3294

Szczegóły
Tytuł 3294
Rozszerzenie: PDF
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres [email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.

3294 PDF - Pobierz:

Pobierz PDF

 

Zobacz podgląd pliku o nazwie 3294 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.

3294 - podejrzyj 20 pierwszych stron:

KLASYKA MNIEJ ZNANA Franciszek Bohomolec MA��E�STWO Z KALENDARZA Ksi��k� zakupiono ze �rodk�w Fundacji Samorz�du Student�w Uniwersytetu Warszawskiego Biblioteka Uniwersytecka w Warszawie Krak�w W. 16142 b (c) Copyright for Klasyka Mniej Znana by Towarzystwo Autor�w i Wydawc�w Prac Naukowych UN1YERS1TAS, Krak�w 2002 Podstaw� niniejszej edycji jest wydanie: Franciszek Bohomolec, Ma��e�stwo z kalendarza, w: Komedie, w opracowaniu Jana Kotta, t. II, Warszawa J 960. Tekst zmodernizowany wed�ug obowi�zuj�cych zasad ortograficznych i interpunkcyjnych.* ISBN 83-7052-500-8 TAiWPN UN1YERS1TAS Projekt ok�adki serii Ewa Graj BUW-K- o2jl v-�*>��-. Osoby Staruszkiewicz Bywalska - wdowa, siostra Staruszkiewicza Eliza - c�rka Staruszkiewicza Marnotrawski - kawaler Ernest - cudzoziemiec, pu�kownik Agata - s�u�ebnica Bywalskiej Chudecki - masztalerz Marnotrawskiego Johan - lokal Ernesta Anzelm - staruszek kupiec Scena w Warszawie, w domu Bywalskiej. PRZEDMOWA Po pierwszym tej komedii wyprawieniu r�ne o niej da�y si� s�ysze� zdania. Jedni o�wiadczyli swe upodobanie, drudzy si� na ni� rozgniewali z tej najbarziej przyczyny, i� si� zda�a chcie� szkodzi� honorowi narodu naszego. To mniemanie, nie wiem, na jakim si� zasadza fundamencie. Je�li wytyka� niekt�rych prywatnych os�b przywary jest to czyni� krzywd� honorowi ca�ego narodu, tedy od tej winy nie mog� si� zas�oni� ani kaznodzieje, ani s�dziowie, kt�rzy w dekretach swoich zapisuj� nie ju� przywary jakie lekkie, ale szkaradne prywatnych os�b wyst�pki. W ka�dym kraju s� ludzie i �li, i poczciwi; i g�upi, i m�drzy; i grubianie, i obyczajni. W ka�dym kraju s� takie przywary, kt�re komedia mo�e poda� w po�miewisko, aby je s�uchacze sobie obrzydzali. Angielskie komedie Anglik�w, francuskie Francuz�w, niemieckie Niemc�w, w�oskie W�och�w przywary wy�miewaj�. Ten albowiem jest jedyny cel komedii, aby �artuj�c z tego, co jest naganne, odra�a�a drugich od tego umys�y; kt�ra komedia do tego celu nie zmierza, nie mo�e si� nazwa� komedi�. grubianem, w tej ' Ze Nlemiec S'�Wa Ernesta P'^ ko�cu tej fituje. Co s zav wyzna� to m Y ZaCn6g� narodu j�! za honor h'' " "� * ^ "^ wielce s j� za honor sobie maj� by� w mm policzeni AKT PIERWSZY SCENA PIERWSZA Eliza, Agata. AGATA Ja poj�� nie mog�, co si� dzi� dzieje z waszmo�� pann�! Jeszczem jej nigdy tak smutnej nie widzia�a. ELIZA Moja Agatko, daj�e mi pok�j teraz. AGATA Ale przeb�g! Czy to dzi� dzie� smutku? Dzi�, kiedy si� trzeba gotowa� do �lubu! ELIZA I to� to jest, co mi� trapi. AGATA To za� ma trapi�, �e waszmo�� panna masz i�� do �lu-. bu? Pewnie waszmo�� panna chcesz by� mniszk�? ELIZA Ja mniszk�? Czy masz ty rozum? AGATA . C� tedy? Ani mniszk� ani za m�� i��? Jam si� spodziewa�a, �e dzie� dzisiejszy b�dzie najweselszy dla nas wszystkich. Pani moja, a ciotka waszmo�� panny, sprowadzi�a tu ojca, chc�c waszmo�� pann� wyposa�y�. Ociec na to zezwala. Gotowo�� jest wszelka do �lubu. Im� pan Ernest, kawaler waszmo�� panny, ma te wszystkie przymioty, kt�re najgodniejszych dam serca do jego poci�gaj�. Jego lokaj, Johan, po�owy tego niewart, a przecie nie my�l� mu zbrania� si�, je�li pana swojego zechce i�� przyk�adem. Ale waszmo�� panna, widz�, p�aczesz? ELIZA Ach, Agatko! Ty nie wiesz, co si� teraz C� by to takiego by�o? AGATA ELIZA Pos�uchaj, musz� ci wynurzy� to wszytko, co mam w sercu. Wiadomo ci dobrze, �e ciotka moja, widz�c grubia�-skie wychowanie, kt�re mi ociec na wsi dawa�, wzi�a mi� tu, do Warszawy. Ju� to trzy lata, jak u niej mieszkam. Matka moja wi�cej by dla mnie nie czyni�a jak ona. AGATA To prawda, ona mocno kocha waszmo�� pann�. ELIZA Znam to dobrze. Ona tedy, widz�c, i� mam dobre serce do Ernesta, sprowadzi�a tu ojca mojego, chc�c mi� wyda� za Ernesta. AGATA Tego kawalera mocno waszmo�� pannie winszuj� ELIZA Sami nawet jego nieprzyjaciele to mu przyznawa-j�, i� jest cz�ek zacny, poczciwy i rozumny. I lokaja ma grzecznego. AGATA ELIZA To tedy mi� mocno trapi, �e ja tego godnego kawalera podobno dzi� utrac�. AGATA Jak to by� mo�e? Wszak�e ciotka... ELIZA Ciotka mi dobrze �yczy, ale ociec... Co ociec? AGATA ELIZA chce mi� wyda� za niego! Czemu? Ze jest cudzoziemiec. AGATA ELIZA AGATA Albo to co z�ego jest by� cudzoziemcem? 10 11 ELIZA U niego kto nie jest Polak, to nic niewart. AGATA A wszak�e on czyni gotowo�� do wesela! ELIZA Prawda. AGATA Za kog� on chce wyda� waszmo�� pann�? ELIZA Za tego, kt�rego moje serce cierpie� nie mo�e. AGATA Za kog� przecie? Za Marnotrawskiego. ELIZA AGATA "" ELIZA Pewnie, �e nie zna, ale tak si� w nim zakocha�, i� rozumie, �e nie m�g� mi lepszego dobra� kawalera. Kt� go w tak dobre panny wprawi�? AGATA rozumienie u ojca waszmo�� 12 ELIZA Albo on sam siebie zaleci� nie potrafi? Wiesz, �e m�j ociec, w gospodarstwie tylko zanurzony, rzadko mi�dzy lud�mi bywa� i dlatego nie zna si� na nich. AGATA Dziwnych si� rzeczy dowiaduj�! Ale czemu mi tego waszmo�� panna dawniej nie m�wi�a? ELIZA Bom sama o tym dawniej nie wiedzia�a, dopiero mi teraz ciotka moja namieni�a. Albo i ciotka... AGATA ELIZA Ciotka moja sama na to ubolewa. AGATA C� waszmo�� panna my�lisz? ELIZA Ja sama nie wiem, co si� ze mn� teraz dzieje. To wiem, �e w�a�nie wtenczas poczynam by� najnieszcz�liwsz�, gdym si� najszcz�liwsz� by� s�dzi�a. AGATA I Ernest biedny b�dzie umartwiony. Nie w�tpi�. ELIZA AGATA I lokaj jego, nie wiem, co na to powie. On, nieborak, 13 spodziewa� si�, �e si� i my przy jednym weselu... Bo i mnie ju� poczyna po sercu co� niedobrego chodzi�. Ja sobie rady da� ELIZA nie mog�. AGATA Kiedy tak, to trzeba nam wcze�nie o sobie my�li�. Zaraz, �eby to jak... Poczekaj waszmo�� panna...Ale nie... to by� nie mo�e. Ale czy m�wi� waszmo�� pannie o tym? co sam ociec Jeszcze nic nie m�wi�. ELIZA AGATA Waszmo�� panna powiedz mu bez ceremonii, �e Marnotrawski jest hultaj, filut, �e nie chcesz i�� za niego. ELIZA -L-I^IiA Ach, czy mog� ja to jemu m�wi�! On by mi� zapewne st�d odebra� i na wie� zawi�z�. AGATA Te> pro,* go przynajmniej/�eby od�o�y� na i wesele. ELIZA