielanych ludziom posiadaj�cym ziemi�, lecz nie maj�cym dochod�w, kt�re by wystarczy�y na p�acenie odsetek. Be�kot Marty, �ony Gaspara, kr���cej po wsi po zachodzie s�o�ca i domagaj�cej si� cotygodniowych nale�no�ci, wszed� w przys�owie: �Kiedy Marta pochrz�kuje, cha�upa si� rozsypuje." Po dziesi�ciu latach wizyt pe�nych gestykulacji, po dziesi�ciu latach wykradania pszenicy margrabiom Santapau, kt�rych Gaspare by� po�ownikiem, po dziesi�ciu latach przesuwania ukradkiem miedzy, po dziesi�ciu latach zaspokajania g�odu ziemi, maj�tek tej pary wzr�s� pi�ciokrotnie. On mia� w�wczas zaledwie dwadzie�cia osiem lat, a obecny don Batassano siedem. By� te� okres burzliwy, kiedy to przedstawicielom burbo�skiej w�adzy zachcia�o si� robi� dochodzenia w sprawie jednego ze zwyk�ych trup�w znajdowanych od czasu do czasu w polu; Gaspare musia� trzyma� si� z dala od Gibilmonte, a jego �ona dawa�a do zrozumienia, �e przebywa u swego kuzyna w Adern?, gdzie zapoznaje si� z upraw� morwy; w rzeczywisto�ci nie by�o takiego wieczoru, aby z pobliskich g�r st�skniony Gaspare nie ogl�da� dymu z kuchni swego szcz�liwego domku. Potem zjawili si� ci z Tysi�ca, zapanowa� ba�agan, wszystkie niedyskretne papiery znikn�y z kancelarii s�dowych i Gaspare Ibba powr�ci� oficjalnie do domu. Wtedy sprawy potoczy�y si� lepiej. Gaspare wymy�li� w�wczas manewr szalony, jak wszystko to, co jest genialne: jak Napoleon pod Austerlitz odwa�y� si� usun�� w�asne garnizony z centrum, aby w zasadzk� dwu pot�nych skrzyde� z�owi� austro-rosyjskich g�upc�w, tak on odda� w hipotek� wszystkie bez reszty swoje z trudem wywalczone skrawki ziemi, i z paru tysi�cy lir�w, uzyskanych w tej operacji, udzieli� bezprocentowej po�yczki margrabiemu Santapau, kt�ry znalaz� si� w k�opotach przez swoje darowizny dla sprawy Burbon�w. Wynik by� taki: po dwu latach Santapau stracili lenno Balate, kt�rego zreszt� nigdy nie widzieli na oczy i o kt�rym s�dzili ze s�yszenia, �e jest nieurodzajne. Znikn�y hipoteki na dobrach Ibb�w, Gaspare sta� si� �don Gasparem", a w jego domu w soboty i niedziele jada�o si� baranin�. Gdy pokonano dystans pierwszych stu tysi�cy lir�w, dalszy rozw�j potoczy� si� z doskona�o�ci� precyzyjnego mechanizmu: dobra ko�cielne, otrzymane po zap�aceniu dwu pierwszych rat od sumy oszacowanej bardzo przyst�pnie, zosta�y nabyte za jedn� dziesi�t� ich realnej warto�ci; zabudowania, �r�d�a wody, znajduj�ce si� na tych terenach, przywi�zane do nich prawa przej�cia u�atwi�y wspaniale zakup okolicznych d�br �wieckich, zdewaluowanych; akumulacja powa�nych zysk�w pozwoli�a na kupno lub te� wyw�aszczenie z innych, bardziej odleg�ych teren�w. Gdy don Gaspare umar�, w m�odym jeszcze wieku, jego posiad�o�ci by�y jednak zaledwie widoczne; jak ziemie pruskie w po�owie wieku osiemnastego, sk�ada�y si� one z du�ych wysp oddzielonych od siebie obcymi posiad�o�ciami. Synowi Baldassarowi przypad�o, jak Fryderykowi II, zadanie i chwa�a zjednoczenia najpierw wszystkiego w jeden blok, a potem przesuni�cia granic tego bloku w inne, bardziej odleg�e okolice. Winnice, gaje oliwne i migda�owe, pastwiska i serwituty, lecz przede wszystkim ziemie uprawne uleg�y aneksji, g�adko prze�kni�te, a zyski z nich p�yn�y do skromnej kancelarii w Gibilmonte, pozostawa�y tam kr�tko, opuszcza�y j� szybko, niemal nienaruszone, aby zn�w przekszta�ci� si� w ziemi�. Wiatr nieustannej fortuny d�� w �agle galery Ibb�w; nazwisko to zacz�to wymawia� z szacunkiem na ca�ym, b�d�cym w potrzebie, tr�jk�cie wyspy. W tym czasie don Batassano o�eni� si� w wieku lat trzydziestu, i to nie z jak�� kalek� jak jego czcigodna rodzicielka, lecz z krzepk� osiemnastolatk�, Laur�, c�rk� notariusza z Gibilmonte; w posagu wnios�a mu swoje zdrowie, niema�� got�wk�, cenne do�wiadczenie prawnicze ojca i uleg�o��, kt�ra okaza�a si� absolutna, nawet gdy ju� zaspokojone zosta�y jej niema�e potrzeby seksualne. O�mioro dzieci by�o �ywym dowodem stopnia tej uleg�o�ci: szcz�cie surowe i pozbawione �wiat�a panowa�o w domu Ibb�w. Rachmistrz Ferrara by� cz�owiekiem �agodnych uczu�, reprezentuj�c gatunek ludzki niezmiernie rzadki na Sycylii. Jego ojciec zatrudniony by� w administracji Salin�w w burzliwych czasach starego ksi�cia Fabrizia; on sam, wychowany w watowanej atmosferze tego domu, przywyk� pragn�� �ycia bodaj przeci�tnego, byleby w spokoju; wystarcza� mu w�asny kawa�eczek ksi���cego sera do ogryzania. Te nieca�e dwa metry kwadratowe pergaminu uprzytamnia�y mu gwa�towno�� i uporczywo�� walk, kt�rymi brzydzi�a si� jego dusza gryzonia raczej ni� mi�so�ercy. Zdawa�o mu si�, �e zn�w czyta zeszyty Historii Burbon�w w Neapolu La Cecilii, kt�re co sobot� kupowa� jego ojciec, zapalony libera�; na dodatek tu, w Gibilmonte, brakowa�o domniemanych orgii w Casercie, opisywanych w pamflecie: tutaj wszystko by�o szorstkie, pozytywne, z�e na spos�b puryta�ski. Przestraszy� si� i wyszed� z pokoju. Wieczorem, przy kolacji, obecna by�a ca�a rodzina z wyj�tkiem