12951
Szczegóły |
Tytuł |
12951 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
12951 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 12951 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
12951 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Cassandra Claire
Sekretne pamiętniki Bractwa Pierścienia
I. PAMIĘTNIK ARAGORNA, SYNA ARATHORNA.
Dzień pierwszy:
Zabite Upiory Pierścienia: 4. Nieźle.
Spotkanie z hobbitami. Przeszliśmy czterdzieści mil. Wypatroszyłem wiewiórkę,
okazała się
całkiem niezła i chrupiąca.
Na razie nie jestem Królem.
Dzień czwarty:
Wyruszyliśmy z Rivendell, na przełęczy pełno śniegu, dalej chyba nie
przejdziemy. Boromir
wkurzający.
Ciągle nie jestem Królem.
Dzień szósty:
Zabite orki: zero. Rozczarowany. Dodałem zarostu: wyglądam szorstko i męsko.
Odlot!
Wciąż mam ochotę przykopać temu cholernemu krasnoludowi.
Powstrzymuję się.
Ciągle nie Król.
Dzień dziesiąty:
Sorry za brak wpisów ostatnio. Bardzo ciemno w Morii. Balrog bardzo duży. Gdzieś
wpadli
razem z Gandalfem.
Dzisiaj również nie Król.
Dzień jedenasty:
Zabite orki: 11. Super. Dodałem zarostu: wyglądam jeszcze bardziej szorstko i
męsko.
Legolas jest chyba przystojniejszy ode mnie.
Ciekawe czy będzie mnie chciał poznać bliżej gdy już zostanę Królem?
Dzień dwudziesty ósmy:
Niepokojące: zaczynam uważać że Frodo jest atrakcyjny. Czuję, że gdybym czegoś
próbował,
Sam mógłby mnie zabić. Poza tym te owłosione hobbickie stopy trochę
nieprzyjemnie na mnie
oddziaływują.
Ciągle nie Król.
Dzień trzydziesty;
Lothlorien. Myślę, że Galadriela na mnie leci. Niezła szprycha! Fajna rozmowa z
Boromirem.
W gruncie rzeczy nie jest taki zły… Wziąłem prysznic! Odlot!
Ale ciągle nie Król.
Dzień trzydziesty drugi:
Zabite orki: zero. Dodałem zarostu: jestem nieźle owłosiony.
Legolas powiedział mi, że Cień rośnie w jego umyśle.
Myślę, że Legolas może być gejem.
Nie, nie Król.
Dzień trzydziesty trzeci:
Zabite orki: Niezliczone tysiące! Yes!!! Mega odlot!!!
Boromir zabity przez orki. Szlag. Chociaż umarł jak bohater w moich ramionach,
to teraz
jestem definitywnie pewien, że był gejem. Nie jestem też pewien krasnoluda…
Spoczywaj w pokoju Boromirze.
Ciągle nie Król, ale przynajmniej Boromir uznał tuż przed śmiercią, że nim
jestem. Chociaż
przyczyną mógł być upływ krwi…
Dzień trzydziesty czwarty:
Frodo poszedł do Mordoru. Powiedział, że idzie sam, ale jednak wziął ze sobą
Sama. Ciekawe
dlaczego?
Mój boże, czy wszyscy w tym cholernym filmie to geje?
Nie jestem też pewny samego siebie…
Ciągle nie Król, szlag by to trafił!
II. DZIENNIK ELFA LEGOLASA
Dzień pierwszy:
Przybyłem na spotkanie Rady Elronda. Byłem na niej najładniejsza osobą.
Zgodziłem się na towarzyszenie jakiemuś kurduplowi do Mordoru by wrzucić
pierścionek do
wulkanu. Ważna misja, pierścionek podobno klei się do każdego.
Dzień czwarty:
Boromir irytujący. Po cholerę nosi cały czas tę tarczę, wygląda jak kelner z
tacą…
Wspięliśmy się na Karadhras, ale te pozostałe bubki nie umieją chodzić po śniegu
i tak narzekały,
że musieliśmy zawrócić.
Jestem definitywnie najpiękniejszym członkiem Drużyny. Jupi! :)
Dzień szósty:
Kopalnia w Morii. O wiele za ciemno, by się odpowiednio uczesać. Bardzo się
boję, że robi
mi się kołtun!
Orki są takie niedobre i niemiłe…
Ciągle najpiękniejszy.
Dzień dziesiąty:
Gandalf wpadł w jakąś przepaść. Z innych ważnych wiadomości: myślę, że robi mi
się
pryszcz na nosie!!! To bardzo poważna sytuacja, jako że elfie pryszcze mogą się
utrzymać nawet
przez 500 lat, albo więcej!!!
Ciągle najpiękniejszy, pomijając ten cholerny pryszcz.
Dzień jedenasty:
Lothlorien. Podejrzewam, że Galadriela może być piękniejsza ode mnie!
Poza tym jestem pewien, że kopiuje moją fryzurę, jako że jestem tak uczesany od
przynajmniej 1000 lat. Niemądra dziewczynka. Trochę była zdenerwowana gdy w jej
Lustrzanej
Fontannie wziąłem miłą kąpiel z bąbelkami.
Zignorowałem jej zarzut, że moje włosy zatkały rurę kanalizacyjną. Od 800 lat z
mojej pięknej
głowy nie spadł ani jeden włosek!
Ciągle zdecydowanie najpiękniejszy.
Dzień trzydziesty:
Całe to wiosłowanie nie wpływa dobrze na moje kompleksy.
Aragorn zaczyna uważać, że Frodo jest niezwykle atrakcyjny. Gdyby czegoś
próbował, Sam
mógłby go zabić.
Nie ma co mówić — najpiękniejszy.
Dzień trzydziesty trzeci:
Boromira przyciąga Pierścień. Nudne. Mnie nie przyciąga, ja już mam wszystko
czego mi
trzeba – perfekcyjne włosy i wspaniale ukształtowany tyłeczek.
Dzień trzydziesty piąty:
Boromir nie żyje. Bardzo krwawa śmierć, zupełnie niepotrzebna. Kiedy umierał,
Aragorn dał
mu całusa. A ja wystrzelałem cały kołczan strzał i nic :( Boromir DEFINITYWNIE
nie był
piękniejszy ode mnie! Nie mogę tego zrozumieć.
Frodo poszedł z Samem do Mordoru. Dwóch maleńkich hobbitów samych, razem…to
naprawdę bardzo miłe i kochane!
Jestem pewien, że Gimli leci na mnie. To niesprawiedliwe! Jest ode mnie niższy,
więc w tym
mam przewagę, ale ten hełm i broda…bardzo mało atrakcyjne. Przed nam mroczna i
niewdzięczna droga, bardzo mroczna i bardzo niewdzięczna…
III. DZIENNIK BOROMIRA Z GONDORU
Dzień pierwszy:
Przybyłem na spotkanie rady Elronda. Aragorn zachowuje się jakby był lepszy od
innych.
Myśli, że jest taki wspaniały bo wyrwał sobie tę elfkę. A przecież nawet jeśli
ma cudownie
wyrzeźbiony tors, wspaniale ukształtowane mięśnie, męski, kilkudniowy zarost i
ten ciepły,
rozbrajający wzrok, to nie znaczy że…że…uch…zaraz…zapomniałem o co mi chodziło.
Wygląda na to, że niechcący zgodziłem się na jakąś misję. Byłem zbyt zajęty
patrzeniem na
Aragorna i jego…sposób siedzenia…no i skinąłem głową chociaż nie dosłyszałem o
co mnie
pytają
Ups…
Dzień trzeci:
Cholerna misja, cholerna Drużyna, cholerny Pierścień!!!