To mog�. Ale cicho, ociec idzie! Co mu szcz�liwa! mszy czas , nie- 14 SCENA DRUGA Staruszkiewicz, Eliza, Agata. STARUSZKI EWICZ Jak si� masz, c�rko? Co si� dzi� �ni�o.tobie? ELIZA Nic, mo�ci dobrodzieju. STARUSZKIEWICZ A mnie si� �ni�o, �e ja ciebie dzi� uszcz�liwi�. ELIZA Moje szcz�cie w r�ku waszmo�� pana dobrodzieja. STARUSZKIEWICZ Prawda, jeste� moja jedynaczka, kocham ci�. Widz� w tobie pi�kne przymioty, cho� troszk� zara�one powietrzem warszawskim. Ale to temu ciotka twoja winna, kt�ra ci� wzi�a na swe wychowanie. By�aby� jeszcze grzeczniejsza, ni� jeste�, gdyby� si� u mnie w domu chowa�a. Ja bym ci� lepiej wykszta�-towa�. Prawda. AGATA STAKUSZKIEWICZ Ja"metr na to. Kiedy by�em m�odym, to si� ode drudzy mody uczyli. si� ode mnie AGATA Zna� to i teraz po waszmo�� p panu. 15 � STAKUSZKIEWICZ Ja i teraz w tym nie dudek. Czego si� cz�ek za m�odu nauczy, to si� i na staro�� pami�ta. Ale przyst�pmy do rzeczy. Dzi�, Elizo, b�dziesz to mia�a, czego panienki w twoim wieku niecierpliwie ��daj�. ELIZA C� to takiego, mo�ci dobrodzieju? STARUSZKIEWICZ M�a, cha, cha, cha! Albo nie zgad�em, �e tego pragniesz? Cha, cha, cha! ELIZA Jeszczem nie przestarza�a, mog� wy�mienicie poczeka�. STARUSZKIEWICZ Spodziewa�em si�, �e mi na to prawdy nie powiesz. Wy, kobietki, wstydzicie si� to wyzna�, co najlepiej lubicie. Nie gani� tego, �e idziesz torem p�ci twojej. A wiesz�e, kogo dla ciebie obra�em? ELIZA Nie mam w tym ciekawo�ci. STARUSZKIEWICZ To cud! Kobieta, a nie ma ciekawo�ci - a jeszcze w takiej materii. Pos�uchaj�e mi� teraz. Dw�ch jest, kt�rzy si� o ciebie staraj�. Pierwszy pan Ernest, pu�kownik - czy znasz go? STARUSZKIEWICZ ELIZA Widzia�am go nieraz u ciotki mojej. STARUSZKIEWICZ Trzeba mu przyzna�, �e jest godny kawaler. Znam go ju� dawno. Cz�ek poczciwy, rzetelny, uczony i wsz�dzie wzi�ty. AGATA Prawda. STARUSZKIEWICZ Urodzenia te�, jak m�wi�, dobrego - ale to w jego kraju, nie naszym. A co najwi�ksza, �e ma i pieni��ki. Jedna jest tylko w nim przywara, dla kt�rej nie mog� ci� odda� za niego. , � ELIZA na stron� m�wi Tegom si�, nieszcz�liwa, spodziewa�a! STARUSZKIEWICZ Odwracasz si�? Rozumiem, dobrze czynisz, �e i sama jego nie chcesz. AGATA Mnie si� zda, �e w nim �adnej nie ma przywary. STARUSZKIEWICZ Oj, jest, i brzydka. Jaka� przecie? AGATA 16 STARUSZKIEWICZ Ta, �e nie jest szlachcic. AGATA Ja�� s�ysza�a, �e szlachcic, i waszmo�� pan sam m�wisz, �e dobrego urodzenia. STARUSZKIEWICZ ' Cudzoziemiec, a szlachcic! Cha, cha, cha! AGATA Albo to i cudzoziemcy nie maj� szlachty? STARUSZKIEWICZ Jakie ich szlachectwo! Ch�opi wszytko. Cha, cha, cha! AGATA STARUSZKIEWICZ Czego si� �miejesz? AGATA Z niczego, cha, cha, cha! STARUSZKIEWICZ Ale z czego si� ty �miejesz? Z cudzoziemc�w! AGATA STARUSZKIEWICZ Dobrze czynisz. Widzisz tedy, moja c�rko, �e nie mog� ci� wyda� za niego, boby� straci�a szlachectwo. Ale mam ja tu drugiego, daleko lepszego kawalera, kt�ry wszytkie ma doskona�o�ci, a �adnej nie ma przywary. Czy znasz go? ELIZA �adnego nie znam takiego. STARUSZKIEWICZ Ot� ja ci powiem. Jest to im� pan Marnotrawski, m�j mo�ciwy pan, szlachcic godny. AGATA Cha, cha, cha! STARUSZKIEWICZ Z czego si� �miejesz? AGATA Bom �mieszn� rzecz us�ysza�a. STARUSZKIEWICZ M�w�e mi zaraz, co to za �mieszna rzecz? AGATA Cudzoziemcy. STARUSZKIEWICZ Chyba. Tego tedy, Elizo, b�dziesz dzi� mia�a za m�a. ELIZA odwr�ciwszy si�, m�wi Ju�em zgin�a! STARUSZKIEWICZ Odwracasz si�? Znak to, �e go kochasz, ale si� wstydzisz. Dobrze czynisz. Wstyd jest najwi�ksz� zale- 18 19 t� panienek. Ciesz� si� z tego, �e cho� trzy lata ju� mieszkasz w Warszawie, a przecie nie wstydzisz si� . wstydzi�. S�uchaj�e, ten im� pan Marnotrawski jest to cz�owiek zacno�ciami zacny. M�dry, rozumny, u dworu mocno wzi�ty. A co wi�ksza, �e chocia� jest dworski cz�owiek, przecie� szczyry, rzetelny, bez ��ci, bez ob�udy. Cha, cha, cha! AGATA STARUSZKIEWICZ . _..��>_>o^ru� czego si� znowu �miejesz? Ale AGATA * A u ^ L r\ z cudzoziemc�w, z cudzoziemce �w! STARUSZKIEWICZ Zna�em ja i ojca jego, razeme�my pod chor�gwi� zostawali. By� to gospodarz ciemny. U niego w ca�ej tamtej okolicy najpierwej zawsze zbo�e z pola zbierano. Ale i syn b�dzie taki, jak zacznie z tob� gospodarowa�. M�wi, �e ma do tego wielk� ochot�. Ja was sam naucz� niekt�rych sekret�w gospodarskich, kt�re z pewnego starego kalendarza pod sekretem wypisa�em, ale o tym potem. Teraz ciesz si�, moja c�rko, �e ci takiego kawalera nieba nadarzy�y. Czy uwa�a�a�, jaki u niego w�sik? Jaka kibi�? Jaka mina? Ja taki w�a�nie by�em, gdym by� m�odszy. O mnie si� same damy ubija�y. panu. STARUSZKIEWICZ O! Ja jeszcze i teraz, kiedy chc�, to ra�ny jestem. Ju� tedy, moja c�rko, masz m�a. Ciotka twoja �yczy Ernesta, ale ja na to pozwoli� nie mog�, �eby� mia�a i�� nie za szlachcica. By�aby to ha�ba dla ca�ego Staruszkiewicz�w domu. Ado tego, cho�bym chcia�, nie m�g�bym ci� wyda� za niego. Pos�uchaj, jaki ja sen mia�em wczorajszej nocy. AGATA Musi by� ciekawy, s�uchajmy. STAKUSZKIEWICZ �ni�o mi si�, jakoby jedna moja owieczka wybieg�a z owczarni. Jak wybieg�a, tak chodzi sobie i buja po pi�knej ��ce. Wtem dw�ch wilk�w do niej si� zbli�a, jeden dobry, a drugi z�y - bo i mi�dzy wilkami nie ka�dy z�y bywa. Z tych jeden wilk, kt�ry by� z�y, pomknie si� do owieczki owej i chwyci j� za kark. Owieczka biedna nic nie m�wi. Wtem przypada do niej wilk dobry, odbiera owieczk� z�emu wilkowi i dalej z ni� w nogi. Ja tymczasem ockn��em si�. My�l� potem sobie: co to ten sen znaczy? Obracam rozum m�j i tam, i sam. Ali� przychodzi rni, �e owa owieczka ty jeste�, Elizo, kt�ra z domu mojego jak z owczarni oddaliwszy si�, buja�a� sobie po Warszawie. Skrada�o si� do ciebie dw�ch kawaler�w niby wilk�w, Ernest i im� pan Marnotrawski. Ernest jest to z�y wilk, kt�ry ju� ciebie prawie by� pochwyci�, bo ci� ciotka ju� mu by�a obieca�a. Wtem przypada wilk dobry, to jest im� pan Marnotrawski, i odbiera ci� Ernestowi. AGATA Sk�d�e to waszmo�� panu, �e ten sen tak trzeba t�umaczy�? 