pierworodnego syna, Gaspare, bawi�cego w Palermo pod pretekstem przygotowywania si� do egzamin�w maturalnych (mia� ju� dwadzie�cia lat). Podano do sto�u z wiejsk� prostot�: wszystkie dania, po�ywne zreszt� i obfite, zosta�y postawione na �rodku, ka�dy wybiera�, na co mia� ochot�, a s�u��cy Toto i s�u��ca Mariannina starali si� uparcie obs�ugiwa� ich z prawej strony. Pani Laura by�a okazem zdrowia, kt�re osi�gn�o sw�j szczyt rozkwitu, to jest absolutne ot�uszczenie: kszta�tny podbr�dek, delikatny nos, �wiadome ma��e�skich rozkoszy oczy ton�y w obfito�ci sad�a, �wie�ego jeszcze, bujnego i apetycznego; rozlane kszta�ty cia�a obleczone by�y w czarny jedwab, symbol stale ponawiaj�cej si� �a�oby. Synowie: Melchiorre, Pietro i Ignazio, c�rki: Marta, Franceschina, Assunte i Paolina tworzyli galeri� dziwnych podobie�stw, ciekawej mieszaniny drapie�nych rys�w ojca i dobrodusznych matki. Wszyscy nosili stroje niewyszukane: dziewcz�ta � drukowane kretony (szare na bia�ym tle), ch�opcy � stroje marynarskie, tak�e i najstarszy z obecnych, Melchiorre, kt�ry z swymi sypi�cymi si� w�sikami wygl�da� jak rzeczywisty cz�onek Kr�lewskiej Floty. Rozmowa, a �ci�le m�wi�c dialog, mi�dzy don Batassanem a Ferrar� obraca� si� wy��cznie wok� dwu temat�w: cen ziemi w okolicach Palermo w por�wnaniu z cenami w okolicach Gibilmonte oraz ciekawostek z �ycia palermita�skiej arystokracji. Don Batassano uwa�a� wszystkich szlachcic�w za �g�odomor�w", tak�e i tych, kt�rzy w samych zbiorach antyk�w, nie m�wi�c ju� o dochodach, posiadali maj�tek r�wny jego. Zamkni�ty w swoim miasteczku, rzadko wyprawiaj�c si� do miasta powiatowego i jeszcze rzadziej do Palermo, aby �ledzi� sprawy w S�dzie Kasacyjnym, nie zna� osobi�cie ani jednego z tych szlachcic�w i mia� o nich wyobra�enie abstrakcyjne i uproszczone, podobne temu, jakie tworzy sobie publiczno�� na temat Arlekina czy kapitana Fracasse. Ksi��� A. by� utracjuszem, ksi��� B. kobieciarzem, diuk C. despot�, baron D. karciarzem, don Giuseppe E. pieniaczem, margrabia F. �estetykiem" (chcia� powiedzie� �estet�", a eufemizm ten w jego rozumieniu s�u�y� do okre�lenia rzeczy znacznie gorszych) i tak dalej: ka�dy z nich by� wyci�t� z papieru figurk� godn� pogardy. Don Batassano przejawia� w tych swoich opiniach niezwyk�e sk�onno�ci do omy�ek, i �mia�o mo�na powiedzie�, �e nie istnia� epitet, kt�rego on nie przy��czy�by b��dnie do nazwiska, ani przywara, kt�ra by nie zosta�a bajecznie przesadzona, gdy tymczasem rzeczywiste wady owych os�b by�y mu nie znane: jego umys� wyra�nie operowa� abstrakcjami i znajdowa� oczywist� przyjemno�� w uwypuklaniu czysto�ci Ibb�w na zepsutym tle starej szlachty. Ferrara zna� te sprawy nieco lepiej, lecz i jego wiedza nie by�a wolna od luk, st�d te�, ilekro� pr�bowa� si� przeciwstawi� bardziej fantastycznym twierdzeniom, wkr�tce nie starcza�o mu argument�w; ponadto jego s�owa budzi�y takie oburzenie moralne don Batassana, �e rych�o zamilk� w og�le; zreszt� kolacja mia�a si� ju� ku ko�cowi. Zdaniem Ferrary by�a ona wyborna; donna Laura nie zawierza�a pindarowym skrzyd�om w kwestiach kulinarnych, kaza�a prowadzi� kuchni� sycylijsk� podniesion� do sze�cianu zar�wno pod wzgl�dem ilo�ci da�, jak obfito�ci przypraw, i w konsekwencji zab�jcz�. Makarony p�ywa�y dos�ownie w oliwie sosu i pokryte by�y lawin� sera caciocavallo, mi�sa by�y faszerowane pal�c� wieprzow� kie�bas�, zuppe in fretta zawiera�y potr�jn� w stosunku do przepisowej ilo�� likieru, cukru i zuccuty; lecz to wszystko, jak ju� si� rzek�o, wydawa�o si� Ferrarze wy�mienite, stanowi�o w jego oczach szczyt naprawd� dobrej kuchni; niecz�ste obiady w domu Salina rozczarowywa�y go zawsze z powodu md�ego smaku potraw. Jednak nast�pnego dnia, po powrocie do Palermo i po dor�czeniu ksi�ciu Fabrizietto siedemdziesi�ciu tysi�cy dwustu lir�w, opisa� dania, kt�rymi go cz�stowano, a poniewa� zna� upodobanie ksi�cia do coulis de volaille Pr� Catelana i timbales d'�crevisses Pruniera, przedstawi� jako ohyd� to, co uwa�a� za przysmaki. Sprawi� tym du�� przyjemno�� Salinie, kt�ry potem, w czasie �pokerka" w Klubie, opowiedzia� wszystko przyjacio�om, niezmiennie ��dnym wie�ci o legendarnych Ibbach; i wszyscy �miali si� a� do chwili, gdy niewzruszony Peppino San Carlo oznajmi� full damski. Jak ju� si� rzek�o, ciekawo�� spraw rodziny Ibba dr��y�a �rodowiska palermita�skiej szlachty. Ciekawo�� jest ponadto matk� bajek i w owych latach rodzi�y si� z niej rzeczywi�cie setki fantazji na temat tej nag�ej fortuny. �wiadczy�y one nie tylko o wybuja�ej, dzieci�cej wyobra�ni klas wy�szych, lecz tak�e o pod�wiadomym zak�opotaniu na widok powstawania w pocz�tkach dwudziestego wieku wielkiego maj�tku wy��cznie ziemskiego, odmiany bogactwa, kt�ra na mocy gorzkiego do�wiadczenia ka�dego z tych pan�w stanowi�a materia� nietrwa�y, nie nadaj�cy si� ju� do wznoszenia bogatych gmach�w. Omi jako w�a�ciciele czuli, �e ta nowoczesna reinkarnacja w ziemi� Ibb�w bezkresnych