Dzień czwarty:
Frodo upuścił Pierścień. Podniosłem go, ale Aragorn kazał mi go oddać. Arogancki
łobuz.
Ciekawe co powiedziałby, gdybym wsadził mu Róg Gondoru w…
Cholerny Pierścień.
Dzień piąty:
Wygląda na to, że Aragornowi zaczyna podobać się Frodo. Sam go zabije, jeśli
czegoś
spróbuje.
Dzień szósty:
Aragorn ciągle leci na Froda. „Boromir, oddaaaaj Pierścień Frodooowi”, „Boromir,
to JA
przeniosę Frooooda przez Karaaaadhras”, „Boromir, czy możesz wreszcie zaprzestać
prób
obcięcia Frodowi głowy gdy śpi, aby zawładnąć Pierścieniem?”
Czepia się tak, że staje się to nie do wytrzymania!
Dzień dziesiąty:
A dlaczego Aragorn nie leci tak na MNIE?
Dzień jedenasty:
Wyniosłem Froda z kopalni Morii.
Nawet mi się to podobało. Mam nadzieję że nie staję się zboczonym miłośnikiem
hobbitów,
tak jak wujek Windermir. Zwłaszcza, że nie skończył najlepiej.
Ale Merry i Pippin też są niczego sobie małymi stworzonkami…
Acha, Gandalf umarł.
Dzień trzydziesty:
Lothlorien. Galadriela to całkiem niezła laska! Jestem pewien, że przyciąga ją
mój męski czar,
zwłaszcza teraz, gdy jeszcze się nie umyłem!
Legolas wziął kąpiel w jej fontannie. Teraz ma przerąbane, cha cha cha! Elfi
piękniś! Jestem
pewien, że te jego włosy są farbowane. Poza tym pół nosa zajmuje mu pryszcz
Aragorn zasugerował abyśmy wzięli prysznic. Dopiero po chwili zrozumiałem, że
NIE
chodziło mu o wspólny!
Cholerny Aragorn!
Dzień trzydziesty trzeci:
Frodo głupieje z tym swoim Pierścieniem. Nawet nie pozwala mi zerknąć. Trochę
razem
pouprawialiśmy zapasy na ziemi, gdy chciałem mu go gwizdnąć. Tak długo się
siłowalismy aż
zniknął. Przez całą walkę miałem chęć aby go przytulić, ale udało mi się
powstrzymać (O wiele
było łatwiej po tym, gdy dał mi w twarz).
Aragorn byłby zazdrosny. Ha!
Dzień trzydziesty czwarty:
Zabiły mnie orki.
Cholerne orki!
IV. BARDZO SEKRETNY DZIENNIK FRODO BAGGINSA
Dzień pierwszy:
Jestem w Domu Elronda, po długiej drzemce czuję się już o wiele lepiej. Poza tym
Sam
świetnie wymasował mi plecy i przygotował doskonałą kąpiel z dużą ilością
bąbelków (wykąpał
się ze mną). Jakże wspaniała jest platoniczna, braterska miłość! Co prawda do
samego końca nie
jestem pewien po co ssał moje palce, ale przypuszczam, że jest to część elfiej
terapii.
Dzień trzeci:
Wziąłem na siebie obowiązek zaniesienia Pierścienia do Mordoru. Chyba był to
fatalny
pomysł.
Dzień czwarty:
Aragorn i Boromir mieli ze sobę wielką utarczkę o to który z nich będzie mnie
niósł podczas
przeprawy przez Karadhras. Aragorn wepchnął Boromira w zaspę, Boromir ugryzł
Aragorna w
ucho. Pierścień musi wywierać na nich silniejszy wpływ niż przypuszczałem.
Dzień szósty:
Obudziłem się w momencie gdy Aragorn starał się rozpiąć guziki mojej bluzki.
Pewnie starał
się zawładnąć Pierścieniem.
No cóż, Sam go zabije jeśli czegoś popróbuje.
Dzień dziesiąty:
Dzisiaj Legolas głaskał wewnętrzną stronę moich ud swoim łukiem.
Byłem bardzo zdziwiony. Nie wiedziałem, że i on pożąda Pierścienia. Jaka potężna
siła
drzemie w tym małym kawałku metalu!
Dzień jedenasty:
Gandalf pokazał mi bardzo dziwną sztuczkę. Nie wiedziałem, że ten jego spiczasty
kapelusz
ma jeszcze inne zastosowanie.
Ciekawe, czy to przez Pierścień, czy też czarodziej jest po prostu lekko
skrzywiony…
Dzień dwudziesty czwarty:
Wreszcie odpoczynek. Kopalnie Morii są zbyt mroczne aby Aragornowi udało się
mnie
dostrzec i uszczypnąć, tak jak to robił ostatnio.
Gandalf wpadł do przepaści. Jego spiczasta czapka też
Dzień dwudziesty siódmy:
Lothlorien jest bardzo piękne. Galadriela również. Chciałem jej dać Jedyny
Pierścień, ale go
nie przyjęła, tylko wciąż powtarzała: „Nie, jest coś innego co mógłbyś mi
zaoferować, Frodo
Baggins” i pocierała kolanem o moje spodnie. Cóż, nie mogłem odmówić. Z
przyjemnością
podarowałem jej swoją zapasową parę spodni. Widocznie mają w Lothlorien jakieś
przejściowy
deficyt odzieży.
Dzień trzydziesty:
Cały dzień wiosłowaliśmy. Bardzo zmęczony. Merry i Pippin zaoferowali mi grupowy
masaż.
To wspaniale mieć takich oddanych przyjaciół! Cieszę się, że Pierścień nie ma
nad nimi władzy.
Chociaż przyznam, że nie musieli mi tak długo masować pleców . Ani innych części
mojego
ciała.
Mam nadzieję, że Pippin pamięta iż jesteśmy kuzynami. Pamięta, prawda?
Prawda?
Dzień trzydziesty trzeci:
Boromir próbował odebrać mi Pierścień. Nie jestem do końca pewien, ale chyba
chciał
również do mnie się przytulić. Zwiałem.
Dzień trzydziesty szósty:
Wszyscy się do mnie przystawiają. Nie wiem czy będę w stanie się temu oprzeć.
Spadam do
Mordoru.
Sam idzie ze mną. To dobrze, czekam na więcej tych platonicznych, braterskich
masaży stóp
w których jest mistrzem.
Trochę żałuję, że opuszczam Drużynę, coraz bardziej przekonywałem się do
Gimlego, brała
mnie coraz większa ochota by wziąć go w objęcia. Ten wielki hełm i sękate
ramiona nieźle
działały na moja wyobraźnię. No cóż, przypuszczalnie i tak mu się nie podobałem
Prywatny dziennik Sama Gamgee
Dzień pierwszy:
Frodo dziabnięty przez Nazgula. „Och, nie!” – krzyczał Pippin. A przecież pan
Frodo jest zbyt
gorący by umrzeć.
Czy ja to powiedziałem na głos?
Dzień trzeci:
Przybyłem za panem Frodo do Rivendell, gdzie elfy go wyleczą. Gandalf
powiedział, abym
pomógł biednemu, nieprzytomnemu panu Frodo zdjąć jego brudne ubranie. No to
zdjąłem je i
bardzo dokładnie go wykąpałem. A potem jeszcze raz. I jeszcze. Przyszedł Gandalf
i stwierdził,
że sześć kąpieli wystarczy.
Stary pryk przypuszczalnie sam nie kąpał się od Drugiej Ery.
Dzień czwarty:
Ciekawe czy już nadszedł czas na kąpiel dla pana Frodo.
Dzień piąty:
Elfia kąpiel z bąbelkami jest śliczna, bardzo kolorowa i pachnąca.
Gandalf jest wredny. Zabronił.