20 21 l STARUSZKIEWICZ Eozumiesz, �e ja nie znam si� na snach? Mam ja sennik stary, kt�ry kilka razy przeczyta�em. Chowam go i nikomu nie pokazuj�. Do mnie i s�siedzi ze snami swoimi przyje�d�aj�, bo wiedz�, �em na to metr. AGATA Ale za c� to Ernest ma by� z�y wilk? STARUSZKIEWICZ Za to, �e jest cudzoziemiec, a im� pan Marnotraw-ski, jako rodowity Polak, jest wilk dobry. Widzisz tedy, moja c�rko, �e same sny nawet pokazuj�, za kogo masz i��. Nie trzeba lekce sn�w wa�y�. Niejeden podrwi� spraw�, �e ich nie s�ucha�. Id� tedy, c�rko, ubierz si� pi�knie, dzi� wieczorem �lub we�miesz z im� panem Marnotrawskim. ELJZA Moja rzecz jest wykonywa� wol� waszmo�� pana dobrodzieja; z tym wszytkim chcia�abym teraz prosi� o jedn� �ask�. M�\ Elizo, STARUSZKIEWICZ wszytko. STARUSZKIEWICZ Tego �adn� miar� uczyni� nie mog�. Dzi� ten akt koniecznie by� musi, je�li chcesz by� szcz�liw�. ELIZA Za c� to koniecznie dzisiaj? STARUSZKIEWICZ Bo dzi� jest najlepszy dzie� do brania �lubu. Kiedy nie wierzysz, obacz. Czytaj, patrz, co o dniu dzisiejszym kalendarz pisze: "Dzi� dobrze jest bra� �lub, kto chce mie� ma��e�stwo pomy�lne i dzieci pi�kne." Widzisz, drugiego dnia takiego w ca�ym kalendarzu nie znajdziesz. Je�li ten dzie� opu�ciemy, i ma��e�stwo twoje b�dzie nieszcz�liwe, i dziatki szpetne. Pr�no tedy chcesz zwleka�. Id�, a gotuj si� do �lubu. Odchodzi Eliza z Agat�. STARUSZKIEWICZ Ty, Agato, poczekaj. Mam ci co� powiedzie�. SCENA TRZECIA Staruszkiewicz, Agata. STARUSZKIEWICZ Pos�uchaj, Agato. Wiem to, �e moja c�rka ciebie kocha. Musisz ty wiedzie� jej sekreta. Powiedz mi prawd�, kupi� ci par� trzewiczk�w czerwonych. AGATA Dzi�kuj� za �askaw� obietnic�. II 23 STARUSZKIEWICZ Czy kocha Eliza im� pana Marnotrawskiego? AGATA A kto by tak g�upi by�, kt�ry by go kocha�! STARUSZKIEWICZ Jak to? A czy znasz�e go? AGATA Lepiej ni� waszmo�� pan. STARUSZKIEWICZ sam do siebie m�wi Ta bestia musi psu� serce mojej c�rce do jego. [(do Agaty)] A Ernesta pu�kownika czy znasz? I barzo dobrze. AGATA STAHUSZKIEWICZ C� o nim rozumiesz? AGATA j. ivmirt To, co wszyscy: �e jest kawaler godny, zacny, kt�remu Marnotrawski niegodzien i wody poda�. STAKUSZKIEWICZ Nie znacie si� na ludziach. AGATA STARUSZKI EWICZ do siebie m�wi Widzisz j�, jak �mia�o gada! Ale dysymulujmy. [(do Agaty)] Powiedz�e mi, moja panno �liczna, co mieszkasz w Warszawie, czy tego� jest zdania Eliza, co i ty, o Erne�cie? AGATA Tak rozumiem, �e i ona, jako rozumna, tego� jest zdania. STARUSZKIEWICZ do siebie m�wi Bestia! [(do Agaty)] Powiedz�e mi, moja panno rozumna, czy kocha Eliza Ernesta? AGATA Tego nie wiem, ale to wiem, �e powinna jego kocha�. STARUSZKIEWICZ do siebie m�wi Ta to bestia psuje mej c�rce serce do im� pana Marnotrawskiego! [(do Agaty)] Pos�uchaj, mo�cia panno, je�li ty doka�esz tego, �e moja c�rka b�dzie kocha�a imci pana Marnotrawskiego, to ja ci� szcz�liw� na wieki uczyni�. AGATA Cha, cha, cha! 24 25 Nie �miei sipf STARUSZKIEWICZ i\ie �miej si�! Szcz�cie twoje jest w r�ku moich. Czy znasz ty koniuszego im� pana Marnotrawskiego? AGATA L~\ Koniuszego? A przeci�� on opr�cz jednego masztalerza nie ma wi�cej ani psa w ca�ym swym dworze. STARUSZKIEWICZ Dobrze czyni, �e w Warszawie wiele ludzi nie chowa. Znak to, �e jest dobry gospodarz. Ale czv znasz m�wi�, tego koniuszego? czy znasz, AGATA Jakiego, u kata, koniuszego? STARUSZKIEWICZ Tego, co� go masztalerzem nazwa�a. AGATA To masztalerz jest. Znam go, c� z tego? STARUSZKIEWICZ Ja tego doka��, �e p�jdziesz za niego, je�li... AGATA Ja za niego? Bodajby on tego nie doczeka�! STARUSZKIEWICZ Albo co? Nie wiesz, �e on szlachcic? AGATA A mnie kat po jego szlachectwie. STARUSZKIEWICZ B�dziesz szlachciank�. AGATA Nie�akoma na to jestem. STARUSZKIEWICZ Co za �lepota! Szlachciank� by� nie chce! AGATA Albo on przez to, �e szlachcic, lepiej potrafi ogony koniom zawi�zywa� ni� kto inny? STARUSZKIEWICZ Ale dziwna jeste�! Albo nie wiesz, �e ka�dy szlachcic mo�e by� panem, senatorem i... i... AGATA I masztalerzem. STARUSZKIEWICZ C� z tego, �e jest masztalerzem? Ub�stwo szlachectwa nie psuje. AGATA Wiem o tym, jednak�e wol� ja p�j�� za jakiego lokaja grzecznego ni�eli za szlachcica, z kt�rym by trzeba by�o �ebrze� chleba. STARUSZKIEWICZ C�, to ty gardzisz szlachectwem? AGATA Bynajmniej, nie jestem taka g�upia. Znam, jak wiel- 26 27 -* ka rzecz jest szlachectwo. Ja przecie, b�d�c z mego stanu kontenta, cale go nie pragn�. STARUSZKIEWICZ G�upia jeste�, nie znasz swojego szcz�cia. B�dziesz tego �a�owa�a, ale po czasie. [Odchodzi.] SCENA CZWARTA AGATA Czy go kaci nadali z tym szlachectwem? U nich, kto nie szlachcic, to gorszy za psa. Jak by to nie by�o ludzi uczciwych i w naszym stanie. Z�o�� mi� bierze, kiedy tych parafian�w s�ucham. Ale m�j Johanek idzie. � S CENA PI�TA Agata, Johan. JOHAN Pana mojego tu nie ma? AGATA Nie ma. Barzo mi jego �al. Wszytko si� u nas do g�ry nogami wywr�ci�o. Co takiego? JOHAN wszytko nam pomiesza�. Moja pani przyrzek�a sw� synowic� im� panu Ernestowi i m�wi�a to przed panem Staruszkiewiczem. Staruszkiewicz jej odpowiedzia� ni tak, ni owak. Pani moja wszytko rozumia�a, �e on zezwala na pana Ernesta, a on tymczasem, od Marnotrawskiego op�tany, przyrzek� mu c�rk� i nic pani mojej nie m�wi�. Dopiero teraz, kiedy przyszed� dzie� �lubu, on na plac z swoim Marnotraw-skim wyjecha�. JOHAN Czemu� on dawniej tego nie m�wi�? AGATA Zna�, �e go Marnotrawski nam�wi� do tajenia tego, �eby mu nie przeszkodzono. JOHAN Wi�c lepszy u niego Marnotrawski ni� m�j pan? On pana twego chwali, tylko to mu zadaje z m n ^r^r^iy-i�-i^-J^^ �* > AGATA cudzoziemiec. ze on JOHAN Albo to co z�ego by� cudzoziemcem? AGATA Fe! U niego to brzydka rzecz. On m�wi, �e wszyscy panowie i ksi���ta cudzoziemscy s� ch�opi. JOHAN Cha, cha, cha! A waszmo�� panna czy tego� jeste�, co i on, zdania o cudzoziemcach? 28 AGATA Przepraszam, znam si� na ludziach, nie na wsi wychowana jestem. To JOHAN mnie nie b�dzie nic szkodzi�o w sercu waszmo�� panny, �em cudzoziemiec? AGATA .no,-UA Bynajmniej. Ale kiedy pan Ernest nie b�dzie mia� Elizy, to podobno i nasze zamys�y wniwecz p�jd�. I ja si� tego l�kam. JOHAN AGATA Trzeba nam my�li� o tym. Ale ma starania? czemu tw�j pan nie JOHAN M�j pan, ubezpieczony od pani Bywalskiej, ni wie o tei odmi�"iQ tej odmianie. mc me AGATA Niechaj w to nie dufa. Ociec ma wi�ksze prawo do c�rki ni� ciotka. JOHAN Id� pana szuka�. Adieu, madame Agata, mon coeur. AGATA n.