3255
Szczegóły |
Tytuł |
3255 |
Rozszerzenie: |
PDF |
Jesteś autorem/wydawcą tego dokumentu/książki i zauważyłeś że ktoś wgrał ją bez Twojej zgody? Nie życzysz sobie, aby podgląd był dostępny w naszym serwisie? Napisz na adres
[email protected] a my odpowiemy na skargę i usuniemy zabroniony dokument w ciągu 24 godzin.
3255 PDF - Pobierz:
Pobierz PDF
Zobacz podgląd pliku o nazwie 3255 PDF poniżej lub pobierz go na swoje urządzenie za darmo bez rejestracji. Możesz również pozostać na naszej stronie i czytać dokument online bez limitów.
3255 - podejrzyj 20 pierwszych stron:
Ciemi�ski Ryszard
Miasto z morza
Tower Press 2000 Copyright by Tower Press,
Gda�sk 2000
ZAMACH NA ZATOK�
By�a wi�c Gdynia � wie� kaszubska. . Gdynia trzech piaszczystych ulic. Gburska wie� nad zatok�, wioska �rednio zamo�nych Kaszub�w- rolnik�w. Tu i �wdzie stawiaj�ca murowane budynki, z drewnianym cz�ciowo dworcem, piaszczystymi koleinami polnych dr�g odchodz�cych od niego w kierunku morskiego brzegu, w pobli�e zatoki. Ta Gdynia zaczyna�a si� od dworca a ko�czy�a na placu Kaszubskim. W bok od niej, w stron� Oksywia, roz�o�y�a si� osada. rybacka. Sza�as�w i przytroczonych do pola niedu�ych �odzi, Gdynia najubo�sza, �ywy kontrast z Gdyni� rolnicz�. Tam gdzie krzy� maszop�w sta� w niedu�ym ogrodzeniu z drewnianych palik�w i gdzie nie opodal, przytroczone, suszy�y si� maszopskie sieci swobodnie poddaj�c si� podmuchom wiatr�w. Pomi�dzy �odziami wyci�gni�tymi na brzeg zjawia�y si� �ony rybak�w nios�c chrust na podpa�k�, pod palenisko, starannie powi�zany w obszerne chusty. W pochyleniu tak sz�y, w zgarbieniu, do swoich checzy przycupni�tych nad morskim brzegiem i przeto ca�kiem nie os�oni�tych od wiatru. A przecie� rodzi�a si� ju� trzecia Gdynia � k�pieliskowa. . . . W 1902 roku grono co wa�niejszych miejscowych obywateli � rodziny Skwiercz�w, Grubb�w, Wojewskich, Dorsz�w z Ob�u�a � za�o�y�o tu�aj Towarzystwo Akcyjne, kt�rego zadaniem mia�o by� przygotowywanie osady na przyj�cie go�ci letniskowych. Potem zbudowa�o dom kuracyjny, �azienki damskie i m�skie. Wytyczono w szczerym polu pierwsze ulice. Po tamtej zabudowie pozosta� �lad w postaci domu pierwszego polskiego w�jta Jana Radtkego ( ul. 10 Lutego 2) , willi pani Bernardowej, oraz willi � Luizy � . Willa niemieckiego w�jta Isemeyera i kawiarnia Plichty ust�pi�y miejsca nowej Gdyni. � Gdingen � � taki napis widnia� od frontowej strony dworca. Stodo�a Grubby naprzeciwko ju� sta�a. Bocianie gniazdo u szczytu nikogo wtedy jeszcze dziwi� nie mog�o. Dopiero z up�ywem lat gdy wok� stanie si� kamieni�cie, �elazobetonowo owo stadko bocian�w zyska rang� symbolu nieledwie. Na Kamiennej G�rze wbija�y si� w dum� grube buki; liczne ma�laki i rydze tu ros�y. Rydz�w sporo te� by�o na Polanie Red�owskiej; mo�na by�o nazbiera� ich ca�e kosze. A od strony morza Kamienn� G�r� dzieli�y lasy grabowe i leszczynowe. Ale g��wn� ulic� by�a wtedy Starowiejska, niby wiejska droga wij�ca si� po�r�d nielicznych gontem lub s�om� krytych domk�w. Gdzie� tam natrafia�a na niewiele obszerniejsz� Johannskrugstrasse, p�niejsz� �wi�toja�sk�. Za� ulica 10 Lutego w owym czasie � Kurhausalle � dopiero co zdoby�a si� na rz�dek kasztanowych drzewek po obu stronach. Pokrywano te� dach�wk� � rzecz rzadka w tej wioszczyni e � wcal e okaza�y budynek Kurhausu. A �e u wylotu polnej drogi stanie, przyda nazw� przysz�ej centralnej ulicy okolonej wtedy zabronowanymi polami, wiadomym by�o � nie nazbyt urodzajnymi. . �w Kurhaus przynale�ny Niemcowi � Schierhornowi � emerytowany to by� kapelmistrz orkiestry wojskowej � zdawa� si� by� p�niej oznak� niemieckiego panowania nad kaszubsk� wi�kszo�ci�. R�czo zabra� si� kapelmistrz do interesu, niebawem pocz�li zje�d�a� niedzielni go�cie z Gda�ska. Dwa statki � � Undine � i � Gazelle � przywozi�y ich tutaj na tzw. Badefesty. Po latach okaza� si� mia�o, i� Schierhorn zapomogi dostawa� od niemieckiego rz�du � tzw. zulage. 5 Kaszubskie knypki ( ch�opaki) w butach wchodz� w nurt rzeki Redy, pod Oksywiem wlewaj�cej si� w morze i �api� minogi. Bo woda w rzece jest jak kryszta� czysta. Spami�tali obecni gdy�scy sze��dziesi�ciolatkowie tamto o czwartej rano wstawanie, w�dr�wk� przez pola i ��ki na rezurekcj� do oksywskiego ko�ci�ka po�r�d kwilenia ptasz�t, zapachu r�nokolorowych kwiat�w do twarzy im si�gaj�cych. To wszystko przecie� tam si� dzia�o gdzie dzisiaj port. . . Bo by�a tak�e � Gdynia wszasowo- - bukoliczna. . . Liczy�a 320 mieszka�c�w. Gdynia tyle stylowych co eleganckich pla�owych kostium�w, at�asowych parasoli i �odzi �aglowych. Zdarzy�o si�, i� � Ostseebad Gdingen � odwiedzi�a w 1909 roku mieszkanka Warszawy pani Sikorska. By�a w Gda�sku, Sopocie, w Oliwie. W przewodniku dla turyst�w przeczyta�a opis nadmorskiej wioski rybackiej Gdingen zamieszka�ej przez rybak�w i rolnik�w kaszubskich. Napisa�a wi�c list do polskiej gazety ukazuj�cej si� w Gda�sku z pro�b� o informacj� o Gdyni � wiosce; czy ma urz�dzenia letniskowe, jakie s� w niej warunki mieszkaniowe. Wkr�tce otrzyma�a odpowied�. � Redakcja informuje, �e polska nazwa wsi brzmi � Gdynia. I �e jest. to malutka wioska rybacka bez urz�dze�. Za� jedynie zno�ne warunki do zamieszkania s� w Kurhausie obliczonym na przyjmowanie letnik�w � . � Gdynia. . . � wspomni pani Sikorska t� wioszczyn� po latach. Cudowny zak�tek. Zatoka otwarta od wschodu i p�nocy. Od zachodu os�oni�ta wzg�rzami pokrytymi mieszanym lasem. Nazywano go � � panie�skim � , bo otacza� go niegdy� klasztor �e�ski, po kt�rym �lad �aden nie pozosta� � . Na rogu Staromiejskiej i 10 Lutego zachodzi�o si� do restauracji ( z werand�) Jana Plichty, karczma Skwiercz� bli�ej by�a Placu Kaszubskiego. Tak wi�c od starego dworca, tego z pruskiego muru, z drzewa i ceg�y, pap� krytego, wychodzi�o si� na Starowiejsk�, prosto sz�o si� a� do miejsca gdzie robi�a lekki skr�t w lewo, zn�w sz�a prosto, mija�a s�aw, dwie wille panien Szczypiorowych, zakr�ca�a w prawo ko�o figury �wi�tej i tak wpada�a w Plac Kaszubski, gdzie ju� i gmina by�a i podr�czny areszt. W prawo za� od tego miejsca odbija�a droga na Gda�sk, w lewo za� �wirowano w�a�nie drog�. Za �adnych par� lat poprowadzi do Urz�du Morskiego. Ale to jeszcze nie teraz. . . Trwa�y jeszcze i gospoda Grzegorzewskiego � z czasem zmieni sw� nazw� na , , Dw�r Kaszubski � � i sklep rze�nicki Krefty, i piekarnia