zbo�owych posiad�o�ci Chiaramont�w i Ventimigli�w z wiek�w ubieg�ych, jest irracjonalna i dla nich samych niebezpieczna. Odczuwali wobec niej g�uchy sprzeciw nie tylko dlatego, �e ta imponuj�ca budowla po wi�kszej cz�ci by�a wzniesiona z materia�u, kt�ry niegdy� stanowi� ich w�asno��, lecz tak�e dlatego, �e widzieli w nim przejaw permanentnego anachronizmu, b�d�cego hamulcem na ko�ach sycylijskiego w�zka, anachronizmu, kt�ry wielu widzi, lecz od kt�rego nikt si� nie uchyla i z kt�rym czuje si� zmuszony wsp�dzia�a�. Zak�opotanie to, powtarzam raz jeszcze, by�o ukryte w zbiorowej pod�wiadomo�ci i uzewn�trznia�o si� tylko pod postaci� blagi i dowcip�w, w�a�ciwych klasie odznaczaj�cej si� ubogim spo�yciem poj�� og�lnych. Pierwsz� i najelementarniejsz� form� blagi by�o wyolbrzymianie cyfr, kt�re u nas zawsze s� elastyczne. Mimo mo�liwo�ci �atwej kontroli, maj�tek Baldassarostwa Ibb�w obliczany by� w dziesi�tkach tuzin�w milion�w; jaki� �mia�ek pewnego razu odwa�y� si� wspomnie� o �prawie miliardzie", lecz, prawd� m�wi�c, zakrzyczano go. Cyfra ta, dzisiaj tak banalna, w 1901 roku nie mia�a prawie �adnego zastosowania i ludzie nie wiedzieli na og�, co ona w istocie oznacza, tak �e w tych czasach lir�w w z�ocie powiedzie� �miliard lir�w" znaczy�o tyle samo, co powiedzie� nic. Na temat pochodzenia tego maj�tku snuto zupe�nie analogiczne fantazje: trudno by�o przesadza� co do niskiego pochodzenia don Batassana (stary Corrado Finale, kt�rego matka by�a z rodu Santapau, dawa� wprawdzie do zrozumienia, nie m�wi�c jednak tego jasno i wyra�nie, �e by� on jakoby synem pewnego jego kuzyna, kt�ry przez jaki� czas przebywa� w Gibilmonte; lecz ta historyjka nie znajdowa�a wielkiego pos�uchu, poniewa� wiedziano dobrze, �e w zwyczajach Finale le�a�o przypisywanie sobie lub te� swoim najbli�szym pok�tnego ojcostwa ka�dej znakomito�ci, o kt�rej w�a�nie by�a mowa: zwyci�skiego genera�a czy te� oklaskiwanej primadonny), jednak skromny trup, kt�ry tyle k�opot�w sprawi� don Gasparowi, teraz mno�y� si� przez dziesi��, przez sto i od trzydziestu lat nie zaistnia� na Sycylii wypadek zab�jstwa (a zdarzy�o si� ich kilka), o kt�ry nie obwiniano by Ibb�w, mimo �e ich stosunki z prawem karnym by�y zawsze bardziej ni� nienaganne. By�a to, cho� mog�oby si� to wyda� zaskakuj�ce, najbardziej przychylna cz�� legendy w owych czasach, gdy fakt przemocy, je�li okaza� si� bezkarny, stawa� si� przedmiotem powa�ania na Sycylii, gdzie nawet aureola �wi�tych jest krwawa. Do tych pomys��w w�asnego chowu do��czy�y si� inne, przeszczepione: pojawia�a si� wi�c na przyk�ad otrzepana z kurzu historyjka opowiadana ju� przed stu laty o Tastasecca, kt�ry podobno kaza� wykopa� kanalik, zgromadzi� setki swoich kr�w i tysi�ce owiec, wydoi� je wszystkie jednocze�nie i w ten spos�b zgotowa� kr�lowi Ferdynandowi IV to widowisko, �e u jego st�p pop�yn�� strumyk ciep�ego i spienionego mleka. Bajk� t�, nie pozbawion� pasterskiej poetyczno�ci i zdradzaj�c� chyba Teokrytejskie pochodzenie, zosta� teraz obarczony don Batassano z prostym podstawieniem Umberta I na miejsce kr�la Ferdynanda; i cho� �atwo przysz�oby stwierdzi�, �e �w monarcha nigdy nie postawi� stopy na ziemi Ibb�w, kr��y�a ona uparcie i by�a nie do obalenia. Z powodu tych uraz pomieszanych ze strachem, zdarzy�o si�, �e kiedy dobieg� ko�ca �pokerek", rozmowa zesz�a zn�w na temat Ibb�w. Dziesi�ciu obecnych cz�onk�w Klubu rozsiad�o si� na tarasie po�o�onym nad dziedzi�cem pe�nym ciszy i ocienionym przez wysokie drzewo, z kt�rego deszcz p�atk�w lila opada� na tych starszych przewa�nie pan�w. S�u�ba w czerwieni i b��kicie kr��y�a z lodami i napojami ch�odz�cymi. Z g��bi wiklinowego fotela dobywa� si� wiecznie zirytowany g�os Santa Giulii: � Ale w ko�cu, czy nie mo�na si� dowiedzie�, ile ziemi ma naprawd� ten s�ynny Ibba? � Niew�tpliwie mo�na. Czterna�cie tysi�cy trzysta dwadzie�cia pi�� hektar�w � odpowiedzia� ch�odno San Carlo. � Tylko tyle? My�la�em, �e wi�cej. � Czterna�cie tysi�cy? Bujda! Zdaniem os�b, kt�re by�y na miejscu, jest jej co najmniej dwadzie�cia tysi�cy hektar�w, tego mo�na by� pewnym jak �mierci. I wszystko pola siewne, wysokiej jako�ci! Genera� Lascari, kt�ry wydawa� si� pogr��ony w lekturze �Trybuny", odsun�� ze z�o�ci� gazet� i ods�oni� swoj� twarz w�trobiarza, pokryt� siatk� ��tych zmarszczek, z kt�rych wyziera�a bardzo bia�a rog�wka, twarda i troch� okrutna, jak oczy niekt�rych greckich br�z�w. � Dwadzie�cia osiem tysi�cy, ni mniej, ni wi�cej; powiedzia� mi to m�j kuzyn spokrewniony z �on� tamtejszego prefekta. Tak jest, i koniec: nie ma ju� o czym m�wi�. Pippo Follonica, rzymianin goszcz�cy tu przejazdem, roze�mia� si�: � Je�li to was tak interesuje, dlaczego nie po�lecie kogo� do urz�du katastralnego? Prawda jest poznawalna, w ka�dym razie taka prawda jak ta. Racjonalno�� propozycji spotka�a si� z przyj�ciem bardzo ozi�b�ym. Follonica nie pojmowa� natury tej dyskusji, kt�rej baz� by�y nami�tno�ci, a