< Adieu, monsieur Johan. [Odchodzi Johan.] SCENA SZ�STA Agata, Chudeckl. AGATA Wielka by�aby szkoda, gdyby Eliza nie posz�a za Ernesta i ja bym si� musia�a po�egna� z moim Jo-hankiem. Ale oto idzie tu Chudecki z swoj� min� dziwack�. Fantazja jest, a chleba nie ma. CHUDECKI Mam honor adorowa� stopy waszmo�� panny. AGATA Uni�ona s�uga. CHUDECKI Ju� si� zbli�a ten moment, kiedy �askawe fata mog� nasyci� moje sentymenta. AGATA Wiem, �e g�odne by�y dotychczas. CHUDECKI G�odne, bo maj� apetyt do serca waszmo�� panny. AGATA Nie dla waszmo�� pana ten przysmak. CHUDECKI Ze przypadn� dzi� do gustu waszmo�� panny, nie trac� w tym nadziei. AGATA Bo nie macie ju� wi�cej czego traci� obaj z panem swoim. 30 31 CHUDECKI Pan m�j by� panem i b�dzie. Ja wprawdzie jestem s�ug� jego, ale szlachcic mu r�wny. AGATA Prawda, �e r�wny - waszmo�� pan jego konia ch�-do�ysz, a on na nim je�dzi. CHUDECKI Ze teraz jestem w tej sytuacji, nic to nie szkodzi memu honorowi, mam nadziej�, �e wkr�tce b�d� si� kapacytowa� do wy�szych awans�w i subseli�w. AGATA Wysoko waszmo�� pan gadasz, m�j rozum nieszla-checki, nie mo�e tego poj��. CHUDECKI Ja go unobilituj�, je�li waszmo�� panna zechcesz swe serce do mnie nakierowa�. AGATA Ja ko�o koni nie chodz�, nie umiem kierowa�, a o nobilitacj� cale nie dbam i o ni� si� nie staram. CHUDECKI Ta �atwo by� mo�e, je�li mi waszmo�� panna pozwolisz indygenat w swym sercu, kt�re ja nad wszystkie klejnoty i ba�anty barziej estymuj�. Zw�aszcza �e i pan m�j, jako wielki estymator waszmo�� panny, �yczy tego i ofiaruje jej przeze mnie pensji pi��dziesi�t czerwonych z�otych co rok, je�li waszmo�� panna dla niego b�dziesz z lepszym respektem. 32 AGATA Barzo to wiele na mnie od pana waszmo�� pana. CHUDECKI Wi�cej on jeszcze uczyni dla waszmo�� panny, je�li zechcesz ku niemu nak�oni� cordolium im� panny Elizy. Im� panna Eliza ma sw�j rozum i w tej mierze niczyjej rady nie s�ucha pr�cz swojego serca. CHUDECKI Wiem ja o tym, �e waszmo�� panna masz dobr� w jej sercu pozytur�. Za jej weselem i moje mog�oby nast�pi� z waszmo�� pann�. AGATA Co o mnie, nie chciej waszmo�� pan ani my�li�. CHUDECKI Czemu� to tak nie�askawy awanta� odbieram? Niech wiem przynamnie przyczyn�. AGATA Ta przyczyna naprz�d, �e waszmo�� pan szlachcic, a ja nie szlachcianka. Po wt�re, �e ja nie umiem tego j�zyka, kt�rym waszmo�� pan gadasz, a na t�umacza mnie nie stanie. CHUDECKI Ja teraz m�wi� j�zykiem politycznym, jakim kawaler, do damy udaj�c si�, m�wi� powinien. Przyuczy�em si� do niego, bywaj�c na r�nych asamblach 33 m�j paraduje. SCENA SI�DMA Marnotrawski, Agata, Chudecki. MARNOTRAWSKI Jak si� masz, kochana Agatko! AGATA Zdrowam, do us�ug waszmo�� pana. pani jest u siebie? Jest, oznajmi�... MARNOTRAWSKI AGATA MARNOTRAWSKI Poczekaj, s�ysza�em, �e twoja pani jest przeciwna temu, co im� pan Staruszkiewicz ju� postanowi�. AGATA Ja si� w te bagatele nie wdaj�. MARNOTRAWSKI Wiem ja, moja panno, �e ty wiele u niej mo�esz. Je�li mi doporno�esz w moich zamys�ach, uczyni� ci� szcz�liw�, upewniam. MARNOTKAWSKI Ja chc�, �eby dzi� dwojakie by�o wesele, i moje, i twoje razem. Ofiaruj� ci za m�a mego Chudeckiego, kt�rego ju� koniuszym uczyni�em. Jest szlachcic rodowity. B�dziesz i ty szlachciank� i pani� koniu-szyn�. Naznaczy�em dla ciebie pensji czerwonych z�otych pi��dziesi�t co rok. Wie o tym i Chudecki. CHUDECKI To jest prawda rzetelna. MARTNOTRAWSKI Dam jeszcze wam wiosk� jedne i b�dziecie sobie panami. AGATA Wysokie to progi na moje nogi. MARTNOTRAWSKI Upewniam, �e tego dotrzymam, tylko nam�w tw� pani� do tego, a�eby i ona dzi� przed �lubem zapisa�a swe dobra jejmo�� pannie Elizie; wszak innej nie ma sukcesorki. AGATA Ten interes nie po mojej jest g�owie. Waszmo�� pan sam chciej z ni� m�wi�, ja oznajmi�, �e waszmo�� pan tu czekasz. [Odchodzi.] AGATA jak najpokorniej waszmo�� panu. 34 SCENA �SMA Marnotrawski, Chudecki. MARNOTRAWSKI Ale ty, m�j bracie, stoisz jak s�up, s�owa do Agaty nie przem�wisz. Wszakem ci m�wi�, �eby� si karesowa� i za serce uj��. ni� CHUDECKI By�o pos�ucha�, jak ja do niej sadzi�em komplemen-ta, ale to darmo. Kiedy si� cz�ekowi je�� chce, to si� nic nie udaje. MARNOTRAWSKI ivjAKNOTRAWSKI A ty zawsze mi g�ow� gryziesz tym jedzeniem. Bo CHUDECKI mi si� zawsze je�� chce. Przez te trzy dni wi�cej zjad�em iat ;~j-~ ' n tu komple- ..,~~~ ^^c. jrrzez te nie zjad�em jak jedne kukie�k�. Jak moK. <-".--� mentowa�? MARNOTRAWSKI C� robi�, m�j bracie, wiesz, �e kiedym mia�, tom nie �a�owa�. CHUDECKI Ale ja si� boj�, �eby go Anzelm nie pochwyci�. Ten dziad nie daje mnie nawet pokoju o d�ugi waszmo�� pana. MARNOTRAWSKI Niech mi wybaczy. On musi poczeka�. [Odchodzi Chudecki.] SCENA DZIEWI�TA Marnotrawski, Bywalska, Agata. MARNOTRAWSKI Przepraszam, �e wczora w wiecz�r nie mog�em upa�� do n�g waszmo�� pani dobrodziki. Przytrzymano mi� u dworu. Musia�em si� znajdowa� na pewnej tam konferencji, kt�ra si� beze mnie obej�� nie mog�a. Spodziewam si� jednak, �e s�u��c dobru publicznemu, nie b�d� szkodowa� na moim prywatnym, kt�rego pomy�lno�� zawis�a od �aski waszmo�� pani dobrodziki. CHUDECKI * zosta�o. i na MARNOTRAWSKI iT-lAKJV Ul 'KAWSKI Nied�ugo tej biedy, dzi� j� sko�cz� Elizie posag dobry. 36 my. Wiesz, �e po BYWALSKA W czym�e mam s�u�y� waszmo�� panu? MARNOTRAWSKI Wiadome s� waszmo�� pani dobrodzice ��dze moje. Im� pan Staruszkiewicz chce mi� uszcz�liwi�, przyjmuj�c mi� do godnej familii swojej. Ale to szcz�cie moje nie mo�e by� doskona�e, je�li w tym i waszmo�� pani dobrodziki �aska nie przyst�pi. 37 BYWALSKA Prawda, �em ja inszej partii �yczy�a mojej synowi-cy. Mia�am tego s�uszne przyczyny. Ale ociec ma wi�ksze do c�rki. Z tym wszytkim, je�li mi waszmo�� pan pozwolisz rzetelnie m�wi�... MARNOTRAWSKI I owszem, jako sam rzetelny jestem, tak nigdy rzetelno�ci� si� nie ura�am. Ja nie jestem z liczby tych dworskich ludzi, kt�rych si� usta z sercem nie zgadzaj�. BYWALSKA M�wi� tedy rzetelnie waszmo�� panu, �e Eliza innego jest zdania jak ociec. Je�li waszmo�� pan jej szczerze sprzyjasz, to przynajmniej dla niej uczy�, �eby to wesele cho� na tydzie� od�o�ono. MABNOTRAWSKI Ta jedna jest tylko rzecz, na kt�r� zezwoli� nie mog�. �ycia mojego dla niej nie �a�uj�. Chodzi tu o m�j honor, kt�ry u nas, dworskich ludzi, dro�szy jest nad �ycie. Jam si� ju� z tym og�osi�, �e dzi� mam stan�� na celu szcz�cia mojego. Poda�bym siebie w po�miewisko, gdyby si� to dzi� nie mia�o sta�. BYWALSKA �e si� przez kilka dni odwlecze, nie mo�e szkodzi� honorowi waszmo�� pana. Tymczasem Eliza, przypatrzywszy si� doskona�ej wielkim waszmo�� pana przymiotom, mog�aby to ch�tnie uczyni�, do czego dzi� widzi si� by� przynaglon�. MARNOTRAWSKI Spodziewam si� jej serce do siebie wkr�tce mymi 38 us�ugami nak�oni�, ale na od�o�enie tego aktu �adn� miar� m�j honor nie mo�e zezwoli�. BYWALSKA Czy� tedy waszmo�� pan, co si� podoba. Mo�e si� ten akt i beze mnie obej��. To tylko mi� martwi, �e musz� teraz komu innemu m�j kawa�ek zapisa�, kt�ry ju� by� Elizie ode mnie naznaczony. MAHNOTRAWSKJ Za c� tak b�dzie nieszcz�liwa?... BYWALSKA Za c� i ja mam by� tak nieszcz�liwa, �e waszmo�� pan pierwsz� moje pro�b� odrzucasz, nie chc�c zezwoli� na od�o�enie tego wesela. MARNOTRAWSKI Ale honor m�j... BYWALSKA Wiadomy mi dobrze i honor waszmo�� pana, i wszyt-ko. Przepraszam, �e z nim d�u�ej bawi� nie mog�. MARNOTRAWSKI Upadam tedy do n�g waszmo�� pani dobrodziki. [(do siebie m�wi)] Drwi� ja z,tego. Jeszcze za �ycia jej wyp�dz� jaz domu. [Odchodzi.] 