Nierzwickiego. Na Portowej � to przy tej �wirowanej drodze � familia Wojewskich za�o�y restauracj� � Pod starym d�bem � . Od s�dziwego d�bu dok�adnie po�rodku drogi stoj�cego b�dzie ta nazwa. Wojewscy na tyle do tego d�bu przywi��� si�, �e gdy Niemcy podczas wojny naka�� �ci�cie go dla usuni�cia przeszkody w swobodnym przeje�dzie, potajemnie przechowaj� w drewutni kawa�ki d�bu i potem przy kolejnych pogrzebowych uroczysto�ciach cz�onkom swojej familii przybija� b�d� niekorowane kawa�ki do trumien. Wi�c, jako si� rzek�o, restauracja ( a i hotel) by�a i prowadzi�a wcale niezgorszy interes. Cho� jeszcze nic nie zapowiada�o nadchodz�cej koniunktury. Na pla�y tymczasem ju� nast�pnego roku spotyka si� wcale spora grupka Polak�w. To skutek prasowej kampanii wszcz�tej przez pani� Sikorska, do kt�rej przylgnie z czasem przydomek � odkrywczyni Gdyni � . S� wi�c tu literaci Antoni Cho�oniewski i Adolf Nowaczy�ski, dr Stefa�ski, p�niejszy prezes Towarzystwa Obrony Kres�w Zachodnich, dyr. Opery Warszawskiej �ledziewski, ks. bp Fischer z Ma�opolski. Rodzina dyrektora � Lutni � lubelskiej Muchejmera jest tu w komplecie. S� pp. Zaborscy i Zadornowscy oraz dr Szmalfeldt. Kt�rego� razu odbywa si� wiecz�r pie�ni i poezji kaszubskiej. Wszystko to urywa si� nagle, w sierpniu czternastego roku. Tylko kto m�g� wtedy przypuszcza�, i� zak��cony wojn� porz�dek rzeczy doprowadzi do powrotu tej osady, tego skrawka brzegu morskiego do Polski? Gdy wie� o nazwie Gdinia sprzed wiek�w podmieni Gdynia po prostu. Wci�� wi�ksza, bardziej popularna i przez swoj� kaszubsko�� � polska. . 6 Wi�c Gdynia � odzyskana. . . W Pucku za�lubiono polskie morze. Od chwili gdy 10 lutego 1920 roku delegacja Polonii Gda�skiej wr�czy gen. Hallerowi dwa platynowe pier�cienie w celu dokonania tych za�lubin, sprawa budowy portu b�dzie na d�ugo w centrum uwagi Polak�w. Jeden z oddzia��w � B��kitnego wojska � przejmowa� Gdyni�. Wizja Polski z szerokim dost�pem do Ba�tyku � znaczona my�l� polityczn� Hugona Ko���taja, ide� dzia�ania Wielkiej Emigracji wieszcz�cej � s�owami Mickiewicza i S�owackiego � � dawne granice Ba�tyku � , teraz po cz�ci chocia� zdawa�a si� urzeczywistnia�. Owa � polska dusza ( co) nie umar�a, ale �pi � Konopnickiej o�ywa�a teraz. Na historycznej fotografii sprzed lat morze jest spokojne. W oddali wida� g��boko wcinaj�c� si� w morze K�p� Oksywsk�. Na pierwszym planie, w miejscu gdzie dzisiaj. . . no tak, w miejscu, w kt�rym dzisiaj jest port � kr�c� si� jacy� ludzie. Jakby uk�adali tory kolejowe wzd�u� wybrze�a. A pomi�dzy nimi le�� d�ugie deski. Kt�ry to rok? Zapewne jest ju� po I wojnie �wiatowej, a te stosy drzewa pos�u�� do zbudowania kilkusetmetrowego mola, kt�re b�dzie, do�� kr�tko zreszt�, s�u�y�o letnikom, a z czasem tak�e pierwszym �odziom z ekipy buduj�cej port. Jest wi�c rok 1920 lub 1921. Polska ma wtedy 140 km wybrze�a, ale z tego a� 73 km przypada na P�wysep Helski. Polskie morze zaczyna si� od Jeziora �arnowieckiego, a ko�czy na maj�tku Kolibki w Kamiennym Potoku. Nad tym morzem nie ma w�wczas ani jednego portu, nie licz�c rybackich przystani. � Powodem niezachwytu � pisa� kronikarz tamtego czasu � ludno�ci tutejszej z nale�enia jej do Polski to stan naszej gospodarki, lecz to ju� jest ca�ego kraju rana � . Na gda�ski rynek wioz�o si� ryb�, wszelaki towar, w zamian kupowa�o si� sieci, sprz�t rybacki. I wtedy wysz�y zarz�dzenia utrudniaj�ce t� wymian�. I dobrze si� s�a�o. Tylko �e w powiecie odbiorcy na ten towar nie by�o. Cho� morska euforia trwa nadal. Z wiadomo�ci w prasie zamieszczonej wynika, i� Towarzystwo Przyjaci� Pomorza ustawi�o na gdy�skich polach namioty dla student�w i baraki osobno dla dziewcz�t. . . � gdzie kilkuset ucz�cej si� m�odzie�y znalaz�o wcale wygodne a tanie utrzymanie i mo�no�� korzystania z dar�w jakie morze ci a�u i duszy przynosi � . Ten ob�z studenckiej m�odzie�y odwiedza tamtego czasu Stefan �eromski. Fotografia utrwali�a moment ten pe�en symboliki. Oto ci m�odzi ludzie, z Podlasia i Ma�opolski, z kres�w wschodnich i zachodnich, po raz pierwszy ogl�daj�cy polskie morze spotykaj� si� z morza tego piewc�. . . � Przychodzimy na to ja�owe wybrze�e � to fragment z � Mi�dzymorza � � z cudownego los�w u�yczenia, na skutek przedziwnej zap�aty, a�eby ze� uczyni� naszej wolno�ci skarb bez ceny. Przychodzimy, jako spadkobiercy Krzywoustego dru�yny. ( . . . ) Ona sz�a wielkie rzesze s�owia�skie wesprze� o polskie mocarstwo, obroni� i zachowa�. My przychodzimy, gdy ju� rzesze s�owia�skie poch�oni�te zosta�y i zniszczone na wieki. Przychodzimy aby szcz�tek ostatni od zag�ady uchroni� � . W takiej chwili twarz �eromskiego naznaczona jest pochmurnym wzruszeniem, jakby te� troch� nieobecna. � Istnieje w Polsce uczucie � zauwa�y� profesor uniwersytetu w Nancy Andre Tibal � kt�re nazwa� mo�na mistyk� dost�pu do morza � . Polskie osiemnaste stulecie pi�rem Stanis�awa Staszica wypisa�o has�o � � Trzymajmy si� morza � � na swoich sztandarach. O poetyckim stosunku Polak�w do morza m�wi� b�d�, o w�skiej tamie, na kt�rej stoi nasza przysz�o��, powszechne b�dzie �wiadczenie za Polsk� morsk�. My�l o budowie na tym ja�owym wybrze�u polskiego portu. Kto rzuci� j� pierwszy? I jak my�l t� rzucon� przyj�to? Kt�rego to by�o dnia i o kt�rej dok�adnie godzinie? I jeszcze � jaka pogoda by�a tego dnia? I niemniej wa�na sprawa � co nazajutrz m�wili o tym projekcie 7 zwyczajni ludzie na ulicy? Czy byli � za � , czy mo�e wyrazili si� o ca�ym zamierzeniu sceptycznie, uznali, �e to czyste wariactwo pod bokiem takiego potentata jakim jest Gda�sk podj�� si� czego� takiego. To on, port gda�ski, kt�ry na mocy postanowie� Traktatu Wersalskiego podlega� mia� na r�wni polskiej co i niemieckiej administracji ju� wkr�tce obj�ty zostanie ca�kowicie niemieckimi wp�ywami budz�cymi antypolskie nastroje w Wolnym Mie�cie Gda�sku. Ograniczy to znacznie mo�liwo�� korzystania z niego. Dzi� o wszystkim wiemy dok�adnie. �e z pocz�tku nie Gdynia a koryto Wis�y pod Tczewem zdawa�o si� specjalistom miejscem najbardziej dogodnym. Szukano go zreszt� na ca�ym skrawku polskiego wybrze�a � od Wis�ouj�cia po �arnowieckie jezioro. I znaleziono tam, w miejscu wci�ni�tym jakby pomi�dzy k�p� oksywsk� i p�yt� red�owsk� oraz g�r� zwan� Kamienn�. To wtedy zapad�a na warszawskim Zamku Kr�lewskim decyzja o budowie portu. Decyzja � symbol, ale tak�e wynik tego, i� rezyduj�cy na Zamku prezydent cz�sto bra� udzia� w posiedzeniach Rady Ministr�w. � Upowa�nia si� rz�d � g�osi� art. 1 ustawy sejmowej z dn. 23 wrze�nia 1922 roku � do poczynienia niezb�dnych zarz�dze� celem wykonania budowy portu morskiego przy Gdyni na Pomorzu, jako portu u�yteczno�ci publicznej � . T� dat� przyjmiemy odt�d za otwieraj�c� nowy rozdzia� w dziejach kraju � Polski niepodleg�ej z w�asnym portem nad Ba�tykiem. Jeszcze od strony morza po Chyloni� dobywaj� tony torfu zalegaj�cego, oka�e si� wkr�tce � niezbyt g��boko, pod powierzchni� tego kawa�ka pobrze�a. Jeszcze przez wiosk� Gdynia przechodzi granica dw�ch powiat�w � puckiego i wejherowskiego, o czym �wiadczy s�up graniczny stoj�cy dok�adnie po�rodku osady na prowadz�cej do portu ulicy, ju� wtedy po trochu zabudowanej. A i towarzystwo , , Kamienna G�ra � nadzoruje budow� willi i domk�w letniskowych, jako �e run letnik�w z ca�ego kraju jest teraz spory. Pan prezydent Stanis�aw Wojciechowski odbywa podr� przez ca�e Pomorze ( pami�ta� j� tam b�d� do naszych dni) , odwiedza szereg miast a celem jego w�dr�wki jest Gdynia gdzie 29 kwietnia 1923 roku wypowiada te s�owa: � Trzeba aby ca�y nar�d polski zrozumia� jakie znaczenie ma wolny dost�p do morza, zagwarantowany pe�nym posiadaniem jego wybrze�a. Tutaj winni zwr�ci� sw�j wzrok i pr�no�� gospodarcz� Mazurzy i Ma�opolanie, nazbyt w przesz�o�ci zapatrzeni ku wschodnim rubie�om i czarnoziemom podolskim, bo tutaj jest gwarancja wolnego oddechu dla piersi ca�ego narodu � . Jak bardzo Senat Wolnego Miasta Gda�ska by� przeciwny budowie tego portu, jak bardzo zwodzi�, mami� swobod� kontakt�w z Polsk�, jak wskazywa� na jego zbyteczno��, do wybieg�w prawnych przy tym ucieka� si�, do Ligi Narod�w odwo�ywa�, w ko�cu przyk�adem Czechos�owacji rzuci�, kt�ra cho� proponowano jej dwa porty korzysta tylko z jednego � Wyobra�ni raz uruchomionej nic ju� nie by�o w stanie pow�ci�gn��. Zdarzy�o si� wi�c, i� sejm uchwa�� z 23 kwietnia 1922 roku postanowi� rozpocz�cie budowy portu, realizacj� projektu powierzaj�c absolwentowi petersbuskiej politechniki in�. Tadeuszowi Wendzie. Charakter nieledwie pamfletu mie� mia�y te s�owa o Gdyni gda�skiego dziennikarza: � Jest to wioska rybacka odci�ta od �wiata, po�o�ona w wyj�tkowo pi�knym krajobrazie, z liczb� mieszka�c�w nie przekraczaj�c� tysi�ca. Nadmorski piach, rozleg�e torfowiska, lasem pokryte k�py, stado k�z i g�si, rozpi�te na wietrze sieci � stanowi� ca�y jej maj�tek. . . . � Maj�tku tego ju� niezad�ugo mia�o przyby�, p�ki jednak co niemieccy gda�szczanie dobrej byli my�li. . . � Je�li Polska my�li na serio o budowie portu wojennego w Gdyni, to obchodzi to Gda�sk o tyle, �e nareszcie przeniesie swe zapasy amunicji z wyspy Helu � do buduj�cego si� portu w Gdingen � . A w og�le ten ca�y port to. . . � nierentowny nak�ad pracy, si� i kapita�u, jest to utopia, niegospodarcza mrzonka polska � . Powiadaj�, �e warszawiak najpierw powie, potem pomy�li, pomorzanin � najpierw pomy�li, potem powie. Kaszub za� � najpierw pomy�li a potem nic nie powie. . Tak i wtedy. . . 8 Do restauracji Skwiercza ich wezwano. Najwi�ksza tam by�a pod�wczas sala w ca�ej Gdyni. Ch�op w ch�opa barczysty, w�saci Kaszubi zasiedli za d�ugimi �awami czekaj�c co tu nast�pi. � Prosimy was � ze swojego miejsca przem�wi� przedstawiciel ekipy budowniczych portu � kraj was prosi, drodzy gdy�scy gospodarze, by�cie za symboliczne 10 groszy od metra kwadratowego odst�pili wasze ��ki nad morzem le��ce pod budow� w Gdyni portu. Parcele pod budow� dom�w mo�ecie rzecz jasna sprzedawa� po zwyk�ej cenie. Niebawem przyjecha� do Gdyni wysoki, przystojny m�czyzna o lekko faluj�cych w�osach, z nieznacznym w�sikiem, zawsze r�wnie elegancki. To in�ynier Tadeusz Wenda. Warszawiak z urodzenia, by� absolwentem wydzia�u in�ynieryjno- komunikacyjnego Politechniki w Petersburgu. Pracowa� w Tallinnie, Odessie, Rydze. W Gdyni pozostanie a� do czasu przej�cia na emerytur� w 1937 roku. Zd��y jednak wychowa� godnych siebie nast�pc�w. Obejmie kierownictwo Zarz�du Budowy Portu, w kt�rym najwa�niejszy jest, kierowany przez in�. Mariana Bukowskiego, wydzia� techniczno- budowlany, a w nim hydrotechniczny. Wenda z rozmachem projektuje akweny portowe. Zaczyna od okaza�ego awanportu; baseny buduje niespotykanej w owym czasie szeroko�ci. W�a�nie w rozmachu, z jakim podchodzi� do tej budowy, tkwi� b�dzie prawda o nowoczesno�ci tego portu przez nast�pne p�wiecze. W innych portach baseny maj� szeroko�� 100 � 150 metr�w, on buduje 400- metrowe. Narzuca du�e g��boko�ci. Basen przy Nabrze�u Francuskim zaprojektowa� na 12 metr�w. Niczym jasnowidz przewidzia� wi�c stutysi�czniki, mimo �e �wczesne najwi�ksze jednostki nie przekracza�y 25 tysi�cy ton wyporno�ci. Zawczasu podzieli� te� port na rejony. Basen rybacki z nabrze�em, kt�re po latach zostanie przez jego uczni�w nazwane molem Wendy. Basen w�glowy, basen drobnicowy. Budowa� oddzielne zbiorniki dla ka�dego rodzaju �adunku, stacje rozrz�dowe, kolej. To, �e ten port budowany by� od pocz�tku, by�o jego ( portu) szans�. Tej szansy in�ynier Wenda i jego ekipa nie zmarnowali. Suchy plan zak�ada�, �e w pierwsze pi�� lat � ma�y � port powstanie, w pi�� nast�pnych � port � przelotowy � , ot, taki do prze�adunku w�gla. Wszak o w�giel ze �l�skich kopalni sz�o Polsce za ka�dym razem najbardziej, gdy �wita�a my�l budowy nowego portu, nast�pne za� dziesi�ciolecia, to ju� mia� by� czas wznoszenia portu uniwersalnego. Umowa na budow� portu zawarta z Towarzystwem Rob�t In�ynieryjnych � TRI � szybko zosta�a rozwi�zana. Kolejna � z konsorcjum francusko- polskim � przetrwa�a pr�b� czasu. Firmy � du�ska Hojgaard, and Schulz oraz Ackermann and Van Haaren � jeszcze po II wojnie �wiatowej � zostan� zaproszone do odbudowy portu. � Bra�em udzia� w budowie prawie wszystkich port�w na Ba�tyku � powie po latach in�. Hojgaard � pracowa�em r�wnie� w Islandii, , Portugalii, Jugos�awii. My, Du�czycy, jako nar�d wyspiarzy, maj�cy z g�r� 500 port�w, doszli�my do du�ej wprawy w sztuce ich budowania. Kiedy przyst�pili�my do budowy portu w Gdyni, nie wiedzieli�my, �e oto budujemy najnowocze�niejszy port na Ba��yku. Port ten nie jest wprawdzie wyko�czony, ale porty nigdy nie s� gotowe � stale rosn�, rozbudowuj� si�. Mo�e by� dumny ojciec Gdyni, wicepremier Kwiatkowski � . Tak jak do in�. Wendy nale�a�o opracowanie koncepcji technicznej portu, do Hajgaarda jej realizacja, tak Kwiatkowski by� patronem, ojcem duchowym ca�ego przedsi�wzi�cia. Na fotografii z 1928 roku niedu�y holownik ( jeden z niewielu, jakie wtedy posiadali�my) , ci�gnie p�ywaj�c� �elbetow� skrzyni�. Na niej stoj�ce sylwetki budowniczych portu. Rozpoczyna si� budowa kolejnego kawa�ka falochronu. Skrzynia ju� za chwil� zostanie zatopiona. Niebawem w kronice portu znajdzie si� adnotacja o czterech kilometrach nabrze�y zabudowanych w ten jeden rok. Zagraniczne firmy stale jednak b�d� pod obstrza�em prasy krajowej. 