Dzień szósty:
Pan Frodo się obudził! Czuje się świetnie, chociaż bardzo się dziwi dlaczego
jego palce są
takie pomarszczone.
Postanowiłem nie mówić mu o tych wszystkich kąpielach.
Dzień siódmy:
Zakradłem się na zebranie Rady Elronda. Frodo postanowił zanieść Pierścień do
Mordoru. Pan
Frodo jest taki dzielny, przystojny, wysoki i cudowny!
No dobrze, może nie aż taki wysoki.
Dzień ósmy:
Idziemy do Mordoru. Inni członkowie Drużyny bardzo cwani, jeśli ktoś by mnie
pytał.
Zwłaszcza Boromir. Niby „uczy Pippina i Merry’ego jak posługiwać się mieczem”.
Pewnie.
Przecież wyraźnie widać, że to zboczony miłośnik hobbitów, który lubi się
przytulać do niskich
osób w spodniach.
Dzień dziewiąty:
Aragorn jest tak samo zboczony jak Boromir. Wyraźnie widać jak przystawia się do
pana
Frodo. Myślę, że go zabiję jeśli czegoś popróbuje.
Dzień dziesiąty:
Bardzo ciemno w kopalniach Morii. Za każdym razem gdy Aragorn próbował
uszczypnąć
pana Frodo w ciemności, płazowałem go mieczem po tyłku.
Gandalf wpadł do wielkiej dziury. Pan Frodo mówił później coś o jego spiczastej
czapce, ale
nie zrozumiałem, bo jestem tylko młodziutkim, niewinnym hobbitem ze Shire, który
nie zna się
na sprawach Wielkiego Świata.
Pippin mówił, że Legolas głaskał krasnoluda.
Błe.
Dzień piętnasty:
Lothlorien bardzo piękne. Ta elfia blondynka wyraźnie ma ochotę na pana Frodo.
Pippin
również się zgadza z moim spostrzeżeniem. Powiedziałem mu, że różnica we
wzroście czyni
jakikolwiek ich związek praktycznie niemożliwym. Odpowiedział, że przecież Frodo
może nosić
wysokie obcasy.
Nienawidzę Pippina.
Dzień dwudziesty drugi:
Opuszczamy Lothlorien. Papa, napalona elfico!
Nie za bardzo wiem gdzie teraz ruszamy, ale chyba nasza podróż będzie miała coś
wspólnego
z wodą, bo dali nam łódki. W sumie mało mnie to obchodzi, tak długo jak
wiosłować będę z
panem Frodo.
Dzień dwudziesty trzeci:
Boromir wreszcie potwierdził moje podejrzenia i zaczął brutalnie przystawiać się
do pana
Frodo. Oczywiście dostał kosza (hurra!), ale dopiero jak zrobił z siebie
kretyna. Niby się
tłumaczył potem, że chodziło mu o Pierścień, ale ja dobrze wiem o co mu
chodziło.
Dzień dwudziesty czwarty:
Boromor zabity przez orki. Wiedziałem, że orki się na coś przydadzą.
Pan Frodo ruszył do Mordoru. Wziął mnie ze sobą, hurra! Bardzo potrzebuje
pocieszenia, bo
zrobił się niespodziewanie smutny, gdy żegnał się z krasnoludem. Wpadł w
depresję i stwierdził,
że pewnie umrze jako prawiczek na tym niegościnnym, odludnym pustkowiu.
Hehe, to się jeszcze zobaczy
V. PRYWATNY DZIENNIK SAMA GAMGEE
Dzień pierwszy:
Frodo dziabnięty przez Nazgula. „Och, nie!” – krzyczał Pippin. A przecież pan
Frodo jest zbyt
gorący by umrzeć.
Czy ja to powiedziałem na głos?
Dzień trzeci:
Przybyłem za panem Frodo do Rivendell, gdzie elfy go wyleczą. Gandalf
powiedział, abym
pomógł biednemu, nieprzytomnemu panu Frodo zdjąć jego brudne ubranie. No to
zdjąłem je i
bardzo dokładnie go wykąpałem. A potem jeszcze raz. I jeszcze. Przyszedł Gandalf
i stwierdził,
że sześć kąpieli wystarczy.
Stary pryk przypuszczalnie sam nie kąpał się od Drugiej Ery.
Dzień czwarty:
Ciekawe czy już nadszedł czas na kąpiel dla pana Frodo.
Dzień piąty:
Elfia kąpiel z bąbelkami jest śliczna, bardzo kolorowa i pachnąca.
Gandalf jest wredny. Zabronił.
:(
Dzień szósty:
Pan Frodo się obudził! Czuje się świetnie, chociaż bardzo się dziwi dlaczego
jego palce są
takie pomarszczone.
Postanowiłem nie mówić mu o tych wszystkich kąpielach.
Dzień siódmy:
Zakradłem się na zebranie Rady Elronda. Frodo postanowił zanieść Pierścień do
Mordoru. Pan
Frodo jest taki dzielny, przystojny, wysoki i cudowny!
No dobrze, może nie aż taki wysoki.
Dzień ósmy:
Idziemy do Mordoru. Inni członkowie Drużyny bardzo cwani, jeśli ktoś by mnie
pytał.
Zwłaszcza Boromir. Niby „uczy Pippina i Merry’ego jak posługiwać się mieczem”.
Pewnie.
Przecież wyraźnie widać, że to zboczony miłośnik hobbitów, który lubi się
przytulać do niskich
osób w spodniach.
Dzień dziewiąty:
Aragorn jest tak samo zboczony jak Boromir. Wyraźnie widać jak przystawia się do
pana
Frodo. Myślę, że go zabiję jeśli czegoś popróbuje.
Dzień dziesiąty:
Bardzo ciemno w kopalniach Morii. Za każdym razem gdy Aragorn próbował
uszczypnąć
pana Frodo w ciemności, płazowałem go mieczem po tyłku.
Gandalf wpadł do wielkiej dziury. Pan Frodo mówił później coś o jego spiczastej
czapce, ale
nie zrozumiałem, bo jestem tylko młodziutkim, niewinnym hobbitem ze Shire, który
nie zna się
na sprawach Wielkiego Świata.
Pippin mówił, że Legolas głaskał krasnoluda.
Błe.
Dzień piętnasty:
Lothlorien bardzo piękne. Ta elfia blondynka wyraźnie ma ochotę na pana Frodo.
Pippin
również się zgadza z moim spostrzeżeniem. Powiedziałem mu, że różnica we
wzroście czyni
jakikolwiek ich związek praktycznie niemożliwym. Odpowiedział, że przecież Frodo
może nosić
wysokie obcasy.
Nienawidzę Pippina.
Dzień dwudziesty drugi:
Opuszczamy Lothlorien. Papa, napalona elfico!
Nie za bardzo wiem gdzie teraz ruszamy, ale chyba nasza podróż będzie miała coś
wspólnego
z wodą, bo dali nam łódki. W sumie mało mnie to obchodzi, tak długo jak
wiosłować będę z
panem Frodo.
Dzień dwudziesty trzeci:
Boromir wreszcie potwierdził moje podejrzenia i zacząl brutalnie przystawiać się
do pana
Frodo. Oczywiście dostał kosza (hurra!), ale dopiero jak zrobił z siebie
kretyna. Niby się
tłumaczył potem, że chodziło mu o Pierścień, ale ja dobrze wiem o co mu
chodziło.
Dzień dwudziesty czwarty:
Boromor zabity przez orki. Wiedziałem, że orki się na coś przydadzą.
Pan Frodo ruszył do Mordoru. Wziął mnie ze sobą, hurra! Bardzo potrzebuje
pocieszenia, bo
zrobił się niespodziewanie smutny, gdy żegnał się z krasnoludem. Wpadł w
depresję i stwierdził,
że pewnie umrze jako prawiczek na tym niegościnnym, odludnym pustkowiu.