39 SCENA DZIESI�TA Bywalska, Agata. AGATA Czy uwa�a�a waszmo�� pani, z jak� on min� odszed�? BYWALSKA To jaki� cz�ek bez wstydu. On �mie przede mn� z tym si� popisywa�, �e u dworu ma tak wielkie zachowanie, jak bym ja nie wiedzia�a, �e mu dla z�ego jego �ycia na pokojach nawet bywa� zakazano. AGATA Im� pan Staruszkiewicz temu, co on m�wi, tak wierzy, �e mu i z g�owy tego wybi� nie mo�na. Nadto ma jego za bogatego i za dobrego gospodarza, a on w d�ugach po szyj�, nic ju� nie ma i wiosk� sw� przeda�. Aleja mam nadziej�, �e si� to wszytko dzi� wyda. BYWALSKA Moja Agato, je�li tego doka�esz, doznasz mojej wdzi�czno�ci. Ale ma to przy�� im� pan Ernest. Zaprowadzisz go do tego pokoju. [Odchodzi.] SCENA JEDENASTA AGATA Ma by� tu niejaki� kupiec Der Anzelmowicz, u kt�rego Marnotrawski najwi�cej d�ug�w zaci�gn��. Musz� ja by� u niego. Niech idzie do Staruszkie-wicza i posag aresztuje. B�dzie to mi�a nowinka dla dziada upartego i sk�pego. Ale oto i im� pan Ernest. SCENA DWUNASTA Ernest, Agata. AGATA Pani moja oczekiwa na waszmo�� pana. ERNEST Ale co si� to dzieje, moja Agatko? Niedobre mi� nowiny dochodz�. AGATA Wszytkich nas to martwi. ERNEST Nieszcz�liwy jestem. Czy nie mo�na jak temu zabiec? AGATA Ja te� o tym my�l� i mam nadziej�, �e wszytkie starca zamys�y pomieszam. ERNEST Zmi�uj si�, Agato. Nie b�dziesz tego �a�owa�a. Ty czasem we� t� bagatel�. m- AGATA Co to jest? Worek z pieni�dzmi? Przepraszam, nie tego gatunku jestem, �ebym si� na to mia�a kwapi�. Ja i bez tego... 40 41 Ale we�, prosz�. ERNEST AGATA Przepraszam, kocham m�j honor. T T . ERNEST Upewniam, �e to nic honor0wi ni nie zaszkodzi. Chybaby...Ale AGATA nie uczyni� tego. XT- ERNEST Nie wymy�laj, moja panno! Masz. szy nad pieni�dze. Wierz� temu. me 2dala mnie honor dro�- ERNEST AGATA Nie inaczej. Ale jejmo�� czeka na waszmo�� pana. Id�. ERNEST AKT DRUGI SCENA PIERWSZA Ernest, Johan. ERNEST C� ci m�wi�a Agata? JOHAN Ona czyni jak�� nadziej�, ale si� na tym zasadza� nie mo�na. �' Vlv' ERNEST Rad bym sam z ni� rozm�wi�. Na jakim fundamencie t� nadziej� zak�ada? JOHAN Nie ma tu jej teraz. Mia�a i�� do jakiego� kupca. Ernest Czy mo�e by� wi�ksze umartwienie na �wiecie nad moje? Ten dzie�, tak d�ugo po��dany, kt�ry mia� by� najszcz�liwszym dla mnie, b�dzie podobno ko�cem �ycia mojego. Ja bez Elizy �y� nie mog�. 43 A to mi� najbarziej trapi, �e si� ma dosta� im� panu Marnotrawskiemu, kt�rego ona cierpie� nie mo�e. JOHAN Mnie samego z�o�� bierze, �e ten filut... ERNEST Cicho, nie gadaj mi takich rzeczy. �adnemu honoru ujmowa� nie nale�y. ERNEST Ale to cz�owiek ladaco JOHAN ERNEST To do nas nie nale�y. Nam o to stara� si� potrzeba, �eby�my sami byli dobrzy. JOHAN On takie figle waszmo�� panu robi! ERNEST Cz�ek poczciwy powinien broni� honoru nawet nieprzyjaciela swego. Jest to znak wielkiej pod�o�ci chcie� sobie honor czyni� przez poni�enie drugiego. JOHAN Jak to, takiego cz�owieka nie gani�? ERNEST Kto ma serca wspania�o��, ten ani siebie chwali�, ani drugiego gani� nie powinien. JOHAN Jak by to sekret by� jaki. Wszak wszyscy wiedz� o pi�knych post�pkach jegomo�ci pana Marnotrawskiego. Je�li wszyscy wiedz�, to na c� si� zda nam o tym m�wi�? JOHAN Ale pan Staruszkiewicz nie wie. ERNEST Upewniam, �e si� ode mnie nie dowie. Ale cicho, oto jejmo�� panna Eliza. SCENA DRUGA Ernest, Eliza, Johan. ERNEST Lubo ju� od wielu smutn� odbieram nowin�, chcia�bym jednak s�ysze� z ust samej waszmo�� panny dobrodziki, je�li to prawda, �e jej ociec jest przeciwny szcz�ciu mojemu? ELIZA Bodajby nieprawda by�a. ERNEST Za c� ja jestem tak nieszcz�liwy? Wszak stara�em si� ile mo�no�ci jemu si� zas�ugiwa�. ELIZA Ociec m�j wielce powa�a waszmo�� pana i przyznaje mu te przymioty, kt�re wszyscy w nim szacuj�. ERNEST Za c� tedy jest przeciwny szcz�ciu mojemu, kt�re mi nad �ycie moje jest milsze? 44 45 ELIZA To jedynie nie podoba mu si� w osobie waszmo�� pana, �e jeste� cudzoziemiec. ERNEST C� ja temu winienem? Prawda, �em si� w Polszcze nie rodzi�, ale znaczn� cz�� �ycia mojego na us�ugach tej Rzeczypospolitej strawi�em. I mog� to m�wi� nieob�udnie, �e da�em do�� znaczne tego dowody, i� przywi�zaniem serca mojego do tego zacnego narodu barziej jestem Polak ni� wielu tych ichmo-�ci�w, kt�rzy mieli honor w Polszcze si� rodzi�. ELIZA Znam ja to, c� robi�, kiedy u mego ojca jest to grzech nieodpuszczony by� cudzoziemcem. i, f ERNEST Czy nie mo�na by jakim sposobem to zdanie jego odmieni�? EUZA Barziej �ycz�, ni� si� spodziewam tego. mojego ERNEST Wi�c ju� mam ust�pi� innemu jedyn� serca pociech�? ELIZA Ach, nie wspominaj mi waszmo�� pan tego! Czy mo�e by� stan ludzi nieszcz�liwszy na �wiecie jak tych c�rek, kt�re rodzice - nie ich, ale swego serca radz�c si� - za m�� wydaj�. ERNEST Ach, czy nie ma jeszcze jakiej nadziei? ELIZA Ja �adnej nie widz�. ERNEST Agata nam co� obiecuje. ELIZA Na tym si� cale nie trzeba zasadza�. Pr�ne jej b�d� zabiegi. ERNEST Przynajmniej, �eby mo�na od�o�y� cho� na kilka dni to wesele. ELIZA O tym jeszcze barziej my�li� nie mo�na. Nieszcz�liwy ten kalendarz! ERNEST Co za kalendarz? ELIZA Wstydz� si� i m�wi� o tym. Ale c� to takiego? ERNEST ELIZA M�j ociec dowodzi z kalendarza, �e dzisiaj jest dzie� najlepszy do o�enienia i je�li tego dnia za m�� nie p�jd�, mam by� nieszcz�liw�. Ale i sam m�j ociec 46 47 idzie. M�w mu waszmo�� pan, perswaduj... Ale wiem, �e z tego nic nie b�dzie. K�aniam. [Odchodzi.] SCENA TRZECIA Ernest, Staruszkiewicz. STARUSZKIEWICZ Witam