9 � O ile zgadzamy si� na fakta � napisze � Express Portowy � � �e niekt�re prace powierzono konsorcjum, o tyle nigdy si� zgodzi� nie mo�emy, �eby prace, kt�re nasze firmy mog�yby wykonywa�, wykonywa�y firmy zagraniczne. . . � Wytyczono wi�c granice portu, nakre�lono drogi do niego prowadz�ce, poprowadzono nitki kolei, za plecami za� rozrasta�a si� Gdynia. Na Tutkowskiego polu wznoszono poczt�, w pobok wytyczano ju� ulic�. Na przyzbie male�kiego domu Skwiercz�w nieraz przygl�da� si� temu pospolitemu ruszeniu w�saty starzec � Antoni Abraham, u schy�ku �ycia b�d�cy, przecie� �wiadek rodz�cej si� Polski, on � zaciek�y przez lata bojownik tej sprawy. W czerwcu dwudziestego trzeciego roku pochowany na oksywskim cmentarzu swoim nazwiskiem da nazw� wytyczonej na posiad�o�ci Tutkowskiego ulicy. Na ziemi G�rskiego pobuduj� po latach osiedle Miga�y, ulic� Jana z Kolna, zag�szcz� obrze�a ulicy �wi�toja�skiej. Na G�rskich, na Tutkowskich, na Grubb�w i Skwiercz�w ziemi Gdynia powstanie. Jak na Detlaff�w, Plicht�w, Hebl�w, Kurr�w ��kach port si� narodzi. Ju� wi�c m�g� ozwa� si� ten z Gda�ska id�cy g�os. . . , , Dotychczasowy uparty pogl�d panuj�cy w�r�d Niemc�w � zabra�a g�os w gdy�skiej sprawie gda�ska gazeta � i� z Gdyni nic nie b�dzie, trzeba sprostowa�. Mimo cieni, brak�w, niedoci�gni�� w budowie portu i miasta, mimo i� ci�gle jeszcze Gdynia sk�ada si� z ulic bez dom�w, �e obok wielopi�trowej kamienicy stoi checz rybacka i �e ca�o�� czyni wra�enie bezplanowej budowli, jednak jest pewna prawda w polskich s�owach, i� ka�dego dnia Gdynia jest inna, jest wi�ksza, jest mistrzem pracy i tutaj kszta�tuje si� nowy typ Polaka � . Rodzi�o si� miasto jedyne w swoim rodzaju. Z piaszczystych dr�g wyrasta�o w kilkunastopi�trowe gmachy. A tu� obok pokazywa� si� oczom zdziwionego przechodnia za�om s�omianej strzechy czy drewnianego domku, przypominaj�cego troch� dzisiejsze domki w ogr�dkach dzia�kowych, tyle, ze gorzej utrzymane. Mia�o to by� w za�o�eniu miasto prostych ulic, przecinaj�cych si� pod k�tem prostym, miasto ulic strzelistych, otwartych na morze. A �e nie z ka�d� ulic� tak by�o. . . Podniesiona z gliny ulica �wi�toja�ska by�a prosta, ale tylko do Placu Kaszubskiego. Nieco dalej lekko skr�ca�a. Na skrzy�owaniu �wi�toja�skiej ze Starowiejsk� sta�a wtedy stodo�a Augusta Skwiercz�, jednego z najzamo�niejszych gdy�skich rolnik�w, w�a�ciciela pierwszej w tym mie�cie karczmy i hotelu o nazwie � Centralny � , Gdy tylko zwiedzia� si� Skwiercz, �e miasto wykupuje wszystkie parcele, na kt�rych stoj� budynki gospodarcze, nie chc�c straci� � wyremontowa� szop�, a na pi�trze wynaj�� mieszkanie lokatorowi, niejakiemu Depcie. I tak uchowa�a si� naro�na szopa Skwiercza, raz na zawsze okre�laj�c kszta�t ulicy. Leon M�y�ski, dzisiaj ju� leciwy pan, mieszka w Sopocie. Ale w 1926 roku jako referendarz, oficjalny przedstawiciel wojewody pomorskiego � dra Stanis�awa Wachowiaka � urz�dowa� w Gdyni, w domu w�jta Radtkego na rogu ulic 10 Lutego i �wi�toja�skiej. � Problemem nr 1 tego czasu � opowiada po latach � by�a sprawa; jak ma wygl�da� miasto Gdynia. Wojewoda obawia� si�, �e mu je poknoc�. By�em za tym, �eby budowa� zupe�nie od nowa. Nie ogl�da� si� na star� zabudow�, ulice wytycza� zupe�nie nowe nie licz�c si� z wysoko�ci� odszkodowa�. Uwa�a�em, �e to miasto w jego przysz�ym kszta�cie jest daleko wa�niejsze od wyg�rowanych ��da� miejscowej ludno�ci. W 1921 roku Gdynia liczy zaledwie 2500 mieszka�c�w, po siedmiu latach ju� 27 tysi�cy. W mie�cie szaleje dro�yzna. Popyt na mieszkania o wiele przewy�sza poda�. Kwitnie spekulacja. A ludzi wci�� przybywa. Ze wszystkich stron kraju, ale najwi�cej z Pomorza. Z Wielkopolski � tradycj� jednego zaboru powi�zanej z Pomorzem przez prawie p�tora wieku. Troch� z ��dzkiego, sk�din�d � niewielu. . To ci najbardziej niespokojni, zadzier�y�ci, krn�brni i zaborczy. Wi�c te� i najbardziej tw�rczy. Po latach wielu naukowcy wylicz�, �e w 1936 roku 86 proc. og�u ludno�ci Gdyni nap�yn�o do tego miasta i �e by� to w przewadze � czego si� nikt nie spodziewa� � element miejskiego pochodzenia. . 10 Z chudych kas rozmaite resorty wygarniaj� dla Gdym pieni�dze � na poczt�, kolej, szko��, na kanalizacj�. Nie dostanie Lublin ani Kielce � przeznaczamy dla Gdyni. Jest to dziecko w ubogiej rodzinie, na kt�re si� �o�y, bo pomo�e pozosta�ym braciom, je�li mu si� powiedzie. Aby powsta� port, aby powsta�o miasto, p�yn�� musz� szerok� strug� pieni�dze. �wczesny mocodawca pana Leona M�y�skiego � wojewoda pomorski formu�uje pismo tej oto tre�ci: : � Wszem wobec i ka�demu z osobna � zapisano ten moment archaiczn� stylistyk� � i komu o tym wiedzie� nale�y niniejszym oznajmiam, �e Rada Ministr�w Rzeczypospolitej Polskiej kieruj�c si� pragnieniem przysposobienia rozwoju Gdyni jako portu polskiego rozporz�dzeniem swem z dnia dziesi�tego lutego tysi�c dziewi��set dwudziestego sz�stego roku, postanowi�a wynie�� gmin� wiejsk� Gdyni� w powiecie wejherowskim w wojew�dztwie pomorskim do godno�ci miasta i przypu�ci� do wszelkich praw miastom przys�uguj�cych na zasadzie ordynacji miejskiej. Wojewoda Pomorski St. Wachowiak W Toruniu. Dnia 26 kwietnia 1926 � Prosperity Gdyni� buduje pierwsza generacja in�ynier�w, absolwent�w polskich niepodleg�ych politechnik. Wspieraj� ich absolwenci zagranicznych uczelni. J�zef Kunert, mieszkaniec Gdyni ( zmar�y przed kilku laty) , by� jednym z nich. Po studiach w Antwerpii trafia do Gdy�skiej izby Przemys�owo- Handlowej. � By�em oszo�omiony � opowiada� � tym co tu�aj zrobiono, jak szybko powstawa�o to miasto i port z basenami, ju� wtedy cz�ciowo uzbrojony. . . Jest rok 1931. J�zef Kunert sprawuje nadz�r nad spedycj� maklersk�, zostaje wyk�adowc� powsta�ego