Hehe, to się jeszcze zobaczy :)
VI. NIEZWYKLE TAJNY DZIENNIK GANDALFA SZAREGO:
Dzień pierwszy:
Dotarłem do Shire. Cała ta kraina to jakby wielki koncert niewinności i
delikatnej urody.
Może to przywidzenie, ale czy przypadkiem Frodo się nie onanizował na polance
tuż zanim
przybyłem?
Dzień drugi:
Urodziny Bilba niezwykle udane, chyba pół Shire to jego kuzyni. Szyscy tacy
mili. Bilbo tesz.
Szwiatła takie śliszne. Frodo tesz nie taki zzzzły. Hobbici szom takie chochane.
Uuuups…pszyglebiłem…
Dzień trzeci:
Olbrzymi galopujący kac. Ruszam do Minas Tirith po aspirynę.
Dzień dwunasty:
Przybyłem do Sarumana po radę w sprawie Pierścienia, ale ze zdumieniem odkryłem,
że
opanowało go zło. Nikt mi nigdy niczego nie mówi! Pewnie była jakaś notatka w
tej sprawie,
tylko ten łotr Radagast znowu gwizdnął listy z mojej skrytki pocztowej.
Dzień trzynasty:
Uwięziony na szczycie wieży. Wspaniały widok, lecz ciągle mży, co nie wpływa
korzystnie
na moją spiczastą czapkę. Aby trochę się rozerwać zacząłem pluć w dół gumą do
żucia. Trafiłem
kilka orków
Dzień czternasty:
Wpadł z wizytą Saruman i chciał się podotykać. A takiego!
Dzień szesnasty:
Jestem sam jak palec. Może Saruman nie jest taki nieatrakcyjny? Gdyby tylko nie
miał tych
wielkich nozdrzy i szponiastych paznokci…no tak, oczywiście. On jest zły. Nie
mogę.
Mie mogę!!!
Dzień dziewietnasty:
Uciekłem i jestem w Rivendell. Sam zaczął przesadzać z ilością kąpieli. Wykąpał
Froda już
dziesięć razy, elfom skończyło się truskawkowe mydełko. Elrond zaczyna się
denerwować.
Dzień dwudziesty:
Elrond zdecydował wysłać Froda gdzieś daleko, bo nie mógł się w żaden sposób
dostać do
łazienki na pierwszym piętrze. Zgodziłem się wyruszyć z Drużyną w razie gdyby
Sam chciał
wykąpać również MNIE. Przydałoby mi się…
Dzień dwudziesty pierwszy:
Aragornowi zaczyna się podobać Frodo. No cóż, Sam go zabije, jeśli czegoś
popróbuje.
Dzień dwudziesty drugi:
Zapytałem Sama, czy ma ochotę mnie wykąpać. Odparł „Ha ha, ale z pana żartowniś,
panie
Gandalf”. Bezużyteczny smarkacz.
Dzień dwudziesty czwarty:
Na szczycie Karadhrasu bardzo zimno. Aragorn wygrał walkę o to kto ma nieść
Froda.
Boromir obrażony. Jeśli Legolas tak dalej będzie pomykał po tym śniegu, chyba mu
przyłożę
kosturem.
Dzień dwudziesty piąty:
Nie chcę ruszać do Morii, Balrog przypuszczalnie wciąż wściekły z powodu naszej
nieudanej
randki podczas Drugiej Ery.
Dzień dwudziesty szósty:
Jesteśmy w Kopalni Morii. Tak, Balrog wciąż wściekły.
Dzień dwudziesty siódmy:
Wpadłem do przepaści. Balrog to drań! Zrobił ze mną kilka rzeczy, których tu nie
opiszę,
zanim pozwolił mi opuścić te tunele! Postanowiłem nic nie mówić Drużynie.
Wymyślę jakąś
historyjkę o bohaterskiej bitwie. Ruszam do Elronda po pomoc medyczną, jestem
cały poparzony
w miejscach niezwykle wstydliwych. Mam nadzieję, że nie będzie się śmiał. A
jeśli będzie to
opowiem wszystkim o jego zboczonym weekendzie z Sauronem! Ha!
Poufny dziennik Peregrina Tooka
Dzień pierwszy:
Zbierałem warzywa i wpadłem na Sama i Frodo. Trochę się poturlałem z Frodem w
kukurydzy zanim Sam nie zdjął mnie siłą. Muszę zamienić z Frodem słówko na temat
zbytniej
poufałości służących oraz ich niczym nieuzasadnionej przemocy.
Potem stoczyliśmy się z góry. Merry jest trochę zawiedziony, bo złamał sobie
marchewkę. A
tyle czasu zajęło mu znalezienie takiej o odpowiednim kształcie i rozmiarach…
Dzień drugi:
Prawie miły dzień w Rivendell. Mam już serdecznie dosyć dzielenia pokoju z
Samem. Cały
czas się moczy i puszcza wiatry. Mam też dosyć elfów, które cały czas mylą mnie
z dziećmi i
chcą dawać cukierki…
Dzień trzeci:
Dołączyłem do Drużyny Pierścienia! Wszyscy są tacy mili… oprócz Legolasa. Ten
jest jakiś
uszczypliwy. Wczoraj trzymał mnie do góry nogami nad przepaścią dopóki nie
przyznałem, że
jest najpiękniejszym elfem w drużynie. Przepaść była dość głęboka, więc nie
powiedziałem mu,
że jest także JEDYNYM elfem w drużynie.
Dzień siódmy:
Minęło już 25 dni odkąd poznałem Aragorna, a on jeszcze nie umył włosów. Zaczyna
mi to
powoli przeszkadzać…
Dzień dziewiąty:
Sam naprawdę myli się co do Boromira. Naprawdę miły gość. Zaprosił mnie na
spacer dziś
wieczorem i powiedział, że da mi zagrać na swoim Rogu Gondoru. Po prostu nie
mogę się
doczekać!
Później tego wieczoru…
Zawsze wydawało mi się, że granie na Rogu Gondoru przyzywa armie zachodu…
Najwyraźniej myliłem się…
Dzień jedenasty:
W kopalniach Morii jest bardzo ciemno. Czuję trochę ulgi, bo Boromir zajęty
stąpaniem w
ciemnościach przestał o mnie myśleć. Chociaż wciąż narzeka jak to Aragorn jest
natarczywy i że
ma bzika na punkcie hobbitów. Przyganiał kocioł garnkowi…
A Aragorn faktycznie leci na Froda, ale Sam zabije go, jeśli ten czegoś
spróbuje!
Dzień trzynasty:
Przyłapałem Legolasa na woskowaniu podeszw Aragorna. To tłumaczy czemu ten się
ciągle
potyka i wpada w jego ramiona. Podstępny elf.
Aragorn wciąż nie umył włosów!
Dzień czternasty:
Gandalf nie żyje! Wszyscy są załamani. Aby trochę nas rozweselić, Legolas zdjął
ubranie i
odegrał kilka scen z Silmarillionu. Wszyscy nadal są załamani. Legolas okazał
się być 3000—
letnim nadąsanym księciem elfów.
Dzień piętnasty:
W Lothlorien jest pięknie. Niechcący wszedłem, gdy Gimli się kąpał. Teraz
rozumiem, co
miał Gandalf na myśli, gdy mówił o rzeczach straszniejszych niż orkowie! Czy to
Aragorn
chował się pod pianą?
Będę miał koszmary co najmniej przez tydzień…
Dzień szesnasty:
Hurrraaa! Aragorn wreszcie umył włosy!
To chyba jednak on był pod pianą… Fuj!