jegomo�ci pana pu�kownika. ERNEST Upadam do st�p waszmo�� pana dobrodzieja. STARUSZKIEWICZ Jak�e mi si� waszmo�� pan miewasz? ERNEST Barzo �le, mo�ci dobrodzieju. STARUSZKIEWICZ C� to waszmo�� panu dolega? Waszmo�� pan mnie powiedz. Ja si� znam na chorobach i niejednego w okolicy naszej uleczy�em. ERNEST Prawda, �e moich dolegliwo�ci �aden lepiej uleczy� nie mo�e jak waszmo�� Pan dobrodziej. STARUSZKIEWICZ Ja waszmo�� panu us�u��. Oto przesz�ego tygodnia zachorowa� mi by� Bartek, m�j poddany, tak ci�ko, �e mu nawet nasz s�awny �yd Moszko, cyrulik, nie m�g� da� rady, a ja go za kilka dni doskonale uleczy�em. C� waszmo�� panu dolega, g�owa czy �o��dek? ERNEST To mnie jedynie dolega, �e w moich ��dzach nie mog� pozyska� sobie �aski waszmo�� pana dobrodzieja. STARUSZKIEWICZ Wzgl�dem czego? ERNEST Wzgl�dem godnej c�rki waszmo�� pana dobrodzieja. STARUSZKIEWICZ Co w tym, to przepraszam, nie mog� s�u�y� waszmo�� panu, bom j� ju� przyrzek� jegomo�ci panu Marnotrawskiemu, memu wielce mo�ciwemu panu. ERNEST Ja na fundamencie �aski waszmo�� pana dobrodzieja spodziewa�em si�... STARUSZKIEWICZ Mo�ci panie pu�kowniku, niech to nie ura�a waszmo�� pana. Ja jego wielkie przymioty mocno kocham i mocno szacuj�. Znam to, �e waszmo�� pan u wszytkich znajdujesz dla siebie wielk� zalet� i �e masz dobre pieni��ki i kapita�y. Z tym wszytkim tak nieba zrz�dzi�y, �e nie mog� za waszmo�� pana wyda� mej c�rki, chybabym chcia� oczywistej zguby i jej, i samego waszmo�� pana. 48 49 Czemu� to? ERNEST STARUSZKIEWICZ Bo ja widzia�em jak na d�oni, �e ma��e�stwo wasz-mo�� pana z moj� c�rk� by�oby nieszcz�liwe i potomstwo ladaco. ERNEST Jak to mo�na zgadn�� tak dalekie rzeczy, kt�re iiic ba swojej tylko wiadomo�ci pospolicie zachowuj�? nie- 9 STARUSZKIEWICZ Ot� mo�na; ja nieraz to zgad�em wy�mienicie, co potem w lat kilka by� mia�o. ERNEST Mo�e to by�, ale tera�niejszego rokowania jaki by� mo�e fundament? STARUSZKIEWICZ Jest wielki fundament. Powiedzia�bym waszmo�� panu, ale si� boj�, �ebym go nie urazi�. ERNEST �adna mi� rzecz od waszmo�� pana dobrodzieja urazi� nie mo�e. STARUSZKIEWICZ Mia�em sen taki, z kt�rego jawnie sam waszmo�� pan poznasz, �e moja c�rka nie by�a dla jego przeznaczona. ERNEST Albo� si� waszmo�� pan dobrodziej masz w takiej rzeczy sn�w radzi�, kt�re s� jedyn� mar�? STARUSZKIEWICZ Oi, nie, mospanie! Taki sen nie mara, jaki ja mia-}ern. Znam si� ja dobrze na snach. Mam ja sennik przedziwny, ale go nikomu nie poka��. Tylko waszmo�� pan pos�uchaj, a sam mi przyznasz, �e takiego snu lekce nie trzeba wa�y�. �ni�o mi si� niedawno, jak by do mojej owieczki dw�ch si� wilk�w skrada�o. ERNEST S�ysza�em ju� o tym �nie. STARUSZKIEWICZ S�ysza� waszmo�� pan? No to waszmo�� pan sam widzisz, �e nie mog� dobrym sumnieniem owieczki z�emu wilko oddawa�. ERNEST Wi�c ja to mam by� z�y wilk? Czemu� to nie kto inny? STARUSZKIEWICZ A ju�ci, bez urazy m�wi�c, przystojniej jest waszmo�� panu by� wilkiem z�ym ni� imci panu Marno-trawskiemu. ERNEST Z jakiej�e to, mo�ci dobrodzieju, przyczyny? STARUSZKIEWICZ Z tej przyczyny, �e waszmo�� pan jeste� �o�nierz, & �o�nierze jak wilcy �li chwytaj� cudze owieczka 1 barany. Ja sam, kiedy by�em m�odszych lat towarzyszem jegomo�ci pana Bochenka, mego wielce ^o�ciom pana, to barany by�y w strachu. 50 51 ERNEST u�miechn�wszy si�, m�wi Ale ja, mo�ci dobrodzieju, nie mam honoru by� towarzyszem, jestem w wojsku cudzoziemskim. STARLJSZKIEWICZ Tym gorzej. Nic to po tym wojsku cudzoziemskim. Szcz�liwsza by�a Polska, kiedy jego nie zna�a. ERNEST Ale ja w to nie wchodz�... STARUSZKIEWICZ �wiat ca�y dr�a� przed polsk� szabl�, kiedy sami Polacy bez cudzoziemc�w wojowali. ERNEST Nie chc� temu przeczy�, ale insza... STARUSZKIEWICZ Cudzoziemcy to, mospanie, cudzoziemcy s� przyczyn� wszelkiego nieszcz�cia naszego. ERNEST Ale, mo�ci dobrodzieju... STARUSZKIEWICZ Ja to nie do waszmo�� pana m�wi�, waszmo�� pan si� nie gniewaj, ale to prawda, �e nam cudzoziemcy najwi�cej z�ego narobili. Ja si� nie chc�... ERNEST 52 STARUSZKIEWICZ Cudzoziemcy i cnot� staropolsk� wyrugowali z pa�stwa naszego. ERNEST Ja o insz� rzecz... STARUSZKIEWICZ Cudzoziemcy i snom ju� wierzy� nie chc�. ERNEST Ju� nie b�d� przerywa� waszmo�� panu. STARUSZKIEWICZ Oni i wiar� tu, nie bawi�c, wykorzenia. ERNEST Ale ja jestem katolik, mo�ci dobrodzieju. STARUSZKIEWICZ Waszmo�� pan katolik? ERNEST Albo� waszmo�� pan dobrodziej o tym nie wiedzia�? STARUSZKIEWICZ Waszmo�� pan katolik? Niemiec, a katolik? ERNEST Albo� to w Niemczech nie ma katolik�w? STARUSZKIEWICZ Cha, cha, cha! Niemiec, a katolik! ERNEST Przecie� tyle prowincji w Niemczech jest katolickich. 53 l STARUSZKIEWICZ I Niemiec, i katolik! Cha, cha, cha! ERNEST Dziwno mi, �e waszmo�� pan dobrodziej tego zdania... STARUSZKIEWICZ Ale nie gadajmy ju� o tym. Ja nie dzieci� jestem, mospanie, znam si� ja dobrze na wierze. Inna jest wiara katolicka, a inna niemiecka. Wszak�e... ERNEST STARUSZKIEWICZ Ju� nie chc� wi�cej o tym gada�. Waszmo�� pan si� chcesz ze mn� dysputowa� o wierze, a ja czasu teraz nie mam. ERNEST Bynajmniej, ja tylko... STARUSZKIEWICZ Ale nie mam czasu, przepraszam. Mam ja teraz o czym my�li�... K�aniam waszmo�� panu. ERNEST Niech�e przynajmniej... STAKUSZKIEWICZ Jaki� waszmo�� pan uparty! Ju� m�wi�, �e czasu nie mam, k�aniam waszmo�� panu jak najuni�e-niej... (wyprowadza Ernesta) Upadam do st�p waszmo�� pana. Najni�szy s�uga. Ca�uj� nogi. SCENA CZWARTA STARUSZKIEWICZ Poszed� przecie! Ledwiem si� pozby� tego Niemca. Nie chc�, �eby on mi wi�cej tu bywa�. Ba�amuci mi tylko c�rk� i przeszkadza panu Marnotrawskiemu. A ta g�upia, jak sobie uwa�am, podobno si� w nim i kocha. Ci cudzoziemcy maj� op�tane sposoby �udzi� nasze kobietki. Ale mi trzeba my�li� ju� o weselu. Jeszcze niekt�re ceremonie... W czas tu siostra idzie... SCENA PI�TA Staruszkiewicz, Bywalska. STARUSZKIEWICZ Dobrze, �e� tu przysz�a, moja pani. Trzeba si� nam jeszcze naradzi� o niekt�rych rzeczach �ci�gaj�cych si� do wesela. Ju� mam jednego kawalera, kt�ry b�dzie za wieniec dzi�kowa�. Ale trzeba by drugiego oratora, kt�ry przy marcypanach b�dzie mia� mow�. Co si� tycz� ta�c�w, wszytko rozporz�dzi�em. S�odki taniec, albo -jak nazywaj�- marsza�ka, ja sam b�d� ta�cowa�. Jeszcze ja potrafi� wszytkie korwety, cho� stary jestem. Po tym ta�cu b�dzie drabant. BYWALSKA sama do siebie m�wi Z�o�� mi� bierze, s�uchaj�c tego dziada. 