nie statystyka: ci panowie przerzucali sobie jak pi�k� swoje zawi�ci, urazy, l�ki, wszystkie te uczucia, kt�rych nie s� w stanie u�mierzy� rejestry katastralne. Genera� wybuchn�� gniewem. � Je�eli ja co� m�wi�, to niepotrzebne s� ani katastry ani kontrakatastry! � Potem jednak uprzejmo�� w stosunku do go�cia wzi�a g�r�: � Drogi ksi���, pan sobie nie zdaje sprawy, co to s� nasze katastry! Nikt nie wnosi do nich poprawek i figuruj� tam jeszcze jako posiadacze ludzie, kt�rzy dawno ju� wyzbyli si� wszystkiego i poszli z torbami. Wobec tak bardzo okoliczno�ciowej argumentacji, Follonica zmieni� taktyk�: � Za��my wi�c, �e ilo�� hektar�w pozostanie nieznana; lecz mo�na chyba pozna� warto�� maj�tku tego prostaka, je�li to was tak pasjonuje! � To jest wiadome: osiem milion�w na czysto. � Bujda! � By� to pocz�tek nieod��czny ka�dego zdania Santa Giulii. � Bujda! Dwana�cie i ani centesima mniej! � Na jakim wy �wiecie �yjecie? O niczym nie macie poj�cia! Dwadzie�cia pi�� milion�w ma tylko w ziemi. Do tego dochodz� serwituty, kapita�y po�yczone i jeszcze nie wliczone do maj�tku oraz warto�� byd�a. Co najmniej dalszych pi�� milion�w. Genera� od�o�y� gazet�, miota� si�. Jego apodyktyczno�� od dawna ju� dzia�a�a na nerwy wszystkim cz�onkom Klubu, gdy� ka�dy z nich chcia� by� tym jedynym, kt�ry zawsze ma racj�; tak wi�c przeciwko jego opinii natychmiast powsta�a koalicja rozbudzonych antypatii i niezale�nie od takiej czy innej prawdy faktycznej warto�� maj�tku Ibby pocz�a spada� na �eb na szyj�. � To s� wszystko poezje! Z pieni�dzmi i szlachetno�ci� zawsze si� przesadza. Je�eli Baldassare Ibba ma ca�ego maj�tku dziesi�� milion�w, to i tak du�o. Cyfra by�a wzi�ta z powietrza, tak po prostu, �eby tylko co� powiedzie�, ale skoro ju� zosta�a wymieniona i okaza�o si�, �e odpowiada og�lnym �yczeniom, uspokoi�a wszystkich z wyj�tkiem genera�a, kt�ry gestykulowa� w g��bi swojego fotela, bezsilny wobec dziewi�ciu przeciwnik�w. Wszed� lokaj z d�ugim drewnianym dr��kiem, na kt�rego ko�cu p�on�� k��bek waty umoczonej w spirytusie. �agodne �wiat�o zachodu zast�pi� surowy blask gazowego �yrandola. Rzymianin bawi� si� dobrze; pierwszy raz znalaz� si� na Sycylii, podczas swego pi�ciodniowego pobytu w Palermo by� podejmowany w kilku domach i zaczyna� ju� zmienia� zdanie co do rzekomego prowincjonalizmu palermita�czyk�w: posi�ki by�y �adnie podane, salony pi�kne, panie urocze. Lecz teraz ten nami�tny sp�r na temat fortuny jakiego� osobnika, kt�rego nikt z dyskutant�w ani nie zna�, ani nawet nie chcia� zna�, ta jawna przesada, ta konwulsyjna gestykulacja z b�ahego powodu kaza�y mu znowu wr�ci� do poprzedniej opinii. Troch� za bardzo przypomina�o mu to rozmowy, kt�rych musia� wys�uchiwa� w Fondi lub w Palestrinie, gdy przyje�d�a� tam we w�asnych sprawach maj�tkowych, a mo�e nawet aptek� B�suqueta, o kt�rej zachowa� zabawne wspomnienie z czas�w lektury Tartarina; i kolekcjonowa� ju� sobie anegdotki do opowiadania przyjacio�om, kiedy za tydzie� powr�ci do Rzymu. Lecz nie mia� racji: zbyt by� cz�owiekiem �wiatowym, aby m�g� nabra� zwyczaju zag��biania si� w swych dociekaniach pod powierzchni� rzucaj�cych si� w oczy pozor�w, a to, co mu si� ukazywa�o jako zabawny przejaw prowincjonalizmu, by�o wszystkim, tylko nie komedi�: by�y to tragiczne porywy klasy, kt�ra patrzy�a na zanikanie swojego prymatu jako w�a�cicieli latyfundi�w, a wi�c swojej racji bytu i swojej ci�g�o�ci spo�ecznej, i kt�ra szuka�a w wymuszonej przesadzie i sztucznych pomniejszaniach uj�cia dla swego gniewu i ulgi dla strachu. Poniewa� nie mo�na by�o dotrze� do prawdy, rozmowa zmieni�a kierunek: niezmiennie kr��y�a wok� spraw zwi�zanych z Baldassarem Ibb�, lecz teraz zaj�a si� jego �yciem prywatnym. � �yje jak mnich. Wstaje o czwartej rano, idzie na plac, aby sam najmowa� robotnik�w, ca�y dzie� zajmuje si� zarz�dem maj�tku, je tylko chleb i jarzyny z oliw�, a wieczorem ju� o �smej jest w ��ku. Salina zaprotestowa�: � Mnich z �on� i o�miorgiem dzieci, powiedzmy sobie. Jeden z moich pracownik�w sp�dzi� dwadzie�cia cztery godziny w jego domu: dom ten jest brzydki, ale du�y i wygodny, jednym s�owem przyzwoity; �ona musia�a kiedy� by� �adna; dzieci s� dobrze ubrane, jeden z ch�opc�w jest nawet tu, w Palermo, uczy si�; a przy jego stole jada si� ci�ko, lecz obficie, jak ju� wam opowiedzia�em. Genera� trzyma� si� mocno: � Ty, Salina, wierzysz we wszystko, co ci m�wi�; lub te� mo�e chcieli zamydli� oczy twojemu pracownikowi, kt�ry okaza� si� t�gim g�upcem. Chleb, twar�g i lampka oliwna to jest �ycie codzienne, prawdziwe �ycie Ibby. Je�eli kto� przybywa do niego z Palermo, to jasne, �e si� wysila, aby nas ol�ni�. Ale �udzi si� tylko, �e to mu si� udaje. Santa Giulia, pod naporem wie�ci, kt�re chcia� zakomunikowa�, szamota� si� w swoim fotelu: starannie obute stopy uderza�y o pod�og�, r�ce mu dr�a�y, popi� z papierosa sypa� si� po ubraniu: � Panowie, to bujda! Wy nic nie wiecie, mylicie