Dzień siedemnasty:
Boromir napisał mi wiersz. Merry mówi, że go kokietuję. Oczywiście Merry także
twierdzi, że
płaczę jak dziewczynka. Marry przez większość czasu to kawał drania.
Wiersz był taki sobie. Nie rymował się. Czuję się zagubiony.
Dzień trzydziesty:
Powiedziałem Boromirowi, że nie czuję się jeszcze na siłach by wiązać się na
stałe. Więc on
poszedł i dał się zastrzelić Orkom. Do prawdy, ludzie są czasem tacy wrażliwi…
Porwali nas Uruk–haie. Niezbyt mili. Merry mówi, że mogą nas zgwałcić.
Podejrzewam, że
on tylko na to czeka — mięczak! Orkowie bardzo śmierdzą. Nagle brakuje mi
Boromira…
VII. POUFNY DZIENNIK PEREGRINA TOOKA
Dzień pierwszy:
Zbierałem warzywa i wpadłem na Sama i Frodo. Trochę się poturlałem z Frodem w
kukurydzy zanim Sam nie zdjął mnie siłą. Muszę zamienić z Frodem słówko na temat
zbytniej
poufałości służących oraz ich niczym nieuzasadnionej przemocy.
Potem stoczyliśmy się z góry. Merry jest trochę zawiedziony, bo złamał sobie
marchewkę. A
tyle czasu zajęło mu znalezienie takiej o odpowiednim kształcie i rozmiarach…
Dzień drugi:
Prawie miły dzień w Rivendell. Mam już serdecznie dosyć dzielenia pokoju z
Samem. Cały
czas się moczy i puszcza wiatry. Mam też dosyć elfów, które cały czas mylą mnie
z dziećmi i
chcą dawać cukierki…
Dzień trzeci:
Dołączyłem do Drużyny Pierścienia! Wszyscy są tacy mili… oprócz Legolasa. Ten
jest jakiś
uszczypliwy. Wczoraj trzymał mnie do góry nogami nad przepaścią dopóki nie
przyznałem, że
jest najpiękniejszym elfem w drużynie. Przepaść była dość głęboka, więc nie
powiedziałem mu,
że jest także JEDYNYM elfem w drużynie.
Dzień siódmy:
Minęło już 25 dni odkąd poznałem Aragorna, a on jeszcze nie umył włosów. Zaczyna
mi to
powoli przeszkadzać…
Dzień dziewiąty:
Sam naprawdę myli się co do Boromira. Naprawdę miły gość. Zaprosił mnie na
spacer dziś
wieczorem i powiedział, że da mi zagrać na swoim Rogu Gondoru. Po prostu nie
mogę się
doczekać!
Później tego wieczoru…
Zawsze wydawało mi się, że granie na Rogu Gondoru przyzywa armie zachodu…
Najwyraźniej myliłem się…
Dzień jedenasty:
W kopalniach Morii jest bardzo ciemno. Czuję trochę ulgi, bo Boromir zajęty
stąpaniem w
ciemnościach przestał o mnie myśleć. Chociaż wciąż narzeka jak to Aragorn jest
natarczywy i że
ma bzika na punkcie hobbitów. Przyganiał kocioł garnkowi…
A Aragorn faktycznie leci na Froda, ale Sam zabije go, jeśli ten czegoś
spróbuje!
Dzień trzynasty:
Przyłapałem Legolasa na woskowaniu podeszw Aragorna. To tłumaczy czemu ten się
ciągle
potyka i wpada w jego ramiona. Podstępny elf.
Aragorn wciąż nie umył włosów!
Dzień czternasty:
Gandalf nie żyje! Wszyscy są załamani. Aby trochę nas rozweselić, Legolas zdjął
ubranie i
odegrał kilka scen z Silmarillionu. Wszyscy nadal są załamani. Legolas okazał
się być 3000—
letnim nadąsanym księciem elfów.
Dzień piętnasty:
W Lothlorien jest pięknie. Niechcący wszedłem, gdy Gimli się kąpał. Teraz
rozumiem, co
miał Gandalf na myśli, gdy mówił o rzeczach straszniejszych niż orkowie! Czy to
Aragorn
chował się pod pianą?
Będę miał koszmary co najmniej przez tydzień…
Dzień szesnasty:
Hurrraaa! Aragorn wreszcie umył włosy!
To chyba jednak on był pod pianą… Fuj!
Dzień siedemnasty:
Boromir napisał mi wiersz. Merry mówi, że go kokietuję. Oczywiście Merry także
twierdzi, że
płaczę jak dziewczynka. Marry przez większość czasu to kawał drania.
Wiersz był taki sobie. Nie rymował się. Czuję się zagubiony.
Dzień trzydziesty:
Powiedziałem Boromirowi, że nie czuję się jeszcze na siłach by wiązać się na
stałe. Więc on
poszedł i dał się zastrzelić Orkom. Do prawdy, ludzie są czasem tacy wrażliwi…
Porwali nas Uruk—haie. Niezbyt mili. Merry mówi, że mogą nas zgwałcić.
Podejrzewam, że
on tylko na to czeka — mięczak! Orkowie bardzo śmierdzą. Nagle brakuje mi
Boromira…
VIII. NIEDOSTĘPNE ZAPISKI SARUMANA BIAŁEGO
Dzień pierwszy:
Jestem znudzony. W całym Isengardzie wyłączyli kablówkę. Nie mam nic do roboty,
tylko
pisanie chamskich listów do Radagasta Brązowego i Manfreda Lekko Beżowego.
Może później wejrzę w kulę…
Dzień drugi:
Poznałem miłego gościa prze kulę. Wydaje się, że mnie lubi i to nie tylko
dlatego, że jestem
najpotężniejszym czarodziejem w Śródziemiu! Ciekawe jak wygląda…
Dzień trzeci:
Ten gość z kuli zaczyna mnie intrygować. Odmówił mi przysłania swojego zdjęcia
(oprócz
dużego powiększenia swojego oka). Mówi, że jest nieśmiały, ale ja raczej
podejrzewam, że on
jest po prostu gruby lub włochaty. Słyszałem dziwne opowieści o związkach ludzi
poznających
się przez kule. Chyba powinienem na razie dać sobie z tym spokój…
Dzień siódmy:
A niech mnie! Ten koleś z kuli okazał się być mrocznym władcą Mordoru! Ja to mam
farta.
Chociaż zawsze mogło być gorzej, nie? Sauron nie jest ani gruby, ani włochaty.
To tylko
bezcielesna forma zła. Dobra, muszę lecieć stworzyć armię demonów która podbije
ziemię. No i
jeszcze wizyta u kosmetyczki. To nie takie łatwe utrzymać zdrowe i zadbane
paznokcie…
Dzień dziewiąty:
Normalka. Gandalf zwalił mi się na chatę bez zapowiedzi, a przecież dobrze wie,
że tego nie
lubię. Cały czas gadał i gadał o pierścionku, który dał swojemu nowemu
chłopakowi, cholerny
stary zboczuch! Po prostu chciał mi powiedzieć, że ma hobbita, a ja się umawiam
z gałką
oczną… Ale Saruman nie zniesie takiego upokorzenia! Pokazałem mu kilka moich
chwytów z
WWF*. No i go powaliłem. Brawo dla mnie!
Dzień trzynasty:
Jak ja mam dosyć tego ciągłego włażenia i złażenia po tych ośmiu tysiącach
schodów. I tylko
po to, żeby powk*rwiać Gandalfa. Trzeba było uwięzić go w celi z łatwym
dostępem, gdzie
dręczyłbym go bez wysiłku. I nie musiałbym czekać do śniadania.
Dzień czternasty:
No dobra, kto pluje gumą do żucia w Orków? No który cwaniaczek się przyzna?