55 STARUSZKIEWICZ Co si� tycz� drabanta, nie wiem, je�li si� nie pomyl�. Ale nie... B�dzie wszytko dobrze. �piewa sobie not� drabantow� i skacze. BYWALSKA sama do siebie m�wi Nie wytrzymam, b�d� mu m�wi�a bez obrzezk�w. STARUSZKIEWICZ Niczego. Uda si� i drabant. Najbarziej mi chodzi o oratora marcypanowego. BYWALSKA Co waszmo�� pan na tym czas trawisz? Obejdzie si� bez tych fraszek. STARUSZKIEWICZ Jak to "fraszek"? A jakie to by�oby wesele bez tego? Dziadowie, pradziadowie nasi tego nie opuszczali i by�a Polska szcz�liwa. BYWALSKA Ale teraz ju� tego nie ma we zwyczaju. STARUSZKIEWICZ Tym gorzej. Nie powinni�my dziad�w, pradziad�w naszych zwyczaju zarzuca�. BYWALSKA By� zwyczaj dziad�w, pradziad�w naszych brody nie goli�, a przecie� waszmo�� pan ich nie na�ladujesz. 56 STARUSZKIEWICZ Co inszego broda, co inszego orator marcypanowy i drabant. BYWALSKA Jam by�a teraz na tylu weselach, a nigdziem tych ceremonii nie widzia�a. STARUSZKIEWICZ Takie te� teraz i ma��e�stwa, po�al si� Bo�e. M�� sobie, �ona sobie. Inaczej ja �y�em z swoj� jejmo�ci� nieboszczk�, niech odpoczywa w pokoju. Nie pozwala�em jej z �adnym m�czyzn� gada�, chyba przy mnie, i to kr�tko. BYWALSKA Dlatego te� tak pr�dko umar�a. STARUSZKIEWICZ Dobrze uczyni�a, obligowany jej za to jestem, niech odpoczywa w pokoju. BYWALSKA Na takie gadanie waszmo�� pana serce mi� boli. Wi�c kr�tko waszmo�� panu powiadam: Czy� waszmo�� pan sobie, co chcesz, ja oznajmuj�, i� na tym weselu nie b�d� ani wiedzie� chc� o nim. STARUSZKIEWICZ Jak to? By�oby to pi�knie! Wesele w domu waszmo�� pani, a waszmo�� pani... BYWALSKA Ja wyjad� st�d, niech oczy moje na to nie patrz�. 57 STAKUSZKIEWICZ Ale c� tego za przyczyna? BYWALSKA Nie chc� by� uczestniczk� tego nieszcz�cia, w kt�re waszmo�� pan Eliz� podajesz. STARUSZKIEWICZ Cha, cha, cha! Nieszcz�cie dla c�rki, �e j� za m�� wydaj�! Cha, cha, cha! BYWALSKA Pi�knie j� waszmo�� pan wydajesz! Za tego cz�eka, kt�rego ona nie tylko nie kocha, ale i cierpie� nie mo�e. STARUSZKIEWICZ Eliza jest moja c�rka. Waszmo�� pani kaza�a� jej, a�eby ona kocha�a Ernesta, ona te� us�ucha�a waszmo�� pani. Ja teraz ka�� kocha� im� pana Marno-trawskiego, niech�e go kocha. Ociec jestem! BYWALSKA . Serce nie ch�opiec, nie umie cudzych rozkaz�w s�ucha�. STARUSZKIEWICZ Ja wiem, �e go b�dzie kocha�a, jak p�jdzie za niego. BYWALSKA To zdanie rodzic�w niejedne c�rk� zgubi�o. STARUSZKIEWICZ Ja wiem, �e go b�dzie kocha�a. Im� pan Marnotraw-ski jest godny kawaler. BYWALSKA Jest to filut, kt�ry waszmo�� pana uwi�d�. STARUSZKIEWICZ Nieprawda, znam si� ja na ludziach. BYWALSKA Wszyscy to wiedz�, �e on jest cz�ek ladaco. STARUSZKIEWICZ Nieprawda BYWALSKA Inaczej gada w oczy, inaczej za oczy. STARUSZKIEWICZ Nieprawda. BYWALSKA Co st�pi, to k�amie. STARUSZKIEWICZ Nieprawda. BYWALSKA Cokolwiek mia�, wszystko przemarnowa�. STARUSZKIEWICZ Nieprawda. BYWALSKA Obyczaj�w jest podejrzanych. STARUSZKIEWICZ Nieprawda. 58 59 BYWALSKA I dlatego mu zakazano nawet na pokojach bywa�. STARUSZKIEWICZ Nieprawda, nieprawda! BYWALSKA Informuj si� waszmo�� pan od drugich. STARUSZKIEWICZ Nieprawda. � BYWALSKA Waszmo�� pan masz rozum dobry, mo�esz... STARUSZKIEWICZ Nieprawda, nieprawda, nieprawda! Ja lepiej wiem o wszytkim. I c�rka b�dzie szcz�liwa, i ja, i waszmo�� pani. Wszak m�wi�em ju� waszmo�� pani, jaki sen mia�em. BYWALSKA Ale co mi waszmo�� pan z tym snem! STARUSZKIEWICZ Ale powiedz mi waszmo�� pani, kt�ry� tu z ich jest wilk z�y? Czy nie podobniejszy jest do tego cudzoziemiec ni� szlachcic polski rodowity? BYWALSKA Do bab szpitalnych z tymi snami! STARUSZKIEWICZ Pi�knie! To ju� i waszmo�� pani nie wierzysz snom tak oczywistym! Ot� to po�ytek przestawania z cu- 60 dzoziemcami! Jak to Warszawa odmienia ludzi, i najlepszych! BYWALSKA Przyznam si� waszmo�� panu, �e mi� wstyd takich rzeczy s�ucha�. K�aniam waszmo�� panu. Czy� waszmo�� pan, co si� podoba. Ja wyje�d�am. STARUSZKIEWICZ zatrzymuj�c, m�wi � Ale zaczekaj waszmo�� pani, jakie to b�dzie zgorszenie, kiedy waszmo�� pani nie b�dzie na weselu w swoim domu i swojej synowicy, kt�r�� sama wychowa�a. BYWALSKA M�wi�, �e nie b�d�. Nie chc� patrzy� na nieszcz�cie familii mojej. K�aniam! STARUSZKIEWICZ Ale zaraz! M�wmy z sob�pi�knie, bez ha�as�w. Uwa� waszmo�� pani, jaki by to honor by� dla familii Sta-ruszkiewicz�w, gdybym ja pod�ug woli waszmo�� pani mia� wyda� c�rk� za jednego cudzoziemca? BYWALSKA I owszem, by�by to honor dla nas, gdyby�my si� spokrewnili z tym kawalerem, kt�rego wielkie przymioty powszechn� mu sprawi�y zalet� tak u dworu, jako i u wszytkich pan�w. STARUSZKIEWICZ Ja wyznaj�, �e on godny kawaler, ale c� mu to po�o��, kiedy on jest cudzoziemiec? 61 BYWALSKA C� to z�ego, u kata? STARUSZKIEWICZ Chcia�aby� waszmo�� pani, �eby nasza c�rka straci�a szlachectwo? BYWALSKA Za co by mia�a straci�? STARUSZKIEWICZ By�aby ju� nie-szlachciank�b�d�c zanie-szlachcicem. BYWALSKA ' ' Jak to nie-szlachcicem? Albo mi nie jest wiadome godne urodzenie Ernesta? Wiedz� tu wszyscy, �e on jest szlachcic, i dobry. STARUSZKIEWICZ Cha, cha, cha! Niemiec, a szlachcic! BYWALSKA Albo to nie ma mi�dzy Niemcami szlachty? STARUSZKIEWICZ Mo�e i s�. Ale jakie to ich szlachectwo? Polskie szlachectwo grunt, to prawdziwe szlachectwo! BYWALSKA A przecie� mamy mi�dzy cudzoziemcami tylu bohaty-r�w, tylu wojownik�w, kt�rym si� �wiat dziwuje. STARUSZKIEWICZ Barziej bym si� dziwowa�, gdyby byli szlacht�. Co 62 mi po ich bohatyrstwie, kiedy �aden z nich na sejmikach naszych pokaza� si� nie mo�e. Pan Ernest godny jest cz�ek, ale mi takiego zi�cia potrzeba, kt�ry by mi� i na sejmiku m�g� poprze�. BYWALSKA Je�li o to chodzi, to im� pan Ernest, jako maj�cy u wszytkich wielkie zachowanie, �atwo si� postara dla siebie o indygenat na przysz�ym sejmie. STARUSZKIEWICZ Co? Indygenat? Ja sam na to nie pozwol� i podam w instrukcj� na sejmiku moim ten punkt najpierw -szy. Obacz�, jak on tego doka�e. Oj, tak! BYWALSKA Waszmo�� pan mu sam to przyznajesz, �e jest cz�ek godny i zas�u�ony w ojczy�nie naszej, czemu tedy nie ma by� przypuszczony do indygenatu? STARUSZKIEWICZ Temu, niech si� nie gnie�d�� u nas cudzoziemcy. BYWALSKA Uskar�acie si� sami, waszmo�� panowie, cz�sto, i� kraj nasz pod�ug swej obszerno�ci jest dosy� nieludny. Prawda. STARUSZKIEWICZ BYWALSKA Jak�e go mo�ecie