dopiero co Instytutu Handlu Morskiego. Z miejsca przenosi do niego wzory antwerpskie. Ale do tego trzeba by�o �ci�gn�� do Gdyni specjalist�w z praktyk� zagraniczn�, g��wnie zreszt� gda�sk�. Przyjecha� wi�c doGdyni Kollat, prezes Towarzystwa Polsko- Bry�yjskiego, p�niejszy dyrektor � �eglugi � Julian Rummel, Stanis�aw Darski. W metodach handlu morskiego brali. wz�r z konkurenta zza miedzy, a nawet co nieco metody te poprawiali. Niemcy jeszcze �miali si�, �e Polacy bior� si� do budowy w�asnego portu i w�asnej �eglugi; twierdzili, �e poj�cia o tym nie maj�. ( Kilka lat wcze�niej w podobny spos�b szydzili ze Szko�y Morskiej w Tczewie, utrzymuj�c, �e kszta�ci ludzi dla nie istniej�cej floty) . Jeszcze nie by�o floty, a ju� kszta�cono jej kapitan�w. Handel morski wzi�li w swoje r�ce Cedro, Maniewski, Pinno, Kunert i inni. I tej sprawie dopom�g� Eugeniusz Kwiatkowski. Swoimi przem�wieniami, ksi��kami, swoj� zaprezentowan� na forum sejmowym, na posiedzeniu Rady Ministr�w orientacj� na morze. Ustali� ceny preferencyjne na towary wwo�one do portu gdy�skiego. To tutaj skieruje zachodni� drobnic�, odbieraj�c Gda�skowi sta�ych kontrahent�w. Strajk g�rnik�w angielskich w 1926 roku otworzy� dla polskiego w�gla � przez Gdy n i � � r y n k i skandynawskie. Zbulwersowani tym obrotem sprawy Niemcy zacz�li g�osi� nowe has�o: � Gda�sk jest Polakom niepotrzebny � . Sprawa by�a powa�na, rzucono wi�c na Gda�sk towary masowe, by obroty portu nie zmala�y. To z tych zapewne czas�w pozosta�a Gdyni � do dzi� � drobnicowa specjalizacja. � Gdy przyjecha�em do Gdyni � stwierdza prof. Witold Tubielewicz, jeden z ostatnich �yj�cych z grona tych co Gdyni� budowali, dzi� mieszkaniec Sopotu � opracowa�em ca�y szereg projekt�w przebudowy magazynu d�ugoterminowego z dw�ch do pi�ciu kondygnacji, obiekt�w Urz�du Rybackiego. In�ynier Tubielewicz, absolwent warszawskiej politechniki z roku 1930, �wie�o po praktyce przy budowie drogi kolejowej ��cz�cej Bydgoszcz z Gdyni�, wprowadza do portu zasad� badania materia��w i gruntowa pod beton i �elbet. Gdynia � port i miasto � powstaje 11 na terenach torfiastych, odwodnionych do tego celu. Po�ytek tych bada� jest wi�c znaczny � daj�; one szans� zwi�kszenia obci��e�, dobudowy nowych kondygnacji do ju� istniej�cych. Kiedy in�. Tadeusz Wenda przechodzi w r. 1937 na emerytur�, jego nast�pc� zostaje in�. Marian Bukowski, zast�pc� za� jego in�. Tubielewicz. Tutaj, na skrawku polskiego wybrze�a, grupka polskich in�ynier�w budowa�a port co si� zowie nowoczesny. By�o w tym du�o, przyznaj� we wspomnieniach, romantyzmu, nieobce im by�y � sny o pot�dze � . A poniewa� na �adnej z przedwojennych politechnik nie by�o katedry morskiej, w�a�nie tutaj zdawali swe dyplomy, egzaminy, a port by� ich tw�rczym warsztatem. Maj�c wiele swobody w dzia�aniu, ci m�odzi wtedy in�ynierowie czuli si� tym bardziej odpowiedzialni za ka�d� samodzieln� decyzj�. * * * Kiedy 14 wrze�nia 1939 roku policja gda�ska przysz�a po in�yniera Bukowskiego, jego miejsce zaj�� przyby�y z Rugii niemiecki komandor. Wybra� si� na przeja�d�k� po porcie dla zapoznania z obiektami, kt�re otrzymuje w spadku. Po przeja�d�ce wezwa� do siebie polskich in�ynier�w. � Panowie � powiedzia� � b�d� mia� przyjemno�� zameldowa� F�hrerowi, �e oto Niemcy otrzyma�y najnowocze�niejszy sw�j port � . Odt�d pracy dla polskich in�ynier�w by�o nie za wiele. Niemcy mieli zamiar zrobi� z Gdyni baz� floty wojennej na zachodni� cz�� Ba�tyku. Wkr�tce powstaje tutaj, na zr�bach pierwszej polskiej stoczni, zal��ek stoczni � Deutsche Werke � z Kolonii. I wtedy, w listopadzie, tr�jka in�ynier�w � D�tko, Hueckel i Tubielewicz zg�osili si� � nie m�wi�c kim s� � w komisariacie policji z pro�b� o umo�liwienie wyjazdu z Gdyni. . Uda�o si�. Unikn�li losu dyrektora budowy portu � in�yniera Mariana Bukowskiego, kt�ry wraz z wielu przedstawicielami wybrze�owej inteligencji zosta� rozstrzelany w Pia�nicy. Z rachunku strat wynika�o, �e i do odbudowy portu stanie ich niewielu. . . 12 OKNO NA �WIAT l RZ�DY MA�YCH OKIEN 1 Obraz zapami�tany. . . T�tni�ca �yciem Hala Targowa przy Starowiejskiej. A przedtem domki Ma�ego i Wielkiego Kacka widziane z okien p�dz�cego poci�gu. I nos rozp�aszczony na szybie, wzrok malca wpatrzonego nieruchomo w ten dziecinny pejza� pe�en niedu�ych, miniaturowych kwadrat�w i prostok�t�w, kurzych chatynek przypominaj�cych dzisiejsze domki w ogr�dkach dzia�kowych. Ale zaraz za zakr�tem zaczyna�a si� ju� Gdynia doros�a. Domeczk�w by�o coraz mniej, w ko�cu za� znikn�y zupe�nie za wzg�rzami, zza kt�rych wy�ania�y si� du�e bia�e domy wielkiego miasta. Po wyj�ciu z poci�gu babka trzyma�a malucha za r�k�, pokazuj�c szerok� ulic�. � T�dy � m�wi�a � mo�na doj�� do samego morza. . . . * * * Pisa� Zbigniew Uni�owski w swoim wielce pami�tnym reporta�u: � Oto drzemie tam zakl�ty w beton i �elazo wznios�y wysi�ek narodu. Fala morska przygrywa chwa�� t�giemu wysi�kowi pracy, trzeba nadstawi� ucha, zbada�, czy pie�� nie brzmi fa�szywie � . To nie nasze lata wymy�li�y t� stylistyk�. Jest ona nieod��czna od pracy, za kt�r� pr�buje nad��y� s�owo. A o polskim � oknie na �wiat � powsta�a niejedna taka strofa. . Uni�owski, m�odzik wtedy, bez pardonu wszed� przez to okno do � �rodka Polski � . Uzna�, �e taka jest Gdynia jak i ca�a Polska. Odrzuci� wi�c kompleksy i z gorliwo�ci� neofity j�� przymierza� to miasto do reszty kraju. I nagle zachwyt nad pot�g� zdarze� pomiesza� mu si� z przepowiedni� kl�ski, ol�nienie na widok ca�kiem nowego � z nagle objawion� ch�ci� do samobiczowania. Bo �w zamach na zatok� odbywa� si� nie tylko w aurze patosu, lecz i zg�szczonej powszednio�ci. Rodzi�a si� w rustykalnym pierwotnym terenie, gdzie obok pi�trowych dom�w dla letnik�w przykucn�y drewniane rybackie chatki, za� nad samym morzem sta�y schroniska dla rybak�w � kryli si� w nich w czasie sztormowej pogody � podobne do eskimoskich igloo czy india�skich wigwam�w. � Where Poland dreams of building her New York � � oto gdzie Polska �ni o budowie swojego Nowego Jorku � wybija�o z niedowierzaniem w podpisie pod zdj�ciem ameryka�skie czasopismo przedstawiaj�cym samotn� rybaczk� w pejza�u pe�nym sza�as�w, d�wigaj�c� na plecach chrust zawi�zany w wielk� chust�. Twarze rybacz�cych Kaszub�w by�y ogorza�e od s�o�ca, soli morskiej i wiatr�w. Gdy zwracali si� ku p�nocy, przy