si� kompletnie. Ja jeden wiem, jak sprawy stoj�: �ona jednego z moich polowych pochodzi z Torrebella, dwa kroki od Gibilmonte, i od czasu do czasu odwiedza tam swoj� zam�n� siostr�, od kt�rej dowiedzia�a si� wszystkiego. Zdaje si�, �e ju� nie mo�na mie� wiadomo�ci pewniejszych. W oczach zebranych szuka� potwierdzenia s�uszno�ci w�asnego przekonania, a poniewa� wszyscy byli rozbawieni, znalaz� je �atwo. Wi�c chocia� nie by�o tam �adnego wstydliwego ucha, kt�re nale�a�oby uszanowa�, zni�y� g�os: bez tej melodramatycznej przezorno�ci rewelacje nie wypad�yby tak atrakcyjnie. � Cztery kilometry od Gibilmonte don Baldassare kaza� sobie wybudowa� ma�y domek: wszystko, co tylko mo�na sobie wyobrazi� najbardziej luksusowego, z meblami Salci i ca�� reszt�. � Wspomnienia z lektury Catulle Mend�sa, t�skne reminiscencje z paryskich dom�w schadzek, pragnienia niezrealizowane, cho� od dawna �ywione, ow�adn�y jego wyobra�ni�. � Sprowadzi� z Pary�a wielkiego malarza Rochegrosse, kt�ry pokry� mu freskami wszystkie pokoje: siedzia� trzy miesi�ce w Gibilmonte i kaza� sobie p�aci� sto tysi�cy lir�w miesi�cznie. (Rochegrosse by� rzeczywi�cie przed dwoma laty na Sycylii, bawi� tam osiem dni z �on� i trojgiem dzieci i wyjecha� zwiedziwszy spokojnie Cappella Palatina, Segest� i latomie w Syrakuzach.) Kosztowa�o to maj�tek! Ale c� to s� za freski! Mog�yby wskrzesi� umar�ego! Nagie kobiety, zupe�nie nagie, kt�re ta�cz�, pij�, ��cz� si� z m�czyznami i miedzy sob�, we wszystkich pozycjach, na wszystkie mo�liwe sposoby. Arcydzie�a! Encyklopedia, m�wi� wam, encyklopedia wszystkich rozkoszy! Zreszt� ka�cie co� zrobi� pary�aninowi, i to za sto tysi�cy lir�w miesi�cznie! Ibba przyjmuje tam dziesi�tki kobiet: W�oszki, Francuzki, Niemki, Hiszpanki. Tak�e Oter? tam by�a, wiem to na pewno. Don Batassano za�o�y� tam sobie sw�j Park Danieli jak Ludwik Szesnasty. Tym razem Santa Giulii uda�o si� naprawd�: wszyscy s�uchali go z otwartymi ustami. Nie, �eby mu wierzyli: ale uznali t� fantazj� za wysoce poetyczn� i ka�dy z nich pragn�� mie� miliony Ibby, aby i na jego konto wymy�lano r�wnie efektowne historyjki. Pierwszym, kt�ry ockn�� si� z poetycznego czaru, by� genera�. � A sk�d ty to wiesz? By�e� w tym domku? Jako odaliska czy jako eunuch? Roze�mieli si�, �mia� si� tak�e Santa Giulia. � Ju� wam powiedzia�em: �ona mojego polowego Antonia widzia�a te malowid�a. � Brawo! Wi�c tw�j polowy jest rogaczem! � Bujda! �adnym rogaczem! Posz�a tam zanie�� prze�cierad�a, kt�re wzi�a do prania. Nie wpu�cili jej do �rodka, ale jedno okno by�o otwarte i zobaczy�a wszystko. Zamek z k�amstw by� wyra�nie bardzo kruchy, ale tak pi�kny, ca�y zbudowany z ud kobiecych, z nieprzyzwoito�ci nie do wiary, z wielkich malarzy i ze stutysi�cznych banknot�w, �e nikomu nie chcia�o si� dmuchn��, aby go przewr�ci�. Salina wyj�� zegarek: � Bo�e m�j! Ju� �sma! Musz� i�� do domu, �eby si� przebra�. Dzi� wiecz�r w Politeama daj� Trawiat� i tego Amami Alfredo! Gemmy Bellincioni naprawd� szkoda by by�o straci�. Do zobaczenia w lo�y! Rado�� i prawo Zaledwie wsiad� do autobusu, narazi� si� wszystkim. Teczka nap�cznia�a od cudzych papier�w, ogromny pakunek unieruchamiaj�cy mu lew� r�k�, szyja opatulona szarym pluszowym szalikiem, parasol, kt�ry lada chwila m�g� si� otworzy�, wszystko to utrudnia�o mu okazanie biletu powrotnego; by� zmuszony po�o�y� paczk� na ladzie biletera, str�ci� lekkie monety, usi�owa� si� schyli�, aby je pozbiera�, wzbudzi� protesty w�r�d tych, kt�rzy weszli za nim i kt�rych jego opiesza�o�� wprawia�a w panik�, �e drzwi automatyczne przytrzasn� im po�y p�aszczy. Zdo�a� wcisn�� si� do ogonka ludzi uwieszonych w przej�ciu; by� drobnej budowy, ale �adunek rozszerza� jego wymiary do obj�to�ci zakonnicy wypchanej siedmioma sp�dnicami. Podczas gdy �lizga� si� po rzadkim b�ocie poprzez chaos n�dznego ludzkiego t�umu, fala niezadowolenia z powodu jego jak�e niew�a�ciwego ogromu rozesz�a si� wzd�u� ca�ego pojazdu: depta� po nogach i jemu te� deptali, �ci�ga� na siebie wym�wki, a kiedy za plecami us�ysza� nawet trzy sylaby, b�d�ce aluzj� do jego nieszcz�snych jakoby ma��e�skich przypadk�w, honor nakaza� mu odwr�ci� g�ow� i �ywi� z�udzenie, �e pogr�ka rozb�ys�a w zm�czonym wyrazie jego oczu. Jechano tymczasem ulicami, na kt�rych pretensjonalne fasady w barokowym stylu zas�ania�y ohydne zaplecze, wyzieraj�ce i tak zza wszystkich rog�w, mijano ��tawe �wiat�a starych sklep�w. Kiedy znalaz� si� na swoim przystanku, nacisn�� dzwonek, wysiad�, potkn�� si� o parasol i wreszcie by� ju� sam, na w�asnym metrze kwadratowym chodnika. Upewni� si� pospiesznie co do obecno�ci plastykowego portfelu. Teraz m�g� swobodnie syci� si� swoim szcz�ciem. W portfelu le�a�o trzydzie�ci siedem tysi�cy dwie�cie czterdzie�ci pi�� lir�w. Przed godzin� odebra� trzynast� pensj�, uwalniaj�c� go od kilku cierni, kt�rymi byli: w�a�ciciel domu, tym bardziej natarczywy, im d�u�ej musia� czeka�, a kt�remu by� winien komorne za dwa