Dzień piętnasty:
Właśnie byłem w samym środku znęcania się nad Gandalfem, kiedy ten zwiał. Co tam
—
przynajmniej nie będę musiał już się wspinać po schodach…
Dzień szesnasty:
Znowu zaglądałem w kulę. Gandalf ruszył na camping z czterema hobbitami, z elfem
i jakimś
człowieczkiem. Ja cie pier… — to jest Aragorn syn Arathorna. Beksę wyrzucili z
Isengradu za
narzekanie, że jeszcze nie jest królem… I jeszcze jakaś ciota oraz włochaty
kurdupel. A może
krasnolud?
Co za ofermy…
Dzień dwudziesty:
Skrzyżowałem Orków z Goblinami w jaskiniach pod Isengrdem! Całkiem ciekawy
eksperyment zważywszy, że Orkowie i Gobliny są niechętne do rozmnażania się.
Nawet przy
kolacji z winem i świecami! Następnym razem spróbuję czegoś łatwiejszego:
skrzyżuję
cheerleaderki z Goblinami. Wtedy będę miał całkiem wypaśną armię, która będzie
podróżować
za dnia i nie będzie narzekać na różowe mundury…
Dzień dwudziesty drugi:
Nawet nie wiem kiedy zrobiłem taką brudną armię dla Saurona. Cholera, że też ze
wszystkich
kolorów musiałem wybrać bycie Sarumanem Białym. Nie mogłem się nazwać Saruman
Błotno
Brązowy? Albo Zgniło Zielony? Na białym widać każdą plamkę…
Dzień dwudziesty czwarty:
Wciąż patrzę w kulę — może zobaczę Gandalfa robiącego sztuczkę z kapeluszem?
Dzień dwudziesty piąty:
Gandalf zrobił tę sztuczkę! Powiernik pierścienia jest pod wrażeniem. Aragorn
wciąż wpatruje
się w spodnie Powiernika, ale Sam zabije go, jeśli ten czegoś spróbuje…
Dzień dwudziesty szósty:
Taaa… ten włochaty kurdupel to krasnolud. Widziałem jak się bawił w schowaj—hełm
razem
z jednym z Hobbitów. Drugim człowiekiem jest Boromir z Gondoru. Czy tylko ja mam
ochotę
przejechać się do Minas Tirith i powiedzieć im, że „Gondor” brzmi raczej jak
odgłos oddawania
wymiocin? Czy tylko mi się zdaje…
Dzień dwudziesty ósmy:
Uruk–hai gotowe na wojnę. Dzisiaj oglądałem drużynę pierścienia w kuli. Boromir
przekonał
małego Hobbita, żeby ten zagrał na rogu Gondoru. Ha ha ha! Nie śmiałem się tak
od czasu, gdy
umówiłem Gandalfa z Balrogiem i Gandalf został w oberży z rachunkiem za kolację…
Kula jest
super — lepsza niż kablówka!
IX. ZATAJONY PAMIĘTNIK GIMLIEGO SYNA GLOINA
Dzień pierwszy:
Grr. Argh.
Dzień drugi:
Utknąłem w Rivendell z napuszonymi elfami i resztą hołoty. Już mam niestrawność…
Prosiłem Elronda aby przeniósł mnie na drugie piętro, bo mam dosyć wchodzenia do
łazienki
Hobbitów i oglądania ich w kąpieli przy świecach. To idiotyczne!
Wczoraj przez przypadek wykąpałem się w balii z truskawkowym mydłem.
Przynajmniej jest
plus — broda zrobiła się jedwabista…
Dzień trzeci:
Elrond nie chce zamienić mi pokoju! Rano znowu natknąłem się na Hobbitów w
kąpieli. Co
one wyprawiają z tymi marchewkami?! Banda niewyżytych szczeniaków — nic
dziwnego, że nie
rosną im brody!
Dzień siódmy:
Podejrzewam Aragorna, syna Arathorna, że napalił się na Hobbity. Całkowicie
odpuścił sobie
tę gorącą Elfkę i woli kurduple z włochatymi nogami… Na szczęście ja, Gimli syn
Gloina,
jestem na miejscu i sprawię, by już nie czuła się samotna…
Później.
Zanotować: Elfki są odpowiedniego wzrostu, by nie było mi zimno w uszy… O TAK!
Dzień dziewiąty:
Zgodziłem się iść na wyprawę. Arwena zrobiła się strasznie zazdrosna… Gimli syn
Gloina nie
będzie się wiązał! Już woli iść na wyprawę z Hobbitami—mięczakami i
szpiczastouchymi, niż
szwędać się po Rivendell i rozmawiać o „naszym związku”.
Dzień trzynasty:
Bardzo zimno w górach. Mieliśmy małą walkę o to, kto będzie niósł Hobbitów. Nie
brałem
udziału, bo właśnie pokazywałem Legolasowi jak należy właściwie rozczesywać
włosy. Walka
zakończyła się, gdy Aragorn podniósł powiernika pierścienia i wsadził go sobie w
spodnie. Tak
jest — uduś powiernika kretynie!!
Dzień czternasty:
Kopalnie Morii. Chyba trochę się przeliczyłem, bo kuzyn Balin nie żyje od
sześćdziesięciu lat.
Mogłem się tego domyślać, bo już dawno nie dostałem od nich kartki na Boże
Narodzenie… Ale
przecież nie mogę się zajmować tyloma sprawami!
Dzień piętnasty:
Gandalf spadł w przepaść. Hobbity zaraz użyły tego jako wymówkę, żeby zrobić
sobie piknik
na trawie. Trochę byłem zakłopotany, bo Boromir ciągle wbijał mi Róg Gondoru w
splot
słoneczny… Przynajmniej mam nadzieję, że to był Róg…
Dzień szesnasty:
Legolas powiedział mi, że Aragorn leci na Froda. Sam zabije go, jeśli ten czegoś
spróbuje.
Powiedziałem Legolasowi, że jest nam potrzebny trochę mniej rozpustny przywódca.
Zaś
Legolas spytał czy chcę się z nim wykąpać… Podejrzewam, że cała ta Elficka
poezja o więziach
łączących wojowników to tylko przykrywka dla ich sado—masochistycznych igraszek…
Dzień dwudziesty:
W Lothlorien. Galadriel to całkiem niezła laska. Kiedy Hobbici się przytulali, a
Boromir gonił
Aragorna, miałem trochę czasu, żeby pokazać jej kilka krasnoludzkich sztuczek.
Nic specjalnego,
ot proste schowaj—hełm i kopanie—w—kopalnii. Wszyscy są zadowoleni oprócz jej
męża
Celeborna. A może to był jednak Celeborn? Jakoś trudno u Elfów rozróżnić płcie…
Dzień dwudziesty drugi:
Opuściliśmy Lothlorien. Trochę powiosłowaliśmy w tych głupich łódeczkach. Czuję
się taki
samotny. A Hobbity wcale nie wyglądają tak źle… Całkiem przystojne, gdyby się
umiały
uczesać. Jednak i tak nie mogę zbliżyć się do Frodo bez ugryzienia przez Sama.
Pippin zaś kręci
z Boromirem. No cóż, sprawdzę czy Merry ma ochotę na mały spacerek do lasu.
Niech żyją
więzi między wojownikami!
X. TAJEMNE ZAPISKI MERIADOCA BRANDYBUCKA
Dzień pierwszy:
Wpadłem w kłopoty za odpalanie fajerwerków na przyjęciu. Podejrzewam, że Gandalf
wcale
się nie zdenerwował, a nasza kara to była tylko przykrywka, żeby nas molestować.