zaludni�, kiedy w takiej macie Pogardzie cudzoziemc�w? Kt�ry z nich zechce w Pol-szcze osiada�, widz�c, �e im nie chcecie pozwala� 63 �adnego sposobu do zas�u�enia si� w tej ojczy�nie? STARUSZKIEWICZ Niech sami Polacy zaludniaj� sw�j kraj. BYWALSKA �mia� si� na to potrzeba, co waszmo�� pan m�wisz. Ale prosz� mi na to odpowiedzie�: Komu Polska i ludno�� tera�niejsz�, i jaki�kolwiek polor winna, je�eli nie cudzoziemcom? STARUSZKIEWICZ Pi�kna kwestia! BYWALSKA Wszak ci tu same lasy i odludne pustynie by�y, gdzie teraz miasta, miasteczka i wioski widziemy. Im wi�cej cudzoziemc�w przybywa�o do nas, tym wi�cej miast i miasteczek mno�y�o si�. STARUSZKIEWICZ Ale o miasta nie dbam, niech si� tam sobie cudzoziemcy gnie�d��, ale �eby mieli bra� indygenaty, na to nigdy nie pozwol�. BYWALSKA Przecie ju� na to waszmo�� pan zezwalasz. Pytam si� teraz, czy ma�o jest takich familii w Polszcze szlacheckich, kt�re przez indygenaty w Polszcze poosiada�y i dobrze si� ojczy�nie naszej zas�u�y�y? STARUSZKIEWICZ To prawda. My sami, Staruszkiewiczowie, ze W�och pochodziemy, od owego s�awnego Seneki. Ale to co inszego. BYWALSKA �eby nasi przodkowie gardzili tak cudzoziemcami, jak waszmo�� pan teraz, upewniam, �e dot�d Polska by�aby odludn� pustyni� i w dawnym trwa�aby grubia�stwie. STARUSZKIEWICZ Co? Albo to cudzoziemcy nas z grubia�stwa uwalniaj�? BYWALSKA My, cokolwiek poloru mamy, im winni�my. STARUSZKIEWICZ Nieprawda. BYWALSKA Oni tu nauki wprowadzili. STARUSZKIEWICZ Nieprawda. BYWALSKA Im winni�my obyczajno��. STARUSZKIEWICZ Fa�sz, nieprawda. BYWALSKA Im sztuki rycerskie, im gospodarstwo lepsze. STARUSZKIEWICZ Ach, nieprawda, nieprawda! BYWALSKA ;rf Im nawet i sam� wiar� winni�my! 64 65 STAKUSZKIEWICZ Co? Wiar�? A ju� te� to blu�nierstwo! BYWALSKA A kt� by� �wi�ty Wojciech, je�li nie cudzoziemiec? STARUSZKI EWICZ �wi�ty Wojciech cudzoziemiec, cha, cha! �wi�ty, a cudzoziemiec, pi�knie! Ja z waszmo�� pani� i gada� wi�cej nie mog�, bo widz� oczewi�cie, �e jeste� i sama cudzoziemsk� wiar� zara�ona. BYWALSKA I mnie �al, �em tyle czasu z waszmo�� panem pr�no tu straci�a. Czy� waszmo�� pan, co si� podoba. STAKUSZKIEWICZ Pewnie, �e to uczyni�, co mi si� podoba. Obejd� si� na koniec i bez waszmo�� pani, kiedy moje pro�by nie pomagaj�. Nie wiem, komu wstyd b�dzie. K�aniam. Pi�kn� mam siestrzyczk�! Cudzoziemcy tu wiar� wprowadzili! Co za blu�nierstwo! [Odchodzi] SCENA SZ�STA BYWALSKA Nie wiem, co si� z tym cz�owiekiem dzieje! Powia- stJ5u1Zb f f 7 S� UPart6' a Ja m�wl^' ze dzie-si�ciu bia�ychg�ow up�r nie przemo�e jednego dziada upartego. On ci jest cz�ek 2 natury powolny i cz�sto mi� S}ucha) ale gdzie chodzi o cudzoziem- c�w i inne pospolite parafianom obyczaje, tam sobie i m�wi� nie da. SCENA SI�DMA Bywalska, Eliza. BYWALSKA Elizo moja, ubolewam nad tob�. Wszytkie moje zabiegi, rady i namowy na wiatr posz�y. Nie widzia�am uporu wi�kszego na �wiecie jak twego ojca. I ELIZA od�o�y� nawet nie chce tego wesela? BYWALSKA O tym darmo mu i wspomina�. Kalendarz ten nieszcz�liwy g�ow� mu zajacha�, m�wi� co przeciwko kalendarzowi u niego jest grzech �miertelny. ELIZA Mam tedy i�� na ofiar� Marnotrawskiemu? Pl�cze. BYWALSKA C� ja mam czyni�, moja Elizo? Upewniam, �e ta rzecz nie mniej mi� trapi jak ciebie. Ubolewa� tylko nad twoim nieszcz�ciem mog�, ale go odwr�ci� �d ciebie ju� nie mog�. Otrzyj oczy, im� pan Ernest idzie. 66 67 SCENA �SMA . Bywalska, Eliza, Ernest. ERNEST To pomieszanie, kt�re tu na twarzach widz�, rokuje mi nieszcz�liwo�� ju� niezawodn�. BYWALSKA Zgad�e� waszmo�� pan. Zna�, �e nieba tak nie s�dzi�y, �eby si� waszmo�� panu mia�a dosta� Eliza. ERNEST Ju� tedy cale �adnej nadziei nie ma? BYWALSKA �adnej, a �adnej. Czyni�am, com mog�a, ale nie mog�am znale�� lekarstwa na up�r brata mojego. ERNEST I odwlec nawet nie mo�na? BYWALSKA Nie mo�na. Kalendarz nie pozwala. ERNEST Do ostatnich mi� �rodk�w rozpacz pobudza i ma�o co ju� miejsca rozumowi zostawuje. Boj� si�, �ebym nie by� zniewolony do tego, co ludzie w ostatniej rozpaczy zwykli czyni�. 68 SCENA DZIEWI�TA Bywalska, Eliza, Ernest, Agata. AGATA Dobra nowina, dobra! Vivat Agata! C� to takiego? BYWALSKA AGATA Odrwi si� Marnotrawski na swych wybiegach. Mam ja wybiegi na wybiegi. Ale przecie... ERNEST AGATA Osnowa pi�knie si� mi uda�a, b�dzie i koniec dobry. ERNEST Ale nie trzymaj�e mi� d�ugo, moja Agato! AGATA Cicho! Im� pan Staruszkiewicz idzie. Ernest umyka, Bywalska chce odchodzi�. SCENA DZIESI�TA Staruszkiewicz, Marnotrawski, Bywalska, Eliza, Agata. STARUSZKIEWICZ Prosz� zaczeka�, prosz�! 69 BYWALSKA Przepraszam, mam swoje zabawy. MARNOTRAWSKI Znam to, �e moja przytomno�� oddala st�d wasz-mo�� pani� dobrodzik�. BYWALSKA Wolno jak chc�c sobie t�umaczy�. Odchodzi. SCENA JEDENASTA Staruszkiewicz, Marnotrawski, Eliza, Agata. STARUSZKIEWICZ Widzisz waszmo�� pan, jak grzeczn� mam sie-strzyczk�. Wszytkie kobiety w uporze przechodzi. Com nie robi�, �ebym m�g� jej serce nak�oni� do waszmo�� pana, ale darmo. Co wi�ksza, nie chce by� nawet na weselu waszmo�� pana. MARNOTRAWSKI To pewnie, �e nie zechce nam uczyni� i zapis�w jej cz�ci. swo- STARUSZKIEWICZ Nie uwa�aj waszmo�� pan na to. Kobiety s� odmienne w swym zdaniu. Musi ona zapisa�, ja w tym. MARTNOTRAWSKI Mniejsza o to. Wiadomo waszmo�� panu dobrodziejowi, �em cz�ek nie interesowany. Z przywi�zania 70 serca mojego bior� zacn� c�rk� waszmo�� pana dobrodzieja, nie za� dla jakiego wzi�tku. STARUSZKIEWICZ do Elizy S�yszysz, jak pi�kne sentymenta. MARNOTRAWSKI Mam z �aski niebios dosy� i swego. Oto i teraz komisarz m�j pisze ze Gda�ska, �e za moje towary zebra� tam czerwonych z�otych pi�� tysi�cy. Oto i list w�asn� jego r�k� opisany. STARUSZKIEWICZ Widz�. S�yszysz, Elizo? MAENOTRAWSKI Na obligach te� mam u r�nych pan�w ko�o dziesi�tka tysi�cy czerwonych z�otych. Oto s� obligi. STARUSZKIEWICZ Prawda. Elizo, s�uchaj! MARNOTRAWSKI Mam te� i przywilej na starostwo pewne, w tych dniach mi dany. Odda�em go do piecz�ci. To starostwo nie czyni wi�cej do roku jak dwadzie�cia tysi�cy. STARUSZKIEWICZ A czeg� trzeba! S�yszysz, Elizo? MARNOTRAWSKI Jam si� spodziewa� za moje us�ugi co lepszego ode 71 dworu i dlatego nie chcia�em bra� tego starostwa, ale �e mi dw�r obieca� potem to nadgrodzi� drugim starostwem, musia�em si� tymczasem i tym kon-tentowa�. STARUSZKIEWICZ S�yszysz, Elizo? Rad bym, �eby to