kwarta�y; jak�e punktualny poborca rat za kurtk� �ony, z kr�liczego futra (�Wygl�dasz w niej du�o lepiej ni� w d�ugim p�aszczu, moja droga; ona ci� wyszczupla."); a r�wnie� z�e spojrzenia sprzedawcy ryb i zieleniarza. Te cztery du�e banknoty k�ad�y tak�e kres obawie o najbli�szy rachunek za �wiat�o, smutnym spojrzeniom na buciki dzieci, niespokojnemu obserwowaniu drgaj�cych p�omyczk�w gazu z butli. Nie obiecywa�y obfito�ci, co to, to nie, ale zapowiada�y przynajmniej przerw� w zmartwieniach, co samo jest ju� prawdziw� rado�ci� biedak�w; b�dzie mo�na nawet przed�u�y� na kr�tko �ywot paru tysi�cy lir�w, aby potem na Bo�e Narodzenie skonsumowa� je we wspania�o�ciach �wi�tecznego posi�ku. Ale tych �trzynastych" miewa� ju� zbyt wiele, aby kojarzy� przelotne zadowolenie, przez nie wywo�ywane, z t� rozpieraj�c� go teraz, niczym dro�d�e, r�ow� eufori�. R�ow�, tak! R�ow� jak opakowanie s�odkiego ci�aru, kt�ry mu obezw�adnia� lewe rami�. Kie�kowa�a ona bowiem w�a�nie z siedmiokilowej �wi�tecznej babki, kt�r� ni�s� ze sob� z biura. Nie dlatego, �eby przepada� za t� szczeg�lnie gwarantowan� i szczeg�lnie w�tpliw� mieszank� m�ki, cukru, rodzynk�w i jajek w proszku. W gruncie rzeczy to jej nawet nie lubi�. Ale siedem kilo luksusowego towaru na raz! Ograniczona wprawdzie, ale rzeczywista obfito�� w domu, do kt�rego po�ywienie przynoszono po dziesi�� deka i w p�litr�wkach! Znakomity produkt w spi�arni, gdzie dot�d panowa�y jedynie trzeciorz�dne etykiety! Co za rado�� dla Marii! I te okrzyki dzieci, gdy przez dwa tygodnie b�d� poznawa� �w ca�kiem nieznany, niezbadany Dziki Zach�d � podwieczorek! To by�y jednak rado�ci innych, rado�ci materialne, zrodzone z wanilii, z kolorowego kartonu, m�wi�c kr�tko: z ciasta. Jego za� osobiste szcz�cie by�o zupe�nie innego rodzaju, by�o to szcz�cie duchowe, mieszanina dumy i rozrzewnienia. Tak, prosz� pa�stwa, duchowe. Kiedy Kierownik jego biura rozdziela� niedawno koperty z pieni�dzmi i �yczenia �wi�teczne z w�a�ciw� sobie wynios�� dobroduszno�ci� starego dostojnika, powiedzia� r�wnie�, �e siedmiokilowa babka, przys�ana w prezencie dla ich instytucji przez Wielk� Firm� Wytw�rcz�, zosta�a przeznaczona dla najbardziej zas�u�onego urz�dnika. Prosi wi�c drogich wsp�pracownik�w, aby zechcieli w spos�b demokratyczny (w�a�nie tak si� wyrazi�) wskaza� na tym zebraniu szcz�liwego wybra�ca. Ciasto tymczasem sta�o tam, na �rodku biurka, ci�kie, szczelnie opakowane, �brzemienne wr�bami", jakby powiedzia� ten sam Kierownik w mundurze faszystowskim przed dwudziestu laty. Mi�dzy kolegami kr��y�y �miechy i szepty, potem wszyscy, a Dyrektor pierwszy, zacz�li wykrzykiwa� jego nazwisko. Ogromna satysfakcja, pewno�� dalszej ci�g�o�ci pracy, jednym s�owem � triumf. I nic nie by�o w stanie zachwia� tego pokrzepiaj�cego uczucia: ani trzysta lir�w, kt�re musia� wyda� w barze na dole, kiedy stawia� kolegom kaw� w podw�jnie sinym �wietle burzliwego zachodu i bladych neon�w, ani ci�ar zdobyczy, ani wyzwiska zas�yszane w autobusie, nic, nawet przeb�yski w g��bi �wiadomo�ci, �e ze strony koleg�w spotka� si� z aktem pogardliwej lito�ci dla swojej biedy: by� naprawd� zbyt ubogi na to, aby pozwala� zielsku pychy kie�kowa� tam, gdzie nie nale�y. Uda� si� w kierunku domu star�, wal�c� si� ulic�, na kt�rej bombardowania przed pi�tnastu laty wycisn�y ostateczne pi�tno. Dotar� na koszmarny placyk, gdzie w g��bi kuli� si� upiorny budynek. Pozdrowi� z werw� dozorc� Cosimo, kt�ry pogardza� nim wiedz�c, �e pensja tego lokatora jest ni�sza od jego w�asnych zarobk�w. Dziewi�� stopni, trzy stopnie, dziewi�� stopni: pi�tro, na kt�rym mieszka� cavaliere Tizio. Ech, mia� wprawdzie fiata 1100, lecz za to �on� star�, brzydk� i ordynarn�. Dziewi�� stopni, trzy stopnie, pochy�o��, dziewi�� stopni: mieszkanie doktora Sempronio. Jeszcze gorzej! Syn pr�niak, szalej�cy na punkcie lambrett i vesp, a poczekalnia stale pusta. Dziewi�� stopni, trzy stopnie, dziewi�� stopni: jego mieszkanie, mieszkanko cz�owieka lubianego, zacnego, szanowanego, nagradzanego, nadzwyczajnego urz�dnika. Otworzy� drzwi, wcisn�� si� do w�skiego korytarza, ju� w progu zatrzymany zapachem duszonej cebuli, z�o�y� na �awce-skrzyni, nie wi�kszej od koszyka, sw� ci�k� paczk�, teczk� nabrzmia�� cudzymi sprawami, zawadzaj�cy szalik. Rozleg� si� jego g�os: � Maria, chod� tutaj! Zobacz, co za cudo przynios�em! Z kuchni wysz�a �ona, w niebieskim szlafroku, na kt�rym sadza z garnk�w zostawi�a swoje �lady; jej drobne r�ce, zaczerwienione od zmywania, spoczywa�y na brzuchu, zniekszta�conym przez porody. Zasmarkane dzieci z piskiem st�oczy�y si� wok� r�owego monumentu, nie �miej�c go dotkn��. � Doskonale! Ale pensj� te� przynios�e�! Nie mam ju� ani grosza. � Oczywi�cie, kochanie. Zostawiam sobie tylko drobne, dwie�cie czterdzie�ci pi�� lir�w. Lecz patrz, co za �aska losu! Maria by�a niegdy� �adna, a jeszcze kilka lat temu weso�e oczki rozja�nia�y jej bystr� twarzyczk�. Teraz g�os jej