Zrobiłem się
jeszcze bardziej podejrzliwy, gdy po karze „zmywanie naczyń” dostalismy jeszcze
kary:
„Polerowanie laski Gandalfa”, „Masaż stóp Gandalfa” i „Nagie skakanie jak żabki
w zagonku z
kapustą”. No bo kogo on stara się oszukać? Zwłaszcza z tym masażem…
Dzień drugi:
Bardzo obiecujący dzień — znalazłem marchewkę odpowiedniego kształtu i rozmiaru.
Dzień
może być jeszcze lepszy, bo Pippin znalazł takich sześć, dwa worki ziemniaków
oraz trzy kolby
kukurydzy. Chociaż czasami myślę, że Pippin jest zbyt wielkim optymistą… Może i
zmieści
dwie kolby kukurydzy, ale nie przed śniadaniem!
Wszyscy sturlaliśmy się ze zbocza, kiedy wpadliśmy na Froda i jego wiernego
kochasia…
ekhm… sługi Sama. Pippin chciał przytulić się do Froda i został powstrzymany
przez Sama,
który dość brutalnie zepchnął go z klifu. Niestety, podczas tego incydentu
złamała się marchewka
— jestem smutny…
Dzień trzeci :
Wędrujemy z Frodem, Samem i Pippinem. Ścigali nas dziwni jeźdźcy w
przestarzałych
starych wdziankach. Jak wcześniej powiedział Gandalf Szary, czarny jest już
bardzo niemodny…
Zastanawiam się czy Frodo bardziej boi się zerwania czy wybuchów zazdrości Sama?
Przez cały
czas słyszę jak gada sam do siebie…
Dzień piąty:
Wszystko zmienia się ze złego na gorsze. Krótki postój w Bree zakończył się
zabraniem z
nami obleśnego i nieogolonego człowieka, którego kręcą Hobbity… Oczywiście i tak
nikt mnie
nie słucha. W efekcie dzielimy z nim łóżko w jego pokoju zamiast iść do naszych
przytulnych
kwater i wskoczyć w czyste prześcieradła. Zamiast tego musiałem przez cały czas
trzymać
Pippina za pasek, żeby nie właził na Froda i Sama. Pippin chce zginąć czy co?
Dzień szósty:
Zostałem obudzony w bardzo nieprzyjemny sposób — byłem łaskotany przez
człowieka,
którego kręcą Hobbity. Powiedziałem mu, żeby się odwalił, a ten mi na to: „Nie
to mówiłeś
wczoraj w nocy…”. Po chwili zorientowałem się, że ten palant pomylił mnie z
Pippinem.
Wyjaśniłem mu. Człowiek szybko zwiał mamrocząc: „Naprawdę chcę zostać królem…”.
Jasne
stary! A ja będę Elfią królową…
Dzień siódmy:
Rivendell. Dostałem łóżko obok łazienki. Odgłosy pluskania przez całą noc i
zapach
truskawkowego mydła… Zostałem brutalnie obudzony w nocy, gdy Elrond wskoczył mi
do
łóżka. Równie szybko z niego wyleciał, gdy się zorientował, że NIE JESTEM
Pippinem. No
chyba zainwestuje w tabliczki z imionami…
Dzień dziewiąty:
He he. Naprawiłem marchewkę specjalnym elfim klejem!
Dzień jedenasty:
Zgodziłem się iść na wyprawę, żeby mieć Pippina na oku. Jestem też ciekaw co
będzie z
Frodem, bo Aragorn strasznie się na niego napalił. Oczywiście Sam zabije go,
jeśli ten czegoś
spróbuje! Mam nadzieję, że spróbuje…
Dzień piętnasty:
Boromir uczył nas walki mieczami. Typowy człowiek — chowa miecz w spodnie i
mówi:
„Uzyjcie waszych krótkich ostrzy, żeby go wydostać!”. Boromir chciał coś od
włosów Froda, a
Aragorn kompletnie wyleciał mu z głowy. Ludzie są tacy zabawni. Przyłapałem
Pippina jak
podglądał Elfa robiącego swoje poranne ćwiczenia. Na szczęście udało mi się
odwrócić jego
uwagę bakłażanem. A co ja zrobię jak skończą mi się warzywa?!
Dzień szesnasty:
Boromir chciał żebym poszedł z nim na spacer. Acha, takiego! Nie dam się nabrać
na tę starą
sztuczkę z graniem na Rogu Gondoru. Nie dam. Nie dam!
No dobra… tylko ten jeden raz…
Dzień dziewiętnasty:
Jestem w kiepskim nastroju. Boromir powiedział do mnie Pippin w najmniej
odpowiednim
momencie. Powiedziałem mu, że do cholery nazywam się Merry i ta szczególna więź
łączy nas
już od trzech tygodni! Ale on tylko uśmiechnął się i pogłaskał mnie po głowie.
Wtedy zdałem
sobie sprawę, że on nie odróżnia mnie od Pippina. Jestem skazany na Nieuchronne
Zastępstwo
Pippina, nawet w kwestii romansu. Rozważam dramatyczną zmianę fryzury. Irokez?
Dzień dwudziesty:
Mam irokeza, ale i tak nikt tego nie widzi, bo w kopalniach Morii jest bardzo
ciemno. W nocy
zakradł się do mnie Legolas. Powiedział mu, że do cholery NIE JESTEM Pippinem!
Legolas
usmiechnął się i powiedział: „Nie wiele się różnicie, nie?”. Odchodząc złamał
moją marchewkę.
Poprosiłem Gandalfa, żeby ją naprawił, a ten powidział: „Głupi Tooku! Nie mam
czasu
zajmować się Twoimi warzywami!”. Nie poprawiałem go tylko dlatego, że boję się
tej jego
czapki…
Dzień dwudziesty drugi:
Gandalf spadł w przepaść. Marchewka Tooka razem z nim. Robiłem wszystko, żeby
pocieszyć Pippina, ale ten znalzł ukojenie w nagim przedstawieniu Legolasa. To
było silmarillion
w wersji musicalu. Nie mogłem patrzeć, za dużo wysokich wymachów nogą…
Dzień dwudziesty ósmy:
W Lothlorien. Odwiedziło mnie pięćdziesiąt Elfów i jeden świstak. WSZYSCY byli
przekonani, że jestem Pippinem. Oczywiście Pippina nigdzie nie ma — pewnie
polazł gdzieś z
Boromirem. Ktoś musi coś zrobić. Świstak był bardzo nachalny…
Dzień trzydziesty:
Porwani przez Orki. Wszystko zgodnie z planem. Powiedziałem Pippinowi, że nie
będę starał
się przegryźć jego więzów. Wydawał się być z tego powodu zadowolony. Poczekam,
aż zda
sobie sprawę, że to on będzie musiał przegryźć moje. Dodam, że Orki dały mi
wielką marchewę
w zamian za to, że narysowałem Boromirowi wielką tarczę na plecach gdy nie
patrzył… Po
prostu piękny dzień!
XI. ZASZYFROWANE ZAPISKI NAZGULA NR 5
Dzień 1
Właśnie otworzyłem gwiazdkowy prezent od Saurona. Śliczny, śliczny,
śśśśliiiiiczny
pierścionek!
Dzień 1,000,967
Dostałem pudełko czekoladek na gwiazdkę od Saurona. Jak zwykle zeżarł wszystkie
z toffi, a
mnie zostawił te truskawkowe. Oj, ciężka dola sługi…
Nadal jestem bezcielesny.
Dzień 1,001,056
Bardzo znudzony. W Barad—Dur nie mam nic lepszego do roboty, więc gram w
scrabble z
Orkami. To doprawdy jest bardzo denerwujące, bo one znają tylko ciemny język
Mordoru.
Spróbuj przeliterować Azg Nazg Gimbatul, aby dostać potrójną premię słowną…
Łatwe?
Tak właśnie myślałem!