bezmgielnej pogodzie, dostrzegli przed sob� wciskaj�cy si� g��boko w morze cypel oksywskiej k�py, � oksywskiego haka � , jak si� wtedy m�wi�o. Przez gdy�skie b�ota przeprawiali si�, klucz�c polnymi drogami do niezbyt okaza�ego oksywskiego ko�ci�ka. Po drodze mijali tylko dom w�jta Radtkego ( � Hotel Centralny � Skwiercza by� ju� w budowie) , will� u zbiegu 10 Lutego i �wi�toja�skiej, gdzie pomieszkiwa� potem �eromski. � Lecz zuchwa�a i bezczelna nowo�� � pisa� w � Wietrze od morza � � narzuci�a si� oto tej dziedzinie. Jasno��te prz�s�a grobli portowej wer�n�y si� w samoistny, samow�adny i jednobarwny przestw�r morza na sze��set metr�w w poprzek, a w kierunku K�py Oksywia, zagrodzi�o zatok�. Mi�dzy pale sosnowe �amacza fali, zabite w dno g��bokie �elaznymi katarami, wwali�y si� istne g�ry g�az�w. Tysi�ce beczek cementu skuj� kiedy� te g�azy w 1 Powr�t do reporta�u Zbigniewa Uni�owskiego � Gdynia na co dzie� � , � Wiadomo�ci Literackie � , 1936 nr 27. 13 jeden wa� ostoi, niedost�pny i niezdobyty dla najszale�czej burzy. Tak to wdziera si�, wt�acza i zachodzi w niczyj�, bezpa�sk� zatok� pierwszy port Rzeczypospolitej � . Droga od wsi Gdingen do miasta Gdyni, to droga awansu Polski, kt�ra z nag�a rozbudzi�a w sobie ambicj� stania si� krajem morskim. Stworzenie miasta. . . Gdynia by�a ponad stan siebie samej, nieledwie ponad stan ca�ej Polski. Wyros�a z marze� bardziej ani�eli z tradycji. Z buty i wiary we w�asne spore mo�liwo�ci. A przecie� narodziny miasta zawsze s� wstrz�sem. Po��g na rolniczo- rybackim podglebiu, to wstrz�s niemal tektoniczny, tajfun prawie. Ale taki, kt�ry buduje, a nie rujnuje, po zasta�ej mentalno�ci pozostawiaj�c jedynie resztki. Morze. . . � Morze, nasze morze � � b�dzie si� �piewa� ju� nied�ugo. A Gdynia to przecie� dorobek mieszka�c�w miasta wyniesiony z morza. Ludzie miasta. . . Gdy zapad�a w Warszawie historyczna decyzja budowy pierwszego portu, przybyli tu najlepsi synowie Rzeczypospolitej. Absolwenci rosyjskich, niemieckich i holenderskich politechnik � ludzie jak Wenda, jak Rumel czy ��gowski, jak Br�sztl � najstarszy pracownik portu gdy�skiego, wsp�tw�rca wodoci�g�w portowych, jak Adamski � budowniczy szeregu nabrze�y i najwi�kszego w porcie wiaduktu, jak ci o pokolenie od nich m�odsi, absolwenci niepodleg�ych ju� politechnik � in�ynierowie Bukowski, Tubielewicz, Hueckel, �midowicz, Langiewicz. Zdarzy�o si�, i� c�rka bardzo bogatego gdy�skiego w�a�ciciela � Grubby zakocha�a si� w raczkuj�cym w swojej specjalno�ci budowlanej Langiewiczu. Zosta�y objawione publicznie zar�czyny dwojga m�odych. Stary Grubba publicznie og�osi� jakie to wiano zapisa� c�rce z tej okazji. Lecz Grubb�wna zmar�a wkr�tce, jeszcze zanim dosz�o do . o�enku. I wtedy wszyscy pozostali Kaszubi jak jeden m�� zacz�li zleca� wszystkie budowy w�a�nie Langiewiczowi. Siarczy�o im, �e by� zar�czony z Kaszubk�. Langiewicz � inaczej by� nie mog�o � ju� niebawem mocno stan�� na nogach. Ludzie shippingu tu zjechali, fighterzy ekspedycji. Tacy jak Laska, Kurczok, Paczul czy Barlewski. Minister Eugeniusz Kwiatkowski wyrazi po latach �al, �e polskie pieni�dze odp�ywa�y do zagranicznych konsorcj�w. Sam wi�c reaktywowa� Departament Morski przy Ministerstwie Handlu i Przemys�u. Dzi�ki tym ludziom, tu, na p�nocy, powstawa� polski przemys� narodowy, uwalniaj�cy si� stopniowo spod obcych wp�yw�w. Ksi�a. . . Ks. Miego�, kapelan Marynarki Wojennej, sympatyzuj�cy z gdy�skim proletariatem sprzeciwi� si� pogrzebowi Orlicz- Dreszera, prezesa Ligi Morskiej i Kolonialnej. Ksi�dza Suronia rodz�cy si� gdy�ski proletariat ochrzci mianem , , kapelana ubogich z Grab�wka � . Miasto Gdynia. . . Odsuni�te w cie� jakby. Niezbyt powi�zane z portem, jednak rozwija�o si�. Z czasem sta�o si� obszarem urbanistycznego eksperymentu. Na gdy�skim poligonie do�wiadczalnym wypracowano � teori� prog�w � prof. Malisza. Na gdy�skich wzorach b�dzie si� po wojnie odbudowywa� Warszaw�. Ludzie, kt�rzy szli. . . Ci ludzie, kt�rzy wysypywali si� z poci�gu na nowo zbudowanym ( w 1926 r. ) gdy�skim 14 dworcu w podhala�skim stylu, w r�kach d�wigali zawini�te w tobo�ki najpotrzebniejsze rzeczy, relikwie prawie. Wlewali si� t�umnie w rzadk� zabudow� ulicy 10 Lutego. Szli naprzeciw wiatrom, dm�cym ze spor� si�� od strony brzegu i Placu Kaszubskiego, w�drowali by dokona� swoich za�lubin z morzem. Nabierali wod� morsk� w r�ce i pr�bowali, czy aby jest s�ona. To ci ludzie budowali potem to miasto. Ten rodzaj morskiej edukacji, w�a�ciwy by� pierwszemu pokoleniu niepodleg�ej Polski. Pokoleniu, kt�re ze skrajnej n�dzy wznios�o tu port, a potem to miasto. Hen, gdzie� tam, pozostawili kar�owate gospodarstwa Bia�ostocczyzny, wyrobnictwo w piotrkowskim powiecie. W kilka lat p�niej wycieczka z Polesia stanie przed pierwszym polskim kr��ownikiem o nazwie � Ba�tyk � . Wie�niacy z odleg�ych stron zastanawia� si� b�d� nad ilo�ci� kos i sierp�w, jakie mo�na by z takiego kolosa wykona�. � Gdynia � wielkie s�owo. . Cz�owiek stary � a miasto m�ode, �ywe, rosn�ce � � napisze autor anonimowego wspomnienia o Gdyni tamtych lat. ��dano od Gdyni rzeczy wydawa�oby si� niemo�liwych. Okaza�a si� najlepszym interesem II Rzeczypospolitej. Gdy wiceadmira� Kazimierz Por�bski zak�ada� w Tczewie Szko�� Morsk�, niemiecka propaganda wie�ci�a, i� b�dzie to szko�a bezrobotnych, kszta�c�ca specjalist�w dla nie istniej�cej floty. Gdy�skie kariery. . . Niejaki Wykarajczyk przyjecha� do Gdyni w jednych tenis�wkach. Barak tu sobie napr�dce skleci�, ��ko pod oknem ustawi�, obok za� rz�dkiem w � ma�pkach � ( p� �wiartki) sta�a w�dka. W porze �niadania budowniczy Gdyni p�aci� za � ma�pk� � 55 groszy, wypija� j� duszkiem w pobliskiej bramie, posila� si� p�kilogramow� bu�k� i w ten oto spos�b dostatecznie ju� rozgrzany szed� do roboty. Gdy kt�ry� nie mia� czym za � ma�pk� � zap�aci�, dostawa� j� od Wykarajczyka na procent. Z tych � ma�pek � w pi�� lat Wykarajczyk postawi� sobie w Gdyni kamienic�. C�rka kaszubskiego � gbura � wychodzi�a za m�� za in�yniera z centrali. Na kr�tko przed uroczysto�ci� za�lubin ojciec panny m�odej pyta� c�rk�: � Czy on je aby katolik? Karsznia postawi� sobie niedu�y dom, W pokojach ustawi� drewniane prycze w trzech pi�trach. Sto ich pomie�ci�, a od ka�dej za miesi�c bra� po 5 z�. W miesi�c mia� z tego interesu pi��set z�otych. Klemens Chlebba � pracownik �uszczarni ry�u ( ( jej stylowy budynek dominuje nad portem) z ca�ego �wiata przyjmuje towar, jako � deklarant � celny. . Ten Kaszuba z Kartuz rodem zjecha� do Gdyni za pi�tna�cie lat od siebie starszym bratem, urz�dnikiem tutejszego starostwa. Gdy wi�c w�a�ciciel �uszczarni, �yd austriacki Ritter Roman von Hordy�ski, potrzebuje na dalszy rok przed�u�y� sobie wiz� pobytow�, swojego kierownika dzia�u sprzeda�y posy�a do starostwa. Bo te� kto jak nie on potrafi to za�atwi�? Ludzie, kt�rzy port ten stawiaj�. . . Julian Rummel. . . � Idzie o to � prawi� jeden z dyrektor�w � �eglugi Polskiej � � a�eby nasza polityka uwa�a�a zawsze za swoje g��wne zadanie: rozw�j handlu morskiego przez porty morskie pod bander� polsk� � . Kazimierz Por�bski � szef departamentu dla spraw morskich. Wytrwa�y bojownik o spraw� - przyznania wi�kszej autonomii sprawom morza. � Niech pani leje piwo, , statek na redzie, robota jest! � Na kogo zapisa�? ? � Dawidowski J�zef. . Bo �w Dawidowski gdy mia� prac� stawa� si� wyp�acalny, m�g� wi�c pi� piwo na kredyt. On � miasta tego wsp�budowniczy. . Feliks Hilchen � cho� sam by� dyrektorem gda�skiej firmy � Elibor � trudni�cej si� 15 eksportem w�gla, ju� jako dyrektor morskiego departamentu gard�uje za nadaniem portowi gdy�skiemu wi�kszej samodzielno�ci. Bokser wagi ci�kiej o nazwisku Choma. Barwna gdy�ska posta�. Gdy nadchodzi� transport banan�w, Choma ju� o tym wiedzia�. Bra� wi�c sw�j obszerny p�aszcz, pot�uczone sztuki wrzuca� do niego, by potem oferowa� je komu popadnie. Czes�aw Klarner � in�ynier technolog. W sporze Gda�ska i Gdyni zwolennik nie zaostrzania konfliktu, rozgraniczenia obu tych port�w, okre�lenia ich specjalizacji. Ch�op kresowy. . . Jego w�skie furki zostawia�y w Gdyni pierwsze koleiny. W ko�uchu i baranicy, z workiem owsa dla konia rozpoczyna� prac� od �witu. Piasek nadmorski w porcie wozi�, ma�ym w�zkiem skleconym z kilku desek, konikiem w parcianej uprz�y, chom�cie z duh�. Bata nie mia�, g�osem si� posi�kowa�, ko� go w tym rozumia�. A gdy przekopano torfowiska � torf wozi�. Ma�y, wytrzyma�y konik kresowy prze�lizgiwa� si� zgrabnie po bezdro�ach i piaskach morskich. A gdy sko�czy�y si� roboty w porcie, ma�e koniki pojawia�y si� w mie�cie. Uwija�y si� po wykopach wielkich kamienic, wywozi�y g�ry piasku, zwozi�y ceg��, �elazo, cement. Kiedy� tam ch�op ten poradzi� si� s�siada, obaj uznali, �e warto trzy tygodnie jecha� do morza, bo w Gdyni zarobek jest niez�y, mo�na siebie i konia utrzyma� i jeszcze do domu posy�a�. Ju� nie byli tamtymi ch�opami, ju� ubierali si� z miejska, cho� ich konie zachowa�y sw� uprz�, swoje chom�ta i duhy. I w�zki zosta�y te same. To przecie� Ksawery Pruszy�ski domaga� si� w numerze � Wiadomo�ci Literackie � z 1936 roku, po�wi�conym Gdyni, by z anonimowej masy � tw�rc�w Gdyni � wydoby� jej rzeczywistych tw�rc�w, postawi� ich przed obliczem reszty narodu, wyszczeg�lni� zas�ugi, ustali� wk�ad. To on okiem swoim czujnym dostrzeg� � Gabriela Chrzanowskiego, wieloletniego naczelnika departamentu morskiego odzyskanej Polski. Tak go wtedy wspomina�: � Gdyni� sobie zapami�ta� i o powstanie portu dba� wtedy jeden cz�owiek, jeden wysoki, ale nie najwy�szy, prawie maniak, bezwzgl�dny, nic innego nie widz�cy, uparty. Prowadzi� wojn� zapami�ta�� z Gda�skiem. O nieistniej�cy port Polski. By� wrogiem rozbudowy portu gda�skiego. Rzuca� si� z pian� na ustach na zwolennik�w porozumienia z Wolnym Miastem � . Alfreda Faltera spostrzeg�. Jako �e przez jego r�ce sz�a jedna trzecia polskiego w�gla. Ten klasyczny kapitalista z ubitym na Gdyni kapita�em z chwil� wybuchu wojny zbiegnie na drug� p�kul�. I Bogdana Nag�rskiego. Polskiego delegata do gda�skiej rady portu. A jak por�wna� Chrzanowskiego z Kwiatkowskim. . . � By� gor�tszy � napisa� o Eugeniuszu Kwiatkowskim. Mniej uporu, wi�cej sentymentu. Gdy mu podczas komisji bud�etowych jakie� pozycje cofni�to � mia� �zy w oczach. Inny cz�owiek, inny typ pasji. Tamten ( Chrzanowski) � ujada�, , u�era� si�, napada�, zwalcza� � . By�a Gdynia � rodzajowa. . . � Nap�yw robotnik�w z ca�ej Polski � przestrzega Wac�aw Sieroszewski ( mia� will� w Gdyni na Kamiennej G�rze) w � Bramie na �wiat � � jest ogromny i du�o z nich b��ka si� bez zaj�cia. W lasach potworzy�y si� niebezpieczne szajki w��cz�g�w i rabusi�w, a s�ynny z rozboj�w bandyta zorganizowa� sobie nawet tu� pod bokiem Gdyni sw�j punkt wypadowy. . . � By�a nadziej�. . . Znalezienia tu pracy i chleba. By mie� do portu niedaleko, a przy tym dach nad g�ow� jaki taki, jeden z tych, co przybyli z centralnej Polski, postawi� drewnian� bud�. Ju� wkr�tce obok niej wyros�y nast�pne i wtedy kt�ry� rzuci� propozycj� nazwy dla dzielnicy � � Budapeszt � . Niebawem dosz�y i kolejne dzielnice bieda- domk�w � � Betlejem � i � Abisynia � . Gdy nie tak dawno inwestor nie dopatrzy� czego� w trakcie wyburze� przy ul. Energetyk�w, mieszka�cy okolicznych 16 barak�w stracili wod�. Buduj�c jedno � modernizacja suchego doku � niszczono drugie. Tak ju� jest w Gdyni, �e wci�� jeszcze nowe napotyka tu na op�r starego. Pisa� Zbigniew Uni�owski: � Muzy mog� poczeka�, ale nie mog� czeka� ludzie, a zw�aszcza dzieci, kt�re wyrosn� z ponur� wizj� �rodowiska � . * * * Jako dodatek do portu powsta�a. Co do kt�rego wiedziano, i� z potrzeb zbytu produkt�w rodzimego rolnictwa, hutnictwa i g�rnictwa by� wyros�y. Z potrzeby natychmiastowego sukcesu. Takiego, kt�ry utrwali�a by w�t�� jeszcze odzyskan� pa�stwowo��. Ono za�, owe miasto, wci�� wypluwa�o bezrobotnych, razi�o kontrastami bogatych willi Kamiennej G�ry i lumpen- proletariackich nor. Tam budowano awanporty, wcielano w czyn �mia�e projekty g��bokich basen�w, betonowano nabrze�a, tutaj za�, w �rodku miasta i na jego pobrze�ach Gdynia- jedynaczka pr�bowa�a urz�dzi� si�, uporz�dkowa�. Za spraw� Towarzystwa Budowy Osiedli i tysi�cy bezimiennych, kt�rych r�kami dokonywano tego. Gdy�skie tempo. . . Pono� przewy�sza�o nawet ameryka�skie. Cztery kilometry nabrze�y ( pirs�w, jak b�dzie si� powiada� w przysz�o�ci) wybudowano w gdy�skim porcie w jeden rok. Tu obowi�zywa�o my�lenie z perspektyw�. Taki styl narzuci� na samym pocz�tku in�. Tadeusz Wenda projektuj�c g��bokie kana�y portowe, potem ju� nie wypada�o inaczej. . . � Niew�tpliwie � snu� refleksj� o tym mie�cie Zbigniew Uni�owski � Gdynia nie by�a przygotowana