ochryp� w k��tniach ze sprzedawcami, z�e po�ywienie zniszczy�o cer�, sta�e wpatrywanie si� w przysz�o��, chmurn� i pe�n� raf, zgasi�o blask spojrzenia. Przetrwa�a w niej tylko dusza, �wi�ta, a wi�c niez�omna i nie ulegaj�ca czu�ostkom, g��boka dobro� zmuszona do uzewn�trzniania si� za pomoc� zrz�dzenia i sprzeciw�w, a tak�e duma kastowa, pogn�biona, lecz uparta. Maria by�a bowiem wnuczk� wielkiego kapelusznika z via Indipendenza i gardzi�a nier�wnie skromniejszymi przodkami swego Girolama, kt�rego zreszt� uwielbia�a, tak jak si� uwielbia dziecko g�upie, lecz kochane. Jej spojrzenie prze�lizn�o si� oboj�tnie po ozdobnym kartonie. � Bardzo dobrze. Jutro wy�lemy j� mecenasowi Rismie, wobec kt�rego mamy zobowi�zania. Mecenas Risma dwa lata temu powierzy� mu pewn� skomplikowan� prac� buchalteryjn�, zap�aci� za ni�, a ponadto zaprosi� ich oboje na obiad do swego abstrakcyjnego i metalowego mieszkania, gdzie rachmistrz cierpia� niczym pot�pieniec, z powodu but�w kupionych specjalnie na t� okazj�. I teraz dla tego prawnika, kt�ry op�ywa� we wszystko, jego Maria, jego Andrea, Saverio, ma�a Giuseppina i on sam mieli wyrzec si� jedynej �y�y z�ota, do jakiej dokopali si� po tylu latach! Pobieg� do kuchni, z�apa� n�, porwa� si� do przecinania z�otych sznurk�w, kt�rymi zr�czna-robotnica mediola�ska pi�knie omota�a pakunek; ale spierzchni�ta d�o� �ony spocz�a ze znu�eniem na jego ramieniu: � Girolamp, nie, b�d� dzieckiem! Wiesz przecie�, �e musimy zrewan�owa� si� Rismie. Przem�wi�o Prawo, Prawo nieskazitelnych kapelusznik�w. � Ale�, moja droga, to jest nagrod�, �wiadectwo moich zas�ug, dow�d uznania! � Daj spok�j. Ci twoi koledzy i delikatne uczucia! Ja�mu�na, Giro, to tylko ja�mu�na. � Nazywa�a go dawnym, pieszczotliwym imieniem, u�miecha�a si� do niego oczyma, w kt�rych on jeden potrafi� odnale�� dawny wdzi�k. � Jutro kupisz inn�, mniejsz� babk�, dla nas wystarczy. I cztery czerwone karbowane �wieczki, takie, jakie s� na wystawie w domu towarowym; to b�dzie wielkie �wi�to. Rzeczywi�cie, nast�pnego dnia kupi� zwyczajn� babk�, nie cztery, ale dwie zachwycaj�ce �wieczki, a olbrzyma wys�a� za po�rednictwem jednej z agencji mecenasowi Rismie, co kosztowa�o go dalszych dwie�cie lir�w. Zreszt� po Bo�ym Narodzeniu musia� kupi� trzeci� babk� i pokrojon� dla niepoznaki w kawa�ki zanie�� kolegom, kt�rzy mu dokuczali, �e nie zostawi� im nawet okruszyny ze swego wspania�ego �upu. Mglista zas�ona opad�a na dalszy los pierworodnego ciasta. Zg�osi� reklamacj� w agencji �B�yskawica". Pokazano mu, z wyra�nym lekcewa�eniem, rejestr dor�cze� z widniej�cym na odwrocie podpisem s�u��cego mecenasa. Po Trzech Kr�lach jednak nadszed� bilet wizytowy z �gor�cym podzi�kowaniem i �yczeniami". Honor by� ocalony. Profesor i syrena P�n� jesieni� 1938 roku przechodzi�em ostry kryzys mizantropii. Mieszka�em w�wczas w Turynie i razu pewnego, kiedy spa�em, dziewczyna tury�ska Nr l, szperaj�c mi po kieszeniach w poszukiwaniu pi��dziesi�ciolirowych banknot�w, odkry�a tam r�wnie� li�cik dziewczyny Nr 2, kt�ry nawet pomimo b��d�w ortograficznych nie pozostawia� �adnych w�tpliwo�ci co do charakteru ��cz�cych nas stosunk�w. Moje przebudzenie by�o nag�e i burzliwe. Mieszkanko przy via Peyron trz�s�o si� od wybuch�w �ywego dialektu; grozi�o mi te� wydrapanie oczu, czego unikn��em wykr�caj�c nieco lewy nadgarstek mojego mi�ego dziewcz�cia. Ta w pe�ni uzasadniona akcja obronna po�o�y�a kres wspomnianej scenie, lecz r�wnie� i naszej idylli. Dziewczyna ubra�a si� pospiesznie, wrzuci�a do torebki puszek, kredk�, chusteczk�, pi�cdziesi�ciolirowy banknot (�tych nieszcz�� przyczyn�"), trzykrotnie rzuci�a mi w twarz: ��winia", i posz�a sobie. Nigdy nie by�a tak urocza jak w tym kwadransie furii. Z okna widzia�em j�, jak wychodzi�a i oddala�a si� w porannej mgie�ce, wysoka, smuk�a, strojna w odzyskan� elegancj�. Nigdy jej ju� nie ujrza�em, tak jak nigdy nie zobaczy�em ju� mojego czarnego we�nianego pulowera, na kt�ry wyda�em maj�tek i kt�ry mia� zalet� fataln�: fason stosowny tak dla m�czyzn, jak i dla kobiet. Pozostawi�a mi tylko w ��ku dwie tak zwane �niewidoczne" szpilki do w�os�w. Tego samego popo�udnia by�em um�wiony z Nr 2 w pewnej cukierni na piazza Carlo Felice. Jednak przy okr�g�ym stoliku w zachodnim, �naszym" rogu drugiej sali zamiast kasztanowych lok�w dziewczyny, bardziej teraz po��danej ni� kiedykolwiek przedtem, dostrzeg�em chytr� twarz Tonina, jej dwunastoletniego braciszka, kt�ry w�a�nie ko�czy� poch�ania� czekolad� z podw�jnym kremem. Gdy si� zbli�y�em, podni�s� si� z krzes�a, jak przystoi grzecznemu tury�czykowi. � Prosz� pana � powiedzia� � Pinotta nie przyjdzie. Kaza�a da� panu ten bilet. Do widzenia panu. I wyszed� zabieraj�c ze sob� dwa ciastka pozosta�e jeszcze na talerzu. Na bileciku koloru ko�ci s�oniowej otrzyma�em absolutn� odpraw�, umotywowan� moj� nikczemno�ci� i �po�udniow� nieuczciwo�ci�". By�o jasne, �e Nr l odszuka�a i podjudzi�a Nr 2, a ja znalaz�em