Dzień 1,001,102
Podejrzewam, że Sauron coś knuje. Natknąłem się dziś na niego jak miał na sobie
świecący
tusz do rzęs. Myślę, że będzie szczęśliwy gdy odzyska ciało. Wreszcie będzie
mógł włożyć tę
małą czarną…
Dzień 1,001,105
Tak, Sauron coś kombinuje. Dał rozkaz wylotu i pochwycenia jakiegoś hobbita i
jego
bliskiego przyjaciela, którzy jakoś posiedli pierścień…
Niestety, moja sugestia, żeby umieścić zdjęcie tego pierścienia na kartonikach z
mlekiem
została zignorowana.
Dzień 1,001,106
Dostałem wypaśnego konia!
Nie takiego konia… chodzi o żywego.
YEAH!
Ale jest też minus — nadal jestem bezcielesny…
Dzień 1,001,107
Dziś wieczorem byłem bliski pochwycenia powiernika pierścienia, ale dostałem
napadu
śmiechu, gdy zobaczyłem jak powiernik i jego trzej przyjaciele się przytulali.
Podejrzewam, że Gandalf wybrał hobbita na powiernika bardziej ze względu na jego
niebieskie oczy i pełne usta, niż ze względu na heroiczną budowę…
Dobra, co mi tam. Złapię przystojniaczka i jego kurduplowatych kumpli w Bree.
Już nie mogę
się doczekać tej rzeźni… Rany ale będzie jatka!
Dzień 1,001,109
Cholerny Aragorn. Niech szlag trafi jego potomków. Tych nikomu nieprzydatnych
ludzików,
których kręcą hobbity. Syna Arathorna zaopiekował się powiernikiem. Cały czas
czekałem w
Bree, gdzie Sauron kazał zastawić pułapkę. Walka się nie odbyła. Za to
mieszkańcy Bree byli
bardzo dobrze poinformowani.
Drinki: 10 Mai Tais (potem nabiłem oberżystę na kij od szczotki)
Zabici: 17 ludzi, he he, ale jestem niegrzeczny…
Dzień 1,001,115
Śledziłem następcę Isildura i zgraję hobbitów przez sześć dni.
Aragorn leci na powiernika. Sam zabije go, jeśli ten czegoś spróbuje.
Dzień 1,001,116
Trochę się rozbrykałem z próbą porwania powiernika. Aragorn zrobił się bardzo
zaborczy i
podpalił mnie. A Sam faktycznie próbował mnie zabić. Dopiero później się
zorientowałem, że
pociągnął mi patelnią po kolanach…
Dzień 1,001,119
Poznałem elfkę laskę Aragorna. Tak się obśmiałem, że ten zboczeniec na punkcie
hobbitów
mógłby mieć dziewczynę, że się władowałem w rzekę. Koń nie żyje, zbroja cała
zardzewiała.
Muszę wrócić do Mordoru po wazelinę.
Naprawdę potrzebuję ją tylko do zbroi…
XII. NIEPUBLIKOWANA HISTORIA GOLLUMA
Dzień pierwszy
Dałem się nabrać na anonimowe spotkanie Istot Które Kręcą Hobbity w Górach
Mglistych.
Głupi Sauron złapał mnie…
Dzień piąty
Jestem więziony przez Orków w Barad—Dur. Zmuszają mnie do oglądania „Uwolnić
orkę”
na okrągło, dopóki się nie poddam i nie powiem im gdzie jest pierścień. Przez
ostatnie stulecia
tortury stały się znacznie perfidniejsze. Ale pozostanę silny. Nie poddam się!
Dzień szósty
Orkowie zmienili film na „Titanica”. Nie mogłem wytrzymać. Powiedziałem im gdzie
jest
pierścień…
Dzień ósmy
Uciekłem z Mordoru! Udało mi się dotrzeć do Shire. Jednak jestem zawiedziony.
Przez
ostatnie kilka tygodni nikt nie odpowiedział na ogłoszenie w Shire Weekly.
„Bezzębna, lekko zielonkawa istota poszukuje niebieskookiego hobbita z kręconymi
włosami.
Musi lubić łażenie w ciemnościach, szukanie skarbów i mówienie do siebie w
trzeciej osobie.
Tylko niepalący!”
Dzień dziesiąty
Wreszcie dorwałem powiernika pierścienia w Rivendell. Jednak nie mogę do niego
podejść,
bo cały czas siedzi w wannie, a ja po torturach mam strach do wody (każdy by
miał, gdyby
obejrzał 300 razy „Titanica”!).
I do tego truskawkowe mydło! Błe! Nienawidzę truskawek!
Dzień jedenasty
Nie udało mi się podsłuchać rady. Utknąłem w szafie, bo Elrond przymierzał
ciuszki Arweny
przed lustrem, cały czas mrucząc coś o Legolasie, który nie jest
najpiękniejszym… Ach, brak mi
dni, gdy ludzie byli ludźmi, krasnoludy krasnoludami, a elfy nosiły spodnie.
Choć trzeba
przyznać, że Legolas ma dziwaczne poczucie koloru.
Dzień trzynasty
Opuściłem Rivendell podążając za drużyną pierścienia. Wysłałem Elrondowi
anonimowy
liścik o tym, że purpurowy nie pasuje do jego karnacji. Spodziewam się krzyków
wściekłości
przez całą drogę do Rohanu. Będzie ubaw…
Dzień piętnasty
Nie wierzę! Ludzie nadal wyrywają towarek na tę starą sztuczkę z graniem na Rogu
Gondoru.
Żal mi jedynie dziedzica Isildurum który nie ma takiego rogu (a hobbity nie chcą
oglądać jego
owłosienia), bo on na pewno leci na Froda. Sam zabije go, jeśli ten będzie coś
kombinował.
Dzień trzydziesty
Zimno w górach. Wszyscy chcą nieść Froda pod górkę… a mnie nikt! Schowałem się w
plecaku Legolasa. Zawartość tego worka nie najlepiej wpłynęła na mój żołądek.
Cały aż kleję się
od odżywek i innych dupereli do włosów. Mam nadzieję, że niczego nie zauważy…
Dzień trzydziesty pierwszy
Bardzo ciemno w kopalniach Morii. Ciężko się ich śledzi. Ale cały czas podążałem
za głosem
Legolasa, który narzekał na klejący się plecak i zimne powietrze pod ziemią,
które szkodzi jego
skórze. Wkurzony Gandalf wplątał mu gumę do żucia we włosy. Po namyślę wolę
Gandalfa —
zawsze ma gumę.
Dzień trzydziesty trzeci
Spotkałem Balroga w jego tradycyjnym wdzianku kawalera. Wciąż ma pretensje do
Gandalfa.
Powiedziałem mu, że najlepszym rozwiązaniem jest poważna rozmowa z Szarym.
Gandalf musi
wiedzieć, że są z Balrogiem zupełnie odmiennymi osobami, o systemie wartości i
sposobie życia,
które stoją ze sobą w sprzeczności. Tutaj nie ma miejsca na namiętność i
romanse. A Balrog na
to, że to brzmi jak te nowoczesne psychobzdury! Powiedziałem mu, że musi wyjść z
drugiej ery i
zacząć żyć teraźniejszością!
Dzień trzydziesty czwarty
Balrog i Gandalf jakoś się nie dogadali i woleli się pozabijać. No dobra, może
jednak nie
jestem najlepszą swatką na świecie…
Z zazdrością patrzyłem jak wszyscy pocieszają i tulą hobbita. A mnie to nikt nie
przytuli! I to
tylko dlatego, że jestem trochę pokraczny i oślizgły. To takie niesprawiedliwe —
Gimli wygląda
nie wiele lepiej, a wciąż jest pieszczony przez Boromira!
Dzień trzydziesty szósty
Lothlorien. Zastawiłem pułapkę na powiernika i