na tak wielki rozw�j, by�a budowana jakby w ta�cu. Jak podlotek, kt�ry przed pierwsz� randk� �le maluje usta, tak Gdynia wzrusza swoim nieporadnym flirtem z uwodzicielskim do�wiadczeniem morza ( . . . ) czy starczy. mu charakteru, aby po��czy� samotne budynki, wytyczy� ulice, wykrztusi� drewniane rudery, trawy i piaski pokry� asfaltem, przystroi� miasto w klomby, umy� i uczesa�, i dopiero zaprowadzi� na pierwszy bal. . . � By�a Gdynia z konflikt�w wyros�a. . . Tamtej odesz�ej Polski i tamtego, wsp�czesnego jej kapitalizmu. Powiada�o si� o � gdy�skim k�opocie � , o dopu�cie bo�ym. Gdy z miasta krojonego na powiatow� miara przedzierzgn�a si� wkr�tce w miasto obszerniejsze i �adniejsze od swojej wojew�dzkiej metropolii, od Torunia. Z tego Torunia przyby�y architekt wykre�li� w terenie ulice, jak leci, po drogach polnych i rych�o odje�d�a� w zacisze swojego wojew�dzkiego gabinetu. Dobrze wi�c, �e resorty sz�y miastu naprzeciw. �e powsta�y firmy schipshandlerskie, maklerskie, przedstawicielstwo , , Fiata � , firmy �eglugowe, szko�y, urz�dy i sklepy. Z � Ksi�gi Adresowej Gdyni roku 1933 � wynika, i� miasto ma ju� sto � kolonialek � , � will i w�a�cicieli � � 120, dom�w w budowie � 23, ponadto auto- doro�ek � 69, 14 akuszerek, tylu� architekt�w, pi�ciu rze�biarzy i tylko jeden zak�ad pogrzebowy. Ju� to samo m�wi o miasta tego pr�no�ci i jego. . . dobrym samopoczuciu. Ponad jego, Uni�owskiego Gdyni� dominowa� wielki drewniany krzy� Kamiennej G�ry. Po latach strzaskany przez okupanta, wzniesiony po wojnie zostanie przez nowych mieszka�c�w. Dzielnica willowa na szczycie czeka�a ju� tylko na o s t at ni r et us z, c o potwierdzaj�- fotografie sprzed lat. Uni�owski za� ujrzy. . . � � tandetnie spartaczony teren, naszpikowany w�skimi, na skutek w�skich rozmiar�w parcel, paskudnymi pude�kami cz�sto niewyko�czonych willi. To zapobiegliwo�� przelotnych 17 kombinator�w, r�nych in�ynier�w i architekt�w spod ciemnej gwiazdy, spekulant�w na gwa�townym rozwoju miasta, na pop�ochu i gor�czce z�ota, rzuci�a na poszczeg�lne fragmenty Gdyni irytuj�ce pi�tno swoim , � aby �y� � . Nie odnalaz�em �lad�w po tamtym bez�adzie w�druj�c ulic� Sienkiewicza w g�r�, po schodach i alejkach �adnego parku na zboczach, wspinaj�c si� ku g�rze, a potem spaceruj�c ulicami Siemiradzkiego i Mickiewicza, pe�nymi �lad�w morskiej proweniencji mieszka�c�w tej dzielnicy, dostrzegaj�c poni�ej tego miejsca zarys budowli Teatru Muzycznego. Mo�e dlatego, i� ujrza�am gotowy efekt tamtego stawiania si�? � W Gdyni jest bezrobocie � przyzna Uni�owski � ogl�daj�c ci�gn�c� si� wzd�u� ulicy Morskiej, na Grab�wku dzielnic� biedoty. Jest to widok, od kt�rego bije wprost ekstraktem zaci�tej cierpliwo�ci, czujnej nadziei � . � Zacz�o si� bezrobocie � opowie po latach rybak Kaszuba, W�adys�aw Ploetzke � gdy ludzi zast�pi� w porcie pierwszy d�wig. Ta � krowa � , jak j� nazywali�my, pozbawi�a pracy dwudziestu ludzi. W z�o�ci robotnicy wysadzili j� w powietrze. Wtedy prywatna firma sprowadzi�a nast�pny d�wig i tego zniszczy� si� ju� nie da�o. . . By� to czas wsp�lnych wypraw po w�giel do portu; zawsze uda�o si� go troch� z barek podebra�. Czas rz�d�w forman�w ( brygadzist�w) , klecenia budek i oczekiwania na prac�. * * * Weryfikuj� teraz obraz sprzed lat. Id� za Nim krok w krok. Przemierzam � jak Uni�owski � ulic� po ulicy, penetruj�c dzielnic� za dzielnic�. Tropi� ka�dy ruch. Ju� wiem co sobie zamierzy� � ukazanie d�wigania z nie�adu. . Grab�wek. Obraz zapisany przed prawie 40 laty. � Jest to wzg�rze obficie pokryte plugawymi ruderami. Wieje stamt�d kwa�nym, jadowitym sm�tkiem. Wkraczam mi�dzy zabudowania i owiany fetorem nie skanalizowanych wychodk�w, wspinam si� pod g�r� kr�tymi wykopami, niemal ocieraj�c si� o gliniaste �ciany, po kt�rych sp�ywaj� brunatne �cieki. Ulic� tu nie istniej�, w spadzistych, wilgotnych zau�kach pe�zaj� roje ruchliwej dzieciarni o starczych, ziemistych twarzyczkach � . Ulica Morska nazywa si� teraz Czerwonych Kosynier�w. Jechali t�dy w trzydziestym dziewi�tym na swoich drabiniastych wozach, uzbrojeni w co by�o pod r�k�, a kr�tko potem wracali, pokonani, w krwawym pochodzie. Przecinam wi�c t� ulic�, mijam rz�d wcale okaza�ych pi�trowc�w, wspinam si� mozolnie ku g�rze. To ju� � Bernorda � , �w Budapeszt, s�awna dzielnica gdy�skiego przedwojennego � lumpenproletaria�u � . To o niej, autorka wspomnie� pani Jacyniczowa napisze, �e by�a to zawsze porz�dna dzielnica. Za� na pytanie � dlaczego? � odpowie: bo mieszkali w niej sami Polacy. . . Mijam nieliczne nowe domy i nagle staj� oniemia�y. To przecie� ten sam Grab�wek znany mi z tylu plastycznych opis�w. Spadzisto tu jak dawniej, nie mniej kreto. Tylko gliniaste �ciany zast�pi� cement. Bo odleg�o�ci pomi�dzy domkami, ju� nie budami, niezmienione, a i wielko�ci bodaj te same. Mo�e tylko ogr�dki od frontu nadaj� im nieco inny wygl�d, bardziej staranny, skrywaj�cy nieco niepomiern� ciasnot�. Ulice maj� swoje nazwy, cho� wa�ne s� tu numery kolejne � 11 F. 11 G, 11 H i tak a� do ko�ca alfabetu. Stanis�aw Guzek przyjecha� do Gdyni w 1928 roku. Na pocz�tku nowego rozdzia�u jego �ycia by�a klitka na ulicy Portowej do sp�ki z koleg�, potem � dzielnica chi�ska � � rz�dy barak�w w s�siedztwie portu. Z desek po skrzynkach ubite, blach� z puszek po konserwach wzmocnione. Od pluskiew trudno wprost by�o si� op�dzi�. Cz�sto by� bez pracy. Powrotu do Jarocina i tak ju� nie mia�, wi�c czeka�. A gdy � chi�sk� dzielnic� � w trzydziestym roku przenie�li na Witomino, tu�a� si�. Do portu zachodzi� codziennie, � Nie brakujemy � � s�ysza� w odpowiedzi na pytanie o prac�. Budowano w�a�nie nowy gmach szko�y morskiej wi�c razem z �on� i setk� innych rodzin zaj�li go. Dymniki wystawiali przez okno, byleby zim� jako� prze�y�. I dopiero wtedy Zarz�d Miejski zacz�� rozmowy z w�a�cicielem grunt�w na Grab�wku � Nikielskim. . 18 Baraki stawia�o si� wprost w � krzakach � i w nieca�e dwa miesi�ce poros�o nimi ca�e wzg�rze. , , Gdynia, polskie okno na �wiat � napisze gda�ski reporter Tadeusz Wo�niak � to mn�stwo ma�ych okien tych, kt�rzy budowali to miasto � . Ich dzieci od dawna mieszkaj� ju� w blokach, oni za� pozostali, czekaj�c na likwidacj� osiedla. S� w�r�d nich tacy jak To�, jak Guzek, jak najstarszy mieszkaniec � Bernordy � � Cichalski. Pokszta�cili dzieci, sami nadal odstaj�c. . .