si� na lodzie. W ci�gu dwunastu godzin straci�em dwie dziewczyny, kt�re wzajemnie uzupe�nia�y si� jak najkorzystniej, i w dodatku pulower, na kt�rym mi zale�a�o; ponadto musia�em zap�aci� za konsumpcj� piekielnego Tonina. Moja arcysycylijska mi�o�� w�asna zosta�a poni�ona. Wyszed�em na durnia i postanowi�em na jaki� czas odsun�� si� od �wiata i jego blichtru. Na ten okres izolacji nie mo�na by�o wynale�� lepszego miejsca od owej kawiarni na via Po, gdzie teraz sam jak pies sp�dza�em wolne chwile, a zw�aszcza wieczory po pracy w redakcji. By�o to co� w rodzaju Hadesu zaludnionego przez bezkrwiste cienie podpu�kownik�w, s�dzi�w i profesor�w na emeryturze. Te bezcielesne zjawy gra�y w warcaby lub domino, zanurzone w �wietle przy�mionym przez portyki i chmury za dnia, wieczorem za� przez ogromne zielone aba�ury �yrandoli, i nigdy nie podnosi�y g�osu, jakby w obawie, �e nazbyt silny d�wi�k przerwie s�aby w�tek ich egzystencji. Prawdziwe Elizeum. Poniewa� jestem zwierz�ciem o raczej sta�ych przyzwyczajeniach, siada�em zawsze w k�cie przy tym samym stoliku, kt�rego przemy�lna konstrukcja zapewnia�a klientowi maksimum niewygody. Po lewej stronie dwa widma wy�szych oficer�w gra�y w trik-traka z dwoma duchami radc�w s�du apelacyjnego. Wojskowe i s�dowe kostki do gry wytacza�y si� bezszelestnie ze sk�rzanego kubka. Po prawej stronie siadywa� jaki� pan w podesz�ym wieku, odziany w stary p�aszcz z wylinia�ym karaku�owym ko�nierzem. Stale czyta� pisma zagraniczne, pali� toska�skie cygara i cz�sto spluwa�. Raz po raz przerywa� lektur� i wydawa�o si�, �e �ciga w kr�gach dymu jakie� swoje wspomnienie. Potem zn�w zaczyna� czyta� i spluwa�. Mia� bardzo brzydkie r�ce, �ylaste, zaczerwienione, o paznokciach r�wno �ci�tych i nie zawsze czystych. A przecie� gdy spostrzeg� kiedy� w jednym ze swych pism fotografi� archaicznego greckiego pos�gu, o szeroko rozstawionych oczach i zagadkowym u�miechu, te niekszta�tne palce ku memu zdziwieniu pog�adzi�y wizerunek z prawdziwie kr�lewsk� delikatno�ci�. Gdy zauwa�y�, �e go obserwuj�, zacz�� gniewnie pochrz�kiwa� i zam�wi� jeszcze jedn� kaw�. Stosunki nasze pozosta�yby w tym stadium ukrytej wrogo�ci, gdyby nie szcz�liwy przypadek. Przynosi�em zwykle z redakcji kilka dziennik�w, mi�dzy nimi znalaz� si� raz �Giornale di Sicilia". By�y to lata wzmo�onej aktywno�ci Minculpopa* i wszystkie gazety wygl�da�y jednakowo; �w numer dziennika z Palermo by� bardziej jeszcze ni� zwykle banalny i niczym innym nie r�ni� si� od gazety mediola�skiej czy rzymskiej, jak tylko niedoskona�o�ci� szaty graficznej; moja lektura tego pisma trwa�a wi�c kr�tko i zaraz od�o�y�em je na stolik. Ledwie przyst�pi�em do kontemplacji nast�pnego wcielenia Minculpopa, gdy m�j s�siad zwr�ci� si� do mnie: � Przepraszam pana, czy m�g�bym rzuci� okiem na �Giornale di Sicilia"? Jestem Sycylijczykiem i od lat nie mia�em okazji ogl�da� gazety z moich stron. M�wi� g�osem kulturalnym, akcent mia� nienaganny, spojrzenie jego oczu wyra�a�o pow�ci�gliwy dystans. � Ale� prosz� bardzo! Niech�e pan sobie wyobrazi, �e ja r�wnie� jestem Sycylijczykiem, i je�li tylko pan sobie tego �yczy, ch�tnie b�d� przynosi� t� gazet� codziennie. � Dzi�kuj�. My�l�, �e to niepotrzebne. Uleg�em prostej ciekawo�ci. Je�eli Sycylia jest taka jak za moich czas�w, s�dz� �e nic si� tam nie dzieje dobrego, podobnie jak od trzech tysi�cy lat. Przejrza� gazet�, z�o�y� j� i zwr�ci�, po czym pogr��y� si� w lekturze jakiego� dzie�ka. Opuszczaj�c lokal, mia� wyra�ny zamiar wymkn�� si� bez po�egnania, ale ja wsta�em i przedstawi�em si�; on mrukn�� przez z�by swoje nazwisko, kt�rego nie dos�ysza�em, lecz nie poda� mi r�ki; na progu kawiarni odwr�ci� si� jednak, uchyli� kapelusza i g�o�no zawo�a�: � Ciao, ziomku! Znikn�� pod portykami, pozostawiaj�c mnie w os�upieniu i wywo�uj�c szmer dezaprobaty w�r�d cieni, kt�re gra�y w ko�ci. Dokona�em obrz�d�w magicznych w celu zmaterializowania kelnera i zapyta�em wskazuj�c na pusty stolik: � Kto to by� ten pan? � Ten? � odpowiedzia�. � To senator Rosario la Ciura. Nazwisko to przemawia�o nawet do mojej do�� fragmentarycznej kultury dziennikarskiej: nale�a�o ono do jednego z pi�ciu czy sze�ciu W�och�w o niezaprzeczalnej �wiatowej s�awie, do najznakomitszego hellenisty naszych czas�w. Wyja�ni�a mi si� od razu lektura grubych czasopism i pieszczotliwe g�adzenie fotografii. A tak�e jego nieprzyst�pno�� i dyskretna wytworno��. Nazajutrz przejrza�em w redakcji t� szczeg�ln� kartotek�, kt�ra zawiera nekrologi in spe. Has�o �La Ciura" znajdowa�o si� w niej zredagowane ca�kiem poprawnie, raz na zawsze. Wyczyta�em tam, �e wielki cz�owiek urodzi� si� w Aci-Castello (Katania) w ubogiej drobnomieszcza�skiej rodzinie; �e dzi�ki zdumiewaj�cym zdolno�ciom, jakie przejawi� podczas studi�w nad grek�, a tak�e dzi�ki stypendium i publikacjom naukowym, otrzyma� w dwudziestym si�dmym roku �ycia katedr� literatury greckiej na uniwersytecie w Pawii; �e potem powo